Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 października 2015

"MISTERNY PLAN" - rozdział 3

 

13 czerwiec 2015
ROZDZIAŁ 3

Stał w sekretariacie i wraz z Sebastianem omawiali jeszcze ostatnie szczegóły zmiany stawek pracowniczych. Kondycja firmy była rewelacyjna. Wciąż odnotowywali niebotyczne zyski i Marek doszedł do wniosku, że najwyższy czas podnieść ludziom pensje. Nawet kiedyś poruszył tę kwestię przy ojcu korzystając z jego obecności w firmie. Senior Dobrzański poklepał wtedy syna po plecach mówiąc mu jak bardzo jest z niego dumny. „Najlepszy pracownik, to dobrze wynagradzany pracownik. Pamiętaj o tym”. Marek po takiej aprobacie nie tracił czasu. Zwołał zebranie i poinformował wszystkich o podwyżkach. Pracownicy zgodnym chórem dziękowali mu za nie. Teraz pozostała tylko kwestia pisania nowych angaży, co należało do obowiązków działu, na czele którego stał Olszański.
- Musicie się sprężyć Seba. Chcę, żeby każdy dostał nowy angaż wraz z wypłatą. Viola sporządziła listę, więc ułatwi wam to sprawę. Daj mu ją – zwrócił się do sekretarki. – Wyrobicie się do ostatniego?
- Myślę, że tak. Zaraz uruchomię Milewską i resztę.
- Pamiętaj, żebym i ja miał czas podpisać je wszystkie. Zacznij działać. – Usłyszał dzwoniący telefon i wyjął go z kieszeni. – Sorry Seba, ale to mama. Muszę odebrać. – Wszedł do gabinetu zamykając za sobą drzwi.
- Dzień dobry mamo. Stało się coś, że dzwonisz?
- Nie synku. Nic się nie stało, ale chcę cię zaprosić na sobotni obiad. Przyjedzie Paulina ze swoim chłopakiem i Alex. Byłoby dobrze, żebyś i ty był.
- Będę mamo. Na pewno będę. Dziękuję za zaproszenie.

W sobotnie popołudnie przed domem seniorów Dobrzańskich zaczęły parkować samochody. Helena i Krzysztof przywitali wszystkich wylewnie zapraszając do salonu. Tam ich gosposia stawiała na stole wazę z gorącą zupą i inne wypełnione smacznym jedzeniem naczynia. Jedli z ochotą. Zosia gotowała wspaniale. Po obiedzie podała jeszcze kawę wraz z ciastem i ulotniła się.
Marek przyglądał się Paulinie. Wyglądała naprawdę pięknie. Dziwił się tylko, że przy jej wysokich wymaganiach, które zawsze miała względem mężczyzn jej chłopak jakoś nie wyróżniał się niczym szczególnym poza wzrostem. Był bardzo wysoki. Wyższy i od niego i od Alexa, ale twarz miał zupełnie przeciętną, za to podobno zasobny portfel, bo był właścicielem kilku ekskluzywnych restauracji w polskich kurortach i w górach i nad morzem.
- Chcielibyśmy wam coś ogłosić – odezwała się Febo. – Ustaliliśmy z Mariuszem datę ślubu. To już za dwa miesiące.
- Za dwa miesiące? – odezwała się zaskoczona Helena. – To bardzo mało czasu na przygotowania.
- Trochę nam się śpieszy...
- Ale dlaczego…?
- Jestem w ciąży Helenko. Za niespełna osiem miesięcy będę rodzić. Nie chcę iść do ślubu z wielkim brzuchem.
Marek usłyszawszy te rewelacje zakrztusił się kawą. Pamiętał doskonale, kiedy byli jeszcze ze sobą, a on poruszał sprawę posiadania dzieci, jak bardzo Paulina była temu przeciwna. Miała tysiące argumentów na „nie”. Głównym był ten, że zepsuje sobie figurę, że się roztyje, że karmienie piersią jest bardzo męczące i deformuje biust, że dzieci to tylko kłopot, a tu proszę, takie nowiny. W dodatku ona wygląda na szczęśliwą mówiąc o tej ciąży. Marek pogratulował im obojgu i szczerze życzył im szczęścia. Może i po trosze zazdrościł faktu, że jego była narzeczona wreszcie znalazła prawdziwą miłość? On nawet nie starał się szukać. Ciągle miał w głowie błękitne oczy Magdy, jej zmysłowe usta i boskie ciało.


Weekend spędziła w Rysiowie. Obiecała tacie, że pomoże w porządkach i zrobi zakupy. Wieczorem w sobotę zajrzała jeszcze do Ani i Maćka. Znowu rozmowa zeszła na temat jej ciąży.
- Masz już swojego lekarza, który tę ciążę poprowadzi? – Ania postawiła przed nią filiżankę z herbatą i przysiadła obok.
- Właściwie to nie mam…
- Musisz mieć kogoś takiego. Może pójdziesz do tego, do którego ja chodzę? To świetny ginekolog położnik, znakomity diagnosta. Może nie jest najtańszy, ale z całą pewnością wybitny i ma świetny kontakt z pacjentkami. Maciek chętnie cię do niego zawiezie.
Była im obojgu wdzięczna za pomoc i troskę. Nie chciała wybrzydzać szczególnie, że Ania tak gorąco go polecała. Zgodziła się. Ania na odchodne dała jej jeszcze kartkę z wykazem dni i godzin, w których przyjmował.
- Najlepiej jechać w środę. Wtedy jest najmniej ludzi i nie czeka się długo.
Faktycznie zadzwoniła do lekarza i umówiła się na wizytę w środę. W tym dniu Maciek podjechał po nią do pracy. Gabinet znajdował się w jednej z willi na Saskiej Kępie. Lekarz okazał się niezwykle sympatycznym panem w średnim wieku z ujmującym uśmiechem. Zaprosił ją do gabinetu i polecił położyć się na kozetce lekarskiej. Zrobił jej USG przyglądając się uważnie obrazowi widocznemu na ekranie. Określił wiek ciąży i ustalił datę porodu. Potem podał jej ligninę, żeby wytarła brzuch.
- Wszystko bardzo ładnie się rozwija i jest w najlepszym porządku. Proszę dbać o siebie, jeść dużo witamin i pić naturalne, owocowe soki. Wyznaczam wizytę za miesiąc, a tutaj na pamiątkę zdjęcie dzisiejszego USG.
Wyszła z gabinetu przeszczęśliwa. Jej maleństwo prawidłowo się rozwija i jest zdrowe. W dodatku Maciek obiecał jej, że będzie ją przywoził za każdym razem jak będzie miała wyznaczone badanie. Ucieszyła się z tej deklaracji. Przynajmniej ominie ją tłok w autobusach.
Ciążę znosiła dość dobrze. Nie miała jakichś sensacji związanych z torsjami. Mogła czuć się szczęściarą, bo niektóre kobiety w początkowych tygodniach ciąży większą część czasu spędzały w toalecie. Ona miewała tylko niewielkie mdłości, ale wszystko było do wytrzymania. Ten błogosławiony stan sprawił, że jeszcze bardziej wypiękniała.
Po miesiącu znowu pojechała z wizytą do ginekologa. W poczekalni było trochę ludzi, ale znalazło się wolne miejsce i dla nich. Maciek rozejrzał się ciekawie. W końcu jego wzrok zatrzymał się na ładnej brunetce. Zmarszczył brwi jakby usiłował coś sobie przypomnieć. W końcu wypogodziła mu się twarz. Już wiedział skąd zna tę kobietę. Podszedł do niej.
- Dzień dobry Paulina. Poznajesz mnie?
Kobieta popatrzyła mu w oczy.
- Maciek? To naprawdę ty? O mój Boże! Lata cię nie widziałam. Pozwól kochanie – zwróciła się do mężczyzny siedzącego obok – że ci przedstawię Macieja Szymczyka, tęgą, matematyczną głowę i mojego dawnego korepetytora z tego przedmiotu. Miał ze mną prawdziwe utrapienie – roześmiała się. Mężczyźni uścisnęli sobie dłonie. – Co ty tutaj robisz?
Nie odpowiedział od razu na jej pytanie tylko zadał swoje.
- Pamiętasz Ulę Cieplak? Ona też uczyła cię matematyki. To właśnie z nią przyjechałem. Pozwól Ula – zwrócił się do Cieplakówny. Podeszła do niego. – Poznajesz? To Paulina Febo. – Oczy Uli rozszerzyły się ze zdumienia.
- Paulina? Ależ jesteś piękna. Zawsze byłaś. Też chodzisz do doktora Millera?
- Tak. Jestem w ciąży, a to jest mój przyszły mąż. – przedstawiła Mariusza. – Pobieramy się za miesiąc. Ty też spodziewasz się dziecka? Wyszłaś za mąż?
- Nie wyszłam za mąż, ale dziecko będę mieć i jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu. Co za zbieg okoliczności, że spotkaliśmy się właśnie dzisiaj i to w takim miejscu.
- To szczęśliwy traf Ula. Koniecznie musimy zrobić sobie wspólne zdjęcie. Przynajmniej będę miała pamiątkę, bo nie wiadomo kiedy znowu będziemy mieli okazję się spotkać. Kochanie zrób nam kilka fotografii – poprosiła narzeczonego. - Mam zdjęcia z naszych zaręczyn. Pokażę wam. Pewnie pamiętacie moich przybranych rodziców? Trochę się postarzeli od czasu jak ich widzieliście, ale nadal trzymają się w dobrej formie. Spójrzcie – wyciągnęła telefon i odszukała plik ze zdjęciami. – Pamiętacie Alexa, mojego brata? Jest dyrektorem finansowym w Febo&Dobrzański. A tu właśnie Helena i Krzysztof, a obok ich syn, Marek. Jego pewnie nie będziecie kojarzyć, bo nie często bywał wtedy w firmie.
Kiedy go zobaczyła nieomal zemdlała. Patrzyły na nią te szare, łagodne, dobre oczy, a na ustach błąkał się uśmiech. To był on, Marek Dobrzański, ojciec jej nienarodzonego jeszcze dziecka. To jednak nie był dla niej szczęśliwy traf. Tak bardzo nie chciała wiedzieć, kim jest ojciec jej maleństwa. Tak bardzo nie chciała wiedzieć jak się nazywa i gdzie mieszka, żeby nie mieć pokusy odnalezienia go kiedyś po latach i poinformowania go, że jest ojcem. A tu nagle spotyka niewidzianą od wieków Paulinę i okazuje się, że Marek jest synem jej przybranych rodziców.
Całe szczęście, że nie powiedziała Szymczykom prawdy, że zataiła jakim sposobem się posłużyła, żeby zajść w ciążę. Zresztą, co miała im powiedzieć skoro sama znała tylko jego imię? Miała nadzieję, że Paulina się nie wygada, a nawet gdyby, to przecież Marek zna ją pod fałszywym imieniem, a nie pod tym prawdziwym. Na pewno nie skojarzy. Poza tym była pewna, że zapomniał o niej już następnego dnia, bo znikła jak duch.
Rozmawiali jeszcze przez chwilę do momentu aż Paulinę wezwano do gabinetu. Potem było już niewiele czasu. Wymienili tylko serdeczności i pożegnali się.

Wracali. Ula była dziwnie milcząca. Trochę to martwiło Maćka.
- Co lekarz mówił? Wszystko w porządku z dzieckiem?
- W porządku Maciuś. W jak najlepszym porządku. Bardzo sympatyczny ten narzeczony Pauliny, prawda? – zmieniła temat.
- Fajny i skromny gość, - potwierdził – a i Paulina nie taka jak dawniej. Pamiętasz jak zadzierała nosa, jaka była wyniosła? Zawsze traktowała nas z góry, jakbyśmy byli czymś gorszym od niej. Zmieniła się zdecydowanie na lepsze.
- To prawda…


Po podróży poślubnej Paulina i Mariusz ponownie zawitali do gościnnego domu seniorów Dobrzańskich. Byli bardzo szczęśliwi i wypoczęci. Z przejęciem pokazywali najświeższe zdjęcie USG swojego maluszka, a także zdjęcia z podróży i zdjęcia ślubne, które właśnie odebrali od fotografa. To podczas oglądania tych zdjęć Paulina przypomniała sobie o Uli i Maćku.
- Nie było okazji wam o tym powiedzieć, ale wyobraźcie sobie miesiąc przed ślubem pojechaliśmy do doktora Millera na kolejne USG. Jakież było moje zdziwienie, gdy w poczekalni spotkaliśmy Maćka Szymczyka i Ulę Cieplak. Pamiętacie ich? Byli moimi korepetytorami z matematyki.
Helena uśmiechnęła się.
- Ja pamiętam ich doskonale, a szczególnie Ulę. To była taka dobra i skromna dziewczyna a przy tym niezwykle uzdolniona. Zawsze marzyła o studiach ekonomicznych na SGH, zresztą Maciek również.
- Skończyli je Helenko oboje, a Ula nawet drugi kierunek - Zarządzanie i Marketing. Ula pracuje w jakimś banku, a Maciek w firmie spedycyjnej.
- Są małżeństwem?
- Nie, absolutnie nie. Maciek jest żonaty i od niedawna dumny z niego tata, a Uli pomaga jako przyjaciel. Już wtedy byli przyjaciółmi, pamiętacie?
- Oczywiście, pamiętamy. Pamiętamy też, że im obojgu nie powodziło się wtedy najlepiej. Dorabiali tymi korepetycjami. Dzięki Uli Paulina zdała śpiewająco maturę. Jej mama umarła bardzo młodo i to na Ulę spadł obowiązek zajmowania się chorym na serce ojcem i dwójką młodszego rodzeństwa. Bardzo dzielna dziewczyna.
- Do dzisiaj taka jest. Wyobraźcie sobie, że tatuś jej dziecka wziął nogi za pas i zwiał w siną dal zostawiając ją z tym zupełnie samą. Mimo to wydaje się być bardzo szczęśliwa, że je urodzi. O! Znalazłam. Spójrzcie jaka ona piękna.
Marek raczej z grzeczności przyglądał się zdjęciom pokazywanym przez Paulinę. Jednak kiedy pokazała kolejne – oniemiał. To była ona, Magda, dziewczyna, w oczach której utonął na dobre i nie mógł przestać o niej myśleć.
- Jak ona ma na imię? Magda? – spytał niewinnie.
- Ula. Ula Cieplak. Jak się nie mylę to chyba jej mama miała na imię Magda – powiedziała niepewnie Dobrzańska. – Zresztą dziwię się, że jej nie pamiętasz synku, bo ona udzielała tych korepetycji Paulince nie u nas w domu, ale w firmie. Jestem pewna, że musiałeś ją tam spotkać. Co prawda wyglądała wtedy zupełnie inaczej. Nosiła czerwone, ciężkie okulary i aparat na zębach, a włosy miała zawsze związane w schludny kucyk.
Teraz dopiero pokojarzył. Oczywiście, że pamiętał tę brzydką, pokraczną dziewczynę w starych, wytartych do granic możliwości ubraniach. Czasami nabijał się z niej jak ją spotkał, ale do czasu. Przypomniał sobie jedną sytuację, kiedy powiedział jej kolejny raz coś przykrego, a ona rozpłakała się bezradnie. Zdjęła wówczas okulary i spojrzała na niego z wyrzutem. To właśnie wtedy ujrzał te niesamowicie błękitne tęczówki. Miał rację, gdy mówił Sebastianowi, że skądś ją zna. Intuicja go nie zawiodła. Tylko dlaczego przedstawiła mu się fałszywym imieniem? Dlaczego powiedziała mu, że nie mieszka w Warszawie i że jest fryzjerką? Jaki miała w tym cel? Skoro jednak Paulina twierdzi, że ona jest w ciąży, to ani chybi to musi być jego dziecko. Zaczął mieć podejrzenia graniczące z pewnością. Policzył szybko w pamięci i tak właśnie mu wyszło. Koniecznie musi to sprawdzić, tylko jak to zrobić? Zaproponował, że zawiezie Paulę na kolejną wizytę do ginekologa. Chętnie na to przystała tym bardziej, że ani Mariusza, ani jej brata miało nie być wówczas w Warszawie. Może będzie miał szczęście i tam ją spotka?
jute (gość) 2015.06.13 00:14
Witaj Małgosiu.Przeczytałam,bo strasznie byłam ciekawa jak to się dalej potoczy,ale komentarz jutro.No kurde,dzisiaj,tylko o jakieś cywilizowanej porze.Pozdrawiam.
lectrice (gość) 2015.06.13 00:20
No i rozwija sie... ale zagmatwalas zeby oni do siebie mogli jakos wrocic... no jestem okropnie ciekawa ciagu dalszego...
B (gość) 2015.06.13 00:22
Wytrzymałam do 12-ej i normalnie nie wiem co napisać, ależ ich zamotałaś, jednak ta Warszawka to maleńkie miasteczko wszyscy się znają i nie znasz dnia ani godziny kiedy spotkasz kogoś kogo nie chcesz, cudo !!!! i jak tu teraz wytrzymać do czwartku, przecież mnie skręci z ciekawości. Chyba mało logiczne to co napisałam, ale sama rozumiesz późno i mój mózg już śpi. pozdrawiam B.
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.06.13 01:03
Hej, Marek dowiedział się o ciąży, szybciej, niż się spodziewałam :) Może, to i lepiej? Może będzie więcej, mojej ukochanej, sielanki? Muszę przyznać, że jak na razie, to chyba najlepsze opowiadanie jakie czytałam :) Zapowiada się bardzo obiecująco. Zastanawia mnie, co Marek zrobi, gdy dowie się, że to jego dziecko? Raczej nie dowie się tego od razu, myślę, że Ula będzie kręcić i nie powie mu prawdy. Można powiedzieć, że jej misterny plan, się wali i to szybko, jak mur Berliński... jednak dobrze intuicja mi podpowiadała, że Paula przyczyni się do ich spotkania.... taką ją lubię :) pomocna i miła :D Pozdrawiam, UiM

PS: Teraz do...?
magdam (gość) 2015.06.13 07:08
Tego, ze dowie sie przez Pauline to bym sie nie spodziewała : ) choc raz panna Febo do czego sie przyda :D a na powaznie, to widac,ze Markowi jednak Ula zawrocila troche w glowe. Ciekawe, co bedzie jak ja odnajdzie :) Kiedy c.d? :)
Pozdrawiam :)
Monisia (gość) 2015.06.13 07:15
Świetny rozdział Małgosiu kiedy następna notka?
UrszulaB (gość) 2015.06.13 08:42
Przeczytałam wszystkie trzy części i znowu interesujące opowiadanie. Teraz skoro już Marek wie ,że Ula jest w ciąży to łatwo nie odpuści sobie bycia tatusiem.
Końcówka poprzedniego opowiadanie też urocza.
Pozdrawiam i do za jakieś 3 tygodnie
MalgorzataSz1 2015.06.13 09:07
jute

Nie śpiesz się, bo na komentarz masz tym razem sporo czasu. Poza tym pogoda piękna. Rusz nad Wisłę i poleniuchuj trochę.

lectrice

Trochę zagmatwania nie zaszkodzi. Przynajmniej jest ciekawiej.

B

Mówią, że świat jest wielką wioską a co dopiero Warszawa. Zawsze można się natknąć na kogoś dano niewidzianego lub na kogoś, kogo wcale nie chce się spotkać.
Prawdopodobnie będzie niewielka zmiana planów i rozdział dodam w środę, ale o tym napiszę w osobnej informacji i to chyba jutro, więc zaglądaj.
A swoją drogą jak na godzinę 00:00 to napisałaś całkiem logicznie. Ja zrozumiałam wszystko. :)

Ula i Marek Dobrzańscy

Marek nie jest przecież głupcem. Dodał dwa do dwóch i wyszło mu, że to on jest autorem ciąży Uli. Jeśli w ogóle mówimy o jakiejś męskiej intuicji, to on już w momencie, kiedy ją spotkał miał nieodparte wrażenie, że ona jest po raz pierwszy w takim miejscu i w ogóle do niego nie pasuje. Czuł, że ona nie jest kobietą, która ma mężczyzn na pęczki więc miał pełne prawo uważać, że ona będzie miała jego dziecko.
Ula nie umie kłamać, więc nawet jeśli zaprzeczy, że ojcem jest Marek, nie będzie wiarygodna. To jednak w następnej części, która chyba w środę. Dam jeszcze znać.

magdam

Ula nie tylko zawróciła Markowi w głowie, ale rozkochała go na zabój. Zazdrości Paulinie, że znalazła prawdziwą miłość, ale sam jej nie szuka, bo w głowie ma Ulę. To o czymś świadczy, prawda?
Ich spotkanie już w następnej części, która prawdopodobnie w środę. Jutro będzie informacja na ten temat.

Monisia

Bardzo się cieszę, że rozdział Ci się podobał. Jak napisałam wyżej kolejna część w środę, ale czy na pewno, będę wiedziała dopiero dzisiaj wieczorem, więc jutro pojawi się na ten temat informacja na blogu.

Bardzo dziękuję dziewczyny za komentarze. Miło jest czytać, że to co napisałyśmy wspólnie z Gają podoba się większości czytelników.
Serdecznie i upalnie wszystkie pozdrawiam. :)
MalgorzataSz1 2015.06.13 09:13
UrszulaB

Ale się cieszę, że się odezwałaś. Wiem od RanczUli, że wyjechałaś, a ona podjęła się kontynuacji Twojego opowiadania. Śledzę je na jej blogu i przy okazji przypominam sobie to wstawione przez Ciebie na streemo, do którego od długiego już czasu w ogóle nie mam dostępu. Mam nadzieję, że jak już wrócisz to po prostu założysz blog i zaczniesz pisać nowe historie, bo nie wiem, czy jeszcze kiedyś streemo będzie na tyle sprawne, żeby na nim móc dodawać.
To miłe, że w natłoku zajęć znajdujesz czas, żeby tu zaglądać.
Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę pomyślności w realizacji planów. :)
Biedronka2012 (gość) 2015.06.13 09:49
Gosiu,

Witaj kolejne świetne opowiadanie. Genialny pomysł.... jeszcze takiego opowiadania nie było.Chociaż w prawdziwym życiu potępiam takie kobiety jaką jest tutaj Ula... Ja rozumiem że w pewnym wieku kobiety pragną mieć dziecko , ale nie zawszelą cenę.Moim zdaniem Ula tutaj krzywdzi nie tyko Marka ale przede wszystkim to dziecko. Każde dziecko powinno mieć pełną rodzinę - mamę i tatę.
Bardzo kontrowersyjna historia...... i za to Cię uwielbiam. Miałam fatalny tydzień ....dzięki Tobie i Twojemu blogowi mogłam na chwile zapomnieć. Dziękuje..... Nie przestawaj pisać , żebym mogła tu wracać kiedy będzie mi źle

pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.06.13 10:43
Biedronko

Ale zrobiłaś mi niespodziankę. To prawda, że opowiadanie jest kontrowersyjne, ale gdyby było inaczej, nie byłoby o czym dyskutować, prawda?
Na razie nie zamierzam przestać pisać. Również dzięki Tobie, bo udało mi się rozwinąć i napisać dalszy ciąg Twojego opowiadania "Zapomnieć". Jest już w zapowiedziach i będzie publikowane na jesieni. Mam nadzieję, że zajrzysz, żeby przeczytać.
Dziękuję Ci za wizytę na blogu i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
RanczUla (gość) 2015.06.13 10:47
Góra z górą się nie zejdą a Ula z Markiem zawsze choćby sie paliło i waliło. Tylko , czy Ula pozwoli mu być tatusiem, czy będzie musiał sam o to zawalczyć. Bądź co bądź Ula męża nie szukała tylko tatusia dla jej dzidziusia.
I jednak poznali sie prędzej tylko jak to możliwe,że Ula go nie kojarzy, skoro Marek wyśmiewał się z niej. Takich dołeczków sie nie zapomina.Nie wspominając już o tych przykrościach.
Pozdrawiam gorąco i serdecznie i pytanko .To teraz wtorek, czy czwartek. O jutrze nawet nie marzę.
MalgorzataSz1 2015.06.13 11:36
RanczUla

Już wyjaśniałam we wcześniejszych komentarzach, dlaczego Ula nie rozpoznała Marka. Zresztą za chwilę ona sama będzie myśleć na ten temat i oczywiście pluć sobie w brodę.
Oczywiście łatwo nie będzie i Ula nie podda się tak od razu.

Jutro na pewno nie będzie nowego rozdziału. Pisałam w informacji, że 4 część będzie dodana w czwartek 18-go, ale prawdopodobnie to się zmieni i dodam dzień wcześniej. Oczywiście poinformuję o tym i to dzisiaj wieczorem lub jutro rano.

Dziękuję za komentarz i życzę udanego weekendu. Pozdrawiam. :)
Gaja (gość) 2015.06.13 13:25
Witaj Małgosiu,
jak jest zimno, to źle, ale jak jest taki upał, to jeszcze gorzej, mózg mi się lasuje, a właściwie jego resztki:) Pewnie inaczej bym piała gdybym leżała nad wodą i leniuchowała, a tu nic z tego, obowiązki nie dają o sobie zapomnieć:) Wracając do meritum. Cudownie czyta się o zgodnej rodzinie, o tym, że jest z kim się dzielić swoim szczęściem. Wszyscy Dobrzańscy i Febo są normalni, nie zieją jadem, fajnie i tak naturalnie. Marek jest takim odpowiedzialnym szefem, nie myśli tylko i wyłącznie o hulankach i swawolach. W końcu dorósł? Na pewno jest podporą dla rodziców. Ludzie zatrudnieni w firmie też mogą być spokojni o swój byt:) Tylko czym oni teraz żyją, przecież firmowe ploteczki, to podstawa i często odskocznia od mozołu codzienności - żart, trochę nieudolny, ale jednak:) Jak to miłość potrafi zmieniać ludzi!? Moja ukochana Paulinka jest tego najlepszym przykładem:) Mareczek, może jeszcze nie zakochany, ale zauroczony pewnymi niesamowitymi oczami też może służyć jako przykład cudownych działań eliksiru miłości:) Wyciszył się, z czego niezbyt zadowolony jest jego przyjaciel. Maciek ma wspaniałą żonę, która jako rzecz naturalną przyjęła, że skoro on się przyjaźni z Ulą, to ona też będzie jej przyjaciółką. Fajna z niej babka, zero niezdrowej zazdrości. Pomimo tego, że sami są dość mocno zaabsorbowani swoim maleństwem, pomagają Uli. Nie bez znaczenia jest, że nie narzucają się w sposób nachalny ze swoją pomocą, nie krytykują jej "wpadki". Oczywiście, że wyrażają swoje zdanie, ale nie robią tego w odstręczający sposób. Często przekonujemy się, że świat jest malutką wioseczką. Zazwyczaj jak się nie spodziewamy, albo wręcz nie chcemy się na kogoś natknąć spotyka nas niespodzianka. Z niektórych takich niespodzianek wynika coś bardzo miłego, z innych wręcz przeciwnie, a jeszcze inne nie mają żadnego wpływu na nasze życie. Czy spotkanie Pauli będzie miało wpływ na życie Uli w pozytywny lub negatywny sposób pewnie szybko się przekonamy:) Jeszcze chciałabym odnieść się do ludzkiej pamięci. Na swojej drodze spotykamy mnóstwo osób, jedni nam zapadają w pamięć, nawet nie wiemy dlaczego, a inni nie, nawet jak są tak urodziwi jak nasz Mareczek. Niekiedy chcemy usilnie zapomnieć o jakiś napotkanych osobach, z różnych względów. Najczęściej pamiętamy dobrze osoby, z którymi chociaż przez chwilę, ale jednak coś nas łączyło, nie tylko uczucie, np. praca, nauka, pasja itd. Widocznie ani Ula ani Marek nie zapisali w swojej pamięci faktu wcześniejszego spotkania. Dla tego opowiadanie, to chyba dobrze, prawda? Małgosiu, rozpieściłaś nas tym tygodniem, dlatego tak ciężko będzie czekać do następnej notki, ale rozumiem powody, trzeba wrócić na utarte tory:) Mimo wszystko szkoda:) Ściskam serdecznie i pozdrawiam z upalnej patelni miejskiej i życzę przyjemnego weekendu:)
Gaja
Biedronka2012 (gość) 2015.06.13 16:19
Naprawdę dokończyłaś "Zapomnieć". Super jestem bardzo ciekawa efektów .... ha ha. Na pewno zajrzę żeby przeczytać.
Powiedz mi co dzieje się ze Streemo ? Zresztą po pewnym czasie głowni członkowie zaczeli się wykruszać przede wszystkim Monika, Shabii to one wszystko tworzyły.A potem zostałaś tak naprawdę tylko ty i kilka innych osób(które można było policzyć na palcach jednej ręki) które czasem coś dodawały. A masz może kontakt z Pauliną. Ona jakiś czas temu otworzyła nowy blog i w końcu przestała pisać?

pozdrawiam jeszcze raz ;)
MalgorzataSz1 2015.06.13 20:07
Gaju

Ja też ciężko znoszę ten upał i najchętniej w ogóle nie wychodziłabym z domu. Dzisiaj jednak musiałam. Jutro ostatni dzień mojego urlopu i w poniedziałek wracam do pracy. Szkoda, ale i tak starałam się go wykorzystać maksymalnie na pisanie i to jest dla mnie pocieszające.

Można powiedzieć, że w tej historii panuje swego rodzaju normalność. Nie ma waśni między Markiem i Alexem. Paulina znalazła szczęście w ramionach innego mężczyzny i teraz znacznie lepiej wychodzi jej przyjaźń z Markiem niż wcześniej miłość. Jednym słowem żadnej patologii nie ma. To chyba pierwsze opowiadanie, w którym jest zgoda i harmonia wśród Dobrzańskich i Febo.
Czy spotkanie Pauli będzie miało wpływ na życie Uli. No chyba tylko taki, że ona stanie się nieświadomym niczego powodem spotkania Uli z Markiem. Febo przecież nie ma pojęcia, że oni spotkali się wcześniej w hotelowym pokoju.

Biedronko

Skończyłam tę piękną historię, której trzy rozdziały są Twojego autorstwa. Nie uwierzysz, ale wiele osób doskonale pamiętało tę historię ze streemo i pytało, czy ja dopiszę dalsze losy bohaterów.
Z "We mnie wszystko twoje" wyszło takie short story trzyrozdziałowe. Z "Zapomnieć" chyba osiem części. Teraz miałam długi urlop i przyłożyłam się wreszcie do kontynuacji.
Jeśli chodzi o streemo, to ja nie mam do niego dostępu od kilku ładnych miesięcy. Nawet nie skończyłam dodawać jednego z opowiadań. Najpierw długo trwała aktualizacja, a potem już tylko wyskakiwała informacja, że błąd serwera. Masz rację, że pod koniec funkcjonowania strony publikowało zaledwie kilka osób a tak naprawdę chyba trzy. RanczUla, UrszulaB i ja. I choć wszyscy ubolewamy, że streemo podobnie jak socjum skończyło się nagle i niespodziewanie, to myślę, że dla Moniki i Shabii to duża ulga. W pewnym momencie i to dość dawno temu Monika zrezygnowała całkowicie, a Shabii pojawiała się na stronie niezwykle rzadko. Strona w ten sposób została całkowicie pozbawiona administratorów, bo ja nim przecież nie byłam. Z Pauliną nie mam kontaktu żadnego. Tu u mnie widnieje tylko link do jej bloga, na którym dawno już nic się nie dzieje. Nie mam pojęcia, czy wróci do pisania. Najgorsze, że i Kawi przestała pisać, choć ostatnie jej opowiadanie w ogóle nie dotyczyło serialu, a zupełnie czegoś innego. Z biegiem czasu wszystko się wykrusza. Dziewczyny rezygnują z pisania, które przecież kiedyś było ich pasją. Liczba rezygnujących jest bez porównania większa od liczby tych, które piszą nadal, lub które całkiem niedawno założyły blogi o brzydulowej tematyce. Z tych "starych" została tylko Amicus i ja. I to tyle smutne prawdy.
Pozdrawiam Cię serdecznie. :)



MalgorzataSz1 2015.06.13 20:16
Gaju

Tym razem to ja zapomniałam o pozdrowieniach co niniejszym czynię z nadzieją, że wybaczysz, bo i mnie ten upał zdążył całkowicie rozmiękczyć mózg.
Uściski. :)
justynka29 (gość) 2015.06.14 11:27
Hej
Przeczytałam odrazu trzy rozdziały. Bardzo mnie wciagneły i nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Zaskoczyło mnie to, że Paulina zna Ulę i Maćka. Dodatkowo ciąża panny Febo była dla mnie dużym zaskoczeniem. Lekkomyśna Ula, która zaplanowała ciążę z obcym facetem. Wiem, że czuła się samotna i chciała mieć potem kogoś przy sobie aby móc kochać. Jednak jej mistyczny plan prędzej czy później runie w gruzach. Marek bardzo szybko dowiedział się kim jest dziewczyna z klubu i skoro domyślił się, że to jego dziecko napewno nie odpuści tak łatwo. Myślę, że będzie chciał być tatą. Wcześniej zazdrościł Pauli. I jest pod urokiem tej kobiety a najbardziej jej lazurowych oczu. Chyba już się zakochał. Ciekawa jestem co teraz Ula zrobi gdy się spotkają? Napewno nie powie prawdy. A przynajmniej nie teraz. Nie chciała wiedzieć kto będzie ojcem jej dziecka ale dowiedziała się tego nadzwyczaj szybko. Nie wątpliwości zapowiada się ciekawie i napewno nudy nie będzie. Ile rozdziałów planujesz? Fajnie też, że Maciek ułożył sobie życie i jest szczęśliwy. Tak samo Paula. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarze na moim blogu. Miłej niedzieli.
MalgorzataSz1 2015.06.14 11:47
Justyna

Ja mam nadzieję, że w którymś momencie nie powieje nudą. Starałam się, żeby każdy rozdział był w miarę intrygujący, ale to do Was należy ocena.
Widzę, że trochę rzeczy Cię zaskoczyło, więc zapisuję to na plus dla siebie.
Nie zgadzam się z określeniem, że Ula była lekkomyślna. Lekkomyślnie to idzie się z obcym facetem do łóżka, tak na żywioł, bez zabezpieczenia a po kilku tygodniach ze zdziwieniem stwierdza się błogosławiony stan. Tutaj nic takiego nie było, bo wszystko miało przebiegać zgodnie z tym misternym planem, który jak się wkrótce okaże, taki misterny nie był, bo Ula nie przewidziała wielu sytuacji, a już na pewno nie tego, że jednak pozna nazwisko tatusia.

Bardzo dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Aga (gość) 2015.06.16 00:08
Witaj Małgosiu ;)
Ula jak widać miała dobrze opracowany plan(a przynajmniej tak jej sie wydawało) - pojdzie do klubu, pozna jakiegos faceta, pojdzie z nim do lozka, liczyla ze od razu zajdzie w ciaze i zapomni o tym facecie, bo przeciez nie bedzie znala jego danych. Ciąża owszem jest, jeden punkt planu wykonany. Ale dalsza jego część ulega modyfikacji - 1/spotkanie z Pauliną
2/poznała nazwisko faceta, którego nie chciała znać
3/ten facet jest jej "dawnym znajomym" (myślę, że wiesz o co mi chodzi)
4/ Marek rozpoznaje Ulę na zdjeciu, poznaje jej imię i nazwisko, a co najwazniejsze, ze ona jest w ciązy. No i dobrze chłopak sobie kojarzy, że to jego dziecko - Ula nie wyglądała, na dziewczynę, która chodzi z każdym nowo poznanym facetem do łóżka.
5/Marek-nie poddawaj się!! walcz o nią i o swoje dziecko - nie, czekaj, wróć - wasze dziecko ;). Bo przecież dziecko nie będzie po części Marka, a po części Uli. dziecko jest jedno, jest dzieckiem wspólnym obojga rodziców. I powinno mieć ich obojga, a nie trochę mamy, a czasami trochę taty. No ale zapewne Marek w tej sytuacji nie da się tak łatwo oszukać - oj nie.
Teraz tylko pozostaje czekać na rozwój sytuacji, bo przecież choć pewnie wszyscy domyślają się jaki będzie koniec, to najciekawsze będzie jak do tego dojdzie, jakimi sposobami,. to czekanie na następny rozdział i myśl - ciekawe co on zrobi, co jej powie...
Zacytuję tu,( mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko ) fragment piosenki, który bardzo mi się podoba
"...to dopiero początek, tyle przed nami,
po co się pytać na stracie co będzie z nami,
i nawet jeśli to życie zna już odpowiedź,
będzie dużo ciekawiej, gdy teraz nic nam nie powie..."

bo przecież nigdy nie wiemy, co będzie jutro. możemy tylko przewidywać, planować, ale może się okazać, że wszystko pójdzie całkiem inaczej niż sobie zaplanowaliśmy, wtedy trzeba nanieść poprawkę na plan i iść dalej ;)

pozdrawiam ;)) Aga
Aga (gość) 2015.06.16 00:14
PS: I wydaje mi się, że z biegiem czasu Ula zrozumie, że nie może trzeba dać facetowi szansę się wykazać - nie chciała znać ojca dziecka, ale skoro już się znalazł, to czemu by chociaż nie spróbować?

PS.2: Mam nadzieję, ze mój komentarz był w miarę zrozumiały, bo jest już późna pora ;)

Aga
MalgorzataSz1 2015.06.16 17:22
Aga

Twój komentarz nie dość, że jest dla mnie zrozumiały, to w dodatku imponująco długi. Dziękuję.
Czasami tak bywa, że planujemy coś długo i wydaje nam się, że nie pominęliśmy żadnych szczegółów, a tymczasem życie weryfikuje te nasze plany i albo całkowicie palą na panewce, albo niewiele z nich wychodzi.
Uli plan miał być doskonały i dobrze przemyślany, ale wielu rzeczy nie mogła przecież przewidzieć, bo nie jest wróżką i nie czyta ze szklanej kuli. Stało się jak się stało i teraz ma naprawdę poważny problem Jutrzejszy rozdział nieco więcej wyjaśni. Na pewno ani jedno, ani drugie nie będzie chciało odpuścić. Jedno jest pewne, że nie musi dojść od razu do konfliktu i nie trzeba od razu lecieć do sądu. Podstawą jest spokojny dialog i niepodważalne argumenty. Sprawne wyłuszczenie wszystkiego za i przeciw potrafi zdziałać cuda.
Zgodnie z cytatem piosenki, to dopiero początek, a życie i tak ma dla nich własne plany.

Bardzo Ci dziękuję raz jeszcze za tak długi wpis, a nawet dwa wpisy.
Serdecznie Cię pozdrawiam i zapraszam na jutrzejsze popołudnie. :)

jute (gość) 2015.06.16 23:04
Witaj Małgosiu.Przepraszam Cie bardzo,ale jestem wykończona.Jakoś czas mi się przykurczył.Próbuję jakoś nadążyć ale kiepsko mi to wychodzi.Dzisiaj były moje bachorki,Wreszcie udało im się sprzedać mieszkanie.Bardzo mnie to ucieszyło,bałam się ,że będą się z tym bujać dużo dłużej.Była wizyta,więc musiało być ciasto itd. .Szalony dzień.Rzut w kota ogórkiem (małosolnym) to moje dzisiejsze bryknięcie. Co gorsza trafiłam.Mój mąż się zastanawia,czy takie "cosik" podchodzi pod sport,czy pod rozrywkę.Idę ,spróbuję się wczołgać pod kordełkę.Dobranoc.Do jutra.
MalgorzataSz1 2015.06.17 11:08
Jute

Nowa dyscyplina sportowa? Rzut ogórkiem w kota?
Pozdrawiam. :)
Kinga Tomaszewska (gość) 2015.06.17 12:24
Witaj Małgosiu,
Ula igra z ogniem. Woli zajść z przypadkowym mężczyzną w ciążę, niż na przykład skorzystać z inseminacji. W dzisiejszych czasach in Vitro jest bardzo popularne i raczej nie ma problemu, aby z niego skorzystać. Teraz, tak szerzej patrząc, ludzie chyba nie zdają sobie sprawy, jakie niebezpieczeństwa ciągnie za sobą przypadkowy seks, np. HIV. A co do opowiadania, to chyba jest twoje najlepsze opowiadanie, następne na mojej liście uplasowało się "Pozory mylą'. Oczywiście ubolewam, że oba są/będą takie krótkie. Pewnie w następnej części spotkanie Uli i Marka, czekam przebierając niecierpliwie nogami.
Pozdrawiam gorąco, Kinga
MalgorzataSz1 2015.06.17 14:22
Kinga

Chyba komentujesz u mnie po raz pierwszy, chyba że się mylę. Tak czy owak jest mi bardzo miło, że opowiadanie przypadło Ci do gustu. Oczywiście, że Ula mogła skorzystać z in vitro, ale w dzisiejszej dobie, kiedy jest tak bardzo krytykowane i wręcz tępione zwłaszcza przez środowisko kościelne, wolałabym jej chyba nie wikłać w coś takiego. Na osoby bardzo pragnące mieć dzieci, a nie mogące ich mieć trwa ostatnio permanentna nagonka, której ja osobiście kompletnie nie rozumiem, ale to temat na dłuższą dyskusję.
A jeśli chodzi o opowiadania, to każda z Was ma jakieś swoje ulubione. Zresztą napisałam ich już dość sporo więc jest w czym wybierać.
Bardzo Ci dziękuję za wizytę na blogu i za miły komentarz. Zapraszam Cię na dzisiejsze popołudnie. Dzisiaj kolejny rozdział.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
Kinga (gość) 2015.06.17 14:29
To nie jest mój pierwszy komentarz pozostawiony na twoim blogu, robiłam to w zamierzchłej przeszłości. Bardzo dużo pracuję i nie mam, najzwyczajniej w świecie czasu, aby zostawić komentarz pod rozdziałem. Czasami, daję o sobie znać, żeby poinformować Was, że czytam. Pozdrawiam, Kinga
MalgorzataSz1 2015.06.17 14:40
Kinga

Naprawdę się cieszę, że tu zaglądasz. Nie musisz komentować, dla mnie najważniejsze jest, że ktoś to w ogóle czyta, bo nikt nie lubi pisać do szuflady. :)
Miłego popołudnia. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz