Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"POŻÓŁKŁE KARTKI PAMIĘTNIKA" - rozdział 4

09 listopad 2014
ROZDZIAŁ 4


Zostałam asystentką Marka! W poniedziałek po pokazie zaprosił mnie na kawę do bufetu i tam zapytał, czy zgodzę się na to stanowisko.


Oczywiście, że się zgadzam. To tak jakbym była teraz jego prawą ręką. Wiąże się z tym spora podwyżka, chociaż Marek zapewnił mnie, że za przygotowanie pokazu dostanę jeszcze premię extra. Tak naprawdę pieniądze nigdy nie były dla mnie najważniejsze, jednak teraz postrzegam je jako środek do zakupu nowej odzieży dla całej mojej rodziny i lepszych leków dla taty.
Właśnie. Tata. On nie wygląda ostatnio najlepiej. Wprawdzie mówi mi, że wszystko w porządku, ale przecież nie jestem ślepa. Proszę go, żeby się oszczędzał i nie zajmował się jakąś ciężką pracą wymagającą wysiłku fizycznego, ale on zdaje się to bagatelizować. Ciągle nachodzi go nasza sąsiadka Dąbrowska i wciska mu różne rzeczy do naprawy. Powiedziałam jej ostatnio, żeby dała trochę ojcu pożyć i zaniosła te rzeczy do fachowca. Obraziła się. I dobrze. Przynajmniej nie będzie przychodzić dziesięć razy w ciągu dnia.


***
 
Od pokazu minęły dwa tygodnie. Zdążyłam trochę zadbać o siebie. Kupiłam nowe ciuchy i teraz chyba już nie straszę tak bardzo w firmie. Siedzę właśnie u Marka w gabinecie. Omawiamy strategię sprzedaży, bo zgłosiło się sporo nowych kontrahentów i będę musiała sporządzić umowy. Omawiamy punkt po punkcie. Wreszcie koniec. Marek podnosi się z kanapy i sięga po jakąś kopertę leżącą na biurku.
- Proszę Ula – wręcza mi ją. Na moje zdziwienie odpowiada. – Bez obaw. To nie jest łapówka, ale zaproszenie na moje zaręczyny. To już teraz w sobotę. Mam nadzieję, że będziesz? Nie może cię zabraknąć wśród gości. Byłbym rozczarowany.
Dziękuję mu z niewyraźnym uśmiechem i w pośpiechu opuszczam gabinet. A jednak będą zaręczyny… Myślałam, że on wycofa się z tego chorego związku, a tymczasem brnie w to dalej. Nie wierzę, żeby nie dostrzegał minusów takiej deklaracji. A może on jednak ją kocha? Jestem zdruzgotana, bo jeśli nawet kiedyś coś roiło się w mojej głowie, to dzisiaj zostałam odarta ze złudzeń. Droga do serca Marka jest już dla mnie zamknięta na zawsze i chociaż starałam się nie dopuszczać tej myśli do głowy, to przecież od zawsze wiedziałam, że ja i on to antypody i nigdy nie będziemy razem. Sięgałam po gwiazdkę z nieba, ale okazało się, że mam za krótkie ręce.
Zaproszenie jest dla mnie i osoby towarzyszącej. Poproszę Maćka. On na pewno nie odmówi.

***

Piękny dom seniorów Dobrzańskich tętni gwarem rozmów i lśni od ogromnej ilości świateł. To trochę nas onieśmiela. To nie jest świat ani mój, ani Maćka. Nieco sztywni wchodzimy do holu i wręczamy jakiemuś człowiekowi nasze zaproszenie. On wskazuje nam salę bankietową. Przestępujemy jej próg i jesteśmy oszołomieni ilością zaproszonych osób. Wydaje mi się, że z F&D widzę ich całkiem sporo, ale reszta twarzy nic mi nie mówi. Przed nami wyrasta roześmiany Marek i ściska mnie. Przedstawiam mu Maćka.
- Tak się cieszę, że przyszliście. Wchodźcie. Zaraz usadowię was przy stoliku.
Ku naszemu zdumieniu, a raczej mojemu stolik obsiadły Ala, Ela z Władkiem, naszym ochroniarzem i Iza z mężem. Dziękuję w duchu Markowi, że nie posadził nas koło kogoś nieznajomego. Od razu odczuwam ulgę. Witamy się z dziewczynami i zajmujemy miejsca. Impreza się rozkręca. Szampan leje się strumieniami, a jedzenie jest pyszne. W życiu nie jadłam nic smaczniejszego. Zamówiony zespół przygrywa do tańca. Zauważam tańczącą Violettę z Sebastianem i Adama Turka obłapiającego Anię recepcjonistkę. Widzę też Marka. Jest uśmiechnięty i wyluzowany. Wydaje się być szczęśliwy. „Obyś taki zawsze był. Ja życzę ci tego z całego serca, bo zasługujesz na szczęście”.
Dwie godziny później przygasają światła. Marek klęka przed Pauliną z pierścionkiem w ręku i prosi ją, by została jego żoną. Wygląda to trochę teatralnie, bo ona udaje zaskoczoną i nie bardzo jej to wychodzi. Wszystko zostaje uwiecznione na taśmie filmowej. No i dokonało się. Jeszcze tylko pocałunek i są narzeczeństwem. Serce mi pęka z żalu a zazdrość zaćmiewa umysł. Oddałabym wszystko, żeby być na miejscu tej dumnej Włoszki. Ludzie gratulują im. My chyba też powinniśmy, ale ja nie mam siły stanąć przed nimi i z szerokim uśmiechem gratulować im tych zaręczyn.


Robię to znacznie później i życzę szczęścia tylko Markowi. W moich oczach gromadzą się łzy, co on od razu zauważa. Przytula mnie i mówi.
- Ulaaa, chyba za bardzo się wzruszyłaś.
Nie ma pojęcia, że te łzy to wcale nie ze wzruszenia, ale z tęsknoty za czymś, co nigdy się nie zdarzy. Wycieram je pośpiesznie i uśmiecham się do niego.
- Bądź szczęśliwy, - szepczę – bądź naprawdę szczęśliwy.
Tej nocy nie mogę zasnąć. Przewracam się z boku na bok, a moja poduszka jest mokra od łez. Wypłakałam w nią cały swój żal do świata o tę nieodwzajemnioną miłość. Postanawiam, że już nigdy w nikim się nie zakocham. Nie spełnią się marzenia taty o przystojnym zięciu. Na mnie nie może już liczyć w tej kwestii. Moje serce zamykam na wielką kłódkę, a klucz do niej wrzucam na dno niepamięci. Marek był i na zawsze pozostanie moim niespełnionym marzeniem o wielkiej, romantycznej i odwzajemnionej miłości. Takie dziewczyny jak ja powinny unikać tego rodzaju marzeń, bo one zawsze pozostaną wyłącznie pragnieniem za nieosiągalnym. Dzisiaj właśnie to zrozumiałam.

***

Między nimi nie jest dobrze. Mam tu na myśli Marka i Paulinę. Ona nie zwraca już nawet uwagi na obecność innych pracowników i ciągle robi Markowi wyrzuty. Moim zdaniem z zupełnie błahych powodów. Jedyny poważniejszy to ja. Kolejny raz słyszałam ich awanturę. Poprzedził ją incydent ze mną w roli głównej. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że Paulina już nie ma kontroli nad swoimi emocjami. Szybciej mówi niż myśli. Ich ujście znajduje najczęściej w wyżywaniu się na pracownikach. Na mnie ma szczególne uczulenie i nie marnuje żadnej okazji, żeby mnie poniżyć i opluć jadem. Dzisiaj znów tego doświadczyłam. Stała nade mną i z zaciętą miną mówiła, że znowu czegoś nie dopilnowałam, że nie nadaję się kompletnie na to stanowisko, a ona zmusi Marka, żeby wreszcie wywalił mnie z firmy.
Nie potrafię się bronić, chociaż wiem, że powinnam być bardziej asertywna i walczyć o swoje nawet ze współwłaścicielem firmy, jeśli on nie ma racji. Byłoby dziwne, gdyby Marek nie słyszał tego głośnego monologu. Z impetem otworzył drzwi i wciągnął siłą Paulinę do środka przerywając jej tym samym wpół zdania. Po chwili usłyszałam.
- Ostrzegam cię Paulina, jeśli nie przestaniesz wyżywać się na mojej asystentce poinformuję o wszystkim ojca. On na pewno sprowadzi cię na właściwe tory. Co się z tobą dzieje? Jesteś agresywna, nie przebierasz w słowach, a pracowników traktujesz jak śmiecie. Chyba czas najwyższy zasięgnąć porady specjalisty.
- To twoja wina – odparowała. – W niczym mi nie pomagasz. Wszystko na mojej głowie. Ślub nie przygotuje się sam. Sądziłam, że będziesz razem ze mną ustalał szczegóły i wspierał mnie, a tymczasem to ja muszę myśleć o wszystkim, o załatwieniu terminu w kościele i sali bankietowej na wesele. Robię miliony rzeczy bez twojego udziału niestety. Czy ja sama biorę ten ślub?
- A co jedno z drugim ma wspólnego? Ja nie widzę żadnego związku między naszym ślubem, a tym jak traktujesz ludzi. Jak traktujesz Ulę. Ona nigdy ci nie ubliżyła. Nie powiedziała o tobie złego słowa. Wręcz przeciwnie. Zawsze jest uprzejma i miła. Jak źle się ubierała, ciągle czepiałaś się jej wyglądu. Teraz, gdy zadbała o siebie i wygląda tak jak trzeba, ty znowu się jej czepiasz. Wynajdujesz miliony powodów, żeby jej dopiec i zrobić na złość. Za co ty jej tak nienawidzisz? Naprawdę nie znoszę cię takiej. Zmień nastawienie, bo taką postawą zrażasz do siebie nie tylko mnie, ale i innych.
Wyszła od niego oburzona i wściekła, a ja nie miałam odwagi nawet oddychać. Kolejny raz przepraszał mnie za nią. Czy tak wygląda szczęśliwy związek narzeczeński?
Dwa dni później do moich uszu doszło coś dziwnego. Marek rozmawiał na korytarzu z Sebastianem.


Stali na tyle blisko sekretariatu, że usłyszałam co nieco. On opowiadał Olszańskiemu o tej awanturze. Martwił się, że Paulina jest na mnie taka cięta.
- Ula, to najlepsza osoba jaką znam. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego Paula ją tak gnębi.
- To oczywiste przyjacielu – Sebastian poklepał Marka po plecach. – Czuje się zagrożona. Spójrz jak Ulka wypiękniała przez te ostatnie tygodnie. Gdyby nie ten aparat, byłaby jeszcze ładniejsza. Paulina wyczuwa konkurencję i wietrzy kolejną zdradę.
- Że niby co…? Że ja i Ula mielibyśmy…? Nie Seba, to niedorzeczne przecież. Ona nie może tak myśleć. Ula jest najlepszą asystentką na świecie. Jest moją przyjaciółką, ale poza pracą nic więcej nas nie łączy.
- Ja to wiem i ty to wiesz. Dobrze by było, żebyś i Paulinie to uświadomił. Może wtedy da jej spokój.
„Przyjaciółka” pomyślałam. Szkoda, bo ja chciałabym być kimś więcej dla ciebie niż tylko przyjaciółką.
O dziwo, nękanie przez Paulinę skończyło się. Pewnie Marek dobitnie jej uświadomił, że to nie ze mną, a z nią bierze ślub.

***

Tatę zabrało w nocy pogotowie.


Jestem w rozsypce i nie wiem co z nim będzie. Jasiek chodzi jak struty, a Betti ciągle płacze. Sama bym chętnie popłakała, ale to na moich barkach spoczywa zadanie uspokojenia ich. Pocieszam jak mogę. Jeżdżę codziennie, a czasami dwa razy dziennie do szpitala. Mają zwołać konsylium i zadecydować, co będzie dla taty najlepsze. Marek dodaje mi otuchy. Przy nim nie wstydzę się łez. On dobrze wie, co znaczy chory na serce ojciec. Przecież jego własny też tak ma.
Wreszcie wiem na czym stoję. Ojciec potrzebuje by-passów. Opowiadam Markowi o ustaleniach konsylium. Widzę, że bardzo chce pomóc.
- Ta operacja musi się odbyć jak najszybciej. Załatwię dla niego prywatną klinikę.
Protestuję. Nie mogę się na to zgodzić. Nie mam aż tylu pieniędzy, żeby opłacić tacie pobyt w niej i pokryć koszty zabiegu.
- Kosztami się nie przejmuj. Ja je pokryję, a ty będziesz mi spłacać w ratach. To uczciwe rozwiązanie Ula, a tata po zabiegu będzie się czuł jakby odzyskał życie.
Kolejny raz zalewam się łzami. Nie potrafię zapanować nad nimi. Marek przytula mnie i mówi, że wszystko będzie dobrze, a przed tatą długie lata w zdrowiu. Wierzę mu. Naprawdę mu wierzę i wiem, że jest najlepszym człowiekiem pod słońcem.

***

Od tygodnia uśmiech nie schodzi z twarzy mojego rodzeństwa. Z mojej też. Tata od tygodnia właśnie jest już w domu. Nie ma takich słów, które mogłyby wyrazić moją niezmierną wdzięczność dla Marka, bo tylko dzięki niemu możemy cieszyć się tatą. Załatwił najlepszą klinikę kardiologiczną w Warszawie, a tatę operowali znakomici specjaliści. Dzięki nim szybko powraca do zdrowia i teraz jest już z nami. Mam wobec Marka ogromny dług. Nie mówię o tym finansowym, który dla mnie jest astronomiczny, ale spłacę go na pewno. Mówię o długu wdzięczności, bo na jego spłatę życia mi braknie. Marek jest najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek miałam nie licząc Maćka, chociaż nadal miłość do niego ani trochę mi nie przeszła, a chyba stała się jeszcze silniejsza.



amicus (gość) 2014.11.09 13:03
Wreszcie wróciłam tu po długiej przerwie. Nadrobiłam zaległości i na samym wstępie wypada pogratulować Ci pomysłu na to opowiadanie. Jeszcze chyba nigdy nie czytałam historii, która opierała się na pamiętnikowych wspomnieniach. Odbiegasz trochę ode serialu, bo zdaje się, że nie będzie intrygi, Ula już jest ładna i jest syn z poprzedniego związku Marka - i to jest fajne. Ciekawi mnie co się stanie, że Marek wreszcie uwolni się od panny Febo i zwróci uwagę na Ulkę. Czy wcześniej zauważy jak bardzo ona jest w nim zakochana? Jeszcze wiele pytań się pojawia, ale ja cierpliwie poczekam na rozwój wydarzeń.
Wreszcie Lectrice powinna być zadowolona - zaczęłaś od końca. Wiadomo, że Ula jest szczęśliwą żoną Marka ;)
Pozdrawiam i oficjalnie ogłaszam, że powoli wracam do blogowej działalności. Chwilę temu pojawił się kolejny rozdział 'wbrew' na który zapraszam. :)
MalgorzataSz1 2014.11.09 14:51
Amicus

To bardzo dobre wiadomości, bo bez regularności Twoich rozdziałów, człowiek chodzi jak śnięty. Ty przynajmniej ożywiasz tę burą rzeczywistość. A jeśli chodzi o moje opowiadanie, to intrygi nie będzie. Marek również nie ma pojęcia o afekcie Uli. To wyjdzie zupełnie przypadkowo. Po tej części mogę zdradzić, że Paulina i Marek na pewno się pobiorą.

Dziękuję, że zajrzałaś i dziękuję za wpis. Pozdrawiam. :)
Gaja (gość) 2014.11.09 17:38
Witaj Małgosiu,
kolejny znakomity rozdział. Podziwiam Ulę za to, że poszła na przyjęcie zaręczynowe Marka. Nie wiem czy znalazłabym siłę aby zdobyć się na coś takiego, raczej wymyśliłabym coś żeby tam nie być i się nie katować, w myśl zasady "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal"?! Marek jak to "typowy" facet, nic nie widzi, nic nie przeczuwa:(, a Ula usycha z uczucia. Wspaniale, że Marek jest taki przyjacielski, współczujący i pomocny wobec Uli, nic nie kombinuje, nie wciąga Jej w żadne intrygi, a przede wszystkim nie okłamuję Jej. Niesamowite, nawet Seba zauważył Ulę i chyba trafnie stwierdził, że Paula czuje się zagrożona. Nieustająco zadziwia mnie postawa Marka wobec Pauli, mimo, że sam jej sugeruje odwiedziny u specjalisty, brnie w ten związek. Nawet "zaprogramowanie" ma swoje granice, ale chyba nie w przypadku Marka, skoro ma być marsz Mendelsona. Tak jak Amicus, intryguje mnie co się stanie, że Marek w końcu uwolni się od Pauli i zwróci uwagę na zakochaną w Nim Ulę. Nie pozostaje nic innego, jak cierpliwie czekać na czwartek i na dalszy rozwój wydarzeń.
Gorąco pozdrawiam:)
Gaja
Gośka (gość) 2014.11.09 18:24
Witaj Gosiu,
liczyłam na to, że jednak Marek i Paulina nie będą mieli ślubu. Będą mieli dziecko, ale tak na "kocią" łapę.
A rozdział przypadł mi do gustu.
Pozdrawiam
jute (gość) 2014.11.09 18:52
Witaj Małgosiu.Zdenerwowałam się.Paulina i Marek się pobiorą? Po co?..Żeby się rozwieść?.O co tu chodzi?Czy Marek jest niedorozwinięty?Chyba nie myśli,że związek ma tak właśnie wyglądać?.. Przecież ma chyba wkoło siebie przykłady jak powinien wyglądać normalny związek.(np. jego rodzice)A może Paulina już jest w ciąży i ma jakąś hormonalną huśtawkę,Ale przed przemianą Uli też była prostacka.O co tu chodzi.Dalej nic nie potrafię wykombinować.Chyba mnie skręci do tego czwartku.W serialu, zaręczyny tez śmierdziały dulszczyzną.Udawany romantyzm,udawane wzruszenie,ale w końcu miłość też nie była prawdziwa.Prawdziwy to tam może był jedynie pierścionek.(nawet jeżeli był z tombaku to nie udawał np. wibratora).Też podobnie ja Gaja dziwie się Ulce,że chciała widzieć tą szopkę.Jestem bardzo ciekawa ,jak to dalej będzie.Mam tylko nadzieje,że to nie będzie tak,że marek będzie potrzebował zastępczej matki dla swojego dziecka a Ulka się mu akurat wpasuje.Trudno, poczekam.Małgosiu chyba z Lectrice jest wszystko Ok ?..Sprawdzałaś czy pojawiła się na fest zbuku?Kurde, pamiętasz ona kiedyś miała jakieś kłopoty sercowe i to nie związane z uczuciami?
K. (gość) 2014.11.09 18:53
Kurcze przeczytałam komentarze i - jednak będzie ślub? No nie. Kolejny mój domysł upadł. Zostaje chyba tylko uśmiercenie Pauli. Marek zostaje samotnym ojcem, Ula mu pomaga a potem to już wszystko się układa w miłość. Chociaż nie tak też nie może być, skoro w pierwszym rozdziale wspominałaś że Daniel widział matkę dwa razy w swoim życiu. Co Ty kombinujesz. Sorry Małgosiu ale tak mnie poniosło. Bardzo fajna część różniąca się od serialu. Marek brnie dalej, Ula udaje że nic nie czuje a naprawdę cierpi i rozpacza. Na dodatek choroba ojca z którą musi się zmierzyć. Ale ma Marka - przyjaciela, który pomaga im przejść przez te zdrowotne kłopoty. Intrygujesz coraz bardziej. Czekam na rozwiązanie tych zagadek. Pozdrawiam.
jute (gość) 2014.11.09 18:56
Małgosiu, znowu nie przeczytałam notki przed publikacją.Byki widzę.Przepraszam. Poprawię się.Męskie słowo honoru.
MalgorzataSz1 2014.11.09 19:11
Gaju

Na tym etapie znajomości Marek upatruje w Uli najlepszego przyjaciela, a raczej przyjaciółkę. Przyjaciele się nie zawodzą, a on nie ma pojęcia o jej uczuciu i daje jej zaproszenie w najlepszej wierze. Ona nie chce go rozczarować i nawet jeśli ma świadomość, że ten widok będzie dla niej przykry, to jednak decyduje się przyjść.
Opisałam tutaj postawę Marka wobec Pauliny, jak postawę kogoś, kto bardzo długo pozostawał pod indoktrynacją rodziców. Póki co nie potrafi myśleć inaczej, jak tylko w sposób dość ukierunkowany, że ten ślub musi się odbyć. Zauważa braki Pauliny, żyje z nią przecież od wielu lat i doskonale wie, jaka potrafi być. Mimo to biernie poddaje się wydarzeniom.
Mogę Cię jednak zapewnić, że Marek z całą pewnością uwolni się od Pauliny, a w jaki sposób, to przeczytacie bodajże w rozdziale 6.

Gosiu

Ślub niestety będzie, a dopiero po nim przyjdzie czas na dziecko. Cieszę się, że ta część Ci się spodobał.

Dziękuję dziewczyny za wizytę i komentarze. Serdecznie obie pozdrawiam. :)
MalgorzataSz1 2014.11.09 19:22
Jute

Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo jesteś blisko prawdy w swoich rozważaniach. Nie mam zamiaru zdradzać, o które chodzi, ale niemal utrafiłaś w pewnym momencie w sedno. W odpowiedzi na komentarz Gai napisałam, że w jakiś sposób Marek był indoktrynowany przez rodziców od dziecka. Ciągle wmawiali mu, że Paulina jest kobieta jego życia. To nie oznacza przecież, że jest niedorozwinięty. To mniej więcej tak samo jak u katolików, a przecież większość, to normalnie myślący ludzie, jedynie w wąskim zakresie ukierunkowani na wiarę w dogmaty.
Marek z czasem otrzeźwieje, bo przecież po ślubie Paulina nie stanie się nagle inną osobą, prawda?
Powody obecności Uli na przyjęciu zaręczynowym też wyjaśniłam u Gai.
Nadal nie wiem, co z Lectrice. Może istotnie ma kłopoty ze zdrowiem.

K.

Nie będę uśmiercać Pauli, chociaż rzeczywiście Marek zostanie samotnym ojcem, ale niezbyt długo.
Myślałam, że będzie łatwe do odgadnięcia następstwo tych dotąd opisanych wypadków. Jeśli jeszcze się nie domyślacie punkt dla mnie, chociaż Jute była bardzo blisko.

Lubię w waszych komentarzach ten wątek zastanowienia nad tym, co będzie dalej. Już wkrótce zacznie się powoli wyjaśniać.

Bardzo jestem wdzięczna za wpisy. Pozdrawiam. :)

RanczUla (gość) 2014.11.10 16:58
Przepraszam, że nie na temat , ale, czy ktoś wie dlaczego od ponad tygodnia trwa aktualizacja Streemo? :( :/
MalgorzataSz1 2014.11.10 17:49
RanczUla

Trwa aktualizacja serwisu i to zawsze ciągnie się kilka dni. Musisz uzbroić się w cierpliwość.
Pozdrawiam. :)
magdam (gość) 2014.11.11 12:22
Wiatj Gosiu :)
Wyjechalam na week i nie mialam dostępu do neta...juz nie mozgla wytrzymac wiedzac, ze tam czeka na mnie kolejny, ciekawy rozdzial....:) Nie zawiodlam sie :) Marek dalej brnie w zwiazek z Paula, Ulka wyladniała :) ciekawa jestem bardzo jak to sie stanie,ze Marek dostrzeze w Ulce kogos wiecej niz przyjaciołke. No i bardzo pozytywnie mnia Marek zaskoczyl, ktory nie wykorzystuje Ulki a darzy ja prawdziwa przyjaznia :) Czekam Gosiu na ciag dalszy :) a powiedz mi jak twoja wena do pisania? Poprawilo sie cos? Bo wciaz mnie zadreczaja mysli, ze nie piszesz :( ChybA sie juz uzaleznilam od twoich opowiadan :):)
MalgorzataSz1 2014.11.11 15:36
Magdam

Marek w tym opowiadaniu jest bardzo pozytywną postacią szczególnie jeśli chodzi o Ulę.
Natomiast jeśli chodzi o moją wenę, to wciąż z nią nie najlepiej, ale jednak coś powstało. Spójrz na prawą stronę bloga, tam gdzie wymienione są wszystkie opowiadania, to może trochę humor Ci się poprawi.

Dziękuję i serdecznie Cię pozdrawiam. :)
Gaja (gość) 2014.11.11 16:18
Witaj Małgosiu,
jak cudownie, następny "cud nad Wisłą"!? Co to święto niepodległości potrafi zdziałać?, taka miła niespodzianka! Co prawda w komentarzach wspomniałaś już, że piszesz dwie pozycje, jedną krótką i jeszcze jedną, a tutaj w zapowiedziach aż trzy propozycje, rewelacja! Bardzo, bardzo, bardzo się cieszę, że będziemy raczyć się twoją twórczością. Podobno wakacje rozleniwiają, stąd chyba takie pesymistyczne letnie myśli? Trzymam kciuki za następne pomysły:)
Gorąco pozdrawiam i życzę miłego ciągu dalszego dnia święta niepodległości:)
Gaja:)
MalgorzataSz1 2014.11.11 17:05
Gaju

Ten pełen entuzjazmu komentarz jest chyba trochę przedwczesny. Wprawdzie udało mi się ostatnio naskrobać to ostatnie opowiadanie, ale chyba jednak nie jest najwyższych lotów i nie wszystko mi się w nim podoba. Sama jestem ciekawa jak Wy podejdziecie do tematu. To short story jest moją kontynuacją miniaturki napisanej przez Biedronkę, więc niejako praca wspólna.
Nadal poszukuję dobrych tematów i mam nadzieję, że je znajdę. Niezależnie od wszystkiego jeszcze przez co najmniej dwa miesiące będziecie miały co czytać.
Dziękuję i pozdrawiam najcieplej. :)
magdam (gość) 2014.11.11 20:58
O jak sie ciesze :):) rzeczywiscie nie spojrzalam :) mam nadzieje, ze powoli wena wroci :) naprawde baaardzo sie ciesze, ze pojawily sie nowe tytuly :) jestem pewna,ze wpadna ci znow jakies genialne pomysly na opowiadania! pozdrawiam :)
MalgorzataSz1 2014.11.11 21:00
Magdam

Wielkie dzięki za motywację. Pozdrawiam. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz