Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"WESPRZYJ SIĘ NA MNIE" - rozdział 10

15 luty 2015
ROZDZIAŁ 10


Po obiedzie rozsiedli się w fotelach i na wygodnej kanapie delektując się czarną jak smoła kawą. Marek powrócił do tematu podjętego jeszcze przed obiadem przez ojca i pokrótce nakreślił sytuację Uli.
- Kiedy już całkiem wydobrzeję i wrócę do pracy chciałbym zaproponować ci kochanie wiceprezesurę. Maciek zgodził się już zastąpić Alexa na stanowisku dyrektora finansowego. Z wami u boku ta firma wreszcie zacznie prężnie działać. Nie mówię, że do tej pory było źle, ale sam Febo nie mógł dopilnować wszystkiego. To i tak cud, że jakoś to ogarniał. Prawdę powiedziawszy nie wierzyłem, że sobie poradzi, ale jednak. Mimo naszych wcześniejszych animozji potrafię to docenić. Zgodzisz się Ula? Wszyscy jak tu siedzimy bardzo byśmy tego chcieli. Zapewniam cię, że nie będzie to taka harówa jaką miałaś w poprzedniej firmie, chociaż pracy na pewno będzie sporo.
Ula uśmiechnęła się znad parującej filiżanki.
- Zgodzę się, ale pod jednym warunkiem, że będziesz solidnie ćwiczył i usprawnisz się na tyle, by nie narzekać na dyskomfort w pracy.
- To mogę ci przysiąc. Za miesiąc kończę rehabilitację w szpitalu. Na kolejne dwa tygodnie chcielibyśmy wyjechać do jakiegoś SPA – zwrócił się do ojca. - Ja kontynuowałbym ćwiczenia, a Ula odpoczęłaby trochę od tej ciągłej opieki nade mną. Może ty tato dałbyś radę zastąpić mnie na ten czas? Pojutrze pojechalibyśmy do firmy wszyscy. Alex wprowadziłby cię Maciek w bieżące sprawy i mógłbyś już zacząć kiedy nas nie będzie, i pomóc trochę ojcu. Olszański, nasz kadrowiec wypisałby wam umowy. Ja jeszcze dzisiaj zadzwonię do jednego i drugiego, żeby byli gotowi.
- To chyba niezły plan – Krzysztof uśmiechnął się do syna. – Ja jak na razie czuję się świetnie i nic mi nie będzie jak popracuję przez te dwa tygodnie. Maciek pomoże i na pewno damy sobie radę.
- Dzięki tato. Ja też rozejrzę się w sytuacji, bo myślę, że trzeba będzie zatrudnić paru ludzi szczególnie do działu promocji i reklamy, który będzie twoją działką Ula i może asystenta dla Maćka. Wprawdzie jest Dorota, ale to sekretarka i nie ma odpowiednich kwalifikacji na asystentkę. Jednak o tym pomyślimy już po naszym powrocie. Koniecznie trzeba spytać Pshemko, co z kolekcją wiosna-lato. Niedługo maj i pokaz. Nie wiem, czy Alex zamówił właściwe materiały. Mam nadzieję, że w tej kwestii nie działał na własną rękę i zakupił te wskazane przez mistrza. Jestem taki podekscytowany. Nawet nie wiecie jak bardzo tęskniłem za firmą i ludźmi. Gdyby nie ciągła obecność w szpitalu Uli, chyba bym zwariował.

Zgodnie z tym co ustalili przy tym wspólnym obiedzie, pojawili się w firmie. Widok idącego o kuli Marka wzbudził sensację. Ludzie podchodzili i ściskali mu dłoń mówiąc jak bardzo się cieszą, że wyzdrowiał. Wzruszyła ich oboje ta wielka życzliwość pracowników. Ania, pracownica recepcji poinformowała ich, że państwo Dobrzańscy, pan Szymczyk i Alex są już w sali konferencyjnej. Będąc już w środku Marek przedstawił Alexowi Ulę.
- Już widziałeś ją w sądzie. To Urszula Cieplak. Obejmie wiceprezesurę i zajmie się public relations. Maciek obejmie schedę po tobie i tu moja prośba, żebyś wprowadził go w bieżące sprawy zanim wyjedziesz stąd na dobre. Masz już wszystko ustalone tam w Mediolanie?
- Wszystko. Czekają tam na mnie i nie ukrywam, że chciałbym wyjechać jak najprędzej, bo nie będą czekać w nieskończoność.
- To zrozumiałe Alex i ja nie będę robił ci żadnych trudności. Teraz zależy od ciebie w jakim czasie przekażesz sprawy Maćkowi. Uruchom Turka, bo on pewnie jest na bieżąco, niech też pomoże. I jeszcze jedno. Co z Pauliną?
- A co ma być? – Zdziwił się Febo.
- Chodzi mi o to, czy ona wyjeżdża razem z tobą. Nie będę ukrywał, że nie chcę jej w firmie.
- No nie dziwię ci się. Zresztą ona i tak przychodzi do pracy w kratkę. Nie wiem jakie ma plany. Nie rozmawiałem z nią. Wie dobrze, że wyjeżdżam na stałe, ale nawet nie wyraziła chęci dołączenia do mnie. Trochę mam jej dość i właściwie jest mi obojętne, co zrobi. Jeśli będzie chciała wyjechać, to proszę bardzo, ale musi sobie poszukać tam pracy, bo ja nie mam zamiaru jej utrzymywać. Jest mi winna mnóstwo pieniędzy i jakoś nie bardzo się kwapi, żeby je oddać. Mieszka u mnie, ale ja chcę sprzedać dom, bo nawet jeśli ona w nim zostanie nie będzie w stanie go utrzymać. Jej jedyne dochody obecnie to pensja i zyski z udziałów. Jednak jak mówiłem wcześniej ona od paru miesięcy nie przychodzi regularnie do pracy i gdyby to był szeregowy pracownik wyleciałby na zbity pysk już dawno. Nie wiem, co postanowisz względem niej.
- No cóż… Nie potrzebujemy pracowników, którzy nie wywiązują się ze swoich obowiązków. Wylatuje. Udziały może sobie zatrzymać, ale pasożyta karmił nie będę. Ona jest dzisiaj?
- Niestety nie. Może pojawi się jeszcze…
- W takim razie zaraz poproszę tu Olszańskiego, albo lepiej sam do niego pójdę. Musi wypisać wam umowy, a Paulinie zwolnienie. Jak się będzie stawiała, to dostanie dyscyplinarkę. Ja z Ulą wyjeżdżam na dwa tygodnie Alex dokończyć rehabilitację. Przez ten czas będzie na miejscu tata i Maciek. Aha. Powiedz mi jeszcze jak kolekcja? Wyjdzie?
- Na pewno. Pshemko mnie nie trawi, ale ostatnio patrzy na mnie łaskawszym okiem, bo załatwiłem materiały z najwyższej półki. Sala w Łazienkach wynajęta. Zostało tylko kilka szczegółów, ale to już przekażę panu Szymczykowi. Myślę, że nie zobaczymy się już, bo wyjadę zanim zdążycie wrócić – wyciągnął rękę do Marka. – Ty wypoczywaj, a ja zrobię wszystko, żeby pozamykać sprawy. Zobaczymy się pewnie dopiero jesienią na posiedzeniu zarządu.

Wraz z Ulą i Maćkiem wyszli z konferencyjnej z zamiarem udania się do kadr. Na korytarzu dostrzegli wychodzącą z windy Paulinę.
- O wilku mowa – mruknął Marek. – Paulina pozwól tutaj – powiedział nieco głośniej. Zdziwiona podeszła do nich.
- O co chodzi? Wracasz?
- Owszem i chciałbym wiedzieć dlaczego przychodzisz do pracy o dwunastej trzydzieści, a nie o ósmej rano. – Prychnęła pogardliwie mierząc go od stóp do głów.
- Nie będziesz mi mówił, od której mam pracować.
- I tu się mylisz. Właśnie idę do Olszańskiego. On wypisze ci wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym. Już tu nie pracujesz. Będziesz mogła od jutra wysypiać się do woli. Nie potrzebuję pracownika, który olewa swoje obowiązki, a wspólnika w interesach tym bardziej. Zatrzymasz swoje udziały, ale twoja praca w firmie właśnie dobiegła końca.
Gdyby wzrok mógł zabijać Marek leżałby już martwy na zimnej posadzce korytarza. Nie zważając na kręcących się po nim pracowników obrzuciła go stekiem wyzwisk. Jej rozwścieczony głos dotarł i do sali konferencyjnej wywabiając z niej Alexa i Dobrzańskich.
- Czyś ty zgłupiała do cholery? – Alex złapał ją za łokieć i odwrócił do siebie. – Zachowujesz się jak jarmarczna przekupa. Dlaczego się tak wydzierasz?
- Czy wiesz, co on przed chwilą mi powiedział?
- Wiem, bo ustaliliśmy to wcześniej – opanowany głos brata zbił ją z pantałyku.
- Jak to, ustaliliście?
- Idziesz do zwolnienia, bo jesteś najgorszym pracownikiem w tej firmie. Nikt ci nie będzie płacił tylko za to, że podpiszesz listę obecności. Udziały nadal są twoje. Poza tym sprzedaję dom, bo za niespełna dwa tygodnie wyjeżdżam na stałe do Milano. Mówiłem ci o tym już dawno. Nie określiłaś się, czy chcesz ze mną jechać, a skoro tak, będziesz musiała poszukać sobie jakiegoś mieszkania i chyba też pracy.
Paulina z niedowierzaniem słuchała słów brata.
- Nie wierzę… Nie wierzę, że robisz mi coś takiego. Wcale nie jesteś lepszy od niego. Nie daruję wam obu. Jeszcze się przekonacie na co mnie stać. – Odwróciła się do Dobrzańskich. – A wy pozwolicie na to? Będziecie stać bezczynnie i przyglądać się jak tych dwóch mnie krzywdzi?
- Przykro mi Paulinko, – odezwała się Helena – ale my nie mamy tu nic do powiedzenia, bo to decyzja Marka i Alexa, a my nie będziemy się wtrącać. Poza tym zapracowałaś sobie na takie traktowanie w pocie czoła i jeśli już chcesz mieć pretensje to tylko do samej siebie.

Po ogarnięciu spraw firmowych wreszcie wyjechali. Ten dwutygodniowy pobyt nad morzem obojgu wyszedł na zdrowie. Odetchnęli. Ula korzystała ze wszystkich zabiegów upiększających i relaksujących. Marek pilnie ćwiczył pod okiem rehabilitantów. W chwilach wolnych spacerowali wzdłuż morskiego brzegu wdychając bogate w jod powietrze.
Ich powrót do domu zbiegł się w czasie z pokazem kolekcji. Mieli zaledwie trzy dni, żeby się do tego przygotować. Mile zaskoczył ich Maciek, bo jak się okazało stworzył wraz z Turkiem zgodny tandem, który po wyjeździe Aleksa pracował jak szalony wspomagany dodatkowo cennymi wskazówkami Krzysztofa. Nawet mistrz Pshemko ulegający zwykle przed każdym pokazem histerycznej panice, tym razem był wyciszony i wyłącznie skupiony na kreacjach. Maciek dowiedziawszy się o tym, że nic tak nie napędza do pracy projektanta jak gorąca czekolada z odrobiną chili, dostarczał mu ją hektolitrami, byleby tylko ten zachował spokój i nie wpadał we furię.
Marek był zachwycony i obiecał, że doceni finansowo ten zbiorowy wysiłek. Jeszcze większe wrażenie zrobiła na nim informacja, że przygotowano dla Uli gabinet i wyposażono go. Położony był naprzeciw gabinetu Marka, a łączył oba jeden sekretariat, w którym urzędowała sekretarka juniora, a do niej miała dołączyć wkrótce asystentka Uli.

Po pokazie, który udał się nadzwyczajnie poszły ogłoszenia o naborze na stanowiska pracowników biurowych, głównie do nowotworzonego działu PR. Do tej pory to Marek zajmował się tą działką sam. Teraz uznał, że firma powinna się dobrze i intensywnie reklamować, a Ula znakomicie sobie z tym poradzi.
Siedzieli u Marka w gabinecie omawiając jeszcze szczegóły, gdy do środka wszedł Olszański ze stosikiem aplikacji. Przywitał się z nimi i usiadł na fotelu stojącym tuż przy drzwiach.
- I co Sebastian – odezwał się Marek – jest ktoś godny uwagi?
- No trochę jest. Wyselekcjonowałem najlepszych. Przyszedłem tylko zapytać na kiedy ich umawiać. Muszę obdzwonić wszystkich.
- Myślę, że nie ma na co czekać. Zaczniemy jutro o dziewiątej w sali konferencyjnej. Tam ich umawiaj. Ilu ich jest?
- Dwudziestu dwóch, w tym większość kobiet.
- I bardzo dobrze – Ula wstała i obciągnęła bluzkę. – Mam złe doświadczenia ze współpracy z mężczyznami, bez urazy dla tu zgromadzonych. Jeśli chodzi o współdziałanie w grupie, to zdecydowanie wolę kobiety. Są rzetelne, bardziej precyzyjne i lepiej sprawdzają się na takich stanowiskach. No dobra, to ja idę do siebie. Mam trochę roboty.

Następnego dnia tuż przed dziewiątą zaczął gromadzić się przy recepcji tłumek osób aplikujących do firmy. Ula wraz z Markiem podeszła jeszcze do siedzącej za ladą Ani i poprosiła ją o zrobienie dużej ilości kawy.
- Trochę nam zejdzie Aniu, bo jak wiesz zgłosiło się sporo osób, – mówiła Ula z przepraszającym uśmiechem – więc jeśli byłabyś tak uprzejma…
- Nie ma sprawy. Ogarnę tu tylko trochę i zaraz przyniosę. Tu macie jeszcze imienne listy wszystkich – podała Uli plik kartek. Mieli już iść do konferencyjnej, gdy Uli wzrok przykuł jeden ze stojących w pobliżu mężczyzn. – Nie…, to chyba niemożliwe… - pomyślała. – Zaczekaj tu chwilkę Marek, muszę coś sprawdzić. – Podeszła do stojącego tyłem mężczyzny. – Sławek? – Spytała. Mężczyzna odwrócił się gwałtownie i wlepił w nią oczy.
- Ula? A skąd ty się tu wzięłaś? Też aplikujesz do tej firmy? Ależ wypiękniałaś.
- A ty? – Odpowiedziała pytaniem nie zwróciwszy nawet uwagi na komplement, którym ją obdarzył.
- Ja tak. Złożyłem tu papiery.
- Bardzo wątpię, czy zostaniesz przyjęty. O ile wiem z poprzedniej zwolniono cię dyscyplinarnie i wytoczono ci proces o finansowe wyrównanie strat, które poniesiono przez brak twoich kompetencji. Sądzisz, że po czymś takim jakakolwiek firma potraktuje cię poważnie? – Dyrcz uśmiechnął się drwiąco.
- Nie muszą o tym wiedzieć, prawda?
- Nie muszą? Tak chyba byłoby uczciwie, nie sądzisz?
- Ula, daj spokój, a od kiedy to uczciwość popłaca?
- W tej firmie bardzo popłaca i myślę, że wkrótce się o tym przekonasz. Powodzenia – odwróciła się na pięcie i dołączyła do Marka wyjaśniając mu znajomość z tym człowiekiem.
- A więc to jest sławny pan Dyrcz. Nie ma mowy, żebyśmy go zatrudnili, ale rozmowę kwalifikacyjną powinien przejść – zerknął na zegarek. – Czas zaczynać kochanie. Chodźmy.
Powoli, acz konsekwentnie wyłuskiwali z tej grupy najlepszych. Już wiedzieli kto zostanie asystentką Maćka. To on zadecydował, bo dziewczyna studiowała w Anglii i tam przeszła chrzest bojowy w jednym z banków. To właśnie referencje wystawione przez ten bank przekonały wszystkich. Ula musiała wybrać co najmniej sześć osób i miała znacznie trudniejsze zadanie od Maćka.
Właśnie przyszła kolej na Dyrcza. Kiedy wszedł do środka oczy rozszerzyły mu się ze zdumienia, gdy ujrzał za stołem Ulę. Nerwowo przełknął ślinę i przygładził włosy. Poczuł się niepewnie i chyba przeczuwał, że ta rozmowa nie będzie dla niego pomyślna.



RanczUla 2015.02.15 10:15
Twoja historia Pauliny i Aleksa dokładnie odwrotna do mojej w KoszMarku, ale może i dobrze jest zawsze jakieś urozmaicenie. I Drycz wrócił jestem ciekawa,czy Ula da mu szansę.Mściwa chyba nie jest.
Angela (gość) 2015.02.15 12:10
No proszę, proszę. Pan Dyrcz na rozmowie kwalifikacyjnej w Febo&Dobrzański. To się zdziwił jak zobaczył Ulkę. Jestem bardzo ciekawa dalszej części tej rozmowy. Myślę, że go nie przyjmą. Czekam na kolejną notke.
Pozdrawiam Angela.
Gaja (gość) 2015.02.15 12:34
Witaj Małgosiu,
ależ mnie zaskoczyłaś postawą Alexa!!! Mimo wszystko, chyba nikt by się nie spodziewał, że będzie taki surowy wobec Pauli. Jak do tej pory, niezależnie od tego jacy byli wobec innych, dla siebie zawsze stanowili solidną podporę, może czasami ślepą ale jednak zawsze się wspierali. Aż do tego opowiadania. Myślę jednak, że Pauli powinno to wyjść na dobre, chociaż początki nie będą zbyt fajne. Coś podobnego, nawet Jej zaczęłam współczuć, została zupełnie sama, w tym względzie nie może liczyć nawet na Dobrzańskich. Wiem dobrze, że zasłużyła sobie na to, oczywiście Helena miała rację stwierdzając, że zapracowała sobie na takie traktowanie w pocie czoła i jeśli już chce mieć pretensje to tylko do samej siebie. Przyznaję się też, że już zapomniałam o Sławusiu, a tu niespodzianka. Świat jest jednak mały. Nic Go nie nauczyła sprawa z poprzedniej pracy, cały czas myśli, że kłamstwo popłaca, jak to miło, że prawda zwycięży i szybko się przekona, że kłamstwo ma jednak krótkie nogi:) Tylko pozazdrościć jak fajnie dogadują się Marek z Ulą, oby tak dalej:) Po raz kolejny potwierdza się, że nie ma jak przyjaźń i ciepłe rodzinne stosunki. Dziękuję i czekam na ciąg dalszy.
Serdecznie pozdrawiam:)
Gaja
jute (gość) 2015.02.15 13:54
Małgosiu,czytam, nie piszę.Palce w gipsie.Potem .Zbiorowo.Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2015.02.15 17:51
RanczUla, Angela, Gaja i Jute

Bardzo dziękuję dziewczynki za komentarze i wizyt ę na blogu.
Paulina została sama, ale czyż nie jest to wierna kalka jej zachowania wobec Marka, którego też zostawiła i to w najgorszym dla niego momencie? Nie miała żadnych skrupułów, więc dlaczego oni mają mieć je wobec niej? Alex ma serdecznie dość siostry, bo i jego wykorzystała ponad miarę. On z własnej kieszeni pokrył jej dług wobec Marka, utrzymywał ją i pozwalał mieszkać w swoim domu, a ona nie wykazuje nawet minimum chęci, żeby mu te długi pospłacać, bo uważa, że to jej się należy. Z jakiej racji? Z takiej, że on jest bratem i powinien, a w przypadku Marka, że on był jej chłopakiem i też powinien? To tak nie działa. Nawet królowie musieli spłacać swoje długi. Ma kobieta teraz nad czym myśleć, bo jej położenie nie jest do pozazdroszczenia.
Cieszę się, że zaskoczyłam Was Dyrczem. Co z nim będzie, okaże się w następnym rozdziale.

Jute, gdzieś Ty złamała rękę? Czyżby znowu nieszczęśliwy upadek? A ja zastanawiałam się dlaczego tak nagle zamilkłaś. Dobrze, że chociaż jedną ręką dałaś radę wystukać, co się dzieje. Kuruj się kochana. Moje szczęście też nie trwało długo i od dwóch dni znowu leżę i wyję z bólu. Za półtora tygodnia wracam do pracy i nie mam pojęcia jak mam to zrobić.

Pozdrawiam dziewczyny. :)
Gosia (gość) 2015.02.15 18:01
Pięknym snem byłby obrazek jak to Dyrcz jest szczery. O moja naiwności - do tego to on chyba nie dorósł.
To zdanie najbardziej mi się spodobało:
"Gdyby wzrok mógł zabijać Marek leżałby już martwy na zimnej posadzce korytarza. "
Ileż to razy człowiek chciałby mieć taką moc. W życiu byłoby prościej, ale gdyby było nas mniej możliwe, że wcale nie byłoby lepiej?!
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
K. (gość) 2015.02.15 19:03
Małgosiu, na początku bardzo dziękuję, że jednak zaakceptowałaś mój pomysł aby to Czytelniczki coś zaproponowały. Zdaje sobie sprawę, że niektóre pomysły mogą okazać się do bani, ale może trafi się coś, co Cię natchnie albo do czegoś nada. Też postaram się coś przesłać, ale nie obiecuję bo na razie nie mam za wiele czasu.
Co do rozdziału: mój i Uli "ulubieniec" Dyrcz wkracza do akcji. Ale ma facio pecha znowu trafia na tę wredną i głupią Ulę, która mam nadzieję będzie mściwa, pamiętliwa i nieustępliwa - co najmniej tak jak Paula. Akurat w tym przypadku Paula może służyć za wzór ;). Apropo Pauli się doigrała wreszcie, po tylu latach trucia życia wszystkim wokół - Dobrzańskim Seniorom, Markowi, a i Alexowi jak się okazuje. Najwyższa pora po tylu latach życia ponad stan zacząć za to płacić. Life is brutal ;). Na szczęście firma działa bardzo sprawnie, Dobrzańscy Juniorzy dobrze się dogadują nie tylko w życiu prywatnym. Pokonali trudności i mogą się cieszyć i sobą i firmą. Szczęście na wszystkich płaszczyznach i dobrze bo oboje na to zasługują. Pozdrawiam i czekam na pełną złośliwości rozmowę kwalifikacyjną Dyrcza ;).
MalgorzataSz1 2015.02.15 19:24
Gosia

No niestety takie typy jak Dyrcz już tak mają, że szczerość jest im z gruntu obca i nawet jeśli brak tej szczerości sprawia mu niemałe kłopoty, to i tak nie wyciąga z tego wniosków.

K.

Bardzo dziękuję Ci za to, że wystąpiłaś z taką propozycją, bo dziewczyny przeczytały i już przysłano mi 4 pomysły na opowiadania. Pomysły są bardzo dobre, ale czy ja będę w stanie to dobrze opisać, naprawdę nie wiem. Przymierzyłam się już do jednego i napisałam pierwszy rozdział. Niestety znowu pogorszyło się moje zdrowie i nie potrafię zbyt długo siedzieć przy komputerze. Mam nadzieję, że to się szybko zmieni.
Wracając do opowiadania, to jak zostanie potraktowany Dyrcz na rozmowie kwalifikacyjnej w ostatnim, czwartkowym rozdziale. Również wyjaśnią się dalsze losy Pauliny.

Bardzo dziękuję za wpisy serdecznie Was pozdrawiam. :)
amicus (gość) 2015.02.15 20:23
No cóż, nikt po Pauli płakał nie będzie. I wierzę w rozsądek i Uli i Marka, że nie nastąpi 'żegnamy Paulinę, witamy Sławka'. Ten to dopiero jest aparat. Jest naprawdę naiwny sądząc, że dyscyplinarka się nie wyda. I ta wyśmiana przez niego Ula miałaby teraz zostać ponownie jego szefem... no tego by chyba nie przełknął ;)
Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.02.15 20:45
Amicus

Na pewno nikt po Paulinie płakał nie będzie, bo niemal wszystkim zalazła za skórę.
A Sławek mimo całego swojego cwaniactwa jest prymitywny i naiwny, żeby nie powiedzieć po prostu głupi, jeśli myśli, że takie rzeczy są możliwe do ukrycia.
Ula na pewno nie chce z nim pracować i Marek to uszanuje.

Dziękuję za komentarz i zapraszam na ostatni rozdział w czwartek.
Pozdrawiam. :)
panienka (gość) 2015.02.16 21:30
zapraszam serdecznie http://brzydulaa.blog.pl/
UiM (gość) 2015.02.17 18:02
Witaj :) Pan Sławomir chyba bardzo się zdziwił gdy zobaczył Ulę. Co za niepowodzenie :) Gdyby dostał tę pracę, to mogłaby być niezły komedio-dramat. A dzieci, jak nie było, tak nie ma? Dostaną one role w tym opowiadaniu? Pozdrawiam UiM :D
MalgorzataSz1 2015.02.17 19:07
UiM

Bądź cierpliwa. Przecież czwartek za dwa dni i już wszystko będzie wiadomo i o Sławku i o dzieciach.

Dziękuję, że zajrzałaś. Serdecznie pozdrawiam. :)
lilicz74 (gość) 2015.02.18 03:18
..... znowu jestem zaczytana ...... nie mogę doczekać się dalszej części:) Pozdrawiam serdecznie:)
MalgorzataSz1 2015.02.18 09:22
lilicz74

A ja się cieszę, że zaglądasz i czytasz. Zapraszam Cię już na jutro na ostatnią część opowiadania i pozdrawiam Cię równie serdecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz