Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"CZAS ZACZĄĆ ŻYĆ..." - rozdział 10

26 marzec 2015
ROZDZIAŁ 10


Sylwestrową noc uznali za bardzo udaną. Sztuka podobała im się i dostarczyła niezłej zabawy. Po wyjściu z teatru Marek zaciągnął Ulę na późną kolację, po której poszli w kierunku rynku. Tam zgromadziły się prawdziwe tłumy. Zbudowano sporą estradę dla artystów, którzy swoimi występami mieli uatrakcyjnić tę wyjątkową noc. Sporo ludzi bawiło się przy wpadającej w ucho muzyce, ale oni stanęli całkiem z tyłu.
Tuż przed dwunastą Marek wyjął z wewnętrznej kieszeni kurtki małą butelkę szampana i dwa plastikowe kubki.
- Trzeba uczcić ten nowy rok Ula. Oby był lepszy – mówił nalewając do kubeczków. Podał jej jeden z nich. Odliczali ostatnie sekundy. Równo o dwunastej zaczęły wystrzeliwać w niebo kolorowe fajerwerki. To była naprawdę magiczna chwila. Wznieśli toast.
- Bardzo pragnę, żebyś była szczęśliwa Ula – szeptał jej Marek. – Przeżyłaś tragiczne chwile w swoim życiu. Powoli godzisz się z tym, że Piotra już nie ma. Myślę, że nie powinnaś być sama. Wiem, żałoba, ale ona kiedyś się skończy, chociaż pewnie jeszcze długo będziesz nosiła ją w sercu. Mimo to uważam, że powinnaś otworzyć się na nową miłość. Jesteś niezwykle atrakcyjną kobietą i nie raz widziałem jak mężczyźni na ciebie patrzą. Ja sam… ech, nieważne... Tak czy owak życzę ci spokoju i wielkiego szczęścia, bo zasługujesz na nie.
Jej oczy zrobiły się ogromne i wypełniły łzami. Czyż to nie Piotr mówił jej dokładnie to samo, kiedy jej się przyśnił? Mówił o tym, że powinna się otworzyć na nową miłość?
- Kolejny już raz dokładnie powtarzasz słowa Piotra. To wygląda tak, jakby on szeptał ci je do ucha. To naprawdę zadziwiające. A ja życzę Ci, byś nabrał odwagi i wyznał kobiecie, którą obdarzyłeś uczuciem swoją miłość do niej. Myślę, że odwzajemni ją, bo jesteś naprawdę, jak mówi Maciek, fajnym facetem i każda mogłaby się czuć dumna, że ma takiego mężczyznę u boku.
- A ty?
Nieco zakłopotana wytarła oczy, w których lśniły jeszcze łzy.
- Ja? Ja czuję się zaszczycona, że jesteś moim przyjacielem.
Spuścił głowę i potrząsnął nią. Westchnął.
- Nie o to mi chodzi Ula – wziął głęboki oddech. - Chodzi o to, czy ty byłabyś w stanie pokochać kogoś takiego jak ja.
- Ja już kochałam kogoś takiego jak ty Marek i myślę, że… Właściwie to nie wiem co myśleć. Jesteś kimś bardzo ważnym w moim życiu. Nawet niedawno będąc na cmentarzu mówiłam Piotrowi jak wiele ci zawdzięczam i jeżeli miałabym kogoś pokochać ponownie, to byłby to właśnie ktoś taki jak ty. Ja wiem, że to niemożliwe, bo ty już kochasz kogoś, a ja mogę tylko kibicować tej miłości jako twoja przyjaciółka.
To chyba mu wystarczyło, bo uśmiechnął się szeroko, przyciągnął ją do siebie i pogładził jej zmarznięty policzek.
- Nic nie rozumiesz, prawda? – Pokręciła przecząco głową. – Za daleko zabrnęliśmy z tą rozmową i mimo, że bardzo obawiam się jej finału, to wytłumaczę w czym rzecz. Ta osoba, którą pokochałem całym sercem stoi tu teraz przede mną. To ty Ula. Zakochałem się w tobie jak tylko przekroczyłaś próg mojego gabinetu. Im lepiej cię poznawałem tym głębsze było to uczucie. Wiedziałem, że to wszystko za wcześnie, że nosisz w sobie miłość i tęsknotę za zmarłym mężem. Nie chciałem ci się narzucać, ale chciałem być blisko i jeśli zajdzie taka potrzeba, pomóc w miarę swoich możliwości. Współczułem tobie i współczułem Piotrowi. On był za młody na śmierć, a ty za młoda na to, by być wdową. Wydawałaś mi się tak bardzo skrzywdzona, że bałem się nawet odezwać, żeby nieopatrznie nie urazić cię jakimś słowem. Ucieszyłem się, kiedy zgodziłaś się na psychologa i pozwalałaś sobie pomóc. Dzisiaj jesteś już inna, spokojniejsza i nie tak rozedrgana jak wcześniej. Myślę, że zmieniło ci się też podejście do niektórych spraw. Oswoiłaś się z samotnością, z życiem bez Piotra. Problem tylko w tym, że mnie bardzo na tobie zależy i nie chcę, żeby samotność była twoim sposobem na życie, bo to życie czeka na ciebie i jest w stanie zaofiarować bardzo wiele. To dopiero pięć miesięcy od śmierci Piotra i zdaję sobie sprawę, że być może uważasz teraz, że próbuję ci się narzucać w jakiś sposób, ale proszę cię nie traktuj tak tego. Ja bardzo bym chciał, byśmy byli razem i żebyś chociaż w niewielkim stopniu odwzajemniła tę miłość. Myślę, że Piotr nie miałby nic przeciwko temu. Bardzo cię kocham Ula, bardziej niż jesteś w stanie to sobie wyobrazić.
Była zaskoczona tym wyznaniem. Nie podejrzewała, że to ona jest obiektem westchnień Marka. Zarzuciła mu ręce na szyję i przytuliła się do jego szorstkiego policzka. Trwając tak mówiła mu cicho.
- Dziękuję, że mi o tym powiedziałeś i naprawdę to doceniam. Musimy dać sobie tylko trochę więcej czasu, pobyć ze sobą i poznać się nieco lepiej. Ja nie mówię „nie”, bo nikt nie jest ważniejszy w moim życiu od ciebie.
Oderwała się od niego. Jego oczy promieniały wielkim szczęściem. Nie musiał nic mówić, bo w nich dostrzegła całe pokłady miłości do niej. Pochylił się i delikatnie pocałował jej usta. Ponownie mocno wtulił ją w siebie.
- Bardzo, bardzo cię kocham Ula. Koniecznie musimy to uczcić. Wracajmy. W samochodzie mam butelkę szampana. Będziemy świętować do rana.

Było już dobrze po czternastej kiedy Marek otworzył oczy. Przytulona do niego spała Ula. Nie mieli siły na dmuchanie materaca i rozkładanie kanapy. Ula usnęła pierwsza, więc okrył ich tylko kocem i w niedługim czasie sam zasnął. Przesiedzieli niemal do czwartej nad ranem, a on nie mógł się nacieszyć jej przychylnością i życzliwością dla jego osoby. Uwierzył, że z czasem i ona pokocha go równie mocno. Na ławie stały kieliszki z niedopitym szampanem i brudne filiżanki. Delikatnie uwolnił się z koca i cichutko powynosił naczynia do kuchni. Przymknął drzwi od pokoju, by jej nie obudzić. Wziął przyjemną kąpiel i odświeżony zabrał się za szykowanie posiłku. Znalazł w lodówce jajka i trochę bekonu, postawił więc na jajecznicę. Później zabierze ją do restauracji i zjedzą coś bardziej konkretnego.
Przetarła oczy i odgarnęła włosy z twarzy. Pociągnęła nosem i już wiedziała, że Marek smaży jajecznicę. Krytycznie spojrzała na swoje wymięte ubranie. Poskładała koc, wyjęła z komody świeżą bieliznę i ciepłą, kaszmirową sukienkę z szafy. Stanęła w kuchennym progu i z uśmiechem patrzyła na krzątającego się Marka.
- Dzień dobry. Pięknie pachnie.
Podszedł do niej i cmoknął ją w usiany piegami nosek.
- Dzień dobry skarbie. Zaraz będziemy jeść.
- Chciałabym pojechać na cmentarz Marek. Tylko na chwilę.
- Pojedziemy, a teraz przebierz się i przychodź. Jajecznica gotowa.

Pierwszy dzień nowego roku był pochmurny. Ołowiane niebo zwiastowało opady śniegu. Odpięła pas i wzięła reklamówkę ze zniczami.
- To nie potrwa długo. Zaraz wracam, ale muszę mu coś powiedzieć.
- Rozumiem Ula. Nie spiesz się. Zaczekam.
Tak jak zwykle zapaliła znicze i przysiadła na krawędzi ławki. – Stało się Piotruś. Nie jestem już sama i próbuję otworzyć serce na nową miłość tak jak chciałeś. Wczoraj okazało się, że osobą, którą kocha Marek jestem ja. Ucieszyłam się, bo jak wiesz bardzo go lubię i myślę, że z czasem szczerze pokocham. Na pewno już nie jest mi obojętny i bardzo zależy mi na nim. On jest dobrym człowiekiem Piotruś i na pewno mnie nie skrzywdzi. Mam nadzieję, że popierasz mój wybór. On bardzo mi ciebie przypomina, ale o tym już wiesz. Musiałam tu dzisiaj do ciebie zajrzeć i opowiedzieć ci o tym. Zaczynam być szczęśliwa, a to chyba dobrze, prawda? Mam jeszcze jedną dobrą wiadomość. Znaleźli tych bandziorów, którzy wyrządzili ci krzywdę, którzy mi cię zabrali. Na razie toczy się śledztwo, ale wkrótce staną przed sądem i zapłacą za wszystko. Jak będę wiedzieć więcej, to opowiem ci o tym. Spoczywaj w spokoju kochanie i nie martw się już o mnie. Zimno jest i zaczyna padać śnieg. Pójdę już, bo pewnie Marek się niecierpliwi. Do widzenia.

Ich związek z każdym dniem był silniejszy. On kochał ją nieprzytomnie, ona przywykła do niego tak mocno, że nie wyobrażała już sobie, że miałoby go nie być w jej życiu. Powiedzieli o wszystkim Maćkowi. Ucieszył się. Widział jak bardzo Ula odżyła przy Marku. Widział, że jest szczęśliwa. Przecież tego właśnie jej życzył. Rodzice Marka zaakceptowali ją całkowicie. Ujęła ich wielką skromnością, życzliwością i szacunkiem dla nich. Marek opowiedział im jej historię. Bardzo jej współczuli i robili wszystko, żeby czuła się u nich w domu jak najlepiej.
Kiedy zwierzył się Sebastianowi, ten popatrzył na niego z wyrzutem i z pretensją w głosie powiedział
- No tak, teraz wszystko rozumiem. To dlatego zabroniłeś mi się z nią umawiać, bo sam miałeś na nią chrapkę.
- To złe określenie Sebastian. Zakochałem się w niej i długo nie mogłem jej o tym powiedzieć. Przecież dopiero pochowała męża, nie mogłem wyskoczyć z czymś takim. Ale teraz jest dobrze. Jestem szczęśliwy.
- Dobra jest w te klocki?
- Jesteś wulgarny, wiesz? Nie wiem czy jest dobra. Nie spaliśmy ze sobą.
- Nie żartuj – Olszański wyglądał na zawiedzionego. – Na co ty czekasz?
- Na odpowiedni moment. Czekam, aż będzie gotowa i nie mam zamiaru niczego przyspieszać.

Na początku maja zadzwonił do niej ponownie śledczy Warzecha. Przywitał się z nią i rzekł.
- Mam dobre wiadomości pani Urszulo. Pamięta pani, jak mówiłem, że na zabezpieczonym przez nas kiju bejsbolowym są zaschnięte plamy krwi? Udało nam się ustalić prawie wszystkie ofiary do których należała, w tym do pani męża. W sumie zidentyfikowaliśmy krew pięciu osób i ich tożsamość. Dwie z tych pięciu pobite śmiertelnie. To niepodważalny dowód ich winy. Nie ma wątpliwości, że działali z wyjątkowym okrucieństwem. Zebraliśmy już cały materiał dowodowy. Jesteśmy też w posiadaniu dokumentacji medycznej męża i informacji o przebiegu leczenia. Podejrzewam, że za miesiąc lub dwa dojdzie do rozprawy. Pan Dobrzański również zostanie na nią wezwany.
- Bardzo panu jestem wdzięczna za te informacje. W takim razie czekamy na pismo z sądu.
Nie zwlekając przekazała treść rozmowy z Warzechą Markowi.
– Cieszę się, że będziemy mieli to już za sobą. Ciężko było mi znieść myśl, że za śmierć Piotra nie poniosą odpowiedzialności. To też dowód na to, że nigdy nie należy tracić nadziei.

Byli bardzo zapracowani, bo końcówka maja wiązała się z pokazem kolekcji wiosenno-letniej. Pshemko pracował jak szalony, a Ula dostarczała mu kolejnych inspiracji. Niejednokrotnie prosił ją o przymiarkę będących w szyciu sukien.
- Wyglądasz jak wiosenna mgiełka Urszulo. Cudnie, zjawiskowo. To będzie prawdziwa bomba.
Marek postarał się o dobrej jakości materiały zgodnie ze wskazówkami mistrza. Nie oszczędzał na nich i wkrótce mógł się przekonać na własne oczy, że były wyjątkowe. Uszyte z nich kreacje były zwiewne i lekkie, w pastelowych, wiosennych barwach.
Po pokazie kontrahenci wręcz rzucili się na kolekcję. Codziennie podpisywali trzy, cztery umowy, które Ula ledwie nadążała sporządzać.
Wieści z Włoch też były wspaniałe, bo okazało się, że tamtejsze elegantki zostawiają w butikach majątek. Zarówno Marek jak i Alex zacierali ręce, bo konta obu firm pęczniały od gotówki.
Pod koniec czerwca zrobiło się spokojniej i wrócili do normalnego trybu pracy. Maciek też miał powody do zadowolenia. Opróżnił połowę ogromnego magazynu i któregoś dnia przyszedł do firmy pokazując Markowi wyliczenia. Marek mocno uścisnął mu dłoń.
- Jesteś genialny Maciek. Tylko ty mogłeś tego dokonać, nikt inny.

Któregoś dnia Marek odwoził Ulę do domu. Stanęli na światłach, a on z niejaką obawą w głosie powiedział.
- Powinniśmy zamieszkać razem Ula. Moje mieszkanie jest ogromne i spokojnie posłuży nam obojgu. Bardzo mi na tym zależy.
- Może masz rację? Przeprowadzę się, ale dopiero na początku sierpnia. Mam umowę z właścicielem na rok i wtedy właśnie wygasa. Obiecałam mu, że przez rok na pewno nie opuszczę mieszkania. To już niedługo przecież. Wytrzymasz?
- Wytrzymam skarbie. Najważniejsze, że nie jesteś temu przeciwna.
Zanim weszli do mieszkania zajrzała jeszcze do skrzynki, z której wyciągnęła plik reklam i list.
- Spójrz. Jest wezwanie do sądu. Ty pewnie też dostałeś.
W domu rozerwała kopertę i przeczytała jej zawartość.
- Mój Boże, to nie może być prawda. Czy wiesz na kiedy wyznaczyli rozprawę? Na dwudziestego siódmego lipca. To nie może być przypadek Marek. To musi coś znaczyć. Tego dnia zmarł Piotr. Tego dnia wyraziłam zgodę na odłączenie go od respiratora i zostałam wdową. Czy to kolejny zbieg okoliczności?
Jej błękitne oczy wpatrywały się w jego własne i powoli wilgotniały. Przytulił ją.
- Nie wiem Ula, co o tym myśleć. Być może to przypadek, a być może to Piotr nad tym czuwa. Chciałbym wierzyć, że to jednak za jego sprawą.
 


jute (gość) 2015.03.26 16:51
Witaj Małgosiu,przeczytałam.Super.Reszta potem.
wiktoria (gość) 2015.03.26 17:00
Witaj Malgosiu,
nie moglam sie doczekac kolejnego rozdzialu. W koncu Marek wyznal Uli swoje uczucia a Sosnowska postanowila sprobowac byc z nim. Nie skreslila go. Widac,ze Ula godzi sie z tym ze Piotra z nia juz nie ma. Doszukuje sie w swoim codziennym zyciu ingerencji Piotra. Jestem ciekawa czy to Sosnowski " maczal palce" w dacie rozprawy i jaki mial w tym cel. Zwiazek Uli i Marka rozkwita. Dobrzanski przechodzi do czynow. Wspolne mieszkanie, wiec niedlugo pewnie zareczyny, slub i dzieci. Jak mniewam byl to przed ostatni rozdzial i w niedziele pozegnamy sie z tym opowiadaniem?
POZDRAWIAM WIKTORIA
justynka29 (gość) 2015.03.26 17:02
Witaj Marek wreszcie wyznał Uli uczucia szczerze mówiąc myślałam, że to nie stanie się jeszcze w tej części a dopiero w ostatniej. Czekam na więcej. Fajnie jest poczytać coś co wiem, że skończy się szczęśliwie. Zwłaszcza, że teraz u mnie nie za wesoło choroba, śmierć cioci i inne problemy. Pozdrawiam to opowiadanie poprawiło mi nastrój.
MalgorzataSz1 2015.03.26 18:30
Wiktoria

Oczywiście nie wyjaśniam tego zbiegu okoliczności, który miał miejsce (śmierć Piotra i termin rozprawy) Jeśli ktoś wierzy w takie ingerencje z zaświatów, to wygodniej będzie mu przyjąć wersję, że to jednak Piotra sprawka.
Ula zaczyna odczuwać wreszcie szczęście. Chce być z Markiem, bo i jej na nim bardzo zależy. Przed Wami ostatni rozdział a w nim nie jest za dużo miejsca na szczegółowe rozpisywanie się o zaręczynach, czy o ślubie. Na pewno jednak o tym będzie wzmianka.
Jedno opowiadanie się kończy, drugie zaczyna. Za tydzień zacznę publikację "Niewierności". Ciekawa jestem jak to opowiadanie przyjmiesz.

Justyna

Czytałam coś na temat ostatnich wydarzeń w Twoim życiu chyba na blogu UiM. Współczuję Ci i mam nadzieję, że jakoś się otrząśniesz. Czy Twój profil na fb przejął ktoś inny? Są wstawiane zdjęcia, ale nie Twoje. Trochę mnie to zdziwiło.
Wracając do opowiadania, to już najwyższy czas, żeby skończyć je szczęśliwym akcentem. Ostatni rozdział będzie już taką kropką nad "i", a także zamknięciem wszystkich spraw. Zapraszam Cię na niedzielę.

Bardzo dziękuję dziewczyny za komentarze i obie pozdrawiam serdecznie. :)
.
justynka29 (gość) 2015.03.26 18:49
Tak, przyjaciółka zajmuje się moim i niedługo nie moim profilem. Znikam na jakiś czas. Blogi będę czytać. Nie pytaj co dalej bo sama nie wiem wszystko mi się zawalilo.pozdrawiam muszę się pozbierać i dojść do zdrowia.
MalgorzataSz1 2015.03.26 19:33
Justyna

Życzę Ci tego z całego serca. Pozdrawiam. :)
RanczUla 2015.03.26 19:53
Teraz pozostaje tylko wyznanie Uli, że kocha, bo na razie mówi , że bardzo go lubi i cieszy się ,że to ona jest tą miłością Marka. Ale to już drobiazg.
MalgorzataSz1 2015.03.26 20:35
RanczUla

Bez takiego wyznania nie mogłabym zakończyć opowiadania. Ono będzie i w końcu Marek je usłyszy. Przecież tego właśnie pragnie od dawna, prawda?

Dzięki, że przeczytałaś i zostawiłaś komentarz. Pozdrawiam. :)
Gaja (gość) 2015.03.26 20:40
Witaj Małgosiu,
no proszę, i martw się tu człowieku?!, tylko po co?! Oj ta Ula, Ula, nieźle mnie zaskoczyła swoim zachowaniem podczas szczerej rozmowy w jakże romantycznej scenerii. Dobrze, że nie sprawdziły się moje obawy, że może za szybko, że Ula nie jest jeszcze gotowa, że się spłoszy, że być może uzna to za niestosowne, że będzie zszokowana jak usłyszawszy od Marka wyznanie miłości - zresztą Marek też się obawiał finału rozmowy. A tutaj taka niespodzianka - sama radość i szczęście:) Super, bo to wyraźnie oznacza, że Ula jest już wyleczona na dobre, że naprawdę zależy jej na Marku, że jest gotowa na miłość, na nowe, lepsze życie. Marek po stokroć udowodnił jak bardzo ją kocha, teraz chyba kolej na Ulę, niech Marek też poczuje się kochany:) Myślę, że będzie miała wiele sposobności na okazywanie mu miłości i na rozpieszczanie go jak w końcu zamieszkają razem:) Świetnie, że wreszcie oboje są szczęśliwi. Do tego jeszcze okazuje się, że nie ma jak nasza Policja, co za operatywność, co za spryt, jaki upór w działaniu! - nie tylko znaleźli sprawców, ale udowodnią im morderstwo, coś podobnego?! Fajnie, bo sprawiedliwość zwycięży! A tak poważnie, osądzenie sprawców zapewne pozwoli zamknąć Uli pewien rozdział w życiu. Fajnie się czytało. Z jednej strony szkoda, że w niedzielę już koniec tej historii, ale z drugiej strony czeka nas znowu coś nowego:) Gorąco pozdrawiam,
Gaja
Ania K (gość) 2015.03.26 21:24
...rozpływam się nad romantycznością i delikatnością Marka. Az trudno uwierzyć, że ten bawidamek potrafi dążyć do celu nie raniąc kobiecych serc ;) A Ula...tak jak Marek marzył...otwiera się na miłość...Nie zapomina Piotra, ale żyje dalej!!! Cud...Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.03.26 21:25
Gaju

Wszak sama Ula mówiła Markowi, że jak tylko powie o swojej miłości kobiecie, którą kocha, to ta powinna się poczuć dumna, że będzie miała takiego idealnego partnera u boku. Nie miała tylko pojęcia, że to o nią chodzi. Zachowała się jednak tak jak przewidziała. Ucieszyła się, że to ją pokochał.

Jak działa nasza kochana policja to wszyscy doskonale wiemy. Większość i to znakomita większość spraw zostaje rozwiązana wyłącznie przez przypadek, przez szczęśliwy traf i o operatywności nie może tu być mowy. Oni nawet jak starają się być operatywni i wszystko sobie zaplanują, to po czasie okazuje się, że nie wtargnęli do tego domu co powinni i ujęli niewinnych ludzi. :)
Nie ukrywam, że trochę wybielam tę ich operatywność i sprawność w działaniu.

Cieszę się na następny czwartek a jednocześnie nieco obawiam jak przyjmiesz to następne opowiadanie i Ty wiesz dlaczego. Liczę na łagodny wymiar kary. :)

Dziękuję i przesyłam uściski. :)

MalgorzataSz1 2015.03.26 21:31
Ania K

Na Marka przelałam całą swoją romantyczną naturę, bo wierzę, że gdzieś istnieją mężczyźni o wrażliwości równej nam kobietom. Może nie są aż tak idealni jak mój Dobrzański, ale jest im blisko. Jeszcze trochę tego romantyzmu zafunduję Wam w ostatnim rozdziale, a po nim czas na kolejne opowiadanie, które z całą pewnością nie będzie tak romantyczne, ale przynajmniej na początku. Już Cię serdecznie na nie zapraszam.
Za komentarz ślicznie dziękuję i pozdrawiam. :)
K. (gość) 2015.03.26 21:42
Małgosiu,
Padam ze zmęczenia a dodatkowo jakieś wredne zaziębienie mnie dopadło ale muszę Ci napisać, że przeczytałam. Wreszcie kawa na ławę, prosto z mostu i jest dobrze. Odwaga i cierpliwość Marka zostały wynagrodzone. Ulka nie mówi nie, nie każe czekać, nie odrzuca go, nie ucieka. Spokojnie wyjaśnia, że gdyby miała się znowu zakochać to w kimś takim jak Marek. Że on jest pierwszy na liście :). I nie ma się co dziwić stworzyłaś niezwykle ciepłego, wyrozumiałego i cierpliwego faceta. Nie jest zazdrosny o Piotra, wie i akceptuje fakt, że Ulka kiedyś go kochała, że uczucie do męża nie wygasło, ale wie też że Piotr nie jest konkurencją, że ich miłość będzie inna, ale równie ważna i szczęśliwa. Ulka nie mówi kocham ale pozwala mu jeszcze bardziej wejść do jej życia. A decyzja o wspólnym zamieszkaniu jest tylko dowodem na to, że scenariusz ich wspólnej przyszłości jest przez nią intensywnie rozważany. I dobrze bo oboje zasługują na miłość, ciepły i rodzinny dom. Do niedzieli. Idę się kurować. Pozdrawiam ;)
jute (gość) 2015.03.26 21:58
Witaj Małgosiu.Mareczek dalej cudowny,Bardzo mi pasi ,kiedy Mareczek jest bardziej zaangażowany i " chcący" niż Ula.Ja CHCĘ WRZOSOWISKA!No nareszcie głośno napisałam to,o czym cichutko myślę. Dobra ,dobra wiem ,co Ty pomyślisz jak to przeczytasz i wiesz co?, będziesz miała rację.Idę pod kordełkę,bo za chwilę walnę dziobem w blat biurka i będę miała całkowicie darmowe głębokie złuszczanie naskórka..Do jutra.
MalgorzataSz1 2015.03.26 22:50
K.

Mam nadzieję, że to tylko lekkie przeziębienie i nie zmorduje Cię za bardzo. Ja życzę Ci jak najszybszego powrotu do formy.

Napisałaś taki piękny komentarz, że sama na pewno nie opisałabym lepiej i Marka i Uli a także ich uczuć względem siebie. Ula wreszcie dojrzała do pewnych spraw a już z całą pewnością do nowego związku. 5 miesięcy pd śmierci Piotra to naprawdę niewiele, ale to głównie za jego sprawą właśnie ona czuje się bardziej zmotywowana, by otworzyć się na nowe uczucie i nie broni się przed nim. Z Markiem zaczęła od przyjaźni i choć nie zorientowała się, że on ją kocha, to po jego wyznaniu czuje się szczęśliwa, bo wie, że jest dobry, opiekuńczy,pełen empatii i troskliwy , zasługuje więc na to by go kochać.
Dziękuję, że mimo złego samopoczucia dodałaś komentarz. Naprawdę to doceniam. Pozdrawiam Cię najcieplej. Kuruj się. :)
MalgorzataSz1 2015.03.26 22:54
Jute

Będziesz miała to swoje wrzosowisko w ostatnim rozdziale. Przecież Ula musi się jeszcze przeprowadzić do Marka, a potem już hulaj dusza, piekła nie ma.
Znam inne sposoby na złuszczanie naskórka np. peeling. Podobnie skuteczny jak walnięcie twarzą w biurko. Najważniejsze jednak, że nie pozostawia siniaków. :P
Idź więc pod tę swoją kordełkę i czekaj cierpliwie do niedzieli na wrzosy.
Pozdrawiam Cię i ślę buziole. :)
Aga (gość) 2015.03.27 21:17
hej. Baardzo piękna notka. Wszystko zostało wyjaśnione. Marek nie narzuca się Uli, ale wreszcie może otwarcie mówić o uczuciach do niej, nie obawiając się jej reakcji. jest delikatny, ich związek powoli się rozwija. Obawiałam się trochę reakcji Uli na wspólne mieszkanie, ale byłam mile zaskoczona ;) I jeszcze Seba - tego jak zwykle interesuje tylko jedno ;), ale sprawdza się to co napisałam wcześniej - Marek zdaje sobie sprawę, ze nie można niczego na siłę przyspieszać. Myślę, że i na to przyjdzie pora, coraz lepiej się poznają i oboje wyczują,że to odpowiedni moment. szkoda tylko, że kolejna notka będzie już ta ostatnią, no ale cóż... Czekam niecierpliwie ;) pozdrawiam ;)
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.03.27 21:41
Witaj Małgosiu!
Przeczytałam wczoraj, ale dopiero dzisiaj komentuję :) Ula jest/była w uczuciach pasywna, musiał jej jak dziecku tłumaczyć, że to ją kocha! :D Nareszcie się doczekałam, no to teraz czekam naaaa "Fajerwerki". Rozumiem, że Ula jeszcze do końca nie otrząsnęła się po śmierci męża, ale w pewnym momencie odniosłam wrażenie, że Marek to tylko zamiennik, mam nadzieję, że po przeczytaniu ostatniej części wyzbędę się tego wrażenia.... Zdziwienie Olszańskiego! - Bezcenne. Chapeau bas!

Czekam do niedzieli i mam do Ciebie prośbę? propozycję? Ale o tym, już w prywatnej korespondencji. Nigdzie nie znalazłam adresu twojego maila, więc proszę cię, abyś się ze mną skontaktowała: abc70863@gmail.com

Pozdrawiam, UiM
MalgorzataSz1 2015.03.27 22:07
Aga

Cieszę się, że rozdział Ci się podobał. Był już czas najwyższy, żeby Ula dowiedziała się o uczuciach Marka. W sytuacji w jakiej się znalazła on musiał być delikatny i taktowny. Zależało mu na niej więc stosował metodę małych kroków. Swoją drogą Filip Bobek odtwarzający rolę Marka też jest zwolennikiem tej metody. Sukcesy nie spadają na niego lawinowo. Pojawiają się nie za często, ale konsekwentne.

Ula i Marek Dobrzańscy

Marek z całą pewnością nie będzie zamiennikiem. Jest na tym samym poziomie wrażliwości co Sosnowski, myśli i czuje podobnie, nie może być "zamiast". Namiastki chyba nie można aż tak bardzo pokochać jak pierwowzoru, tak uważam. Zawsze ta druga miłość jest inna, chociaż pewnie równie mocna jak pierwsza.

Maila wysłałam i mam nadzieję, że wkrótce dojdzie.
Bardzo Wam dziewczynki dziękuję za Wasze przemyślenia zawarte we wpisach i najserdeczniej Was pozdrawiam. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz