Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 października 2015

"NIEWIERNOŚĆ" - rozdział 9

 

30 kwiecień 2015
ROZDZIAŁ 9


Przez kilka minut przemierzali w kompletnej ciszy parkową alejkę wdychając zapach wiosennych kwiatów i napawając się soczystą zielenią młodych listków. Spojrzała na Marka. Był zamyślony i bardzo skupiony.

- Jest jeszcze jedna rzecz, której nie rozumiem – odezwała się. Odwrócił głowę i spojrzał na nią z pytaniem w oczach. – Jak mnie znalazłeś? Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam? Równie dobrze mógłbyś przyjechać do firmy.
- Przyjeżdżałem do firmy kilkakrotnie, a raczej parkowałem niedaleko. Nie miałem odwagi tam wejść. Obawiałem się, że nie będziesz zachwycona moją wizytą i nie będziesz chciała rozmawiać. Nie widziałem innego sposobu jak tylko jechać za autobusem. Zatrzymywałem się tuż za nim przy przystanku i obserwowałem, czy wysiadasz. Kiedy już zobaczyłem, do którego budynku wchodzisz, ustalenie numeru mieszkania było proste. Pamiętałem jak się nazywasz. O twojej wyprowadzce od Pawła wiedziałem. Sebastian spotkał go kiedyś i pytał o ciebie. To wtedy Paweł powiedział mu, że się rozstaliście, a ty zniknęłaś.
- Miałeś pojęcie jak wiele pieniędzy Paweł wydał na Paulinę? Naszych wspólnych pieniędzy?
- Nie miałem, ale mogłem się domyślić. Ona zawsze wracała z jakimś prezentem od jubilera. Nawet zapytałem, od kogo dostaje te kosztowności. Zbyła mnie mówiąc, że sama je sobie kupuje. Dość słabe tłumaczenie, musisz przyznać.
- Któregoś dnia podliczyłam wszystkie wydatki. Mieliśmy wspólne konto, a pieniądze znikały z niego w zastraszającym tempie. Mydlił mi oczy, że wpłacał developerowi zaliczki na nasze nowe mieszkanie. Oczywiście nigdy kogoś takiego nie było. Nie było też żadnej umowy. Wydał na Paulinę ze sto pięćdziesiąt tysięcy przynajmniej do czasu, kiedy od niego odeszłam. Przed rozstaniem nie miałam żadnych skrupułów, żeby wyczyścić to konto. Zostawiłam mu tylko tyle, żeby mógł przeżyć do swojej wypłaty. Zresztą pewnie szybko się odkuł, bo zarabia naprawdę dobrze. Do dzisiaj nie mogę sobie wybaczyć, że byłam taka naiwna.
- Oboje byliśmy Ula, bo oboje kochaliśmy. Żadnemu z nas nie przyszło do głowy, że możemy być zdradzani, bo sami nigdy czegoś takiego nie zrobiliśmy. Po rozstaniu z Pauliną trochę popłynąłem. Nadal ją kochałem, ale nie umiałbym jej już wybaczyć. Alkohol i szaleństwa w nocnych klubach nie są jednak dobrym rozwiązaniem. Skończyłem z tym już jakiś czas temu i jestem o wiele zdrowszy, a przede wszystkim wyleczyłem się skutecznie z miłości do Pauliny.
- Ja chyba też nie czuję już nic do Pawła. Zamknęłam ten bolesny dla mnie rozdział i nie zamierzam oglądać się wstecz. Spójrz, – pokazała na budynek, który właśnie mijali – Pomarańczarnia. Tu zmieniło się nasze życie i chcę wierzyć, że na lepsze.

Marek był pod coraz większym urokiem tej dziewczyny. Była taka rozsądna i mądra, a przy tym taka urocza. Pomyślał, że Kamiński jest kompletnym idiotą. Wypuścił z dłoni prawdziwy skarb.
- Skoro już tutaj jesteśmy, to może dałabyś się zaprosić na obiad? Tu obok jest niezła restauracja Belvedere. Potem jeśli miałabyś ochotę pospacerowaliśmy jeszcze i odwiózłbym cię do domu.
- W sumie… Może być. I tak planowałam dzisiaj nic nierobienie.

Od kiedy został sam nie umiał poradzić sobie z tą ciszą panującą w domu. Brakowało mu kobiety. Nadal wysyłał błagalne sms-y do Uli, ale ta pozostawała nieugięta. Równocześnie próbował się skontaktować z Pauliną, ale i ona nie odbierała jego telefonów. Pisał i jej wiadomości w stylu, że mu jej brakuje, że tęskni za bliskością z nią, że prosi o wybaczenie za to, że potraktował ją tak obcesowo. Tak naprawdę to sam nie wiedział czego chce.
Połowę soboty przegnił w łóżku. Nie chciało mu się nic. Wreszcie ogarnął się trochę i ubrawszy dres przygrzał sobie w mikrofalówce jakiś gotowy posiłek. Tyle co skończył jeść rozległ się dzwonek do drzwi. Zdziwiony nieco poszedł otworzyć. Na progu stała Paulina. Wyglądała jak dawniej. Piękna, zadbana i pachnąca.
- Wróciłaś… - wyszeptał.
Weszła do środka i popatrzyła mu w oczy.
- Niestety nie na dobre. Wracamy do tego co było. Będę przyjeżdżać w piątki i zostawać do niedzieli. I mnie brakuje dobrego seksu z tobą i tylko na seks się umawiamy. Odpowiada ci taki układ?
- Bardzo – podszedł do niej i wpił się w jej usta. – Tęskniłem…
Znowu pożądanie wzięło górę. Kochali się tak jak kiedyś, brutalnie, mocno, zachłannie. Z łóżka wyszli dopiero w niedzielę wieczorem. Ubierali się. Paweł obiecał, że odwiezie ją do domu. Przed wejściem do bloku poprosił ją, żeby zaczekała chwilę. W piątek odstawił samochód do garażu i musiał po niego iść. Na szczęście niedaleko.
Poczuła chłód i otuliła się szczelniej prochowcem. Musiała przyznać, że bardzo brakowało jej tej namiętności, którą potrafił jej dać tylko Paweł. Niestety nie miała dzisiaj szczęścia. Zobaczyła wysiadającego z samochodu Sebastiana i pluła sobie w brodę, że tak zajęła się swoimi myślami, że nie usłyszała nawet jak podjechał. Zdziwił się widząc ją tutaj. Sądził, że zerwała z Pawłem na dobre.
- Cześć. Wróciłaś na stare śmieci? – odezwał się trochę ironicznie.
- Nie wściubiaj nosa w nieswoje sprawy. Lepiej zajmij się Violettą, bo może akurat teraz przyprawia ci rogi.
Rozśmieszyła go takim stwierdzeniem.
- Na szczęście moja Violka nie jest tobą, bo to ty masz wyłączność na przyprawianie rogów tak wielkich jak u dorodnego jelenia. Dobranoc – Ruszył w stronę klatki schodowej i wkrótce zniknął jej z oczu.
- Co za cham i prostak. Koniecznie muszę porozmawiać z Pawłem o zmianie lokum, żeby nie narażać się na spotkania z tym półgłówkiem.

- Nie uwierzysz stary, kogo spotkałem wczoraj przed moim blokiem. Paulinę! Znowu się spotykają. Mieszkanie u Alexa jej służy, bo znowu wygląda jak dawniej. Ciekawy jestem z czego ona żyje. Przecież gdyby utrzymywała się wyłącznie z zysków, nie starczyłoby jej na cały rok.
- Na pewno jest na garnuszku Alexa. On sam nie ma sumienia wywalić jej z chałupy, bo wciąż jest jej bratem, a ona bezczelnie to wykorzystuje. Skoro wróciła do Kamińskiego, to pewnie i z niego pociągnie. Cwana jest. A zresztą – Marek machnął ręką – co mnie to wszystko obchodzi. Najważniejsze, że załatwiłem sprawę z Ulą.
Sebastian wytrzeszczył na niego oczy.
- Serio?
- Jak najbardziej serio. Miałem bardzo przyjemną sobotę. Najpierw ustaliłem, gdzie mieszka i pojawiłem się tam z wielkim bukietem róż. Ubłagałem, żeby mnie wpuściła i pozwoliła się wytłumaczyć. Wybaczyła mi i nawet pozwoliła się wyciągnąć na spacer, a później na obiad. Bardzo się zmieniła fizycznie. Jest powalająco piękna. Nie poznałbyś jej. Ta rozmowa z nią pozwoliła mi nieco lepiej ją poznać. Miałeś rację bracie, to wspaniała, niezwykle mądra i uczciwa dziewczyna. W dodatku bardzo mi się podoba. Przy niej mógłbym łatwo zapomnieć o przeszłości. Paulina nie dorasta jej nawet do pięt.
- Ja wiem jaka ona jest, bo miałem okazję wielokrotnie z nią rozmawiać. Być może nie powalała urodą, ale rozmowa z nią była naprawdę przyjemnością. Jeśli ona tak bardzo wypiękniała jak twierdzisz i podoba ci się jej charakter, to spróbuj z nią.
Marek z powątpiewaniem pokręcił głową.
- Bardzo wątpię. Myślę, że ona nie jest jeszcze gotowa na nowy związek, chociaż mówi, że zamknęła tamten etap swojego życia na dobre. Tu potrzeba wiele taktu i cierpliwości kolego, żeby jej nie zrazić. Spróbuję zadzwonić do niej w piątek i umówić się. Może znowu będzie miała ochotę na spacer?

Telefon od Marka zastał ją w pracy. Niewiele już zostało do końca i powoli zaczynała robić porządek na biurku, gdy usłyszała jak dzwoni. Spojrzała na wyświetlacz. – Dobrzański? Myślałam, że powiedzieliśmy już sobie wszystko? – Halo?
- Dzień dobry Ula. Możesz rozmawiać? Nie chciałbym przeszkadzać – zapytał asekuracyjnie.
- Nie przeszkadzasz…
- Dzwonię i mam nadzieję, że nie uznasz tego, co za chwilę powiem za bezczelność i tupet z mojej strony. Pomyślałem sobie, że skoro poprzednią sobotę mieliśmy taką udaną, to może zgodziłabyś się żebyśmy i tę spędzili razem? Wiesz…, jak para przyjaciół. Sprawdziłem pogodę i ma być słońce.
- Właściwie to sama nie wiem…
- Aaa, masz już jakieś plany?
- Nie, nie – zaprzeczyła. – A gdzie chcesz iść? Do Łazienek?
- Myślałem raczej o Parku Kampinoskim. Mam w domu dwa rowery i znam dobrze tamtejszą trasę rowerową. Jest bardzo malownicza. Spodobałaby ci się.
- Rowery? Chyba ostatni raz jeździłam na rowerze jakieś dziesięć lat temu.

- Ula takich rzeczy się nie zapomina. To tak samo jak z jazdą na wrotkach, czy łyżwach, albo z pływaniem. Ubierzemy odpowiednie stroje i spróbujemy. Co ty na to?
Uśmiechnęła się. Wyczuła w jego głosie obawę przed tym, że ona może mu odmówić.
- No cóż… Muszę przyznać, że masz dar przekonywania. To na którą godzinę mam być gotowa?
- Na dziewiątą nie będzie za wcześnie? Podjadę po ciebie.
- Niech będzie dziewiąta.
- Dzięki Ula. Bardzo się bałem, że nie spodoba ci się ten pomysł. W takim razie do jutra.
Rozłączył rozmowę i uśmiechnął się szeroko. Nie odmówiła, a to był pierwszy, mały kroczek we właściwym kierunku.

W sobotni ranek podjechał pod jej blok. Wysiadł z samochodu i nacisnął guzik domofonu. Kiedy usłyszał jej głos, powiedział.
- Czekam na dole Ula. Jesteś gotowa?
- Już schodzę.
Kiedy ją zobaczył zaparło mu dech w piersiach. Wyglądała jak nastolatka. Krótkie spodenki, biały t-shirt, frotowe skarpetki i adidasy. Przez ramię przerzucony miała niewielki plecak. Teraz dopiero miał okazję zobaczyć jak bardzo jest zgrabna i jaką świetną ma figurę. Oblizał zaschnięte z wrażenia wargi.

- Pięknie wyglądasz Ula – nie mógł się powstrzymać od komplementu. Zarumieniła się. Wskazała na umieszczone na dachu rowery.
- I myślisz, że dam radę pojechać czymś takim? – Uśmiechnął się szeroko.
- Jestem tego pewien. Zapraszam – otworzył jej drzwi od strony pasażera. Sam zajął miejsce za kierownicą i ruszył.
Po czterdziestu minutach dotarli na miejsce. Marek zaparkował i zabrał się za ściąganie z dachu rowerów. Potem z bagażnika wyjął kaski, nakolanniki i nałokietniki. Jeden komplet wręczył Uli.
- Załóż to tak na wszelki wypadek. Gdybyś się przewróciła te gadżety cię ochronią.
Nie protestowała. Wciąż czuła się niepewnie. Kiedy stanęła już przed nim odziana w te wszystkie akcesoria roześmiał się na widok jej nieszczególnej miny.
- Ula! Więcej optymizmu. To ma być wycieczka, którą masz się cieszyć, a nie spoglądać wciąż na przednie koło. Najpierw spróbujemy tu na parkingu. Wsiadaj.
Wcale nie było tak źle. Początkowo trochę się chwiała, ale wkrótce złapała rytm i wreszcie uśmiech wykwitł na jej twarzy.
- Wiedziałem, że sobie poradzisz – Marek wsiadł na swój rower. – Pojedziemy wolno, żebyś miała okazję popodziwiać okolicę. W końcu nigdzie nam się nie śpieszy, prawda? Ja pojadę pierwszy, a ty trzymaj się mnie.
Wkrótce ta jazda zaczęła jej sprawiać frajdę. Marek prowadził ich przez najpiękniejsze zakątki puszczy. Czasem się zatrzymywali, by przyjrzeć się czemuś dokładniej. Podziwiała zasób jego wiedzy. Musiał tu często bywać, bo był naprawdę świetnym przewodnikiem. Obejrzała zabytkowe drzewa będące pomnikami przyrody i mogiły powstańcze, jednak największą przyjemność sprawiała jej jazda leśnymi, urokliwymi dróżkami. W ten sposób dojechali do Roztoki. Marek doskonale wiedział, że tu będą mogli coś zjeść, bo przy roztoczańskim parkingu stało kilka punktów małej gastronomii. Podjechali pod jeden z nich. Zsiedli z rowerów i oparli je o niewielki płot. Marek wskazał Uli miejsce pod jednym z parasoli.
- Na co masz ochotę? Dużego wyboru to chyba nie ma, ale jestem pewien, że na pewno są kiełbaski na gorąco, jakieś szaszłyki… Zresztą pójdę sprawdzić. Za chwilę wracam. - Rzeczywiści pojawił się wkrótce. – Jest żurek, barszczyk czerwony z krokietem i hamburger z frytkami. Kawę już zamówiłem. Będzie za chwilę. To na co się decydujesz?
- Weź może te kiełbaski, ale z musztardą. Do tego jakieś pieczywo i colę. Nie chcę zupy.
- Dobrze. Ja zamówię to samo.

Jedli w milczeniu. Ula błądziła wzrokiem po tej niesamowitej zieleni, która otaczała ich z każdej strony.
- Naprawdę tu pięknie. Nigdy nie byłam w Kampinosie. Dziękuję, że mnie tu zabrałeś. Miałeś naprawdę dobry pomysł.
- Miło mi to słyszeć Ula. Najbardziej się obawiałem, że nie jeździsz na rowerze i cieszę się, że te obawy były całkowicie nieuzasadnione. - Wytarł usta papierową serwetką i zebrał puste tacki. – Powolutku będziemy wracać, ale inną droga niż tu przyjechaliśmy. Będzie można jeszcze zobaczyć kilka ciekawych rzeczy.

Wracali do Warszawy zmęczeni, ale szczęśliwi. Pomyślała, że to był bardzo udany i wartościowy dzień. Pawłowi nigdy nie przyszło do głowy, żeby zabierać ją w takie miejsca. Marek okazał się bardzo kreatywny. Zerknęła na jego skupioną na drodze twarz. Miał ładny profil, a te dołki w policzkach nadawały mu figlarności i uroku. – Jest bardzo przystojny – pomyślała – i chyba ma dobry charakter. Paulina miałaby z nim dobre życie. Przez głupotę zmarnowała je jemu i mnie też. Durne, niewyżyte babsko.
Podjechał na parking i pomógł jej wysiąść. Z atencją ucałował jej dłoń dziękując za ten wspaniały dzień.
- Czy jeśli wpadłby mi do głowy jakiś oryginalny pomysł na wspólne spędzenie czasu, zgodzisz mi się towarzyszyć?
Uśmiechnęła się do niego łagodnie.
- Jak do tej pory nie rozczarowałeś mnie w najmniejszym stopniu, a twoje pomysły są naprawdę bardzo interesujące. Możesz liczyć na moje towarzystwo. Teraz jednak pożegnam się już. Dobranoc Marek i dziękuję.
Stał jeszcze chwilę odprowadzając ją wzrokiem. Zadarł do góry głowę i spojrzał na usiane gwiazdami niebo. Czuł niewyobrażalny spokój dzięki tej niezwykłej kobiecie.

Andziok (gość) 2015.04.30 17:46
albo mi się wydaje, albo ta notka jest o wiele dłuższa niż wszystkie...:)
Markowi podoba się Ula, nie wiem, czy już wolno mówić o miłości, ale na pewno już jest etap zauroczenia :D
Bardzo mi się podoba ta część i czekam na kolejną
PS. Zapraszam jutro na miniaturkę "Zazdrosny" Andziok
Gaja (gość) 2015.04.30 18:11
Witaj Małgosiu,
nawet nie wiesz, jak ja tęskniłam za Twoim opowiadaniem:) Myślę, że w tym przypadku metoda małych kroczków będzie bardzo skuteczna, zresztą już tak jest:) Ula i Marek bardzo miło spędzają ze sobą czas. Marek okazał się urokliwym facetem:) Bardzo fajnie, że oboje są pod wrażeniem drugiej osoby - może to być pierwszy krok do czegoś trwałego:) Świetnie, że potrafili sobie szczerze powiedzieć o swoich rozterkach związanych z poprzednimi partnerami. Widać, że już naprawdę nie myślą o nich. Uspokoili się, już nie szleją, a najważniejsze, że nie unikają siebie:) Przed Markiem duże wyzwanie, żeby spotkać się ponownie z Ulą musi wymyślić kolejny oryginalny pomysł na spędzenie wolnego czasu, ale nie ma to jak potęga ludzkiego umysłu - wierzę w Marka. Jak widać Paweł i Paulina też nie mogą o sobie zapomnieć - czyżby z tej mąki będzie w przyszłości chleb?! Pomimo tego jak Paweł potraktował Paulę, ona chce się z nim spotykać?, nie może znaleźć sobie innego dostarczyciela uciech?, czyżby Paweł był aż taki niesamowity, że nie można go zapomnieć? Trzeba przyznać, że przynajmniej wobec siebie są uczciwi, spotykają się tylko w celu zaspokojenia uciech cielesnych. Ciekawa jestem czy jak spotkają kogoś innego zrezygnują z siebie?, czy będą dalej zdradzać? Twój Alex to oaza cierpliwości i spokoju, nie wiem czy ktoś inny zgodziłby się na utrzymywanie darmozjada. Jesteś litościwa dla PP. Z niecierpliwością czekam na niedzielę:) Niezmiennie serdecznie pozdrawiam i życzę udanej majówki:)
Gaja
RanczUla 2015.04.30 18:18
Miłości jeszcze nie ma , ale przyjaźń jak najbardziej. I jeszcze zauroczenie urodą. A to już dużo. A z zauroczenia krok do miłości , jak to mówią.
A PP mają doskonały układ- łóżko .Ciekawa jestem czy Aleks się o tym dowie i jak ewentualnie zareaguje na wieść ,że jego siostra sie puszcza. Dobrze ,że do niedzieli blisko i nie trzeba długo czekać na ciąg dalszy.
Pozdrawiam serdecznie.
MalgorzataSz1 2015.04.30 18:36
Andziok, Gaja, RanczUla

Za wiele już nie będę się rozpisywać ani na temat Alexa i tego, czy jest świadomy postępowania swojej siostry, ani też jej stosunków z Pawłem. Nie będę też wnikać w to, czy Paweł rzeczywiście jest taki świetny w te klocki, czy jest tylko świetny dla Pauliny i zaspokaja ją za każdym razem. To już nie jest istotne, bo w niedzielę wstawię ostatni rozdział tego opowiadania i raczej skupię się już na naszej ulubionej dwójce bohaterów.
Finiszujemy dziewczynki, a od następnego czwartku nowa historia.
Dziękuję Wam za komentarze. Jak zwykle jesteście niezawodne. Andziok, oczywiście zajrzę na blog i przeczytam.
Pozdrawiam najserdeczniej. :)

PS. Rozdział jest pod względem długości taki sam jak poprzednie. Około dziesięciu stron w wordzie. Jest tylko więcej zdjęć i może stąd to wrażenie.
Angela (gość) 2015.04.30 20:34
Paulina i Paweł wracają na stare warunki. Panna Febo chyba nie ma za co żyć i chce, aby ktoś ją utrzymywał. Marek jest już prawie zakochany w Uli. Ona też, jest zauroczona Dobrzańskim. Spędzają co raz więcej czasu razem. Marek jest naprawdę bardzo romantyczny i pomysłowy.
Życzę miłego i udanego weekendu.
Pozdrawiam Angela :)
MalgorzataSz1 2015.04.30 20:45
Angela

Wszystko powolutku zmierza do szczęśliwego końca. Już nic więcej nie dodam, bo do niedzieli niedaleko i przeczytacie.
Ja również życzę udanej majówki i serdecznie Cię pozdrawiam. :)
K. (gość) 2015.04.30 22:52
Ale, że jak to - w niedzielę koniec, ostatnia część? Naprawdę już? Kurcze jak zaczyna się dziać naprawdę fajnie trzeba będzie powiedzieć - basta. Szkoda.
Ale do rzeczy ...porzuceni, niedoszli narzeczeni, zdradzani przez długie miesiące wreszcie dochodzą do siebie. Zaczynają nowe życie, nie rozpaczają, zapominają o tym co było złe. Nie ma co roztrząsać bo druga strona zdecydowanie na to nie zasługuje. Marek i Ula mają sporo wspólnych tematów, podobnie doświadczeni, potrafią ze sobą rozmawiać, wiedzą jakich granic nie wolno im przekroczyć. Czym mogli by drugiej stronie zadać niepotrzebny ból. Wspólne spędzanie czasu jest fajnym wstępem do czegoś więcej, czegoś co wisi w powietrzu chociaż oboje kiedyś mocno kochali. Ulka raczej jeszcze nie jest gotowa na nową relację. Co prawda spędza czasami miłe chwile z Markiem, ale spacer czy wycieczka rowerowa to jeszcze zdecydowanie nie romans! Na razie są tylko znajomymi. Marek co prawda prosto z mostu komunikuje Sebie, że Ulka mu się podoba i że spróbuje coś ugrać, ale droga przed nim długa. I wydaje mi się, że to naturalne. Trudno żeby Ulka po dwóch czy trzech miesiącach od rozstania z facetem, z którym chciała się zestarzeć rzuciła się w ramiona Marka. Zresztą zdaje sobie sprawę, że on też kochał Paulę i miał wobec niej poważne zamiary. Gdyby nagle ich zażyłość się wzmocniła oboje mieliby prawo sądzić, że są dla tej drugiej strony zamiast. Taką formą pocieszenia. A tak małymi krokami może Markowi uda się zdobyć zaufanie Ulki i przekonać ją, że zdecydowanie nie jest zamiast, a po coś!
Moją "ulubioną" parę pozwolisz, że przemilczę. Szkoda klawiatury na takie kreatury - rym niezamierzony. Cytując mamę mojej koleżanki powiem tyle- "dupa rządzi światem" i w przypadku Pauli i Pawła cudownie pasuje. Tak dla nich seks jest celem i sensem życia. Ich wybór.
Szkoda, że nieuchronnie zbliżamy się do końca. Do niedzieli. Pozdrawiam,
MalgorzataSz1 2015.04.30 23:33
K.

To faktycznie jeszcze nie miłosny etap i ja nie podaję konkretnego czasu, w którym on się zacznie. Bez wątpienia będzie to proces począwszy od przyjaźni, wzajemnego wspierania się, stworzenia czegoś w rodzaju przymierza dwóch poharatanych dusz. Ten proces już trwa a kolejna część go zakończy, bo nie rozpisywałam się na ten temat jakoś szczegółowo i nie precyzowałam okresów czasowych.
Mam tylko nadzieję, że ta ostatnia część jednak Was zadowoli.
Dziękuję za wyczerpujący komentarz. Pozdrawiam Cię najserdeczniej i życzę miłego weekendu. :)
magdam911 (gość) 2015.05.01 09:21
Metoda małych kroczkow :) brawa dla Marka za kreatywnosc :) widac, ze Ula badzo sie mu spodobala, poki co rodzi sie przyjazn :) czekam na cd i pozdrawiam :)
MalgorzataSz1 2015.05.01 10:47
Magdam

Podzielam ten pogląd, że metoda małych kroków jest w stanie przynieść o wiele więcej pożytku niż pośpiech. Sama często ją stosuję i wychodzę na tym całkiem nieźle. Tutaj też się sprawdzi o czym wkrótce przeczytasz. Jak powiedziała serialowa Paulina "związki oparte na przyjaźni są trwalsze", a relacje między Ulą i Markiem tylko to potwierdzą.
Bardzo dziękuję, że wpadłaś i zostawiłaś wpis.
Serdecznie pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2015.05.01 10:48
Sprawdzalam od wczoraj ale dlugo nic ne bylo i az sie przerazilam, ze nie wstawisz nowej czesci....
Marek robi delikatne podchody ... fajna ta wycieczka... tak mlodziezowo...
Powoli stana sie potrzebni sobie wzajemnie bo juz sie oceniaja pozytywnie... tylko Ula jeszcze nie dostrzegla mozliwosci na wiecej dla niej samej... rozumiem , ze popracujesz nad tym :)
Marek tez idzie ku niej ale jakby spokojnie... bez wczesniej wyznaczonego celu koncowego....
Pozdrawiam
Naturalnie czekam na cd...
MalgorzataSz1 2015.05.01 11:20
Lectrice

Dodawałam późnym popołudniem, bo od jakiegoś czasu, a dokładnie od dwóch miesięcy zaczęłam znowu pracować i zanim ściągnę do domu to jest po szesnastej.

Jak pisałam wyżej Marek nie chce niczego przyspieszać, bo zaczęło mu bardzo zależeć na Uli. Pamięta o jej przykrych doświadczeniach ze związku z Pawłem i o swoich również. Ona przeżywa to być może mocniej, bo jest wrażliwsza, a on nie chce ją niczym urazić i zniechęcić do siebie. Takie wspólne wypady potrafią zdziałać cuda, bo pozwalają im zbliżyć się do siebie, lepiej się poznać i przy okazji miło spędzić czas. To przyniesie bardzo pozytywne skutki, ale o tym w niedzielę.
Cieszę się, że jednak zaglądasz tutaj. Twoje długie milczenie zasiało we mnie wątpliwości, że odpuściłaś mój blog. Teraz wiem już, że tak nie jest.
Cieplutko Cię pozdrawiam. :)
UiM (gość) 2015.05.01 17:06
Tak się zastanawiam czy testujesz moją wytrzymałość? Wiesz jak uwielbiam sielanki, a ty już w drugim mnie jej pozbawiasz :/ Mam ogromną nadzieję, że w następnym opowiadaniu będzie jej trochę :) Niedługo ostatni rozdział, a oni nawet nie są razem! Co raz bardziej mnie intrygujesz. Uwielbiam takiego Marka, który wie czego chce i konsekwentnie, trochę z podstępem do tego dąży. Nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam, UiM

PS: Jutro zapraszam na II część (kontynuację miniaturki - Feministka) :)
Marta (gość) 2015.05.01 18:08
I mamy prawie koniec . ciekawa jestem następnego opowiadania czy znowu będzie życiowe czy bardziej brzydulowe. Tęsknie za tymi bardziej zbliżonymi do Brzyduli. Piszesz coś nowego?
Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2015.05.01 18:11
UiM

Oczywiście, że nie testuję Twojej wytrzymałości, ale takie było założenie od początku tego opowiadania, że wszystko wyjaśni się w ostatniej części. Jak napisałam na początku ta historia jest rozwinięciem pomysłu Gai i chcąc wiernie go oddać musiałam trzymać się jakiś założeń.
Co do następnego opowiadania to niestety nie zafunduję tej sielanki od razu i trochę będziecie musiały na nią poczekać.
Na blog zajrzę bardzo chętnie, ale wcześniej muszę jeszcze raz przeczytać tę mini, bo nie bardzo ją pamiętam.

Dziękuję, że zajrzałaś i skomentowałaś. Uściski. :)
MalgorzataSz1 2015.05.01 18:14
Marta

Następne opowiadanie będzie chyba taką mieszanką, bo częściowo akcja będzie rozgrywała się w firmie. Na razie nic nie piszę, bo czekam na urlop, który już za dziesięć dni i wtedy mam nadzieję coś wymyślić.
Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
jute (gość) 2015.05.01 18:47
Witaj Małgosiu.Przepraszam,że tak długo milczałam ,ale cały tydzień byłam w rozjazdach.Czytałam wszystko na "wypierdku",ale z komentowaniem postanowiłam czekać aż wrócę do domu.Po pierwsze ( bo potem jak zwykle zapomnę)..Bardzo fajne fotki, skąd Ty dziewczyno je bierzesz?
Wracając do meritum,nie wiem dlaczego,ale opowiadanie wydaje mi się inne niż, Twoje pozostałe .Absolutnie nie jest gorsze, inne i tyle.Marek szaleńczo zakochany w Paulinie,ona przyprawiająca mu rogi,ciekawa odmiana.Fajnie,że Marek zdecydowanie odrabia stracone u Uli punkty.Miałam tylko nadzieję,że to chamstwo ,z jakim ją potraktował, będzie wymagało bardzo duuużo wysiłku z jego strony, a Ty zapowiadasz jeszcze tylko dwa rozdziały.Mam nadzieję,że przynajmniej będą długaśne a może jeden nawet przytulaśny?..Co do Pawła i Pauliny,ktoś kiedyś porównał seks bez miłości do przeterminowanej czekolady.Niby dobrze ,że jest,ale masz świadomość,że nie całkiem smakuje tak jak powinna.Pozdrawiam , i czekam na niedzielę.
MalgorzataSz1 2015.05.01 19:27
Jute

Rozdział będzie już tylko jeden a nie dwa. W niedzielę kończymy.
Opowiadanie jest inne, bo i pomysł na nie nie mój tylko Gai, a ja tylko go rozwinęłam.
Fotografie pochodzą z różnych sesji zdjęciowych zarówno Julki jak i Filipa i część z nich usiłowałam tu wykorzystać.

Nie wiem co jeszcze mogłabym wymyślić, żeby było Markowi pod górkę. On starał się o kontakt z nią przez bardzo wiele miesięcy, a ona konsekwentnie wyłączała telefon. Potem warował pod jej firmą, ale nie miał odwagi do niej podejść. Wreszcie zaintrygował ją różami i bilecikami. Kwiaty potrafią rozbroić każdą kobietę, a przynajmniej prawie każdą.

Dzięki kochana za wpis. Buziaki. :)
123 (gość) 2015.05.01 21:48
Mam nadzieję, że wstawisz po północy :) Bo nie doczekam rana :)
MalgorzataSz1 2015.05.01 22:47
123

Rozdział będzie dodany w niedzielę. Dzisiaj mamy piątek. Jak mi się uda to wstawię w sobotę o północy.
Pozdrawiam. :)
marta (gość) 2015.05.02 10:24
dlaczego nie piszesz miniaturek?
jute (gość) 2015.05.02 14:41
Małgosiu ,co z Twoim kolanem ?..Kiedy masz zabieg?
MalgorzataSz1 2015.05.02 17:45
Marta

Miniaturki to specjalność Amicus. Dla mnie to za krótka forma i gdybym nawet spróbowała to i tak wyszłoby z tego opowiadanie. Poza tym chcąc pisać miniatury trzeba mieć na nie milion pomysłów. Ja ich nie mam.

Jute

Kolano dopiero w listopadzie. Teraz w połowie czerwca mam mieć operowaną zaćmę, ale wątpię, żeby zrobili zabieg, bo cukier rozchwiany jak cholera, a od świąt wciąż jestem przeziębiona i ledwie mnie słychać, bo zaatakowało mi struny głosowe. Jeszcze przede mną wizyta u laryngologa, bo antybiotyki są zupełnie nieskuteczne. Nie wiem czy się wyliżę do zabiegu.

Pozdrawiam dziewczyny. :)
Ania K (gość) 2015.05.03 00:13
Opowiadanie inne, ale jak zawsze rewelacyjne i trzymające w napięciu.:) Ja też myślałam, że może będzie o północy, ale nie ma ;( a już 00:12....
czekam niecierpliwie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz