Łączna liczba wyświetleń

15383260

środa, 7 października 2015

"BEZWARUNKOWA MIŁOŚĆ" - rozdział 5

 

06 marzec 2014
ROZDZIAŁ 5

Pod koniec września miała wyznaczoną wizytę u dietetyczki. Nie miała już czego się wstydzić. Była szczupła, a jej waga osiągnęła wartość sześćdziesięciu jeden kilogramów. Prawie idealnie. Alex w nagrodę za cierpliwość i konsekwencję wykupił jej serię zabiegów w jednym ze stołecznych SPA. Doświadczyła ujędrniających masaży, przyjemnych okładów i relaksujących kąpieli. Zabiegi u kosmetyczki były taką kropką nad „i”. Znowu była powalająco piękna i zjawiskowa, a Alex nie mógł oderwać od niej oczu.
- Marek jest wielkim głupcem kochanie. Miał obok siebie taki skarb i pozwolił, żeby wymknął mu się z rąk. To lepiej dla mnie, bo ja nigdy nie dopuściłbym do sytuacji, żebym miał cię zdradzać tylko dlatego, że przytyłaś. Myślę, że on nie do końca rozumie znaczenie słowa „kochać”. Nie odróżnia miłości od fascynacji. Gdyby kochał cię naprawdę, nigdy by cię tak nie potraktował. Chciałbym zobaczyć jego minę, kiedy ujrzy cię znowu taką piękną. Chciałbym, żeby choć przez moment pożałował, że cię stracił.
- A mnie już na tym nie zależy. Niech sobie myśli co chce i wcale nie chodzi tu o mnie. Nie wybaczę mu tego nigdy, że zapomniał o własnym dziecku. Nie wybaczę, że upijanie się w knajpach i podrywanie chętnych panien było dla niego ważniejsze od Igi. To podłe i krzywdzące ją, że nie zna własnego ojca, ale miałeś rację. Ona bez niego też będzie miała szczęśliwe dzieciństwo. Ja zrobię wszystko, żeby tak właśnie było. – Objął ją mocno i czule spojrzał jej w oczy.
- Zrobimy Ula. Zrobimy. Przecież wiesz, że kocham tego szkraba, a i ona przyzwyczaiła się już do mnie i traktuje jak ojca. To miłe uczucie kochanie.

Do ślubu było coraz bliżej. Alex nie musiał się przejmować zakupem garnituru, bo w swojej szafie posiadał ich kilkanaście uszytych przez Pshemko, projektanta Febo &Dobrzański. Ula kupiła elegancką sukienkę w jednym z najdroższych salonów mody. Reszta rodziny też zadbała o odpowiednie stroje.
Na tydzień przed wylotem do Mediolanu zadzwoniła do Dobrzańskich. Poinformowała ich, że wyjeżdża na kilka dni z Igą, a po powrocie odezwie się i wtedy uzgodnią, kiedy będą mogli zabrać małą do siebie.
Mniej więcej w tym samym czasie Alex wypełnił wniosek urlopowy opiewający na okres dwóch tygodni i poszedł do prezesa, by ten go podpisał. Marek był zaskoczony.
- Ty? Na urlop? Nigdy nie brałeś urlopu, a jeśli nawet, to zdarzało się to niezwykle rzadko. Sam zachodziłem w głowę, jak bez niego wytrzymujesz.
- No jak widzisz, nie wytrzymuję. Muszę odpocząć. Chyba jakoś dacie sobie radę beze mnie? Turek zostaje i zastąpi mnie na ten czas. Zresztą nie ma nic pilnego i nie powinieneś mieć kłopotów.
Marek złożył zamaszysty podpis na dokumencie i podał go Alexowi.
- Proszę. Nie będę cię zatrzymywał. Jedź i wypocznij.

Dziesiątego października rano podjechał pod dom Cieplaków. Pomógł im z bagażami i ruszył na lotnisko. Byli podekscytowani. Ani Józef, ani dzieciaki nigdy nie lecieli samolotem. Ula uspokajała ich, że nawet tego nie poczują. Pogoda jest ładna i na pewno lot będzie przyjemny.
Zaparkował na płatnym parkingu i opłacił postój samochodu. Już bez przeszkód udali się do odprawy.
Lot rzeczywiście był przyjemny. Z okien samolotu mogli podziwiać chmury podświetlone promieniami słońca. Po dwóch godzinach samolot osiadł łagodnie na płycie mediolańskiego lotniska. W sali przylotów czekał już na nich Lorenzo. Uściskał serdecznie dawno niewidzianego Alexa, który przedstawił mu Ulę i jej rodzinę. Rozmawiano po angielsku, żeby i Ula mogła zrozumieć o czym mówi sympatyczny Włoch.
- Załatwiłem wam limuzynę, która zawiezie was do magistratu. Wynająłem ci też samochód na okres waszego pobytu. U Luigiego wszystko dopięte na ostatni guzik. Menu ustalone. A teraz jedźmy już. Sofia nie może się was doczekać. Przygotowała prawdziwy, włoski obiad.
Jadąc w kierunku domu należącego kiedyś do rodziców Alexa on sam objaśniał im mijane po drodze widoki.
- Koniecznie musicie zobaczyć katedrę. Jest naprawdę piękna. Cały plac, przy którym stoi, zwany tutaj Piazza del Duomo jest ogromny i z pewnością wart uwagi. Charakterem przypomina nieco krakowski rynek. Podobnie jak w Krakowie tak i tutaj jest mnóstwo gołębi, które są bardzo żarłoczne – zachichotał – i oczywiście brudzą ile wlezie.
Lorenzo zatrzymał samochód przy jednej z willi przy Via Privata de Grassi. Dom tonął w pożółkłej zieleni jesiennych liści, przez które przebijał dach obłożony czerwoną dachówką. Alex wyskoczył z auta i pomógł wysiąść Uli i Cieplakom. Wziął na ręce Igę i podał ją swojej przyszłej żonie.
- Weź ją kochanie, ja powyciągam bagaże. Jasiu pomóż mi.
Z walizkami uporali się raz dwa. Ciągnąc je teraz za sobą zobaczyli wychodzącą z domu starszą kobietę. Na ich widok, a raczej na widok Alexa rozłożyła szeroko ręce i uśmiechnęła się promiennie.
- Mio dio! Alexander come la I io vi ha mancato. Abbraccimi il figlio.*
- E ho perso la Sofia. Venga a sapere il mio fiancée e la sua famiglia per favore. È chiamato di Ula. È per lei un padre, un fratello e una sorella. E un piccolo Iga, nostra figlia.**
Sofia uściskała ich wszystkich i zaprosiła do domu. Rozlokowali się w swoich pokojach, a potem zeszli do jadalni. Alex służył za tłumacza. Opowiedział Sofii o tym jak poznał Ulę i zakochał się w niej. Opowiedział, że Iga nie jest jego biologiczną córką, ale córką Marka, który kiedyś był mężem Uli. Sofia dobrze pamiętała rodzinę Dobrzańskich. Przecież niejednokrotnie spędzali tu urlopy, a Marka znała niemal od pieluch. Od razu zauważyła podobieństwo Igi do niego.
- Aż nie chce mi się wierzyć, że on tak po prostu przestał interesować się dzieckiem – mówiła wstrząśnięta relacją Alexa Sofia. – Nie wygląda na takiego.
- To lekkoduch Sofia. Zepsuły go kobiety i za bardzo pociąga go nocne życie Warszawy. Wszystko było ważniejsze od Uli i małej. Ale to już przeszłość, a ja jestem szczęśliwy, że je mam. Po obiedzie chcę pokazać im miasto. Wrócimy dopiero na kolację, więc nie musisz się z niczym śpieszyć. Piętnastego masz się wystroić, bo nie wyobrażam sobie, żeby miało cię nie być przy mnie w tym najważniejszym dla mnie dniu. – Sofia ukradkiem otarła łzy.
- Będę synku. Oczywiście, że będę.

Pchając wózek z Igą Alex oprowadził ich po najciekawszych miejscach Mediolanu. Zachwycili się tym miastem. Nigdzie nie widzieli aż tylu zabytków. Dotarli i do katedry, która zrobiła na nich duże wrażenie. Odpoczęli przy kawie i włoskich ciastkach w jednej z licznie usytuowanych przy Piazza del Duomo kafejek i wczesnym wieczorem wrócili do domu. Iga była senna i nieco marudna. Nie pozwoliła się nawet wykąpać tylko w kółko powtarzała.
- Śpać mama, śpać.
Nie walczyła z nią. Przebrała ją tylko w piżamkę i ułożyła w łóżku. Mała zasnęła błyskawicznie. Kiedy i ona wykąpana i przebrana do spania miała już zamiar się położyć, usłyszała ciche pukanie do drzwi. Po chwili uchyliły się i zobaczyła w nich swojego narzeczonego. Uśmiechnął się do niej i zapytał cicho.
- Mogę na chwilę? Chyba, że jesteś bardzo senna?
- Nie, nie. Wchodź. Nie jest jeszcze tak późno.
Usiadł na łóżku i objął ją ramieniem. Przytuliła głowę do jego piersi.
- Zmęczył cię ten dzisiejszy dzień, prawda?
- No trochę, ale był też ciekawy i przyjemny. Bardzo polubiłam Sofię. To taka miła i dobra osoba.
- To prawda. Przez długie lata po śmierci rodziców ona jedna potrafiła sprawić, że nie odczuwałem tej straty tak boleśnie i choć większość czasu spędzałem w Polsce, to i tu starałem się bywać dość często. Na pewno musiała się czuć bardzo samotna w tym wielkim domu. To ona czuwała nad wszystkimi remontami i dbała o niego. Jestem jej za to bardzo wdzięczny. Chciałbym cię jeszcze przed ślubem zabrać na cmentarz. Dawno tam nie byłem.
- Pojedziemy. Szkoda, że nie było mi dane poznać twoich rodziców. Na pewno byli wspaniali.
- Takich ich zapamiętałem. Stanowili ciekawą mieszankę słowiańskiego romantyzmu i włoskiego temperamentu, ale byli najlepszymi rodzicami na świecie.
Zamilkli na chwilę. Alex przytulił usta do jej skroni.
- Chciałbym się z tobą kochać. Nawet nie wiesz od jak dawna tego pragnę – powiedział zdławionym głosem.
- Ja też cię pragnę i nie chcę już czekać.
Ściągał powoli z niej szlafrok i cienką koszulkę. W świetle płonącego w kominku ognia stanęła przed nim kompletnie naga i mocno zawstydzona. Tusza była już tylko wspomnieniem. Zabiegi w SPA pozwoliły ujędrnić jej ciało i dzięki nim była teraz zgrabna i smukła. Zbliżył usta do jej ust i zaczął całować je żarliwie i zapamiętale. Zagrała w nim natura południowca. Niemal omdlewała od tej kaskady pocałunków, którymi obsypywał jej twarz, piersi i brzuch. Wziął ją na ręce i delikatnie ułożył na łóżku. Rozpalił ją tak silnie, że jedyne czego pragnęła, to żeby posiadł mocno jej spragnione fizycznej miłości ciało. Marek był doskonałym kochankiem, ale Alex był mistrzem. To co wyczyniał przyprawiało ją o utratę zmysłów i gdyby nie świadomość, że w łóżku nieopodal śpi jej córka, krzyczałaby z rozkoszy na całe gardło. Spełnienie było jak ogromna eksplozja i wprawiło ich ciała w potężne drżenie. Oddychali ciężko łapiąc łapczywie kolejne hausty powietrza. Kiedy nadszedł moment uspokojenia Alex po raz kolejny znaczył na jej ciele ślad pocałunków.
- Byłaś cudowna – wyszeptał. – Już nie pamiętam, kiedy przeżyłem coś równie pięknego. Dziękuję.
- Było mi wspaniale – odpowiedziała patrząc mu w oczy. – Kocham cię Alexandrze Febo.

Obudziła się, gdy niebo szarzało za oknem. Przytulony do niej spał Alex. Zerknęła na zegar stojący na kominku. Wskazywał godzinę za dziesięć siódmą. - Za chwilę wstanie Iga – pomyślała. Pogładziła Alexa po policzku. – Obudź się kochanie, już ranek – wyszeptała. Otworzył zaspane powieki i uśmiechnął się do niej szeroko. Przytulił ją do siebie i na jej ustach wycisnął słodkiego całusa.
- Dzień dobry moja piękna. Musimy już wstać? Tak mi tu dobrze z tobą.
- Musimy. Za chwilę obudzi się Iga, a wtedy nie będzie „Boże zmiłuj”, bo nie da nam spokoju. Ubierzmy przynajmniej piżamy, nie chcę, żeby zobaczyła nas nago.
Mała poruszyła się niespokojnie i przycisnęła piąstki do oczu. Potarła je mocno i ziewnęła. Otworzyła oczy i uśmiechnęła się widząc pochyloną nad nią twarz Alexa. Wyciągnęła do niego ręce.
- Tata weź.
Za każdym razem kiedy zwracała się tak do niego, jego serce miękło jak wosk. Pokochał tę małą jak swoje własne dziecko. Nawet przestało mu przeszkadzać jej niezwykłe podobieństwo do Dobrzańskiego. Wziął ją na ręce i przytulił.
- Wyspałaś się? – Iga pokiwała twierdząco głową. – W takim razie mama zaraz cię umyje i zejdziemy na śniadanko.
Atmosfera przy stole była wesoła. Wszystko, co przygotowała Sofia było bardzo smaczne i zajadali z apetytem. Alex powiedział im, że jeśli chcą mogą pojechać z nim i Ulą na cmentarz.
- Oczywiście, że pojedziemy synu – Cieplak poklepał przyszłego zięcia po ramieniu. – Przynajmniej zapalimy znicze i pomodlimy się za ich spokój wieczny.

Grób państwa Febo był bardzo okazały. Nagrobek wykonano z czarnego marmuru, a nazwiska na płycie, daty urodzin i zgonu zapisane były złotymi literami. - „Morì tragicamente” - „Zginęli tragicznie” – odczytała Ula. Znała już tę historię, bo jej teściowie opowiadali wielokrotnie o przyjaźni z rodzicami Alexa i Pauliny, i o ich tragicznej śmierci w wypadku samochodowym. – To straszne, że w ciągu ułamka sekundy stracili najdroższe im osoby. Biedny Alex. – Popatrzyła na niego ze współczuciem. On układał w wazonie kwiaty i nawet nie czuł jak po jego policzkach płyną łzy. Józef wraz z Jaśkiem zapalili znicze i ustawili je na płycie. Każde z nich szeptało modlitwę. Nawet Iga zwykle bardzo rozgadana zachowała spokój jakby przeczuwała, że to nie jest miejsce do zabaw. Alex stanął obok Uli i mówił w myślach. – Mamo, tato, to jest Ula i jej bliscy. Jest moją wielką miłością, a pojutrze zostanie moją żoną. Czuwajcie nad nami i spoczywajcie w pokoju. - Zmówił modlitwę i przeżegnał się.
- Chyba już pójdziemy. Zaplanowałem dzisiaj spacer po najładniejszym parku w Mediolanie, po Parco Sempione. Na pewno wam się spodoba. Rośnie tam sporo kasztanowców i jest staw. Betti będzie miała uciechę.

W dzień przed ślubem nie ruszali się już z domu. Spokojnie przygotowywali się do tej ważnej uroczystości. Do południa przyjechał Lorenzo wraz ze swoją żoną Chiarą, która miała być drugim świadkiem ich szczęścia. Była śliczną, czarnooką i czarnowłosą kobietą ze smagłą, charakterystyczną dla ludzi południa, karnacją. Dobrze posługiwała się angielskim i dogadała się z Ulą bez problemu. Panowie jeszcze raz omówili wszystkie szczegóły.
- Jestem taki podekscytowany przyjacielu. Ula to wyjątkowa kobieta i wiem, że będziemy ze sobą szczęśliwi. Już nie mogę się doczekać, kiedy podpiszemy w magistracie dokumenty i stanie się moją prawowitą małżonką. To będzie najważniejsza chwila w moim życiu.
- Też tak się czułem, kiedy żeniłem się z Chiarą i też uważam, że jest wyjątkowa. Będzie dobrze. Ślub odbędzie się w języku angielskim, żeby Ula nie miała problemu z wypowiedzeniem przysięgi. Będziemy się zbierać. Jutro podjedziemy limuzyną. Trzymaj się bracie.


* Mój Boże Alexander jak ja się za tobą stęskniłam. Uściskaj mnie synku.
** I ja tęskniłem Sofia. Poznaj proszę moją narzeczoną i jej rodzinę. Ma na imię Ula. To jej ojciec, brat i siostra. A to malutka Iga, nasza córeczka.


Uwaga: Tłumaczenie może zawierać błędy. Niestety nie znam włoskiego i musiałam posłużyć się internetowym translatorem.
ruda (gość) 2014.03.06 11:58
Ulka jest szczęśliwa, Aleks i Iga też i jest dobrze. Tylko czy nie za dużo tego szczęścia naraz? Mam obawy czy cos się nie zacznie psuc. A swoja droga to Ulka bierze teraz ślub cywilny? Bo kościelny miała z Markiem i go nie unieważniła bo niema podstaw. Ps. Czy w tym opowiadaniu historia Uli i Marka do momentu ich ślubu była taka jak w serialu, czy zakochał się w niej jeszcze przed przemianą?
ADRIANCREVAN (gość) 2014.03.06 12:18
no to dałaś :-) tak mi gorąco z samego rana ! fajna scena !!! zaraz mi się chce pisać ... w ogóle , bardzo dobry rozdział ..i Mediolan ..ach .. rozpływam sie .. co ja przy Tobie ? :-) pył marny he he he
miłego dnia kochana
MalgorzataSz1 2014.03.06 12:26
Ruda

To opowiadanie zaczyna się w momencie, kiedy Ula jest już żoną Marka i rodzi mu córkę. Nie ma tutaj nic z serialu i nie wiem, gdzie doszukałaś się podobieństw. Może to ja coś przegapiłam? To czy Marek zakochał się w Uli przed przemianą, czy już po pozostawiam wyobraźni czytelników.
Ula i Alex wzięli ślub cywilny we włoskim magistracie i o tym pisałam w poprzednim rozdziale. Oczywiście, że nie mogła wziąć ślubu kościelnego, bo i rozwodu kościelnego nie było.
Oczywiście, że zacznie się psuć. Inaczej było by nudno. Jednak z całą pewnością nie zacznie się psuć między Ulą i Alexem. Będą stanowić szczęśliwą parę.

Aniu

Chyba się nie doceniasz. Przecież ja czekam i wyglądam każdego Twojego rozdziału jak kania dżdżu.
Ciesze się, że rozdział przypadł Ci do gustu.

Dziewczyny bardzo dziękuję za Wasze komentarze i obie pozdrawiam najserdeczniej. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.03.06 12:27
powiem Ci że taki odmieniony Alex bardzo mi przypadł do gustu
:-)
lectrice (gość) 2014.03.06 12:48
Wszystko jak po masle ! Juz sie boje jakie klody ty im pod nogi rzucisz. Byczkow ie mialam czasu poskramiac, niech sobie jeszcze pograsuja... Przeczytalam bardzo szybko bo wychodze, wstawilas wczesnie
Dziekuje za pozytywna opinie o moich poetyckich produkcjach, myslalam, ze sie raczej rozmarzysz, usmiechnesz, moje wersy przeniosa cie w piekny gaciowy swiat - a tu lezysz i kwiczysz ...
Planuje juz ode do prawej skarpetki..
Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2014.03.06 13:16
Aniu

A ja bardzo lubię odmieniać Alexa. Nie chcę, żeby chodził wiecznie nabuzowany i zły, bo tak naprawdę w głębi serca jest fajnym facetem.

Lectrice

Wierz mi, że czytając tę Odę nie tylko się uśmiechnęłam, ale ryczałam ze śmiechu jak jakaś oślica. Wprawdzie się nie rozmarzyłam, ale z całą pewnością naszedł mnie sentyment do gaciowych czasów. No i oczywiście już nie mogę się doczekać peanu na temat prawej skarpetki. :D

Pozdrawiam. :)
Jute (gość) 2014.03.06 14:17
Słodko . Nareszcie. Nie mogę się doczekać miny Marka ! Mam nadzieję, że trafi go szlag. I dobrze. Ale tak najbardziej to boję się reakcji Pauliny.Czy Aleksowi uda się poskromić złośliwość i temperament siostrzyczki ? Widziałam zapowiedz .kolejnego opowiadania. Bardzo bardzo bardzo mnie to cieszy. Pozdrawiam i kłaniam się nisko Tobie i Twojemu talentowi.
MalgorzataSz1 2014.03.06 14:30
Jute

Jaki miły komentarz! Jak pisałam wyżej Ula i Alex będą szczęśliwi, ale stanie przed nimi pewne wyzwanie, któremu będą musieli podołać. A co do Pauliny, to być może Was zaskoczę.
Dziękuję, że wpadłaś. Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
Natalia (gość) 2014.03.06 14:36
Czuję niedosyt i żal, że na kolejną część będę musiała czekać aż trzy dni! Super, że Ula wreszcie czuje się pewniej. I to nie tylko zasługa tego, że schudła, ale również miłości Aleksa. To on spojrzał wgłąb, zauważył to, co niewidoczne dla oczu. Jednak i tak najbardziej ciekawi mnie reakcja Marka na to wszystko. Nie mogę się doczekać, aż opiszesz jego uczucia. Pozdrawiam Cię serdecznie.
lectrice (gość) 2014.03.06 14:50
Była śliczną, czarnooką i czarnowłosą kobietą ze smagłą, charakterystyczną dla ludzi południa, skórą. - ja bym "skore" zamienila na "cere".

To nawet nie jest blad !

Bardzo sielankowy ten odcinek, az strach pomyslec co szykujesz...
marit (gość) 2014.03.06 14:54
Miłość,miłość nie żyje. Super, obojgu należy się szczęście,a i Iga będzie mieć ojca. No i tu podejrzewam intrygę biologicznego tatuśka,który się obudzi na wieść o ślubie.Oczywiście zasługą tych zamieszek będzie jego koleś Sebulek, który będzie go buntował do walko o córkę.Podejrzewam,że mały w tym udział mogą mieć również rodzice Marka,których zaskoczy ta sytuacja. Nie chcę prorokować,ale podejrzewam,że Ula będzie chciała osiąść z Aleksem na stałe w Mediolanie. Paulina będzie zachwycona związkiem i też wycofa się z firmy. We trójkę otworzą w Mediolanie wspólną firmę i w taki to sposób zakończą współpracę z F&D,a tym samym Ula odseparuje się od Marka i jego rodziny. Mam nadzieję,że w końcu spadający dotychczas Marek na cztery łapy,długo się nie dźwignie do pozycji pionowej po takich rewelacjach.
MalgorzataSz1 2014.03.06 14:55
Natalio

Na reakcję Marka będziesz musiała jeszcze trochę poczekać, bo to nastąpi chyba w rozdziale siódmym. Do tego czasu jeszcze trochę się podzieje.

Lectrice

Smagłość w tym wypadku nie dotyczy wyłącznie cery, bo takim mianem określa się skórę twarzy. Dotyczy całego ciała, które Chiara miała ciemniejsze niż np. Ula.

Miłego dnia dziewczyny i dziękuję. :)
MalgorzataSz1 2014.03.06 14:58
Marit

Niestety muszę Cię sprowadzić na ziemię, bo Twoja wyobraźnia za daleko Cię zaprowadziła. Aż mnie to dziwi, bo zawsze dobrze typujecie i macie nosa, jeśli chodzi o ciąg dalszy. Tym razem jednak Twoje przeczucia Cię mylą.
Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku.
Serdeczne pozdrowienia dla Ciebie i chłopaków. :)
lectrice (gość) 2014.03.06 15:45
Marit
A ja mysle, ze az tak tragicznie nie bedzie. Oni wydaja sie szczesliwi i to nie jest moment, to na dluzej. Paulina kocha brata i jak go zobaczy odmienionego to szybko Ule zaakceptuje.
A Marek, przeciez mu nie zalezy od poczatku, nawet jesli zrozumie swoj blad to chyba az tak strasznie nie bedzie zalowal, cos go pewnie w sercu zakluje ale nie tak aby mial w depreche wpasc !!!
A rodzice Marka beda upajac sie szczesciem Uli i Aleksa widujac przy tym wnuczke i moze cieszac sie tez z przyszlych bobasow tego zwiazku.

Zstanawiam sie tylko czy Marek bedzie chcial nawiazac kontakt z corka i jak to Ula rozegra, powie malej prawde i pozwoli miec dwu tatusiow czy sie temu sprzeciwi? Znajac Ule to pozwoli, jesli Marek bedzie wywiazywal sie z tej roli i nie bedzie macil.


MALGOSIU to specjalnie dla CIEBIE : (sama chcialas)

Oda do prawej skarpetki

Ponczocowa, bawelniana, welniana
krotka i pod kolana
kupiona, na drutach zrobiona
ty rajem dla mej stopy
prana, cerowana, skarpeto prawa ty moja kochana !

Niedoceniana, wyrzucana
z ta fleja z lewej nogi czesto bezpodstawnie utozsamiana
co za tragiczna zamiana !

Ty mi w bucie twardym
wyscielke szykujesz
dzieki tobie noga ma co krok miekko laduje !

I mimo (czasami) zapachow nie do opisania
ty mi sluzysz bez szemrania

I nawet jesli pedikiuru brak
klujacy atak za dlugich paznokci dziurawi cie, oj tak !
to ty niewzruszenie maszerujesz ze mna za pan brat
przez swiata szmat

I nawet jesli dziura, przetarta spryciula
i nawet jesli lato - sandaly krzycza « precz »
i nawet jesli cie marszem, niewdzeczna, utrudze
to ty zamiast pokladac sie ze znuzenia
stajesz wiernie przede mna na bacznosc z zabrudzenia !

Ja CIE piore, prostuje, susze i dbam o twoja dusze
bo nigdy cie do smutnego zycia singla nie zmusze...

A ty skarpetko prawa
po calym dniu sluzby, gwaltownym gestem zostajesz sciagnieta
i do kosza z brudami, bez najmniejszego podziekowania, zostajesz wcisnieta !
marit (gość) 2014.03.06 15:52
No kochana tym razem nie trafiłaś.Chłopcy mają doła, bo to oni pisali swój komentarz.,Ależ oni są zawiedzeni,że nie po ich myśli. No cóż,tak też bywa. Mam z nich teraz ubaw,ale oni czekają na mój komentarz i co Ty mi odpiszesz. Powiem Ci,że trochę gmatwasz i trudno mi teraz snuć przypuszczenia,ale sądzę,że ślub na pewno zaskoczy wiele osób w tym rodziców Marka i jego samego. Mam nadzieję,że Ula wróci do pracy i właśnie to jej powierzy Krzysztof stołek prezesa. Przypuszczam,że coraz więcej złych wiadomości o postępowaniu ich syna, dociera do nich, stąd taka decyzja. Marek będzie pracował w firmie zapewne jako zastępca Uli i zapewne będzie mu coraz trudniej tolerować dwoje zakochanych. Poza tym coś mi chodzi po głowie,ale czy Ty przypadkiem nie kombinujesz jakiego olśnienia Marka ? Może się mylę,ale mimo miłości dwojga,Uli i Aleksa,podejrzewam rozbudzenie uczuć w głębi serca, Uli do Marka. Aleks to odkryje i będzie małe co nie co.Zmieniasz Aleksa,ale jakoś to za szybko i pięknie jak po maśle się ślizga.Poczekam obym się myliła. Pozdrawiam.
marit (gość) 2014.03.06 16:02
Lectrice. Ty mi lepiej powiedz co z tym hyrdalikiem /Beatka/ uszczelkami,aż tak źle z Tobą,no nie mów mi,że za kilka dni kominiarz będzie Ci potrzebny. Ha,ha,ha. Jesteś dbst. Skończyłam pisać swój komentarz i weszłam na Twój i muszę powiedzieć,że odbiegam od Twoich myśli.Ciekawe co Gosia wykombinowała.Ona już coraz bardziej robi się z dnia na dzień tajniaczka. Nic nie chce uszczknąć ze swoich zakamarków opowiadania. Okropieństwo z nią,ale cóż musimy być cierpliwe.
MalgorzataSz1 2014.03.06 16:16
Lectrice

Błagam Cię, nie przestawaj. Choć na gębie zajady od śmiechu to mogę to czytać bez końca. Mówię Ci - załóż blog. Będziesz miała mnóstwo wiernych czytelników, a ja będę pierwsza do komentowania, o ile wcześniej nie zejdę ze śmiechu.

Marit

Nie wiedziałam, że ta wizja dalszych losów jest wizją chłopaków. Jeśli natomiast chodzi o Twoją, to trochę się pokrywa, ale rzecz jasna nie zdradzę w jakiej części. Ula z całą pewnością coś do Marka poczuje, ale będą to bardzo negatywne uczucia. Na pewno nie można liczyć na ponowny wybuch ich wzajemnej miłości.
Alexa zmieniam dość szybko tylko z tego względu, że opowiadanie liczy tylko 10 rozdziałów i nie mogę się w nich skupić wyłącznie na metamorfozie Febo.
Bez wątpienia musicie być cierpliwe, bo ja już więcej nic nie powiem. I tak za dużo chlapnęłam.

Buziole dziewczyny. Teraz wracam napawać się powtórnie "Odą do prawej skarpetki." :D :D :D
bewunia68 (gość) 2014.03.06 16:22
Samo szczęście. Nie nabruźdź im za bardzo. Uli należy się odrobina spokoju i komfortu psychicznego.
Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2014.03.06 17:09
Bewuniu

Obiecuję, że nic nie będę komplikować, jeśli chodzi o relacje między Ulą i Alexem, bo podobnie jak Ty uważam, że Ula zasługuje w końcu na jakąś stabilizację.
Pozdrawiam najserdeczniej. :)
lectrice (gość) 2014.03.06 17:41
Marit,
Hydraulik byl, podokrecal, poprzykrecal cos wymienil na nowsze, powiedzial mi ze wszystko mi sie sypie, kranik ogolnie zamykajacy wode nie dokreca sie, a ta czesc, ktora wymienil to sie i tak niedlugo znow popsuje.

Ja zupelnie nie wiem czy mam to brac do serca, on mowil serio czy w przenosni ? A skad on by wiedzial, ze ze mna az tak zle ?
Ja wynajmuje mieszkanie wiec mi poradzil abym do wlasciciela uderzyla i o gruntowny remont poprosila !
No i znowu nie wiem czy ten remont to w mieszkaniu czy moze o moja osabe chodzi ??? Bo jesli on tak o mnie raczej niz o mieszkaniu, to on jakis jasnowidz czy co? Chyba rzeczywiscie kominiarza wezwe i o kontrekspertyze poprosze !!!
lectrice (gość) 2014.03.06 22:27
Malgosiu, ja Cie bardzo przepraszam ale mi ta skora spokoju nie daje... Nie zamienilabys jej na "karnacje" ? to byloby tak : Była śliczną, czarnooką i czarnowłosą kobietą ze smagłą, charakterystyczną dla ludzi południa, karnacja. ?????

Ja wiem, ze sie czepiam ... Moze napisze ode do ponczochy w zielone grochy ?
MalgorzataSz1 2014.03.06 22:38
No dobra. Mówisz i masz. A na odę do pończochy czekam. Zadziwiające, jak bardzo ostatnio jesteś natchniona. :D
lectrice (gość) 2014.03.06 22:56
No wlasnie, u mnie to przychodzi falami, nie tak jak u ciebie- ty to stan permanentny.
Cos mi sie wydaje, z przezywam istne tsunami...
lectrice (gość) 2014.03.06 22:58
Jeszcze o tej karnacji - u mnie w rodzinie skore to mu mamy taka sama, za to karnacje do wyboru do koloru i dlatego tal sie czepiam...
MalgorzataSz1 2014.03.06 23:35
Oj u mnie to nie jest stan permanentny, szczególnie ostatnio. Brak weny, brak inspiracji, brak pomysłów. Jak dalej będę tkwić w tym marazmie, to niczego już nie napiszę.
Dobrej nocy Lectrice. :)
lectrice (gość) 2014.03.07 09:36
No jesli u Ciebie tez falami to masz jakas wyjatkowo dluga fale, istny przyplyw....
Ja tak na serio to naturalnie nigdy o pisaniu nie myslalam; moja corka kiedys pisala wiersze ale uparcie twierdze, ze humanistyczne zdolnosci to ona po tatusiu...
Moje "wiersze" sa pierwszymi na moim koncie wiec spokojnie moge twierdzic, ze asystujesz narodzinom talentu.
Moja tworczosc czyta sie z przymruzeniem oka lewego i z przymruzeniem oka prawego, najlepiej je przymruzyc na spory kawalek czasu i oba na raz ! Analfabeci tez sa mile widziani. Pozostale osoby jesli chca czytac z otwartymi oczami to trudno, mam nadzieje ze sa dorosle i wiedza co robia.

Obiecalam Ci kolejny anty utwor no i prosze...

Oda ponczochy w zielone grochy do utraconej radochy
(delikatne natury ostrzegam, ze jest to historia smutna)

Lekka, miekka i przezroczysta
wyszlabym na nodze Zochy
Ach ! gdyby nie te grochy...

Na gumeczkach, guziczkach, zapinkach
sie trzymam
i nawet mnie powypinac chcialby z przeciwka Lech
Ach ! gdyby nie ten groch bylby odlotowy grzech...
(ostatnia linijke deklamowac z lzawym rozmarzeniem)

Na bal, na randke, na podryw
wdzialaby mnie z przeciwka Gocha
Ach ! gdyby nie ta kupa grocha...

A Stachu, jak to Stachu
juz nabral super rozmachu
a znal sie facet na fachu
i sciagnal by mnie z Malgochy
Ach ! gdyby nie te grochy...

I bylyby historie piekne
spotkania nieprzecietne
wieczory istnie namietne
gdyby projektant ponczoch
pan Zielonka Lech
nie narysowal paru zielonych pokretnych krech !
MalgorzataSz1 2014.03.07 10:56
Lectrice

Sypiesz tymi odami jak z rękawa. To trzecia w ciągu dwóch dni, więc masz genialną średnią. Starałam się podczas czytania dostosować do Twoich sugestii, ale chyba nie bardzo mi wyszło, bo jak zwykle ryczałam ze śmiechu. No i jeszcze ta Małgocha. Nie wiedzieć czemu, zaraz pomyślałam o sobie.
Dzięki Lectrice, że dbasz o moje dobre samopoczucie, bo przecież śmiech to samo zdrowie. Ponoś minuta śmiechu równa się piętnastu minutom gimnastyki. Usprawniasz moje kalekie ciało dziewczyno i za to wielkie podziękowania.
Miłego dnia Lectrice. :)
lectrice (gość) 2014.03.07 18:10
Ja w wymyslaniu gluopot jestem raczej dobra, jesli ci ta osla terapia dobrze robi to super.
Dzisiaj na twoim blogu nie bylo zadnego wpisu, mam nadzieje, ze czytelniczki nie zasmucily sie do tego stopnia historia ponczochy w zielone grochy, ze im czucie w palcach odjelo i na klawiature ne moga trafic (nie moge napisac ze je ewentualnie zatkalo lub mowe odjelo bo i tak by sobie nie pogadaly przez ekran).
Jednym slowem mam nadzieje, ze nie wyploszylam ewentualnych chetnych na zostawienie komentarza.

A z Marit wszystko OK bo sie jakos nie odzywa.

Mam jeszcze ferie do poniedzialku to jest realne zagrozenie, ze jeszcze cos splodze, ostatnio zastanawialam sie nad trudami zycia rekawiczki z jednym palcem.
MalgorzataSz1 2014.03.07 19:18
Lectrice

Na pewno nikogo nie wypłoszyłaś i z pewnością stałe czytelniczki zostawią wpisy i o to jestem spokojna.
Rękawiczka z jednym palcem? To może być ciekawe. Jeśli tylko masz pomysł, to pisz kochana, pisz.
Poniedziałek, do już niedługo. Jakoś tak szybko przemknęły te Twoje ferie. A może tylko mnie ten czas tak błyskawicznie leci?
Pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2014.03.08 10:43
Juz sie komentatorki wypisaly, spokojnie sie na stronie zrobilo, droga wolna wiec pisze historie o rekawiczce z jednym palcem, jak obiecalam. Jej zycie jest smutne, pelne wzruszen, lzami sie zalalam... Chyba przestane juz opisywac nasze przyodziewki bo jak sie rano ubieram to gacie do mnie gasaja, skarpetka prawa sie usmiecha, a przed wyjsciem na ulica rekawiczki szeptaja "mamy cie, ty glabie". I nie wiem czy to z wdziecznosci, ze ja tak pieknie o nich sie wyrazam, czy to zwykla paranoja moja ?

Opowiesc o cierpieniu rekawiczki z jednym palcem

A ja jestem rekawiczka
ciepla, gruba i mieciutka
zyje sobie spokojniutko
kiedy jest cieplutko.
Leze sobie, drzemie, ziewam
i nikt nic nie podejrzewa
bo zmknieta leze sobie w garderobie.

No i w zime sie zaczyna
spokojniutki czas sie konczy
do roboty ! - ta tobota mnie wykonczy !

Scieram, rozciagam i dziurawie sie
gubia, mocza, ceruja, nie szanuja mnie
bo ja tylko jeden palec mam

Ta z piecioma, z gornej polki, wielka dama bawelniana (!)
w ciepla aure jest noszona
wychwalana, dopieszczana , biala cala - slubna lala !

Ja do garow ( ta kuchenna ), do goraca, z pieca zarlo powyciagam
Ona zgrabna i zadbana jest nad morze zabierana

ja na slote, ona slub
ja na mrozy, ona w cug
ja w tramwaju sie poreczy trzymam (a fuj mikroby!!!), ona czysta schludna zadnej pracy sie nie ima

Ona, ta ladniutka, jest niestety tez glupiutka
Ja, ta gruba i niezgrabna, ale sprytna i zaradna
Wlascicielki tajemnice, kryte skrzetnie w rekawiczce, wszystkie znam
Bo paluszki wlascicielki, cztery moi drodzy, cztery, dokazuja sobie w kupie pod oslona ma
Jak zdenerwowana sam srodkowy sie do gory rwie
Jak niedouczona dwa plus dwa dodaja (bo wiadomo ciezka praca to)
Jak niewychowana wskazujacy zamiast slow w uzyciu ciagle jest
Jak wkurzona cala banda w piastke sie zaciska
A wszystko to w ukryciu, swiat nic nie wie jaki z wlascicielki cwok
Swiat nie wie,a ja owszem, a ja tak !
MalgorzataSz1 2014.03.08 11:22
Lectrice

Nie popadaj w skrajności. To na pewno nie paranoja, ale być może lekkie schizy. a głosy skarpetki, rękawiczki, tudzież innych rzeczy tylko w Twojej głowie.
Muszę powiedzieć, że urodzona z Ciebie poetka. Gdyby tak nie było, to te wszystkie ody, które napisałaś nie imponowałyby tak ogromną długością, a być może byłyby tylko czterowersowymi fraszkami na temat, niczym u Kochanowskiego, lub Sztaudyngera. Ja proponuję teraz wejść na wyższy poziom i zacząć produkować sonety, niczym te krymskie, opisujące miejsce, w którym żyjesz. Mogłoby być ciekawie, nie sądzisz?
Wielkie dzięki za kolejną odę Lectrice. Udanego weekendu. :)
lectrice (gość) 2014.03.08 12:21
Po pierwsze skarpetka sie usmiechala naprawde ... ja jednak w to wierze bo warto miec takie skarpeti po swojej stronie...

Rozumiem, ze jestem zdecydowanie lepsza od Kochanowskiego, lub Sztaudyngera bo im starczylo weny tylko na cztery linijki ... :-DD

Niestety sonety, szczegolnie krymskie obecnie sie nie najlepiej kojarza geograficznie i politycznie... i do tego nie wiem czy bym mogla jakos opisac te metna, zabia, kaluze, ktora mi za przystan sluzy...

No wiec chyba chwilowo poprzestane na tym co juz jest...

Milej soboty i nie zapomnij o niedzieli...
lectrice (gość) 2014.03.08 12:50
P.S. Ten cwok, wlasciecielka rekawiczki, to nie ja...
To byly zwierzenia pewnej rekawiczki z jednym palcem znalezionej zagubionej, zaplakanej, z roznazanym makijazem (mozna by powiedziec zabloconej) na rogu pewnej ulicy...
MalgorzataSz1 2014.03.08 12:54
No tak. Masz rację. Sonety nie kojarzą się dobrze w świetle ostatnich wydarzeń. A o niedzieli nie zapomnę, a nawet jeśli, to Ty mi na pewno przypomnisz :D
Justynka29 (gość) 2014.03.08 15:07
Opowiadanie świetne. Ciekawe i intrygujące. Czekam na kolejną część .Ula powie tak Aleksowi a jakiś czas temu to Markowi przyrzekała miłość i wierność ale on na to nie zasłużył. Jest Pojebanym egoistą i nie obchodzi ani córka a Ula też nie bo jej ciało zmieniło się po porodzie. Szczęka mu pewnie opadnie jak zobaczy ją piękną i szczęśliwą. I dobrze niech go szlak trafi. Głupi był ,że pozwolił jej odejść.A postawa Aleksa bardzo mi się podoba i niech on i Ula będą szczęśliwą parą z Ingą ,która myśli ,że Aleks to jej Tata. Pewnie jak będzie starsza dowie się kim naprawdę jest jej ojciec i jaki to zimny dupek. :( Czekam na następne opowiadanie. Pozdrawiam . Sorry za ostre słowa ale Marek naprawdę w tym opowiadaniu działa mi na nerwy.
MalgorzataSz1 2014.03.08 15:12
Justyna

Taki był właśnie mój zamysł, żeby Marek was wnerwiał i drażnił. On być może kiedyś się opamięta, ale i tak jest już za późno na jakikolwiek ruch z jego strony. Miał szanse, ale z nich nie skorzystał. Jego strata.
Dzięki za to, że wpadłaś i za komentarz. Pozdrawiam. :)
Natalia (gość) 2014.03.08 20:32
Przepraszam, że dopiero teraz, ale z powodów osobistych musiałam zrobić sobie przerwę od pisania i czytania. Już jestem. Notka bardzo pozytywna. Pierwsza wspólna noc, Iga zwracająca się do Aleksa "tato" a w tle Włochy. Jutro ślub. Jakie to piękne i romantyczne. Ciekawi mnie tylko zakończenie. Z tego co pamiętam pisałaś, że nie będzie szczęśliwego zakończenia. Czy się mylę?
Pozdrawiam serdecznie. Miłego wieczoru życzę :)
MalgorzataSz1 2014.03.08 20:54
Natalio

U mnie nie ma nieszczęśliwych zakończeń i tutaj też nie będzie. Napisałam pod jednym z rozdziałów, że zakończenie będzie szczęśliwe, chociaż nie do końca dla wszystkich.
Za to u Ciebie totalna miłosna klęska. Nadal nie mogę dojść do siebie.
Wielkie dzięki za wpis. Serdecznie Cię pozdrawiam. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz