Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 października 2015

"WRÓĆ DO MNIE" - rozdział 1

 

07 maj 2015
WRÓĆ DO MNIE



ROZDZIAŁ 1

Dopieszczała jeszcze swoje małe mieszkanko krzątając się ze ścierką do kurzy. Była sobota i spodziewała się dzisiaj gości jak każdej soboty od ponad półtora roku. Nie było jej lekko, ale od roku i sześciu miesięcy miała spore wsparcie w Helenie i Krzysztofie Dobrzańskich. Kiedyś z ich synem łączyło ją bardzo wiele. Ona sama była pewna, że to miłość. Później dopiero przekonała się jak bardzo się pomyliła, bo Marek Dobrzański okazał się zwykłym tchórzem, który nie potrafił i nie chciał spełnić jej oczekiwań.
***

Była jego asystentką i jak twierdził najlepszą, jaką kiedykolwiek miał. Często ją chwalił. Była pracowita i niezwykle zdolna. Harowała dla niego jak wół, poświęcając nawet swój prywatny czas firmie, a tak naprawdę jemu. Kochała go niemal od pierwszej chwili, w której go zobaczyła. Zobaczyła też wiele innych rzeczy. Zanim stali się „parą”, miał oficjalną narzeczoną i często miewał liczne kochanki. Niejednokrotnie bywała świadkiem upojnych pocałunków i przytuleń. Dziwiła się, że nawet nie dba o pozory ryzykując przyłapaniem na tej intymności przez narzeczoną. Nie wtrącała się. To nie była jej sprawa, chociaż uważała, że postępuje niegodnie i podle.
Nagle zaczął wykazywać zainteresowanie jej osobą. Zdziwiło ją to, bo nie mogła konkurować z tymi wszystkimi kobietami, które miał. One były bardzo piękne, zadbane, pachnące. Ona ubierała się niezwykle skromnie i nie była atrakcyjna. Duże, czerwone okulary zasłaniały jej pół twarzy, a aparat ortodontyczny szpecił jej uśmiech.
Te jego dziwne podchody, drobne, ale kosztowne prezenty, zaproszenia do drogich restauracji zaowocowały tym, że rozbudziły w niej nadzieję na prawdziwą miłość. Wprawdzie unikał miejsc, w których mógłby zostać przyłapany przez kogoś znajomego, ale jej to nie przeszkadzało. Dla niej najważniejszy był fakt, że są razem. Komuś przyglądającemu się temu „związkowi” z boku od razu rzuciłby się w oczy dziwaczny stosunek Marka do „swojej” dziewczyny.

Ona miała wypisaną tę miłość na twarzy, on sprawiał wrażenie, jakby spotykał się z nią z przymusu. Niechętnie ją całował, chociaż pragnęła tego z całej duszy. Jej musiały wystarczyć krótkie cmoknięcia w policzek i tak dość sporadyczne. Wszystko zmieniło się, gdy nagle zaproponował jej stanowisko dyrektora finansowego. Poprzedni, którym był współwłaściciel firmy Alexander Febo, brat jego oficjalnej narzeczonej Pauliny i jednocześnie jego największy wróg, odszedł z firmy. Nie mógł go zastąpić byle kto. Ula wydawała się idealna na to stanowisko, bo miała odpowiednie kwalifikacje.
Znacznie później dowiedziała się, że Dobrzański junior nie ma zamiaru ciągnąć tej niewygodnej dla niego znajomości z nią. To była misternie uknuta intryga, która otworzyła jej oczy. Jednak zanim to się stało, pojechała z Dobrzańskim do SPA. Tam nie miała już żadnych zahamowań i oporów, żeby oddać mu się z wielkiej miłości jaką go obdarzała. On wydawał jej się wymarzonym księciem z bajki. Adorował ją i nadskakiwał.

Miała wrażenie, że gotów był jej nieba przychylić. Opiekuńczy, czuły, delikatny, po prostu wspaniały. No i był tylko jej. Wróciła szczęśliwa i pewna, że Dobrzański odwzajemnił jej uczucie.
Zderzenie z firmową rzeczywistością nie było miłe. Ktoś odkrył ich romans i doniósł o nim narzeczonej Marka. Nie obyło się bez awantury. Wybuchł najzwyklejszy skandal. Febo domagała się wyrzucenia jej z pracy. Ona sama nie widziała innego sposobu jak usunięcie się w cień. Zanim jednak to zrobiła dokończyła kwartalny raport finansowy. Wyniki były fatalne. O tym wiedzieli już przed wyjazdem do SPA. Obiecała Markowi wtedy, że trochę je pozmienia, żeby mógł się utrzymać na stanowisku prezesa.

Spakowała swoje rzeczy do niewielkiego pudełka. Po drodze zaniosła jeszcze ten nieszczęsny raport i zostawiła go u sekretarki Marka. Zanim doszła do windy usłyszała jego samego rozmawiającego z Sebastianem Olszańskim, dyrektorem HR i jego najlepszym przyjacielem. To właśnie z tej rozmowy dowiedziała się o intrydze wspólnie przez nich uknutej. Intrydze, która miała doprowadzić do sfałszowania przez nią tego raportu. Nagle wszystko stało się dla niej jasne. Te potajemne randki, prezenty, czułe słówka, cała ta udawana miłość miała swoje drugie dno.
Łykając łzy, nie zatrzymywana przez nikogo opuściła firmę. To nie był koniec tego koszmarnego dnia, bo musiała jeszcze powiedzieć rodzinie, że rzuciła pracę w Febo&Dobrzański. Wiedziała, że ojciec się zmartwi. Jej pensja stanowiła główny dochód rodziny i to w głównej mierze z niej się utrzymywali. Teraz znowu będą musieli liczyć jedynie na skromną rentę taty.
Ojciec rzeczywiście się zmartwił, ale też nie miał do niej pretensji. Widział jak urabia się po łokcie dla tej firmy. Miał świadomość, że była wykorzystywana.
- Może nie będzie tak źle córcia? Macie przecież własną firmę i czas żebyś odciążyła Maćka. Na pewno przyda mu się twoja pomoc.
- Tak… - pomyślała – zostaje jeszcze PRO-S, które ściśle współpracuje z F&D, a ja nie chcę mieć z tą firmą już nic wspólnego.
Postanowiła porozmawiać z Maćkiem i poprosić go, żeby pojechał jutro do F&D z jej wypowiedzeniem i załatwił świadectwo pracy. Postanowiła też od jutra zacząć szukać nowej.
Przyjaciel nie miał nic przeciwko temu i zaraz z samego rana ruszył do Warszawy. Wyjechał na piąte piętro biurowca należącego do F&D i skierował swe kroki do gabinetu prezesa. Zapukał i kiedy usłyszał „proszę” – wszedł do środka. Na jego widok Marek wyszedł zza biurka z wyciągniętą dłonią.
- Witaj Maciek. Nie wiesz, co się dzieje z Ulą? Nie przyszła dzisiaj do pracy…?
- I już nie przyjdzie. Przysłała mnie, żebym ci to wręczył, – podał mu wypowiedzenie - odebrał jej świadectwo pracy i prosiła, żebyś nie utrudniał.
- Jak to nie przyjdzie? – Marek aż przysiadł z wrażenia. – Dlaczego?
- Szczegółów nie znam, ale ktoś musiał jej naprawdę dać mocno w kość, że zdecydowała się na ten krok.
- To niemożliwe… Ja nie poradzę sobie tu bez niej. Wiesz, że była moją prawą ręką. Ona musi wrócić.
- Ona nie wróci – kolejny raz powtórzył Maciek z naciskiem. – Jeśli tak postanowiła, na pewno nie zmieni zdania. Nie utrudniaj i poleć wydać to świadectwo pracy i dokumenty z teczki osobowej.
- Uparty jesteś, ale dobrze. Zaraz wydam stosowne dyspozycje. Będziesz jednak musiał trochę zaczekać.
- Zaczekam ile będzie trzeba. Będę na korytarzu.
Po wyjściu Szymczyka najpierw zadzwonił do Olszańskiego i wyłuszczył mu sprawę.
- Ula odeszła. Przysłała Maćka z wypowiedzeniem i prośbą o wydanie świadectwa pracy. Sporządź je jak najszybciej. Wydaj też dyspozycje do wypłaty wszystkich należności.
- Ale jak to odeszła? To pewnie przez tę awanturę Pauliny. Naprawdę nie wiem bracie, co cię jeszcze trzyma przy tej suce. Na twoim miejscu już dawno bym ją pogonił. Ona nie nadaje się na dziewczynę, a co dopiero na żonę. To prawdziwa sucz.
- Wiem Seba i nie zamierzam się z nią żenić. Chcę jeszcze dzisiaj to załatwić. To nie z nią mi po drodze. Pośpiesz się z tym świadectwem, bo Szymczyk czeka na nie na korytarzu.
Odłożył słuchawkę i sięgnął po swoją komórkę wybierając numer Uli. Potem zrobił to jeszcze kilka razy. Nie odbierała. W zamian wciąż słyszał jej łagodny głos: „Tu Ula, Ula Cieplak. Zostaw wiadomość”. Naprawdę nie rozumiał. Wprawdzie Paulina zrobiła jej karczemną awanturę i zażądała usunięcia jej z firmy, ale nie sądził, że Ula przyjmie to tak dosłownie.
Weszła Violetta, jego sekretarka wręczając mu plik pism. Był rozkojarzony, ale raport na zarząd nie umknął jego uwadze. Przejrzał go pobieżnie i zrozumiał, że Ula musiała zostawić go wczoraj, gdy wychodziła. Był sfabrykowany, tak jak sobie życzył. Wiedział, że brzydzi się kłamstwem i miał świadomość, że zgodziła się na to fałszerstwo wyłącznie dlatego, że go kochała. A on, mimo że jej obiecał nadal nie zerwał zaręczyn ze swoją narzeczoną. Od czasu tej awantury mieli ciche dni, ale postanowił, że dzisiaj definitywnie rozwiąże ten problem. Wtedy, podczas tej karczemnej pyskówki nie miał odwagi jej się przeciwstawić, a co gorsza właśnie tego oczekiwała od niego Ula. Jakże musiała się czuć rozczarowana i zraniona. Czy to właśnie dlatego odeszła, bo on nie potrafił podjąć decyzji? Naprawdę zakochał się w niej. Była jego podporą i zawsze stała murem za nim. Broniła go i wspierała na każdym kroku. Nigdy go nie zawiodła. Zawsze cicha, skupiona i łagodna. Może nie powalała urodą, ale jej cechy charakteru rzeczywiście go uwiodły. Faktycznie uknuli do spółki z Sebastianem tę paskudną intrygę, ale później już nic nie było ważne i liczyła się tylko Ula. W tym SPA zrozumiał, że ona jest najważniejszą osobą w jego życiu, to dlatego obiecał jej, że zerwie ten toksyczny związek z Paulą. Ula była totalnym przeciwieństwem tej krzykliwej Włoszki. Jak on sobie bez niej poradzi? W dodatku nie odbiera od niego telefonów. Jeszcze raz usiłował się z nią połączyć, ale bez efektu. Postanowił, że po pracy pojedzie prosto do Rysiowa i porozmawia z nią.

Otworzyła drzwi i jak go ujrzała, jej oczy momentalnie wypełniły się łzami.
- Co ty tu robisz…? – spytała cicho.
- Nie odbierasz moich telefonów. Musiałem przyjechać, żeby cię przeprosić za moje tchórzostwo. Jak tylko wrócę do domu rozmówię się ostatecznie z Pauliną. Nie mogę już z nią dłużej być. Wróć do pracy Ula. Wiesz, że nie poradzę sobie bez ciebie.
Pokręciła przecząco głową.
- Nie…, już nigdy nie wrócę do F&D. Nie wrócę z dwóch powodów. Po pierwsze pozwoliłeś, by twoja narzeczona upokorzyła mnie przed niemal całą firmą. Po drugie i to jest chyba najważniejszy powód, usłyszałam twoją rozmowę z Olszańskim. Wiem o intrydze. Wiem o wszystkim, nawet o planach wysłania mnie na Malediwy, żebym nie zakłóciła ceremonii ślubnej. Niestety nie skorzystam. Proszę cię też, żebyś do mnie nie wydzwaniał i nie przyjeżdżał tutaj. Nie musisz też z mojego powodu zrywać narzeczeństwa. Ja postaram się zapomnieć o tobie jak najszybciej. Nie chcę cię znać, ani pamiętać.
- Przecież ja cię kocham. Nie rób mi tego Ula.
Popatrzyła na niego drwiąco łykając gorzkie łzy.
- Ty mnie kochasz? Świetny żart. Naprawdę. Gdyby nie fakt, że czuję się tak bardzo upokorzona, mogłabym zrywać boki ze śmiechu. Daruj sobie Marek i idź już. Żegnam. – Wycofała się do przedpokoju zamykając mu przed nosem drzwi. Znowu była emocjonalnym wrakiem. Musi koniecznie oderwać się od Marka, firmy i Warszawy.

Wracał wściekły. Nie dziwił się, że Ula już mu nie ufa, że mu nie wierzy. Przecież zawiódł ją na całej linii. Wjechał do garażu i tylnym wejściem wszedł do domu. W salonie zastał swoją narzeczoną, która obrzuciła go pogardliwym spojrzeniem zerkając wymownie przy okazji na kominkowy zegar. Dostrzegł to i wyrzucił z siebie.
- Już nie musisz mnie sprawdzać, już nie musisz mnie pytać, gdzie spędzałem czas i z kim. Od dzisiaj jesteś wolną kobietą. Zrywam nasze zaręczyny. Za chwilę spakuję się i opuszczę ten dom, którego szczerze nienawidzę podobnie jak ciebie. Mam tego wszystkiego potąd – przejechał kantem dłoni po gardle. – Zmarnowałaś mi sześć lat. Sześć lat wytrzymałem z tobą i teraz uważam to za wyczyn. Powinienem dostać medal za wytrwałość, bo inny na moim miejscu już dawno by cię pogonił na cztery wiatry. Nie kocham cię i nigdy nie kochałem. Żadnego ślubu nie będzie. Jutro poinformuję rodziców.
Siedziała jak wmurowana. Sądziła, że poboczy się trochę na niego i w końcu wspaniałomyślnie wybaczy mu ten idiotyczny romans z najbrzydszą pracownicą F&D. Wszak ślub już za miesiąc, ale takiego obrotu sprawy nie przewidziała. Nie przypuszczała, że będzie miał na tyle odwagi, by od niej odejść.
- Chyba nie mówisz poważnie. Przecież wszystko jest już dopięte na ostatni guzik, są zaproszeni goście. Nie możesz mi tego zrobić.
- Mówię śmiertelnie poważnie. Mogę to zrobić i zrobię, a gośćmi zajmiesz się sama, bo to ty ich naspraszałaś. Znakomitej ich większości kompletnie nie znam. - Przeszedł do garderoby i zaczął pakować walizki. – Jeśli chcesz tu mieszkać spłacisz mnie, jeśli nie to sprzedaję to igloo, bo inaczej nie można nazwać tego domu. Daję ci dwa dni do namysłu.
Z dwiema wypchanymi po brzegi walizkami zszedł do garażu. Wyprowadził samochód i skierował się do centrum. Postanowił zatrzymać się u Olszańskiego.

Nie ustawała w poszukiwaniach pracy. Jakiejkolwiek pracy. Wreszcie natknęła się na ogłoszenie hospicjum w Otwocku, które zgłosiło zapotrzebowanie na salowe. Nawet się nie zastanawiała i zadzwoniła natychmiast. Umówiła się na rozmowę kwalifikacyjną i następnego dnia wybrała się na nią. Podróż była dość długa, bo musiała się dostać najpierw do Warszawy a dopiero stamtąd do Otwocka. W sumie jakieś czterdzieści kilometrów. Przyjęła ją miła kobieta, dyrektorka hospicjum i zobaczywszy jej dyplomy powiedziała:
- Naprawdę szkoda mi pani do tej pracy. To znacznie poniżej pani kwalifikacji. Mimo to mam inną propozycję. Może zechciałaby pani pracować u nas w księgowości? Mamy wakat.
Uli rozjaśniła się twarz w szerokim uśmiechu.
- To wspaniała propozycja i z wielką ochotą ją przyjmę. Bardzo dziękuję.
- Martwi mnie tylko ta odległość, którą będzie pani musiała pokonywać każdego dnia. Na górze w budynku mamy pokoiki służbowe, bo niektórzy nasi pracownicy też nie są z Otwocka. Mogłaby pani zająć jeden z nich. Proszę to przemyśleć. Odpłatność jest naprawdę symboliczna.
- Myślę, że nie ma nad czym się zastanawiać. To bardzo korzystna dla mnie oferta. Od kiedy mogłabym zacząć?
- Choćby od jutra. Proszę przyjechać rano. Zagospodaruje się pani a od następnego dnia zacznie pracować.
Wyjeżdżała stamtąd szczęśliwa. Nawet nie sądziła, że aż tak jej się powiedzie. Ożywiona opowiadała ojcu, co załatwiła. Obiecała, że będzie wpadać co sobotę, lub nawet już w piątek i zadba o nich.
Do Otwocka odwoził ją Maciek. I jego prosiła, by zaglądał do ojca i dzieciaków, a także, żeby pod żadnym pozorem nie rozmawiał z Dobrzańskim o niej jak będzie w firmie. Uspokoił ją. Już na miejscu pomógł jej się urządzić i przed południem odjechał.

B (gość) 2015.05.07 09:01
Ale niespodzianka, nastawiałam się na popołudnie a tu proszę, to opowiadanie zaczyna się bardziej serialowo, a jednak inaczej, jak ja nie lubię pierwszych rozdziałów, bo rozumiem że najpierw trzeba wprowadzić w sytuację aby potem rozwinąć całą akcję, i ale ciekawość mnie zżera co będzie się dalej działo, dobrze że do niedzieli niewiele czasu..., pozdrawiam B.
lectrice (gość) 2015.05.07 09:15
Mam tego wszystkiego potąd – przejechał kantem dłoni po gardle. Ja bym przejechala po czole... po gardle to by zagrozic komus smiercia...
No i co za konszachty ma Ula z Dobrzanskimi... i to jeszcze po poltora roku czyli cos co trwa... jest jakis bobas ? No i Marek zakochany jak w serialu... po takim dlugim czasie jest nadal dupkiem ??? Ula taka nieugieta czy on spasowal ??
Dawaj szybko koncoweczke... bedzie jasniej... i przede wszystkim nie bede zadawac glupich pytan.... :)
Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.05.07 09:17
B.

Wstawiłam wcześniej, bo od wczoraj jestem na miesięcznym urlopie, więc mam sporo czasu.
Oczywiście trudno powiedzieć cokolwiek po pierwszym rozdziale, ale jakiś wstęp do dalszych wydarzeń musi być. Poza tym czasem odwiedzają blog ludzie, którzy nie oglądali serialu, a taki wstęp nieco rozjaśnia im sytuację i pozwala zrozumieć. Mogę Cię zapewnić, że kolejna część będzie już obfitowała w ciekawsze momenty.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Ja też spodziewałam ich się dopiero po południu, więc tym bardziej doceniam.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
MalgorzataSz1 2015.05.07 09:22
Lectrice

Jak ktoś przejeżdża kantem dłoni po gardle, to nie oznacza to tylko groźby śmierci, ale też ma znaczenie takie, że ktoś ma już wszystkiego po dziurki w nosie do tego stopnia, że gotów jest się pochlastać.
Ja wiem, że ten rozdział na razie niczego nie wyjaśnia. Marek z całą pewnością dupkiem nie jest i z niczego nie zrezygnował, ale o tym w niedzielnym rozdziale.
Znasz moje zdanie na temat końcóweczki. Ona sama za dziewięć rozdziałów. Hahaha. Pytania wcale nie takie głupie. Jesteś dla siebie zbyt surowa.
Buziaki Lectrice. Pozdrawiam. :)
anonim (gość) 2015.05.07 10:21
Półtora roku, półtorej godziny
jute (gość) 2015.05.07 10:43
Witaj Małgosiu.Powrót do korzeni.Super.Rozumiem,że z tej namiętnej nocy Uli i Marka coś się wykluło?Gdzie ten dupek- nie dupek się podziewa?.Dobrze ,ze do niedzieli nie jest zbyt daleko, bo skręca mnie ciekawość.Czemu dziewczyny chcecie się "chlastać"Czy to jakaś głębsza forma depilacji?Dobra ,do potem.Teraz idę się bawić w ogrodnika.Będę pikowć ziółka.(tak to się fachowo podobno nazywa) Tymianek,lebiodkę itp.,żeby było jasne.Niestety.Zawsze uważałam,ze dobre zioło ,nie jest złe.Małgosiu a czemu nie poprosiłaś lekarza o coś do płukania gardła z nowokainą np..?
MalgorzataSz1 2015.05.07 10:45
Anonimie

Dziękuję za zwrócenie uwagi. Błąd został poprawiony.
MalgorzataSz1 2015.05.07 10:50
Jute

Ten powrót do korzeni to tak nie do końca, ale trochę retrospekcji będzie.

Do płukania gardła mam specyfik, ale teraz po wizycie u laryngologa dostałam jeszcze lek dla ludzi pracujących głosem. Tak jest napisane w ulotce. To spray. Zobaczymy czy okaże się skuteczny. Póki co mam oszczędzać struny głosowe i jak najmniej gadać.
Chlastanie głębszą formą depilacji? No, jeśli ktoś lubi się okaleczać...

Wielkie dzięki za komentarz Jute. Pozdrawiam Cię i życzę miłej pracy przy pikowaniu. :)
Aneta (gość) 2015.05.07 15:49
Witaj Malgosiu, pierwszy rozdzial nowego opowiadania bardzo fajny bo nawiazuje do serialu. Juz sie nie moge doczekac niedzieli i dalszej opowiesci... pozdrawiam :)
MalgorzataSz1 2015.05.07 16:03
Aneta

A ja się cieszę, że zaglądasz i czytasz. Do niedzieli już niedaleko a drugi rozdział sporo wyjaśni.
Bardzo dziękuję za wpis i serdecznie pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2015.05.07 16:17
Eee... po czole przejezdzam lapka... po czole... :) :) :)

Buziaczki... po czole.... hahaha
MalgorzataSz1 2015.05.07 16:27
Lectrice

Po czole, to pot ścierasz łapką. Gdzie Ty się tak zmęczyłaś?
RanczUla 2015.05.07 16:27
Już mi sie podoba te opowiadanie, chociaż ma być chusteczkowe i nie będę oryginalna jak napisze ,że też wydaje mi się ,że dzidziuś jest. A co z Markiem? Dupkiem ma nie być to:
1 Wyjechał , żeby zapomnieć o Uli , zanim dowiedział się o ciąży.
2 Po tym jak dowiedział się , że będzie ojcem , to wyszedł z domu i zaginął , a wszyscy będą myśleć ,że stchórzył. Dopiero później okaże się ,że stracił pamięć, albo miał wypadek i jest w śpiączce.
3 Jest poważnie chory i dlatego wyjechał i opuścił najbliższych.
Pozdrawiam i miłego urlopu . Pozazdrościć też.
MalgorzataSz1 2015.05.07 16:38
RanczUla

Nie wiem czy będę w stanie odpowiedzieć na Twoje pytania, ale spróbuję.
1. Marek nigdzie nie wyjeżdżał
2. Nie został zaginionym w akcji i nie stracił pamięci.
3. Nie jest poważnie chory. Śmiertelnie chory też nie.
4. Nie opuścił najbliższych
Haha. Ty to masz pomysły! Do głowy by mi nie przyszedł żaden z nich. Chyba naprawdę się starzeję. :P
A na urlop mnie wygonili, bo to jeszcze z zeszłego roku zaległy i nie miałam nic do gadania.

Fajnie, że wpadłaś. Wielkie dzięki za komentarz. Pozdrawiam. :)
RanczUla (gość) 2015.05.07 16:43
Odszedł do innej ?!!!!!!!!!!
Gaja (gość) 2015.05.07 16:59
Witaj Małgosiu,
Helena i Krzysztof stoją murem za Ulą, taki szmat czasu odwiedzają ją w każdą sobotę, to bardzo miłe i zaskakujące:) Ciekawe co ich skłoniło do zmiany zdania odnośnie Uli? Przychodzi mi do głowy tylko jedna przyczyna, ale pewnie niedługo się przekonam czy miałam rację:). Świetnie, że Ula pomimo dużego zranienia jest taka zaradna i tak szybko działa. Wybrała dobrą drogę jeśli chciała się odciąć od Marka. Jak to mówią, co z oczu to z serca? Ale w tym przypadku chyba nie da się tak zupełnie zapomnieć, chociażby seniorzy Dobrzańscy jej tego nie ułatwiają. No ale, tak mi się przynajmniej wydaje, wiem kto kogo będzie prosił o powrót:) Miłego dnia i dużo czasu na ..., zresztą Ty doskonale wiesz na co:) Czekam na niedzielę! Serdecznie pozdrawiam:)
Gaja
MalgorzataSz1 2015.05.07 17:39
Ranczula!

Rozwaliłaś mnie. Leżę i kwiczę. Nie odszedł do innej.
MalgorzataSz1 2015.05.07 17:46
Gaju

W następnej części wyjaśniam jak doszło do tego, że Dobrzańscy są obecni w życiu Uli. Zresztą w tym opowiadaniu oni nie są i nigdy nie byli jej niechętni i zawsze traktowali ją dobrze nawet wtedy jak była zatrudniona w firmie.
Ta część jest właściwie retrospekcją, bo większość tego, co opisuje dzieje się osiemnaście miesięcy wcześniej. Od drugiego rozdziału będzie już raczej na bieżąco.
Wiem, że słusznie się domyślasz w czym rzecz, ale nie będę o tym pisać. Wyślę maila.
Dziękuję za wpis i cieplutko Cię pozdrawiam.
RanczUla 2015.05.07 20:13
Pomysł na Marka mojej siostry. Siedzisz , bo ja usiadłam. Marek poszedł do klasztoru.
Jeszcze raz pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2015.05.07 20:52
RanczUla

Ja najchętniej bym Cię uściskała za ten dzisiejszy dzień i wszystkie Twoje komentarze. Dzięki nim, cały czas uśmiecham się od ucha do ucha.
Pomysł siostry genialny, tylko czy wyobrażasz sobie Dobrzańskiego - psa na baby, który ślini się na ich widok, zamkniętego w klasztorze i klepiącego zdrowaśki? moja wyobraźnia chyba jednak nie sięga tak daleko.

Serdecznie pozdrowienia dla siostry za znakomity pomysł. Może kiedyś będę wystarczająco szalona, żeby z niego skorzystać.
Uściski dziewczyny. :)
K. (gość) 2015.05.07 20:57
Hmm jak to zwykle bywa po pierwszej części wiem, że nic nie wiem - rety jakie to mądre i prawdziwe w tych okolicznościach. Mogę zrozumieć, że Ulka odcięła się od Marka, nawet mogę pojąć że Marek się poddał, zrezygnował, stchórzył i nie zbudowali żadnego związku. Ale co tu robią Dobrzańscy, a właściwie co robią w życiu Uli? Bo nie podejrzewam ich, że odwiedzają i utrzymują bliskie relacje ze wszystkimi byłymi kochankami/asystentkami/dziewczynami Marka. Roku by im brakło aby odwiedzić wszystkie. Podobnie jak poprzedniczki mam wrażenie, że kolega Marek znikając pozostawił po sobie cenne, żywe wspomnienia i że mały Bobo ma dołeczki w policzkach i szare oczy. Ale jak to z Wami Autorkami bywa niczego nie można być pewnym... Ulka skrzywdzona, jak zwykle nie dała sobie nic wytłumaczyć, mam wrażenie, że ona była tak samo uparta, jak i naiwna. Te dwie cechy były chyba nierozerwalnie związane. Obraziła się, odcięła, chciała zapomnieć, wyjechała i co? I co dalej? Skąd te systematyczne spotkania z seniorami? Dobra bo mnożę domysły i wątpliwości a to i tak nic nie daje. Czekam na dalej. Aaa ale nie uśmierciłaś Marka prawda? ;).
Pozdrawiam serdecznie.
MalgorzataSz1 2015.05.07 21:08
K.

Wasze komentarze wywołują dzisiaj u mnie permanentny uśmiech. Od razu powiem, że Marka zostawiłam wśród żywych.
Wiadomo, że po pierwszej części każdy jest skołowany, bo nie wiadomo o co chodzi, ale generalnie mogę powiedzieć, że kierunek Twojego rozumowania jest jak najbardziej słuszny. Mogę też dodać, że Dobrzańskim brakłoby chyba tego roku na odwiedziny wszystkich panien Marka, bo zaliczał je w hurtowych ilościach do pewnego momentu rzecz jasna.

To już chyba stało się normą, że jak Ulka dowiaduje się o intrydze, to wieje gdzie pieprz rośnie. Tutaj nic nie zmieniam poza kierunkiem zwiewania, bo nie są to Mazury a pobliski Otwock.
Za dwa dni niedziela i wszystko stanie się jasne.

Wielkie podziękowania za tryskający dowcipem wpis.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.05.07 22:17
Czytam to i nie wiem co o tym myśleć :) Mroczna część mojej psychy podpowiada mi, że on zrezygnował, ma nową hmm kochankę... Albo gorzej rodzinę. Gorzej chyba by nie mogło być... A tak to wszystko byłoby do.... O czym byłoby opowiadanie? O odpychaniu się ładunków elektrycznych o takim samym biegunie? Ale tak to opowiadanie wyszłoby jakieś militarne... A nawet opowiadanie by nie wyszło. Nie utrzymywaliby kontaktów i Unhappy end :/ Myślę że wynikiem ich, ich (i na tym poprzestańmy:)) jest małe candy child :) I to wyjaśniałoby powód odwiedzin Uli przez państwo D. Nasuwa się kolejne pytanie czy Marek wie o potomku? I mam nadzieję, że nawet jeśli się zawiesił, to szybko zresetuje system i zawalczy... Pamiętaj, że czekam na opisaną sielankę :) (oczywiście w swoim czasie). Jedynym pocieszeniem jest to, że jesteś fanką Happy end'ów :) Pozdrawiam, UiM Do niedzieli
MalgorzataSz1 2015.05.07 22:27
UiM

Na razie nie uruchamiaj swojej mrocznej psyche, bo on z niczego nie zrezygnował, nadal walczy chociaż nie ma pełnej świadomości wydarzeń. Nie ma kochanki i nie ma tez nowej rodziny. Chociaż mógłby mieć, ale na to nie wpadłam i już nic nie będę zmieniać. haha.
Nie będzie to opowieść militarna, bo przyciąganie się ładunków, lub ich odpychanie jest mało romantyczne a przecież romantyczna dusza ze mnie i dam Ci te Twoją sielankę, ale nie tak od razu. Troszkę musisz się naczekać niestety.

A tak swoją drogą to zadajesz bardzo dobre pytania. Dociekliwa z Ciebie osóbka. Chcesz znać odpowiedź, zajrzyj w niedzielę.
Bardzo dziękuję Ci za świetny wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.05.07 22:36
I do love U :) Ja rozumiem, że najpierw trudności, a na końcu sielanka :) Ale ostatnio mnie jej pozbawiłaś, a ja ją uwielbiam :D Może tą rodzinę sobie darujmy :) .... tak na przyszłość.... chyba będę musiała się ugryźć w klawiaturę :D Pozdrawiam, UiM

PS: będę na pewno :)
RanczUla 2015.05.07 22:57
Wiem !!
Marek siedzi we więzieniu za niewinność oczywiście. Paulina i Aleks go w coś wrobili z zemsty ,że rzucił Paulinę. I po wyjściu to on będzie błagał Ulę WRÓĆ DO MNIE . Genialna jestem prawda. A teraz idę spać, bo jutro przed szósta trzeba wstać. Pozdrawiam po raz trzeci.
MalgorzataSz1 2015.05.07 22:58
UiM

Kończę ten dzień z wielkim bananem na twarzy. Dziękuję Tobie i dziękuję wszystkim komentującym, bo dzięki Wam miałam naprawdę wyjątkowo udany dzień.
Spokojnej nocy wszystkim. :)
MalgorzataSz1 2015.05.07 23:00
RanczUla

Bardzo dziękuję. Następnym razem napisze kryminał z Markiem i obojgiem Febo w roli głównej. Jeszcze tylko muszę się zapoznać z budową pistoletu i będzie OK.

Uwielbiam Was dziewczyny. Buziaki. :)
Wiktoria (gość) 2015.05.07 23:13
Witaj Malgosiu,
nowe opowiadanie i nowy problem. Pierwszy rozdzial pozostawial wiele znakow zapytania.Podobnie jak inni zaibtrygowalo mnie co w zyciu Uli robia Dobrzanscy, skoro Cieplakowna chciala odciac sie od Juniora. Na mysl przyszly mi dwa rozwiazania:
1. Ula ma dziecko o ktorego istnieniu nie wie ( najbardziej prawdopodobne) :-)
2.Marek ulegl ciezkiemu wypadkowi podczas podrozy do Uli i jest w spiacce, przebywa w hospicjum, w ktorym pracuje Ula.
Czytajac wczesniejsze komentarze i Twoje odpowiedzi, stwierdzam, ze Dobrzanscy sa obecni w zyciu Cieplak z powodu 1. Jednym zdaniem wiesz jak zaintrygowac swoich czytelnikow. :-).
Pozdrawiam i czekam do niedzieli. Mam nadzieje, ze nie bedziesz dlugo czekala z jego udostepnieniem tylko wstawisz go po polnocy.
PS. Kiedy wstawisz poprzednie opowiadanie na streemo? Dziala juz normalnie. Szkoda, ze nikt tam nie zaglada od miesiaca :-(
MalgorzataSz1 2015.05.08 13:11
Wiktorio

Powód z numerem pierwszym to bardzo dobry powód, więc przy nim zostaniemy. Wszystko wyjaśniam w kolejnej części. Natomiast jeśli chodzi o streemo, to ja bardzo chętnie dodałabym już dawno, ale u mnie streemo nadal się nie otwiera, tylko wyskakuje informacja, że jest błąd serwera. Nie rozumiem, dlaczego u innych się otwiera a u mnie nie. Nadal czekam, aż będzie tak jak dawniej.

Jeśli mi się uda, to oczywiście dodam o północy, chociaż ostatnio, jak chciałam dodać, to okazało się, że nie mam dostępu do internetu. Czasem zdarzają się u mnie takie zawieszenia, ale oczywiście o ile mnie sen nie zmorzy, to nie widzę przeszkód.

Bardzo dziękuję Ci za wizytę na blogu i wpis. Pozdrawiam serdecznie. :)
RanczUla (gość) 2015.05.08 16:39
U mnie otwierało się , ale co z tego jeśli nie dało się zalogować. Dzisiaj mam nową informację Serwer nie odpowiedział na czas. Może naprawiają skoro jest nowy komunikat. Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2015.05.08 17:04
RanczUla

Wielkie dzięki za info. Mnie już to bardzo drażni, bo chyba trwa dobrze ponad miesiąc, a ja nie lubię mieć zaległości.
Pozdrawiam. :)
Andziok (gość) 2015.05.08 17:55
Hej :) Muszę poinformować, że już czytałam w czwartek na chemii, ale teraz dorwałam się do komputera, bo łatwiej pisze mi się komentarze na laptopie :)
Krótko i na temat: Sytuacja trochę niejasna, piszesz, że Marek jest tchórzem i nie potrafił i nie chciał spełnić oczekiwań dziewczyny, a później, że sie zakochał, że po odejściu zauważył jak bardzo zależy mu na Uli. Co się takiego stało, że rodzice Marka są bardziej przychylni do dziewczyny, której za bardzo nie znają niż do ich syna? No i co teraz robi Marek? Mam nadzieję, że odpowiedzi na te pytania otrzymam bardzo szybko np. w kolejnej części, której już nie mogę się doczekać :)
Andziok
PS. zapraszam w poniedziałek na 12 część opowiadania "Silna i delikatna" :D
MalgorzataSz1 2015.05.08 18:46
Andziok

Dla większości z Was ten rozdział nie jest jasny. Napisałam tak celowo, żeby wzbudzić w Was trochę ciekawości i może nieco zaintrygować. Kolejna część na pewno wiele wyjaśni i już nie będzie tyle pytań i wątpliwości. Przypomnij sobie serialową intrygę. Tutaj też ona była. Na początku jest wszystko ukartowane a Marek ma uwieść Ulę. Jednak zakochuje się w niej, ale na wszystko jest już za późno, bo ona ucieka. W tym rozdziale właściwie powielam ten schemat i to powinno być raczej jasne. Nowością jest tylko obecność Dobrzańskich w życiu Uli, a o tym w niedzielę.
W poniedziałek oczywiście zajrzę na Twój blog i zostawię komentarz. Za Twój u mnie serdecznie dziękuję i pozdrawiam. :)
justynka29 (gość) 2015.05.08 23:14
Hej
W sumie nie bardzo wiem co napisać i jak ocenić postawę i zachowanie bohaterów. Zaskakująca jest tą przychylność ze strony Dobrzańskich do Uli. Podobnie jak inni też myślę, że powodem może być dziecko. Ciekawe co Marek robi przez tyle czasu i dlaczego nie pogodzili się jeszcze. Marek w klasztorze ten komentarz rozbawił mnie. Trudno mi sobie to wyobrazić bo sama nie jestem osobą religijną, kiedyś byłam.a wracając to nie mogę doczekać się kolejnej części. Natomiast ja zapraszam na rozdziały trudnych powrotów "i miniaturkę. Mam nadzieje, ze spodoba ci się bo narazie jest sielanka. Heh zupełnie jak nie ja.cóż chyba pomału wchodzi mi pisanie szczęśliwych historii. A i dobrze że Marek się nie poddał,wywnioskowałałam to czytając komentarze wyżej. Pozdrawiam. Miłej nocy
MalgorzataSz1 2015.05.09 13:45
Justyna

Jutro będziesz miała już jasność co do tego opowiadania. Natomiast ja jestem zaskoczona tym Twoim nagłym powrotem. Jak tylko znajdę chwilę na pewno przeczytam i skomentuję.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej. :)
Andziok (gość) 2015.05.09 15:00
w takim razie czekam do niedzieli :)
a swoją część wstawiłam juz dzisiaj także możesz już czytać :d
Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.05.09 15:35
Andziok

Dzięki za powiadomienie. Udanego weekendu. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz