Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 października 2015

"WRÓĆ DO MNIE" - rozdział 3

 

14 maj 2015
ROZDZIAŁ 3


- Jego matce?! Kto jest jego matką?! Kto?! – krzyknął, bo nagle wszystko zaczęło mu się układać w głowie. – Tylko jedna kobieta może być jego matką! Jeśli on ma około trzech lat, to matką może być tylko Ula! Gdzie ona jest! Przecież szukam jej od tak dawna! Musicie mi powiedzieć! Ja muszę to wiedzieć, muszę z nią porozmawiać. Kocham ją do szaleństwa! Czy tego nie widzicie!? - Jego krzyk wywołał płacz u Antosia. Zmitygował się i przytulił go mocniej do siebie. – Nie płacz kochanie. Przepraszam cię, że krzyczałem. Już nie będę. Wiesz, że jestem twoim tatą? – Podszedł z nim do lustra. – Spójrz synku, jesteśmy tacy sami. – Malec otarł łzy i spojrzał w lustro. Palcem przejechał po policzku Marka natrafiając na dołeczek. Uśmiechnął się i mocniej przylgnął do niego.
- Bardzo chciałem mieć tatusia. Takiego prawdziwego. Mamusia nigdy nie chciała mi powiedzieć, gdzie jesteś.
- A jak ma na imię twoja mamusia?
- Ula, ale dziadek mówi do niej Uleńka. Ładnie, prawda?
- Wiedziałem – odwrócił wzrok od lustra i spojrzał z rozpaczą na rodziców. – Muszę wiedzieć, gdzie ona jest.
Zanim zdążyli otworzyć usta Antoś udzielił mu odpowiedzi.
- Mamusia jest u dziadka Józia, a jutro tam pojedziemy i zabierzemy ją do naszego domku. Też pojedziesz z nami?
- Nie wiem jeszcze synku. Pojadę? – wbił wzrok w ojca.
- Marek zrozum, ona nie chce cię widzieć. Zabroniła podawać nam adres. Dała nam dziecko tylko dlatego, że miało cię tu dzisiaj i jutro nie być. Jesteśmy między młotem a kowadłem. Nie rób nic głupiego. Jutro spróbujemy ją przekonać, żeby odebrała telefon od ciebie. Może zechce? Bądź cierpliwy, nic na siłę. Ona jest nadal bardzo zraniona i nie wierzy w twoją miłość.

Wyjechał od nich po obiedzie. Nie mógł się odkleić od małego, który zadawał mu tysiące pytań w tym to najważniejsze: kiedy znowu będą mogli się zobaczyć? Nie potrafił na nie odpowiedzieć. Tulił w ramionach chłopca i powtarzał
- To nie zależy ode mnie synku. Jeśli tylko mama się zgodzi, będziemy się widywać. Na razie to jednak niemożliwe. Pamiętaj o mnie i nie zapomnij mnie. Bardzo cię kocham. Pamiętaj, że cię kocham. Mam jeszcze coś dla ciebie. - Podał mu z komody własne zdjęcie oprawione w antyramę. - Zapakuję ci je. W domu rozpakujesz i postawisz sobie koło łóżeczka. Wtedy będziesz miał mnie blisko.
- Powiem mamusi, że będę bardzo, bardzo grzeczny, żeby pozwoliła ci przyjechać.
Długo żegnał się z nim. Antoś płakał. Helena wzięła go na ręce i uspokajająco głaskała po plecach. Krzysztof uścisnął Markowi dłoń.
- Pamiętaj synu, nic na siłę. Nie zrób czegoś, czego później będziesz żałował. To bardzo delikatna sytuacja.

Wracał do domu z mętlikiem w głowie. Ma syna. Ma syna z kobietą, którą ukochał nad życie. Teraz musi zrobić wszystko, żeby zdołała mu wybaczyć i do niego wrócić. Wiedział, że nie będzie łatwo, ale był gotowy na tę walkę o ich wspólne szczęście. Zawsze powtarzała, że każdy zasługuje na drugą szansę. Sęk tylko w tym, że on chyba już wyczerpał u niej limit, bo dawała mu tych szans niezliczoną ilość. Z czułością pomyślał o niej. Tak bardzo żałował, że nie był przy niej, kiedy nosiła pod sercem Antosia, że nie był przy porodzie i jako pierwszy nie zobaczył owocu ich miłości. Wszystko spieprzył i to skutecznie. Nie tak powinien był się zachować. Powinien już podczas tej awantury uświadomić Paulinie, że jej nie kocha, że kocha tylko Ulę. Ona czekała na te słowa. Widział to w jej błękitnych, zapłakanych oczach i nie miał odwagi. Stchórzył. I jeszcze ta głupia rozmowa z Sebastianem, którą usłyszała. Otrząsnął się. Miał mu wtedy powiedzieć, że żadnego ślubu z Pauliną nie będzie. Miał mu powiedzieć o wielkiej miłości jaką czuje do Uli, a nie zrobił nic, kompletnie nic.
Nie miał pretensji do swoich rodziców. Ula skutecznie związała im usta tajemnicą. Będzie musiał sam ustalić, gdzie mieszka. Nie może siedzieć z założonymi rękami i czekać na cud. Na początek postanowił wynająć samochód. Swoim nie mógł jechać do Rysiowa, bo zostałby rozpoznany. Na szczęście wypożyczalnię miał blisko domu. Zaparkował Lexusa pod blokiem i wyjął z bagażnika lornetkę. Tak wyposażony pobiegł do wypożyczalni. Wybrał samochód z przyciemnionymi szybami. Przynajmniej nie będzie się martwił, że zostanie dostrzeżony.

Załatwiwszy wszystkie formalności, usiadł za kierownicą i ruszył wprost do Rysiowa. Postanowił, że tam poczeka na przyjazd swoich rodziców. Czuł lekkie podekscytowanie. Tyle czasu jej nie widział, tyle czasu tęsknił. Dzisiaj nie mógł zmarnować szansy, która sama pchała mu się w ręce. Zaparkował w dyskretnym miejscu, z którego miał dobry widok na bramę Cieplaków. Było już dobrze po siedemnastej, gdy zauważył zbliżający się samochód ojca. Wyjął ze schowka lornetkę. Doskonale widział jak przed bramą pojawił się Józef a tuż za nim Ula. Niemal zamarł z zachwytu. Nie przypuszczał, że ona tak spektakularnie się zmieni. Była piękna.
Antoś uwolniony z fotelika już podbiegł do niej, a ona wziąwszy go na ręce całowała jego policzki. Po niej zrobił to Józef. Potem przywitali się z Dobrzańskimi. Domyślał się, że mówią o nim. Najwyraźniej jego rodzicom było przykro. Ula chyba starała się ich pocieszyć. Zapakowali się wszyscy do samochodu machając na pożegnanie Józefowi i ruszyli. Ruszył wolno i on w dość sporej od nich odległości, żeby za bardzo nie rzucać się w oczy. Z drogowskazów odczytał, że kierują się w stronę Otwocka. Ojciec trochę kluczył po mieście, zanim wjechał na ulicę Reymonta i zaparkował przed dwupiętrowym blokiem. On stanął niewiele dalej w miejscu, z którego doskonale słyszał rozmowę.
- Odprowadzę was Uleńko. Nie poradzisz sobie z tymi torbami. – Krzysztof wysiadł z samochodu a za nim Helena. Ula pomogła Antosiowi i stanęła jeszcze wraz z nim chcąc pożegnać się z Heleną.
- Dziękuję pani Heleno za te dwa dni opieki nad Antosiem.
- Nie ma za co moje dziecko, to dla nas wyłącznie przyjemność, a ty przemyśl sobie to, o czym rozmawiałyśmy. Nawet nie wiesz jak bardzo Marek był zrozpaczony tym, że nie mogliśmy mu zdradzić twojego miejsca zamieszkania. On cię szaleńczo kocha Ula. Antosia długo nie wypuszczał z rąk. Wzruszył się i popłakał. On od razu wiedział kto jest matką małego, bo od czasu kiedy byliście razem nie miał żadnej kobiety. Ja nie chcę nic na tobie wymuszać, ale zastanów się przynajmniej nad tym, czy byłabyś w stanie mu wybaczyć i zezwolić na kontakt z małym. Antek bardzo pragnie mieć tatę. Powinnaś i jego uczucia wziąć pod uwagę. Przemyśl to kochanie.
- Pomyślę. Obiecuję. Teraz pożegnamy się już. Do soboty w takim razie. Dobranoc.
Trzymając Antosia za rękę ruszyła do klatki schodowej. Marek zanotował adres, choć doskonale wiedział, że dojazd do tego miejsca wrył mu się już w pamięć. Postał jeszcze przez chwilę obserwując dom aż dostrzegł zapalające się światło na parterze budynku. Teraz mógł wracać.

Wypakowała rzeczy z siatek. Brudne ubranka Antka wrzuciła do pralki i odkręciła kurek nad wanną. Wlała nieco płynu do kąpieli i zawołała synka. Lubił się pluskać w wannie, więc bez zbytniego ociągania pozwolił się rozebrać. Usadziła go na antypoślizgowej macie podrzucając mu kilka gumowych zabawek. Sama przysiadła na brzegu wanny i namydliła gąbkę.
- Widziałem u dziadków mojego tatusia mamusiu. Jesteśmy podobni. Powiedział, że mnie kocha i żebym o tym pamiętał. Dlaczego tatuś nie może mieszkać z nami?
- To zbyt skomplikowane synku – westchnęła.
- Ale ja bardzo chciałbym, żeby on z nami był. Zgódź się mamusiu – marudził. – Obiecuję, że będę bardzo grzeczny. Moglibyśmy się pobawić samochodzikami, albo pociągiem. On lubi samochody tak jak ja.
Naciskał na nią i chociaż robił to zupełnie nieświadomie wiedziała, że od dzisiaj nie będzie miała spokoju. Od dzisiaj on będzie drążył temat. Miał jej charakter i nie odpuszczał. Czy mogła mieć mu to za złe? Był przecież jeszcze dzieckiem, które marzyło o pełnej rodzinie. Czuła w kościach, że jeśli kiedyś Marek pozna syna, jej świat ponownie wywróci się do góry nogami. Dobrzańscy też prosili ją, by przemyślała sprawę. Mówili, że Marek się zmienił, że szukał jej i nie przestał jej kochać. To ostatnie wydawało jej się najmniej prawdopodobne, bo wciąż nie mogła uwierzyć w tę jego miłość do niej. A może jednak oni mają rację? Dlaczego do tej pory z nikim się nie związał? Krzysztof mówił, że nie randki mu w głowie. Siedzi do późna w pracy, a potem wraca do pustego domu. Czasem zagląda do nich. Tamten Marek zawsze szukał okazji do szalonej zabawy, do popijawy w klubie i do podrywu. Zadziwiające. Czyżby z jej powodu tego wszystkiego zaniechał? Trudno było w to uwierzyć.
- Zobaczymy synku… Teraz wyjdź z wody, wytrę cię i założę piżamkę.
Zanim zasnął wciąż mówił o Marku.
- Tatuś dał mi zdjęcie i prosił, żebym postawił je przy łóżeczku. Dzięki temu nie zapomnę jak wygląda i będę pamiętał, że mnie kocha. - Przyjrzała się fotografii. Musiała być zrobiona dawno, bo Marek na nim wyglądał tak jak go zapamiętała. Szelmowski wyraz twarzy, radosne oczy i te dwa słodkie dołeczki wywołane szerokim uśmiechem. – Tatuś jest ładny, prawda? – Uśmiechnęła się i pogładziła czuprynę malca.
- Ty jesteś ładny. Dla mnie najładniejszy i najukochańszy. A teraz spać, bo nie wstaniemy do przedszkola. Dobranoc synku.

Wypożyczanie samochodu stało się normą. W każdy sobotni poranek zjawiał się w Otwocku i czekał w pobliżu bloku Uli. Widział jak jego rodzice podjeżdżają i zabierają małego. Czasem towarzyszyła im Ula, ale częściej wychodzili sami zabierając małego na pobliski plac zabaw. Późnym popołudniem jechał za samochodem ojca do Rysiowa, gdzie Ula zostawała wraz z Antosiem do niedzieli. To musiało mu na razie wystarczyć. Przynajmniej z daleka mógł zobaczyć syna i ją. W tygodniu zasypywał rodziców telefonami. Pytał, czy rozmawiali z Ulą o ewentualnej zgodzie na spotkania jego z Antosiem, ale to co mu przekazywali nie brzmiało zbyt optymistycznie. Mówili tylko, że Antek bardzo tęskni i wciąż wypytuje Ulę o tatę.
- Myślę Marek, że jeżeli ona się zgodzi, to nie będzie to nasza zasługa, – mówił Krzysztof – bo jak się okazuje, twój syn jest bardzo uparty i w końcu dopnie swego, zobaczysz.

Przez kolejne pół roku jednak nic się nie zmieniło. Nadal w tajemnicy przed rodzicami przemierzał w każdą sobotę trasę z Warszawy do Otwocka. Jego najlepszy przyjaciel Sebastian miał mu za złe, że nie pozwala się wyciągnąć do klubu w sobotni wieczór.
- Co cię tak nagle odmieniło? Od kiedy rozstałeś się z Pauliną nie jesteś sobą. Ty naprawdę musiałeś ją kochać mimo wszystko.
Uśmiechał się gorzko i tylko kiwał głową. Jednak któregoś dnia miał dość nachalności Olszańskiego.
- Seba, nie zawracaj mi głowy. Zajmij się czymś pożytecznym. Poderwij jakąś porządną dziewczynę i spróbuj z nią wytrzymać przynajmniej przez miesiąc. Chyba jednak muszę cię uświadomić, bo już nie mogę słuchać tych głupot, które wygadujesz. Przede wszystkim nigdy nie kochałem Pauliny i poczułem ulgę, kiedy wreszcie się od niej uwolniłem. Kochałem i nadal kocham Ulę i to już się nigdy nie zmieni, bo jest miłością mojego życia. Poza tym…
- Kochałeś i kochasz Ulę? Ulę Cieplak? Brzydulę? A ja myślałem, że dawno zapomniałeś o tym brzydactwie. To niemożliwe, że miałbyś kochać kogoś takiego? – Olszański z niedowierzaniem pokręcił głową.
- Nie nazywaj jej tak – wysyczał wściekły. - Przypominam ci, że obrażasz osobę najważniejszą w moim życiu. Nie zapominaj, że nie wszystko jest takie jakim się wydaje. Nie wyciągaj pochopnych wniosków i nie sądź po pozorach. Ona jest piękna i wewnętrznie i zewnętrznie. Szukałem jej od momentu, w którym odeszła z firmy. Odeszła nie tylko z powodu awantury Pauliny. Odeszła przede wszystkim dlatego, że odkryła naszą intrygę. Usłyszała naszą rozmowę na korytarzu i wiedziała już wszystko. Nie wiedziała tylko tego, że ja szaleńczo się w niej zakochałem, że to, co miało być wyłącznie zamiarem uwiedzenia jej, przekształciło się w prawdziwą miłość. Kilka miesięcy temu wracałem ze szwalni i wpadłem do rodziców natykając się u nich na trzyletniego chłopca. Jest tak bardzo do mnie podobny, że nie ma żadnych wątpliwości, że jest moim synem. Moim i Uli.
Olszański otworzył usta ze zdumienia.
- Masz syna? Ale jakim cudem?
- Pamiętasz, jak wyjechaliśmy do SPA? To właśnie wtedy zaszła w ciążę. Kiedy dziecko miało półtora roku moi rodzice zupełnie przypadkowo spotkali Ulę wraz z małym w galerii, w Złotych Tarasach. Rozmawiali z nią. Zgodziła się na widzenia wnuka, ale postawiła im warunek, że ja nie mogę się o niczym dowiedzieć. Przez kolejne półtora roku trzymali język za zębami, aż do mojej wizyty. Jednak nie powiedzieli mi, gdzie mieszka. Sam to odkryłem, bo śledziłem samochód ojca. Wielokrotnie widziałem ją. Nie poznałbyś jej. Jest zjawiskowo piękna i nie ma faceta, który by się za nią nie obejrzał. Niestety nadal nie chce mnie widywać, nawet porozmawiać. To dla mnie ciężka sytuacja, bo chciałbym mieć kontakt i z nią i z moim synem. Na razie cierpliwie czekam, ale jak długo jeszcze?
Olszański przełkną ślinę i zwilżył językiem usta.
- A to ci historia… Pojęcia nie miałem, że tak się sprawy przedstawiają. Tak naprawdę to chyba ja jestem wszystkiemu winien, bo w końcu to ja namotałem tę intrygę. Gdyby nie to, moglibyście już od dawna być razem.
- Opowiedziałem ci o tym wszystkim po to, żebyś wreszcie przestał mnie nękać tymi propozycjami „nie do odrzucenia”. Już nigdy nie pójdę z tobą do żadnego klubu. Chcesz się upijać, to upijaj się sam. Mnie już dawno obrzydło takie życie. Jedynym moim celem jest teraz odbudowanie relacji z Ulą i kontakt z moim dzieckiem. Nie ma nic ważniejszego, rozumiesz? Nic.

B (gość) 2015.05.14 14:26
czekałam od rana i w końcu się doczekałam, ale ta Ulka uparta jak osioł , szkoda mi Marka i Antosia, ja rozumiem że ona jest urażona , ale syn nic nie zawinił i widać że lgnie do ojca , przecież nie muszą być parą ale syn powinien mieć możliwość kontaktu z ojcem , w tej chwili Ula karze syna za grzechy ojca, pół roku w życiu takiego małego dziecka to szmat czasu, Marek też zachowuję się trochę jak du... a nie facet, taki stan może trwać i trwać do pełnoletności Antosia a on dalej będzie cierpliwie czekał ?pozdrawiam B.
Gaja (gość) 2015.05.14 15:28
Witaj Małgosiu,
podobno kropla drąży skałę!? Tutaj kropelka jest malutka, a skała wyjątkowo oporna i twarda:) Mimo to myślę, że ta cukierkowata kropelka bez trudu poradzi sobie z mamusią:) Rzeczywiście dość długo trwa taki stan rzeczy. Marek wykazuje się niesamowitą cierpliwością, ale przecież on najlepiej zna Ulę, prawda? Bardzo dużo nerwów go kosztuje takie zawieszenie, to widać, ale z drugiej strony nie mógł znaleźć Uli przez jeszcze dłuższy czas i jakoś przeżył, więc myślę, że zdaje sobie sprawę, że jeśli zrobi coś przeciwko niej, może tego gorzko pożałować. Teraz Ula rozdaje karty czy mu się to podoba czy nie. Jedyna jego nadzieja w upartości synka - posunięcie ze zdjęciem bardzo sprytne:) Myślę, że gdyby Ula zauważyła, że Antoś odczuwa bardzo boleśnie brak taty, to na pewno odpowiednio by zareagowała. Przecież nikogo tak nie kocha jak synka. Fajnie, że Marek rozjaśnił też w głowie niezbyt rozgarniętego przyjaciela, sukces! Z niecierpliwością czekam na moment przełamania się Uli:) Ich spotkanie powinno być bardzo ciekawe:) Serdecznie pozdrawiam,
Gaja
MalgorzataSz1 2015.05.14 16:14
B

Sorry, ale rano miałam znowu lekarzy i dodałam po południu.
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Ula to oporny materiał, ale przecież i skałę można zmiękczyć, jeśli się tylko odpowiednio do tego podejdzie. Zobaczysz, że wszystko w końcu wyjdzie na prostą.

Gaja

Oczywiście Antoś będzie drążył, ale w gruncie rzeczy zmiany nastąpią jakby niezależnie od niego. Marek oczywiście się niecierpliwi, bo uważa, że Ula zbyt długo trzyma go na dystans, a powinna chociaż pozwolić na rozmowę. Pośpiech nie jest jednak dobrym doradcą i Marek o tym wie. Pozostają mu jedynie wyjazdy do Otwocka. To wkrótce się zmieni, bo nie mogą przecież tak żyć zawieszeni i nie wiedzieć na czym stoją.
Ich spotkanie będzie dość dramatyczne, ale jednak jego skutki bardzo pozytywne szczególnie dla Antosia.

Wielkie podziękowania dziewczyny za wpisy. Serdecznie Was pozdrawiam. Uściski. :)
Andziok (gość) 2015.05.14 16:40
Całą lekcję podstaw dziennikarstwa i chemii patrzyłam czy jest nowa część. Doczekałam się dopiero na kontekstach kulturowych :) Ale w pełni odkupiłaś swoje winy tą częścią :D
Spodziewałam się wybuchu Marka, ale nie pomyślałam, że Antoś jest tak rozumnym dzieckiem. Myślę, że dziecko w końcu wpłynie na Ulkę i doprowadzi do spotkania. Być może Marek nie wytrzyma pewnego dnia i stanie w drzwiach i zapuka. Przynajmniej nie ma za złe rodzicom tego, że ukrywali jego syna przed nim. W sumie to nie ich wina- chcieli widzieć wnuka i dlatego się zgodzili na takie warunki. Summa summarum nie działa zbyt pochopnie i na chłodno podejmuje działania. Czekam na kolejną część :)
Ula i Marek Dobrzańscy (gość) 2015.05.14 16:46
Witaj. Wielką przyjemność sprawił mi ten rozdział :) Niby nie wydarzył się w nim żaden przełom, ale ten tydzień jest taki bez sensu, że relaks przy dobrym opowiadaniu jest zbawieniem :) Marek bardzo szybko zorientował się kto jest matka jego syna. Taka rozłąka z takim malutkim człowieczkiem musi być bardzo bolesna. Jak do tej pory tęsknił za Ulą, to teraz doszedł mu jeszcze syn :) Cieplakówna odseparowała syna od ojca, jak w ostatnim komentarzu nie krytykowałam jej za to teraz niestety rewiduje swoje stanowisko. Skoro już poznał Marka, tęskni za ojcem i bardzo pragnie mieć go dla siebie na wyłączność, ona nie powinna ingerować między nich. Takie małe dziecko dużo bardziej odczuwa takie rzeczy niż starsze dziecko. On chce się przytulić do ojca, poczuć jego ciepło, opiekuńczość, bicie serca. Ma matkę, ale do wychowania dziecka, jak i do jego zrobienia potrzeba dwojga. Można tłumaczyć, że ona jest bardzo zraniona, fajnie, ale teraz to ona rani własne dziecko. Spotkają się w dość dramatycznej sytuacji, pozytywnej dla Antosia? Pierwszy pomysł na jaki wpadłam to, że Ule coś się stanie i trafi do szpitala. Mam nadzieję, że szybko się pogodzą, bo czekam na sielankę (dłuższą niż jedna część :)) Dobrze, że kolejna część już niedługo :) Długo Markowi udało się utrzymać w tajemnicy, że kocha Ulę. Myślę, że dobrze, że mu wyjaśnił jak jest na prawdę, bo mogłoby wyniknąć z tego jakieś nieporozumienie, kilka słów za dużo i znów wszystko na marne :)
Pozdrawiam, UiM
MalgorzataSz1 2015.05.14 17:17
Andziok

Ty masz się skupić na wykładach a nie na kolejnym rozdziale opowiadania Hahaha. I dzięki, że Ci się spodobał. Odetchnęłam.

Marek jednak wybuchnął, ale był to wybuch krótkotrwały, bo jak zobaczył płaczącego Antosia zaraz przestał się wydzierać. Zrozumiał, że nie może winić rodziców za zaistniałą sytuację.
Raczej nie stanie w drzwiach i nie zapuka, bo trochę inaczej zaplanowałam ich spotkanie.

Ula i Marek Dobrzańscy

Marek rzeczywiście bardzo tęskni i bardzo pragnie widywać się z synem. Wkrótce te marzenia się spełnią, a i Ula nie będzie już taka jak dawniej. Zdarzy się coś, co odmieni niemal całkowicie jej stosunek do Marka.
Przede wszystkim zrozumie to o czym piszesz, że mały powinien mieć oboje rodziców. Oczywiście sielanka też będzie.

Dziękuję dziewczynki za komentarze. Niedziela niedługo, a ja już serdecznie Was zapraszam na kolejną część. Pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2015.05.14 19:38
Straszniutko szukam byczkow.....
Coraz ciezej... ale... ale....
We fragmencie....
"– Nie płacz kochanie. Przepraszam cię, że krzyczałem. Już nie będę. Wiesz, że jestem twoim tatą? – Podszedł z nim do lustra. – Spójrz synku, jesteśmy tacy sami. – Malec otarł łzy i spojrzał w lustro. Palcem przejechał po policzku Marka natrafiając na dołeczek. Uśmiechnął się i mocniej przylgnął do juniora."

W ostatnim zdaniu , logicznie rzecz biorac i wynika to z poprzednich znan.. podmiotem jest dziecko... wiec nie moze przylgnac do juniora... niech przylgne do seniora, albo moze podmiot zmienic....
Moze dac zwyczajnie... "Marek usmiechnal sie i..... "

Troche sie dziwie Markowi... rozumiem dystans utrzymywany przez miesiac ... ale pol roku to za duzo... tym bardziej, ze nie widzi syna przez pol roku, a syn jego... Ula pewnie troche korzysta z tej nieaktywnosci Marka.. nikt nie naciska wiec nie podejmuje decyzji bo chce zachowac namiastke stanu 'poprzedniego' gdy Marek byl nieobecny...
To i tak musi 'wybuchnac' wiec po co az tak przetrzymywac.. dziecko w tym czasie rosnie bez ojca....
Popchnij Marka.... dac mu kopa i niech dziala.....
Pozdrawiam :)
MalgorzataSz1 2015.05.14 20:17
Lectrice

On dostanie kopa i to całkiem potężnego w następnej części i mam nadzieję, że już nie będziecie na niego psioczyć, że jest pasywny. Ula też się opamięta.
Za tego byczka dzięki. Postaram się poprawić.
Pozdrawiam. :)
RanczUla 2015.05.14 20:47
To samo pomyślałam co Lectrice. Ja dawałam tydzień góra dwa tygodnie na to, aby Marek mógł widywać syna. Pół roku to zdecydowanie za długo i może jeszcze nie koniec jego czekania. Szkoda mi go. On nawet nie jest niedzielnym tatusiem. Czyżby Ula chciała zemścić się na Marku za dawne żale. A Uli to już w ogóle nie rozumiem kocha syna a odbiera mu ojca. Tym bardziej ,że mały wie o ojcu. Wiem,że już było pisane o tym i dana była odpowiedź , ale i tak trudno mi pojąc jej rozumowanie. A Marek zasłużył na nagrodę z tą wytrwałość. A co może się zdarzyć. Może mały będzie chory i Ula dopiero przejrzy na oczy albo sam wyjdzie szukać ojca i zaginie.Pozdrawiam i do niedzieli. A ja postaram odezwać się jutro wieczorem.
MalgorzataSz1 2015.05.14 21:05
RanczUla

Gdybym doprowadziła do ich spotkania w ciągu dwóch tygodni, zaczęłybyście narzekać, że wszystko za szybko się dzieje. Tak, to przynajmniej macie o czym pisać, macie powód ponarzekać na Ulę i współczuć Markowi i Antkowi.
Wymyślasz mi scenariusz na dalszą część opowiadania? niestety nie trafiłaś. Antoś nie zachoruje, ani też nie zdecyduje się na samodzielną wycieczkę w poszukiwaniu ojca. Wymyśliłam zupełnie coś innego.

I jeszcze jedno. Idzie całkiem nieźle. Jestem przy trzeciej części.
Serdecznie Cię pozdrawiam i dziękuję za wpis. :)
jute (gość) 2015.05.14 21:43
Witaj Małgosiu.Przeczytałam,ale komentarz jutro.Jestem padnięta.Do jutra.
lectrice (gość) 2015.05.14 22:52
No dziekuje za kopa.. hahaha
On jest pasywny ale chyba czeka na jakis gest z jej strony... jakies przyzwolenie... i boi sie chyba takiego definitywnego odrzucenia... w koncu przez prawie 4 lata zyla bez niego i jakos jej go nie brakowalo... w tej pasywnosci jest zachowanie nadzei ze cos sie uda....

A ona nie szuka zadnego kontaktu chocby ze wzgledu na dziecko ! A przeciez dziecko marudzi o tatusiu........ wiec co on ma o tym myslec.... on wie, ze jego mama z nia rozmawiala... i mimo to ona milczy.... wiec wysuwa pewnie jednoznaczne wnioski.... Poki nie dziala to moze zyc mrzonka... jak zadziala i ona go zdecydowanie odrzuci to nic mu nie zostanie...

Ja myslalam, ze on tego wieczora, ktorego zobaczyl Malego pojedzie do niej i zmusi do rozmowy... potem jest ciezej bo zaczyna sie glowkowac i przemysliwac... powinien jechac wtedy spontanicznie....
K. (gość) 2015.05.15 09:40
Antek to ma jednak pecha - dumna i uparta Matka, która trochę zaczyna się robić "nie do życia" i Tatuś fajtłapa i tchórz. Aż dziwne, że z takiego połączenia takie fajne dziecko powstało... Antek jest z nich wszystkich najmądrzejszy. Fajny, rezolutny dzieciak, któremu rodzice dla jego dziwnie przez nich pojmowanego dobra, fundują kolejne dni w niepełnej rodzinie. Racji Ulki nie rozumiem - staram się ale nie potrafię - szczególnie teraz, jak mleko się rozlało. Skoro Mały poznał ojca - zgoda nie tak to powinno się odbyć - skoro o niego wypytuje, tęskni - to po co ona udaje, że sprawy nie ma i nic się nie stało. Nie chce się widywać z Markiem? OK. Boi się, że jak go zobaczy za szybko mu wybaczy? OK. Nie chce z nim gadać? Spoko, jasne. Ale na Boga tu nie chodzi o nią. Tylko o jej dziecko, które jak twierdzi jest dla niej najważniejsze. Gdyby po Antku informacja o ojcu i spotkanie z nim spłynęło jak woda po kacze to nie byłoby problemu. Antek nie chce spotykać się z Tatą, tematu dla niego nie ma i jest luz. Żyjemy jakby się nic nie stało. Ale tu wyraźnie Mały tęskni, jest ciekaw Marka, chciałby się z nim bawić. Ulka nie chce spotkań z Markiem dla siebie to nie, ale niech pomyśli o Antku, jako dziecku bez ojca a nie jako dziecku dumnej, skrzywdzonej lata temu matki. A do tego Marek kompletny tchórz, chyba niewiele go ta miłość do Ulki zmieniła - jak był tchórzem tak jest nadal. Poznał syna, chce być ojcem i przez kolejne pół roku nie robi w tym kierunku zupełnie nic. Bo raczej trudno odkrycie, gdzie mieszka jego rodzina, jeżdżenie tam i gapienie się co tydzień na nich - nazwać wielkim osiągnięciem! Zmarnował kolejne pół roku z życia swojego i swojego syna. Trudno mi to pojąć. Skoro kocha i skoro wreszcie po latach przyznał się do tego Sebie - wow trochę czasu mu to zajęło - jak z Antkiem będzie tak samo to do 10 urodzin powinien zdążyć - to niech kupi kwiaty i zapuka wreszcie do drzwi na parterze! Niech spróbuje pogadać, wytłumaczyć, zawalczyć najpierw o kontakty z synem a potem ewentualnie rozbijać skałę Ulę. I chyba po raz pierwszy cieszę się, że im szykujesz jakąś mała burzę, może to im wreszcie otworzy oczy i zmusi do działania. Na to liczę.
Może kogoś urazi ten komentarz trudno, ale po to są komentarze żeby analizować zachowania bohaterów - dziś zachowanie Ulki i Marka oceniam właśnie tak. Pozdrawiam, do niedzieli.
MalgorzataSz1 2015.05.15 15:37
Lectrice

Nigdzie nie napisałam, że Uli przez te 4 lata nie brakowało Marka. Z całą pewnością brakowało, bo kochała go bardzo mocno i chociaż nie okazał się taki jak się spodziewała i bardzo ją zranił, to takiej miłości nie da się uciąć jak kawałka plastra. Pytasz o zbyt wiele rzeczy, których wyjaśnić nie mogę, bo musiałabym za wiele zdradzić. Bądź cierpliwa, a wszystkiego się dowiesz.


K.

Sytuacja niejako się odwróciła chociaż nie do końca. Ona nie chce rozmawiać z Markiem bo zwyczajnie się boi. Tchórzy tak jak on wcześniej. Już dawno mu nie ufa i nie wierzy jego słowom. Ten strach być może jest znacznie większy od dobra Antosia choć wiemy, że nie powinno tak być. Ludzie czasami działają kompletnie irracjonalnie, wbrew zdrowemu rozsądkowi i jakiejkolwiek logice. Skoro sami Dobrzańscy mówią jej, że on nie przestał jej kochać, że bardzo zależy mu na synku, a ona mimo to nie podejmuje żadnych działań, żeby dziecko miało oboje rodziców, to jednak jest coś z nią nie halo.
Marek znalazł się w mało komfortowej sytuacji. Najchętniej rzeczywiście zapukałby do drzwi na parterze, ale ulega sugestii rodziców, by nie robił nic pochopnie i nic, czego później mógłby żałować. Jakby na to nie patrzeć sytuacja jest bardzo delikatna. Nie wiadomo jak zachowałaby się każda z nas, gdyby była w podobnej. Ja wiem, że przede wszystkim dobro dziecka, itd., ale ile jest matek, które walczą niemal na noże w sądzie nie chcąc się zgodzić na kontakty dziecka z ojcem? To rzecz jasna bardzo skrajne przypadki, ale są.

Postawa Uli i Marka jest kontrowersyjna i każda z nas ma swoje zdanie na ten temat. Gdyby nie takie różnice zdań pewnie opowiadanie byłoby przesłodzone i zbyt nudne, a mam nadzieję, że takie nie jest.
Wstrząs jest tutaj jak najbardziej wskazany, żeby przede wszystkim Uli otworzyć oczy, że konfrontacja z Markiem jest niezbędna.
A co do komentarza, ja nie znalazłam w nim nic, co mogłoby kogokolwiek urazić i bardzo Ci za niego dziękuję.
Serdecznie pozdrawiam. :)
jute (gość) 2015.05.15 22:18
Witaj Małgosiu.Biedny misio-pysio z naszego Marka,normalny gąsek Balbinek,Czy on zdąży porozmawiać z Ulą zanim zostaną dziadkami?..Matulu Facet już po czterech latach,powiedział swojemu przyjacielowi,że jest zakochany w Ulce,A może, był już odważny bo Ula wypiękniała?Ja (nie zaczyna się......) protestuję!!!..A co z seksem?..Proszę się nie krzywić,wszak to jest bardzo ważny aspekt naszego życia.No dobra ,wtedy będzie mógł się pocieszać tylko tym,że po raz pierwszy uprawia seks z babcią.Marek,zajączku jeden, nie szkoda Ci czasu? Tak właściwie jedyne co dobrze wyszło Markowi w życiu ,to Antoś.Dzieciak jest dużo bardziej "pozbierany", niż on sam.Małgosiu ,zrób coś z ty osłem,zanim będzie musiał popijać niebieskie tabletki mlekiem z gipsem!..Z tym szukaniem Ulki, też mu dobrze poszło.Niektóre typy widać tak mają.Jakbym widziała mojego ślubnego ,jak dzisiaj rano szukał mleka w lodówce.Brrrr.Pozdrawiam.Czekam na cd.
MalgorzataSz1 2015.05.15 23:33
Jute

Od mleka z gipsem to tylko kołnierzyki sztywnieją. Lepiej już napisać do "Trybuny" o ile jeszcze istnieje, bo ona zawsze wszystko wyolbrzymiała.
Nie wiem skąd masz taki szósty zmysł, ale odgadłaś bez pudła. Zmieniłam koncepcję tego opowiadania i rzeczywiście pierwsza rozmowa i pierwsze spotkanie nastąpi dopiero wówczas, kiedy Marek będzie miał już początki prostaty i zaawansowaną miażdżycę, a Ula białą laskę i psa przewodnika z powodu całkowitej ślepoty. Jak Marek ją zobaczy to pomyśli sobie, że kiedy ją poznał ona miała duże piersi i długie nogi, a teraz ma długie piersi i duże nogi i jakoś nie bardzo go pociąga. Dojdzie do wniosku, że niepotrzebnie zmarnował tyle czasu i jedyny profit tej znajomości to Antek. Mimo to historia zakończy się szczęśliwie, bo przez całkowity przypadek oboje wylądują w otwockim hospicjum i będą się tam wspierać i wspominać swoją młodość aż do śmierci.

A tak na poważnie, to już nie psiocz tak na nich, bo w niedzielnej części wreszcie zaczną ze sobą gadać.
Pozdrawiam i dzięki za zabawny komentarz. Nie pozostałam dłużna. :)
Andziok (gość) 2015.05.16 08:29
już się boję co wykombinowałaś. Może jakiś wypadek Antosia?? Tylko pytanie będzie takie: czy Marek będzie świadkiem tego wypadku, czy lekarz będzie prosił o kontakt z ojcem dziecka, bo np. potrzebna krew ???
Hahaha Ja jeszcze nie mam wykładów. Dopiero jestem w drugiej klasie liceum :) wykłady czekają mnie za półtora roku :D
Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2015.05.16 10:12
Andziok

Już Ty nie kombinuj z tym zgadywaniem. Jutro niedziela i wszystko stanie się jasne. Nie wiedziałam, że w liceum są teraz takie dziwne przedmioty. Jak Ty to ogarniasz?
miłego weekendu. :)
Andziok (gość) 2015.05.16 12:03
jak się poszło na humanistykę to takie przedmioty są :) muszę je ogarnąć, chociaż nie wiem po co mi są potrzebne podstawy dziennikarstwa, jak w ogóle nie myślę o takich studiach :/
w sumie uczymy się tam tylko dykcji i piszemy artykuły do gazety
MalgorzataSz1 2015.05.16 13:00
Andziok

Skoro piszecie artykuły i uczycie się dykcji, to podstawy dziennikarstwa są jak najbardziej wskazane. Czyż dziennikarz nie posługuje się głosem i tu niezbędna jest poprawna dykcja, czyż nie pisze artykułów do gazet? Jeśli nie chcesz nim zostać, to kim po takiej szkole?
Andziok (gość) 2015.05.16 13:39
źle mnie zrozumiałaś :)
To zwyczajne liceum ogólnokształcące, tylko profil humanistyczny. To właśnie na lekcjach podstaw dzienniksrstwa uczymy się dykcji i pisania artykułów. a ja chcę iść na zarządzanie zasobami ludzkimi :)
MalgorzataSz1 2015.05.16 16:10
Aaa, no to wszystko jasne. Zapytałam z ciekawości, bo ja okres edukacji mam już dawno za sobą.
Gośka (gość) 2015.05.17 16:27
Po przeczytaniu rozdziału stwierdziłam, że po każdej burzy musi nadejść słońce. Mam wrażenie, że Marka rekonwalescencja przejdzie bez żadnych komplikacji. Fakt, że powrócił do sił już po tygodniu to dowód na to, że chce mu się żyć. I ma dla kogo żyć. Pomimo początku optymistyczna część, bo czym ma być szansa na kontakt syna z ojcem. Kolejne opowiadanie, które niesie ze sobą dużo wartości.
Pozdrawiam i życzę spokojnego niedzielnego popołudnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz