Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 października 2015

"WRÓĆ DO MNIE" - rozdział 5

 

21 maj 2015
ROZDZIAŁ 5


Podczas jednego z pobytów w Rysiowie powiedziała ojcu o Marku. Opowiedziała o uratowaniu Antosia i o tym, że zdecydowała się nie utrudniać mu kontaktów z ojcem.
- Wiesz Ula, ja myślę, że Marek naprawdę cię kocha i kocha to dziecko. Gdyby tak nie było, czy postępowałby z taką determinacją? Czy przyjeżdżałby przez tyle miesięcy tylko po to, by nacieszyć się synem choć z daleka? Wiem, że on bardzo cię skrzywdził, ale teraz wygląda na to, że usiłuje naprawić swoje błędy. Zmienił się i to na korzyść.
- Tak…, ja to też widzę. Widzę jak wiele dla niego znaczy Antoś. Bardzo mu zależy, by nasze relacje były poprawne. Sam mówił, że nie chce ze mną konfliktu, chce pojednania. Gdyby było inaczej równie dobrze mógłby iść do sądu, a sąd na pewno przyznałby mu prawo do widywania się z synem i moja niechęć nie miałaby tu nic do rzeczy. Cieszę się, że jest taki ugodowy. Rozmawialiśmy też o alimentach. On bardzo się przy nich upiera. Wyznaczył kwotę dziesięciu tysięcy miesięcznie. To ogromna suma i naprawdę nie wiem, czy zgodzić się na nią. Z drugiej strony mogłabym nie pracować i poświęcić ten czas małemu. Może mogłabym się z powrotem przeprowadzić do Rysiowa i być tu na miejscu z wami? Jutro zawożę małego do Dobrzańskich. Marek już tam jest. Zajmie się nim, a ja wrócę i zrobię ci tu porządki. Maciek obiecał, że nas zawiezie.

Faktycznie w sobotni poranek czekał już na nich przed bramą. Usadowił w foteliku Antosia i pomógł Uli zapiąć pasy. U Dobrzańskich już ich wyglądano. Marek stał w przedpokoju i co chwilę zerkał przez okno. Gdy zobaczył samochód Maćka, wyszedł przed dom. Przywitał się z nimi i poprosił Szymczyka o chwilę rozmowy.
- Posłuchaj Maciek, wiem, że Ula posiada prawo jazdy, ale dawno nie jeździła. Dałbym ci kluczyki do Lexusa. Zabrałbyś go do Rysiowa i tam poćwiczył z nią. Teraz, kiedy ojciec ma tak bardzo ograniczony czas przydałoby się drugie auto, a jej byłoby lżej dojeżdżać. Zgodzisz się Ula?
- To dość ryzykowne i chyba nie przemyślałeś do końca konsekwencji mojej jazdy takim cackiem. A jak otrę go, albo co gorsza, rozbiję?
- To tylko samochód Ula, a ty na pewno będziesz ostrożnym kierowcą, bo będziesz wozić Antosia.
- No dobra. Spróbujemy – powiedział Maciek. - Ja jutro rano ściągnę go do Rysiowa.

Wbrew temu, co myślała o swoich umiejętnościach kierowcy, nie było wcale tak źle. Kilka godzin ćwiczeń pod okiem Maćka zrobiło swoje. Jej pewność siebie znacznie wzrosła. Wzrosła na tyle, że odważyła się w niedzielę już sama przyjechać do Dobrzańskich po dziecko. Krzysztof pomógł jej z fotelikiem i usadził w nim małego.
- Jedź ostrożnie Ula – szepnął do niej Marek. – Dasz radę jak ze wszystkim.
Popatrzyła mu w oczy.
- Wiem, że kochasz ten samochód i postaram się zwrócić go w takim stanie, w jakim jest teraz. Będziemy w następny piątek wieczorem. Do widzenia.
Kilka tygodni po tej rozmowie znowu przemierzała trasę Otwock – Warszawa. Zanim wyjechała z domu zadzwonił Krzysztof prosząc ją o godzinę rozmowy jak już dojadą. Nie miała pojęcia, o co chodzi, ale musiało to być coś ważnego, bo głos Krzysztofa brzmiał bardzo poważnie.
Wypięła Antosia z fotelika i zabrała torbę z jego rzeczami. W progu już stali seniorzy i witali się z nimi wylewnie. Mały dopytywał się o tatę.
- Jestem synku, jestem. Uściskaj mnie. – Malec wycałował mu policzki, a on tą zdrową ręką podniósł go i przytulił. Z zachwytem w oczach patrzył na Ulę, bo wyglądała cudnie.
- Dzień dobry Ula, wyglądasz zjawiskowo. – Zarumieniła się pod wpływem tego komplementu i podziękowała. Oddała torbę z rzeczami Antosia Helenie i wraz ze wszystkimi przeszła do salonu. Krzysztof nie tracił czasu i zaprosił ją do gabinetu.
- Zanim Helenka poda kawę, zdążymy porozmawiać.
Zajęła miejsce w wygodnym, skórzanym fotelu naprzeciw seniora i wyczekująco popatrzyła na niego. Krzysztof splótł dłonie na kolanach i zagaił.
- Chcę cię prosić o wielką przysługę i nawet nie wiem jak zacząć, bo sprawa jest bardzo poważna. Wiem Uleńko, że F&D kojarzy ci się z krzywdą jakiej tam doświadczyłaś i nie zamierzałaś nigdy wrócić do firmy. Myślę jednak, że jeśli mi nie pomożesz, to dla firmy i wszystkich jej pracowników skończy się fatalnie. Nie zrozum mnie źle. Ja absolutnie nie chcę wywierać na tobie żadnego przymusu i zrozumiem jeśli odmówisz.
- Ale o co konkretnie chodzi? – zapytała zaniepokojona.
- Od jakiegoś czasu mamy poważne kłopoty. Marek nawet tego nie zauważył i nic dziwnego, bo musiałby się przekopać przez tony dokumentów, żeby się zorientować, lub wpaść na to przypadkiem tak jak ja. Przeglądałem ostatnio dokumentację finansową i zauważyłem, że nic się nie zgadza, nic nie pasuje. Wygląda to tak, jakby ktoś wyprowadzał w sposób niezwykle inteligentny i zakamuflowany pieniądze z firmy. Pytałem Adama Turka, który jak wiesz, pełni obowiązki dyrektora finansowego, ale on uważa, że wszystko jest w najlepszym porządku. Ja natomiast sądzę, że mamy w firmie kreta. W związku z tym chciałem cię bardzo prosić, żebyś zgodziła się wrócić chociaż na kilka dni. Masz lepszy umysł i lepsze oczy niż ja i jestem pewien, że na pewno coś znajdziesz. Nie możemy sobie pozwolić na dalsze straty. My z wielką ochotą zajmiemy się Antosiem. Ty zajęłabyś na razie gabinet Marka. Jeśli się zgodzisz, chcę ci też zaproponować swój dom, żebyś nie musiała dojeżdżać z Otwocka. Ja wiem, że ta propozycja może cię zaskoczyła i na pewno niesie za sobą konsekwencje, że musiałabyś zrezygnować z pracy w hospicjum, ale zapewniam cię, że wszystko ci wynagrodzę, tylko się zgódź. W przeciwnym wypadku będę mógł tylko obserwować, jak przepada dorobek całego, naszego życia.
Krzysztof skończył i przez moment słychać było tylko tykanie kominkowego zegara. Wiedziała, że nie będzie w stanie mu odmówić. Zażyłość między nią i Dobrzańskimi była już zbyt daleko posunięta. To już nie byli dla niej obcy ludzie, ale dziadkowie jej synka, którzy kochali nie tylko jego, ale i ją.
- Ja pomogę bardzo chętnie panie Krzysztofie, nie wiem tylko, czy sobie poradzę. Już dawno nie miałam do czynienia z tak rozbudowaną księgowością. Będę musiała przejrzeć faktury co najmniej od czasu, kiedy odeszłam z F&D. Za swoją pracę jestem pewna, bo zostawiłam po sobie porządek. Nie znam Turka zbyt dobrze i nie wiem jak pracuje, ale skoro on objął schedę po mnie, to właśnie jego muszę prześwietlić i jego dział. Jeśli chodzi o hospicjum, to po prostu wezmę zaległy urlop. To ponad miesiąc. Mam nadzieję, że tyle czasu wystarczy, żeby dokopać się do prawdy.
Krzysztof się wzruszył. Ujął jej dłoń i ucałował z szacunkiem.
- Dziękuję ci Uleńko. Wiedziałem, że nie zostawisz mnie z tym wszystkim. Marek jest chory i jeszcze trochę potrwa zanim zdejmą mu gips, a ja sam chyba nie dałbym rady.

Siedzieli przy kawie i jeszcze uzgadniali szczegóły. Marek z miłością patrzył na Ulę. Doskonale wiedział, że nikt inny nie poradzi z tym sobie tylko ona. Zawsze miała świetne pomysły, zawsze ratowała go z najgorszych wpadek, czy opresji i zawsze mógł na niej polegać.
- Dziękuję ci Ula, że się zgodziłaś i naprawdę jestem ci wdzięczny, chociaż wiem, że nie jest to dla ciebie komfortowa sytuacja. Sam bym się tym zajął, ale pewnie z marnym skutkiem, bo doskonale mnie znasz i wiesz, że nie jestem zbyt biegły w finansach. Zupełnie tego nie rozumiem, jak można tak dyskretnie i niemal niespostrzeżenie wyprowadzać z firmowej kasy takie ogromne kwoty? Gdyby ojciec nie natknął się na tych kilka dokumentów, pewnie żylibyśmy w błogiej nieświadomości nie wiedząc nawet, że jesteśmy okradani do momentu, aż nie mielibyśmy na wypłaty dla pracowników. Nawet nie mogę sobie wyobrazić takiej sytuacji.
Dopiła kawę i spojrzała na niego.
- Nie chwal dnia przed zachodem słońca. Jeszcze nie wiadomo, czy w ogóle coś ustalę. Mam nadzieję, że tak, bo szkoda mi bardzo ludzi tam zatrudnionych, żeby mieli przez zwykłego złodzieja stracić pracę. Zostawiłam tam przecież przyjaciół. No, będę się zbierać. Daj mamie buziaka Antoś. Zostajesz z tatą, a ja przyjadę w poniedziałek. Przywieźć ci jakieś zabawki, albo książeczki?
- Przywieź tę z samochodami i kredki. Będziemy malować z tatusiem.
- Załatwione. Bądź grzeczny.
Jeszcze ostatni buziak, pożegnanie z seniorami i już kierowała się w stronę Rysiowa. Szybko przyzwyczaiła się do Lexusa i wcale nie dziwiła się, że Marek tak bardzo kocha to autko. Było niezwykle wygodne i szybkie, a przy tym bezpieczne.
Jeszcze tego samego wieczora sącząc herbatę zrobioną przez ojca opowiadała mu najnowsze wieści.
- Może przez ten miesiąc będę częściej do was zaglądać? Jest samochód i można jutro do południa zrobić większe zakupy bez potrzeby dźwigania. Jutro też nagotuję wam dobrych rzeczy i trochę was opiorę.

W poniedziałek zjawiła się w pracy punktualnie i od razu skierowała kroki do gabinetu dyrektorki. Tam wyłuszczyła jej z czym przychodzi.
- Ten urlop jest mi bardzo potrzebny pani dyrektor. Wykorzystałabym ten, którego nie wybrałam w zeszłym roku. Mam skomplikowaną sytuację rodzinną i muszę jakoś pomóc.
Nie chciała kobiety wtajemniczać w szczegóły. One dla niej nie były istotne.
- No dobrze pani Urszulo. Proszę wypisać wniosek i zanieść do kadr. Widzimy się za miesiąc.
Podziękowała jej szerokim uśmiechem i poszła wypełnić druczek urlopowy. Potem już nie zwlekając ruszyła do Warszawy. Zaparkowała na podjeździe Dobrzańskich i otworzyła bagażnik. Schwyciła za uchwyt torbę i poczuła dłoń na swojej dłoni. Odwróciła się i ujrzała Marka.
- Witaj Ula. Cieszę się, że już jesteś. Pozwól, że ci pomogę.
- Ty chyba nie powinieneś nosić, prawda? Powinieneś się oszczędzać. - Uśmiechnął się szeroko, a na jego policzkach wykwitły w pełnej krasie te uwodzicielskie dołeczki, od widoku których zawsze miękły jej kolana. Tym razem nie było inaczej. – Cholera, sądziłam, że już się uodporniłam! – pomyślała - A gdzie Antoś?
- Jest z ojcem. Tu niedaleko jest bezpieczna górka. Poszli na sanki. Chodź, pokażę ci twój pokój. Mama przygotowała ten obok pokoju Antosia, żebyś miała go blisko.
W środku przywitała się z Heleną i poszła za Markiem, żeby rozpakować rzeczy. Nie było ich wiele, więc nie zajęło to dużo czasu. Postanowiła pomóc Helenie w kuchni. We dwójkę przygotowanie obiadu poszło bardzo sprawnie. Po trzynastej pojawił się Krzysztof z Antosiem. Weszli do przedpokoju głośno otrzepując buty. Mały miał wielkie rumieńce na policzkach, które wymalował mróz i wiatr. Przytuliła go mocno całując te zimne, czerwone placki.
- Wyszalałeś się, co? Teraz szybciutko się rozbieraj, bo zaraz będzie obiadek. Włóż kapcie.
Reszta dnia przebiegła bardzo spokojnie. Usadowiony w wielkim fotelu Antoś, przyklejony do Marka malował z jego pomocą samochody. Obaj mieli świetne humory i wciąż żartowali. Ula przyglądała się temu w milczeniu. Pomyślała, że jeśli dalej byłaby tak bardzo zapiekła w żalu i złości, a także trwała w uporze, by utrudnić Markowi kontakty z synem, popełniłaby największy błąd w swoim życiu. Nie miała racji. Ten sielankowy obrazek dowodził jak bardzo Markowi zależy na dziecku, jak bardzo jest czuły i opiekuńczy względem niego, jak wielką miłością go obdarza. Nic dziwnego, że mały tak bardzo przylgnął do niego. Ona wciąż patrząc na nich nie mogła się nadziwić, że urodziła dziecko tak bardzo fizycznie podobne do swojego ojca. To tak jakby postawić obok siebie obraz i jego miniaturę. Gdyby nie ta zła przeszłość, którą wspominała tak boleśnie, patrząc teraz na nich wszystkich odnosiła wrażenie, że stanowią zgraną, kochającą się rodzinę. Do Dobrzańskich przywykła niezwykle szybko. To dzięki temu, że byli wobec niej zawsze w porządku. Nigdy jej nie zawiedli i zawsze traktowali uczciwie i dobrze. Teraz powinna chyba przywyknąć do Marka, choć nie było to takie proste. Widziała jak bardzo się stara, jak bardzo mu na niej zależy. Ona sama miewała takie momenty, że pragnęła się do niego przytulić, zniknąć w jego ramionach tak jak wtedy, gdy byli dla siebie wszystkim w tym uroczym SPA, a przynajmniej tak jej się wydawało. Powiedział, że tam zrozumiał jak bardzo ją kocha. Może mówił prawdę? Gdyby był bardziej odważny, ta cała historia mogła mieć zupełnie inny finał. Może dzisiaj byliby szczęśliwym małżeństwem?


- Pojedziemy Lexusem panie Krzysztofie. Obiecuję, że dowiozę pana w całości – uśmiechnęła się z sympatią do seniora, który bez protestu przyjął jej propozycję. Zanim usiadła za kierownicą usłyszała jeszcze od Marka:
- Trzymam kciuki kochanie.
Głęboko spojrzała mu w oczy i wyszeptała.
- Nie nazywaj mnie tak. Ja jestem tylko matką twojego syna, nikim więcej.
- A ja wciąż żyję nadzieją, że jednak wróci ta miłość, którą kiedyś mnie obdarzyłaś. Pragnę tego jak niczego na świecie.
Zarumieniona schowała się we wnętrzu samochodu. Nie odpowiedziała mu nic.
Będę próbował do skutku, do momentu, aż wróci do mnie. Nie zrezygnuję z niej. Nigdy - pomyślał. Otworzył im bramę i jeszcze stał przy niej chwilę patrząc jak odjeżdżają.

B. (gość) 2015.05.21 08:28
Ależ niespodzianka, odpalam w pracy kompa i jest nowy rozdział , super. Nie dajesz Ulce wyboru , przecież przez miesiąc przebywając pod jednym dachem z Markiem właściwie nie ma szans na unikanie go, ale dobrze może to jest sposób na takie uparciuchy, na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone.Przypuszczam, że bystra Ulka znajdzie kreta i z wdzięczności Dobrzańscy zaproponują jej stanowisko dyrektora FD, a potem razem w domu razem w pracy i sielanka, pozdrawiam B.
Gaja (gość) 2015.05.21 10:15
Witaj Małgosiu,
jak to dobrze, że Ula doszła do konstruktywnych wniosków - w końcu zauważyła, że gdyby utrudniała Markowi kontakty z synkiem popełniłaby największy błąd w życiu! Widzi jak oboje do siebie lgną, widzi że Markowi naprawdę bardzo zależy na dziecku i jak bardzo go kocha:) Antoś w końcu ma swojego wymarzonego tatusia i jest szczęśliwym i radosnym brzdącem. Pomimo tego, że Ula zdaje sobie sprawę z tego jak Marek bardzo się stara o jej względy ona w dalszym ciągu utrzymuje dystans. Potrafię to zrozumieć, została oszukana i teraz może mieć wątpliwości, skąd ma wiedzieć, że to nie jest tylko chwilowe, że to nie jest zachcianka, że to jest autentyczne? Chociaż w tym murze pojawiła się malutka wyrwa - przyznaje się przed sobą, że bardzo ciężko jest jej być w stosunku do niego taką oziębłą:) Marek chyba powinien podziękować temu kretowi w firmie, bo dzięki niemu będzie miał ułatwione zadanie?! Przecież Ula nie jest z kamienia, a Marek też potrafi być cierpliwy i sukcesywnie dążyć do celu, nie zrezygnuje z niej. Na pewno dotrzyma danego słowa, że będzie próbował do skutku, aż do niego nie wróci. Na razie musi mu wystarczyć to, że utrzymują ze sobą bardzo poprawne stosunki. Posunięcie z powierzeniem Uli ukochanego samochodu, genialne:) Nawet Ula była mile zaskoczona:) Jaki facet nie znając umiejętności kierowcy oddałby swoje cacko!? Chyba tylko taki, któremu bardziej zależy na nowym kierowcy niż na swojej zabawce!? Ciekawe tylko jak długo ta nasza twarda skała będzie potrafiła się jeszcze opierać i co ją przekona o prawdziwości uczuć Marka względem niej? Oj będzie jej ciężko, no i dobrze:) Mam nadzieję, że wspólne spędzanie czasu w domu Dobrzańskich pozwoli im się do siebie szybko zbliżyć:) Dziękuję, czytało się migiem i aż żal, że na dzisiaj to już koniec:( Serdecznie pozdrawiam życząc miłego dnia,
Gaja
MalgorzataSz1 2015.05.21 12:52
B., Gaja

Oczywiście, że przebywanie pod jednym dachem musi w jakiś sposób zbliżyć ich do siebie. Ula sama przed sobą przyznaje, że tęskni za Markiem i brakuje mu go. nie poślę ich wprawdzie od razu do łóżka, ale bez wątpienia stosunki się zacieśnią. Przede wszystkim jednak łączy ich wszystkich wspólna rzecz - firma i jej kłopoty. Marek mimo, że przebywa w domu też nie chce się temu biernie przyglądać. Ile się sprawdzi z przewidywań B, wkrótce się okaże,

Dziękuję Wam dziewczyny za komentarze i serdecznie obie pozdrawiam. :)
RanczUla 2015.05.21 16:35
Wczoraj , to ja nie dotrwałam do północy i dopiero teraz czytam.
Ciekawa jestem , czy faktycznie istnieje ten kret we firmie , czy może jest , to fortel ze strony Krzysztofa. Mała intryga, ale cel pogodzenia Uli i ,Marka zacny. A teraz może jeszcze gdzieś Dobrzańscy wyjada i zostawią syna na łasce ( niełasce ) Uli. Oj będzie , będzie sie działo. Najbardziej jednak mnie cieszy to ,że Antek ma kontakt z ojcem . Przez syna do serca. To zawsze jakaś droga jest.
Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2015.05.21 17:10
Ranczula

Muszę Cię rozczarować, ale nie trafiłaś z tymi pomysłami. Krzysztof nie posunąłby się do takiego podstępu tylko po to, żeby zbliżyć młodych do siebie. Jest zbyt uczciwy.
Dzięki za wpis.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Wiktoria (gość) 2015.05.21 19:06
Witaj Małgosiu,
akcja coraz bardziej się rozkręca :D. Z jednej strony dobrze, że zdarzył się ten wypadek, bo w końcu Ulka pokazała się Markowi. Na każdym kroku pokazuje Ulce, że się zmienił, że zmieniła Go miłość do Niej. Poniekąd w swoim zachowaniem, gestami chce pokazać Jej, że stanowiliby świetną rodzinę. Przede wszystkim jego zachowanie w stosunku do Antosia. Stara się być świetnym ojcem dla malca. Nawet sama Ulka to zauważa. Ulka nadal kocha Dobrzańskiego, tylko się przed tym broni. Nie dziwię się Jej, bo sama gdyby znalazła się Jej miejscu bym się broniła. Ale sama zauważa, że chciałaby się do Niego przytulic tak jak kiedyś. Zobaczymy jak dalej potoczą się losy tej trójki. Jestem ciekawa też jak Ulkę przyjmą w pracy, przecież nie było jej tyle lat. i kto wykrada pieniądze z firmy. Moim skromnym zdaniem, to sprawka Adama, który kradnie na zlecenie Aleksa.
Ciesze się, że dla Juniora Dobrzańskiego wybrałaś imię Antoś. To jedno z moich ulubionych obok Franka, Zosi i Julci. Może i Franek gdzieś się pojawi? Może drugi synek państwa Dobrzańskich będzie tak się nazywał?
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D
jute (gość) 2015.05.21 19:08
Witaj Małgosiu,widzę już jakieś początki dobrego końca.Mają wspólny problem i razem będą starali się ten problem rozwiązać.Wspólny problem,wspólne mieszkanie i najważniejsze : Antoś,też wspólny.Marek się zmienił,kiedyś Ula to wreszcie dostrzeże.Przestanie traktować Marka jak zło konieczne,może nawet wybaczy mu to,ze był takim tchórzliwym dupkiem.Byle nie zrobiła tego zbyt szybko.Mam nadzieję,że będzie potrafił pokazać,że zależy mu nie tylko na byciu ojcem,ale również na byciu partnerem Ulki.Tak swoja drogą,to Marek ma wyjątkowe szczęście.Ominęły go te wszystkie nocno-pampersowo-zupkowe akcje.Ma wspaniałego "gotowca" Mam oczywiście na myśli Antosia.Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.05.21 19:31
Wiktoria

Jesteśmy w połowie opowiadania i musi się zacząć coś dziać. Ula zacznie pracę w F&D wyłącznie na prośbę Krzysztofa. Nie będzie to żaden etat, bo dziewczyna nadal pamięta wydarzenia związane z tym miejscem. Powiedzmy, że to taka umowa-zlecenie. Tym jednak razem nie będzie się przejmować opiniami o niej innych. Będzie jakby ponad to. Ma zadanie do wykonania i nie chce zawieść Krzysztofa. Na tym właśnie się skupi. Oczywiście drugi ważny wątek to mieszkanie pod wspólnym dachem wraz z Markiem. Ono na pewno w jakiś sposób zmieni całą sytuację.
Kto okaże się owym kretem, nie będę zdradzać. Sprawa okaże się dość pokrętna, ale nie niemożliwa do wyjaśnienia.

jute

Antoś - gotowiec? Tego jeszcze nie grali. Marek raczej nie cieszy się z tego, że ma w miarę odchowane dziecko. Przeciwnie, Bardzo żałuje, że nie było go przy porodzie i że właśnie ominęły go te nocno-pampersowo-zupkowe akcje. Gdyby wiedział wcześniej o ciąży, z całą pewnością nie pozwoliłby, żeby go cokolwiek ominęło.
Będzie się starał i wciąż udowadniał jak bardzo mu na Uli zależy. Nie ma to jak siła perswazji.


Bardzo mnie cieszą Wasze komentarze i to, że zaglądacie tutaj mimo tych ostatnich, nieprzyjemnych wydarzeń.
Serdecznie Was pozdrawiam i dziękuję. :)
lectrice (gość) 2015.05.21 20:22
Niezly pomysl z tym przekretem finansowym... teraz powinno pojsc gladziej...
A Marek musi sie jakos zakrasc w jej laski... droga wiedzie przez Malego.... musza jakies wyjscia miec podczas ktorych Maly bedzie marudzil, ze chce tate i mame....
Duzo sie dzialo... duzo zmian , no i on dotknal jej reki... :)
A skoro ona sie rumieni to wszystko na dobrej drodze... gorzej jakby go ostro sprowadzila na ziemie....
A jak zacznie w FB zlodzieja szukac to pewnie juz tam zostanie.. bylo, ze nie jest przywiazana do swojej pracy poza Warszawa...
Troche mi brakowalo wychwalania Marka za uratowanie syna... w pewnym momencie Ula przyznaje, ze on sie stara... jej tata mowi, ze musi Markowi zalezec na Malym skoro od miesiecy go "podpatruje" i tu zabraklo mi przypomnienia, ze zyciem dla Malego ryzykowal...
Za byczkami sie jeszcze poogladam...
Czekam na cd
Pozdrawiam :)
MalgorzataSz1 2015.05.21 20:45
Lectrice

Strasznie jesteś drobiazgowa. Przecież wiadomo, że Ula jest wdzięczna Markowi do grobowej deski za to, że uratował Antosia. Na każdym kroku mam mu to przypominać?

Dzisiaj wolałabym, żebyś nie znalazła żadnego kopytnego. Od kilku dni nie mam serce do sprawdzania tekstu i tego rozdziału też nie sprawdziłam.

Dzięki, że wpadłaś. Pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2015.05.22 01:20
Nic nie znalazlam.... :) A musze byc drobiazgowa bo sie czepic lubie, a ostatnio nie ma czego... wiec szukam..... przeciez mowia, ze zeby znalezc , treba szukac ;)
B (gość) 2015.05.22 09:48
A co Cię Małgosiu tak przygnębiło, że straciłaś serce do analizy opowiadania, za oknem piękna wiosna , słoneczko świeci, a ty się smucisz. pozdrawiam B.
MalgorzataSz1 2015.05.22 10:17
B.

Trochę mną trzepnęły te ostatnie nieprzyjemne historie i mam lekkiego doła. Nawet ta wiosna za oknem mnie nie cieszy. Usiłuję pisać, ale też idzie jak po grudzie.
Pozdrawiam. :)
B (gość) 2015.05.22 10:21
Fakt sytuacja nie nastraja optymistycznie (jeśli chodzi Ci o Amicus), ale myślę że czas zrobi swoje i wszyscy przejdą nad tym do porządku dziennego i wszystko wróci do normy, a co tam u niej odezwała się chociaż po Twoim e-mailu, trzyma się jakoś ?B.
MalgorzataSz1 2015.05.22 10:41
B.

Póki co nie zmieniła decyzji. Jest wstrząśnięta tą falą niesłusznej i niezasłużonej krytyki. Bardzo ją obrażono i zraniono. Myślę, że będzie potrzebowała sporo czasu, żeby nabrać dystansu do tego wszystkiego. Nie odcięła się definitywnie od bloga i zostawiła sobie furtkę zawieszając go. Ja też tak jak Wy czekam na kolejne jej perełki. Strasznie przygnębiająca sytuacja.
B (gość) 2015.05.22 12:10
czyli rozumiem ,że jest szansa że wróci , tylko nie wiadomo kiedy ? Na tą chwilę czekam na twoją nieustającą wenę, kolejne opowiadania ( widzę nowe zapowiedzi) i kolejny rozdział tego opowiadania. B.
justynka29 (gość) 2015.05.22 17:27
Świetny rozdział. Marek chce pokazać Uli jak mu na niej zależy. Myślę, że niedługo ona zmieknie. Z problemami finansowymi napewno sobie poradzą. Czekam na kolejny rozdział. Ja dodałam kolejne części,, trudnych powrotów "ale nie jestem z nich zadowolona. Teraz dodam następne dopiero jak bd lepiej się czuła. Ledwie mówić mogę a za tydzień komunia święta mojej siostry. A wracając do opowiadania ile będzie części? 10? Ps.szkoda, że amicus zawiesiła bloga ale obrażono ją i napewno nie jest łatwo jej się pozbierać. Mam nadzieje, że jednak wróci do pisania. Pozdrawiam serdecznie
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.05.22 18:45
Hej, nadrabiam zaległości :) Marek nie daje za wygrana i przysięga sobie, że nie odpuści, dopóki ona do niego nie wróci. Mam nadzieję, że już niedługo osiągnie swój cel i stworzą szczęśliwą rodzinę... Kret w firmie, obstawiam, że to Aleks. Nie przypominam sobie, żebym czytała wzmiankę o tym, że Febo wyjechali, jeśli sprzedali swoje udziały w FD to wyprowadź mnie z błędu :D Ciekawa jestem reakcji ludzi na jej osobę w firmie. Paulę (o ile jeszcze pracuje) trafi szlag :) Duża część może jej nie pamiętać... tyle lat.

Pozdrawiam, UiM
MalgorzataSz1 2015.05.22 20:40
Justyna

Na takiego Marka nie można być obojętnym i Ula też nie będzie. Problemy finansowe firmy, to dość zawiła sprawa, ale od czego przenikliwość Uli. Części będzie standardowo dziesięć. Teraz jesteśmy w połowie.
Mam nadzieję, że głos Ci wróci. Ja miałam podobnie. Zaczęło się 7-go kwietnia i trwa do dzisiaj. Nadal chodzę do laryngologa. Starość jest mało komfortowa, bo choroby leczy się dwa razy dłużej niż normalnie. Ja życzę Ci, żebyś wyzdrowiała jak najprędzej.
Na blog oczywiście zajrzę.


Ula i Marek Dobrzańscy

Jeszcze nie pisałam o tym, że Alexa i Pauliny nie ma w firmie, ale nadrobię to w następnym rozdziale i wszystko będzie jasne.
Ula przez te lata jak nie pracowała jednak się zmieniła nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Rzeczywiście niektórzy będą mieli kłopot, by rozpoznać w niej dawną Cieplaczkę. Następny rozdział będzie taki raczej firmowy.

Bardzo dziękuję dziewczynki za komentarze. Pozdrawiam Was najserdeczniej. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz