Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 października 2015

"MISTERNY PLAN" - rozdział 2

 

11 czerwiec 2015
ROZDZIAŁ 2


Poranne słońce liznęło jej ciepłe od snu policzki. Zanim otworzyła oczy uśmiechnęła się promiennie i pomyślała – To będzie cudowny dzień, bo będzie pierwszym dniem mojego nowego życia. Koniec z samotnością, koniec z bylejakością, koniec z użalaniem się nad sobą.
Realizację tego postanowienia zaczęła właściwie od wczorajszego wieczoru. Bardzo długo i skrupulatnie przygotowywała się do zmian. Wszystko miała przemyślane i dopracowane w najdrobniejszym szczególe. Pierwszym krokiem była przemiana fizyczna. Dokonała jej już jakiś czas temu i tylko psychiczne dojrzewanie zajęło jej więcej czasu. Musiała przyznać, że przeszła długą drogę żeby wyglądać tak jak teraz i tak jak teraz myśleć.
Kiedyś była bardzo nieatrakcyjna. Ta nieatrakcyjność wynikała z braku odpowiednich środków finansowych. Była po prostu biedna podobnie jak Maciek, jej wierny przyjaciel od piaskownicy aż do teraz. Oboje byli bardzo zdolni. Szczególny talent wykazywali w przedmiotach ścisłych i dzięki temu mogli dorabiać udzielając korepetycji. Pamięta, jak Maciek poprosił ją któregoś dnia, by przejęła jego podopieczną Paulinkę Febo. Tłumaczył się, że dziewczyna jest wyjątkowo odporna na wiedzę, a on nie ma już pomysłów jak do niej dotrzeć. Pieniądze były niezłe. Przybrani rodzice Pauliny nie szczędzili grosza, byleby tylko ona zdała pozytywnie maturę. Na rozmowę z Dobrzańskimi pojechała razem z Maćkiem. Szybko doszli do porozumienia. Ustalili też, że korepetycji będzie udzielała w centrum Warszawy w rodzinnej firmie Dobrzańskich i Febo, a nie jeździła do domu państwa Dobrzańskich, bo było za daleko. To właśnie Pani Helena w podziękowaniu za jej wychowankę, jako dodatkowy bonus pomogła Uli zmienić garderobę. Później już poradziła sobie sama. Jeżdżąc do F&D wielokrotnie miała okazję podpatrzeć styl ubierania się modelek i sposób robienia przez nie makijażu. Zazdrościła im sądząc, że ona nigdy nie będzie tak wyglądać. Nosiła ciężkie okulary i aparat na zębach, który szpecił jej jak sądziła i tak pospolitą twarz. To wkrótce miało się zmienić. Najpierw zainwestowała w okulistę, a potem ortodonta uwolnił ją od tego żelastwa. Efekt był powalający.
Oboje z Maćkiem dostali się na wymarzone studia. Radzili sobie świetnie. Również życie towarzyskie znacznie się poprawiło. Zaczęli umawiać się na randki. No może to za dużo powiedziane, ale w swoim otoczeniu mieli grupkę znajomych, z którymi często spędzali czas. Niestety oboje nie mieli jakoś szczęścia w miłości. Ani ona, ani Maciek nie trafili na swoje połówki. Ich znajomości kończyły się szybciej niż zaczynały.
Studia ukończyli wzorowo. Dość szybko znaleźli pracę. Ula w banku w dziale kredytów, Maciek w firmie spedycyjnej. Ich znajomi ze studiów powoli zaczęli się wykruszać. Część z nich zakładała rodziny, część wyjechała szukając szczęścia za oceanem. To właśnie wtedy u Uli pojawił się pomysł na bezwarunkową miłość i od tamtej pory udoskonalała swój plan. Któregoś dnia napisała w swoim pamiętniku.

„Świat się wali. Maciek poznał dziewczynę. Oszalał z miłości do niej. Rany, jakie mają tempo. Dzisiaj oznajmili mi, że biorą ślub. Dlatego tak szybko, bo Ania jest w ciąży. Cudownie. To chyba ta wiadomość była ostatnim gwoździem do mojej trumny. Czy tylko ja będę do końca życia sama? Skoro Maćkowi się udało, to czemu mnie ma się nie udać? Co prawda ja mam trochę inny plan, ale dzięki niemu nie będę już sama. Muszę w końcu przystąpić do jego realizacji. Sprawdzę tylko kiedy mam odpowiednie dni i idę do klubu. Boję się jak diabli, ale muszę to zrobić. Może nie będzie tak źle”.
Krytycznym spojrzeniem obrzuciła swoje odbicie w lustrze. Wyglądała naprawdę prowokująco. Krótka mała czarna ledwie przykrywała jej pupę, wyzywający, duży dekolt, a do tego sznur grubych korali i niebotycznie wysokie szpilki. Makijaż zrobiła bardzo mocny. Nigdy w życiu tak się nie malowała, ale uznała, że właśnie taki będzie jej potrzebny. Jeszcze raz pociągnęła usta krwistą szminką i ruszyła na podbój Warszawy.

Klub „69” tętnił życiem i głośną muzyką. Dostawszy się do środka ruszyła w kierunku baru i zamówiła drinka. Usiadła na wysokim krześle i założywszy nogę na nogę rozejrzała się po sali. Z tego, co zauważyła, żaden z mężczyzn będących tu dzisiaj nie spełniał jej wymogów, a poza tym każdy był z dziewczyną. Miała już zrezygnować i wrócić do domu, gdy zauważyła przy wejściu dwóch panów. Szczególnie jeden z nich jej się spodobał. Był szczupły i wysoki, a co najważniejsze, był brunetem. Zdecydowanie jej typ. Z ożywieniem konwersował z niższym od niego, pucołowatym blondynem. W pewnym momencie uważnie omiótł wzrokiem salę. Jego wzrok zatrzymał się na barze i siedzącej przy nim dziewczynie. Ich oczy spotkały się. Uśmiechnął się do niej wdzięcznie i powiedziawszy kilka słów blondynowi rozstał się z nim, i podszedł do niej.
- Co taka piękna dziewczyna robi sama w takim miejscu?
Odwzajemniła nieśmiało jego uśmiech. Zauważyła, że ma ładne oczy i niesamowicie długie rzęsy, a także urocze dołeczki wykwitające w jego policzkach w momentach, gdy się uśmiechał.
- Chciałam się trochę zabawić, ale nie ma chętnych – odparła.
- Noo…, jeden już jest. Zatańczymy?
Zsunęła się z krzesła i podała mu dłoń. Po chwili już szaleli na parkiecie.
- Jak masz na imię?! – Mężczyzna usiłował przekrzyczeć ten hałas.
- Magda, a ty?!
- Ja jestem Marek! Bardzo mi miło!
Faktycznie wydarzenia tego wieczoru zaczynały przybierać obrót taki jak sobie zaplanowała. Wypili jeszcze po dwa drinki i wrócili do szalonych tańców. Proponował jeszcze po jednym, ale odmówiła.
- To może przeniesiemy się w bardziej spokojne miejsce, żeby zakończyć ten uroczy wieczór? – zaproponował. Zgodziła się. Taksówką podjechali pod hotel, w którym Marek wynajął pokój. Zamówił szampana i truskawki. Cały czas się kontrolowała, żeby się nie upić. Musiała być w miarę trzeźwa.
- Jesteś bardzo piękna. Mieszkasz w Warszawie?
- Nie. Jestem tylko przejazdem. Wyskoczyłyśmy wraz z koleżanką na zakupy do stolicy.
- A czym się zajmujesz w życiu?
- Jestem fryzjerką – ściągnęła z głowy blond perukę, spod której spłynęły miękką falą długie, kasztanowe włosy. Z podziwem spojrzał na nią. W nich wyglądała zdecydowanie lepiej. Zbliżył twarz do jej twarzy. Zaczął od delikatnych pocałunków i mimo, że była nieco skrępowana oddawała mu je. Wkrótce pozbawił ją sukienki i zachwyconym wzrokiem obrzucił jej sylwetkę.
- Jesteś idealna.
Pieścił jej ciało ustami i dłońmi docierając do każdego zakamarka. Westchnęła rozkosznie. Delikatnie ściągnął jej biustonosz i pozbawił stringów. Był pobudzony. Wszedł w nią delikatnie. Zagryzła wargi, a na jej twarzy pojawił się grymas. Zrozumiał dlaczego, jednak nie chciał się już wycofać. Bardzo jej pragnął. Zatrzymał się na chwilę, by potem wchodzić w nią subtelnie i do samego końca. Było mu cudownie. Ona była cudowna. Dawno nie miał tak wspaniałego seksu. Tej nocy zrobili to jeszcze dwukrotnie. Potem zmęczeni zasnęli. Ona obudziła się o szóstej rano. Spojrzała w uśpioną, spokojną twarz Marka. Uśmiechnęła się. - Jeśli wszystko się uda, będę miała tę swoją bezwarunkową miłość i oby była podobna do ciebie. - Pogładziła delikatnie jego włosy. Potem ubrała się pośpiesznie i wyszła zamykając za sobą cicho drzwi.
Idąc na przystanek wciąż rozpamiętywała tę upojną noc. - Zrobiłam to! Zrobiłam! Ten Marek był naprawdę cudowny i taki delikatny. Chyba lepiej nie mogłam trafić. Teraz tylko muszę cierpliwie poczekać na efekty. Mamusiu, proszę pomóż mi. Niech ta ciąża stanie się faktem.


Do działu kredytów, w którym pracowała, przyjęto na kierownicze stanowisko nowego pracownika. Poprzedni kierownik przeszedł na zasłużoną emeryturę. Początkowo odnosiła wrażenie, że Kamil jest bardzo nieprzystępny, milczący, zamknięty w sobie i jakiś wycofany. Był przystojny i miał bardzo ładną twarz. - Za ładną – pomyślała. Z czasem jednak poznała go lepiej i zaprzyjaźniła się z nim. Wkrótce zwierzył się jej, że jest gejem i jest w stałym związku z Kubą, którego jej przedstawił. Mówił jej, że bardzo go kocha, a Kuba odwzajemnię tę miłość. Wciąż żałował, że nie mogą zalegalizować swojego związku i nawet planowali wyjechać do Anglii, żeby tam wziąć ślub.
Zazdrościła Kamilowi i Kubie tej wzajemnej miłości. Wciąż zastanawiała się, czym tak bardzo zraża do siebie mężczyzn, że nie może znaleźć tego właściwego. Co z nią jest nie tak? Przecież nie ma jakichś widocznych defektów, którymi mogłaby odstręczać do siebie potencjalnych chłopaków. Wciąż jednak żyła nadzieją, że ta upojna noc w hotelowym pokoju zrodzi jakieś owoce, a raczej jeden owoc i nie będzie już tak bardzo samotna.
Zaopatrzyła się w testy ciążowe. Wiedziała, że aby test był wiarygodny musi odczekać co najmniej dziesięć dni. Jednak zniecierpliwienie zwyciężyło i wykorzystała trzy z nich. Niestety wykazały wynik negatywny. Wybiegała myślami naprzód i zastanawiała się, czy jeśli okaże się, że nie jest w ciąży, będzie szukać drugiego Marka? Nie sądziła, że mogłaby się odważyć i zrobić to po raz drugi. Musiała uzbroić się w cierpliwość.

Skończyła zliczać długie tabele. Wydrukowała je z zamiarem zaniesienia ich Kamilowi. Pozbierała kartki i wstała od biurka. Zakręciło jej się w głowie. Ścisnęła mocno oparcie fotela, ale pociemniało jej w oczach i osunęła się bezwładnie na podłogę. Kiedy się ocknęła ujrzała zatroskaną twarz Kamila, który pochylał się nad nią.
- Leż spokojnie Ula. Już wezwałem pogotowie. Zaraz będą.
- Co się stało…? – wyszeptała.
- Zasłabłaś. Pewnie z przepracowania. Zabiorą cię na badania i ustalą, co ci jest. Pojadę za karetką. Nie zostawię cię samej.
W szpitalu pobrano jej krew. Pytano, czy już wcześniej zdarzały jej się takie omdlenia, ale zaprzeczyła. Zabrano ją na USG i wtedy okazało się, że jest w ciąży. Słuchała tej diagnozy jak najpiękniejszej muzyki. – Nareszcie. Stało się to, na co czekałam z taką niecierpliwością. Będę mamą i wreszcie będę miała swoje własne szczęście do kochania. Cudownie.
Pomyślała, że będzie musiała powiadomić rodzinę. Trochę się obawiała jak ojciec przyjmie tę wiadomość, bo z jednej strony na pewno się ucieszy, że będzie dziadkiem, a z drugiej pewnie zmartwi, że dziecko będzie wychowywało się bez ojca. – Powiem, że tatuś zwiał w niewiadomym kierunku i zapewnię, że sama doskonale sobie poradzę. – Pogładziła czule swój płaski brzuch. – Witaj maleństwo. Mamusia bardzo na ciebie czekała i bardzo, bardzo cię kocha.

Przy okazji pobytu w rodzinnym domu w Rysiowie odwiedziła Maćka i Anię. Opowiedziała im o ciąży nie wdając się w niepotrzebne szczegóły. Uparli się i przekonywali ją, że dziecko powinno mieć ojca, a ona powinna go poinformować o tym fakcie.
- Nie mam zamiaru o niczym go informować. Poza tym nawet nie wiem, gdzie on jest. To była wpadka, - skłamała - ale bardzo się cieszę, że tak się stało. Kocham już to dziecko i wychowam je sama. Zrobię wszystko, żeby nie zabrakło mu niczego. Wolę, żeby to dziecko wychowywało się bez ojca, niż miało byle jakiego i nieodpowiedzialnego. Nie chcę już rozmawiać na ten temat – ucięła dyskusję.

Po tygodniu zwolnienia wróciła do pracy. Kamil rozpostarł nad nią parasol ochronny. Nie obciążał jej pracą i starał się być pomocny. Któregoś dnia wyciągnął ją na lunch. Bardzo chciał jej o czymś powiedzieć.
- Chciałem zaproponować ci Ula małżeństwo. Dzięki temu ty nie będziesz panną z dzieckiem, a ja będę miał spokój w rodzinie, która bardzo potępia moją orientację seksualną i wciąż naciska, żebym zaczął się z tego leczyć. Nie przyjmują argumentów, że taki się już urodziłem. To zagorzali katolicy i wierzą w to, co ksiądz głosi z ambony. Skoro powiedział im, że można wyleczyć się z homoseksualizmu to znaczy, że można, bo ksiądz wie lepiej. Ręce opadają. Za każdym razem, gdy odwiedzam rodziców nie mówią mi, jak się czują i czy czegoś im nie trzeba, ale czy podjąłem już terapię. Mam tego dość. Jakbyśmy się pobrali, to byłoby to tylko małżeństwo na papierze i gdybyś kiedyś zakochała się we właściwym mężczyźnie i chciała z nim stworzyć związek, wtedy łatwo moglibyśmy się rozwieść. Co ty na to? – popatrzył na nią niepewnie.
Bardzo ją zaskoczyła ta propozycja. Długo nic nie odpowiadała. W końcu wzięła głęboki oddech i spojrzała mu w oczy.
- To bardzo szlachetna propozycja z twojej strony. Naprawdę jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego mam. Gdybyś był sam, to być może nie zastanawiałabym się i przystała na taki plan, ale jest jeszcze Kuba. On cię bardzo kocha. Czy pomyślałeś, jak on na to wszystko zareaguje? Jak bardzo poczuje się rozczarowany i zraniony? Przecież chcieliście pojechać do Anglii i tam się pobrać. Stworzyć prawdziwą rodzinę. Nie rezygnuj z tych marzeń Kamil, bo ja miałabym wyrzuty sumienia, że biorąc z tobą ślub krzywdzę was obu. Ja wiem, że chciałeś zrobić to z dobrego serca, ale to nie jest najlepsze rozwiązanie. Co ja miałabym powiedzieć dziecku jak dorośnie i zacznie pytać o tatę? Niech zostanie tak jak jest. Nie musisz przejmować się rodziną i tym, co gadają. Jeśli wierzą w Boga powinni zrozumieć, że takiego właśnie cię stworzył. Nie jesteś żadnym odmieńcem. Jesteś dobrym, ciepłym, zupełnie normalnym facetem i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Kiedy urodzi się już maleństwo i ty i Kuba będziecie dla niego najwspanialszymi wujkami na świecie.
Ewidentnie wzruszyła Kamila mówiąc te słowa. Kiedy podniósł głowę w jego oczach błyszczały łzy. Ujął Uli dłoń i przycisnął do ust.
- Przysięgam ci Ula, że będziemy najlepszymi wujkami i będziemy rozpieszczać to maleństwo do granic możliwości. Pozwól nam jednak, żebyśmy wspierali cię finansowo. Dziecko kosztuje, a ty nie zarabiasz na tyle dużo, żeby poradzić sobie z takimi wydatkami. Przecież niemal połowę pensji dajesz tacie. My nie jesteśmy nawet w stanie przejeść naszych zarobków i zawsze sporo odkładamy. Obiecaj mi, że zgodzisz się, byśmy kupili małemu wózek i łóżeczko i zaopatrzyli go we wszystko, co będzie niezbędne tuż po urodzeniu. To będzie dla nas wielka radość i przyjemność. Chciałbym cię jeszcze prosić o jedną rzecz. Zgodzisz się bym został ojcem chrzestnym tego maleństwa? Nigdy nie miałem chrześniaka lub chrześniaczki, a bardzo chciałbym…
Uśmiechnęła się promiennie słysząc tę prośbę i pogładziła jego dłoń.
- To będzie dla mnie wielki zaszczyt Kamilu. Bardzo ci dziękuję.
przechodzien (gość) 2015.06.11 03:19
Swietne! juz wiem jakim cudem Marek pamietal jej oczy , cos czuje ze beda razem :) kiedy kolejna czesc ! Can't wait :)
MSophie (gość) 2015.06.11 06:44
Małgosiu,
w mordę jeża! To to jest taki "misterny plan"? W życiu bym na to nie wpadła. Bardziej bym pomyślała, że Ula chce po prostu stracić dziewictwo... O kurczę, no i wiadomo, skąd Marek może ją kojarzyć. Nieźle to z Gają wymyśliłyście ;) Bardzo duży plus za wprowadzenie tematu pozostającego jeszcze tabu. No tak, słuchanie księdza może robić wodę z mózgu, co widać na przykładzie Kamila. Mimo że jestem katoliczką, to na takie gadanie nóż mi się w kieszeni otwiera. Ale to temat na inna dyskusję.
Teraz jestem bardzo ciekawa, jak rozwinie się znajomość Marka i Uli, bo że się rozwinie, to nie mam wątpliwości.
Pozdrawiam ;)
B (gość) 2015.06.11 07:36
Przyznam, że podejrzewałam, że Ulka będzie chciała mieć dziecko, bo czuje się samotna, ale myślałam że wcześniej zakochała się w Dobrzańskim a nie widząc szans na bycie razem chciała mieć chociaż jego cząstkę, ale takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam , jak to się stało , że przebywając w FD nigdy nie spotkała MD ? super pomysł , pozdrawiam B.
MalgorzataSz1 2015.06.11 08:27
przechodzien

Pewne rzeczy, które robią na nas wrażenie zawsze gdzieś pozostają w zakamarkach pamięci. On coś kojarzy, ale nie potrafi sprecyzować i umiejscowić w czasoprzestrzeni. Ale bez obaw. Przypomni sobie.
Następny rozdział już jutro.

MSophie

W imieniu swoim i Gai dziękuję, ale to głównie jej należą się pochwały, bo to ona wymyśliła ten "Misterny plan". Bardzo się cieszę, że miałyście trudności z odgadnięciem do czego zmierza Ula. Niektóre z Was próbowały, ale nie trafiły.
Ja nie jestem katoliczką, chociaż w swoich opowiadaniach bardzo często piszę o kościelnych ślubach, które na pewno są większą celebrą niż te w Urzędzie Stanu Cywilnego. Temat związków partnerskich ostatnio jest na topie szczególnie w kręgach hierarchów kościelnych, którzy mają się za ekspertów od wszystkiego a tak naprawdę nie powinni w żadnej sprawie dotyczącej naszej seksualności otwierać ust, bo nie do tego zostali powołani. Sama mam kilku znajomych o tej orientacji i są to naprawdę wspaniali ludzie.
Znajomość Marka i Uli na pewno się rozwinie, bo po to jest pisane przecież to opowiadanie.

B

Pamiętaj, że Ula była w wieku maturalnym, kiedy udzielała korepetycji Paulinie. Założyłam, że były równolatkami. Marek studiował i bywał czasem w firmie natykając się sporadycznie na Ulę. To właśnie dlatego odnosił wrażenie, że skądś ją zna. O tym piszę chyba w następnym rozdziale więc jutro powinnaś wiedzieć więcej.

Dziewczyny. Dziękuję za komentarze. Na takie właśnie liczyłam tzn. że napiszecie, że faktycznie nie spodziewałyście się takiego obrotu sprawy. Gaja się spisała.
Pozdrawiam wszystkie najserdeczniej. :)
B (gość) 2015.06.11 08:45
On ją skądś kojarzy, ale jak to się stało że ona nie poznała że facet z klubu to MD, przecież skoro on ją widywał w FD to ona jego też , a myślę że takiego "ciacha" się nie zapomina , chyba że była wtedy ukierunkowana tylko na naukę i nie zwracała uwagi na facetów nawet na Dobrzańskiego na widok którego padały trupem wszystkie osobniki płci żeńskiej B.
jute (gość) 2015.06.11 08:47
Witaj Małgosiu!.No0 SUPER!..Ale numer.Reszta potem, bo jestem umówiona na stroszenie piórek(fryzjer)..Do potem.
MalgorzataSz1 2015.06.11 09:39
B.

Minęło kilka ładnych lat, kiedy on ją widział. A dlaczego ona go nie zapamiętała na razie nie mogę Ci napisać. Tak czy owak, upływ czasu zrobił swoje. Ona nie pokojarzyła zupełnie, a on też.

Jute.

Najwyraźniej odżyłaś po tym ostatnim wypadku skoro idziesz sobie jeszcze bardziej poprawić samopoczucie. Zrób się na bóstwo. Pozdrawiam. :)
Gaja (gość) 2015.06.11 10:17
Witaj Małgosiu,
dziękuję Ci przede wszystkim za Kamila, za jego normalność, za szczerość, za rozterki, za cudownych rodziców, za zrozumienie w rodzinie oraz za empatię a także troskę o Ulę i maleństwo:) Pomysł na maskujące małżeństwo nie jest jakimś pomysłem odkrywczym, w realnym życiu istnieje dużo takich małżeństw. Czy to dobrze czy źle nie mi to oceniać - pewnie są wśród nich takie pary, którym taka sytuacja odpowiada. Najważniejsze, to być szczerym wobec siebie. W tym przypadku była to desperacka próba Kamila zadowolenia i uspokojenia swojej rodziny. Każdy ma prawo wyboru, Ula jest uczciwa i zdecydowała tak, a nie inaczej, myślę, że bardzo racjonalnie. Kamil rzeczywiście powinien być najlepszym ojcem chrzestnym pod słońcem, nie tylko takim na papierku, którego dziecko zazwyczaj widzi w życiu góra 3 razy - na chrzcie, komunii i ślubie!? Myślę, że razem z Kubą poświęcaliby bobaskowi mnóstwo czasu. Tacy wujkowie, to niesamowite wsparcie dla Uli:) Chyba też pierwszy raz dziękuję za Paulinkę. Jej trudności w nauce okazały się zbawienne i nie chodzi mi tylko o pieniądze za korki:) Ula miała niepowtarzalną okazję przyjrzeć się z bliska jak powinien wyglądać makijaż, jak dobierać ciuchy, czyli mogła poznać sztuczki kobiet, aby wyglądać pięknie. Ta sposobność, to naprawdę dodatkowy bonus, szczególnie dlatego, że takiego wzorca nie miała w domu. Jak się okazało, skrupulatnie tą naukę wykorzystała:) Przejdę wreszcie do podziękowań za Ulę, która jest z jednej strony racjonalna, a z drugiej zachowuje się jak desperatka. Bardzo fajnie pokazałaś, że pośród wielu osób można się czuć samotnie i desperacko szukać zrozumienia i bezwarunkowej miłości. Ona wymyśliła sobie taki sposób na brak samotności, ktoś inny pewnie wybrałby zupełnie co innego. Oczywiście można dyskutować nad trafnością wyboru takiego sposobu. Ona wybrała to co wydawało się dla niej najsłuszniejsze:) Wreszcie nie będzie sama, w końcu ktoś ją będzie bezgranicznie kochał:) Przepraszam, że się trochę plączę, ale najpierw mnie nie wpuszczało na Twoją stronę, później w pracy okazało się, że nadchodzi trzecia wojna światowa, a po południu też nie mam absolutnie czasu, a bardzo chciałam podzielić się moimi spostrzeżeniami. Stokrotnie dziękuję i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy:)
p.s. żałowałam, że nie doczekałam północy, ale zmieniłam zdanie - seks na śniadanie ... jest cudowny:)
Gaja (gość) 2015.06.11 10:22
Małgosiu,
jak widać, jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy!? Nie pozdrowiłam Cię, a to niedopuszczalne i się nie podpisałam, bardzo przepraszam. Buziaki:)
Gaja
MalgorzataSz1 2015.06.11 11:17
Gaju

Wątek z Kamilem i Kubą spodobał mi się od samego początku. Nie znoszę homofobii. Ostatnio spotkałam się z czymś takim na Facebooku, gdzie jedna z moich znajomych wstawiła post o bojkocie koncertu Concity Wurst. Zapytałam, o co jej chodzi i dlaczego propaguje takie teksty, bo przecież to człowiek jak my wszyscy. Ona odpowiedziała mi, że to dlatego, bo nie wie jak ma wytłumaczyć swojej ośmioletniej córce, czy to jest pan, czy pani. Twierdziła, że jest bardzo tolerancyjna, ale czegoś takiego nie pochwala. Mówię, że to wcale nie jest tolerancja i bardzo daleko jej do tego, bo uczy córkę nienawiści do odmienności i zwykłego ostracyzmu. Albo jest się tolerancyjnym w każdym aspekcie życia, albo nie ma się tej tolerancji wcale, jeśli są jakieś wyjątki. Geje to normalni, zwyczajni i najczęściej pełni wrażliwości ludzie. Kamil taki właśnie jest, ale też w jakimś stopniu czuje się zaszczuty przez swoją rodzinę. To właśnie od niej powinien dostać najwięcej wsparcia. Dzieci kocha się przecież bezwarunkowo.
On proponując Uli takie wyjście chce tej rodzinie zamknąć usta, a jednocześnie chce również, żeby Ula nie wychowywała dziecka jako samotna matka. To wielki gest i wielkie poświęcenie z jego strony. Ma przecież partnera, którego bardzo kocha.
Jeśli chodzi o Ulę, to rzeczywiście skrzętnie zbierała wszystkie doświadczenia z pobytu w F&D. Bez wątpienia zaprocentowały i jest teraz piękną kobietą, co nie oznacza, że szczęśliwą.

Dziękuję Ci kochana za bardzo rozbudowany komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
magdam (gość) 2015.06.11 15:28
O kurcze ..:) datego taki tytuł....nie wpadlabym na to :) bardzo ciekawie sie zapowiada, wiadomo skad MArek ja kojarzy,ale dziwi mnie,ze poki co ona jego nie... I bedzie dzidzius :)
P.S. Nie komentowalam ostatnio Małgosiu, bo sesja i mnostwo nauki ale wszystko na biezaco czytam :D tego sb nie mogła odpuscic :)
Pozdrawiam :)
MalgorzataSz1 2015.06.11 15:47
Magdam

Cieszę się, że znalazłaś czas, żeby skrobnąć komentarz. Wiadomo, że nauka, to priorytet.
A jeśli chodzi o naszą dwójkę, to jednak minęło sporo czasu. Wtedy znali się właściwie z widzenia i nie mieli częstych kontaktów. Oboje się zmienili. Ula diametralnie, a Marek spoważniał, wydoroślał i też jest już całkiem inny.
Zapraszam Cię w sobotę na nową część.
Pozdrawiam. :)
RanczUla 2015.06.11 16:04
Dwa razy musiałam przeczyta dla pewności, że Ula nie pamięta Marka. Trochę dziwne skoro on ją kojarzy. Może będzie to wyjaśnione w kolejnych częściach. A Marek biedaczyna został tylko przypadkowym dawcą nasienia. Prędzej już przypuszczałabym ,że Marek to nie przypadek tylko on jest tym misternym planem, czyli prędzej już wymarzonym ojcem. Trochę nielogicznie, ale może zrozumiesz.Ale FIZYKA między nimi jest ;)
A Ania to ta Ania. Jakoś muszą się znowu spotkać.
Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2015.06.11 16:09
RanczUla

Marek jej nie kojarzy. On tylko ma wrażenie, że gdzieś ją już widział, ale nie pamięta okoliczności i nie pamięta Uli z przeszłości, bo przecież ona wyglądała zupełnie inaczej. On uważa, że gdzieś już widział takie oczy jak jej, ale to za mało informacji, żeby sprecyzować ją jako osobę mu znaną.
Ania, to nie ta Ania z F&D, to zupełnie inna dziewczyna.

Dzięki za wpis. Pozdrawiam. :)
jute (gość) 2015.06.11 21:38
Witaj Małgosiu.Rozumiem,że w ty misternym planie autorstwa Ulki Marek miał być tylko nieświadomym dawcą nasienia.Dobre.Rozumiem ,że ów plan w którymś miejscu się sypnie.Jestem bardzo ciekawa reakcji Marka, panika i szok.Czyli jego "czarny" scenariusz się spełnił,chociaż nie do końca, bo Ula na bank nie będzie Marka obarczać jakąkolwiek odpowiedzialnością za potomka.Dobrze ,że nie trzeba długo czekać na cd.,bo ciekawość mnie skręca.
Małgosiu, masz rację,moja łapka ma się dobrze.Aczkolwiek,wskazana była by wymiana głowy,bo to już drugi wypadek spowodowany brakiem uwagi czy głupotą w krótkim czasie.Nic to,.ąle mam dozór kuratorski.Mój synek ciągle wydzwania " matka,czy dzisiaj też brykałaś?"..Już się zaczynam zastanawiać, czy to pyskate namolne i złośliwe stworzenie to naprawdę moje dziecko.Ale dzisiaj się trochę odkułam.Teściowa mojego synka potrzebuje maść ,taką z jadem żmii ,więc poradziłam,żeby nie kupowała niepotrzebnie,niech moje dziecię napluje jej do zwykłej Nivei i już. Rozgadałam się.Trudno.Pozdrawiam i czekam na cd.
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.06.11 22:10
Noto pojechałaś :) Jednak ciąża. Prędzej bym się spodziewała, że chce się odegrać na swoim chłopaku za zdradę, ale jakiś zakład, a tu proszę - rozdziewiczenie i od razu ciąża. Zastanawiam mnie tylko, czy Ula jest aż taka samotna, że posuwa się do takich metod. Trochę tego nie rozumiem. Jedynym wytłumaczeniem jej zachowania jest to, że musiała dostać mocno w kość od facetów... Trochę Marek się pomylił, chciała zajść z nim w ciążę, ale nie chce łapać go na dziecko. Ale jak wiadomo każdy kij ma dwa końce, to teraz może będzie chciał złapać ją na ich dziecko? Zastanawiam się jakby zareagowała Ula na ich przypadkowe spotkanie? Będzie uciekać, czy raczej zachowa spokój. Prawdę mówiąc, to on nic jej nie zrobił. Nic czego by nie chciała. Z drugiej strony, trochę niezręczna sytuacja dla panny Cieplak, jak miałaby powiedzieć mu, ze złapała go na dziecko? Pomyślałby, że z nią jest coś nie tak... Zastanawiam się, czy jakiś wydatny udział w ich spotkaniu będzie miała Paulina? Kolejnym pytaniem, które mi się nasunęło to kiedy się spotkają, czy przed narodzinami czy po. Mam nadzieję, że nie spotkają się w tragicznych okolicznościach, np. choroba małego/małej (np. białaczka, gdy dziecko będzie potrzebowało szpiku kostnego ojca). Tak na koniec mam ostatnie pytanie: Ula nie kojarzy Marka? Takie odniosłam wrażenie....

Pozdrawiam, UiM


PS: Jeszcze chyba nie czytałam opowiadania, w którym Ula była aktorka. Fajne połączenie aktorka i businessman - Takie nawiązanie do mojego poprzedniego komentarza... Kiedy kolejna część? Pytam, bo chyba w komentarzu przeczytałam, że jutro?
MalgorzataSz1 2015.06.11 22:16
Jute

Ty to wiesz, jak człowiekowi poprawić humor. Nie narzekaj na swoje dziecię, bo ma rację. Jak matka lekkomyślna, to trochę trzeba ją przywrócić do pionu. A to co Ci się przydarzyło ostatnio nie można nazwać inaczej i dobrze o tym wiesz.
Ale ad rem. Ula ten plan opracowywała od dawna. Takie miały być założenia, że poszuka potencjalnego dawcy i zajdzie z nim w ciążę. Miała być tylko ona i dziecko, którego desperacko pragnęła. Dawca nie był w nim przewidziany jako kochający tatuś maleństwa. "Czarny" scenariusz to jednak nie będzie, bo Marek pomyślał tak tylko w chwili paniki.
Jeśli wytrzymasz jutro do północy, będziesz mogła przeczytać dalszy ciąg.
Uważaj też na siebie i nie rób nic, czym mogłabyś sobie zaszkodzić.
Dziękuję za komentarz i przesyłam uściski. :)
MalgorzataSz1 2015.06.11 22:30
UiM

Takie było założenie tego opowiadania, że Ula mimo, że piękna, to jednak jest samotna i nie ma szczęścia do facetów. Samotność doskwiera jej tak bardzo, że decyduje się na ten desperacki krok akurat w momencie, gdy dowiaduje się o ślubie Maćka i jego ciężarnej narzeczonej. Jest o to zazdrosna, bo on już nie będzie mógł poświęcać jej tyle czasu jak dawniej. Nie będzie jej wspierał aż tak mocno jak dawniej, bo czekają go inne obowiązki.
Jeśli chodzi o spotkanie Uli z Markiem to mogę wyjawić tylko tyle, że na pewno nie będzie żadnych dramatycznych okoliczności i na pewno spotkanie nastąpi przed porodem.
Już pisałam o tym wyżej, że Ula nie miała pojęcia kim jest Marek. Zmienił się i dlatego go nie poznała. Gdyby znała jego nazwisko, to być może coś by skojarzyła. Zresztą będzie jeszcze o tym w następnych częściach.

Co do Post Scriptum, to ja też nie czytałam o takim połączeniu dwa w jednym. Jest natomiast opowiadanie napisane chyba przez Marcię lub Kawi o Uli jako baletnicy. Tytułu nie pamiętam niestety, ale po prawej stronie są linki do ich blogów i można to będzie znaleźć.
Kolejna część jutro, a właściwie to w już sobotę parę minut po północy'

Wielkie podziękowanie za długi wpis. Pozdrawiam najserdeczniej. :)
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.06.11 22:33
Czyli jednak sobota :) czytałam to opowiadanie :) Ula zrobiła karierę w Rosji, a Paula uciekła od córki i męża do Włoch, a później wróciła i udawała idealną matkę i zonę :)
MalgorzataSz1 2015.06.11 22:45
UiM

Dokładnie o to chodziło w tym opowiadaniu. Innego o tym, że Ula spełniała się artystycznie nie znam lub nie pamiętam, chociaż było chyba kiedyś takie. Nie wiem czyje, ale Ula była właśnie aktorką uwikłaną w związek z jakimś Włochem, który był chyba jej impresario. Wykorzystywał ją, a potem doprowadził do wypadku, lub kogoś wynajął, żeby ją potrącił samochodem. Na pewno była kaleką i nie potrafiła chodzić. Jednak jaki był tytuł i czyjego autorstwa było to opowiadanie, nie umiem powiedzieć, bo czytałam coś takiego już parę dobrych lat temu.
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.06.11 23:07
Szkoda, że nie trafiłam na to opowiadanie :( Z twojego opisu wydawało się fajne :D
lectrice (gość) 2015.06.12 00:23
Super.... nie bardzo mam czas na komentarz ale jestem zachwycona... :) Juz nie moge sie doczekac ciagu dalszego..... Pozdrawiam krecac sie niecierpliwie na krzesle :)
MalgorzataSz1 2015.06.12 10:09
Lectrice

Może Ty masz robaki i to kręcenie się na krześle wcale nie jest z niecierpliwości?
Ten brak czasu wynika ze zbliżającego się końca roku szkolnego w żabim kraju? Tam dzieci maja koniec tak jak u nas?
W ogóle ten rok miałaś jakiś taki zapracowany i wpadałaś tylko na chwilę. Mam nadzieję, że następny będzie pod tym względem lepszy, czego Ci życzę.
Pozdrawiam Lectrice. :)
Gaja (gość) 2015.06.12 12:49
Witaj Małgosiu,
w końcu znalazłam chwilkę czasu i spokojnie przeczytałam dwa rozdziały oraz komentarze pod nimi. Gratuluję!!! i muszę się przyznać, że cieszę się jak małe dziecko gdy dostanie ulubionego lizaka:) Nie znajduję odpowiednich słów aby Ci podziękować, że zechciałaś pochylić się nad tymi moimi niezdarnymi zdaniami i za to, że znalazłaś w nich potencjał na snucie opowieści:) To co zrobiłaś z Niewiernością i z obecnym Misternym planem jest niesamowite. Nigdy bym nawet nie marzyła, że w taki rewelacyjny sposób domyślisz się o co mi tak naprawdę chodziło. Jestem oczarowana stworzonymi bohaterami. Moim zdaniem, na tyle, na ile pozwala konwencja krótkiego opowiadania, bardzo realnie i trafnie ukazałaś/ukazujesz ich "przygody" z życiem, ich rozterki, troski czy też ich radości. Bardzo Ci dziękuję za poświęcony mi czas i miłe słowa, ale tak naprawdę nie sądzę abym na nie zasłużyła. Gdybyś nie zechciała poświęcić uwagi moim sugestiom, nigdy bym nie miała możliwości tak się czuć jak teraz - sparafrazuję wiersz i powiem, że czuję się jak malutka plamka na tęczowym świata kilimie:) Boskie uczucie - i za to w szczególności dziękuję:) Serdecznie pozdrawiam i życzę miłego dnia,
Gaja
MalgorzataSz1 2015.06.12 13:43
Gaju

Te wszystkie pochwały pod moim adresem są naprawdę niezasłużone. Jeśli przeczytałaś jeszcze raz to wiesz, że większość tekstu jest Twoja. Ja tylko skorygowałam niektóre rzeczy i dopisałam kilka słów. Więcej mojej pracy jest w ostatnich częściach, ale przynajmniej połowa całkowicie Twoja.
Gdyby nie pomysły, które mi przedstawiłaś, ja już dawno musiałabym zamknąć blog, bo własnych nie miałam w ogóle. To ja powinnam piać peany na Twoją cześć i gloryfikować Cię a nie odwrotnie. Poza tym pracowanie nad takim materiałem nie było żadną katorgą, a tylko i wyłącznie przyjemnością i jak sama wiesz, pisało mi się błyskawicznie.
Ciekawa jestem, czy i te trzy następne Ci się spodobają. Mam tu na myśli : "Późne dojrzewanie", "Odpowiedzialność" i "Narodzoną na nowo". Będą publikowane na jesieni.
Jak to ktoś mądry powiedział "nie chwal dnia przed zachodem słońca". Wstrzymaj się z tymi pochwałami, bo być może okażą się przedwczesne.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
(gość) 2015.06.12 21:25
Małgosiu,to jest cudowne opowiadanie jestem romantyczką i wiem że skonczy się dobrze,masz dobre serce i zawsze uszczęśliwiasz Ule i Marka ,a także wierne rozmarzone fanki czekam po północy na c.d.Pozdrawiam serdecznie Dorota.
MalgorzataSz1 2015.06.12 22:03
Dorotko

Dziękuję za miłe słowa. Ja podobnie jak Ty mam romantyczną duszę. Ten serial uwielbiam niezmiennie od tylu lat i nie wyobrażam sobie, żeby opowiadania, które piszę miały się zakończyć w jakiś tragiczny sposób dla któregoś z naszych ulubieńców. Takie zakończenia to nie dla mnie. Mogę im fundować mnóstwo kłopotów, ale końcówka musi być szczęśliwa.
Z całą pewnością dodam rozdział tuż po północy i już serdecznie Cię na niego zapraszam.
Pozdrawiam. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz