Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 31 maja 2018

SAMOTNOŚĆ - rozdział 2

ROZDZIAŁ 2


Po kilku dniach leżenia w łóżku było już znacznie lepiej, jednak nadal miała silny katar i kaszel. Lekarz na wizycie kontrolnej zmienił jej antybiotyk i wypisał zwolnienie na kolejny tydzień. Nie była z tego zadowolona. Praca zawsze była dla niej najlepszym lekarstwem na samotność. Przynajmniej przez osiem godzin pozwalała o niej zapomnieć. Momentami myślała nad tym, że powinna podjąć się jakiejś dodatkowej roboty, którą mogłaby wykonywać popołudniami. Wtedy wracałaby do pustego domu jedynie po to, żeby się przespać. Jolka była bardzo sceptyczna, gdy słuchała o takich pomysłach.
 - Już teraz tyrasz jak wół. Chcesz się zaharować na śmierć i nic nie mieć z życia?
 - I tak nic z niego nie mam więc co za różnica?
 - Jesteś wariatką, wiesz?
Któregoś dnia przyszła do pracy z tajemniczą miną i szepcząc jej do ucha wyjaśniła, że zapisała je obie na seans u wróżki.
 - Oszalałaś? – Ula była oburzona. – Przecież to czyste oszustwo. Kobieta popatrzy w szklaną kulę i wywróży mi męża? Naprawdę wierzysz w te bzdury?
 - Nie bądź uparta. Ja chcę ci tylko pomóc. Słyszałam, że ona naprawdę ma dar.
 - Dar? – prychnęła Ula. – Chyba dar wyciągania pieniędzy od naiwnych.
Mimo oporu jaki czuła przed tego rodzaju hochsztaplerami pozwoliła się Jolce zaciągnąć do tej kobiety. Urzędowała na drugim piętrze starej kamienicy. Wspięły się po drewnianych, trzeszczących schodach i zadzwoniły do drzwi. One natychmiast się otwarły jakby właścicielka mieszkania stała przy nich i czekała na klientów. Przedpokój był długi i mroczny a od reszty mieszkania oddzielały go ciężkie, zakurzone kotary. Wróżka była kobietą stosunkowo młodą. Chyba nie miała więcej jak czterdzieści lat, co trochę Ulę zdziwiło, bo wyobrażała ją sobie jako zgrzybiałą staruchę z haczykowatym nosem w kolorowej chustce na głowie, pobrzękującą niezliczoną ilością koralików. Tymczasem ta w niczym nie przypominała tych wyobrażeń. Była ubrana całkiem zwyczajnie w kraciastą, modną spódnicę i bluzkę z długim rękawem.


 - Proszę przejść do tego pokoju, – odezwała się do niej – a koleżanka niech na razie zaczeka.
Ula przysiadła na krześle przy niewielkim okrągłym stoliku. Obiecała sobie, że nie będzie się w ogóle odzywać. Skoro ta kobieta jest taka świetna niech to ona opowie jej o przeszłości i przyszłości. Wróżka rozłożyła karty i przez chwilę przypatrywała się im. Podniosła głowę i wbiła przenikliwy wzrok w Ulę.
 - Do tej pory nie miałaś szczęścia w życiu, co? Zawsze było pod górkę. Widzę śmierć bliskiej osoby, ale to przeszłość. Jakieś kilka lat temu. Starszy mężczyzna bardzo schorowany. Myślę, że to twój ojciec – odwróciła kilka kart. – Długo jesteś sama i samotna. Odgradzasz się od świata. Budujesz mur. Musisz przestać, bo to nie wróży niczego dobrego. Nie możesz zdać się na przypadek, bo w życiu wszystko ma swoje uzasadnienie. Twój los w twoich rękach – znowu odwróciła kilka kart. Uśmiechnęła się. – Ale są i dobre wiadomości. Na razie nie ma wokół ciebie żadnego mężczyzny, przy którym twoje serce zabiłoby mocniej, ale to się zmieni. Nie potrafię powiedzieć konkretnie kiedy, dlatego musisz uzbroić się w cierpliwość. Jedno mogę powiedzieć na pewno, że to nastąpi jeszcze w tym roku. Widzisz tego waleta pik? Pojawi się pewien przystojny brunet. Ma jakąś niedobrą przeszłość, ale to nie będzie miało dla ciebie większego znaczenia. Wygląda to trochę dziwnie, bo karty mówią, że będziesz go znała wcześniej, ale nie osobiście. To wszystko, co mogę ci powiedzieć. Mam nadzieję, że jesteś zadowolona.
Sama nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Cały ten seans wydawał jej się surrealistyczny. Powiedziała jej prawdę o ojcu i o tym, że jest samotna, ale opowiastka o przystojnym brunecie wydała jej się mało prawdopodobna. Pozna go jeszcze w tym roku. Był dopiero styczeń więc równie dobrze może minąć jedenaście miesięcy. I co miało znaczyć, że będzie go znała wcześniej? Tego nie rozumiała zupełnie. Teraz ona zamieniła się miejscami z Jolą. Ta ostatnia chciała tylko wiedzieć, czy zostanie szczęśliwą mamą. Bardzo zależało jej na dziecku.
Kiedy opuściły starą kamienicę Ula mówiła niewiele za to Jolka była cała w skowronkach, bo usłyszała to, co chciała.
 - W końcu się doczekam. Wróżka wyraźnie zobaczyła nasze dziecko w kartach. Mam nadzieję, że się nie myli.

Po tej wizycie u wróżki życie Uli niewiele się zmieniło może poza tym, że częściej wypuszczała się z domu na samotne spacery do parku wypatrując wśród kręcących się tam mężczyzn przystojnego bruneta. Było to dość trudne, bo pogoda była mroźna i wszyscy na głowach mieli czapki.
Z nudów powróciła do pisania pamiętnika. Znalazła go kiedyś przy okazji świątecznych porządków. Leżał sobie zapomniany w pawlaczu. Ostatni wpis był w dniu śmierci taty. Kartka nosiła ślady łez i była mocno pofałdowana z tej wilgoci. Początkowo starała się zapisywać wszystko, ale z czasem doszła do wniosku, że to jest kompletnie pozbawione sensu, bo jeden wpis był łudząco podobny do poprzedniego, co dowodziło tylko, że w jej życiu od dawna obecna jest nuda i monotonia. – Co ze mną jest nie tak? Nie olśniewam urodą to fakt, ale przecież mówią, że każda potwora znajdzie swojego amatora. Gdzie mój amator? Gdzie ten przystojny brunet z niedobrą przeszłością? Już nigdy nie dam się namówić Jolce na takie zwariowane pomysły. Ten z wróżką był ostatni.

Na początku lutego zadzwoniła do niej Ania, żona Maćka z informacją, że u niej w firmie ogłaszają nabór do działu księgowości i czy byłaby zainteresowana.
 - Wiem, że od jakiegoś czasu chcesz zmienić pracę, bo Maciek mi mówił. U nas jedna z księgowych odeszła na emeryturę i szukają kogoś młodego, ale z jakimś doświadczeniem. Nadawałabyś się idealnie.
 - To fantastyczna wiadomość i jestem ci bardzo wdzięczna Aniu. Jak najbardziej jestem zainteresowana, bo chyba muszę coś zmienić w swoim życiu.
 - Skoro tak, to przywieź mi wszystkie dokumenty w sobotę jak będziesz w Rysiowie. Ja je złożę, żebyś nie musiała się specjalnie zwalniać z pracy i dowiem się, kiedy przewidują rozmowy kwalifikacyjne.


Zawsze wracała tu chętnie. Oprócz przykrego obowiązku pójścia na cmentarz reszta pobytu w Rysiowie była wyłącznie przyjemnością. Jej rodzinny dom wyglądał teraz zupełnie inaczej. Maciek solidnie się napracował, żeby urządzić go nowocześnie i tak jak chcieli. Usadzona w głębokim fotelu z filiżanką mocnej kawy i z obłędnie pachnącym ciastem odpowiadała na liczne pytania Maćka i Ani.
 - My też mamy dla ciebie nowiny – siedzący obok żony Maciek przytulił ją do swojego boku. – Na jesieni zostaniesz ciocią. To już pewne.
Ula ze łzami w oczach uściskała ich oboje.
 - Tak bardzo się cieszę kochani i tak bardzo wam zazdroszczę. Mnie chyba nie jest pisane zostać matką i żoną chyba też nie. Ta moja samotność uwiera mnie jak gwóźdź w bucie i czasem jest nie do wytrzymania – wytarła mokre policzki.
 - Nawet tak nie mów Ula – żachnęła się Ania. – Każdy ma jakąś swoją połówkę pomarańczy, tylko musi się dobrze rozglądać. Czasem trzeba pomóc szczęściu – przyjrzała się Uli krytycznie – i ty też byś mogła. Powinnaś zmienić coś w sobie. Może skrócić włosy, albo zainwestować w bardziej nowoczesne okulary? Te zasłaniają ci pół twarzy.
 - Już dawno myślałam o tym, ale jakoś nie umiałam się zebrać. Masz rację. Mam nadzieję, że jednak przyjmą mnie do pracy w Febo&Dobrzański, a jak nowa praca, to i nowy wizerunek – wyciągnęła z torby papierową teczkę i podała ją Ani. - Masz, bo jeszcze zapomnę, a z tym przecież tu przyjechałam. Jest komplet dokumentów łącznie z certyfikatami i dyplomami. Mam nadzieję, że nie każą długo czekać na rozmowy kwalifikacyjne?
 - Myślę, że nie. W księgowości zawsze jest dużo roboty i brak jednej osoby stanowi problem. Ja dokumenty oddam w poniedziałek Sebastianowi Olszańskiemu. To nasz kadrowiec, ale rozmowy będzie przeprowadzał prawdopodobnie Alexander Febo, dyrektor finansowy i Adam Turek, który będzie twoim bezpośrednim przełożonym. On tak naprawdę nie ma nic do powiedzenia w żadnej kwestii, bo o wszystkim decyduje Febo, który jest dość surowy. Myślę jednak, że potrafi docenić zdolnego pracownika z takimi kwalifikacjami jak twoje.

Ten następny tydzień był dla niej nieco stresujący głównie dlatego, że chciała mieć tę rozmowę kwalifikacyjną już za sobą. W banku na razie nic nie mówiła, że ma zamiar zmienić pracę. Jolka też o niczym nie wiedziała. Ula nie chciała się tym chwalić. Przecież nic jeszcze nie było przesądzone. Wreszcie w środę zadzwoniła Ania mówiąc jej, że ma się stawić w firmie w piątek na godzinę dziewiątą.
 - Przyjdź trochę wcześniej, żebyśmy zdążyły wypić kawę. To cię trochę uspokoi. Pamiętaj - piąte piętro.
W piątek już nie mogła dospać. Była podekscytowana. Wczoraj odebrała od optyka swoje nowe okulary. Zaliczyła też fryzjera, który dość mocno skrócił jej włosy i dał im nowy, brązowy kolor. Teraz wyglądała naprawdę nieźle. Ubrana w nowo zakupioną garsonkę prezentowała się niezwykle profesjonalnie i schludnie.
Kilka minut po ósmej dotarła na ulicę Lwowską, przy której mieściła się firma. Weszła przez szklane drzwi i zlokalizowała windy. Jedna z nich otworzyła się bezszelestnie. Nacisnęła guzik z numerem piątym, gdy ktoś wsadził teczkę do środka powstrzymując drzwi przed zamknięciem się. Ula przylgnęła do tylnej ściany. Do wnętrza windy wsunęła się wysoka, szczupła i bardzo elegancka kobieta, a tuż za nią wysoki, przystojny brunet. Najwyraźniej się kłócili i w ogóle nie zwracali uwagi na to, że w windzie oprócz nich jest ktoś jeszcze.


- Nie będziesz mi mówił, co mam robić. To dziecko ma też ojca a ja nie mam zamiaru zajmować się nim po całych dniach. Nie urodziłam się kurą domową, zapamiętaj to sobie.
 - To dziecko przede wszystkim powinno mieć matkę, a ty szlajasz się gdzieś po mieście nie wiadomo z kim. Ja nie będę tego znosił. Mam cię powyżej uszu. Doprowadzę do tego, że wniosę sprawę do sądu o rozwód i pozbawienie cię praw do dziecka. To chyba nie jest normalne, że ona płacze na twój widok.
Winda zatrzymała się na piątym piętrze. Pierwsza wyszła kobieta zadzierając nos do góry i stukając niebotycznie wysokimi szpilkami. Za nią wysunął się mężczyzna. Przybrał na twarz uśmiech i podszedł do recepcji.
 - Dzień dobry Aniu – pochylił się i musnął jej policzek. – Masz coś dla mnie?
 - Mam – sięgnęła po gruby plik korespondencji. – Weź też klucze, bo Violetty jeszcze nie ma.
Kiedy odszedł od lady Ula podeszła i przywitała się z Szymczykową.
 - Już jestem. Dostanę tej kawy?
 - No jasne. Chodź tu do mnie i usiądź.
- Kto to był? Jechałam z nim windą i z jakąś ładną kobietą, ale oboje strasznie się kłócili.
 - To Marek Dobrzański – Ania wskazała dłonią na wielkie zdjęcie wiszące tuż obok wind. – Nasz prezes, a ona to Paulina Febo-Dobrzańska, jego żona i siostra Alexandra Febo, dyrektora finansowego. Prawdziwa jędza.
 - Kłócili się o jakieś dziecko.
 - No, jak zwykle. Ona nie chciała go mieć, a on bardzo. Rzeczywiście chyba byłoby lepiej, gdyby go nie mieli. Ona kompletnie nie nadaje się na matkę. Dziecko źle na nią reaguje, bo rzadko ją widzi. Wychowują je głównie dziadkowie i Marek. To dziewczynka. Ma chyba trzy lata i jest przesłodka. Całkiem podobna do tatusia. Szkoda dzieciaka. W tym wieku powinna doświadczać matczynej miłości, a tego nie ma. Naprawdę nie wiem, po co on się z nią ożenił. Ale dość o nim. Rozmowa kwalifikacyjna odbędzie się w sali konferencyjnej. To tuż obok. Tak jak ci mówiłam decydujący głos będzie miał Alexander Febo. Obecny będzie Turek, główny księgowy i dyrektor HR Olszański. Przede wszystkim nie stresuj się. Masz wiedzę i umiejętności. Jestem pewna, że poradzisz sobie doskonale. Postarałam się, żebyś weszła jako pierwsza. Tak jest najlepiej.
Do holu zaczęli napływać inni kandydaci na stanowisko ekonomisty. Ula nie spodziewała się, że będzie ich aż tylu. Nerwowo przełknęła ślinę. Zaczynała wątpić czy dostanie tę pracę.

51 komentarzy:

  1. Proszę, proszę o Marku jest a miało nie być, jak pisałaś w ostatnim komentarzu.I to całkiem sporo wiemy. Żonaty i dzieciaty, ale raczej szczęśliwy nie jest,bo Febo jak zawsze wredna i dobrą matką nie jest. Marek zaś choć ma rodzinę to może pomimo tego czuje samotność uczuciową.Ula natomiast będzie miała spory dylemat jeśli zakocha się i zrozumie, że mężczyzna z wróżby to jej przeznaczony, a jest zajęty. Na razie jednak widzę ich jako przyjaciół, bo nie sądzę, aby Ula była zdolna rozbijać rodzinę. Głównie chodzi mi o córkę i jej dobro aby miała pełną rodzinę.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Chodziło mi o to, że on tak prędko nie pojawi się w życiu Uli. Będzie tak jak powiedziała jej wróżka. Będzie go znała wcześniej, ale nie osobiście. Oczywiście masz rację i nie ma mowy, żeby Ula miała rozbić rodzinę Marka. Ta rodzina już jest w rozsypce, bo małżonkowie są w stanie permanentnej wojny.
      Wielkie dzięki, że skomentowałaś tak wcześnie. Ranny ptaszek z Ciebie i z córci pewnie też.
      Pozdrawiam obie najserdeczniej. :)

      Usuń
    2. Chociaż raz miałam czas na szybki komentarz, bo zazwyczaj to koniec zaliczam. A jest, bo wolne i tak przy śniadaniu miałam czas.
      Wracając jeszcze do słów wróżki, która mówi, że będzie znała go, ale nie osobiście to według mojej logiki pracy raczej nie mogłaby tam dostać, bo musiałaby poznać go. Chyba, że Marek wyjedzie gdzieś i będą docierały do niej jakieś wiadomości.
      Pozdrawiam jeszcze raz.

      Usuń
  2. Fantastyczny pomysł z wróżką. Przyznaję się bez bicia, że ja korzystam z porad takiej pani, bardzo wierzę i ufam w jej zdolności. Jak dotychczas się nie zawiodłam. Wierzę też, w to, że Ula i Jola też będą mogły po czasie powiedzieć, że ich wróżka miała rację;) Przesyłam upalne pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety nie korzystam z takich usług i jestem dość sceptyczna co do umiejętności takich osób. Tu opisałam wizytę u wróżki jako wyraz desperacji obu dziewczyn. Jednak marzy o dziecku, druga o życiu we dwoje. Jednak to co powiedziała wróżka znajdzie swoje przełożenie w rzeczywistości.
      Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  3. Pierwsze zmiany w życiu Ulki zaczynają być widoczne. To dobrze dla niej.
    Jeszcze żeby tylko poznała jakiegoś faceta.
    Widać natomiast, że w rodzinie Marka źle się dzieje. Paulina nie dość, że nadal wysoko zadziera nosa to chyba prowadzi bardzo rozrywkowe życie. Ona rzeczywiście chyba nie nadaje się do życia w rodzinie.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      U Dobrzańskich nie dzieje się najlepiej a najgorsze w tym jest to, że mają dziecko, którym matka nie zajmuje się kompletnie. Permanentne awantury i spięcia doprowadzają Marka do ostateczności.
      Ula natomiast zmieniła pracę i chyba wreszcie odżyła. Lubi to co robi i spełnia się w tym. Alex ją docenia i czasem pochwali. Wprawdzie zmieniła też trochę wizerunek, ale nadal nie jest to coś, co sprawiłoby, że faceci zaczęliby się za nią oglądać.
      Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Powinnam napisać, że przed Ulą widzę ciemność, ciemność widzę. Marek zajęty tak bardzo, że już bardziej nie można. To czy jest szczęśliwy czy nie, to inna inszość. Jeśli nie Marek, to może tym razem Alex? Bo Seba, to zupełnie do niej nie pasował, chociaż może? Zaintrygowałaś bardzo;) Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Seba odpada, bo nie jest przystojnym brunetem. Na razie w grę wchodzi tylko Febo, bo przecież Dobrzański jest żonaty i dzieciaty. Nie brałaś pod uwagę trzeciego wyjścia?
      Pozdrawiam Cię serdecznie i pięknie dziękuję za wpis. :)

      Usuń
    2. Nawet nie strasz z tym trzecim wyjściem. Proszę, niech to nie będzie Piotr! Nie wiem jak, ale mam nadzieję, że jednak połączysz Ulę z Markiem, albo niech już będzie Alex, pod warunkiem, że będzie normalny;) Edyta

      Usuń
    3. Kiedyś było takie fajne opowiadanie, że trafiło na Alexa - to byłoby fajne, takie odświeżające :D :) zostałam zaintrygowana, nie mogę się doczekać się kolejnego rozdziału

      Usuń
    4. Edyta, Gosia
      I tym razem nie byłam oryginalna a trzecie wyjście było niewinnym żartem za co Was przepraszam. Gosia dała mi do myślenia i kto wie czy w kolejnym opowiadaniu nie pokuszę się o inne rozwiązanie niż to standardowe. Przecież nie zawsze musi być to Marek, prawda?
      Pozdrawiam serdecznie obie i bardzo dziękuję za komentarze. :)

      Usuń
    5. Wydaje mi się, że Seba też nie byłby takim złym partnerem dla Uli. Gdyby tylko nad nim popracować, to chyba stałby się fajnym facetem;) Pozdrawiam

      Usuń
  5. No i stało się, Ula wreszcie zaczęła coś robić, a nie tylko marudzić. Zmiana wizerunku bardzo jej się przyda. Ciekawe czy Alex zostanie zauroczony jej wyglądem, czy jej wiedzą. Bo jakoś jestem spokojna, że Ula ujarzmi jego zazwyczaj podły charakterek;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Na pewno Ula będzie mieć jakiś wpływ na Alexa, ale raczej w sferze zawodowej niż osobistej. Poza tym od razu powiem, że Alex nie jest taki sam jak w serialu. Tu pokazuję tę jego łagodniejszą twarz.
      Ula poprawiła swój wizerunek, ale nadal uchodzi za przezroczystą i nie budzi zainteresowania u płci przeciwnej. Oznacza to tylko tyle, że nie zrobiła wystarczająco dużo, żeby zmienić się tak do końca.
      Najserdeczniej pozdrawiam i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  6. Oj coś mi się wydaje, że Ula może jeszcze pożałować tego spokoju i tej nudy z banku, bo zakładam, że dostanie tę pracę. Paulinka w swoim żywiole, to pewnie i Alex będzie taki sam. Zaszczują biedną Ulę. Może wtedy Marek jej pomoże? Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Pisałam wyżej, że Alex będzie inny od tego serialowego więc nie będzie też stał murem za siostrą i nie będzie robił złośliwości. Ula ma dość monotonii. Jet typem człowieka czynu i nie znosi stagnacji. Praca w firmie będzie jej odpowiadać.
      Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  7. Jak widać nie tylko Ula ma ciężkie życie. Marek i jego córeczka chyba nie ma lżej? Szkoda tylko tej małej, bo ma i nie ma mamy. Dobrze, że jest na tyle mała, że może nie wie, że coś u nich nie jest tak, jak powinno być w normalnych rodzinach. A Marek jest dorosły i myślę, że sobie poradzi. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Marek ma znacznie gorzej niż Ula, bo nie ma spokoju. Jego dziecko także. Ono ma trzy lata i wyczuwa, że pomiędzy rodzicami nie jest w porządku. Poza tym wychowuje się głównie u dziadków i w zasadzie żyje między dwoma domami. Matkę widuje rzadko a jeśli już to raczej ucieka od niej. To nie jest zdrowy układ.
      Pozdrawiam najserdeczniej. Dziękuję pięknie za komentarz. :)

      Usuń
  8. Taki mamy klimat, że coraz więcej par nie może doczekać się potomstwa mimo, że bardzo chcą i się starają. Przykre, ale prawdziwe. Nie dziwię się więc Joli, że szuka pocieszenia nawet u wróżki. Ula też dobrze zrobiła, że poszła tam z nią. Może i nie wierzy i sceptycznie do tego podchodzi, ale przynajmniej była wsparciem dla przyjaciółki. Zawsze to raźniej we dwie, niż samemu. A poza tym, ta wizyta przecież nic złego im nie przyniosła, tylko jak na razie same pozytywy. W Ulę też wstąpiła jakaś nadzieja. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Ula jest sceptycznie nastawiona do wróżek i wizyta u jednej z nich nie zmieniła tego stosunku, bo tak naprawdę nie miała okazji się przekonać, czy to co powiedziała jej wróżka jest prawdą. Natomiast Jola usłyszała to, co chciała usłyszeć i wierzy, że wróżba się spełni. Czy tak będzie wkrótce się przekonasz.
      Bardzo dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  9. Fajnie, że u Ulki widać już jakieś zmiany. I nie chodzi mi tylko o wygląd, ale też o zmianę pracy. Wydaje mi się, że powinna być zadowolona. Może i będzie miała więcej pracy, ale nie będzie tam taka anonimowa. Może też znajdzie nowe przyjaciółki? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula będzie zadowolona z tej zmiany w życiu. To będzie coś, co niesie ze sobą wyzwania, a o to jej właśnie chodziło. Tak jak w serialu pozna dziewczyny i zaprzyjaźni się z nimi.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję bardzo za komentarz. :)

      Usuń
  10. Miło, że Ania pomyślała o Uli i dała jej znać o wakacie. Nie wszystkim pasuje, że przyjaciele pracują w tej samej firmie, co my. Co innego jak tych znajomych poznajemy w firmie, ale ściąganie starych przyjaciół jest teraz rzadkością. Już szybciej pomagamy im coś znaleźć gdzie indziej. Pewnie tak jest z powodu obawy, że mogą nam zagrozić, że będą wiedzieć za dużo, że mogą mieć do nas pretensje, bo im coś nie będzie pasowało, że w końcu w jakimś sensie ręczymy za nie. Ciekawa jestem czy Ula będzie pracowała pod rządami Alexa, czy może jednak jakimś cudem trafi do Marka? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Gdzie Ula będzie pracować, to chyba nie ma wątpliwości. Szukano pracownika do działu księgowości, czyli do Turka więc Ula będzie pracownikiem Alexa.
      Ania jest żoną przyjaciela Uli. Obie bardzo się lubią więc nic dziwnego, że życzliwa Ania dała znać o wakacie w F&D tym bardziej, że wiedziała o chęci zmiany pracy przez Ulę. Akurat w ich przypadku nie ma miejsca sytuacja jaką opisujesz.
      Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  11. Skoro Alex będzie inny niż w serialu, to co z Adamem? Z niego też była niezła szuja. A zrozumiałam, że Ula właśnie jemu będzie podlegała. Czy przypadkiem nie będzie przypisywał sobie zasług z pracy Uli? A może będzie tak, jak ktoś zasugerował, że Ula jednak zacznie pracować w sekretariacie Marka? Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Adamie też piszę i o tym jakim będzie szefem dla Uli. Okaże się szują, ale nie będzie chodziło o przypisywanie sobie czyichś zasług.
      Bardzo dziękuję za wpis. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  12. Ciekawa jestem przebiegu i efektów rozmowy kwalifikacyjnej. Zakładam, pewnie tak jak większość czytelniczek, że Ula zacznie pracować w FD. A co z umową w banku, puszczą ją bez przeszkód, czy też będzie musiała swoje odpracować? Interesuje mnie też, czy Jola nie będzie miała do Uli pretensji. W końcu ona jest jej przyjaciółką, a ta jej nic nie powiedziała, czy to źle zrozumiałam? Będą utrzymywały ze sobą kontakt skoro piszesz, że Ula zaprzyjaźni się z dziewczynami? Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Zadajesz pytania, na które znajdziesz odpowiedź w następnej części więc nie będę nic zdradzać. Ula do tej pory milczała i nic Joli nie mówiła, bo przecież nie była pewna, czy dostanie tę pracę. Kandydatów jest sporo i wynik rozmowy kwalifikacyjnej niepewny. Po odejściu z banku nic się nie zmieni i dziewczyny nadal będą mieć kontakt.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiam i pięknie dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  13. Hahaha, rozśmieszyła mnie wizja Uli szukającej w parku zimową porą swojego bruneta, kiedy wszyscy chodzą w nakryciu głowy;) Biedaczka jest bardzo zdesperowana. Teraz jak zacznie pracę w FD, wybór brunetów będzie miała spory. Niech się tylko nie pomyli;) Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Szukanie bruneta w zimie przy kilkunastostopniowym mrozie jest chybionym pomysłem, bo jak go rozpoznać? Kolor brwi może być mylący, prawda? :):):)
      W F&D chyba nie jest aż tak dużo brunetów. Ja kojarzę tylko dwóch, chyba że weźmiemy pod uwagę jakichś modeli, z którymi ona raczej kontaktu mieć nie będzie.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  14. Witaj Małgosiu,
    mądralińska ta wróżka - Twój los w twoich rękach! Jak to łatwo powiedzieć, ale jak to zrobić, żeby życie potoczyło się zgodnie z naszymi oczekiwaniami? Tego już wszechwiedząca wróżka nie powiedziała:) Prawie do wszystkiego i na wszystko znajdzie się instrukcja obsługi, tylko na jedną z ważniejszych rzeczy w życiu, instrukcji brak. Oburzające po prostu:) Jedni znajdują sposób na realizację swoich celów inni nie. Czasami zastanawiam się, czy ci, którzy żyją zgodnie ze swoim planem, naprawdę tego chcieli i znaleźli złoty klucz lub jakiś patent na realizację tych planów, czy też potrafią po prostu zmienić swoje plany i bezproblemowo się dostosowują do rzeczywistości? Kolejna mądra i bardzo prosta rada - czasem trzeba pomóc szczęściu. Ale tutaj chociaż Ania podpowiedziała Uli, co może zrobić aby temu szczęściu dopomóc. Ula wie, że Ania i Maciek dobrze jej życzą i może dlatego chociaż te rady wdrożyła w życie. Przed nią prawdziwa rewolucja. Praca w małej firmie zupełnie różni się od pracy w wielkiej korporacji choćby tym, że w małej firmie trzeba być bardzo elastycznym na zadania, którymi będziemy się zajmować. Na nudę i jednostajność już na pewno nie będzie narzekać, ale na brak czasu pewnie już tak. Dobrze by było, gdyby atmosfera w firmie była dobra, bo wówczas łatwiej się pracuje. Z tego co piszesz, to chyba tak będzie, bo Alex ma być inny niż w serialu. Może w takim razie osoba przemiłej Pauliny Febo-Dobrzańskiej nie będzie aż tak mocno uprzykrzać życia Uli i innych pracowników. Tak mi przyszło do głowy, że taka Paulina chyba by nie przeżyła tego, że Ula ewentualnie związała by się z jej bratem Alexem. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaja
      Od razu uspokoję, że nie będzie żadnego kontaktu między Ulą i Pauliną. Ta ostatnia wymieniona jest niejako w tle życiowych zawirowań w życiu Marka spowodowanych przez nią. Generalnie za chwilę przestanę o niej pisać, bo jej postać nie będzie miała znaczenia dla wydarzeń zawartych w opowiadaniu.
      A co do wróżek, to choć u żadnej nie byłam, mam wrażenie, że one wszystkie posługują się ogólnikami i to takimi, które mogą pasować do każdej życiowej sytuacji. To w większości przypadków świetny sposób na zarabianie pieniędzy zwłaszcza wtedy, gdy wróżka jest dość elokwentna i potrafi nieco zakręcić naiwną osobą. Ja trzymam się zasady "jak sobie pościelesz tak się wyśpisz", bo uważam ją za dość rozsądną.
      Pozdrawiam Cię serdecznie. Dzięki, że znalazłaś czas na napisanie komentarza. :)

      Usuń
  15. No naprawdę faceci są jacyś dziwni! Co ten Marek zrobił?! Po co żenił się z taką jędzą?! Naprawdę ją kochał, co w niej widział i po co zdecydowali się na dziecko? Myślał, że się zmieni, że pokocha jego i dziecko? Zgadzam się z Anią, że oni nie powinni mieć dzieci! Szkoda tylko dziecka. Liczyłam na chwile uniesienia pomiędzy Ulą a Markiem, a tutaj żona i malutka dziewczynka. Myślę, że Ula nigdy się na coś takiego nie zgodzi. No i co teraz? Ula będzie musiała się zadowolić przyjaźnią? Chociaż upatruję nadzieję w obietnicy Marka, że wniesie sprawę o rozwód. Chociaż nie wiem ile w tym prawdy, a ile straszenia żony? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Nie dociekam już i nie opisuję uczuć i zachowań Marka kiedy podejmował decyzję o poślubieniu Pauliny. Wiemy, że były naciski ze strony Dobrzańskich i jej samej. To wyglądało trochę tak, jakby ona jak najszybciej chciała się zemścić na Marku za wszystkie jego przedślubne zdrady a że jest złośliwą zołzą przeniosła to też na niczemu niewinne dziecko.
      Na chwile uniesienia to chyba trochę za wcześnie. Jola, mamy dopiero drugi rozdział a w dodatku oni nawet się nie znają. Jesteś niemożliwa. Hahahaha.
      Pozdrawiam Cię najpiękniej i serdecznie dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  16. Nie jestem zwolenniczką Dulszczyzny, ale kłócenie się w obecności obcych osób uważam za niedopuszczalne. Paula i Marek zachowali się tak, jakby nie mieli domu. Dla Uli musiała to być niezbyt fortunna sytuacja. Nowe miejsce ewentualnej pracy i od początku awantury. Mogła sobie pomyśleć, że tam jest tak na porządku dziennym. Z drugiej strony dowiedziała się czegoś o prezesie. Ta wiedza może jej się kiedyś przydać. Mam nadzieję, że Marek doprowadzi do rozwodu. Lepiej im będzie samym, chociaż wychowanie tak małej istotki nie jest najprostszą sprawą, ale ma przecież do pomocy rodziców;) Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Przypomnij sobie serial. Przecież oni też się tam kłócili nie bacząc na to, czy są sami czy nie. Często kłótnie odbywały się na korytarzu firmowym i choć przyciszali głos to i tak wszyscy słyszeli. Prym wodziła tu Paulina, która jednak nie potrafiła zapanować nad emocjami. To nic miłego rzecz jasna zwłaszcza dla kogoś, kto jest po raz pierwszy w firmie i natyka się na coś takiego. Ula się nie zraziła, ale z całą pewnością była zaskoczona, że kłócą się przy niej. Marek już grozi rozwodem, bo Paulina nie sprawdza się ani jako żona, ani jako matka.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. ;)

      Usuń
  17. Jestem osobą dość ostrożną i trochę bojaźliwą i dlatego nigdy bym nie weszła do mieszkania osoby nieznanej. A gdyby coś się stało, to Policja powiedziałaby, że sama się o to prosiłam, bo bez żadnego przymusu tam weszłam. Wiem, że jest dość dużo osób, które korzystają z porad różnej maści wróżek czy wróżbitów, w tym nawet mężczyzn, ale osobiście uważam, że to dość nierozważne. Zupełnie nie wierzę w takie dary. Bałabym się, że takie osoby by mnie zwyczajnie okradły. Podziwiam odwagę dziewczyn. Zapłaciły i usłyszały, to co chciały usłyszeć. Ciekawe czy przepowiednie się spełnią? Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podobnie jak Ty dystansuję się do tego rodzaju wizyt chociaż może mniej z obawy o jakieś zagrożenie a bardziej z faktu, że nie wierzę w takie rzeczy. Uważam, że większość tych osób nie ma żadnych zdolności przewidywania przyszłości i bezczelnie naciąga na kasę potencjalnych klientów. Dziewczyny poszły do wróżki raczej z czystej desperacji i przynajmniej jedna z nich usłyszała to co chciała usłyszeć.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  18. Dobrze, że Jolka zmusiła Ulę na wizytę u lekarza, bo jak widać, to nie było takie zwykłe przeziębienie, które leczone, czy nie po tygodniu przechodzi. U Uli skończyło się to antybiotykiem. Dzięki zwolnieniu mogła wiele przemyśleć. Te pomysły z dodatkową pracą też mi się nie podobają. Każdy musi kiedyś odpocząć. Nie samą pracą człowiek żyje. Ciekawe czy pracując w FD też będzie jej chodzić po głowie dodatkowa praca? Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Dodatkowa praca, to był tylko jeden z pomysłów, żeby zabić czas popołudniami. W porównaniu z bankiem praca w F&D okaże się dla Uli bardzo atrakcyjna. Będzie urozmaicona, czasem będzie stanowić wyzwanie, a czasem przyjemność. Na pewno nie będzie nudy i powrotu do myślenia o dodatkowym zatrudnieniu.
      Serdecznie Ci dziękuję za wizytę na blogu. Cieplutko pozdrawiam. :)

      Usuń
  19. Wszyscy założyliśmy, że Ula dostanie pracę, bo przecież po to ją tam wysłałaś. Na jej miejscu też obawiałabym się o wyniki. Na rozmowy zgłosiło się dość dużo osób. Ula jest wykształcona i kocha cyferki, co wcale nie oznacza, że nie zgłosi się osoba o takich samych lub nawet lepszych zdolnościach. Rozmowę będzie prowadził Alex, a przy nim nigdy nic nie wiadomo, nie wiadomo czym może ją zaskoczyć. Na pewno zależy mu na najlepszym pracowniku. Może być ciężko. Ciekawe ile Ula będzie musiała czekać na końcową wiadomość? A może tak zakasuje innych, że o wyniku rozmowy dowie się tego samego dnia? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Mogę zdradzić, że Alex na pewno Ulę zaskoczy. Nie byłby przecież sobą. Poza tym on szuka rzetelnego, gruntownie wykształconego pracownika. Takiego, którego nie trzeba prowadzić za rękę, tylko zlecić mu zadanie do wykonania, które zrealizuje.
      Nie bardzo już pamiętam, bo opowiadanie napisałam dość dawno, ale chyba odpowiedzi nie będzie tego samego dnia.
      Bardzo dziękuję i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  20. Podobno czasy się zmieniły i teraz mamy rynek pracownika? Ale dotyczy to tylko prac prostych, np. na produkcji, w kasach itp., prac, które nie wymagają wyższego wykształcenia. O pracę ciekawą, wymagającą ruszania mózgu, dobrze płatną i zapewniającą rozwój jest w dalszy ciągu bardzo trudno. Bez znajomości dalej ani rusz. Dobrze, że Uli się uda bez dodatkowych protekcji, tylko dzięki swoim umiejętnością. Będzie musiała mocno się starać, bo Alex też zna się na rzeczy. Mam nadzieję, że z pracy będzie zadowolona;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich dożyliśmy czasów, że nawet człowiek świetnie i wszechstronnie wykształcony, znający kilka języków może nie otrzymać pracy, bo zamiast niego trafi się jakiś pociotek człowieka "dobrej zmiany" o znacznie niższych kompetencjach, ale za to sercem władzy oddany. A miało nie być nepotyzmu i kolesiostwa. Generalnie ci dobrze wykształceni wieją na zachód a tu w kraju zostaje sama miernota. To dzisiejsza rzeczywistość. Ja na szczęście oszczędzam Uli tego realu. Jeśli dostanie tę pracę, to będzie ją zawdzięczała wyłącznie sobie.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  21. Mnie najbardziej interesuje jak szybko i w kim Ula się zakocha? Czy to ona będzie uwodziła, czy o nią będą zabiegać? A może będzie rywalizacja o jej serce? Kogo by nie wybrała, mam nadzieję, że będzie szczęśliwa;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie Ula ma się za całkowicie przezroczystą, za taką, której nie dostrzegają mężczyźni. Mimo tego, że bardzo chce z jakimś być, to jednak nie ma takiej śmiałości, żeby przejąć inicjatywę i ich uwodzić. To jej zakochanie nie nastąpi tak szybko, ale wciąż rozglądać się będzie za przystojnym brunetem.
      Pięknie dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  22. Niech się Marek dobrze zastanowi. Pozbawienie matki praw do dziecka jest bardzo krzywdzące dla dziecka. Matka, to jednak matka, nawet taka jak Paulina. Nie wiadomo kiedy może się zmienić. Poza tym Markowi będzie bardzo trudno samemu wychować córeczkę. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta matka nie zajmuje się dzieckiem od chwili jego urodzenia, ma z nim bardzo rzadki kontakt. Na jej widok dziecko płacze, wyrywa jej się z rąk i ucieka. Nie ma żadnej emocjonalnej więzi między Pauliną a jej córką. Rolę matki przejął od początku Marek i jego rodzice. To on karmił, zmieniał pieluchy, kąpał i chodził do lekarza, gdy była chora. Pozbawienie Pauliny praw do małej na pewno nie będzie krzywdą dla tej ostatniej, bo ona nawet nie wymawia słowa "mama" i nie dlatego, że nie umie, ale dlatego, że nie chce.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  23. Chyba bym się przestraszyła gdybym usłyszała od obcej osoby o faktach z mojej przeszłości. Czy to możliwe aby ta wróżka miała jednak jakiś dar? Bo przecież nie znała Uli i nie wiedziała, że do niej przyjdzie a zobaczyła w kartach jej przeszłość. A może taką traumę jaką jest śmierć bliskich widać na twarzy, w oczach? Po tym co usłyszała Ula, to się nie dziwię, że wierzy w tego bruneta;) Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróżka potrafi czytać karty więc może coś tam zinterpretowała z przeszłości Uli. Na pewno nie było tak, że oczami wyobraźni zobaczyła jak na dłoni jej przeszłość. Do wróżby o brunecie Ula podchodzi trochę ironicznie i raczej powątpiewa w istnienie kogoś takiego. Może się jednak okazać, że jedna na tysiąc przepowiedni okaże się prawdziwa a wróżka nie pozbawiona talentu.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń