Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 października 2015

"WRÓĆ DO MNIE" - rozdział 7

 

28 maj 2015
ROZDZIAŁ 7


Wieczorem przy kolacji dzieliła się z Dobrzańskimi tym, co odkryła.
- Myślę panie Krzysztofie, że mamy do czynienia z grubszą sprawą. Czy mówi wam coś nazwa ALPA Moda? – Krzysztof przecząco pokręcił głową.
- Mnie nic.
- Mnie także – odpowiedział Marek. – To jakaś nasza konkurencja?
- Chciałabym, żeby tak było, ale nie jest. Pogrzebałam dzisiaj w internecie i zadziwiające jest to, że niewiele się o tej firmie dowiedziałam. Jestem też zaskoczona, że wy nic o niej nie wiecie, bo pierwsze faktury pochodzą sprzed czterech lat i opiewają na naprawdę bajońskie sumy. Do tej pory wyselekcjonowałam około sześciuset rachunków wystawionych przez niejaką Andreę Fabioli. Pewnie jej nazwisko też wam nic nie powie. – Obaj zgodnie zaprzeczyli. – Podejrzewam, że firma płaciła za materiały najgorszej jakości i za prawie nic nie warte dodatki. One tylko wyglądały ładnie, ale ich jakość pozostawiała wiele do życzenia. Jeśli mi się poszczęści, to uda mi się prześledzić sposób w jaki sprowadzano materiały do firmy i kto za tym stoi. Jeszcze mam za mało danych i za mało wiem. Myślę jednak, że zbliżam się do odkrycia prawdy.
- To niewiarygodne – Krzysztof był oburzony. – Jak ktoś śmie pod naszym nosem uprawiać taki nikczemny proceder. Przecież w ten sposób firma w szybkim czasie straci swoją dobrą markę, a stałe klientki pójdą do konkurencji. Kto może nas tak nienawidzić?
- Tego jeszcze nie wiem. Z internetu dowiedziałam się, że firmę założono we Włoszech, w Mediolanie jakieś pięć lat temu. Nie ma prezesa ani dyrektora, ale jest trzech równorzędnych wspólników. Jednym z nich jest właśnie ta Andrea Fabioli. Nic nie wiadomo o pozostałych. Nic nie piszą, czy zatrudniają ludzi, nie piszą nic o kapitale spółki, a przecież to podstawowe informacje. To wygląda jak firma widmo. Nawet nie ma adresu siedziby, więc nie mamy pewności, czy rzeczywiście działają w Mediolanie. Podany jest wyłącznie numer telefonu i faxu. Próbowałam dzwonić, ale odzywa się tylko automatyczna sekretarka i prosi, żeby nagrać zamówienie. To naprawdę mocno podejrzane.
Marek siedział jak zamurowany. Kolejny raz zaimponowała mu dzisiaj. Ona naprawdę nie robi nic połowicznie, ale z wielką konsekwencją i determinacją drąży temat. Był pewien, że w końcu uda jej się dociec prawdy. Tylko ona mogła ustalić kto stoi za tym przekrętem. Był z niej taki dumny. Kolejny raz pożałował, że tak nikczemnie z nią postąpił. Ona była uczciwa do szpiku kości, brzydziła się kłamstwem, a on haniebnie to wykorzystał. Był jej bardzo wdzięczny, że podjęła się tego trudnego zadania, chociaż dobrze wiedział, że nie robi tego dla niego, ale z szacunku do Krzysztofa.
- Wspaniale sobie radzisz Ula i jestem pod ogromnym wrażeniem, bo to praca niemal detektywistyczna – pochwalił ją. – Za tydzień zdejmują mi gips. Jeśli będzie wszystko dobrze, to pomogę ci w dotarciu do prawdy. Powiedz mi jeszcze jak Violetta? Bardzo się buntuje?
Słysząc to pytanie rozchichotała się.
- Nie uwierzysz, ale haruje jak dobrze naoliwiona maszyna. Postraszyłam ją trochę i nagle okazało się, że potrafi być bardzo operatywna. Nawet do pracy przestała się spóźniać.
Marek pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Wiesz tato, myślę sobie, że to Ula bardziej nadaje się na prezesa firmy niż ja. Świetnie sobie radzi z krnąbrnymi pracownikami.
- To ciekawe co mówisz synu. Akurat w tym przypadku całkowicie się z tobą zgadzam.
Zaskoczona Ula patrzyła to na jednego, to na drugiego.
- Nawet nie żartujcie sobie w ten sposób.
Obaj jak na komendę ryknęli śmiechem.

Po kolacji wykąpała synka i przebrawszy go w piżamkę zaprowadziła do pokoju. Przyszedł i Marek, by jak co wieczór dać małemu słodkiego buziaka na dobranoc. Antoś zasnął szybko, a oni stali jeszcze przyglądając się jak spokojnie oddycha.
- Wróć do mnie Ula – usłyszała jego szept tuż nad uchem. – Tak bardzo cię kocham i tak bardzo kocham naszego synka. Nie potrafię już żyć bez was.
Dostrzegł gromadzące się w jej oczach łzy.
- Boję się… - szepnęła drżącym głosem.
- Czego Ula? Przecież widzisz, że się zmieniłem. Nie potrafiłbym cię już skrzywdzić. Tę głupią intrygę będę sobie wyrzucał aż do śmierci. Tak strasznie za tobą tęsknię. Mam cię tak blisko, na wyciągnięcie ręki, a cierpię jak potępieniec, że nie mogę cię nawet dotknąć.
- Właśnie tego się boję, że nie dotrzymasz słowa i potraktujesz mnie znowu tak jak kiedyś. Takiego drugiego razu już nie zniosłabym. Za wiele mnie to kosztuje Marek. Nie chcę już tak cierpieć jak wtedy…
- Przysięgam ci kochanie na głowę Antosia, że nigdy już nie zrobię nic tak okropnego tylko wróć. Przysięgam, że będę najlepszym ojcem dla naszego malucha i jeśli się zgodzisz, najlepszym mężem dla ciebie - przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. – Bez ciebie umieram. Jeśli nie przestałaś mnie kochać, jeśli kochasz mnie choć trochę, wróć do mnie. Chociaż spróbuj. Daj nam szansę. Zawsze powtarzałaś, że każdy zasługuje na szansę. Niczego bardziej nie pragnę jak tego, żebyś była szczęśliwa. Ja postaram się ze wszystkich sił dać ci tyle szczęścia, ile tylko zdołam.
Jej twarz była mokra od łez. Podniosła głowę i popatrzyła mu w oczy.
- Być może popełniam kolejny błąd, ale zaryzykuję. Pamiętaj, jeśli skrzywdzisz mnie kolejny raz, już nie będę w stanie ci wybaczyć.
Starł jej z policzków słoną wilgoć.
- Nigdy cię nie zawiodę, nie oszukam i nie skłamię. Za bardzo cię kocham, bym mógł kolejny raz posunąć się do podłości. Mam nadzieję, że któregoś dnia będziesz mogła powiedzieć, że ufasz mi bezgranicznie. Kocham cię do szaleństwa.
- Ja też cię kocham… - usłyszał. – Nigdy nie przestałam…
Nie wytrzymał i przytulił się do jej ust. Oddała pocałunek. Poczuła się tak jak kiedyś. Jak w tym SPA, gdy trzymał ją w ramionach i całował do utraty tchu.
- Dzięki tobie jestem szczęśliwym człowiekiem Ula. Najszczęśliwszym.


- Viola zadzwoń do Adama, niech przyjdzie tu do mnie – wydała polecenie swojej sekretarce.
- Już się robi.
Turek pojawił się po paru minutach. Miał nietęgą minę. Nie czuł się pewnie w obecności Uli. Zadawała zbyt dużo niewygodnych pytań. Na większość odpowiadał, ale sporo z nich pozostawiał bez odpowiedzi. O co zapyta tym razem?
Zapukał i wszedł do gabinetu. Wskazała mu krzesło po drugiej stronie biurka i od razu przeszła do konkretów.
- Co wiesz o firmie ALPA Moda?
- ALPA Moda? Właściwie to nic. Dostawaliśmy od nich faktury do zapłaty za materiały i chyba dodatki.
- No właśnie. Rzecz w tym Adam, że ani Marek, ani pan Krzysztof nigdy nie składali w tej firmie zapotrzebowania ani na jedno, ani na drugie. Nigdy nie słyszeli nawet o takiej spółce. Wczoraj po raz pierwszy usłyszeli jej nazwę ode mnie. Wiesz może coś więcej na temat tego cudu? Jakim prawem dostajemy od nich faktury na astronomiczne sumy skoro nawet nie mamy podpisanej z nimi umowy? Coś tu jest nie w porządku, nie sądzisz?
- Wydaje mi się, że taka umowa była podpisywana… - bąknął niepewnie.
- Tak? A kto ją podpisał? Bo jak już ustaliłam, na pewno nie Dobrzańscy.
- Musiałbym to sprawdzić…
- To sprawdź i przyjdź tutaj razem z tą umową. Chcę ją zobaczyć. Dokopałam się do siedmiuset faktur. Oto one – wskazała na solidny stosik dokumentów obok telefonu. - Wiesz na jaką opiewają sumę? – Turek pokręcił głową. – Pewnie nigdy nie zadałeś sobie trudu, żeby to policzyć, prawda? Ja dokonałam takich obliczeń i mogę powiedzieć, że wypłaciliśmy tej firmie-guzik przez ostatnie pięć lat sto trzydzieści milionów złotych. Sto trzydzieści milionów! A wiesz za co? Za nic nie warte materiały i dodatki najgorszego gatunku. Zastanawia mnie tylko jedno. Jak ty, taki doświadczony księgowy mogłeś tego nie zauważyć? Jeśli masz coś wspólnego z tym przekrętem lepiej przyznaj się od razu. Im bardziej będziesz zwlekał, tym gorzej dla ciebie, bo bez wątpienia sprawa trafi do sądu.
- Ale ja nic nie wiem. Nie mam z tym nic wspólnego.
- No dobrze, jak chcesz… A teraz postaraj się znaleźć tę umowę. Czekam na nią niecierpliwie. Aha i jeszcze jedna sprawa. Pamiętasz, że za dwa tygodnie posiedzenie zarządu? Jak stoisz z raportem?
- Jestem do przodu. Na pewno będzie gotowy na zarząd.
- To dobra wiadomość. Dziękuję.

Trzymała tę umowę w rękach i nie mogła uwierzyć, że Alex Febo podpisał coś takiego. Coś, co nie trzymało się kompletnie kupy, było spisane byle jak i bez zachowania jakichkolwiek standardów. Firma wymieniona z nazwy z siedzibą w Mediolanie, bez uściślonego adresu. Umowa zawierana między ALPA Moda i Febo&Dobrzański. W imieniu tej pierwszej podpisał ją Andrea Fabioli, choć na początku myślała, że to kobieta. W jednym z punktów zawarta jedynie informacja o trzecim wspólniku bez wymienionych danych osobowych, bez przytoczonego z nazwy dowodu tożsamości. Umowa zawierała tyle podstawowych błędów i nieścisłości, że więcej chyba nie można było w niej zamieścić. W uzasadnieniu podano, że firma ALPA Moda zobowiązuje się dostarczać firmie Febo&Dobrzański wysokiej jakości tkaniny produkowane na licencji zachodniej oraz dodatki. Ani słowa o patencie na materiały, bo pewnie go nie było i nadal nie ma. Pokręciła głową z niedowierzaniem. Gdyby Krzysztof nie natknął się na te budzące podejrzenia dokumenty, ten proceder nadal by kwitł, aż nie doprowadziłby do upadku firmy i pies z kulawą nogą nie doszedłby do tego, jakim cudem dobrze prosperująca firma nagle zostaje pozbawiona płynności finansowej i upada. Makiaweliczny plan i długofalowy. Na lata, żeby nikt się nie zorientował.
Kolejny raz zawitała do pracowni krawieckiej i poprosiła Izę, żeby pokazała jej te materiały, na które narzekała.
- Najlepiej takie, które posiadają banderole.
Przeszły na zaplecze i tam Iza pokazała jej stojące pionowo w pudle bele wadliwego materiału. Szczególną uwagę zwróciła na etykiety. Opis na nich świadczył, że pochodzą z francuskiej firmy, z którą od lat współpracowała F&D. Chyba zrozumiała już wszystko. Tkaniny były najgorszego gatunku produkowane prawdopodobnie w Rosji lub Rumunii, natomiast banderole były fałszywe, bo wskazywały na Francję jako producenta.
Spisała numery seryjne i dla pewności postanowiła zadzwonić do francuskiej firmy. Powiedziano jej, że w ogóle nie mają w rejestrach takich numerów seryjnych. Uświadomiono ją, że partie tkanin, które są wysyłane do Polski zaczynają się od liter FR, dalej następuje ciąg ośmiu liczb kończących się literami PL.
- To nasze znaki rozpoznawcze, - mówił jej człowiek po drugiej stronie kabla telefonicznego – każde inne są po prostu fałszywką.
Podziękowała mu za informację. Teraz musiała tylko ustalić, kto kryje się za tym oszustwem. Wiedziała, że łatwo nie będzie.

Wróciła do domu zmęczona, ale przy późnym obiedzie kolejny raz opowiadała im wszystkim o najnowszych ustaleniach.
- Nie sądzę panie Krzysztofie, żeby Turek miał z tym coś wspólnego. Nie jest wprawdzie szczerym i budzącym zaufanie człowiekiem, ale też myślę, że nieco naiwnym i na pewno sam nie mógłby wpaść na taki szatański pomysł. Jeśli już, to może być przez kogoś manipulowany.
- A ja po wczorajszej rozmowie dużo myślałem na ten temat – odezwał się Marek - i chyba na coś wpadłem. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej wydaje mi się to bardzo prawdopodobne. Posłuchajcie. Firma nazywa się ALPA Moda. Czy nie wydaje wam się, że mamy tu niezwykłą zbieżność? Al, to pierwsze litery imienia Alex, a Pa, pierwsze litery imienia Paulina. Faktury podpisywał niejaki Andrea Fabioli. I tu jest zbieżność, bo inicjały AF są inicjałami Alexandra Febo. Jeśli wziąć pod uwagę tę idiotyczną umowę, to wygląda na to, że nasz przyjaciel Alex podpisał ją sam ze sobą raz występując pod nazwiskiem Febo, a raz pod Fabioli. Ten niby trzeci wspólnik to Paulina, dlatego nie jest wymieniona z imienia i nazwiska, żeby nie podpadło. Podejrzewam, że Alex sam sporządził tę umowę i celowo zredagował ją tak, żeby nikt się nie zorientował, że chodzi właśnie o niego. Poza tym firma została założona w Mediolanie. Myślę, że to blef. Nie ma żadnej firmy. On wyjechał do Milano ponad pięć lat temu i tam pewnie zrodził się w jego chorej głowie ten szalony pomysł, żeby oskubać F&D z pieniędzy i ugrać jak najwięcej. Kupić najgorszą taniochę, opatrzyć ją fałszywymi banderolami, to dzisiaj żaden problem. Może to zrobić każdy. On nie jest głupcem i znalazł sposób na wygodne życie. Po co miał zakładać legalnie działającą firmę, skoro w łatwy sposób mógł się dochrapać pieniędzy? Paulina jest tam razem z nim i dam sobie głowę uciąć, że oboje opływają w dostatek dzięki firmowej kasie. Za dwa tygodnie zarząd. Na pewno zjawią się oboje, bo w końcu nadal dysponują pięćdziesięcioprocentowym pakietem udziałów. Trzeba ich zdemaskować i sprawić, żeby ich aresztowano dopóki będą na terenie Polski, bo jak wyjadą, to może być już trudno. Rzecz tylko w tym, że trzeba im będzie udowodnić to bezkarne jak do tej pory wysysanie firmowych pieniędzy. Chciałbym cię prosić Ula, żebyś jutro zawiozła mnie do szpitala na zdjęcie gipsu. Potem podjedziemy na komisariat, gdzie złożę doniesienie o przestępstwie. Mamy dwa tygodnie, żeby udowodnić, że to właśnie oni za tym stoją. Myślę, że to rozumowanie nie jest pozbawione sensu i coraz bardziej upewniam się w tym, że to ich sprawka. Adam nie musiał o niczym wiedzieć. Alex zawsze uważał go za półgłówka i tak go traktował. Nigdy nie poszedłby z nim na żadne układy i nie dopuściłby go do takiego szemranego interesu. Turek jest nieco tchórzliwy i naciskany na pewno by się przyznał. Tymczasem Ula mówi, że wyparł się swojego udziału w tym procederze. Nie uważacie, że to wszystko trzyma się kupy? Koniecznie trzeba podać na policji numer konta, na które szły przelewy. Jestem pewien, że nie ma na nim zbyt wiele gotówki, bo ta już pewnie została przelana na ich prywatne rachunki. Myślę, że policja powinna to ustalić.
- Jeśli masz rację synu, to będzie to prawdziwa sensacja i skandal. Przyznaję, że otworzyłeś mi oczy.
- Mnie też wydaje się to wielce prawdopodobne – odezwała się Ula – i Marek może mieć rację. Pamiętacie jak Alex zawsze knuł przeciw Markowi? Zawsze podkładał mu jakąś świnię. Kręcił i motał, bo był chorobliwie zazdrosny o fotel prezesa. Nie mógł znieść, że to właśnie Marek nim został. To zemsta i od teraz tak właśnie myślę.

Gaja (gość) 2015.05.28 14:26
Witaj Małgosiu,
muszę z przykrością stwierdzić, że nie nadaję się na detektywa, a już myślałam, że może odnalazłam w sobie jakąś nową umiejętność, troszeczkę żałuję:( Powinnam chyba więcej czytać kryminałów, być może wówczas rozgryzłabym Twoje zamiary, ale z drugiej strony nie miałabym niespodzianki:) Alex znalazł niezły sposób na dostatnie życie i na nieprzepracowywanie się - 130 milionów zł za nic nie robienie przez 5 lat, fajny dochodzik! To i tak wielki cud, że przy takim super dyrektorze finansowym (nie dziwię się, że jest tylko p.o.) jakim się okazał Adam, FD jeszcze do tej pory jakoś funkcjonuje. W serialu Viola miała rację - Adam Turek, dyrektórek!? Faktycznie przekręt nie był łatwy do odkrycia, ale przecież dyrektor finansowy właśnie po to między innymi jest, żeby wyłapywać takie nieścisłości, a nie tylko zliczać słupki. Jak się okazało, z całym szacunkiem, Krzysztof stary ale jary!!! Uli upór i skrupulatność wreszcie się do czegoś dobrego przydały:) Markowi też nieźle główka pracuje, dość szybko skojarzył fakty i wpadł na to kto może kryć się pod tą misterną intrygą. Czyżby przed Ulą malowała się kariera w postaci prezesa FD (a może już bez F)? Ale co tam finanse firmy, najważniejsze, że Marek jednak się nie poddał i ciągle próbował zbliżyć się do Uli. Myślałam, że potrzebny będzie kolejny jakiś "dramat" do tego aby Ula w końcu wymiękła. Jak się okazało nic takiego nie było potrzebne, wystarczył tylko czas i cierpliwość oraz metoda zdartej płyty - kocham cię, wróć do mnie:) I ponownie okazało się, że najprostsze metody są najskuteczniejsze!!! Ula odważyła się i zaryzykowała. Mam nadzieję, że wreszcie wszyscy będą szczęśliwi, nie tylko Antoś i Marek, ale również Ula:) Ufam też w mądrość Marka i trzymam kciuki aby Ula już nigdy nie miała powodu do zwątpienia w jego uczucia:) Dziękuję i czekam na niedzielę:) Ciekawa jestem jak zareagują państwo Febo na zarzut przekrętu i jak dalej potoczą się losy Uli i Marka, może jakiś ślub? Życzę przyjemnego dnia i serdecznie pozdrawiam,
Gaja
B (gość) 2015.05.28 14:35
tak myślałam, że za wszystkim stoi Alex, bo przecież nie Paulina która nie potrafiłaby odróżnić faktury od przepisu na sałatkę jarzynową , bo jedno i drugie to dla niej abstrakcja, troszkę zbliżyłaś Marka i Ulę , co prawda jeszcze między nimi jest dystans ale Mareczek pewnie szybciutko przekroczy tą już prawie niewidzialną barierę, czekam do niedzieli na cd. serdecznie pozdrawiam B.
MalgorzataSz1 2015.05.28 14:49
Gaju

A mnie wydawało się, że to, kto stoi za tym przekrętem wydaje się takie oczywiste. Inicjały w nazwie firmy, inicjały fikcyjnego wspólnika...
Jeśli chodzi o pogodzenie się już na dobre Uli i Marka, to nie wydawało mi się słuszne wplątywanie ich znowu w jakiś dramat. Jeden już mieli a nawet dwa, jeśli doliczyć te cztery lata rozłąki. Teraz powinno być wyłącznie szczęście.

B

Słusznie podejrzewałaś, że to Alex za tym stoi. Paulina rzeczywiście była stworzona do "wyższych" celów, chociaż i ona umoczona była w tym procederze po uszy, bo to właśnie ona fałszowała specyfikacje. Alex i Pshemko nie znosili się, natomiast "bella" miała do niego dostęp i nawet kiedy go nie było, obecność Pauliny w pracowni nie wzbudzała podejrzeń.
Jeśli chodzi o Marka i Ulę, teraz nastąpił moment, w którym zaczną organizować wspólne życie, ale o tym w niedzielę.

Jestem Wam wdzięczna za wizytę na blogu i komentarze. Serdecznie Was pozdrawiam. :)
Gaja (gość) 2015.05.28 15:35
Małgosiu,
niestety jak widać po mnie, nic w życiu nie jest oczywiste:) Kto by tam zwrócił uwagę na inicjały w nazwie włoskiej firmy, ha, ha, ha:) - jestem bardzo cienka w rozszyfrowywaniu takich zagadek. Nieustająco pozostaję pod wrażeniem osób knujących cokolwiek czy też żyjących z wiecznym kłamstwie, oni to muszą mieć łeb jak sklep żeby to wszystko spamiętać i żeby się samemu nie wsypać! Tytaniczna praca?! Ja jestem zbyt leniwa i dlatego wolę jasne sytuacje. Poza tym podobno po mnie od razu widać kiedy mijam się z prawdą. W związku z powyższym absolutnie nie nadaję się na aktorkę a tym bardziej na kombinatorkę. A muszę przyznać, że są takie sytuacje kiedy bardzo żałuję braku tych umiejętności:) Ale przecież nie wszyscy muszą być od razu jak Sherlock Holmes lub David Copperfield!? Nie byłoby zabawy, prawda? Buziaki:)
Gaja
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.05.28 15:47
Nareszcie, nareszcie się pogodzili i wrócili do siebie :) Ile ja na to czekałam... Ten dzień zaczyna się bardzo fajnie :) Twoja część i powrót Amicus :) Mam nadzieję, że w następnej części nie będziesz szczędzić nam, tych miłosnych chwil, romantycznych pocałunków, przytulania itd.... Przed nami pewnie jeszcze zderzenie z panią Andreą Fabioli :) W życiu bym na to nie wpadła. A tak swoją drogą, nie nazywała się tak, ta kobieta u której Marek wynajmował mieszkanie w Mediolanie dla kochanki - Klaudii? Nieźle się obłowili 130 mln zł uuu, to po przeliczeniu na euro to i tak niebotyczna sumka :) Pożyli sobie przez te kilka lat, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy :) No wszystko oprócz miłości Uli i Marka :D Pozdrawiam,
MalgorzataSz1 2015.05.28 15:59
Gaja

Fakt, nie każdy posiada talenty mistyfikatorskie ja takich również nie posiadam. Pewnie za dużo naczytałam się kryminałów i stąd moje marne usiłowania zawiązania intrygi. No, ale czymś musiałam ubarwić tę historię i znaleźć pretekst dla Uli, żeby mogła powrócić do firmy.

Ula i Marek Dobrzańscy

Amicus wróciła? Byłam u niej wczoraj na blogu i zastałam tylko martwą ciszę. Jeśli tak, to bardzo się cieszę.
Szczerze powiedziawszy nie pamiętam, czy będą przytulania, pocałunki i miłosne chwile. Koniecznie muszę przeczytać następ ny rozdział.
Andrea Fabioli okazał się mężczyzną w dodatku całkowicie fikcyjnym. Andrea Fabioli to Alex Febo. Nie pamiętam jak nazywała się kobieta, która wynajmowała mieszkanie Klaudii. Jeśli faktycznie tak jak u mnie to, najwyraźniej musiałam to zakodować gdzieś w podświadomości.

Pozdrawiam dziewczynki serdecznie i dziękuję Wam za wpisy. Zaraz muszę zajrzeć do Amicus. :)
RanczUla 2015.05.28 17:17
Wygląda na to,że wszystko jest już wiadome. Febo zdemaskowani zostało tylko ukaranie ich. Ula i Marek pogodzeni, ( szybko spodziewałam się w 9-10 części chyba ,że części jest 8) więc co może wydarzyć się w trzech następnych częściach jeśli istnieją. Nieprzewidziane kłopoty, czy może sielanka. Ja osobiście wolałabym trochę komplikacji ,a przynajmniej w wątku Febo.
A co do Streemo, to może masz rację,że antywirus blokuje wejście. W pracy kiedyś próbowałam i nigdy mi sie nie udało. W domu zaś prawie zawsze się wchodzę.
Pozdrawiam serdecznie.
jute (gość) 2015.05.28 18:06
Witaj Małgosiu.Przeczytałam.Komentarz potem.Mam prace polowe,bo słońce świeci.Pewnie zaraz przestanie,Do potem.
MalgorzataSz1 2015.05.28 19:53
RanczUla

Komplikacji nie będzie chyba w ogóle. Musiałabym przeczytać następne rozdziały, a nie za bardzo mam czas. Myślę, że dalszy scenariusz jest taki jak piszesz. Opowiadanie pisałam dość dawno i teraz robię jedynie korektę rozdziałów przed dodaniem na blog. Pamięć już mnie zawodzi niestety. Nie wiem, dlaczego wydaje Ci się, że pogodzenie nastąpiło za szybko. To tylko jeden z wątków, a trzeba wyjaśnić wszystkie do końca. Rozdziałów będzie dziesięć.

Dzięki, że wpadłaś i skomentowałaś. Pozdrawiam. :)
Aga (gość) 2015.05.28 20:26
Witaj Małgosiu.
Piękny ten rozdział, ponieważ z ust Marka padły magiczne słowa w kierunku Uli: "Wróć do mnie" ;) Ach, jakie to było piękne... No i te słowa, przy kolacji, że Ula byłaby świetnym prezesem ;) Myślę, że te słowa dodały jej odwagi ;) Ula z pomocą Marka napewno rozwiąże wszystkie tajemnicze zagadki w firmie.... I wreszcie Ula z Markiem i synkiem zaczną żyć ze sobą, a nie tylko obok siebie ;) Będą pełną rodziną ;) pozdrawiam i czekam na c.d.
MalgorzataSz1 2015.05.28 20:54
Aga

Bardzo dziękuję za miły komentarz. Ten rozdział był jakby przełomowy jeśli chodzi o relacje Uli i Marka. Teraz już będzie z górki.

Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
MSophie (gość) 2015.05.28 21:00
Małgosiu,
śliczności najcudowniejsze! Cóż więcej mogłabym chcieć? Jest świetnie w Cieplakowo-Dobrzańskich relacjach, będzie również dobrze w firmie. Jak już Ulka tam działa, to nie może być inaczej :) Jestem tylko ciekawa, jak ten dobry stan osiągną. Będzie interesująco :D
Pozdrawiam :)
MalgorzataSz1 2015.05.28 23:14
MSophie

Bardzo Ci dziękuję za tak entuzjastyczny wpis.
W relacjach Cieplakowo - Dobrzańskich na pewno będzie dobrze, bo w końcu do tego zmierzamy, żeby było sielsko i anielsko.
Zapraszam Cię już teraz na niedzielny rozdział, bo on jeszcze trochę wyjaśni okoliczności tego Febowskiego przekrętu.

Pozdrawiam Cię najserdeczniej. :)
B (gość) 2015.05.30 13:13
Gosia, mam pytanie co się stało z kalendarzem , nie można przesuwać opowiadań do tyłu, bo marzec 2015 jest pusty, trzeba schodzić do zakładek na dole aby cofnąć się do wcześniejszych opowiadań ? B.
MalgorzataSz1 2015.05.30 13:17
B

Tak jest od samego początku, od chwili założenia przeze mnie bloga. Jest o tym informacja po prawej stronie. Nie wiem, dlaczego akurat marzec się nie wyświetla. Miałam nawet pomysł, żeby wszystkie opowiadania z tego miesiąca dodać jeszcze raz, ale to sporo roboty i póki co zrezygnowałam. Jedyne wyjście to właśnie przewinąć stronę do dołu i przewracać strony. Przykro mi. :(
Pozdrawiam.
B (gość) 2015.05.30 13:30
ja wiem ,że z wcześniejszymi opowiadaniami tak było, ale teraz chodzi mi o marzec 2015 , jeszcze parę dni temu było wszystko ok.B.
MalgorzataSz1 2015.05.30 14:41
B

Ja sprawdziłam i u mnie jest wszystko w porządku. Kalendarz działa bez zarzutu. Nie wiem, dlaczego u Ciebie nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz