Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 17 maja 2018

SZCZĘŚCIE CZEKA ZA PROGIEM - rozdział 5 ostatni


ROZDZIAŁ 5
ostatni


Otworzyła drzwi na oścież i szeroki uśmiech, który zdobił jej twarz zaczął powoli znikać. Wpatrywała się w te szare, dobre oczy i nie mogła uwierzyć. On też stał jak słup soli. Tyle lat ją szukał, a tymczasem okazuje się, że dziewczyna, w której zakochał się od pierwszego wejrzenia jest siostrą jego pracownika i najlepszego kumpla. Piotrek i Marzena nieco zdezorientowani przenosili wzrok raz na Anię raz na Kacpra.
 - To ty? – wykrztusił wreszcie Wiśniewski.
 - To ty? – powiedziała cicho Ania.
 - Czy wiesz jak desperacko cię szukałem? W każdej dziewczynie widziałem ciebie. Pisałem do gazet niestety bez powodzenia, a tymczasem byłaś tak blisko. Niemal na wyciągnięcie ręki. Nie miałem pojęcia, że jesteś siostrą Piotra. Nadal nie mogę w to uwierzyć.
 - To wy się znacie? – zapytał skonsternowany Piotr.
 - Znamy się Piotruś. Pamiętasz jak kiedyś wróciłam do domu kompletnie przemoczona, bo ochlapał mnie samochód? Oto winowajca – uśmiechnęła się nieśmiało. – Ale nie stójcie w progu. Wchodźcie.
Kacper wyciągnął zza pleców czerwoną różę.
 - Proszę, to dla ciebie.
Przyjęła ją z jego rąk wtulając twarz w pachnące płatki.
 - Pięknie pachnie. Dziękuję. Muszę z tobą koniecznie porozmawiać.
 - Ja też bardzo chciałbym.


Wlała do filiżanek gorącą kawę i zaprosiła go do swojego pokoju.
 - Nie uwierzysz, ale przeczytałam artykuł w kolorowym magazynie, w którym opowiadałeś o nas. To z niego dowiedziałam się jak się nazywasz, gdzie mieszkasz i znam twój numer telefonu.
 - Telefon nieaktualny – przerwał jej. - Zgubiłem go i teraz mam nowy numer.
 - To wyjaśnia dlaczego nie mogłam się do ciebie dodzwonić. Artykuł przeczytałam jakieś dwa miesiące temu, ale gazeta nosiła datę sprzed roku. Byłam u ciebie w mieszkaniu a raczej pod twoimi drzwiami. Twoja sąsiadka powiedziała mi, że wyjechałeś i wrócisz dopiero w grudniu. Potem dzwoniłam wielokrotnie, ale teraz już wiem, że nie mogłeś odebrać. Nie mogłam uwierzyć, że szukałeś mnie przez tyle lat.
Kacper uśmiechnął się łagodnie i pogładził jej dłoń.
 - To dlatego, że zakochałem się w tobie jak wariat. Byłem taki rozczarowany, gdy nie przyszłaś do tej kawiarni…
 - Wierz mi, że bardzo chciałam. Przemokłam jednak tak strasznie, że dostałam wysokiej gorączki i cały tydzień przeleżałam w łóżku. Nie byłam w stanie nigdzie wyjść i ogromnie żałowałam, że ominęło mnie to spotkanie. Jak to się stało, że zostałeś szefem Piotrka? To niesamowity zbieg okoliczności, prawda?
 - Piotrek trafił na moją firmę tuż po studiach. Ja tak jak on kończyłem geodezję i zaraz po studiach rozkręciłem swój własny interes. Jak zobaczyłem jego dyplom nie wahałem się ani chwili i przyjąłem go do pracy. Nigdy się na nim nie zawiodłem. Jest naprawdę świetny w tym co robi i w dodatku jest moim najlepszym kolegą, wręcz przyjacielem.
 - Aż dziwne, że nic mi o tobie nie wspominał. Pewnie dlatego, że zawsze były inne rzeczy do obgadania. Twoja sąsiadka mówiła mi, że pojechałeś do Niemiec pochować ojca a wcześniej pochowałeś mamę… Bardzo ci współczuję, bo to okropne przeżycia.
Kacper zwiesił głowę. Sprawiał wrażenie, jakby samo wspomnienie o tych przejściach wciąż stanowiło ciężar nie do udźwignięcia.
 - To prawda. Mama mieszkała ze mną. Opiekowałem się nią, ale ona nikła w oczach w zastraszającym tempie. Cierpiała na raka wątroby i miała przerzuty. Nie mogli jej już pomóc. Ojciec zginął tragicznie pod kołami rozpędzonej ciężarówki. Tam w Niemczech miał swoją firmę. Oprócz tego, że musiałem go pochować, to jeszcze załatwiałem sprzedaż tej firmy i sprawy spadkowe, bo był i spory dom. Na szczęście udało mi się ogarnąć wszystko po mojej myśli i to dość szybko. Już nie muszę tam wracać. Przez ten cały czas tu zastępował mnie Piotr i znakomicie sobie poradził. Teraz na szczęście mogę go już odciążyć i sam zająć się firmą.
Jeszcze sporo rzeczy muszę ci o sobie powiedzieć. Wielu rzeczy nie wiem o tobie. Jedno wiem na pewno, że kocham cię całym sercem i jeśli ty nie jesteś z nikim związana, to byłbym naprawdę szczęśliwy, gdybyś zgodziła się na spotkania ze mną. Może z czasem odwzajemniłabyś tę miłość?
 - Myślę Kacper, że ja już cię kocham. Przez te wszystkie lata wciąż miałam wrażenie, że za chwilę cię spotkam, że znowu zobaczę te ładne, szczere, łagodne oczy. One urzekły mnie już wtedy, kiedy pierwszy raz w nie spojrzałam i nie mogłam o nich zapomnieć. Mieliśmy prawdziwego pecha, że nie doszło do spotkania w kawiarni, że nie udało ci się wysiąść z tego nieszczęsnego autobusu. Nie znaliśmy swoich imion i przez to nie wiedzieliśmy o kogo pytać i kogo szukać. Naprawdę bardzo to doceniam, że nie zrezygnowałeś, że minęło tyle lat, a ty wciąż mnie szukałeś. Kiedy zobaczyłam twoje zdjęcie pod artykułem postanowiłam, że odnajdę cię za wszelką cenę, bo kolejnej szansy mogę już nie mieć. Próbowałam, ale potem zaczął się w pracy taki młyn, bo rok się kończy a ja musiałam sfinalizować zaczęte projekty. Pomyślałam, że po świętach znowu pojadę na Bukowińską i będę jeździć aż do skutku, do momentu kiedy wreszcie zastanę cię w domu. Tymczasem okazało się, że moje szczęście czeka za moim progiem – podniosła głowę. Jej oczy lśniły od łez. – Jeśli myślisz, że wypuszczę to szczęście z rąk, to grubo się mylisz.
Przygarnął ją do siebie wtulając twarz w jej długie włosy.
 - Jesteś moim najpiękniejszym świątecznym prezentem. Ktoś tam na górze jednak nade mną czuwa. Marzenia się spełniają a ja jestem dzisiaj najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Przetarła mokre powieki i uśmiechnęła się do niego.
 - Chodźmy. Jest jeszcze trochę pracy. Piotr mówił, że nieźle radzisz sobie ze smażeniem ryb. Bardzo na ciebie liczę.

Te święta okazały się wyjątkowe. Przede wszystkim przy świątecznej kolacji Ania i Kacper na przemian opowiadali historię swojej znajomości. Winniccy seniorzy byli zauroczeni Wiśniewskim. W przeciwieństwie do Mirka, którego uważali za prymitywnego zarozumialca zupełnie nie potrafiącego zachować się w towarzystwie Kacper ujął ich wielką wrażliwością, szacunkiem i wielką atencją z jaką zwracał się do Ani a także bijącą z twarzy szczerością. W dodatku okazał się najlepszym przyjacielem ich syna. Byli też pod wrażeniem jego umiejętności kulinarnych, bo ryby były usmażone wzorowo i wszystkim bardzo smakowały. Kiedy opuszczał gościnny dom Ani dostał reklamówkę wypełnioną kiełbasą, szynką, pysznym pasztetem, rybami i innymi smakołykami. Był wszystkim bardzo wdzięczny za te dary choć i trochę zażenowany. Dziękował im dziesięć razy obiecując, że pojawi się jutro na późnym, świątecznym śniadaniu.

Pierwszy i drugi dzień świąt spędzili dość aktywnie spacerując po zaśnieżonym parku. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie i idealnie dogadywali.


Ania nie miała nic przeciwko temu, gdy Kacper przytulał ją do swojego boku. Było jej wspaniale, a przykre wspomnienia o jej poprzednim związku zacierały się w błyskawicznym tempie. Coraz więcej wiedzieli o sobie. Ze zdziwieniem odkrywali, że podobają się im te same rzeczy, te same książki, czy te same filmy. O wielu mieli niemal identyczne zdanie, co bardzo dobrze rokowało na przyszłość.
Sylwestrową noc spędzili razem. W ostatniej chwili Kacper załatwił bilety na bal w jednym z warszawskich hoteli. Chciał kupić też i dla Piotra i Marzeny, ale ten stwierdził, że tym razem nowy rok przywitają w domu, bo Marzena czuje się już zbyt ociężała na sylwestrowe szaleństwa. Oni natomiast bawili się świetnie. Ania w ramionach jej chłopaka z deszczu czuła się lekka jak piórko. To było takie przyjemne, bo kiedy przypominała sobie o imprezach z tańcami, na których bywała z Mirkiem mimowolnie wykrzywiała twarz w grymasie. Mirek trzymał ją zawsze bardzo blisko dysząc jej prosto w twarz, deptał jej buty i często tracił rytm. Najgorsze, że nigdy nie potrafił utrzymać przy sobie rąk i zwykle kładł je na jej tyłku, lub sięgał do jej piersi, co zawsze wprowadzało ją w ogromne zażenowanie. Kacper był zupełnie inny. Posiadał w sobie wielkie pokłady wrażliwości, taktu i wielkiej klasy. Tego nie można się nauczyć. To się po prostu ma lub nie.
Z biegiem czasu doceniła i inne jego zalety. Był niesamowicie pracowity. Kiedy wiosną zawitali u rodziców Ani nawet nie chciał słyszeć, że miałby bezczynnie siedzieć i patrzeć jak obie Winnickie kopią ogródek i sieją nowalijki. Usadził Ani mamę na werandzie w bujanym fotelu, troskliwie okrył ją kocem mówiąc, że to nie wypada, żeby starsza kobieta tak ciężko pracowała. Wraz z Anią skopali wszystko i wysiali też wszystko. Nie miał najmniejszego problemu z wyrzucaniem gnoju z chlewów i obory, co było sporym dysonansem w odniesieniu do zachowania Mirka, który z obrzydzeniem kręcił nosem, narzekał na smród i uciekał najdalej jak tylko mógł. Kacper dzięki swojej pracowitości i zaangażowaniu kupił sobie na dobre serca seniorów.

Po pół roku znajomości oboje postanowili, że zamieszkają razem. Uznali, że Kacper przeniesie się do mieszkania Ani, które było o wiele większe, przestronniejsze i przez to wygodniejsze. Teraz zasypiali i budzili się obok siebie. Byli szczęśliwi. Ich pierwsze zbliżenie było po prostu magiczne. Spragniony jej ciała Kacper traktował je jak największą świętość. Całował i pieścił każdy jego skrawek, czym doprowadzał ją niemal do utraty zmysłów. Mirek nigdy nie dał jej tak ogromnego poczucia błogości, przyjemności i rozkoszy mimo, że uważał się za eksperta w sprawach seksu. Po stosunku zwykle odwracał się od niej tyłem i po prostu zasypiał. Kacper otaczał ją ramionami i przytulał mocno szeptając jej tak ważne słowa o swojej ogromnej miłości do niej. Nigdy też nie dał jej powodu do kłótni. Czasem przekomarzali się, ale wynikało to z przekory nie ze złości. Nie potrafiłaby się na niego gniewać. Był najlepszym co spotkało ją w życiu i bardzo to doceniała. Chronili swoje małe wielkie szczęście i dbali o nie.
Pod koniec sierpnia oboje wzięli po dwa tygodnie urlopu, żeby pomóc rodzicom przy zbiorach. One już od paru lat nie były aż tak ciężkie, bo dzięki finansowej pomocy Ani senior zakupił niezbędne do nich maszyny. Wieczorami po pracowitym dniu lubili chodzić na łąki, słuchać koncertu świerszczy i zwyczajnej ciszy. Mieli swój ulubiony, zwalony pień, na którym siadywali przytulając się do siebie. Nie musieli nic mówić, bo rozumieli się bez słów.
Podczas jednego z takich wieczorów przepojonych szumem traw i szelestem liści Kacper zsunął się z pnia i ukląkł przed Anią. Spojrzał jej głęboko w oczy i uśmiechnął się nieśmiało.
 - Kochanie moje, wiesz, że jesteś w moim życiu najważniejsza i nie ma dnia bym nie dziękował opatrzności za ten szczęśliwy zbieg okoliczności, który sprawił, że spotkaliśmy się i pokochaliśmy. Nie czekajmy już dłużej i pobierzmy się. To przecież takie naturalne, że jak dwoje ludzi się kocha, to chce razem przejść przez życie i być ze sobą na dobre i na złe – otworzył dłoń, na której spoczywał śliczny pierścionek z małym diamencikiem. – Przysięgam, że będę najlepszym mężem i jak nam się poszczęści, najlepszym ojcem na świecie. Zostań moją żoną.




Wzruszyło ją to wyznanie. Czyż i on nie był najważniejszym człowiekiem w jej życiu? Czy nie kochała go równie mocno? Przecież i ona nie wyobrażała sobie już życia bez niego. Podniosła załzawione oczy i spojrzała w jego własne.
 - Bardzo cię kocham – wyszeptała, jakby bała się zmącić tę panującą dokoła ciszę - i dobrze wiesz, że nie mogę odpowiedzieć inaczej jak tylko twierdząco. Z radością będę dzielić z tobą życie na dobre i na złe, do końca moich dni.
Wsunął jej pierścionek na palec i przylgnął do jej ust.
 - Chce mi się krzyczeć z radości. Jestem szczęśliwy Aniu. Bardzo szczęśliwy.
Podzielili się tą radosną nowiną z Winnickimi, którzy długo im gratulowali, a mama nie mogła powstrzymać łez.
 - Nie mogliście nam zrobić większej przyjemności. Tak się cieszę dzieci, tak bardzo się cieszę…

Pobrali się w zimowe święta. To było takie trochę symboliczne, bo równy rok wcześniej Kacper stanął na progu mieszkania Ani. Oboje przepełniała wielka radość i szczęście. Oboje mieli wrażenie, że wreszcie dobili do spokojnej przystani, w której panuje zgoda, wzajemny szacunek i wielka miłość. Po wyjściu z kościoła przytulił ją mocno.
 - Kocham cię, mój śliczny, wspaniały darze od losu.
 - Kocham cię, mój chłopaku z deszczu – przywarła do jego ust całując go namiętnie.

K O N I E C

56 komentarzy:

  1. Szczęśliwe zakończenia tak miło i przyjemnie się czyta. Bardzo dobrze, że wszystko ułożyło się pozytywnie. Spełnienie zawodowe jest ważne, jednakże życiowe, osobiste to dopiero uskrzydla
    Pozdrawiam ściskam serdecznie i życzę wielu sił na tworzenie nowych opowiadań

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosia
      Też z przyjemnością czytam szczęśliwe zakończenia. W życiu mamy dość dramatów, a happy end jest niejako oddechem od nich. Dobrze jest zachować równowagę między sukcesami zawodowymi i szczęśliwym życiem prywatnym. Moim bohaterom chyba w końcu się udało.
      Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
      PS.
      Opowiadania nadal się piszą a ja wciąż szukam nowych pomysłów. Dopóki są, nie ma się czym martwić. :)

      Usuń
  2. A nie mówiłam, że Kacper i pozostała dwójka to jedna osoba?
    Jak widać w życiu na wszystko przychodzi czas. Czasem wcześniej, czasem później ale przychodzi. I tak było u tej dwójki.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam nową zapowiedź czy tylko mi się wydaje?
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
    2. Julita
      Oczywiście, że pisałaś o tym, ale przecież nie mogłam zdradzić jak to naprawdę będzie. Najważniejsze, że para się spotkała i już tak na dobre i na złe.
      Zapowiedź jest nowa. Właśnie kończę pisać to opowiadanie.

      Usuń
    3. Rzecz jasna przesyłam pozdrowienia i pięknie dziękuję za wpis. :)

      Usuń
    4. Nowa zapowiedź jest przy Uli i Marku a w tych innych opowiadaniach martwy punkt. Czy to znaczy że ten wysyp brzydulowy oznacza koniec z innymi opowiadaniami. Pytam, bo bardzo lubiłam czytać o kimś innym( czasami nawet bardziej) a nie tylko o Uli i Marku. Pozdrawiam serdecznie. Mariola.

      Usuń
    5. Mariola
      Jest pomysł na niebrzydulowe opowiadanie podsunięty mi ostatnio przez Gaję. Pomysł uważam naprawdę dobry i na pewno do wykorzystania. Jak wiesz dodaję na przemian więc na pewno nadal to utrzymam.
      Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  3. Jak ja lubię takie słodkie zakończenia. Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem fanką właśnie takich. Im słodsze tym bardziej mi się podobają.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  4. Nie warto się rozdrabniać. Trzeba spokojnie czekać na swoją kolej, swoją miłość. Suma summarum los był dla nich łaskawy. Ciepło pozdrawiam i gratuluję nowego pomysłu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam już kiedyś, że cierpliwość jest cnotą. Praca zawodowa i kariera są ważne, ale życie osobiste także. Ania i Kacper czekali parę lat, za to nagroda na końcu dla nich bezcenna.
      Najserdeczniej pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  5. Fantastyczne, słodko- miłosne zakończenie.Czytało się z wielką przyjemnością o szczęśliwym zbiegu okoliczności ,że Ania znalazła wreszcie to ,co najcenniejsze i mimo straconych wcześniej szans, los się do niej uśmiechnął ,a Kacper okazał się idealnym facetem na wyśnioną, szczęśliwą przyszłość. Ps. Ciesze się bardzo z nowej zapowiedzi :). Pozdrawiam serdecznie i życzę nieustającej weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna
      Okazuje się, że czasem naprawdę warto trochę dłużej poczekać na tego właściwego faceta niż rzucać się na żywioł z byle kim.
      Dzięki wielkie za komentarz i wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  6. A mówi się, że trzeba wyjść do ludzi, bo książę sam nas nie znajdzie w domu. Nie te czasy. A tutaj proszę bardzo, jaki miły zbieg okoliczności. Świetne opowiadanie, ale oczywiście czekam na kolejne;) Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Sam książę na pewno nas nie znajdzie, ale jeśli pojawi się z kimś bliskim z rodziny dziewczyny, to połowa sukcesu.
      Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  7. Jakie szczęście, że nikt na Anię nie wywierał takiej prawdziwej presji, że musi wreszcie kogoś znaleźć. Jakie szczęście, że poczekała i tera mamy dwoje szczęśliwych osób. Gratuluję nowego pomysłu;) Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      To prawda. Takie naciski czynione głównie przez rodzinę często wywołują więcej szkody niż pożytku. Wybór partnera powinien być jednak przemyślany. Czasem rozum kłóci się z sercem i warto wtedy posłuchać tego pierwszego.
      Nowe opowiadanie jeszcze się pisze, ale zmierza ku końcowi. Będziecie miały co czytać.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję pięknie za komentarz. :)

      Usuń
  8. Jestem kontenta;) Dziękuję. Nawet mizi mizi było;) Fajnie, że na siebie poczekali. Czekam na kolejny czwartek i serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Bardzo mnie cieszy Twoje ukontentowanie. Bez mizi mizi nie mogło się obyć. Musiało być obowiązkowo.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję, że dotrwałaś do końca :)

      Usuń
  9. Kolejne fajne opowiadanie. Zdradzisz, co będzie w kolejny czwartek? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobała, a w następny czwartek zaczynam publikować "Samotność".
      Pozdrawiam pięknie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  10. Może i dobrze się stało, że spotkali się dopiero teraz. Ania i Kacper są już dorosłymi ludźmi, mają bagaż doświadczeń życiowych i potrafią docenić szczęście, które ich spotkało. Nie skupiają się na pierdołach i nie doszukują się wad. Serdecznie pozdrawiam i czekam na kolejne opowiadanie;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Jak to mówią nie ma tego złego...itd. Zgadzam się z tym co napisałaś. Oni są dojrzalsi, lepiej się rozumieją i chyba łatwiej jest im się dotrzeć. Stracili mnóstwo czasu przez złośliwość losu, ale intensywnie to nadrabiają. Przede wszystkim jednak zależy im na obopólnym szczęściu i do tego dążą.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  11. Szczera prawda, prawie zawsze porównujemy nowego partnera do poprzedniego. Dobrze, że Kacper nawet nie musi się zbytnio wysilać, żeby błyszczeć na tle tego dupka Mirka. Jak zwykle czekam na kolejne powiadanie. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Mirek i Kacper to antypody. Nawet trudno ich wzajemnie zestawiać, bo Mirek odpada w przedbiegach. Nie ten poziom i nie ta klasa.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  12. Mądry facet;) Wie jak skraść serce nie tylko Ani, ale również przyszłych teściów. Spryciula jeden. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Kacper nie jest wyrachowanym facetem. Ma dobry charakter, Jest uczynny i pomocny. To właśnie dostrzegli w nim rodzice Ani i docenili, a on nie musiał się jakoś specjalnie wysilać.
      Pięknie dziękuję za wpis i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  13. Cud, miód;) Poproszę o więcej takich historii. Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie końcówki pisanych przeze mnie historii to cud, miód i orzeszki i żadna z nich nie kończy się dramatem. A historii przed Wami jeszcze całkiem sporo a ja nadal coś piszę więc na razie na nudę nie będziecie narzekać.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  14. Zaczęło się fatalnie, ale za to skończyło idealnie. Nie ma tego złego;) Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Bardzo dziękuję, że dotrwałaś do końca i za komentarze pod rozdziałami.
      Pozdrawiam serdecznie i zapraszam za tydzień na pierwszy rozdział "Samotności". :)

      Usuń
  15. A ja tam się cieszę na opowieści o Uli i Marku. Chyba nigdy mi się nie znudzą. Proszę pisz je również;) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno tych o BrzydUli jest zdecydowanie więcej. Historie na inny temat niż serial są takim przerywnikiem, żebyście choć na chwilkę oderwali się od tematu głównego.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny bloga. :)

      Usuń
  16. W innym przypadku napisałabym, że szybcy są w wyznawaniu sobie uczuć, ale nie w tym wypadku. Fajnie, że są wobec siebie szczerzy i zarazem odważni. Zbierają teraz owoce swojej miłości i wytrwałości. Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tacy szybcy jednak nie są. Minęło kilka lat i choć iskrzyło między nimi od początku, to jednak nie mieli okazji, żeby to uczucie rozwinąć. Teraz, kiedy doszło do spotkania nie będą tracić czasu na podchody i to dlatego grają w otwarte karty.
      Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  17. Witaj Małgosiu,
    no i zagadka rozwiązana. Miłe zaskoczenie. Na miejscu Ani chyba ozłociłabym Piotra. Tylko dzięki jego dobremu sercu i zaproszeniu samotnego człowieka tych dwoje zakochanych i zagubionych ludzi miało możliwość się spotkać. W innym przypadku pewnie by siebie szukali w nieskończoność. Chociaż Ania obiecała sobie, że i tak jeździłaby pod mieszkanie Kacpra aż do skutku. Ale nie wiadomo, czy byłoby im dane spotkanie, a tak mają to już za sobą. Tworzą fajną parę. Zgadzam się, że może to i dobrze, że nie spotkali się wcześniej. Nie wiadomo, czy wciąż by byli razem? Teraz są dojrzali i wiedzą, że w życiu najważniejsza jest miłość. Już tworzą wspaniałe małżeństwo. Może i marzenie o dziecku spełni im się szybciej niż myślą:) Za opowiadanie dziękuję i oczywiście czekam na kolejny czwartek. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo cieplutkich uścisków:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaja
      Piotra to można ozłocić za nieświadomość. Przecież nie miał pojęcia, że Kacper jest tym chłopakiem z deszczu. To po prostu szczęśliwy traf. Może czasem warto zostawiać na stole jedno puste nakrycie dla zbłąkanego wędrowca, bo nie wiadomo kto może zapukać w tym dniu do drzwi.
      Pozdrawiam i przesyłam uściski. Dziękuję bardzo za wpis. :)

      Usuń
  18. Mnie też bardzo interesuje, co będzie publikowane w następny czwartek? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za tydzień pierwszy rozdział "Samotności" Zapraszam i pozdrawiam. :)

      Usuń
  19. W końcu NN dostał imię. I to całkiem ładne. Szkoda że Piotr prędzej nie wpadł na pomysł zapoznania ich. Może kierował się tym że swaty z Mirkiem nie wyszły i nie chciał popełnić tego błędu ani zrazić siostry na swaty. Co do Kacperka to wielki podziw kochać tyle lat nieznajomą to wyczyn nie lada.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Piotr nie bawił się w swatkę nigdy i ani mu w głowie było swatanie Kacpra z Anią. A co do kochania przez tyle lat, to różne są meandry miłości a Kacprowi należy się medal za wytrwałość.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  20. Spotkanie i zaręczyny bardzo romantyczne. Świetny poprawiacz humoru;) Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Bardzo dziękuję i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  21. A mi od jakiegoś czasu ciągle powtarzano, że szczęście, to mrzonka. Najważniejsze jest, to żeby człowiek nie cierpiał. Tyle mówili, tyle razy powtarzali, że wreszcie uwierzyłam. Ale chyba zaczynam powoli wracać do żywych. Dzięki i pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęście nie jest mrzonką, a cierpienie jest wpisane w życie człowieka. Stan szczęścia osiągamy często i dla każdego on oznacza coś innego. Podobnie jest z cierpieniem. Dla jednych jest to ból zęba, dla innych złamane serce.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  22. Marzenia się spełniają i szefem Piotra jest chłopak z deszczu. Idealne rozwiązanie;) Czekam na kolejne cudo. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Oboje zasłużyli na spełnienie marzeń za wytrwałość i wielką cierpliwość.
      Nie wiem, czy następne opowiadanie będzie postrzegane w kategorii "cudo", ale mam nadzieję, że Wam się spodoba. Zapraszam na czwartek.
      Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  23. Święta BN są bardzo nastrojowe, a dla Ani i Kacpra będą jeszcze dodatkowo już zawsze bardzo wyjątkowe i magiczne. A może to nie zasługa Piotra tylko św. Mikołaja czy gwiazdora? Zresztą te święta wszyscy zapamiętają. Ania najpierw była sceptycznie nastawiona do nieznajomego gościa, ale pewnie już do końca życia będą czcili tradycję pustego miejsca? Żaden inny prezent nie ucieszył by ich tak bardzo. Masz niesamowitą wyobraźnię. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Z tą moją wyobraźnią bywa różnie i często mnie zawodzi, ale bardzo się staram, żeby nie wiało z opowiadań nudą.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i pięknie dziękuję za komentarze. :)

      Usuń
  24. Nie tylko Ania dostała dar od losu, a nawet wydaje mi się, że Kacper dostał dużo więcej niż ona. On zyskał jeszcze fajną, zgraną rodzinę a do tego jego przyjaciel stał się mu jeszcze bliższy. Dobrze, że mają już ugruntowane życie zawodowe i nie muszą gonić za pieniędzmi, bo mają dużo czasu dla siebie i wykorzystują go na Maksa. Czekam na nowość. Serdecznie pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Masz rację. Pogoń za pieniądzem już za nimi i teraz więcej czasu mogą poświęcić na poznawanie się nawzajem i na wspólne życie. A co do Kacpra, to on rzeczywiście zyskał sporo. Po śmierci obojga rodziców został praktycznie sam jak palec, ale sama Ania i jej rodzina na pewno się postarają, żeby nie odczuł tak bardzo braku własnej.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpisy. :)

      Usuń
  25. Pierwsze spotkanie z rodzicami partnera jest zawsze stresujące, prawie ekstremalne przeżycie. Pewnie dziewczyny bardziej to przeżywają, ale myślę, że chłopacy też się denerwują. A Kacper ma to z głowy, bo został wzięty z zaskoczenia i do tego zrobił bardzo dobre wrażenie. Ania powinna mieć z nim dobre życie. Oczywiście czekam na kolejną opowieść. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Zarówno Ania jak i Kacper mają po kawale porządnego charakteru. Kochają się i szanują wzajemnie, a to wróży bardzo dobrze na przyszłość.
      Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za każdy Twój komentarz. :)

      Usuń
  26. Muszę przyznać, że jesteś pracowita jak mróweczka lub pszczółka. Trochę zazdroszczę tej umiejętności, ale też bardzo się cieszę na nową zapowiedź, bo będziemy miały co czytać. A kończące się opowiadanie połknęłam jednym tchem;) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą pracowitością bywa różnie. Jeśli mam godny rozwinięcia pomysł, potrafię w ciągu tygodnia napisać nową historię. Częstość pojawiania się nowych zapowiedzi wynika też z faktu, że ja siedzę w domu i nie jestem aktywna zawodowo. Mam sporo czasu, a pisanie potrafi mi go skutecznie zapełnić. W tej chwili materiału do publikacji starczy co najmniej na dwa lata, a za chwilę zaczynam pisać kolejną historię, ale z cyklu "inne", więc nie o BrzydUli. Wynika z tego, że jeszcze przez długi czas będziecie mogły czytać i czytać.
      Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za miłe słowa w komentarzu. :)

      Usuń