Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 października 2015

„ZAPOMNIEĆ” - rozdział 3


ROZDZIAŁ 3

Siedziała załamana a na jej dłonie kapały łzy. Z rozpaczą w oczach spojrzała na ordynatora.
- Oczywiście podpiszę taką zgodę. Nie traćcie czasu, proszę… Uratujcie go. Tylko jego mam…
Ordynator podsunął jej stosowne dokumenty i pokazał, w których miejscach ma podpisać. Kiedy to zrobiła oddał je jednemu z neurochirurgów mówiąc:
 - Zacznijcie działać. Ja za chwilę do was dołączę.
Wszyscy lekarze wyszli z gabinetu, a Wilk usiadł obok Uli.
 - Chciałem państwu wyjaśnić jakie obrażenia ma syn i jakie mogą wyniknąć z nich konsekwencje. Nie będę ukrywał, że stan jest bardzo poważny a operacja będzie trwała wiele godzin. Musicie być na to przygotowani. Ten wypadek spowodował u chłopca stłuczenie mózgu. Przez jakiś czas był nieprzytomny, ale kiedy odzyskał świadomość okazało się, że jest mocno splątany i zdezorientowany. Ewidentnie nastąpiły zaburzenia funkcji intelektualnych. Nie kontrolował też odruchów. Te wszystkie czynniki doprowadziły do obrzęku mózgu i to dlatego czas jest tu tak bardzo ważny, bo koniecznie musimy ten mózg odbarczyć. On na przemian traci i odzyskuje przytomność, ale na krótko. To nie wróży dobrze, bo już spowodowało opadnięcie powieki i rozszerzenie źrenicy prawego oka, zaburzenia mowy i lekki niedowład kończyn. To niestety nie wszystko. Rezonans wykazał co najmniej dwa krwiaki nad i podtwardówkowy, które wywołały wzrost ciśnienia wewnątrzczaszkowego. Mam nadzieję, że zdążymy je zoperować zanim dojdzie do wklinowania, czyli niekorzystnego przesunięcia się mózgu, a co za tym idzie uciskania jego ważnych obszarów. Skala obrażeń głowy syna świadczy o tym, że energia urazu była bardzo duża w momencie wypadku. Chłopiec ma tylko osiem lat i nie wiadomo jak zniesie tak ciężki zabieg. Ja mogę państwa zapewnić, że zrobimy wszystko co możliwe, żeby uratować mu życie. Operacja potrwa jakieś sześć do siedmiu godzin. Proszę odpocząć przez ten czas i wrócić do domu. Po zabiegu będę mógł powiedzieć znacznie więcej.

Wyszli z gabinetu ordynatora. Ula jakby zapadła się w sobie. Była tak roztrzęsiona, że ledwo mogła ustać na nogach. Marek objął ją wpół i podprowadził do stojących w rzędzie krzeseł. Usiadła a on podszedł do stojącego obok automatu z kawą i po chwili podał jej gorący płyn. 
 - Proszę Ula, może pozwoli ci się nieco uspokoić. Wypijemy i zawiozę cię do domu. 
 - Nigdzie się stąd nie ruszam. Nigdzie. Moje dziecko walczy o życie. Myślisz, że mogłabym jechać do domu i spokojnie czekać tam na wynik operacji? Zostaję, ale ty nie musisz tu ze mną siedzieć. Dziękuję ci, że towarzyszyłeś mi przez cały ten czas. To już chyba nie jest konieczne. Poradzę sobie, a ty wracaj do domu i odpocznij. 
Trochę zabolały go jej słowa, a z drugiej strony dobrze ją rozumiał. Wcale nie chciał wracać do domu. Coraz częściej nie chciał i to wcale nie dlatego, że Paulina robiła mu jakieś sceny zazdrości. Nie robiła. Już dawno zrozumiała, że warunkiem udanego małżeństwa jest zgoda i życie bez awantur. Ich małżeństwo i tak było dalekie od ideału, a ona wciąż miała wrażenie, że Marek do tej pory nie pogodził się z naciskami jakie wywierali na niego rodzice wtedy, gdy ona i on wrócili z Mediolanu. Matka usilnie pracowała nad nim i doprowadziła do tego, że wreszcie zgodził się poślubić Paulinę. Nie znosił przymusu i nie znosił jak ktoś wtrącał się w jego życie, a tak właśnie postąpiła jego matka. Uległ, ale nigdy się z tym nie pogodził. Nie kochał Pauliny. Ula przez te wszystkie lata zajmowała miejsce w jego sercu. Teraz przewrotny los ponownie zetknął ich ze sobą w dodatku w tak dramatycznych okolicznościach. Pragnął przy niej być, pragnął ją wspierać. Ta niemoc i kompletna bezradność zmaterializowały się na jej twarzy. Była trzydziestopięcioletnią kobietą, a wyglądała jak zagubione, nieszczęśliwe dziecko.  
 - Nie zostawię cię tu samej. Razem poczekamy aż operacja się skończy. Ja tylko wykonam jeden telefon – wstał, wyjął z kieszeni komórkę i wybrał numer Pauliny. Odezwała się po kilku sygnałach. 
 - Gdzie ty jesteś Marek? Myślałam, że razem wrócimy do domu, ale Sebastian powiedział mi, że wyszedłeś z pracy w porze lunchu. O której wrócisz? 
- Tak naprawdę to nie wiem. Zdarzył się wypadek na moście Poniatowskiego. Nic mi nie jest, ale jestem w szpitalu. Ucierpiało dziecko mojej znajomej. Nie będę opowiadał o tym przez telefon. Nie czekaj na mnie, bo to może długo potrwać. Niewykluczone, że do rana.  
Paulinie zapaliła się w głowie czerwona lampka. – O jaką znajomą chodzi i czy to aby na pewno znajoma? – Nie skomentowała tego głośno. Już dawno nauczyła się panować nad tą zazdrością i nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków.  
 - No dobrze, skoro musisz tam zostać, to zostań, ale zadzwoń do mnie jak będziesz wracał. 
 - Zadzwonię. Dobranoc - rozłączył się i usiadł ponownie na krzesło.

 - Nie wiedziałam, że jednak się pobraliście – usłyszał cichy głos Uli. – To znaczy…, domyślałam się, że skoro pojechałeś z nią do Mediolanu, to pewnie nie po to, żeby spędzać tam czas osobno.
 - Spędzaliśmy czas osobno. Ona miała swoje towarzystwo a ja swoje. Dopiero po powrocie matka nękała mnie wciąż, żebym do niej wrócił. Nie kochałem jej i nie pokochałem do tej pory. To małżeństwo czysto biznesowe. Ciebie już nie było, a ja nie widziałem przed sobą celu. Zupełnie biernie poddałem się biegowi wypadków. Ona trochę się zmieniła. Schowała zazdrość do kieszeni i przestała mi robić awantury. Niby żyjemy spokojnie, ale mnie coraz trudniej jest udawać, że to tak ma być i że wszystko jest w porządku. Nie jest niestety. Życie bez miłości nie jest warte funta kłaków. Czasami myślę, że to kara za to jaki byłem podły wobec ciebie. – Jej dłoń spoczęła na jego dłoni.
  - Nie rób sobie wyrzutów. Było minęło, a ja niczego nie żałuję i z sentymentem wspominam naszą znajomość. Chwilami tylko mi żal, że nie wykorzystałam do końca tego czasu, który był nam dany. Chciałam ci tyle jeszcze powiedzieć, ale ty wyjechałeś, a potem i ja leciałam za ocean…
Zamilkli. Obojgu myśli kłębiły się w głowach. Wreszcie Marek przerwał tę ciszę.
-  Kochałaś go?
Spojrzała na niego zaskoczona. Nie sądziła, że o to zapyta. Potrząsnęła głową jakby odganiała się od nocnej mary.
 - Nie… Nigdy go nie kochałam, ale on dawał mi poczucie bezpieczeństwa i nadzieję na szczęśliwą przyszłość. Zawsze podkreślał, że jest uczciwy i szczery. Okazało się, że niestety to tylko słowa, a rzeczywistość była całkiem inna. Trzy lata temu rozwiodłam się z nim. Zdradzał mnie i nie widziałam już szansy na przetrwanie naszego małżeństwa, bo nie potrafiłabym mu już zaufać. Rozstaliśmy się we względnej zgodzie i do tej pory utrzymywaliśmy poprawne stosunki ze względu na Krystiana. Piotr wrócił do Gdańska zostawiając nam mieszkanie w Warszawie. Krystian był u niego na wakacjach. Piotr odwoził go do domu. To straszne, że zginął. W dodatku nie wiadomo co będzie z Krystianem… - rozpłakała się. Objął ją ramieniem i mocno przytulił podając jej jednocześnie chusteczkę.
  - Musisz być silna Ula. Silna dla niego. On będzie cię potrzebował. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. Musisz tylko w to uwierzyć. Operują go najlepsi specjaliści. Musi się udać.
- A ty? – spytała płaczliwie. – Ty masz dzieci?
- Niestety nie… Chciałem je mieć, ale nie z Pauliną. Poza tym okazało się, że ona jest bezpłodna i choć współczułem jej to mnie w jakiś sposób ta wiadomość ulżyła. Ciągle odnosiłem wrażenie, że ona nie byłaby dobrą matką, chociaż być może się myliłem. Wygląda na to, że oboje popełniliśmy ten sam błąd związując się z osobami, których nie kochaliśmy i oboje wiedliśmy życie bez miłości. To była pomyłka Ula. Okrutna pomyłka, która ciągnie się za nami przez całe życie. Ja nie przestałem cię kochać. Kocham cię tak samo jak wtedy i tak strasznie żałuję, że nie mogliśmy się wówczas porozumieć i dojść do ładu ze swoimi uczuciami. Gdybyśmy byli wtedy szczerzy wobec siebie, dzisiaj moglibyśmy żyć szczęśliwie razem, a Krystian mógłby być naszym synem – powiedział z goryczą.
Siedziała ze spuszczoną głową i słuchała jego słów. – Więc i jemu nie przeszła ta miłość? Ona nadal nie ma szans, żeby się spełnić. Jesteś żonaty Marek, a i ja jestem już na innym etapie.
 - Musisz zapomnieć Marek – wyszeptała. - Upłynęła niemal dekada. Nie jesteśmy już tacy jak kiedyś. Mnie jest równie żal jak tobie, ale musimy zrozumieć, że te czasy już nie wrócą. Nie ma do nich powrotu. Ty jesteś żonaty i mimo tego, że jak twierdzisz, nie kochasz Pauliny, to jednak nie powinieneś jej krzywdzić, bo być może ona cię kocha.
 - Paulina nikogo nie kocha oprócz samej siebie. Pod tym względem nie zmieniła się zupełnie. Ona tylko złagodniała nieco, ale reszta pozostała w niej bez zmian.
Ula przysypiała ze zmęczenia na jego ramieniu. Mijało sześć godzin od chwili, gdy wzięto Krystiana na salę operacyjną. Marek dostrzegł jakiś ruch na korytarzu i zrozumiał, że to lekarze wracają. Pochylił się do ucha Uli i szepnął, że operacja się skończyła. Przetarła oczy i twarz patrząc nieco przytomniej. Ordynator Wilk podszedł do nich zdziwiony.
- A państwo tutaj? Sądziłem, że skorzystacie z mojej rady i pojedziecie do domu.

  - Przepraszam panie doktorze, ale musiałam zostać – Ula wstała z krzesła i stanęła przed nim patrząc mu z przejęciem w oczy. – Powie mi pan co z moim synem? – Lekarz usiadł ciężko. Przysiadła z powrotem i ona.
 - To była naprawdę skomplikowana operacja. Staraliśmy się być bardzo ostrożni, żeby nie uszkodzić żadnych struktur mózgu. Usunęliśmy te dwa krwiaki i odbarczyliśmy tkankę mózgową. Jest jeszcze obrzęk, ale niewielki i będzie się cofał. Na teraz nie potrafię powiedzieć, czy operacja powiodła się na tyle, że on nie będzie odczuwał żadnych konsekwencji tego urazu i będzie taki jak przed wypadkiem. Zadecydują o tym najbliższe dwadzieścia cztery godziny. Następstwem takiego uszkodzenia głowy może być między innymi niedowład, który już zaczął się przed zabiegiem i padaczka pourazowa. Mam nadzieję, że to ostatnie będzie mu oszczędzone. Jeśli niedowład się nie pogłębi damy radę wyciągnąć go z tego. Jakby na to nie patrzeć zagrożenia życia już nie ma – poklepał Ulę pocieszająco po dłoni. – Proszę jechać do domu i odpocząć. On się nie wybudzi aż do jutra. Nie ma sensu tu przy nim tkwić. Będzie pod dobrą opieką i będzie cały czas monitorowany.
Ze łzami w oczach dziękowała temu człowiekowi. Najważniejsze, że jej mały, kochany synek będzie żył.


- Mam jeszcze jedną prośbę. Czy mogłabym go zobaczyć? Chociaż na chwilkę?
- No dobrze, ale niech to naprawdę będzie chwilka. Przedostatnie drzwi na prawo.
Podziękowali mu i ruszyli w stronę, którą im wskazał. Uchyliła ostrożnie przeszklone matowe drzwi. Marek stanął obok nich a ona podeszła do Krystiana. Miał zabandażowaną całą głowę, a spod tego turbanu wystawały jakieś sączki. Podłączono mu kroplówkę i aparat tlenowy. Ścisnęło jej się serce. Oddała by wszystko, żeby zamienić się z nim miejscami. Pogładziła jego blady policzek.
- Bardzo cię kocham synku. Walcz i nie poddawaj się.
 - Musicie państwo już iść – usłyszała cichy głos siedzącej przy monitorze pielęgniarki. – Ja mam przy nim dyżur przez całą noc i zapewniam, że nie spuszczę go z oka ani na chwilę.
 - Dziękuję. Jestem naprawdę bardzo wdzięczna. Dobranoc.
Była pierwsza w nocy, gdy opuszczali szpital. Drżała mimo, że noc była dość ciepła. Marek otworzył jej drzwi i pomógł zapiąć pas.

- Odwiozę cię Ula do domu i sam też powinienem wrócić. Może załapię kilka godzin snu. Dasz mi swój numer telefonu? Nie chciałbym tracić z tobą kontaktu.
- Wciąż mam ten sam niezmiennie od dwunastu lat.
- Żartujesz… - pokręciła głową.
- Nie…
Wbił w nią spojrzenie szaro stalowych oczu.
- Jestem kretynem.
Podjechał pod swoją posesję i pilotem otworzył bramę. Wjechał przez nią wolno i zatrzymał się na podjeździe. Postanowił nie wjeżdżać do garażu. Za kilka godzin znowu będzie potrzebował samochód. Zanim wszedł do domu jego wzrok prześliznął się po oknach. Zauważył, że w salonie pali się mała lampka dając słabą poświatę. – Cholera, miałem zadzwonić! Całkiem wyleciało mi to z głowy. – Przekręcił w zamku klucz i cicho wsunął się do korytarza. Ściągnął buty i w samych skarpetkach przeszedł do salonu. Zwinięta w kłębek na kanapie spała Paulina. Nie chciał jej budzić. Wyciągnął z pufy ciepły koc i nakrył ją. Miała jednak lekki sen. Poruszyła się i otworzyła oczy.
- Jesteś już? Która godzina?
- Za piętnaście druga. Skoro się obudziłaś, to idź do sypialni. Tu nie jest zbyt wygodnie. – Zbagatelizowała jego słowa.
- Widziałam w wiadomościach migawki z tego wypadku. To wyglądało naprawdę strasznie, a z samochodów została jedna miazga. Co z tym dzieckiem? Przeżyło?
- Tak. Jest już po operacji. Nic mu nie grozi, ale rokowania na dojście do całkowitej sprawności nie są najlepsze.
- Mówili, że obaj kierowcy nie żyją. Jeden z nich był pijany.
- Tak, to prawda.
- To ktoś bliski tej twojej znajomej?
- Ten pijany nie. Ten drugi był kiedyś jej mężem. Odwoził dziecko z wakacji. – Był naprawdę zmęczony, a pytania Pauliny irytowały go coraz bardziej. – Czy naprawdę musimy teraz o tym rozmawiać? Jestem śpiący, a za parę godzin trzeba będzie wstać.
- Powiesz mi kim jest ta twoja znajoma? Znam ją? – Spojrzał na nią przeciągle zastanawiając się, czy pyta o to z zazdrości, czy zwykłej ciekawości. Nie zamierzał nic przed nią ukrywać.
- Znasz, a raczej kiedyś znałaś. To Ula Cieplak po mężu Sosnowska – powiedział z jakąś dziką premedytacją.


26 komentarzy:

  1. Małgosia jesteś the best, jak ty to zrobiłaś chyba specjalnie nie poszłaś do pracy żeby wszystko przenieść.SUPER !!!!!!! Co do rozdziału , pierwsze koty za płoty, teraz mogą się spokojnie do siebie zbliżać jeśli Marek tym razem zachowa się jak facet, a nie chłopczyk w krótkich porteczkach.Znowu przerwałaś w ciekawym momencie, jestem bardzo ciekawa reakcji Pauliny na to , że ta Cieplak znowu zjawiła się w ich poukładanym życiu . Jeszcze pytanie , czy ty przestudiowałaś jakiś podręcznik medyczny, żeby tak precyzyjnie przedstawić stan synka Uli ?pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. B.

      Nie wiem, czy jestem the best, ale to tempo dodawania było tak zabójcze, że jak przekopiowałam już ostatni rozdział to kompletnie oklapłam. W pracy byłam, nie ma tak dobrze. Dobrze było jak w wolnych chwilach mogłam to robić na firmowym komputerze i tylko dlatego się udało. Na tamtym blogu nie mogłam już dzisiaj dodać nawet info dla Was.
      A co do tego rozdziału, to Paulina będzie miała podobne odczucia do tych, które opisujesz.
      Podręcznika medycznego nie studiowałam, ale solidnie przetrzepałam wujka google. Nie mam pojęcia o medycynie, a nie chce pisać bredni. Musiało więc to mieć ręce i nogi.
      Następny rozdział rzecz jasna w niedzielę.
      Dziękuję za komentarz i wcześniejszy doping. Serdecznie Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. o proszę , a co na to twój pracodawca , że w pracy zajmujesz się niekoniecznie pracą? spokojnie ja też popełniam ten grzech i jak widzisz poczytuję twój blog, dobrze że komputery firmowe nie potrafią mówić . B.

      Usuń
    3. B.
      Żeby było więcej adrenaliny, to u mnie w pracy wszystkie komputery mają zainstalowany program szpiegujący, taki lokalny monitoring. Generalnie chodzi głównie o to, żeby nudzący się pracownicy nie wchodzili gromadnie na facebooka. Ja zazwyczaj mam mnóstwo pracy, ale też zdarzają się krótkie chwile oddechu i właśnie takie momenty wykorzystałam. Weszłam dzisiaj na tamtego bloga. Totalna kicha. Wyświetlają się jakieś informacje, dla mnie dość dziwne. Mimo, że loguję się normalnie, to nic ponad to nie mogę zrobić, bo wszystko zablokowane i zupełnie nieaktywne. Do głowy by mi nie przyszło, że taki będzie koniec.
      Pozdrowienia. :)

      Usuń
  2. Wow!!! Jesteś niesamowita. Przeniosłaś tyle opowiadań w tak ,krótkim czasie? I jeszcze dodałaś kolejny rozdział ,, Zapomnieć'' . A wracając do treści. Synek Uli bardzo ucierpiał w wypadku. Jego obrażenia są na tyle poważne ,że może pozostać mu jakieś kalectwo. Mam nadzieję ,że tak się nie stanie. Dla niektórych rodziców ważne jest aby tylko dziecko żyło. Jednak wiele takich wypadków pozostawia stały ślad . Dziecko niepełnosprawne zawsze potrzebuję więcej opieki i miłości. A dla rodziców to kolejny cios. Z pewnością Ula będzie chciała jak najszybciej załatwić dobrego rehabilitanta. Marek żonaty ale za to nieszczęśliwy w małżeństwie. Bo jak może być szczęśliwy kochając kogoś innego? Ula też nadal go kocha tylko jakoś im nie po drodze. Oboje przez te dziesięć lat nie są szczęśliwi tak jakby chcieli. Marek ma rację. Gdyby wtedy się porodzili dziś Krystian mógłby być ich synem. Ale jeszcze mają szansę być razem. Tylko Dobrzański musi rozwieść się z Pauliną. Pewnie się nieźle wkurzy gdy teraz wie kim jest ta owa nieznajoma. Nigdy za nią nie przepadała. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Ale się rozpisałam. :) A opisy o stanie jej syna bardzo dobrze mi się czytało. Naprawdę dobrze przygotowałaś się do tego opowiadania. Czekam na cd. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety z Krystianem nie jest za dobrze. On na pewno nie wyjdzie z tego bez uszczerbku na zdrowiu, bo wypadek był bardzo poważny.
      Paulina już się wkurzyła usłyszawszy nazwisko BrzydUli, ale wciąż potrafi jeszcze panować nad emocjami. Jednak mając tak impulsywny charakter i tę włoską dumę za długo nie wytrzyma.

      A teraz trochę prywaty, choć miałam napisać na fb. Pamiętam, że jak Ty założyłaś bloga, przez pewien czas jak na niego wchodziłam wciąż wyskakiwało okno, w którym było napisane, że to jest wiadomość od strony Web i obojętnie czy klikałam "anuluj", czy "OK" ono i tak się otwierało i nie było innej możliwości jego zamknięcia (brak krzyżyka w prawym górnym rogu) jak tylko cofnąć stronę. Okno reklamowało klientów jakiejś firmy i zachęcało do dołączenia do nich. Co ciekawe u mnie pojawia się dokładnie to samo i to nie na laptopie, ale na firmowym komputerze. Jest to denerwujące, bo nawet jeśli uda mi się pozbyć tego okna, ono po chwili pokazuje się ponownie i nie mogę nawet przewinąć strony, żeby doczytać do końca, bo najpierw muszę wykonać czynności opisane powyżej. Nie mam pojęcia jak się tego cholerstwa pozbyć. Tobie jakoś się udało, bo nie widzę już tego na Twoim blogu. Jeśli potrafiłaś coś z tym zrobić, to napisz mi proszę jak.
      Aza komentarz pięknie dziękuję i gorąco pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. Oczywiście miało być "A za komentarz...", a nie Aza komentarz..."

      Usuń
    3. Owszem u mnie pojawiały się takie właśnie okna. Nie tylko mnie to denerwowało ale też czytelników. I poszperałam trochę po sieci i znalazłam Adblock'a. Weszłam na tą stronę i go zainstalowałam. Następnie w prawy górnym rogu nacisnęłam włączyłam blokadę na reklamy. Na mozilii i na operze. Ale ogólnie działa to na wszystkich przeglądarkach. W ,każdej chwili można go wyłączyć. To tyle jeśli o to jak ja pozbyłam się tych reklam.

      Jestem pewna ,że prędzej czy później Paulina wybuchnie. Jednak mam nadzieję ,że nie będzie to aż tak poważny uszczerbek na zdrowiu. Niestety wiem jacy są niektórzy ludzie po takich wypadkach. Byłam wolontariuszką w ośrodku dla niepełnosprawnych. Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Pobrałam i wyświetlił mi sie znaczek ABP , ale opcji na włączam blokadę reklam nie mam. Jest tylko Wyłącz wszędzie, na Małgosi SZYLER, tylko na tej stronie.
      Marta.

      Usuń
    5. Marta
      Program sam w sobie jest tak skonstruowany, że sam blokuje strony. W rozwiniętej liście masz wyświetlone możliwości. Jeśli oglądasz coś na Playerze lub Ipli, to musisz zezwolić na reklamy, bo inaczej nic nie obejrzysz. Ta lista jest potrzebna tylko do odblokowania reklam na niektórych stronach.

      Usuń
  3. Witaj Małgosiu,
    kolejna próba, może tym razem się uda?
    Zacznę od gratulacji:) Bardzo fajna strona! To niesamowite jak szybko udało Ci się wszystko przenieść! Wspaniale. Jak to dobrze, że tak szybko zareagowałaś:) Swoją drogą, to trochę nieładnie, że prawie tak z dnia na dzień nastąpiły takie zmiany. INTERIA powinna dużo wcześniej dać sygnał o zbliżających się zmianach! Ale co tam, najważniejsze, że Ty byłaś czujna i przewidująca i dzięki temu mamy co czytać:) Dziękuję!
    Teraz rozdział. Gdyby nie zamieszanie z blogiem i niepewność czy zdążysz, pewnie bardzo ciężko zniosłabym treść tego rozdziału:( Wiadomości jakie usłyszała Ula o swoim synku są powalające na kolana:( Tak się zastanawiałam i stwierdziłam, że gdybym to ja miała usłyszeć tego typu wiadomości, to ze strachu i ze zdenerwowania nic by do mnie nie dotarło, chyba tylko, to że nie ma już zagrożenia życia synka. Pozostałe informacje są tak dołujące, że chyba starałabym się ich nie przyswoić. To taki rodzaj obrony, zapewne niezbyt trafny, ale mi pomaga. Bardzo dobrze rozumiem Ulę. Za żadne skarby świata też bym się nie ruszyła z tego szpitala. Co niby miałaby robić w domu jak jej dziecko walczy o życie? Jakoś wydaje mi się, że swoją bliską obecnością, myślami, prośbami człowiek może spowodować, że wszystko się dobrze powiedzie? Mam nadzieję, że z biegiem czasu Krystian jednak wyjdzie z tego bez szwanku i nie będzie niepełnosprawny? Uważam, że postawa Marka w tym wszystkim jest bardzo dojrzała, nie narzuca się, ale też nie ucieka przed problemem, trwa przy Uli, bo wie, że właśnie tego potrzebuje. Super zachowanie, nie każdego by było stać na wielogodzinne i bezczynne siedzenie w szpitalu. Przecież nic go nie łączy ani z Ulą ani z jej synem. No oczywiście pamiętam, że w dalszym ciągu kocha Ulę, ale teraz nie czas na amory. Ciekawi mnie jak Marek rozwiąże sprawę Uli i Pauli? Przecież chyba zdaje sobie sprawę, że Ula będzie go potrzebowała, a jego żona nie będzie się bezczynnie temu przyglądała? Zastanawiam się nad tym jak postąpi Paulina? Wszak doskonale wie co kiedyś łączyło Ulę i Marka. Teraz raptem Ula znowu staje na ich drodze. Może to małżeństwo nie jest jakieś bardzo kochające się, ale jednak spędzili ze sobą wiele lat. Myślę, że nie podda się tak bez walki? Bardzo zagmatwana sytuacja. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Serdecznie pozdrawiam i życzę miłego dnia:)
    Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaju

      A jednak jakoś Ci się udało i komentarz się dodał. Już miałam go przekopiować tutaj ze starego bloga, ale zobaczyłam, że on jednak tu jest. Bardzo się cieszę.
      INTERIA już od miesiąca trąbi o zmianach. Zalecają archiwizację bloga. To proces siedmiu kroków. Ja zatrzymałam się już na drugim, który oznaczony był "archiwizuj blog". Po kliknięciu przez dwa tygodnie ukazywała mi się informacja "chwilowa niedostępność, spróbuj ponownie za kilka minut" Napisałam maila do nich i opisałam swoje problemy i że archiwizacja jest praktycznie niemożliwa. Odpisali mi po trzech dniach podając numer telefonu i mówiąc, że jak do nich zadzwonię to oni poprowadzą mnie krok po kroku, za który rzecz jasna będę musiała zapłacić. To nieuczciwe. Wolałam już założyć nowego bloga na innej platformie niż dalej szarpać się z nimi. Jak bardzo są nieuczciwi, świadczy o tym całkowita blokada moich stron jeszcze sporo przed czasem. Na szczęście już wszystko mam tutaj, a tam niech dzieje się co chce. Wracam do rozdziału.

      Trudno sądzić, że Marek będzie nieodpowiedzialny i że nie będzie wspierał Uli. Minęło dziesięć lat i gdyby nawet jej nie kochał, to ma sentyment. Dekada, to szmat czasu. Oboje przez ten okres dojrzeli i zmienili się. Jedno, co nie uległo zmianie, to ta miłość właśnie.
      Zadajesz sporo pytań, na które na tym etapie opowiadania muszą pozostać bez odpowiedzi. Wkrótce wszystko zacznie się wyjaśniać.
      Bardzo dziękuję za tak długi wpis. Pozdrawiam Cię najserdeczniej. :)

      Usuń
    2. Małgosiu,
      czytałam o Twoich problemach z okienkiem. Niestety ja też tak mam:( Jakbyś wiedziała jak się tego pozbyć, to będę wdzięczna za wiadomość:) A może jakoś samo zniknie?
      Komentarz pisałam pod wpływem emocji i wyszło tak trochę nieporadnie, ale cóż należało najpierw przeczytać te wypociny, a później starać się je dodać. Ja skupiłam się na problemach z dodaniem komentarza. No i wyszło jak wyszło:) Chciałam Ci powiedzieć, że bardzo podoba mi się to opowiadanie. Sporo pracy musiałaś włożyć, żeby ich jakoś w końcu połączyć. A okoliczności nie sprzyjają, ciężka choroba, śmierć, żona?! Wiem, że się kochają, ale minęło tyle czasu. Czy wystarczy im samozaparcia? Aż mnie skręca co wymyśliłaś? Niestety dlatego nie umiałam powstrzymać się od zadania pytań. Liczyłam, że może coś tam chlapniesz:) Żartuję:) Z przyjemnością poczekam na kolejne odsłony opowiadania. Uściski
      Gaja

      Usuń
    3. Gaju przeczytaj komentarz Justyny. Właśnie zainstalowałam Adblock'a i czekam teraz czy wyskoczy to okno, czy nie. Dam znać. Wystarczy wpisać w google nazwę programu i znajdziesz go.
      Powodzenia. :)

      Usuń
    4. Małgosiu i Justyno,
      jesteście wielkie, udało się!!!! Już to badziewie się nie pojawia:) Ogromnie dziękuję:) Kłaniam się nisko i serdecznie pozdrawiam:)
      Gaja

      Usuń
    5. No proszę. Taka mała rzecz, a jak cieszy!
      Pozdrawiam Gaju. :D

      Usuń
  4. A jednak moje przypuszczenia nie potwierdziły się i Krystian przeżył. Kiedy czytam to to aż mnie serce ściska. Byli tak blisko siebie, miał jej numer, a i tak nie chciało mu się jej szukać! łatwiej jest się poddać, odpuścić. Skoro tak ją kocha to dlaczego został mężem Pauli. Nie mogę tego zrozumieć. Tak samo nie rozumiem tego, że Ula wyszła za Piotra mimo braku miłości. Zakochani ludzie tak nie postępują. Trochę się im dziwię. Zastanawia mnie reakcja Febo, czy będzie powrót dawnej Pauliny? A Dobrzańskiej sama dałabym w pysk. Unieszczęśliwiła swojego syna, tylko dlatego aby był z tą włoską małpą. Co z niej za Matka, aż się we mnie gotuje... Mam nadzieję, że niedługo będą już razem :) Pozdrawiam, UiM

    PS: Szybko udało Ci się przekopiować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. UiM

      Ula nie zmieniła numeru telefonu, ale Marek wróciwszy z Włoch nie miał o tym pojęcia. Sądził i słusznie, że wyjechała z Piotrem. Wokół niego też zaczęła zaciskać się pętla przymusu i nacisków, ciosania kołków na głowie i przez matkę i przez Paulinę. Zarówno Ula jak i on, byli już na zupełnie innym etapie. Ula wciąż naiwnie wierzyła, że Piotr będzie dla niej oparciem, że jest taki szczery i uczciwy, jak wciąż ją zapewniał, ale to wszystko było patykiem po wodzie pisane. To, że Marek przeżył z Pauliną tyle lat zawdzięcza głównie matce, która zawsze potrafiła wytłumić w Paulinie złość i przemówić jej do rozsądku. O miłości w obu przypadkach nie mogło być mowy.

      Ponad 430 postów. Tyle właśnie musiałam przekopiować i wprowadzić jeszcze niewielkie korekty przy każdym rozdziale. Nie wszędzie się udawało, ale jest dobrze. To dla mnie było prawdziwe wyzwanie i mam nadzieję, że już nigdy więcej.
      Dziękuję za komentarz i gorąco pozdrawiam. :)

      Usuń
  5. Stara miłość nie rdzewieje, jak to mówią. Kochać tyle lat ze wzajemnością i być tak daleko od siebie trudna rzecz. Nie wiem czy podziwiać ich czy współczuć.W dodatku okoliczności spotkania smutne, a przynajmniej dla Uli. Mam nadzieję, że to szczęście w nieszczęściu i szybko wrócą do siebie. Czy był gdzieś określony wiek Krystiana, bo pomyślałam, że Marek mógłby być jednak jego synem.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy podziwiać, czy współczuć... Pewnie i jedno i drugie, a co do tego przysłowia, czyż nie jest prawdziwe?
      O wieku pisałam chyba w pierwszym rozdziale. Krystian miał osiem lat i Marek na pewno nie był jego ojcem. Tak szybko to oni do siebie nie wrócą, ale z całą pewnością będą widywać się niemal codziennie.

      Wielkie dzięki za wpis. Uściski. :)

      Usuń
  6. Witaj Małgosiu! :)
    Jak sie ciesze, ze udało ci sie wszystko poprzenosic....od nowa, juz ktorys raz czytam opowiadania i tak samo mnie ciekawią jak poprzednio....:) Jestes wielka:)
    Co do rozdziału to oczywiscie swietny! Ula i Marek umieja ze soba porozmawiac spokojnie, minelo troche lat. Duzo doswiadczen za nimi, szkoda ze spotykaja sie w takich smutnych okolicznosciach, ale na pewno cos dobrego z tego wyniknie.
    Pozdrawiam :)
    Magda M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Magda M.

    A ja się cieszę, że jednak wracasz do tych historii i że Cię nie nudzą.

    Spotkanie Uli i Marka chociaż nastąpiło w nie najszczęśliwszych okolicznościach, to jednak przyniesie wiele pozytywów, ale też i negatywów, choć tych ostatnich niekoniecznie dla nich. Ogólny bilans wyjdzie jednak na plus.
    Jeszcze sporo wody upłynie nim sprawy się wyprostują, póki co będzie nieco komplikacji.

    Fajnie, że zajrzałaś. Dziękuję i pozdrawiam najserdeczniej. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieje, że nie uśmiercisz dziecka. To byłoby bardzo smutne, a jednocześnie dla Uli bardzo ciężkie. Fajnie, że Marek jest przy niej. Jest wsparciem dla niej. Każda dobra matka podpisałaby zgodę na leczenie swojego dziecka. Tak jak w tym przypadku. Szczera rozmowa. W serialu trudno było wyznać prawdę Markowi, a tu nareszcie mówi prawdę. Bardzo podoba mi się jego postawa. Uli też. Wysłuchuje go i mówi co tak naprawdę myśli? Ale czy do końca mówi prawdę? Nie zdaje mi się. Ona kocha Marka, ale nie chce psuć mu dotychczasowego życia z Pauliną. Nie spodziewałam się za ślubem Pauli i Marka stoi Helena. Swoich rodziców powinno się słuchać, ale czy w tym przypadku dobrze zrobił? Nie sadzę. Wyznanie Marka, że jest kretynem było naprawdę dobrym pomysłem. Chciałabym zobaczyć wtedy jego minę. Nie wiem dlaczego, ale chciałabym. Zapewne jak by wiedział to bez wahania zadzwoniłby do niej. I skończyłaś na takim momencie. Marek dalej nie chce brnąć w kłamstwa. W ogóle nie chce brnąć. Mówi Pauli tak jak naprawdę jestem. Ciekawe co będzie w kolejnej części.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aneta

    Oczywiście, że nie uśmiercę dziecka, to byłoby zbyt drastyczne.
    Podejrzewasz, że Ula mówi nieprawdę? A niby dlaczego? Rzecz jasna ma skrupuły, podobnie jak miała je dziesięć lat temu. Ostatnią rzeczą jakiej by pragnęła to wejść między wódką a zakąskę, być powodem rozbicia jakby nie patrzeć trwałego związku. Wiadomo, że miłość do Marka nadal w niej tkwi, ale to już żonaty facet, a i sama Ula po przejściach i mimo, że kocha go bardzo, to wie, że nie może z nim być, bo takie ma zasady, by nigdy nie wiązać się z zajętym facetem.
    Marek bardzo się zmienił. Zawsze pamiętał słowa Uli, że najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa. Przez te dziesięć lat małżeństwa z Pauliną nigdy jej nie okłamał i walił jej prawdę prosto w oczy, nawet tę bolesną. To dlatego teraz wcale nie ma zamiaru ukrywać przed nią pojawienia się Uli.

    Bardzo dziękuję za komentarz. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam!
    Powodzenia w dalszym tworzeniu :D

    OdpowiedzUsuń