Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 października 2015

"MISTERNY PLAN" - rozdział 5

 

21 czerwiec 2015
ROZDZIAŁ 5


Usiadłszy na białej sofie w gabinecie Marka Olszański przyjrzał mu się z uwagą. Już od rana prezes wydawał mu się jakiś dziwnie nakręcony i podekscytowany. W dodatku zachowywał się dziwnie. Uśmiechał się tajemniczo i mruczał coś sam do siebie.
- Wszystko w porządku? – zapytał z troską.
- A dlaczego sądzisz, że jest inaczej? – odpowiedział pytaniem.
- Bo trochę mnie niepokoisz dzisiaj. Stało się coś?
Dobrzański uśmiechnął się szeroko prezentując garnitur śnieżnobiałych zębów.
- Chyba tak, ale coś bardzo pozytywnego.
- No powiedz… Wygadaj się kumplowi.
- No dobra… Ale to, co ci powiem ma pozostać wyłącznie między nami. Żadnych zwierzeń Violetcie. Wiem, że się zmieniła, ale nadal lubi roznosić ploty.
Olszański podniósł do góry dwa palce.
- Słowo harcerza.
Marek zamilkł na chwilę, jakby nie bardzo wiedział, od czego ma zacząć. Splótł dłonie i oparł je na biurku.
- Pamiętasz nasz ostatni wypad do klubu „69” kilka miesięcy temu?
- Nawet mi nie przypominaj. Urżnąłem się jak świnia w przeciwieństwie do ciebie. To po tej balandze tak sporządniałeś.
- No właśnie. A kojarzysz tę blondynkę, która ci się tak podobała i która okazała się nie być blondynką?
- Piękna dziewczyna. Tylko ten jej ubiór… Ale mówiłeś, że jak się obudziłeś to jej już nie było, że wyparowała jak kamfora.
- Dobre porównanie. Całkiem niedawno okazało się, że jednak nie wyparowała do końca.
- Co masz na myśli…?
- Seba, ona od początku wydawała mi się jakaś dziwna. Odnosiłem wrażenie, że to co sobą prezentuje, to tylko poza, że udaje kogoś, kim tak naprawdę nie jest. W dodatku miałem jakieś niejasne przekonanie, że już ją kiedyś spotkałem. Nawet ciebie o to pytałem, pamiętasz? – Olszański przytaknął. – Przedstawiła się jako Magda. Mówiła, że nie jest stąd i pracuje jako fryzjerka w małym miasteczku na północy Polski. Jak Paulina wróciła z Mariuszem z podróży poślubnej i pokazywała nam zdjęcia, przypomniała sobie o niejakiej Uli Cieplak i Maćku Szymczyku, których spotkała będąc na badaniu u ginekologa. To było spotkanie po latach, bo okazało się, że oni oboje przygotowywali Paulę do matury i to nie w domu moich rodziców, ale tutaj, w firmie. Moi staruszkowie pamiętali ich doskonale. Kiedy Paulina pokazała nam jej zdjęcie zrobione telefonem, oniemiałem. To była ona. Magda z hotelu. Dziewczyna, z którą się przespałem. Okazało się, że tak naprawdę ma na imię Ula i kiedyś była bardzo nieatrakcyjną okularnicą z aparatem na zębach. Przypomniałem ją sobie. Przypomniałem sobie też jak bardzo byłem wobec niej obcesowy. Dokuczałem jej i nabijałem się z jej brzydoty. Paulina mówiła, że ona jest w ciąży i jak sobie to policzyłem wyszło mi, że to dziecko jest moje. Koniecznie musiałem to wyjaśnić. Wczoraj to ja odwoziłem Paulę do tego lekarza, bo ani Mariusza, ani Alexa nie ma w Warszawie. Spotkałem ją i rozmawiałem w czasie, gdy Paula była na badaniach. Powiedziałem, że jestem pewien, że dziecko jest moje. Usiłowała skłamać, ale kiepsko jej to wychodzi. Dzisiaj po południu jestem z nią umówiony, bo koniecznie trzeba wszystko wyjaśnić. Doszedłem do wniosku, że ona przyszła do tego klubu tylko w jednym celu. Żeby znaleźć odpowiedni materiał na ojca swojego dziecka. I znalazła. Nie przewidziała tylko kilku rzeczy. Po pierwsze tego, że po nocy z nią nie potrafiłem już o niej zapomnieć, po drugie, że marzyłem o posiadaniu własnego dziecka i wreszcie po trzecie, że nie dopuszczę, żeby ono miało wychowywać się bez ojca.
Olszański siedział wbity w kanapę z rozdziawionymi ze zdumienia ustami, a jego oczy przypominały dwa młyńskie koła.
- Czekaj, czekaj… Ty chcesz mi powiedzieć, że ona przyszła do tego klubu wyłącznie w poszukiwaniu reproduktora?
- Upraszczając można to tak nazwać.
- A to ci heca… A ty? Zakochałeś się w niej, czy jak?
- Jeśli można tak określić permanentną obsesję na punkcie jej pięknych, błękitnych oczu, jej ust stworzonych wręcz do pocałunków i nieziemskiego ciała to tak, zakochałem się.
- A może ona po prostu złapała cię na tę ciążę i chce od ciebie wyłącznie pieniędzy, nie pomyślałeś o tym? – Marek popatrzył na przyjaciela z politowaniem.
- Seba, ona była spanikowana i przerażona jak zobaczyła mnie w tej poczekalni. Gdyby tylko mogła, zwiałaby stamtąd. Chciała mi wmówić, że to nie ja jestem ojcem dziecka. Jeśli chodziłoby jej o pieniądze, nie zachowywała by się tak. Szukałaby mnie zwłaszcza, że znała tylko moje imię i w ogóle mnie nie pokojarzyła z przeszłości, rozumiesz? Całą rozmowę z nią muszę poprowadzić niezwykle taktownie i delikatnie. Muszę ją do siebie przekonać, by uwierzyła, że nie mam wobec niej żadnych złych intencji. Chcę się nią zaopiekować i być przy porodzie mojego dziecka. Przekonanie jej może być trudne, bo ona chyba się mnie boi. Zachowuje się bardzo powściągliwie i dystansuje się. Mam nadzieję, że nie wystraszę jej jeszcze bardziej.
- Masz trudny orzech do zgryzienia bracie, ale skoro tak bardzo ci na niej zależy, na niej i dziecku, to nie pozostaje mi nic innego jak tylko trzymać za ciebie kciuki. Oby wszystko poszło po twojej myśli.

Od samego rana była bardzo spięta i bardzo zdenerwowana. Po dziesięć razy sprawdzała się w liczeniu, żeby mieć pewność, czy to rozkojarzenie nie spowoduje popełnienia przez nią jakichś błędów. Była zmęczona sumowaniem długich kolumn cyfr. Bała się tego spotkania z Dobrzańskim. Nie miała pojęcia, czego od niej chce, czego oczekuje, a raczej obawiała się, że brutalnie wkroczy w życie jej i dziecka, a to była ostatnia rzecz jakiej pragnęła. Nie miała pojęcia co ma zrobić. Jeśli nie przystanie na jego propozycje, wtedy może zacząć ciągać ją po sądach i na pewno nie cofnie się przed niczym. Badania DNA potwierdzą, że to on jest ojcem jej córki. Tak misternie układany przez nią plan spalił na panewce, zawiódł na całej linii. Przecież tak bardzo starała się dopracować go w najdrobniejszym szczególe i nagle okazało się, że nie wzięła pod uwagę wielu rzeczy, za mało była przewidująca i jak pokazał czas, wcale nie taka sprytna. W dodatku gdyby ojciec dowiedział się, że zaszła w ciążę z premedytacją, to chyba by ją wyklął. Poczuła, że się dusi, jakby wokół niej zaciskała się jakaś niewidzialna obręcz. Nie miała pojęcia, jak wybrnąć z tej trudnej sytuacji i czuła się coraz bardziej zagubiona.

Tuż przed siedemnastą trzydzieści podjechał pod restaurację. Wszedł do środka i rozejrzał się. Uli jeszcze nie było. Zajął zarezerwowany wcześniej stolik i zamówił kawę. Ledwie upił łyk zauważył ją w drzwiach. Rozglądała się niepewnie i wyglądała na wylęknioną. Wstał od stolika i wyszedł jej naprzeciw.
- Dzień dobry Ula. Dziękuję ci, że przyszłaś. Pozwól, że oddam twój płaszcz do szatni – pomógł jej się rozebrać i odebrał od szatniarza numerek. Wskazał jej stolik i odsunął krzesło, żeby mogła usiąść.
- Zamówić ci coś?
- Herbatę z cytryną – odpowiedziała cicho. Nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy. Siedziała z pochyloną głową i drżała. Zrobiło mu się jej żal.
- Ula, proszę cię spójrz na mnie – i kiedy podniosła wzrok uśmiechnął się do niej. – Nie bój się mnie i nie bój się tej rozmowy. Ja nic nie zrobię przeciwko tobie, ale musisz też zrozumieć i mój punkt widzenia. Po tej upojnej nocy w hotelu zostawiłaś trwały ślad w mojej głowie i sercu. Jak tylko cię zobaczyłem przy barze czułem, że nie jesteś sobą, że udajesz kogoś kim tak naprawdę nie jesteś. Byłaś ubrana bardzo prowokująco i idę o zakład, że ubrałaś się tak po raz pierwszy w życiu. Miałem jakieś dziwne przeczucie, że już kiedyś się spotkaliśmy, ale wtedy pamięć zawiodła mnie zupełnie. Byłaś nieśmiała, skrępowana i nieporadna. Tak nie zachowują się wytrawne łowczynie męskich serc i stałe bywalczynie takich miejsc. Prawdą jest jednak to, że było mi z tobą cudownie i czułem się bardzo rozczarowany, gdy po przebudzeniu zobaczyłem, że nie ma cię obok. Potem dowiedziałem się o tobie znacznie więcej od Pauliny i od swoich rodziców, i już wiedziałem, że jednak cię znam. Nie przypuszczałem, że ten wspólny wieczór i noc zaowocują czymś tak wspaniałym. Zawsze pragnąłem mieć dzieci. Pewnie o tym nie wiesz, ale kiedyś byłem przez długi czas związany z Pauliną. Ona nigdy nie chciała dzieci. Mówiła, że zepsuje sobie figurę. Dopiero jak rozstaliśmy się i poznała Mariusza, okazało się, że jednak te dzieci będzie mieć, a Mariusz to ten właściwy facet. Jest szczęśliwa. Znalazła swoją miłość. Ja nadal szukałem do momentu aż nie poznałem ciebie. Zburzyłaś mój spokój Ula. Zawładnęłaś moimi myślami. Już nikogo innego nie pragnę tylko ciebie. Nie wierzę, że to jest dziecko kogoś innego. Ono jest moje, prawda? Jesteś zbyt uczciwa i nie potrafisz kłamać.
- Czego ode mnie oczekujesz? – spytała cicho.
- Chcę być ojcem dla tego dziecka. Chcę widzieć jak ząbkuje, jak siada, jak stawia pierwsze kroki, jak zaczyna mówić. To największa strata dla rodzica, gdy nie może być świadkiem tego wszystkiego. Nie zabraniaj mi tego Ula. Pozwól mi się wami zaopiekować.
- Ja nie potrzebuję opieki. Mam przyjaciół, którzy zajmą się nami.
- Masz na myśli Maćka? Przecież on ma żonę i małe dziecko. Nie sklonuje się.
- Nie, nie myślę o Maćku. Mam innych przyjaciół.
- Ja bardzo chętnie ich poznam, ale to ja jestem ojcem i mam prawo do własnego dziecka, prawda? – Przekonywał ją łagodnym głosem. – Znasz już płeć?
- Tak. To dziewczynka.
- Nawet nie wiesz jak bardzo marzyłem o córeczce. Jeśli będzie podobna do ciebie, to będzie najpiękniejszym dzieckiem na ziemi.
Zarumieniła się. Nagle na jej twarzy pojawił się grymas. Złapała się za brzuch. W jednej chwili był przy niej.
- Ula, co ci jest? Wezwać pogotowie? – Pokręciła przecząco głową.
- Nie, to nie będzie konieczne. Poruszyło się. Pierwszy raz się poruszyło – powiedziała drżącym głosem i rozpłakała się.
Podał jej chusteczką i przyłożył dłoń do jej brzucha. Uśmiechnął się uszczęśliwiony, bo poczuł, że dziecko wykonało kolejny ruch.
- Czujesz to Ula? – wyszeptał. Pokiwała głową. Usiadł obok niej. – Czy rozumiesz, że nie darowałbym sobie nigdy, gdybym miał przegapić takie momenty? Czy rozumiesz jak bardzo jest to dla mnie ważne? Ja wiem, że miałem być tylko dawcą nasienia i tylko po to zjawiłaś się w klubie, choć tak naprawdę to nie rozumiem twojej desperacji. Taka cudowna dziewczyna szuka mężczyzny, żeby ją zapłodnił? To niemożliwe, żebyś nikogo nie miała. Spójrz w lustro jaka jesteś piękna. Na pewno masz wielu adoratorów. Jak to w ogóle możliwe, że ojcem nie jest żaden z nich?
- Nic o mnie nie wiesz. Kompletnie nic. Od lat żyję sama jak palec. Wszyscy wokół mnie pozakładali szczęśliwe rodziny. Mają dzieci, a mnie czas przeciekał przez palce. Ja chciałam mieć tylko coś własnego. Swoje własne, małe szczęście, które mogłabym kochać bezgranicznie i które mnie kochałoby bezwarunkowo. Żaden mężczyzna nie mógł mi dać takiej bezwarunkowej miłości, tylko moje własne dziecko – rozpłakała się na dobre. – To ty wydałeś mi się najbardziej odpowiedni. Nie miałam żadnych doświadczeń z mężczyznami. Nigdy nie uprawiałam seksu. To było bardzo ryzykowne pójść z zupełnie obcym człowiekiem do łóżka, ale chęć posiadania dziecka była silniejsza od tego panicznego strachu. Taki miałam plan. To dziecko miało być tylko moje. Gdyby nie pechowy splot okoliczności, nigdy byś się o nim nie dowiedział. Przez ciebie ten plan posypał się jak domek z kart. Dlaczego jesteś taki uparty, dlaczego nie pozwolisz mi żyć własnym życiem? Ja nic od ciebie nie chcę. Niczego nie oczekuję. Zapomnij o mnie, proszę.
- Ula, czy ty naprawdę nic nie rozumiesz? Przecież ja cię kocham. Chcę być częścią twojego życia i życia naszej córki. Nie mogę pozwolić ci odejść, bo łączy nas coś wyjątkowego. To maleństwo, które porusza się w twoim brzuchu i daje nam znać, że żyje. Dlaczego chcesz mnie tego wszystkiego pozbawić? Jeśli nie będziesz w stanie odwzajemnić mojej miłości, pozwól mi przynajmniej na obecność przy was od czasu do czasu, błagam. - Jej twarz była zalana łzami. W jego oczach one również błyszczały. Z czułością starł jej tę wilgoć z policzków. – Nie płacz, bo to wzruszenie może zaszkodzić maleństwu. Przecież przy odrobinie dobrej woli możemy się dogadać. Nie mam zamiaru iść do sądu i upokarzać cię tam. Jestem od tego daleki, bo wierzę w twój rozsądek i dobrą wolę.
Odetchnęła głęboko i spojrzała mu w oczy, które patrzyły na nią błagalnie, były dobre i szczere.
- Ja muszę to wszystko przemyśleć, poukładać sobie. Cała ta sytuacja wywróciła moje życie do góry nogami. Daj mi czas, żebym mogła się zastanowić. – Wyciągnęła z torebki telefon i podała mu. – Wprowadź mi swój numer. Zadzwonię i dam ci znać, co postanowiłam.
- Podasz mi swój? Obiecuję, że nie będę cię nękał dopóki ty pierwsza nie zadzwonisz. – Zgodziła się. – Chodź. Odwiozę cię do domu. Jesteś zbyt roztrzęsiona, żeby wracać autobusem.
Podała mu adres. Nie miała już siły protestować i uparcie tkwić przy swoim. Chciała wziąć długą kąpiel i dopiero po niej zastanowić się nad tym, co powiedział jej Marek. Podwiózł ją pod blok i pomógł wysiąść.
- Spróbuj trochę ochłonąć i nie płacz. Zobaczysz, że wszystko się jeszcze ułoży. Jest jeszcze jedna rzecz, o której marzę. – Spojrzała na niego pytająco. – Bardzo chciałbym być obecny przy kolejnym USG. Bardzo chciałbym zobaczyć tę kruszynkę. Byłbym ci wdzięczny, gdybyś mi na to pozwoliła. Przemyśl to, dobrze? Ja będę czekał z nadzieją na pozytywną odpowiedź. Dobranoc Ula.
Było mu jej szczerze żal. Sprawiała wrażenie zupełnie skołowanej, zagubionej i tak bardzo bezradnej wobec rzeczywistości, która ją dopadła. – Jest zbyt wrażliwa i przeżywa wszystko w dwójnasób. Mam nadzieję, że nie rozklei się zupełnie – pomyślał. Poczekał jeszcze aż wejdzie do klatki schodowej i ruszył w kierunku domu. On też musiał wiele przemyśleć.
Tydzień później zadzwoniła do niego Helena i poinformowała, że Paulina w nocy powiła chłopca. Pozazdrościł Mariuszowi. Zastanawiał się, czy i jemu będzie dane zobaczyć swoją córkę tuż po porodzie.
Gaja (gość) 2015.06.21 08:04
Witaj Małgosiu,
pochłonęłam bardzo szybko, za szybko:) Świetnie się czytało. Marek ... rozczulający i idealny, Ula ... przestraszona, ale chyba uspokojona:) Więcej później. Nie ma mnie w domu. Gorąco pozdrawiam w niezbyt ciepłą niedzielę i życzę udanego dnia:)
Gaja
MSophie (gość) 2015.06.21 08:12
Małgosiu,
determinacja Marka jest godna podziwu i pozazdroszczenia. Mógłby odpuścić, nie szukać Uli, ewentualnie zbesztać ją z góry na dół, a w niedalekiej przyszłości ciągać ją po sądach. On wybiera metodę małych kroczków, a Ula jest skołowana. Jeszcze wyznanie miłości na pewno nie pomaga. A przecież ona tylko chciała mieć dziecko...
Pozdrawiam ;)
(gość) 2015.06.21 08:29
Małgosiu przepiękny ten rozdział,Ula uczciwa nie potrafi kłamać a Marek to marzenie czuły,delikatny ,opiekuńczy już kocha czy istnieją tacy cudowni faceci? Dla mnie to jest bajka marzenie ,uwielbiam to czytać pięknie opisujesz,ale się rozmarzyłam.Pozdrawiam serdecznie.Dorota
B (gość) 2015.06.21 10:13
Gdzie są tacy faceci, przecież Marek to ideał , czuły , opiekuńczy nie ucieka przed problemami, facet marzenie, a Ula no cóż sama nie wiem co o tym myśleć, podziwiam ją pomimo jej całego zagubienia , nie wiem czy miałabym odwagę aby zaciągnąć do łóżka dopiero poznanego faceta i to jeszcze w takim celu, a potem sama borykać się z problemami tym bardziej że dla niej było to trudniejsze bo była dziewicą , a wiadomo że dla kobiety ten pierwszy raz jest bardzo ważny, chyba jedno z lepszych Twoich opowiadań, pozdrawiam B.
jute (gość) 2015.06.21 10:17
Witaj Małgosiu.Dobijam się do Ciebie od piątej trzydzieści (z przerwą na śniadanie)Nie mogłam wstawić komentarza,potem dostałam komunikat,ze połączenie zostało zresetowane.D---a blada. Nic to . Ula mięknie.W końcu chodzi o Marka.Tego ,byłego mam nadzieję drania z uroczym uśmiechem i figlikami w ślepiach.(nie mylić z kurwikami , to nie on, to RB, chociaż ...)Gdyby chodziło o innego mena ,to bym wolała,żeby Ulka wzięła ślub z Kamilem, potem się z nim rozwiodła i już.Ów obcy niemarkowy facet co najwyżej mógłby sobie palcem w bucie potupać.A tak to wrzeszczę na całe gardło -Marek do boju!..Zagoń do roboty swoje dołeczki. urok osobisty, tudzież inne skryte atuty i walcz o dziecko a przede wszystkim o Ulkę..Gdzieś w tle słyszę chichot Woody Allena -"Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, powiedz mu o swoich planach na przyszłość"..Wiesz co Małgosiu, po raz setny łapię siebie na tym,że jeżeli chodzi o Marka i Ulę, to dopada mnie mentalność Kalego oraz wdzięk i lekkość czołgu,czyli rozwalić wszystko co im staje na drodze.Pozdrawiam i czekam na cd.
Spinalonga (gość) 2015.06.21 10:33
Małgosiu, bardzo romantycznie piszesz, ale reality jest bolesna: mężczyźni w 70% zwiewają od dzieci i odpowiedzialności tam, gdzie pieprz rośnie, a dla dziewczyn takich jak tu Ula znajdują w zależności od tego co usłyszeli przeważnie dwa określenia: a) dziwk..ą, b) albo za to, że była "nietknięta" lemingowi chłopcy PO nazwaliby ją "moherkiem" i to jest pewnie najłagodniejsze określenie. Takie postawy jak Marka owszem zdarzają się w przypadku kiedy dziewczyna jest piękna, bogata i wpływowa z domu. Takie mamy czasy :( Pozdrawiam serdecznie
MalgorzataSz1 2015.06.21 11:37
Gaju

Czyżbyś wreszcie od tak dawna wybrała się na wypoczynek? Jeśli tak, to łap oddech dziewczyno, a nie zajmuj się komentowaniem. U mnie dzisiaj wprawdzie słońce, ale dość chłodno. Może tam u Ciebie jest lepiej. Miłego relaksu Gaju.

MSophie

Faktycznie Marek jest zdeterminowany i w dodatku zakochany. Zrobi wszystko, że by jego relacje z Ulą stały się właściwe. Spotkanie w Baccaro to pierwszy krok, ale będą następne. Wyznanie miłości nastąpiło szybko, ale ona chyba nie do końca zareagowała tak jakby on się spodziewał. Nadal ma wyłącznie w głowie ten plan i usilnie szuka jak pozbyć się problemu w postaci Marka.

Dorotko

To już chyba takie moje skrzywienie, że lubię przedstawiać Marka w jak najlepszym świetle. Lubię go idealizować i gloryfikować tylko dlatego, że w serialu ogromnie lubiłam tę postać. Nawet jeśli postępował źle, to robił to z tak ogromnym wdziękiem, że nie sposób było mu nie wybaczyć. Ja właśnie tak mam. Oczywiście osobiście bardzo wątpię, że w naturze występują takie osobniki. :)

B

Tak naprawdę to nie sądzę, żeby w dzisiejszych czasach zdarzały się tak bardzo zdesperowane kobiety jak Ula i tak jak ona zdobywały się na odwagę pójścia do knajpy, wyrwania faceta i zajścia z nim w ciążę. Pomysł zrodził się wyłącznie na potrzeby opowiadania, a nie dlatego, że ta historia zdarzyła się naprawdę. Taka metoda na posiadanie dziecka jest chyba jedną z trudniejszych, bo wynik po pierwszym razie mocno niepewny. Już lepiej poddać się in vitro lub zaadoptować porzuconego przez jakąś matkę malucha. A już sytuacja, gdzie ojciec tego poczętego dziecka się odnajduje i w dodatku chce być prawdziwym ojcem jest w ogóle niemożliwa moim zdaniem.
Jednak cieszę się, że opowiadanie Ci się podoba.

Jute

Ja dzisiaj nie mam kłopotów z interią. Nie wiem jak inne dziewczyny. Na szczęście Twoje wysiłki nie poszły na marne i komentarz się ukazał.

Marek Uli na pewno się podoba i uważa go za przystojniaka, ale to trochę za mało, żeby tak od razu zgodzić się na jego warunki. Ona od razu założyła, że będzie wychowywać to dziecko sama, a tu nagle pojawia się on i wywleka tak mocne argumenty, że trudno się z nimi nie zgodzić. One faktycznie wywołują w niej burzę wątpliwości i jak na początku zakładała, że nigdy nie zgodzi się, by on zaistniał w życiu dziecka, tak teraz już nie ma tej pewności. Jest nerwowa i skołowana, bo nie wie co ma mu odpowiedzieć. Rzecz jest do przemyślenia.

Spinalonga

Jak pisałam już wyżej takie przypadki w dzisiejszych czasach się nie zdarzają. Realny świat już dawno został odarty z marzeń i romantycznych gestów. Pomysł powstał wyłącznie na potrzeby napisania romantycznej historii i jeśli ktoś takie lubi, to nie będzie rozczarowany.
Mimo jakichś romantycznych pierwiastków, które w sobie posiadamy, twardo stąpamy po ziemi i zdajemy sobie sprawę, że potencjalni tatusiowie nie zachowują się tak jak Marek, bo nie chcą mieć zobowiązań i to głównie kobieta ponosi konsekwencje nocy bez zabezpieczenia. To ona jest wytykana palcami i to o niej mówi się puszczalska i dziwka. To na nią spada wychowanie dziecka i ściganie tatusia o alimenty, a niejednokrotnie użeranie się z nim w sądach.
My tutaj czytamy bajkę o naszych wyobrażeniach, o tym jak chciałybyśmy być traktowane przez mężczyzn, choć rzeczywistość stoi za drzwiami i wyje.

Bardzo dziękuję dziewczyny za komentarze. Życzę Wam udanej niedzieli i serdecznie wszystkie pozdrawiam. :)
Spinalonga (gość) 2015.06.21 11:48
Małgosiu
w sumie masz rację, rzeczywistość skrzeczy tak mocno, że dla równowagi potrzebna jest nam od czasu do czasu odskocznia w postaci romantycznej opowieści. To nie jest tak, że fajnych uczciwych i odpowiedzialnych mężczyzn już nie ma. Są, ale raczej nie bywają w takich knajpach i nie zarywają dziewczyn na jedną nic i oni również bywają bardzo niesprawiedliwie nazywani "moherami" :)
B (gość) 2015.06.21 11:58
Małgosiu tu chyba Cię zaskoczę, sytuacja opisywana w opowiadanie nie odbiega tak daleko od rzeczywistości nawet jak na dzisiejsze czasy, niedawno dowiedziałam się że bliska znajoma moich dzieci własnie tak postąpiła, śliczna dziewczyna i teraz szczęśliwa mama malutkiej córeczki, nie miała takiego pecha/szczęścia co Ula i tatuś nawet nie wie, że został tatusiem, in vitro jest drogą metodą, a do adopcji nie B.każdy jest przekonany , a to sposób stary jak świat i przy tym jaki przyjemny , prawda ?
MalgorzataSz1 2015.06.21 12:30
Spinalonga

Po to właśnie pisze te wszystkie historie, żeby odreagować. To taki mój sposób na pozbycie się stresu.Życie i tak mocno daje nam wszystkim w kość i często uwiera jak przysłowiowy gwóźdź w bucie. Wracam do domu i przynajmniej tutaj nie chcę być bombardowana kolejnymi, tragicznymi wiadomościami ze świata, lub katowana jakimś dramatem psychologicznym, po obejrzeniu którego jestem zdołowana jeszcze bardziej.
Nie wiedziałam, że porządni faceci są nazywani moherami. Tę nazwę kojarzę z zupełnie czymś skrajnie innym. Tak mówi się o ultrakatolikach głównie starszych kobietach, dla których słowo księdza jest świętością a wiara nie ma tu nic do rzeczy.

B

No to udało Ci się mnie zaskoczyć. Ja nie sądziłam, że takie rzeczy mogą wydarzać się naprawdę. Ciekawe, czy ona też miała taki plan, czy po prostu poszła na żywioł i zaszła w ciążę zupełnie przypadkowo?
B (gość) 2015.06.21 12:36
Szczegółów dokładnie nie znam, tzn wiem że bardzo chciała mieć dziecko i nie sądzę aby była to klasyczna wpadka , ale raczej celowe działanie no w każdym razie efekt końcowy ten sam i wiem że nie szuka kontaktu z tatusiem .B
Gaja (gość) 2015.06.21 16:27
Małgosiu,
w końcu dotarłam do domu, dzisiaj i tak udało się dojechać w ekspresowym tempie. Jak to mówią, wszędzie dobrze, ale u siebie najlepiej:) Na odpoczynek muszę jeszcze trochę poczekać, ale dzięki temu może lepiej go docenię i wykorzystam? Dość często w weekendy wypuszczam się do innego miasta aby tam porobić porządki i takie tam, chyba u siebie mam tego za mało:) Potrzebna była i jest pomoc, więc ... co robić:) Dość o mnie, wracam do opowiadania. Ja też wybaczyłabym takiemu Markowi (z serialu i z tego opowiadania) chyba wszystko:) Oprócz tego, że jest niesamowicie urokliwy, odpowiedzialny, troskliwy, opiekuńczy, wyważony, spokojny, itd., to do tego jest bardzo mądry życiowo! Doskonale poprowadził tak ważną dla nich rozmowę:) Wyciągnął taką armatę w postaci argumentów, że naprawdę trudno pozostać wobec nich niewzruszonym, ale jednocześnie nie przestraszył i nie potępił Uli:) Czy można udawać, że się nie słyszy autentycznej radości na wieść, że marzenie tatusia o córeczce właśnie się spełnia? Jego naciski są bardzo delikatne, prośba o możliwość towarzyszenia na USG rozczulająca:) Muszę też powiedzieć, że malutka istotka też nie próżnuje, wiedziała kiedy się odezwać, wybrała najlepszy moment, dała możliwość poznania się nie tylko z mamusią, ale też z tatusiem, mała spryciula:) Wobec tego wszystkiego, co ma zrobić Ula? Niezbyt dużo możliwości jej zostawiłaś:) To, że czuje się zagubiona jest pewnie bardzo mało powiedziane. Każda decyzja jaką teraz podejmie zmieni nie tylko jej życie o 180 stopni! Oczywiście myślę przede wszystkim o Marku, ale przecież są jeszcze ich rodziny, przyjaciele, to ich też dotyczy. Ula doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Marek przecież nie wie jaką bajeczkę wymyśliła Ula odnośnie sprawcy ciąży. Teraz musiałaby powiedzieć prawdę, a ona nie jest zbyt pochlebna dla niej, no chyba, że razem z Markiem nikomu nie wyjawiliby szczegółów swojego poznania:) Myślę, że skoro maluszek i argumenty Marka na razie nic nie dają, to może szczera rozmowa z Kamilem? Śmiem twierdzić, że on nigdy by Uli nie potępił i nie wyśmiał, a może przekazałby jej jeszcze inne aspekty ojcostwa? Może on by ją przekonał, że zapewnienia Marka mogą być z bardzo wysokim prawdopodobieństwem prawdziwe i żeby dała im wszystkim szansę na szczęście? Bardzo interesująco prowadzisz to opowiadanie:) Skręca mnie z ciekawości i niecierpliwości kiedy i jak Ula skontaktuje się z Markiem, a może to jednak on nie wytrzyma i się odezwie? Komu ewentualnie Marek powinien być wdzięczny? Jak widzisz, mnóstwo pytań i wątpliwości:) Nie pozostaje mi nic innego jak poczekać do czwartku:) Serdecznie pozdrawiam,
Gaja
MalgorzataSz1 2015.06.21 17:09
Gaju

A ja myślałam, że Ty próżnujesz i wypoczywasz, a Ty pojechałaś pracować. Kiedy Ty odetchniesz dziewczyno?

Argumenty były dość mocne, a przynajmniej tak mi się wydaje. Ula ma nad czym myśleć, bo teraz przecież chodzi o przyszłość i jej i dziecka. Oczywiście bardzo uwiera ją kłamstwo, które wcisnęła rodzinie i przyjaciołom. Z tym też będzie musiała się uporać. Nie będzie łatwe przyznać się do łgarstwa, ale ona, z gruntu uczciwa nie ruszy dalej ze swoim życiem jeśli tego nie wyjawi.
Marek obiecał jej, że będzie czekał na telefon od niej i mimo wielkiej pokusy słowa dotrzyma.

Dziękuję Ci za wpis i serdecznie pozdrawiam. :)
jute (gość) 2015.06.21 21:39
Małgosiu, ja się tak nie bawię.To niesprawiedliwe.Rozumiem,że piszesz dla niejakiej Maliny specjalną wersję tego opowiadania,gdzie to publikujesz? ,ja też chcę to przeczytać,nie bądż taka!Też chcę przeczytać o biednej gąsce Ulce, co się martwiła tym co ludzie powiedzą.No i koniecznie o mrocznym rycerzu,ratującym upadłe niewiasty.Zawsze myślałam,że zajmuje się tym rycerz na białym koniu,ewentualnie przystojny stajenny.Gdzie jest to opowiadanie.Nie przepadam za takimi klimatami ,ale ponieważ to Twoje, to chętnie przeczytam.
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.06.21 22:25
Wreszcie dorwałam się do komputera... Ja nie uważam, że taka historia jest niemożliwa. Zdarzają się porządni faceci, którzy pragną kontaktu z własnym dzieckiem, nawet tacy którzy spędzali dużo czasu w klubach, bynajmniej na tańczeniu :) Ja podobnie, jak B. spotkałam się z takim przypadkiem. Kuzynka mojej znajomej właśnie w podobny sposób zaszła w ciążę, ojciec dziecka dowiedział się że został ojcem i trochę się wściekł. Nie dlatego, że ma dziecko, ale dlatego że potraktowała go przedmiotowo i nie powiedziała mu o ciąży. Wszystko wydało się przypadkiem - siła portali społecznościowych. Ktoś w komentarzu pod zdjęciem ją wydał, a następnego dnia, do jej drzwi zapukał ojciec synka. u nich nie poszło to tak gładko. Ojciec dziecka poszedł do sądu i wywalczył widzenia z synem. Zaczął płacić, mimo jej sprzeciwu, alimenty na dziecko. Tu była trochę komiczna sytuacja :) On wysyłał jej przelew, a ona go odsyłała :D Suma rosła i rosła... W końcu uległa i zaczęła przyjmować od niego alimenty. Z tego co mi wiadomo, to syn jest oczkiem w głowie swojego ojca.... Dobra, rozpisałam się. A co do opowiadania. Pisałam Ci, że ono jest cudowne? Jeśli nie, to właśnie Cię o tym informuję :) Zdziwiła mnie reakcja Olszańskiego, przypuszczałam, że będzie namawiał Marka, aby ten olał swoją córkę... Marek jest bardzo zdeterminowany.... To bardzo dobrze! Walczy o serce Błękitnookiej i o ich córkę. Obstawiam, że w tej historii pojawi się Paula. Pisałaś kiedyś, że nie argumenty Marka będą miały wpływ na decyzję Uli. W każdym razie nie decydujący i ostateczny....
Pamiętaj, że uczciwi i kochający mężczyźni jeszcze się zdarzają! Nie wątpmy w naszych panów. :) Nawet ja, feministka, nie uważam że mężczyzna pragnie tylko wykorzystać kobietę.
Czekam niecierpliwie do czwartku... Pozdrawiam, UiM

PS: Jeszcze raz Ci bardzo dziękuję (za maila :*)
MalgorzataSz1 2015.06.21 22:41
UiM

Są na świecie rzeczy, o których nie śniło się nawet filozofom i oto mamy drugi taki przypadek w realu i to nawet bliższy opowiadaniu niż ten, o którym pisała B.
Jednak musicie przyznać, że to jednak ewenement i zdarza się niezwykle rzadko.
Argumenty Marka są dość racjonalne i przekonywujące, ale to faktycznie nie one zadecydują o tym, że Ula im ulegnie. Kto ją przekona tak na 100 %, o tym w czwartkowym rozdziale.
Uczciwi i kochający mężczyźni na pewno w naturze występują. Jednym z nich jest moja druga połówka, która wytrzymuje już ze mną 33 lata i za to pójdzie żywcem do nieba, bo niezła zołza ze mnie. Hahaha.
A co do maila, to cała przyjemność po mojej stronie.

Dziękuję najpiękniej za komentarz i przesyłam serdeczności. :)
Spinalonga (gość) 2015.06.22 00:02
UiM - to prawda, że zdarzają się porządni faceci, którzy nie chcą, żeby ich traktować przedmiotowo. Większość jednak jest nieświadoma (zresztą pewnie kobiet też), że dziecko to część ojca i część matki, część nas samych. Nikomu kto jest tego świadomy nie będzie wszystko jedno co się dzieje z tą małą istotą będącą częścią jego samego - z jego dzieckiem. Ale płynie stąd również prawda następująca: zastanów się dobrze z kim idziesz do łóżka, bo konsekwencje tych paru przyjemnych chwil mogą bardzo zaważyć na Twoim życiu. Twoim, i może jeszcze 2 osób, z czego jedna (dziecko) zupełnie nie ma wpływu na to czy będzie miała tylko mamę, czy też oboje rodziców. Nasze prawo do własnego szczęścia (przypadek Uli) kończy się tam, gdzie zaczyna się krzywda drugiej osoby. Warto o tym pamiętać.
lectrice (gość) 2015.06.22 00:29
Olszański podniósł go góry dwa palce.... mala literowka ... go na do... :)

Ten jego wywod w restauracji to prawie jak oswiadczyny... ja nie wiem czy ja to ma uspokoic czy raczej sie przestraszy, ze facet za bardzo zaangazowany...
Zobaczymy jaki dalszy rozwoj wypadkow i w jakim tempie ona bedzie sie do niego przekonywac... i wlasciwie nie bardzo wiadomo co ona mysli o ojcu dziecka... wiemy , ze chce je wychowac sama ale tak w glebi duszy co mysli o nocy w hotelu... ???
Marek juz ma wszystko przygotowane.. u niego prosta droga... juz sie zakochal i basta... tez troche jakos szybko... idzie na zywiol...
Musza na spokojnie sie poznac... oni dwoje bo chwilowo sie wszystko opiera na dziecku...
byle do czwartku :)
pozdrawiam...
UiM (gość) 2015.06.22 00:57
Spinalonga

Wiem, że nie wszyscy mężczyźni są, jakby ich nazwać, porządni i poprawni. Ale wydaje mi się, że generalizowanie, albo pogląd że prawie wszyscy mężczyźni mają swoje dziecko z wpadki gdzieś, to jest lekka przesada :) Myślę, że do tych wyrodnych ojców możemy zaliczyć 10-20% mężczyzn. Reszta mężczyzn spotyka się z nim choćby z głupiej ciekawości, później może z przywiązania, poczucia odpowiedzialności, itd. Powodów jest masa...
Jeśli ktoś idzie do łóżka i nie planuje z kimś potomstwa to powinien zainwestować w prezerwatywy, pigułki, plastry, zastrzyki, itd. :) Albo wazektomia i podwiązanie jajowodów.

Bardzo się cieszę, że zechciałaś podzielić się ze mną swoją opinią.
Pozdrawiam, UiM

PS: Często zdarzają się małżeństwa, spowodowane wpadką... To nie jest ewenement. :)
MalgorzataSz1 2015.06.22 13:46
lectrice

Błąd oczywiście poprawię, ale w domu, bo w pracy nie bardzo mogę.

Faktycznie, że słowa Marka można tak odebrać, że to oświadczyny, ale on mówiąc, że kocha Ulę chciał tylko, żeby ona miała jasność co do jego intencji, żeby nie sądziła, że jemu chodzi wyłącznie o dziecko, ale także o nią.

Noc w hoteli była aktem desperacji z jej strony i gdyby nie zaszła w ciążę na pewno by jej nie powtórzyła. Nie uważa tego za wyczyn ani też za coś, czym należałoby się chwalić. Najchętniej zapomniałaby o tym raz na zawsze.
Marek idzie na żywioł, bo ma mało czasu. Do porodu musi wszystko być jasne między nimi, a poród już wkrótce.

Dzięki za parzystokopytnego. Cieszę się, że tylko jeden.
Pozdrawiam najserdeczniej. :)
RanczUla (gość) 2015.06.22 16:23
Cześć. Dopiero dziś, bo wczoraj w domu gości sztuk około 30 więc czasu nie było.
O Marku i jej zachowaniu już wszystko jest napisane, więc pisać i powtarzać nie ma sensu. A Ula ma jednak szczęście trafił sie jej facet który zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia w dodatku odpowiedzialny i który okaże się jednak miłością jej życia.Piękniej byc nie może. A ,że dziecko i miłość , to tak w odwrotnej kolejności, to mało ważne . Teraz nie pozostaje nic innego jak rozkochać Ulę i czekać na poród.
Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.06.22 17:18
RanczUla

Nie narzekaj na gości, bo prowadzisz przynajmniej bujne życie towarzyskie. Tylko pozazdrościć.

Pytanie jest takie:Czy Ula jest w stanie oprzeć się tym słodkim dołeczkom i i tym stalowo-szarym oczom skoro już w klubie zwróciła na Marka uwagę i to jego wybrała? Przecież nie wybierała pierwszego lepszego, ale takiego, który ma w sobie to coś, co intryguje i pociąga. Pod tym względem nic się nie zmieniło, a jak dodać do tego solidny kawał charakteru, to odpowiedź wydaje się prosta.

Dzięki za wpis. Pozdrawiam. :)
Spinalonga (gość) 2015.06.22 17:57
Ui.M: myślę, że odsetek mężczyzn nie interesujących się swoimi dziećmi jest większy niż piszesz. Często mężczyźni interesują się wyłącznie dziećmi, które mają z kobietami, z którymi aktualnie są, z naciskiem na AKTUALNIE. Byłe dzieci idą często w zapomnienie, a alimenty na ich utrzymanie postrzegane są przez obie strony nowego związku jako przeogromna krzywda. Piszę na podstawie obserwacji, nie własnego doświadczenia.
Jednak pisząc o Uli chciałam zwrócić uwagę na fakt, że Ula jest w swoim pragnieniu bardzo ludzka wprawdzie, ale egoistyczna :(
Co by nie pisać miło się czyta opowiadania Małgosi. Ma lekkie pióro.
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.06.22 18:34
Teraz trochę statystyki :)

3 605 959 782 (50,26% ludności świata) - Ilość mężczyzn na świecie (wg. Wikipedii.)
721191956,4 - 20 pkt. proc. - Czyli ponad 721 Milionów mężczyzn to świnie. Tyle to nawet ludzi w Polsce nie ma...

Myślę, że nie można traktować mężczyzn, jak osobniki gorsze od kobiet. Dwadzieścia procent to i tak bardzo duży odsetek, z tego wynika, że co piąty facet, to bezmózgi zwierz, rżnący co popadnie... Ja osobiście znam wielu ludzi, którzy są po rozwodzie, albo mają dzieci z wpadki, ale oni interesują się swoim potomstwem. Nie ciśnijmy naszym panom :) Nie możemy powiedzieć, że facet nie ma uczuć i że potomstwo ma gdzieś... Zdarzają się przecież wyrodne matki...

Wpadłam na taki artykuł, pozwól że zacytuję :D

"10% mężczyzn wychowuje nie swoje dziecko, 80% żeni się z powodu „wpadki". Ale podobno ojcem jest nie ten mężczyzna, który spłodził, lecz ten który wychował - mówi powszechne powiedzenie." Autor: Katarzyna Jaworska
Bardzo dziękuję Ci za kulturalną dyskusję. Pisze to, aby przez przypadek nie wywołać jakiegoś konfliktu :)
Pozdrawiam, UiM
UiM (gość) 2015.06.22 18:48
Przepraszam Cie Małgosiu, że twój blog stał się miejscem takich rozmów i dyskusji, mam nadzieję, że nie masz nam tego za złe?

Jeszcze chciałabym przytoczyć jeden fragment tego artykułu.

"Zupełnie przypadkiem

Robert poznał ją przez znajomych. Spotykali się jakiś czas, chyba nawet coś koło dwóch, trzech miesięcy, po czym on sobie odpuścił. Stwierdził, że to nie to, a może nie chciał wcale być w związku, wolał swoje wcześniejsze, beztroskie życie. Ona jednak się nie poddawała. Być może była zakochana, być może bardzo pragnęła z kimś być, bo przecież nawet dobrze się nie znali. Dzwoniła, przychodziła, chciała się umówić. Robert był twardy, wiedział czego chce, a czego nie chce. Jakieś pół roku później spotkali się niby przypadkiem na imprezie sylwestrowej u znajomych. Alkohol zrobił swoje, ona go uwiodła. Kilka tygodni później zobaczyła dwie kreski na teście ciążowym, o czym z radością go poinformowała. A on? Nawet hipotetycznie nie można stwierdzić, że się cieszył. Słabo ją znał, nie chciał z nią być, nie kochał jej, a co dopiero posiadać z nią wspólne dziecko. I co do tego dziecka miał masę wątpliwości, do niej również. Miała szemrane towarzystwo, zadawała się z różnymi ludźmi, wielokrotnie wyprowadzała się z domu, kiedy pokłóciła się z matką, w pracy notorycznie flirtowała z klientami, do typów monogamicznych podobno też się nie zaliczała. Próbowali być ze sobą, próbował jej uwierzyć, że to jego dziecko...ich matki za plecami organizowały ślub, który wzięli dwa miesiące przed narodzinami syna. Robert miłości do syna musiał się nauczyć, gdyż na początku wątpliwości nadal go nie opuszczały. A jak jest teraz? Chłopczyk ma trochę ponad trzy lata, jest oczkiem w głowie swojego taty, który kocha go najbardziej na świecie i to czy jest jego prawdziwym biologicznym synem nie ma już dla niego kompletnie żadnego znaczenia. To jego dziecko, jego syn. On przy nim był od samego początku, on go wychowywał, on pokazywał świat. A małżeństwo? Nie przetrwało. Nie pasowali do siebie kompletnie, nic na siłę. "

Pozdrawiam, UiM :)

PS: Link do artykułu:

www.benc.pl/czytelnia/759/wychowuje-nie-swoje-dziecko/strona/1/
MalgorzataSz1 2015.06.22 19:07
UiM

Z wielką ciekawością przeczytałam Waszą dyskusję. Oczywiście wcale nie mam Wam za złe, bo od tego jest ten blog. To, o czym piszecie znakomicie nawiązuje do treści opowiadania, a mnie bardzo cieszy i współautorkę Gaję zapewne też, że mimo wszystko ono wzbudziło kontrowersje i emocje.
Pozdrawiam dziewczyny. :)
Gaja (gość) 2015.06.22 20:53
Witaj Małgosiu,
jak najbardziej podzielam Twoje zdanie i bardzo się cieszę, że wymyślona historia wzbudziła emocje i kontrowersje, a przede wszystkim dyskusję. Dzięki temu jest ciekawie:) Fajnie, że dziewczyny podzieliły się podobnymi historiami z życia:) Jak widać każda jest inna i inaczej się skończyła. Myślę, że gdyby każdy poszukał wokół siebie, to nie takie historie miałby do przekazania. Po prostu potwierdza się to, że życie jest bardzo bogate i nieprzewidywalne. Serdecznie pozdrawiam Ciebie Małgosiu oraz wszystkie czytelniczki:)
Gaja
Spinalonga (gość) 2015.06.23 01:19
W sieci znalazłam takie coś: http://juliakubisa.blox.pl/2011/07/Chlopaki-nie-placa-akcja-Fundacji-MaMa-o.html

Pozdrawiam
Spinalonga (gość) 2015.06.23 01:29
UiM: co do statystyk mówiących, że 20% ojców wychowuje nie swoje dzieci. Tak niestety jest. Smutne, ale prawdziwe :(
Justynka29 (gość) 2015.06.23 02:35
Witaj
Powoli zaczyna mi się podobać to opowiadanie chociaż z początku uważałam, że nie zaciekawi mnie. Ze strony Uli to był desperacki krok. Musiała naprawdę czuć się bardzo samotna. Każdy człowiek w głębi duszy marzy o tym by być kochanym i kogoś kochać chociaż nie wszyscy otwarcie mówią o uczuciach. Ula jest szczesciara trafiła na faceta, który pokochał ją od razu. I pokocha również dziecko. Chce być obecnym w życiu jej i tego maleństwa. Świetnie odpisałaś tę ich delikatną rozmowę. W istocie trudno w życiu wyobrazić sobie aby ktoś taki istniał. Czytałam, kiedyś artykuł o kobiecie, która pragnęła dziecka ale nie miała nikogo. Była sama i zdecydowała się na in vitro. Ale cóż to już inny temat ale wciąż dość kontrowersyjny i nie wszyscy to akceptują. Tutaj Ula wymyśliła plan i go zrealizowała ale życie dopisało do tego parę nowych wersji scenariusza. A plan doskonały nie istnieje bo nie wszystko da się przewidzieć i zaplanować. Niedługo na świat przyjdzie jej córeczka. A to, że dziecko jest pierwsze a miłość pewnie przyjdzie później. Przecież zawsze kończysz szczęśliwie więc i tym razem nie może być inaczej. On już kocha a ona pewnie już niedługo. Teraz jest za bardzo wycofana. Musi go bardziej poznać i przyzwyczaić do jego towarzystwa.czytałam to w niedziele ale dopiero teraz stwierdziłam, że muszę coś napisać. A jak już zaczęłam to cóż nie mogłam się zatrzymać heh. Pozdrawiam i zgadzam się z tym o czym pisały dziewczyny nie wszyscy wychowują swoje dzieci. I ci prawdziwi czasem zapominają o nich. To przykre ale prawdziwe. Pozdrawiam i nie zanudzam juz. Czekam na kolejną część. A właśnie ile ich? Tradycyjnie 10 czy więcej? I cieszę się, że w zapowiedziach masz nowe.
MalgorzataSz1 2015.06.23 22:25
Justyna

Ale długaśny komentarz! To przeczytać, że mimo początkowych uprzedzeń opowiadanie jednak Ci się spodobało. Rozdziałów jest osiem, więc krócej niż zwykle. Jeszcze przed przerwą wakacyjną będzie publikowane opowiadanie napisane wraz z RanczUlą, a raczej jej jest większość w nie wkładu, pt. "Miłość z rozsądku" również ośmioczęściowe, na które już Cię zapraszam.
Dziękuję, że zajrzałaś i dziękuję za wpis.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
QAQAQA (gość) 2015.06.24 18:24
Kiedy kolejna część? Rano, popołudniu czy jeszcze po północy?
MalgorzataSz1 2015.06.24 19:10
QAQAQA

Naprawdę nie wiem. Jeśli wytrzymam do północy to dodam. Jeśli nie, to dopiero jutro około siedemnastej po moim powrocie z pracy.
Pozdrawiam. :)
QAQAQA (gość) 2015.06.24 19:43
Mam nadzieję, że po północy, bo do popołudnia to mnie ciekawość żywce zeżre :) Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.06.24 20:54
QAQAQA

Mam nadzieję, że tak się nie stanie, bo właśnie nastąpiła u mnie zmiana planów i dodaję już za chwilę. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz