Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 października 2015

"WRÓĆ DO MNIE" - rozdział 9

 

04 czerwiec 2015
ROZDZIAŁ 9


Następnego dnia nie zabierali już ze sobą Antosia. Mieli do załatwienia sporo spraw. Najpierw udali się na komendę. Wręczyli śledczemu dokumenty, które zdołali pozyskać i pokazali mu adres figurujący na umowie z firmą tajlandzką, pod który docierały zamówione materiały. On w zamian powiedział im, że skontaktował się z włoską policją i ustalił, że nakaz prokuratorski dotyczący przeszukania będzie datowany na dzień, w którym oboje ruszą do Polski.
- W ten sposób ich zaskoczymy. Gdyby Włosi chcieli zrobić rewizję wcześniej, dałoby to sprawcom do myślenia i mieliby czas na pozacieranie przynajmniej niektórych śladów.
- To bardzo dobra wiadomość. Dokładnie za dwanaście dni oni przylatują do Polski. Wtedy odbędzie się posiedzenie zarządu, a na takich posiedzeniach oni zawsze są obecni.
-Proszę już się niczym nie martwić. My mamy swoje metody i poradzimy sobie. Będziemy informować o postępach śledztwa.

Prosto z komendy pojechali na Sienną.
- Trochę tu brudno kochanie, ale nie było mnie tutaj prawie półtora miesiąca, więc nic dziwnego. Rozejrzyj się dokładnie i powiedz mi, co ewentualnie chciałabyś zmienić.
Mieszkanie było rzeczywiście duże. Łazienka wyposażona w wannę z hydromasażem i kabinę prysznicową. Ogromny przedpokój, kuchnia otwarta na salon o imponujących rozmiarach i do tego cztery spore pokoje. Marek otworzył jeden z nich.
- Ten jest najmniejszy i moglibyśmy tu urządzić pokoik dla Antosia. Przewieźlibyśmy jego meble i wstawili tutaj. Może chciałabyś przewieźć i twoje?
- Raczej nie. Nie są takie ładne jak te i już trochę zniszczone. Tu wszystko wygląda bardzo elegancko.
Kolejnym pokojem była sypialnia Marka. Miał nadzieję, że wkrótce będzie ją dzielił z Ulą. Następny był pokój gościnny i gabinet Marka. Obeszła mieszkanie dookoła i była naprawdę pod dużym wrażeniem.
- Wszystko bardzo mi się podoba i nic nie trzeba tu zmieniać. Wspaniale urządziłeś to gniazdko. Masz dobry gust – pochwaliła go.
- Pomyślałem sobie, że jest jeszcze dość wcześnie i moglibyśmy pojechać do Otwocka. Złożyłabyś od razu wypowiedzenie i może spakowała trochę waszych rzeczy. Zabiorę z domu ze dwie walizki i wracając zostawimy je już tutaj. Co ty na to?
- Możemy spróbować. Potem zostałoby tylko dać ogłoszenie o sprzedaży. W piątek koniecznie muszę pojechać z Antosiem do Rysiowa i myślę, że powinieneś pojechać z nami. Trzeba ojcu wszystko wytłumaczyć i opowiedzieć, co postanowiliśmy.
- Pojedziemy Ula. Na pewno pojedziemy. Sam chciałem ci to zaproponować.

Wpakował dwie spore walichy do bagażnika i usiadł na miejscu pasażera. Po chwili Ula już kierowała samochód w stronę Otwocka. Od razu podjechała pod hospicjum. Marek czekał w samochodzie, a ona wyłuszczała dyrektorce powody, dla których musi zrezygnować z tej pracy. Podziękowała jej za szansę, jaką dała jej ta kobieta parę lat temu.
- Doszliśmy do porozumienia z ojcem Antosia pani dyrektor. Mój synek bardzo przylgnął do taty i pragnie, byśmy stworzyli prawdziwą rodzinę. W związku z tym muszę przenieść się do Warszawy. Tam też dostałam pracę. Chciałam pani jeszcze raz za wszystko podziękować i powiedzieć, że odchodzę stąd z prawdziwym żalem, bo pracowało mi się tu naprawdę wspaniale.
Dotarłszy do mieszkania zabrała się za pakowanie rzeczy swoich i Antka. Zbyt wiele tego nie było. Do mniejszej torby powkładała bibeloty i zabawki małego.
- Możemy też zabrać pościel Ula. Wrzucimy ją na tylne siedzenie. Myślę, że garnków i zastawy nie musisz brać, bo u mnie jest wszystko. Można to oddać biednym. Znasz tu kogoś takiego?
- Na pewno się znajdą tacy w potrzebie. Przejdę jeszcze do klatki obok. Tam na parterze mieszka samotna matka z dwójką dzieci. Zapytam, czy nie potrzebuje mebli kuchennych i pokojowych. Jeśli tak, to zostawię jej jeden komplet kluczy. Niech weźmie wszystko, co jej się przyda. Nawet telewizor. Laptop tylko zabiorę, bo jest prawie nowy.

Kobieta z klatki obok była zachwycona propozycją Uli i dziękowała jej dziesięć razy.
- Naprawdę nie ma za co – Ula czuła się zażenowana. – Jeśli tylko coś się pani przyda, proszę brać bez skrępowania. W segmentach są zmiany pościeli, firan i zasłon. Są ręczniki i kuchenne ściereczki. Proszę to wszystko zabrać. Jeśli nawet pani się nie przydadzą, to może komuś innemu. W pawlaczach są dwa całkiem dobre, ciepłe koce i narzuty na kanapę. Jeśli zabierzecie zestaw wypoczynkowy, na pewno z nich skorzystacie.
W zamian kobieta, zobowiązała się wysprzątać całe mieszkanie po opróżnieniu go ze sprzętów. Wymieniły jeszcze numery telefonów i Ula ponownie zasiadła za kierownicę Lexusa.
- Wierzyć się nie chce, że udało nam się aż tyle załatwić. Nie mam już jednak siły na rozpakowywanie dzisiaj tego wszystkiego.
- Tym na razie się nie martw. Myślę, że zostaniemy u rodziców do piątku właśnie, a w niedzielę wracając z Rysiowa pojedziemy już prosto na Sienną. Od poniedziałku wracam do pracy. Nie wiem jak ty, ale byłbym szczęśliwy, gdybyśmy zaczęli razem.
- Tak, to chyba dobry pomysł. Trzeba jeszcze zapytać rodziców jak z Antosiem, bo nie wiem. Czy my będziemy zawozić go każdego ranka, czy oni będą przyjeżdżać? Koniecznie muszę to wiedzieć.

Wieczorem ustalali jeszcze z seniorami ostatnie szczegóły. Dobrzańscy wiedzieli już, że Ula wybaczyła Markowi i że wracają do siebie.
- Nie mogliście nas bardziej uszczęśliwić – mówiła Helena. – Bardzo pragnęliśmy, żeby wam się udało. Jesteś wspaniałą kobietą Uleńko. Marzyliśmy o takiej synowej jak ty. Marek też już nie jest taki jak dawniej. Zmieniłaś go i stał się lepszym człowiekiem. Dostał porządną nauczkę i jesteśmy pewni, że już nigdy nie popełni podobnych błędów.
- Zapewniam was, że to się nie zdarzy. To najgorsze uczucie na świecie, gdy nie można być z ukochaną kobietą i w dodatku szuka jej się tak długo bezskutecznie. Drugi raz już bym tego nie przeżył – ujął Uli dłoń i przycisnął do ust. – To nagroda za moją desperacką tęsknotę. A tu druga – wziął synka na kolana. – Kocham ich oboje nad życie.
- My też cię kochamy tatusiu – odpowiedział sennie Antoś. – Bardzo, bardzo – ziewnął – bardzo…
- Chyba czas do łóżeczka synku, bo śpiący jesteś. Położysz go mamo? My oboje dzisiaj padamy już na twarz. Bardzo zmęczył nas ten dzień.

Z samego rana zadzwonił do Sebastiana.
- Mam dwie prośby stary. Pierwsza dotyczy tego pustego gabinetu naprzeciw mojego. Załatw ludzi, niech go pomalują i zorganizuj jakieś porządne biurko i regały. Jak trzeba będzie kupić, to idź do Adama, on da ci firmową kartę. Kolor ścian? Jakiś jasny i ciepły. Może blado pomarańczowy? Wstaw też dużego kwiatka. Będzie przytulniej. Dla kogo? Dla Uli. Wraca do nas. Została wiceprezesem.
Druga prośba już bardziej osobista. Mógłbyś podjechać do moich rodziców w porze lunchu? To super. Oczywiście, że mogę cię zaprosić, ale nie chodzi o jedzenie, a o pierścionek. Chciałbym oświadczyć się Uli w najbliższym czasie. Postanowiliśmy wrócić do siebie, a raczej to ona postanowiła wrócić do mnie. Wspaniale, prawda? Czas zalegalizować ten związek i mogę ci obiecać, że będziesz pierwszym drużbą. To co przyjedziesz? Dzięki. Będę czekał.
Ula wraz z Heleną zabrały Antosia i ruszyły na zakupy. Miał więc sporo czasu, by wybrać najpiękniejszy pierścionek. Długo przyglądali się precjozom w gablotach.
- Co myślisz o tym? – Marek pokazał palcem na skromny klejnocik z diamentowym oczkiem.
- Nie będzie za mały?
- Na pewno nie. Wiesz przecież, że Ula to bardzo skromna osoba i nie lubi obwieszać się błyskotkami.
- No wiem, wiem… A swoją drogą, czy pięć lat temu pomyślałbyś, że to ona ci jest przeznaczona? Z brzydkiego kaczątka narodził się łabędź i to bardzo piękny. Masz szczęście przyjacielu, bo dostała ci się naprawdę zjawiskowa kobieta, która w dodatku ma olej w głowie.
- A żebyś wiedział. Im dłużej z nią jestem tym bardziej to doceniam. Poprosimy ten – zwrócił się do ekspedientki – i jeszcze te dwie obrączki. Proszę je wygrawerować na wewnętrznej stronie. Napis to: „Powroty są cudowne”.
Poczekali kilka minut. Marek w międzyczasie zapłacił kartą i z ładnie zapakowaną torebką wyszli z jubilerskiego salonu. Sebastian odwiózł go do domu. Nikogo nie zastał. Wybrał numer do Uli i po chwili usłyszał jej ciepły, łagodny głos.
- Kochanie, gdzie jesteście? Długo to jeszcze potrwa?
- Nie, jesteśmy już blisko domu. Zaraz będziemy. Wyjdź, to pomożesz z zakupami.

Jechał do Rysiowa pełen obaw. Nie był pewien jak Józef go potraktuje i jak potraktuje go reszta Cieplaków. Wiedział od Uli, że powiedziała ojcu wszystko nie pomijając tej intrygi, którą wraz z Olszańskim uknuli. Najbardziej bał się braku akceptacji seniora i jego gniewu. Kiedy Ula zatrzymała się przed bramą nerwowo przełknął ślinę, ale nie było już odwrotu. Koniecznie musiał porozmawiać z Józefem. Drzwi otworzyła Betti i uśmiechnęła się od ucha do ucha na widok całej trójki. Cmoknęła Antosia i Ulę, a Markowi podała nieśmiało dłoń. Za chwilę w przedpokoju pojawił się Jasiek i ojciec Uli. Widać było, że obecność Marka nieco ich zaskoczyła.
- Dzień dobry Marek – Józef wyciągnął do niego prawicę, którą ten szybko i mocno uścisnął.
- Dzień dobry panie Józefie. Przyjechałem wyjaśnić coś bardzo ważnego i mam nadzieję na chwilę rozmowy z panem.
- Nawet na dłużej. Chodźcie, zaraz wstawię wodę na kawę.
Kiedy rozsiedli się przy stole przy aromatycznej małej czarnej i bosko pachnącym cieście, Marek zagaił.
- Wiem panie Józefie, że zna pan całą historię naszej znajomości, bo Ula panu opowiadała. Nie wie pan tylko, że bardzo długo jej szukałem i nie miałem pojęcia o istnieniu mojego syna. Żałuję, że sprawy tak źle się dla nas potoczyły. Żałuję, że nie mogłem być wsparciem dla Uli wtedy, kiedy najbardziej mnie potrzebowała. Kochałem ją wówczas i kocham teraz bardzo, bardzo mocno. Postanowiliśmy wrócić do siebie i ze względu na tę miłość i ze względu na Antosia. On i Ula są dla mnie najważniejsi na świecie. Dlatego chciałbym w obecności was wszystkich poprosić ją, by zechciała zostać moją żoną.
Wyciągnął z zanadrza ozdobne pudełko i wyciągnął z niego pierścionek. Uklęknął przed Ulą i rzekł.
- Wiesz jak głębokim uczuciem cię darzę. Jeśli i ty żywisz do mnie podobne, mam nadzieję, że spędzisz ze mną resztę życia na dobre i na złe - ujął jej dłoń. – Zostaniesz moją żoną?
- Zostanę Marek. Marzyłam o tym od zawsze.
Wsunął jej pierścionek na palec i ucałował czule. Antoś wdrapał mu się na kolana.
- Ożenisz się z mamusią tatusiu?
- Ożenię. Słyszałeś przecież, że się zgodziła. Będziemy najprawdziwszą rodziną synku.
Józef pogratulował im. Reszta także. Wzruszony Cieplak ściskając mu dłoń mówił, że niczego bardziej nie pragnął jak tego, by Antek miał wreszcie rodzinny dom i ojca z prawdziwego zdarzenia.
- Zalegalizujemy nasz związek jak najszybciej panie Józefie, bo ja już dosyć się naczekałem. Jak tylko ogarniemy firmowe kłopoty, zaraz będziemy planować ślub. Ula wraca do firmy. Została wiceprezesem. Ojciec jest bardzo szczęśliwy i ja również. Ona jest najlepsza i jak najbardziej zasługuje na to stanowisko.
W Rysiowie zostali do niedzieli. Późnym popołudniem odjechali, ale już nie do rodziców Marka, ale na Sienną. Tam Antoś biegał po tym wielkim mieszkaniu otwierając każde drzwi i zapoznając się z rozkładem pomieszczeń. Jego pokój okazał się znacznie większy od tego w Otwocku, ale znalazł tu swoje mebelki, które tak lubił i wszystkie zabawki.
Dla Uli i Marka ta noc była spełnieniem marzeń. Nie mógł się nią nacieszyć. Tyle lat tęsknił za nią, za jej ciałem, jego zapachem i gładkością. Niemal celebrował każdy dotyk, każdą pieszczotę, każdy pocałunek, jakby przypominał sobie to SPA i to co tam się wtedy działo. Ona poczuła się niemal identycznie jak właśnie tam, gdzie traktował ją tak wyjątkowo czule, delikatnie i z szacunkiem. I chociaż nie była wtedy najpiękniejsza, nie dał jej tego odczuć, jakby jej uroda nie miała dla niego najmniejszego znaczenia. Wtedy kochał ją za jej wnętrze. Teraz kocha ją i za zewnętrze. Jedno i drugie wspaniale się uzupełnia i czyni z niej kobietę absolutnie dla niego idealną.
Leżeli przytuleni do siebie i nieprzyzwoicie szczęśliwi. Delikatnie odgarnął jej kosmyk włosów z czoła i szepnął.
- Nawet nie przypuszczałem, że można się tak zatracić z miłości. Ty i Antoś jesteście najlepszym co dostałem od losu. Zawsze będę was kochał, do końca moich dni.
MSophie (gość) 2015.06.04 08:37
Małgosiu,
jest coraz lepiej na każdej płaszczyźnie - i firmowej, i ogólnie pojętej rodzinnej. Zaręczyny Uli i Marka - miód malina! Jednocześnie widać jeszcze ogromne wątpliwości Cieplakówny, co pokazuje, jak trudno jest odbudować zaufanie, które zostało już raz nadszarpnięte. To zawsze widać w tych od nowa sklejonych związkach, chociaż niektóre bywaja naprawdę udane. Niby nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale jak to mawiała moja polonistka - żadna rzeka nie jest nigdy taka sama, bo "wszystko płynie".
Czekam niecierpliwie na dziesiąty rozdział i serdecznie Cię pozdrawiam :))
RanczUla 2015.06.04 09:01
Sielanka, sielanka i jeszcze raz sielanka. Czy może być piękniej. Młodzi, piękni, zdrowi i zakochani. Miłość bije od nich ze wszystkich stron. Teraz nie pozostaje nic innego jak ślub i żyli długo i szczęśliwie. Dobrze ,że niedziela blisko i nie trzeba długo czekać.
PS. Próbowałam pisać parę razy na na pocztę , ale wiadomość nie dochodziła, więc piszę tu. W końcu założyłam bloga Opowiadania Ranczuli http://ranczulka.blogspot.com/
A żeby było zabawniej to teraz rozpisuję i publikuję opowiadanie Urszuli b.W wolnej chwili proponuje do przeczytania i porównania z oryginałem.
Pozdrawiam i miłego długiego weekendu.
B (gość) 2015.06.04 10:21
Chciałam być pierwsza, ale nie dotrwałam do północy,rozdział sielankowy, miłość kwitnie , Antoś cudowny, po prostu pięknie. A swoją drogą urlop chyba Ci służy , bo zauważyłam kolejną zapowiedź, pozdrawiam B.
Gaja (gość) 2015.06.04 10:33
Witaj Małgosiu,
moją uwagę również zwróciła Ula. Marek jest pewny swoich działań, wie czego bardzo chce i pragnie i do tego dąży, nie chce już dłużej czekać. I tak długo wytrzymał. Widać jak mocno kocha Ulę i Antosia, jak bardzo mu na nich zależy. Po uzyskaniu od Uli "zielonego światła" działa błyskawicznie:) Robi tak zapewne nie tylko z ogromnej miłości i z tęsknoty, ale chyba też trochę z obawy, że Ula się rozmyśli:) To cieszy, bo widać, że naprawdę wie czego najbardziej na świecie pragnie i co jest dla niego najważniejsze - pełna i szczęśliwa rodzina:) Bardzo wydoroślał, jest roztropny i cierpliwy. Na pewno zrobi wszystko aby ich nie stracić. Ula natomiast na wszystko się zgadza, ale tak jak zauważyła MSophie, widać w niej wątpliwości. Z jednej strony bardzo chce, bo przecież bardzo kochała i w dalszym ciągu kocha Marka, ale z drugiej strony ciągle pamięta swoje cierpienie po tym jak ją kiedyś potraktował. Jak widać, musi jeszcze dużo wody upłynąć aby pozbyła się obaw w stosunku do Marka. Mam nadzieję, że Marek będzie się nieustająco starał aby odbudować zaufanie, które kiedyś stracił. Taka postawa świadczy o tym, że Ula rzeczywiście nie jest już tą naiwną i ufającą we wszystko co jej powie dziewczynką. Myślę, że taka ostrożność też może dobrze wpłynąć na ich dalsze wspólne życie. Jeśli oboje nie osiądą na laurach i będą ze wszystkich sił się starać, to uda im się stworzyć udane małżeństwo:) Nie ma co się dziwić, że rodzice obojga są szczęśliwi z takiego obrotu sprawy. Przecież wiadomym jest, że chcą dla swoich dzieci jak najlepiej. Helena i Krzysztof mieli więcej czasu, pokochali nie tylko Antosia jako swojego wnuka ale również Ulę, którą traktowali od początku jak swoją synową. Cały czas kibicowali ich związkowi. Myślę, że dzięki ich wyważonej postawie Marek z Ulą mogli się odnaleźć:) Co innego Józef, on niezbyt dobrze zna Marka. To i tak cud, że nie jest do niego wrogo nastawiony. Przemawia przez niego mądrość życiowa. Dzięki temu przyjmuje Marka w swoim domu tak ciepło. No i wreszcie rozczulający Antoś - najszczęśliwsze dziecko na ziemi, które jest już pewne, że tatusia odzyskało na zawsze:) Cieplutki, rodzinny i świetny rozdział, dziękuję. Teraz czekam na niedzielę i na reakcję Państwa Fe na postawione im zarzuty, ale również na ich reakcję na widok takiej Uli!!! Alexa pewnie trafi ... coś tam, a Paula padnie trupem!? Nic na to nie poradzę, niezbyt za nimi przepadam i nie życzę im wszystkiego najlepszego, sorry. Serdecznie pozdrawiam i życzę miłego dnia:)
Gaja
MalgorzataSz1 2015.06.04 11:28
MSophie

Tak właśnie powiedział kiedyś Heraklit z Efezu "Panta rei" (wszystko płynie). Oczywiście, że nie powinno się wchodzić dwa razy do tej samej rzeki, ale historia tych dwojga jest tak specyficzna, że jest to nieuniknione. Obojętnie, czy jest to serial, czy historie przez nas pisane, to zawsze jest ten element przemiany i u Uli i u Marka, który decyduje, że oni w końcu schodzą się, wyjaśniają wszystko i zaczynają z czysta kartą. Zaufania nie można dostać z przydziału. Tak powiedział w jednym z odcinków Marek do Pauliny i miał rację. Jeśli się kogoś mocno zrani trudno to zaufanie odbudować. Tutaj oczywiście to się powiedzie, bo jak już wiecie lubię szczęśliwe zakończenia.

RanczUla

Bardzo się cieszę, że blog zaczął funkcjonować. Zaskoczona jestem że rozwijasz opowiadanie Urszuli b. Pamiętam, ze publikowała na streemo, ale w tej chwili ja w ogóle nie mam do tej strony dostępu i nie bardzo będę mogła porównać. Ja nawet proponowałam jej, żeby założyła bloga i tam publikowała, i to dlatego jestem zaskoczona takim obrotem sprawy. Ale bardzo się cieszę i na bloga na pewno zajrzę.

B

To prawda, że urlop okazał się zbawienny przynajmniej jeśli chodzi o powstanie nowych opowiadań. Prawdą jest też to, że otrzymałam od moich czytelniczek propozycję pomysłów naprawdę wartych rozwinięcia, więc te wszystkie historie zostały napisane albo wspólnie z nimi , albo na podstawie ich pomysłów. Na razie będziecie miały co czytać. Do mojej przerwy wakacyjnej, która prawdopodobnie w sierpniu, publikowane będą jeszcze dwa opowiadania tzn. "Misterny plan" liczący 8 rozdziałów i "Miłość z rozsądku", która liczy tyle samo.

Gaju

Zgadzam się z Tobą, że Marek działa nieco asekuracyjnie. To tak jakby zabezpieczał się ze wszystkich stron z obawy, że Ula może zmienić zdanie. Na pewno go nie zmieni. To nie ten typ. Jak raz powiedziała, że zaryzykuje, to tak będzie. Powoli zaczynają budować swoje szczęście, a zaręczyny są pierwszym krokiem, żeby zaistnieć jako pełna, prawnie usankcjonowana rodzina.
Przed wami ostatni rozdział, który pozamyka wszystkie sprawy i wyjaśni sytuację z Febo.
Nie wiem czy uda mi się go dodać w niedzielę, bo tego dnia muszę wyjechać i nie będę miała dostępu do laptopa, ale postaram się dodać o północy. W poniedziałek wizyta u okulisty i decyzja o operacji.

Dziewczyny, serdecznie Wam dziękuję za komentarze, nie spodziewałam się ich tak wcześnie dzisiaj, bo sądziłam, że skoro wolny dzień, to można dłużej pospać. Naprawdę to doceniam. Wszystkie pozdrawiam najserdeczniej. :)
Gaja (gość) 2015.06.04 12:07
Małgosiu,
nie przejmuj się nami, cierpliwie poczekamy:) Najważniejsze jest Twoje zdrowie! Wierzę, że wszystko będzie po Twojej myśli i zostaniesz zakwalifikowana:) I tak już długo i cierpliwie czekasz na zabieg. Pamiętaj, że u lekarza nie będziesz sama:) Uściski,
Gaja
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.06.04 13:36
Witaj :)
W końcu tworzą w miarę normalną rodzinę :) Pisząc w miarę mam na myśli ślub. Już zacieram ręce na myśl o nim :D Marek jest zdeterminowany, pewny tego, czego chce i dąży do celu :) Piękne oświadczyny. Wspólne dziecko,, wspólne mieszkanie i wspólna praca. Marek nadrabia stracone lata. Teraz będą ze sobą chyba przez dwadzieścia cztery godziny na dobę :) No proszę jaka ta polska policja zrobiła się operatywna :D Febo będą mięli niespodziankę jak przylecą do Warszawy. Miał być łatwy zarobek, a będzie łatwy skandal i proces, mam nadzieję, że szybko nie wyjdą zza więziennej kraty. Pozdrawiam, UiM
MalgorzataSz1 2015.06.04 14:07
Gaju

Dziękuję :)

Ula i Marek Dobrzańscy

Jaką mamy policję to wszyscy wiemy. Za bardzo błyskotliwa nie jest. To tylko u mnie wygląda to tak dobrze. Hahaha.
Febo na pewno będą zaskoczeni, a Krzysztof nie popuści.
Będzie ślub i wielkie szczęście.

Dziękuję za wpis i pozdrawiam serdecznie. :)
UiM (gość) 2015.06.04 14:44
Małe Dobrzaniątko?
MalgorzataSz1 2015.06.04 15:18
UiM

A chcesz, żeby było?
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.06.04 17:38
Bardzo :)
MalgorzataSz1 2015.06.04 18:57
UiM

No to załatwione. Mówisz i masz. :)
B (gość) 2015.06.04 19:52
Małgosiu, wiem że jestem monotematyczna i już kiedyś Ci o tym pisałam, ale skoro na urlopie Twoja wena jest na najwyższym poziomie to może pochylisz się nad dokończeniem opowiadania Biedronki, chodzi mi o syna Uli po wypadku i spotkania z MD po 10 latach. B.
MalgorzataSz1 2015.06.04 19:57
B.

Nie jesteś spostrzegawcza. Na ostatniej pozycji po prawej stronie widnieje zapowiedź opowiadania pt. "Zapomnieć". To właśnie jest rozwinięcie historii napisanej przez Biedronkę. Jak widzisz staram się nie marnować czasu. :)

Pozdrawiam. :)
B. (gość) 2015.06.04 20:05
Super , uwielbiam Cię !!!!! Nie wiedziałam co kryje się pod tym tytułem, szkoda tylko , że trzeba będzie tak długo czekać. B
MalgorzataSz1 2015.06.04 21:53
B.

Chyba długo, bo mam zamiar w sierpniu zrobić sobie wakacyjną przerwę. Do tego czasu będą publikowane "Misterny plan" i "Miłość z rozsądku".
(gość) 2015.06.05 19:15
Małgosiu piękne są Twoje opowiadania często do nich wracam niektóre czytałam po kilka razy ,tak się cieszę że będziesz kontynuować opowiadanie zapomnieć jest fascynujące trzyma w napięciu szkoda że przed urlopem nam nie zrobisz niespodzianki i zaczniesz od ostatniej zapowiedzi.Pozdrawiam Dorota.
MalgorzataSz1 2015.06.05 20:43
Dorotko

Jest mi naprawdę miło, że czytasz moje bazgrołki. Tak naprawdę dodaję opowiadania zgodnie z kolejnością ich napisania, chociaż dla historii pt. "Miłość z rozsądku" zrobiłam wyjątek, ponieważ pisana jest w koprodukcji i autorce, która jest też pomysłodawczynią bardzo zależało, żeby opowiadanie zostało opublikowane w lipcu. A "Zapomnieć" na pewno się doczekasz, przecież nigdzie nie uciekam.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej. :)
Gaja (gość) 2015.06.06 20:37
Witaj Małgosiu,
wiesz, że Cię wielbię?!!! Posłużę się Olgą Tokarczuk, która powiedziała, że "... ludzie ciągle potrzebują rzeczy niezwykłych, cudów, szaleństw. I po co? Żeby z jeszcze większą gorliwością akceptować swoje zwyczajne życie". Lekturę Twoich opowiadań traktuję jako uczestnictwo w przygodzie:) Pomagasz dostrzec urodę ulotnych chwil i niezwykłość w pozornie zwyczajnych ludzkich sprawach, dlatego między innymi potrzebuję Twoich opowiadań:) Ogromnie się cieszę i gratuluję pracowitości!!! Serdecznie pozdrawiam:)
Gaja
MalgorzataSz1 2015.06.06 21:00
Gaju

Mogłabym powiedzieć to samo, bo dzięki Tobie te historie ujrzą światło dzienne. Ta ostatnia jest tą laurką, którą kiedyś mi przysłałaś. Pamiętasz? Właśnie siedzę na tą historią, bo nie jest jeszcze skończona, ale zanim dojdzie do publikacji, to na pewno będzie.
Ściskam Cię Ty mój dobry duchu. Buziaki. :)
Gaja (gość) 2015.06.06 21:17
Małgosiu,
cieszę się:) Miło, że sprawdza się to co chyba kiedyś powiedział Andrzej Sapkowski, że niekiedy lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich:) Do jutra,
Gaja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz