Łączna liczba wyświetleń

sobota, 18 września 2021

PRZESZŁOŚĆ JAK WYRZUT SUMIENIA - rozdział 1

 Kochani

Ponieważ dawno Was nie rozpieszczałyśmy, chcemy się nieco zrehabilitować. Wrzucamy więc pierwszy rozdział nowej historii o Uli i Marku z nadzieją, że trochę Was zaintrygujemy.

Życzymy przyjemnej lektury.

Gośka i Gaja




PRZESZŁOŚĆ JAK WYRZUT SUMIENIA

 

ROZDZIAŁ 1

 

Zasunęła zamek sporej walizki i ściągnęła ją z łóżka. Rozejrzała się jeszcze po mikroskopijnym mieszkanku lustrując je metr po metrze i upewniając się, że o niczym nie zapomniała. Westchnęła z rozrzewnieniem.

 



Spędziła tu prawie trzy lata oderwana od rodziny i miejsca, w którym się urodziła i dorosła. Dzieliło ją od niego ponad sześć i pół tysiąca kilometrów, i prawie dziewięć godzin lotu, ale to było najmniej ważne. Najważniejsze, że wreszcie zobaczy swoich bliskich i przestanie za nimi tak rozpaczliwie tęsknić. Minęło tyle czasu a ona wciąż nie mogła uwierzyć, że zgodziła się wyjechać za ocean z człowiekiem, którego tak naprawdę nie poznała do końca. Wydawał się lekiem na jej złamane serce i dopiero tu w Bostonie przekonała się, że to o czym opowiadał jej przed wyjazdem nie przystawało w żaden sposób do bostońskiej rzeczywistości. Roztoczył przed nią perspektywy, którym trudno było się oprzeć. Oczami wyobraźni widziała to wszystko a Ameryka jawiła jej się jako kraj wielkiej szczęśliwości. Jakże srodze się zawiodła i na tym kraju, i na Piotrze.

W Polsce pracowała jako asystentka prezesa w firmie modowej Febo&Dobrzański. Była gruntownie wykształconą ekonomistką z drugim fakultetem finansów i bankowości a także tytanem pracy. Piastowane przez nią stanowisko było znacznie poniżej jej możliwości, ale nie narzekała. Był jeszcze on. Przystojny prezes uwikłany w toksyczny związek ze współwłaścicielką firmy, zdradzający ją przy każdej, nadarzającej się okazji. Mimo licznych wad posiadał też zalety, a pracownicy uwielbiali go za miłe, wesołe usposobienie, za otwartość i za łagodne podejście do ludzi.

 



Ona też za to go pokochała i choć rozsądek podpowiadał coś innego, to serce rwało się ku niemu jak oszalałe. Miała świadomość, że nie ma u niego żadnych szans. Po pierwsze był człowiekiem zajętym, miał narzeczoną, a po drugie, nie patrzył na swoją asystentkę jak na kobietę, bo była nieatrakcyjna. Doceniał wprawdzie jej wielką pracowitość, wiedzę i kreatywność, ale częściej wykorzystywał te cechy do własnych celów. Czasem rzeczywistość trzeba nazwać po imieniu, a on po prostu wysługiwał się Ulą i obarczał nadmiarem obowiązków.

Zainteresował się nią dopiero w momencie, kiedy firma wpadła w kłopoty. To wydawało jej się nieco podejrzane, że tak nagle wyciąga ją na jakieś randki. Nie była w jego typie, a mimo to godziła się na to lgnąc do niego jak ćma do świecy. Szybko ją awansował. W przeciągu zaledwie kilku miesięcy objęła stanowisko dyrektora finansowego i jak się później okazało, tylko dlatego, żeby sfałszować raport na posiedzenie zarządu. Oszukał ją i wykorzystał. Znacznie później zrozumiała, że to była tylko gra pozorów. Złote drobiazgi, prezenciki, wyjazd do SPA, miliony obietnic i zapewnień, że po zarządzie rozstanie się ze swoją narzeczoną. Żadnej z tych obietnic nie spełnił. Rozgoryczona, upokorzona i bardzo rozczarowana odeszła z firmy. Była strzępem nerwów. Tydzień na Mazurach miał jej pomóc w dojściu do równowagi. Nie zapomniała o Marku, ani nie przestała go kochać, ale przynajmniej starała się o nim nie myśleć, w czym skutecznie pomagał jej poznany tam Piotr. Był młodym, zdolnym lekarzem kardiologiem i pracował w jednym z warszawskich szpitali. Ona podchodziła do tej znajomości raczej z dystansem. Zraniona przez jednego mężczyznę nie potrafiła tak od razu zaufać drugiemu i traktowała go jak przyjaciela. On po kilku spotkaniach uznał, że jest jego dziewczyną. Zrobił wszystko, by uwydatnić kontrast między sobą a Markiem. On był tym dobrym, Marek tym złym. Piotr był uczciwy, zawsze mówił prawdę i był szczery wobec Uli.

 



Marek zawsze kombinował i kręcił. Mydlił oczy, a jego słowa były jak czeki bez pokrycia. Z czasem Ula zaczęła wierzyć, że przy Piotrze uda jej się zapomnieć o tej nieszczęśliwej miłości do Dobrzańskiego zwłaszcza, że pojawiła się szansa wyjazdu i odcięcia się od przeszłości. Piotr dostał propozycję stażu w Bostonie w celu podniesienia swoich kwalifikacji. Ofertę przysłano z Massachusetts General Hospital. Nawet nie zastanawiał się długo i właściwie od razu zaczął pracować nad Ulą, żeby zgodziła się wyjechać razem z nim. Miała ogromne wątpliwości. Musiałaby zostawić ojca i dwójkę swojego rodzeństwa? Jasiek był już prawie dorosły, ale Betti miała zaledwie sześć lat. Długo biła się z myślami, radziła ojca i Alicji, z którą pracowała w F&D, a która od jakiegoś czasu spotykała się z Józefem Cieplakiem. Wszyscy uważali, że powinna wyjechać choćby na rok. Zobaczyć trochę świata, pożyć nieco inaczej i wrócić.

Jeszcze przed wyjazdem zrobiła porządek z włosami. Ścięła je dość mocno. Teraz sięgały do ramion i miały kolor ciemnej czekolady. Ortodonta uwolnił ją od aparatu i nagle okazało się, że jest piękną kobietą. Zmiana okularów na soczewki dodatkowo podkreśliła błękit jej dużych oczu. Piotr był zachwycony.

 

Na Okęciu żegnali ich wszyscy w komplecie łącznie z Alą. Ula obiecała, że będzie dzwonić i rozmawiać z nimi przez skypa. Bała się tego lotu i bała się przyszłości w obcym kraju. Tu zostawiała połowę swojego serca. Tu pogrzebała swoją niespełnioną miłość do człowieka, który ją tak bardzo zranił, a jednak wciąż zaprzątał jej umysł, bo nie potrafiła o nim zapomnieć. Może tam w dalekiej Ameryce to się jej uda?

Lot przebiegł bez zakłóceń. Po dziewięciu godzinach samolot łagodnie osiadł na płycie lotniska Logan International Airport położonego pięć kilometrów od centrum. W hali przylotów zobaczyli człowieka z tabliczką, na której wypisane było nazwisko Piotra. Podeszli do niego i przywitali się. On również to zrobił przedstawiając się jako James Crabb i wręczył im klucze od domu, pismo od dyrekcji szpitala a także zapewnił, że zawiezie ich na miejsce. Z pisma wynikało, że mają zamieszkać na przedmieściach Cambridge.

 - Szpital jest w centrum miasta, więc będziecie państwo musieli dojeżdżać. Komunikacja jednak działa bardzo sprawnie – podpowiedział im James. Po niespełna godzinie zatrzymał się przed jednym z uroczych, małych domków. – To tutaj. Dom posiada kuchnię, salon i dwie sypialnie. Jest bardzo wygodny.

Dom miał wszystko, co potrzeba. Był całkowicie urządzony. James pokazał im, gdzie co jest zapewniając, że o szczegółach poinformują Piotra jutro w dyrekcji szpitala.

 - W sąsiedztwie mieszka personel medyczny, bo ta niewielka dzielnica została wykupiona przez zarząd dla swoich pracowników. Na pewno się poznacie. Powodzenia – uścisnął im dłonie i zniknął jak duch.

Do wieczora rozpakowywali się i urządzali. Choć Piotr nalegał na wspólną sypialnię, nie zgodziła się.

 - Wybacz, ale ja nie jestem jeszcze gotowa. Zajmę ten drugi pokój.

 

Oboje zaczęli odnajdować się w amerykańskiej rzeczywistości, chociaż nie było łatwo. Dzięki temu, że na osiedlu funkcjonował mały sklepik, Ula zaopatrywała się w nim w najbardziej niezbędne rzeczy. Żeby zrobić większe zakupy musieliby posiadać samochód. Życie stało się monotonne. Wbrew temu co przed wyjazdem naobiecywał jej Piotr, cały dzień siedział w szpitalu, a ona zapełniała sobie czas jak mogła najlepiej. Nie znosiła bezczynności.

 



Podczas jego nieobecności z mapą w ręku poznawała miasto. Z każdym dniem jednak narastała w niej niechęć do tego miejsca i do myśli, że tak łatwo dała się Piotrowi zmanipulować i bez głębszego namysłu zgodziła się na ten wyjazd. Rzeczywistość zaczęła ją przytłaczać. Po jakimś czasie miała dość. Zaczęła się rozglądać za jakąkolwiek pracą. Przygotowała sobie wszystkie dokumenty i nie ruszała się bez nich nigdzie. Podczas jednej z wycieczek do centrum natknęła się na Santander Bank. Nazwa brzmiała znajomo więc postanowiła wejść i zapytać o wolne etaty. Dziewczyna siedząca w recepcji skierowała ją na pierwsze piętro do niejakiego Daniela Maetza.

 - To nowy dyrektor działu analiz finansowych. Od kilku dni trwa nabór, bo poszerzają dział. Potrzebują dziesięciu pracowników. Może będzie pani miała szczęście… Powodzenia.

Daniel Maetz okazał się młodym, na pewno przed trzydziestką, sympatycznym mulatem. Uścisnął jej dłoń, wskazał fotel i zaproponował filiżankę kawy, ale podziękowała.

 - Jest więc pani Polką – uśmiechnął się do niej przyjaźnie. - To intrygujące, bo słyszałem, że Polacy są bardzo pracowici. Proszę mi coś opowiedzieć o sobie.

Opowiedziała wszystko. O uczelni, na której ukończyła dwa kierunki studiów, o stażu w jednym z warszawskich banków i o pracy w F&D na stanowisku dyrektora finansowego. Powiedziała też, że doskonale wie, na czym polega praca w dziale analiz finansowych.

 - Robiłam takie wielokrotnie dla przedsiębiorstw w różnej kondycji finansowej, również sporządzałam podobną dla mojego ostatniego pracodawcy.

 - Miło to słyszeć. Dział się rozrasta, bo i klientów przybyło sporo. Dam pani szansę i mam nadzieję, że nie zmarnuje jej pani. Dokumenty proszę zostawić. Przekażę je do działu kadr. Od kiedy mogłaby pani zacząć?

 - Choćby od jutra.

 - Wspaniale – Daniel podniósł się z fotela, ona także. Uścisnęła mu dłoń.

 - Jestem panu ogromnie zobowiązana za tę szansę i postaram się z całych sił nie zawieść.

 - Proszę przyjść jutro na godzinę siódmą trzydzieści. Pracę zaczynamy od ósmej z przerwą na lunch o dwunastej. Kończymy o szesnastej trzydzieści. Za każde nadgodziny płacimy dodatkowo.

Wybiegła z gabinetu jak uskrzydlona. Na dole podeszła jeszcze do recepcjonistki i szepnęła jej, że zasłużyła na wielką kawę i porządne ciacho. Tego dnia czekała do późna na Piotra, bo chciała mu przekazać dobrą nowinę. Nie był zachwycony.

 - Ja tak nie potrafię Piotr siedzieć całymi dniami i nic nie robić. Poza tym chcę mieć też własne pieniądze, żeby móc wesprzeć rodzinę. Sam dobrze wiesz, że nasze życie nie wygląda tak, jak mi opowiadałeś. Mijamy się i nie mamy dla siebie czasu w ogóle. Miałam ogromne szczęście, że dostałam tę pracę w dodatku w wyuczonym przeze mnie zawodzie. To o wiele lepsze niż siedzenie w tych czterech ścianach. Za chwilę zdziczeję tak, że z nikim nie będę się mogła dogadać.

 

Znowu była w swoim żywiole. Jej ukochany konik – cyferki, stał się dla niej sensem życia. Solidnie przyłożyła się do pierwszej analizy. Zawarła w niej wszystko i niczego nie zaniedbała. Podstawą każdej są wskaźniki. Wyliczyła je wszystkie. Zadłużenie, wykorzystanie majątku i kapitału, płynność finansowa, środki pieniężne, rynek kapitałowy i zyskowność. Dokumenty piętrzyły się z każdą godziną coraz bardziej. Na koniec zrobiła jeszcze symulację mającą wykazać, w jaki sposób można byłoby poprawić wyniki finansowe przedsiębiorstwa. Pod koniec dniówki wpięła wszystko do segregatora i poszła do Daniela.

 - Już skończyłam panie dyrektorze – oznajmiła stając nieśmiało w drzwiach – i chciałam panu przekazać całość dokumentacji.

Maetz nie krył zdziwienia. Inni na taką analizę potrzebowali tygodnia i dłużej.

 - Na pewno to jest wszystko?

 - Myślę, że wszystko. Poszczególne zagadnienia oddzielone są od reszty kolorowymi zakładkami, żeby było można łatwo się odnaleźć.

 - Dziękuję pani Ulu. Jestem bardzo mile zaskoczony – zerknął na przegub. – Niech pani zmyka do domu odpocząć. Jutro kolejne wyzwania.

 

Szybko przyzwyczaiła dyrektora Maetza do swojej solidności, rzetelności i kompetencyjności. Wiedział, że nie musi po niej nic sprawdzać, bo ona sama zanim oddała mu materiały, zrobiła to wielokrotnie. Była prawdziwym tytanem pracy. Szybko też awansowała na stanowisko kierownika działu. Z tym wiązała się o wiele większa pensja i premie. Te dostawała często. Nie oszczędzano na niej, bo jej świeże pomysły wdrażane w życie przynosiły bankowi krocie. Jej własne konto też puchło. Na siebie wydawała niewiele. Trochę posyłała do domu. Generalnie żyła na własny rachunek dorzucając się do czynszu i innych opłat. Z Piotrem widywała się rzadko. Kiedy on wracał z dyżuru ona już spała. Coraz bardziej oddalali się od siebie. Któregoś dnia stwierdziła, że nie widzi wspólnej przyszłości z nim.

 - Chcę odejść Piotr. Nie układa się nam i nic nas nie łączy. Może tylko wspólny adres. To bez sensu, żebyśmy nadal tkwili w tym nie wiadomo czym.

 - Nadal go kochasz, prawda? Zrobił ci tyle złego, a ty dalej obdarzasz go uczuciem.

 - Marek z obecną sytuacją nie ma nic wspólnego, choć rzeczywiście nic na to nie poradzę Piotr, że to jego kocham nie ciebie. Jesteś, a raczej byłeś dobrym przyjacielem, ale teraz nawet przyjaźni nie możesz mi dać. To nie ma ani sensu, ani przyszłości. Duszę się tutaj. Jutro rozejrzę się za jakimś mieszkaniem i wyprowadzę się. Tak będzie lepiej, wierz mi.

 - Zrobisz jak zechcesz. Nie będę cię zatrzymywał. Ty akurat nie potrafisz być z kimś, kogo nie kochasz.  

 

44 komentarze:

  1. To mamy inną sytuację. Ula wyjechała na ponad trzy lata, teraz prawdopodobnie wraca, samotna. Szkoda, że jak na razie nic nie wiemy co się działo u Marka. Ale czekam na to z niecierpliwością. Bardzo mnie zaintrygowałaś. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wika
      Na wszystkie Twoje pytania znajdziesz odpowiedź. To dopiero pierwsza część, tzw. rozruch, w którym nie sposób zawrzeć wszystkie informacje. Zapewniam Cię, że one na pewno się pojawią w dalszych odsłonach.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  2. Dobrze że czwartek już niedługo i może pojawi się Marek i to co u niego słychać. Osobiście chciałabym aby był ciągle kawalerem. A Ula podjęła właściwą decyzję bo sercem jest w Polsce. Kto wie czy Marek nie czeka na nią.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Ten wcześniejszy rozdział w ramach rozpieszczania to Twoja zasługa, bo jeszcze przed przerwą wakacyjną zasugerowałaś coś takiego, a ja zobowiązałam się, że po wakacjach coś wstawimy. Staramy się dotrzymywać słowa. Co do treści to nic nie zdradzam. Wszystko wyjdzie w praniu. Oczywiście czwartek jak najbardziej aktualny.
      Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  3. Ula wreszcie zrozumiała, że z Piotrem to nie jest nawet przyjaźń. Dobrze, że postanowiła wrócić do kraju, rodziny a może i w przyszłości do Marka. Chociaż w przypadku tego ostatniego to zapewne wybiegam w przyszłość i to daleką.
    Dziękuję Ci bardzo za tak miłą niespodziankę.
    Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Ula zrozumiała dość wcześnie, że jednak nie po drodze jej z Sosnowskim. W Stanach została wyłącznie po to, żeby trochę zarobić i wesprzeć rodzinę. Nie chciała wracać z pustymi rękami. Trzy lata to dość, żeby czegoś się dorobić zwłaszcza, że żyje się bardzo skromnie.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  4. No zapowiada się bardzo ciekawie. Ula z Piotrem w Stanach, a serce zostało w FD. Szkoda, że nic nie wiemy o Marku co w tym czasie porabiał. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Będzie i o Marku, przecież bez niego ani rusz.
      Bardzo się cieszymy, że zajrzałaś na blog mimo późnej już pory. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)

      Usuń
  5. Ula ze Stanów wraca bogatsza niż wyjechała. I nie tylko o pieniądze chodzi ale o doświadczenia życiowe. Zrozumiała że bez miłość szczęścia w związku nie będzie. Jak napisałaś że nie tak Ula wyobrażała sobie życie za oceanem bałam się że Sosnowski bił ją albo znęcał się psychicznie. Ale chyba nic z tego nie było bo nie piszesz. Wracając do pieniędzy i do zdobytych przez Ulę nowych umiejętności pomylą łamie że w ten sposób ponowne pojawi się w życiu Marka i firmy.
    Pozdrawiam i czekam na CDN.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Optymistko
      Na pewno masz rację jeśli chodzi o zdobyte doświadczenie. Ula posiadała wiedzę, ale dzięki pracy w banku jeszcze ją wzbogaciła, co z pewnością wykorzysta w pracy tu w Polsce. Mimo to pobytem w Stanach była rozczarowana, bo jej wyobrażenia o tym kraju po tym, co mówił o nim Sosnowski znacznie rozminęły się z rzeczywistością tak jak perspektywa wspólnego spędzania czasu. To się nie mogło udać, dlatego Ula zadecydowała o rozstaniu z Piotrem.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  6. WOW! Jaka niespodzianka;) Do meritum. Nie lubiłam Piotra, bo wydawał mi się bardzo obślizgły, ale tutaj chyba jest normalnym facetem. Nie naciskał, zostawił Uli wybór. Za to go cenię. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Ja Sosnowskiego nie trawiłam w ogóle, bo wbrew temu, co usiłował wmówić Uli wcale nie był taki uczciwy i prawdomówny. Po wyjeździe do Stanów wcale nie było tak jak przedstawiał to Uli i nic dziwnego, że poczuła się rozczarowana i trochę oszukana. To nie jest typ kobiety, której odpowiada bezczynność. Takie życie musiało skończyć się rozstaniem.
      Pozdrawiamy Cię pięknie i dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  7. Dziewczyny niestety muszę stwierdzić i za to przeprosić, ale grzyby wygrały z Wami;) Już mam chwilę na przyjemności i nadrabiam zaległości;) Ula jest świetną dziewczyną, wszędzie da sobie radę. Co tam Piotr, co tam inny kraj. Zuch dziewczyna. Robi swoje i to jest dostrzegane. Niech się pnie po drabinie sukcesu! Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Grzyby to priorytet. Gaja zbiera sama a ja ze względu na moją nieruchawość zaopatruję się na targowisku i też suszymy. Ten rozdział to w ramach rozpieszczania więc nie masz żadnych zaległości.
      Ula stawia czoła światu, ale tęsknota doskwiera z każdym dniem coraz bardziej. czas wracać do swoich i wykorzystać amerykańskie doświadczenia.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie i cieszymy się, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  8. Ja się pytam gdzie jest Marek? Czy mu coś na łeb padło, że odpuścił sobie Ulę? Piotr wygrał z nim? To przecież niemożliwe, no chyba, że machnął ręką i nic w tym kierunku nie robił? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Nie denerwuj się. Marek to przecież constans każdego opowiadania o BrzydUli. Pojawi się i on. Na łeb to mu już padło w momencie, gdy nie dotrzymał składanych Uli obietnic. Teraz upłynęło trochę czasu i być może się opamięta.
      Bardzo dziękujemy za wpis. Przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń
  9. Zajrzałam, a ty taka niespodzianka! Lubię takie dobreczki;) Trzy lata poza domem to bardzo długo. Gdyby wyjechała do Anglii, to by pewnie to inaczej wyglądało. Ciekawe jak się Ula odnajdzie w Polsce? Znowu będzie szukała pracy? Oszczędności kiedyś się kończą. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Ula nie wraca z perspektywą szukania pracy w Polsce, bo ona tę pracę już ma w filii banku, w którym pracowała w Stanach. Ogólnie nie jest źle, bo przede wszystkim zależało jej na pomocy rodzinie i tu słowa dotrzyma. Ma na dobry start i raczej jest spokojna o finanse.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  10. Niby człowiek zna serial. Niby wie jak Marek się zachowywał, ale i tak swoją osobowością kupił widzów i wszyscy mu kibicowaliśmy w odzyskaniu uczuć Uli. Tutaj jak tylko się przeczytało o tym co Marek wyrabiał z Ulą, to nóż w kieszeni się otwiera! Nie próbował przepraszać, nie próbował zatrzymać Uli, nie szukał jej? Przez to wszystko wydaje mi się zwykłym gnojkiem! Do następnego. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Nie oceniaj go tak surowo. Popełnił w życiu mnóstwo błędów a największym był ten, że nie był uczciwy wobec Uli. Teraz, gdy minęło trochę lat i on się zmienił. Sama przekonasz się, czy na lepsze.
      Dziękujemy pięknie za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  11. Dzięki za niespodziankę! Uśmiałam się na dwie sypialnie, hahaha;) Chciałabym zobaczyć minę Piotra w tym momencie. Co on sobie wyobrażał, że Ulka rzuci mu się w ramiona z wdzięczności za Boston? Załatwiła go na cacy! Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotr pośpiesznie uznał, że skoro Ula z nim wyjeżdża za ocean, to tak jakby była jego dziewczyną a skoro tak, to przecież mogą spać w jednym łóżku. Pomylił się chłopak, bo Ula nie taka prędka i wciąż w sercu ma Marka a nie jego.
      Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu i komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  12. A ja powiem przewrotnie, że Ula powinna być wdzięczna Piotrowi. Dzięki temu, że ją wywiózł tak daleko mogła spokojnie porównać obu panów, przekonała się, że nie ma to jak Marek;) Może w Polsce jednak spokojniej na niego spojrzy oczywiście pod warunkiem, że Marek jest wolny! Bo wydaje mi się, że Ulka drugi raz by się nie zgodziła być tą drugą;) Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      To co opisujesz, to druga strona medalu niekoniecznie negatywna, bo ten pobyt w Stanach przyniósł oprócz początkowej porażki (związek z Piotrem) również profity. Dobra praca, porządne zarobki, możliwość posłania pieniędzy do domu i ich oszczędzania. Doceniono ją i jej pracowitość. Dzięki temu dostała pracę tu w Polsce i nie musi się już martwić o byt.
      Dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  13. Ula jak na razie nie ma szczęścia w miłości, ale za to ma wielkie szczęście do pracy;) Mam nadzieję, że to się nie zmieni po powrocie do kraju. Oczywiście chodzi mi o pracę, bo jeśli chodzi o miłość, to bardzo bym chciała żeby też odnalazła w tej kwestii szczęście;) Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Tak naprawdę to Ula tej miłości nie szuka, bo wciąż kocha Marka. Mimo to nie pojedzie do niego, nie powie, że wróciła na dobre i że go kocha. Trzeba pamiętać, że kiedy wyjeżdżała była przekonana, że Marek wziął ślub z Pauliną i tak myśli do dziś. Po powrocie przejmuje stanowisko zastępcy dyrektora banku, posadę z dobrą pensją, więc przynajmniej o kasę nie musi się martwić.
      Bardzo dziękujemy, że znalazłaś czas i zajrzałaś. Pozdrawiamy cieplutko. :)

      Usuń
  14. Smutno się zrobiło. Żal mi Uli. Trzy lata ni nic to nie dało. Cały czas ma w sercu Marka. A podobno czas leczy rany. Ciekawe co słychać u Marka? Może on też ją ma w sercu? Ale pewnie nie, bo nawet jej nie próbował zatrzymać. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Czy Marek nie próbował zatrzymać Uli? Chyba jednak nie, ale jeśli miałabym na to stawiać, to Ula raczej nie zgodziłaby się na próbę zatrzymania. Jest dość niezależna. Czy nie próbował jej odnaleźć skoro wiedział już, że wyjechała? Próbował, ale kiepsko mu poszło, bo nikt nie chciał nic powiedzieć. To tak jak w serialu, wszyscy nabrali wody w usta. Wkrótce będzie i o Marku.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  15. O Boże wielkie dzięki za to, że już po Piotrze! Chyba każdy inny byłby lepszy od niego! No chyba, że jednak nie mam racji i Piotr z podkulonym ogonem wróci do Polski i do Uli? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Uspokoję Cię i napiszę, że Piotr nie wróci. Okazało się, że pan "zmięte polo" nie jest taki uczciwy i wiarygodny, jak to usiłował wmówić Uli. Dużo jej naobiecywał, kiedy namawiał ją do wyjazdu i nic z tych obietnic nie spełnił.
      Bardzo dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  16. W Bostonie malutkie mieszkanie, w Rysiowe malutki pokoik. Nic się nie zmieni? A może jednak Ulę będzie stać na kupno własnego mieszkania w Warszawie? Rodzina jest ważna, ale ona sama też jest ważna i powinna żyć własnym życiem;) Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Na pewno będą na ten temat rozmowy, ale Ula jest skromną dziewczyną i w dodatku singielką póki co, więc nie aspiruje do posiadania apartamentu.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  17. Ula jest piękną kobietą. Marek jej nie pozna, a nawet jeśli, to mu oko zbieleje;) Niech żałuje. Nawet nie wie ile stracił. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Konfrontacja z pewnością będzie, ale sytuacja dość niezręczna. Więcej nic nie mogę napisać,również o reakcji Marka.
      Pozdrawiamy Cię cieplutko i dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  18. Ula jest bardzo samotna. Pewnie też i dlatego poświęca się całkowicie pracy. Gdyby miała rodzinę, tzn. męża i dzieci to jestem przekonana, że już by nie miała tyle czasu aby być takim tytanem pracy;) Życzę jej tego z całego serca aby mogła poświęcać czas na swoją rodzinę;) Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Do założenia rodziny jeszcze droga daleka. Przez te trzy lata pobytu w Stanach Ula tak naprawdę nie miała żadnych informacji o tym, co dzieje się w F&D po części dlatego, że nie dopytywała, a po części dlatego, że kontakt z koleżankami miała sporadyczny a Ala, ta najbliższa nie chciała jej martwić.
      Bardzo dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  19. Opowiadanie bardzo ciekawie się zaczyna. Jest wiele niewiadomych: co z Markiem, z Pauliną? Czy Józef i Alą są razem? Co słychać u dzieciaków i jedno z ważniejszych pytań czy będzie Alex? Jak wiedzie się FD? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      To dopiero pierwszy rozdział, w którym nie da się pomieścić wszystkich informacji. To dopiero preludium do wydarzeń, które nastąpią, bądź nastąpiły w przeszłości, gdy Uli nie było w kraju. Alex będzie.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  20. Gdybym dorwała Marka ale też i Piotra to bym im nakopała w cztery litry. Dorośli faceci a takie z nich gnojki! Ula powinna zrozumieć, że ona jest najważniejsza i powinna postarać się nie dać się nabrać na piękne słówka. Markowi życia nie starczy aby odpokutować swoje przewinienia wobec Uli. Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... Rzadko można dzisiaj natknąć się na faceta w pełni odpowiedzialnego. Każdy miewa jakieś grzeszki, których żałuje, bądź nie. Jeśli żałuje szczerze a to powoduje przemianę w jego charakterze, to jest jeszcze do uratowania. Najgorzej, gdy ktoś w ogóle nie zamierza się zmienić, bo uważa, że nic złego nie zrobił.
      Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu i wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy. ;)

      Usuń
  21. Nie lubię tego Sosnowskiego, zwykły cwaniak i manipulant... ten Daniel wydaje się przyjemny... nie wiem czy Ula wybierze go czy jednak znowu wróci do Dobrzańskiego... jestem teraz na wakacjach i odpoczywam, brakowało mi sił na pisanie fanfiku o grze Baldi Basic learn and education oraz na spełnianie się przez prywatny kanał na Youtube na którym dodaję let's play oraz muzyki...

    OdpowiedzUsuń
  22. Mój ukochany motyw w brzydulowych opowiadaniach to wspólne życie Uli i Piotra w Bostonie <3 Tutaj to trochę taki punkt wyjścia. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Chciałabym wiedzieć, co słychać u Marka :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudowna niespodzianka 🙂 Uwielbiam opowiadania o Uli i Marku, chociaż jeśli mam być szczera, to uwielbiam wszystkie Wasze opowiadania. Sama tylko świadomość autorek jest gwarancją jakości i tego, że się nie zawiodę. Dlatego niecierpliwie czekam na ciąg dalszy... Pozdrawiam cieplutko 💖

    OdpowiedzUsuń