Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"BEZWARUNKOWA MIŁOŚĆ" - rozdział 4

 

02 marzec 2014
ROZDZIAŁ 4



Wjechali na niewielkie wzniesienie i zatrzymali się. Wokół rozciągał się las i mamił swoim cieniem.
- Trochę odpoczniemy Ula. Mam ze sobą koc i nawet przygotowałem dla nas sałatki.
- A ja pomyślałam o kawie i zaraz ją podam.
Zeszła z roweru i z jednej z sakw umieszczonych po obu stronach bagażnika wyjęła termos nalewając ciemny płyn do plastikowych kubków. Z przyjemnością zanurzył usta w smolistej cieczy.
- Pyszna. Czarna i gorzka. Taką najbardziej lubię. – Uśmiechnęła się do niego wdzięcznie upijając ze swojego kubka kilka łyków. Wyciągnęła się na kocu leniwie wystawiając do słońca twarz. Spojrzał ciepło na nią. Nawet nie była świadoma tego, że zakochał się w niej. On sam odkrywszy to był zdumiony, bo po rozstaniu z byłą dziewczyną, która zdradziła go właśnie z Markiem, nie sądził, że będzie potrafił zakochać się po raz drugi. A jednak to właśnie Ula wyzwoliła w nim te wszystkie zepchnięte na dno serca uczucia. Łapał się na tym, że tęskni za nią. Za jej błękitnymi oczami i za jej serdecznym uśmiechem. Bardzo pragnął, żeby odwzajemniła tę miłość, ale był też świadomy tego, że ona nadal może kochać Dobrzańskiego. Odstawił kubek z kawą i przekręcił się na brzuch zbliżając twarz do jej twarzy. Cicho, żeby jej nie spłoszyć powiedział.
- Zakochałem się w tobie Ula.
Gwałtownie otworzyła powieki i spojrzała w jego czarne jak węgiel oczy.
- To niemożliwe Alex – wyszeptała. – Tobie się tylko wydaje, że mnie kochasz, bo spędzamy ze sobą mnóstwo czasu. – Pokręcił przecząco głową.
- Nie wydaje mi się Ula. Do tej pory kochałem tylko jedną kobietę, która zdradziła mnie z twoim byłym mężem. Nakryłem ich. To było wiele lat temu, a ja od tego czasu nie potrafię mu wybaczyć, chociaż do tej kobiety nie czuję już nic. Bardzo długo uważałem, że zniszczył mi życie i chciałem się na nim zemścić za wszelką cenę. Od kiedy poznałem bliżej ciebie, musiałem mocno zweryfikować swoje poglądy. Teraz sądzę, że wszystko w życiu ma swoje uzasadnienie. Ona najwidoczniej nie była mi pisana. Musiałem zaznać cierpienia, by potem zakochać się na nowo. Zakochać w tobie. Jeśli choć trochę nie jestem ci obojętny to wierzę, że wraz z Igą możemy stworzyć kochającą się rodzinę. Ona już nazywa mnie tatą, a ja marzę o tym, żebyś ty nazywała mnie mężem. – Przysiadł na kolanach i wysupłał z kieszeni aksamitne pudełeczko. Otworzył je i wyjął z niego złoty pierścionek ze skromnym niebieskim oczkiem. – Wiem, że to dla ciebie duże zaskoczenie, bo z pewnością nie tego się spodziewałaś, ale klęczę tu przed tobą i proszę, żebyś dała nam szansę. Ja nie jestem taki jak Marek. Nie rzucam słów na wiatr, zawsze dotrzymuję obietnic i mogę ci przysiąc, że niezmiennie będę cię szanował i kochał bezwarunkowo. Nigdy cię nie zawiodę. – Spojrzał w jej lśniące od łez oczy. Sam też był wzruszony. Z drżeniem serca czekał na jej decyzję.
- Nie jesteś mi obojętny Alex i myślę, że mogłabym być z tobą szczęśliwa, bo wielokrotnie udowodniłeś, że wbrew temu, co sądzą o tobie inni, jesteś dobrym człowiekiem. Przyjmuję ten pierścionek i dziękuję, że mnie pokochałeś.
Zbliżył się do jej ust i pocałował je czule.
- Jestem szczęśliwy Ula. Po raz pierwszy od tak wielu lat jestem naprawdę szczęśliwy. – Wsunął jej pierścionek na palec. – Nie chcę czekać Ula. Pojedźmy do Włoch, do Milano i pobierzmy się. Nic nikomu nie powiemy. Zabierzemy tylko twoją rodzinę. Nawet Paulinie nic nie powiem. Wiem dobrze jaka potrafi być wobec ciebie złośliwa. Na miejscu znajdą się jacyś świadkowie. Poproszę Lorenzo, żeby załatwił mi termin w urzędzie. To jedyny przyjaciel jakiego tam mam. Na pewno nie odmówi. Ja wiem, że to szalony pomysł i trochę taki na wariackich papierach, ale proszę cię zgódź się. - Uśmiechnęła się do niego szeroko.
- Już od bardzo dawna nie zrobiłam nic szalonego nie licząc tej szalonej jazdy na rowerach. Zgadzam się.
Porwał ją na ręce i okręcił się z nią wokół własnej osi. Potem zatrzymał się i przylgnąwszy do jej ust całował je długo i namiętnie. W końcu postawił ją na ziemi, a ona odzyskawszy oddech roześmiała się perliście.
- Nie możesz nosić mnie na rękach, bo mocno obawiam się o twój kręgosłup. Nadal mam jeszcze trochę do zrzucenia.
- Ula, jesteś najsłodszym ciężarem, a do zrzucenia zostało zaledwie kilka kilogramów. Zanim wszystko pozałatwiam, będziesz wyglądała zjawiskowo. To mogę ci obiecać. – Pogładziła jego policzek.
- Gdyby nie ty, nic by mi się nie udało. Tylko tobie zawdzięczam, że potrafiłam się tak zmobilizować i zrzucić ten tłuszcz. Już nigdy więcej nie dopuszczę, żebym miała ponownie tak wyglądać. Źle się z tym czułam i nie wierzę jak ktoś otyły twierdzi, że jest mu dobrze we własnym ciele. Mnie było z tym bardzo źle. Teraz czuję się świetnie. Nabrałam kondycji, a tłuszcz się wytopił jak słonina na ogniu. Dzięki tobie.
Przytulił ją mocno do siebie.
- A mówiłem, że jesteś najbardziej upartą osobą jaką znam? Ja tylko pokazałem ci możliwości, a reszty dokonałaś sama. A teraz jedźmy, bo wieczór nas zastanie.

W poniedziałkowy poranek wyszedł z windy z uśmiechem na ustach, czym wprowadził stojących przy recepcji pracowników w totalne osłupienie, bo nikt nie pamiętał uśmiechniętego Alexa. On do tej pory chodził ciągle zły i ponury jak chmura gradowa, i na nikim nie robił dobrego wrażenia. Stojący na środku holu Marek i Sebastian również wyglądali na zaskoczonych, a nawet zszokowanych tą nagłą odmianą demonicznego Febo. On ukłonił im się i nie zmieniając swojego wyrazu twarzy z rozbrajającym uśmiechem rzekł.
- Witam obu panów. Piękny dzień mamy dzisiaj.
Zbity z tropu Marek podrapał się w tył głowy i wykrztusił.
- Dobrze się czujesz Alex? – Febo na widok głupiej miny rywala parsknął śmiechem.
- Czuję się wspaniale i zapewniam, że wszystkie klepki mam na swoim miejscu. Nie zwariowałem, jeśli o to mnie podejrzewasz. W końcu ja też mam prawo być szczęśliwy, prawda?
- Szczęśliwy? Może znowu skroiłeś kolejną intrygę, która ma mnie pogrążyć i stąd to wylewające się nawet twoimi uszami szczęście?
To pytanie Marka jeszcze bardziej rozbawiło Alexa. Ryknął gromkim śmiechem i poklepał Dobrzańskiego po ramieniu.
- Ty to wiesz jak poprawić człowiekowi humor. Nie obawiaj się. Już mi nie zależy tak bardzo na twojej porażce. Mam inne priorytety. – Powiedziawszy to skłonił się im kolejny raz i pożeglował w stronę swojego gabinetu.
- Dasz wiarę? – Olszański przełknął ślinę starając się jednocześnie opanować wytrzeszcz oczu. – Febo się śmieje, Febo jest szczęśliwy. To nie jest normalny i zdrowy objaw u niego. Albo się czegoś nawąchał, albo się zakochał.
Marek popatrzył na niego z powątpiewaniem.
- Nie podejrzewam go ani o jedno, ani o drugie. O, idzie Paulina, może ona nas oświeci. – Kiedy podeszła do nich i przywitała się z nimi Marek zapytał. – Wiesz coś na temat stanu nirwany, którego właśnie doświadcza twój brat? Prawie nie stąpa po ziemi i uśmiecha się od ucha do ucha. Wygląda jakby przez weekend ktoś go odmienił.
- Serio? Nie widziałam się z nim jeszcze, ale to dziwne co mówisz. Na pewno rozmawiamy o moim bracie?
- Wredny, wysoki, z kanciastą szczęką i ulizanymi włosami. Oczywiście, że chodzi o twojego brata. Może on coś bierze? Narkotyki w sensie. – Popatrzyła na nich oburzona.
- Nie pleć bzdur. Nie znam rozsądniejszego faceta od niego. Pójdę i zapytam wprost o co chodzi.
Kiedy weszła do jego gabinetu i usłyszała, że nuci coś pod nosem była już pewna, że jej ukochany brat postradał zmysły. Przyjrzała mu się podejrzliwie, ale on nie zważając na to pełne nieufności spojrzenie wyszczerzył się do niej i wyrzucił z siebie.
- Sorella! Miło cię widzieć. Masz do mnie jakąś sprawę? Potrzebujesz czegoś? – Pokręciła głową.
- Nie, niczego nie potrzebuję. Chciałabym tylko, żebyś mi wyjaśnił skąd u ciebie taki szampański humor. Wszyscy myślą, że zwariowałeś. – Popatrzył na nią z zagadkowym wyrazem twarzy.
- Zapewniam cię, że moje zmysły są w jak najlepszym porządku. Nie zwariowałem i czuję się znakomicie, czego i tobie życzę. A teraz zostaw mnie proszę, mam dużo pracy.
Wyszła, ale ani trochę spokojniejsza. Wręcz przeciwnie. Stan umysłu jej brata chyba nie był najlepszy. Znała go przecież od dziecka i nie pamiętała, żeby kiedykolwiek był w takim euforycznym nastroju. No może tylko wtedy, gdy poznał Julię i zakochał się w niej. – O cholera! – Aż przystanęła i złapała się za głowę. – Ani chybi kogoś poznał i zakochał się! Ciekawe co to za kobieta? Musi być naprawdę wyjątkowa, że zdołała poruszyć to kamienne serce. – Z niedowierzaniem pokręciła głową. - To chyba jedyne rozsądne wytłumaczenie tego dziwnego zachowania.
Tymczasem Alex niemal lewitował ze szczęścia. Po powrocie z rowerowej wycieczki odbyli rozmowę z Cieplakiem. Podekscytowany wyznał mu, że zakochał się w Uli i oświadczył, a ona te oświadczyny przyjęła. Opowiedział mu o ślubnych planach.
- Ale dlaczego we Włoszech? Dlaczego w Mediolanie? – Dziwił się Józef.
- Bo na razie nie chcemy nikomu nic powiedzieć. Chcemy zatrzymać to na jakiś czas w tajemnicy. Tutaj zaraz wszystko by wyszło na jaw i mielibyśmy na głowie pismaków. W Mediolanie nikt mnie nie zna i będziemy mogli wziąć ten ślub dyskretnie. Chodzi nam głównie o to, żeby Marek się nie dowiedział i moja siostra, która za Ulą nie przepada, bo nadal uważa, że to Ula stanęła jej na drodze do szczęścia i że to przez nią rozpadł się związek jej i Marka, chociaż to wierutna bzdura. Ja wszystko załatwię, a w poniedziałek Ula po twoim treningu podjadę pod siłownię i zabiorę cię do jubilera, żebyśmy mogli wybrać obrączki.
Józef z niedowierzaniem kręcił głową. To był naprawdę szalony pomysł, ale Ula zdawała się podzielać zdanie Alexa i widać było, że oboje tego właśnie chcą.
- No dobrze Alex. Niech będzie jak chcecie. Ja mogę wam tylko dać moje błogosławieństwo i mieć nadzieję, że będziecie ze sobą szczęśliwi. – Alex uśmiechnął się.
- Już jesteśmy panie Józefie. Bardzo kocham Ulę i mam dla niej wiele podziwu i szacunku. Nie mógłbym jej zranić. Nigdy.

Febo nie tracił czasu. Po wyjściu Pauliny złapał za słuchawkę i wybrał numer do swojego włoskiego przyjaciela. Nakreślił mu po krótce w czym rzecz i poprosił o załatwienie w jego imieniu ślubu w mediolańskim magistracie.
- Ja w najbliższych dniach prześlę przetłumaczony akt urodzenia mojej narzeczonej. Mój jest po włosku, więc nie będzie z tym problemu. Przyślę też inne, niezbędne dokumenty. Mam włoskie obywatelstwo i myślę, że nie będzie kłopotów. Sam bym to załatwił, ale teraz nie jestem w stanie się wyrwać. Załatwisz to za mnie? Chciałbym również cię prosić, abyście ty i twoja żona byli świadkami na naszym ślubie.
- Nie ma sprawy Alex. Bardzo chętnie będziemy waszymi świadkami. Rozeznam się w sytuacji i wkrótce do ciebie zadzwonię. Czekam na te dokumenty, bo bez nich nic nie zdziałam. Gratuluję ci przyjacielu i cieszę się, że i ty znalazłeś wreszcie swoje szczęście. Do usłyszenia.
Po rozmowie z Lorenzo zatarł ręce. Był bardzo zadowolony. Wszystko szło jak po maśle. Po wyjściu z pracy podjechał pod siłownię. Ula siedziała na ławce przed wejściem i wyglądała jego samochodu. Kiedy znalazła się w jego środku Alex objął ją i ucałował czule.
- Witaj moje szczęście. Jak poszło?
- Dobrze. Konrad mnie chwali i cieszy się, że już nie narzekam tak jak na początku. Jak kupimy obrączki pójdziemy coś zjeść? Trochę zgłodniałam. Od rana nie miałam nic w ustach prócz paru łyków kawy.
- Pójdziemy. I ja poczułem głód. Zamówimy sobie grillowanego kurczaka z sałatką grecką. Może być?
- Pycha. Jedźmy już.

Obrączki wybrali całkiem zwyczajne. Niezbyt szerokie i niezbyt ciężkie. Ula nie chciała zbyt ozdobnych. Nie protestował. Wiedział, że jest skromna, nie przepada za biżuterią i nie obwiesza się nią. Teraz pozostało tylko zebrać wszystkie dokumenty i wysłać Lorenzo. Trochę zajęło im czasu ich skompletowanie, ale nadszedł dzień, w którym Alex spakowawszy je wszystkie do dużej koperty wysłał do Włoch.
Lorenzo odezwał się po tygodniu. Miał dobre wiadomości.
- Wszystko załatwione Alex. Ślub odbędzie się piętnastego października o jedenastej. Byłem też u Sofii. Przekazałem jej, żeby przygotowała dom i obiecałem, że sam do niej zadzwonisz i powiadomisz, kiedy przyjedziecie. Popłakała się. Już nie wierzyła, że doczeka dnia twojego ożenku. – Alex roześmiał się.
- Wcale się nie dziwię. Zawsze miała do mnie słabość i to mnie faworyzowała, nie Paulinę. Zawsze podsuwała mi jakieś smakołyki. Tylko ona potrafiła złagodzić ten ból po śmierci rodziców. Dużo jej zawdzięczam. A co z cateringiem? Załatwisz?
- O to się nie martw. Już wstępnie umówiłem się z przyjacielem, który ma restaurację niedaleko katedry. Obiecał, że przygotuje całe menu. Nie będzie miał tak wiele roboty, bo przecież i gości nie będzie wielu. Na czas waszego wesela po prostu zamknie knajpę.
- Świetnie się spisałeś przyjacielu. My prawdopodobnie przyjedziemy dziesiątego października. Chciałbym Uli i jej rodzinie pokazać miasto i mieć czas na przygotowanie się do uroczystości. Bardzo ci jestem wdzięczny za wszystko Lorenzo i mam nadzieję, że i ja kiedyś będę mógł coś dla ciebie zrobić. Trzymaj się i do zobaczenia.
MalgorzataSz1 2014.03.02 10:48
Marit

Odpowiadam na Twój wpis pod poprzednim rozdziałem.
Sanatorium zaliczyłam wiele razy nie mówiąc już o rehabilitacji na miejscu. Niestety stan mojego kręgosłupa jest już w tak złym stanie, że nie nadaję się już do żadnej, bo mogłaby mi tylko zaszkodzić. Ostatni raz byłam trzy lata temu w Świeradowie Zdroju i pojechałam tam tylko po to, żeby pooddychać innym powietrzem, bo zabiegi miałam light i równie dobrze te same mogłam wziąć tu na miejscu. Zero gimnastyki, zero masaży, a jedynie fango, wirówka na nogi, pole magnetyczne itp. Nic inwazyjnego. Od paru lat mam obrzęk rdzenia kręgowego i głównie z tego powodu i rehabilitanci i ja sama muszę obchodzić się ze sobą jak ze śmierdzącym jajem. Nie mogę być też operowana, bo w 99,9% operacja zakończyłaby się paraliżem. Dlatego dopóki się da to będę używać kul i cierpieć z bólu.
Gdyby był choć cień szansy i jakaś gwarancja, że po operacji będę mogła chodzić bez bólu, to wierz mi już dawno bym się jej poddała. To dlatego moja neurolog trzyma mnie teraz na L-4 i wysyła na rentę. Ja już po prostu nie rokuję poprawy i ta myśl jest dla mnie najbardziej dołująca. Trudno się pogodzić z takim faktem, kiedy jeszcze kilka lat temu byłam aktywna, codziennie z racji swojego zawodu przemierzałam po parę kilometrów pieszo. (Jestem geodetą) Wierz mi to uwiera jak gwóźdź w doopie.
kawi ;) (gość) 2014.03.02 11:09
Jestem meeeega zaskoczona, bo faktycznie odbiegłaś od utartego schematu. Oczywiście zaskoczona, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Cieszę się, że Ula zaczyna nowe życie. Nowe życie z Aleksem, który bardzo się zmienił. To on jest tym dobrym bohaterem w opowiadaniu, zaś Marek to czarny charakter. Nie podoba mi się jego zachowanie. Gnojek, zostawił Ulę i swoją małą córeczkę.
Mam jednak nadzieję, że Dobrzański zmądrzeje i będzie się starał odzyskać Ulę.
Pozdrawiam cię serdecznie!
lectrice (gość) 2014.03.02 11:19
We wstepie prosisz o nie obijanie, siniaki maja ladny niebieski kolor, nie lubisz niebieskiego ?
Ta niepokruszona kopia by sie nadala do ewentualnego okladania, problem w tym, ze ja wcale nie chce okladac szanownej autorki.. podoba mi sie taki obrot sprawy !
Aleks wydaje sie spontaniczny i szczesliwy na serio, troche jak nastolatek, w euforii. Bardziej sie martwie o szczerosc uczuc Uli, ona pewnie chce dobrze ale czy da rade, czy uczucie do Marka nie wypelznie kiedys i nie zniszczy wszystkiego ? Bo sa na takim etapie, ze tylko im szczescia zyczyc !
Aleks wszystko ukrywa bo wie, ze zewnetrzny swiat zniszczy te sielanke, wtraci sie, namaci i po zludzeniu !
No wlasnie - ta nowa milosc to zludzenie i pobozne zyczenie aby wreszcie sie cos udalo czy trwale uczucie ?
Na rozum rzecz biorac ne warto zostawiac Aleksa dla Marka, na rozum...

No i ciekawe co dalej wymyslisz ? Marczek nie moze zawsze spadac na cztery lapy.... zaczynam miec watpliwosci co do dobrego zakonczenia, to tradycyjne dobre zakonczenie tu chyba nie bedzie takie dobre... chyba, ze Aleks cos kreci...

Byczkolandia zamknieta z powodu... no wlasnie, jakiego ?
Tak mnie zaskoczylas, ze specjalnie nie koncentrowalam sie na byczkach, przeczytam jeszcze raz to moze jakis sie trafi.
MalgorzataSz1 2014.03.02 11:23
Kawi

To dokładnie było to odbiegnięcie od schematu, bo zawsze we wszystkich opowiadaniach dążyłam do tego, żeby Marek i Ula byli razem. Marek nie stanął na wysokości zadania.Swoją postawą rozczarował nie tylko Ulę, ale i swoich rodziców, także teścia. Zakorzenione nawyki trudno jest zmienić a w jego przypadku wydaje się to w ogóle awykonalne.
Bardzo dziękuję, że wpadłaś i zostawiłaś komentarz. Kiedy u Ciebie nowy rozdział?
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
kawi ;) (gość) 2014.03.02 11:26
Nad nowym rozdziałem pracuje, ale wydaje mi się taki... sztuczny. Postaram się dodać coś dzisiaj, może jakoś po południu.
Pozdrawiam!
bewunia68 (gość) 2014.03.02 11:26
Dlaczego miałabym bić? Jestem zachwycona! Ula i Aleks to ciekawa alternatywa.
Pozdrawiam.
Kasia (gość) 2014.03.02 11:28
No to mnie zaskoczylaś ! Ja rozumiem, że Ula czuje się samotnie po tym jak potraktował ją Dobrzański, ale żeby z Aleksem ?! Lubie takie historie, ale tylko wtedy jak się kończą dobrze. I mocno wierzę w to, że tak właśnie zakończysz tą całą historię. Jestem ciekawa jak Marek zareaguje na ślub Uli i Aleksa. Mam nadzieję, że zrozumie jak źle postąpił . Z niecierpliwością czekam na następną część. Pozdrawiam serdecznie ;)
MalgorzataSz1 2014.03.02 11:33
Lectrice

Napisałam "nie bijcie", bo jestem pewna, że znajdzie się kilka osób, którym nie spodoba się taki scenariusz, choć biorąc na zdrowy rozum tego należało się spodziewać.
Alex wobec Uli ma uczciwe zamiary i tu już Cię uspokoję. Dzięki niej wiele zrozumiał, a przede wszystkim to, że nie można całe życie być zapiekłym z nienawiści. Częste przebywanie z Ulą zaowocowało miłością i z jego strony jest to jak najbardziej trwałe uczucie. Jakie będzie Uli do niego, wkrótce się przekonasz.

Marek będzie tęsknił za Ulą, a raczej powinnam powiedzieć, że będzie mu jej brakowało, ale nie w sposób jakiego większość się spodziewa. Zakończenie będzie pozytywne, ale nie dla wszystkich.

A co do byczków, to wiesz jak mówią? Kto się uprze, to znajdzie.
Pozdrowienia Lectrice i udanej niedzieli. :)
mentalista23 (gość) 2014.03.02 11:36
jeszcze chyba nigdy nie przeczytałam tekstu tak szybko jak teraz nawet nie wiedziałam że tak umiem powiedz mi tylko proszę proszę proszę czy Alex to ostatni jej partner czy będzie ktoś jeszcze proszę proszę proszę
MalgorzataSz1 2014.03.02 11:41
Bewuniu

Cieszę się, że oszczędzisz mi razów i cieszę się, że spodobał Ci się właśnie taki rozwój wypadków. A alternatywa jest dobra, szczególnie, że Alex pod wpływem Uli bardzo się zmienił.

Kasiu

A dlaczego nie z Alexem, który wykazał wiele zrozumienia dla jej problemów, postarał się pomóc, czego efekty są widoczne gołym okiem? Jak ma się do tego postawa Marka, który nie kiwnął palcem a tylko narzekał i ganił ją na każdym kroku za to jak wygląda, a przede wszystkim miał obojętny stosunek do własnego dziecka. To nie byłoby jeszcze najgorsze. Przecież zaczął ją zdradzać na lewo i na prawo. Myślisz, że gdyby mu wybaczyła te zdrady, byłaby w stanie mu ponownie zaufać? Ja będąc na jej miejscu nie miałabym za grosz zaufania do takiego faceta.
Jak napisałam już wyżej, ta historia skończy się happy endem, ale ie dla wszystkich.

Bardzo Wam dziękuję dziewczyny za komentarze. Obie serdecznie pozdrawiam. :)
MalgorzataSz1 2014.03.02 11:45
Mentalisto

Na tę gorącą prośbę odpowiem tak. Na razie nie planuję, żeby miało się coś pod tym względem zmienić. Zresztą Ula jest raczej osobą, która nie rozgląda się za potencjalnie innym partnerem, bo ma ważniejsze sprawy np. wychowanie córki. Gdyby nie obecność i zaangażowanie Aleksa, które w dużym stopniu przyczyniły się do tego, że i jej serce zabiło do Febo mocniej, na pewno nie szukałaby nikogo, kto miałby zastąpić jej Marka.

Pozdrawiam cieplutko. :)
lectrice (gość) 2014.03.02 11:55
"Jestem szczęśliwy Ula. Od tak wielu lat jestem naprawdę szczęśliwy." On nie jest szczesliwy od wielu lat ale "po raz pierwszy szczesliwy od taka wielu lat".
Proponuje : "Jestem szczęśliwy Ula. Po raz pierwszy od tak wielu lat jestem naprawdę szczęśliwy."

Innych byczkow brak... nie ma i tyle, posucha...

Szukalam chwil, ktore moglyby przeswietlic ewentualna intryge Aleksa (choc w nia nie wierze bo nawet jesli pragnienie zniszczenia Marka jest silne to chyba nie niszczylby przy tym i Uli).

Kiedy rozmawiaja o zrzuconych kilogramach, Aleks zapewnia Ule o tym, ze jeszcze troche i bedzie wygladala zjawiskowo, na dobra sprawe powinien jej powiedziec, ze juz wygladza zjawiskowo !

Przygotowujac slub, w pewnym momencie zapewnia siebie, ze "Wszystko szło jak po maśle" - to wyrazenie kojarzy sie troche z jakas intryga.
No i ta tajemnica, Aleks dobrze wie, ze rodzina moze byc przeciwna i moze dlatego tak wszystko ukrywa ale moze tez dla lepszego efektu, zrobi "wejscie smoka" juz po slubie, wszystkim opadna szczeki... No wlasnie i nie wiem co jest silniejsze u niego : chec ochronienia przyszlego zwiazku czy chec wywolania totalnego zaskoczenia, chyba to pierwsze...

Jak zwykle nie pisniesz slowka, nie napiszesz nic malutkim druczkiem, co za zycie !
Pozdrawiam
Natalia (gość) 2014.03.02 11:58
Gosiu.
Po takim wstępie, ja na prawdę nie wiem czy chcę to czytać. Troszkę się boję, ale przeczytam.
+ Zapraszam dziś jeszcze przed południem na coś ...
lectrice (gość) 2014.03.02 12:01
Przed napisaniem drugiego komentarza nIe czytalam twojej odpowiedzi na pierwszy wpis wiec nieco rozwialas moje watpliwosci. Zgdzam sie z kims kto pisal, ze te czesc czyta sie straaasznie szybko, leci sie do konca na leb, na szyje !

Potem musialam zwolnic aby byczkow nie stratowac (zobacz do jakiego stanu czytelniczki doprowadzasz - ja, spokojna osoba byczki zagrozeniem dla byczkow moich ulubionych !).
MalgorzataSz1 2014.03.02 12:07
Natalio

Zapewniam Cię, że nie ma się czego bać. Przecież nie przepadasz za happy endami. Tu zakończenie będzie raczej szczęśliwe i nie ma powodu do obaw, ale po drodze wydarzy się jeszcze kilka rzeczy. Na blog oczywiście zajrzę. Znowu będę płakać? Pozdrawiam. :)

Lectrice

Byk poprawiony. Planuję coś w rodzaju wejścia smoka, ale zapewniam Cię, że nie będzie chodziło o wywołanie efektu, chociaż tak będzie. To będzie takie upieczenie kilku pieczeni przy jednym ogniu, ale nie wyniknie to ze złej woli Alexa, a raczej z potrzeby załatwienia kilku ważnych spraw przy jednej okazji.
karo (gość) 2014.03.02 12:25
Ciekawa jestem na Ile Aleks pokochał ją za to jaka jest a jaką rolę odegrał w tym jej wygląd bo wybacz ale nie wierze w cuda że nie patrzył na jej wygląd zwłaszcza że dziwnym trafem stwierdził że kicha w momencie gdy ona zeszczuplała.
Poza tym Trzeba tu jeszcze wziąć pod uwagę jeden czynnik mianowicie prasę, która zrobi na nia nagonkę i zacznie pisać o niej jak najgorzej: od materialistek, przez uwodzicielke bogatych facetów itp. I teraz się pojawia pytanie czy ona będzie w stanie to przetrzymać tym bardziej że to uderzy nie tylko w nią i Igę ( a co za tym idzie zaburzy spokój i poczucie bezpieczeństwa jej i dziecka gdy paparazzi zaczna za nią chodzić krok w krok) ale tez jej bliskich, Dobrzańskich i przyjaciół. Sąsiedzi też dołożą swoje trzy grosze i zaczna gadac jak wychował córkę itp., koledzy Jaśka i Beti też nie będą lepsi i zaczną im dokuczać. Ulka się powinna zastanowić czy ten związek jest tego wart zwłaszcza że nie ma pewności co do jej uczuc względem Aleksa.
(gość) 2014.03.02 12:28
A te pieczenie to z czego, do tego kilka... zaczynam rozumiec gdzie czworokopytnie sie podzialy !!!
I do tego ten smok ! On wejdzie za jakis tydzien lub dwa, do tego czasu tez go zywic trzeba !

No jak dla mnie juz nic nie zostanie to sie chyba tez za odchudzanie wezme ! Wiossssna idzie... -:))


lectrice (gość) 2014.03.02 12:30
To bylam ja, z glodu zapomnialam sie podpisac.
karo (gość) 2014.03.02 12:31
Nie myślałaś żeby napisac opowiadanie w którym Marek zakochuje się w takiej właśnie pulchnej Ulce albo gdzie poznaje ja poprzez jej rodzeństwo np. Jaśka który jest modele w firmie albo dzięki Beti, która się przyjaźni z jego siostrą (wiem że Marek rodzeństwa nie miał ale przecież można to zmienić i zrobić z Seniorów Dobrzańskich późnych rodziców lub z Marka opiekuna prawnego dziecka kuzynki, siostry czy jakiegoś przyjaciela).
Amicus (gość) 2014.03.02 12:33
Małgosiu,
chyba po raz pierwszy muszę napisać 'nie wiesz, co czynisz!'. Ula i Aleks? MNo tego się nie spodziewałam. Sądziłam, że skończy się na przyjaźni, że Marek dostanie po tyłku, że być może ojciec wywali go z firmy, straci pieniadze i dostęp do łatwego życia i wreszcie coś zrozumie. Doceni to co miał i zacznie walczyć i wygra. Wygra i znów będą szczęśliwą rodziną. A Aleks go będzie tylko prowokował, wywoływał zazdrość i pomagał Uli. No nieźle... Potrafisz sprawić, że czytelnik siedzi z oczami wielkości 5zł i zastanawia się nad tym, że jednak nie jest tak, jak się spodziewał.
No nic. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na ciąg dlaszy. W sumie nie wszystkie opowiadania muszą kończyć się tak samo - szczęściem Uli i Marka.
Pozdrawiam serdecznie! :)
Natalia (gość) 2014.03.02 13:13
Nie rozumiem dlaczego miałybyśmy Cię bić. Przecież jest tak pięknie i sielankowo, a że bez Marka ... no cóż. Zasłużył sobie na to i niech żałuje. Ja na miejscu Aleksa powiedziałabym Dobrzańskiemu prosto w oczy całą prawdę. Niech wie co stracił.

Już wiesz, że nie będziesz płakała. Spóźniłam się :)
Miłego popołudnia :)
MalgorzataSz1 2014.03.02 13:15
Karo

Wyciągasz zbyt daleko idące wnioski. To tylko opowiadanie i nie musi zakładać wszystkich reakcji rodziny i znajomych Uli, czy opisywać poczynania Uli jako sensację dnia i pożywkę dla prasy, bo wtedy nie musiałoby mieć dziesięć rozdziałów, ale dwadzieścia pięć i znudziłoby czytelnika setnie. Poza tym nie trzeba wierzyć w cuda jeśli chodzi o zachowanie Alexa, bo ono przy Uli diametralnie się zmieniło podobnie jak jego nastawienie do ludzi i świata ogólnie. Również w stosunku do Marka. To nic odkrywczego, bo stosuję tutaj podobieństwo do serialu, którego stałym elementem jest przemiana. W serialu dokonała jej Ula i Marek. Tutaj dotyczy ona Uli i Alexa. Wciąż uparcie powtarzam, że to nie jest serialowa kalka, a charaktery bohaterów totalnie inne niż tam. Nie każdy facet jest wzrokowcem, chociaż bardzo mało takich. Ja założyłam, że Alex należy do tej grupy i nie patrzy na Ulę przez pryzmat wyglądu, ale jej wnętrza. Przedstawicielem większości jest tutaj właśnie Marek.

Napisanie opowiadania o Marku, który zakochuje się w otyłej Uli jest bez sensu. A jaka jest różnica między serialowym Markiem, który pokochał Ulę jako nieatrakcyjną dziewczynę, a tym, że miałby pokochać Ulę przy kości? Otyłość też nie jest atrakcyjna. To już było, a to opowiadanie jest jakby sytuacją odwróconą i pokazuje zupełnie inny stosunek Marka do Uli otyłej i to bardzo negatywny. Myślę, że to o wiele ciekawsze, bo ukazuje powierzchowny stosunek niektórych mężczyzn i nie docenianie kobiety, za to, co ma w głowie, a wyłącznie po wyglądzie.
Zasugerowałaś tak wiele w swoim drugim komentarzu, że sama z powodzeniem mogłabyś napisać coś podobnego, bo ja się raczej nie podejmę.
Czytałam już opowiadania, w których Marek posiadał jakąś młodszą kuzynkę, która przyczyniała się do połączenia go z Ulą, ale o tym, żeby miał młodszą siostrę czytałam tylko jedno i było to opowiadanie na blogu Madzi, który figuruje w moich linkach.
Ja bardzo nie lubię powielać czyichś pomysłów, chociaż oczywiście nie zawsze można tego uniknąć, bo opowiadań zostało napisanych już bardzo wiele i ciężko ustrzec się powtórzeń.
Jedyne co mogę Ci zasugerować, to spokojnie doczytać tę historię do końca, nie porównywać charakterów postaci z serialowymi i nie analizować wszystkiego zbyt szczegółowo. To opowiadanie jest już napisane i z całą pewnością nie będę już nic w nim zmieniać ani dopisywać rozdziałów.

Bardzo dziękuję za aż dwa wpisy i serdecznie Cię pozdrawiam. :)
MalgorzataSz1 2014.03.02 13:21
Amicus

Zapewniam Cię, że dobrze wiem co czynię. Ha, ha. Już na wstępie napisałam, że tym razem odchodzę od pewnego, utartego schematu i właśnie w tym rozdziale to uczyniłam. Złamałam swoje własne zasady, bo też jestem zwolenniczką, że Ula i Marek są ze sobą. Ze względu na to, w jakiej sytuacji on ją postawił, jak potraktował i ją i własne dziecko z całą pewnością dostanie nauczkę i być może coś zrozumie, ale nie będzie to wywalenie z firmy, bo do aż tak drastycznych kroków nie posuwam się w tym opowiadaniu.
Zakończenie też będzie inne niż w dotychczas publikowanych.
Dzięki, że wpadłaś. Mam nadzieję, że mail dotarł.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
jute (gość) 2014.03.02 15:31
Małgosiu, czy to jest to jedyne opowiadanie w którym Ula i Marek nie mogą być razem ?. Wspominałaś kiedyś że coś takiego masz w zamyśle. Mam cichą nadzieję,że to naprawdę tylko to jedno opowiadanie.Uwielbiam ich jako parę .(tzn. Ulę i Marka). Martwię się Twoim kolejnym tytułem "Trójkąt" brrrr.Bardzo Cię proszę pisz pisz pisz! I błagam nie rezygnuj z opisywania życia tej dwójki.W końcu od czego jest fikcja literacka.Przecież możesz ich wysłać nawet na księżyc. No może trochę przesadziłam ale nie dużo.Rozumiem,że w tym opowiadaniu Marek do końca nie pokuma o co w życiu chodzi? ,a miałam nadzieje ,że w końcu załapie i będzie gryzł panele i kopał w opony(pamiętacie tę scenę). No i błagam żeby na końcu zawsze był miodek duuuużo miodku. Pozdrawiam.Jute
MalgorzataSz1 2014.03.02 15:47
Jute

Na razie popełniłam tylko to jedno opowiadanie, w którym połączyłam Ulę z Alexem. Nie wiem, co będzie dalej, ale jak na 24 opowiadania, z których przez 23 Ula i Marek są parą, to całkiem nieźle.
Chcę rozszyfrować trochę tytuł następnej historii.
To, że nosi nazwę "Trójkąt" nie oznacza, że trzecią osobą w związku będzie kochanek Uli, lub kochanka Marka. Będzie z całą pewnością trzecia osoba, ale kto, na razie tego nie zdradzę.

A wracając do tej, to Marek chyba jednak coś z czasem zrozumie, ale czy zacznie postępować inaczej, to już inna sprawa.
To rzeczywiście tylko fikcja i wymysły mojej nie zawsze zdrowej wyobraźni i tak do tego należy podchodzić, a nie analizować, co by było gdyby. Ja bardzo się cieszę, że w taki sposób traktujesz te moje wypociny. Jeśli tylko nie będzie mnie zawodzić ta wyobraźnia, to oczywiście będę pisać dalej, chociaż wysłanie ich na księżyc byłoby pomysłem dość karkołomnym. Ha, ha. Miodek będzie, ale bez kopania opon.
Bardzo dziękuję za pozytywny wpis i serdecznie pozdrawiam. :)
miki (gość) 2014.03.02 16:23
Mam nadzieje że Alex na prawdę kocha Ulę,a nie kieruje nim chęć zemsty na Marku.Uli należy się odrobina szczęścia.Mam tylko wątpliwości czy utrzymywanie w tajemnicy tego związku jest dobre,obawiam się reakcji Pauliny .Mina Marka będzie bez cenna jak się dowie o ślubie Uli z Alexsem.Czekam na kolejny odcinek
MalgorzataSz1 2014.03.02 16:33
Miki

Podstępu ze strony Alexa nie musisz się obawiać, bo zanim się jej oświadczył powiedział jej co czuje i że zaniechał myśli o zemście na Marku.
Chcą swój ślub utrzymać w tajemnicy, bo nie życzą sobie tłumów pismaków i szumu w prasie. Poza tym Alex jest chyba jedynym człowiekiem, który potrafi się sprzeciwić własnej siostrze i sprowadzić ją do pionu. Może Paulina mile Was zaskoczy?

Pozdrawiam Cię Miki serdecznie i dziękuję za komentarz. :)
Justynka29 (gość) 2014.03.02 18:16
Opowiadanie zaciekawiło mnie.mimo ,że uwielbiam Ulę i Marka jako parę nie zawsze lubie happy endy.Nowoscia jest ,że to właśnie Aleks chce być z Ulą i w przeciwieństwie do Marka jest szczery i niczego nie udaję. A Marek to dupek łagodnie mówiąc ale nie o tu chodzi .Ciekawe jak Dobrzański zareaguję jak się dowie o ślubie Uli i Aleksa .Chyba szczęka mu opadnie he. Szkoda mi małej ,że to Aleks będzie musiał zastąpić jej Tatę bo prawdziwy ma ją w dupie. Ciekawe czy zrozumie co stracił.Ula dobrze ,że chce ułożyć sobie życie na nowo i z kimś innym .Chce też by dziecko miało tatę ,który będzie się nią interesował a nie tylko wysyłał kasę i myślał ,że to wystarczy. Pozdrawiam czekam na dalszy ciąg.
MalgorzataSz1 2014.03.02 18:33
Justynko

Ależ tutaj będzie happy end. W żadnym komentarzu nie twierdziłam, że będzie inaczej. Być może tylko nie wszyscy go doświadczą. Mała Iga już nazywa Alexa tatą i to się nie zmieni. Jeśli facet od początku nie przejawia zainteresowania swoim dzieckiem, nie widuje go i nawet nie zadzwoni, żeby czegoś się o nim dowiedzieć, to marny z niego ojciec, a dziecko w dodatku tak małe jak Iga, szybko zapomina.
Więcej nic nie powiem, bo nie miałabyś niespodzianki.
Dziękuję i pozdrawiam. :)
Natalia (gość) 2014.03.02 19:16
Jak dla mnie super. Pokazujesz, że świat nie kończy się na jednym mężczyźnie. Widocznie nie każdemu dane jest małżeństwo. Ciekawi mnie tylko reakcja marka na nowy wizerunek Uli i na wieść o ich zaślubinach. Wyczekuję kolejnej części. Mam nadzieję, że jeszcze trochę namieszasz. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
MalgorzataSz1 2014.03.02 19:26
No namieszam, namieszam. Nawet opiszę reakcję Marka. Tak czy siak jeszcze trochę się podzieje, bo nie jesteśmy jeszcze nawet w połowie opowiadania.
Zajrzałam do Ciebie i widzę, że trzeci rozdział się ukazał. Za chwilę będę czytać.
Dzięki Natalia. Pozdrawiam. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.03.02 20:44
nie zamierzam bić Cię , bo nie ma powodu- wręcz przeciwnie, czytając ten rozdział uśmiechałam się do siebie , dobrze sie stało , może jednak Ulka będzie szczęśliwa z innym ? choć pewnie serce nadal ją boli , ale czasami nowe uczucie potrafi pomóc w zasklepianiu starych ran . Naprawdę fajnie sie czytało , czekam niecierpliwoe co dalej .. buziale Małgosiu
MalgorzataSz1 2014.03.02 21:01
Aniu

Dzięki Bogu, bo już się bałam, że mnie zlinczujecie, ale o dziwo większość przyjęła ten rozdział pozytywnie. Cieszę się, że Ty też. Ja czekam na kolejną część u Ciebie. Na początku narzekałam, że gonisz z dodawaniem rozdziałów jak szalona, a teraz bardzo mi tego brakuje. Ciągle piszesz kontynuację, czy już skończyłaś 3 część?
Pozdrawiam cieplutko. :)
Ania (gość) 2014.03.02 22:03
Rozdział ciekawy, tylko obawiam się że z tego wyjazdy do Mediolanu nic nie wyjdzie bo Ulka nie ma zgody na Marka (który ma pełnie praw rodzicielskich do Igi i figuruje we wszystkich papierach jako ojciec biologiczny) na wyjazd Igi za granicę, a zgodnie z prawem musi mieć zgodę biologicznego ojca dziecka na zabranie dziecka za granicę. Bez tego dokumentu nie zabierze Igi za granicę, a gdyby próbowała to napytała by sobie tylko biedy. Podobnie miała by się sprawa gdyby Aleks chciał adoptować Igę i dać jej swoje nazwisko, również musiała by być zgoda Marka na adoptowanie przez niego Igi.
lectrice (gość) 2014.03.02 22:30
Mediolan jest w Europie wiec sie jedzie na dowod ! Jesli mala ma dowod to znaczy, ze ojciec wydal zgode na jego wyrobienie i tym samym na ewentualny wyjazd dziecka. Ula jedzie na pare dni wiec nic sie nie stanie.
Ja tak zawsze jezdzilam z corka, ona jest do mnie zupelnie (ale to zupelnie) niepodobna i czasami celnicy (jesli zatrzymywali samochod bo teraz sie przekracza granice bez zatrzymywania) pytali sie malej "gdzie jest mamusia" a ona glupio sie na nich patrzyla i mowila " no przeciez tu".
Gdyby Ula chciala wyjechac z corka na stale to wdedy musialaby miec zgode ojca, w przeciwnym razie bylaby (Ula ) posadzona o uprowadzenie dziecka.
MalgorzataSz1 2014.03.02 22:34
Aniu

Ja przypominam tylko kolejny raz i to bardzo nieśmiało, że czytasz historię wydumaną. Może w realu tak jest, ale ja nie będę wgłębiać się w zawiłości prawne, wyszukiwać paragrafy itp., żeby zapisywać je na stronach opowiadania. Sądzę, że po takim rozdziale zasnęliby wszyscy z nudów.
Pisałam już gdzieś wyżej, żeby nie traktować opowiadania jako reality show, nie analizować, ale usiąść i z przyjemnością większą lub mniejszą przetrawić ten rozdział i nie zastanawiać się, czy Marka zgoda jest potrzebna, czy też nie, żeby dziecko mogło wyjechać. Większość tu zaglądających z prawem nie ma nic wspólnego i zna się na nim jak większość populacji. Ja również nie mam o tym pojęcia. Z drugiej strony cieszę się, że zostawiłaś tu komentarz o takiej właśnie treści, bo być może komuś przydadzą się takie informacje. Jednocześnie intryguje mnie fakt, że nie dzielisz się opinią na temat opowiadania, czy rozdziału, tylko skupiasz się na kodeksie, co dla mnie jest nieco dziwne.
Dziękuję za wpis i pozdrawiam. :)
MalgorzataSz1 2014.03.02 22:38
Dzięki Lectrice. Przecież Ty to znasz z autopsji i chwała Bogu. :)
lectrice (gość) 2014.03.02 22:44
Gdyby takie pozwolenia byly konieczne to by ludzie nie mogli na wakacje wyjezdzac. A przeciez jeden rodzc bierze dzieci i jedzie do Bulgarii, Wloch itp. Wazne zeby wrocil ! A jak sa po rozwodzie to musi odstawic dziecko na week end albo polowe wakacji nalezne temu drugiemu rodzicowi. A w swoj week end i w swoja polowe wakacji moze robic co chce i jechac gdzie chce, i cale szczescie !
MalgorzataSz1 2014.03.02 22:52
Logiczne, jasne i klarowne. :)
lectrice (gość) 2014.03.02 23:00
I ani jednej przenosni potraktowanej doslownie !

Prosto, kawa na lawe ! (no i niestety przenosnia mi sie przyplatala !). Szkoda tej kawy, szczegolnie jesli z ekspresu...
MalgorzataSz1 2014.03.02 23:19
Nie chcesz już być mistrzynią dosłowności? Było nawet zabawnie. Bo jak tak głębiej zastanowić się nad znaczeniem słów, czy zwrotów, często wychodzi coś śmiesznego, prawda?
lectrice (gość) 2014.03.02 23:48
Ty sie tak gleboko nie zastanawiaj bo do dziury wpadniesz ! Ludzie plytcy zyja bezpieczniej !

I lepiej zamknij drzwi bo jak to smieszne wyjdzie i nie wroci (jak Baba Jaga u Marit) to z czego bedziemy sie smiac ?

Pozdrawiam, na serio !
Dobranoc
ADRIANCREVAN (gość) 2014.03.03 07:59
pisze wciąz , i choć mi pomysłów nie brakuje to z czasem coraż gorzej :-)
ADRIANCREVAN 2014.03.03 10:50
wkleiłam nowy rozdział :-)
lectrice (gość) 2014.03.03 12:15
Do Ani
Jak to z czasem coraz gorzej? Reforme w Polsce zrobili i przeszliscie na dwudziesto trzy godzinna dobe ?
MalgorzataSz1 2014.03.03 14:25
HA, HA, HA, HA A to dobre! :D
lectrice (gość) 2014.03.03 23:13
O rany, do czwartku jeszcze kuuuupa czasu, a ja mam ferie i czas sie wlecze (cale szczescie naturalnie). Doba mi sie wydluza jak gumka do majtek (takich socjalistycznych z bylego wieku - starsze osoby sa wtajemniczone to zrozumieja, mlodsze nie zalapia i trudno).
Malgosiu, a moze bys tak przypadkiem koncoweczke wstawila ? Przypadkiem, niechcacy, bezwiednie, nieumyslnie, mimowolnie...
Ja sobie tylko rzuce okiem, zerkne dyskretnie, popatrze trocheczke, no taka mala ociupinke...

Juz widze po twojej minie, ze nic z tego !
MalgorzataSz1 2014.03.03 23:23
Lectrice

Przypadkiem, niechcacy, bezwiednie, nieumyślnie, mimowolnie..., nic nie wstawiam, chociaż śmieję się do rozpuku z tego wpisu. Skoro masz ferie, to może zrób sobie odpoczynek od komputera i w zamian zrób coś dla siebie. Kino, teatr, kosmetyczka, fryzjer. Możliwości jest wiele, a jeśli nawet nie to co napisałam wyżej, to po prostu leż do góry brzuchem i napawaj się tym wolno upływającym czasem. Lenistwo potrafi być takie błogie.
Dobrej nocy kochana. :)
lectrice (gość) 2014.03.03 23:49
Ja sie rozrywam wystarczajaco : kino zaliczone, teatr do d... niestety, fryzjer w planie ale zrobie sie na bostwo tuz przed powrotem do kieratu. Zbuki wytresowane, zakupy zrobione obowiazkowo (nie wychodzi mi sie tresura glodnych zbukow, jak maja pelne brzuchy to jakos lepiej przyswajaja), ksiazki przeczytane (nawet taka okropnie nudna, ktorej nie moglam czytac po obiedzie bo jej beznadziejna tresc i trawienie dzialaly na mnie narkotyzujaco). Jutro zabieram sie za drobne prace renowacyjne (wespol w zespol ze zbukiem nr2).

Do tego dochodza wizyty u znajomych bardzo podnoszace na duchu bo u nich tez kryzys (w kupie razniej).

Co do lezenia do gory brzuchem to unikam, leze do dolu brzuchem majac nadzieje, ze sie samoistnie wcisnie we mnie, niestety efekt marny, chyba musze uciec sie do innego srodka nazywanego gimnastyka (a fuj, co za dziwne slowo).

Od komputeruncia nie zawsze moge odpoczac bo np pisze cwiczonka aby potem skutecznie dzieci meczyc !

No sama widzisz, ze tylko mi tej koncoweczki brakuje...




lectrice (gość) 2014.03.04 00:05
Juz wiem !!! Jesli przypadkiem, niechcacy, bezwiednie, nieumyślnie, mimowolnie..., nic nie wstawiasz to wstaw SPECJALNIE (to takie proste, a nie wpadlam wczesniej na to !)
MalgorzataSz1 2014.03.04 09:52
Sorry Lectrice, "specjalnie" też nie będzie.
lectrice (gość) 2014.03.04 10:44
Wiedzialam !
No i na darmo sie mowi, ze probowac zawsze warto !
marit (gość) 2014.03.04 11:02
Lectrice,jakoś chłodno powiało mi od twojej strony malkontentyzmem.Co za głupek wymyślił ferie,a teraz nasza biedna żabcia nie wie co ze sobą zrobić. Dobrej duszyczki podpowiedzi spełzły na niczym,a może ja stara wredna duszyca jeszcze coś podpowiem. Otóż,spakuj kuferek i do mameńki wpadnij na weekend.Zrób jej milutką niespodziankę. Przytulańsko mamusi, zawsze skutkuje na pierońską nudę i chandrę. Chłopy odsapną od ci,a mamuśka będzie w euforii. Co ty na to? /na pewno nie to/. Gosięńko, z nią tak zawsze w okresie przed wiosennym ? Ty ją znasz dłużej,a może jakiś wypad na Malediwy by jej się przydał? Jak przeczytałam,że odwiedzasz jeszcze znajomych i tam siedzisko w 4 ścianach,zamiast dotleniania się. Oj ratunku! U mnie chłopaki zasugerowaliby mi zaraz,idź na działkę z nudów kamienie pozbieraj, jak zawsze.A jak nie to nordic walking i 5 km,tam i z powrotem. To jest dla mnie,bo lubię sport. Właśnie się szykuję na rowerek,bo pięknie słoneczko świeci i jest de best pogoda. Powodzenia Lectrice i głowa do góry cosik wymyślisz,jak zawsze.
MalgorzataSz1 2014.03.04 11:27
Marit

Tak naprawdę to ja nie wiem, czy Ona tak zawsze. Jedno wiem na pewno, że ma ogromne poczucie humoru, dość specyficzne, co mnie bardzo odpowiada i niejednokrotnie parskam śmiechem na Jej wpisy.
Lectrice, posłuchaj Marit. Może jakiś rowerek?
lectrice (gość) 2014.03.04 11:47
Marit
Ty sie o mnie nie martw o za mna OK, do mamuski wpasc w te ferie nie moge bo bileciki lotnicze drogie jak ch... a tych tanich mi sie nie udalo dorwac. Ale dzwonie codziennie, mamusia ma 81 lat i motorek w t...., lata jak fryga, niedlugo zacznie sezon rowerowy (na zime przerywa)...
Bylam sobie w Paryzu u mojej niuni i chwilowo pozostaja mi rozryki miejscowe...
Co do znajomych to mam najlepsza psiapsiule swiezo po rozwodzie i bez pracy, do tego z dwojka dzieci, no i sama widzisz, ze trudno sie dowartosciowac moralnie ! A unikac jej nie moge bo jestem tzw podpora (moralna) czyli ona chwilowo ciagnie ze mnie pozytywne soki... ile wlezie...
Inna, tez ulubiona, chwilowo ma zastoj w zleceniach i marnie przedzie... tez jej unikac nie moge bo ona w moralnej potrzebie no i od czego sa przyjaciele !
A ze mna wszystko OK, nadrabiam administracyjne zaleglosci (rozne papierki do wyslania) i zaraz mnie cos trafi na powaznie i pewnie poprosze Was o wsparcie moralne bo zabia administracja ... no juz lepiej nie kumkac na ten temat !

A co do ferii to ja je mam bez przerwy, tu sa ferie cztery razy w roku bo wedlug tutejszego systemu dzieci sa straaaasznie zmeczone i nalezy im sie odpoczynek.
Ja jestem wychowana w socjalistycznym systemie, pamietam jak chodzilam do szkoly w soboty i miedzy Bozym Narodzeniem a Nowym rokiem ! Nie twierdze, ze to bylo koniecznie lepsze ale jakos nikt nie umarl z przemeczenia szkolnego.

A co do Malediwow to kurcze nie pomyslalam !

A co do sportu to jak dzieci byly mniejsze to byl basen, szermierka, gimnastyka, rower i wspinaczki po drzewach i inne cudenka... a z wiekiem odmowili wszystkiego ! Moze za duzo im zapropnowalam jak byly mniejsze, sama nie wiem ! Dziwne te moje dzieci, oj dziwne... No ale trudno, chyba musze ich brac takimi jakimi sa, ale pewnych rzeczy bardzo szkoda...
Moja corka szla za mna w ciemno - wycieczki, zwiedzanie, gory (nasze ukochane Tatry), badminton, a chlopcy nic z tego mimo, ze probuje postepowac z nimi tak jak z pierwsza latorosla !

No i klops !

A na blogu staralam sie jak moglam by Malgosie naklonic do wstawienia koncoweczki (ja uwielbiam czytac najpierw koniec) ale ona nie zmiekla ! Na nic placze i skargi, ona nieugieta... koncoweczki nie chce zdradzic !
lectrice (gość) 2014.03.04 11:56
Malgosiu, nie badz zlosliwa !
Z tym rowerkiem to nie wiem jak mam to rozumniec ?Ty mi proponujesz taki zwykly, rekreacyjny, na swiezym pwietrzu czy taki na kanapie, nozki w gore i rowerek na gruby brzuszek, no zeby ten brzuszek spadl ?
To ten moj brzuchol to taki wielki, ze do Katowic siega ? O rany to powazna sprawa ! :-))
marit (gość) 2014.03.04 12:25
Gosik,byłam,pomęczyli,przebadali i zapisali ful leków od za.....nia, ale mam te ich faszerowanie mnie gdzieś,a konkretnie w dupencj. Jak można podawać leki bez zastosowania osłony,bo ona szkodzi na działanie innych leków. Nie do wiary,ale tak mi powiedzieli.Jeżeli wezmę jeden lek to osłonowe będą utrudniać działanie innego leku.Nie będę więc ich brać. Mam gdzieś to wszystko i zaczynam po swojemu,sport,świeże powietrze,zdrowa żywność jak zawsze i jak zawsze bez konserwantów,mnóstwo zieleniny ze swojej działeczki,bez stresów, wyciszenie się,no i przede wszystkim ze zdrowym rozsądkiem podejście do własnych poglądów. Tak to będzie wyglądało. Stosując to tyle lat wyszłam lepiej na tym,do czasu kiedy nie zaczęłam brać świństwa,tych leków,no i ta cukrzyca. Nie znaczy to,że mam brać te świństwa nadal,które mi nie pomagają,a wręcz szkodzą. Nigdy jeszcze nikomu nie zaszkodziło leczenie niekonwencjonalne,a mnie tym bardziej, więc dalej to będę robić i to najlepiej mi pomaga. Emerytowany lekarz powiedział kiedyś do mnie,masz przecież taką wspaniałą książkę "Ziołolecznictwo - poradnik dla lekarzy-Aleksandra Ożarowskiego", stosowałaś się do wszystkich tych przepisów przez wiele lat i co raptem się stało,że zawierzyłaś cudotwórcom chemicznym lekarzom. Nie raz warto zawrócić ze źle podjętej drogi,nigdy nie jest za późno,wierz mi. No i wracam z pokrętnej drogi na prostą.Po wczorajszej rozmowie z emerytem podjęłam właśnie tak decyzję jak wyżej napisałam.Nie będę wdawać się w dyskusje z konusami,wypiszę tylko te leki, które są potrzebne,insulina i koniec.Reszta w naturze. Amen.!!!!! Teraz wspólna radocha z odniesionego w 80% sukcesu w scenariuszu Uli. Fajnie,że Aleks jest zdecydowany na wspólną przyszłość,ale coś nam podpada ten nagły przyspieszony obrót w sprawie ślubu. Ula podpada nam bo jakoś tak szybko wyjawiła miłość do Aleksa.Czyż to nie jest zauroczenie,chociażby ze względu na to,że jej adoruje,wspiera.Chyba to nie wypali na długą metę. Perspektywa ze strony Aleksa może i dobra,ale podejrzewamy,że rozmyśli się Ulka,jak nie teraz, to po jakimś czasie będzie dostrzegać swój błąd o podjętej pochopnie decyzji.Zresztą Józef też jakby jest tą decyzją Uli dziwnie zaskoczony. Może się mylimy,ale jakoś to wszystko za bardzo kolorowo wygląda. No i Marek ze swoim przydupasem Sebulkiem. Tak jak mówiłam już zasklepione w Marku stare utarte nawyki odrodziły się,choć mogę powiedzieć równie dobrze przysnęły na pewien czas i teraz rozbudziły się na dobre.On nie zmieni swego postępowania i pozostanie w moich oczach, zawsze osobą kontrowersyjną,czy to będzie z happy endem,czy bez. Sięgnie dna i z wielkim trudem zapewne będzie mu się dźwigało do pionu.Alkohol niszczy umysł jak wiadomo,ale jemu to nie przeszkadza,więc jedyną osobą, która jeszcze może troszkę ma wpływ na niego to jest Helena.Sądzimy,że ojciec zaproponuje Uli objęcie stanowiska prezesowania w firmie,a Marek pozostanie stanowisku zastępcy. Zapewne już w oczach ojca nie jest takim synem jakiego by oczekiwał,ale to jest jego syn i ojciec Igi. Marek dostrzeże ponownie w Uli piękno,o które powinien dbać,jednak nic nie wpłynie na zmianę w poglądach i decyzji jej,co do Marka ,bo okazał się być kanalią. Miłość ukryta jaką darzy w dalszym ciągu jego, pozostanie w ukryciu,w zakamarkach jej serca. Będzie z nim współpracować,ale zapewne nie zmieni w nim nic,co spowoduje zmianę w jego postępowaniu, co do córki. Czekamy do czwartku.Zobaczymy czy chociaż w części podejrzewamy co Ty znowu knujesz. Przeczytałam,że Lectrice " molestuje" Cię z nudów gumkami od weków i wymachuje majtkami". O czymś jeszcze nie wiem Gosiu ? Co ona wraca do komuny,nie chce już reform? Chyba ja się cofam też do dobrych czasów i razem może się cofniemy?
MalgorzataSz1 2014.03.04 12:28
Lectrice

Ani mi w głowie złośliwości. Jak w ogóle możesz mnie o to podejrzewać. Zaproponowałam rowerek w dobrej wierze, w celu dotlenienia się i lepszej saturacji płuc i wcale nie miałam na myśli Twojego brzucha, bo i tak żaden nie przebije mojego. Ten mój to z choroby, nie z przejedzenia i bardzo mi przeszkadza. To okropny dyskomfort szczególnie w momentach, gdy mam sobie podać insulinę. Niestety nic z tym nie mogę zrobić. Niewykluczone, że mam tam przepuklinę, ale czy to potwierdzą badania to jeszcze się okaże.
MalgorzataSz1 2014.03.04 12:36
Marit

Na temat terapii już nie będę się wypowiadać, bo każdy doskonale wie, co mu służy najlepiej.
A co do opowiadania to naprawdę jestem pod wrażeniem Waszej przenikliwości. Są duże szanse, że potwierdzi się to, o czym napisałaś. Następny rozdział będzie poświęcony wyjazdowi do Włoch i zaślubinom. Już mogę Was zapewnić, że Alex bardzo się zmienił i jego intencje wobec Uli są szczere. Ula też nie zmieni zdania, bo chyba jednak wyleczyła się z Dobrzańskiego. Więcej nie będę pisać, bo nie mielibyście niespodzianki.
Pozdrawiam Ciebie i całą grandę. Buziole. :)

PS.
Przeczytałaś pierwszy wpis pod rozdziałem? Był do Ciebie.
marit (gość) 2014.03.04 12:42
Lectrice Nie pozwól,aby te psiapsiółki Twoje nie wyssały z Ciebie wszystkich dobrych soków,bo co zostanie dla Twojego kochanieńkiego mężusia.No i po drugie,ty masz tylko jeden rowerek? a ten o którym Gosia mówi,no i ja też, to chyba nogi na suficie i jazda, co? Twoja mama plenerówka jak ja, tylko,że ja do niej jestem wiekowo za smarkata,bo moja mamuśka ma 86 i żeby nie jej pęknięta rzepka we wcześniejszych latach,też by brylowała na roweryku.Oj to były czasy jak sama mówi. Jakby nie patrzył komunistyczne i lepiej się na roweryku brylowało na randki prosto do rowu,ze szprychami na łydkach.Oj się działo.
lectrice (gość) 2014.03.04 13:00
Marit
To nie gumki od wekow tylko od majtek ! Musisz pamietac takie majtki na gumke jak kiedys, majtki z kanalikiem do ktorego wciagalo sie gumke. Te gumki albu sie przerywaly i gacie spadaly albo gumki parcialy i rozciagaly sie i gacie tez spadaly ! (dotyczylo to tez rajstop)
No to czas oczekiwania na nastepna czesc opowiadania Malgosi ciagnie sie jak ta gumka do gaci...

Czasem sobie z kolezankami (z Polski) wspominamy rozne smieszne rzeczy z dziecinstwa, w tym sa majtki na gumke, czapki kominiarki, galoty (nosilam je w przedszkolu pod rajstopy i odznacazaly sie pod tymi walkujacymi sie i opadajacymi rajstopami bawelnianymi), buty juniorki obowiazkowe w szkole (i znienawidzone), fartuszki i chusty na koloniach... Sila rzeczy sa to wspomnienia z socjalizmu bo moje dzeicinstwo to okres socjalizmu i tego sie rozlaczyc nie da co nie znaczy, ze jestem za i pragne powrotu !

Ja oczywiscie jestem za REFORMAMI, reformy damskie sa super, doskonale zastepuja galoty, figi i inne stringi !
A jak chcesz sie do starych czasow cofnac to mozemy zalozyc klub przyjaciol damskich reform ! :-DD

A tak serio to ja sie biore na powaznie raczej rzadko, dzieci sa wazne i ich problemy, przyszlosc itp, zdrowie jest wazne !
Cala reszta z przymrozeniem oka!
Pozdrawiam :-))
lectrice (gość) 2014.03.04 13:02
Marit
Mezusia brak, za to spokoju nieco wiecej !
marit (gość) 2014.03.04 13:12
Gosiu,przeczytałam i nawet rozmawiałam ze swoją reumatolog o Twoich dolegliwościach.Zapytała mnie,czy będąc na uzdrowiskach,korzystałaś z borowiny,kąpieli tlenkowo- wodorowych i innych które są w Busku Zdroju? Troszkę była zaskoczona fango,bo tego ponoć nie stosuje się wielokrotnie ze względu na zmiany kostne jakie mogą powstawać,ale nie chciała za wiele mówić, bo nie dotyczyło moich zmian RZS. Proponowała właśnie sanatorium tam z osobą towarzyszącą, jeśli nie byłaś nigdy.Oni mają tam różne kąpiele,baseny,jackuzzi no i wspaniałych lekarzy. Jeszcze jedno mam pytanie,bo takie mi zadała,czy w swoim jadłospisie jadasz kisiele,czy gotujesz rosołki na na kurzych łąpkach. Mam nadzieję,że wiesz dlaczego o to pytała ? Jeśli nie to podpowiem Ci bo mnie o to zapytała od kąt u niej się leczę,chodzi o to,że łapki mają w szpiku dużo kleju,żelatyny, która dodatnio bardzo wpływa na wzmacnianie kości. Moja mama cały czas nam to przyrządzała od maleńkości,stąd wiem.Poza tym,powiedziała,że przynajmniej dwa razy do roku powinnaś zmieniać klimat i wpadać na tydzień nad morze,aby się organizm dojodować. Terapia na pewno poskutkuje,jak każda na świeżym powietrzu, ale na nasze czasy to i są koszty związane z wyjazdem. W okresie zimowym, wiele kurortów otwartych jest, więc może warto podpytać i skorzystać z wizyty. Ja będę Ci życie odwiecznego, nieustającego zdrowia i bbbbaaarrrrrddddzzzzooo dduuuużżżżoooo uuuuśśśśmmmmiiiieeeecccchhhhuuu, choć i tak jest u Ciebie cały czas i nie ma prawa Cię opuścić.Zdrówka Gosieńko.
marit (gość) 2014.03.04 13:22
Lectrice,jak Gosia nas czyta to ma bekę. Mnie się przypomniały jeszcze pończochy bawełniane,które były podtrzymywane pasem z wiszącymi gumkami,a na ich końcu były przyszyte guziczki.Gumkami od weków podtrzymywało się pończochy,żeby się w nich pokazać koleżankom. Boże co to były za czasy. Dzisiaj z gołym zadkiem wyjdą/stringi/ i nikt na to nie zwraca już uwagi. To tak jak Adam i Ewa w raju. Miłego dnia,jadę z Marcelem na przejażdżkę bo mnie dusi od wczoraj. Pppppppppaaaaaaaaa.
MalgorzataSz1 2014.03.04 13:31
Marit

To o czym piszesz przerabiałam już wielokrotnie. Zabiegi wszystkie jakie tylko były możliwe i dostępne. Busko zaliczone dwukrotnie. W tej chwili już nie ma mowy o żadnej rehabilitacji. W tej chwili należy tylko uważać, żeby źle nie stanąć, nie potknąć się i nie przewrócić, bo to wszystko grozi paraliżem. Nawet przy zwykłym kichnięciu może mi pójść kolejny dysk. Jest teraz siedem przepuklin jądra miażdżystego i one wszystkie uciskają rdzeń kręgowy. Ból czasami jest niewyobrażalny.
Ja przez długie lata jadałam galaretę z giczy cielęcych, bo one najwięcej zawierają kleju. Jak widać niewiele pomogło, a na samą myśl o nich mam odruch wymiotny. Teraz przy cukrzycy czasem jadam gotowaną pręgę, bo tą lepiej przyswajam i galaretę na bazie kurczaka. Już nie wierzę w te wszystkie cudowne sposoby, bo one u mnie niestety nie sprawdziły się. Przez prawie 15 lat jeździłam na Opolszczyznę do kręgarza, który z wykształcenia był lekarzem ortopedą. Byłam tam cały tydzień i chodziłam 3 razy dziennie na zabiegi. Poprawa była, ale krótkotrwała. Teraz mógłby mnie tylko uszkodzić jeszcze bardziej.
Jeśli nie można się wyleczyć z jakiejś choroby, to trzeba się z nią zaprzyjaźnić i ja stara się to robić. Wyżej własnego tyłka już nie podskoczę, więc godzę się z tym co mam i to nawet z uśmiechem. :)

PS. Dwa razy w roku pobyt nad morzem? To drugi koniec Polski. Po tylu kilometrach jazdy podejrzewam, że nie wyszłabym już z samochodu.
lectrice (gość) 2014.03.04 18:13
Marit
Ja takich srodkow na ponczochy nie pamietam, mama zawsze nosila ponczochy, takie z pasem i na gumeczki ale ja z siostra juz rajstopy. Ja jestem duza, kiedys bylam okropnie chuda (piekne czasy) wiec na mnie nawet najwieksze rozmiary (dostepne w sklepie) byly na dlugosc w sam raz (jesli nie lekko za male) ale za szerokie i zawsze mi te rajtki opadaly, podciagalam je caly czas a i tak krok mialam prawie w kolanach ! Naturalnie przy tym pdciaganiu robily sie dziurzyska i oka leciaaaaly ! - i tu mi sie przypomina scena z Brzyduli, kiedy Viola mysli, ze Ula dzwonila do Wloch bo jej sie repasacja odzywa w sluchawce...

No i z tego wniosek, ze rajstopy to tylko raj dla stop bo powyzej to koszmarek !
Wlasciwie to skarpetki powinny sie nazywac rajstopy bo skarpetka zostala stworzona by byc rajem dla stop !
A rajstopy to powinny byc rajnogi albo rajuda !

Marit, a dlaczego Marcel cie od wczoraj dusi ?


Malgosiu, a ty nie masz nic do dorzucenia do naszej sagi majtkowo rajtuzowo ponczochowej ?
MalgorzataSz1 2014.03.04 18:30
No może trochę mam. Ja zawsze przeziębiałam się w zimie i mama bezustannie pilnowała, żebym wkładała wielkie majciochy z nogawkami niemalże do kolan. Masakra, bo były nie dość, że grube to jeszcze niewygodne. Wierzcie mi, że bardzo cierpiałam. Potem jak już dorosłam i poszłam do pracy to na przekór tamtym czasom ubierałam cienkie figi i lazłam na pomiary w teren. Nie raz mnie przewiało do szpiku kości, a wtedy moja mama mówiła. " Co ty taką chojraczkę udajesz? Powinnaś założyć te barchany i nie będziesz narzekać, że zimno". Miała rację niestety, a ja do dzisiaj żałuję, że wtedy jej nie słuchałam. W pończochach chodziłam jakiś czas, ale bardzo krótko, bo ciągle mi się wydawało, że widać pasek spod spódnicy. Na szczęście potem nastała era rajstop i wreszcie mogłam sobie ten pasek odpuścić.
To tyle z moich wspomnień.
lectrice (gość) 2014.03.04 18:41
No to sa wlasnie te galoty barchanowate. Ja sie przed nimi bronilam dzielnie, na zime byly spodnie... Ale moja mama nosila je bardzo dlugo bo w tych ponczochach to tylek przemarzal, a my z siostra mialysmy ubaw z tych mamusinych gaci przez wiele lat.
Teraz mama nosi spdnie...
Marit (gość) 2014.03.05 01:22
Lectrice. Nie mogąc spać, postanowiłam trochę popisać. Chłopcy tak się śmiali w głos czytając nasze komentarze o gaciach,rajstopach,że aż się popłakali. Zazdroszczą nam takich wspomnień i tych czasów. Doszli do wniosku,że nasze pokolenie miało z jednej strony źle przez komuchów,a z drugiej fajnie bo były zgrane paczki,pomysłów co nie miara, ubawy w klubach i zgrane towarzycho.Tymi wspomnieniami rozbudziłam ich ciekawość i co ciekawsze na tą rozmowę napatoliła się moja koleżanka,która ma tak wiele wspomnień jak ja.No i w weekend robimy zlot starych ramoli na odświeżenie naszych dobrych czasów.Powiem Ci,że od czasu do czasu ronimy takie pogaduchy z dziewczynami i ich mężami.Słuchamy moich starych nagrań z taśm szpulowych i to w dodatku leci z mojego starego magnetofonu ZK 246 ZRK z 1977r. wyprodukowanego w Kasprzaku.A nagrania jak wiesz są z lat 60,70,80, a przy tym śpiewy odchodzą,piosenek naszych i zagranicznych piosenkarzy. Ostatnio puszczałam Adę Rusowicz i Kordę, Czesia Niemena "Dziwny jest ten świat". Jego głos to u mnie ciarki na całym ciele. Miło mi się słucha staroci i jeszcze wspanialej wspomina barchanki,a moja mama mówiła na nie mocherówki. Pytałaś co mnie tak męczy Marcel,otóż chce abym trzymała formę i na roweryk mnie zabrał do lasu 10 km w jedną stronę.Fajnie dupencję przetrenować. No czas spać 1,20.Hejka.
lectrice (gość) 2014.03.05 04:16
Marit
Ja spac moge ale w ferie sobie folguje bo uwielbiam nie spac w nocy, potem jestem snieta caly dzien ale trudno, do roboty nie ide !
Ty masz jeszcze szpulowy magnetofon ! I do tego dziala !
Ja tez uwielbiam stare przeboje, od paru lat chodze ze sluchawkami w uszach i slucham tylko polskiej muzyki, starej i wspolczesnej, a za Niemena i Grechute to sie pokrajac na malutkie kawaleczki chetnie pozwole ! Dorzuce jeszcze Bajora (moze nie wszystko), Korde i pare wspolczesnych – tu grzebie na You Tubie bo nie mam za bardzo innego kontaktu ze wspolczesnoscia polska.
Z tymi sluchawkami to przez moje dzieci, byl taki okres, ze caly dzien mieli cos w uszach i aby sie z nimi porozumiec musialam stawac przed nimi i machac lapami bo chlopieta byly chwilowo gluche. Kiedys sie wkurzylam i tez sobie sluchawki w uszy wsadzilam i stwierdzilam, ze nie bede slyszec moich dzieci, niech wiedza gadziny jak to jest do sciany gadac ! No i mi sie spodobalo... przestalam na nich warczec i podeszlam do problemu z pelnym zrozumieniem. Mlodszy zbuk zalatwil mi MP3 od kolegi (oni sa na wyzszm stopniu rozwoju medialnego, a mi MP3 wystarczy).

A twoi chlopcy jak chca znac historie z zycia w socjalizmie to ja sluze ! Jak bylam w pierwszej licealnej to nie bylo nic w sklepach i moja mamusia pojechala na wycieczke do NRD, no i kupila mi buty zimowe, byly pieeeeeekne. I moj numer, nr 40, sek w tym, ze Niemcy mieli chyba zanizona numeracje i te buty byly na mnie za male. Normalny czlowiek by ich nie nosil, a ja przechodzilam cala zime w zamalych butach i mamusia nic o tym nie wiedziala (ale cos podejrzewala) bo by mi nie pozwolila . Do tej pory pamietam jak koszmarnie mi marzly palce, no ale buty byly pieeekne i tyle.
Inna historia o spodniach. Zawsze bylam duza i chuda . Teraz jest duzo takiej mlodziezy, wtedy raczej jeszcze nie.
I wszystkie spodnie w panstwowych sklepach byly na mnie za krotkie, wygladala mjakbym sie na ryby wybierala. Normalne spodnie byly tylko w Pewexie i zeby mama sie zgodzila na te koszmarnie drogie spodnie to jak mierzylam te w panstwowym to je strasznie podciagalam do gory w pasie, zeby wydawaly sie jeszcze krotsze. Mama niestety umiala szyc i czesto chodzilam w dosztukowanych spdniach. Kiedys wreszcie dostalam te wymarzone Levisy z Peweksu, byly ze sztruksu i nosilam je tak dlugo, ze wylysialy i sztruks sie zupelnie wytarl.
Nastepnym razem moze byc o zawalonym pierwszym roku studiow bo z kolezanka robilysmy swetry na drutach, trzeba bylo sie ubrac na tych studiach i jakos wygladac....
Ty wytlumacz dzieciom co to NRD i Pewex...
Mial jednak swoisty urok ten socjalizm, jest z czego sie teraz posmiac.

Moze jednak pojde spac bo to juz dzisiaj !
Marit (gość) 2014.03.05 07:30
Kochana ten magnecik chcieli chłopcy sprzedać jakiemuś gościowi,który ponoć skupywał starocia.Całe szczęście,że mój wnuk uprzedził ich,że babcia ma nie tylko tą staroć a więcej i dla mnie są to pamiątki,bo może i by opylił.Mam starego Grundika z szufladką,wieżę 3 częściową z magnetofonem,na duże płyty winylowe i radio.Poza tym mam magnetofon z tubą na korbkę,gdzie zamiast oryginalnej igły do odtwarzania włożyłam szpilkę i działa już wiele lat,a odtwarzam na nim wszystkie płyty winylowe. Wyobraź sobie,że mam nawet małe płyty singlowe z Michałem Burano,Karin Stanek,Jacka Lecha,Seweryna Krajewskiego,Santor itd. Chciałam zapytać Cię czy wchodziłaś na stronkę Terrenty.org / całe płyty / lub Ares /z wybranymi tytułami/, Spróbuj wejść i zorientujesz się co potrzebujesz. Kończę bo chłopcy śniadanko chcą idą się odchamiać.
lectrice (gość) 2014.03.05 10:43
Dla chlopcow te twoje pamiatki to starocie z zeszlego wieku ! Dla nas szczytem zacofania byl XIX wiek, a dla nich i moich tez to XX !!! Niebywale, XX wiek, szczyt rozwoju robi sie zacofany dla tych smarkaczy.

Jak to sie stalo, ze migdy nie wymienilas swoich plyt na nowszy model ? No i ta szpilka w gramofonie, super !

A Malgosia to nas chyba nie wyrzuci za te nocne rozmowy ! No skoro ty nie wyrzucilas patefonu, gramofonu, adaptera i innych tasm szpulowych to ona moze zatrzyma na blogu takie zabytki jak my !
Nawet gdyby nas chciala opylic na pchlim targu to kto nas kupi !!!

Powiedz dzeieciom, ze maja grzecznie sie odchamiac, ja tez zaczynam od poniedzialku !
MalgorzataSz1 2014.03.05 11:01
Lectrice

Spokojnie dziewczyno. Sama jestem niezłym zabytkiem mocno osadzonym w XX wieku i nie mam zamiaru Was stąd wyrzucać. Czytam z uwagą Wasze wpisy i z rozrzewnieniem wspominam jak to drzewiej bywało.
lectrice (gość) 2014.03.05 11:59
Widze, ze sie dobrze rozumiemy miedzy piernikami...

Czekam na hydraulika (od osmej rano), zaraz mnie cos trafi bo jak go nie bylo tak go nie ma ! A ja nie mam wielkich wymagan, moze byc nawet maly, zabi i bez bicepsow, moze byc nawet chudy, byleby umial uszczelki poskramiac.

W zabim kraju polski hydraulik to symbol zlotej raczki i jest tez reklama super hydraulika (piekny, wielki i wysportowany) pijacego cole...

No, a czekam nawet na gorszy model i nic !


MalgorzataSz1 2014.03.05 12:30
Po co Ci hydraulik do uszczelek? Przecież to potrafi byle jaki chłop. Nie masz życzliwych sąsiadów? Wymiana to najprostsza rzecz na świecie. Powinnaś zmobilizować Twoich chłopaków do takich prostych czynności. Nie musiałabyś wtedy wzywać fachowca, który mocno się spóźnia i w dodatku trzeba mu jeszcze zapłacić, że łaskawie się zjawił i w pięć minut powymieniał uszczelki.
lectrice (gość) 2014.03.05 12:45
No nie, to niestety nie takie proste bo to jest wieli bojler z ciepla woda i do tego na gwarancji i nie moge sama przy nim grzebac bo jak cos nie wyjdzie to gwarancja sie na mnie dupencja wyprze..
Wiec czekam na tego hydraulika, wymagania mi maleja z minuty na minute, moze byc nawet bardzo maly albo za duzy, bardzo chudy tudziez nie i nawet lysy albo z dlugimi wlosami i w okularach czemu nie, byleby te uszczelke pskromil !

Oni chyba o mnie zapomnieli, teraz jest swieta godzina posilku wiec nawet nie ma po co dzwonic i sie dowiadywac, poczekam az zaczna trawic i odbierac telefony... a tylek mi od tego czekania do krzesla przyrosnie...
MalgorzataSz1 2014.03.05 12:52
No to zmienia postać rzeczy. Ja na Twoim miejscu nie byłabym taka cierpliwa i już dawno bym się zagotowała. Cztery godziny spóźnienia? Nawet tu w Polsce takie rzeczy zdarzają się sporadycznie, bo jak już umówię fachowca, to albo jest solidny i przychodzi punktualnie, albo dzwoni, jeśli mu coś wypadło, że się spóźni. Grzej słuchawkę maleńka i nie pozwól mu się nażreć obiadkiem, bo jak to zrobi, to tak się rozleniwi, że wcale nie przyjdzie.
lectrice (gość) 2014.03.05 12:56
No, zawsze mowilam, ze zabi kraj to prawdziwa kaluza !
lectrice (gość) 2014.03.05 22:06
O jejuuuu, Malgosiu, do twojego bloga prawdziwy poeta (pozdrowienia dla Pana poety jesli czyta) sie dobija, a tu teksty o gaciach... bardzo nieokropnie mi wstyd bo to naturalnie ja te bzdury produkuje. Ja juz bede grzeczna i przestane obnizac poziom intelektualno inwencyjny twoich czytelnikow.
Mea culpa !
Dobrej nocki

PS A ja juz mowilam o publikacjach i prosze, nie jestem odosobniona !
MalgorzataSz1 2014.03.05 22:20
Lectrice

Nie przejmuj się. Gacie to temat dobry jak każdy inny, by był opiewany przez niektórych poetów. Oni zawsze potrafią znaleźć wdzięczny temat do swoich wierszy. Ja wprawdzie na poezji się nie znam, ale szanuję wszystkich piszących piękne rzeczy. Czasami i mnie, takiego ignoranta w tej dziedzinie coś porwie, zachwyci lub zainspiruje.
Do jutra kochana. :)
lectrice (gość) 2014.03.05 22:33
Ty serio znasz Ode do Gaci, prosze, prosze, prosze zacytuj przed snem... :-DD
MalgorzataSz1 2014.03.05 22:51
Nie znam ody do gaci ani też do innych rodzajów bielizny. Założyłam tylko hipotetycznie, że i te rzeczy można opisać w poetycki sposób. I nie czepiaj się już Mistrzyni dosłowności, tylko wędruj spać. :D :D :D
lectrice (gość) 2014.03.06 00:02
A j lubie poezje i wbrew pozorom mam ckliwa dusze.
Przedstawiam Ci moj pierwszy wiersz, jestes pierwsza czytelniczka i od Ciebie zalezy czy zdusisz morderczo w zarodku rodzacy sie talent czy pozwolisz mu sie rozwinac na inne czesci garderoby ...
Jesli ktos inny niz Malgosia chcialby zostac wielbicielem mojego talentu (no inaczej byc chyba nie moze ), to zapraszam do lektury:

ODA DO GACI

Gacie nasze kochane lniane i bawelniane
te piekne moherowe, na zime kolorowe
duze, male, z obrazkiem, gumeczka albo i paskiem !

Ach ten kawalek szmatki dopasowanej na nasze zadki
wytrwale i sumiennie towarzyszy nam codziennie
na plazy z kokardkami lykra straszy promienie
na nartach ocieplany walczy z mrozem i przewiewami

Niedocenione, sprane, powyciagane, nasze gacie kochane !


Mysle, ze poezja nie pozwala pozostac obojetnym... Jesli masze reakcje gwaltowne to wiedze, ze bicie po tylku na nic sie nie zda bo gacie ochronne antyuderzeniowe tez istnieja !
ADRIANCREVAN 2014.03.06 08:22
macie kochane kolejny rozdział ,,
:-)
MalgorzataSz1 2014.03.06 11:19
Lectrice

Oda do gaci powaliła mnie totalnie. Leżę i kwiczę. Jedno jest pewne. Marnujesz wielki, poetycki potencjał. Załóż bloga z poezją wyzwoloną i pisz kochana, pisz. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz