Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 października 2015

"WRÓĆ DO MNIE" - rozdział 2

 

10 maj 2015
ROZDZIAŁ 2


Ta praca przyniosła jej satysfakcję. Robiła to, co zawsze kochała. Świat cyferek nie miał dla niej tajemnic. Po pracy lubiła przesiadywać w salach chorych. Poznała ich tu niemal wszystkich. Każdy z nich naznaczony był śmiertelną chorobą. Każdą śmierć przeżywała osobiście jakby umierał ktoś z jej najbliższych. Poznała panią Hankę, osobę jeszcze młodą, niezwykle pogodną mimo cierpienia, jakiego doświadczała. To właśnie ona zmieniła jej wizerunek. Okazało się, że Hanna jest fryzjerką z wykształcenia i dopóki była zdrowa, prowadziła własny zakład fryzjerski.
- Powinnaś trochę ściąć włosy Ula. Spójrz jakie zniszczone mają końcówki. Kup farbę, to rzucimy kolor i ożywimy je trochę. Najlepiej miedziany. Będzie ci pięknie.
Posłuchała jej. Zainwestowała w farbę i nie tylko. Zamiast ciężkich, starych okularów pojawiły się na nosie małe, mające lekkie, twarzowe oprawki. Zniknął też aparat ortodontyczny. Już nie musiała go nosić, bo zęby stały się równe. Teraz imponowała wszystkim śnieżnobiałym uśmiechem.

Hanna dokonała cudu. Pięknie przystrzygła włosy i wymodelowała je. Zrobiła z Uli prawdziwego rudzielca. Włosy niemal podwoiły objętość i błyszczały w słońcu miedzianym odcieniem. Można powiedzieć, że Ula stała się prawdziwą pięknością. Nadszedł jednak dzień, w którym poczuła się źle. Była słaba i wymiotowała. Kiedy uświadomiła sobie, że może być w ciąży, przeraziła się. Test jednak nie kłamał, a ginekolog potwierdził jej odmienny stan. Opowiedziała ojcu o swojej niespełnionej miłości i jej skutkach. Była tak zrozpaczona, że nawet nie miał sumienia, by złościć się na nią.
- Poradzimy sobie córcia. Cieszę się, że będę miał wnuka. Albo wnuczkę.
To ją uspokoiło. Teraz odliczała już tylko dni do porodu. Po dziewięciu długich miesiącach wydała na świat syna. Ilekroć przykładała go do piersi miała wrażenie, że to Marek tuli się do niej czule tak jak w tym SPA. Nie przestała go kochać, a wraz z narodzinami Antosia tak łudząco podobnego do ojca jej tęsknota za Markiem jeszcze bardziej się wzmogła. Z czułością gładziła czarną, gęstą czuprynkę na główce dziecka i płakała jak bóbr.
Małego uwielbiali wszyscy bez wyjątku. Nie miała problemu, by zostawić go u którejś z jego przyszywanych cioć. Chłopczyk był dość spokojny i nie sprawiał kłopotu. Płakał jedynie wtedy, gdy był głodny lub wymagał zmiany pampersa. Dzięki tej opiece nad małym mogła bez przeszkód pracować. Sama nie miała wielkich potrzeb. Teraz skupiła się wyłącznie na dziecku, chociaż nadal część pieniędzy zostawiała w domu, by jej bliskim nie brakowało niczego. Mały rósł jak na drożdżach i z każdym dniem coraz bardziej przypominał swojego ojca.

Któregoś lipcowego piątku spakowała trochę rzeczy swoich i małego. Usadowiła go w wózku spacerowym i ruszyła do Rysiowa. Cieszyła się na ten weekend. W sobotę do południa chciała pojechać do Warszawy kupić Antosiowi trochę ubranek. Szybko z nich wyrastał, co z jednej strony bardzo ją cieszyło, a z drugiej martwiło, bo ciągle musiała liczyć się z pieniędzmi. Jednak nie żałowała na dziecko.
Dzięki Maćkowi dotarła do stolicy prędko, bo i on miał do załatwienia jakieś sprawy. Rozstali się przy Złotych Tarasach. Ruszyła do galerii pchając wózek przed sobą. Mały gaworzył po swojemu i ciągle o coś pytał.
Miała szczęście, bo natrafiła na przecenę ubrań dziecięcych. Kupiła małemu kilka par spodenek i bluzeczek, ładne półbuciki i adidaski. Wracała zadowolona. Antoś też wyglądał na zadowolonego trzymając w ręku wielkiego lizaka. Nagle stanęła jak wryta. Naprzeciw niej wyrośli jak spod ziemi państwo Dobrzańscy. I oni byli zaskoczeni jej widokiem. Helena obrzuciła ją spojrzeniem a następnie przeniosła wzrok na chłopca. Oczy rozszerzyły jej się w bezbrzeżnym zdumieniu.

- Ula, to ty? – wykrztusiła.
- Dzień dobry państwu – odpowiedziała zażenowana.
- Krzysztof spójrz na tego chłopca. To nasz wnuk, prawda? Nie wyprzesz się, bo wygląda jak Marek w jego wieku. Dlaczego nic nie powiedziałaś? Znamy sprawę. Wiemy, że przez jakiś czas byliście ze sobą. On nadal cię kocha Ula. Z nikim się nie związał i bardzo cierpi.
- Przepraszam pani Heleno, ale ja nie chcę o nim rozmawiać.
- O nim możemy nie rozmawiać kochanie, ale zgódź się chociaż na krótką rozmowę o naszym wnuku. Nawet nie wiemy jak ma na imię. Nie mieliśmy pojęcia o jego istnieniu. Chodźmy na kawę, proszę. Tu obok jest mała knajpka. Będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
Zgodziła się. Nie było sensu udawać, że Antoś nie jest synem Marka. To niezwykłe podobieństwo wykluczało takie kłamstwo.
Usiedli przy niewielkim stoliku i zamówili po filiżance espresso. Czekając na nie Helena zagaiła.
- Wiemy od Marka, że byłaś bardzo rozżalona i upokorzona po awanturze Pauliny. On opowiedział nam wszystko ze szczegółami. Niczego nie ukrywał. Winił się za całą sytuację i w kółko powtarzał, że jesteś miłością jego życia, że nigdy nikogo już tak nie pokocha. To chyba prawda, bo od momentu jak odszedł od Pauliny i zerwał zaręczyny nie utrzymuje kontaktów z żadnymi kobietami. Żyje jak mnich. On powinien wiedzieć Ula, że ma syna.
Spuściła głowę i pokręciła nią.
- Nie…, nigdy się na to nie zgodzę. Antoś jest mój i tylko mój.
- Zawsze pragnęliśmy mieć wnuki Uleńko. Jeśli tego sobie życzysz, nie powiemy Markowi, że spotkaliśmy cię z jego synem, ale pozwól nam widywać małego. Jest taki śliczny i taki grzeczny. Marek nie był taki spokojny. Był jak żywe srebro. Jeśli nie chcesz się związać z naszym synem, on powinien płacić na Antosia alimenty. Dlaczego nie dochodzisz swoich praw? Przecież to wam się należy.
- Ja nic od Marka nie chcę. Jego pieniędzy również – rzuciła butnie. - Mam pracę i chociaż nie zarabiam kokosów, radzimy sobie jakoś. Nie biedujemy w każdym razie.
- Nie odmawiaj nam Ula. Pozwól nam odwiedzać małego. To przecież też nasza krew.
Była już zmęczona tą rozmową i najchętniej opuściłaby przytulną kawiarenkę. Było jej jednak żal Dobrzańskich. Zawsze byli dla niej życzliwi.
- Dobrze. Zgadzam się, ale to może być trudne, bo ja nie mieszkam w Warszawie. Mieszkam w Otwocku. To dwadzieścia pięć kilometrów stąd. Mam też warunek. Marek nie może dowiedzieć się o tym spotkaniu, nie może dowiedzieć się o Antosiu. Jeśli jesteście w stanie dotrzymać tej tajemnicy zgodzę się na wasze widzenia z małym. Musicie mi to przyrzec.
Krzysztof ujął jej dłoń i ucałował z atencją.
- Przysięgamy ci Ula, że nie puścimy pary z ust, chociaż uważamy, że Marek powinien wiedzieć. On cały czas cię szuka. Jest bardzo zdeterminowany. Wiem, że pytał Maćka, ale ten milczał jak grób. Powiedział tylko, że obiecał ci dyskrecję, a ty nie życzysz sobie kontaktów z Markiem. Nasz syn już nie jest tą samą osobą co kiedyś. Zamknął się w sobie i bardziej przypomina teraz wiecznie chmurnego Alexa, niż samego siebie. Mam nadzieję dziecko, że czas wyleczy twoje rany i zdołasz zapomnieć te niegodziwości, których od niego doświadczyłaś. Byłbym dumny i szczęśliwy, gdybyś została naszą synową.
- To nierealne panie Krzysztofie. Nie wierzę w tę „Markową” miłość. On za bardzo mnie zranił, za bardzo upokorzył. Uknuł intrygę i uwiódł mnie. Wykorzystał moją słabość do niego. Nie, proszę wybaczyć, ale ja nie jestem gotowa na związek z nim. Poza tym nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Natomiast jeśli chodzi o spotkania z Antosiem, to tutaj jest adres – podała Helenie zapisaną kształtnym pismem serwetkę. – Jeśli państwu odpowiada sobota, to możecie przyjeżdżać w każdą. Zapraszam i mam nadzieję, że dotrzymają państwo słowa. Pożegnam się już.
- Masz moje zapewnienie, że Marek o niczym się nie dowie. Jesteśmy ci bardzo wdzięczni, że zgodziłaś się na spotkania z naszym wnukiem. To dla nas niezwykle ważne. W sobotę na pewno będziemy. Do zobaczenia.
Wyszła z galerii i odetchnęła głęboko. Nie była pewna dyskrecji Dobrzańskich, z drugiej jednak strony doskonale znała uczciwość Krzysztofa i to ją nieco uspokajało.
Od tego czasu nie było soboty, by nie gościła u siebie seniorów. Początkowo byli zdumieni, że mieszka w tak ekstremalnych warunkach z dzieckiem. Pokoik był maleńki i zagracony, bo oprócz jej łóżka stało w nim również łóżeczko małego. Podczas pierwszego spotkania poczuli się tu nieco klaustrofobicznie.
- To nie są dobre warunki do wychowywania dziecka Uleńko. Jeśli się zgodzisz, kupimy jakieś większe mieszkanie, żeby tobie i małemu żyło się lepiej. On potrzebuje przestrzeni, a tu nie ma nawet miejsca na zabawę. Wiemy, że jesteś bardzo dumną osobą, ale przynajmniej tyle pozwól nam dla was zrobić. Spróbujemy coś znaleźć w pobliżu, żebyś nie musiała dojeżdżać do pracy.
Próbowała protestować, ale tym razem byli nieugięci. W krótkim czasie Krzysztof kupił dwupokojowe mieszkanie z jasną kuchnią. Nie było duże, ale znacznie większe od tej klitki, którą zajmowała do tej pory. Razem zamówili meble w internecie, a potem już bez przeszkód przeniosła się na ulicę Reymonta niedaleko hospicjum. Nie pozwolili jej też płacić czynszu. Krzysztof ustanowił stałe zlecenie w swoim banku na wszystkie opłaty. Założył również lokatę dla małego.
- To jego zabezpieczenie na przyszłość Ula. Zanim stanie się dorosły, będzie miał pokaźną sumkę na życiowy start.
Nawet się nie spodziewała, że Antoś tak przylgnie do swoich dziadków. Zawsze witał ich radosnym piskiem i tulił im się do kolan. Oni nigdy nie przyjeżdżali z pustymi rękami. Zawsze mieli dla niego ciekawą zabawkę lub książeczki do malowania. Zabierali go na długie spacery, bawili się z nim na placu zabaw, czy chodzili na bajki do tutejszego kina. Wieczorem zawsze odwozili ich oboje do Rysiowa. Przed jedną z takich wizyt zadzwonił Krzysztof. Zdziwiła się, ale wysłuchała go spokojnie.
- Jeśli się zgodzisz kochanie, na tę sobotę chcielibyśmy zabrać małego do nas. Od razu cię uspokoję, że Marka nie będzie. Ma jakiś objazd po szwalniach i na pewno do nas nie zawita. Antoś będzie w swoim żywiole, bo jak wiesz, mamy spory ogród, w którym pełno zakamarków, a on kocha zabawę w chowanego. Przyjechałbym po was w piątek i ciebie od razu zawiózł do Rysiowa. W niedzielę odebrałbym cię razem z Antosiem.
Nie miała żadnych złych przeczuć, tym bardziej, że Krzysztof mówił jej, że Marka u nich nie będzie. Przystała na wyjazd małego zwłaszcza, że on sam był świadkiem tej rozmowy i bardzo chciał jechać do dziadków.

Antek był absolutnie zachwycony ogrodem dziadka Krzysia. Trzymany przez niego na rękach jak oniemiały wpatrywał się w morze różnokolorowych kwiatów.
- Zrobimy mamusi bukiet dziadku? Mamusia kocha kwiaty.
- Zrobimy synku, ale dopiero jutro jak będziemy wracać do domu. Gdybyśmy zerwali je dzisiaj na pewno by zwiędły. Zrobimy mamie piękny bukiet z czerwonych róż. A teraz idziemy do babci. Ma dla ciebie coś naprawdę smacznego.
O dziewiętnastej Helena uśpiła Antosia. Nawet nie musiała specjalnie się wysilać, bo mały utrudzony całym dniem zasnął natychmiast. Oni siedzieli jeszcze w salonie czytając prasę. Po dwudziestej pierwszej usłyszeli dzwonek do drzwi. Spojrzeli na siebie zdziwieni i zaniepokojeni. Helena poszła otworzyć. Przed drzwiami stał jej syn. Jak zmartwiała wpatrywała się w jego oczy.
- Co ty tu robisz? Miałeś przecież jechać do szwalni?
- I pojechałem. Sprężyłem się i postanowiłem przenocować u was. Nie chce mi się już pchać przez całe miasto. Siedziałem za kółkiem kilka godzin. To co, wpuścisz mnie, czy mam spać w altanie?
Otworzyła szerzej drzwi i ruszyła do salonu. Przechodząc koło Krzysztofa rzuciła mu cicho. - Koniecznie muszę zadzwonić do Uli. – Zabrała telefon z komódki i ruszyła do kuchni. Wstawiła wodę na herbatę, wyjęła pokrojony chleb, masło i trochę wędliny. Postawiła wszystko przed siedzącym przy stole Markiem. – Na pewno zgłodniałeś. Przepraszam, ale muszę na chwilę iść do siebie. Zaraz wracam. - Zamknąwszy swoją sypialnię wybrała numer Uli.
– Dobry wieczór Uleńko. Wybacz mi, że dzwonię tak późno, ale nie wiem co zrobić. Antoś ma się dobrze, ale przed chwilą zjawił się Marek. Nie spodziewaliśmy się go, bo miał wrócić dopiero w poniedziałek. Zaskoczył nas. Mały już śpi, a on zapowiedział, że zostaje do jutra. Co ja mam robić? Jest już bardzo późno. Nie uda nam się niepostrzeżenie wywieźć Antosia do Rysiowa. Nie chcę też, żebyś pomyślała, że celowo zabraliśmy dziecko, żeby zobaczył je Marek. Przysięgam ci, że nie mieliśmy pojęcia, że on załatwi sprawy w tych szwalniach tak szybko i zjawi się u nas. Co robić…? Co robić…?
- To bardzo niedobrze…, - Helena po chwili usłyszała cichy głos Uli – ale chyba już nic na to nie poradzimy. Stało się. Trudno. Jak zobaczy Antosia od razu się zorientuje, że mały jest jego. Nie mówcie mu proszę nic o mnie. Ja nie jestem w stanie z nim rozmawiać. Nie podawajcie adresu. O to jedno was proszę.
- Bądź spokojna. Nie podamy. Może nie zorientuje się, że to ty jesteś matką małego? My w każdym razie będziemy milczeć. Zadzwonię jutro. Dziękuję, że jesteś taka wyrozumiała. Dobranoc.
Nie miała jednak dobrej nocy. Bała się, że teraz jej życie dokona jakiejś wolty i zabierze jej spokój, który z takim trudem osiągnęła.

Marek przetarł oczy i przeciągnął się leniwie. Nagle zamarł. Wyraźnie usłyszał śmiech dziecka. – Co jest? Mamy w domu dziecko? – Energicznie wyskoczył z łóżka i poszedł pod prysznic. Odświeżony i ubrany zszedł na dół na śniadanie. Przekroczywszy próg salonu osłupiał. Na kolanach jego ojca siedział trzyletni chłopczyk i zaśmiewał się od łaskotek. Krzysztof ujrzawszy syna spoważniał nagle.
- Dzień dobry Marek.
- Dzień dobry. Co to za dziecko? – przyjrzał się małemu dokładniej. – I dlaczego tak bardzo przypomina mnie samego? Nawet dołeczki w policzkach ma takie jak ja. Czy ja o czymś nie wiem? – Podszedł bliżej i wziął Antosia na ręce przypatrując mu się z uwagą. Nagle jakby doznał objawienia. – On jest mój, prawda? To mój syn. Dlaczego ja nic o nim nie wiem? Ukrywaliście to przede mną?
Do salonu weszła Helena.
- Wybacz nam synku, ale nie mieliśmy wyboru. W zamian za widywanie się z naszym wnukiem przyrzekliśmy jego matce, że nic ci nie powiemy.
Kasia (gość) 2015.05.10 00:25
Urwać w takim momencie i czekać do czwartku. O losie ! Za co ?
Późno już więc napiszę tylko, że coraz bardziej zaczyna mi się podobać. Ciekawe czy Marek od razu zorientuje się, że matką Antosia jest Ula... Niech ten czwartek nadchodzi szybko !! Pozdrawiam ! :-)
B. (gość) 2015.05.10 01:22
No nie przerwać w takim momencie i jeszcze czekać do czwartku, przecież mnie skręci z ciekawości.
MSophie (gość) 2015.05.10 08:44
Dawno nie komentowałam, ale muszę skrobnąć jedno zdanie. Pięknie zaprezentowałaś - mimo ogromnej miłości Uli do Marka - jej równie wielki żal. Ja, wysłuchując tego, co mieli do powiedzenia Dobrzańscy, dwa razy zastanowilabym się, czy Dobrzański naprawdę udawal. Przecież jego rodzice nie mieli żadnego interesu w tym, żeby informować Cieplakównę o tym, co dzieje się z ich synem. Aż dziw bierze, że Ulka tego nie zauważyła.
Tym bardziej zniecierpliwiona czekam na dalszy ciąg :)
Paula (gość) 2015.05.10 08:54
rozdział świetny chociaż pomysł ze może Marek nie kapie się kto jest mama Anka zdeka dziwny. przecież głupi nie jest. Rodzice Marka dla mnie też dziwni ze zgodzili się na ukrywanie ze ma dziecko. ogólnie fajne opowiadanie bardzo mi się podoba pozdrawiam
Andziok (gość) 2015.05.10 09:29
czytając to, cały czas bałam się, że przerwiesz w najlepszym momencie...I co? Tak się właśnie stało....:(
Jak mam czekać do czwartku ....
Czułam, że Marek wróci wcześniej i tak się stało. Od razu zorientował się, że to jego syn, ale czy zrozumie, że matką jest Ula? Wydaje mi się, że przekalkuluje w myślach swoje upojne noce i uświadomi sobie prawdę. Pewnie w następnej notce spotka Ulkę...Taką mam nadzieję :)
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam do czwartku :)
A może tak przed premiera???
Andziok :*
MalgorzataSz1 2015.05.10 10:15
Kasia, B.,

Bardzo Was przepraszam dziewczynki, ale tak jakoś niespodziewanie urwał mi się ten rozdział i zapewniam, że nie było to zamierzone z mojej strony, ale raczej wymuszone ilością stron w wordzie. Trzymam się ściśle dziewięciu stron na każdy rozdział. Za to mogę wam obiecać, że początek czwartkowej części będzie bardzo interesujący.
.
MSophie

Oczywiście, że Marek nie udawał. Pisałam wcześniej, że to było tak jak w serialu. Miała być intryga, ale tego, że zakocha się w Uli nie przewidział ani on, ani Olszański. Rodzice Marka jak najbardziej mieli interes w tym, żeby Ula dowiedziała się prawdy. W dziecku Uli rozpoznali swojego wnuka, a potem już poszło jak lawina. Koniecznie musieli jej powiedzieć, że ślubu z Pauliną nie było, bo on nadal szaleńczo kocha Cieplakównę. I choć ona nie chciała tego słuchać, celem była jej zgoda na widzenia małego. Seniorzy zawsze marzyli o wnukach i nie mogli zrezygnować z kontaktów z Antosiem. Jeśli Ula nie chciała mieć nic wspólnego z ich synem, to przynajmniej niech pozwoli im widywać małego.
Ula nie mogła zauważyć, co dzieje się z Markiem, bo odcięła się od niego i nie wiedziała, co się z nim dzieje i jakie były następstwa awantury, którą urządziła jej Paulina w firmie.


Paula

Marek, cokolwiek by o nim nie powiedzieć, nie jest idiotą i o tym wkrótce się przekonacie.
Ula skutecznie zamknęła seniorom usta i wymusiła na nich milczenie. Nie mieli wyjścia jeśli chcieli widywać wnuka.

Andziok

To, że Marek wróci wcześniej, było dość łatwe do przewidzenia. czy zorientuje się, kto jest matką Antka, wkrótce się przekonasz. Głupi nie jest. Niestety na spotkanie z Ulą będzie musiał jeszcze poczekać.

Co do wcześniejszej publikacji, to przykro mi, ale idę zgodnie z planem. Sorry.

Dziękuję dziewczyny za wszystkie wpisy. Bez wyjątku wszystkie serdecznie pozdrawiam. :)
MalgorzataSz1 2015.05.10 10:18
Oczywiście bez wyjątku pozdrawiam wszystkie dziewczyny, a nie wpisy, a tak to właśnie zabrzmiało. Haha.
RanczUla 2015.05.10 10:22
Gromu w domysłach co z Markiem nie ma. Ani nie chory ani nie we więzieniu ani w klasztorze. Ma sie całkiem dobrze. Tylko teraz nasuwa sie pytanie co będzie musiał zrobić, aby Ula wróciła do niego albo co się stanie , że Ula zmieni zdanie. Jakieś nieszczęście? Miało być smutno , a na razie nie jest. A co do Dobrzańskich , to ja na ich miejscu nie chciałabym być. Wybierać między miłością do syna , a wnuka. I w dodatku ukrywać , to tyle czasu przed Markiem.Ja tego ich postępowania nie rozumiem. Ciekawa jestem , czy Marek zrozumie i im wybaczy.
Pozdrawiam.
Ania K (gość) 2015.05.10 10:33
no i co mam czekać do czwartku??? ale nas katujesz... Muszę przyznać, że Ula jest niezwykle pamiętliwa i zacięta, jeśli chodzi o Marka...minęło, jak sądzę, kilka (może 2-3) lata, a ona wciąż mocno panuje i na wspomnienie Marka reaguje wręcz alergicznie. Bardzo ją to dotknęło...ale myślę, że wszystko to świadczy o tym, że wciąż, mimo wszystko, go kocha i to coraz bardziej...
Nie mogę się doczekać wczesnego czwartku :) godzina może być taka, jak ostatnio :)
Pozdrawiam
Angela (gość) 2015.05.10 10:45
I jak ja wytrzymam do czwartku? Świetny rozdział i świetna końcówka. Marek nareszcie dowiedział się, że ma syna. Mam nadzieję, że teraz będzie zabiegał o kontakt z nim i z Ulą. Dobrzańscy zachowali się bardzo dobrze kupując swojemu wnukowi i jego matce mieszkanie. Widać, że zależy im na Antosiu.
Miłej niedzieli!
Pozdrawiam Angela :)
lectrice (gość) 2015.05.10 10:58
Na miejscu Marka bym zrobila awanture... taki numer..... teraz przylgnie do syna i bedzie lowil Ule.... a jej po pewnym czasie zrobi sie pewnie lzej , ze juz sie wydalo... Maly pewnie sie przywiaze do Tatusia... i bedzie pokonana ...
Ciekawe ile czasu to zajmie... i jakie perypetie wymyslisz...
Jak dlugo Marek bedzie mial zal do rodzicow ??
MalgorzataSz1 2015.05.10 11:37
RanczUla

Pisałam, że nie trafiłyście z tymi domysłami. A co będzie musiał zrobić Marek, żeby Ula do niego wróciła? Jak zwykle zadecyduje ślepy los a nie wyrachowane działanie. Będzie trochę przykrych momentów, ale jakiego super nieszczęścia nie.
Postępowanie Dobrzańskich wcale nie jest takie niezrozumiałe. Ula zastosowała tu rodzaj emocjonalnego szantażu, albo chcą widywać wnuka i nie puszczą pary z ust, albo do widzenia. To Ula stawia tu warunki i muszą się im podporządkować, chociaż faktycznie są w ciężkiej sytuacji.

Ania K

Ula w serialu tez była pamiętliwa i zacięta, pamiętasz? Pamiętasz jak wiele razy Marek usiłował z nią porozmawiać, a ona spuszczała go na szczaw? Tak było do ostatniego odcinka, wiec ja akurat w tej kwestii Ameryki nie odkrywam. Od ich ostatniego spotkania minęło około trzech lat i dziewięciu miesięcy. Antoś w tej chwili ma trzy lata i od półtora roku widuje dziadków.
Oczywiście, że Ula kocha Marka. Ta miłość tkwi w niej jak zadra, a podobieństwo Antosia do ojca nie ułatwia sprawy.

Angela

Marek z całej duszy pragnie kontaktów z synem, ale okaże się to bardziej skomplikowane, niż sądzi. Skoro Ula nie dopuszcza go do swojego świata, to przynajmniej seniorzy mają okazję wykazać się jako dziadkowie załatwiając swojemu wnukowi i jego matce godniejsze warunki egzystencji.

lectrice

Chyba nie myślisz, że on może zareagować inaczej. Będzie się darł jak opętany, zapewniam. Z tym łowieniem Uli to chyba nie do końca tak, jakby on chciał niestety.
Więcej nic nie napiszę, bo musiałabym Ci zdradzić ciąg dalszy. Sorry.

Cieszę się, że rozdział przypadł Wam do gustu. Dziękuję za komentarze i serdecznie pozdrawiam. :)
magdam (gość) 2015.05.10 11:39
O kurcze! ale zakonczenie rozdzialu....:) no to sie MArek zdziwił...pierwszy raz od wielu opowiadan Ula jest tak prawdziwie nieugieta i ma taki ogromny zal do Marka. Bardzo pozytywnie zaskoczyli mnie seniorzy :) szczegolnie Helena, bo Krzysztof byl zawsze w porzadku :) Nie spodziewałam sie takiego opowiadania i to własnie lubie w t najbardziej, :) Pozdrawiam i czekam na c.d :)
Gaja (gość) 2015.05.10 12:00
Witaj Małgosiu,
można się dziwić i snuć domysły z jakiego powodu Ula tak się broni przed Markiem, przecież z perspektywy czasu nic takiego strasznego się nie stało. Mało to razy jesteśmy oszukiwani, lub jak kto woli pozwalamy na to aby nas okłamywano? Na pewno jest to doskonały powód na śmiertelne obrażenie się, ale pozostaje pytanie, na które ciężko jest jednoznacznie odpowiedzieć, czy w przypadku pojawienia się potomka należy dalej tkwić w takim zacietrzewieniu? Nawet jak nie chcemy od tej osoby żadnej pomocy i nie chcemy mieć z nią żadnego kontaktu, to sprawa nie dotyczy już tylko nas. Wydaje mi się, że generalnie ojciec powinien wiedzieć, że nim będzie. Mleko się wylało i każde dziecko, prędzej czy później będzie zadawało niewygodne dla nas pytanie o drugiego rodzica. Co wówczas odpowiedzieć, że tatuś nawet nie miał szansy zareagowania na wiadomość o maluszku, bo przecież nie ma co kłamać, nie ma co wymyślać niestworzone rzeczy, np. że nie żyje. Kłamstwo ma naprawdę krótkie nogi i wyjdzie prędzej czy później. Wówczas, to dopiero można mieć kłopoty na własne życzenie. Dobrze, że Ula chociaż nie ogranicza kontaktów Antosia z dziadkami:) Seniorzy zachowują się naprawdę idealnie, nie wtrącają się, raz powiedzieli co mają do powiedzenia pozostawiając Uli decyzję jak dalej postąpić. Nie krytykują jej wyborów, nie narzucają sposobu życia, nie namawiają do powrotu do Warszawy tylko akceptują, są wdzięczni za ukochanego wnuczka i pomagają jak tylko mogą i na ile im Ula pozwala a przede wszystkim dotrzymują danego słowa. Dzięki takiej postawie Ula ma do nich zaufanie. Musiało być im ciężko utrzymać taką wiadomość w tajemnicy przed jedynym synem, który przecież wszystko im powiedział i widzą, że faktycznie kocha Ulę. Ale przecież Marek jest dorosłym i inteligentnym facetem. Powinien zrozumieć rodziców i zakasać rękawy aby samemu dojść prawdy i ewentualnego przekonania mamy synka aby pozwoliła mu chociaż się z nim widywać. Nie tylko Ula potrafi być uparta, niech teraz Marek wykaże się swoją determinacją, bo w to, że się bardzo szybko domyśli, kto jest mamą Antosia święcie wierzę:) Ależ będzie się działo ... pewnie już w czwartek:) Serdecznie pozdrawiam i życzę miłej niedzieli, może też słonecznej, bo u mnie zgnilizna:)
p.s. szkoda mi dzieciaczków, które u mnie akurat dzisiaj się katują w odświętnych ubrankach.
Gaja
MalgorzataSz1 2015.05.10 12:17
magdam

Bardzo się cieszę, że jednak potrafiłam Cię zaskoczyć. ula jeszcze jakiś czas będzie twarda i nieugięta, ale przecież musi się coś zmienić, prawda? Wszak dążymy do pogodzenia bohaterów i do tego, żeby Antoś miał pełną rodzinę.

Gaju

Jak zwykle komentarz imponujący i dogłębna analiza. :)
Ula jest bardzo zraniona. Marek nie stanął na wysokości zadania podczas awantury, którą zrobiła jej Paulina. Nie bronił jej i nie powiedział Paulinie prawdy. Po prostu stchórzył, a ona stała się pośmiewiskiem całej firmy. Która kobieta zniosłaby coś takiego i po której spłynęłoby to bez żadnych psychicznych ran? Dla Uli jednak było to coś strasznego, czego nie mogła ani znieść, ani się z tym pogodzić.
Zatajając ciążę przed Markiem uważa, że to najlepsze wyjście. Nie chce się już narażać na ostracyzm ani ludzi z firmy ani seniorów Dobrzańskich. Nie mogła przewidzieć, że oni jednak zaakceptują ją w pełni, bo to wyszło zupełnie przypadkowo. Postanowiła stworzyć sobie swój własny, mały świat, w którym jest miejsce wyłącznie dla niej i dla Antosia. Potem wpuszcza do tego świata seniorów, ale na więcej nie jest gotowa. Boi się konfrontacji z Markiem.

Oczywiście, że on powinien wiedzieć, że ma syna i o tym cały czas usiłują przekonać ją Dobrzańscy. Rzecz tylko w tym, że to ona sama powinna dojrzeć to takiej decyzji.
To nie jest tak, że Marek osiadł na laurach. On wciąż usiłuje ją znaleźć. Pyta ludzi, docieka, ale póki co na próżno. Wciąż bardzo mocno ją kocha i na pewno nie zrezygnuje i mam nadzieję, że i wy docenicie jego determinację.

U mnie dzisiaj jakby chłodniej. Deszczu nie ma, ale też i słońca niewiele.


Miłego dnia magdam, miłego dnia Gaju.
Bardzo jestem Wam wdzięczna z życzliwe komentarze. Serdecznie obie pozdrawiam. :)
Gośka (gość) 2015.05.10 14:37
Witaj Gosiu,
zastanawiam się, jak zachowa się Marek. Co powie? Co zrobi? Czy zachowa zimną krew i nie obrazi się na rodziców. Po pierwszym nawale złości powinno przyjść wyrozumienie. Nie mieli wyjścia. Uznali, że tak będzie lepiej. Szkoda mi Marka i szkoda mi Antosia. A z drugiej strony Marek sobie zasłużył, ale czy Antoś musiał żyć bez ojca. Jednak wychowywać się w pełnej rodzinie a wychowywać się tylko z jednym rodzicem to co innego. Wybaczanie jest trudne. Wiem, że będą razem, ale będzie mi się miło czytało czwartkowe i niedzielne, kolejne odsłony opowiadania.
Przesyłam pozdrowienia z mokrej zachodniej Polski i mam nadzieję, że już z Twoim zdrowiem lepiej.
MalgorzataSz1 2015.05.10 15:32
Gosiu

Mam podobne zdanie jeśli chodzi o wychowywanie dziecka w niepełnej rodzinie, bo uważam, że za dużo traci będąc tylko z jednym rodzicem. Oczywiście nie mówię tutaj o skrajnych sytuacjach, kiedy jeden z rodziców przejawia totalną patologię. Wtedy lepiej dla dziecka, gdy nie ma w pobliżu takiego ojca, czy matki.
Tutaj mamy zupełnie inną sytuację. Marek nie ma pojęcia o istnieniu Antosia i kiedy go poznaje jest w absolutnym szoku. Każdy w jego sytuacji miałby pretensje do rodziców, ale przecież oni nie mieli wyboru. On z całą pewnością to zrozumie.

U mnie nieco lepiej. Gardło już nie boli tak bardzo, choć nadal mam kaszel. Myślę jednak, że wszystko zmierza już ku lepszemu chociaż było to najdłuższe przeziębienie w moim życiu i chyba najcięższe.

Dziękuję Ci, że wpadłaś i zostawiłaś komentarz. Serdeczne uściski. :)
K. (gość) 2015.05.10 20:52
Witaj Małgosiu,
Po pierwsze, tak miałam rację - mamy małe Bobo, słodki Antek i to nad nim się pochylę trochę. Bo to taki fajny Bobo, kochany przez Matkę, dziadka, szczęśliwy ale jednak wychowywany bez ojca. Dlaczego, a no dlatego, że ma upartą Mamusię. Rozumiem jej rozżalenie, ból i zaciętość po odejściu/zniknięciu Marka - ok to pojmuję. Ale jest druga strona medalu - Ulka mimo swojej zaciętości nie miała prawa jako Matka pozbawiać dziecka obecności Ojca. Marek nawet nie miał szansy dowiedzieć się, że będzie ojcem. Może na partnera/męża się nie nadaje - ale nikt nie wie jakim byłby ojcem. Ulka nie dała szansy ani jemu, ani Antkowi wychować się w pełnej rodzinie. Nie wie jak zareagowałby Marek, on skrzywdził Ulkę (i to też tak nie do końca - bo nie dała mu szansy na słowo wyjaśnienia) a nie Antka. A Ulka nieświadomie w imię wyższego dobra swojego dziecka wyrządza mu wielką krzywdę. Akurat takie tajemnice zawsze prędzej czy później wypływają na wierzch. I chociażby nie wiem jak Matka się starała, zawsze wyjdzie. Takie prawo tego świata. Takie tajemnice należą do tych, co nie da się ich utrzymać na zawsze.
Po drugie, kwestia Dobrzańskich oni też przedłożyli dobro własnego dziecka nad "dobro" swoje i ich wnuka. Dali się Ulce zaszantażować i żyli/żyją w kłamstwie od półtora roku. Udają przed własnym dzieckiem, oszukują go i nawet nie próbują (poza jednym razem) namówić Ulkę do zmiany zdania. Gdyby nie przypadek ciągnęliby tę sytuację do pełnoletności Antka? No cóż wiem, że się bali stracić kontakt z jedynym wnukiem, widząc zachowanie Marka mogli przypuszczać, że na wnuki nie mają co liczyć, rozumiem że nie chcieli się wtrącać ale już to zrobili odwiedzając Ulkę systematycznie. Dobrze, że sprawa się wydała, że Marek poznał Antka i że dostanie szansę. To spotkanie wytrąciło Ulce argument z ręki i nie będzie mogła udawać, że jej syn nie ma ojca. A coś czuję, że Dobrzańskim się dostanie nieźle za tą tajemnicę, przecież widzieli jak Marek cierpi, jak szuka kontaktu z Ulką i nie pomogli mu. Nie dali nawet najmniejszego sygnału, nie wskazali tropu. Będzie mu na pewno przykro i słusznie, będzie miał rację bo Seniorzy nie zachowali się fair.
Fajnie, że Marka nie uśmierciłaś i nie wysłałaś do zakonu :). I teraz tak przez 8 rozdziałów będzie się kajał i prosił o szansę? Długa droga przed nim. Opowiadanie życiowe, wielu matkom wydaje się najlepiej co jest dobre dla ich dzieci i nieświadomie je krzywdzą - a że Ulka jest wyjątkowo uparta to wyjątkowo długo Marek będzie walczył :). Pozdrawiam serdecznie.
MalgorzataSz1 2015.05.10 21:18
K.

No tak, miałaś rację. Jesteś bardzo krytyczna jeśli chodzi o Ulę i Dobrzańskich. Ci ostatni znaleźli się między młotem a kowadłem, ale nie było tak, że nie usiłowali Uli skłonić do zmiany decyzji. Oni też uważają, że Marek powinien wiedzieć.
Jeśli ktoś taki jak ona został w przeszłości tak bardzo upokorzony, a człowiek, którego kochała nie zrobił nic, by mogła tego upokorzenia uniknąć, to nawet fakt posiadania wspólnego dziecka często nie zmienia kompletnie nic w relacjach między takimi ludźmi. Ona jest pełna lęku, ale wkrótce to będzie ewoluować i sama dojdzie do wniosku, że wychowywanie Antosia wyłącznie przez nią, wyrządza chłopcu tylko krzywdę.
Prawda zawsze wychodzi na jaw wcześniej czy później, a kłamstwo ma krótkie nogi. Z całą pewnością Marek dowiedziałby się o dziecku znacznie wcześniej a nie gdy mały osiągnie osiemnaście lat. Po drodze jest jeszcze przedszkole i szkoła, a dzieci bezlitosne i ciekawskie. Nie obyłoby się bez pytań o ojca, a wtedy Antoś na pewno by drążył temat do skutku.
Uspokoję cię, że na sto procent Marek nie będzie się kajał przez osiem kolejnych rozdziałów. Przełom nastąpi w okolicach czwartego, więc dość szybko.

Dziękuję za długi i ciekawy wpis. Serdecznie pozdrawiam. :)
K. (gość) 2015.05.11 09:53
Małgosiu, mam nadzieję że wiesz, że to krytyka konstruktywna a nie krytykanctwo - bo to dwie różne kwestie. I nie krytykuję Ciebie, a upór Ulki i jej dumę, bo tu nie chodzi już tylko o nią, ale o jej syna - a jemu Marek żadnej krzywdy nie zrobił, nie zawiódł go, bo nawet nie dostał takiej szansy. Trochę pokręciłam ale chyba wiesz o co mi chodzi. To, że dwoje ludzi przestało się kochać, nie chce być razem nie oznacza, że dziecko ma nie mieć pojęcia o ich istnieniu - jasnym jest, że lepiej dla dziecka jeśli wychowuje się w pełnej rodzinie, gdzie jest Mama, Tata i ono. Staram się zrozumieć Ulkę jej żal, ból, chęć odcięcia - ale prawdą jest, że daleko nie uciekła :) i (powtórzę znowu) już nie chodzi tylko o nią. I już się cieszę na myśl, że sprawa się wydała i trzeba będzie stawić jej czoła. Schować dumę i wysłuchać. Czyli zrobić to, co powinna parę lat temu. Pewnie będzie bolało, bo rozgrzebiemy stare rany, ale skoro wcześniej uciekała to teraz musi podnieść rękawicę. I oby wszyscy z tej potyczki wyszli cali. Pozdrawiam serdecznie.
MalgorzataSz1 2015.05.11 13:14
K.

Każdy wyraża swoje opinie na temat treści, bo po to jest ta możliwość komentowania. To, że akurat w taki sposób opisuję zachowanie Uli nie oznacza, że na jej miejscu postąpiłabym podobnie. Raczej postąpiłabym zupełnie inaczej. Opowiadanie pisze się po to, żeby zaintrygować, wzbudzić właśnie kontrowersje, złość, czasem wywołać płacz lub inne emocje, których skutkiem są takie piękne dyskusje pod rozdziałami, bo każdy z nas jest inny i każdy ma własne zdanie na dany temat.
Ja do nikogo nie mam pretensji, bo jak mogłabym je mieć, skoro każdy pisze komentarz ze szczerego serca i wyraża tym samym własne zdanie. Mnie pozostaje się tylko cieszyć, że są tacy/takie, którzy chcą jeszcze czytać opowiastki na temat serialu, bo ja osobiście mam do niego ogromny sentyment i bardzo lubię aktorów grających wszystkich jego bohaterów.
Serdecznie pozdrawiam K. :)
jute (gość) 2015.05.11 19:59
Witaj Małgosiu.Ja (nie zaczyna się zdania od "ja") bym postąpiła dokładnie tak jak Ula.Po co dziecku taki ojciec?Tchórz ,drań,oszust,kłamca.Skrzywdził ją, to może skrzywdzić również dziecko.Może nie dotrzymywać obietnic,terminów spotkań itp.Trzeba pamiętać dlaczego i jak Ula odeszła z firmy,oraz treść usłyszanej przez nią rozmowy.Powinna schować dumę do kieszeni?..Dajcie spokój, przecież ta duma i Antoś to wszystko co jej pozostało.Marek jakoś nie umiał schować swojej dumy i powiedzieć Sebastianowi,że kocha Ulę.Zwyczajnie się tego wstydził.Więc teraz nie ma żadnych praw,no może mieć prawo żałować swojej głupoty.Naprawdę uważacie,że ojciec może być zupełnie do kitu,ważne ,że jest?..Dobra ,,pewnie nikogo nie przekonam, bo jak kiedyś stwierdził pierwszy gwiazdor polskiej sanacji " z racją jest jak z du--ą , każdy ma swoją"..Dobrzańscy twierdzą,że Marek się zmienił,Fajnie. Tylko czy Ula ma obowiązek w to uwierzyć?..Pozdrawiam i błagam,nich Marek za dużo nie pyszczy,bo będę miała ochotę jakimś "liściem" mu lico ozdobić.Czekam na "dalej".
MalgorzataSz1 2015.05.11 20:18
Jute

Jak to miło poznać stanowisko inne niż do tej pory. Jedni uważają tak, drudzy inaczej. Mnie bardzo cieszy ta rozbieżność opinii, bo dyskusja staje się wtedy ciekawsza.
Jedno jest pewne. Marek nie zachował się właściwie i tym bardzo Ulę rozczarował, a jego była narzeczona upokarzała ją, podczas kiedy on temu biernie się przyglądał, chociaż mógł zareagować w kompletnie inny sposób.
To nie jest coś, o czym można szybko zapomnieć. Ula to wrażliwa osoba i takie rzeczy nie spływają po niej.
Marek jednak posiada szacunek do rodziców i zrozumie, że nie mieli innego wyjścia.

Dzięki Jute za długi i momentami ironiczny komentarz. Zdanie "bo jak kiedyś stwierdził pierwszy gwiazdor polskiej sanacji " z racją jest jak z du--ą , każdy ma swoją", rozwaliło mnie dokumentnie.

Pozdrawiam kochana. :)
amicus (gość) 2015.05.12 11:39
Witaj,
wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale wczoraj byłam zbytnio wyprowadzona z równowagi tą aferą do której dążyła Matylda i Anonim.
A co do nowego opowiadania, to z jednej strony Ulka mnie denerwuje, bo każdy ma prawo wiedzieć, że ma dziecko... Ale z drugiej ją rozumiem. Czuła się skrzywdzona i upokorzona. Nie wiem, jak ja zachowałabym się na jej miejscu... Skłaniam się chyba jednak do tej pierwszej wersji. Marek skrzywdził ją. Nie potrafił zachować się jak mężczyzna w sytuacji, gdy powinien stanąć w obronie ukochanej kobiety. Ale nie wiadomo, jakim byłby ojcem. To, że ona nie chciała z nim być nie powinno automatycznie oznaczać, że dziecko nie ma ojca. I postawa Dobrzańskich... Fajnie, że jej pomogli, fajnie, że wzięli poniekąd odpowiedzialność za wnuka, że chcieli mieć kontakt... Ale dlaczego nie dopingowali Marka do dalszych poszukiwań skoro wiedzieli, że kocha ją naprawdę i na dodatek ma dziecko. Ja nie twierdzę, że powinni do niego przybiec i powiedzieć 'masz syna, Ulka mieszka w Otwocku'... niemniej powinni motywować dla dobra ich wnuka i ich syna.
Czekam na spotkanie Ulki i Marka. Bardzo jestem ciekawa przebiegu tej niełatwej rozmowy.
Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.05.12 17:09
amicus

Myślę, że czytelniczki podzieliły się na dwa obozy. Jeden to tych, które uważają, że Ula powinna powiedzieć Markowi o dziecku, a drugi, że wręcz przeciwnie.
Ja sama wybrałabym prawdopodobnie ten pierwszy. Gdyby i Ula tak postąpiła ja nie miałabym o czym pisać. :)
Pisałam już wyżej, że seniorzy też uważają, że Marek powinien wiedzieć, że jest ojcem. Oni wciąż próbują wpłynąć na Ulę i na zmianę decyzji, którą podjęła, ale jak na razie bez rezultatów. O tym właściwie będzie w kolejnej części.
Jeśli chodzi o spotkanie tych dwojga face to face, to jeszcze minie trochę czasu, ale nie tak wiele. Pisałam K., że przełomowy będzie rozdział czwarty.
dziękuję Ci, że jednak znalazłaś czas, żeby przeczytać.
Pozdrawiam. :)
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.05.12 18:06
Witaj Małgosiu :)
Gdy drugi raz czytałam ten rozdział, aby dokonać analizy, zauważyłam, że Ula lubiła przesiadywać, odwiedzać podopiecznych hospicjum. Tyle razy widziała jak odchodzą, z niejedną osobą na pewno się zżyła, a później ona odeszła. Zastanawia mnie to, że nie pomyślała tak o ojcu dziecka. Chciałby aby odszedł on w niewiedzy? Żeby nigdy nie poznał swojego syna? Nie zamierzam teraz piętnować Uli, bo komentarz Jute rzucił mi inne światło na ten problem. Marek był tchórzem i dupkiem. Nie pisałam o tym w poprzednim komentarzu (chyba), ale jeszcze raz wróciłam do pierwszej części. Cieplak musiała czuć się bardzo upokorzona, jego narzeczona wrzeszczała i zrobiła aferę (podobno kobieta z klasą), a on stał z boku i patrzył jak jego ukochana jest szykanowana. Gwoździem do trumny była ta rozmowa z Olszańskim. Ciekawa jestem czy ona, tak jak w filmie usłyszała fragment, czy Marek się jej wstydził? (Mam nadzieję, że w tej kwestii mnie oświecisz :D) Po tych wszystkich krzywdach ona ma mu od razu wybaczyć i wrócić do porządku dziennego? Nie tak szybko, Ula ma swoją godność i honor. Marek raczej nie powinien mieć problemu z domyśleniem się kto jest matka dziecka. Gdyby to dziecko było jakieś innej pany, dowiedziałby się o ty od razu, bo pewnie chciałby złapać go na dziecko. Tylko Ula mogła wykazać się taką dumą. Nie chciał go o nic prosić, możliwe też, że nie powiedziała mu o ciąży ze względu na opinię 'publiczną'. Gdyby taka informacja rozeszła się po FD, znów znalazłaby się na językach - "złapała go na bachora" itp. Cieplakówna nie ma zamiaru być już upokarzaną. Raz wystarczy. Gdy już się pogodzą, nie sądzę, że Ula wróci do FD... Pozdrawiam, UiM :)
MalgorzataSz1 2015.05.12 18:27
UiM

Ula była osobą wrażliwą i to głównie dlatego lgnęła do podopiecznych hospicjum. Nie myślała w ten sposób o Marku, że on odejdzie z tego świata bez świadomości, że zostawia na nim dziecko. To zbyt dalekosiężne przypuszczenia.
Ula usłyszała wprawdzie tylko fragment rozmowy, ale nawet jakby postała dłużej to nie usłyszałaby takich słów od Marka. Będzie taka rozmowa między nim a Olszańskim i to dopiero wtedy powie Sebastianowi całą prawdę

Mały Antoś jest bardzo rezolutnym dzieckiem i w następnej części zrobi niespodziankę swojemu tatusiowi, ale o tym w czwartek. Czy Ula wróci do F&D? Zobaczymy.

Serdecznie Cię pozdrawiam i dziękuję, że podzieliłaś się ze mną swoimi wątpliwościami. :)
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.05.12 22:46
Już nie mogę się doczekać tej rozmowy :) Czyli teraz Olszański nie zna prawdy? Czy zna tylko jej część :) Potwierdziły się moje przypuszczenia, że on się jej wstydził. To na pewno nie było miłe dla Uli :( Bardziej niż nią przejmował się tym co ludzie powiedzą na nią, a może nawet co modelki powiedzą? To raczej nie pomoże mu w poprawie kontaktów z Ulą :/ Zastanawiam się czy on ją kochał? Może mu tak się wydawało, a pokochał dopiero jak ją stracił. Musze przyznać że czytając w pierwszej części ten fragment "Ona miała wypisaną tę miłość na twarzy, on sprawiał wrażenie, jakby spotykał się z nią z przymusu. Niechętnie ją całował, chociaż pragnęła tego z całej duszy. Jej musiały wystarczyć krótkie cmoknięcia w policzek i tak dość sporadyczne." - to aż mnie nosiło. Co trzeba mieć w głowie aby grać na czyiś uczuciach? Mieć je za nic, to chyba jest najgorsze upodlenie dla Uli, kobiet... ehh, mój feminizm. Zawsze się zastanawiam co by było gdyby on się nie zakochał? Szkoda gadać. Nienawidzę takiego Marka, ale co zrobić. Mimo wszystko zawsze mam nadzieję na szczęśliwe zakończenie. Pozdrawiam, UiM
MalgorzataSz1 2015.05.13 16:16
UiM

To tak jak w serialu, że najpierw była to tylko gra pozorów, a potem bardzo silne uczucie. Olszański nie miał pojęcia, że Marek w końcu zakochał się w swojej asystentce, bo marek nie wtajemniczał go we wszystko.
Moje opowiadania zawsze kończą się szczęśliwie, przecież wiesz o tym.
Pozdrawiam.:)
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.05.13 16:20
To stwierdzenie było ogóle, do wszystkich opowiadań :) A chyba bezwarunkowa miłość nie skończyła się połączeniem U + M. Musze się przyznać, że po przeczytaniu ostatniego rozdziału (zaczynałam czytać od końca) zrezygnowałam z czytania całego. Może wkrótce to nadrobię :) Pozdrawiam, UiM
MalgorzataSz1 2015.05.13 17:31
UiM

"Bezwarunkowa miłość" ma również szczęśliwe zakończenie i uważam, że nie powinnaś się zniechęcać. Happy end jest dla Uli, ale i dla Marka poniekąd też mimo, że nie są już małżeństwem. To jedyne moje opowiadanie, w którym oni nie są razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz