Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"POŻÓŁKŁE KARTKI PAMIĘTNIKA" - rozdział 5

13 listopad 2014
ROZDZIAŁ 5



Marek znowu pokłócił się z Pauliną. Tym razem nie chodziło o mnie, ale o jej brata Alexa.


Wszystko zaczęło się od wiadomości, która poraziła pracowników, a mianowicie, że Krzysztof Dobrzański nie wróci już do pracy. Jego serce nie wytrzymuje stresu i lekarze kategorycznie zabronili mu pracować. Senior Dobrzański to uczciwy człowiek z dużym poczuciem sprawiedliwości. To właśnie z uwagi na nie postanowił wyłonić z konkursu swojego następcę. W grę wchodzi oczywiście tylko Marek i Alex, bo to rodzinna firma przecież. Obaj mają przygotować prezentację dotyczącą dalszego rozwoju F&D i przedstawić pomysły mające na celu zwiększenie jej zysków.

Po tych rewelacjach długo rozmawiamy u Marka w gabinecie. Stanęło na tym, że prezentacja nie może być pisana w biurze, bo niechybnie Alex próbowałby ją wykraść.



- U siebie nie mogę jej pisać Ula ze względu na Paulinę. Ma długi jęzor i nie potrafi utrzymać go za zębami. Zaraz wygadałaby braciszkowi. Może więc u ciebie? Co ty na to?
- Może być. Mam trochę pomysłów, które od dawna chodzą mi po głowie i myślę, że będzie je można wykorzystać.
- To kapitalnie. Jeszcze dzisiaj pogadam z Paulą i powiem jej, że weekendy będę miał zajęte, a być może w tygodniu uda się coś skrobnąć. Trzeba pamiętać tylko o tym, żeby w biurze nie
zostawiać żadnych notatek. Musimy być bardzo ostrożni.
Ta rozmowa między Markiem a jego narzeczoną nie przebiegła spokojnie. Ponoć darła się na niego jak opętana. Oliwy do ognia dolał Marek jeszcze bardziej, gdy powiedział jej, że Alex to zwykła szuja, kombinator i łajdak, a robotę za niego odwala Turek. Oburzenie panny Febo sięgnęło zenitu. Od dzisiaj śpią w osobnych sypialniach, bo wyrzuciła go z ich wspólnej. Marek chyba nie bardzo się tym przejął, a przynajmniej sprawiał takie wrażenie.
Mamy trzy tygodnie i musimy się dobrze postarać, żeby wygrać tę grę o wszystko.


***

Jest sobotni ranek. Za chwilę pojawi się Marek, bo dzisiaj zaczynamy. Maciek chyba z nudów zadeklarował się do pomocy. Cieszę się, bo on naprawdę jest bardzo zdolny i marnuje ten talent w największej rysiowskiej mordowni lejąc piwo moczymordom.


Siadamy w moim pokoju i najpierw opowiadamy o swoich pomysłach. Marek jest pod wielkim wrażeniem tego, co opowiada Maciek.
- Słyszałem, że macie dwa wielkie magazyny zawalone niesprzedanymi resztkami kolekcji aż po sufit. Dlaczego z tym nic nie zrobicie? – Marek skrobie się po głowie i ma komiczną minę.

- Bo nie bardzo wiemy, co. A ty masz jakiś pomysł?
- Sprzedaż przez internet. Aukcja. Rozumiesz? Oczywiście po obniżonych cenach, bo za pierwotne nie sprzedadzą się. No i rzecz jasna najpierw musi pójść reklama w miasto.
- Mógłbyś się tego podjąć?
Zdziwiony Maciek patrzy z powątpiewaniem na mojego szefa.
- To tylko pomysł Marek. Przecież ja nie jestem waszym pracownikiem.
Marek jednak nie daje za wygraną.
- Ja chętnie bym cię zatrudnił. Nawet od jutra. Cztery i pół tysiąca brutto plus premia kwartalna.
Maciek nie może uwierzyć. Z wytrzeszczonymi oczami patrzy
na Marka i przełyka nerwowo ślinę.
- Mówisz serio?
- Jak najbardziej serio. Jeśli się wykażesz i twój pomysł zacznie przynosić w krótkim czasie zyski, na pewno to docenię.
Ściskają sobie dłonie. Maciek deklaruje się sporządzić symulację potencjalnych zysków i opisać w szczegółach założenia tego pomysłu. Potem ja dorzucam swoje trzy grosze i jeszcze kolejne. Marek łapie się za głowę. Jest zachwycony.
- Kochani. Jeśli to wszystko wypali, to chyba upiję się ze szczęścia i was też.


***

Maciek pracuje już w F&D. Zaangażował się w tę robotę całym sercem. Przetrzepał magazyny. Zorganizował sobie pracę i błyskawicznie założył stronę internetową. Na mieście porozklejał wraz z Jaśkiem ulotki. Wciągnął w całą akcję Pshemko, który uszczęśliwiony tym, że jego kreacje przestaną łapać kurz w magazynach poświęcił cały dzień obdzwaniając swoje stałe klientki i informując o możliwości tańszego nabycia jego dzieł.
Maciek jest niesamowicie pracowity, ale ja przecież wiem to od dawna. Dostarczył mi opracowany temat sprzedaży
internetowej w postaci pliku i teraz pozostało tylko wydrukować. Czas nas goni, ale nie próżnujemy z Markiem. To będzie najlepsza prezentacja wszechczasów.
Po trzech tygodniach wszystko jest gotowe. Wydrukowane w pięciu egzemplarzach i zbindowane. Wreszcie nadchodzi dzień zarządu. Marek produkuje się już od dwóch godzin. Ciekawe jakie pomysły miał Alex, bo on przemawiał zaledwie godzinę. Patrzę przez szybę dzielącą korytarz od sali konferencyjnej.



Febo nie ma najszczęśliwszej miny, a „mój” Marek gada i gada. Pokazuje i objaśnia. Kiedy mówi, jakiej wysokości zyski może wygenerować, wszystkim opadają szczęki. Cztery i pół miliona złotych to ogromna suma. Febo założył mniej niż jej połowa.
To co przedstawił Marek u Krzysztofa nie budzi najmniejszych wątpliwości. Już wie, że jego syn spisał się na medal i pokazał o wiele lepsze rozwiązania dla firmy niż Alex. Po półgodzinnej przerwie ogłasza nominację na nowego prezesa. Będziemy świętooować!


***

Marek zwyciężył! Tak się cieszę, bo wiem, że będzie o wiele lepszym prezesem od Alexa, który pracowników ma za nic i nie szanuje ich. Sam Marek twierdzi, że beze mnie i Maćka nie udałoby się nic i to głównie nam należy się to zwycięstwo. Uczciliśmy je, a jakże. Marek zaprosił nas na wystawny obiad do „Baccaro”. Powiedział, że po raz pierwszy usłyszał od ojca, że ten jest z niego dumny. Wiem, że w skrytości ducha marzył, żeby to usłyszeć.


Paulina jest wściekła. Liczyła na to, że braciszek wygra. O święta naiwności. Zamiast stać po stronie swojego narzeczonego ona trzyma stronę brata? Naprawdę nie nadążam za tą kobietą. Marek nie lubi kłótni i ciężko je znosi. Jakoś ją udobruchał, bo Paula tryska dobrym samopoczuciem już od kilku dni. Oby jak najdłużej miał spokój.

***

Widziałam dzisiaj ślubną suknię Pauliny. Pshemko naprawdę się postarał, bo jest przepiękna. Znowu to znajome uczucie zazdrości. Zazdrość jest straszna i niszczy człowieka. Czasem odbiera mu rozum i zmusza do popełniania okropnych rzeczy. Nie, nie będę podcinać sobie żył, ani się wieszać. Mimo tej zazdrości pogodziłam się już chyba z wyborem Marka.

***

Marek wydaje mi się jakiś przygaszony. Im bliżej tego ślubu tym więcej w nim smutku. Myślałam, że Paulina odpuściła i on ma wreszcie spokój, ale chyba tak nie jest. Wciąż nachodzi go i zawraca mu głowę jakimiś duperelami. A to kolor obrusów, a to sukienki dla druhen… Po co jej on potrzebny przy wyborze? Przecież i tak zrobi jak zechce. Zdominowała go kompletnie. Nie ma prawa o niczym decydować, bo ona wie lepiej.
Dzisiaj powiedział mi, że gdyby tylko miał taką możliwość, wycofałby się z tego ślubu.
- Jestem już zmęczony Ula jej wiecznymi pretensjami o wszystko. Angażuje w to moich rodziców, a przecież ojcu nie wolno się denerwować. Tyle razy prosiłem ją, żeby dziesięć
razy zastanowiła się zanim coś przy nim chlapnie, ale ona w ogóle nie liczy się z tym co do niej mówię. Tym ciągłym narzekaniem na mnie wpędzi go do grobu. Ostatnio widziałem już po jego twarzy jak bardzo ma dość tej paplaniny. Wiesz co jej powiedział? „Skoro tak bardzo narzekasz na Marka i skoro według ciebie jest taki zły, to może pomyliliśmy się i ten ślub jednak nie ma sensu?” Mogłaś widzieć jej minę. Niemal udławiła się własnym językiem. W końcu powiedziała, że mnie kocha i niczego nie będzie odwoływać. A ja mam coraz większe wątpliwości, czy to prawda. Czy ona rzeczywiście mnie kocha.
- A ty ją? – Pytam. Spojrzał na mnie dziwnie i zamyślił się przez moment.
- Ja…, chyba tak… Nie wiem… Może?

- Jeśli nie potrafisz od razu dać pozytywnej odpowiedzi i się wahasz, to jeszcze jest czas, żeby się zastanowić i ewentualnie wycofać.
- To nie wchodzi w rachubę Ula. Wykluczone. Tak musi być, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że o miłość chodzi tutaj najmniej.
Naprawdę go nie rozumiem, bo skoro jej jednak nie kocha, to dlaczego chce wziąć ten ślub? A co będzie po nim? Będą się męczyć ze sobą do śmierci? Niedorzeczne.


***

Dzisiaj Marek wręczył mi zaproszenie na wesele i ślub. Kolejny gwóźdź do mojej trumny.


Znowu mam łzy w oczach, a on nie może zrozumieć tej mojej reakcji.
- O co chodzi Ula? Zawsze się rozklejasz w takich momentach.

- Przepraszam cię Marek. Na ślub przyjdę, ale na wesele nie. Wiesz, że Paulina mnie nie trawi. Nie chcę, żeby wypominała ci moją obecność przez cały dzień. To ważny moment dla was obojga, a ja nie czułabym się dobrze mając świadomość, że stanowię na tej uroczystości jakiś dysonans. Mam nadzieję, że to rozumiesz?
- Szkoda. Naprawdę szkoda, bo liczyłem na taniec z tobą. Oczywiście jeśli tak wolisz, to uszanuję twoją decyzję.


***

Koniec mojej mordęgi. Zaliczyłam ortodontę, który wreszcie uwolnił moje zęby od niewygodnego aparatu. Czuję się świetnie i nie mogę oderwać wzroku od lustra. Co rusz się wyszczerzam i nie umiem się nadziwić, jakie są równe i białe. Opłaciło się pocierpieć dla takiego efektu.
Jutro ten nieszczęsny ślub. Bardzo żal mi Marka, bo mam dziwne przeczucie, że to małżeństwo nie będzie udane. Ona nie pozwoli na to, żeby on mógł być szczęśliwy. Serce mi się ściska na samą myśl, ale nie ma odwrotu.
Maciek obiecał mi podwózkę i swoje towarzystwo w kościele. Będzie mi raźniej, chociaż wiem, że ciężko to zniosę. Ten ślub, to jakby zamknięcie pewnego etapu w życiu moim i Marka. Zamknięcie na klucz moich marzeń i tęsknot za nim. Nie wolno mi kochać żonatego mężczyzny. Mimo moich usilnych prób nie potrafię wyrwać tej miłości z serca. Może powinnam zakochać się w kimś innym? Łatwo powiedzieć. Mam pewność, że każdego potencjalnego kandydata porównywałabym do Marka.

***

Sobota. Najgorszy dzień w moim życiu. Od rana jestem nakręcona i zdenerwowana. Dwa razy wjechałam szczotką do oka mażąc je tuszem. Biorę kilka głębokich oddechów. Spokojnie. Już nic nie mogę zmienić. Wreszcie wychodzi mi makijaż taki jak chciałam. Wcześniej byłam u tego samego fryzjera co poprzednio. Znowu mogę się cieszyć ładną fryzurą. Ubieram sukienkę, którą kupiłam specjalnie na tę okazję i pasujące do niej szpilki. Przeglądam się w lustrze. Wyszło całkiem nieźle. Jeszcze tylko torebka i malutkie pudełeczko. To prezent dla Marka i tylko dla Marka. Postanowiłam, że Paulinie złożę wyłącznie lakoniczne życzenia. W pudełku na miękkiej, aksamitnej wyściółce spoczywa złoty zegarek, który z tyłu, na kopercie ma wygrawerowany napis „Bądź szczęśliwy. Ula”.
Maciek wraz z resztą mojej rodziny wyrażają swój zachwyt moim wyglądem.



Miło jest czasem usłyszeć takie komplementy. Wprawdzie tata nie lubi czerni, ale sukienkę wybrałam z pełną świadomością, bo dla mnie dzisiejszy dzień jest dniem żałoby. Jedziemy. Ślub ma być o dwunastej. W samo południe.
Podjeżdżamy pod kościół. Widzę już z daleka tłum gości, który wlewa się do wnętrza świątyni przez szeroko otwarte, masywne drzwi. Maciek parkuje i pomaga mi wysiąść. Wchodzimy do środka i zajmujemy miejsca w jednej z ławek po prawej stronie. Maciek odbiera ode mnie kwiaty i kładzie obok. Trzymałam je tak kurczowo, że ich zielony sok pobrudził mi dłonie. Usiłuję zetrzeć go nawilżającą chusteczką. Na szczęście schodzi.
Siedzę zamyślona, wpatrzona w pięknie ustrojony ołtarz. Poddaję się tej atmosferze oczekiwania. Oczekiwania na parę młodą i nie potrafię oprzeć się myśli, że mogłabym tak siedzieć do wieczora, byleby oni nigdy nie przeszli przez te cholerne drzwi. 
 
 
 
jute (gość) 2014.11.13 10:49
Witaj Małgosiu. Czy ja mam się rozbeczeć?.O nie. Muszę to przetrawić.Do potem.Biedna Ulka I jeszcze biedniejszy Marek.Bo głupi.
MalgorzataSz1 2014.11.13 11:18
Jute

Nie płacz, bo to tylko małe zawirowanie w życiu ich obojga. Niedługo ich świat stanie na głowie.
Pozdrawiam. :)
K. (gość) 2014.11.13 11:55
Ale się porobiło. A właściwie porobi, jak przejdą przez te drzwi. Ale teraz może być już tylko lepiej. Wreszcie zbliżamy się do momentu gdzie pojawi się dziecko i zniknie Paula. A między Ulą i Markiem zacznie się dziać coś dobrego. I Maciek znalazł wreszcie uznanie w oczach Marka, który wreszcie jest prezesem i Aleks może już niewiele. Bardzo fajny pomysł na opowiadanie. Pozdrawiam i do niedzieli.
Gaja (gość) 2014.11.13 12:43
Witaj Małgosiu,
przeczytałam na krzywy ..., ale teraz to nadrabiam:) Bardzo mnie zaintrygowałaś, co takiego ma na Marka Paulina, że On twierdzi, że nie może wycofać się ze ślubnych zamiarów i do tego jeszcze mówi, że "tak musi być, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że o miłość chodzi tutaj najmniej"? Nawet rodzice Marka nie naciskają?! O co tu chodzi? Bardzo zagmatwałaś życie Marka i Uli i jesteś niesamowicie tajemnicza. Ten ślub, to jakiś koszmar!, i w dodatku jeszcze w kościele!?, może cywilna uroczystość byłaby jeszcze do zniesienia, ale nabożeństwo, to jakaś prawdziwa makabra. Myślę, że zarówno dla Marka, jak i dla Uli. Cudowny prezent dla Marka, i ta dedykacja "Bądź szczęśliwy". Nie wyobrażam sobie jak Uli musi być ciężko, strasznie mi Jej żal:(
Poza tym fajnie wymyślone pisanie prezentacji w domu Uli, mogli się lepiej poznać, ale czy to coś dało Markowi?, bo Uli chyba jeszcze bardziej zamieszało w głowie?! Aleks, no cóż, zawsze musi być jakiś czarny charakter, zwłaszcza jak się ma taką "fajną" siostrzyczkę, wredotę mają chyba w genach?
Już nie mogę doczekać się niedzieli i rozwiązania poplątanych ścieżek.
Serdecznie pozdrawiam,
Gaja:)
Gośka (gość) 2014.11.13 16:21
Jak zbliżała się matura wielkimi krokami to zastanawiałam się z koleżankami co mogłoby spowodować jej odwołanie. Polecam trzęsienia ziemi, zimy stulecia, jakieś małe "bum", tak, aby nikt nie ucierpiał, ale ślubu by nie było.
A tak na poważnie, szkoda mi Marka, żenić się z racji tego bo wypada to najgorzej.
A prawie każdy marzy o ślubie z miłości...
MalgorzataSz1 2014.11.13 17:23
K.

To jeszcze nie całkiem tak jak piszesz, ale coraz bliżej. Jeszcze trochę się podzieje zanim urodzi się dziecko.
Cieszę się, że pomysł opowiadania przypadł Ci do gustu.

Gaja

To, że ten ślub się jednak odbędzie nie jest żadną tajemnicą, a raczej powody dla których się odbędzie. To nie jest tak, że Dobrzańscy nie naciskają. To tylko zmęczony Krzysztof chciał przerwać słowotok Pauliny i jej narzekanie na Marka.
Ten ślub był planowany od lat, bo miał połączyć na zawsze rodziny obu wspólników i chociaż Marek miewał wątpliwości, to jednak nie protestował, bo od lat wiedział doskonale, że Paulina jest mu pisana. Tak zawsze twierdzili jego rodzice. Pisałam Ci już kiedyś o tym. Miłości nie było tu z całą pewnością. Było natomiast zobowiązanie, z którego Dobrzańscy bardzo chcieli się wywiązać w stosunku do zmarłych Febo.

Ula przeżywa ten ślub bardzo, bo wie, że jej miłość do Marka nigdy się nie spełni. Traktuje to jak żałobę. Jednak będzie trzymać się dzielnie do samego końca uroczystości.

Pisanie prezentacji u Uli to tylko taki luźny pomysł, żeby jeszcze bardziej podkreślić podły charakter Pauliny i jej wściekłość na Marka. On nie musi Uli bardziej poznawać, bo znają się bardzo dobrze. W końcu są przyjaciółmi.


Gosiu

Aż się uśmiechnęłam czytając Twój komentarz. Mnie nawet nie przyszedł do głowy żaden kataklizm, żeby nie dopuścić do tego ślubu. Zaplanowałam, że on się odbędzie niestety.

Dziewczyny jestem Wam bardzo wdzięczna za komentarze. Wszystkie pozdrawiam najserdeczniej. :)
jute (gość) 2014.11.13 21:29
Witaj Małgosiu.Znowu.Dalej nic nie rozumiem.Chyba ,że Paulina jest już zaciążona.Marek honorowo (zresztą słusznie),daje się zapakować do pudełka z napisem "żonaty".No bo jak by na to nie spojrzeć ,ta ciąża by nie była całkiem przypadkowa.Jeżeli się z kimś uprawia seks przez dłuższy czas,to może się zdarzyć.Może nie było tego w planach na już,ale się zdarzyło.Żadne inne wytłumaczenie nie przychodzi mi do głowy.Bardzo nie lubię, kiedy Ulka albo Marek, wiążą się z innymi partnerami.Nawet na krótko.Marek ma kochać Ulkę i tylko Ulkę,a Ulka ma kochać Marka.I kropka.Wiem,wiem co możesz sobie o mnie w tej chwili pomyśleć.No ale mam takie "trwałe chcenie" i nic na to nie poradzę.Mogę Wybaczyć Ci jedynie dlatego,że wspaniale się toto czyta,no i wiem,że skończy się jednak dobrze.Czyli wszyscy będą na właściwych miejscach.Ale wredne babsko ze mnie.Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2014.11.13 22:46
Jute

Koniecznie muszę Cię odesłać do mojej odpowiedzi na komentarz Gai, bo tam wszystko wyjaśniłam. Mogę powiedzieć tylko, że Paulina nie jest w ciąży. Jeszcze nie, więc Marek nie żeni się z nią ze szlachetnych pobudek. Powody jego ożenku u Gai.
Też lubię, gdy Ula i Marek darzą się wzajemną miłością, ale żeby opowiadanie miało sens, trzeba ich trochę uwikłać w sytuacje trudne, ale nie beznadziejne i ja staram się to robić.
Nie jęcz już, tylko czekaj cierpliwie na kolejną część.
Dzięki za wpis zrzędo. Buziaki. :)
magdam (gość) 2014.11.14 11:43
Małgosiu! :)
To chyba najgorszy dzien w zyciu Uli! Jej ukochany bierze slub z inna, ona musi ukrywac swojej uczucia, w dodatku widzi,ze Marek nie jest szczesliwy, a Paula to nie jest materiał na dobra zone...Dla niej to żałoba! Oj jestem straaaasznie ciekawa, co wymyslilas :) jak sie rozstanie z Paula,kiedy sie dowie o milosci Uli no i co to za dziecko!! Ahh...co za niepewnosc :)
Buziaki! :)
MalgorzataSz1 2014.11.14 12:01
Magdam

Życie lubi czasem zaskakiwać i myślę, że to Paulina zaskoczy wszystkich. Marek myślę też zaskoczy. Ula będzie się jakoś trzymać, chociaż na pewno będzie to dla niej prawdziwe wyzwanie. Jeszcze dwa dni i będzie nowy rozdział, który jednak nie zdradzi wszystkiego, ale będzie chyba jakimś zaczynem do rozwoju wypadków.

Serdecznie dziękuję Ci, że czytasz i zostawiasz ślad. Pozdrawiam. :)
Ula i Marek (gość) 2014.11.14 23:47
Bardzo fajne opowiadanie, ale musze przyzanć że najbardziee podobału mni się opowiadania od 1 -12 i 14
Zapraszam do mnie ulaimarek.blogspot.com
MalgorzataSz1 2014.11.14 23:55
UlaiMarek

No cóż... Jeden lubi róże inny piwo duże. Każdy z czytelników ma swoje ulubione opowiadania. Ja sama uważam, że te pierwsze nie były zbyt udane, bo miałam trochę dobrych pomysłów, które rozwijałam w późniejszych.

Kliknęłam w adres, który podałaś, ale pod nim nie ma żadnych postów a jedynie wielkie czerwone usta. W co kliknąć, żeby można było przeczytać coś Twojego?
Pozdrawiam. :)
amicus (gość) 2014.11.15 22:05
Witaj,
a jednak Marek konsekwentnie pakuje się w ten związek bez przyszłości. I Ulka reagująca tak emocjonalnie na zaproszenie. Marek świetnie się wpisuje w schemat, że faceci potrafią być naprawdę ślepi. Ciekawa jestem kiedy przjerzy na oczy i zrozumie co czuje Ulka i że związek z Paulą był jedną, wielką pomyłką.
Pozdrawiam
:)
MalgorzataSz1 2014.11.15 22:40
Amicus

Oczy otworzą mu się już w następnym rozdziale, ale nadal będzie zajętym facetem. Nie ma mowy, żeby Ula weszła do trójkąta. Ma dziewczyna zasady.
Ja zapraszam Cię już jutro na nową część, która sporo wyjaśni.
Dziękuję, że jednak zajrzałaś i zostawiłaś komentarz.
Serdecznie cię pozdrawiam. :)
MalgorzataSz1 2014.11.15 22:57
Jeszcze słowo do:

Ula i Marek

Niestety nie mogę u Ciebie dodać komentarza, bo po rozwinięciu listy pod oknem dialogowym nie ma opcji ADRES/NAZWA URL. Musisz ją dodać i wtedy i ja dodam swój wpis. Tymczasem wklejam go u siebie, może zechcesz skopiować i przenieść na swój blog.

Ula i Marek
No cóż... Jak na razie to wszystko już było i mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale przeczytam o czymś trochę innym.
Niezależnie od treści bardzo mnie razi taka forma zapisu dialogów. Nie wiem kto ją wymyślił, ale w żadnej książce, a przeczytałam ich mnóstwo, nie spotkałam się z czymś podobnym. Dialogi powinny być napisane tak, by czytelnik nie miał wątpliwości, kto wypowiada poszczególne zdania i niepotrzebne są tutaj inicjały imion bohaterów. To bardzo zła maniera, której nie powinnaś stosować.
Nie jest potrzebne też używanie takich górnolotnych sformułowań w stylu :kwiat kobiecości", bo trąci to trochę Harlequinadą i tanim romansem, a przecież na pewno nie o to chodzi w tym opowiadaniu.
Mam nadzieję, że masz dobry pomysł na tę historię i będzie ona rozwijać się z rozdziału na rozdział, co sprawi, że będzie ciekawa i porywająca. Ja szczerze Ci tego życzę.
Pozdrawiam. :)
Magda (gość) 2014.11.19 11:48
Piszesz w sposób jaki wiele osób może Ci zazdrościć. Od jak dawna to robisz? Po przeczytaniu postów idzie wywnioskować, że to Twoja pasja od bardzo dawna a takich ludzi szanuje i wspieram. Rób to co sprawia ci przyjemność i nie zwracaj uwagi na żadną krytykę. Nic nie powinno być w stanie zniszczyć twojego hobby!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz