Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"NIEWIERNOŚĆ" - rozdział 1

02 kwiecień 2015
Pomysł na to opowiadanie zrodził się w głowie mojej stałej czytelniczki Gai i to właśnie we współpracy z nią zostało napisane. Współpraca okazała się na tyle owocna, że dzięki jej fantastycznym sugestiom powstała następna historia pt. „Misterny plan” i niewykluczone, że będą kolejne.
Dziękuję Gaju za wszystko.


NIEWIERNOŚĆ



ROZDZIAŁ 1


Natrętnie dzwoniący budzik wyrwał ją z objęć snu. Automatycznie sięgnęła po komórkę i wyłączyła ten drażniący uszy dźwięk. Ziewnęła i przeciągnęła się mocno napinając mięśnie. Zerknęła na śpiącego obok mężczyznę. – Jego nie obudziłby nawet wystrzał z armaty –zaśmiała się w duchu.
Wysunęła się zgrabnie spod kołdry i powędrowała do łazienki. Ciepły prysznic postawił ją na nogi. Opatulona miękkim szlafrokiem przeszła do kuchni i nastawiła expres. Zawsze zaczynali od kawy. Musiała być mocna i gorąca. Czekając aż się zaparzy, oparta o okienny parapet smętnie przyglądała się światu za szybą. Pogoda nie nastrajała zbyt optymistycznie. Listopadowy wiatr przeganiał ołowiane, ciężkie chmury, z których siąpił deszcz. Nie znosiła takiej pogody. Nie znosiła wilgoci, kaloszy i parasoli. Zima też nie należała do jej ulubionych pór roku. Zdała sobie sprawę, że wszystkie złe rzeczy, jakie do tej pory jej się przytrafiały miały miejsce albo późną jesienią, albo zimą. Czy to nie dziwny zbieg okoliczności? Rodziców pochowała w grudniu, choć nie w jednym roku, bo zmarli w sporym odstępie czasu. Mamę straciła wcześniej. Kiedy zmarł ojciec, wraz z bratem zadecydowali, że sprzedadzą rodzinny dom. On nie chciał dłużej w nim mieszkać. Studiował w Krakowie i tam znalazł miejsce dla siebie. Sprzedaż domu odczuła bardzo boleśnie i długo nie mogła się z tym pogodzić, ale logiczne argumenty Jaśka zwyciężyły. Podpisanie aktu sprzedaży nastąpiło pod koniec listopada prawie rok po śmierci taty. Pieniądze podzielili sprawiedliwie. On urządził się tam, ona w Warszawie. Tu miała pracę i nie chciała z niej rezygnować, bo po pierwsze nieźle jej płacili, a po drugie pracowała zgodnie ze skończonym kierunkiem studiów. Z czasem zatarły się te wszystkie bolesne wspomnienia. Do Rysiowa przyjeżdżała wyłącznie na grób rodziców.
Ponad dwa lata temu wreszcie w jej życiu nastąpił przełom. Zakochała się. Paweł był programistą w firmie, w której pracowała. Urzekł ją od samego początku. Wysoki, postawny blondyn o kędzierzawej czuprynie i brązowych oczach. Jak tylko w nie spojrzała, utonęła w nich. Fascynacja okazała się odwzajemniona. Adorował ją. Często wpadał do jej gabinetu pytając, czy czegoś nie potrzebuje. Nie minęło wiele czasu, kiedy umówili się na pierwszą randkę. Potem posypały się następne. Po dwóch latach znajomości zamieszkali razem w mieszkaniu Pawła. Było większe od jej kawalerki, którą bez namysłu sprzedała. Byli szczęśliwi. Zaczęli układać sobie życie i mówić o wspólnej przyszłości. Oboje mieli ambitne plany. Duże mieszkanie w jakimś apartamentowcu niedaleko centrum, elegancko i nowocześnie urządzone, a do tego co najmniej dwójka dzieci. Najlepiej chłopiec i dziewczynka.
Kiedy on roztaczał przed nią te wspaniałe perspektywy jej serce wypełniała bezbrzeżna miłość. Mocno przytulała się do niego szepcząc, że jest najszczęśliwszą kobietą na ziemi, bo ma jego. Ich życie przypominało sielankę i nic nie zapowiadało, żeby miało się to zmienić.
Poczuła jego oddech tuż przy uchu, a po chwili słodkie cmoknięcie w policzek. Uśmiechnęła się i odwróciła do niego twarz.
- Myślałam, że pośpisz jeszcze trochę – wyszeptała. – Obudziłabym cię.
- Nawet we śnie czuję, kiedy ciebie przy mnie nie ma. Wiesz, że nie lubię spać sam. – Oderwał się od niej. – Wrzucę tosty. Masz ochotę na miód?
- Może być. Kawa gotowa.
Nie śpieszyli się. Do wyjścia mieli jeszcze trochę czasu. Pracę oboje zaczynali od dziewiątej. Wyszykowani wyszli z domu i podeszli do stojącego na parkingu opla. Paweł zauważył wychodzącego z bloku sąsiada z pierwszego piętra i pomachał mu na przywitanie.
- Cześć Seba! Miłego dnia!
Szarmancko otworzył Uli drzwi i pomógł wsiąść. Imponowało jej to dżentelmeńskie zachowanie. Po chwili ruszyli w kierunku firmy.

***

- Paula? Paula… - potrząsnął ramieniem śpiącej kobiety. – Obudź się kochanie, pora wstawać. Śniadanie gotowe.
Kobieta mruknęła coś pod nosem i otworzyła oczy. Przed sobą miała twarz swojego chłopaka. Odwzajemniła jego uśmiech.
- Zrobiłeś śniadanie? Już wstaję – usiadła na łóżku opierając się o jego wezgłowie. Po chwili na jej kolanach wylądowała wielka taca, na której z pietyzmem Marek ustawił dwie filiżanki z parującą kawą i kilka kanapek z wędliną. Paulina zamknęła oczy rozkoszując się zapachem smolistego płynu. – Pyszna. Mocna i słodka, taka jak lubię. Rozpieszczasz mnie.
Cmoknął ją w usta i twarz pojaśniała mu od uśmiechu. Ten uśmiech sprawił, że w jego policzkach ukazały się dwa wdzięczne dołeczki.


- A kogo mam rozpieszczać jak nie ciebie? Wcinaj, bo za chwilę musimy się zbierać. Pamiętasz, że dzisiaj posiedzenie zarządu? Ojciec będzie zły, kiedy nie stawimy się na czas.
Senior Dobrzański, ojciec Marka był wymagającym człowiekiem. Wiele oczekiwał od swoich pracowników, ale najwięcej od siebie. Posiadał żelazne zasady, którymi kierował się w życiu, a jedną z nich była punktualność. Pamiętając o tym ubierali się w pośpiechu. Paulina znacznie mniej czasu poświęciła na makijaż, który tak naprawdę nie był jej potrzebny. Była bardzo piękną kobietą. Wysoka, kruczowłosa, o delikatnych rysach twarzy i jasnej, niemal porcelanowej cerze przyciągała uwagę mężczyzn. Czasami lubiła ich kokietować, ale mimo to była wierna Markowi, a przynajmniej tak utrzymywała. Byli już ze sobą prawie pięć lat. To wydawało się dość naturalne, bo po śmierci rodziców Pauliny i Alexa jej brata, opiekę nad rodzeństwem przejęli rodzice Marka, którzy byli wspólnikami i współzałożycielami firmy odzieżowej Febo&Dobrzański. Wychowywał się więc z obojgiem. Jego i Paulinę zeswatano bardzo wcześnie i bezustannie powtarzano im, że są dla siebie stworzeni. Nie mieli powodu, by myśleć inaczej. Z czasem naprawdę ją pokochał, chociaż miewała swoje humory i humorki na tyle dotkliwe, że nie wytrzymywał i dochodziło do kłótni. Spory nie trwały jednak długo i cichych dni też było niewiele. Szybko się godzili i wszystko wracało do normy.
Zeszli do garażu i usadowili się w samochodzie. Pilotem otworzył garażowe drzwi i wolno wyjechał na podjazd.
- Znowu leje – mruknął. – Zaparkuję w podcieniach, bo nie wziąłem parasola. Wejdziemy tylnym wejściem.

Na korytarzach firmy już od samego rana panował gwar i bieganina. Przy recepcji zauważył swoich rodziców i wraz z Pauliną podszedł, żeby się z nimi przywitać.
- No…, jesteście… - senior obrzucił ich dobrotliwym spojrzeniem. Marek odsłonił przegub i spojrzał na zegarek.
- Chyba się nie spóźniliśmy, prawda?
- A czy ja coś mówię? – Krzysztof Dobrzański uśmiechnął się pod nosem. – Idźcie się rozebrać. Zamówiłem już u Ani kawę. Za piętnaście minut zaczynamy.
Weszli do sekretariatu. Marek zatrzymał się na chwilę wskazując na puste biurko.
- Widzisz? Violetta znowu się spóźnia. Przysięgam ci, że jeszcze raz i wywalę na zbitą twarz. Nie ma z niej żadnego pożytku. Na niczym się nie zna, nawet przepisuje z błędami. Ciągle się gdzieś szwenda, albo wydzwania bez końca. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego ją ciągle bronisz.
- Marco…, jest mi jej żal. Gdzie ona znajdzie jakąś robotę przy swoich kwalifikacjach?
- To nie powód kochanie, żebym ja trzymał takiego nieroba. Gdyby chociaż wykazywała minimum dobrej woli, gdyby chciała się czegoś nauczyć, miałbym argument, żeby dalej ją zatrudniać. Ja wiem, że to jest twoja koleżanka, ale też chyba najgorszy pracownik jakiego kiedykolwiek mieliśmy. Po zarządzie naprawdę muszę z nią poważnie porozmawiać. Wóz, albo przewóz. Nie będę jej płacił tylko za to, że podpisze listę obecności.
Wszedł do gabinetu i odebrał od Pauliny płaszcz. Sięgnął do szuflady biurka wyciągając z niej papierową teczkę.
- Chodźmy. Jestem gotowy.

Alex produkował się już od pół godziny. Był dyrektorem finansowym w firmie i to na nim spoczywało złożenie kwartalnego sprawozdania przed zarządem. Już pierwsze podane przez niego informacje wprawiły Krzysztofa w dobry nastrój.
- Jesteśmy na plusie kochani. Nie do wiary, – mówił Febo – ale mimo ogólnoświatowego kryzysu my nadal generujemy zyski. Jesienno-zimowa sprzedaje się fenomenalnie. Do tej pory odnotowaliśmy tylko dwa zwroty, zresztą uzasadnione, ale to ułamek procenta w stosunku do całej kolekcji. Pshemko naprawdę się postarał. Dzięki temu, że ma obsesję na punkcie dokładnego szycia, wszystko wyszło prawie idealnie. Niemały w tym udział i Marka, który objechał szwalnie i zdyscyplinował dyrektorów. Firma nie ucierpiała z powodu kryzysu i możemy to sobie poczytać za sukces.
- To prawda – odezwał się junior. – Trochę zwiększyłem budżet na PR, ale to zaprocentowało. Mamy reklamę w telewizji i na stronie internetowej. Jest całkiem nieźle.
- Serce człowiekowi rośnie, gdy słyszy takie dobre wieści. Tak trzymajcie kochani. Cieszę się, że się dogadujecie i ramię w ramię pracujecie dla dobra firmy. Jestem z was bardzo dumny. – Krzysztof podniósł się z krzesła. – Będziemy się zbierać – zwrócił się do małżonki.
- Zaczekaj tato… Myślałem, że wyrwiemy się dzisiaj na wspólny obiad, żeby uczcić ten sukces…
- Ja nie mogę – Alex wstał od stołu i poprawił jedwabny szaliczek na szyi. – Jestem umówiony z Beatą Wilde, dyrektorem finansowym Fox Fashion. To wprawdzie nasza konkurencja, ale rzecz dotyczy podatku VAT nad którym pracujemy już od dłuższego czasu. Być może uda nam się załatwić jego obniżenie, co przyniesie firmie tylko korzyści.
- My również nie możemy synku – Helena Dobrzańska podeszła do Marka i uściskała go. – Wybaczcie, ale ja jestem umówiona w fundacji w bardzo ważnej sprawie i muszę tam być.
Marek był nieco rozczarowany. Przyciągnął Paulinę do swego boku i rzekł
- No trudno. W takim razie pójdziemy sami.


Był koniec stycznia. Siedziała w gabinecie biedząc się nad jakimiś wyliczeniami, kiedy tę atmosferę skupienia przerwało wtargnięcie Pawła. Podniosła zmęczony wzrok. Paweł wyglądał na bardzo podekscytowanego.


- Ula! Masz przed sobą nowego dyrektora do spraw informatyki w Centrum Projektów Informatycznych. Właśnie dzwonili. Wygrałem ten konkurs kochanie! Już przestałem wierzyć, że się uda, a tu taka niespodzianka!
Zaskoczył ją. Nic nie wiedziała o tym konkursie i o planach odejścia ukochanego z tej firmy do innej.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałeś? – spytała z wyrzutem. – Myślałam, że nie mamy przed sobą tajemnic. - Ujął jej dłonie i ucałował.
- Wybacz skarbie. Nie chciałem zapeszać. Konkurs odbył się już jakiś czas temu, a dla mnie to była szansa wyrwania się stąd. Sama wiesz, że tu nie mam żadnych perspektyw, żadnych możliwości rozwoju… Tam będę mógł rozwinąć skrzydła, a przede wszystkim zarabiać naprawdę uczciwe pieniądze. Oboje przecież marzymy o wspólnej przyszłości, a bez odpowiednich środków nie uda nam się zrealizować tych marzeń. Koniecznie trzeba to uczcić. Po pracy zabieram cię do najlepszej restauracji w mieście na pyszny obiad. – Usiadł naprzeciw niej. – Naprawdę jestem bardzo szczęśliwy Ula.
Przyglądała mu się z szerokim uśmiechem. Dawno nie widziała u niego takiej euforii. Nie chciała mu jej psuć dalszymi wyrzutami. Cieszyła się razem z nim. Doceniała, że myślał nie o sobie, ale o nich i ich dalszym życiu.
- To kiedy stąd odchodzisz?
- Chciałbym jak najprędzej. Pogadam z dyrektorem, może zgodzi się na dwutygodniowy okres wypowiedzenia. Najlepiej jak zaraz do niego pójdę. Wypowiedzenie mam już napisane, a może nawet zgodzi się na odejście za porozumieniem stron, wtedy będę mógł odejść natychmiast. Lecę Ula, mam sporo do załatwienia. Przyjdę po ciebie przed końcem pracy. Na razie kochanie.

Siedzieli w Baccaro, gdzie Paweł wcześniej zarezerwował stolik. Zamówili dania i po chwili mogli już konsumować. Pawłowi nie zamykała się buzia.
- Wziąłem na jutro urlop. Będę musiał pojechać do Centrum i ustalić szczegóły. Dyrektor zgodził się na odejście za porozumieniem stron. To idealne wyjście. Będę mógł zacząć pracować niemal od zaraz. Tak się cieszę. Nie mógłbym sobie wymarzyć lepszej pracy… - podniósł kieliszek wypełniony czerwonym winem. – Za przyszłość Ula. Za naszą szczęśliwą przyszłość.
Wychylił do dna. Odstawił kieliszek na stół a jego wzrok powędrował na koniec sali. Zaniemówił. Zobaczył tam kobietę zjawiskowo piękną. Piękniejszej chyba nigdy nie widział. Zmieszał się nieco widząc zdziwione spojrzenie swojej dziewczyny.
- Coś się stało? – zaniepokoiła się. – Tak nagle zamilkłeś?
- Nie…, nie…, wszystko w porządku. Jednak od tej chwili jego wzrok wciąż powracał do siedzącej przy stoliku kobiety. Nie była sama. Towarzyszył jej elegancko ubrany mężczyzna. Zabawiał ją rozmową, a ona potakiwała. W pewnym momencie odwróciła głowę, jakby czuła, że ktoś przypatruje się jej bacznie. Ich oczy spotkały się, a ona uśmiechnęła się do Pawła nieśmiało.


Jego serce wykonało radosnego fikołka. Zapragnął poznać tę kobietę, ale jak miał to zrobić? Ona była z kimś, a jemu towarzyszyła coraz bardziej zaniepokojona jego zachowaniem Ula. Odwróciła się ciekawa, co tak przyciąga uwagę Pawła i zrozumiała, że to widok pięknej nieznajomej. Momentalnie straciła humor. Paweł nigdy nie dał jej powodu do zazdrości i nigdy tak ostentacyjnie nie przyglądał się innym kobietom.
- Paweł…, Paweł… - ocknął się i spojrzał na nią. – Chcę stąd wyjść. Natychmiast.
- Ale…
- Nie ma „ale”. Mam dość na dzisiaj. Wychodzę – podniosła się z krzesła zabierając torebkę i szybkim krokiem podążyła do szatni.
Odprowadził ją zdziwionym spojrzeniem jakby nie rozumiał, co się właściwie stało. Z portfela wyciągnął dwie setki i położył obok rachunku. Odchodząc od stolika jeszcze raz obejrzał się za siebie. Piękna nieznajoma uśmiechała się do niego wdzięcznie. Odwzajemnił ten uśmiech.





RanczUla 2015.04.02 18:03
Całkiem inna bajka. Tylko wątek Pauliny i Marka się zgadza. I wiadomo już skąd ten tytuł. Może będzie ciekawie.
MalgorzataSz1 2015.04.02 18:10
RanczUla

No mam nadzieję, że będzie ciekawie. Na razie trudno jeszcze cokolwiek napisać bo to dopiero początek.
Dzięki, że wpadłaś. Pozdrawiam. :)
Gaja (gość) 2015.04.02 18:14
Witaj Małgosiu,
jak miło czyta się o szczęśliwych ludziach:) Serce się raduje. Bardzo sugestywnie opisujesz miłość obojga par. Ula tworzy fajny dom z Pawłem. Spędzają ze sobą prawie całą dobę, a jest im ze sobą dobrze. Mają poważne plany na przyszłość. Mimo tego, że jest sierotą nie jest samotna. Uczciwie rozliczyła się z bratem. Rozpieszcza swoją miłość. Pawłowi też na niej zależy. Może nie do końca jest z nią szczery, ale wszystko robi dla ich wspólnego dobra. Marek jest odpowiedzialnym, ciepłym, rodzinnym facetem. Razem z Paulą też tworzą dobraną parę. Bardzo troszczy się o swoje kochanie. Nawet seniorzy i Aleks są dobrzy i mili. W końcu nie warczą na siebie. Potrafią w zgodzie pracować na dobro wspólnej firmy. Sielanka, rewelacja:) Dobrze, że to nie 1 kwietnia, bo myślałabym, że to prima aprilis, dziękuję!!! Jesteś niesamowita!!! Z utęsknieniem czekam na następną część:) Serdecznie pozdrawiam,
Gaja
MalgorzataSz1 2015.04.02 19:11
Gaju

Naprawdę bałam się tej konfrontacji z Twoim wyobrażeniem takiej sytuacji. Teraz czuję się nieco spokojniejsza, ale tylko nieco, bo do oceny czeka jeszcze dziewięć rozdziałów. Póki co jest sielanka, ale jak dobrze wiesz, sytuacja będzie się rozwijać. Tak czy siak pierwsze koty za płoty. Nie bacząc na pierwszy dzień świąt, czyli niedzielę, dodam drugi rozdział.
Dziękuję za wpis. Uściski. :)
Angela (gość) 2015.04.02 19:39
Witaj Małgosiu,
Ciekawie się zapowiada. Ula jest szczęśliwa z Pawłem, a Marek z Pauliną, ale coś mi się wydaje, że ta sielanka właśnie się kończy i nie długo zacznie się następną Ula i Marek oraz Paulina i Paweł. A wracając do tamtego opowiadania to świetne zakończenie z happy endem. Wspólne mieszkanie, ślub i dziecko. Super! Muszę przyznać, że gdy czytałam wypowiedź Marka na cmentarzu troszkę się wzruszyłam.
Następna część jak zwykle w niedzielę?
Pozdrawiam i życzę wesołych świąt Wielkiej Nocy.
Angela
MalgorzataSz1 2015.04.02 19:51
Angela

Wielkie dzięki za życzenia. I ja życzę Tobie udanych, radosnych świąt.
Cieszę się, że końcówka "Czas zacząć żyć" tak Cię wzruszyła. Najgorsza jest obojętność. A wracając do tego opowiadania to dopiero preludium do tego, co będzie się działo. A podzieje się to pewne.
Pozdrawiam Cię serdecznie. :)

PS. Następny rozdział w niedzielę mimo świąt.
justynka29 (gość) 2015.04.02 20:26
Witaj Małgosiu
Zaczełaś interesująco i ciekawa jestem jak wszystko potoczy się dalej. Na razie to początek. Marek z Pauliną a Ula z Pawłem. Wygląda na to.,że obu parom się układa ale mi się zdaje,że ta sielanka długo nie potrwa.No może się mylę ale to dopiero pierwszy rozdział więc czekam na kolejne. Pozdrawiam.
Wiktoria (gość) 2015.04.02 20:55
Na poczatek... super rozdzial. A teraz dalej. Po tytule spodziewalam sie, ze to Marek bedzie niewierny w stosunku Uli lub Pauliny a tu prosze mila niespodzianka. To Paulina bedzie zdradzac i to z kim... z chlopakiem Uli. W tym wypadku to nie Paulina bedzie cierpiec tylko Dobrzanski i Ula. Jestem ciekawa jak potocza sie losy tej czworki. Mam tylko nadzieje, ze i ta historia skonczy sie " happy end'em" :)
Pozdrawiam i zycze Ci mile spedzonych i wesolych swiat Wielkiej Nocy.
MalgorzataSz1 2015.04.02 21:20
Justyna, Wiktoria

Same rozumiecie, że nie mogę zdradzić niczego, bo nie miałybyście niespodzianki. Ciesze się, że pomyślałaś Wiktorio, że to Marek będzie zdradzał. Na to liczyłam, że zupełna odwrotność będzie dla Was zaskoczeniem. Zapraszam na drugą część w niedzielę, o ile znajdziecie przerwę w świętowaniu.
Życzę Wam zdrowych świąt, mokrego dyngusa i bogatego zająca.
Pozdrawiam. :)

K. (gość) 2015.04.02 21:56
Witaj Małgosiu,
Jak to zwykle bywa przy pierwszej części wiele napisać się nie da bowiem jeszcze za dużo niewiadomych, a mało szczegółów. Jedno jest jednak pewne Ulka znowu wdepnęła w związek z nieodpowiednim facetem - można stwierdzić, że dla niej tylko Dobrzański. Ale w końcu muszą być jakieś zawirowania żeby mogli być razem ;). Bo wierzę w to, że będę razem (na tyle znam Twoje dzieła, że mam przesłanki do tego żeby oczekiwać ich wspólnej przyszłości). I dlatego na razie mam wrażenie, że nastąpi tu swoista zamiana parterami ;). Paweł zajmie miejsce Marka, a Marek Pawła przy boku Uli. Dla panny Cieplak byłaby to bardzo korzystna zamiana. Ale może za daleko wybiegam ;). Poczekam na ciąg dalszy i Twoją koncepcję.
Spokojnego, dobrego czasu świątecznego.
Do niedzieli. Pozdrawiam :).
MalgorzataSz1 2015.04.02 22:10
K.

Nazywać moje bazgroły dziełami, to nadużycie, a już na pewno wielka przesada. Hahaha.
Oczywiście, że trudno wyrobić sobie zdanie po pierwszym rozdziale, bo tak naprawdę jeszcze kompletnie nic nie wiadomo. Czy nastąpi zamiana partnerów? Hmmm... Może?
Paweł nie jest złym facetem i kocha Ulę. To uzdolniony informatyk ale też trochę naiwny i niespokojny duch. A co dalej, już w niedzielę.
Wspaniałych świąt K. Pozdrawiam. :)
K. (gość) 2015.04.02 22:14
Ale nazwanie ich bazgrołami to nieporozumienie :). To by było bardzo niegrzeczne i nietaktowne ;). Wiem co piszę, wiem. Większość czytelniczek na pewno się zgodzi. I brzmi to poważniej ;). Dobrej nocy.
MalgorzataSz1 2015.04.02 22:43
OK. Nie będę się spierać, bo jeszcze ktoś posądzi mnie o kokieterię, a do tej mi daleko i to nawet bardzo.
Dzięki K. :)
jute (gość) 2015.04.03 15:54
Witaj Małgosiu,przeczytałam oczywiście wczoraj,ale byłam zbyt padnięta by cokolwiek napisać.Zapowiada się jak zwykle bardzo smakowicie.Rozumiem,że Ula i Marek będą tutaj tymi
"poszkodowanymi"..Ula już zazdrosna,Marek jeszcze nieświadomy.Paulina jest piękna,jak wygląda Ula?Pewnie coś więcej powiesz w niedzielę.Wybywam z domu,ale zabieram podręczny sprzęt ,żeby przeczytać następną część.Mam nadzieję,że znajdę u dzieci jakiś cichy kącik i chwilę spokoju.Widzę,że coś mi dziwnie się rozmieściło to moje pisanie,nie wiem dlaczego,trudno tak już zostawię.Małgosiu u mnie jest bielutko.Rano,żeby wyjść z burasem musiałam utorować sobie drogę do furtki,odwaliłam chyba z pół tony śniegu.Ale przynajmniej już tak nie wieje, więc się wreszcie wyspałam.Małgosiu,życzę Ci spokojnych i "leniwych" świąt.Pozdrawiam.
jute (gość) 2015.04.03 15:56
Małgosiu! Nie bądż taka skromna.
Gaja (gość) 2015.04.03 19:04
Witaj Małgosiu,
dopiero się zorientowałam, że następny raz będzie już w święta. Z związku z tym życzę Ci miłych i spokojnych Świąt Wielkanocnych oraz wiele radości i wiosennego optymizmu:) Gorąco pozdrawiam,
Gaja
MalgorzataSz1 2015.04.03 19:47
Jute

Póki co nic nie będę pisać o kolejnej części. U mnie też śnieg wali od trzech dni, ale nie utrzymuje się. W górach zawsze zimniej.
Udanych świąt kochana.

Gaju

I ja Tobie życzę pięknych, rodzinnych świąt i wiosennego nastroju.

Pozdrawiam świątecznie dziewczyny. :)
Gośka (gość) 2015.04.03 23:23
Gdy przeczytałam pierwszy rozdział tego opowiadania to pomyślałam sobie od razu, że to będzie coś. Zdradzona Ula i zdradzony Marek. Tego jeszcze nie było. To może być piękne i zarazem trudne. Miłość dwóch osób po przejściach. W tym rozdziale ujął mnie opis miłości Marka do Pauliny. Rzadko spotykana relacja uczuciowa między tymi bohaterami. Cóż pozostaje mi tylko czekać na publikacje nowego rozdziału.
Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.04.03 23:42
Gosiu

I ja mam nadzieję, że opowiadanie się spodoba, bo pomysł na nie bardzo oryginalny i w dodatku nie mój jak napisałam przed rozdziałem. Faktycznie nie przypominam sobie opowiadania, w którym Marek byłby szaleńczo zakochany w Pauli, chociaż ja sama już kiedyś poruszałam taką historię, ale już w pierwszym rozdziale uśmierciłam Paulinę.
Zapraszam Cię w niedzielę, bo mimo świąt rozdział się ukaże.
Radosnych świąt Ci życzę i dziękuję za komentarz.
Serdecznie pozdrawiam. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz