Łączna liczba wyświetleń

15378780

środa, 7 października 2015

"BEZWARUNKOWA MIŁOŚĆ" - rozdział 7

 

13 marzec 2014
ROZDZIAŁ 7


Kiedy i ona przeanalizowała wszystkie raporty nie mogła uwierzyć w tę bezmyślność i beztroskę Marka. Jej przerażone oczy wpatrywały się w Alexa, a usta szeptały
- Jak on mógł to zrobić, jak mógł do tego dopuścić…? To czyste, pozbawione jakiejkolwiek logiki szaleństwo. Przecież to wygląda tak, jakby już nad niczym nie panował, nad niczym nie miał kontroli. Nawet nie chcę myśleć jak Krzysztof na to zareaguje i jak zniesie te rewelacje jego schorowane serce.
- Odniosłem dokładnie takie samo wrażenie. Musimy coś wymyślić Ula. Ta firma to przecież i nasza przyszłość. Ja nie mogę tego tak zostawić.
- Ja też nie. Myślę, że na początek będzie trzeba sprowadzić wszystkich dyrektorów szwalni i porozmawiać z nimi. Oni chyba też odpuścili i stracili instynkt samozachowawczy. Z drugiej jednak strony zastanawiam się, dlaczego Marek nie jeździł do szwalni i nie monitorował na bieżąco ich pracy? Wystarczyło raz zrobić po nich objazd i od razu zorientowałby się, że nie pracują tak jak kiedyś. – Alex roześmiał się gorzko.
- Kochanie, a kiedy on miał czas tam jeździć? Przecież o wiele ważniejsze ma priorytety. Kluby i chętne panny. – Ula pokiwała głową.
- Masz rację. Pod tym względem wcale się nie zmienił, ale zostawmy już to. Musimy zacząć działać. Zrobimy tak, najpierw zwołujesz zebranie wszystkich dyrektorów. Wybierz rozsądny termin, żeby zdążyli się przygotować. Spróbuj znaleźć w firmie jakieś oszczędności, ale nie redukuj na razie etatów. Jeśli stwierdzisz, że będą niewielkie, trzeba będzie porozmawiać z ludźmi i zapytać, czy zgodzą się pracować za siedemdziesiąt pięć procent aktualnej stawki powiedzmy przez trzy miesiące. Pewnie będą niezadowoleni, bo zbliżają się święta, ale jeśli zacisną pasa teraz, jest szansa, że te wielkanocne będą już takie jak trzeba. W dodatku to pozwoli zachować wszystkim posady. Kredytu wziąć nie możemy, bo na razie jesteśmy niewypłacalni. Mam jednak inny pomysł, który powinien przynieść jakieś zyski. Pomogę ci założyć stronę internetową, dzięki której zaczniemy sprzedawać rzeczy z magazynów. Korzyść będzie podwójna, bo trochę na tym zarobimy, a przy okazji opróżnimy te dwie hale z zalegających kolekcji. Co ty na to? – Spojrzała na niego niepewnie.
- Co ja na to? Myślę, że jestem nieprawdopodobnym szczęściarzem, bo mam ciebie. Po raz kolejny powtórzę, że Marek to idiota, ale już wiesz dlaczego. Poza tym myślę kochanie, że powinnaś wrócić do pracy. Bez ciebie tam na miejscu będzie mi o wiele trudniej. Igę będziemy zawozić do Dobrzańskich, albo do twojego taty. Na razie nie widzę innej możliwości.
- Trochę mi jej szkoda. Jest jeszcze taka mała, ale chyba to rozsądne wyjście. Trzeba coś poświęcić. Tym razem to będzie czas przeznaczony tylko dla Igi. Mam nadzieję, że szybko postawimy firmę na nogi, a ja nadrobię ten czas.

W sobotni poranek przetarła oczy i przypomniała sobie, że to już dzisiaj jest ten dzień, w którym inni dowiedzą się o ich ślubie. Poczuła nadciągającą falę strachu i obaw. Nie miała pojęcia jak zareagują. Miała tylko nadzieję, że Paulina nie wyleje na nią wiadra pomyj, a Marek wiadomość o adopcji przyjmie rozsądnie.
Do południa Alex umył samochód i wyczyścił tapicerkę. Zamontował jeszcze fotelik dla Igi i poszedł się przebrać. Ula kończyła makijaż. Kiedy wyszła z łazienki obrzucił ją roziskrzonym spojrzeniem. W sukience koloru butelkowej zieleni, która ściśle przylegała do jej ciała, wyglądała zjawiskowo.
- Jesteś taka piękna Ula. Wszyscy powinni mi ciebie zazdrościć. Nasze słoneczko też jest piękne. – Wziął Igę na ręce i cmoknął ją tak głośno, że aż się roześmiała. – Jedziemy do dziadków skarbie. Stęskniłaś się za nimi, prawda?
- Plawda, plawda. Idziemy tata?
- Idziemy. – Wziął jeszcze po drodze torbę z rzeczami małej i wyszedł z domu. Ula zamknąwszy wejściowe drzwi podążyła za nim.
Podjeżdżali pod willę Dobrzańskich, kiedy Alex zauważył Lexusa Marka.
- Marek już jest – kiwnął głową pokazując jego samochód. – Ciekawe, czy Paulina też. Zaraz się przekonamy. – Zatrzymał się na podjeździe, wysupłał Igę z fotelika, wraz z Ulą podszedł do drzwi i zadzwonił do nich. Otworzyła im Zosia, gospodyni seniorów i obrzuciła zdziwionym spojrzeniem Alexa trzymającego na ręku dziecko.
- Proszę wejść, wszyscy już są.
Rozebrali się szybko i weszli do salonu witając się.
- Dzień dobry wszystkim.
Jak na komendę odwrócili głowy. Marka zatkało kompletnie. Podobnie Paulinę. Dobrzańscy też byli w lekkim szoku. W końcu pierwsza podniosła się Helena, podeszła do Uli i uściskała ją.
- Ślicznie wyglądasz Uleńko i jesteś taka szczupła. Jak tego dokonałaś?
- Dziękuję mamo. Po prostu popracowałam trochę nad sobą. Weźmiesz Igę?
- No chodź do babci moje kochanie. Babcia i dziadek bardzo stęsknili się za tobą. – Podszedł Marek. Wyciągnął ręce do małej chcąc ją przywitać, ale odepchnęła je.
- Tata, nie… - wykręciła się w kierunku Alexa – ty weź. – Z powrotem wylądowała w jego ramionach. Marek zaniemówił. Wytrzeszczył oczy i wbił je w Febo.
- Tata? A od kiedy ty jesteś dla Igi tatą?
- Od momentu, w którym ty nim być przestałeś. Jak ona może iść do ciebie na ręce, skoro w ogóle cię nie zna i boi się ciebie. Nie pamięta cię, bo zbyt łatwo odpuściłeś i pozwoliłeś jej o sobie zapomnieć.
Podszedł do kanapy i usadził Igę na kolanach Krzysztofa. Marek przeniósł zdumiony wzrok na Ulę. Wyglądała jak milion dolarów. Wyglądała lepiej niż wtedy, gdy byli beztroskim małżeństwem. Tak podziałała na jego zmysły, że zapragnął jej jak kiedyś.
- Wyglądasz pięknie Ula. Naprawdę jestem pełen podziwu dla ciebie, bo dokonałaś niemożliwego.
- Niemożliwego? Mylisz się. Miałam solidne wsparcie i doping w moich wysiłkach i szybko okazało się, że zrzucenie trzydziestu kilo nie jest tak bardzo trudne i nie do wykonania.
- A któż był tym, który cię tak napędzał? – Rzucił ironicznie. Spojrzała mu prosto w oczy i wycedziła.
- Mój mąż.
- Wyszłaś za mąż? – Przełknął nerwowo ślinę. W tym momencie podszedł do nich Alex i objął Ulę.
- Kochani przedstawiam wam moją żonę, Urszulę Dobrzańską - Febo. Dwa tygodnie temu przypieczętowaliśmy nasz związek w Mediolanie. Jestem niewyobrażalnie szczęśliwy, bo ta piękna istota odwzajemniła moją miłość.
Nie byliby bardziej zaskoczeni, gdyby Alex w tym momencie wykonał przed nimi ognistego oberka z hołubcami. Pierwsza odzyskała głos Paulina.
- Jak to pobraliście się? Dlaczego nic nam nie powiedzieliście?
- Naprawdę chcesz wiedzieć? Bo ciosałabyś mi kołki na głowie wmawiając, że Ula, to nie jest kobieta dla mnie, a poza tym wiem jak do tej pory ją traktowałaś i jak bardzo byłaś niesprawiedliwa wobec niej. Chciałem i jej oszczędzić twoich zjadliwych uwag. Postanowiliśmy wziąć cichy ślub z dala od fotoreporterów i mediów. Ja jestem szczęśliwy i ona też, bo to przede wszystkim ona zasługuje na szczęście. – Spojrzał na Marka. - Kocham ją miłością bezwarunkową i naprawdę jest mi wszystko jedno, czy waży pięćdziesiąt kilo, czy sto pięćdziesiąt. Kocham ją za jej wnętrze, bo jest dobre i piękne, a nie za to jak wygląda. Mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz Marek jak bardzo ją skrzywdziłeś, jak bardzo skrzywdziłeś własne dziecko, dla którego jesteś obcym człowiekiem. Na własne życzenie straciłeś dwa skarby, których już nie jesteś w stanie odzyskać. Z tego właśnie względu chcę cię prosić, żebyś zgodził się na zaadoptowanie Igi przeze mnie. Będzie nosić również i twoje nazwisko. Będzie Dobrzańska–Febo. Od przyszłego miesiąca Ula zrzeknie się alimentów od ciebie. Już nie będziesz musiał płacić. Miałeś wielkie szanse na dobre relacje z dzieckiem, ale nie wykorzystałeś ich, chociaż miałeś co tydzień takie możliwości. Nadal jestem skłonny zgodzić się na widzenia z nią, ale to ty przede wszystkim musisz tego chcieć. Mam tylko nadzieję, że okażesz się rozsądny i zgodzisz na moją propozycję.
- Trochę mnie zaskoczyliście, ale macie rację. Nie byłem dobrym ojcem, a właściwie to w ogóle nim nie byłem. Zgadzam się na tę adopcję. – Alex odetchnął z ulgą. Ula również.
- Dziękuję. Jest jeszcze jedna sprawa, o której powinniście wiedzieć. W poniedziałek dotarły do mnie raporty, z których wynika, że z firmą nie jest dobrze. – Zerknął na Krzysztofa, który słysząc te słowa zastygł na kanapie jak kamień. Marek też się spiął. – Krzysztof – kontynuował Alex – jest źle, ale siedzimy już z Ulą cały tydzień nad tymi papierami i chyba znaleźliśmy rozwiązanie. Będzie dobrze. Nie denerwuj się. Marek poczynił trochę nieprzemyślanych ruchów, co przełożyło się na złą pracę szwalni i niską sprzedaż. Ula wymyśliła genialny plan, który pomoże wzmocnić kondycję finansową firmy. - W tym miejscu opowiedział o wszystkich jej pomysłach z najdrobniejszymi szczegółami. – Musicie przyznać, że moja żona jest prawdziwym geniuszem. Plan jest doskonały i byłbym zdziwiony, gdyby się nie powiódł. Ula postanowiła też wrócić do pracy. Pomoże nam i mam nadzieję, że dzięki jej pomocy szybko się odkujemy. Tu też prośba do was, – zwrócił się do Krzysztofa i Heleny – żebyście pomogli nam z Igą. Jest jeszcze mała i bardzo przywiązana do matki, ale i do was też. Jeśli możecie zaopiekujcie się nią, gdy my będziemy w pracy. Przywozilibyśmy ją codziennie i odbieralibyśmy koło siedemnastej. Uruchomimy też dziadka Cieplaka, gdybyście planowali jakiś wyjazd, czy cokolwiek innego. W przeciwnym razie będę się męczył z tym planem naprawczym sam i na pewno to potrwa znacznie dłużej niż założyliśmy.
Krzysztof przekazał Igę Helenie, wstał i podszedł do Alexa.
- My chętnie zajmiemy się naszą wnuczką, nawet nie musicie o to prosić. Dobrze wiecie jak bardzo ją kochamy i dopóki starczy nam sił, będziemy się nią opiekować. Dziękujemy wam obojgu, że tak staracie się uzdrowić firmę. Chyba bym nie przeżył, gdyby wisiało nad nią widmo plajty. Jak mogłeś do tego dopuścić? – Zwrócił się do Marka. – Skoro miałeś kłopoty, mogłeś mi o nich powiedzieć. Może wtedy mógłbym jakoś pomóc. Cieszę się, że przynajmniej ty nie zbagatelizowałeś tego zagrożenia Alex i cieszę się, że moja synowa zdecydowała się wrócić do pracy. Na czas ratowania firmy zostajesz prezesem Ula, a ty synu będziesz jej asystentem. Może taka zamiana ról coś ci uświadomi. Wrócisz na swoje stanowisko, gdy firma będzie już stała dobrze, ale nie będziesz nią rządził niepodzielnie. Co roku będziecie się zmieniać z Alexem na tym stanowisku i wreszcie zaczniecie współpracować, żeby nie dopuścić ponownie do takiej sytuacji. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu Marek. Tu potrzebny jest teraz rozsądek, a nie animozje, które do tej pory was dzieliły i być może jeszcze dzielą. To, co wymyśliła Ula jest bardzo obiecujące i tylko ona może doprowadzić do powodzenia tego planu. Od kiedy chcesz zacząć Ula?
- Myślę, że nie ma co zwlekać. Zacznę od poniedziałku. Nie możemy pozwolić sobie na stratę czasu. Iga zostanie u was, a w poniedziałek po południu odbierzemy ją. – Krzysztof uściskał ją.
- Dziękuję kochanie. Ty nigdy mnie nie zawiodłaś, a teraz siadajmy do stołu, bo Zosia już chyba dziesiąty raz z rzędu podgrzewa rosół.
Po obiedzie Krzysztof zamknął się w gabinecie z Alexem i Markiem i przy lampce koniaku omawiali jeszcze wszystkie szczegóły. Helena zajęła się Igą. W salonie została tylko Ula i Paulina. Długo mierzyły się wzrokiem, aż w końcu Ula nie wytrzymała.
- Nadal nienawidzisz mnie tak bardzo, że nawet nie chcesz ze mną rozmawiać? Masz mi za złe ten ślub? Myślisz pewnie, że uwiodłam twojego brata. – Paulina pokręciła głową.
- Mylisz się. Nie nienawidzę cię i chcę cię przeprosić za to wszystko, co usłyszałaś ode mnie przez minione lata. Byłam potwornie zazdrosna o Marka. Na nim nie mogłam się mścić, ale ty byłaś łatwym celem. Nie miałam racji, byłam podła i wredna, i jeśli jesteś mi w stanie wybaczyć, to bardzo cię o to proszę. Alex ma nosa do ludzi. Widzę jak bardzo jest z tobą szczęśliwy. Promienieje. Nigdy nie pokochałby i nie ożeniłby się z kobietą próżną i mającą niewiele w głowie. Zawsze mu imponowałaś. Wielokrotnie ci zazdrościł inteligencji i przenikliwości. Podziwiał cię i pokochał za twój intelekt, choć urody mogłaby ci pozazdrościć niejedna kobieta. Ja życzę wam wielu lat w miłości i szczęściu, którego teraz ja zazdroszczę. Może kiedyś też będę mogła powiedzieć o sobie, że jestem szczęśliwą kobietą.
- Na pewno tak będzie. Marek nie był pisany żadnej z nas i żadna z nas nie zaznałaby przy nim szczęścia. I ciebie i mnie zdradzał bez żadnych skrupułów. Mnie bolało to tym bardziej, że była Iga, a on traktował ją tak, jakby nie istniała. On nie nadaje się ani na męża, ani na ojca. Wierzę, że gdzieś jest człowiek, który pokocha cię tak jak mnie Alex, mocno, szczerze i bezwarunkowo. Marek to człowiek stracony i nie warto o niego zabiegać, a ty jesteś inteligentna i bardzo piękna. Niewielu jest mężczyzn, którzy oprą się tej mieszance, uwierz mi.
- Dziękuję Ula. Chyba potrzebowałam tych słów. Podbudowały mnie i uspokoiły. Mam nadzieję, że teraz będziemy mieć częstszy kontakt i lepiej się poznamy.
Z gabinetu wyszli mężczyźni i dosiedli się do nich. Wróciła też Helena z małą. Dopili kawę. Alex spojrzał na Ulę i rzekł.
- Będziemy się chyba zbierać kochanie. Jutro ostatni dzień laby, a od poniedziałku harówka. – Podszedł do Igi i wziął ją na ręce. – Zostajesz skarbie u dziadków. Bądź grzeczna i nie męcz ich za bardzo. Dasz mi buziaka na pożegnanie? – Mała objęła go mocno za szyję i wycałowała jego policzki.
- Kiedy przyjedziesz?
- Niedługo. Będziesz grzeczna?
- Będę.
- To ucałuj jeszcze mamę. – Podał ją Uli.
- Pa moje słoneczko. My pojutrze do ciebie przyjedziemy i przywieziemy ci trochę zabawek.
Pożegnali się z pozostałymi i odjechali do domu. Najbliższe miesiące wystawiały ich na ciężką próbę i mieli nadzieję, że podołają wyzwaniom.
paula (gość) 2014.03.13 08:54
hmm. bez obrazy ale ten rodział wogóle nie podoba mi się, pewnie za chwile zostanę zlinczowana ale kazdy ma swój gust Jest jakiś taki dziwny napisany inaczej niż zwykle. przepraszam, Co do treści, Marek dla mnie kompletny palant, wogóle nie zrobił na nim wrażenia fakt że własne dziecko nie chce miec z nim nic wspólnego i do największego wroga zwraca się tato. Z Uli strony to tez chyba nie była jakas mega miość skoro tak szybko zakochała się w Alexie i przede wszystkim zapomniała mu wszystko, wybacz mi ten komentarz, jestem ogromna fanka Twojej twórczości ale to opowiadanie jest jakieś dziwne.
MalgorzataSz1 2014.03.13 09:10
Paula

Każdy ma tu prawo wyrazić swoją opinię. Jednym, to co piszę podoba się innym nie i to jest jak najbardziej właściwe. Już na samym początku napisałam, że w tym opowiadaniu odbiegam od pewnego schematu, a była nim właśnie miłość Uli i Marka i bycie ze sobą w związku. To, że miłość trwa zawsze do grobowej deski nie zawsze się sprawdza i ktoś, kto jest święcie o tym przekonany, że znalazł drugą połówkę może się bardzo mylić, bo życie z nią nie okaże się usłane różami.
W tym opowiadaniu nawet nie za bardzo chodzi o Ulę, ale o dziecko, do którego Marek nie czuł kompletnie nic. Było do niego bardzo podobne i nosiło jego nazwisko, ale nic poza tym. To ono samo wybrało sobie innego ojca, bo jej własny wyparł je z głowy i z serca. Czasem trzeba myśleć szerzej i nie skupiać się wyłącznie na sobie. Trzeba brać też pod uwagę dobro dziecka, skoro ono już jest.
Na tym etapie ta adopcja jest dla Marka idealnym rozwiązaniem, bo nikt mu już nie zarzuci, że nie troszczy się o Igę.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i serdecznie pozdrawiam. :)
miki (gość) 2014.03.13 09:51
Moim zdaniem Markiem trzeba porządnie wstrząsnąć,powinien być w firmie odsunięty od wszystkich decyzji i traktowany jak sekretarka,może wtedy by wziął się do pracy.Do tej pory o nic nie musiał się starać,wszystko dostawał za darmo na tacy od tatusia,a on zajmował się tylko zabawą i przyjemnościami.By wydoroślał potrzebuje zobaczyć że życie to nie przyjemności tylko ciężka praca.Jak na razie to Ula była dla niego kołem ratunkowym ,dobrze że ma teraz już własne życie i nie musi się Mareczkiem przejmować.Mam nadzieje że się na Aleksie nie zawiedzie i będzie szczęśliwa.
ADRIANCREVAN 2014.03.13 10:58
cIągle mnie zaskakujesz! Marek bez oporów godzi sie z losem ? A gdzie jego męska duma? Paulina przeprasza Ulkę ? oj , pełno niespodzianek w tym opowiadaniu, naprawdę się postarałaś :-) dzięki za tem rozdział, tak dobrze się go czytało, ja wam tez wkleiłam co nie co, troszkę mnie wena naszła :-) miłego dnia Małgosiu :-) buziaczki
MalgorzataSz1 2014.03.13 12:12
Miki

Zapewniam Cię, że Marek dozna wstrząsu. Ula już nie jest dawną Ulą, uległą i litującą się nad nim. Nie może taka być, bo ma do uratowania firmę i z całą pewnością nie będzie sentymentalna, ale konkretna i rzeczowa. Alex będzie ją bardzo wspierał i harował z nią ramię w ramię.

Aniu

Adopcja Markowi jest na rękę, bo ma po dziurki w nosie ciągłego wysłuchiwania, jaki to z niego niedobry ojciec. Poza tym uwolni go całkowicie od odpowiedzialności, a wiemy dobrze, że on jej bardzo nie lubi mimo, że powinien być odpowiedzialny za to co stworzył.

Bardzo Wam dziękuję dziewczyny. Pozdrawiam najcieplej. :)
ADRIANCREVAN 2014.03.13 12:17
Myślisz że to go uwoli od oskarżeń? bo ja bym mu nie darowała, a cóż dopiero jego córka jak dorośnie, choćby nawet Alex był dla niej idealnym ojcem, zawsze ma tego biologicznego, a to będzie za nią się ciągnęło i w końcu zaboli , no chyba że nie w tym kierunku idzie opowiadanie, naprawdę intrygujesz dziś :-)
MalgorzataSz1 2014.03.13 12:22
Aniu

Na razie nie mogę odpowiedzieć na te pytania, bo to wszystko wyjdzie z czasem. Jestem pewna, że na wszystkie znajdziesz odpowiedź. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.03.13 12:25
wiem, wiem, polemizuję tylko, sama nie jestem lepsza , wy też musicie się ze mną użerać hi hi :-)
Amicus (gość) 2014.03.13 15:35
Witaj Gosiu po długiej przerwie spowodowanej moim milczeniem.
Ula z Aleksem już po ślubie. Cieszę się, że jej się układa. Zasłużyła na szczęście, akceptacje i miłość człowieka, który kocha ją bez żadnego 'ale'.
W firmie źle się dzieje i jak zwykle z odsieczą przybywa Ulka. Co oni bez niej zrobili. Marek stracił kontrole i nad swoim życiem osobistym i nad firmą. Dziwię się, że Krzysztof daje mu kolejną szansę i proponuje rotacyjne stanowisko. Powinien go definitywnie odsunąć od stołka prezesa. Przecież to nie pierwsza jego wpadka.
I na końcu Marek. Mam nadzieję, że właściwie zinterpretujesz to, co teraz napiszę... ale Marek w tym opowiadaniu jest kompletnie bez wyrazu. Może dlatego tak uważam, bo jestem przyzwyczajona do Dobrzańskiego, który działa, walczy, jest zdecydowany. Ten jest słaby. Podporządkowuje się wszystkiemu. Nic go nie obchodzi. Ula chciała rozwodu - rozwiedli się. Nawet nie próbował nic zrobić, nawet z nią nie porozamawiał, nawet jej tak naprawdę nie przeprosił. Mial w nosie dziecko. Niby rodzice coś tam mu truli, ale on kompletnie się tym nie przejął, żył jakby obok. Mała się go boi, ucieka od niego, a na nim to nie robi wrażenia. Nic go nie rusza. A gdy Aleks chce ją adoptować, ochoczo się na to zgadza. Nie jestem przyzwyczajona do takiego Marka. Inny by się rzucał, próbował ratować sytuację w ostatniej chwili. Ten Marek ma w nosie dziecko, firmę i chyba de facto swoje życie.
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
marit (gość) 2014.03.13 16:50
Zadowolona jestem, bo przewidziałam zamiary Aleksa,Uli,jej próbę rozwiązania problemu z upadającą firmą.Wiedziałam, jaką decyzję podejmie senior i stołek przekaże Uli. Dzisiejszy odcinek jest dla mnie pod wieloma znakami zapytania. Po pierwsze,cały czas zastanawia mnie,ta nagła miłość Uli z jaką zapałała /mimo wrogości jego do niej/ do Aleksa. Nie wierzę w jej miłość. Przykro,ale nie. Prędzej uwierzę w to, że obawiała się,iż pozostanie samotną matką wychowującą Igę. w tą jej miłość nie uwierzył jej ojciec,że tak szybko się zdecydowała na ślub. Po drugie, bardzo zniesmaczona jestem zachowaniem Marka. Przewidywałam to,ale miałam cichą nadzieję,że się opamięta i nie zobojętnieje na słowo adopcja,ale dlaczego tak szybko i z taką obojętnością powiedział tak. Nie sądzę,że reakcja Igi na ręce "obcego " i prawda wyłuszczona przez Aleksa, spowodowała taką,a nie inną decyzję Marka. W duchu liczę na to,że obecność małej u dziadków,spowoduje zbliżenie się jego do Igusi i choć troszkę zmiękną mu kolana do tej kruszynki.W dalszym ciągu uważam,że Marek nie jest tak podłym człowiekiem i ma jeszcze, gdzieś na dnie serca, zaszufladkowane uczucia. Przecież będzie widział swoje odbicie przy każdym spotkaniu z małą. A może Marek przemyśli swoją pochopną decyzję i będzie chciał właśnie udowodnić,że nie jest wrednym ojcem i nie pozwoli na adopcję? Wiem Gosiu,zaraz mi powiesz,że lepiej dla Marka,bo nie będzie mieć zobowiązań wobec małej,nie będzie płacić alimentów to dla jej dobra.Ale ja wiem przez całe swoje życie,że dobrem dziecka jest mieć swoich biologicznych rodziców,obojętnie jacy on są. Jeśli jednego już nie ma,albo obojga wtedy tak zgadzam się z Tobą. Nie skreślaj go już na same podłości i na straty. Zawsze daje się drugą szansę. Człowiek się zmienia, on też. Poczekam,może dasz mu ją i zlitujesz się nad nim. Jeżeli chodzi o reakcje u wszystkich w chwili spotkania sobotę, to nie pomyliłam się. Nawet co do Pauliny. Firma będzie prosperować na pewno dobrze pod rządami Uli. Marek zapewne sprawiać będzie początkowo trudności w wypełnianiu swoich obowiązków. Lecz Ula nie pozwoli mu za wiele na lekceważenie jej i w końcu zda sam sobie sprawę, iż to dzięki jej pomysłom podźwignie ich z upadku. Wiem Gosiu,że wszystkie opowiadania kończą się happy endem z Markiem i Ulą,ale z Aleksem ? Coś mi tu podpada, coś Ty kombinujesz,ale co? Czy przypadkiem nie planujesz małej tragedii i potrzebną krew Marka? Pozdrawiam Cię cieplutko.
MalgorzataSz1 2014.03.13 17:00
Amicus

Sama lepiej nie podsumowałabym Marka w tym opowiadaniu. Taki właśnie miał być. Inny niż dotychczas go opisywałam. Miał wzbudzać gniew, wściekłość i kontrowersje. Miał być facetem kompletnie wyzutym z głębszych uczuć, facetem bez jaj i jeśli Ty tak właśnie go podsumowałaś, to oznacza, że mi się udało nakreślić taki jego obraz.
Ula, która była zakochana w nim bez pamięci, po urodzeniu córki dostrzegła, że na tej idealnej powierzchni pojawia się coraz więcej rys. To ona miała tu do odegrania decydującą rolę w pozbyciu się z życia ich obu człowieka, dla którego przestały cokolwiek znaczyć. Dla niego najważniejsze było, że Ula już nie jest taka jak dawniej. Pozbawiona zgrabnej, pociągającej figury przestała stanowić dla niego przedmiot pożądania i najłatwiej było obarczyć tym pojawienie się dziecka. Pierwszym zgrzytem był jej powiększający się brzuch, bo zdeformował jej sylwetkę. Zamiast się cieszyć, że zostanie ojcem, "katował się" każdym wyjazdem z nią na USG.
Tak reagują ludzie zbyt powierzchowni, kochający właściwie tylko oczami, bo jeśli coś jest piękne, to i warte zainteresowania. Jeśli brzydnie, to i zainteresowanie znika.
Bardzo dziękuję, że podsumowałaś wszystkie cechy tego odbiegającego od utartego schematu Marka.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
marit (gość) 2014.03.13 17:14
Witamy Pani Gosiu. Babcia szybko napisała i dała nam pole do popisu. Dziękujemy za napisanie " "naszego""' scenariusza. Cieszymy się,że odczytaliśmy Pani zamiary dalszego ciągu. Chciałem najpierw napisać o pewnym zdarzeniu.Pokazałem mojej koleżance z którą siedzę w ławce,stronę gdzie babcia czyta Pani opowiadaniach.Ona była w szoku,że takie opowiadania w ogóle są. Pokazała stronkę swojej mamie i zaczęły czytać. Gdy przeczytała je wszystkie ze swoja mamą,ta powiedziała innej koleżance i sznureczek rozwinął się jak kłębek wełny. Wszyscy dostali fisia na punkcie czytania,a to dzięki naszej babci,bo nam pokazała Pani opowiadania.Myślałem początkowo,że moja koleżanka będzie się ze mnie śmiać,iż czytam takie romansidła,a tu moje rozczarowanie,wciągnęła jeszcze inne osoby. Bardzo się cieszą,że mogą poczytać wieczorami tyle opowiadań na innych blogach. Wymieniają opinię bo słyszałem na własne uszy jak są chwilami zdenerwowanie na zachowanie Aleksa,Marka i Uli. Jak to fajnie się słucha,gdy ktoś się ostro wypowiada o fikcyjnych postaciach. Nie wiem czy będa pisać komentarze pod opowiadaniami,ale mogę przekazać podziękowania za tak wspaniałe opowiadania. DZIĘKUJĘ W IMIENIU MIRECZKI,URSZULI i MARCYSI.
MalgorzataSz1 2014.03.13 17:27
Marit

A dlaczego nie możesz uwierzyć, że Ula obdarzyła Alexa szczerą miłością? Przecież nigdzie nie napisałam, że on wcześniej jej nienawidził. On nie był wobec niej miły ani uprzejmy i burczał na nią tak jak na wszystkich pracowników F&D, ale to nie oznacza, że jej nienawidził.
On zrobił dla niej wiele dobrego, a przede wszystkim nie ustawał w wysiłkach, żeby mogła być taka jak dawniej. Bezustannie ją wspierał, a to należało do Marka, który potrafił ją tylko krytykować i wytykać jej wygląd. Swoją postawą bardzo ją rozczarował, a poza tym zdradzał ją, a tego żadna kobieta nie zniesie, no chyba, że lubi jak ją się w ten sposób poniża.
Piszesz o daniu drugiej szansy Markowi. W jakim sensie? Bo znowu zobaczył w niej piękną kobietę i znowu chciałby ją mieć? To żaden argument, bo wygląd nie zawdzięcza jemu, ale Alexowi i swojej ciężkiej pracy, by wrócić do poprzednich rozmiarów. Dać mu szansę zbliżyć się do Igi, którą od urodzenia totalnie olewał? Nie ma mowy o drugiej szansie w tym wypadku, bo takich szans miał dziesiątki i nigdy z nich nie skorzystał.
Nie można generalizować, że znacznie lepsi są biologiczni rodzice jacy by nie byli, niż ci zastępczy. A jeśli byłby alkoholikiem i upijał się każdego dnia, wszczynał awantury i tłukłby Ulę i dziecko, też byłby lepszy od tego zastępczego? Jeśli tak uważasz, to mamy zupełnie odmienne zdania na ten temat. Ja nie przekreślam go jako ojca i przekonasz się o tym w następnych częściach, ale nie ma już powrotu do poprzedniego życia, bo sam je zniszczył i na własne życzenie pozbawił się dwóch najważniejszych osób.
Wracam jeszcze do miłości Alexa do Uli. Nie przewiduję w ich wypadku żadnych dramatycznych sytuacji, bo ich małżeństwo będzie szczęśliwe. Alex powrócił do dawnego Alexa, chociaż tak naprawdę nie wiemy jaki był zanim Julia nie zdradziła go z Markiem. Może właśnie taki, jak go tutaj opisałam? Człowiek wrażliwy po takiej zdradzie może zmienić się w potwora i serialowy Febo taki właśnie był. Do Marka od początku widz czuje sympatię i wiele mu wybacza, ale czy on był lepszy od Alexa? Raczej nie, bo dopuszczał się rzeczy haniebnych. Przypomnij sobie pierwszy odcinek i sytuację, w której całuje się z Klaudią a Alex robi mu zdjęcie. Żeby nie wyszło na jaw, Olszański kradnie mu telefon, a Marek oświadcza się "zupełnie spontanicznie" Paulinie, chociaż tak naprawdę nie miał takiego zamiaru. Robi to tylko dlatego, żeby uratować swój tyłek. Alex w tym co robił, był przynajmniej szczery, a Marek bezustannie udawał, kłamał i wciskał swojej narzeczonej niestworzone historie. Jeśli już miałabym wybierać, to z pewnością nie Marka, bo był kompletnie niedojrzały i nieodpowiedzialny mimo, że niezwykle sympatyczny i o miłej dla oka powierzchowności.
Tak więc Marit drugiej szansy, szansy powrotu do siebie nie będzie, bo gdybym taką dała, to byłaby to niekonsekwencja i dowód na to, że można wybaczyć absolutnie wszystko, a w życiu realnym tak się niestety nie dzieje.
Dzięki kochana za komentarz i to taki długaśny. Pozdrawiam Ciebie i Twoją grandę. :)
MalgorzataSz1 2014.03.13 17:40
Witajcie chłopaki!

Jak widzicie scenariusz sprawdził się niemal co do joty, ale jeśli trzy tęgie głowy są aż tak bardzo przewidujące, to nic w tym dziwnego. Nie wiem który z Was pisał komentarz. Filip? Zresztą to bez znaczenia, który z Was, bo widzę że niezły PR mi robicie i za to bardzo Wam dziękuję. Cieszę się, że opowiadania podobają się Waszym znajomym. Być może i oni się odważą i napiszą chociaż kilka słów opinii. Byłoby bardzo miło.
To rzeczywiście nie jest typowe, że chłopcy w Waszym wieku czytają takie rzeczy, ale myślę, że w dużym stopniu zależy to od Waszej wrażliwości, którą w Was zaszczepiła babcia i chwała jej za to.
Jeśli miałabym polecać Waszym znajomym jakiś dobry blog, to polecam Amicus, która figuruje u mnie w linkach, a także Kawi, Natalii, Natalii 2 i Moniki, chociaż tej ostatniej opowiadanie jest niedokończone. Bardzo fajnie pisała też Madzia, ale od dawna milczy. Życzę Wam wszystkim odkrywania fantastycznych historii na tych blogach, bo są naprawdę rewelacyjne.
Ja pozdrawiam Was gorąco przesyłając słodkie buziole i pozdrawiam również wszystkich nowych czytelników a szczególnie wymienione przez Was Mireczkę, Urszulę i Marcysię.
Trzymajcie się chłopaki. :)
Amicus (gość) 2014.03.13 17:45
Marek jest inny... i takiego nie lubimy ;) Poproszę nastęnym razem o takiego, jak dawniej ;)
Może nie budzi aż gniewu i wściekłości, bardziej irytację. Irytuje swoim olewatorskim zachowaniem. Wściekłość budziłby gdyby nie interesował się córką, a mimo to rzucał w momencie chęci adopcji przez Aleksa.
Ale wtedy byłby sukinsynem. Twój na szczęście, aż tak podły nie jest.
Sukinsynem będzie w jednej z moich kolejnych historii. Tam to dopiero będzie budził wściekłość. Będziecie chciały go zlinczować jak nic ;)
Pozdrawiam :)
Aniula (gość) 2014.03.13 17:55
Małgosiu,
Jak dawno nie komentowałam Twoich opowiadań. Tego opowiadania chyba w ogóle. Jednak to nie z mojej winy. Przez kilka tygodni nie miałam dostępu do internetu na komputerze. Czytałam każdy rozdział na telefonie, ale tam jest źle dodawać komentarze, więc ich nie pisałam. Teraz już wracam i będę się starała na bieżąco komentować.
Tym opowiadaniem mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, jednak Ula postąpiła słusznie rozstając się z Markiem. Inaczej byłaby dalej zdradzana i upokarzana.
Nie spodziewałam się jednak, że zwiążesz ją z Aleksem, ale w tym opowiadaniu tak bardzo jej pomógł i zmienił się, więc nawet mi to nie przeszkadza. Jednak i tak wolę kiedy Ula jest z Markiem.
Marek nic się nie zmienił, a nawet mam wrażenie, że z wiekiem robi się coraz bardziej nieodpowiedzialny. Nie potrafi chyba dorosnąć (a może nie chce). Zdziwiło mnie, że tak łatwo zgodził się na adopcję Igi przez Aleksa, ale to jest chyba jedyna jegomądra decyzja.
Marek gdy zobaczył Ulę znowu mu się spodobała i chyba wreszcie zrozumiał, co stracił, ale to też nie jest takie pewne, bo wygląda na to, że on jest niereformowalny.
Całość opowiadania jak zawsze pięknie napisana. Czekam już z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Postaram się dodać kolejny rozdział w weekend, ale to nie jest pewne, bo muszę go jeszcze dopracować. Jeśli coś się pojawi to zaraz Cię poinformuję.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ania.
marit (gość) 2014.03.13 17:57
Jeżeli chodzi o nasz komentarz,a jest nas już sześcioro / 3nas + 3 dziewczyny/ uważamy,że z Markiem dzieje się coś dziwnego. Otóż nikt z nas nie chciałby,aby któreś z rodziców zrzekło się nas, na rzecz jakiegoś innego faceta,bo i dlaczego.Skoro nasi ojcowie żyją,to dlaczego ma ktoś inny dać nam swoje nazwisko. To,że jesteśmy za młodzi,nie znaczy,że ma ktoś za mnie podejmować decyzję.Tak wiemy, że do 18 lat rodzice,ale potem kto będzie nam dawać pieniądze,aby zmienić w sądzie nazwisko. Marek robi błąd, nie powinien się poddawać i zgadzać się na adopcję nawet na nazwisko Aleksa,który tak bardzo nienawidzi Marka. Co będzie jak Iga ,będąc starszą, dowie się przez przypadek jak jej przybrany ojciec, nienawidził jej biologicznego ojca. Jak zachowa się wtedy Iga ? Czy będzie mieć również żal i pretensję do Uli ? Wiemy,że można sobie gdybać,ale dzisiaj takie są przypadki,bo mamy właśnie w klasie taki. Dlatego ja i mój brat, jesteśmy przybranej naszej babci wdzięczni,że nie oddała nas innym rodzicom,bo mamy swoje zachowane nazwiska. Mamy nadzieję,że Marek obudzi się z letargu w jakim tkwi i nie da szansy Aleksowi i Uli,aby mu odebrali tego co jest jego. Córki i nazwiska. On sam powinien otrząsnąć się i wziąć w garść dla własnego i córki dobra. Poza tym, uważamy,że jak zwykle dzięki Uli,firma na pewno mocno stanie na nogi. Pracownicy będą zadowoleni z jej prezesowania i to jej będą dziękować za zatrudnienie ich, i to jej należy przypisać zasługi,za osiągnięte sukcesy, Zastanawiamy się cały czas,dlaczego Markowi już na niczym nie zależy. Powinien jak najszybciej odsunąć się od Sebastiana, który go coraz bardziej pogrąża umożliwiając mu bycie lowelasem i pijakiem. Obawiamy się,że przez tak prowadzony tryb życia, / nadużywanie alkoholu,dziewczynki / Marek znajdzie się w szpitalu i to będą nie przewidziane skutki,a może coś gorszego. Mamy nadzieję,że myślimy źle,ale jego obojętność na wszystko,nas bardzo wkurza. Szkoda nam seniorów,ale mają za to wnusię,której za syna przekazują wielką miłość,a oni są sobie na wzajem potrzebni. Pozdrawiamy Pani Małgosiu i nie możemy się już doczekać niedzieli. Całuśniaki już od powiększonej grandy bandy. Filip.
MalgorzataSz1 2014.03.13 18:13
Amicus

Obiecuję, że w "Trójkącie" sprawdzi się jako stuprocentowy mężczyzna. Mam nadzieję, że dodasz coś w sobotę? :)
MalgorzataSz1 2014.03.13 18:17
Aniu

Cieszę się, że wróciłaś z komentarzami. To opowiadanie napisałam niejako wbrew sobie, bo ja też wolę konfigurację Ula - Marek. Jednak pomyślałam sobie, że oderwanie od schematu dobrze mi zrobi i cieszę się, że większość z was nie krytykuje mnie za to we wpisach.
Ja niecierpliwie wyglądam czegoś nowego u Was, bo i u Kawi, u Inez i innych jakaś posucha.
Bardzo dziękuję, że wpadłaś i skomentowałaś.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
marit (gość) 2014.03.13 18:21
Pani Małgosiu,dziewczyny jż wcześniej miały zapisane inne blogi,bo babcia im podała,ale jeszcze jest jedna, Marcelina i to ona już długo też nic nie wpisała. O wszystkich autorach jest jedno określenie - wszyscy są wspaniali pisząc takie opowiadania-. Wszyscy piszą tak fajnie,że dziewczyny po uwadze babci,iż poprzez czytanie książek różnych autorów,nabywa się wielokrotność zasobu słów,dzięki którym jest swoboda w wypowiadaniu się i w piśmiennictwie. Tak więc chyba wszyscy posłuchali babci i ostro będą się brać za czytanie, bo tego nigdy za wiele,jak to babcia mówi i przez całe życie człowiek się uczy,no i dalej wszystkiego nie. Dziękujemy i pozdrawiamy.
MalgorzataSz1 2014.03.13 18:37
Moi kochani

To opowiadanie wzbudziło mnóstwo emocji, co mnie osobiście bardzo cieszy i cieszy również fakt, że każdy z czytelników ma własną opinię dotyczącą postawy Marka jako męża i ojca. Ja też mam własną i mniej więcej starałam się ją tutaj przedstawić. Oczywiście można się z nią zgodzić lub nie, ale trzeba pamiętać, że ja jako autor opowiadania takie miałam założenia, żeby z Marka zrobić faceta wypranego z uczuć. My wiemy, że on popełnia kardynalny błąd zgadzając się na adopcję, ale na tym etapie jego życia tak jest mu po prostu wygodniej, że znalazł się ktoś, kto zdejmie z niego tę odpowiedzialność.
Alex się bardzo zmienił i nie pała już do Marka nienawiścią. W przeciwieństwie do niego wziął na swoje barki odpowiedzialność za rodzinę i za firmę i tego konsekwentnie będzie się trzymał. Nie nienawidzi już Marka i z całą pewnością będzie z nim współpracował. To wszystko jednak w kolejnych częściach. Przekonacie się też, że nie odcinam Marka od córki. Kłopot jest tylko w tym, że on sam musi chcieć utrzymywać z nią kontakt i to w nim tkwi problem, nie w Alexie.
Ula wychowuje córkę mądrze i nie wpaja w nią niechęci do Marka. Igi zachowanie wynika z tego, że właściwie to nie pamięta go wcale i lgnie do osób, które dobrze zna.
Tej sytuacji w żaden sposób nie można porównywać do Waszej. U Was zdarzył się prawdziwy dramat i dziękować Bogu, że dobra, kochana Marit, a przede wszystkim niezwykle szlachetna, mądrze pokierowała Waszym życiem.
Marek w tym opowiadaniu jest trzpiotem i mimo, że ma już koło trzydziestki nadal tkwi w nim ten beztroski chłopiec z tą różnicą, że wiek pozwala mu na bezkarne używanie życia. Ta bezkarność niedługo się skończy i on sam dojdzie do być może rozsądnych wniosków. Niestety na posklejanie dzbana, który się już rozbił jest za późno. On mógłby już tylko przeciekać, lub służyć za naczynie do suchych kwiatów.
Olszański też dostanie za swoje. O to możecie być spokojni. Do końca opowiadania tylko trzy rozdziały, więc nie tak wiele i wszystko szybko się wyjaśni.
Banda rośnie w siłę, bo liczebnie. Pozdrawiam każdego z Was najcieplej i dziękuję za komentarz. :)
MalgorzataSz1 2014.03.13 18:44
Filip, Marcel i reszta bandy

No to jeszcze dodam trochę do poprzedniej wypowiedzi i powiem, że babcia ma absolutną rację. Porównując moje pierwsze opowiadanie do tych późniejszych trochę rumienię się ze wstydu, bo nie jest takie dobre, jak wtedy tego chciałam. Ćwiczenie czyni mistrza i im więcej człowiek pisze, tym bardziej rozwija zasób słów i bardziej zwraca uwagę na popełnianie ewentualnych błędów. Dla mnie największą żenadą byłoby popełnianie błędów ortograficznych i stylistycznych, ale niektórym to zupełnie nie przeszkadza i piszą jak potrafią. Z czasem i ich zacznie uwierać ta duża ilość byczków i zaczną się starać.
Babcia mądrze doradza, a Wy słuchajcie. Może ktoś z Was z czasem pokusi się o napisanie jakiegoś opowiadania niekoniecznie o Brzyduli i uzna to za swój osobisty sukces, z którego będzie dumny. Tego życzę Wam z całego serca. :)
mentalista23 (gość) 2014.03.13 19:32
witam mam prośbę szukam opowiadania w którym Ula zostaje pobita Marek znajduje ją w krzakach i zawozi do szpitala a potem opiekuje się jej rodzeństwem .Twoje opowiadanie jest dla mnie tak przygnębiające że muszę szybko odreagować bo zaraz zacznę rwać włosy z głowy i zostanę łysa a wiosna idzie i w czapce nie bardzo będzie wypadało chodzić
MalgorzataSz1 2014.03.13 19:52
Mentalisto

Nie rwij włosów z głowy, bo nie ma o co. Myślę, że już drugi raz nie pokuszę się o zeswatanie Uli z Alexem, bo jak pisałam już wyżej wolę standardową konfigurację. A opowiadanie, którego szukasz to "Tylko mnie kochaj" i proponuję przeczytać je na streemo, bo na blogu za dużo szukania. Pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2014.03.13 19:52
Zaden, byczek mnie nie zaatakowal, a ja specjalnie nie mam czasu sie upierac i szukac...
Rozdzial bez dramatow rodzinnych, reakcja Pauliny mnie nie dziwi, wlasciwie tego sie spodziewalam. Jej brat jest dla niej bardzo wazny wiec co dobre dla brata, dobre i dla niej.
Marek podchodzi spokojnie do sprawy ale mysle, ze jeszcze zainteresuje sie corka, potem jak mu latka poleca i dojrzeje, i moze mu samotnosc zacznie doskwierac.
Krzysztof tez spokojnie podszedl do upadku firmy, wie , ze ma Ule i szanse na wydzwigniecie .
NIe bardzo widze wspolprace Uli i Marka, moze byc ciezko bo emocje sa, nie ujawnily sie podczas tego obiadu bo moze bylo za duzo zaskoczenia ale gdzies sa i dadza o sobie znac.
Marek w calej swojej glupocie jest jednak prostolinijny w stosunku do corki, nie zachowuje sie jak pies ogrodnika.
Poza tym wie , ze zawsze bdzie mogl ja zobaczyc bo mala bywa u rodzicow. To nie jest adopcja i znikniecie dziecka w obcej rodzinie, to jest przesuniecie obowiazkow prawnych z Marka na Aleksa. Marek tych obowiazkow nie chcial miec, a to nie wyklucza, ze bedzie mogl zostac tatusiem "z doskoku".
W sumie wszystko zosaje w rodzinie i wszyscy wydaja sie byc ludzmi dojrzalymi i raczej nieklotliwymi.

Co do szczerosci Uli w stosunku do Aleksa i Aleksa w stosunku do Uli to nie rozumiem dlaczego niektorzy watpia. Ula kochala Marka ale on sie od niej calkowicie odsunal i przede wszystkim odsunal sie od dziecka. Z doswiadczenia wiem, ze tego przeskoczyc nie mozna. Mozna byc przy byle jakim mezu jesli on bezgranicznie kocha dzieci. Nie mozna byc przy super mezu jesli odrzuca dzieci (moje prywatne zdanie).
Ula dlugo byla sama, zagubiona i niedowartosciaowana ! Pojawil sie Aleks, no niech ktoras powie, ze to nie idealny facet ; przystojny, spokojny, wierny i bezgranicznie zakochany, do tego zauroczony dzieckiem.
MalgorzataSz1 2014.03.13 20:18
Lectrice

Nie chciałam, żeby ten rozdział przepełniony był histerią, okrzykami zdziwienia, czy dezaprobaty. Chciałam, żeby wszystko odbyło się spokojnie i z klasą bez wzajemnego obrzucania się błotem. Dla Igi i Dobrzańskich sytuacja w niczym nie ulegnie zmianie, bo ona nadal pozostaje ich wnuczką a oni jej dziadkami. W końcu Alex jest ich przybranym synem. Nie wywiozą dziecka za granicę, żeby uniemożliwić mu z nimi kontakt, a także z Markiem jeśli tylko wyrazi taką chęć.
Poza tym całkowicie zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś w komentarzu na temat mężów.

Bardzo się cieszę, że żadnych byczków nie zauważyłaś.
Dziękuję i pozdrawiam najcieplej. :)
marit (gość) 2014.03.13 20:31
Małgosiu. 1.IV Prima aprilis/ w tym dniu-minie 36lat od śmierci mojego męża. Do czasu osiągniętej pełnoletniości moich dzieci, wpajałam im do łepków,to co dobre,co złe,zasady dobrego wychowania. Szanowanie drugiego człowieka, nawet wtedy, gdy w oczach innych, nie zasługuje taki spisany na straty,na szacunek,poszanowanie. Każdy śmiertelnik popełnia błędy,bo to jest nieuniknione,ale każdemu daje się druga, trzecią szansę,aby mógł naprawić to co zepsuł, zdeptał. Nigdy nie można kopać leżącego,nie zasługuje na to.,bo to jest nie godne człowieka.Tak też myślałam i o Marku,że każdy ma tyle szans w życiu,ile ich potrzebuje, aby naprawić zło, którego się dopuścił. Sądziłam,że podźwignie się przy pomocy rodziców,na pewno nie przy pomocy nieudacznika niereformowalnego Sebusia ,bo ten jak pamiętam był kretynem,a nie przyjacielem i zdania o nim nie zmieniłam po dzień dzisiejszy / jest taki i dzisiaj,pijak/. Takie same zdanie mam o Aleksie. Człowiek może się zmienić,ale na pewno nie na tyle i nie tak bardzo,aby być fenomenalnym tatusiem, bez skazy spełniającym się 100%. A jako mąż,może się sprawdzić,ale też nie do końca, co do tego nie jestem przekonana.To,że nie pisałaś o nienawiści do Uli,nie zapomniałam z jaką pogardą wypowiadał się o niej,w serialu. To,że ją wspierał,pomagał i dopingował,nie robił tego z korzyścią dla siebie,bo do tego dążył.Skoro założyłaś,że będzie dobrym mężem i ojcem,ok. Jednak tak jak u Marka w przeszłości, gdzieś w głębi serca ,zło wżarło się, zagłębiło miedzy fałdami i nigdy się Aleks tej włoskiej zawziętości nie pozbędzie. Włosi mają to we krwi.To zło przysnęło i w odpowiednim momencie ono się obudzi. Czy wtedy okaże się tym,za którego chciał bardzo uchodzić? Teraz czas na pokazanie przez Marka tego, na co go tak naprawdę stać, bo to,że będzie kochającym i dobrym tatuśkiem ,jakoś za bardzo w to nie uwierzę,ale w to,że może jakąś chwilę poświęci Igusi, to w to uwierzę.Mam wielką nadzieję,że napiszesz jak bardzo zbliżył się do niej i wyciąga do niego ręce.Jego córcia pierworodna,to odbicie jego twarzy,więc może ta maska którą sam wdział zejdzie na jakiś czas. Wiem,że przesiąkł za bardzo obojętnością i tym co się wokół niego dzieje,tym co go otacza,bo takiemu lekkoduchowi jak każdemu innemu jest z tym bardzo wygodnie i dobrze. Jednak każdy musi tak bardzo chcieć,aby to chcenie się spełniło.
MalgorzataSz1 2014.03.13 20:40
Marit

Jak już pisałam wyżej nie pozbawiam Marka szansy na odbudowanie relacji z córką. Nie mogę napisać więcej, bo zdradziłabym treść następnych części.
Na pewno zacznie wreszcie coś do niego docierać i to nie tylko w kwestii ojcostwa, ale przede wszystkim w kwestii odpowiedzialności za swoje czyny w przypadku firmy. Z czasem poszerzą się jego horyzonty i sposób patrzenia na rzeczy do tej pory niewłaściwe. Cierpliwości, a wszystko powoli się wyjaśni. Jedno jest pewne, że będzie harował jak jeszcze nigdy w życiu. Podobnie Olszański, bo Ula nie popuści.
Buziaczki. :)
biedronka2012 (gość) 2014.03.13 20:49
No i się doczekałam kolejnego rozdziału. Dzisiaj specjalnie włączyłam kmputer aby przecztać kolejną część.

Powiem ci ,ze ten " Twój " Marek strasznie mnie denerwuje. Kompletnie olewa to co dzieje się wokół niego. Nie przejął się ani ślubem Uli i Aleksa ani informacja o adopcji. Wszystko to spłyneło po nim jak po kaczce. Jedyne co zrobiło na nim wrażen to" nowy " wykląd jego byłej żony.
Wszysto to utwierzda mnie w przekonaniu że on tak naprawde nigdy nie kochał Uli. Była dla niego piękną "rzeczą", która w pewnym momencie życia trochę się "zniszczyła" i postanowił kupić nową zabawkę. Tak, bo Marek traktuje kobiety jak towar, którym moźna się pobawić a później wyrzucic na śmietnik. Podobnie postepuje z własną córką. Sczerze to teraz mam nadzieję ,ze Iga nigdy nie bezzie musiała poznać jaki jest jej biologiczny ojciec , coś czuje ,ze mocno by się rozczarowała. No ale cóż rodziców się nie wybiera ,szczególnie tych biologicznych ...

pozdrawiam biedronka
MalgorzataSz1 2014.03.13 21:02
Biedronko

W serialu Marek zanim się zmienił też traktował kobiety przedmiotowo. Lubił jak kręciły się wokół niego piękne, zgrabne niewiasty, a on był w centrum ich zainteresowania.
Tu u mnie też jest taki powierzchowny i ocenia "towar" wyłącznie po wyglądzie. Jest poniekąd estetą, ale w tym wypadku w złym tego słowa znaczeniu.
Jeśli chodzi o Igę to nie prowadzę opowiadania aż tak daleko tzn. do osiągnięcia przez nią pełnoletności. Kończę tę historię kiedy ona ma trzy lata. Nie analizuję, czy będzie do niego miała pozytywny stosunek w przyszłości, czy nie. To jaki on będzie zależy głównie od wychowania i nie nastawiania jej przeciwko Markowi. Ula to mądra kobieta i na pewno nie chciałaby się na Marku mścić w ten sposób, żeby zabronić mu widywania córki i naprawienia tych słabych jeszcze relacji.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i serdecznie pozdrawiam. :)
marit (gość) 2014.03.13 21:14
Gosiu,Lectrice wypuściła Twoje byczusie na wiosenną zieloną trawkę.Odpuściła dzisiaj sobie byczątka,tłumaczą się brakiem czasu. Nie wierzę,ona tak lekką ręką odpuściła Ci.Nie uważasz,że to zakrawa wielką tajemnicą wiosenną?A może sama poszła szukać ropuszątek,aby z nimi porechotać? Co Ty myślisz o tym Gosieńko.
MalgorzataSz1 2014.03.13 21:23
Marit

Ja wolę, jak ona pisze, że byków nie ma. Wtedy przynajmniej mam poczucie swojej pedanterii i perfekcyjności aż do następnego rozdziału, w którym wywali mi je w dwójnasób.
Nie wiem jaki jest jej stosunek do prawdziwych żab. Ja osobiście krzywdy nie zrobię, ale czułabym obrzydzenie, gdybym miała je wziąć do ręki. Zresztą ona pewnie się dzisiaj jeszcze tu pojawi, to może sama nam powie, czy u niej też taka wiosna jak u nas. Słyszałam jednak, że od przyszłego tygodnia ma się to zmienić i przyjdzie chłód. Mam nadzieję, że nie na długo, bo przywykłam już do tej ładnej pogody. :)
Natalia (gość) 2014.03.13 22:32
Przyznam szczerze, że czuję lekki niedosyt. Nie chodzi tutaj o krwawe sceny, ale o pewną kompozycję uczuć. Jakoś trudno mi sobie w tej całej obiadowej sytuacji wyobrazić Marka. W końcu nieważne jaki był - przed zmianą czy po - nie oddawał, co swoje bez walki. Liczyłam chociaż na małą wojenkę o Igę. Może jednak dobrze, że oszczędziłaś maleństwo. Dziękuję za wpis i pozdrawiam :)
lectrice (gość) 2014.03.13 22:35
Moje mile, ja dzisiaj bylam matka dzieciom i musialam po pracy isc z moim doroslym ale dzieckiem do okulisty. W zabim kraju bardzo trudno o wizyte u okulisty, czeka sie czasem nawet miesiacami, wiec byl to wielki dzien i nawet w obliczu takiego szczescia (jak wizyta u okulisty) byczki wymiekaja, a niech tam sobie kopytne poganiaja troszeczke, obiecuje, ze jutro dorwe jakiegos !
A u okulisty bylo smiesznie bo po szostej wieczorem nie ma juz sekretarki (okulista to pracus albo chytry na forse i przyjmuje do osmej).
Wiec ten mily okulista przyjmowal wszystkie telefony, nawet w trakcie wizyty, zapisywal ludzi i tlumaczyl im jak do niego dojechac, a wszystko to z pacjentem w gabinecie! Trwalo to wszystko okrutnie dlugo (mial do tego mega opoznienie), naturalnie wszyscy pacjenci byli bardzo mili i nikt go nie pobil (a mielismy ochote, oj mielismy) bo okulista to skarb, a wizyta u niego to jak prezent urodzinowy !

Co do zab to mam stosunek unikajacy, schodze im z drogi jesli wielkie, ewentualnie moge sie zachwycic jesli malutkie.
Do reki nie biore i nie caluje... chocia,z kto wie, moze cos trace ???
Udka i owszem lubie, to jak delikatne miesko kurczaka. Sama za zabami nie ganiam bo to nie byczki, udka zgarniam w dziale z mrozonkami...
U nas tez wiosna. Rano byla straszna mgla ( na 5 metrow nie bylo nic widac ) i nawet przez chwile mialam ochote sie zgubic i do roboty nie trafic... no ale coz , czlowiek glupi i niestety obowizkowy i tylko na luznych planach ucieczki sie skonczylo. Czasami moja glupota mnie poraza !
MalgorzataSz1 2014.03.13 22:57
Natalio

A ja nie chciałam krwawej jatki, bo zaplanowałam sobie, że to spotkanie przebiegnie spokojnie i nikt z obecnych nie pozwoli się ponieść emocjom. Ostatnio przeżyłam krwawą jatkę u Ciebie i do dzisiaj jestem w ciężkim szoku. Któregoś dnia nie zostawię u Ciebie komentarza, bo padnę martwym trupem z nadmiaru emocji.
Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam. :)

Lectrice.

A myślałam, że na te wizyty u specjalistów to tylko u nas się czeka nawet latami. Ja mam ustaloną datę operacji zaćmy na marzec 2016. Zanim do niej dojdzie będę już miała do tego czasu białą laskę i psa przewodnika. :D
lectrice (gość) 2014.03.13 23:18
Z operacjami jest nieco lepiej tzn chyba. Jak ma sie ubezpieczenie to mozna sie tez operowac w tzw prywatnych klinikach, cos tam sie placi ale gro sumy jest zwracane.
A ogolnie jest to dziedzina w ktorej dostrzegam wyraznie wyzszosc zabiego kraju (nieprzytrafia mi sie to czesto...)

Nie pomyslalas o tresowanym nietoperzu, one maja radar i jakas tam echolokacje, trzeba isc z postepem, po co ci taki zwykly pies ? :-))

A po znajomosci (jakiejs) nie da sie tej operacji przyspieszyc, Polska zawsze byla krajem gdzie niemozliwe kroluje jako cos najmozliwszego pod sloncem...
MalgorzataSz1 2014.03.13 23:24
Polska nadal jest takim krajem i pod tym względem nic się nie zmieniło. Kto ma pieniądze załatwi wszystko, kto nie ma cierpi lub umiera. Empatia już dawno wyparowała z tego kraju i próżno jej szukać wśród lekarzy i personelu medycznego.

A od nietoperza zdecydowanie wolę psa, bo jest miły i można go przytulić. Spróbuj przytulić nietoperza wampira.
lectrice (gość) 2014.03.13 23:50
Nie sprobuje bo sie raczej boje... a fuj wampir (ale radar moglby sie przydac...

A co do tych dat operacji to troche to brzmi jak tekst z kabaretu, problem w tym, ze to prawda...
lectrice (gość) 2014.03.14 18:22
Dwa tygodnie temu przypieczętowaliśmy nasz związek w Mediolanie Jestem niewyobrażalnie szczęśliwy, bo ta piękna istota odwzajemniła moją miłość. - dodaj kropke po "Mediolanie".
No i byczkowa klapa !

Dlaczego Ula zachowala nazwisko Dobrzanska ?
Aniula (gość) 2014.03.14 19:00
Małgosiu,
Czy wiesz gdzie można obejrzeć "Brzydulę"? Na tvnplayer mi nie chodzi nie wiem czemu.
Pozdrawiam.
Ania.
MalgorzataSz1 2014.03.14 19:21
Lectrice

Zachowała nazwisko Marka bo uznałam, że tak będzie lepiej jeśli ona i dziecko będą miały takie same.

Aniu

Chyba nie natknęłam się na żadną stronę poza TV Player, która emituje ten serial. Przykro mi. Może u Ciebie wystarczy zainstalować nowego Silverlighta i będziesz mogła odtwarzać?
marit (gość) 2014.03.14 20:55
Aniula,Brzydulę możesz obejrzeć od 1do 235 odcinka na stronie serialnet.pl . Życzę miłego oglądania.
Aniula (gość) 2014.03.14 21:09
Małgosiu,
Spróbuję jeszcze poszukać. Dziękuję.

Marit,
Dziękuję za podane strony. Zaraz sprawdzę czy u mnie da się oglądać.

Pozdrawiam dziewczyny.
Ania.
marit (gość) 2014.03.14 21:53
Aniula . Musi działać, bo ja właśnie oglądam 125 odc. Jak fajnie wrócić do brzydulki. Och, Maruniu,Maruniu jaki byłeś szczuplutki,a teraz napakowany przez siłownię. To były czasy. Napisz jak ci się odbiera.
Aniula (gość) 2014.03.15 04:08
Marit,
odbiera bardzo dobrze i już obejrzałam kilka odcinków.
Dziękuję i pozdrawiam.
Ania.
(gość) 2014.03.15 17:48
Przeczytalam twoj komentarz u Amikus i smiac mi sie chce bo ja zupelnie inaczej odbieralam Sosnowskiego, a przeciez ogladalysmy ten sam serial !
Wedlug mnie to on byl szczery w stosunku do niej, to ona go mamila i zwodzila. To ona proponowala obiadki aby przeprosiec za jakas tam wpadke, to ona kazala mu zostac w gabinecie i poszla opieprzac Marka (wtedy kiedy mial wyjechac a nie wyjechal), Piotr chcial sie wycofac, Ula naciskala by zostal. Kiedys sie umowili i on zorientowal sie, ze Ula chyba nie ma czasu - Ula na to, ze praca o ktorejstam, a wczesniej ma czas na wyjscie z Piotrem.
Piotr nie byl nachalny, nie organizowal podstepnych spotkan, nie stawial jej w dwuznacznej sytuacji, a za pierwszy pocalunek niemal ja przeprosil !
Po pewnym czasie zaczelo mu zalezec i zachowywal sie jak nieco zagrozony i zazdrosny facet, ale nie stal sie ani nachalny, ani podstepny i nie manipulowal !Powiedzial Markowi o Bostonie bo Ula nigdy nie powiedziala konkretnie "nie"!
Nawet przed Markiem stwierdzila, ze to chyba dobry pomysl, on jej pogratulowal, ona bylo bardzo rozczarowana ale nie powiedziala prawdy Markowi !
Ula chciala by wilk by syty, owaca cala i kapusta nienaruszona !
Nie majac doswiadczenia w sprawach mesko damskich brnela w relacje z Piotrem uwazajac go za przyjaciela (jak Macka), to dzeiwczyny jej uswiadomily, ze Piotr cos do niej czuje i dlatego proponuje ten Boston. A wyjazd do Bostonu to nie byla pulapka na Ule, on rzeczywiscie mial staz !
Piotr chyba nie musi zazdroscic Markowi pozycji i pieniedzy bo jest bardzo uzdolnionym lekarzem, docenianym i pnacym sie w gore.
Piotr dazy do celu swoja praca, Markowi wszystko bylo dane pod nos !

W mini Piotr jest manipulatorem, w filmie spokojnie czekal na to az Ula sie okresli, nawet do szpitala ja zawiozl, normalny facet by zwatpil i sie zdenerwowal i nie gonil za bylym chlopakiem swojej juz prawie dziewczyny ! I jak wreszcie do niego dotarlo, ze Ula nie bedzie z nim, nie przyjedzie pod ambasade po dokumenty, to polecial do Marka aby mu powiedziec o uczuciach Uli ! Nie bylo w nim zlosci, zawisci, checi zemsty ! Chcial by Ula byla szczeslima, z nim nie mogla byc to chociaz z Markiem. Nie kazdy facet, ktory dostal kosza by sie zdobyl na taki gest !

To by bylo na tyle.
Do jutra !
lectrice (gość) 2014.03.15 17:49
Te hymny na czesc Piotra to ja !
MalgorzataSz1 2014.03.15 18:03
No Lectrice, aleś się rozpisała i bronisz doktorka jak lwica. Ja nie napiszę tutaj elaboratu ani peanu na jego cześć, bo w serialu nie znosiłam go organicznie. Dla mnie był właśnie taki jak w mini Amicus, spokojny, zrównoważony na zewnątrz, a w środku wulkan złych emocji, wśród których dominowała zwyczajna zazdrość o wszystko, co dotyczyło Marka.
Inna rzecz, że aktor grający rolę Sosnowskiego, Maciej Brzoska był kompletnie niewiarygodny i stąd być może sprawiał na mnie wrażenie sztucznego i z przerośniętymi ambicjami. Możliwe, że inny aktor zagrałby go bardziej wiarygodnie.
lectrice (gość) 2014.03.15 18:19
A dla mnie to byla spokojna klucha, ktora by niewiele zrobila, stworzyli te postac tylko dla przeciwwagi, zeby zdenerwowac Marka bo on sobie ukladal w lepetynie caly film na temat Uli i Piotra.
Ja caly serial obejrzalam w krotkim czasien na internecie i moze dlatego nie mialam czasu aby sie dobrze wkurzyc na doktorka !




MalgorzataSz1 2014.03.15 19:08
Jak będziesz oglądać drugi raz, to zwróć uwagę na jego zachowanie i na to co mówi, szczególnie o Marku, a także na to, co zarzuca Uli. Według mnie to czyste granie na emocjach dziewczyny i dołowanie jej, również wzbudzanie w niej poczucia winy i wyrzutów sumienia.
marit (gość) 2014.03.15 19:25
Dziewczyny, nie obrażając dla mnie grał jak facet bez jaj. Jak by pchnął to by leeeccciiiaaałł. No co,babcia ma rację. Ja lubię facetów asertywnych z konkretnym przyrządem i co wy na to. chyba zacznę szukać jak chłopaki wyjadą, a wtedy chata wolna.Oj,oj.
MalgorzataSz1 2014.03.15 20:01
Marit

Ty figlarko! Muszę Ci jednak przyznać rację, że Sosnowski sprawiał wrażenie, jakby był pozbawiony nabiału. Myślę jednak, że to wina odtwórcy i po prostu źle obsadzili tę postać, bo Brzoska jakoś dziwnie pozbawiony jest charyzmy. W "Przyjaciółkach" gra bardzo podobnie, bez ikry i bezpłciowo.
lectrice (gość) 2014.03.15 21:01
Marit i Malgosiu,
Jak to drugi raz, a kto ci powiedzial ze ogladalam raz ? :-))
Moze i lepiej, ze Piotr byl bez jaj bo jakby jakis bardziej zdecydowany Ule wzial w obroty to by sie serial zle skonczyl !

No coz, wiadomo, ze jak kota nie ma to myszy rajcuja... Ja widze, ze Marit jak ten kocur czeka na wyjazd myszy i dopiero sobie potancuje !!!

Marit, a co ty z tymi przyrzadami, tez na hydraulika czekasz ?
MalgorzataSz1 2014.03.15 21:34
Lectrice

W takim razie nie oglądałaś zbyt uważnie. Zacznij od odcinka, w którym Ula wyjeżdża na Mazury.
A co do Marit, to ona pisała o jednym przyrządzie a nie o kilku. Ciekawa jestem skąd wzięłaś to skojarzenie z hydraulikiem? Hahaha.
lectrice (gość) 2014.03.15 22:02
Juz kiedys pisalam o reklamie coli z hydraulikiem w roli glownej. No i hydraulik ma rozne rurki....

Ja nia bardzo kojarze co bylo przy tym wyjezdzie na Mazury. Q
Oswiec prosze.
MalgorzataSz1 2014.03.15 22:55
Tam Ula poznała Piotra.
lectrice (gość) 2014.03.15 23:46
No wlasnie, Ula mu sie podobala od poczatku, a Mareczek musial sie z Ula zaprzyjaznic, poudawac podryw zeby ja zauwazyc na powaznie ! Tu mysle, ze doktorek jednak zalicza jeden punkcik !
I doktorek nigdy nie zachowywal sie obcesowo, ani nachalnie i nigdy nie chcial czegos ugrac na znajomosci z Ula. Po Bartku, Marku, to byl pierwszy facet zainteresowany Ula, a nie jej zdolnosciami i tym do czego moglaby sie przydac.
Wlasnie dlatego, ze byl spokojny, normalny stanowil zagrozenie ! No ale serce nie sluga i Ula wolala Mareczka.
A Piotr, moze troce nudny ale bardziej stabilny mimo wszystko.

Mam nadzieje, ze ci nie wkurzylam...
MalgorzataSz1 2014.03.15 23:53
Możesz sobie go hołubić, a ja i tak zdania nie zmienię. Kilka razy wracała z kluczem, od domku, bo za każdym razem podawał jej niewłaściwy numer i źle ją kierował. Oglądając ten odcinek po raz pierwszy pomyślałam, że to jakiś idiota, któremu na opamiętanie należy zaaplikować elektrowstrząsy. I żeby była jasność ja najpierw o tym pomyślałam zanim dowiedziałam się, że to kardiolog, u którego nie bardzo równo pod sufitem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz