23 marzec 2014 |
ROZDZIAŁ 10
ostatni Pshemko, wielki ekscentryk i genialny projektant firmy Febo&Dobrzański siedział w swoim przepastnym, czerwonym fotelu i z namaszczeniem gładził katalog barwnych materii spięty w zgrabny plik. ![]() - Spójrz Urszulo, czyż nie są piękne? Naprawdę stać nas na zakup tych materiałów? Muszą być bardzo, bardzo drogie. Jeszcze nigdy nie szyłem z tak wyjątkowych. - Są drogie Pshemko, ale jeśli firma ma odzyskać prestiż i uznaną markę musimy zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę. Nie będziemy oszczędzać na materiałach. Projekty są znakomite i było by szkoda, gdyby nie znalazły właściwej oprawy. Ta kolekcja będzie wyjątkowa i odniesie wielki sukces. Ja bardzo w to wierzę. Paulina dobierze dodatki. Ma drugi egzemplarz katalogu. Ty musisz tylko wybrać, z których materiałów będziesz szył i te jak najprędzej sprowadzimy. Dasz radę sporządzić specyfikację w ciągu dwóch dni? Nie ukrywam, że bardzo zależy mi na czasie. - Na pewno. Za dwa dni będziesz ją miała na biurku. Podniosła się z krzesła i posłała mu wdzięczny uśmiech. - Dzięki Pshemko. Jesteś najlepszy. Weszła do sekretariatu. Marek analizował jakieś dokumenty, a Violetty nie było. – Pewnie lata gdzieś za pomidorami – pomyślała. – Chyba i z nią trzeba będzie przeprowadzić rozmowę. Właśnie wbiegła trzymając w dłoniach dwa pudełka pomidorków koktajlowych. Uwolniła z nich dłonie i usiadła za biurkiem. Ula obserwowała ją najpierw w milczeniu, a potem wyrzuciła z siebie. - Musimy pogadać Viola. Nie może tak być, że Marek haruje, a ty szwendasz się po sklepach w godzinach pracy. Kiedyś to ja odwalałam za ciebie robotę, a teraz ma robić to Marek? Nigdy na to nie pozwolę. Albo weźmiesz się za coś pożytecznego, albo wywalę cię bez wyrzutów sumienia. Ja nie będę taka pobłażliwa jak on. Cała firma urabia się po łokcie, a ty nadal lekceważysz obowiązki służbowe. Minęły już te czasy, kiedy płaciliśmy ci za to, że po prostu jesteś. Zrobiłaś zestawienie kosztów, o które cię prosiłam? - Kubasińska przecząco pokręciła głową. – A do drukarni dzwoniłaś? - Zapomniałam… - Co z fakturami, które miałaś dać Adamowi? On ciągle ich nie ma i bez przerwy dopomina się o nie. - Bo gdzieś je wsadziłam i nie mogę ich znaleźć. - W takim razie, co zrobiłaś od rana czym mogłabyś się pochwalić? - No w zasadzie…, w zasadzie to nic… - Mam tego dość. Dostajesz tydzień. Jeśli się nie wykażesz, możesz zacząć się pakować. - Violetta jeszcze otworzyła usta chcąc coś powiedzieć, ale Ula nie dała jej szansy. – Nie chcę o niczym słyszeć. Dostałaś ultimatum, a ja po tygodniu cię rozliczę. A ty – zwróciła się do Marka – nie bądź taki dobry i nie wykonuj rzeczy, które leżą w kompetencji mojej sekretarki. Poza tym chodź do mnie. Musimy coś omówić. Weszła do gabinetu i podeszła do biurka sięgając po kalendarz. On stanął tuż przy niej. Znowu poczuł tę słodką woń perfum i zachłysnął się nią. Pochyliła się nad kalendarzem i powiedziała. - Musimy ustalić datę pokazu. Spójrz. W grę wchodzi szósty lub trzynasty maja. Siedemnastego Iga ma urodziny, o ile jeszcze pamiętasz i wtedy ja chcę być już w domu. Nie będę przyjeżdżać do firmy i oddam ci prezesurę. – Wyprostowała się i spojrzała mu w oczy. – Słyszałeś co powiedziałam? Jesteś dzisiaj jakiś dziwny. Dobrze się czujesz? – Jeszcze bardziej zmniejszył dystans między nimi. Omiótł jej twarz oddechem i wyszeptał. - Wróć do mnie Ula… - Wytrzeszczyła na niego oczy. - Słucham? Przyciągnął ją do siebie i zaczął szaleńczo całować. Wyrwała mu się i z całej siły trzasnęła go w policzek. - Jak śmiesz!? Jak śmiesz proponować mi coś takiego!? – Była wzburzona i oddychała ciężko. - Mam wrócić do ciebie jako kto? Jako jedna z wielu twoich kochanek? Miałeś wybór Marek, a nawet kilka. Postawiłeś na mnie krzyżyk tak jak i na swojej córce. Ja cię już nie kocham. Kocham mojego męża. Kocham całym sercem i nikt, i nic nie jest w stanie tego zmienić. Wbrew temu co sądzili inni, okazał się wspaniałym, dobrym i odpowiedzialnym człowiekiem. Nie dorastasz mu nawet do pięt. – Odeszła od niego i usiadła za biurkiem. Już spokojniejszym głosem powiedziała. – Nie waż się do mnie zbliżyć już nigdy więcej, rozumiesz? Nawet nie próbuj. Nie zasłużyłam sobie, żebyś obrażał mnie w jakikolwiek sposób. – Wzięła do ręki kalendarz i już opanowana powiedziała. – Datę pokazu wyznaczam na szóstego maja. Do tego dnia mają być wydrukowane foldery i zaproszenia w liczbie pięciuset sztuk. Zajmiesz się też przelewem za wynajęcie Pomarańczarni. Twojego przyjaciela czynię odpowiedzialnym za dobrej jakości catering i kwiaty. To wszystko, co miałam ci do powiedzenia. Wracaj do pracy. Wyszedł trzymając się za płonący od uderzenia policzek. Na pewno będzie mieć ślad. Był kretynem. Na co właściwie liczył, że ona będąc teraz szczęśliwą żoną i matką porzuci to wszystko i wróci do niego? A jednak chęć pocałowania jej była silniejsza. Nie zapanował nad nią i teraz będzie nosił siną pamiątkę przez kilka dni. Kiedy zamknęły się za nim drzwi, odetchnęła głęboko. Nadal gdzieś w środku czuła nerwowe dygotanie. Niczego tak nie pragnęła jak tego, żeby był już maj, a ona na zarządzie sceduje na niego prezesowski stołek. Sięgnęła po słuchawkę i połączyła się z Alexem. - Kochanie możemy wyjść chociaż na pół godzinki do parku? Muszę odetchnąć i odreagować ten stres. Proszę. - Zaraz u ciebie będę. Ubieraj się. Objęci szli wolno parkową alejką rozkoszując się ciepłem nieśmiałych, wiosennych promieni słońca. Przyroda powoli budziła się do życia. Odetchnęła głęboko i mocniej przywarła do boku Alexa. - O co chodzi Ula? Co się stało, że jesteś taka rozdygotana? - Powiem ci, ale musisz mi obiecać, że nie będziesz na mnie zły i nie podejmiesz żadnych nieprzemyślanych kroków. - Obiecuję. Nie mógłbym się na ciebie złościć. - Miałam przykry incydent z Markiem. Nie wiem co on sobie ubzdurał, ale wręcz rzucił się na mnie w gabinecie i zaczął nachalnie całować. Chciał, żebym do niego wróciła. Dostał w twarz. Powiedziałam mu, że kocham cię całym sercem, że nie dorasta ci nawet do pięt i nigdy, przenigdy nie zostawiłabym cię dla kogoś takiego jak on. Powiedziałam, żeby nie ważył się więcej robić takich rzeczy i żeby trzymał się ode mnie z daleka. - A to podła świnia. Jedną dziewczynę już mi zabrał, a teraz chce odebrać mi żonę? Już ja się z nim policzę. - Nie Alex. Nie. To dlatego prosiłam cię, żebyś nie podejmował jakichś nieprzemyślanych kroków. Trzasnęłam go tak mocno, że ślad mojej dłoni będzie nosił na twarzy przez kilka lub kilkanaście dni. Ja sprawę uważam za załatwioną i jestem pewna, że on nie będzie próbował już nigdy więcej. Obiecaj mi, że nie zrobisz nic i nie dasz mu do zrozumienia, że o tym wiesz. On pewnie myśli, że nie będę miała nawet odwagi powiedzieć ci o tym. Jak widzisz, myli się. Nasze małżeństwo od początku opiera się na szczerości, a ja nie mogłabym takich rzeczy przed tobą zataić, bo za bardzo cię kocham. - Przytulił ją mocno i ucałował czule. - Nie obawiaj się. Nic mu nie będę mówił. Pokaz zbliżał się wielkimi krokami. Nie było żadnej nawalanki. Sala w Pomarańczarni była przygotowana. Dopieszczano szczegóły. Obity zielonym suknem wybieg czekał tylko na modelki. W sali obok ustawiono stoły nakryte białymi obrusami, na których pyszniły się fantazyjne przystawki i butelki schłodzonego szampana. Zaczęli przybywać zaproszeni goście. Na wybieg weszła Ula i tytułem wstępu powiedziała kilka słów. Po niej zaczęły prezentować kolekcję modelki. Kreacje były piękne. Niewiarygodnie zwiewne i lekkie, a przy tym w wiosennych barwach. Każda nagradzana była gromkimi brawami, a w Uli i Alexie rosło z dumy serce. Podobnie Dobrzańskim siedzącym w pierwszym rzędzie wraz z Igą. Echa tego pokazu jeszcze długo nie milkły, a gazety rozpisywały się o nim w samych superlatywach. Zwyciężyli. Już nie obawiali się bankructwa, bo jego widmo rozpłynęło się wśród coraz lepszych wyników finansowych firmy. Tydzień po pokazie Ula zwołała zarząd. Przedstawiła bardzo szczegółowy raport, który wyraźnie wskazywał, że dość mocno odbili się od dna. Kiedy skończyła, spojrzała na Krzysztofa. - To wszystko tato, a właściwie to jest jeszcze jedna rzecz, którą chcę załatwić tu i teraz. Wykonałam swoje zadanie najlepiej jak potrafiłam. Teraz chcę wrócić do domu i być matką dla mojej córki. Przekazuję prezesurę Markowi z nadzieją, że już nigdy nie dopuści do tak tragicznej sytuacji. Alex nie jest twoim wrogiem – zwróciła się do Marka – i zawsze ci pomoże jeśli kiedykolwiek będziesz miał problemy. Zależy mu na firmie tak samo jak tobie i zrobi wszystko, żeby utrzymać ją na powierzchni, bo od tego zależy i nasz byt. Zgadzasz się tato? - Nie będę nalegał skoro tak postanowiłaś. Zrobiłaś dla tej firmy wielką rzecz i za to będziemy ci wdzięczni do końca życia. Tak jak będziemy wdzięczni pozostałym, bo mamy świadomość jak wiele pracy musiało to kosztować. Wracaj do domu Uleńko i zajmij się naszą wnuczką. Pod koniec kolejnego tygodnia wyprawili urodziny Idze. Właśnie skończyła trzy lata i uważała się za dużą dziewczynkę. Goście zjechali tłumnie. Byli i Cieplakowie i Dobrzańscy z Pauliną. Mała dostała tyle prezentów, że aż piszczała z uciechy. W salonie pod sufitem unosiły się chmury kolorowych balonów, a stół uginał się od przysmaków. Wszyscy byli w ferworze najlepszej zabawy, gdy usłyszeli dzwonek do drzwi. Alex wstał i poszedł otworzyć. Kiedy to zrobił ujrzał przed sobą Marka z wielką paczką przewiązaną czerwoną kokardą. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, wreszcie Marek zapytał. - Wpuścisz mnie? Chciałbym złożyć życzenia solenizantce. – Alex odsunął się. - Proszę. Wejdź. Tylko ciebie brakowało. Teraz rodzina jest w komplecie. Marek wszedł witając się ze wszystkimi. Podszedł do Igi stojącej przy matce i uklęknął. - Wszystkiego najlepszego kochanie z okazji urodzin. A tu masz ode mnie prezent, który mam nadzieję ci się spodoba. - A co to jest? – Spytała. - Musisz rozpakować. Jak chcesz to ci pomogę. Zaczęli zdzierać kolorowy papier. Oczom wszystkich ukazał się śliczny, różowy rowerek z czterema kółkami i z wiatraczkiem uczepionym u kierownicy. Mała aż westchnęła. - Tata, zobacz jaki piękny! Dziękuję Marek. – Podeszła odważnie do niego, objęła go za szyję i po raz pierwszy z własnej nieprzymuszonej woli pocałowała go w policzek. Poczuł wzruszenie i zaszkliły mu się w oczach łzy. Nareszcie zrozumiał co stracił. Kiedy wrócili na swoje miejsca przy stole Alex wstał i powiedział. - Znacie mnie i dobrze wiecie, że jestem człowiekiem słownym. Podczas naszego pobytu w Mediolanie, już po naszym ślubie obiecałem coś Uli. Obiecałem jej podróż poślubną. Taką z prawdziwego zdarzenia. Wyjeżdżamy na początku sierpnia na Seszele. Tu prośba do dziadków Dobrzańskich, żeby w tym czasie zajęli się Igą. Może być nawet tak, żeby była tydzień u was a tydzień w Rysiowie. Jak już chcecie. My chcielibyśmy spędzić ten czas tylko we dwoje i chyba nam się to należy, a przynajmniej tak uważamy. - My też tak uważamy synu – odezwał się Krzysztof. – Mamy nadzieję, że solidnie wypoczniecie, a my poradzimy sobie z naszym słodkim szkrabem. Na dwa tygodnie przed wylotem Ula poczuła się słabo. Od razu nabrała podejrzeń, że może być w ciąży. Spóźniał jej się okres. Nie mówiąc nic mężowi zakupiła dwa testy ciążowe. Obydwa potwierdziły jej podejrzenia. Poszła do ginekologa i porobiła wszystkie badania łącznie z USG. Postanowiła, że na razie nic Alexowi nie powie. Dopiero jak będą na miejscu zrobi mu niespodziankę. Dobrze pamiętała jak Marek zareagował na wiadomość o ciąży, ale Alex był inny i chociaż czaił się w niej niepokój to wierzyła, że ta wiadomość go ucieszy. Wreszcie nadszedł dzień wyjazdu. Ucałowali swoją córeczkę i obiecali, że przywiozą jej coś ładnego z tej podróży. Alex wynajął apartament w Hilton Seychelles Northolme Resort & Spa. Hotel był pięknie położony nad samym oceanem, a z drewnianego tarasu rozciągał się urzekający widok na zatokę. Wieczorem usiedli z lampkami słabego, słodkiego wina na wygodnych fotelach i rozkoszowali się widokiem zachodzącego słońca. ![]() - To bardzo piękne miejsce – wyszeptała. – Przypomina rajski ogród. – Zerknęła na wpatrzonego w ocean Alexa. – Muszę ci coś powiedzieć kochanie. Trochę się obawiam jak na to zareagujesz, ale przecież obiecaliśmy sobie szczerość. Przed wyjazdem poszłam na badania i okazało się, że jestem w jedenastym tygodniu ciąży. Będziemy mieli dziecko. Zostaniesz ojcem. – Popatrzyła na niego niepewnie. On najpierw z niedowierzaniem słuchał tego co mówiła, a potem zerwał się z fotela i wziąwszy ją na ręce odtańczył jakiś szaleńczy taniec. - Ula! Jestem taki szczęśliwy! Taki szczęśliwy! Już kocham to maleństwo. Gdzie się ukrywasz? – Odsłonił jej bluzkę i zaczął z czułością całować płaski jeszcze brzuch. – Nawet nie wiesz jak niecierpliwie czekałem na taką wiadomość. Dziękuję ci kochanie. Jestem taki wzruszony. - Ja też się bardzo cieszę. Marzyłam o drugim dziecku, ale boję się, że znowu w czasie ciąży nadmiernie utyję, a ty... - Nie obawiaj się, - przerwał jej - przecież już raz przez to przeszliśmy, prawda? – Nawet jeśli trzeba to będzie zrobić powtórnie, damy sobie radę. Pamiętasz co powiedziałem wtedy u Dobrzańskich, gdy zawiadomiliśmy ich o naszym ślubie? Powiedziałem, że kocham cię bezwarunkowo bez względu na to ile ważysz i nadal tak cię kocham. Musisz w to uwierzyć i zaufać mi. - Ufam ci i wierzę. Kocham cię jeszcze bardziej niż kiedyś, bo jesteś najlepszym co dostałam od losu. A teraz chodź i przytul mnie mocno tatusiu. Uśmiechnął się i zamknął ją w swych ramionach. K O N I E C |
jute (gość) 2014.03.23 00:17 |
NOOOO ! Reszta dzisiaj,tylko trochę póżniej. |
MalgorzataSz1 2014.03.23 00:23 |
hahaha. Doczekałaś się! Dobrej nocy Jute. |
lectrice (gość) 2014.03.23 01:00 |
Prawdopodobny byczkoland : W grę wchodzi szósty lub trzynasty maj. - "maja"? ale boję się, że znowu po porodzie utyję, a ty... - ona nie po porodzie utyje tylo w czasie ciazy... moze lepiej : ale boję się, że znowu po porodzie zostana mi nadmierne kilogramy , a ty... albo : ale boję się, że znowu w czasie ciazy nadmiernie utyje . No i nie wiemy czy wywalila Viloe czy nie ! Konczy sie sielankowo.... Nawet Marek zbliza sie do corki choc to, ze sie jej wyrzekl mrozi krew. Ma caly czas dostep do niej ale ona kiedys jednak zrozumie, ze on sie jej zrzekl, ze kiedys jej zupelnie nie chcial ! Wyjatkowo zgodnie zyja w tej rodzinie mimo tego, ze sa ciagle blisko siebie ! No a od czwartku nowa historia i caly czas bez konca opublikowanego, nie lubie tych poczatkow ! |
lectrice (gość) 2014.03.23 01:03 |
Viola aby nie wyleciec bedzie musiala sie sprezyc wiec bedzie to stresujace. Zwiekszy jej sie spozycie pomidorow, nie lepiej by bylo gdyby zaczela je chodowac w pracy ? Wtedy by miala prosto z krzaczka ! |
MalgorzataSz1 2014.03.23 09:51 |
Lectrice Byczki za chwilę poprawię. Co do Violi zakładam, że jednak wzięła się w garść i zaczęła pracować jak dzika mrówka. Dzięki za wyłapanie czterokopytnych. Miłej niedzieli. Pozdrawiam. :) |
bewunia68 (gość) 2014.03.23 10:09 |
Gosiu! Co ten Marek sobie myślał całując Ulę? Nic nie myślał chyba? Ciekawe czy zaplanowałaś dla Aleksa córkę czy syna? A tak na poważnie to nie umiem wczuć się w Aleksa jako męża i ojca. Za bardzo wbił mi się w świadomość jego wizerunek w serialu. Ale czytać o nim jako wspaniałym człowieku to nie przeszkadza. Drobna uwaga do łapacza byczków. chodowanie pisze się przez samo H Pozdrawiam |
MalgorzataSz1 2014.03.23 10:25 |
Bewuniu Wierz mi, że i ja w mojej pamięci zachowałam obraz podłego Alexa. Alexa bez skrupułów i sumienia. Mściwego, niereformowalnego drania. A jednak ten obraz był inspiracją, żeby czasem pokazać go w innym świetle jako zupełnie normalnego człowieka z normalnymi odruchami, żeby właśnie przełamać ten utrwalony stereotyp. Poza tym lubię myśleć, że nawet najgorsi mogą się zmienić pod warunkiem, że zaistnieją ku temu sprzyjające okoliczności. Marek zadziałał spontanicznie. Zupełnie wyłączył myślenie, na szczęście siarczysty policzek ostudził jego zapędy. Niestety nie przewidziałam płci dla dziecka, bo i opowiadanie kończy się wcześniej. Pozostawiam to wyobraźni czytelników. Dziękuję Ci Bewuniu, że przeczytałaś całość i zawsze komentowałaś. W czwartek zapraszam Cię na nowe opowiadanie pt. "Trójkąt". Będzie zaledwie sześciorozdziałowe, ale mam nadzieję, że dostarczy Wam trochę emocji. Serdecznie Cię pozdrawiam. :) |
Gośka (gość) 2014.03.23 12:30 |
Gosiu, miałaś rację mówiąc kiedyś, że w tym opowiadaniu nie dostrzegasz puenty. Ja jestem osobą, która chyba wszystko co czyta rozdziela na części pierwsze i jednak widzę malutki morał. Czytało się cudownie... . |
lectrice (gość) 2014.03.23 13:02 |
Bevuniu Ja lapie glownie byczki stylistyczne i gramatyczne... te ortograficzne grasuja u mnie raczej bezkarnie... chyba w smaku nie sa najlepsze i dlatego tak im poblazam. No ale widze, ze wspolnymi silami jakos damy im rade, tym bardziej, ze Malgosia tez mi nie raz dala po lapach ! |
lectrice (gość) 2014.03.23 13:13 |
Malgosiu, ale z ciebie niepoprawna optymistka, Viola SIE wezmie w garsc ! Jedyne co ona moze wziac w garsc to pomidory i sie nimi tak napakowac... ze az wzbudzi litosc i jaj nie wyleja. Co do Aleksa to ja raczej nie mialam az takich skrajnych odczuc, nie po tym jak okazalo sie dlaczego nieznosi Marka, a szczegolnie po powrocie Julii do domu mody. To byl mimo wszystko facet nieszczesliwy i facet wierny jedynej milosci, to przeciez ideal ! A, ze zrobil sie zlosliwy to z zalu, mozna zrozumiec. W twoim opowiadaniu Aleks znajduje te jedyna i moze sie zaangazowac i wiadomo, ze to na dlugo - ktotra by tak nie chciala ? |
MalgorzataSz1 2014.03.23 13:32 |
Gosiu Dziękuję Ci, że wytrwałaś. Ja być może też coś dostrzegam, na przykład to, że kto mieczem wojuje od miecza ginie, ale być może Ty dostrzegłaś dzięki swojej analizie coś zupełnie innego. Serdecznie Cię pozdrawiam i zapraszam na czwartek. :) Lectrice Alex w serialu nie budził sympatii i wręcz zrażał do siebie, ale też nikt tak dogłębnie nie analizował przyczyn tego zachowania. Jeśli wziąć pod uwagę jego stałość w uczuciach i umiejętność zaangażowania się w związek całym sercem to rzeczywiście mamy chodzący ideał i nawet nie można porównywać w tej kwestii z nim Marka. Coś Ty się tak uparła na tę Violę i jej pomidory? |
chamska (gość) 2014.03.23 13:58 |
Opowiadanie kończy się szczęśliwie dla Uli , Alexa no i dla firmy, w końcu została uratowana. Kończy się szczęśliwie tyko nie dla Marka.... bardzo mi go żal. Chyba zgoda na adopcę nie była właściwie. Tak naprawdę nikomu nie potrzebna. Przecież Alex i tak był jej ojcem,czy dla takiej więzi potrzebny jest jakiś papierek?W ten sposób Ula i Alex zamkneli Markowi droge do naprawy relacji z Igą. Bo kim on teraz dla niej jest, Markiem? A jeśli on będzie chciał być jej ojcem. Ostani rozdział daje nadzieję ,że tak właśnie będzie,że Marek bedzie starał się naprawić realcję. Bo na to chyba nigdy nie jest za późno. To jak oni jej to wytłmaczą,? Dla dziecka to będzie trudne i zburzy jej poukładany świat. Może nie mam racji, ale Ula jako matka powinna rozważyć co jest dobre dla jej dzecka. A moim zdaniem postapili troche za szybko zarówno Ula jak i Marek . Ta decyzja zaważyłą na całym jej życiu. Bo jak ona się poczuje gdy dowie sie( bo na pewno kiedys się dowie, takie rzeczy zawsze wychodzą na jaw) że własny ojciec jej nie chciał . pozdrawiam chamska |
MalgorzataSz1 2014.03.23 14:17 |
Chamska Myślę, że i dla Marka to opowiadanie w jakiś sposób kończy się pozytywnie. Jakby na to nie patrzeć nikt z rodziny nie traktuje go wrogo, nikt nie wypomina mu tego w jaki sposób potraktował Ulę i własne dziecko. Raczej wręcz przeciwnie. Ula jak najbardziej jest za poprawnymi jego relacjami z córką. Iga wreszcie przestaje się go bać i ufnie lgnie do niego. Niestety pewnych rzeczy nie da się już cofnąć. Jak to mówią nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki i wydaje się, że Marek to zrozumiał. Do Uli ma drogę zamkniętą na zawsze i to na własne życzenie, natomiast jego kontakty z córką to sprawa jak najbardziej otwarta i tylko od niego zależy, jakie one będą. Dążenie Uli i Alexa do adopcji Igi nie było ani chęcią zemsty, ani chęcią pozbawienia Marka kontaktu z dzieckiem. Oni chcieli, by Iga miała prawnie usankcjonowaną pozycję i stała się prawowitą córką Febo. Mogli równie dobrze po podpisaniu dokumentów zakazać całkowicie Markowi jej widywania, bo przecież stracił do niej wszystkie prawa. Marek miał wielokrotnie szansę zostania ojcem z prawdziwego zdarzenia, ale nigdy z tego nie skorzystał i akurat w tej kwestii w ogóle nie użalałabym się nad nim. W jednym z ostatnich rozdziałów Ula uświadomiła Marka, że nie ma zamiaru ukrywać przed Igą prawdy i w odpowiednim momencie opowie jej całą historię, więc nie jest to tak jak piszesz, że dziecko może się dowiedzieć o swojej przeszłości od kogoś "życzliwego". Nie można zakładać z góry, że dziecko w miarę dorastania zacznie nienawidzić swojego biologicznego ojca. Wszystko zależy od rodziców i od tego w jaki sposób będą jej dawkować informacje, żeby ją z tym oswoić. Ja wiem, że występują bunty nastolatków itd., ale tutaj wcale nie musi to mieć miejsca. Taka informacja nie może być podana od razu i należy umiejętnie dziecko na nią przygotować. Poza tym to dziecko musi być już na takim etapie rozwoju intelektualnego, że jest świadome i potrafi ocenić sytuację. Ja osobiście uważam że to wiek między dziesięć a dwanaście lat. Tu jest też jeszcze jeden czynnik, który jest właściwie decydujący, a mianowicie, że Iga jest bardzo do niego podobna i w miarę upływu lat sama zacznie to dostrzegać. Bardzo Ci dziękuję za ten pełen przemyśleń komentarz i serdecznie Cię pozdrawiam. :) |
lectrice (gość) 2014.03.23 14:44 |
W pelni zgadzam sie ze zdaniem komentatorki Chamskiej, oni sie za bardzo sie pospieszyli z ta adopcja, wg mnie nie powinno byc jej wcale. No ale kto mnie slucha :-))) Co do pomidorow to sama nie wiem, moze to tak ta dzialeczka Juty, moze sloneczko za oknem, jakos mi tak pomidorowo... |
MalgorzataSz1 2014.03.23 14:47 |
Ja Cię słucham Lectrice, bo jesteś moją wyrocznią w sprawie poprawności pisania, ale jeśli chodzi o treść, to sorry Winetou, ale to już tylko kwestia mojej wyobraźni, na którą czasem nie mam wpływu. Wiesz dobrze, że nie ma nigdy tak, żeby wszystkich zadowolić. |
Natalia (gość) 2014.03.23 14:51 |
Nawet nie wiesz jak bardzo szczęśliwa jestem z takiego zakończenia. Jest ono takie piękne i delikatne. Wizja bajkowej przyszłości i lekka obawa. Dopiero wczoraj czytając poprzednią część jakoś polubiłam Aleksa. Zrozumiałam, że on nie był zły z natury tylko po prostu był nieszczęśliwym człowiekiem i miał do Marka żal. To wszystko się skumulowało i dało obraz takiego Aleksa jakiego znamy a serialu. Jestem pewna, że gdyby serial zawierał wątek miłości Aleksa i Julii, a nie tylko wspomnienia i zdradę to byłby on zupełnie inny. Pewnie taki jak u Ciebie. Dobry, czuły i namiętny z nutką szaleństwa i romantyzmu. Moja przyjaciółka czytając tą notkę powiedziała, że ona tak nie potrafi i po prostu zamieniła sobie Aleksa na Marka i odwrotnie. Można i tak, ale to już takie nudne. Nie twierdzę, że nie czyta się miło opowiadań w których Ula jest do szaleństwa zakochana w Marku z wzajemnością, albo gdy Dobrański tak o nią zabiega i cierpliwie czeka na jej miłość. Przyznam Ci się szczerze, ale tak wiesz w tajemnicy. Przeczytałam niezliczenie wiele opowiadań o BrzydUli Twoich i nie tylko , wiele z nich było dobrych i bardzo dobrych. Zdarzały się historie, które były dobrze wymyślane, ale przekaz był średni, zdarzały się też historie, które były świetne. Takie, które czytało się z zapartym tchem. Nigdy natomiast nie przeczytałam opowiadania, ani miniaturki, która oddawałaby w 100% charakter postaci. Chciałabym przeczytać coś i poczuć się jakbym czytała scenariusz kolejnych odcinków tej opowieści. Sama chciałabym umieć coś takiego napisać. Niestety. Jeśli Ty przeczytałaś coś takiego lub może napisałaś, bo nie przeczytałam jeszcze kilku Twoich opowiadań to proszę o jakąś informację. Pozdrawiam serdecznie :) |
MalgorzataSz1 2014.03.23 15:02 |
Natalio Ja już gdzieś wyżej pisałam właśnie o Alexie tym serialowym, że był taki wredny i niedostępny. Jednak nikt nie zastanawiał się nad przyczynami takiego zachowania. Gdybyśmy właśnie mieli informacje, ja to było zanim on poróżnił się z Markiem, być może nasza opinia o nim była by całkiem odmienna. Piszesz, że chciałabyś przeczytać opowiadanie w którym ktoś pokusiłby się o oddanie w 100% charakteru postaci. Nie bardzo to rozumiem przyznam szczerze. Charaktery wszystkich postaci zostały nakreślone w serialu. Ja oczywiście nie zawsze się tego trzymam, ale też staram się wtedy jak najlepiej opisać jej zachowania i osobowość. To nie dzieje się od razu, ale wychodzi w miarę kolejnych rozdziałów. Nie wiem jak miałabym opisać w 100% charakter Marka, Uli, Alexa i Pauliny. Opisuję ich wzajemne relacje, sposób zwracania się do siebie i ich emocje. Do tej pory sądziłam, że dość dobrze oddaję charakter każdej z nich, a tu taki strzał z Twojej strony. Po prostu uświadom mnie czego się spodziewasz i co należy rozumieć pod pojęciem tych 100%. A tak w ogóle to bardzo się cieszę, że Alex wreszcie przypadł Ci do gustu. Wielkie dzięki, że wpadłaś. Pozdrawiam najcieplej. :) |
lectrice (gość) 2014.03.23 15:09 |
No ja wiem, ze nikt mnie nie slucha, poczawszy od moich dzieci ktore maja wieeeelkie z tym problemy... Wiec to nie byl zarzut tylko stwierdzenie i niestety niezaleznie od tego czy mnie ktos slucha czy nie ja gadac bede... bo lubie. Ja gadam nawet do wrogow (ta w lusterku), ona nie zawsze mnie slucha, poza tym odpyskuje natychmiast ! Co za zycie, dobrze, ze chociaz mozna sobie pogadac ! |
lectrice (gość) 2014.03.23 15:12 |
Za oknem juz nie ma sloneczka, leje jak ch...., troche obawiam sie o te pomidory... |
MalgorzataSz1 2014.03.23 15:21 |
U mnie nie leje, ale do niedawna lało i zdecydowanie zrobiło się chłodniej. Słońca brak. O pomidory się nie martwię, bo nie uprawiam. :D :D :D |
lectrice (gość) 2014.03.23 15:35 |
No ja tez nie bo przy mnie roslinki jakos nie chca rosnac... Sama ie wiem dlaczego, moze dlatego, ze sie komplatnie nimi nie zajmuje, nie podlewam i ciagle o nich zapominam ? Nie wiem czy jest to wystarczajacy powod aby taka roslinka odmowila wspolpracy, przeciez tala roslinka nie mysli to jak moze tak dokladnie przeanalizowac moje postepowanie i zdecydowac, ze u mnie nie bedzie rosla ??? No ale gdybym Hodowala (uklon w strone Bewuni) te pomidory to bym sie, byc moze zaniepokoila, bo LEJE, moze by te pomidory umylo, bylyby prosto z krzaka na salatke? Uprzedam twoje pytanie, dzialki nie posiadam bo dzdzownic nie lubie, a one podstepnie sie w ziemi chowaja... |
Jute (gość) 2014.03.23 15:43 |
Witaj Małgosiu. Jednak zaciążyłaś Ulkę. co prawda przy pomocy Aleksa ale jednak. Fajnie.Myślę,że zwłaszcza Aleksowi była potrzebna taka dodatkowa klamerka spinająca ich związek.Dobre i ciekawe opowiadanie pomimo tego,że Dobrzański okazał się taki niedobry.Zapowiada się fascynujący tydzień na blogach. Pozdrawiam. |
MalgorzataSz1 2014.03.23 16:20 |
Dzięki Jute. Bardzo obawiałam się, że taki Alex w dodatku w konfiguracji z Ulą nie spodoba się większości wchodzących na ten blog, a jednak mile jestem zaskoczona, bo nikt za bardzo nie piętnował mnie za to. Frapujący tydzień na blogach? Których? W środę dodaje Amicus, w czwartek ja. Kawi już dodała, to kto jeszcze? Pozdrawiam Cię Jute. U Ciebie w górach też deszczowo? |
MalgorzataSz1 2014.03.23 16:28 |
O rany Lectrice, to masz tak jak ja. Ja mam kompletną sklerozę jeśli chodzi o podlewanie. Za to mój mąż doskonale o tym pamięta i czasem mruknie coś do roślinek, żeby szybciej rosły, ale rzecz dotyczy tylko tych doniczkowych. Wprawdzie widziałam już kiedyś uprawę pomidorów w doniczkach na parapecie okiennym, ale sama się nie zdecyduję. |
mentalista23 (gość) 2014.03.23 17:06 |
melduje że przeczytałam a teraz muszę przeczytać coś jeszcze dla równowagi psychicznej nie mam zastrzeżeń co do opowiadania ale dla mnie Ula bez Marka jest jak ręka bez palców i odwrotnie od taki mój urok albo odwrotnie |
MalgorzataSz1 2014.03.23 17:15 |
Mentalisto To było moje pierwsze opowiadanie, w którym Ula nie jest z Markiem. Pozostałe kończą się wyłącznie taką konfiguracją. Obiecuję Ci, że następne tzn. te trzy przygotowane do publikacji będą standardowe. Dziękuję, że czytałaś. Serdecznie Cię pozdrawiam. :) |
lectrice (gość) 2014.03.23 17:48 |
No prosze, jak moj maz wyjezdzal na pare dni to jak dzwonil jego pierwsze slowa dotyczyly podlania kwiatkow.. a potem dopiero jak sie mamy... On gadal do tych roslinek i bez przerwy cos znosil do domu, przestawial, kupowal im jedzonko tzn rozne przeparaty aby im sie lepiej roslo... itp |
jute (gość) 2014.03.23 18:11 |
Nie było mnie chwilę ,a tu takie nowości,Lectrice uprawia pomidory w doniczce (oczywiście w dresie),przemawia do nich mąż Małgosi,żeby napakować nimi Violettę,żeby wyleciała z pracy, Absolutnie zgadzam się z mentalisą dodam jeszcze jak groszek bez marchewki,lato bez słońca, niebo bez gwiazd,studnia bez wody,słoń bez trąby motyl bez skrzydełek,seks bez nie dokończę.U mnie _-o szyby deszcz dzwoni,deszcz dzwoni wiosenny?Głowa mi chyba schudła. |
Lectrice (gość) 2014.03.23 18:18 |
Dlaczego tak trudno się nazywasz? Jesteś na ty blogu specjalistką od deklinacji. Jak się będą miały w dopełniaczu organy, nie płuca czy nerki ale instrument. |
MalgorzataSz1 2014.03.23 18:18 |
Jute Chyba schudła, bo wszystko totalnie pomieszałaś. W dodatku nic nie napisałaś o tych blogach, co niby ten tydzień ma obfitować w nowe notki na nich. |
MalgorzataSz1 2014.03.23 18:19 |
Lectrice Do kogo Ty piszesz i kogo nazywasz specjalistką od deklinacji? Chyba nie załapałam. :( |
jute (gość) 2014.03.23 18:36 |
To nie Lectrice pisze tylko ja do niej, no mówię ,że schudła a jednocześnie spuchła. Będzie ciekawie bo: Ty zaczynasz Swieżynkę z naszą ulubioną parą na właściwych miejscach, Amicus będzie ciekawie się ślizgać po naszych nerwach, mało? |
Amicus (gość) 2014.03.23 18:44 |
Czekałam na każdy rozdział z utęsknieniem, ale prawdę mówiąc cieszę się, po raz pierwszy, że ta historia się już skończyła. Bo nie lubię konfiguracji Ula-ktoś inny. Chociaż mam świadomość, że Marek swoim postępowaniem i zachowaniem przekreślił się nieodwracalnie. To jego 'rzucenie' się na Ulę było idiotyczne, ale w momencie spotkania z Igą zrobiło mi się go żal. Przekreślił się całkowicie jako ojciec, nie ma do niej żadnych praw i jest dla niej i zawsze już będzie tylko Markiem. Zasłużył, niewątpliwie, ale mi go żal. Czekam na nową historię, która mam nadzieję skończy się w konfiguracji Ula-Marek. Pozdrawiam Cię gorąco, bo najwyraźniej wiosna znów zamienia się w zimę :) PS. Absolutnie nie ma pośpiechu. Po prostu źle zinterpretowałam tamten komentarz i sądziłam, że po raz kolejny coś mi szwankuje. |
lectrice (gość) 2014.03.23 18:45 |
Dziewczyny, JA NIC NIE ROZUMIEM, to o deklinacjach to nie ja... Potem wyczytalam, ze ktos schudl, polecialam na wage i ch.... to tez nie ja ! Cos bylo o spuchnieciu, dzieci mnie jeszcze nie obijaja, maz tez nie (nawet jak byl to nie obijal) wiec jesli juz ktos spuchl to nie ja ... Wczytam sie jeszcze raz moze cos zakumam jak na normalna zabke przystalo ! |
lectrice (gość) 2014.03.23 19:01 |
Jute strasznie zamieszalas, chyba nie tam gdzie trzeba wpisalac "lectrice". Czy ty sie mnie pytasz dlaczego ja tak skomplikowanie sie nazywam ? To nie jest skomplikowane, ja mieszkam w kraju zabojadow i "lectrice" to znaczy "czytelniczka". Jak sie pierwszy raz wypowiadalam na blogu to komputer mnie zatakowal pytaniem "jak cie zwa" no i musialam cos wymyslec, nie myslac za dlugo i wyszlo jak wyszlo ! A co ty sobie organy kupujesz ? Harmonijke sobie zafunduj, zawsze mozesz pod poduszke wcisnac jak ci sie znudzi. W dopelniaczu wszelkie organy to kogo? czego? organow. Jak sobie organy zafundujesz to od tego dzwieku okna moga ci powylatywac... |
Jute (gość) 2014.03.23 19:10 |
Tez niestety tak uważam.Miałam nadzieję,że czegoś nie wiem albo istnieje jakaś oboczna forma.Jak powiedzieć komuś, kogo się szanuje delikatnie,żeby nie urazić,że sadzi byka jak Ameryka i to publicznie. |
lectrice (gość) 2014.03.23 19:16 |
Najlepiej chyba powiedziec grzecznie ale stanowczo i bez owijania w bawelne... Ktos w twoim otoczeniu kupuje sobie organy ??????? Caly kosciol czy tylko instrument ? To troche dziwna decyzja wiec troche mi sie nie chce wierzyc... coz wszystko przeciez jest mozliwe. |
MalgorzataSz1 2014.03.23 19:21 |
Amicus Szczerze Ci powiem, że i ja odczulam ulgę, gdy wstawiłam ostatni rozdział. Jeśli jeszcze coś kiedyś popełnię to na pewno nie pożenię Febo z Cieplaczką, lub z kimś innym. A co do Marka, to była wina jest też i kara. Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, on ma to, na co zasłużył. Chciał wieść życie bez zobowiązań i tak się stało. Za oknem mam jesień. Leje sakramencko. Na szczęście ja nie muszę nigdzie wychodzić, chociaż taką dużą ilość wilgoci ciężko znoszą moje kości. Wielkie podziękowania za wizytę na blogu. Pozdrawiam najserdeczniej i odliczam dni do środy. :) |
MalgorzataSz1 2014.03.23 19:25 |
Jute, Lectrice Siedzę i rżę ze śmiechu. Już dawno nie miałam takiej polewki. Jesteście obie mistrzyniami motania. Tak zakręciłyście tymi komentarzami, że trudno się połapać, który, która napisała. No szopka noworoczna! Dzięki dziewczyny za tę ogromną dawkę śmiechu. Nadal rżę i czuję jak mi się robią zajady. Handel organami! hahahahahahaha. Umarłam. :) |
lectrice (gość) 2014.03.23 19:47 |
Jute, Wyszlysmy na jelopy, ktore nie wiedza o czym nawijaja (troce w tym duzo prawdy). Ty mi napisz co z tymi organami... To w gorach juz szum wiatru i spiew ptakow nie wystarcza ? A u ciebie w ogrodku pomidorki rosna ? Malgosiu A co z Marit ? A dlaczego ty uwazasz, ze ja motam? A co tam ja motam ? Taka spokojna osoba jak ja ! Czasem mi sie cos nie zrozumie i sie samo zamota ale ja mam zabia glowe i czasami mi sie mozg zamula (mul - zamula - zaba - staw) sama rozumiesz ! Az czasem mi cie zal, ze takie czytelniczki ci sie trafiaja ale, ze najwyrazniej muloscia do nas wielka palasz to trudno, kontymuujemy te zamulone wymiany zdan ! Uff, mulasto bylo ale wyplynelam na czyste wody. |
lectrice (gość) 2014.03.23 19:51 |
Juz wiem, juz wiem, ta podszywana "lectrice" napisala sie duza litera, a ja sie pisze mala ! O!!! Nie na darmo lubie "Expertow" i inne Police MAJAMi". |
MalgorzataSz1 2014.03.23 19:55 |
Lectrice Motaj ile wlezie, bo te nieporozumienia są naprawdę zabawne. A co do Marit, to nie wiem. Znikła gdzieś, rozwiała się we mgle, albo sadzi pomidory. Granda też jakoś cicho siedzi i ani piśnie. Naprawdę zastanawiające... |
jute (gość) 2014.03.23 20:07 |
Słonko ,Lectrice, to nie jest szkoła,ja tu nie jestem od uczenia i poprawiania.Nie mam zamiaru nikogo zawstydzać.Nie mój cyrk i nie moje małpy,a wstyd mój.Tylko nie wiem dlaczego.Nic to , chyba wykonam anonimowy telefon. |
lectrice (gość) 2014.03.23 20:18 |
Jute Nagraj takie organy (albo zainwestuj w nagranie z Oliwy) i pusc to nagranie z megafonu pod oknami przyszlych nabywcow organow o szostej rano i tak przez tydzien bozy albo i dwa. Mysle, ze cie sami o harmonijke beda blagac. Obiecuje, ze jak jeszcze mi cos przyjdzie do glowy to napisze... Jute, te organy to duze ? , bo trzeba miec odpowiednia chalupe do tego ! |
jute (gość) 2014.03.23 21:01 |
lectrice dobrych rad nigdy nie jest dość. Czy te pomidorki nie były trujące? |
lectrice (gość) 2014.03.23 23:16 |
Co do pomidorkow to nie wiem, jeszcze tu jestem wiec chyba byly w porzadku... |
lectrice (gość) 2014.03.23 23:28 |
Jute Ten cyrk to na stale ? A kto bedzie malpy uczyl grac na tych organach ? A ja bym chciala to zobaczyc, zalatwisz darmowa wejsciowke ? |
jute (gość) 2014.03.23 23:37 |
lectrice dlaczego radzisz inwestować w oliwę,mnie wystarcza olej słonecznikowy rozleję na chodniku przed organem(tak jak owa sławna Anuszka rozlała na turnikiecie) organ wpadnie pod tramwaj i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. |
jute (gość) 2014.03.24 00:09 |
Zależy od małp, a one jak to zwykle małpy złośliwe są. Nie wiem jak będzie. Wejściówki? sądzisz ,że będą nam potrzebne?. Optymistka!. |
lectrice (gość) 2014.03.24 00:17 |
Czyli ze spektaklu z malpami w roli glownej nici... Ja widze, ze ty sama obfitujesz w pomysly organozagladcze, ja tylko nie wiem jak ty tym organom wytlumaczysz, ze maja pod tramwaj sie wtelepac. No i po tym co zamierzasz to naturalnie wszyscy beda zyli dlugo i szczesliwie oprocz organow... A co do oleju oliwkowego to (w momencie doradzania oliwy) kierowalam sie nastepujacymi pobudkami : wiadomo wszem i wobec, ze oliwa zawsze sprawiedliwa, a olejek wonny leje sie przez lejek ! Jesli nie zrozumialas to zjedz pomidora ! Moze juz zostaw te organy i nie dolewaj oliwy do ognia (ja przepraszam, ze znowu z ta oliwa ale niestety powszchnie wiadomo, ze oleju sie nie dolewa), wracajac do oliwy - nie dolewaj juz nic bo sie z tego zrobi jedna wielka plama ! A ty jestes pewna, ze dobrze zrozumialas, "oni" reczywiscie o organach - instrumencie muzycznym mowili bo jesli to mlode osoby to moze "oni" raczej o organach zmyslowych nawijali (tym bardziej, ze istnieja rozne instrumenty wspomagajace...). Mam nadzieje, ze raczej sie do nieczego nie przydalam... Ewentualnie sluze antyrada... a jak sie juz zupelnie nic nie da zrobic to istnieja jeszcze zatyczki do uszu...... |
jute (gość) 2014.03.24 00:45 |
Jeszcze klapki na gały by się przydały.A może to jest jakiś regionalizm.Pójdę dzisiaj świtem bladym i dopiszę końcówkę., albo za- pomnę o sprawie, ale kiedyś mogę usłyszeć np. od własnej wnuczki (za karę) zwrot :mój gitar i wtedy " se sekne"jak u Nohavicy. Idę spać. Ranki są ponoć mądrzejsze niż wieczory. Kobranocka. |
lectrice (gość) 2014.03.24 01:05 |
Noc najlepszym doradca, a jak te organy dla wnuczki to ty musisz za wzorowa babcie robic i mlode talenty wspomagac... a nie dusic w zarodku chec rozwoju. I jako kochana babcia powinnas ... rada sluzyc (najladniejszy kolor wybrac np., zeby ten muzyczny organ mieszkania twych dzieci nie szpecil.). No, masz pole do popisu! A takie organy to duzo halasu robia ? Bo jak wnuczka bedzie cwiczyc to sasiedzi beda mysleli, ze to niedziela i na msze czas ! To ty wnuczce poradz, zeby cwiczyla bez przerwy, a ty po sasiadach z taca pobiegaj... bedzie z pozytkiem ! No widzisz ! Bedzie dobrze ! Jeszcze ci sie te organy spodobaja ! Przespij sie z tym projektem, a od jutra plan rozwoju zacznij pisac (jak Ula). Powodzenia w nowej organicznej erze muzycznego postepu ! Dobranoc, niech ci sie organki przysnia ! |
ADRIANCREVAN (gość) 2014.03.24 14:04 |
Witaj Małgosiu, dopiero dziś dotarłam tutaj :-) wczoraj mimo niepogody pojechaliśmy w góry, ale bez pieszych wycieczek :-) mimo to było bardzo fajnie a deszcz padał dopiero jak wracaliśmy po drodze :-) Byłam w Miedzybrodziu na górze Żąr.:-) a jak widze Ty nie próżnujesz i całkiem przyjemny happy end u Ciebie, choć odmienny od tych pozostałych . Ciesze się jednak,że to opowiadanie odbiega od stereotypu : Ulka + Marek = Happy End :-) jest inne i przez to wyjatkowe i porusza jak zawsze wiele ciekawych tematów :-) ja dziś pisałam niezłą scenkę i jak uda mi się skończyć to zaraz wrzucę na bloga, choć z czasem jak zawsze kiepsko, bo mam kilka kartonów kosmetyków do popakowania i 3 prace do napisania z Maty , Historii i Agnielskiego :-) pozdrawiam Cię serdecznie , buziale Ania |
MalgorzataSz1 2014.03.24 14:40 |
Aniu Ciesze się, że w ogóle dotarłaś i przeczytałaś. Nadal podtrzymuję sugestię, że powinnaś się dać sklonować. Zdecydowanie za dużo bierzesz na siebie. Zaglądam ciągle na Twój blog czekając na kolejną część, ale nie naciskam wiedząc jak wiele masz zajęć. Zrób najpierw to, co najważniejsze, a potem skup się na blogu. Dzięki za komentarz. Pozdrawiam najserdeczniej. :) |
ADRIANCREVAN 2014.03.24 15:12 |
JUŻ wkleiłam, musiałam dokończyć, ale myślę że nie bedziesz miała na co narzekać ;-) |
Amicus (gość) 2014.03.24 15:55 |
Małgosiu, wyjątkowo dzisiaj zapraszam na nowy rozdział 'zapomnij o mnie' ;) |
Natalia (gość) 2014.03.25 00:37 |
Coś się ostatnio ze mną dzieje i wybieram jednak happy endy. Nie muszę chyba dodawać, że to świetne opowiadanie, prawda? O tym doskonale wiemy. Czekam tylko, aż rozpoczniesz nowe :) Pozdrawiam Cię serdecznie |
MalgorzataSz1 2014.03.25 10:15 |
Natalio Być może z wiekiem łagodniejesz, chociaż Ty chyba jesteś całkiem młodą osobą. Ja osobiście bardzo się z tego cieszę, ponieważ ja rycząca sześćdziesiątka (no jeszcze mi trochę brakuje) mam płacz na końcu nosa i Twoje rozdziały choć napisane bardzo pięknie, zawsze są bardzo emocjonalne i niestety nie spływa to po mnie, bo przeważnie wszystko dogłębnie przeżywam. Dzięki a miłe słowa odnośnie opowiadania. Zerknęłam na Twój blog i widzę ostatnią część więc za chwilę się tam przeniosę. Serdecznie Cię pozdrawiam Natalio. :) |
lectrice (gość) 2014.03.26 18:47 |
Jutro czwartek, przypominam na wypadek gdyby ci sie kalendarz zgubil, komorka rozwalila lub zwyczajnie bys pospala wieczorkowa ale jeszcze nie nocna pora, obudzila sie wybita z rytmu i bys sie w datach pogubila... |
MalgorzataSz1 2014.03.26 18:56 |
Lectrice Naprawdę nie wiem, co ja bym bez Ciebie poczęła. Byłabym jak to, nie przymierzając, dziecko we mgle. Dobrze, że czuwasz. Pozdrawiam. :) |
lectrice (gość) 2014.03.26 19:21 |
No widzisz, jednak dobrze wyczulam czasowo przestrzenne zagubienie u Autorki ! A skad ona tyle mgly bierze ? I dlaczego dziecinnieje? No moze jak juz tak sie zagubi totalnie w przestrzeni wiekowo meteorologicznej to moze wszystko jej sie, grzecznie mowiac, pomiesza i wstawi opowiadanko od konca... Bo mnie denerwuja te poczatki kiedy nie wiem co dalej i jak sie skonczy i juz ! |
MalgorzataSz1 2014.03.26 19:38 |
Lectrice. Z demencją starczą u mnie nie jest jeszcze tak źle i na szczęście rozróżniam koniec od początku. W tym wypadku nie będę oryginalna. Wstawię początek. :) |
lectrice (gość) 2014.03.26 20:01 |
Na szczescie, na szczescie... dla kogo szczescie dla tego szczescie, a glupiemu radosc ! A ja sie wcale nie ciesze... czy to dowod na to, ze nie jestem glupia ? (czlowiek szuka dowodow gdzie moze...) A jakbys stworzyla lustrzany blog? W lustrze jest wszystko na opak ! |
jute (gość) 2014.03.26 20:06 |
Chciałam tylko uprzejmie przypomnieć,że czwartek zaczyna się po 24,00. ? Ale jestem ciekawa co będzie !, |
jute (gość) 2014.03.26 20:08 |
Małgosiu proponuję drugi blog "Lectrice po drugiej stronie lustra" |
lectrice (gość) 2014.03.26 20:15 |
Jute Dlaczego chcesz stworzyc blog z ta malpa, ktora ja widze co rano (w lustrze). Ona mnie denerwuje i wkurza, a ty z niej bohaterke bloga chcesz zrobic, kurcze ona nie zasluzyla sobie na takie honory ja sie chyba pogniewam ! Ale co do poczatku czwartku to sie w pelni zgadzam, jutro ide do kieratu, ale jak trzeba to dotrwam ! |
jute (gość) 2014.03.26 20:39 |
Lectrice wyjaśniam.1, Życzyłaś mi nie dawno żeby mi się przyśniły małe organki w większej ilości. I to było świństwo!. No chyba ,że to miał być odwrotnie i z właścicielem w całości.2. Może i dla mnie jakaś rólka by się znalazła- królika albo susła. Susła stanowczo susła. Małgosia nas zbanuje za te głupoty na jej własnym blogu. Ale Małgosiu, zabroniłaś tylko spamu a nie głupoty? |
lectrice (gość) 2014.03.26 21:00 |
Jute ! dementum co do zyczen sennych... w zwiazku z tym, ze u ciebie panuje moda na instalowanie Oliwy w pokoiku za sciana i, ze raczej pasjonatka tej mody nie jestes to ja ci grzecznie pozyczylam, zeby ci sie takie zwykle organki dla dzieci przysnily... tak dla przeciwwagi tej Oliwy. A ja nie sadzilam, ze masz az takie zaptrzebowanie na konkretny organek z wlascicielem, no skoro tak to zycze ci tylu wlasciecieli ile organkow i tylu organow ilu wlascicil (no chyba, ze ci sie wlascieciel mutant trafi co to dwa organy ma... !). A dlaczego ty chcesz chrapac na blogu o mojej zmorze z lustra ? Myslalam, ze mi pomozesz ja zwalczac albo chociaz usadzic, zeby wiedziala kto tu rzadzi, a ty zamiast sie pozytecznie wykazac planujesz spac i wypiac sie na moje problemy z ta druga ! Co do Malgosi to chyba uwaza nas za nieuleczalne przypadki, kupila sobie masc na zajady i postanowila przeczekac... |
jute (gość) 2014.03.26 21:06 |
Nowa zapowiedż. Nowa zapowiedż,Nowa zapowiedz ! słyszycie jak wrzeszczę! A ja ślepa komeda dopiero teraz zobaczyłam! |
MalgorzataSz1 2014.03.26 21:36 |
Dziewczyny! KOCHAM WAS! Zajady coraz większe i obawiam się, że jak tak dalej pójdzie to jutro będę je mieć naokoło głowy. Jute, brawo za spostrzegawczość! Rzeczywiście skończyłam pisać kolejne opowiadanie. Jeśli jesteście takie wytrwałe, to ja postaram się dotrzymać Wam kroku i wstawię pięć do osiem po dwunastej. Lectrice, nie bądź taka samokrytyczna i spójrz łagodniej na tę po drugiej stronie lustra. :) |
lectrice (gość) 2014.03.26 23:38 |
Jute Musialam cos napisac z tej radosci : Na blogu szerokim, którego okiem Nawet sokolim nie zmierzysz siedzac, na ekran skeruj głowę, i nowa publikacje namierzysz Ja mysle, ze to nowe opowiadanie to o nas bo czasami ciekawe i madre komentarze wstawiamy ale Pozory myla !!!! Malgosiu, ty nie musisz mi dotrzymywac kroku bo ja nigdzie nie ide, za pozno na wycieczki, siedze przed komputerem i iiiii iiiiiiiiiii czekam ! To ty juz nie czlap nigdzie bo szkoda czasu ! A co do tej w lustrze to jedno jej musze przyznac: nie jest specjalnie obrazalska ! |
MalgorzataSz1 2014.03.26 23:49 |
Lectrice Już nie będę się czepiać tej dosłowności (mam tu na myśli dotrzymywanie kroku), bo dobrze wiesz o co chodzi. Nie o to chodzi o co chodzi, ale o to chodzi, żeby dobrze szło. Tekst za chwilę wstawię, ale nie mam już siły na korektę. Tę całą masę byków zostawiam Tobie do wyłapania jutro, o ile znajdziesz czas. |
lectrice (gość) 2014.03.26 23:58 |
Cytuje " Nie o to chodzi o co chodzi, ale o to chodzi, żeby dobrze szło." Cudenko, i o to chodzi ! Sama bym na to nie wpadla (no chyba ze bym szla z zamknietymi oczami lub gleboka noca...). |
jute (gość) 2014.03.27 00:01 |
Tu suseł to o co w końcu chodzi? |
lectrice (gość) 2014.03.27 00:08 |
Trzeba bylo nie spac , cwaniaczku to bys rozumial susle drogi ! Ja tu na ryja padam ze zmeczenie, oka nie zmruzylam bo intelektualnie na rozumie juz mam odciski, a ty leniuchu wyspany ? |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz