Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 października 2015

"NIEWIERNOŚĆ" - rozdział 5

 

16 kwiecień 2015
ROZDZIAŁ 5


Restauracja Baccaro była o tej porze jak wymarła. Kiedy Marek wszedł do środka zauważył tylko jeden stolik oblegany przez jakichś starszych ludzi. Zajął swoje miejsce i zamówił espresso. Pięć minut po nim wszedł do lokalu Leszkiewicz. Uścisnęli sobie dłonie.
- Zamówić panu coś?
- Wystarczy kawa. Nie jestem głodny. Dziękuję.
Marek dał znak kelnerowi i po chwili zamówienie zostało zrealizowane. Leszkiewicz wyciągnął z teczki dużą, żółtą kopertę.
- To pokłosie naszych działań. Za chwilę wszystko opowiem. Niestety miał pan rację. Pańska dziewczyna spotyka się z innym mężczyzną. Zaraz pokażę panu zdjęcia, na których wyraźnie widać, że pozostają w wielkiej zażyłości. Jak ustaliliśmy mężczyzna nazywa się Paweł Kamiński…
- Kamiński… - powtórzył za detektywem. - Jakbym już gdzieś słyszał to nazwisko…, ale proszę kontynuować.
- Otóż ten Kamiński jest dyrektorem do spraw informatyki w Centrum Projektów Informatycznych MSWiA. Jak na takiego młodego człowieka, to niezłe stanowisko. Musi być naprawdę dobry w tym co robi. Zdjęcia, które posiadam pokazują jego i pana dziewczynę w różnych miejscach. Mam tu na myśli, okoliczne restauracje, park, a także, co najważniejsze pewien dom na Gałczyńskiego. Kamiński wynajmuje w nim od jakiegoś czasu kawalerkę i to tam głównie się spotykają. Na szczęście dla nas kawalerka położona jest na parterze, a oni niezbyt ostrożni. Dzięki temu mamy piękne, intymne fotografie, które mówią same za siebie. Oto one – wręczył Markowi kopertę.
Ta koperta parzyła mu dłonie. Bał się do niej zajrzeć. Postanowił, że nie będzie tego robił przy Leszkiewiczu, ale w zaciszu swojego gabinetu. Podziękował detektywowi za starania i obiecał, że najdalej jutro dokona przelewu należnej kwoty na konto biura.
Do firmy wracał wolnym krokiem jakby chciał przedłużyć chwilę własnego zderzenia się z rzeczywistością. Już nawet nie wiedział na kogo jest bardziej wściekły, czy na Paulinę, czy na tego lowelasa, który ją uwiódł.
- Violetta, przez godzinę nie ma mnie dla nikogo, choćby się waliło i paliło. Mam do załatwienia bardzo ważny telefon, więc dopilnuj, żeby mi nie przeszkadzano. Tyle chyba potrafisz…?
- Tak jest. Własną piersią…
Nie słuchał jej. Wszedł do środka, usiadł w fotelu i sięgnął do wnętrza koperty. Rozłożył zdjęcia. Były zrobione bardzo profesjonalnie i całkiem z bliska. Widać było każdy detal. Uśmiechniętą, szczęśliwą Paulinę całującą się z tym Pawłem nad brzegiem stawu. – To w tym parku przy firmie. Tuż pod moim nosem… - Kolejne przedstawiały ich w restauracji jak wymownie patrzyli sobie w oczy, on całował jej dłonie i gładził policzek. Najgorszy do zniesienia był widok uwieczniony na tych ostatnich, bo przedstawiał ich w sytuacjach intymnych. Byli kompletnie nadzy i uprawiali seks. Mocniejszych dowodów na zdradę Leszkiewicz nie mógł mu dostarczyć. Westchnął ciężko.

Nie miał pojęcia jak ma przeprowadzić rozmowę z Pauliną i czy w ogóle z nią rozmawiać. Może wystarczy tylko rzucić jej tymi zdjęciami w twarz i kazać wynieść się z domu…? Miał nad czym myśleć.

Tuż przed siedemnastą pojawił się w gabinecie Olszański. Zauważył, że Marek ma nietęgą minę.

- Coś ty taki niewyraźny przyjacielu? Stało się coś?
- No raczej. Nic dobrego Sebastian. Moje dotychczasowe życie rozsypało się jak domek z kart.
Olszański wbił w Marka zdumione spojrzenie. Dawno nie widział go w tak podłym stanie.
- Ale jak to rozsypało się…?
- Masz dzisiaj czas? Muszę się koniecznie napić, bo chyba nie dam rady przetrawić tych rewelacji na trzeźwo.
Sięgnął w głąb biurka wyjmując z niego butelkę szkockiej i dwie literatki. Nalał do połowy i podsunął jedną z nich Sebastianowi. Sam pociągnął solidny łyk i wyrzucił z siebie.
- Paulina mnie zdradza.
Te trzy słowa wywołały u kadrowego głęboki szok. Czegoś takiego w życiu by się nie spodziewał. Przecież oni byli sobie przeznaczeni od zawsze. Stanowili zgrany duet, kochali się, planowali ślub, a tu nagle…
- Ale jak to cię zdradza? Skąd wiesz?
- Najpierw miałem tylko podejrzenia. Wynająłem detektywa, który dostarczył mi dowody. Teraz mam już pewność.
- Z kim cię zdradza? To chyba jakieś nieporozumienie i zwykła pomyłka.
Marek pokręcił głową i upił kolejny łyk. Skrzywił się, bo alkohol palił mu gardło.
- Nie ma mowy o pomyłce, a facet, który tak gorliwie zajął moje miejsce u jej boku to niejaki Paweł Kamiński i mam nieodparte wrażenie, że skądś znam tego człowieka. Zresztą sam zobacz - wyciągnął kilka mniej ociekających seksem zdjęć. Mało brakowało, a Olszański udławiłby się własnym językiem.
- Jasna cholera! Przecież to mój sąsiad z czwartego piętra Paweł Kamiński! Pamiętasz pokaz wiosenno-letniej? Małkowie mnie wystawili i to jemu właśnie zaproponowałem pójście na pokaz. Nie chciałem, żeby bilety się zmarnowały. Ty go też poznałeś. Jego dziewczynę również. Nawet tańczyłeś z nią. To Ula Cieplak. Dokładnie to pamiętam, bo wtedy Paweł tańczył z Pauliną. Teraz wszystko zaczyna mi się układać. To na bankiecie najwyraźniej musieli dojść do porozumienia. W życiu bym czegoś takiego się po nim nie spodziewał. Po Pauli także. Ciekawy jestem, czy Ula wie o tym romansie, ale nie sądzę. Widziałem się z nią ostatnio i narzekała tylko, że Paweł haruje jak wół od świtu do nocy i wraca do domu jedynie po to, żeby się przespać.
- Coś sobie przypominam… Taka szczupła, dość przeciętna, z długimi, kasztanowymi włosami i okularami na nosie. Zdaje się, że miała aparat na zębach. Była w sukience rudego koloru do połowy łydki.
- Dokładnie. To właśnie Ula…
- No tak… To już wszystko rozumiem. Wiesz, gdzie pracuje? Mam tę Ulę na myśli - wyjaśnił.
- Nawet bardzo dokładnie wiem, bo podwoziłem ją kilka razy do pracy. To firma zajmująca się doradztwem inwestycyjnym przy Nowogrodzkiej pięćdziesiąt jeden tuż obok teatru „Roma”. Jest tam kierownikiem działu, czy kimś w tym rodzaju.
- Dzięki Seba. Na razie ani słowa. Chyba nie muszę ci o tym przypominać?
- No stary, za kogo ty mnie masz? Przyjaźń to przyjaźń, nie?

Była bardzo zapracowana. Koniecznie chciała dokończyć raport na zebranie kierowników działów Takie zebrania odbywały się zawsze ostatniego dnia każdego miesiąca, a ona bardzo się starała rzetelnie przedstawić sytuację finansową firmy. Tak naprawdę powinien sporządzać taki raport dyrektor finansowy, ale od dwóch miesięcy ona pełniła funkcję jego zastępcy i to na nią zrzucił ten obowiązek. Nie narzekała. Cyferki to był jej żywioł. Koło południa rozdzwonił się jej telefon służbowy. Podniosła słuchawkę sądząc, że to jej przełożony dzwoni w sprawie tego właśnie raportu, ale ku swojemu zdumieniu usłyszała głos zupełnie kogoś innego.
- Dzień dobry. Pani Urszula Cieplak?
- Tak. Słucham. W czym mogę pomóc?
- Marek Dobrzański z tej strony.
- Marek Dobrzański…?
- Poznaliśmy się na pokazie, który w maju organizowała moja firma, a na bankiecie nawet tańczyliśmy…
- A tak, teraz sobie przypominam. W takim razie w czym mogę być ci pomocna?
- Posłuchaj Ula. Mam bardzo ważną sprawę i zależy mi, by spotkać się z tobą osobiście i to jak najprędzej. Najlepiej dzisiaj. Tuż obok twojej firmy jest mała knajpka. Będę tam czekał o siedemnastej. Bardzo cię proszę, żebyś nie bagatelizowała tej prośby i przyszła, bo to, co mam do powiedzenia jest ważne nie tylko dla mnie, ale i dla ciebie.
- Jesteś bardzo tajemniczy. Nie powiesz mi nawet o co chodzi?
- To nie jest sprawa, którą można omówić przez telefon stąd moja nietypowa prośba.
- No dobrze. W takim razie będę. Do zobaczenia.
Zachodziła w głowę, o co może chodzić temu Dobrzańskiemu. Widziała go tylko raz w życiu na tym pokazie więc jaką ważną sprawę może mieć do niej?
Przed siedemnastą zaczęła się powoli zbierać. Knajpka była tuż za rogiem, więc nie było obawy, że się spóźni. Kiedy weszła do ciepłego wnętrza Dobrzański już tam był. Na jej widok wstał i pomógł jej zdjąć płaszcz. Zamówił kawę.
- Właściwie nie bardzo wiem, od czego miałbym zacząć, więc powiem wprost. Twój chłopak od kilku miesięcy zdradza cię z moją dziewczyną.
Zatkało ją i przez dłuższą chwilę nie potrafiła wykrztusić z siebie słowa. Jej oczy przypominały wielkością pięciozłotówki.
- Słucham?
- Mają romans co najmniej od maja. Dowiedziałem się o tym całkiem niedawno. Wynająłem detektywa, który to potwierdził.
Pokręciła z niedowierzaniem głową.

- Ale to niemożliwe. Przecież coś bym wiedziała, coś przeczuwała…
- Dobrze się maskują. Twój Paweł wynajął na Gałczyńskiego kawalerkę i tam się spotykają. Obsypuje Paulinę drogimi prezentami. Są to głównie wyroby jubilerskie, których Paulina jest fanką. Na moje pytanie skąd to wszystko ma, odpowiedziała, że sama sobie kupiła. Nie uwierzyłem.
- Nie, nie, to jakaś piramidalna bzdura. Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Paweł nie zrobiłby mi czegoś takiego. Mamy plany. Chcemy się pobrać, zadatkował już na nasze nowe mieszkanie…
- To tak jak my. Też mieliśmy plany, ale dzięki twojemu chłopakowi posypały się w gruzy – rzucił pogardliwie. – On zniszczył mi życie, rozumiesz? Uwiódł Paulinę. Gdybyś była inna, gdybyś bardziej zadbała o niego i jego potrzeby, być może taka sytuacja nie miałaby nigdy miejsca, bo nie potrzebowałby szukać pocieszenia w ramionach innej kobiety. Mojej kobiety – rzekł z naciskiem. - Jesteś tak samo winna jak on.
Jego słowa spowodowały, że zaczęła płakać.
- Jak śmiesz mi mówić takie rzeczy. A twoja Paulina to niby taka święta? Gdyby cię tak bardzo kochała, gdyby bardziej była odporna na wdzięki mężczyzn należących do innych kobiet, to ten romans nigdy by się nie zdarzył. Poza tym, czy to naprawdę jest romans? Może to tylko niewinne spotkania przy kawie, a ty dorabiasz do tego teorię.
Zacisnął szczęki. Był wściekły. – Czy ona naprawdę jest taka głupia, czy tylko udaje? - Myślisz, że sobie to wymyśliłem? Po co miałbym to robić? – wysyczał . - Nie bądź naiwna. Zobacz - wysypał na stolik stos zdjęć. Oszołomiona wpatrywała się w te dowody jawnej zdrady. Ogarnęło ją obrzydzenie.
- Czego ty właściwie ode mnie chcesz?
- Oczekuję, że przywołasz do pionu Pawła. Sprawisz, że wreszcie się opamięta i zostawi Paulinę w spokoju. Kocham ją i nie dopuszczę do kontynuowania tej znajomości. Zadbaj o siebie. Spraw, żeby przestał szukać u innych kobiet tego, czego ty nie możesz mu dać. Wystarczy odrobina wysiłku i dobrej woli. Jeśli naprawdę cię kocha, wróci do ciebie.
- Myślisz, że po tym, co mi powiedziałeś i po tym co zobaczyłam na tych zdjęciach chcę, żeby do mnie wrócił? Nigdy w życiu – wyrzuciła przez zaciśnięte zęby i podniosła się z krzesła. – Mam dość tej rozmowy i dość inwektyw jakie usłyszałam pod moim adresem. Nie znasz mnie wcale, oskarżasz o rozpad twojego związku, chociaż ja nie mam z tym nic wspólnego i tak samo jestem w szoku jak ty. Jakże łatwo przychodzi ci oceniać mnie negatywnie. – Sięgnęła po jedno ze zdjęć ukazujące Pawła i Paulinę w miłosnym uniesieniu. – Pozwolisz, że to jedno zdjęcie zatrzymam. Też muszę się jakoś bronić. I jeszcze jedno. Nigdy więcej do mnie nie dzwoń w sprawie tych dwojga. Radź sobie sam. Po tym, co powiedziałeś straciłam ochotę na rozmowę z tobą. Żegnam.
Odwróciła się na pięcie i zabrawszy z szatni płaszcz wybiegła z kawiarenki. Zachowywała się jakby była w amoku. Nie mogła uwierzyć, że Paweł, jej Paweł mógł dopuścić się zdrady. Ciągle przecież zapewniał ją o swoim wielkim uczuciu. Jednak dowód tej zdrady znajdował się w jej torebce. Nawet nie zauważyła, kiedy znalazła się przed budynkiem banku. Nie zastanawiała się. Podeszła do bankomatu, żeby sprawdzić stan konta. Było dziewięćdziesiąt pięć tysięcy. Bez namysłu weszła do środka i stanęła przy okienku. Poprosiła o przelanie pieniędzy na jej osobiste konto. Całe dziewięćdziesiąt tysięcy. – To za kłamstwa, mydlenie oczu, wciskanie ciemnoty i za moje upokorzenie. Za resztę możesz obsypać Paulinkę klejnotami Pawełku.
Przy okazji wycofała swoje upoważnienie z ich wspólnego konta i oddała kartę. Finansowo nie stała najgorzej. Miała jeszcze przecież trochę pieniędzy ze sprzedaży domu, które zainwestowała w lokatę. Na start wystarczy. Przede wszystkim koniecznie musi się wyprowadzić z mieszkania Pawła. Zanim jednak to zrobi, poszuka jakiegoś niedrogiego lokum, a potem wyjedzie. Może do Jaśka? Tam z pewnością nikt jej nie będzie szukał. Paweł od dawna myśli, że nie utrzymuje z bratem kontaktu.

Cały wieczór poświęciła na szukanie w internecie ofert dotyczących sprzedaży mieszkań. Wynotowała kilka adresów i telefonów. Pawła jak zwykle nie było. Nie dociekała już czy jest w pracy jak zawsze jej wmawiał, czy na upojnej randce z Pauliną Febo. Przestało ją to obchodzić. Kiedy kładła się do łóżka pomyślała tylko, że znowu jest jesień a ona kolejny raz przeżywa dramat w swoim życiu. Czy to już będzie tak zawsze? Czy ciąży na niej jakaś cholerna klątwa? Może powinna dać się okadzić i zamówić egzorcystę? Zachichotała pomyślawszy o tym ostatnim. Nie będzie jej potrzebny, bo od jutra zaczyna twardo stąpać po ziemi i przestaje wierzyć w słodkie, ale fałszywie brzmiące słowa mężczyzn.
K. (gość) 2015.04.16 08:08
Wreszcie! Więcej później bo robota czeka, ale nie mogłam się powstrzymać. Do wieczora.
Gaja (gość) 2015.04.16 08:44
Witaj Małgosiu,
jakby tu delikatnie powiedzieć, ... trzeba przyznać, że Marek się nie popisał, sytuacja go przerosła i to bardzo! Zachował się podle i jak ostatni kretyn i bałwan! Zamiast najnormalniej w świecie obić mordę Pawłowi, czy po prostu szczerze pogadać ze swoją dziewczyną, wyżywa się w sposób straszny i niesprawiedliwy na Uli. Pewnie to naturalne, że tak się bronimy i szukamy winnych wszędzie tylko nie u siebie na zasadzie widzimy źdźbło w oku bliźniego, a belki we własnym nie widzimy!? Marek już znalazł winowajcę wszystkich swoich nieszczęść. Bo przecież wiadomym jest, że za rozpad jego związku odpowiada tylko i wyłącznie Ula!!! To ona doprowadziła do tego wszystkiego! Dlatego jej Paweł musiał szukać szczęścia u jego dziewczyny. Przecież absolutnie żadnej winy za ten stan nie ponosi jego ukochana Paulinka, czy też w jakimś małym stopniu on sam! Z drugiej strony staram się go zrozumieć, jak widać naprawdę kocha Paulę, nawet po takich dowodach nie przyszło mu do głowy pogonić ją na cztery wiatry, tylko szuka sposobu, aby ja zatrzymać!? Z drugiej strony można powiedzieć nawet, że z niego wielki dobroczyńca, daje rady Uli co musi zrobić aby zatrzymać Pawła. Nie robi tego jednak dla dobra jej, tylko aby Paweł się odczepił od Pauliny. Ula przeciwnie, do tej pory szara, cicha i uległa myszka zachowała się zadziwiająco trzeźwo i mądrze:) Miłość do Pawła uleciał penie szybciej niż się pojawiła, może faktycznie taki bardzo zimny prysznic był jej potrzebny?! Zdjęcia zrobiły swoje, jedyne co czuje teraz do Pawła to obrzydzenie!!! Nie pozwala się obrażać Markowi, wypłaca sobie zadośćuczynienie i to nawet niezłe, ma plan na przyszłość, w których na 100% nie ma Pawła. Super dziewczyna, w końcu wie czego chce:) Czyżby role się odwróciły? Wiadomym jest, że zdrada tak jak kłamstwo prędzej czy później ujrzy światło dzienne, ale szkoda, że Ula dowiedział się o tym w taki nieprzyjemny sposób, spadło to na nią jak grom z jasnego nieba! Tak jak powiedziała Markowi, dla niej to też jest szok, a do tego została obrzucona stekiem niesprawiedliwych oskarżeń. Marek tak samo jak Paweł zachował się karygodnie, chociaż każdy z nich w inny sposób skrzywdził Ulę. Nie ma co się dziwić, że ma ich po dziurki w nosie. Bardzo intrygująco prowadzisz to opowiadanie, bardzo dziękuję:) Zżera mnie ciekawość jak Paula dowie się, że jej romans wyszedł na jaw i czym oraz czy w ogóle będzie się tłumaczyła, czy tak naprawdę Marek będzie chciał utrzymać swój związek, co zrobi Paweł, będzie szukał Uli, czy też szybko pocieszy się kimś innym, jak zareagują kochankowie wobec siebie nawzajem, czy dalej będzie ich to rajcowało, czy odwrotnie, zupełnie stracą chęci do chędożenia???!!! Jak widzisz mam mnóstwo pytań. Może jakieś światełko rozbłyśnie w niedzielę? Przesyłam uściski i życzę miłego dnia:),
p.s. odzyskałaś głos, lepiej się czujesz, czy w dalszym ciągu niedomagasz?
Gaja
MalgorzataSz1 2015.04.16 10:32
Gaju

Przecież wiesz, że nie mogę zdradzić, co będzie dalej. Myślę, że kolejna część rozwiąże sporo spraw, na pewno przyhamuje Marka, a w Uli wzmocni pewność siebie i konsekwencję. Która z nas chciałaby być z człowiekiem trzymając w ręku jawny dowód jego zdrady?
Marka ewidentnie poniosło w rozmowie z nią. Jest wzburzony i nie myśli racjonalnie. To co wypływa z jego ust to kumulowane od jakiegoś czasu złe emocje, bo tak naprawdę sam nie wie, na kogo jest bardziej wściekły. Odgrywa się na Uli, chociaż dobrze wie, że nie ma w tym jej winy. Ona posłużyła mu tu za worek treningowy, który słownie obił.
Na pewno na część pytań uzyskasz odpowiedź w niedzielę.
Dziękuję za imponujący wpis i pozdrawiam najserdeczniej.

PS
Dzisiaj jestem w pracy. Nadal skrzypię jak stare zawiasy i nie mogę odbierać telefonów, bo nikt mnie nie słysz, ale ma to dla mnie pozytywny wydźwięk. Haha,
jute (gość) 2015.04.16 11:08
Ale bigos .Same kapuchy,jedna durniejsza od drugiej..Idę się poratować jakimś mleczkiem od ptaszka,bo mi ten kwas resztki mózgu zlasuje.Marek to prawdziwy głąb.Pieprzony zapchlony pitbul.(nie cierpię tej rasy)..Jedyna pociechą jest to,że to jednak Ulce pozostały jakieś resztki mózgu i godność osobista w całości.Marek chce ratować swój związek z Pauliną? A jeżeli się okaże,ze jego narzeczona to Paulina -Mesalina i to wcale nie jest jej pierwszy taki numer?..A może myśli przyszłościowo. W przypadku gdyby FD padła,może zawsze otworzyć jakiś dom uciech.Charakter ma odpowiedni.Do potem.Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2015.04.16 12:49
Jute

Po Waszych ostatnich komentarzach doszłam do wniosku, że tylko takie opowiadania powinnam pisać, bo takiego wysypu wścieklicy już dawno tu nie było. Chyba poproszę Gaję o podesłanie mi znowu jakiegoś pomysłu właśnie w tym stylu.
Nie rozumiesz, że zdradzony facet zachowuje się jak wściekły buhaj i nie panuje nad własną mózgownicą? Bo przecież to tylko on został zdradzony i to jemu zabrano ukochaną zabawkę. Oczywiście nie bierze pod uwagę faktu, że ta ukochana zabawka bardzo chętnie przeszła w ręce innego zabawiacza i nie trzeba jej było na to jakoś specjalnie namawiać. Marek nadal ma w głowie wyidealizowany obraz swojej ukochanej. Rzecz oczywista jest debilem. To dość typowe u facetów, że najpierw robią potem dopiero myślą. Tu nie jest inaczej. Pomyśli i on już niedługo.
Tak więc spokojnie koleżanko, bo padniesz mi z tej frustracji na zawał, albo zyskasz nadwagę od tego ptasiego mleka.
Usiądź, pomedytuj i na pewno przejdzie.
Ściskam Cię Jute. Buziole. :)
Gośka (gość) 2015.04.16 13:33
Gdy czytałam ten rozdział Marek rozwścieczył mnie do czerwoności. No jak? Jak tak można! Rozumiem, że jest zakochany, rozżalony. Ale to nie usprawiedliwia go, że może zachowywać się gburowato, nietaktownie i niekulturalnie. Dostrzega, że to wina Ulki, ale może swojego niedopracowania nie widzi. On jest grzeczny, święty i on nie zawinił. Za to Ulka - widać, że pomimo takiego ciosu potrafi stanąć na nogi. Cóż warto było czekać.
Część poruszające.
Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.04.16 13:56
Gosiu

Widzę, że i Ciebie dopadły emocje i bardzo mnie to cieszy, bo właśnie na takie reakcje liczyłam. Marek pod pręgierzem u wszystkich. No cóż... Zasłużył sobie jak diabli. Ja już jestem ciekawa jak zareagujecie na następną część i aż uśmiecham się sama do siebie, bo tym razem i ja nie mogę doczekać się niedzieli.
Dzięki, że śledzisz każdy rozdział. Pozdrawiam Cię najserdeczniej. :)
RanczUla 2015.04.16 14:18
Totalnie mnie zaskoczyłaś zachowaniem Marka. Wyżywa się na bogu ducha winnej Uli. Takiego obrotu sprawy , to sie nie spodziewałam. Nikt się chyba nie spodziewał. A miłość , to mu chyba rozum odebrała. Dalej kocha pomimo ewidentnej zdrady. Dobrze chociaż, że Ula jest rozsądniejsza i dała kopa Pawłowi. Mądra dziewczyna , chociaż pod poprzednią częścią oberwało się jej od kogoś za to ,że jest naiwna. Ciekawa jestem jak Marek zachowa sie wobec niej , gdy zrozumie ,że Paulina jest równie winna co Paweł. Oj, będzie musiał postarać z tymi przeprosinami za te wszystkie oskarżenia i wypowiedzi na temat wyglądu. I tak w ogóle jak , to dalej miedzy nimi będzie.
amicus (gość) 2015.04.16 18:26
Małgosiu,
wiesz, że bardzo lubię i cenię Twoją twórczość, ale to opowiadanie kompletnie mnie nie przekonuje. I nie dlatego, że przedstawia sytuację odwrotną, bo to Marek zwykle był zdradzającym, a nie zdradzanym, ale...
Dobrzański jest tu przedstawiony jako kretyn. To już ustaliłyśmy pod poprzednim rozdziałem. Ula także. I choć wszyscy powinni wyzywać od najgorszych Paulinę i Pawła, bo to oni rozpoczęli romans, oni zdradzają, to... w pewnym sensie im się nie dziwię mając takich partnerów... Którzy mając drobne sygnały udają, że nic się nie dzieje i ślepo wierzą w każdy tani tekst. I o ile Marek w tej części rzeczywiście jest załamany, miota się i rozpacza, to po Uli ta zdrada szybko spłynęła jak po kaczce. Przynajmniej takie można odnieść wrażenie. Po sekundzie płaczu przychodzi racjonalne kalkulowanie i ogarnianie przyszłości. Pociesza się drobną kwotą pieniędzy, mimo iż ukochany rolował ją z kasy długie miesiące i zamierza zacząć od nowa jakoś nie zdając sobie sprawy, że jednak została upokorzona przez człowieka, którego ponoć bardzo kochała, a każde rpzstanie , bez względu na powód, to porażka człowieka. Wzięła 90tyś i zamierza podbić świat. Co prawda nie wiemy ile miała ze sprzedaży domu, ale skoro piszesz, że trochę to znaczy, że starczy jej co najwyżej na mieszkanie wielkości pudełka od butów w Rembertowie, a ona porywa się z motyką na słońce Kompletny brak rozsądku z jej strony. W sumie w kretyńskim Markiem będą tworzyć super parę. Dwoje nieudaczników.
Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.04.16 19:43
RanczUla , Amicus

Wiedziałam, że postawa Marka na pewno Was zaskoczy, bo podczas tego spotkania wylazł z niego cały egoizm. Oni oboje kochają nadal, bo przecież nawet dowody zdrady nie powodują natychmiastowego odcięcia się od uczuć, którymi darzą partnerów. To nie jednorazowe cięcie nożyczkami. I to wcale nie jest tak, że po Uli te informacje spływają jak po kaczce. Jest w szoku i wcale nie taka spokojna jak sugerujesz Amicus. Nie kalkuluje na chłodno. Nie myśli, że jak oskubie Pawła z pieniędzy to dokona całkowitej na nim zemsty. Paweł jest na bardzo eksponowanym stanowisku i od kiedy je objął zaczął zarabiać znacznie więcej od Uli. Jej wkład w ich wspólne konto był powiedzmy jak 1:3. Ona odebrała tylko to, co jej się należało. To nie żadna gratyfikacja za zdradę, to jej własne pieniądze. To, że mówi w myślach, że to za jej upokorzenie, za niewierność itd dotyczy nie tylko tego, że odebrała to co swoje, ale też odcięcia w jakiś sposób pępowiny od wspólnego konta, rezygnacji z tej wspólnoty, która póki co była korzystna jak się okazało, wyłącznie dla Pawła.
Nie mam zamiaru nikogo przekonywać do tego opowiadania. Uważam, że jego temat mimo całej naiwności bohaterów jednak wywołał dyskusję. Naiwnych obu płci nie brakuje ani w tym kraju ani nigdzie na świecie. Może tylko zwiększył się procent bardziej cwanych i wyrachowanych dziewczyn i chłopaków, którzy poprzez wyrachowanie właśnie nie dopuszczają do takich sytuacji, bo kalkulują na trzeźwo. A jeśli tak, to nie może być tu mowy o żadnym głębszym uczuciu, ale raczej o interesie. Taka właśnie interesowna miłość.

Używasz dosadnych słów określając moich bohaterów. Ja wolę łagodniejsze środki wyrazu, bo pisząc tę historię miałam świadomość, że ich zachowanie takie a nie inne z czegoś będzie wynikało. Z bezgranicznej i ślepej miłości? Z miłości, która jest na tyle ograniczona w swojej istocie, że nie dopuszcza do siebie zdrowego rozsądku, nie wierzy w złe postępowanie partnera, bo gloryfikuje go i wynosi na piedestał.Trzeba dopiero bodźca, który wzbudzi podejrzenie i doprowadzi do bolesnej rzeczywistości, która otworzy im oczy. To, że odnosi się wrażenie, że Ula przechodzi nad wszystkim do porządku dziennego, że zaślimtała sobie nieco przy Dobrzańskim tylko po to, by po chwili stać się chłodną, wyrachowaną suką dyszącą od zemsty na Pawle, to zbyt przesadzony wniosek. Ona czuje się upokorzona jak diabli wbrew temu co twierdzisz Amicus. Każda jedna na jej miejscu nie czułaby się inaczej. Nie jest osobą wylewną, nie wywnętrza się przed człowiekiem, którego kompletnie nie zna, bo jej zdrada i jego zdrada to dwie różne sprawy mimo, że dotyczą ich partnerów. Każde z nich musi się uporać z tym samo i na pewno nie w taki sam sposób.
Kwota pieniędzy nie ma znaczenia. Lepiej mieszkać w mieszkaniu wielkości pudełka od butów niż dzielić je z człowiekiem, który zdradził. Ula z takiego właśnie założenia wychodzi. Jest sama, więc na co jej stumetrowe mieszkanie w apartamentowcu? Nie zamierza podbijać świata i nie wiem Amicus na jakiej podstawie wyciągnęłaś taki wniosek. Ona chce wyłącznie oderwać się od tej toksycznej sytuacji i mieć święty spokój. Jeśli to jest brak rozsądku z jej strony, to ja pytam co nim jest?

Bardzo dziękuję Wam za wpisy. Pozdrawiam obie. :)
MalgorzataSz1 2015.04.16 19:50
Muszę jeszcze coś dodać do powyższego komentarza. Nie uwierzysz Amicus, ale ta historia nie została wymyślona, ale zdarzyła się naprawdę. Miałam już o tym wspomnieć pod poprzednim rozdziałem, ale jakoś mi to umknęło. Ona zakończyła się nieco inaczej niż ja to przedstawiam, ale to nie zmienia faktu, że ktoś przeżył ją naprawdę.
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.04.16 20:30
No i nadmuchany balon pękł. Cały worek kłamstw się wysypał. Przeczytałam komentarz(e), opisujące Ulę niezbyt pochlebnie. Uważam, że przyjęła dobrą strategię. Po co ma cierpieć i obnoście się ze swoim cierpieniem przed całym światem? Na pokaz? Bezsensu. Cieplak zachowała się, jak prawdziwa kobieta powinna się zachować. Gdyby coś takie mnie spotkało, starałabym się zachować twarz pokerzysty, a później, SAMA, w domowym zaciszu (WŁASNEGO MIESZKANIA) mogłabym rozpaczać i przeżywać swój wewnętrzny dramat. Mam nadzieję, że Urszula zachowa się podobnie. Może najpierw zajmie się szukaniem, kupnem i załatwianiem wszystkich formalności dotyczących nowego, jej własnego mieszkania. Później planuje urlop u brata, o ile się nie mylę, to chyba w Krakowie. Dobrze, że nie chce być sama, że woli spędzić ten trudny dla niej czas z rodziną. Z tego co zdążyłam się zorientować, to nie ma z Jaśkiem częstego i nierozerwalnego kontaktu, bo Paweł myśli, że ona w ogóle nie ma z nim kontaktu. To będzie dobra okazja, aby zacieśnić, naprawiać kontakty z ostatnią bliską jej osobą. Zastawiam się kiedy Marek dojdzie do wniosku, że karygodnie potraktował Cieplakównę i w jakich okolicznościach ją za to przeprosi. No i nasuwają mi się kolejne pytania, a mianowicie, czy Ula od razu wybaczy Dobrzańskiemu tę godną pożałowania rozmowę, czy jednak będzie żywić do niego urazę, tudzież może mu nie wybaczyć, z powodu obawy, że może on jednak wini ją za rozpad jego związku i w konsekwencji usłyszy od niego podobny, przykry komentarz. Koleje pytanie które zaświtało mi w głowie, to metamorfoza naszej panny C : ) Czy pod wpływem słów Dobrzańskiego, Ulka postanowi zrobić coś ze sobą. Nie wiem dlaczego Marek postawił całą winą za ten romans obarczyć Ulę i Pawła. Że Pawła to ok., ale Ulę? To ona przeleciała mu narzeczoną? Pff, chyba kijem od szczotki : D Zastanawia mnie dlaczego nie wini on Pauli, przecież tu już nie ma czego wyjaśniać. Został brutalnie obdarty ze złudzeń. Powinien na nią kląć ile wejdzie, a on ją jeszcze usprawiedliwia?! Może ona wcale nie chciała? Może to Paweł ją gwałcił? Gdy tak czytam to opowiadanie, nachodzą mnie takie myśli… Co by było gdybyśmy opisywali zdradę Uli z kimś, albo Marka z kimś? Raz po mordzie i do widzenia… Trochę to dziwne, że związek Uli i Marka rozpadłby się w expressowym tempie, a ich związki z innymi, zwierzają ku upadkowi wolniej niż pielgrzymka na Jasną Górę…

Pozdrawiam, UiM
UiM (gość) 2015.04.16 20:45
PS:

http://img5.demotywatoryfb.pl//uploads/201106/1307552190_by_Carecoala_600.jpg
K. (gość) 2015.04.16 20:52
Witaj Małgosiu,
Stworzyłaś kontrowersyjne opowiadanie pod którego kolejnymi częściami toczą się zażarte dyskusje. Wybacz ale zanim coś o tej części ja najpierw chciałabym wrócić do poprzedniej. Tam Gaja niejako wywołała dyskusję i mnie do odpowiedzi - bo to między innymi ja krytykowałam Ulkę i Marka - a tego dyskusja dotyczyła. Tak uważam, że oboje zasłużyli na krytyczne słowa nie dlatego, że kochają i ufają - nie za to ich nie potępiam. Każdy ma prawo kochać a częścią składową kochania jest zaufanie. Ale oni kochają ślepo. Padł zarzut, że oni nie wiedzą tyle co my, a życie w ciągłych podejrzeniach jest straszne. Owszem zgadzam się, ale w poprzedniej części jak i w poprzedniej sygnały mieli ale oboje je zbagatelizowali. Markowi nowe błyskotki Pauli nie dały do myślenia - a nie chyba zaprzeczycie że powinny. Każdy normalnie myślący facet zainteresowałby się skąd je ma i odpowiedź, że sobie sama kupiła, przyjął by raz! Ale każdy kolejny, drugi, trzeci, dziesiąty powinien mu zapalić dużą czerwoną lampkę! I może faktycznie życie w ciągłych podejrzeniach jest straszne ale doza ograniczonego zaufania w momencie gdy żyje się w nieformalnych związkach i żadne papiery, dokumenty nas nie chronię jest potrzebna. Dopiero rozmowa z Julią i zobaczenia jak Paula obściskuje się z obcym facetem dało mu do myślenia! Podobnie Ulka jej z konta nie zniknęło 7 złotych, tylko 70 tysięcy! Zasadnicza różnica, dla mnie byłby to czytelny sygnał, że coś jest nie tak. Że albo mój luby ma problemy albo chce je mieć! I może brzmi to strasznie ale w takiej sytuacji nie wyjaśnienie sprawy a pozwalanie na mydlenie oczu jest dla mnie naiwnością. OK tyle o tym co było teraz o tym co jest.

Markowi dopiero dowody i zdjęcia od detektywa otworzyły oczy. Ale nie na długo bo prawda i gigantyczne poroże uwiera coraz bardziej i zabiło mu ostatnie szare komórki. Oskarżanie Ulki i insynuacje pod jej adresem są nie tylko nietaktem, są chamstwem i prostactwem. Zażądanie od niej żeby załatwiła de facto sprawę, pogadała z Pawłem żeby tamten zostawił Paulę totalny debilizm. Nie wiem czy świadczy to o jego tchórzostwie czy miłości do Pauli, po prostu nie wiem. Gdyby miał honor, odwagę, przyzwoitość kopnął by Paulę w cztery litery. Rzucił w nią zdjęciami i pomógł pakować walizki. Bo skoro to wina Uli, że Paweł szuka rozrywek na boku, to taka sama jak i nie większa jest Marka - skoro Paula potrzebuje dodatkowych wrażeń to znaczy, że Marek nie potrafi jej dać tego co naprawdę potrzebuję. Nie zasługuję na nią skoro jest jej z nim źle. Widać, że rozbujałe ego Pana Dobrzańskiego nie radzi sobie z tym, że nie potrafił zaspokoić Pauli. No cóż zdarza się. A już pomysł z tym jak zatrzymać Paulę delikatnie mówiąc szalony. I tu też nie wiem jakie są jego pobudki ślepa miłość, wspólna firma? Naprawdę nie rozumiem i nie wiem czy można kochać aż tak ślepo. Nie wiem, może za mało przeżyłam, może jestem zbyt dumna, zbyt wredna ale dla mnie to nie do przyjęcia. Może po jakimś czasie jak emocje opadną, jak się od siebie odpocznie - ale mając świadomość, że osoba którą kochasz zdradza notorycznie, intensywnie, okłamuje od kilku tygodni i nie poczuć się skrzywdzonym dla mnie niepojęte. Chyba, że Marek jest tak biedny i skrzywdzony, że tylko Paula jest w stanie ukoić jego nerwy. Bardziej odpowiada mi postawa Ulki działa w nerwach, w afekcie, skrzywdzona ale z godnością nie pozwoli z siebie zrobić ofiary i winnej jednocześnie. Jest skrzywdzona ale nie pozwoli na takie traktowanie dalej - odcina wszystko grubą kreską na razie pod wpływem emocji, ale gdy one opadną boję się, że zrobi coś głupiego. Oby nie, mam nadzieję, że zachowa klasę i Pawła spuści na drzewo. A najlepiej niech mu urwie .... uszy! Chociaż to wszystko za proste skoro mówisz, że nas jeszcze zaskoczysz w niedzielę to pewnie tak będzie i znowu ciężko będzie pozbierać myśli, w każdym razie czekam. Pozdrawiam serdecznie.
MalgorzataSz1 2015.04.16 21:35
UiM

Ten balon musiał pęknąć, żeby otworzyć im oczy, chociaż jak widać nie do końca. Zachowanie Marka względem Uli jest karygodne. Zadufany w sobie jedynak został pozbawiony swojej ukochanej zabawki i ma pretensje o to do całego świata, tylko nie do siebie. Otrzeźwienie nastąpi, ale niestety na Twoje pytania nie mogę teraz odpowiedzieć, bo wkrótce przeczytasz na nie odpowiedzi.
Ula ma dobry kontakt z bratem, ale niestety wyłącznie telefoniczny. Praca ich obojga skutecznie uniemożliwia częste wizyty, a i odległość jest niebagatelna. Spotykają się tylko przy okazji świąt lub urlopów, ale są to tak rzadkie okazje, że pozwalają myśleć Pawłowi, że Ula nie ma kontaktu z bratem.
Metamorfoza musi być, bo to zawsze integralna część opowiadania chyba, że opisuję od razu piękną Ulę.
Demotywator bardzo a'propos


K

Jeśli chodzi o komentarz Gai pod poprzednim rozdziałem to raczej nie był odpowiedzią na Twój wpis, ale na wpis Amicus. Przynajmniej ja to tak odczytałam.

Zgadzam się, że zachowanie Marka było chamskie i prostackie. Ja tego nawet nie usprawiedliwiam, bo cokolwiek by nie powiedzieć, to takich słów skierowanych do osoby, którą widziało się zaledwie raz usprawiedliwić nie można. Dotarło do niego, że jako mężczyzna poniósł totalną porażkę nie potrafiąc utrzymać przy sobie kobiety, którą bezgranicznie kochał. Ale po co obwiniać siebie, skoro Ula stanowi taki łatwy cel?
Myślę, że część rzeczy, o których piszesz w komentarzu się spełni, ale to jeszcze chwilę potrwa.
Jeśli chodzi o zaskoczenie, to myślę, że będzie niewielkie. Oczywiście Ula nic nikomu nie będzie urywać. :D


Bardzo dziękuję dziewczyny za kolejne bardzo długie komentarze. Obie najserdeczniej pozdrawiam. :)
amicus (gość) 2015.04.16 21:56
Być może ja po prostu tych emocji nie potrafię się doszukać. Nie chcę tutaj pisać, o odstawianiu szopki, spazmach, waleniu głową w ścianę, bo kompletnie nie o to mi chodzi. Po prostu gdyby mnie się życie zawaliło, gdybym dowiedziała się, że człowiek, którego kocham, któremu ufam z premedytacją mnie oszukuje przez długie miesiące, to sądzę, że reakcja moja, jak i innych kobiet byłaby nieco inna... Owszem, chce się działać szybko, chce się człowiek uwolnić od myśli, wspomnień, obecności zdrajcy.... a nie siedzi sobie i szuka cały wieczór ogłoszeń w sieci. Mało to uczuciowe. Może ja po prostu tych uczuć nie potrafię się doczytać. Tak samo, jak nie mówię, że miała pokazywać swoją tragedię przed Markiem. Zwłaszcza przed nim, po tym jak chamsko ją potraktował, bardzo dobrze, że starała się trzymać fason.
Owszem, masz rację. Naiwnych nie brakuje. Ale raczej ci naiwni są schowani gdzieś w mniejszych społecznościach, gdzie są mniejsze możliwości, a wszelkie kłamstwa jednak bardziej tuszowane. W gruncie rzeczy Paweł bardzo się ze swoim romansem nie krył. Chyba każda myśląca kobieta zaczyna się zastanawiać, czy wszystko jest ok., gdy mężczyzna notorycznie zaczyna wracać późno z pracy i to w dość regularne i określone dni, a z konta giną pieniądze. Czy Ula przez te wszystkie miesiące ani razu nie zainteresowała się mieszkaniem? Nie chciała zobaczyć jego planów, by wiedzieć, jak dużą będzie miała kuchnię łazienkę? Nie chciała zobaczyć umowy z deweloperem? Przypomnijmy, że to nie było małżeństwo, nie było wspólnoty majątkowej, więc każda kobieta chce wiedzieć gdzie są jej pieniądze. Podkreślmy, znaczna suma pieniędzy! Jak to mówią, kontrola najwyższym stopniem zaufania. Ja nie jestem tego zdania, żeby śledzić każdy krok, bo popadlibyśmy w paranoję, ale takie minimum rozsądku… Nie można wszystkiego przyjmować bezkrytycznie i udawać, że problemy w związkach innych z pewnością mnie nie dotyczą i mnie to nie spotka. Chyba Ula ma jakieś koleżanki, czyta co się dzieje we współczesnym świecie. Faceci to wyłącznie rycerze na białych koniach? Zewsząd jesteśmy bombardowani rewelacjami o znanych i nieznanych, którzy prowadzą podwójne życie. Kocham, ale warto raz na jakiś czas się zastanowić, czy mój facet jest wobec mnie fair. Ufam, ale i obserwuję i wyciągam wnioski. Gdy koleżanka opowiada mi, że jej mąż miał drugą rodzinę na boku zastanawiam się, czy i mnie kiedyś/teraz taka sytuacja nie dotknie. Na Boga, nie mylmy zaufania z dziecięcą naiwnością, której nawet miłość nie potrafi tłumaczyć!! To samo tyczy się Marka. Prezes. Facet na pozór inteligentny, który zarządza sporym przedsiębiorstwem od miesięcy daje sobie doczepiać potężne poroże. I systematyczne znikanie, podekscytowanie narzeczonej i drogie błyskotki, które pojawiają się w coraz większych ilościach powinny dać mu do myślenia.
Nie można z góry zakładać, że ktoś jest zły. Zdradza, oszukuje i kręci, ale prócz tony miłości musi być i szczypta rozsądku, bo dzisiejszy świat nie jest kolorowy, idealny, a po ziemi nie stąpają same anioły.
Z pewnością dobrze, że chce odciąć się od Pawła, ale bądźmy realistami. Ula porywa się z motyką na słońce, stąd mój wniosek o chęci podbicia świata. Wydaje jej się, że gdy odzyskała swoje 90 tysięcy stanie na nogi i kupi mieszkanie. Racjonalniej byłoby je jednak wynająć i z pewnością byłaby to opcja dla niej korzystniejsza choćby z uwagi na czas. Wynajęcie interesującego lokum to kwestia kilkudziesięciu godzin od momentu znalezienia aktualnego ogłoszenia, przez podpisanie umowy, uiszczenie opłat i przeprowadzkę. Zakup ciągnie się w najlepszym razie przez kilkanaście dni. Sprawdzenie hipoteki, notariusz…. Jeśli chce się szybko od Pawła uwolnić, to powinna jednak wybrać bardziej optymalne rozwiązanie, a nie udawać, że potrafi być samodzielna za grosze. I nie mówię tu absolutnie o 100 metrowym apartamencie.
Mam nadzieję, że powyższego wpisu nie będziesz mieć mi za złe. Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.04.16 22:43
Amicus

Oczywiście, że nie mam Ci za złe. Myślę sobie, że każdy, kto czyta tę historię ma własną opinię na jej temat. Wyżej napisałam, że ja jej nie wymyśliłam, ale zdarzyła się naprawdę. Ja zmieniłam tylko jej zakończenie.
Ja nie będę roztrząsać, kto ma rację, bo to bez sensu. To nie żadna rywalizacja w tym, żeby kogoś przekonać do własnego zdania. Ja nieco inaczej postrzegam takie sytuacje i pewnie każdy z nas patrzy na to z własnej perspektywy, różnicy w życiowych doświadczeniach i próby wczucia się w sytuację bohaterów. I dobrze. Tak powinno być, bo to daje możliwość takiej pięknej dyskusji.
Pozdrawiam. :)
Gaja (gość) 2015.04.16 23:22
Witam ponownie,
mama mija, ale dyskusja:) Przepraszam, że tak późno, ale dopiero grubo po 22 wróciłam z pracy:) Nie wiem czy się cieszyć, czy martwić, że to ja podobno wywołałam dyskusję (Małgosiu, a to niespodzianka, myślałam, że to Twoje opowiadanie tak zadziałało), po namyśle chyba jednak wybiorę radość:) Całe szczęście, że każdy z nas jest inny i każdy może myśleć, mówić i robić na co ma tylko ochotę. Ja wyrażałam i przedstawiam tylko swoją opinię, każdy może mieć inną. W dalszym ciągu sądzę, że potępianie pokrzywdzonych Uli i Marka jest jak przysłowiowy gwóźdź do trumny. Żadne słowa krytyki nie zmienią już faktów. Wydaje mi się, że tak po ludzku wypada im tylko współczuć i cieszyć się, że nas to nie dotknęło i wyciągnąć ewentualne wnioski dla siebie na przyszłość. Uważam też po prostu, że każdy ma prawo do wiary w dobro (można to też nazwać głupotą i ślepotą), do popełniania błędów, ale jednocześnie musi też się liczyć z prawdopodobnymii konsekwencjami. I właśnie Ula i Marek płacą za tą ślepą ufność. Niestety muszę przyznać się też do tego, że ja nie znam żadnych papierków, które gwarantowałyby pomyślność w związku - myślę, że nie ma znaczenia czy jest on sformalizowany czy wolny. Szkoda, że o zasadzie ograniczonego zaufania słyszałam tylko odnośnie jazdy samochodem. Kontrola, sprawdzanie, przeglądanie nic nie daje, może nas tylko ośmieszyć, bo co ma być, to będzie - Paula w serialu była bardzo zapobiegliwa i podejrzliwa, miała dużo pomocników w pilnowaniu Marka i co z tego wyszło?, Marek prawie na jej oczach wielokrotnie ją zdradzał - wiem, że ten przykład jest śmieszny i przerysowany, ale jak ktoś chce nas skrzywdzić, to zrobi to prędzej czy później. Trochę szkoda, że się mówi, iż przeciwieństwa się przyciągają - w związku z tym Małgosiu, obawiam się o przyszłość Uli i Marka, skoro są tacy sami, to chyba im nie wyjdzie niewykluczone bycie razem?, ale z drugiej strony przecież podobno każda potwora znajdzie swojego amatora:) Poza tym, w związku z dyskusją, muszę przyznać, że ogromnie się cieszę, że kozetki psychologów będą świecić pustkami. Chyba też muszę zmienić zdanie, całą sobą byłam za podpisaniem przez Prezydenta konwencji o zapobieganiu przemocy, a teraz zaczynam rozumieć jej przeciwników, właściwie nie jest ona nam zupełnie potrzebna - hip hip hurra!!! Dobrze też, że nasze wspólne pieniądze (np. z różnych Fundacji) nie będą już przydatne na kampanie społeczne tylko po to, żeby otworzyć nam oczy. Przyznaję, iż rzeczywiście nie zdawałam sobie sprawy, że staliśmy się tacy odporni, zaradni i przewidujący, super! Serdecznie wszystkich pozdrawiam jednocześnie dziękując za fajną dyskusję i przepraszając ewentualne osoby urażone,
Gaja
K. (gość) 2015.04.17 09:42
Dyskusja, która miała być fajna staje się jałowa! Nie widzę tutaj sensu i miejsca na złośliwości i mieszanie kilku spraw, które opowiadania nie dotyczą. O których nikt nie wspomina, a sugestie i porównania, które tu padają dla mnie są niesmaczne. Mieliśmy się skupiać na Uli, Marku, Pauli i Pawle a nie prezydencie Komorowskim i poglądach. Dlatego ponieważ nie chce być niemiła, napiszę tylko tyle. Papierków i recept na wspólne, szczęście w krainie szczęśliwości nie ma i nie będzie, ale zaufanie to nie tylko wiara i nadzieja, że nasz parter tego nie zrobi. To także rozum a nie tylko serce. I jeszcze jedno tak trzeba współczuć Uli i Markowi sytuacji w której się znaleźli, tak po ludzku oczywiście. I chociaż nadal za głównych winnych uważam Paulę i Pawła, to nie zmieniam zdania - po tych 5 częściach, że zachowanie Marka i Uli dla mnie! (podkreślam dla mnie!) jest do pewnego stopnia naiwnością. Może Małgosia sprawi, że to się zmieni, nie mogę tego wykluczyć, na razie odbieram je po prostu tak. A skoro każdy ma prawo do wyborów, tak ja mam do własnego zdania i oceny. Nie musicie się z nim zgadzać. Dzięki temu świat jest ciekawszy, nie wiem czy lepszy, ciekawszy na pewno. Pozdrawiam dyskutujące. Do niedzieli.
MalgorzataSz1 2015.04.17 10:24
Dziewczyny kochane

Niniejszym kończę tę dyskusję, bo ona faktycznie nie ma już sensu. Ja osobiście myślę bardzo podobnie jak Gaja i zgadzam się z tym, co napisała. Inne czytelniczki przychylają się do opinii K i Amicus. Wiadomo, że nie możemy myśleć tak samo, podobnie jak nie możemy oceniać ludzkich postaw w identyczny sposób. To dobrze o nas świadczy, bo potrafimy myśleć i używać mózgu. Takie dyskusje są pouczające, bo czasem otwierają nam oczy na sprawy, które postrzegaliśmy zupełnie inaczej i albo zmienimy zdanie, albo pozostaniemy przy swoim bogatsi o doświadczenia innych.
Ja bardzo Wam wszystkim dziękuję za komentarze tak bardzo rozbudowane, pełne przemyśleń i argumentów.
Mam tylko nadzieję, że kolejne rozdziały nie okażą się dla Was wielkim rozczarowaniem.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich komentujących.
Ana (gość) 2015.04.17 16:16
Bardzo fajne opowiadanie. Nie będę się wypowiadać na temat zachowania bohaterów bo już chyba wszystko na ten temat zostało powiedziane. Interesuje mnie natomiast inna kwestia, mianowicie jakim cudem Paweł jeszcze nie wyleciał z pracy za te prawie codzienne wyjścia w trakcie pracy i to nie kilkuminutowe tylko dłuższe (bo dojazd w obie strony tzn. z pracy do wynajmowanego mieszkania i z powrotem plus czas spędzony z Pauliną to trochę czasu zajmuje)? Przecież żaden pracodawca nie będzie trzymał takiego pracownika choćby nie wiem jakim dobrym był fachowcem.
A swoją drogą to ciekawa jestem czy gdyby Paweł stracił pracę i co za tym idzie przestał Pauli dawać te prezenty to czy ona nadal bo się z nim umawiała na te schadzki bo podejrzewam że nie.
MalgorzataSz1 2015.04.17 20:53
Ana

Paweł sam jest na eksponowanym, dyrektorskim stanowisku i oprócz swojego szefa stojącego na czele firmy nikomu innemu nie musi się tłumaczyć dokąd wychodzi i po co. Ja aż tak bardzo nie starałam się być drobiazgowa w tej kwestii, bo jeżeli ktoś tak jak on ma obsesję, to będzie tak długo kombinował, żeby ją zaspokoić. W końcu Polak potrafi, nie?
Na drugie pytanie odpowiedź jest dość oczywista. Jakby na to nie patrzeć Paulinka łasa jest na klejnoty i uwielbia być w taki sposób adorowana. Gdyby nagle źródełko wyschło, ona zniknęłaby z życia Pawła równie szybko.

Bardzo dziękuję Ci za komentarz i serdecznie pozdrawiam. :)
B. (gość) 2015.04.18 08:23
A jak tak sobie myślę, że dyskusja rozgorzała ponieważ zdradził Paulina i Paweł , a ponieważ nie lubimy tych postaci to obrzucamy błotem, a cokolwiek nie wydarzyło by się między Ulą i Markiem to wybaczamy wszystko i dążymy do tego aby był happy end .Konfiguracja Ula-Marek jest ok i jakby naturalna , a inne jakoś trudno nam zaakceptować, pozdrawiam :)
MalgorzataSz1 2015.04.18 17:45
B

Oczywiście, że darzymy sympatią tę dwójkę bohaterów, wiele tolerujemy i wybaczamy, a piszące opowiadania dążą przede wszystkim do tego, żeby oni byli razem. Myślę jednak, że nie zawsze zakończenia są szczęśliwe, chociaż u mnie są niemal normą.
Ja uważam, że gdyby to opowiadanie poprowadzić inaczej, gdyby od razu założyć, że zarówno Ula jak i Marek od razu orientują się, że są zdradzani, to być może całej dyskusji by nie było.
Ja wykorzystałam pomysł Gai i bardzo mi się spodobał w takiej formie jak opisałam. Nie miałabym pomysłu jak rozwinąć historię, kiedy już po pierwszym rozdziale Marek i Ula wiedzą o wszystkim.
Bardzo dziękuję, że i Ty zajrzałaś na blog i wyraziłaś własne zdanie.
Serdecznie pozdrawiam. :)
jute (gość) 2015.04.18 23:40
Witaj Małgosiu,bardzo czekam na jutro.Może się wreszcie coś rozjaśni.Nie jestem do końca pewna co do odczuć i uczuć Marka.Będzie walczył o Paulinę?.Jeżeli tak bardzo ją kocha,to powinien.Nie rozumiem Pauliny (ale ją pewnie mało kto rozumie),jeżeli kocha, kochała Marka, to wystarczyło może porozmawiać z nim na temat : co lubimy a czego nie lubimy w naszych relacjach łóżkowych.Jeżeli chcemy z kimś być,to trzeba czasem iść na kompromis.Najbardziej natomiast wkurza mnie nie to,że chce wybaczyć Paulinie (Jego kobieta,jego rogi) ,ale to jak potraktował Ulę.Zranił bezmyślnie już i tak zranioną kobietę. Wiecie co przestaję już kombinować,poczekam do jutra.Dobranoc.
MalgorzataSz1 2015.04.18 23:42
Jute

Poczekaj jeszcze piętnaście minut, a doczytasz co dalej.
Pozdrawiam. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz