Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"WESPRZYJ SIĘ NA MNIE" - rozdział 8

08 luty 2015
ROZDZIAŁ 8


Marek był zdruzgotany widokiem mieszkania. Sam kochał ład i porządek. Dużą wagę przywiązywał do miejsc, w których stały określone rzeczy. Teraz nic nie było na swoim miejscu.
- Suka – wysyczał przez zaciśnięte zęby. – Podła suka.
Ula pokiwała głową i rozejrzała się nieco bezradnie taksując ten rozgardiasz.
- Nie wchodź dalej. Muszę chociaż trochę odgarnąć na boki te rzeczy, żebyś mógł swobodnie przejść. Upadek byłby niewskazany.
Uprzątnęła ścieżkę do pomieszczeń i do garderoby, w której Marek trzymał segregator z fakturami.
- Całe szczęście, że do niego się nie dobrała, bo jestem pewien, że zniszczyłaby go z premedytacją tak jak wszystko tutaj. – Usadowił się na rozbebeszonej kanapie, a Ula oglądała każdą rzecz i wpisywała do notesu. On wyszukiwał odpowiednie rachunki. Po dwóch godzinach zebrał się tego całkiem spory stosik.
- Teraz policzymy. Mam kalkulator. Dyktuj. - Po zsumowaniu wyszło dwieście siedemdziesiąt pięć tysięcy.
– No nieźle pojechała panna Febo. Nawet zemściła się na ekranach telewizorów. Sama plazma kosztowała dziesięć tysięcy. Sześćdziesiąt cztery cale. Za ten drugi, mniejszy zapłaciłem prawie sześć. Pomyślałem sobie Ula, że po świętach wynajmę jakąś ekipę sprzątającą, żeby wynieśli te graty i doprowadzili mieszkanie do ładu. Dam ci moją kartę, żebyś mogła wypłacić pieniądze i pokryć ich usługi. Nie wiem jak długo będę jeszcze w szpitalu, ale chciałbym wrócić do czystego mieszkania.
- Nie martw się. Wszystkiego dopilnuję. Możemy nawet przejrzeć internet i zamówić meble, które będą ci się podobały. Właściwie to wszystko można zamówić. Jakoś to ogarnę. Jeśli sama nie będę mogła, to zaangażuję Maćka, żeby tu siedział i czekał na dostawy. On na pewno chętnie pomoże. Zresztą mam w planach wyjazd do Rysiowa na cmentarz i jeśli będziesz miał ochotę, to możesz ze mną tam pojechać. Przy okazji możemy odwiedzić Szymczyków i pogadać z Maćkiem.
- Ty to masz głowę nie od parady. Ja nawet nie pomyślałem o Maćku. Chyba mamy już wszystko. Możemy się zbierać. Ja chciałbym też kupić rodzicom jakieś prezenty…
- A może kupimy wspólnie? Nie znam ich na tyle, by wiedzieć jaki mają gust. Ty wiesz to najlepiej.
- To będzie coś skromnego Ula, żeby tylko zachować tradycję. Wiesz…, tak symbolicznie.

Najpierw jednak postanowili zrobić świąteczne zaopatrzenie. Wyglądali trochę dziwnie, bo Ula pchała wózek z Markiem, a on pchał przed sobą wielki koszyk. Zakupy poszły jednak bardzo sprawnie, bo Ula wiedziała czego szukać. Zaopatrzona w kartkę z wypisanymi na niej produktami, bez problemu odnajdywała potrzebny jej towar.
- Lubisz krewetki? – Spytała, gdy dotarli do stoiska rybnego.
- Uwielbiam. Są też mule. Pyszne. Kupisz?
- Kupię.
Jeszcze trochę mięsa, wędlin, cytrusów i już dotarli do kasy. Zawartość koszyka zajęła całe tylne siedzenie. Nie mogła tego wsadzić do bagażnika, bo tam było miejsce na wózek Marka. Mogli teraz ruszać po prezenty.
- Zawieź mnie kochanie do jubilera. Mama lubi błyskotki i na pewno coś dla niej wybiorę. Umówimy się, że będę czekał na ciebie przed sklepem za pół godziny.
- Poradzisz sobie?
- Na pewno.
Podwiozła go do samej lady i zostawiła tak jak chciał. Sama poszła go galerii odzieżowych.
Marek uśmiechnął się do ekspedientki i wyjaśnił, co chce kupić.
-Jeśli ma pani złote naszyjniki, ale bez kamieni, to proszę mi pokazać. Chciałbym obejrzeć również pierścionki.
Nie zastanawiał się długo. Wśród naszyjników, które mu pokazała wybrał jeden bardzo oryginalny. Pomyślał, że mama będzie zadowolona. Ojcu kupił spinkę do krawata. Dłużej namyślał się przy wyborze pierścionka. Wiedział doskonale, że Ula jest kobietą jego życia i zamierzał w wigilię oświadczyć się jej. W końcu wybrał skromny pierścionek z szafirowym oczkiem, ładnie, choć nieprzesadnie zdobiony. Kobieta zapakowała mu każdy przedmiot osobno w świąteczny papier i ozdobiła wstążką. Tylko pierścionek powędrował do wewnętrznej kieszeni kurtki. Resztę pakunków umieścił sobie na kolanach i wolno wyjechał przed sklep. Nie czekał długo, bo Ula zjawiła się dziesięć minut później trzymając w ręku kilka kolorowych toreb.
- Pomyślałam sobie Marek, że moglibyśmy wyjątkowo zjeść tutaj. Nie mam ochoty na gotowanie, a tuż obok jest pizzernia. Weźmiemy jakąś dobrą pizzę i bar sałatkowy. Na pewno się najemy.
Nie protestował. Było już po trzynastej i czuł pustkę w brzuchu. Kiedy przyniesiono im danie zapytał.
- A jak z pracą Ula? Załatwiłaś wszystko?
- No pewnie. Już wcześniej uprzedzałam prezesa, że nie wrócę do firmy, dlatego nie był zdziwiony moim wypowiedzeniem. Szczerze powiedziawszy miałam po dziurki w nosie tej roboty. Płacili bardzo dobrze, ale przez te pięć lat nie miałam ani chwili dla siebie, bo zawsze jakieś papiery brałam do domu. Całodobowa dyspozycyjność potrafi być męcząca, a ja byłam na każde wezwanie. Cieszę się, że stamtąd odeszłam. Na razie mam za co żyć. Pilnuję giełdy, bo zainwestowałam w nią. Dzięki temu mam stały dopływ gotówki. Jest dobrze.

Wieczorem zadzwoniła Marka mama. Pytała, czy dają sobie radę i czy ćwiczy.
- Ula mi nie pobłaża mamo. Pod tym względem to prawdziwa despotka. Mam tutaj wszystko, bo o wszystko zadbała. Jest bieżnia, ławeczka i inne przyrządy do ćwiczeń.
- Ja chciałam jeszcze z Ulą porozmawiać synku, więc oddaj jej telefon.
- Dobry wieczór pani Heleno.
- Dobry wieczór. Uleńko, chcieliśmy cię serdecznie zaprosić na wigilię do nas. Pewnie Marek przekazał nasze zaproszenie, ale czynię to jeszcze raz. Nic dziecko nie przywoź, bo wszystko będzie. Nic nie kupuj. Przyjedźcie koło siedemnastej. Uspokój też Marka i powiedz, że tata rozmawiał z Alexem i ani on, ani Paulina na wigilii nie będą. Będziemy świętować we własnym gronie.
-Dziękuję pani Heleno. To bardzo miłe z waszej strony. Do tej pory spędzałam święta samotnie.
- Już nie będziesz sama. Oboje czekamy na was. Do zobaczenia.

W wigilię rano wybrali się do Rysiowa. Marek dokuśtykał do grobowca Cieplaków i przysiadł na ławeczce. Ula zgarnęła świeżo spadły śnieg i postawiła na płycie doniczkę z chryzantemami, a także zapaliła dwa duże znicze. W ciszy zmówiła modlitwę za ich spokój wieczny. Potem ruszyli do Szymczyków. Zostali przywitani bardzo wylewnie. Ugoszczeni kawą i pachnącym ciastem. Długo rozmawiali z Maćkiem prosząc go o pomoc przy urządzaniu mieszkania. Przyjaciel był entuzjastycznie nastawiony.
- No jasne, że wam pomogę. Jeszcze nie mogę zacząć pracować, bo trochę niedomagam, ale jak widzicie poruszam się już bez kul. Utykam nieco, a to trochę boli. Zresztą idąc za twoim przykładem Ula zainwestowałem w akcje i już są pierwsze profity, a ja dopiero się rozkręcam. Nie biedujemy w każdym razie. Jak będę potrzebny, to dzwońcie, a ja natychmiast się zjawię.
Na koniec uściskali Maćka dziękując mu za wsparcie i serdecznie pożegnali jego rodziców.
Jak tylko wrócili do domu zagoniła Marka do ćwiczeń. Ona krzątała się w kuchni, on maszerował na bieżni.

Wigilię spędzili bardzo rodzinnie. Była oczarowana zarówno pięknym domem Dobrzańskich, jak i ich gościnnością i serdecznością. Długo ją ściskali i dziękowali jej za Marka. Wszyscy mieli łzy w oczach. Po kolacji Marek dyskretnie wyjął z kieszeni małe pudełeczko.
- Kochani, poproszę o chwilę uwagi. Wiecie już jak wielkim uczuciem obdarzam Ulę, bo wam o tym mówiłem. To jasny promyk w moim życiu i największe szczęście. Nie mógłbym wymarzyć sobie lepszej życiowej partnerki jak właśnie ona. Przepraszam kochanie, że nie mogę jeszcze uklęknąć, ale nie klękanie jest w tej chwili najważniejsze. – Uchylił wieczko pudełeczka. – Jeśli się zgodzisz trwać przy mnie do końca moich dni uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Zostaniesz moją żoną?
Jej oczy promieniały, a usta uśmiechały się szeroko. Wzruszyła się. Drżącym od emocji głosem powiedziała
- Nikogo nigdy nie kochałam tak jak ciebie i z nikim innym nie mogłabym być, tylko z tobą. Zostanę twoją żoną…
Złożył na jej ustach delikatny pocałunek szeptając jej do ucha
- Jestem bardzo szczęśliwy kochanie. Bardzo.
Dobrzańscy przypadli do nich gratulując im zaręczyn. Krzysztof wycałował Uli policzki grzmiąc głośno.
- O takiej synowej właśnie marzyliśmy. Witaj dziecko w rodzinie. Podobnie jak Marek i my jesteśmy bardzo szczęśliwi. Gratulujemy wam.

Te święta były naprawdę wyjątkowe. Ula zaprosiła seniorów na obiad do siebie do domu w pierwszy dzień, a oni skwapliwie to zaproszenie przyjęli. Pochwalili jej talent kulinarny i sposób w jaki urządziła mieszkanie. Drugi dzień mieli wyłącznie dla siebie. Po serii ćwiczeń usiedli przy laptopie wyszukując strony z wyposażeniem wnętrz.
- Internet, to jednak dobra rzecz – stwierdził Marek. – Mamy niemal wszystko. Dostawa po nowym roku, ale Maciek wszystkiego dopilnuje. Jutro zadzwonię jeszcze i umówię ekipę, która posprząta ten bajzel. Zaczynam wierzyć, że będzie dobrze.
- Będzie. Ja to wiem – odpowiedziała z dużą pewnością Ula.

Marek od piętnastu minut negocjował z szefem firmy zajmującej się sprzątaniem. Nakreślił mu pokrótce, co trzeba będzie wynieść i wywieźć.
- Nie będę na was oszczędzał i zapłacę o pięćdziesiąt procent więcej, niż się należy pod warunkiem, że zrobicie to jeszcze przed nowym rokiem.
Propozycja była bardzo korzystna. Nieczęsto trafiał się taki klient. Mężczyzna odpowiedział, że się zgadza i jutro o ósmej rano przyśle ludzi.
- Musimy wcześnie wstać Ula, żeby być na czas. Chcę przy tym być.
- To zrozumiałe. Przecież tam są cenne rzeczy, których nie zniszczyła. Na przykład księgozbiór. Weźmiemy wózek, bo jak zaczną wynosić, to możesz nie mieć na czym usiąść.

Zanim pojawiła się ekipa Ula przeniosła do jednego z ocalałych pokoi wszystkie niezniszczone przedmioty. Teraz ze spokojnym sumieniem czekali na mających opróżnić mieszkanie ludzi. Wraz z nimi przyjechał też ich szef. Ocenił sytuację, coś zanotował odnośnie gabarytów i obiecał im, że w sylwestra rano będzie do odbioru faktura.
Sześciu potężnych mężczyzn uwinęło się ze znoszeniem gratów raz dwa. Po trzech godzinach mieszkanie opustoszało. Ula zmiotła jeszcze szkło w kuchni i pozbierała walające się wszędzie gazety.
- Z resztą poradzimy sobie sami. Nie będzie tak źle. Wracamy.

Sylwestrową noc przesiedzieli przytuleni na kanapie oglądając program telewizyjny. I chociaż Marek w przeszłości zawsze organizował przednią zabawę w tym dniu, to ten spędzony z Ulą wydał mu się najlepszym jaki przeżył do tej pory. O dwunastej wychylili tradycyjnie po kieliszku szampana i poszli do łóżka. Tej nocy kochali się po raz pierwszy. Ona pragnęła go bardzo i nie chciała już dłużej czekać. On był na to gotowy od dawna. Fizycznie nie był jeszcze na tyle sprawny, ale seksualnie sprawny był w stu procentach. Po raz pierwszy pokazała mu się nago, a on zachwycił się pięknem jej kształtów. Ona jego ciało znała od dawna i zdążyła się już z nim oswoić. Kochali się długo celebrując każdy ruch. Było im dobrze, bo dopasowali się idealnie jak dwa elementy tej samej układanki. Kiedy zmęczona opadła na poduszkę przyciągnął ją do siebie.
- To było wspaniałe. I piękne. Od kiedy pojawiłaś się w moim życiu przeżywam nieprawdopodobne szczęście i obiecuję ci, że zrobię wszystko, żeby ono trwało do końca naszych dni.

Po nowym roku odwiozła go do szpitala. Oboje nie mieli pojęcia, jak długo będzie musiał tu zostać. Liczyli na to, że jednak to będą tygodnie, a nie miesiące. Powrócił do ćwiczeń na basenie, bo te wydawały się najbardziej efektywne. Potrafił już sam pływać bez asekuracji. W wodzie miał znacznie swobodniejsze ruchy, bo go rozluźniała. Mięśnie nie były aż tak spięte, dzięki czemu mógł bardziej panować nad motoryką kończyn.
Ona nadal przyjeżdżała codziennie przywożąc mu posiłki, jednak nie siedziała tyle co dawniej. Rozumiał to, bo przecież musiała zająć się urządzaniem jego mieszkania. W połowie stycznia doczekali się nowych mebli. Uruchomiła Maćka. Okazał się bardzo pomocny. Pojechała też do spółdzielni mieszkaniowej, bo okazało się, że Paulina Febo nie zawracała sobie głowy takimi pierdołami jak opłaty. Ula regulowała całe zadłużenie korzystając z karty Marka. Uregulowała też inne płatności. Wszystkie rachunki skwapliwie gromadziła. Któregoś dnia dotarła na komendę i przekazała komendantowi wykaz zniszczonego mienia i potwierdzone notarialnie kopie wszystkich rachunków, tych za opłaty również. Podziękował jej mówiąc, że tylko tych dowodów brakowało i niewykluczone, że jeszcze w styczniu lub na początku lutego przyjdzie wezwanie na rozprawę.
To była naprawdę pozytywna wiadomość. Widziała jak bardzo Marka uwiera ta sytuacja. Dzisiaj przekaże mu dobrą nowinę, a on na pewno się ucieszy. 
 
 

vicky (gość) 2015.02.08 12:49
jakaz urocza sielanka;) hmmmm ciekawa jestem kiedy cos ja zaburzy;))
RanczUla 2015.02.08 12:59
Bardzo romantyczne te oświadczyny na wigilię i cały świąteczny okres zresztą też. Teraz jednak myślę , że czekają ich ciężkie chwile w sądzie. Znając Paulinę to będzie robić wszelkie trudność, ale za zło musi zapłacić. A do tego w miarę sprawny Marek i jeszcze Ula u jego boku jako narzeczona może doprowadzić pannę Febo do furii. A z furią wiadomo gdzie można trafić.
K. (gość) 2015.02.08 16:13
Jak miło, w miarę spokojnie, rodzinnie i miłośnie :). Wspólne święta, wspólne zakupy, wspólne wieczory i poranki, wspólne życie się zaczyna. Co prawda Marek urządza swoje mieszkanie, mimo, że zaczyna nowe życie z Ulką i pewnie niedługi zmienią lokalizację i dwa mieszkania nie będą im potrzebne, ale zanim pełnia szczęścia zawita czeka nas i ich pojedynek z panna Febo. Będzie się działo, niemałe szkody wyrządziła dosyć droga będzie ta furia. Ale na biedną nie trafiło niech płaci, każdy musi być odpowiedzialny za to co robi, bez wyjątku. Pozdrawiam.
Gaja (gość) 2015.02.08 16:34
Witaj Małgosiu,
jaki spokój i idylla:) Bardzo ciepły i rodzinny rozdział, no może oprócz oględzin w domu Marka. Paula nieźle narozrabiała, rany Ona chyba nie zdawała sobie sprawy ze strat jakie zrobiła, tyle kasy!!!? Miałam rację, że bieganie na rozładowanie emocji jest o wiele tańsze:) Faktycznie na zakupach musieli wyglądać dość dziwnie, prawie jak pociąg? Fajnie, że nie mieli żadnych niemiłych niespodzianek, bo przeważnie przed świętami w sklepach panuje istny horror, wszyscy się śpieszą, ludzie są rozdrażnieni, nieuważni, podminowani a tutaj taka "zawalidroga" i nic, po prostu spokój, miłe zaskoczenie. Że też Ula się nie domyśliła, że Marek coś kombinuje jak zostawiła Go samego u jubilera. Oświadczyny jak zwykle u Ciebie piękne:) Zastanawiam się po co meblują na nowo mieszkanie Marka, czy to oznacza, że Ula się do niego wprowadzi? Myślałam, że po zaręczynach pomyślą o jakimś wspólnym mieszkaniu/domu, bo chyba przydałoby się coś większego, chyba planują jakieś potomstwo, czy nie? Myślę też, że sprawa w sądzie nie będzie zbyt miła dla nikogo, ale może znowu się mylę. Czy pytanie Marka o pracę to takie światełko w tunelu i świadczy, że chciałby aby Ula pracowała w FD? Dziękuję i serdecznie pozdrawiam,
Gaja:)
MalgorzataSz1 2015.02.08 17:07
vicky

Sielanka między nimi będzie nadal i nic jej nie zaburzy poza jednym małym zgrzytem, ale to na końcu opowiadania.

RanczUla

Wbrew temu, co sądzisz Paulina po rozprawie nie będzie się wtrącać w szczęście Uli i Marka, bo po prostu zniknie, chociaż jeszcze raz pojawi się w opowiadaniu.

K.

Można powiedzieć, że od chwili zaręczyn Ula i Marek zaczną budować wspólną przyszłość. Marek ma już pewne plany, ale wyjawi je Uli nieco później. Nie zamienią dwóch mieszkań na jedno, to pewne.
Na rozprawie z Pauliną Marka będzie reprezentował adwokat i to bardzo operatywny, bo wywalczy solidne odszkodowanie.

Gaja

Paulinie się wydaje, że z racji swojego statusu pozostaje poza prawem. Bardzo szybko zostanie sprowadzona na ziemię.

Ula, mimo że inteligentna wierzyła, że Marek poszedł do jubilera po prezent dla matki. Nie podejrzewała, że kupi tam coś więcej niż tylko naszyjnik. Przynajmniej miała niespodziankę.
Jeśli chodzi o mieszkanie to będą musieli coś postanowić, bo bez sensu jest mieszkanie osobno i płacenie za dwa lokale, jak można za jeden. Jak to rozwiążą, wkrótce się okaże.
Pytanie o pracę nie zwiastuje na razie jeszcze niczego. Tzn. propozycji pracy w F&D dla Uli. To wyjdzie samo i wyda się Markowi logiczne, bo zaistnieje pewna sytuacja w firmie, która zmusi go do zatrudnienia kilku nowych pracowników.

Bardzo dziękuję dziewczyny za odwiedziny na blogu i komentarze. Wszystkie pozdrawiam najserdeczniej. :)
lectrice (gość) 2015.02.08 17:22
Spokojnie i metodycznie daza do jutra.... to takie wyciszajace... i ma sie przeswiadczenie, ze im sie uda i, ze nic na ich drodze nie stanie w poprzeg.... dobrze sie czyta... bez stresu...
No i byly momenty..... :)
Mam wrarzenie, ze znam koniec i moze dlatego mi tak dobrze... koncoweczka wintegrowana w tresc ????
To absolutnie nie jest niedociagnecie tresciowe... dla mnie super !!!
Rozumiem, ze specjalnie o mnie pomyslalas... hahaha

Czekam na cd
Pozdrawiam
Angela (gość) 2015.02.08 18:42
Świetna atmosfera, tak spokojnie i świątecznie. Super przemowa Marka przy zaręczynach. Ulka miała świąteczną niespodziankę. Paula naprawdę wyrządziła dużo szkód, ale na szczęście za to zapłaci. Czekam na cd :)
MalgorzataSz1 2015.02.08 18:58
lectrice

Nie wiem jak mogłaś odczytać końcóweczkę między wierszami, ale wkrótce się okaże, czy Twoje przewidywania się sprawdzą. Momenty pewnie nie takie jak oczekiwaliście, ale przynajmniej ich namiastka.

Angela

To prawda. Wszystko póki co układa się idealnie i nic nie wróży, że akurat między tą dwójką coś się zmieni na gorsze. Ja w każdym razie nic takiego nie zaplanowałam.
Paulina zapłaci, ale niekoniecznie pieniędzmi. Jej los przypieczętowałam w dość okrutny sposób.

Dzięki wielkie za wpisy. Pozdrawiam dziewczyny. :)
semira (gość) 2015.02.08 20:26
Czytując ostatnio tę stronę odnoszę wrażenie,że zasiadłaś na laurach....Dlaczego?...Zero akcji,przyciągania czytelnika do czytania i zachęcenia do zadawania więcej pytań,co dalej....,dociekania,po co lub pozostawienia go w takiej chwili nas....... Przykro,flaki w oleju. Na dodatek pruderia. Jeszcze jedno,wyjawianie w komentarzach,co czeka w najbliższych odcinkach....Bez sensu.Poczekaj,bądź cierpliwy. Amicus ma taktykę.....to nie ściąga,ale warto podpatrzeć... Czekam na cd może coś się zmieni....
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.02.08 20:58
Witaj Małgosiu, wreszcie udało mi się wykroić chwilkę, aby wpaść na twojego bloga. Trochę zaniepokoiłaś mnie, że pod koniec opowiadania będzie zgrzyt między Ulą a Markiem. Mam nadzieję, że nie duży i, że szybko go rozwiążą. Zastanawia mnie w jakich okolicznościach Ula trafi do FD... Co do komentarza Semira 'y, nie zgadzam się z nim. Uważam, że twoje opowiadania są bardzo dobre :D Cieszę się, że nie ma zdrad, rozwodów.. itp. Jak już kiedyś pisałam takie sytuacje ryją mi psyche :/ i burzą idee filmu. Czekam na kolejną część, która jest niespodzianką. Nie wiadomo co się w niej wydarzy. :) No chyba tylko do przewidzenia jest rozprawa :) Jak mnie uprzedzałaś, zauważam podobieństwa do "Trochę inna bajka". Pozdrawiam UiM
MalgorzataSz1 2015.02.08 21:32
semira

Dziękuję za krytykę. Ze swojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że każdy ma do niej prawo a ja nikogo nie zmuszam, by męczył się przy czytaniu tych opowiadań. Być może masz rację i powinnam już dawno odpuścić i przestać pisać. Zawsze masz do dyspozycji inne blogi z bardziej porywającą fabułą. Proponuję, byś ten sobie odpuściła i nie katowała się czymś bezpłciowym i rozmytym, bo to bez sensu. Ja nigdy nie będę pisać jak Amicus i inne autorki, bo każda z nas ma własny styl. A może TY sama byś coś napisała? Coś, co mogłoby porwać czytelnika i spowodować obgryzanie paznokci?
Jeśli chodzi o pruderię, to podejrzewam, że masz na myśli brak scen łóżkowych. Bardzo mi przykro, ale napisałam już ich tak wiele w poprzednich opowiadaniach, że mam tego serdecznie dość i na pewno nie będzie ich też w kolejnych. Zapewniam, że nie wynika to wcale z pruderyjności.
Odsyłam Cię więc na strony innych blogów np. blog Sappir, gdzie przez 126 rozdziałów opisuje niemal wyłącznie sceny łóżkowe. Pozdrawiam.


Ula i Marek Dobrzańscy

Dziękuję Ci, że wykroiłaś czas, żeby wpaść i przeczytać rozdział. Dziękuję Ci też, że nie podzielasz zdania Semiry, chociaż ja osobiście uważam, że ona ma rację. Sama czuję, że powoli wypalam się z pomysłów i nie jestem pewna, czy będę ciągnąć to dalej.
Serdecznie Cię pozdrawiam i dziękuję za wpis. :)
UiM (gość) 2015.02.08 21:40
Mam nadzieję, że znajdziesz pomysły na nowe opowiadania. Chociaż ja też nie wiem co będzie po napisaniu tych co mam w zapowiedzi :/ Twoje opowiadania zawsze nastrajały mnie optymistycznie. Chociaż przyznaję się bez bicia, że terzech nie przeczytała i raczej nie przeczytam :D Chcę jeszcze w nocy pospać :D UiM
Kinga (gość) 2015.02.08 22:28
Spokojna część :D Może ukoić nerwy po całym dniu, przeczytana przed snem pozwala zasnąć z bananem na ustach. Podzielam opinię UiM i również uważam, że twoje opowiadania są wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju. KINGA
anonim (gość) 2015.02.08 22:32
Małgosiu, czytam twoje opowiadania ale nigdy nie komentowałam , ale teraz postanowiłam to zmienić, tak jak ty wkurzyłam się na ten niepochlebny komentarz, ale nie zwracaj na to uwagi, piszesz swietnie i podziwiam cie za ilość pomysłów ja bym chyba nie potrafiła sklecić jednego sensownego zdania, błagam nie zawieszaj działalności , przecież to byłaby tragedia w każdym znaczeniu tego słowa, masz rację kazdy ma swój styl i nikt nikogo nie zmusza do czytania , niech twoja wena wróci z podwójną mocą, a tak na marginesie to zauważyłam , że chyba bardzo nie lubisz Pauliny ?pozdrawiam serdecznie:)
(gość) 2015.02.08 22:34
Ta wyżej dobrze prawi, polać jej!
MalgorzataSz1 2015.02.08 22:59
Dziewczyny

Dziękuję za słowa wsparcia. Nie wkurzyłam się na komentarz Semiry, bo wyraziła coś, o czym ja wiem już od dawna. Piszecie komentarze, chwalicie rozdziały. To naprawdę bardzo miłe. Część z Was robi to niejako z automatu, bo jest stałymi czytelnikami bloga, część dlatego, że sama prowadzi blogi, które ja z kolei komentuję, a część chwali ze zwykłej uprzejmości. Prawda jest jednak taka, że faktycznie wcześniejsze opowiadania były o niebo lepsze niż te ostatnie. Pomysły na nie niezbyt lotne i mało oryginalne. Mimo to i tak się cieszę, że ten blog przetrwał niemal trzy lata. Na pewno nie zamknę go nawet w przypadku, gdybym rzeczywiście przestała pisać. Jeśli ktoś kiedyś będzie miał ochotę, zawsze może wrócić do wcześniejszych opowiadań.
To jednak przyszłość. Przed Wami jeszcze dwie historie, które albo okażą się warte przeczytania, albo będą jak flaki z olejem. Są napisane i nic już nie będę w nich zmieniać.
I to tyle mojej refleksji.
Pozdrawiam Was najserdeczniej. :)


MalgorzataSz1 2015.02.08 23:04
Anonimie

Jeszcze kilka słów o Paulinie. Masz rację, ta dumna Włoszka bardzo mi działała na nerwy w serialu, bo okazała się wcale nie taka świetna jak twierdziła, a klasy w niej było tyle co w wydmuszce. Jednak nie wszystkie moje opowiadania pokazują ją jaką wredną sukę. Są też takie, gdzie i ona ulega przemianie i staje się zupełnie sympatyczną osobą. Prawdą jest jednak, że bardziej wolę ją przedstawiać negatywnie niż pozytywnie.
Pozdrawiam. :)
anonim (gość) 2015.02.08 23:09
Małgosiu, chyba bzdury piszesz, wcale ostatnie opowiadania nie są gorszego sortu, może niektórym brakuje scen "łóżkowych" i po prostu zaczynają marudzić, mi osobiście bardzo się podobało "pozory mylą" i "pożółkłe kartki...." a przecież to jedne z ostatnich opowiadań, a i bardzo chętnie napiję się z moją przedmówczynią za twoją nieustającą wenę i świetne pomysły!!!!!!!
MalgorzataSz1 2015.02.08 23:17
Dziękuję Anonimie za słowa otuchy i próby przywrócenia mnie do pionu. Hahaha.
Nie skreślam tego bloga, ale być może potrzebuję dłuższej przerwy na to, by wpaść na jakiś ciekawy pomysł opowiadania. Zobaczymy...
Pozdrawiam. :)
anonim (gość) 2015.02.08 23:22
no własnie coś pisałaś, że może pokusisz się o kontynuację mini Biedronki , chodzi ni o tę historię z synem Uli po wypadku, ale oczywiście nic nie narzucam i nie naciskam :)
semira (gość) 2015.02.08 23:23
Mocne słowa,jakże powalające na kolana.Jak można być wiernym czytelnikiem strony,wypowiadać szczere słowa,/niby lubisz szczerość/,a za chwilę, radzisz,a raczej, mówisz wprost, wynoś się z mojej strony. Po drugie. Pruderia,to nie seks,/odsyłasz mnie do Sappir./. Pomyliłaś pojęcia. O rany. To jest fałszywe przyklepywanie przez innych,że niby opowiadanie i tematyka opisywana,jest taka wspaniała. Ściema,nudy bez emocji.
Po trzecie mam swój blog,ale pod innym pseudo /wizyt
mam 726439,teraz/ .Twoją stronę poleciła mi znajoma. Skoro razi Ciebie opinia szczera,a lubisz pruderię, nigdy nie odsyłaj kogoś na inne strony. Tracisz czytelnika swoim zniechęceniem do Twojego bloga.W przeciwieństwie do Ciebie,uwielbiam szczerą opinie,krytykę,która mnie zachęca, mój mózg do myślenia, co by jeszcze tu wklepać i mobilizuje do większej kreatywności. Życzę Ci
rewolucji w nudzie. Ja faktycznie odpuszczę sobie stronę i mimo wszystko,pozdrawiam.
lectrice (gość) 2015.02.08 23:42
No Malgosiu... bo ja straaasznie chce te koncoweczke dostrzec i juz, i sie uparlam, i ja widze.. o!!!
A co sie okaze to sie okaze... przypuszczam , ze jeszcze jakiegos zajaca w kapeluszu chowasz...
Ale ja chwilowo sie ludze , ze juz wszystko wiem... hahaha
Bo przeciez Marek nie podskoczy.... a Uleczka innych milosci nie bedzie szukac... no tak mysle... zobaczymy... Paulina jeszcze sie zbiesi ????
Jeszcze praca dla Uli...
No i sama nie wiem... bo to takie niby zwyczajne zycie, a tak wcale nie jest... on kaleka do jakiegos stopnia... ona wystrzalowa, maja kase co nie jest takie czeste... dobrze wyksztalceni... lebscy.... i z leniwego powolnego zycia mamy w sumie cos bardzo oryginalnego....

A ja nie chce byc ta "z automatu" choc chyba troszke jestem... :)
U mnie troszke sie prostuje... starszy dobrze sie na studiach odnajduje i jest wsrod dobrych studentow... mlodszy nie wie czego chce od zycia.. najlepiej jesc... no coz.... cora OK...
Jakos leci...
Pozdrawiam
Wierny automat ;)
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.02.09 00:02
Ale zrodziła się dyskusja :) Ja przepraszam bardzo, nie pisze komentarzy tylko dlatego żeby coś "przyklepać", sama pisze i bardzo lubię takie spokojne opowiadania. Uważam, że każdy znajdzie tu coś dla siebie... Małgosia napisała kilka opowiadań które utrzymywały w ciągłym napięciu, teraz przyszła pora na chwilę wytchnienia. UiM


PS; Jeśli byłabyś łaskawa to z chęcią zajrzałbym na twojego bloga :D

Małgosiu pisz dalej, bo uwielbiam twoją twórczość :D
MalgorzataSz1 2015.02.09 00:04
Semira

Wkładasz w moje usta, a raczej w pisanie coś, czego jednak nie napisałam. Z całą pewnością nie powiedziałam Ci wprost "wynoś się z mojego bloga". To niejako konfabulacja z Twojej strony. Jeśli nie podoba mi się coś, co czytam, to nawet nie zawracam sobie głowy czytaniem do końca i opuszczam stronę. Poleciłam Ci inne strony, skoro tak bardzo jesteś znudzona moją i to wcale nie dlatego, że wywaliłaś mi prawdę prosto w oczy. Za tę prawdę Ci dziękuję, ale uważam, że skoro nudzi Cię to co piszę, nie powinnaś tu zaglądać.
Wykładnię pruderii znam bardzo dobrze i nie musisz mi jej przypominać. Poza tym chętnie poczytam blog, który ma tyle tysięcy wejść. Musi być naprawdę frapujący. Szkoda, że nie podałaś linka. Miałabym przynajmniej szansę go ocenić.
I już na koniec. Twój drugi komentarz był szyderczy, kpiący, prześmiewczy i pozbawiony zupełnie dobrego smaku. Ja nie ubliżyłam Ci w żaden sposób, ale uprzejmie podziękowałam za słowa krytyki, bo uważam, że każdy ma prawo do wyrażenia swojej opinii. Z grzeczności też poleciłam inne blogi. Szkoda, że nie potrafisz docenić uprzejmości i życzliwości i wyrażasz złośliwie swoje zdanie. To bardzo przykre i rozczarowujące. Mam tylko nadzieję, że już nigdy nie zajrzysz na ten blog i nigdy nie zostawisz tutaj wpisu. Teraz już nie pozdrawiam, ale żegnam.
(gość) 2015.02.09 01:09
726439? To może ty Wikipedie piszesz? Daj link 'a
lilicz74 (gość) 2015.02.09 01:40
Witaj:) Przypadek sprawił ze tu trafilam. Piękny tekst ,
pochłonęłam jak gąbka. Przyjemnie i milo spedzilam tu czas.zarzucam tu kotwice i wrócę z przyjemnością. Pozdrawiam serdecznie lilicz74
MalgorzataSz1 2015.02.09 10:17
Dziewczyny, bardzo dziękuję za wsparcie. Lilicz74, byłam na Twoim blogu i odwzajemnię się tym samym. Na pewno będę zaglądać.

Pozdrawiam. :)
Gaja (gość) 2015.02.09 12:51
Witaj Małgosiu,
co tu się dzieje? Chciałam się przyłączyć do opinii dziewczyn, bardzo Cię proszę nie rezygnuj z pisania. Niezmiennie jestem pod wielkim wrażeniem Twojej twórczości, w której bardzo często odnajduję lekarstwo na troski dnia codziennego. W każdej opowieści bardzo delikatnie, ale też przenikliwie opisujesz odczucia bohaterów. Nakłaniasz czytelników do zatrzymania się, do zastanowienia, do porównania swoich problemów z problemami bohaterów. Pozostawiasz czytelnikom możliwość wyrobienia sobie własnego zdania odnośnie opisywanych sytuacji. Wierz mi, że wielu osobom bardzo trudno przełamać się do dodania komentarza pod tym co czytają, wiem to z własnego doświadczenia. Jak już pisałam wynika to między innymi z braku umiejętności przelania swoich odczuć na papier i z obawy np. przed ośmieszeniem się, ale jak widać nie wszystkich to dotyczy:( Po raz kolejny mogę Cię zapewnić, że piszesz wspaniałe opowiadania i na pewno jest wiele osób, które z zainteresowaniem śledzą losy Twoich bohaterów, chyba wynik odwiedzin ponad 97 tys. powinien to potwierdzać, czy nie? Twoje opowiadania czyta się bardzo przyjemnie i nigdy się na żadnym nie nudziłam, słowo honoru!!! Jak już się odważyłam, to bez żadnego automatu, ale z wielką przyjemnością umieszczam swoje komentarze, które są jakie są:) Oczywiście "zazdroszczę" umiejętności pisarskich niektórym dziewczynom, ale cóż?, jeżeli pozwolisz, chcę w dalszym ciągu dzielić się z Tobą moimi przemyśleniami. Nieprawdą jest też, że wszystkie komentarze zawierają "ochy" i "achy", przypominam jaka dyskusja rozgorzała pod opowiadaniem np. "Pożółkłe ..." Jeżeli się z czymś nie do końca zgadzałyśmy, to przecież o tym pisałyśmy i podawałyśmy powody naszej opinii i nikt na nikogo się nie obrażał. Potwierdzam również, że bez żadnego zmuszania np. "z zewnątrz" czytam Twojego bloga i podpisuję się obiema rękami pod opinią, że mamy wolność i całe szczęście każdy może wybrać to co mu najbardziej odpowiada. Z gustami się nie dyskutuje, jeden woli kawę, drugi herbatę. Czy to oznacza, że ktoś z nich jest lepszy/gorszy od drugiego? Jeszcze raz chciałabym Ci bardzo podziękować za wszystkie wzruszenia, refleksje, które odczuwałam czytając Twoje opowiadania i proszę o więcej!!! Staram się też zrozumieć Twoją opinię na temat publikowanych na tym blogu opowiadań, ale naprawdę uważam, że jesteś dla siebie zbyt krytyczna - już kiedyś pisałam coś o Miłoszu i Szymborskiej i w dalszym ciągu nie zmieniłam zdania:) Bardzo przepraszam za chaotyczność, ale nie ukrywam, że się trochę zmartwiłam i ździebełko zdenerwowałam. Gorąco pozdrawiam,
Gaja:)
Gaja (gość) 2015.02.09 14:07
To jeszcze raz ja. Gryzą mnie wyrzuty sumienia. Było nie było, do błędu i oszustwa trzeba się przyznać, a co mi tam. Jednak Twój diabelski plan zostania milionerką ktoś wreszcie rozszyfrował! Jak większość z nas wie i się o tym przekonało na własnej skórze, niezłą kasę wyciągasz z tego bloga, te wszystkie kody dostępu i to za niezłe pieniądze, to był strzał w dziesiątkę!, zazdroszczę pomysłu. Przecież wiadomo, że nie ma niczego za darmo, prawda? I te Twoje "marudzenie" jak to Ci ciężko coś nowego wymyślić jest przecież pod publiczkę żeby nas zmiękczyć i żebyśmy chętnie płaciły za "ciężką" pracę, a tak naprawdę, to z palcem w nosie przelewasz co Ci ślina na język przyniesie. Przyznaję, że moje własne konto też nieźle urosło dzięki Twoim przelewom za przychylne komentarze. No i wyszło szydło z worka! I co teraz? Mam tylko nadzieję, że po tym zapisie nie zapomnisz uzupełnić mojego konta niezłym szmalem, bo przecież dla wszystkich już jest zrozumiałe, że nikt przy zdrowych zmysłach nie zechciałby za darmo czytać tych ... opowiadań.
Bardzo przepraszam Małgosiu, ale nie mogłam się powstrzymać:) Uważam, że jeden z komentarzy obraził nie tylko Ciebie, ale również mnie jako Twoją czytelniczkę. Wiem, że ten żart jest mało wyrafinowany i nie na miejscu, ale w tym momencie na nic więcej mnie nie stać. Widzisz aluzję?, przynajmniej pomyśl o tym:) Przesyłam buziaki,
Gaja
MalgorzataSz1 2015.02.09 14:13
Gaju

Póki co nie zamierzam na razie z niczego rezygnować. Oczywiście, że nie jest przyjemnie, gdy ktoś pisze o treści pisanych przeze mnie opowiadań, że przypominają flaki z olejem. Ale skoro tak i skoro one faktycznie takie są to przecież ja nikomu nie przystawiam pistoletu do głowy i nie zmuszam nikogo, żeby je czytał.
Krytykę przyjęłam, uznałam ją za słuszną i uważam, że zachowałam się w swoich komentarzach w porządku wobec mojej krytykantki, która tak naprawdę zarzuciła mi mnóstwo rzeczy a m.in. pruderię i chociaż usiłowała mnie pouczać, to myślę, że nie ma racji akurat w ocenie mojej osoby. Ja nie piszę opinii i to aż tak skrajnych na temat kogoś, kogo nie znam. Jej nie znam. Starałam się być uprzejma, ale czasem chyba nie warto, szczególnie wtedy, gdy wylewa mi się na głowę wiadro pomyj.
To prawda, że pomysły nie tryskają mi z głowy jak fajerwerki i prawdą jest też, że ostatnie opowiadania są słabsze niż wcześniejsze. Może to początek końca? Nie wiem. Jest coś takiego jak wypalenie i może właśnie teraz mnie to dotyka.
Mimo wszystko nie uważam, że zasłużyłam sobie na te wszystkie inwektywy. Pani "idealna" pochwaliła się, że też pisze i to tak porywająco, że ma ponad siedemset tysięcy wejść na swój blog. Szkoda tylko, że nie podała linka, bo chętnie też bym się zachwyciła treścią i może zainspirowała czymś.
Niezależnie od tego uważam, że skoro jej tak tu nudno, to nie powinna wchodzić na tę stronę, żeby nie zaziewać się na śmierć.
Dziękuję Ci za miłe słowa i cieszę się, że moje opowiadania jednak dają do myślenia.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
MalgorzataSz1 2015.02.09 14:16
Odetchnęłam z ulgą czytając końcówkę tego komentarza, bo początkowo myślałam, że postradałaś zmysły. Hahaha.

Idąc za ciosem mogę powiedzieć, że dostaję całe wory szmalu, by móc płacić za komentarze pod moimi tekstami. nie liczcie jednak na podwyżkę. Hahaha.
Gaja (gość) 2015.02.09 15:24
Cieszę się, że poprawiłam Ci humor:) Ze spokojnym sumieniem wracam do pracy. Miłego dnia:)
Gaja
amicus (gość) 2015.02.10 10:44
spokojnie, sielankowo, wszystko na swoim miejscu. Wspólne święta, pełna akceptacja Dobrzańskich, a nawet sympatia, oświadczyny, Sylwester, pierwsza wspólna noc. Tylko ta Paulina i jej obsesyjna chęć zemsty. To sobie kobieta poszalała w jego mieszkaniu... Ślub będzie? Znając Ciebie już żadnych perturbacji nie zaplanowałaś, więc miło byłoby przeczytać o ślubie, albo planach powiększenia rodziny... Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.02.10 10:56
Dzięki Amicus za komentarz.
Widzisz jaka jestem przewidywalna? Już wszystko wiesz i masz rację.
Paulina chyba już się nie wyleczy z tej swojej mściwości. to przecież głównie wściekłość dominuje w jej charakterze i chęć odwetu. Ale czy tym razem jej się uda? Zobaczysz.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
amicus (gość) 2015.02.10 13:25
wybacz, nie chciałam żeby zabrzmiało to w tym tonie... po prostu trochę się już znamy i wiem, że masz słabość do szczęśliwych zakończeń i gdy bohaterowie są już razem, nawet jeśli rzucasz im kłody pod nogi to takie, by pokonywali je wspólnie...
Wciąż nie wiem, czy będzie ślub na który Marek dotrze wyłącznie na swoich nogach... Więc spokojnie i z pokorą poczekam na kolejne rozdziały :)
MalgorzataSz1 2015.02.10 16:55
Amicus

Jeśli to tak zabrzmiało, to przepraszam. Właśnie to miałam na myśli, że jak zwykle skończę szczęśliwie, bez żadnych przykrych niespodzianek. To tylko u Ciebie nic przewidzieć nie można i nawet jeśli człowiek zgaduje, to i tak rozmija się z tym co napiszesz, a to intrygujące. To ostatnie Twoje opowiadanie też daje nam do myślenia, bo chociaż wiemy, że Ula w końcu wyzdrowieje, to nadal męczymy się nad odpowiedzią, czy będzie z Markiem. Jesteś przekorna Amicus. Hahaha.
Pozdrawiam. :)
kawi ;) (gość) 2015.02.11 12:12
No proszę jak sielankowo. Marek to jednak typ romantyka - oświadczyny w wigilię? Która kobieta by tak nie chciała?
Oj, Paulinie nie będzie się podobać pewnie wyrok sądu, ale mam nadzieję, że dostanie zasłużoną karę.
PS. Dziękuję za komentarz u mnie i zapraszam na nową część :)
Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz