Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 października 2015

"MISTERNY PLAN" - rozdział 1

 

09 czerwiec 2015

Kochani

To opowiadanie jest drugim powstałym w wyniku współpracy z moją stałą czytelniczką Gają. (Pierwszym była „Niewierność”). Również pomysł na tę historię zrodził się w jej głowie. Ta współpraca okazała się na tyle owocna, że oprócz tych dwóch opowiadań popełniłyśmy wspólnie jeszcze trzy. Mam nadzieję, że Wam się spodobają.

Gaju, z całego serca Ci dziękuję za ogromne zaufanie, nieustanny doping i budujące słowa pełne otuchy.




MISTERNY PLAN



ROZDZIAŁ 1

Przeciągnął się mocno i szeroko ziewnął. Czuł się wypoczęty, zrelaksowany i… szczęśliwy? Tak, po dość długim okresie w końcu szczęśliwy. - Tylko z jakiego powodu? –zastanawiał się. Powoli otwierał oczy i kiedy omiótł wzrokiem pomieszczenie, uczucie zadowolenia nagle wyparowało. - No nie, znowu!? To jakieś déjà vu, czy co!? Czy ja jestem nienormalny? Nie potrafię sam sobie dotrzymać obietnicy? Przecież postanowiłem, że już nigdy więcej, że potrzebuję spokoju, że zaczynam szukać stabilizacji! Jestem kretynem! Hotel! Znowu pieprzony hotel! – Zaczęła go ogarniać panika. - Jak właściwie ona ma na imię? - Nie mógł sobie przypomnieć. Z obawą i bez pośpiechu obrócił się na bok. Spodziewał się zastać obok siebie śpiącą dziewczynę. - Co za szczęście, - pomyślał z ulgą - nie ma jej. Pewnie poszła się kąpać. Spokojnie, bez histerii chłopie. Przecież nie raz byłeś już w takiej sytuacji. - No może nie do końca było to prawdą. Owszem, bardzo często lądował w hotelu z jakąś panną, ale przeważnie budził się z kacem gigantem, a do tego musiał wybudzać ze snu kochankę i na prędce wymyślać pretekst jak pozbyć się zbędnego już balastu. Dzisiaj nie było nic, ani kaca, ani dziewczyny. Nadal usiłował przypomnieć sobie jej imię. - Co ona wczoraj mówiła…? - Był zły sam na siebie, że nigdy w takich sytuacjach nie słuchał tych wszystkich dziewczyn.
Wolno wygrzebał się z pościeli. - Coś długo nie wychodzi z tej łazienki… - Postanowił tam zajrzeć. Podszedł do drzwi, ale nie usłyszał szumu lejącej się wody. Powoli uchylił je. – Co jest? Nie ma jej? A to niespodzianka, no i dobrze, przynajmniej odpada mi niezręczna sytuacja. – Wszedł pod prysznic i zaczął namydlać gąbką ciało. Nagle przypomniały mu się słowa tej dziewczyny. Mówiła, że jest w Warszawie przejazdem. Przyjechała na zakupy z koleżanką. Pochodziła z jakiegoś miasteczka na północy Polski, ale nie potrafił przypomnieć sobie nazwy miejscowości. Za to pamiętał, że jak na prowincjuszkę, była bardzo ładna. - Pewnie spieszyła się na pociąg i dlatego tak szybko uciekła. Mówiła, że jest fryzjerką, czy jakoś tak. Takie rzeczy pamiętam, a nie pamiętam jej imienia? To naprawdę dziwne, bo chyba po raz pierwszy w takiej sytuacji nie byłem zalany. Zaraz, zaraz, to było jakieś takie staromodne imię… Nie Anka, nie Ewka, nie... Mam! Bingo! Magda! Z całą pewnością Magda. Jeszcze nie znałem żadnej Magdy - odetchnął. - OK, nie jest ze mną aż tak źle. Głowa w porządku. No nic, też będę się zbierał, trzeba dojechać do domu, przebrać się i szybko do pracy.
Czekał go ciężki dzień. Miał umówione spotkanie z nowym kontrahentem i liczył na to, że być może uda mu się go pozyskać, a przede wszystkim podpisać z nim korzystną umowę. - Jak dobrze, że w domu mam spokój, nie to co kiedyś. Żadnych awantur tylko błoga, kojąca cisza.
Już jakiś czas temu szczerze porozmawiał ze swoją narzeczoną. Zgodnie doszli do wniosku, że ich związek jest tylko pobożnym życzeniem ich bliskich i znajomych. Tak naprawdę nie pasowali do siebie. Na początku może się i kochali, ale ani jedno, ani drugie w żaden sposób nie starało się, by pielęgnować to uczucie. On nie starał się, bo oprócz swojej narzeczonej pociągały go inne kobiety i nocne życie stolicy, ona przez swoją oziębłość i skłonność do awantur. O dziwo, rozstanie bardzo im pomogło. Potrafili odejść od siebie z wielką klasą. Nadal umieją ze sobą rozmawiać i są parą dobrych przyjaciół. Przyjaźń wyszła im znacznie lepiej niż miłość. Wspierają się i nawzajem trzymają za siebie kciuki, bo każde z nich bezustannie szuka tej jedynej, prawdziwej miłości, takiej jak to się mówi, do grobowej deski.

Przebrany w błękitną koszulę i elegancki garnitur ruszył do firmy. Nie spóźnił się aż tak bardzo. Wysiadłszy z windy podszedł do urzędującej w recepcji Ani i przywitał się.
- Chciałem cię prosić o przygotowanie konferencyjnej. Za chwilę mam spotkanie z Wiktorem Madejskim, wiesz, tym właścicielem sieci butików, a o dwunastej z nowym kontrahentem niejakim Stefanem Sudołem. Powiadom mnie proszę jak pojawi się ten pierwszy.
Ania uśmiechnęła się do Marka z sympatią.
- Zaraz to załatwię panie prezesie.
Zatrzymał się na moment w sekretariacie przyglądając się swojej sekretarce. Nadal nie rozumiał tej wielkiej przemiany, która się w niej dokonała. Doskonale pamiętał jaka była na początku. Krnąbrna, uparta i ograniczona. Nie robiła sobie nic z wydawanych przez niego poleceń. Czuła się pewnie, bo była protegowaną jego ówczesnej narzeczonej, Pauliny. Zawalała mnóstwo rzeczy, nie chciała się uczyć, bo uważała, że wszystko wie najlepiej. Miał z nią prawdziwe utrapienie i już nawet przestał liczyć jak wiele razy ją zwalniał. Zmieniał zdanie w tej kwestii albo na prośbę Pauliny, albo Sebastiana, swojego najlepszego przyjaciela i dyrektora HR w firmie, bo okazało się, że on i Violetta są parą. Tylko dzięki wstawiennictwu tej dwójki nadal tu pracowała. Teraz z przyjemnością obserwował jak bardzo skupiona wprowadzała dane do komputera. Uśmiechnął się pod nosem.
- Witaj Violetto, moja niezastąpiona sekretarko.
Kubasińska oderwała głowę od klawiatury i uśmiechnęła się szeroko.
- Marek! Jesteś już. Właśnie skończyłam poprawiać te dwie umowy. Pewnie będą ci potrzebne na te spotkania. Pamiętasz o nich?
- Pamiętam. Za chwilę mam pierwsze z Madejskim. Daj je, to jeszcze rzucę okiem. Czuję w kościach, że to będzie ciężki dzień.
- Nie kracz. Może nie będzie tak źle – zakończyła Viola z nadzieją i wróciła do pisania.
Usiadł za biurkiem i wziął jedną z umów. Prześledził wszystkie punkty i mruknął.
- Jeśli Madejski jej nie podpisze, to będzie największym głupcem na ziemi.
Pamiętał jak bardzo ten człowiek był drobiazgowy, jak wypytywał i drążył. Czepiał się najdrobniejszych szczegółów, choć tak naprawdę one nic wiążącego nie wnosiły do umowy. I chociaż dla Marka było to niezwykle irytujące, to Wiktor Madejski, jakby na to nie patrzeć, był dla firmy jednym z poważniejszych kooperantów i nie mógł tego zbagatelizować.

Punktualnie o dziewiątej Ania powiadomiła go telefonicznie, że właśnie zaprowadziła Madejskiego do sali konferencyjnej. Zebrał potrzebne mu dokumenty i wziąwszy głęboki oddech tam właśnie się udał. Przywitał się z przedsiębiorcą uściskiem dłoni i zaproponował kawę.
- Jakie wrażenia po pokazie? Podobał się panu? – zagaił, by od czegoś zacząć rozmowę.
- Tak. Muszę przyznać, że bardzo udany. Wasz projektant to naprawdę geniusz. Kreacje zrobiły na mnie duże wrażenie i w związku z tym chciałem poszerzyć zamówienie, o ile to oczywiście nie sprawi kłopotu.
Zdziwiony takim obrotem sprawy Marek nawet się nie zastanawiał.
- Najmniejszego. Tu mam umowę. Proszę ją spokojnie przeczytać. Żeby nie robić do niej aneksu poprawimy ją od ręki. A o jaki rodzaj asortymentu chciałby pan zwiększyć zamówienie?
- O żakiety i płaszcze. Bardzo, bardzo ciekawe kroje i myślę, że będzie wiele chętnych pań do ich zakupu. A teraz jeśli pan pozwoli skupię się na umowie.
Madejski wczytał się w tekst, a Marek coraz bardziej był zdumiony jego zachowaniem. Nie targował się, był oszczędny w słowach, nie czepiał się detali. Zupełnie inaczej niż przy podpisywaniu poprzedniej umowy.
- Jest bardzo korzystna dla obu stron – Madejski oderwał wzrok od pliku kartek. – Jestem skłonny podpisać ją choćby zaraz.
Marek uśmiechnął się szeroko. Te słowa lały miód na jego serce. Podpisali bez przeszkód. Dobrzański zapewnił, że dostawa będzie w ciągu tygodnia jak tylko Madejski złoży zamówienie.
Wrócił do gabinetu w doskonałym nastroju. Zatarł z zadowolenia dłonie. – Jak Sudoł podpisze swoją, to jesteśmy do przodu – pomyślał z satysfakcją.
Ten dzień okazał się nie taki ciężki, bo i drugi kontrahent był pod wrażeniem i kreacji, i korzystnie skonstruowanej dla obu stron umowy. Podpisał ją bez mrugnięcia okiem.

Dochodziła siedemnasta, gdy do gabinetu wszedł Sebastian. Marek ucieszył się, bo marzył o chwili oddechu. Po spotkaniach miał jeszcze trochę papierkowej roboty i już z nieco mniejszym zapałem zabierał się do niej. Wizyta przyjaciela była dobrym pretekstem, żeby odłożyć ślęczenie nad dokumentami do jutra. Olszański przysiadł na kanapie zakładając nogę na nogę.
- I jak tam bracie po wczorajszym? Ja do teraz dogorywam.
- To dlatego, że się urżnąłeś. Ja nie piłem prawie wcale i dzięki temu nieźle się trzymam.
- A właśnie. Ta twoja wstrzemięźliwość jest mocno podejrzana. Chyba nie mówiłeś poważnie o tym, że to był ostatni raz? Podmienił cię ktoś, czy co? A może ty do zakonu się wybierasz i przez takie postanowienie o wstrzemięźliwości w piciu i dobrym seksie chcesz wzbogacić swoje życie duchowe?
Marek spojrzał na niego wymownie. Irytowała go głupota przyjaciela.
- Nie wiem, czy ja mówiłem po chińsku? Jeśli nie zrozumiałeś, to powtórzę raz jeszcze. Mam potąd – przejechał kantem dłoni po czole – knajp, upijania się w trupa i przypadkowych panienek. Przestało mnie to kręcić i jestem już tym zmęczony. Chyba potrzebuję odpoczynku od takich rozrywek.
Olszański pokręcił z niedowierzaniem głową i rozłożył ręce.
- Naprawdę tego nie rozumiem… Wczorajsza panna cię rozczarowała? Była beznadziejna?
- Nie Seba, była w porządku. A właśnie a’propos dziewczyny. Nie wydawało ci się, że ją skądś znamy?
- No co ty, przecież ja bym ją zapamiętał. To ja zawsze uganiam się za blondynkami, nie? Takiej nigdy bym nie zapomniał. A tobie co? Gust się zmienił, czy zabrakło ciekawych brunetek?
- Nie zmieniłem zdania odnośnie blondynek. Bądź spokojny, są twoje. Okazało się, że ona nie była blondynką. Miała perukę, którą potem zdjęła.
- Perukę? Ale po co?
- Nie mam pojęcia. Jest fryzjerką i może eksperymentuje na sobie. Nawiasem mówiąc ma piękne, długie włosy o barwie dojrzałego kasztana.
- Miałeś trudności w pozbyciu się jej?
- Najmniejszych. Kiedy się obudziłem, jej już nie było.
Olszański rozchichotał się głupawo.
- No co ty, puściła cię kantem? Uciekła jak Kopciuszek? A jaka była? Pewnie namiętna i gorąca sądząc po tym wyzywającym ubraniu, które miała na sobie. Opowiedz chociaż kilka pikantnych szczegółów.
- Była OK.
- Strasznie jesteś dzisiaj tajemniczy i trzeba cię ciągnąć za język – stwierdził rozczarowany.
- Daj spokój Seba. Jestem naprawdę zmęczony i nawet gadać mi się nie chce, więc odpuść mi. Marzę tylko o łóżku.
Olszański rozciągnął twarz w szerokim uśmiechu.
- To co, powtarzamy?
- Jesteś niereformowalny, wiesz? Mówię o własnym łóżku bez towarzystwa.
Sebastian podniósł się z kanapy.
- Spadam. Rzeczywiście zachowujesz się jak mnich. Na razie.
Po wyjściu kadrowego spakował do teczki kilka dokumentów, zamknął laptop, biurko, zgasił lampę i wyszedł z gabinetu.
Wsiadł do swojego Lexusa i wolno włączył się do ruchu. Przez całą drogę zastanawiał się, dlaczego nie powiedział Sebie o przebiegu tego wieczoru i nocy. Nigdy nie mieli przed sobą tajemnic i opowiadali sobie nawzajem przebieg swoich podbojów. A jednak dzisiaj wcale nie miał ochoty wyjawiać szczegółów, których Olszański tak się domagał. Dziwne to było, bo przecież w swoim życiu miał mnóstwo takich dziewczyn i takich nocy, których następnego dnia w ogóle nie pamiętał, a tym razem ani Magdy ani tej spędzonej z nią nocy nie mógł zapomnieć.
Ułożywszy się na kanapie z kieliszkiem czerwonego wina kolejny raz analizował przebieg tego wieczoru. Poszli z Sebastianem do klubu „69”. Jak tylko weszli Magda zwróciła jego uwagę. Była bardzo urodziwa i mimo, że nie przepadał za blondynkami, przyciągała go jak magnes. To jednak nie przymioty jej urody tak go zauroczyły, ale ta jej niejednoznaczność. Z jednej strony jej wyzywający i prowokujący mężczyzn strój, równie przesadny jak makijaż, a z drugiej jej nieco dziwne zachowanie. Sprawiała wrażenie jakby chciała stamtąd uciec. Panika, kiedy tylko do niej podszedł i przestrach w oczach. Przemknęło mu nawet przez głowę pytanie „co ona tu robi?”. Jej wizerunek stał w mocnej sprzeczności z jej osobowością. Nie kłapała jęzorem jak większość tych głupiutkich, klubowych dziewczyn, nie kokietowała go. Przeciwnie. Świetnie mu się z nią rozmawiało. Była niesamowicie inteligentna, znakomicie tańczyła, była żywiołowa i gorąca. On pił niewiele, a ona? Tak naprawdę to nie pamiętał, choć wydawało mu się, że ledwie moczyła usta w kieliszku. Chętnie też przystała na jego propozycję zakończenia wieczoru w hotelowym pokoju, jakby za wszelką cenę chciała zrobić na nim wrażenie wyzwolonej od uprzedzeń kobiety.
Rzeczywistość bardzo go zaskoczyła. Było mu z nią nieziemsko. Była czuła, niewinna, trochę nieporadna i zawstydzona, a przy tym niezwykle namiętna i oddana. Jak się później okazało była dziewicą. Był w ciężkim szoku jak to odkrył, ale już nie chciał się wycofać. Pomyślał tylko, że w swoim życiu miał tyle kobiet i nigdy nie trafił na dziewicę i oto trafia mu się taka Magda, jego własna dziewica. Wydawało mu się, że dziewczyny w jej wieku mają już dawno za sobą inicjację seksualną. Poza tym wszędzie się o tym czyta, że ten pierwszy raz jest dla kobiety niezwykle ważny i że koniecznie musi być z człowiekiem, którego obdarza uczuciem. O co więc chodzi z Magdą?
Miał nieprzeparte wrażenie, że skądś ją zna i na pewno gdzieś ją już widział. Trudno by było zapomnieć jej śliczną twarz i dominujące w niej te niesamowicie błękitne oczy. Sama jednak mówiła, że nie jest z Warszawy i nikogo tu nie zna. A może… ona wie kim on jest i czyha na jego majątek? Zjawi się za jakiś czas informując go, że jest z nim w ciąży, przecież się nie zabezpieczył – idiota! - Nie był przygotowany, bo przecież obiecał sobie, że już nigdy więcej. No i co? Nieee…, to niemożliwe, to niepodobne do niej. Na pewno ona się zabezpieczyła i na sto procent się nie znają i już nigdy się nie spotkają. Nawet trochę żałował. Chętnie by się z nią jeszcze zobaczył. Może nawet coś by z tego wyszło, może to właśnie na nią czekał i to ona była tą jedyną, a on nic o niej nie wie? – Jednak jestem kretynem!
Rozpamiętując ciągle wczorajszą noc i myśląc o Magdzie w końcu zasnął.

B (gość) 2015.06.09 09:05
Muszę przyznać , że zaintrygowałaś mnie, myślałam ze Marek coś znowu wykombinował a tu chyba Ula będzie grała pierwsze skrzypce, zanosi się że to opowiadanie jest zupełnie inne od pozostałych, dobrze że środa tak szybko, bo chyba nie wytrzymałabym z ciekawości co będzie dalej, super pomysł. pozdrawiam B.
MalgorzataSz1 2015.06.09 09:50
B.

Bardzo dziękujemy, tzn. ja i Gaja. Taką miałyśmy nadzieję, że pierwszy rozdział zdoła Was zaintrygować. A środa już tuż, tuż.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej. :)
MalgorzataSz1 2015.06.09 09:52
B.

Teraz ja uległam Twojej sugestii co do środy. Następny rozdział rzecz jasna w czwartek. Pojutrze. :)
B (gość) 2015.06.09 10:46
no wiesz ja bym bardzo chciała aby środa pomyliła się z czwartkiem, albo po wtorku był czwartek, ale to nie była żadna sugestia ani świadomy nacisk, pomyłka i tyle . B
MalgorzataSz1 2015.06.09 12:05
B.

Ja też to odebrałam jak pomyłkę, chociaż zasugerowałam się. Dopiero po chwili zorientowałam się, że coś nie halo. Hahaha.
jute (gość) 2015.06.09 13:52
Witaj Małgosiu,zaintrygowałaś mnie.To była Ulka ,prawda?.ze ,że następna część już w czwartek.Ciekawe co się z tej znajomości wykluje.Bo przecież jeszcze się spotkają, prawda?..Pozdrawiam i czekam do czwartku.
Angela (gość) 2015.06.09 13:56
Świetnie się zapowiada, bardzo intrygujący początek. Czyżby Magda okazała się Ulą? Markowi wydaje się, że już ją gdzieś widział, a mi się wydaje, że "misterny plan", będzie planem Uli. Jestem bardzo ciekawa co dalej. Do czwartku!
Pozdrawiam serdecznie, Angela :)
MalgorzataSz1 2015.06.09 14:56
Jute, Angela

To oczywiste, że Magda to Ula. Opisanie jej wyglądu przez Marka dobitnie o tym świadczy. Nie zaczęłabym pisać tego opowiadania, gdyby oni mieli się nie spotkać. Wiadomo, że się spotkają, a czyj to będzie plan Angela wkrótce się przekonasz, bo o tym już pojutrze.
Dziękuję dziewczyny za wpisy. Pozdrawiam serdecznie. :)
Gaja (gość) 2015.06.09 15:10
Witaj Małgosiu,
pewnie mi nie wypada, ale co tam, bardzo mi się podoba:) Jak Ty to robisz, że z paru zdań potrafisz wyczarować taką intrygę? Biedny ten Mareczek, świat jest taki kuszący a on tak mało odporny na jego uroki:) Seba jak zwykle czarujący i bardzo elokwentny:) Bardzo tajemnicza Magda, może szpieg, a może mała cwaniara? Tak mi teraz przyszło do głowy, że zawsze można coś dorobić np. za intrygujące zdjęcia? Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i na to co też nam zgotowałaś:) Serdecznie pozdrawiam i życzę miłego dnia:)
p.s. jak tam wizyta u lekarza?, jakie rokowania na zabieg?
Gaja
MSophie (gość) 2015.06.09 15:15
Małgosiu,
intrygujesz jak diabli. Miałam, jak widać po Twoim komentarzu, podobnie jak inne komentujące dobre przeczucia dotyczące "Magdy". Nieźle to wykombinowałaś. Pewnie żadnej Uli tez nigdy nie poznał, więc było mu wszystko jedno, jak ma na imię. Ale że fryzjerka? Strasznie dużo pytań wywołał ten rozdział...
Pozdrawiam Ci, Gosiu ;)

PS. Co do Twojego wpisu pod poprzednią notką. Nie mam zamiaru przestać komentować. Ja po prostu wracam po długiej przerwie :D
RanczUla 2015.06.09 16:05
Cześć
No to mamy opowiadanie, gdzie tak naprawdę to Ula zaciągnęła Marka do łóżka. Czyżby zemsta za koleżankę albo za kpiny z przeszłości. A może Ula , to konkurencja firmy odzieżowej. Tak wiele pytań jest. Dobrze, że nie trzeba długo czekać.
Pozdrawiam serdecznie.
MalgorzataSz1 2015.06.09 16:17
Gaju

Jak najbardziej Ci wypada, więc komentuj. Przecież nie wiesz jeszcze jaki kształt przybrało to opowiadanie, choć tak naprawdę nie będzie przecież dla Ciebie żadnym zaskoczeniem. O zdjęciach pomyślałam, a raczej chyba Ty to zrobiłaś. Już mi się trochę miesza. Hahaha.
Z operacji nici. Jest za wcześnie. Wyznaczyli dopiero na kwiecień przyszłego roku, ale w grudniu mam wizytę u okulisty i jak się pogorszy to idę od razu.


MSophie

Cieszę się, że dałaś się zaintrygować. Mam nadzieję, że i kolejne rozdziały dostarczą emocji. Następny trochę wyjaśni rolę Uli w tym wszystkim.
A co do Post Scriptum, to mi ulżyło. Naprawdę. :)


RanczUla

Ula zaciągnęła Marka do łóżka, a taki miał być już porządny. Przynajmniej tak sobie postanowił. Ciągoty do płci pięknej zwyciężyły.
Z całą pewnością nie jest to zemsta za koleżankę Uli, ani za kpiny z przeszłości. Nie jest to też żadna konkurencja dla F&D. Nie zgadłaś, ale rozwiązanie zagadki już niebawem.

Moje kochane dziewczyny. Ogromnie dziękuję za komentarze. Dobrze wiecie, że dopingują do pracy, a mnie ostatnio zdopingowały bardzo, bo przez niemal półtora miesiąca mojego urlopu machnęłam pięć opowiadań. To oczywiście nie tylko moja zasługa, ale przede wszystkim Gai, RanczUli i Biedronki.
Dziękuję i najpiękniej pozdrawiam. :)
Gośka (gość) 2015.06.09 18:06
Witaj Gosiu,
zaskoczył mnie styl tego nowego opowiadania. Zaskoczył w sposób pozytywny, lekki, przyjemny, prosty do zrozumienia i taki bez dodatkowych podtekstów. Powiedziałabym, że taki męski sposób myślenia i trochę życia, jednak mam na uwadze, że nie wszyscy są tacy sami.
Od samego początku, moją pierwszą myślą, było to, że tą przebraną blondynką jest Ulka. Sprawa dziewictwa ugruntowała mnie w tych rozważaniach. Tylko, czy Ula jest aż tak zdesperowana? Chciałam napisać wyrafinowana, ale chyba do tego to określenie nie pasuje najlepiej.
Cóż czekam na kolejne rozdziały - życzę zdrówka, pięknej pogody, weny i dużo, dużo uśmiechu.
Gaja (gość) 2015.06.09 18:10
Małgosiu,
nie wiem czy się smucić czy też cieszyć z tak odległego terminu zabiegu?! Moja droga, wychodzi na to, że masz sokoli wzrok a zabieg chciałaś wyłudzić, żeby np. się upiększyć?! Ręce opadają nad tą naszą służbą zdrowia. Musisz trzymać się do grudnia, ale może Twoje oczy przyjmą to do siebie i wzrok nie będzie się pogarszał:) Ściskam mocno ... nie tylko kciuki:)
Gaja
MalgorzataSz1 2015.06.09 18:30
Gosiu

Styl jest nieco inny, bo to opowiadanie ma dwóch autorów i będzie też mieszanką stylów. Ulżyło mi, że taki właśnie Ci odpowiada. Ten rozdział nie niesie ze sobą żadnej tajemnicy. Wiadomo, że Magda to Ula. To ona będzie stanowić raczej tajemnicę dla Dobrzańskiego. Ludzie różne rzeczy robią z desperacji, nawet mordują. W tej historii założyłyśmy, że Ula jest desperatką, a co ją doprowadziło do takiego stanu wyjaśni się w następnej części.
Dziękuję za życzenia. Przydadzą się, bo to moje zdrowie często jest pod psem.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)

Gaju

Rzecz w tym, że nikt mnie nie posądza o wyłudzenie zabiegu. Pierwszy termin miałam na marzec 2016. Oni sami zadzwonili i poinformowali mnie, że przyspieszają go o dziesięć miesięcy. Tymczasem po kolejnych badaniach i po tym ostatnim okazało się, że zaćma jest jeszcze bardzo młoda i skoro nie przeszkadza mi w widzeniu, to lepiej zrobić ten zabieg jak będzie dojrzalsza. Poza tym wciąż mam tę pieprzoną infekcję i kaszlę. Przy tej operacji to całkowicie wykluczone, bo przez taki odruch na stole operacyjnym okulista uszkodzić może niechcący gałkę oczną. Nie będę ryzykować. Oczywiście, że nie mam sokolego wzroku i szkła jak denka od butelek, ale nie wynika to z zaćmy, ale innych schorzeń oczu, które mam, a które wcześniej czy później potraktują laserem. Wciąż biorę preparaty z luteiną i być może one trochę hamują rozwój tej zaćmy. W poniedziałek wracam do pracy. Koniec laby. Szkoda...
Buziaki. :)
lectrice (gość) 2015.06.09 19:13
Ciekawie sie zaczyna jak diabli... nietuzinkowo... i cd nie taki latwy do odgadniecia... jest wiele mozliwych wersji... juz nawet mnie tak bardzo koncoweczka nie pociaga bo chce perypetie znac....
Troche dziwne imie... mysle, ze to nie jest jej prawdziwe :)
Czekam na cd :)
MalgorzataSz1 2015.06.09 19:32
Lectrice

Ty nie chcesz końcóweczki!? No świat się przekręca! Odmienił Cię ktoś, czy co?
Oczywiście, że to nie jest jej prawdziwe imię, bo prawdziwe to Ula. Nie czytałaś komentarzy? Zresztą nie musiałaś czytać, bo opisuję wygląd dziewczyny bardzo dokładnie i nie trudno się domyślić.
Cieszę się, że po raz pierwszy jesteś zainteresowana ciągiem dalszym a nie tylko końcówką. Za to masz ode mnie wielkiego buziola.
Dzięki, że wpadłaś. Pozdrawiam. :)
RanczUla (gość) 2015.06.09 21:28
To może Ula będzie Ulą z początku serialu. Skądś ją znają, a była tam wystarczająco krótko, aby zapomnieć o niej.
Pozdrawiam jeszcze raz i do czwartku.
MalgorzataSz1 2015.06.09 21:33
RanczUla

Doceniam to, że wciąż próbujesz zgadnąć, ale i tym razem pudło. Sorry.
lectrice (gość) 2015.06.09 22:06
Ja zawsze jestem zainteresowana srodkiem ale znajomosc koncoweczki pozwala mi na zmniejszenie emocji.... i spokojna lekture...
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.06.09 23:08
Nie taki diabeł straszy, jak go malują... moje wyobrażenia co do tego opowiadania, na szczęście nie potwierdziły się :) Zastanawiam się dlaczego Ula uwiodła Marka.... Przegrany zakład? Może chęć zemsty na partnerze za zdradę? Dziewica? Trochę dziwne, że jest dziewicą... Zastanawia się w jakich okolicznościach się znów spotkają? :) Peruka? Magda? Fryzjerka? Zachowuje się tak, jakby chciała, aby nikt jej nie poznał... Chyba moja naga wyobraźnia, zaczyna hasać po bezkresach bujnej puszczy amazonki.... Bo, wpadłam na taki pomysł, a w zasadzie dwie opcje.
a) Trochę podobna do realu, a mianowicie Ula to aktorka i niedługo Marek zobaczy ją w szklanym ekranie... Pracują w teatrze miałaby dostęp do peruk i do wizażystki.... Nie chce aby ktoś ją rozpoznał i stąd też mogła wydawać się im znajoma....
b) Ula z dobrego domu, zapewne bogatego i wpływowego, chce się zabawić i przestać być tą grzeczną córeczką.

Nie wiem jak ma się tytuł do tego opowiadania, bo chyba ona nie chce złapać go na dziecko? A tak na marginesie, to chyba muszę uśpić swoją wyobraźnię, bo zbyt mocno pracuje... :)

Pozdrawiam, UiM
MalgorzataSz1 2015.06.09 23:18
UiM

Naprawdę zazdroszczę Ci tej wyobraźni, ale póki co zawodzi. nie zgadłaś. Zresztą nawet gdyby, to ja nie puszczam pary z ust, bo wszystko wyjaśni się w następnej części. Nie łam już sobie główki, bo pojutrze będziesz miała jasność.
Twój komentarz wywołał wielkiego banana na mojej twarzy i za to bardzo Ci dziękuję. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
RanczUla (gość) 2015.06.10 16:05
Pewnie będzie coś prostego jak w poprzednim opowiadaniu, gdzie krążyły domysły na temat Marka.
Może tutaj Ula była zakochana od dawna znała go z gazet i jest fanką psychopatką.
To co czekać do północy czy iść spać?
Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2015.06.10 16:09
RanczUla

Jesteś niemożliwa. Myślę, że dodam po północy. Jakoś dam radę.
Pozdrawiam. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz