09 marzec 2014 |
ROZDZIAŁ 6
O ósmej rano pojawiła się u nich Chiara. Umówiły się, że pomoże Uli z makijażem i włosami. Przekazała Alexowi, że o dziesiątej trzydzieści podjedzie limuzyną Lorenzo. Miały sporo czasu. Chiara zrobiła Uli delikatny make-up i fantazyjnie upięła włosy w kok. Wplotła w niego świeżą, białą różę. Z identycznych róż zrobiona była wiązanka ślubna. Przygotowała też z nich malutki bukiecik dla Alexa, by mógł włożyć go w butonierkę. Sofia również skorzystała z pomocy Chiary. O dziesiątej wszyscy byli gotowi. Mała Iga miała śliczną sukieneczkę ozdobioną falbankami i opaskę na włosach z podobnym motywem jak jej mama. Lorenzo pojawił się zgodnie z umową. Do magistratu nie było daleko i dojechali tam w niecałe dwadzieścia minut. Alex drżał z emocji, podobnie Ula. Patrząc sobie w oczy powtarzali przysięgę za urzędnikiem. Kiedy dokumenty zostały podpisane przez nich i przez świadków, a urzędnik złożył im gratulacje życząc szczęścia, odetchnęli z wielką ulgą. Posypały się życzenia od bliskich, a Sofia długo ściskała oboje ocierając łzy. Limuzyna zawiozła ich do restauracji Luigiego. On sam ubrany w śnieżnobiały fartuch i wysoką, nakrochmaloną, kucharską czapę, witał ich na progu chlebem i solą. To był taki polski akcent, który wzruszył Ulę i jej ojca. Luigi się spisał. Wszystkie potrawy, które przygotował były znakomite. Nawet zamówił trzech muzyków, którzy przygrywali im do tańca, a w przerwach na posiłek umilali czas włoskimi, miłosnymi serenadami. Byli zadowoleni szczególnie Ula, bo ślub był skromny i bardzo rodzinny. Dziękowała za to Alexowi i była mu wdzięczna, że zorganizował go bez pompy i blichtru zupełnie inaczej niż ten pierwszy, który organizował Marek, a o którym było głośno w całej Warszawie. Do domu wrócili o północy. Iga spała już od dawna i Ula położyła ją wraz z Beatką w jednym łóżku. Ta noc należała do nowożeńców. Kochali się do upadłego ciągle nienasyceni i ciągle spragnieni siebie. Zasnęli dopiero nad ranem i spali do późnego popołudnia. Następnego dnia musieli wracać do Polski. Do końca urlopu Alex przewoził rzeczy Uli do swojego domu. Od czasu zaręczyn zrobił w nim gruntowny remont. Urządził nawet pokoik dla Igi, który przylegał bezpośrednio do ich sypialni. W niedzielny wieczór siedzieli w salonie sącząc dobre, włoskie wino i cicho rozmawiając. - Obiecałam Dobrzańskim, że zadzwonię po powrocie i powiem, kiedy będą mogli zabrać Igę do siebie. Chyba powinniśmy im powiedzieć, że pobraliśmy się. Przecież to i tak niczego nie zmieni. Nadal będą jej dziadkami. - Masz rację, ale ja chciałbym załatwić to w inny sposób. Chciałbym przy tej okazji upiec kilka pieczeni przy jednym ogniu. Możesz zadzwonić do nich i powiedzieć, że Igę przywieziesz do nich w następną sobotę. Poproś też ich, żeby zaprosili na tę sobotę Paulinę i Marka. Oni też powinni się dowiedzieć. Ja chciałbym zaadoptować Igę. Będzie miała tak jak ty dwuczłonowe nazwisko, Dobrzańska-Febo. Marek nigdy nie był dla niej ojcem. Powinien docenić mój gest, że zostawiam dziecku jego nazwisko. Co o tym myślisz? - Naprawdę nie wiem… To bardzo szlachetnie z twojej strony, że chcesz adoptować Igę. Nie wiem tylko jak Marek na to zareaguje. Wiesz jak bardzo potrafi być przekorny. Nawet nie musi szukać żadnego uzasadnienia, po prostu powie nie, bo nie, bo będzie miał taki kaprys. Druga rzecz, której się obawiam, to reakcja Dobrzańskich. Jakby nie patrzeć, to córka ich syna. Pozostaje jeszcze Paulina. Wiesz jak mnie nie lubi i jest do mnie wrogo nastawiona. To przecież twoja siostra i nie chcę, żebyś ze względu na mnie unikał z nią kontaktów. Sam pomysł jest bardzo dobry, ale na to spotkanie pojadę z duszą na ramieniu, bo nie wiadomo jak się skończy. - Kochanie, Paulina to najmniejszy problem. Ja nigdy nie dopuszczę, żeby miała cię obrażać i pozwalać sobie na zbyt wiele. Już dość napsuła nam krwi. Potrafię nad nią zapanować, nie martw się. - No dobrze. W takim razie zadzwonię do nich, nie jest jeszcze tak późno. Wybrała numer Heleny i już po chwili usłyszała jej radosny głos. - Witaj Uleńko, już wróciłyście? - Dobry wieczór mamo. Tak, wróciłyśmy i jeśli pozwolisz, to tym razem ja przywiozę Igę do was w następną sobotę. Mam wam kilka rzeczy do przekazania i w związku z tym ogromną prośbę. Mogłabym się wprosić na obiad? - Oczywiście moje dziecko. Serdecznie cię zapraszamy, nawet nie musisz pytać. - No tak…, bardzo dziękuję, ale ja chciałam cię też prosić, żebyś na ten obiad zaprosiła Marka i Paulinę. To dla mnie bardzo ważne. Ja wiem, że Marek bywa u was rzadko, ale może tym razem zrezygnuje z jednego popołudnia w klubie i poświęci je dla rodziny. To, co chcę przekazać jest istotne również dla niego. - Zaintrygowałaś mnie. Zadzwonię do niego i spróbuję przekonać. Z Pauliną nie będzie problemu, a Alex? - Alex już wie i na pewno będzie. O której będę mogła przyjechać? - Myślę, że o czternastej będzie dobrze. Bardzo stęskniliśmy się za Igunią. Zostawisz nam ją na weekend? - Tak. Pod tym względem nic się nie zmieniło. W takim razie do zobaczenia i bardzo mamie dziękuję. Pozdrów proszę od nas tatę. - Odłożyła telefon i spojrzała na Alexa. – No to nie ma już odwrotu. Trzeba stawić temu czoła, chociaż mam pietra jak diabli. – Ucałował jej policzek. - Będzie dobrze. Ja wciąż liczę na przychylność Dobrzańskich i na resztki zdrowego rozsądku Marka. Jest jeszcze jedna rzecz, którą jestem ci winien. - Winien? Nic mi nie jesteś winien. Miałeś rację, kiedy mówiłeś, że jesteś słownym człowiekiem i dotrzymujesz obietnic. Dotrzymałeś wszystkich co do jednej, a ja bardzo to doceniam. - Kochanie, miałem na myśli, że winien ci jestem podróż poślubną i na pewno się w nią wybierzemy. Iga będzie już większa. Wiosną skończy trzy lata i na dwa tygodnie śmiało możemy ją zostawić u Dobrzańskich, jeśli się zgodzisz oczywiście, a my pojedziemy w jakieś egzotyczne, ciepłe miejsce. – Pogładziła jego policzek. - Dlaczego to w tobie nie zakochałam się od razu? Widzę jak bardzo różnisz się od Marka i to zdecydowanie na korzyść. - Tak chyba miało być. Oboje musieliśmy odcierpieć swoje, żeby teraz być razem. Chodźmy spać. Jutro wybierzemy się na długi spacer pod warunkiem, że nie będzie lało. W poniedziałek zaparkował pod firmą i pogwizdując ruszył do głównego wejścia. Niemal zderzył się przy nim z Markiem. Uśmiechnął się i rzucił. - Sorry, nie zauważyłem cię. - Jak widzę, wypocząłeś i dobry humor cię nie opuszcza. - A żebyś wiedział. Kiedy człowiek szczęśliwy to i humor ma dobry. Rozstali się na piątym piętrze. Alex poszedł w kierunku swojego gabinetu, a Marek wprost do Olszańskiego. Przywitał się z przyjacielem i zagaił. - Alex wrócił. Wesolutki jak gawroneczek. Tak mówi Violka. To jest mocno podejrzane bracie. Dobry humor u Alexa wywołują tylko rzeczy, które mają mnie dobić i pogrążyć. On nie spocznie dopóki nie zobaczy mnie pokonanego i na klęczkach. Wredny typ. Ciekawe co takiego wykluło się w jego chorej głowie tym razem. Olszański z powątpiewaniem popatrzył na Marka. - Chyba jednak przesadzasz. Przecież od dawna nie zrobił ci żadnego świństwa. Może wreszcie mu przeszło i nie chce się mścić? Ludzie się zmieniają - zakończył filozoficznie. - Ludzie może tak, ale nie Alex. Nie wiem co by musiało się stać, żeby porzucił myśl o odegraniu się na mnie. Ale nieważne. Powiem ci, że ostatnio bardziej niż kiedykolwiek brakuje mi Ulki. Nie, nie w sensie żony – wyjaśnił widząc zdziwioną minę Sebastiana. – Mam trochę kłopotów, a ona zawsze wiedziała jak wybrnąć z takich trudnych sytuacji. - To może zadzwoń do niej i zaproponuj powrót do pracy? - To nie wchodzi w rachubę. Na pewno jest zła na mnie, że nie odwiedzam Igi. Nawet pytała rodziców, czy mam z nią kontakt i oczywiście powiedzieli, że nie mam. Nawet nie miałbym pojęcia jak się nią zająć. Poza tym ona jest jeszcze za mała i to też jest powód, dla którego Ulka nie będzie chciała wrócić. A kolejny to taki, że nawet jeśli wróci, nie będzie chciała ze mną pracować. Olszański pokiwał ze zrozumieniem głową. - No nie dziwię się. Nie traktowałeś jej dobrze i na pewno do tej pory chowa w sercu urazę. - Nic nie rozumiesz Seba. Nie wiesz jak to jest spać koło żony, która wygląda jak lokomotywa. Zero pożądania, zero miłości. Nie mogłem się przemóc, żeby się z nią kochać. Wiele razy mówiłem jej, żeby coś ze sobą zrobiła. Jak grochem o ścianę chłopie. Jadła jeszcze więcej, jakby chciała mi zrobić na złość. I pomyśleć, że kiedyś była z niej taka laska. Wszyscy faceci ślinili się na jej widok i zazdrościli mi jej. To dziecko zmieniło kompletnie wszystko. Tak nam było dobrze we dwoje. Szaleliśmy, a potem ta ciąża postawiła nasze życie na głowie. Czasami tęsknię za tą beztroską. - No chyba nie tak bardzo. Przecież nadal wiedziesz żywot singla. Żyjesz tak jak chcesz. Nikt ci nie marudzi, nie masz żadnych obowiązków oprócz tych zawodowych. Sobotni wieczór był bardzo przyjemny i pewnie przyjemnie się skończył, co? – Marek roześmiał się. - Nie narzekam bracie, nie narzekam. Dziewczyna była pierwsza klasa. Chętnie bym to powtórzył. Może dzisiaj? - Może być i tak nie mamy nic lepszego do roboty. - No dobra. Ja spadam. Coś trzeba dzisiaj zrobić. Wyszedł od Olszańskiego, odebrał pocztę i zasiadłszy za biurkiem zagłębił się w niej. Rzeczywiście od czasu, kiedy Ula poszła na urlop macierzyński nie wiodło mu się najlepiej. Powoli nowe wyzwania zaczęły go przerastać. Miał duże kłopoty w szwalniach. Musiał upomnieć paru dyrektorów, bo przestali dbać o jakość szycia i w związku z tym butiki sprzedające tę odzież odnotowały dużą ilość reklamacji. Firma traciła na tym. Alex pewnie jeszcze tego nie odkrył, bo już dawno przyszedłby z awanturą. Poza tym wycofało się dwóch poważnych kontrahentów. Liczyli na większe zyski, a odnotowali straty i co za tym idzie, zerwali umowy. W dodatku musiał im wypłacić pokaźne odszkodowania. Alex mu tego nie daruje i z całą pewnością podzieli się tymi rewelacjami z ojcem. Na samą myśl o konfrontacji z seniorem Dobrzańskim ścierpła mu skóra. Ula na pewno by wiedziała jak wybrnąć z tej sytuacji. Za miesiąc zarząd, a on tym razem nie będzie miał nic pozytywnego do powiedzenia. Od tych niewesołych myśli oderwał go dźwięk komórki. Spojrzał na wyświetlacz i odebrał natychmiast. - Dzień dobry mamo. Czemu dzwonisz, coś z ojcem? - Nie. Z ojcem wszystko w porządku. Dzwonię, bo chciałam cię zaprosić na sobotni obiad. To właściwie nie jest moja prośba, ale Uli. Ona w sobotę przywiezie nam Igę i ma tobie, Paulinie i Alexowi coś do zakomunikowania. Powiedziała, że to bardzo ważne, żebyście byli na tym obiedzie wszyscy. Ważne nie tylko dla niej, ale i dla was. Nie wiem o co chodzi, ale bardzo jej zależało szczególnie na twojej obecności i mam nadzieję, że jeśli nawet masz już jakieś plany, to je zmienisz. Chyba jesteś jej to winien i chociaż tyle możesz dla niej zrobić, prawda? - Nie mam żadnych planów i na pewno będę. O której? - O czternastej i liczę na to, że dotrzymasz słowa. Do widzenia. Odłożył telefon i zamyślił się. Może to jest dobra okazja, żeby z nią porozmawiać i namówić do powrotu do firmy? Dzieckiem mogliby się zająć jego rodzice, albo Cieplakowie. Na pewno zdążyła zatęsknić za pracą, a obiad u rodziców to szansa, żeby ją o to zapytać. Alex siedział w swoim gabinecie i słuchał sprawozdania Adama. Ten miał mu wiele do powiedzenia. - Nie uwierzysz, ale Mareczek sam zakłada sobie pętlę na szyję. Zobacz wyniki finansowe szwalni. Są na granicy opłacalności. Z butików też niewiele spływa, a jeśli już, to cała fura reklamacji i zwrotów. Tu masz kopie dwóch umów, – podsunął Alexowi dokumenty pod nos – które rozwiązali kontrahenci, bo przestały być opłacalne. Firma odnotowała ogromne straty, a ten dureń musiał jeszcze zapłacić odszkodowania. Krzysztof mu tego nie daruje. Wbrew oczekiwaniom Turka jego pryncypał jakoś nie za bardzo ucieszył się z tych wiadomości, a wręcz się nimi zmartwił. - Dobrze się spisałeś Adam, że wykryłeś to tak wcześnie. Będę musiał porozmawiać z Krzysztofem i przedsięwziąć jakieś kroki, żeby powstrzymać ten spadek zysków. Mam nadzieję, że coś wymyślę. A teraz wróć do siebie, ja mam jeszcze mnóstwo papierów do przejrzenia. Po wyjściu Turka po raz drugi dokładnie przyjrzał się raportom. – Co ten Marek wyprawia? Czyżby naprawdę mu na niczym już nie zależało? Na firmie też nie? – Spakował wszystko do teczki. Koniecznie musi to skonsultować z Ulą. Co dwie głowy to nie jedna, a Ula zawsze miała dobre pomysły. Już od progu poczuł smakowity zapach mielonego, smażonego mięsa i pomidorowego sosu. Uśmiechnął się pod nosem. – Dzisiaj włoskie klimaty. Ula mnie rozpieszcza. – Wszedł do kuchni, w której krzątała się jego żona, a obok na podłodze bawiła się Iga. Jak tylko go zobaczyła wyciągnęła do niego ręce piszcząc. - Tata, tata! Porwał ją z podłogi i okręcił się z nią w kółko kilka razy wywołując perlisty śmiech. Ucałował jej policzki i podszedł do Uli. - Jak ci minął dzień kochanie? – Spytał wyciskając jej na ustach słodkiego buziaka. - U mnie wszystko dobrze. Zrobiłam dzisiaj spaghetti i mam nadzieję, że jesteś głodny. - Jestem bardzo głodny. Umyję tylko ręce i możesz nakładać. Siedzieli zajadając pyszności przygotowane przez Ulę, gdy ona spytała. - A tobie jak minął pierwszy dzień w firmie? Ogarnąłeś wszystko po urlopie? Popatrzył na nią uważnie i odparł. - W firmie nie dzieje się dobrze Ula. Marek chyba zwariował. Adam przyniósł mi dzisiaj raporty, z których jasno wynika, że firma odnotowała bardzo duże straty. Naprawdę nie mam pojęcia dlaczego on z tym nic nie robi. Zyski są równe zeru. Jak tak dalej pójdzie to zbankrutujemy i pójdziemy pod młotek licytatora. Przyniosłem te raporty i chciałbym, żebyś się z nimi zapoznała, może razem coś wymyślimy, żeby ratować sytuację. Będę też musiał porozmawiać z Krzysztofem. Nie można ukrywać przed nim takich rzeczy, bo nigdy by nam tego nie wybaczył. |
marit (gość) 2014.03.09 15:07 |
Tak jak przypuszczałam,firma dzięki obibokom będzie chylić się ku upadkowi. Wiadomości o upadającej firmie od Aleksa nie przysporzą radości Krzysztofowi. Zapewne Aleks wraz z pomysłami Uli,wykorzysta okazję propozycji,jak wyciągnąć firmę z dołka. W tych okolicznościach, Krzysztof nie będzie mieć wyjścia,jak zaproponowanie Aleksowi fotela prezesa. Mam nadzieję,iż Ula powróci do pracy ze względu na to,aby wspierać Aleksa w jego działaniach. Jeżeli chodzi o spotkanie w sobotę,widzę szok na wszystkich twarzach / łącznie seniorów/. Spodziewać się będą ogłoszenia powrotu jej do pracy,ale Igą zajmą się dziadkowie.No cóż czekam do czwartku. Pozdowionka od wsiech i miłej popołudniowej słonecznej niedzieli. |
lectrice (gość) 2014.03.09 16:20 |
"Mała Iga miała śliczną sukieneczkę uszytą z falbanek." - jestes pewna, ze ta sukienka byla uszyta z falbanek, mi sie raczej wydaje, ze byla "z falbankami" lub cala "w falbankach". Szyje sie z materialu, ze scierki, ze szmaty, z jedwabiu ale z falbanek ? To falbanki mozna zrobic z materialu. - Masz rację, ale ja chciałbym załatwić to w inny sposób. Chciałbym przy okazji upiec kilka pieczeni przy jednym ogniu. Jak sie piecze kilka pieczeni przy jednym ogniu to juz jest korzystanie z wyjatkowej okazji i dlatego slowo "okazja " troche mi tu przeszkadza. Ja bym dala : - Masz rację, ale ja chciałbym załatwić to w inny sposób. Chciałbym upiec kilka pieczeni przy jednym ogniu. Albo zaakcentowac, ze to wlasnie ten moment jest dobry, a nie inny i dac : - Masz rację, ale ja chciałbym załatwić to w inny sposób. Chciałbym przy TEJ okazji upiec kilka pieczeni przy jednym ogniu. Zupelnie nie wiem czy mam racje i czy nie przesadzam... wiec rob co chcesz.... Ja nigdy nie pozwolę, by miała cię obrażać i pozwalać sobie na zbyt wiele. - powtarzasz czasownik "pozwalac", proponuje : Ja nigdy nie DOPUSZCZE do tego, by miała cię obrażać i pozwalać sobie na zbyt wiele. No i najciekawsze przed nami, ten obiadek... Ula wyciagnie firme z dola ale nie dla Marka tylko dla samej firmy. Nie sadze, ze by grali razem przeciwko Markowi (celowo), on pewnie slub i cala te sytuacje tak wlasnie odbierze i wscieknie sie okropnie. Nie pozwoli na adopcje, w pierwszym odruchu ze zlosci, potem sie zastanawiam. Moze ten projekt adopcji otworzy mu oczy i zblizy sie do corki. Aby Iga byla adoptowana on musi podpisac zrzeczenie sie praw do dziecka, to nie jest takie latwe ! I wcale nie sadze, ze takie dobre dla Igi. Dobra czesc ale pozostawia nas w "zawieszeniu" bo tak wlasciwie to niewiele sie wydarzylo, jest tylko potwierdzenie, ze uczucia Aleksa sa szczere i ten zwiazek ma przyszlosc. Nawet jego chec odwetu na Marku zbladla. No i kurcze znowu do czwartku ! A jak Ula zajdzie w ciaze z Aleksem to znowu zrobi sie gruba ? Byczki nie przetrwaly zimy, a przeciez nie byla taka ciezka ! |
bewunia68 (gość) 2014.03.09 16:46 |
Jak Ula po kolejnej ciąży zrobi się gruba, to już wie przecież jak schudnąć. Każda ciąża jest inna i drugi raz wcale nie musi utyć. Ciekawa jestem reakcji Marka na wieść o ślubie. Będzie oskarżał Aleksa o podstęp i knucie? Czwartek jest strasznie daleko. Cześć. |
MalgorzataSz1 2014.03.09 18:16 |
Marit Odpowiem bardzo krótko. Nic przed Wami się nie ukryje. Niczym wizjonerzy dopisujecie ciąg dalszy tej historii i ja właściwie nie mam nic więcej do dodania. Ja też pozdrawiam całą grandę i Ciebie. Mam nadzieję, że zdrowie wróciło do normy. :) Lectrice Ula dla Marka nie zrobi już nic. On swoim postępowaniem całkowicie odarł ją z sentymentów i jeśli będzie ratować firmę to wyłącznie dlatego, żeby ludzie w niej pracujący nie stracili etatów, a także i dla swojej nowej rodziny. Zarówno Alex jak i Ula uważają, że adopcja będzie najlepszym wyjściem dla dziecka, które powinno wychowywać się w pełnej rodzinie, i które uważa Febo za swojego ojca, a on traktuje ją jak własną córkę. W jaki sposób to miałoby być dla niej niedobre? Pozdrawiam Cię Lectrice i dziękuję za korektę. :) Bewuniu Podzielam Twoje zdanie, chociaż niektóre kobiety właśnie z tego powodu nie chcą mieć drugiego dziecka. Jednak większość jest zdecydowana, żeby dać potomka drugiemu mężowi. Zawsze jest na to rada jak pozbyć się zbędnych kilogramów szczególnie, że już się to kiedyś przerabiało. Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Pozdrawiam cieplutko. |
kawi ;) (gość) 2014.03.09 18:25 |
Już nie umiem się doczekać miny Marka, kiedy zobaczy Ulę! Pewnie nie będzie zadowolony z wieści o tym, że jest teraz żoną Aleksa. Mam nadzieję, że mimo wszystko Dobrzański zrozumie jaki błąd popełnił i będzie się starał odzyskać Ulę, jakoś mimo wszystko nie mogę sobie Ulki wyobrazić w ramionach Aleksa. Czekam z niecierpliwością na kolejną część ;) Pozdrawiam! |
MalgorzataSz1 2014.03.09 18:30 |
Kawi Po ostatnich wydarzeniach, a mam tu na myśli ślub, raczej jest już niemożliwy powrót Uli do Marka. Nawet nie miałabym sumienia rozdzielać ją i Alexa. Alex po odejściu i zdradzie Juli był bardzo rozczarowany i czuł się upokorzony. Nie mogłabym mu zafundować znowu czegoś podobnego. Dziękuję, że dałaś radę przeczytać. Pozdrawiam. :) |
lectrice (gość) 2014.03.09 18:49 |
Aleks bedzie ojcem Igi "na codzien", to oczywiste. Nie wiem co zamierzasz z Markiem jako ojcem, czy sie przebudzi, choc troche, czy nie ... Pozwalajac na adopcje zrzeka sie dziecka prawnie i uczuciowo, wyrzuca je ze swojego zycia. Z doswiadczenia wiem, ze to formale odrzucenie ciazy na psychice dziecka szczegolnie w wieku dojrzewania. To dziecko bedzie czesto u dziadkow wiec sila rzeczy ten naturalny ojciec jakos bedzie sie przewijal w jego zyciu, bedzie obecny i nieobecny za razem ale bedzie niedaleko i jesli dziecko bedzie wiedzialo o tym totalnym odrzuceniu to moze to ostro przezywac, nawet jesli jest wychowywane w kochajacej sie rodzinie... W takiej sytuacji sa poniekat moje dzieci bo ich mama podpisala papiery adopcyjne, spowodowane to bylo totalnym brakiem srodkow i choroba - tu jakos sobie tlumacza to "odrzucenie". Iga bedzie sie mijala z ojcem wiedzac, ze sie totalnie jej wyparl. To juz lepiej zeby on gdzies wyjechal i zniknal z warszawskiego zycia ! No ale zostawi tez swoich rodzicow ? Wszystko zalezy ozywiscie od Marka czy chce byc chocby niedzielnym tatusiem czy zupelnie zadnym. Jesli chce byc niedzielnym tatusiem to chyba trzeba mu na to pozwolic. Iga i tak bedzie miala lepszy kontakt z Aleksem i adopcja czy jej brak niczego tu nic nie zmieni, a sama swiadomosc , ze naturalny ojciec zupelnie jej nie zostawil moze jej bardzo kiedys pomoc. A w praktyce to jest nturalnie tyle sytuacji ile zainteresowanych... |
MalgorzataSz1 2014.03.09 19:01 |
Lectrice Piszesz tak: "Pozwalajac na adopcję zrzeka sie dziecka prawnie i uczuciowo, wyrzuca je ze swojego życia", a ja chcę Ci tylko przypomnieć, że Marek nie miał w stosunki do Igi żadnych uczuć już od samego początku. Przypomnij sobie kiedy wziął ją po raz pierwszy na ręce i nie poczuł kompletnie nic. Poza tym nie może wyrzucić jej ze swojego życia, bo tak naprawdę nigdy jej w nim nie było. To jak dziecko w późniejszym wieku będzie reagowało na biologicznego ojca zależy wyłącznie od wychowania. Jeśli będzie nastawiane negatywnie przeciwko niemu, lub wręcz buntowane, to nie będzie żadnej więzi. Jeśli natomiast rodzice podejdą do tego w sposób rozsądny i umożliwią dziecku kontakt, to sądzę, że nie powinno być problemów. |
marit (gość) 2014.03.09 19:23 |
Witamy,babcia dzisiaj napisała krótko i bardzo szybko.My we trzech, po ostatniej klapie, dzisiaj napiszemy więcej.może uda nam się na scenariusz Pani trafić. Otóż, bardzo cieszymy się,że Ula i Aleks są bardzo szczęśliwi. Tak ma pozostać,bo im się po ich poprzednich związkach też należy się szczęście. Marek jak przypuszczamy, nigdy nie zazna takiego szczęścia jakie miał z Ulą. Tym bardziej teraz,gdy ją zobaczy na sobotnim spotkaniu,na pewno sam się zdziwi,jak tego dokonała,by stać się ponownie pięknością. Trochę nas zaskakuje Aleks,upierając się przy adopcji. Powinien zaakceptować myślenie Uli. Iga i tak będzie wołać na niego tato.Wiemy,że chce Markowi pokazać swoją dumę,ale czy aż tak ważne jest,aby miała jego nazwisko? Chyba nie,bo Iga ma ojca,obojętnie jaki on jest,ale jej biologicznym ojcem.Gdyby kiedyś w przyszłości potrzebowała krwi,na pewno oddał by ją dla niej Marek,a nie Aleks. Czekamy z niecierpliwością na wizytę małżonków u seniorów Dobrzańskich,ich reakcję na piękną Ulcię, wiadomość o ich związku,no i w ogóle. Tak nawiasem,to Aleks i Ula / która nie pracuje w firmie / na pewno pomogą seniorowi wyjść z opresji firmy. Nie dopuszczą do upadłości,wręcz wspólnie z Aleksem opracują nowy program,który podźwignie firmę z dna i wyjdzie na prostą.Tym samym senior zaproponuje Aleksowi prezesurę,a może Uli,bo ona dla nich chyba na tą chwilę jest ważniejsza aniżeli,Aleks / ze względu na Igusię /. Marek na pewno będzie miał trudny orzech do zgryzienia,bo będzie musiał patrzeć na szczęście Uli i Aleksa.W związku z tym,obawiamy się,że zrezygnuje ze współpracy w firmie ojca,choć trudno było by mu przetrwać dni swojego życia bez pieniędzy na hulanki. Ciekawi jesteśmy czy mamy rację. Całuśniaki od trójcy grandziarzy. Pozdrawiamy. |
MalgorzataSz1 2014.03.09 19:35 |
No, no moi kochani. Widzę, że Wasze myślenie wraca na właściwe tory i w dużym procencie pokrywa się z moim. Nie mogę jednak odpowiedzieć na wszystko, czy też potwierdzić lub zaprzeczyć ze zrozumiałych względów. Mogę wyjaśnić co nieco tylko w kwestii ojcostwa. Ula nie jest temu przeciwna, żeby Alex zaadoptował Igę. Ona bierze po prostu pod uwagę ewentualne zastrzeżenia do tego pomysłu Dobrzańskich i Marka. Dobrzańscy są od dawna rodziną zastępczą dla obojga Febo i traktują oboje jak własne dzieci. Tutaj sytuacja nie ulegnie zmianie, bo Iga nadal będzie ich wnuczką, choć adoptowaną przez ich drugiego syna. A jak będzie z Markiem, sami się przekonacie. Alex chce, żeby wszystko było tak jak należy i zgodnie z prawem. Nie chodzi tutaj absolutnie o utarcie nosa Markowi, czy też o własną dumę Alexa. Jak to rozegra, okaże się w następnym rozdziale. Wielkie dzięki chłopaki za Wasze przemyślenia. Dzisiaj niemal utrafiliście w sedno. Pozdrawiam najserdeczniej całą bandę i przesyłam buziaki. :) |
marit (gość) 2014.03.09 20:03 |
Ha,ha,ha, nareszcie jesteśmy bandą wizjonerów. Fajnie,fajnie. Babcia z nas się śmieje,że przeżywamy radośniej nasz scenariusz,aniżeli klasówkę z j.polskiego,a jesteśmy facetami i bawimy się w romansidła.Ale to jest fajne,więc na wszystko można mieć czas i zagłębić się w czytanie życia codziennego innych ludzi,bo też tak może i jest w niektórych domach. Czytaliśmy wypowiedź Pani Lectrice o adopcji. Doszliśmy wspólnie do jednej wypowiedzi,że nie zmienia to faktu,iż Marek jest ojcem, nawet tym niedzielnym.Iga będąc dorosła sama oceni swojego ojca i to ona będzie decydowała,czy chce się z nim widzieć,czy omijać go wielkim łukiem na ulicy,czy u dziadków w domu.Dziadkowie kiedyś umrą i może być też tak,że do tego czasu nie spotka ojca,bo nie będzie odwiedzać swoich rodziców,bo wyjedzie z kraju.Może być też tak,że nie będzie chciał patrzeć na swoje odbicie w córce,bo będzie widział krzywdę jaką jej wyrządził, wyrzekając się jej. A może być i tak,że ścieknie po nim jak woda,bo przecież w szpitalu,gdy się urodziła Iga nie okazał ojcowskiej czułości,że to jest jego kochana córeczka, dlaczego teraz miałby okazywać swoją pokorę? On się nie zmieni.Zastanawia nas,kiedy zostanie zadane jemu pytanie, w kogo się wrodził.Bo na pewno nie w seniorów. |
lectrice (gość) 2014.03.09 20:05 |
Zgadzam sie z chlopcami Marit, adopcja nie jest wskazana jesli rodziece zyja. Nie chodzi tu o dziecko z domu dziecka, skazane na zycie w tej instytucji z powodu rodzicow, ktory sa gdzies, maja je gdzies i blokuja adopcje, ktora bylaby kluczem do lepszego zycia dla dziecka. Iga ma mame, bdzie wychowywana przez fajnego faceta i bedzie czula i miala pelna rodzine. Marek moze sie obudzic jak ona bedzie miala np 10 lat. Sam mowil Sebie, ze nie wie jak sie nia zajmowac. Marek jest jak dziecko, totalnie nie wie co jest wazne. Ale moze kiedys cos do niego dotrze i nie mozna Idze odbierac szansy na kontakty z ojcem. Podpisujac papiery adopcyjne, powie glosno, ze ma to dziecko gdzies i zrzeka sie go na zawsze ! A co zmieni ta adopcja dla Igi ? Niewiele, i tak bedzie przeciez mieszkac z mama i Aleksem. Marek jest ojcem nieobecnym, nie jest ojcem maltretujacym, szkodliwym wiec nie trzeba im zamykac drzwi organizujac adopcje. A jesli i tak Ula mysli rozmawiac z Iga o jej biologicznym ojcu i pozwoli na ewentualne pozniejsze kontakty to wlasciwie po co ta adopcja ? A jesli juz Aleks tak bardzo przgnie tej adopcji to bym poczekala pare lat np do dwunastych urodzin Igi , do pietnastych i wtedy razem by zdecydowali. |
miki (gość) 2014.03.09 20:17 |
Nie mogę doczekać się czwartku,czekam na szok który wywoła wiadomość o ślubie.Marek to dupek ,mam nadzieje że będzie żałował swojej głupoty i mam nadzieje że się jeszcze przejedzie na tych panienkach.Jak straci stanowisko to i panienki znikną. |
biedronka2012 (gość) 2014.03.09 20:18 |
Gosiu, Dawno mnie tu nie było a tu się duuuuuuuuużo dzieje ! Ula i Alex? Tego się nie spodziewałąm. Ale fajnie, fajnie..... Zasługują na szczęście jak mało kto .... Oboje już dużo wycierpieli. Oni naprawdę się kochają. Ich uczucie jest czyste i piękne. Nie sądzę żeby Alex miał nie czyste intencje. On naprawdę się zakochał ....To dzieki niemu Ula znów poczułą się atrackcyjnie.... To on dostrzegł jej piekno,kiedy była w najtrudniejszym momencie swojego zycia. Dostrzegł to czego inni nie widzieli. Za to własnie kocham twoje opowiadanie za tą nieprzewidywalność, za to ,że niemożliwe staje sie możliwe... Już czekam na cd. Jak ja do czwartku wyttrzymam ? Nie wiem. Jak Marek zareaguje na te nieoczekiwane wiadomość. Na pewno szczeka mu opadnie. I bardzo dobrze. Mam nadzieje,że coś zrozumie.Na pewno na odzyskanie Uli już zapóźno ! Rozdzielenia Uli i Alex bym ci nie wybaczyła. Ale na naprawe kontaktów z Iga jeszcze jest czas. pozdrawiem biedronka |
MalgorzataSz1 2014.03.09 20:20 |
W przeciwieństwie do Was ja założyłam nieco inny scenariusz. Jednak z całą pewnością nie zablokowałam Markowi kontaktów z córką. Pytanie rodzi się tylko jedno. Czy on będzie tego chciał? |
lectrice (gość) 2014.03.09 20:28 |
No wlasnie ! |
MalgorzataSz1 2014.03.09 20:29 |
miki Szok będzie z całą pewnością i to nie tylko u Marka. W końcu Ula bardzo się zmieniła i w niczym nie przypomina siebie tuż po porodzie i po połogu. Biedronko Cieszę się, że jeszcze pamiętasz o mnie i zostawiasz komentarze. Chyba sporo miałaś do nadrobienia? Alex ma szczere intencje. Nie ma zamiaru niczego knuć i rzucać Markowi kłody pod nogi. Powiedziałabym nawet, że jeśli chodzi o sprawy firmowe, potraktuje Marka bardzo łagodnie i nie będzie mu wyrzucał jego lekkomyślności, a raczej bezmyślności. A jeśli chodzi o Igę, to najpierw dziecko powinno się do niego przekonać i przyzwyczaić, bo tak naprawdę go nie zna i nawet sporadycznie nie widywało do tej pory, bo tatuś po rozwodzie nie pojawił się ani w Rysiowie, ani u rodziców, żeby się zobaczyć z córką. Dziękuję dziewczyny za komentarze. Pozdrawiam najserdeczniej. :) |
Natalia (gość) 2014.03.09 20:51 |
Szkoda, że w tak wielkim skrócie opisałaś ceremonię ślubu i samo wesele Uli i Aleksa (z przyzwyczajenia chciałam napisać Uli i Marka). Chociaż z drugiej strony co tu dużo pisać o tak skromnej uroczystości. Szkoda te, że od razu nie pojechali w cudowną i romantyczną podróż poślubną. Dziś mam akurat taki weselny nastrój, może to przez wzgląd na 3 wesela, które zbliżają się wielkimi krokami tydzień po tygodniu :) Zauważam też, że markowi zaczyna brakować Uli. Nie Uli sekretarki, ale Uli żony. Nie mówi tego wprost, bo wie jak bardzo ją zranił i na ratowanie ich związku jest już za późno. Wydaje mi się, aczkolwiek nie mam pewności, że gdy dowie się o małżeństwie Uli i Aleksa będzie chciał walczyć o nią i może zagrać dzieckiem. Ale może to tylko moja chora wyobraźnia zniszczona pisaniem tych wszystkich absurdalnych opowiadanek. Nie wiem sama. Miłej nocki Gosiu :) + U mnie dziś nie opowiadanie, ale też nic przyjemnego. Zapraszam do przeczytania, ale chyba lepiej rano. |
MalgorzataSz1 2014.03.09 20:59 |
Natalio Chyba niezbyt dokładnie przeczytałaś. Markowi brakuje Uli właśnie jako asystentki, a nie jako żony, co dokładnie wyłuszcza Sebastianowi. Ma kłopoty, a nikt tak jak Ula nie potrafił w przeszłości uwolnić go od nich. Tego mu właśnie brakuje, żeby to ona wzięła na siebie odpowiedzialność i uratowała mu tyłek. Jednak sam doskonale rozumie, że nic z tego, bo ona nie chce z nim już pracować, a przede wszystkim Iga jest za mała, żeby Ula mogla wrócić do pracy. Reasumując. Jako żona to nie, jako asystentka jak najbardziej do odwalenia roboty. Widziałam, że znowu coś dodałaś u siebie i skoro mnie ostrzegasz, to nie będzie to nic miłego. Jeśli piszesz, że masz weselny nastrój, to czemu wychodzą spod Twoich palców smutne historie? Pozdrawiam. :) |
Natalia (gość) 2014.03.09 21:25 |
Przeczytałam dokładnie i doskonale pamiętam rozmowę Marka i Sebastiana, ale ja lubię się doszukiwać ukrytego sensu. Wydaje mi się, że to co on mówi nie jest tym co myśli. Czasem w życiu jest tak, że po jednej stroje masz wesele, a po drugiej gdzieś w cieniu obija się pogrzeb i nie wiesz co jest ważniejsze. Czy się cieszyć czy płakać. Ja przybrałam opcję "śmiej się przez łzy" . Przy ludziach jestem jak zwykle uśmiechniętą i pogodną osobą, a gdy wracam do domu chowam się pod kocem i płaczę. A wszystko przez nietrafny wybór jednego z takich lekarzy. |
MalgorzataSz1 2014.03.09 21:30 |
No akurat tutaj nie ma żadnych podtekstów, ani też żadnej przewrotności w tym co Marek mówi. A Ty musisz ostatnio przeżywać naprawdę jakieś okropne dylematy, że popadasz w takie skrajności od śmiechu po płacz. Musisz jakoś inaczej do tego podejść, bo rozchwiejesz się emocjonalnie. Za młoda jesteś na problemy natury psychicznej. |
Justynka29 (gość) 2014.03.09 22:10 |
Opowiadanie super. Myślałam tylko ,że ceremonię zaślubin Alexa i Uli bardziej opiszesz ale cóż była to bardzo skromna uroczystość.Najważniejsze ,że są szczęśliwi i jeśli Alex zaadoptuję Igę to będą pełną rodziną. Ula Dobrzańska -Febo ? skoro Marek nie jest już jej mężem po co ma jego nazwisko/? I jej córka wystarczyło by aby mała może mieć nazwisko byłego męża jej matki bo biologiczny ojciec i nikt więcej. Nigdy nie był tak naprawdę obecny w jej życiu. Ula kocha Alexa i jest szczęśliwa .Ciekawa jestem jak zareaguję Paulina na to ,że jej brat jest z Ulą albo Marek .A i zaskoczyła mnie ta rozmowa Marka i Seby ale to prawda na wszystko jest juz za późno. Miał swój czas i go zmarnował jego strata. Skoro zakończenie ma być nieszczęśliwe to czekam już z niecierpliwością na następną część. Pozdrawiam |
Justynka29 (gość) 2014.03.09 22:13 |
Ciekawi mnie jeszcze jedno. Czy firma odzyska płynność finansową? I czy Ula wróci do firmy aby ją ratować oczywiście ze względu na pracowników i przyjaciół a nie Marka bo on jest dla niej przeszłością i tylko Ojcem jej córki ,którą nigdy się nie interesował. Pozdrawiam. |
MalgorzataSz1 2014.03.09 22:23 |
Justyna A dlaczego Ula miałaby wrócić do nazwiska Cieplak? To dopiero byłoby zamieszanie. Ona Cieplak, a córka Dobrzańska. To, że obie noszą nazwisko Marka tylko ułatwi sprawę adopcji. Poza tym jakby to wyglądało. Ula wychodzi za Alexa i nazywa się Cieplak - Febo, a córka nadal Dobrzańska? Dla mnie to trochę pozbawione logiki. Na resztę pytań nie mogę odpowiedzieć, bo zdradziłabym treść kolejnych części. Bardzo dziękuję za komentarz. Pozdrawiam. :) |
Gośka (gość) 2014.03.09 22:38 |
Ktoś pisał o nazwisku Ulki. Moim zdaniem kobieta rozczarowana postawą męża, nie chciałaby nadal nosić jego nazwiska. Adopcji i rodzin jak to teraz pięknie nazwali "patchworkowa rodzina" nie lubię. Ja jestem z takiej rodziny i nie zgadzam się z tym, że Ula musi mieć nazwisko Dobrzańska bo takie ma jej córka. Lepszym rozwiązaniem jest wrócić do panieńskiego. A dziecko powinno mieć nazwisko dwuczłonowe, ale swoich rodziców lub zostać przy nazwisku biologicznego ojca. Ja bym jednak nie robiła z Igi D-F. Pozdrawiam I czekam do czwartku na opis spotkania. |
MalgorzataSz1 2014.03.09 22:47 |
Gosiu Każdy ma na ten temat swoje własne zdanie. Z moim można się zgadzać lub nie, bo ja uznałam, że tak właśnie będzie lepiej, kiedy Ula zachowa nazwisko pierwszego męża i dzięki temu będzie mniej zamieszania. Pozdrawiam. :) |
(gość) 2014.03.09 22:51 |
A mnie się wydaje ,że Ula powinna miec nazwisko poprostu Febo . Bo przecieź z Markiem już sie rozwiodła. |
MalgorzataSz1 2014.03.09 23:03 |
Tu przede wszystkim chodzi o dziecko, które nosi nazwisko Marka. Ja założyłam, że Ula nie będzie chciała go zmienić u siebie na Cieplak i nazywać się inaczej niż córka. Skoro teraz przyjęła nazwisko dwuczłonowe, chce, żeby takie samo nosiła Iga. Mała również mogłaby nosić tylko nazwisko Febo po adopcji, ale oboje uznali, że jeśli nawet Marek zrezygnuje z praw rodzicielskich i wyrazi na nią zgodę, to dzięki temu, że Iga będzie też Dobrzańska, nie zamkną mu furtki do niej. |
ADRIANCREVAN (gość) 2014.03.10 08:38 |
jak człowiek szczęśliwy to i humor ma .. święta prawda Małgosiu :-) ale dużo dajesz do myślenia, przerywając w takim momencie :-) / Crevansan |
ADRIANCREVAN (gość) 2014.03.10 08:51 |
wstawiałam wam nowy rozdział dziewczyny :-) / Crevansan |
MalgorzataSz1 2014.03.10 09:41 |
Aniu To, że daję do myślenia, to chyba dobrze? A przynajmniej taką mam nadzieję. Dzięki za info o nowym rozdziale. Miłego dnia. :) |
lectrice (gość) 2014.03.10 17:20 |
No dajesz do myslenia i ciagniesz nas za jezyki i kazdy cos Ci napisze, a ty sama jedyna znasz koniec... I my bidule czytelnicze, cisnienie nam skacze bo jak cos nam sie nie podoba to ze strachem walimy do ciebie i krzyczymy uwaga ! litosci ! No i zazwyczaj gadamy bzdury bo przeciez koniec juz napisany i nie ma co blagac o ciag dalszy po naszej mysli... A jakbys te koncoweczke wczesniej wstawila to cisnienie by nam tak nie skakalo (mniejszy bys ubaw miala i owszem ale cos za cos). No jesli koncoweczki nie mozesz (znam Cie - jak nic odmowisz) to chociaz jakis detalik z tego wybuchowego obiadku ... no taki zwiastun, jak w telewizji... A co oni beda jesc, jesli ma byc wybuchowo to pewnie kapuche brukselka nadziewana... |
MalgorzataSz1 2014.03.10 18:48 |
Lectrice I kto tu kogo ciągnie za język, co? Detale obiadu? Brukselki nie będzie. Będzie odgrzewany rosół. Na skaczące ciśnienie polecam Valzek 80. Bardzo dobre tabletki o przedłużonym działaniu. Żadnej końcóweczki nie będzie wcześniej i tu będę konsekwentna, bo opowiadanie czyta się od pierwszego do ostatniego rozdziału a nie odwrotnie, chyba że jest się Hebrajczykiem. Pozdrawiam Lectrice |
lectrice (gość) 2014.03.10 20:03 |
No i probuje, probuje i NIC ! Nawet zwiastuna nie bedzie ? No nie chcesz chyba bym zaczela poezje pisac z rozpaczy ? |
MalgorzataSz1 2014.03.10 20:13 |
Lectrice Zwiastuna nie będzie, a poezję pisze się z natchnienia, nie z rozpaczy. |
lectrice (gość) 2014.03.10 22:29 |
A Treny to przeciez z rozpaczy... (ja sie bynajmniej do Jana nie porownuje, choc Ponczocha w zielone grochy byla rozdzierajaco smutna, przyznasz szczerze... a jesli i nie , to trudno ) A natchnienie to jakiestam uczucie, rozpacz to tez uczucie to logicznie biorac rozpacz to natchnienie. I wyszlo na moje, i przez Ciebie skoncze na smutnej odzie do nieistniejacego zwiastuna albo na piesni o niedostepnym zakonczeniu... |
MalgorzataSz1 2014.03.10 22:49 |
Nie dramatyzuj Lectrice. Jeszcze tylko 3 dni. W międzyczasie sprawdź klasówki, albo napisz jakiś test dla dzieciaków... |
lectrice (gość) 2014.03.10 23:09 |
No wlasne, szukam antidotum na robote... |
lectriceb (gość) 2014.03.10 23:13 |
Aco sie z Nataliami dzieje, dlaczego wisielcze humory maja ? Naturalnie to ich autorskie prawo ale moze by je jakos dobrym humorkiem zarazic ? |
MalgorzataSz1 2014.03.10 23:48 |
One obie ostatnio dają upust jakiejś desperackiej frustracji. Piszą takie historię, że ja niemal wyję przy każdym rozdziale. Ten dzisiejszy u Natalii fd-fashion był okropny. Nie to, że źle napisany. Raczej przeciwnie. Napisany tak plastycznie, że obraz, który stanął mi przed oczami był bardzo drastyczny. One obie są z tych, co nie przepadają za szczęśliwymi zakończeniami. Nie wiem jak ja to zniosę i czy dotrwam do końca opowiadania. |
lectrice (gość) 2014.03.10 23:57 |
No to jest nas dwie... |
ADRIANCREVAN 2014.03.12 10:01 |
dobrze Małgosiu, bardzo dobrze , ze dajesz do myślenia, a ja po adminowaniu na Fejsie już z rozpędu podpisuję się Crevansan , nawet tu he he , teraz zauważyłam :-) nowy rozdział dla was , troszkę wcześniej, ale to mnie motywuje do pisania , miłego dnia :-) buziaczki |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz