Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"WE MNIE WSZYSTKO TWOJE..." - rozdział 1

11 grudzień 2014
Drodzy czytelnicy

To mini opowiadanie jest kontynuacją miniaturki napisanej przez Biedronkę i drugim, które popełniłam rozwijając jej pomysł (oczywiście za przyzwoleniem autorki). Ja bardzo Jej dziękuję, że miałam taką możliwość. Miniatura podobnie jak w opowiadaniu „Pokochaj mnie tato”, została potraktowana jako prolog.
Zapraszam.




WE MNIE WSZYSTKO TWOJE...
 short story


„Jak to się mogło stać? Jak to się mogło z nami stać?
Obojętności szary ptak
Wyleciał z gniazd
Nic nie zostało już
Prócz pustych serc
I pustych dusz”.



P R O L O G

Od kilku godzin patrzyła tępo w ścianę. Łzy ciekły po policzkach i nie dawały ukojenia. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ona? Co zrobiła nie tak? W czym była gorsza? No tak…, przecież ta kobieta była młodsza, ładniejsza i pewnie lepsza w łóżku. Ciągle słyszała jej słowa "On pani już nie kocha, bał się o tym pani powiedzieć. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce, za kilka miesięcy urodzi się nasze dziecko, moje i Marka. Proszę aby zgodziła się pani na rozwód, aby pani nie utrudniała..."


Nie potrafiła przestać go kochać, chociaż bardzo tego chciała. Chciała uwolnić się od miłości jaką go darzyła. To tak bardzo bolało. Przecież byli szczęśliwi. Ok, zdarzały się kłótnie, ale zawsze po kilku godzinach, a nawet minutach godzili się i wszystko było po staremu. Zawsze jej powtarzał, że to co ich łączy jest wyjątkowe, że bardzo ją kocha. A dziś już wiedziała, że kłamał. Tak naprawdę nic dla niego nie znaczyła. Nie miał nawet odwagi, żeby powiedzieć jej prosto w oczy, że chce rozwodu. Był zwykłym tchórzem.
Z rozmyślań wyrwał ją zgrzyt otwieranych drzwi. Wrócił .Pośpiesznie otarła łzy z oczu. Nie chciała żeby widział, że płacze.
- Kochanie dlaczego jeszcze nie śpisz? Już jestem przy tobie. Chodź położymy się, pewnie jesteś zmęczona.
- Przestań udawać, że ci na mnie zależy – wyrzuciła z siebie oskarżycielskim tonem. Zdezorientowany spojrzał na nią.
- O czym ty mówisz?
- Była dziś u mnie…, jak jej tam... Anita, tak? Zresztą nieważne. Podobno chcesz rozwodu.
Nic nie mówił. Był zaskoczony.
- I co, nic nie powiesz? Zdradziłeś mnie i nie masz odwagi powiedzieć mi tego prosto w oczy? Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego co zrobiłeś? - Krzyczała
- Ula wiem..., przepraszam. To wszystko jakoś samo się potoczyło - podszedł do niej bliżej, położył dłoni na jej plecach. Gwałtownie się odwróciła
- Nigdy więcej mnie nie dotykaj.
- Ja wiem, że cię skrzywdziłem, ale bardzo cię kocham…
- Kochasz? I to dlatego mnie zdradzasz? Ja już nie wierzę w żadne twoje słowa. Nigdy mnie nie kochałeś. Ty chyba nawet nie wiesz co to znaczy... Boże, ja nie wiem jak mogłam być taka głupia. Jak mogłam wierzyć w twoje słowa, zapewnienia... Spakuj swoje rzeczy i wynoś się z mojego życia. Za pół godziny nie chcę cię tu widzieć.
- Ula porozmawiajmy spokojnie. Daj mi szansę... Ja jej nie kocham, kocham tylko ciebie. Pamiętasz? Dwa miesiące temu pokłóciliśmy się, wybiegłem z domu i poszedłem do klubu. Ona też tam była. Wypiłem trochę za dużo, a następnego dnia obudziłem się z nią w hotelowym pokoju. Potem przyszła do mnie z informacją, że jest ze mną w ciąży. Szantażowała mnie... To był jeden jedyny raz. Ja nie wiem co ona ci powiedziała, ale nigdy nie mówiłem, że chcę się z tobą rozwieść. To kłamstwo. Ula ja nie mam pewności, czy to jest moje dziecko. Proszę daj mi szansę, daj nam szansę. Gdyby nie alkohol i nasza kłótnia, nigdy by się to nie wydarzyło.
- Marek, Marek... Czy ty siebie słyszysz...? Gdyby wszyscy mężczyźni zdradzali swoje żony po każdej kłótni, to na tym świecie nie było by małżeństw. Spakuj swoje rzeczy i wyjdź. Chcę zostać sama.

„Ja nawet nie poczułam, gdy przestałeś być...”

Drzwi się zatrzasnęły... Tak bardzo chciała go zatrzymać. Powiedzieć, że go kocha. Była od niego uzależniona. Nie wyobrażała sobie życia bez niego, bez jego obecności. Chciała powiedzieć, że nosi pod sercem jego dziecko, ale to już nie miało sensu. Przecież nie potrafiłaby mu wybaczyć, zaufać. Zbyt dużo się wydarzyło. Osoba, którą kochała nad życie za bardzo ją skrzywdziła. Mniej by bolało, gdyby go nie kochała, gdyby był jej obojętny, gdyby nie był ojcem jej nienarodzonego jeszcze dziecka. Wtedy wszystko byłoby prostsze...
Biedronka



ROZDZIAŁ 1


Wrzucił niedomkniętą walizkę do bagażnika i z hukiem zatrzasnął jego wieko. Był wściekły. Był wściekły na Anitę. Na siebie również. Nie spodziewał się, że ta dziwka może być zdolna do tego, żeby nachodzić w domu jego żonę. Już on się z nią policzy. Na pewno nie daruje jej tego.


Z nerwów przez dłuższą chwilę szukał stacyjki i nie potrafił uruchomić samochodu. Kiedy wreszcie mu się udało ruszył z piskiem opon. Nawet nie wiedział dokąd. Powrót do rodziców był wykluczony, bo musiałby im wytłumaczyć dlaczego chce się u nich zatrzymać. Sebastian odpadał. Mimo, że miał spore mieszkanie, dzielił je z Violettą, od trzech lat jego prawowitą małżonką i dwójką małych dzieci. Podświadomie zupełnie droga poprowadziła go do hotelu, w którym zdradził Ulę. Zaparkował na hotelowym parkingu i wysiadł z samochodu. Postawił kołnierz płaszcza na sztorc. Zaczęło dość intensywnie padać. Wyjął torbę z bagażnika i ruszył do recepcji. Nie miał problemu, by wynająć pokój. O tej porze roku nie było zbyt wielu turystów i hotele nie były oblegane.
W pokoju poczuł głód. Zabrał tylko portfel i zszedł do hotelowej restauracji. Tam zamówił jakieś ciepłe danie nie zwracając specjalnie uwagi na to co zjada. Przeszedł do baru i tam zamówił szkocką. Usiadł na wysokim krześle i opróżnił szklaneczkę. Poczuł jak alkohol przyjemnie rozlewa się w gardle i pieści jego wnętrze. Poprosił barmana o dolewkę. Rozejrzał się dokoła. Przy stolikach siedziało kilka osób. Jego uwagę przykuła dość hałaśliwa gromadka młodych ludzi żywo dyskutujących przy jednym ze stolików. Zaskoczony dojrzał wśród nich Anitę. Pomyślał, że mimo wszystko ma dzisiaj szczęście.


Nawet się nie zastanawiał. Podszedł do jej stolika i pochylił się nad nią szeptając do ucha.
- Mogę cię na chwilę prosić? Chciałbym porozmawiać.
- Marek! Skąd się tu wziąłeś? – Ucieszyła się. - Miło cię widzieć. Postawisz mi drinka? – Podniosła się z krzesła i przeprosiła towarzystwo rzucając jeszcze – zaraz wracam.
Pociągnął ją na ustawione w holu miękkie kanapy i delikatnie pchnął na jedną z nich zajmując miejsce obok.
- To o czym chciałeś pogadać? – Zatrzepotała zalotnie rzęsami.
- O twojej wizycie u mojej żony, w moim domu. Możesz mi powiedzieć jakim prawem ją nachodzisz? To, że spędziliśmy ze sobą noc nie upoważnia cię do tego, by decydować, czy chcę się z nią rozwieść, czy nie. Jeśli okaże się, że to moje dziecko, wezmę na siebie odpowiedzialność i będę łożył na jego utrzymanie. To, że twierdzisz, że jest moje wcale nie oznacza, że właśnie tak jest. U lekarza byłaś? – Kobieta pokręciła przecząco głową. – W takim razie umawiamy się na jutro rano. Zawiozę cię do prywatnej kliniki. Tam przejdziesz wszystkie badania i dopiero po nich będzie wiadomo, czy to ja jestem ojcem dziecka. I jeszcze jedno. Nigdy, przenigdy nie rozwiodę się z żoną dla kogoś takiego jak ty. Zapamiętaj sobie. Nie byłem aż tak pijany, żeby nie pamiętać, że to ty bardzo nalegałaś na spędzenie nocy ze mną i to ty wynajmowałaś pokój. Nawet nie muszę być specjalnie inteligentny, żeby się domyślić jaki zawód uprawiasz. Nie wiem, co sobie myślałaś i co sobie uroiłaś, ale wiedz o tym, że dziwki nie nadają się na żony – zakończył pogardliwie.
- Nie jestem dziwką – wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- Nie, a kim? – Odparował. – Dziewczyną z dobrego domu? Nie rozśmieszaj mnie. Dziewczyny z dobrego domu nie chodzą do łóżka z obcymi mężczyznami i nie zachodzą z nimi w ciążę. Skoro w niej jesteś, to chyba nie powinnaś pić alkoholu i palić trawki. Może to jednak nie jest prawda z tą ciążą?
- To jest prawda i jutro ci to udowodnię – rzuciła napastliwie. - Zedrę z ciebie skórę i w sądzie zażądam najwyższych, możliwych alimentów. Nie wypłacisz się do końca życia.
- A więc to o pieniądze ci chodziło? Teraz rozumiem – podniósł się z kanapy. – Jutro czekam tu na ciebie o dziesiątej i nie próbuj się wymigać, bo i tak cię znajdę. Nie pozwolę się szantażować jakiejś gówniarze. Jeśli będę musiał wykopię cię spod ziemi, więc staw się punktualnie i nie kombinuj.
Wrócił do pokoju i sięgnął po telefon. Wybrał numer znajomego ginekologa pracującego w prywatnej klinice, w której Ula i on przechodzili badania starając się o potomka. Doktor Mioduszewski odebrał po kilku sygnałach.
- Cześć Marek, coś nie tak z Ulą? Jak ją badałem wczoraj wydawało się wszystko w porządku.
- Ula była u ciebie wczoraj?
- No tak. Potwierdziłem ciążę. Szósty tydzień.
Niemal zapomniał oddychać. Jego kochanie jest w ciąży. Tak długo czekali na takie wiadomości, a on to wszystko schrzanił. Nawet nie potrafił sobie wyobrazić, co czuła Ula słuchając wynurzeń Anity. To dlatego nic mu nie powiedziała.
- Posłuchaj Tomek, mam poważny problem. Dwa miesiące temu pokłóciłem się z Ulą. Wyszedłem z domu i wylądowałem w pubie. Upiłem się, a kiedy się obudziłem okazało się, że leżę w łóżku z panienką o wątpliwej reputacji. Dzisiaj była u mnie w domu do południa. Powiedziała Uli, że jest ze mną w ciąży i ja chcę rozwodu. Oczywiście o rozwodzie nie ma mowy, ale muszę koniecznie wiedzieć, czy to dziecko jest na pewno moje. Dziewczyna jest przekonana, że tak i chce pieniędzy. Ula wyrzuciła mnie z domu. Zatrzymałem się w hotelu i już rozmawiałem z Anitą. Chciałbym jutro przywieźć ją do ciebie na badania, o ile będziesz miał dla mnie czas. Umówiłem się z nią o dziesiątej…
- Zawsze byłeś trochę szalony, ale o coś takiego bym cię nie podejrzewał. Jak mogłeś tak się dać wkręcić? Ula cię potrzebuje. Tak bardzo zależało wam przecież na dziecku, a teraz ma zostać sama?
- Nie zostanie sama. Nigdy nie zgodzę się na rozwód i zrobię wszystko, żeby mi wybaczyła i pozwoliła wrócić do domu.
- No dobrze… W takim razie przyprowadź tę dziewczynę. Zobaczymy, czy to co ci powiedziała jest prawdą.

Punktualnie o dziesiątej pojawił się w holu. Wysiadając z windy zauważył siedzącą Anitę. Podszedł do niej i zamiast zwyczajowego „dzień dobry” rzucił.
- Jesteś gotowa? Jeśli tak, to jedziemy. Lekarz już czeka.
Bez słowa podniosła się z miejsca i ruszyła do wyjścia. Szedł tuż za nią. Na parkingu otwarł jej drzwi od samochodu i kazał zapiąć pas. Sam usadowił się za kierownicą i ruszył. Szybko dojechali, bo na ulicach nie było zbyt dużego ruchu. Złapał ją za łokieć i poprowadził długim korytarzem do lekarskiego pokoju. Tam przywitał się z Tomkiem przedstawiając mu Anitę.
- Zaczekaj na zewnątrz – Mioduszewski uścisnął mu dłoń i skinieniem głowy pokazał na drzwi. – Porozmawiamy po badaniach.
Wyszedł i usiadł w jednym z miękkich foteli. Po dwudziestu minutach drzwi otworzyły się i ujrzał Anitę z plikiem jakichś papierków, a za nią ginekologa.
- Proszę przejść do tego pokoju na końcu korytarza. Tam pobiorą pani krew i z wynikami wróci pani do mnie. - Kiedy oddaliła się rzekł do Marka. – A ty wejdź. Pogadamy. – Usiedli przy biurku lekarza. Ten splótł dłonie i uważnie spojrzał na Marka. – Co zrobisz, jeśli okaże się, że to twoje dziecko?
- To jednak jest w ciąży? Powiedziała mi prawdę? No cóż… Nie zostawię jej bez pomocy. Będę płacił alimenty, ale nie zwiążę się z nią. Nawet nie znam jej dobrze. Poza tym kocham Ulę i gdyby nie ta kłótnia i to morze alkoholu, które wówczas w siebie wlałem, nigdy nie spotkałbym Anity.
Mioduszewski uśmiechnął się.
- Nie będę cię już dłużej trzymał w niepewności. Powiedziałeś wczoraj, że spędziłeś z nią noc dwa miesiące temu, tak?
- Zgadza się.
- No to możesz odetchnąć. Ona jest w ciąży, ale dziecko nie jest twoje. Prawdopodobnie chciała cię naciągnąć na kasę i wrobić w tę ciążę. Naiwna gąska. To już trzynasty tydzień. Jeśli to byłoby twoje dziecko musiałoby mieć osiem tygodni.
Marek odetchnął głośno i z wielką ulgą.
- To bardzo dobre wiadomości. Chcę, żebyś dał mi wydruk USG i wpisał wszystkie parametry. Muszę teraz udowodnić Uli, że ciąża Anity, to nie moje dzieło. Może zdoła mi wybaczyć i pozwoli wrócić do domu.
- Mam nadzieję przyjacielu. A teraz poproszę o dwie kawy dla nas. Zanim ta mała zjawi się z wynikami, zdążymy ją wypić.
Anita zjawiła się po czterdziestu minutach z kompletem badań. Tomasz nie wypraszał już Marka z gabinetu, ale przy nim powiedział dziewczynie w czym rzecz.
- Jest pani w trzynastym tygodniu ciąży, co potwierdza badanie USG. Z całą pewnością nie jest to dziecko pana Dobrzańskiego i tylko pani najlepiej wie, z kim współżyła przed nim. Poza tym z badań wynika, że ma pani anemię i znacznie poniżej normy poziomy magnezu, potasu i hemoglobiny. Złapała też pani rzeżączkę i mam poważne podejrzenia, że zaraziła nią pani pana Dobrzańskiego. Nie wypuszczę cię stąd wcześniej – zwrócił się do Marka – zanim nie przeprowadzimy badania bakteriologicznego. Czujesz jakieś pieczenie lub ból przy oddawaniu moczu? Zauważyłeś jakąś ropną wydzielinę? – Marek przecząco pokręcił głową. – To dobry znak. Mam nadzieję, że wynik wyjdzie negatywny. Pani zaczeka sobie na korytarzu, a ty pójdziesz teraz do laboratorium. 


K. (gość) 2014.12.11 19:12
Cześć Małgosiu,
Miniatury Biedronki nie czytałam niestety, ale teraz po zapoznaniu się z nią cieszę się, że piszesz ciąg dalszy - sama miniatura strasznie smutna. Mam nadzieję, że Twoje jej rozwinięcie będzie pozytywne chociaż w sytuacji jakiej są bohaterowie będzie to bardzo trudne. Marek znowu jest świnią, nie kanarkiem i to wielką świnią i nic go nie usprawiedliwia, ani kłótnia ani alkohol. Po prostu nic. Panienka chciała wyłudzić kasę i tyle - dobrze, że chociaż ta ciąża nie jest jego "zasługą". Jeden problem mniej, co nie oznacza, że nie będzie musiał się BARDZO postarać żeby Ulka znowu mu zaufała. To nie będzie proste i łatwe. Trudne zadanie przed nim, ale duży chłopczyk z niego będzie musiał wypić piwo, które naważył i ponieść konsekwencje swojego szczeniackiego zachowania. Niech się facet stara, bo tylko to mu zostało. Długa droga przez nim, ale może stanie na wysokości zadania i nabierze trochę cech kanarkowych. Zadanie ma trudne, ale może mu się uda! Pozdrawiam i czekam na CD.
Gośka (gość) 2014.12.11 19:22
Opowiadanie podejmuje trudny temat. Ja jestem jeszcze idealistką, więc nie bardzo lubię słowa "wybaczenie zdrady", ale chyba po prostu jest takie życie.
Czekam na niedziele.
amicus (gość) 2014.12.11 19:33
Kolejne opowiadanie, w którym pojawia się motyw zdrady. Nie lubię takich, chociaż już za momencik sama zaczynam publikację takiego, w którym Marek święty nie będzie. Nie lubię takich z motywem zdrady, bo nie lubię takiego Marka. Marka, który z premedytacją lub nie idzie do łóżka z bardziej lub mniej przypadkową kobietą krzywdząc bliskie mu osoby. Nie lubię takich opowiadań, choć czytam je z wielką chęcią i sama takie pisze, bo z reguły bywają ciekawsze. Można dzięki nim pokazać chęć zmiany, żal za grzechy i próbę nawrócenia na rodzinne tory. Tu Marek nie jest idealny. Zdradził, okłamywał żonę przez wiele tygodni nie mówiąc jej o swoim wybryku i pewnie nigdy by się nie dowiedziała, gdyby ów kobieta przed nią nie stanęła. Na dodatek ta ciąża. Niby tak upragniona, a w tej chwili kompletnie zbędna, gdy Dobrzańskiej zawalił się cały świat. Choć z drugiej strony to dziecko, to nadzieja. Przede wszystkim dla Dobrzańskiego, że dzięki niemu Ula kompletnie się od niego nie odetnie, a on będzie mógł metodą małych kroków, pracą u podstaw odbudowywać ich relacje i odzyskiwać stopniowo zaufanie żony. Bardzo ciekawie się zapowiada! :) Pozdrawiam
Gaja (gość) 2014.12.11 20:10
Witaj Małgosiu,
no to się narobiło! Ula ma rację, jeśli po każdej kłótni małżonkowie by się zdradzali, to na świecie nie byłoby małżeństw! Nie wiem jak to inaczej napisać, więc napiszę zwyczajnie - bardzo współczuję Uli. Nie dość, że mąż Ją zdradził, to jeszcze na dodatek, dowiaduje się o tym od kochanki! Dlaczego przez 2 miesiące Marek nie miał cywilnej odwagi Jej o tym sam powiedzieć, skoro ta noc nic nie znaczyła?, jakoś zdrada bardzo łatwo Mu przyszła. I co za idiotyczne tłumaczenie tej sytuacji - najlepiej wszystko zrzucić na kogoś innego, to przecież nie On!? To szczyt chamstwa obwiniać Go o zdradę! Biedaczek - po pierwsze i przede wszystkim winna jest temu bezczelna Ula, gdyby nie kłóciła się z Nim, wszystko byłoby OK, po drugie, ten podstępny alkohol, który nie wiadomo skąd się wziął w jego ciele, ktoś na pewno chytrze wmusił w niego te hektolitry, po trzecie to występne dziewuszysko o imieniu Anita, to przecież przez Nią został zgwałcony!?, bo przecież sam tego nie chciał, tak bardzo kocha swoją Ulę. Naprawdę to skandal, że Ula się tym przejęła i nie przeszła nad tym do porządku dziennego, pewnie powinna jeszcze przeprosić. Muszę przyznać, że Marek jest zwykłym palantem! Najważniejszy problem, to policzyć się ze szczwaną Anitą:( Ale trzeba też przyznać, że Marek potrafi być łaskawcą, przecież obiecał Anicie, że jeśli okaże się, że to Jego dziecko, weźmie na siebie odpowiedzialność i będzie łożył na jego utrzymanie, czapki z głów dla dobrodzieja! Co ma zrobić Ula z tym wszystkim? W sytuacji, gdy długo czekali na potomstwo, teraz aż się boję o maluszka, bo mama zamiast spokoju ma teraz niezłą huśtawkę zafundowaną przez ukochanego mężusia i Jego uroczą wybrankę. Zastanawiam się, co Marek mógłby zrobić, żeby udobruchać Ulę, bo na razie jakoś dziwnie się do tego zabiera:( Myślę, że przedstawienie USG Anity nic nie da, co z tego, że ojcem jest ktoś inny, przecież nie zatrze to zdrady. Mam nadzieję, że w niedzielę coś się rozjaśni szczególnie dla Uli:) Pozdrawiam,
Gaja:)
Gośka (gość) 2014.12.11 20:19
To jest straszne, giną komentarze!
Wiem, wiem nie pierwszy i nie ostatni raz, ale to magia. Raz wchodzę jest komentarz od "Grzegorza". Zwróciłam uwagę, no bo rzadko można spotkać mężczyznę na takich blogach. Wchodzę drugi raz nie ma!
To jest smutne... .
MalgorzataSz1 2014.12.11 20:19
K, Gosia, Amicus.

Zacznę może od Amicus i powiem, że zdrada wpisana jest w życie Dobrzańskiego i chociaż my próbujemy go idealizować, to jednak w serialu zdrady były jego cechą charakterystyczną i na początku pozował na zwykłego playboya.
Poza tym w zasadzie nie miałam wyjścia, bo Biedronka zaczęła swoją mini od zdrady właśnie i jakby nie pozostawiła mi wyboru. Oczywiście stopniowo sytuacja będzie się klarować, bo przecież nie mogą nie być razem, a dziecko okaże się tu wielką motywacją zarówno dla Marka jak i dla Uli.
Ta historyjka ma tylko trzy rozdziały, więc akcja potoczy się szybko. Myślę jednak, że kolejny raz będziecie pomstować na Marka i wieszać na nim psy i być może na kimś jeszcze, ale to się okaże.

Bardzo Wam dziękuję dziewczyny, że cierpliwie czekałyście dzisiaj na dodanie rozdziału. Miałam mnóstwo zajęć i w dodatku nie jestem w dobrej formie fizycznej, stąd to opóźnienie.
Pozdrawiam wszystkie serdecznie. :)
MalgorzataSz1 2014.12.11 20:22
Gosiu

Nie giną komentarze, tylko ja je usuwam, bo Ci, którzy je tu piszą są zwykłymi spamerami chcącymi reklamować na moim blogu różne usługi. W przeciwieństwie do Was ja mam możliwość wejścia na adres mailowy, chociaż wy klikając na podkreślony nad komentarzem nick też zobaczyłybyście reklamę płytek, kominków, materiałów grzewczych i innych tego typu rzeczy. Z prawej strony bloga jak wół stoi czerwono napisane, że takie komentarze będą usuwane natychmiast i tak właśnie robię. Usuwam.
MalgorzataSz1 2014.12.11 20:31
Gaju

Czytając Twój komentarz nie mogłam przestać się uśmiechać. Z powodzeniem mogłabyś pisać opowiadania o zabarwieniu ironicznym, bo wychodzi Ci to świetnie.
Masz rację Ula powinna mieć teraz spokój, doświadczać opieki i troski męża, a tymczasem on funduje jej taki pasztet. Jednak pamiętajmy, że nie zawsze wszystko jest takie jakim się wydaje. Pamiętajmy też, że mimo owej zdrady z przypadkową zupełnie dziewczyną Marek nadal żywi głębokie uczucie do Uli i zrobi wszystko, żeby odzyskać jej zaufanie.

Wielkie podziękowania za wpis i pozdrowienia. :)
Gaja (gość) 2014.12.11 21:12
Małgosiu,
bardzo się cieszę, że poprawiłam Ci humor i jednocześnie dziękuję za miłą ocenę, ale zapewniam Cię, że ironią zieję tylko jak mnie coś bardzo wnerwi i zawsze mam nadzieję, że drwiną lepiej coś zdziałam, niż np. krzykiem. W codziennym życiu to się czasem sprawdza:) Zaręczam Ci, że nigdy bym się nie odważyła cokolwiek samodzielnie napisać. To i tak duży sukces, że zaczęłam pisać komentarze do Twoich opowiadań. Wiem, wiem, udowodniłaś to już nie raz, iż nie zawsze wszystko jest takie jakim się wydaje i że zazwyczaj doceniamy coś dopiero jak to stracimy. Pamiętam też, że u Ciebie zazwyczaj wszystko zmierza ku szczęśliwemu końcowi, ale na ten moment wydaje mi się, że przed Markiem stoi co najmniej zdobycie Mount Everestu żeby odzyskać zaufanie Uli. A co tam, niech się chłopaczek pomęczy i pocierpi, może przybędzie Mu trochę rozumu, bo w tej chwili rozumu ma więcej Kubuś Puchatek (oczywiście nie obrażając Kubusia). Swoją drogą, jakoś tak dziwnie się układa, że Ula ma przeważnie pod górę, może zgodnie z zasadą, że biednemu zawsze wiatr w oczy i że nieszczęścia chodzą parami (Marek i Anita)? Anitce należy dać spokój, bo szkoda na Nią czasu! Życzę miłego dnia,
Gaja:)
MalgorzataSz1 2014.12.11 21:34
Gaju

Przecież Ula zawsze miała pod górkę. Przypomnij sobie serial i to jak wiele razy musiała walczyć i udowadniać, że nie jest wielbłądem. W tej historii i jedno i drugie będzie musiało wiele przemyśleć i nieco przewartościować pewne rzeczy, ale o tym w następnym rozdziale.
Buziole. :)
magdam (gość) 2014.12.11 22:00
Witaj Gosiu :)
Bardzo sie ciesze, ze podjechalas sie kontynuacji miniaturki . Zdrada - kolejny zyciowy temat i jak bliski Markowi... Ulcia jak zawsze pod gorke :) Ciesze sie z tego opowiadania i jestem ciekawa jak je dalej poprowadzisz. Pozdrawiam :)
miki (gość) 2014.12.11 22:36
No i wraca Marek dupek,dalej jest rozwydrzonym bachorem który myśli tylko o sobie,na miejscu Uli nie wiem czy bym wybaczyła.Zdrada nawet jak zostanie wybaczona kładzie się cieniem na związku na zawsze,Ula już nigdy nie będzie do końca pewna Marka,czy życie w ciągłych podejrzeniach ma sens ,najmniejsze spóźnienie,każdy wyjazd to będą wątpliwości.
MalgorzataSz1 2014.12.11 23:02
Magdam, Miki

To prawda, że po zdradzie ukochanej osoby człowiek już nie jest taki sam. Jednak Marek dowie się o czymś, co nieco ociepli jego wizerunek w oczach Uli, chociaż tak naprawdę nie do końca. Będą dylematy, duże wątpliwości i zmaganie się samej ze sobą. Na to musicie jednak poczekać do niedzieli i następnego czwartku.

Dziękuję dziewczyny za komentarze. Obie serdecznie pozdrawiam. :)
jute (gość) 2014.12.13 21:30
Witaj Małgosiu,Krótko,bo jak widzę takie moje szczęście,ja nie urok to sr,,,a,albo przemarsz wojsk.A teraz to "prąd" mi zdycha ,chyba coś naprawiają. Sama prosiłam o to żeby się na tego buca wściekać.Jedno mnie trochę uspokaja.Ty na bank poprostujesz co ten farmaceuta pieprzony pokrzywił.Czyżby mu panienka czegoś do wódy dosypała ?To ,ze dziewczyna nie jest z nim w ciąży niby trochę zmienia,ale tylko trochę.Bo pacan zdradził.Trudno bywa.Ale facet czuje się wyrażnie mało winny.Obwinia panienkę! Nawet jesli to jest panienka lekkich obyczajów,to co zgwałciła go?.Nawet jeśli wsypała mu jakiś specyfik do gorzały, to po kie licho z nią pił ?..Najgorsze jest to ,że potem normalnie sypiał z Ulką.BLLEEE.To tak jakby ubierać cudze, używane majtki.A jeśli by złapał syfa i podzielił się z żoną a może i z dzieckiem.Rozumiem,stwórca dał facetom mózg ( no niektóre osobniki go mają) i fiuta ,ale krwi tylko tyle,żeby zasilać tylko jeden z tych organów.,ale żeby po zwykłej kłótni,zaraz lecieć na panienki? To może Marek ma tylko jeden z tych organów?.Objawił się stary Mareczek 3D.Duży Debil Dobrzański.Zrób z nim coś Małgosiu.Proponuję tydzień moczenia rzeczonego organu w kwasie solnym.tydzień w domestosie, potem parę miesięcy kwarantanny i już.Może będzie dobrze,Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2014.12.13 23:16
Jute

No to pojechałaś po Mareczku. Gdyby to słyszał, zaszyłby się w najciemniejszy kąt. No to ja Ci powiem, że kolejny raz ocena postępowania Mareczka nieco pochopna. Jutro przeczytasz dlaczego i mam nadzieję, że i z prądem i z kompem będzie wszystko OK.
Dzięki, że mimo kłopotów udało Ci się wstawić komentarz.
Pozdrawiam. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz