Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 3 maja 2018

SZCZĘŚCIE CZEKA ZA PROGIEM - rozdział 3

ROZDZIAŁ 3

Dobiegała do trzydziestki i wciąż była sama. Mimo, że wciąż atrakcyjna, modnie ubrana i świetnie sytuowana, czuła się coraz gorzej z tą samotnością. Piotrek zdążył skończyć studia, podjąć pracę w jednej z warszawskich pracowni geodezyjnych i ożenić się, a ona wciąż była singielką. Po cichu zazdrościła swojej bratowej, bo od trzech miesięcy było wiadomo, że jest przy nadziei. Rodzice ze szczęścia unosili się nad ziemią, choć pewnie spodziewali się, że to od Ani prędzej doczekają wnuków. Coraz częściej dochodziła do wniosku, że pieniądze to nie wszystko. Miała ich dosyć, bo wynagradzano ją uczciwie i doceniano jej ogromny wkład pracy w każdy projekt, którego się podejmowała. Brała udział w konkursach, dzięki którym jej firma tylko zyskiwała a Budzyński nie mógł się jej nachwalić.
Dzięki tym pieniądzom znacznie podźwignęła gospodarstwo rodziców. Zmechanizowała je i usprawniła. Ojciec pobudował nową stodołę, oborę i kurniki. Sama dopilnowywała modernizacji domu, który z zupełnie przeciętnej, wiejskiej chałupy stał się nowoczesną willą z ładnie zaprojektowanym otoczeniem. Bardzo chciała, żeby rodzice na starość mieli dobre i wygodne życie, bo zasłużyli sobie na nie wspierając ją zawsze we wszystkich przedsięwzięciach.
Od trzech lat była mobilna. Zainwestowała w mały, zgrabny samochód i to nim poruszała się po Warszawie doceniając to, że pozwala jej zaoszczędzić sporo czasu. Kiedy Piotrek się ożenił pomogła mu finansowo w zakupie mieszkania a rodzice dołożyli się do samochodu. Teraz dzięki pracowitości i zaradności Ani wiodło się im wszystkim znacznie lepiej niż kiedyś.

Był czwartek. Od rana ślęczała nad projektem dopieszczając w nim ostatnie szczegóły. Sprawdzała też wszystkie wyliczenia. Nawet nie zauważyła kiedy podeszła do biurka Halina i przyglądała jej się myśląc o czymś intensywnie.
 - Ania? Masz czas w sobotę? – zapytała w końcu.
Podniosła głowę i spojrzała na koleżankę nieprzytomnym wzrokiem.
 - A co ma być w sobotę?
 - Po dłuższym pobycie w Stanach wraca już na dobre do kraju dobry znajomy mojego męża. Właściwie to jego kolega ze studiów. Chcemy go przywitać zapraszając do jakiejś dobrej restauracji, ale trochę głupio, że będzie sam. Może mogłabyś być w ten wieczór jego towarzyszką? Byłoby mu raźniej.
Ania roześmiała się na całe gardło.
 - Wiesz co? Jesteś najgorszą swatką na świecie, ale dobrze. Zgadzam się, bo nie mam żadnych planów. To gdzie i o której?
Halina wymieniła restaurację i uściskała koleżankę.
 - Zobaczysz, będzie fajnie. Kiedy ostatni raz byłaś na randce? Chyba sama nie pamiętasz. Siedzisz w tych papierzyskach i nawet nie zauważasz jak bardzo świat się zmienia. Trzeba się trochę rozerwać dziewczyno!
Kiedy Halina odpłynęła w stronę swojego biurka Ania zamyśliła się. W sumie dlaczego miałaby nie pójść? Faceci nie walili do niej drzwiami i oknami a samotność uwierała ją jak wielki gwóźdź w bucie. Przez lata zmieniła jej się zupełnie optyka dotycząca mężczyzn. Już nie szukała tego właściwego, ale jakiegokolwiek byle by tylko zagłuszyć tę samotność. Może to właśnie w sobotę spotka tego, z którym mogłaby związać swoje życie?

W sobotę już od rana szykowała się do wyjścia. Wybrała elegancką sukienkę z granatowego, lejącego się materiału z błękitnymi wstawkami, które podkreślały kolor jej oczu. Do tego granatowe, zamszowe szpileczki i podobnego koloru kopertówka. Ostatni raz zerknęła w lustro i uśmiechnęła się z zadowoleniem. Wyglądała jak milion dolarów.



Do restauracji dotarła kilkanaście minut po czasie i to tylko dlatego, że szukała miejsca do zaparkowania. Po wejściu do środka rozejrzała się ciekawie dostrzegając machającą jej Halinę. Podeszła do stolika, a koleżanka dokonała prezentacji.
 - To Ania Winnicka Mirku, a to Aniu Mirek Kowalik, kolega mojego Karola, którego już znasz.
Uścisnęła rękę mężczyzny. Była śliska i spocona, co trochę Anię odstręczyło. Usiadła przy stoliku, a Halina już podsunęła jej menu.
 - My już wybraliśmy. Jak i ty wybierzesz, to zamówimy.
 - No dobrze… W takim razie wybieram stek medium rare i sałatkę z rukoli z kozim serem. Do tego lampkę czerwonego, wytrawnego wina. Dziękuję – odłożyła kartę i dyskretnie przyjrzała się Mirkowi. Był dość pulchny, a raczej krępy, łysiejący o nieco nalanej, pucołowatej twarzy. Zauważyła, że był kilka centymetrów od niej niższy i przynajmniej o dziesięć lat starszy. Nie chciała się od razu zniechęcać. Generalnie wydał jej się dość miły. Ciekawie, chociaż trochę chełpliwie opowiadał o swoich sukcesach w Stanach. Tworzył własny obraz człowieka, któremu się powiodło. Jego opowiastki okraszone były dość grubo rżniętymi dowcipami i mało śmiesznymi, z których często tylko on miał ubaw. Mimo, że wciąż podkreślał swoją wyjątkowość, wykształcenie i inteligencję, jej wydał się dość prostacki. Pomyślała jednak, że aby stworzyć związek posiadanie błyskotliwego poczucia humoru nie jest warunkiem koniecznym. Zmęczona tymi niskich lotów żartami przerwała tę jego tyradę pytając
 - To gdzie teraz pracujesz? Założyłeś własną firmę?
 - A po co? Szkoda zachodu. Z niejednego pieca chleb jadłem i mogę spełnić się w każdym zawodzie. Właściwie mógłbym nie pracować, bo zarobiłem dość, ale zanudziłbym się na śmierć. Podjąłem się roboty na zlecenie w Riders Express. To firma kurierska. Lubię jeździć więc mam frajdę, a poza tym mam kontakt z ludźmi, a to bardzo mi odpowiada.
Po dwóch godzinach miała już dość. Czuła się tak, jakby ktoś spuścił z niej powietrze. Postanowiła wracać do domu, chociaż jej decyzja spotkała się ze sprzeciwem.
 - Nie wygłupiaj się, jeszcze nie jest tak późno – nalegała Halina.
 - Przepraszam was, ale boli mnie głowa i najchętniej położyłabym się już.
 - To przynajmniej dopij wino.
 - Już nie, przecież prowadzę. Trzymajcie się. Było miło.
Umknęła z restauracji jak najprędzej, żeby uniknąć dalszego nagabywania o pozostanie. Już w domu leżąc w łóżku pomyślała, że jej pierwsza ocena Mirka była błędna. On nie był aż taki miły. Pierwsze wrażenie było mylne. Miał się za pępek świata, był zarozumiały i zbyt pewny siebie. Obcesowy i momentami wulgarny, a jego dowcipy zawsze z podtekstem i dwuznaczne. Czy o takim mężczyźnie marzyła?

Następnego dnia Halina przysiadła obok niej komentując wczorajszy wieczór.
 - Mirek pytał, czy mogłabym mu dać twój numer telefonu. Powiedziałam, że muszę zapytać. Bardzo chce się z tobą umówić. Spodobałaś mu się. To co z tym telefonem?
Zrezygnowana westchnęła ciężko, ale zgodziła się z czystej desperacji. Może jak będą tylko we dwoje on okaże się inny, normalny…?
Zadzwonił jeszcze tego samego dnia.
 - Witaj maleńka. Bardzo mnie urzekłaś i chciałbym kontynuować tę znajomość. Umówisz się ze mną do kina?
 - Chętnie – wykrzesała z siebie resztki entuzjazmu. – Słyszałam, że w Arkadii grają dobrą komedię „Alibi.com”…



 - Myślałem, że pójdziemy do kina a nie na film – zarechotał. – No dobra. Żartowałem. W takim razie umawiamy się na jutro o dwudziestej przed Arkadią.
Rozłączyła się. Narastało w niej dotkliwe poczucie gorzkiej porażki. Nie mogła powiedzieć Halinie, co tak naprawdę o nim myśli, bo ta uznałaby pewnie, że ma się za kogoś lepszego od innych i szuka rycerza na białym koniu. Nadal miała poważne wątpliwości, czy iść do kina z tym prostakiem, który kreuje się na zadufanego w sobie osiemnastolatka i w dodatku nosi skarpetki do letnich sandałów. Nie lubiła łamać raz danego słowa, więc i tym razem z ciężkim sercem poszła na to spotkanie. Mirek przywitał ją ohydnie zaślinionym całusem w policzek. Dyskretnie wytarła go wyciągniętą z kieszeni chusteczką.
 - Wyglądasz wystrzałowo – obrzucił ją zachłannym spojrzeniem od stóp do głów. – Naprawdę niezła laska z ciebie. Chyba miałem szczęście. Ale ja tu gadu, gadu, a trzeba jeszcze kupić colę i popcorn. Chodźmy – złapał ją za rękę i pociągnął w stronę kas.
Za popcorn podziękowała. Za colę również. Nie uważała, żeby akurat takie przekąski były niezbędne podczas seansu. Mirek natomiast kupił ogromne pudło prażonej kukurydzy i największy z oferowanych kubek coli ze słomką. Podczas seansu było tylko gorzej. Mirek bez żadnego skrępowania mlaskał głośno wcinając popcorn i bekał pod wpływem gazowanej coli. Ania była zdegustowana a mimo to, kiedy żegnała się z nim zapewniła, że bawiła się świetnie i chętnie umówi się z nim ponownie. Nie rozumiała sama siebie. Nie rozumiała, dlaczego robi to wszystko wbrew sobie. Czyżby naprawdę była aż tak bardzo zdesperowana, że godziła się na te chamskie zachowania i odzywki?

Wiadomość, że znalazła sobie wreszcie chłopaka wywołała u jej rodziców szczery entuzjazm. Bardzo chcieli go poznać i zapraszali za pośrednictwem córki na niedzielny obiad. Najgorsze było to, że ona z biegiem czasu zaczęła przyzwyczajać się do Mirka i do jego odrażającego sposobu bycia. Nauczyła się tolerować jego aroganckie żarty, jego impertynenckie odzywki i jego niczym nieuzasadnione zarozumialstwo. Mimo to nie czuła się ani trochę szczęśliwa. Wprawdzie podnosił ją na duchu fakt, że oto dzięki temu, że jest z Mirkiem dołączyła do kobiet zajętych i nie jest już postrzegana jako starzejąca się singielka.
Jednak któregoś dnia coś się w niej zmieniło, coś pękło. To był dzień, który wyznaczał okrągły rok ich znajomości. Mirek bardzo nalegał, żeby go uczcić. Od samego rana nękał ją telefonami i wiercił jej dziurę w brzuchu.
 - Maleńka, to okrągły roczek i w dodatku sto pięćdziesiąty dzień odkąd się bzykamy. Podwójne święto. Zaklepię jakiś stolik w dobrej knajpie. Zjemy coś smacznego, napijemy się świetnego wina, a potem jak wrócimy do domu pokażę ci w łóżku jak wielkie miałaś szczęście, że mnie poznałaś.
Miała dosyć. Zacisnęła zęby tak mocno, że miała wrażenie, że za chwilę powypadają jej wszystkie plomby. Do tej pory starała się nie zauważać i ignorować takie zachowania, ale teraz on po prostu przegiął. Miał wielkie mniemanie o sobie, uważał się za kogoś wyjątkowego podczas gdy tak naprawdę miał iloraz inteligencji równy amebie i wrażliwość betoniarki. Nie mogła tego znieść.
Kiedy wróciła do domu już wiedziała, że nie będzie tego ciągnąć dłużej. To było ponad jej siły. Nie potrafiłaby żyć z takim człowiekiem. I mimo, że jeszcze do niedawna sądziła, że mieć faceta, który zaprasza ją do kawiarni, kupuje kwiaty, pamięta o rocznicach i wciąż patrzy na nią pożądliwie to znacznie lepsze od wiecznej samotności, tak teraz miała już tylko same wątpliwości jakby jej dotychczasowe postrzeganie całej sytuacji zaczęło się kruszyć i uwidaczniać wyłącznie wady.
Dzwonek do drzwi oderwał ją od tych myśli. Na progu stał Mirek patrząc na nią pożądliwie.
 - Ależ z ciebie laska! Wkładaj buty i zbieraj swój piękny zadek. Stolik już czeka.
I wtedy to poczuła. Poczuła, że nie chce z nim nigdzie iść. To co ujrzała przed sobą było tym, czego starała się nie widzieć i co wypierała od roku. Wreszcie zobaczyła łysiejącego faceta ze sporą nadwagą i tłustą cerą. Prawdziwego dupka silącego się na mało wybredne dowcipy, ubranego w mało gustowne ubranko w postaci sztruksowych, rozciągniętych na kolanach spodni i w przepocony t-shirt. Pojęła, że znosiła go tylko dlatego, żeby uniknąć samotności i jeszcze dlatego, że rodzice tak bardzo nalegali, żeby wreszcie z kimś się związała. To nie była żadna miłość. To nie była nawet przyjaźń, czy czysta sympatia. Sama nie miała pojęcia jak to nazwać.
 - Przepraszam cię Mirek, ale nic z tego nie będzie. Nie jesteś właściwym facetem. Nie jesteś facetem dla mnie. Wybacz, ale oczekuję od mężczyzny czegoś więcej, a ty nie jesteś w stanie ani mi tego dać, ani zrozumieć o co mi chodzi.
Długo jeszcze mówiła, a on jej nie przerywał. W dodatku wcale nie wyglądał na załamanego, czy zdruzgotanego. Stał i patrzył na nią z kpiącym uśmieszkiem błąkającym mu się na ustach.
 - No cóż kotku. Jeśli tak wolisz... Ja nie będę płakał po tobie, bo wolnych lasek jest mnóstwo i każda poleci na kogoś takiego jak ja, bo wiem jak je uszczęśliwić. Żegnaj.
Odwrócił się na pięcie i wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi. Stała jak oniemiała. – To już? Tak po prostu? – Przez krótki moment czuła, że wpada w panikę, że znowu wróciła do punktu wyjścia i jest sama, ale szybko stłumiła to w sobie. Poczuła ulgę i to ogromną. - Wreszcie koniec tego idiotycznego związku.
Wieczorem zadzwoniła do rodziców i oznajmiła, że Mirek właśnie zniknął z jej życia na zawsze. Bała się jak to przyjmą, ale ku jej zdumieniu mama ucieszyła się.
 - Jak to dobrze, że pogoniłaś córcia tego prymitywa. Na dłuższą metę był nie do strawienia. Zasługujesz na kogoś lepszego, wierz mi. Nic na siłę kochanie. Jeszcze znajdziesz swoją drugą połówkę. My trzymamy kciuki.

48 komentarzy:

  1. Nie o takim księciu z bajki marzyła Ania i nie o takim facecie dla niej ja myślałam. Chwała, że dziewczyna się zreflektowała. Gdyby z nim została, straciłaby do siebie szacunek. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Najwyraźniej Ania poczuła się bardzo zdesperowana, że zgodziła się spotykać z facetem o wybujałym ego i niezachwianej wiary we własną doskonałość. Jego zachowanie, sposób bycia i zadufanie w sobie przeszkadzało jej od samego początku. Łudziła się, że z czasem zyska przy bliższym poznaniu, ale to taki typ, który szybko zniechęca kobiety.
      Dziękuję pięknie za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. O matko, skąd się biorą takie buraki? Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha. Logicznie odpowiadając na Twoje pytanie - z pola, a tak naprawdę, to sama zachodzę w głowę, choć w życiu natknęłam się na sporą liczbę takich dupków.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  3. Niestety muszę przyznać, że takich facetów jak ten cały Mirek nie brakuje. Nie ma tu znaczenia ich wiek, tak jak zostali tak wychowani, to już takimi durniami będą do końca życia. Współczuję tylko jego kolejnej zdobyczy. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Dokładnie to samo napisałam powyżej i w dodatku ostatnio obserwuję tendencję zwyżkową. Dupków coraz więcej.
      Pozdrawiam najserdeczniej i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  4. Zdobywca się znalazł. Ktoś powinien nieźle puknąć Mirka w pusty łeb lub w cztery litery! Idiota nawet nie wie jaki skarb mu się trafił. A ona powinna sobie pogratulować powrotu rozumu;) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Mirek sam powinien się rozpędzić i walnąć w jakiś mur. Nie zrobi jednak tego, bo ma zbyt wielkie mniemanie o sobie. Szaleją za nim kobiety, obnosi się z powalającą urodą i jest nieprzeciętnie inteligentny. Ania się opamiętała, a to najważniejsze.
      Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  5. Halina chciała dobrze, a wyszło jak zwykle;) Żeby bawić się w swatkę trzeba wiedzieć kto do kogo pasuje. Mam nadzieję, że Ania nie będzie miała za złe Halinie, że ich sobie przedstawiła? Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Bawienie się w swatkę jednym wychodzi a drugim nie. Ci drudzy przez swoje działania stają się ludźmi, których omija się z daleka. Między Anią i Haliną nigdy nie panowała przyjaźń. Były po prostu koleżankami z pracy. Trudno powiedzieć, czy Halina miała dobre intencje. Znała Mirka i wiedziała jaki jest. Zdecydowanie miała świadomość, że nie pasuje do Ani a jednak popchnęła ją w jego ramiona. Ania nie znajdzie na to żadnego usprawiedliwienia dla Haliny.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  6. Ania chyba tylko z czystej desperacji umawiała się z tym facetem. Całe szczęście, że poszła po rozum do głowy i pogoniła gościa.
    Oby więcej na takiego nie trafiła. Może wreszcie spotka tego przystojniaka z pierwszej części.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Zdecydowanie to były randki z czystej desperacji. Nadszedł moment, gdy Ania miała już dość samotności. Takie doświadczenie było jej potrzebne, bo zrozumiała, że lepsza samotność niż obecność takiego człowieka w jej życiu.
      Bardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  7. Samotność, samotnością, ale są jakieś granice. To i tak cud, że Ania tyle wytrzymała z tym całym Mirkiem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Granice każdy ma własne i to on decyduje ile może jeszcze wytrzymać z takim beznadziejnym prymitywem. Ania zdecydowanie miała już dość. Musiała to przerwać.
      Bardzo dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  8. Sto pięćdziesiąty dzień odkąd się bzykamy!? Ale chyba nie ma czego świętować, skoro Ania jakoś nie pieje z zachwytu? Nawet w tym jest kiepski? Gdyby był mistrzem, to może to jego prostactwo mniej by raziło? Znajdź dla dziewczyny lepszego kochanka, proszę;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Świętować nie ma czego i dla Ani raczej okres spędzony z tym człekokształtnym nie należał do udanych. Tu niby facet wykształcony a posługuje się słownictwem zwykłego żula. Miarka się przebrała, a ja na pewno znajdę dla Ani lepszą partię.
      Pozdrawiam cieplutko i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  9. Idealny przykład jak rodzina powinna się wspierać;) Chociaż myślę, że gdyby Ania miała swoją rodzinę, to niestety mniej by wspierała rodziców i brata. Takie życie. Własna rodzina najważniejsza. Okropnego partnera znalazłaś dla Ani, teraz czas na kogoś milszego;) Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Przyznaję bez bicia, że facet był okropny, ale na szczęście Ania go pogoniła. Teraz będzie pewnie ostrożniejsza w doborze partnerów. To było doświadczenie, które miało naszej bohaterce coś uświadomić, a mianowicie, że czasem nie warto iść na żywioł, ale cierpliwie poczekać.
      Pozdrawiam najserdeczniej i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  10. Jakie to jest życiowe, jakie to jest prawdziwe. Wiem pewnie brzmi to śmiesznie z racji mojego wieku....
    Jestem ciekawa co będzie dalej...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosia
      Dla mnie to brzmi normalnie i wcale śmieszne nie jest. Przecież jesteś inteligentną dziewczyną i wiek nie ma tu nic do rzeczy, bo realnie oceniasz sytuację. Tak właśnie miało być. Życiowo i prawdziwie i jeśli tak to odebrałaś, to poczytuję to sobie za sukces.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
    2. Jak najbardziej życiowo i prawdziwie. Po prostu miałam bardzo podobna sytuacje... I wtedy warto zadać sobie pytanie czy czasem nie wolę być sama niz być nieszczęśliwa

      Usuń
    3. O to właśnie chodzi! A to pytanie w takiej sytuacji jest po prostu kluczowe.

      Usuń
  11. Ania, to wypisz wymaluj ja;) Jestem tylko trochę starsza. Mam czterdzieści trzy lata i cały czas jeszcze liczę na cud. Dotychczas stykałam na swej drodze same łamagi, obiboków, samych buraków i zwykłych chamów. Często zastanawiałam się, co ze mną nie tak, ale od jakiegoś czasu stwierdziłam, że najzwyczajniej w świecie nie mam szczęścia i tyle. Może kiedyś będzie mi dane, a za Anię trzymam kciuki;) Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednym ten cud zdarza się szybciej, innym trochę później, ale zawsze warto czekać na tego właściwego mężczyznę. Po prostu miałaś pecha, że przyciągałaś tych niewłaściwych facetów. Takich kobiet jest całkiem sporo i na pewno nie jesteś tu wyjątkiem. Ja mocno wierzę, że każda odmiana losu niesie ze sobą coś dobrego i pozytywnego. Nie frustruj się, bo może wystarczy spacer po parku, lub mała kawa w jakiejś przytulnej knajpce i wszystko może się zmienić. Tego życzę Ci z całego serca.
      Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  12. Mądra Ania i mądra mama;) Lepiej być singielką, niż tracić czas dla takiego kretyna! Ania jest piękną kobietą i na pewno znajdzie odpowiedniego faceta;) A może jednak spotka nieznajomego z deszczu? Serdecznie pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Rodzice nie mieli dobrego zdania o Mirku, ale nie chcieli dołować córki. Informację o rozstaniu przyjęli z ogromną ulgą. Przecież niezależnie od tego, czy ona będzie z kimś czy nie, oni będą ją kochać bezwarunkowo. O nieznajomym z deszczu nic konkretnego napisać nie mogę.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  13. Witaj Małgosiu,
    przykre jest to, że żaden normalny facet nie potrafił do tej pory docenić takiej fajnej i pięknej kobiety. Nie ma co się dziwić, że Ania chciała się wyrwać z samotności. Tylko dlatego godziła się na towarzystwo Mirka, choć zupełnie do siebie nie pasowali. Ale każda kobieta ma wielkie pokłady miłości i chce ją gdzieś ulokować. Pewnie myślała, że może z biegiem czasu on się zmieni albo jej przestanie przeszkadzać jego zachowanie. Dobrze, że w porę się opamiętała i że z tych spotkań nie zostało jej żadne potomstwo, bo skazana by była na jego towarzystwo już na zawsze. A tak może sobie powiedzieć, że spróbowała, ale już więcej z desperacji nie zwiąże się z osobą do niej niepasującą. Przecież jest młodą kobietą i jeszcze spokojnie może kogoś fajnego sobie znaleźć. A nawet jak nie, to może być wspaniałą ciocią dla bratanka lub bratanicy. Rozumiem, że właśnie ciąża bratowej była tą przysłowiową kroplą przelewającą czarę goryczy, ale Ania już wie, że nic za wszelką cenę. I tak miała szczęście, bo jest wiele kobiet, które są nieszczęśliwe w związkach, ale hołdują zasadzie, że lepszy taki niż żaden. Zresztą do tej pory często mówi się, że jak mężczyzna nie pije i nie bije, to nie ma co narzekać, nie ma co przebierać, że kobiet jest więcej niż facetów, więc trzeba brać, co się nawinie pod rękę. Fajnie, że Ania ma wsparcie w mamie:) Oczywiście czekam na kolejny czwartek. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaja
      Zasada "jaki taki, byle jaki, byle tylko był" raczej się nie sprawdza, bo ta byle jakość szybko wychodzi na wierzch i zaczyna uwierać jak przysłowiowy gwóźdź w bucie. Mirek właśnie taki był. Jakościowo byle jaki. Jego grubo rżnięte komplementy raczej drażniły, niż cieszyły i żadna kobieta nie doceniłaby ich nigdy. Chamstwo i prostactwo wylazło niemal natychmiast z tego człowieka i tu można by się było dziwić Ani, że w ogóle była w stanie to tolerować. Widzimy jednak, że wszystko ma swoje granice a zerwanie z tym burakiem było najlepszą rzeczą jaką Ania mogła zrobić.
      Pozdrawiam Cię cieplutko i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  14. Ratunku! Gdzie jest nieznajomy? Może on będzie normalniejszy? Bo jak nie, to lepiej niech już się nie pojawia! Ale nie zostawisz Ani w samotności? Kurcze, tak fana babka łazi luzem!? Czy normalni faceci już nie istnieją? Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania na razie trochę spasuje. Ma dość swatania przez życzliwe koleżanki i jest zrażona do typów pokroju Mirka. Ale może jeszcze nic straconego...?
      Pozdrawiam najserdeczniej i pięknie dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  15. Mówi się, że każda potwora znajdzie swojego amatora. To powiedzenie dotyczy również mężczyzn. Więc Mirek i jemu podobni, niezależnie od tego, co o nich myślimy, bardzo szybko znajdą nowe dziewczyny. Oni wiedzą o tym dokładnie i pewnie dlatego Mirek stwierdził, że nie będzie płakał po Ani. Smutne, ale prawdziwe. Liczę, że Ania też szybko odnajdzie swoją połówkę;) Cieplutko pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Ja powiem nawet więcej. Jeśli taki facet zwiąże się z kobietą pokroju Ani, mądrą, inteligentną i wrażliwą na chamstwo, to na pewno nie zagrzeje u niej długo miejsca, bo go pogoni. Natomiast jeśli trafi mu się kobieta stojąca od niego niżej, jeśli chodzi o wykształcenie, to będzie jeszcze go dowartościowywać, jaki to on jest wspaniały, jaki zaradny i jaki och, ach. Być może Mirek miał już podobne doświadczenia i to dlatego bagatelizuje sprawę rozstania z Anią. Dla niego najodpowiedniejsza będzie kobieta o dość niskim IQ, którą on będzie mógł dyrygować tak jak mu pasuje.
      Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  16. Poruszyłaś bardzo ciekawy temat. Ciekawe jak ta historia skończy się dla Ani? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że temat przypadł Ci do gustu. Historia jest zaledwie pięciorozdziałowa, więc już wkrótce wszystko będzie jasne.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  17. Presja otoczenia jest bardzo silna i pod jej wpływem niekiedy podejmujemy decyzje życiowe, na których nie zawsze wychodzimy dobrze. Na początku wszyscy mówią, żeby poczekać, żeby zdobyć wykształcenie, żeby się wyszaleć, żeby się nie spieszyć, żeby znaleźć fajną pracę, żeby zdobyć pozycję w zawodzie itp., na męża i dzieci będzie jeszcze czas. A później ani się obejrzymy jak szybko mija czas i jak jesteśmy sami. A otoczenie znowu działa, żeby nie przebierać, żeby coś ze sobą zrobić, żeby obniżyć wymagania, żeby znaleźć wreszcie narzeczonego, bo inaczej grozi staropanieństwo i bezdzietność! Masakra! Jak żyć i kogo słuchać? I tak źle i tak niedobrze. Ania jest rozsądna i wierzę, że wybrnie z tej patowej sytuacji;) Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      To co napisałaś to kwintesencja tej historii. Najpierw otoczenie się martwi i troska, żeby dziewczyna nie zaliczyła klasycznej wpadki i niejako z konieczności zbyt wcześnie nie obrosła w męża i pieluchy, a potem z biegiem lat, kiedy osiągnie już jakiś status społeczny i materialny, otoczenie znowu się martwi, że grozi jej staropanieństwo i zdziwaczenie. Bzdura. Każdy człowiek ma własny rozum, uniwersalny narząd i to nim powinien się w życiu kierować. Nikt nie powinien podejmować życiowych decyzji słuchając rad innych, bo zazwyczaj wychodzi się na tym jak Zabłocki na mydle.
      Ani wrócił rozsądek i trzeźwość osądów. Poradzi sobie, bo wie czego unikać.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  18. Myślę, że gdyby Halina znała Mirka, to na pewno by ich sobie nie przedstawiła. Tyle dobrego słyszała o nim i zna Anię i wie, że nie miała nikogo, to dość słusznie myślała, że a nóż? Nikt Ani nie zmuszał żeby się z nim spotykała. Sama się zgodziła i sama się opamiętała. Chwała za powrót rozumu. Trochę cierpliwości i powinno być dobrze;) Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Halina jest tak taktowna jak pijak w knajpie. Życie ma monotonne i nudne. Brak w nim wyzwań. Powrót Mirka jest świetnym pretekstem, żeby poznać go z Anią. Przecież to ona wpadła na ten pomysł. Początkowo miało być to spotkanie po latach z przyjacielem męża. Dodała dwa do dwóch i stwierdziła, że brakuje w tym zestawie jeszcze jednej osoby. Ona Mirka zna od dawna i doskonale wie jaki jest. Gdyby ruszyła głową nigdy w życiu nie skojarzyłaby tej dwójki. Oczywiście inna sprawa, to zgoda Ani na te spotkania. Tu postąpiła trochę tchórzliwie, bo od razu powinna zdobyć się na odwagę i zdecydowanie odmówić, ale że jest taktowna i miła, niezręcznie było jej powiedzieć "nie".
      Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  19. Nie tylko Ani świetnie się wiedzie, ale Piotrkowi też. Rodzice naprawdę mogą pękać z dumy z takich dzieciaków. No i zaraz zostaną dziadkami. Ania nie ma co zazdrościć ciąży, bo ani się obejrzy i sama postara się o dzidzię. Może właśnie to ją zdopinguje? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Rodzeństwu się wiedzie, bo jest dość zaradne. Oboje wynieśli tę zaradność z rodzinnego domu. Wykształcili się po to, żeby coś osiągnąć w życiu i teraz zaczynają czerpać z tego profity. Niestety nie przewiduję ciąży dla Ani.
      Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  20. Podoba mi się to, że Halina bez pytania nie podała Mirkowi numeru telefonu Ani. To rzadkość, bo przeważnie ludzie nie rozumieją o co chodzi. Skoro masz telefon, to każdy może zadzwonić, a tak nie jest. To właściciel powinien decydować komu go podać a komu nie. Tak samo jak decyduje kogo zaprosić do domu a kogo nie. Oczywiście czekam na kolejną część. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      W tym wypadku Halina zachowała się tak jak trzeba, chociaż nie powinna w ogóle aranżować tego spotkania we czwórkę, bo doskonale wiedziała jaki jest Mirek i zdawała sobie sprawę, że oni kompletnie do siebie nie pasują pod żadnym względem. Wykorzystała niejako samotność i desperację Ani przez co ta ostatnia straciła rok wożąc się z takim prymitywem.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  21. Trochę się obawiam, ale stanę w obronie Mirka. Zgadzam się, że jest trochę prostacki, ale ludzie mają dużo gorsze wady. On na swój sposób dba o swoją kobietę. Ania sama twierdzi, że pamięta o rocznicach, zaprasza ją do kawiarni, kupuje kwiaty i pożąda ją nieustannie. To mało? Przeważnie ci nasi książęta z bajki nawet tego nie robią, a później jest jeszcze gorzej. Bałaganiarstwo, ciamciamie przy jedzeniu, wpuszczanie naszych słów jednym uchem, by zaraz je wypuścić drugim, uciekanie w pracę, bezustanne oglądanie meczy sportowych, spotkania z kumplami, picie piwa itp. Zazwyczaj nam to przeszkadza, ale trwamy w związku, bo widzimy również plusy, a jest ich sporo tylko trzeba sobie o tym przypomnieć. Myślę, że kobiety też drażnią facetów, a są z nami. Ania po prostu nie pasowała do Mirka i odwrotnie. Trzymam kciuki i za Anię i za Mirka;) Niech im się wiedzie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mówię, że Mirek był najgorszym z wszystkich mężczyzn. Napisałam tylko, że posiadał takie cechy charakteru, które raczej odstręczały kobiety niż je przyciągały. Z całą pewnością w niczym nie przypominał wyidealizowanego obrazu mężczyzny z wyobrażeń Ani. Ona w głowie miała swój ideał a w akcie desperacji związała się z facetem, który w najmniejszym stopniu go nie przypominał. Byli ze sobą rok, bo wciąż wierzyła, że odnajdzie w nim jakieś pozytywy, ale tak się nie stało. Ten rok, to była szansa dla niego, której nie wykorzystał. Gdyby rzeczywiście mu na niej zależało, podciągnął by się do jej poziomu, równał w górę a nie w dół. Nie każda kobieta jest na tyle silna, żeby wytrwać z takim facetem.
      Bardzo dziękuję za ciekawy komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  22. Taka kariera, takie pieniądze i niezależność to powód tylko i wyłącznie do dumy. Pozazdrościć, że w stosunkowo młodym wieku tego się dorobiło. Teraz może skupić się na szukaniu fajnego faceta. Jest wytrwałą, to z pewnością jej się uda. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie Ania nieco spasuje. Trochę zraziła się do mężczyzn po tym prymitywnym związku z Mirkiem. Wszystko w swoim czasie. Na jej szczęście też przyjdzie pora.
      Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  23. Gratuluję PIĘCIU milionów odsłon!!!
    Jednak był ktoś nieodpowiedni. Taki niedorobiony cwaniak. I dobrze, że już go nie ma. Sama Ania nie jest jeszcze taka stara na znalezienie miłości. Jak sadzę ma ze 32 lata. Zresztą na miłość nigdy nie jest za późno. Oby tym kolejnym był już NN a nie czekała ją późniejsza miłość.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Bardzo dziękuję. Nie sądziłam, że to nastąpi właśnie dzisiaj.
      Jak policzyłam, Ania ma 31 lat i spokojnie bez paniki może szukać tego jednego jedynego. Czy to będzie ów NN okaże się niedługo, choć sprawa wydaje się beznadziejna, bo przecież nie znają swoich imion i nazwisk a także adresów.
      Bardzo Ci dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń