Łączna liczba wyświetleń

środa, 21 października 2015

"ZAPOMNIEĆ" - rozdział 7



ROZDZIAŁ 7


Usłyszeli tupot ciężkich butów. W ich kierunku zbliżało się dwóch rosłych mężczyzn w mundurach ochrony. Pielęgniarki gorliwie wskazały im sprawczynię całego zamieszania. Zabrali ją na parter. Tam mieli czekać na przybycie policji.
 - Trzeba będzie to zdezynfekować – lekarz zwrócił się do Uli. – Chodźcie państwo ze mną do zabiegówki.
Po obdukcji i dezynfekcji rozciętej wargi wrócili do Krystiana. Mały ze zdumieniem i przerażeniem wbił oczy w matkę.
 - Mamusiu, co ci się stało? Masz rozciętą wargę i chyba siny policzek…
 - To nic synku, – nie chciała go martwić – niezdara ze mnie i tyle. Przewróciłam się na tej śliskiej posadzce. Przywitaj się z Markiem. Ma dla ciebie niespodziankę.
 - Cześć smyku. Mama ma rację. Wiem, że jak nas nie ma to nudzisz się czasem, no bo ile można czytać, prawda? Zobacz, co ci kupiłem – wyciągnął z teczki płaskie pudełko i otworzył je wyciągając z niego nowiutki tablet. Krystianowi zaświeciły się oczy z zachwytu. Przylgnął do Marka ściskając go mocno.
 - To naprawdę dla mnie? Dziękuję. Już od dawna o takim marzyłem. Tata obiecał mi, że dostanę na gwiazdkę – zakręciły mu się w oczach łzy. – Gdyby nie umarł na pewno by mi kupił. Trafiłeś z tym prezentem bez pudła Marek. Jest naprawdę świetny i taki duży. Nauczysz mnie jak się nim posługiwać?
 - No pewnie. Przecież to nic trudnego.
Do pokoju wsunęła się pielęgniarka. Podeszła do Uli i szepnęła jej do ucha
 - Pani Urszulo na korytarzu czekają dwaj policjanci. Chcą, żebyście złożyli zeznania. Zabroniłam im tu wchodzić, bo nie chciałam, żeby mały się wystraszył.
 - Dziękuję. Już idziemy. Krystian – zwróciła się do syna – my musimy na chwilę wyjść, dosłownie na piętnaście minut. Pobaw się na razie sam tabletem, a jak wrócimy Marek wyjaśni ci jego działanie.
Wyszedłszy na korytarz przywitali się z funkcjonariuszami i przedstawili się. Najpierw Ula opowiedziała, że zna od dawna Paulinę Febo-Dobrzańską, ale nie widziała jej od dziesięciu lat, a jej pojawienie się tutaj mocno ją zaskoczyło. Nie spodziewała się napaści. Resztę dopowiedział Marek. Wyjaśnił, że jest mężem napastniczki, że złożył pozew o rozwód i to dlatego jego żona tak się wściekła obarczając Ulę winą za rozpad małżeństwa, chociaż ta nie miała z tym nic wspólnego. Naświetlił też nie najlepsze relacje z żoną. Ula była zaskoczona, gdy usłyszała, że on złożył pozew o rozwód. Najwyraźniej musiał mieć jakiś dobry powód, że zadziałał tak spontanicznie. Może on sam jej o tym powie? Postanowiła, że po wyjściu ze szpitala zaprosi go do jakiejś knajpki i wyciągnie od niego, o co chodzi z tym rozwodem.

Siedzieli w małej, klimatycznej kawiarence popijając mocne espresso. Ula wciąż jeszcze była roztrzęsiona po całym zajściu. W szpitalu trzymała się dzielnie, ale jak tylko z niego wyszła, rozsypała się zupełnie.
 - Naprawdę nie rozumiem co ją napadło? Przecież ja nie mam zamiaru jej ciebie zabierać. To chora kobieta i ma jakieś urojenia.
 - Masz rację Ula. Ostatnio coraz gorzej znosiłem jej obecność. Znowu zaczęły się awantury. Po prostu puszczały jej nerwy i nie potrafiła już nad nimi zapanować. Oliwy do ognia dolał fakt, że pojechała do moich rodziców kolejny raz napuszczając matkę na mnie. Nie miałem o tym pojęcia do momentu, kiedy mama zadzwoniła do mnie prosząc o przyjazd. Jak usłyszałem, że Paulina znowu przyleciała z pretensjami i skargami na mnie, że zdradzam ją z tobą, dostałem szału. Na drugi dzień poszedłem do prawnika, żeby napisał pozew. Rozmawiałem też z nią i powiedziałem jej, że nie dam rady z nią dłużej żyć i odchodzę. Prosiłem, żeby zgodziła się na rozwód bez orzekania o winie. Zgodziła się, ale do głowy by mi nie przyszło, że planuje przyjść do szpitala i pobić cię. Kompletnie jej odbiło. Jest bezdennie głupia. Teraz oprócz sprawy rozwodowej będzie miała jeszcze sprawę o pobicie. Doigrała się.
 - Ona czuje się skrzywdzona Marek. Powiedziałeś jej wprost, że nigdy jej nie kochałeś. Musiała się poczuć okropnie i teraz jeszcze ten pozew. Może ja powinnam wycofać tę sprawę o pobicie? Rany wcześniej czy później zagoją się, a ona będzie miała przez to dodatkowe kłopoty.
 - Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że jej współczujesz? Zasłużyła sobie. Przez te wszystkie lata starałem się być wobec niej lojalny i uczciwy. Nie zdradzałem jej i to głównie dlatego, że nosiłem przez cały czas w sercu miłość do ciebie. Gdybym ją zdradzał, to tak jakbym zdradzał ciebie. Nie mogła mieć o to do mnie pretensji, a jednak gdzieś w tyle jej głowy zawsze tkwiło podejrzenie, że mam jakieś kobiety na boku. Niby wyrozumiała, niby mi wierzyła, ale nie pozbyła się podejrzeń. Ten dzisiejszy incydent utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że ona nie jest zrównoważona psychicznie. Normalni ludzie nie wpadają do szpitala z zamiarem wszczęcia awantury i pobicia kogoś. Jak posiedzi trochę w więzieniu, to może wyciągnie jakąś nauczkę na przyszłość.

Następnego dnia wieczorem, gdy wrócił do domu zastał w nim swoją żonę. Nawet się nie przywitał. Bez słowa przeszedł do garderoby i wyciągnął z pawlacza dwie ogromne walizki, w których systematycznie zaczął układać swoje rzeczy. Przyglądała się temu w milczeniu. Była śmiertelnie na niego obrażona za to, że trzasnął ją w twarz na środku szpitalnego korytarza, że stanął w obronie tej pokraki, że pozwolił, by zabrano ją do aresztu i przeprowadzono tam upokarzające dla niej przesłuchanie. Oczywiście to, że ona sama okładała Ulę było bez znaczenia i jak uważała, zupełnie uzasadnione.
Marek natomiast uważał, że podniósł na nią rękę wyłącznie dlatego, że widok jaki zastał w szpitalu doprowadził go do ostateczności. To był pierwszy raz, gdy uderzył kobietę i zapewne ostatni.
Dopakował resztę swoich rzeczy. Wszystkie swoje dokumenty schował do skórzanej teczki. Rozejrzał się jeszcze po pomieszczeniu, ale nie zauważył już nic, co mogło należeć do niego. Postanowił, że nie będzie się z nią szarpał o meble, w które zainwestował sporo pieniędzy. Niech ma.
Wyszedł z walizkami przed dom i wpakował je do bagażnika. Zupełnie nie miał pojęcia dokąd jechać. Jednego był pewien, że jego noga już nigdy więcej nie postanie w tym domu. Nie miał zamiaru też korzystać z gościnności rodziców. Już dość się nasłuchał od matki. To było nie do przyjęcia, że strofowała go jak małego chłopca. Jedyne wyjście jakie mu pozostało to hotel, lub mieszkanie Uli. Nie był pewien jak ona zareaguje na ten niespodziewany nalot, ale postanowił spróbować. Jeśli mu powie, że nie może u niej zostać, wtedy skorzysta z hotelu.
Podjechał pod blok, w którym mieszkała. Nie zabierał bagażu. Niepewnie nacisnął na dzwonek. Otworzyła mu i była zdziwiona jego przyjazdem, bo widzieli się już dzisiaj w szpitalu.
 - Marek? Coś się stało? – Pokiwał twierdząco głową.
 - Wpuścisz mnie?
 - Oczywiście, – otwarła szerzej drzwi – wchodź. Z niepokojem obserwowała jego zachowanie. Wydawał się jakiś nieswój. – Powiesz mi o co chodzi? – zapytała wprost. Spojrzał jej w oczy i powiedział cicho.
 - Wyprowadziłem się z domu. Odszedłem od tej suki. Nie mam się gdzie podziać. Do rodziców nie chcę jechać, bo musiałbym się znowu nasłuchać. Jeśli nie zgodzisz się przenocować mnie przez kilka dni, dopóki sobie czegoś nie znajdę, to pojadę do jakiegoś hotelu. – Jej oczy wyrażały ogromne zaskoczenie. Nie sądziła, że zdobędzie się na coś takiego.
 - A gdzie masz rzeczy?
 - W samochodzie.
 - To przynieś. Przecież nie będziesz spał byle gdzie. Tu są cztery pokoje i jest gdzie spać. To idź, a ja przygotuję ci łóżko.
Faktycznie mieszkanie miało cztery pokoje, ale niezbyt duże. Największy był salon. Ona i Krystian zajmowali dwa mniejsze, a trzeci był pokojem dla gości, których nie miewała często.
Wtoczył walichy do mieszkania i całe naręcze pokrowców zawierających garnitury, płaszcze i kurtki.
 - Powieś to może tutaj – wskazała na zabudowaną szafę w przedpokoju. – Na pewno się zmieszczą. Daj, pomogę. – Następnie pokazała mu pokój.
 - Nie jest duży, ale ma wygodną kanapę, a tu w komodach możesz poukładać swoje rzeczy. To ja idę. Zrobię nam kawy. Nie będę ci przeszkadzać. – Chciała wyjść, ale zatrzymał ją w drzwiach.
 - Dziękuję Ula. Naprawdę to doceniam. Przyrzekam, że będę się starał sprawiać ci jak najmniej kłopotu. Od jutra zacznę szukać jakiegoś mieszkania. – Poklepała jego ramię.
 - Nie spiesz się. Nie przeszkadzasz, naprawdę. – Pogładził jej siny od ciosu Pauliny policzek.
 - Bardzo cię boli? – Uśmiechnęła się do niego szeroko.
 - Trochę boli, ale przecież wytrzymam.
 - Dzielna dziewczynka. Krystian ten hart ducha ma po tobie.
 - Tak uważasz?
 - Nie inaczej. Jest bardzo zdeterminowany. Zobaczysz, że ani się obejrzymy jak będzie śmigał na rolkach.

Krystian ewidentnie zdrowiał. Zniknął turban z bandaża, a w jego miejsce pojawił się niewielki plaster.
 - Rana bardzo dobrze się goi – mówił doktor Wilk. – Chłopak jest silniejszy. Szczerze powiedziawszy mile nas zaskoczył, bo nie spodziewaliśmy się aż takiej poprawy po urazie jakiego doznał. Był u okulisty i wzrok ma dobry. Powiekę zoperujemy, żeby podnieść mu komfort życia, ale to za jakiś czas. Na razie nieźle sobie radzi. Widzę, że sporo czyta i jakoś niespecjalnie ta powieka mu przeszkadza. Uważam jednak, że zabieg zrobić warto choćby ze względów estetycznych.
Uli po tych słowach rosło serce. - Może już niedługo go wypuszczą? – myślała z nadzieją. Teraz przyjeżdżała do szpitala koło trzynastej, a o szesnastej dołączał Marek. Krystian do południa miał robione intensywne zabiegi i w sumie od ósmej do dwunastej miał wypełniony czas.

W pracy natykał się czasem na Paulinę, ale mijali się obojętnie. Nie rozmawiali. Pozew leżał już w sądzie i czekał na swoją kolej. Marek nadal mieszkał u Uli. Wprawdzie mówił jej, że ma wyrzuty sumienia, bo siedzi jej tak długo na głowie, ale ona uśmiechała się tylko łagodnie.
 - Przecież cię nie wyganiam. Cieszę się, że jesteś. Przynajmniej mam z kim pogadać wieczorami. Doceniam też wsparcie, które dajesz mnie i Krystianowi. To naprawdę dla nas dużo znaczy.
Po takich słowach przytulał ją mocno dziękując, że jest taka wyrozumiała. Na nic więcej sobie nie pozwalał. Znał ją bardzo dobrze i wiedział, że dopóki jest mężem Pauliny Ula nie pozwoli mu się do siebie zbliżyć. Takie miała zasady. Nie chciała, a być może bała się powtarzać swoje błędy sprzed dekady. On z niecierpliwością czekał na pierwszą rozprawę.

Siedział w biurze sprawdzając jakieś statystyki, gdy do gabinetu weszła jego sekretarka informując go, że przyszli jego rodzice. Skrzywił się, bo czuł, że ta rozmowa nie będzie miła.
 - Poproś ich.
Przywitał się z nimi bardzo powściągliwie, choć ojca dłoń ściskał długo patrząc mu w oczy i usiłując coś z nich wyczytać, ale senior tylko westchnął i pokręcił głową. Helena rozsiadła się na kanapie.
 - Byliśmy właśnie u Pauliny i dowiedzieliśmy się bardzo nieprzyjemnych rzeczy. Zastanawiam się, jak ty możesz jej to wszystko robić? Jak możesz ją tak przedmiotowo traktować? Nie zasłużyła sobie na to. Dziesięć lat była wierną i oddaną żoną, a ty zostawiasz ją dla jakiejś byłej asystentki i składasz pozew o rozwód? To naprawdę podłe.
 - Podłe? A to, co uknułyście obie dziesięć lat temu nie było podłe wobec mnie? I nie zaprzeczaj bo jestem w posiadaniu nagrania z waszej rozmowy. Jeśli przyszłaś tu po to, by prosić mnie o wycofanie pozwu, to tracisz czas. Mam nadzieję, że powiedziała ci również o drugiej rozprawie jaka ją czeka. Rozprawie o pobicie. – Helena spojrzała na Marka z niedowierzaniem.
 - To jakiś absurd. Paulina jest dobrze wychowana. To kobieta z klasą a nie jakaś awanturnica. Nigdy w życiu nie posunęłaby się do rękoczynów.
 - Nie? Ta kobieta z klasą jak mówisz, wykazała kompletny jej brak przychodząc do szpitala, w którym po wypadku leży syn Uli i pobiła ją na korytarzu. Interweniowała policja. Ciekawe, że zapomniała ci o tym powiedzieć. Może wrócisz do niej i zapytasz. Przy okazji możesz jej przekazać, że jeśli zmieniła zdanie i postanowiła jednak nie podpisać rozwodu bez orzekania o winie, pozbawię ją domu i zacznę wyciągać brudy. Wywlokę również wasz genialny plan, który zmusił mnie do ożenku z nią. Będziesz tak samo umoczona w skandal jak ona. Jeśli obie tego chcecie to proszę bardzo.
 - Własną matkę wplątałbyś w coś takiego? Nie wierzę.
 - Ja też nie mogłem uwierzyć, że stanęłaś po stronie tej włoskiej furiatki, że stanęłaś przeciwko mnie, twojemu jedynemu synowi, więc postaraj się, żeby dała mi ten rozwód szybko i bezboleśnie.
Helena wstała i bez słowa wyszła z gabinetu. Do Marka podszedł ojciec.
 - Dobrze robisz synu. Jestem całym sercem z tobą. Tak trzymaj.
Tymi słowami utwierdził Marka w przekonaniu, że postępuje właściwie.
Helena tymczasem faktycznie wróciła do gabinetu Pauliny prosząc ją o wyjaśnienia.
 - Naprawdę ją pobiłaś? Jak to możliwe?
 - Nie wytrzymałam nerwowo Helenko. Ona zabrała mi wszystko i to już drugi raz. Tyle zachodu i pracy kosztowało nas przekonanie Marka, żeby do mnie wrócił i żebyśmy się pobrali, a ona pojawiła się nie wiadomo skąd i zniszczyła mi kolejny raz życie. Która kobieta zniosła by coś takiego ze stoickim spokojem?
 - Już wiesz, kiedy będzie ta rozprawa?
 - Nie mam pojęcia. Póki co mam zakaz wyjazdu z Warszawy i z Polski w ogóle. Zabrali mi paszport i dowód. Mam tylko zaświadczenie z policji, którym mogę się posługiwać jak dowodem.
 - Podpiszesz ten rozwód bez orzekania o winie? On mówi, że jeśli tego nie zrobisz zabierze ci dom i wywlecze wszystkie brudy na rozprawie. Wiesz, że nie możemy do tego dopuścić?
 - Nie obawiaj się. Podpiszę ten rozwód. Nie pozwolę się uwikłać w żaden skandal. Już wystarczy ta jedna rozprawa o pobicie. Chyba spalę się ze wstydu.

18 komentarzy:

  1. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Niedługo odbędzie się rozprawa rozwodowa i o pobicie. Mam nadzieję, że Paulina nie uniknie odpowiedzialności i dostanie zasłużoną karę. Dobrze że Krystian też zdrowieje i ze wszystko z nim w porządku. Bardzo dobrze, że Dobrzański postanowił zaryzykować i zatrzymał się u Uli, będzie mu łatwiej zbliżyć się do niej i zawalczyć o nią. Mam również nadzieję, że pragnienia Marka spełnią się i niedługo Ula zostanie jego żoną i że niedługo zostanie również ojcem. Dziękuję za wyjaśnienia zachowania Marka :) Dzięki nim zrozumiałam go. Pozdrawiam, UiM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. UiM

      Cieszę się, że udało mi się trochę rozjaśnić sytuację w jakiej znalazł się Marek po powrocie z Włoch. Za wesoło nie miał.
      Masz rację, że wszystko zmierza do szczęśliwego finału. W niedzielę ostatnia część tego opowiadania. A tak swoją drogą, to nic nie wspominałam o ojcostwie?
      Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję, że zajrzałaś. :)

      Usuń
    2. Pisałyśmy o tym pod jedną z części, a poza tym w jednym rozdziale było napisane, że chce być ojcem...

      Usuń
    3. Serio? W takim razie doliczam sobie jeszcze jedną jednostkę chorobową. Hahaha.

      Usuń
  2. Witaj Małgosiu,
    podobno rodziców się nie wybiera i lepiej mieć jakichkolwiek niż żadnych, ale ta Helenka wszystko przebija! Ja rozumiem, że traktuje Paulinę jak swoją córkę ale to Marek jest jej dzieckiem, czy Krzysztof nie potrafi jej tego wytłumaczyć?! Mogłabym ją jakoś postarać się zrozumieć, gdyby dążyła na siłę do szczęścia Marka, gdyby uważała, że on sam nie potrafi o to szczęście zadbać, a tylko ona zna receptę na szczęście jedynaka. Też byłoby to niewłaściwe postępowanie, ale przynajmniej świadczyłoby o tym, że bezgranicznie kocha syna i zrobi dla jego dobra wszystko! Ale knucie przeciwko własnemu dziecku, do tego jeszcze dorosłemu człowiekowi, jest po prostu naganne i nie do ogarnięcia! No chyba, że Helenka miała romans z ojcem Pauli i z sentymentu do byłej miłości bardziej ją kocha? Wszyscy pewnie takiej sytuacji są winni, Marek, bo było mu wszystko jedno po stracie ukochanej i dał się podejść, pewnie też przemawiały do niego zapewnienia, że w małżeństwie będzie bajecznie, Krzysztof, bo mimo, że jest całym sercem za wyborami syna, to dla świętego spokoju nie próbował wpłynąć na postępowanie żony no i Paula, która koniecznie chciała mieć coś własnego, ładnego i bogatego! Helena mogła nawet nie zdawać sobie sprawy, że takim postępowaniem krzywdzi Marka, chociaż przecież nie jest idiotką, musiała to wiedzieć! Okropna rodzinka! Nie dziwię się, że Marek tak bardzo ceni sobie ciepło zwykłego domowego ogniska. Nie robi uwag co do np. wielkości mieszkania Uli i Krystiana (przypomniała mi się Viola, którą przygarnęła rodzina Cieplaków, a ona wręcz się brzydziła ich domem - bezdomna księżniczka!). A może Marek nie zauważa różnicy w bogactwie ze względu na miłość do Uli? Ale chyba nie, wydaje mi się, że na nim takie rzeczy nie robią wrażenia. Ula powinna pójść do nieba za chęć wycofania pozwu dotyczącego jej pobicia. Dobrze przynajmniej, że Marek jej na to nie pozwolił:) Paula powinna ponieść zasłużoną karę, bo może w przyszłości uchroni to inne jej potencjalne ofiary! Marek, jak nie on, taki powściągliwy jeśli chodzi o Ulę!? Mieszkają razem i nic, żadnych podchodów, żadnych prób? Ula może jeszcze sobie pomyśleć, że mu na niej nie zależy:) Ciekawe jak zareaguje Krystian na wieść, że mają nowego lokatora? Chociaż chyba powinno być dobrze, panowie świetnie się dogadują:) Marek przytargał fajny prezent, wie skubany jak zdobyć przychylność chłopaka! Spryciula jeden! Czy do Helenki w końcu dotrze, że chyba straciła syna? Przeprosi go, czy dalej będzie murem obstawać przy Pauli? A może szykujesz mam dwa rozwody: Marka i Pauli oraz Krzysztofa i Helenki? Ale byłaby sensacja, tego chyba jeszcze nie było? Dobra kończę, bo już dostaję głupawki, ale chciałam Cię trochę rozbawić:) Bardzo proszę nie gniewaj się za te moje bazgroły:) Serdecznie pozdrawiam i mocno ściskam:)
    Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaju

      Pobiłaś własny rekord w długości komentarza. Proponuję, żebyś przejęła ten blog i wreszcie zaczęła pisać. Masz ku temu wszelkie warunki.
      Nie brałam pod uwagę romansu Heleny z ojcem Febo, ale czytelnicy mają okazję snuć domysły na ten temat. Helcia, to uparta kobieta i niedługo zrozumie, że ten ośli upór zaprowadzi ją donikąd.
      Marek dobrze Ulę zna i wie doskonale, że dopóki nie będzie wolnym człowiekiem ona nie pozwoli mu się zbliżyć do siebie. Na szczęście już niedługo.
      Podwójnych rozwodów w zamyśle nie miałam, ale Dobrzańska i tak pożałuje tego, że tak stała murem za Pauliną.
      Za bardzo nie będę się rozpisywać, bo przed Wami już ostatni rozdział, w którym wszystko stanie się jasne.

      Bardzo Ci dziękuję za długi wpis i za wywołanie uśmiechu na mojej twarzy. Ściskam serdecznie. :)

      Usuń
  3. Coś mi się wydaje, że Marek nawet nie zacznie szukać mieszkania, bo zadomowi się u Uli na dobre , a w konsekwencji w jej sypialni, a własnie momenty będą ?Dobry sposób na Obie Panie Klasa, nastraszyć skandalem , przecież nie mogą sobie na niego pozwolić, bo byłyby spalone towarzysko. Marek spryciula na wszystkich znajdzie sposób, Ulę bierze na litość, Krystiana na tablet, a FE na skandal , dla każdego coś miłego.Brakuje mi w tym opowiadaniu Sebulka i Violki, przecież wujek Dobra Rada coś by wymyślił aby wspomóc przyjaciela. pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. B.
      Ty przewidująca istoto. On faktycznie nie będzie szukał, a i Ula wcale nie chce, żeby się wyprowadził. Krystian dowie się, że Marek mieszka u nich od matki. Musi wiedzieć, żeby nie był niemile zaskoczony. Momentów nie będzie, a raczej będzie jeden i to bardzo pozbawiony szczegółów. Musi Wam to wystarczyć.
      Postaci Violetty i Sebastiana nie są tutaj rozbudowane a jedynie zaznaczone gdzieś w tle.

      Bardzo dziękuję za komentarz. Buziaki. :)

      Usuń
    2. Ha, w końcu udało mi się w coś trafić , szkoda że w totolotka nie mam takiego szczęścia.B.

      Usuń
    3. B.
      Nie przejmuj się. Ja też mam zezowate szczęście do gier losowych. :D

      Usuń
    4. Gosiu ja własnie wpadłam na genialny ( oczywiście moim zdaniem ) pomysł, ponieważ chcemy momenty, ślub i wspólne dziecko albo jak wygląda ich życie po kilku latach to może dopiszesz jakiś epilog ? B.

      Usuń
    5. No niestety, na epilog zabrakło już wyobraźni i ochoty, ale myślę, że ten ostatni rozdział Was nie rozczaruje. Oby. :)

      Usuń
  4. I jak tu (nie)wierzyć w " wredne " teściowe. Helena już chyba wybrała pomiędzy synem a synową. Musisz przyznać, że sytuacja rzadko spotykana. Przynajmniej wszystko ładnie układa się w relacji Uli, Marka i Krystiana. Liczę choćby na malutki fragmencik o ślubie.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ranczula

      Załatwione. Wprawdzie nie opisuję samej uroczystości, ale od czego wyobraźnia, prawda?

      Pozdrawiam Cię najserdeczniej. :)

      Usuń
  5. Marek wreszcie uwolnił się od tej złej,podłej i nieobliczalnej kobiety. Może nie w 100 % bo jeszcze nie rozwiódł ale to kwestia czasu. Nie będzie musiał dłużej się męczyć w czymś co od dawna nie ma sensu. Ich małżeństwo też nie miało sensu ale ludzie popełniają błędy. A Marek właśnie popełnił i to duży a do tego jeszcze matka uważała ,że Paulina to ta właściwa. Ponowne spotkanie Uli otworzyło przed nim nową szansę. Chociaż oboje nie wiedzieli czy te ponowne spotkanie nie będzie ich za dużo kosztować. Był przy niej gdy potrzebowała wsparcia . Gdy jej syn był ciężko chory. Teraz lepiej i powoli dochodzi do zdrowia. Krystian na pewno szybko zaakceptuje to ,że Marek z nimi mieszka.Przecież bardzo go polubił. A Marek i Ula nadal darzą się uczuciem . Te 10 lat osobno uświadomiło im jak za sobą tęsknili.Teraz Marek się do niej wprowadził i z całą pewnością już nie wyprowadzi. Pozostanie już na zawsze. Teraz wystarczy czekać na happy end. Chociaż z miłą chęcią poczytałabym jeszcze o ich życiu,planach. Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna
      Jak to mówią "stara miłość nie rdzewieje", a i sentyment zostaje. Gdyby Marek coś czuł do Pauliny z całą pewnością nie byłby aż tak zdeterminowany, żeby związać się z Ulą. Małżeństwa swatane rzadko są szczęśliwe, a przecież człowiek zawsze będzie dążyć do szczęścia. Z Markiem jest podobnie. Ponownie spotkał swoje szczęście i już nie wypuści go z rąk.
      Dzięki za wpis. Pozdrawiam. :)

      Usuń
  6. Jeszcze tylko rozwód i Marek będzie wolny jak ptak. Uwolni się od tej kobiety, która jest wredna i nie ma w ogóle klasy. Ale jednak nie na długo będzie wolny, bo będzie starał się o względy Uli.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. DALSZE PERYPETIE BRZYDULI

    Do tego to właśnie zmierza. Najpierw rozwód a potem ślub. To najszczęśliwsze zakończenie.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń