Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"NIEWIERNOŚĆ" - rozdział 2

05 kwiecień 2015
ROZDZIAŁ 2


Od momentu, w którym Paweł ujrzał piękną nieznajomą w Baccaro, nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Przede wszystkim jednak nie mógł pozwolić sobie na to, żeby Ula czegoś się domyślała. Nie chodziło o to, że zakochał się w innej kobiecie, bo wciąż uważał, że kocha wyłącznie Ulę. Jego wysiłki jeszcze bardziej się zintensyfikowały w rozpieszczaniu jej. Nie było dnia, by nie dostała choćby bukiecika kwiatów lub słodkiej bombonierki. Wciąż zapewniał ją, że jak tylko uskładają dzięki jego zarobkom odpowiednią kwotę pieniędzy, natychmiast się pobiorą i zaczną realizować własne marzenia. Nie miała powodu, żeby mu nie wierzyć. To niemiłe uczucie zazdrości, które ją dręczyło po wyjściu z restauracji zatarło się w pamięci na dobre. Odkąd zaczął pracować w tym centrum informatycznym miał o wiele więcej obowiązków niż wtedy, gdy był zwykłym programistą. Zaczął też wracać zdecydowanie później i żeby wynagrodzić jej te samotne godziny zabierał ją w weekendy a to do kina, a to do teatru lub po prostu na spacer do Łazienek.
Cieszył się, że to mydlenie oczu swojej dziewczynie wychodzi mu tak gładko, bo tak naprawdę wciąż przed jego własnymi jawił mu się obraz tamtej kobiety. Podświadomie szukał jej przyglądając się podczas wolnych od pracy chwil innym przedstawicielkom płci pięknej. Zachodził w głowę kim była i czy aby to nie był tylko wytwór intensywnie pracującej wyobraźni. Jej wizerunek drażnił mu zmysły. Powodował szybsze bicie serca i pożądanie. Zastanawiał się, dlaczego nigdy czegoś podobnego nie poczuł do Uli. Pamiętał, że od razu mu się spodobała, chociaż być może dla innych nie była powalającą pięknością. Życie z nią było dobre, spokojne i ciche, bo dogadywali się bez słów. Bez wątpienia kochała go i miał świadomość, że mógłby się przy niej zestarzeć.

Maj sprawił im miłą niespodziankę. Nagle zrobiło się ciepło, a zieleń wybuchła wręcz spektakularnie. Uwielbiała patrzeć jak wszystko wraca do życia i budzi się z zimowego snu. Czekając na przystanku autobusowym rozpinała kurtkę, luzowała szaliczek i wystawiała twarz do słońca.


Nigdzie się nie spieszyła. Paweł wracał zwykle koło osiemnastej lub dziewiętnastej i mogła sobie pozwolić na spacery po pracy. Nie miała mu za złe, że tak urabia się dla firmy. Był w końcu jednym z jej dyrektorów i musiał pokazać na co go stać. Na pewno go doceniano. Miał niezwykły talent informatyczny i mimo, że pracował zaledwie od trzech miesięcy już zapunktował wprowadzając kilka innowacji do oprogramowania. To przekładało się również na zarobki, które w porównaniu z tym, co zarabiał kiedyś wzrosły czterokrotnie. Jednak nie szastali pieniędzmi, ale systematycznie odkładali lwią część dochodów Pawła na wspólne konto. Wciąż powtarzał, że kupi za to luksusowe mieszkanie takie o jakim marzą oboje.

Był już wieczór, kiedy zaparkował swojego opla na parkingu przed wejściem do bloku. Tuż obok zatrzymał się inny samochód. Rozpoznał kierowcę, którym okazał się jego sąsiad z pierwszego piętra. Uściskali sobie dłonie.


- Witaj Seba. Też późno wracasz. – Mężczyzna zerknął na zegarek i uśmiechnął się.
- Eee, nie jest tak źle. Zdarzało mi się wracać już znacznie później. – Zatrzymał się nagle i spojrzał na Pawła. – Słuchaj… Macie jakieś plany na sobotę?
- Nie wiem…, ale chyba nie… Musiałbym spytać Ulę. A o co chodzi?
- Mam dwa wolne bilety na pokaz mody. Moja firma go urządza. Były przeznaczone dla kogoś innego, ale w ostatniej chwili wycofał się. Szkoda, żeby się zmarnowały tym bardziej, że po samym pokazie odbędzie się bankiet. Wiesz…, tańce, dobre żarełko i świetna muzyka. Uli na pewno by się spodobało. To jak? Pójdziecie?
- Hmm…, może to nie jest zły pomysł? Nigdy nie uczestniczyliśmy w niczym podobnym i może być ciekawie. Daj te bilety. Ula na pewno się ucieszy, że to znowu nie będzie kino, lub teatr.
Ulę zastał w kuchni. Krzątała się przygotowując dla nich ciepłą kolację. Podszedł i objął ją wpół.
- Mmm, boskie zapachy. Co to?
- Leczo. Myj ręce, zaraz podaję.
Kiedy usiadł już przy stole zagaił.
- Spotkałem na dole Sebastiana. Jego firma organizuje w Łazienkach pokaz mody. Jakaś nowa kolekcja na wiosnę i lato. Pytał, czy poszlibyśmy, bo miał wolne dwa bilety. Byłabyś chętna? Ponoć ma być bankiet i tańce. To byłaby miła odmiana, nie? Może spodoba ci się jakaś kreacja?
- Pewnie. Chętnie pójdę. Nigdy nie byłam na pokazie mody. – Paweł uśmiechnął się.
- Dokładnie to samo powiedziałem Sebie. W takim razie idziemy.

Marek miotał się po swoim gabinecie jak zranione zwierzę. Jeszcze nigdy nic podobnego nie przydarzyło się w tej firmie tuż przed pokazem.
- Co ja mam teraz zrobić Seba, co? Cztery modelki w jednym czasie zapadają na grypę. To jakiś wirus cholera, czy co? Skąd ja wytrzasnę teraz cztery dziewczyny.
- Mówiłeś, że Paulina miała gdzieś dzwonić…
- Nie wiem, czy uda jej się coś załatwić – Dobrzański pokręcił rozpaczliwie głową. – Przecież Pshemko rozniesie mnie w pył jak się o tym dowie.
Zaskrzypiały drzwi i ukazała się w nich Paulina. Marek otworzył usta, ale machnęła uspokajająco ręką.
- Już dobrze, nie żołądkuj się tak. Wszystko ogarnięte. Zadzwoniłam do innej agencji i załatwiłam te modelki. Będą na czas.
Marek odetchnął z ulgą i podszedł do niej.
- Gdyby nie ty jedyne co mógłbym zrobić, to podciąć sobie gardło. Dziękuję ci kochanie. To co Seba, jutro, siedemnasta, przed wejściem do Pomarańczarni. Mam nadzieję, że nie będzie już więcej niespodzianek.

Sobota zapowiadała się pięknie. Po zjedzonym obiedzie Ula i Paweł szykowali się do wyjścia. Kiedy ukazała mu się już w pełnym makijażu i ładnej sukience w rudym kolorze tak bardzo przypominającym odcień jej włosów, westchnął.
- Ślicznie ci w tej sukience. Buty i torebka też pasują.
- Ty też wyglądasz całkiem, całkiem, – posłała mu szeroki uśmiech – tylko krawat krzywo leży. Zaraz poprawię.
Zamówioną taksówką podjechali pod główną bramę parku. Już z daleka dostrzegli prawdziwe tłumy wlewające się do wnętrza Pomarańczarni. Kiedy byli już blisko wejścia Paweł ze zdumieniem zauważył stojącą w progu kobietę z restauracji i człowieka, który jej wtedy towarzyszył. Znowu poczuł jak jego serce zadudniło. Podeszli bliżej, a on wręczył kobiecie zaproszenie i przedstawił się.
- Paweł Kamiński, a to moja dziewczyna Urszula Cieplak.
Kobieta popatrzyła mu w oczy i uśmiechnęła się.
– Miło mi państwa poznać. Paulina Febo i Marek Dobrzański współwłaściciele firmy. Serdecznie zapraszamy do środka. Na zaproszeniu mają państwo zapisane numery miejsc. Życzymy przyjemnych wrażeń.
Przesunęli się w głąb zauważając długi, rzęsiście oświetlony wybieg. Zajęli miejsca w fotelach. Dziesięć minut później na estradę wyszedł Marek Dobrzański i tytułem wstępu powiedział kilka słów witając przy okazji przybyłych. Zauważyli kilka znanych z telewizji i prasy twarzy. Paweł był pod wrażeniem i co rusz wskazywał Uli kogoś sławnego. Dostrzegł, że panna Febo zajęła miejsce w pierwszym rzędzie obok jakiegoś wysokiego mężczyzny i starszego małżeństwa. Wolny fotel przy niej po przemowie zajął Marek Dobrzański. Ujął jej dłoń i splótł ją ze swoją.
- A więc są parą – zazdrośnie pomyślał Paweł. Nie miał jednak czasu tego roztrząsać, bo przygasły światła i rozległa się muzyka. Na wybiegu zaczęły pojawiać się pierwsze modelki w zwiewnych, lekkich jak mgiełka, wiosennych kreacjach.
Ula chłonęła ten widok całą sobą. Sukienki były zjawiskowe i zachwyciły ją. Postanowiła, że przynajmniej w jedną taką zainwestuje jak tylko ukażą się w sprzedaży. Jednak nie tylko sukienki zrobiły wrażenie na obecnych. Pojawiły się też lekkie płaszczyki o ciekawej linii i żakiety. Nie zabrakło i mody męskiej. Na zakończenie pokazu na wybiegu ukazał się projektant kolekcji. Publiczność zgotowała mu owację na stojąco. Po chwili dołączył do niego Dobrzański.
- Drodzy państwo, ja jeszcze chciałbym poinformować, że kolekcja już w poniedziałek będzie dostępna w sieci butików należących do firmy Febo&Dobrzański. Pragnę też podziękować za wspaniałe przyjęcie naszych propozycji na ten sezon i zaprosić państwa na bankiet, który odbędzie się tuż obok w sąsiedniej sali. Życzę państwu przyjemnej zabawy.
Opuszczając swoje miejsca zauważyli, że zarówno Marek jak i Paulina oblegani są przez dziennikarzy. Minęli ich kierując się do sali bankietowej. Ku swojej uciesze natknęli się na Sebastiana, na ramieniu którego uwieszona była ładna blondynka.
- O jesteście – Sebastian podszedł do nich rozradowany. – I jak wam się podobał pokaz?
- Ja jestem pod wrażeniem – Ula nie kryła podziwu.
- Ja również.
- Pozwólcie, że przedstawię wam moją dziewczynę. Violetta Kubasińska. Jest sekretarką Marka Dobrzańskiego, a to Viola moi sąsiedzi Paweł Kamiński i Ula Cieplak. Chodźcie, zająłem nam stolik.
Zabawa rozkręcała się na dobre. Na sali pojawili się współwłaściciele firmy i od razu ruszyli na parkiet. Ula przyglądała im się z zachwytem, bo wyglądali oboje naprawdę pięknie. Ona wysoka, szczupła z nienaganną figurą, ubrana w piękną, czerwoną suknię aż do ziemi, on równie wysoki, w eleganckim, idealnie dopasowanym garniturze i niezwykle przystojny obejmował ją czule w tańcu szepcząc jej coś do ucha.


- Nie będziemy gorsi Ula – usłyszała cichy głos Pawła – i też zatańczymy – wstał od stolika wyciągając do niej dłoń. Podała mu swoją pozwalając się zaprowadzić na środek parkietu. Muzyka uwiodła ich. Paweł był świetnym tancerzem i prowadził wspaniale. Przetańczyli ze sobą trzy kawałki. Kiedy zaczęto grać kolejny znajdowali się obok Pauliny i Marka. Paweł niewiele myśląc rzucił – odbijany! – i wepchnął Ulę w ramiona Dobrzańskiego a sam objął wpół Paulinę. Przygarnął ją do siebie czując zapach drogich perfum.
- Pamięta mnie pani? – szepnął. – Już się spotkaliśmy. Wprawdzie nie rozmawialiśmy, a jedynie mieliśmy kontakt wzrokowy. To było w Baccaro…
Spojrzała mu w oczy.
- Mam dobrą pamięć do twarzy. Pamiętam.
Ucieszył się.
- Pani nietuzinkowa uroda zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Czy pani wie, że przez cały ten czas szukałem pani? Miałem nadzieję, że w końcu któregoś dnia spotkam panią i być może uda mi się zaprosić panią na kawę.
- Może przejdźmy na „ty”, tak chyba będzie łatwiej – zaproponowała. Przystał na to z ochotą. – Jak pewnie zauważyłeś nie jestem wolna. Mam chłopaka tak jak ty dziewczynę…
- Ja nie mam żadnych złych intencji Paulina. Po prostu zaintrygowałaś mnie od samego początku, a wypicie kawy ze znajomym nie jest chyba jakąś zbrodnią? Marek nawet nie musi o tym wiedzieć.
-Może kiedyś…?
- Bardzo mi zależy, żeby spotkać się z tobą i poznać cię lepiej. Nie uwierzysz, ale nigdy w życiu nie poznałem kobiety, która robi takie ogromne wrażenie na mężczyznach. Nie odmawiaj mi proszę…
Pochlebiały jej komplementy Kamińskiego. Sprawiały, że jeszcze bardziej była dumna z tego kim jest. Mile łechtały jej nieco wybujałe ego. Podobał jej się. Był całkowitym przeciwieństwem Marka i choć równie wysoki jak on, to zdecydowanie lepiej zbudowany. Na jego propozycję zareagowała jednak asekuracyjnie.
- Muszę to przemyśleć. Na razie nie nalegaj.
Taniec się skończył. Ucałował jej dłoń i odprowadził do stolika. To samo zrobił Dobrzański dziękując za taniec Uli. Potem bawili się wyłącznie w swoim towarzystwie, choć Paweł wciąż tęsknym spojrzeniem obrzucał sylwetkę panny Febo i chyba zazdrościł Markowi. Dziwne było to, że Ula wcale nie rozpoznała w Paulinie kobiety, na którą jej chłopak zwrócił uwagę w Baccaro. Widziała ją zaledwie przez kilka sekund i zupełnie nie pokojarzyła, że tamta kobieta i ta tutaj, to ta sama osoba.

Mieli już dosyć. Sebastian był mocno podpity i Viola zaczęła się z nim użerać. Ulę bolały nogi. Postanowili wracać. Paweł stał przed szatnią trzymając w rękach żakiet Uli, która korzystała jeszcze z toalety. Niespodziewanie pojawiła się przy nim Paulina. Rozejrzała się nerwowo dokoła i stwierdziwszy, że są sami wcisnęła Pawłowi wizytówkę.
- Tu masz mój numer telefonu. Jeśli będziesz miał czas na tę kawę, po prostu zadzwoń. Do zobaczenia.
Tak szybko jak się pojawiła, równie szybko znikła za przeszklonymi drzwiami. Uśmiechnął się pod nosem i pieczołowicie schował cenny kartonik. Pomyślał, że odniósł dzisiaj wielkie zwycięstwo, a panna Febo okazała się wcale nie taka niedostępna.
Wracali w ciszy. Ula niemal przysypiała na jego ramieniu. Nic dziwnego. Była czwarta nad ranem. Nawet nie mieli siły, żeby wejść pod prysznic. Przebrawszy się w piżamy natychmiast oboje zapadli w mocny sen.

Ocknął się i poczuł zapach świeżo parzonej kawy. Zerknął na zegarek. Była dwunasta piętnaście. Z powrotem opadł na poduszki i uśmiechnął się do swoich myśli. Zaczął kolejny raz fantazjować na temat Pauliny. Pomyślał, że jeden mały romans nikomu jeszcze nie zaszkodził. Zanim poznał Ulę nie miał zbyt wielu dziewczyn i raczej były to znajomości krótkotrwałe. Ona na pewno się nie zorientuje. Za bardzo mu ufa i kocha go. Właśnie weszła z tacą, na której parowały filiżanki z kawą i wiosenne kanapki. Zauważyła, że nie śpi i uśmiechnęła się wdzięcznie.
- Długo spaliśmy. Dzień dobry. Zamawiał pan kawę? – Rozchichotał się.
- To jest to, czego mi właśnie potrzeba. Jesteś kochana i czytasz w moich myślach.
Zadowolona usadowiła się obok niego i sięgnęła po filiżankę upijając łyk.
- To była naprawdę udana impreza. Jutro po pracy wejdę do ich butiku. Upatrzyłam sobie jedną sukienkę. Spodobała mi się. W sam raz na niedzielny, letni spacer.
- Jeśli spodoba ci się coś jeszcze, – cmoknął ją w policzek – to kup sobie. Ja stawiam. Uwielbiam cię rozpieszczać.
Z miłością spojrzała mu w oczy.
- Kocham cię. Jesteś najlepszym, co dostałam od losu.
Popatrzył jej w oczy i uśmiechnął się tajemniczo.




magdam (gość) 2015.04.05 09:24
Chyba sie troche uzalezniam Małgosiu od towich opowiadan, bo niedziela wielkanocna a ja musialam wejsc i sprawdzic czy cos jest :) Bardzo fajny rozdział, Paulina troche inna, milsza, przynajmniej poki co. Fajnie, ze skupilas sie na relacji Pawla i Pauliny, bardzo intrygujace, co z Ula i Markiem, na temat ich relacji nie ma nic :) ciekawy zabieg ;)) Pozdrawiam i zycze zdrowych, spokojnych swiat! :))
K. (gość) 2015.04.05 09:49
Witaj Świątecznie Małgosiu,
Chociaż niedziela wielkanocna to miła nie będę szczególnie dla Pawła. Co to za pajac i debil w jednym. Stworzyłaś imitację faceta, do tej pory przyzwyczaiłaś nas, że tworzyłaś idealny obraz Marka - pewnie i tutaj Marek będzie taki, ale ten Paweł to jakieś nieporozumienie. "Mały romans nie zaszkodzi?" co to w ogóle za tekst? Tylko jakiś prymityw mógł tak pomyśleć. Wybacz rozumiem, że taka postać jest potrzebna dla dalszego rozwoju akcji, ale ten pajac jest naprawdę ułomny. Kurde prezentami chce przekupić Ulkę, kupić jej uczucia - co za buc. Mam nadzieję, że Ulka durna nie jest, że zaraz odkryje jego tanie chwyty, że rozgryzie jego podwójne życie, albo chociaż plany podwójnego życia.... Pajac, idiota, dureń! Przeczytałam już w nocy więc ta opinia jest już na spokojnie w miarę. Pauli jak widać też życie przy boku Marka nie pasuje, bo skoro kocha, szanuje, wspiera to trzeba sobie znaleźć jakąś odskocznie. Adrenalinę jak to kiedyś Amicus to zjawisko nazwała. Oby szybko się wydało a Ulka znalazła wsparcie w Marku. Na razie tyle. Wybacz te emocje ;), ale przecież o to chodzi, żeby czytelnicy reagowali. Pozdrawiam, miłych Świąt.
RanczUla 2015.04.05 11:29
Niby o Uli i Marku, a jednak do nich związku daleko. Ale w końcu i może już całkiem niedługo , ich znajomość rozwinie się. Wiadomo ,że miłości od pierwszego wejrzenia nie będzie , bo już się znają. Więc co może , ich połączyć? Jakaś zemsta za niewierność obecnych partnerów? To byłoby coś nowego. A PP są siebie warci i te rozumowanie ' mały romansik nie zaszkodzi. Ciekawa jestem zakończenia , czy PP będą razem , czy zostaną sami na lodzie, bo do tego ,że Ula i Marek będą jestem pewna na 100%.
MalgorzataSz1 2015.04.05 11:31
Magdam

Bardzo mnie cieszy to Twoje uzależnienie, bo dzięki temu mam tu piękny komentarz.
Masz rację co do Pauliny. Ona faktycznie jest inna niż w poprzednich opowiadaniach, ale też nie pozbawiona wad, co wkrótce się okaże.
Na razie nie będzie nic o relacji Uli i Marka, ale i tej się doczekasz.

K.

Paweł miał drażnić i to się chyba udało. To dość płytki facet mimo, że jest uzdolniony i potrafi zarabiać pieniądze. Trochę gorzej u niego z krytyką własnych poczynań i brakiem perspektywy ich skutków. Trochę jest naiwny i zbyt uległy pokusom.
Póki co Ula niczego nie jest świadoma i nadal mocno wierzy, że jest dla niego jedyna o czym on gorliwie ją zapewnia. Ona bardzo go kocha i nie zorientuje się tak prędko, że on prowadzi podwójną grę.
Paulę trochę wykańcza rutyna i przewidywalne życie z Markiem. Są ze sobą już od pięciu lat i nic, co on zrobi nie jest dla niej zaskoczeniem. Kocha ją i adoruje, spełnia jej zachcianki, bo podobnie jak Ula Pawła tak on kocha Paulinę. Klapki z całą pewnością spadną mu z oczu, ale to jeszcze chwilę potrwa.
Z tym wsparciem Marka dla Uli nie będzie tak różowo, o czym się wkrótce przekonacie.

Bardzo dziękuję dziewczyny, że mimo świątecznej niedzieli chciało Wam się przeczytać i zostawić ślad. Obie serdecznie pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2015.04.05 11:35
RanczUla

Sporo czasu upłynie zanim będziecie mogły powiedzieć o związku Marka i Uli. Zemsty, takiej klasycznej zemsty raczej nie będzie, ale z całą pewnością poczynania Pauliny i Pawła otworzą im obojgu oczy. A czy PP będą razem? Na razie nie zdradzę.
Dziękuję za wpis i pozdrawiam Cię świątecznie. :)
Gaja (gość) 2015.04.05 12:19
Witaj Małgosiu,
świetny rozdział, dalsza sielanka zarówno między Ula i Pawłem jak i między Markiem a Pauliną. Wprawdzie pojawiła się malutka rysa w postaci "myśli nieuczesanych" Pawła, chociaż przecież jeszcze się nic nie stało, mało to facetów ogląda się za innymi kobietami? Ale tak naprawdę, która z nas nie chciałaby być tak rozpieszczana jak Ula przez Pawła? W której z nas takie okazywanie uczuć wzbudziłoby jakikolwiek lęk czy obawę? Paweł daje Uli nieustające dowody miłości i oddania, odkładają pieniądze na wspólnym koncie na swoje wymarzone mieszkanie, planują ślub, wspólną przyszłość. Co prawda Paweł teraz później wraca do domu, ale zawsze o podobnej porze i jest to związane z jego zakresem obowiązków. Ula to doskonale rozumie. Wolne chwile natomiast nieustannie spędzają razem i to Paweł organizuje ciągłe niespodzianki. Skąd Ula miałaby wiedzieć, że wynika to z poczucia winy, że nie może zapomnieć pięknej nieznajomej, a nie z miłości do niej? Zresztą Paweł sam przyznaje przed sobą, że kocha Ulę, że jest mu z nią dobrze, że mógłby z nią spędzić resztę życia, a Paulina go tylko fascynuje!? Oczywiście stwierdzenie, że mały romansik nie zaszkodzi jest po prostu denny i nie pasuje do zachowania zakochanego mężczyzny. Może tak jak piszesz brakuje mu adrenaliny, z Ulą jest tak spokojnie, przewidywalnie, a z nową znajomą może być nowy dreszczyk emocji. Nie on pierwszy i niestety nie ostatni szuka odskoczni od codzienności. Szkoda, że zamiast romansu nie wpadł na pomysł skoczenia na bungee, też byłaby niezła adrenalina, a nikogo by nie krzywdził!? Z drugiej strony nic by się nie wydarzyło gdyby druga strona na to się nie zgodziła! Na co liczy Paulina, czego jej w związku brakuje, skoro Marek tak bezgranicznie ją kocha? Też szuka odskoczni, chciałaby sprawdzić czy się jeszcze komuś podoba poza Markiem, jak działa na innych facetów, jak to by było z kimś innym niż Marek? Wiem, stawiam trudne pytania do odpowiedzi, bo gdybyśmy wiedzieli co nas tak naprawdę ciągnie do romansu, to może byśmy się przed czymś takim starali obronić? Bardzo mi się podobało i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i na to co zgotowałaś naszym bohaterom? Świątecznie i gorąco pozdrawiam:)
Gaja
MalgorzataSz1 2015.04.05 12:46
Gaju

Co za imponująco długi komentarz!

Myślę, że czasami do związku wkrada się rutyna i partnerzy nie pociągają już tak bardzo siebie jak na początku. To w takich momentach pojawia się ochota na niewinny romans, żeby nieco odmienić tę szarzyznę życia i jego przewidywalność. Przewidzieć jest oczywiście też dość łatwo skutki takiego romansu i wiadomo, że on nie kończy się dobrze u żadnej ze stron, bo krzywdzi każdą z nich, a jednak niektórzy jak ślepcy brną w takie sytuacje. Paweł kocha Ulę, a mimo to porównuje ją do pięknej Pauliny. Zafascynowała go i pozostaje pod jej urokiem. Roi o niej widząc siebie oczami wyobraźni w różnych konfiguracjach z nią. Bez wątpienia to silny pociąg seksualny. Na tyle silny, żeby całkowicie odebrać mu rozum.
Cieszę się, że nie krytykujesz, chociaż i tak dodaję rozdziały z duszą na ramieniu. Hahaha.
Dziękuję Ci pięknie za ten wpis, pozdrawiam najcieplej i życzę udanych, rodzinnych świąt. :)
Gaja (gość) 2015.04.05 19:21
Małgosiu,
dopiero wróciłam z "łazęgi" świątecznej i mogę w spokoju zasiąść do komputera. Masz rację, że bardzo często do związków wkrada się szara rzeczywistość, ale to dlatego mamy dany rozum żeby z niego korzystać. Myślenie naprawdę nie boli, a czasami popłaca. Wydaje mi się, że w związkach najważniejsze jest jednak to żeby obojgu się CHCIAŁO być razem, bo co mają do powiedzenia małżeństwa/związki z 40-50 letnim stażem? Myślę, że w ich przypadku też w życiu różnie bywało, ale jakoś potrafili to przezwyciężyć. Należy pamiętać, że najczęściej w takich przypadkach jak fascynacja drugą osobą, ciekawość to pierwszy stopień do piekła - oczywiście chodzi mi tylko i wyłącznie o osoby będące w związkach. Szkoda, że w momentach zauroczenia/fascynacji drugą osobą decyduje za nas inna część ciała niż rozum:( To pewnie dlatego nie potrafimy przewidzieć konsekwencji "niewinnego" romansu. Najuczciwiej byłoby zakończenie starego związku i próbowanie budowania szczęścia z kimś nowym. Oczywiście pewnie też by bolało, ale przynajmniej byłoby uczciwe. To straszne uczucie jak dowiadujemy się, że osoba której bezgranicznie ufaliśmy bezczelnie nas oszukała. Bardzo ciężko jest się podnieść z czegoś takiego i uwierzyć w uczciwość komuś innemu. Ale się nakręciłam, prawda? Uściski,
Gaja
MalgorzataSz1 2015.04.05 19:32
To wszystko prawda, co piszesz Gaju. Niewinny romans świadczy również o sile uczucia jakim obdarza się osobę, z którą się jest, a którą się zdradza. Szukanie nowych bodźców tylko po to, żeby podnieść sobie poziom adrenaliny spokojnie może skończyć się nie zdradą, ale właśnie skokiem na bungee. No chyba że ktoś tak jak Paweł myśli mniejszą głową.
Silne, wzajemne uczucie nigdy nie doprowadzi partnerów do nudy, silne uczucie tylko jednej strony nie uratuje związku.
A jak się to tutaj potoczy, zobaczycie. :)
jute (gość) 2015.04.05 23:26
Małgosiu,oczywiście przeczytałam,musiałam nie?, reszta jutro.Pozdrawiam.
Wiktoria (gość) 2015.04.08 14:34
Trochę późno ale liczy się w ogóle pozostawiłam jakiś komentarz:) Krótko i na temat. Rozdział super. Zachowanie Pauliny jest jest zaprzeczeniem jej postaci w serialu. Paweł według mnie świnią i tyle. Czekam na jutrzejszy rozdział
Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.04.08 17:32
Dzięki Wiktorio. Dodałaś wpis w sam raz. Ja najbardziej się cieszę, że w ogóle ktoś czyta, chociaż komentarze są zawsze dopingujące.
Paweł świnia, bo prowadzi podwójną grę, ale i Paulina jak się okazuje nie taka święta.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i wpadaj jutro. :)
Wiktoria (gość) 2015.04.08 19:47
Napewno wpadnę, chociaż nie wiem czy zostawię komentarz. Nie przegapię na pewno kolejnego rozdziału. :D
Pozdrawiam
jute (gość) 2015.04.08 19:57
Witaj Małgosiu.Wybacz,że dopiero dzisiaj komentuję,ale wróciłam strasznie" smarkata"..Prawdziwy katarek koszmarek, ze wszystkimi bonusami.Nic to. Minie po tygodniu,albo po siedmiu dniach.Wracając do opowiadania,bardzo ciekawy początek,ale żal mi Uli.Znowu ma dziewczyna pod górkę.Tak właściwie,to nie mam pojęcia czy Paweł ma trywialnie mówiąc(czasem tak jest najprościej) zwykłą "chcicę" ,czy to objawy czegoś "głębszego".Tak na marginesie, czy jest coś takiego jak niewinny romans?..No i martwi mnie,że Marek wcale nie zauważył Ulki.Bardzo czekam na jutro.Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2015.04.08 20:12
Jute

Ja zdycham od świąt. Temperatura, okropny kaszel, od którego bolą mnie mięśnie i katar, który powoduje permanentne łzawienie oczu. Mam wrażenie, że w gardle mam otwartą ranę. Już dawno nie przechodziłam tak ciężko przeziębienia.

A jeśli chodzi o rozdział, to Marka Ci nie żal? On nie zauważył Uli, bo tak specjalnie to się jej nie przyglądał, chociaż nie jest aż taką BrzydUlą, ale też daleko jej do piękności. Zresztą powoli sytuacja będzie się wyjaśniać.

Dzięki, że napisałaś mimo zasmarkania. Pozdrawiam i życzę zdrowia. :)
Gaja (gość) 2015.04.08 21:55
Witaj Małgosiu,
naprawdę musisz mieć dużą gorączkę skoro nie widzisz, że masz już ponad 105 tysięcy wejść na bloga, a chciałam przypomnieć, że całkiem niedawno świętowaliśmy Twoją setkę!? Dla mnie oznacza to tylko jedno - nie musisz się martwić, bardzo dużo osób czyta Twoje przepiękne opowiadania, tylko niestety niewiele z nich zostawia swój ślad w postaci komentarza. Chyba nie myślisz, że osoby, które komentują w ciągu miesiąca nabiłyby tyle wejść:) Kuruj się i o nic się nie martw, do jutra:)
p.s. a tak swoją drogą, to coś musiało być z tymi świętami, ja też leżałam pokotem od soboty do poniedziałku włącznie na tzw. jelitówkę - prawdziwe święta wielkopostne:)
Gaja
MalgorzataSz1 2015.04.09 10:24
Gaju

Ilość wejść zauważyłam. To bardzo cieszy. Choroba rozłożyła mnie zupełnie. Mam straszny kaszel, bardzo bolesne gardło. Nie mogę nic przełknąć i swobodnie oddychać. Od trzech dni nie wychodzę z łóżka. Mam nadzieję wykurować się do poniedziałku.
Za chwilę wstawiam kolejną część. Pozdrawiam. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz