27 grudzień 2013 |
"JEŚLI KIEDYŚ SIĘ SPOTKAMY…"
ROZDZIAŁ 1 Świtało. Dzień nie zapowiadał się pogodnie. Ciemne, ołowiane chmury przetaczały się po niebie z dużą prędkością, gnane przez porywisty wiatr. Stała przy oknie z kubkiem gorącej kawy w dłoniach i bezmyślnie obserwowała to, co działo się na zewnątrz. Od dłuższego już czasu miała kłopoty ze snem. Od czasu, gdy zmuszona przez okoliczności, musiała opuścić rodzinny dom i szukać szczęścia gdzie indziej. Nie znalazła go, a bezsenność nasiliła się jeszcze bardziej, kiedy zmarła Magda. Noc nigdy nie wyglądała jak noc, bo budziła się każdej przynajmniej cztery lub pięć razy. To nie był sen, ale rodzaj jakiejś nerwowej drzemki. Nigdy nie dosypiała do świtu. Zrywała się o czwartej nad ranem, bo widziała kompletny bezsens trwania w łóżku, gdy nie nadchodził sen. Była zmęczona tym ciągłym niedospaniem. Tabletki nie pomagały, a raczej pomagały przez pierwsze dwie godziny od momentu, kiedy przytulała twarz do poduszki. Poranki zawsze były przygnębiające, a myśli monotematyczne. Nie poszczęściło jej się w życiu. Nie potrafiła go sobie ułożyć tak jakby chciała. Jej ojciec był bardzo rozczarowany. Zawsze marzył o zięciu i o wnukach, a tymczasem nic nie wskazywało na to, że kiedyś tego doczeka. Ona sama nie przypuszczała, że będzie wiodła żywot samotnej kobiety z dala od rodziny i przyjaciół. Los nie obszedł się z nią łaskawie. Miała trzydzieści lat i żadnych perspektyw na ułożenie sobie życia z kimś, kto by ją kochał. Kiedyś już ktoś ją kochał. Tak twierdził. To nie była prawda, a przynajmniej ona tak uważała. Jeśli by ją kochał naprawdę, nigdy nie zrobiłby jej tego wszystkiego. Zrozpaczona i ciężko rozczarowana wyjechała na Śląsk do Katowic. Uciekła od fałszywej miłości i od firmowych problemów, których rozwiązanie przeważnie spoczywało na jej barkach. Tylko od samej siebie nie udało jej się uciec. - Marek… - wyszeptała. To imię kiedyś znaczyło tak wiele. Znaczyło wszystko. Był jej szefem i wielką miłością. Nie od razu ją odwzajemniał. Nie była atrakcyjna. Jeśli w ogóle ktoś zwracał na nią uwagę, to nie dlatego, że była zjawiskowo piękna, ale właśnie dlatego, że była pokraczna, niezdarna, w wielkich okularach na nosie, aparacie na zębach i zbyt obszernych ciuchach. Nie powodziło jej się dobrze. Jej rodzina żyła bardzo skromnie utrzymując się z jedynego źródła dochodów jakim była niewielka renta taty. Oprócz niej w domu była jeszcze dwójka młodszego rodzeństwa. Jasiek i najmłodsza Beatka. Kiedy przyjęto ją do pracy w Febo&Dobrzański skakała z radości. Czuła się tak, jakby złapała pana Boga za nogi. Wierzyła, że wreszcie trochę odżyją. Zawsze była osobą bardzo otwartą i szczerą z pogodnym i życzliwym stosunkiem do ludzi. To, jak traktowano ją w firmie sprowadziło ją trochę na ziemię. Tu niewielu było ludzi życzliwych. Spotkała się wręcz z wrogością. Ośmieszano ją i bezustannie drwiono. Tylko Marek stanowił tu wyjątek, chociaż i on na początku pokpiwał z niej. Wyjątek stanowiło też kilka dziewczyn, z którymi zdążyła się zaprzyjaźnić. Marek szybko dostrzegł w niej ogromny potencjał. Odwalała za niego mnóstwo roboty i wielokrotnie ratowała mu skórę. Mimo, iż miał oficjalną narzeczoną zaczął uwodzić ją. Pozwalała na to, bo zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia, choć zawsze miała opory. Był przecież człowiekiem zajętym. To nie wróżyło nic dobrego i jak się w niedługim czasie okazało, było jedną, wielką intrygą. Nie potrafiła mu wybaczyć. Za dużo zobaczyła i usłyszała. Jego związek z narzeczoną rozpadł się w atmosferze wielkiego skandalu. Ona sama odeszła. Usunęła się w cień. Firma zaczęła podupadać i to ona na wielką prośbę Dobrzańskiego seniora wróciła z misją ratunkową. Nie mogła już pracować z Markiem. Nie ufała mu. Nie chciała słuchać jego wyjaśnień, choć serce pękało jej z żalu. Nadal kochała go bardzo. Wtedy była już piękna. Po ciężkich okularach nie został ślad podobnie jak i po aparacie na zębach. Cudu dokonał Pshemko, projektant F&D. Dzięki niemu zaczęła się też ubierać z wyszukanym gustem. Ciężko pracowała. Jej plan uratowania firmy przed młotkiem licytatora musiał się powieść. Doprowadziła wreszcie do finału. Doprowadziła do pokazu najnowszej kolekcji. Marek miał wyjechać z byłą narzeczoną do Włoch. Nie widział już szansy dla siebie na szczęśliwe życie u boku Uli. Reagowała na niego alergicznie. A jednak tuż przed samym pokazem zadzwoniła do niego i błagała żeby został. Gnał wtedy przez ulice Warszawy na złamanie karku. Musiał koniecznie jej powiedzieć jak bardzo ją kocha. Nieważna była Paulina czekająca na niego na lotnisku. Priorytety były inne. To na tym pokazie wyznał jej, co do niej czuje. Ona jemu również. Wydawało jej się, że od teraz już nic nie jest w stanie ich rozdzielić. Pomyliła się. Dwa miesiące później w willi seniorów Dobrzańskich odbywały się uroczyste zaręczyny Marka i jej. Było sporo gości. Oprócz rodziny zaproszenia dostali ludzie z firmy. Przy nich wszystkich patrząc w zakochane oczy klęczącego przed nią Marka zgadzała się zostać jego żoną. Była niewyobrażalnie szczęśliwa podobnie jak jej ojciec, któremu spełniało się największe marzenie. Gratulowano im. Przechodzili z rąk do rąk. Szampan lał się strumieniami, a w żołądkach znikało wyśmienite jedzenie. Tańczono. Przed północą wyszła na spory taras, przed którym rozciągał się ogród. Oparła się o kamienną balustradę i spojrzała w rozgwieżdżone niebo. Uśmiechnęła się. Chyba nigdy w życiu nie była bardziej szczęśliwa. Musiała ochłonąć. Marek pewnie niezmordowanie obtańcowuje wszystkie kobiety, ale ona miała pewność, że kocha tylko ją. Pogładziła siejący blaskiem diament tkwiący w zaręczynowym pierścionku. To dowód na jego miłość. Wybaczyła mu już dawno tę paskudną intrygę i mocno wierzyła w jasną, wspólną przyszłość. Usłyszała jakiś szelest i gorączkowe szepty. Spojrzała w dół i zobaczyła Klaudię, główną modelkę i twarz każdej kolekcji F&D. Kobieta mówiła cicho, ale dość nerwowo wyrzucając z siebie lawinę słów. Gestykulowała przy tym nie chcąc dopuścić do głosu osobę, która przed nią stała. Ula ze zdumieniem stwierdziła, że to Marek. Cofnęła się głębiej nie chcąc być przez nich zauważona. - Jak mogłeś mi to zrobić! Myślałam, że po rozstaniu z Pauliną wreszcie będziemy mogli być razem! Chcę, żeby było tak jak dawniej. Przecież było nam ze sobą wspaniale, prawda? Nie rozumiem, co pociąga cię w tej Cieplak. Ani to ładne, ani zgrabne… - Przestań! Nie mów tak o niej! Przypominam ci, że mówisz o mojej przyszłej żonie. Kocham ją. - Zarzuciła mu ręce na szyję i przywarła do jego ust. - Przecież jedno drugiemu nie przeszkadza, prawda? No przyznaj, że z żadną nie było ci tak dobrze jak ze mną. – Rzuciła kokieteryjnie i kolejny raz wpiła się w jego usta. Poddał się. Oddawał jej pocałunki z zachłannością, a dłonie błądziły po jej ciele. - Ty diablico, – mamrotał – nie odpuszczasz. Chodźmy do mojego pokoju, bo jeszcze nas ktoś zobaczy. – Objął ją wpół i rozchichotaną pociągnął w kierunku bocznego wejścia do willi. Stała jak skamieniała nie mogąc uwierzyć w to, czego była przed chwilą świadkiem. W jednym momencie jej cudowne wyobrażenie o wspólnym życiu z Markiem legło w gruzach. W głowie dudniło jedno słowo „zdradził, zdradził, zdradził …”. Jak ma teraz wrócić do gości? Ma udawać, że nic się nie stało? Ma zapomnieć o tym, co usłyszała przed chwilą? Ma zapomnieć, że jej przyszły mąż właśnie teraz spędza upojne chwile ze swoją byłą kochanką? Byłą? Wygląda na to, że nigdy to nie był czas przeszły mimo, że Klaudia od wielu miesięcy przebywała na kontrakcie we Włoszech. Przypomniała sobie, że Paulinę też okłamał. Niby załatwiał w Mediolanie katedrę na ślub, a później okazało się, że resztę czasu spędził u modelki. Słyszała przecież jak do niej dzwonił i jak prosił ją o dyskrecję. Popłakała się. I to by było na tyle w temacie jej szczęśliwego pożycia z Dobrzańskim. Zeszła cicho schodami z tarasu i podobnie jak para kochanków udała się do tylnego wejścia. Mijając dawny pokój Marka słyszała odgłosy uprawianego seksu. Weszła do gabinetu Krzysztofa i przysiadła przy biurku. Sięgnęła po pióro, papier listowy i kopertę z logo Febo&Dobrzański. Zaczęła pisać. Marku. Piszę do Ciebie z wielkim bólem, rozczarowaniem i przykrością. Niestety nie zostanę Twoją żoną. Po tylu miesiącach burz, po tylu złych rzeczach jakich doznałam od Ciebie wybaczyłam Ci i zaufałam ponownie, choć przyszło mi to z ogromnym trudem. Zapewniałeś mnie, że żadnej kobiety tak mocno nie kochasz jak mnie. Uwierzyłam. Sądziłam, że ten zły czas mamy już za sobą, a Ty wyciągnąłeś właściwe wnioski z tej lekcji. Pomyliłam się. Pewnych rzeczy, pewnych zachowań i nawyków nie można zmienić w człowieku. To, że będziesz mi wierny i już do końca życia będziemy razem, było tylko moim pobożnym życzeniem i moim niespełnionym marzeniem. Ty się nie zmieniłeś. Uśpiłeś tylko na chwilę swoją ciemną stronę. Natury nie można oszukać. Dzisiaj zobaczyłam to na własne oczy, gdy całowałeś Klaudię, a potem słyszałam jej rozkoszne jęki dochodzące z Twojego pokoju. Nie potrafisz być wierny jednej kobiecie, a ja nie należę do tych, które będą się Tobą dzielić z byłymi i obecnymi kochankami. Zwracam Ci pierścionek i wolność. Podaruj go Klaudii. Ona bardzo na to liczy i zapewne Cię kocha. Światu przybyła jeszcze jedna nieszczęśliwa osoba, ale to już bez znaczenia. Mimo to nie życzę Ci źle. Mam nadzieję, że jeśli kiedyś się spotkamy, będziesz szczęśliwym, spełnionym człowiekiem i mężem kogoś, komu zdołasz dochować wierności. I choć dla mnie byłeś i nadal pozostaniesz największą miłością mojego życia, ja już nie potrafię Ci wybaczyć. Żegnaj. Ula. Złożyła kartkę i wsunęła ją do koperty. W ślad za nią powędrował zaręczynowy pierścionek. Wstała z krzesła i poszła do ogromnego holu, w którym odbywało się przyjęcie. Odnalazła ojca i rodzeństwo. Poprosiła, żeby ubrali się dyskretnie i wyszli na zewnątrz, a przede wszystkim o to, by nie zadawali jej żadnych pytań. Natknęła się w tym tłumie na swoją niedoszłą teściową i odciągnęła ją na bok. Ze łzami w oczach mówiła. - Przepraszam pani Heleno, ale my już pojedziemy. Nie zostanę waszą synową. Po prostu nie mogę. Proszę mi wybaczyć to całe zamieszanie. Za chwilę zjawi się tu Marek. Proszę mu dać tę kopertę. Jest w niej pierścionek i list. W nim wyjaśniam mu wszystko, a Marek powinien wyjaśnić moją decyzję wam, bo to z jego powodu ją podjęłam. Dziękuję za waszą przychylność i życzliwość, ale nie mogę tu dłużej zostać. Proszę pożegnać ode mnie pana Krzysztofa. Dobranoc. Wyszła na zewnątrz i odetchnęła z ulgą. Na podjeździe stały zamówione przez Marka taksówki, które miały odwieźć zaproszonych na przyjęcie gości. Zapakowała rodzinę do jednej z nich i kazała się wieźć do Rysiowa. Zaskoczony Józef kompletnie nie rozumiał co się dzieje. - W domu wszystko ci opowiem. Nie teraz… Nie nalegaj… Wysiadłszy z taksówki poprosiła kierowcę, żeby na nią zaczekał, bo będzie miał powrotny kurs do Warszawy, tym razem na dworzec. W pośpiechu pakowała swoje rzeczy do walizki opowiadając równocześnie ojcu o tym, co miało miejsce na przyjęciu. - Nie mogę za niego wyjść, rozumiesz? On się nie zmienił. Po ślubie zdradzałby mnie w najlepsze, a ja nie chcę tak żyć. Podły drań. Wyjeżdżam. Jeszcze nie wiem dokąd. Odezwę się, gdy dotrę w jakieś sensowne miejsce. Lepiej, żebyś na razie nie wiedział gdzie to będzie. Zmienię też numer telefonu i później ci go podam. - Zasunęła zamek i mocno przytuliła się do ojca. – Na życie na razie wam starczy. Ja postaram się jak najszybciej znaleźć pracę. Trzymajcie się kochani. – Uściskała jeszcze rodzeństwo. – I ani słowa. Pamiętajcie. – Wyszła z domu. Wsiadła do czekającej na nią taksówki, która zawiozła ją na dworzec centralny. Żeby nie wzbudzać podejrzeń, weszli do holu oddzielnie. Marek natychmiast wpadł w łapy swojego przyjaciela Sebastiana, który już po raz setny gratulował mu zaręczyn. - Nie widziałeś Uli? – Spytał wyciągając szyję i omiatając wzrokiem ten tłum. - Wydawało mi się, że wychodziła wraz z rodziną, ale nie jestem pewien. - Jak to wychodziła? Mieli przecież zostać na noc. Mama przygotowała dla nich pokoje. Muszę ją znaleźć. – Z kieliszkiem w ręku pożeglował w głąb holu. Wreszcie natrafił na rodziców. Nie mieli najszczęśliwszych min. Helena podeszła do niego i rzekła. - Pozwól z nami Marek. Musisz nam sporo wyjaśnić. - Nie widzieliście Uli? - Widzieliśmy i właśnie w tej sprawie chcemy porozmawiać. Krzysztof zamknął za sobą drzwi od gabinetu i usiadł obok żony w fotelu. Marek przysiadł na oparciu krzesła. - To gdzie jest moja narzeczona? – Rzucił niecierpliwie. - Nie ma jej tutaj. Wyjechała. – Odpowiedziała Helena spokojnie. – Zostawiła tylko tę kopertę mówiąc, że to od ciebie powinniśmy usłyszeć wyjaśnienia. Czytaj więc, a potem oświeć nas. Rozdarł gwałtownym ruchem papier. Schowany w środku pierścionek z brzękiem potoczył się po parkiecie. Podniósł go zdziwiony. Rozpostarł kartkę i zaczął czytać. Coraz ciemniej robiło mu się przed oczami. Poluzował muszkę, bo poczuł się tak, jakby nagle zabrakło mu powietrza. Kartka wysunęła mu się z palców i łagodnie opadła na podłogę. Ukrył w dłoniach twarz. - No więc? – Helena niecierpliwie stukała obcasem. – Może wyjaśnisz nam dlaczego Ula opuściła ten dom zapłakana i powiedziała, że nie zostanie naszą synową? - Jestem idiotą – szepnął. – Jestem ostatnim kretynem i łajdakiem. Na co ja liczyłem? Że to się nie wyda? - Że co się nie wyda? – Krzysztof surowo spojrzał na syna. - Zdradziłem ją – powiedział łamiącym się głosem. - Co zrobiłeś?! Zdradziłeś?! Kiedy?! - Przed chwilą. Widziała to. Nie wybaczy mi. To koniec. Dobrzańscy byli wstrząśnięci. Sądzili, że okres hulanek i zdrad ich syn ma już szczęśliwie za sobą tym bardziej, że zapewniał ich, że to Ula jest tą jedyną, tą właściwą i że to ją kocha najbardziej na świecie. - Z kim! – Krzyknął senior. - Co, z kim? - Nie rób ze mnie idioty! Z kim ją zdradziłeś? Mów natychmiast! – Marek skurczył się w sobie. - Z Klaudią. - Z tą modelką? Twarzą F&D? – Zrozpaczony pokiwał twierdząco głową. Krzysztof wstał i obciągnął marynarkę. - Zaraz wracam. Nie wychodźcie. Nie trwało pięć minut, gdy wszedł ponownie do gabinetu przepuszczając przed sobą Nowicką. Zdziwiona omiotła wszystkich spojrzeniem. - Domyśla się pani, dlaczego ją tu zaprosiłem? – Pokręciła przecząco głową. – Wiem, co przed chwilą miało miejsce. Jestem tym bardziej zbulwersowany i zdegustowany, że zrobiła to pani pod moim dachem. Mój syn jest winny, ale winna jest w równym stopniu i pani. Przez panią moja niedoszła synowa opuściła przyjęcie i zerwała zaręczyny. Widziała was. – Na twarzy Klaudii pojawił się zagadkowy uśmieszek. - Czy to znaczy, że Marek jest teraz wolny? – Spytała naiwnie. - To chyba prawda, – odezwała się Helena patrząc na nią pogardliwie - że wszystkie modelki mają pusto w głowach, szczególnie te blond. Pani naprawdę jest taka głupia i próżna, czy tylko udaje? Na co pani liczy? Na to, że mój syn zaangażuje się w związek z panią i ożeni się? Nigdy nie dostanie na to naszej zgody. - No właśnie. Poza tym w poniedziałek osobiście dopilnuję, by wręczono pani zwolnienie dyscyplinarne. Od tego dnia przestaje pani pracować w firmie i przestaje być pani twarzą kolekcji. Stanowi pani zbyt dużą pokusę dla naszego syna i w dodatku brakuje pani taktu i zwykłej, ludzkiej przyzwoitości, bo nie zachowuje się pani jak osoba z klasą, ale jak zwykła, tania dziwka. Mój dom to nie burdel, a chyba tam jest dla pani właściwe miejsce. Sprawię, że nie znajdzie pani już pracy w zawodzie modelki. Zniszczę panią. A teraz proszę opuścić mój dom! Natychmiast! – Krzysztof wstał i pokazał jej palcem drzwi. Kiedy zamknęły się za nią zwrócił się do syna. - A ty wrócisz teraz do holu i ogłosisz wszystkim przez mikrofon koniec imprezy, a także wyjaśnisz, z jakiego powodu mają się wynieść do domu. - Ale jak ja mam im to wyjaśnić? To będzie wstyd na całą Warszawę. W poniedziałek wszystkie gazety będą o tym trąbić. - To mnie nie obchodzi. Jesteś już na tyle dorosły, by ponosić konsekwencje swoich poczynań. Ty już skompromitowałeś nas wielokrotnie. Jedna kompromitacja mniej lub więcej, to bez znaczenia. Wyjaśnisz wszystkim powód, dla którego twoja narzeczona zerwała zaręczyny. – Krzysztof pokręcił głową. – Jak mogłeś być taki głupi? Jak mogłeś? Miałeś w rękach perłę i rzuciłeś ją między wieprze. Sponiewierałeś i upokorzyłeś w najgorszy możliwy sposób. Ona nigdy ci tego nie wybaczy i my także. Nie tak cię wychowaliśmy, nie tak. Nie mam pojęcia skąd w tobie tak wielki brak szacunku do kobiet, a szczególnie do tej jednej, którą ponoć kochasz nad życie. Kiedyś za to odpokutujesz i gorzko pożałujesz tego co zrobiłeś. - Ja już żałuję tato. Nawet nie wiesz jak bardzo – wyszeptał. Podniósł się z krzesła i wyszedł obwieścić tę przykrą nowinę. |
ADRIANCREVAN 2013.12.27 17:51 |
Ciekawie się zapowiada , powiem Ci . Zaskakujące , że Mareczek pokazuje swe inne oblicze , ciekawe czy naprawdę szczerze żałuje zdrady ! Jak pisałaś o tym niedospaniu to się uśmiechałam mimo , że żal mi Ulki . Ale w tym wypadku ją rozumiem, bo sama często mam podobnie , nie pamiętam kiedy się porządnie wyspałam , a spanie na tabletkach to nie rozwiązanie , bo śpi tabletka a nie osoba która ją zażyła! Jak zawsze będę wierną czytelniczką , tego możesz być pewna , już nie mogę się doczekać co dalej, wyobraźnia działa , Twoja jak widzę również , buziaczki kochana ! Ania |
miki (gość) 2013.12.27 18:09 |
Tego jeszcze nie było by Marek zdradził Ulę po tym jak ona mu wybaczyła.Ula ma racje tacy mężczyźni się nie zmieniają,widocznie tak naprawdę Marek kocha tylko siebie.Takiego postępowania nie można tłumaczyć chwilowym zaślepieniem,to jest po prostu podłość.Nie mogę sobie wyobrazić co myśli facet który zdradza swoją kobietę,jak jej może potem spojrzeć w oczy i jak może tak żyć w ciągłym udawaniu.Bardzo się cieszę że napisałaś i czekam na kolejny odcinek. |
MalgorzataSz1 2013.12.27 18:10 |
Dzięki Aniu za taki szybki odzew. Marek rzeczywiście będzie żałował mocno i szczerze, ale Ula jest zdeterminowana i zwieje od niego jak najdalej będzie mogła. Co do niedospania mam to samo, ale u mnie spowodowane jest to cukrzycą. Budzę się średnio co dwie godziny i wtedy, gdy właściwie powinnam już wstać do pracy najchętniej spałabym do upadłego. U Ciebie wynika to pewnie z nawału obowiązków. Jeszcze raz dziękuję za komentarz i pozdrawiam. :) |
MalgorzataSz1 2013.12.27 18:13 |
Miki Wesołych "poświętach". Cieszę się, że zajrzałaś. Masz rację, ale faceci są czasem niereformowalni. Nawija im się chętna kobitka i wtedy przestają używać mózgu i zaczynają myśleć rozporkiem. To miało właśnie tutaj miejsce. Ula raz mogła wybaczyć, ale kolejny raz nie da mu szansy, chociaż nie tak do końca. Ale o tym nieco później. Pozdrawiam Cię najserdeczniej. :) |
ADRIANCREVAN (gość) 2013.12.27 18:14 |
sama bym uciekła , bo co niby miała zrobić , Ulka to nie typ mściwej lwicy , co by znokautowała rywalkę i jeszcze by Mareczkowi przywaliła , ja na jej miejscu tez bym zwiała , tak by mnie nie znaleźli :-) miłego weekendu , ja odpoczywam , bo do pracy idę dopiero w poniedziałek :-) |
MalgorzataSz1 2013.12.27 18:22 |
To mamy podobne podejście do zdrad. Ja też wracam do pracy w poniedziałek, ale 20-go stycznia :D :D :D. I jeszcze małe pytanko. Dodasz nowy rozdział podczas weekendu? Życzę Ci miłego leniuchowania. :) |
ADRIANCREVAN (gość) 2013.12.27 18:29 |
Pewnie ,że dodam , choć jutro znów mam gości , ale dopiero po południu, może dziś wieczorkiem tak na luzie ;-) jak to fajnie mieć kilka dni wolnego i robić to na co ma się ochotę a nie to co się musi :-)) zresztą komu ja to mówię ?? :-))) |
MalgorzataSz1 2013.12.27 18:38 |
Aniu, aż się uśmiechnęłam kiedy przeczytałam ostatnie zdanie Twojego komentarza. Chyba pisałam Ci już, że od przyszłego roku mam o 10 dni więcej urlopu z tytułu orzeczenia o niepełnosprawności, czyli razem 36. Mogę chociaż raz być rozrzutna. I tak nie mam pojęcia co zrobię z pozostałymi 26 -oma, bo chcę się starać o rentę, a wtedy musiałbym być cały czas na L-4. |
lectrice (gość) 2013.12.27 18:46 |
Magda to mama Uli, a moze ktos inny bo wydaje sie, ze ten zgon mial miejsce po opuszczeniu domu rodzinnego wiec po zerwanych zareczynach. Sa srednio 4 lata po zerwanych zareczynach, to ona juz nie spi cztery lata? Jaka smutna lekcja o naturze ludzkiej, jak jest podla to podla zostaje ! Troche mnie intryguje zdanie : "Proszę mu dać tę kopertę. Jest w niej pierścionek i kartka. W niej wyjaśniam mu wszystko... " "w niej" to znazy "w kopercie" czy "w kartce" ? Ja bym wolala: " Proszę mu dać tę kopertę. Jest w niej pierścionek i LIST. W NIM wyjaśniam mu wszystko, a MAREK powinien wyjaśnić moją decyzję wam, bo to z jego powodu ją podjęłam. Zamienilabym "on" na "Marek" bo moznaby sie pomylic z "on" = Marek czy list ? No i co sie polepszy to siepop ........ smutna prawda ! Podoba mi sie zdecydowana postawa Krzysztofa, tylko czy on nie za bardzo dyryguje Markiem, traktuje go jak malego chlopczyka. No i jak oni maja sie spotkac po latach z taka podwojna trauma? No ale musza sie chyba spotkac bo Ula wreszcie musi przestac zarywac noce ! A gdzie jest Aleks i Paulina ? No i ta Magda, mam nadzieje, ze to nie coreczka Uli ! |
Nina (gość) 2013.12.27 18:59 |
Opowiadanie zapowiada się świetnie. Jestembardzo ciekawa jak to potoczys się dalej. Ja nai miejscu Uli pewnie nigdy bym nigdy nie wybaczyła. Zbyt duzo się wydarzyło złego. Nie rozumiem jednej rzeczy " Nie znalazła go, a bezsenność nasiliła się jeszcze bardziej, kiedy zmarła Magda" Kim jest Magda ? Bo nie chodzi tu o mamę Uli ? pozdrawiam PS Kiedy pojawi się kolejna część? |
MalgorzataSz1 2013.12.27 19:16 |
lectrice Magda była mamą Uli, ale Magda, o której tu piszę nią nie jest. To zupełnie inna osoba o takim samym imieniu. Będzie o niej w dalszych częściach opowiadania. Ula ma kłopoty ze snem odkąd zerwała z Markiem. Nasiliły się jeszcze bardziej, kiedy zmarła tajemnicza póki co, Magda. Krzysztof nie dyryguje Markiem, ale jest już tak wkurzony, że nie panuje nad sobą. Zaręczyny odbywają się nie w domu Marka, ale w domu jego rodziców. To on jest tutaj gościem, a jego postępowanie niewybaczalne. Dobrzańscy bardzo lubią i cenią Ulę i to głównie z tych powodów Krzysztof mówi tak zdecydowanie do Marka i każe gościom wyjaśnić zerwanie zaręczyn. Napisałaś: "No, ale muszą się chyba spotkać, bo Ula wreszcie musi przestać zarywać noce !" - Dokładnie Lectrice! Mareczek będzie robił tu za środek nasenny. :) Alexa i Pauliny nie będzie. Jak pamiętasz z serialu, wyjechali do Włoch. Błędy za chwilę skoryguję, bo masz rację. Nina Natura ludzka jest przewrotna. Ona też sądzi, że nigdy nie będzie w stanie mu wybaczyć, bo zranił ją już dwukrotnie. Ale nigdy nie mów nigdy... Kim jest Magda, wyjaśniłam powyżej. Bardzo Wam dziękuję dziewczyny za komentarze i serdecznie obie pozdrawiam. Następny rozdział ukaże się prawdopodobnie za tydzień, ale sprawa jest jeszcze do przemyślenia, bo ten dodałam wcześniej niż początkowo zamierzałam. |
ADRIANCREVAN 2013.12.27 19:58 |
wrzuciłam Ci jeden mały rozdzialik .. hi hi hi |
MalgorzataSz1 2013.12.27 20:09 |
Dzięki Aniu. Zaraz przenoszę się na Twój blog. :) |
Kasia (gość) 2013.12.27 21:03 |
Co z Marka za idiota za przeproszeniem! Jak on mógł? Po tym jak ona mu wybaczyła i znowu zaufała ? Ehhh wkurzyłam się na niego. Ale muszę powiedzieć, że ciekawie się zaczyna opowiadanko. Krzysztof bardzo dobrze postąpił z Nowicką i Markiem. Tylko szkoda mi Uli. Tyle się nacierpiała dziewczyna i jeszcze to ją spotkało i to w dniu zaręczyn. No cóż life is brutal nie ? Pozdrawiam serdecznie :) |
ADRIANCREVAN (gość) 2013.12.27 21:18 |
Life is brutal and smoetimes kopas w doopas , jak mówi moja córka ! :-) ja jednak myślę, że Mareczek przejrzy na oczka , bo to dopiero początek opowiadania ,liczę na naszą wspaniałą autorkę :-) |
Kasia (gość) 2013.12.27 21:20 |
Mam taką nadzieję że przejrzy, bo jak nie to tego koopasa w dupasa to ja mu zasadzę . Jestem pewna, że nasza wspaniała autorka coś wymyśli bądź już coś wymyśliła ;) |
MalgorzataSz1 2013.12.27 21:36 |
Kochane dziewczyny Oczywiście, że wymyśliłam. To bardzo krótkie opowiadanko, bo liczy zaledwie pięć rozdziałów i od dawna jest napisane. Gdybym miała zdrowe nogi sama dałabym Mareczkowi kopa, żeby wyleciał w kosmos, ale przecież sama go takiego wymyśliłam. Powiem tylko tyle. Uli będzie bardzo ciężko, ale w pewnym momencie ktoś jej coś uświadomi. Nie powiem już nic więcej. Opowiadanie, tak jak napisała już wyżej Lectrice zaczyna się cztery lata po zerwaniu zaręczyn.Wykonam taką parabolę i w ostatnim rozdziale wrócę do czasu tych minionych czterech lat. Mam nadzieję, że trochę Was zaintrygowałam. Kasiu cieszę się, że przeczytałaś i zostawiłaś wpis. Pozdrawiam obie. :) |
lectrice (gość) 2013.12.27 21:39 |
Smutna i szara jest ta pierwsza czesc i mnie raczej doluje (2014 zapowiada sie marnie jak zgnile jajo). Cale szczescie,ze masz renome pozytywnych finalow i mozna miec nadzieje... |
MalgorzataSz1 2013.12.27 21:49 |
Lectrice To opowiadanko rzeczywiście jest przygnębiające i to również dlatego funduję wam cztery i pół rozdziału smutku, a nie dziesięć. nie ma opcji, żeby zakończyło się źle. Będzie szczęśliwy finał, to mogę obiecać. :) Co do kolejnego roku to też mam jakieś dziwne i nie najlepsze przeczucie. Mimo to chciałabym się pozytywnie zaskoczyć. |
ADRIANCREVAN (gość) 2013.12.27 22:01 |
na pewno nas zaskoczy , pytanie jak ? i rok i autorka ... |
MalgorzataSz1 2013.12.27 22:05 |
Aniu No jak to, jak? Pozytywnie. Bardzo pozytywnie. |
lectrice (gość) 2013.12.27 22:05 |
Cztery i pol rozdzialu smutasow ? To, ze nie dziesiec, nie jest zadnym pocieszeniem ! Co do szanownego Roku 2014 to niestety chyba mi sie zbije to smierdzace jajo ktore holubie juz od dziesieciu lat. Cos mi sie wydaje, ze niczym juz siebie ne zaskocze... Oj zolty kurczaczek to z niego nie wyjdzie... no moze tylko stary piejacy kogucisko... |
lectrice (gość) 2013.12.27 22:07 |
A nie moglabys zaczac od finalu ? |
MalgorzataSz1 2013.12.27 22:11 |
Lectrice Zacznij myśleć pozytywnie, bo to czarnowidztwo zaraz mi się udzieli. Jestem podatna na sugestie i zaraz zacznę ja hodować jakiegoś zbuka. Nie mogę zacząć od finału, bo przeczytałabyś tylko ostatni rozdział i nie chciałabyś czytać nic więcej. :) |
lectrice (gość) 2013.12.27 22:15 |
No wlasnie, ominely by mnie smutasy.... A co to jest "zbuk" ? |
MalgorzataSz1 2013.12.27 22:16 |
Ty chyba naprawdę dawno wyjechałaś z kraju. Zbuk - to właśnie zgniłe i śmierdzące jajo. :) |
ADRIANCREVAN (gość) 2013.12.27 22:25 |
ja nie mam wątpliwości , żadnych Kochana , żadnych :-) |
MalgorzataSz1 2013.12.27 22:26 |
No i kamień z nerki, jak mówi Violetta Kubasińska. :D |
lectrice (gość) 2013.12.27 22:30 |
Dlaczego wyslalas Ule do Katowic, po znajomosci jej cos zalatwilas ? No przeciez to nie przypadek !!! Dlaczego nie na Ibize, tam marne spiochy moga sie chociaz wyszalec w klubach i przynajmniej wiedza po co nie spia... Tam Pan Bog nie mowi "dobranoc"......... Poza tym moze by kogos poznala i Mareczka wkurzyla. A w tych Katowicach to co, znalazla sie tam gdzie gornk z kominiarzem mowia "dobranoc" i tylko czarna kawa jej pozostala. Jak jeszcze mi powiesz, ze ona je razowy tzn czarny chleb to juz zupelnie czarna dziura i kanal !!! No mam super nastroj przed tym smierdzacym jajem niewielkanocnym... Zmykam bo czaaarna noc juz zapadla. Ja bym dala przecinek : "na Śląsk,,,,, do Katowic" |
lectrice (gość) 2013.12.27 22:36 |
Ja serio wyjechalam, moje jajo jedzie zabami !!! Ten zbuk to nie jakis regionalizm ? No, mi w Polsce zawsze bylo dobrze i takiego slownictwa jak zbuk nie znalam bo nie mialam potrzeby !!!! O! to jest niezle wyjasnienie (mojego nieuctwa). Zawsze sie zastanawialam co ja robie u tych Zabojadow, teraz juz wiem : choduje zgnile jaja (sa tacy co palaja pasja do bykow i nie sa to Hiszpanie...dla kazdego wedlug upodoban...) |
MalgorzataSz1 2013.12.27 22:42 |
Lectrice Ja Cię proszę. uspokój się, bo znowu wykwitają mi na gębie zajady ze śmiechu. Oczywiście, że Katowice wybrałam nieprzypadkowo. Znam to miasto jak własną kieszeń. Pracuję w nim od zawsze i mieszkam tylko piętnaście minut od centrum autobusem, chociaż w innym już mieście. Przyznam, że pozwoliłam Uli trochę pozwiedzać, z czego pewnie ucieszy się ADRIANCRAVEN, bo i ona zapewne zna dobrze to miasto, chociaż mieszka nieco dalej niż ja, ale tylko nieco. A wracając do opowiadania, to problem właśnie w tym, że ona nie chce nikogo poznać i omija facetów szerokim łukiem. Nie wiem, co masz do razowego chleba. Ula go nie jada, ale ja żyję na nim od piętnastu lat, od kiedy mam cukrzycę. Innego nie jadam, bo mi nie wolno, a razowiec na zakwasie jest bardzo smaczny. Zignoruję ten przecinek, bo już mi się nie chce dzisiaj wchodzić powtórnie w tekst. Może jutro. Dobrej nocy Lectrice. :) |
lectrice (gość) 2013.12.27 22:42 |
O rany ten zbuk jest znany wszystkim madrym ludziom ! Tylko nie mnie, jaki z tego wniosek ...???? Zbuk - zgniłe jajko, powstające z niezalężonych jaj w czasie inkubacji, lub też w wyniku upływu czasu. Typowy odór nadaje produkowany przez rozmnażające się bakterie siarkowodór. Jaja konsumpcyjne powinny być niezalężone, gdyż dłużej zachowują świeżość i później zbuczeją. Na samoobrone mam tylko jeden fakt: ja jadam tylko zwykle jaja (no takie "od baby", swieze...) |
MalgorzataSz1 2013.12.27 22:43 |
Lectrice, idź już spać. Tymi bykami dobiłaś mnie kompletnie. Kładę się do łóżka z wielkim poczuciem winy. Dobranoc. |
lectrice (gość) 2013.12.27 22:45 |
Uwielbiam razowy chleb !!! Jego kolor mi pasowal do czarnych wywodow. |
NataliaA (gość) 2013.12.28 00:03 |
No proszę, proszę. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Na początku myślałam, że ona po prostu wyjechała od razu po odejściu z firmy, że nie było pokazu i jej prezesury. Jakże się myliłam. Zaskoczyłaś mnie pozytywnie. Na szczęście nie będzie to już historia z nożem w ręku Pauliny w roli głównej. Na prawdę, nie byłam fanką tamtego opowiadania. A to myślę, że bedzie ciekawe. Zastanawiam się tylko dlaczego Katowice ? To ma jakieś znaczenie, czy tak po prostu przejechałaś palcem po mapie i wypadło właśnie na Śląsk ? Notka jak najbardziej udana. Póki co to tylko taka retrospekcja Uli, a nie wiemy jeszcze nic co się dzieje teraz z Markiem i o Ulce też niewiele wiadomo. Oj czepiam się bez sensu dziś. Pozdrawiam. :) |
kawi ;) (gość) 2013.12.28 09:12 |
Opowiadanie zapowiada się bardzo ciekawie. Jestem meeega zła na Marka. Myślałam, że przestał być takim bawidamkiem.Kocha Ulę i nagle idzie z Klaudią do łóżka? Coś tu jest nie halo. Może Marek to jakiś erotoman? Zaintrygowała mnie postać tej Magdy. Jestem bardzo ciekawa o co chodzi z tą jej tajemniczą śmiercią. Co do Uli to mam nadzieje, że ta bezsenność nie odbije się negatywnie na jej zdrowiu. Zacznie brać jakieś leki i skończy jak Marilyn Monroe ;) Czekam z niecierpliwością na kolejną część. Pozdrawiam ! |
MalgorzataSz1 2013.12.28 10:09 |
Natalio Tym razem porzuciłam mordercze zakusy panny FE i postanowiłam, że w tym opowiadaniu w ogóle nie będzie rodzeństwa Febo. Skupiam się w nim wyłącznie na Uli, chociaż wiele też piszę o odczuciach Marka Dlaczego Katowice, pisałam już wyżej. To nieprzypadkowy wybór i nie jeżdżenie palcem po mapie. Ja tu po prostu mieszkam, chociaż nie w samych Katowicach, ale bardzo blisko, a Katowice świetnie znam. To uprościło mi sprawę w opisywaniu miejsc i nie musiałam korzystać z google, żeby się dowiedzieć o topografii miasta. kawi Nie tylko Ty wściekasz się na Mareczka, bo trzeba być kompletnym idiotą, żeby w dniu zaręczyn z kobietą, o którą walczyło się tak długo, pójść do łóżka z inną. Rzecz zupełnie nie do przyjęcia. Marek nie jest erotomanem, choć zapewne seks wiele znaczy w jego życiu. Magdę przedstawię już w następnym rozdziale. Ona będzie dla Uli bardzo ważna. Jak się też okaże ta jej śmierć nie będzie tajemnicza, a z zupełnie naturalnych powodów. Tutaj nie będzie żadnego wątku sensacyjnego, czy tajemniczego właśnie. Bezsenność Uli nie jest głównym tematem opowiadania. To tylko temat poboczny. Za dużo myśli kłębi jej się w głowie i kiedy przykłada głowę do poduszki ich intensywność nie pozwala jej się porządnie wyspać. Mam nadzieję, że chociaż w niewielkim stopniu wyjaśniłam, o co tu chodzi. Bardzo dziękuję Wam dziewczyny za komentarze i serdecznie pozdrawiam. :) |
Ines (gość) 2013.12.28 10:36 |
Cieszę się, że postanowiłaś dodać nowe opowiadanie jeszcze przed końcem roku. Ciekawie się zapowiada. Ale czy ten Marek całkiem skozłował? Mając taką wspaniałą kobietę, która dopiero co mu wybaczyła, mimo tego co jej zrobił, zdradza ją i to w takim dniu. Trzeba być kompletnym idiotą. Faceci są jacyś dziwni. Ula nie powinna się nim tak przejmować, nie jest jej wart, a to odbija się na jej zdrowiu i może doprowadzić do jakiejś tragedii. Helena i Krzysztof postąpili bardzo dobrze, Marek nie jest niepełnosprawny umysłowo i powinien brać odpowiedzialność za swoje czyny. Ciekawi mnie kim jest Magda? Cieszę się, że postanowiłaś dodać nowe opowiadanie jeszcze przed końcem roku. Ciekawie się zapowiada. Ale czy ten Marek całkiem skozłował? Mając taką wspaniałą kobietę, która dopiero co mu wybaczyła, mimo tego co jej zrobił, zdradza ją i to w takim dniu. Trzeba być kompletnym idiotą. Faceci są jacyś dziwni. Ula nie powinna się nim tak przejmować, nie jest jej wart, a to odbija się na jej zdrowiu i może doprowadzić do jakiejś tragedii. Helena i Krzysztof postąpili bardzo dobrze, Marek nie jest niepełnosprawny umysłowo i powinien brać odpowiedzialność za swoje czyny. Ciekawi mnie kim jest Magda? Pozdrawiam, Ines :) PS. Te kody chyba nie lubią mnie albo mojego tableta. Ciągle wyskakiwało mi, że kod jest zły czy coś w tym stylu, ale chyba nie jestem, aż tak głupia, żeby 10 razy źle przepisać 4znaczki. Więc postanowiłam spróbować z laptopem, mam nadzieję, że teraz się uda. :D |
MalgorzataSz1 2013.12.28 10:59 |
Ines Widać, że miałaś kłopoty z dodaniem komentarza, bo się zdublował, ale to nic nie szkodzi, bo ja bardzo się cieszę, że znalazłaś czas na przeczytanie pierwszej części. Niektórzy faceci niestety nie potrafią właściwie używać mózgu i wystarczy obecność innej, atrakcyjnej kobiety, a grawitacja sprowadza ten mózg w okolice ich podbrzusza. Mareczek też wyłączył racjonalne myślenie i ma to co ma. Zapewniam, że z całą pewnością nie poczuje się komfortowo. Pisałam już wcześniej, że Magda jest osobą, która całkowicie przypadkowo nosi takie samo imię, jak mama Uli. Pojawienie się jej w życiu Cieplakówny będzie miało dla tej ostatniej duże znaczenie. Jeszcze raz wielkie dzięki Ines za wpis. Pozdrawiam Cię najcieplej i czekam na rozdział u Ciebie. :) |
lectrice (gość) 2013.12.28 13:07 |
Ty widzisz jak Ci eksploduje ilosc komentarzy od pewnego czasu, super ! Postanowilam napisac ten czterdziesty, zeby bylo do pary. Lepiej byloby napisac czterdziesty i czwarty, ale tu bym sie musiala wysilic na jakas mistyczna tresc, a chyba nie dam rady bo mi zgnile jajo alias zbuk rozum laseruje. No ale ta Magda i Katowicami to zabilas cwieka czytelnikom, pytaja sie i pytaja, a moze i niektorzy spac nie moglii skazalas ich na ... nie bede tu powtarzac historii o czarnej nocy, kawie i razowcu. Milej soboty. Mam nadzieje, ze nikt mnie nie ubiegl i ne napisal czterdziestego komentarza przede mna ! |
MalgorzataSz1 2013.12.28 13:26 |
Lectrice Nikt Cię nie ubiegł i masz na koncie czterdziesty komentarz. Oczywiście, że zauważyłam jak imponująco wzrosła liczba wpisów. To dzięki Tobie i Ani. Odkąd pojawiłyście się na moim blogu komentarze rosną lawinowo, co mnie bardzo, bardzo cieszy i jestem wdzięczna za każdy z nich. Ja również życzę Ci miłego weekendu. U nas prawdziwa wiosna tej zimy. Temperatura za oknem plus dziewięć stopni, aż się chce żyć i oddychać pełną piersią. Zima ma swój urok, ale ja jej nie znoszę. Nie znoszę ciężkich butów, płaszczy, czapek i szalików. Zawsze z utęsknieniem wyczekuję wiosny. Tam u Ciebie pewnie cieplejszy klimat i nie masz problemu z zimą. Serdecznie pozdrawiam. :) |
lectrice (gość) 2013.12.28 14:26 |
U nas tez cieplo, zima mnie tu przeraza bo snieg pada tu nie czesto ale jak spadnie to paralizuje cale zycie (nawet 2 cm sniegu). Nie chce im sie inwestowac w sol, piach czy jakies urzadzenia odsniezajace wiec wola nie wyjezdzac z zajezdni. Transport wiec stoi, nie ma autobusow (ani jednego) i ja nie mam czym do pracy dojechac ... A jak juz jakims cudem dojade to sie zastanawiam caly dzien czy bedzie czym wrocic do domu ! Jedyne co mi zostaje to zebranie ( od slowa zebrak, kropka nad "z") w pracy, zawsze ktos mnie odwiezie bo pracuje z ludzmi super. Ulic nie odsniezaja, chodniki sa sliskie jak cholera, a ja autentycznie boje sie wyjsc z domu bo jak walne o glebe to sie polamie, a kurcze nie mam na to ochoty. Jak mowi moja kolezanka (koni z nia nie kradlam, ale z rozpaczy chyba sprubujemy, zaraz potem wladujemy w siebie beczke soli, to tak w ramach zaciesniania wiezow...) to kraj zabojadow jest krajem "poj.bow". W tym slowie brakuje literki "e". Slowo mowi samo za siebie ! Jestescie w Polsce i docencie to bo to mimo wszystko kraj w miare logiczny. |
MalgorzataSz1 2013.12.28 14:44 |
Lectrice Nie miałam pojęcia, że może kogoś sparaliżować dwucentymetrowy śnieg. U nas to pikuś. Sądziłam, ze tam na zachodzie wszystko mają lepiej zorganizowane pod kątem odśnieżania i oczyszczania ulic. Ja sama pracuję w instytucji, która właśnie się tym zajmuje. Utrzymaniem zimowym wszystkich katowickich ulic. Nie zawsze jest idealnie i ludzie czasem psioczą, ale przynajmniej te główne drogi są zawsze odśnieżone. Jeśli nie chcesz zainwestować w sól, to proponuję skuter śnieżny, który na pewno pięknie się sprawdzi przy większych opadach śniegu i z całą pewnością dotrzesz nim do pracy. To oczywiście żart, ale wiem, co znaczy brak transportu, bo w okresie strajków, które tu przeżyliśmy, wielokrotnie korzystałam z własnych nóg i to w różnych porach roku. Taki przymusowy spacer to nic miłego szczególnie, że jest to kilka kilometrów. Nie wiem dlaczego sądziłam, że tam u Ciebie śnieg jest zjawiskiem dość sporadycznym. |
lectrice (gość) 2013.12.28 15:00 |
Mieszkam na samej polnocy. Dlugo bywaly zimy bez sniegu ale od trzech czterech lat, styczen, luty i marzec staja sie sniezno nieznosne. Jak spadnie snieg to nikt nic nie odsnieza ! Jak to pisze to wiem, ze" nie dasz wiary" bo ja sama (wychowana w snieznym kraju gdzie mimo socjalizmu lopaty istnialy i szly w ruch wedle potrzeby...) mam trudnosci z ta wiara ! No ale rzeczywistosc wtlacza mi te wiare sila ! Jeszcze jedno - w szkolach i przedszkolach nie zmienia sie butow (nigdy). Wiec w zimie, jesli dziecko ma botki, kalosze itp to nosi je przez caly dzien. Szczegolnie jest to ciekawe w przedszkolach, gdzie dzieci siadaja na podlodze ! Niech zyje higiena ! No ale przeciez Francuzi wymyslili wspaniale prefumy ... to tylko po to by zatrzec zapach niemycia... Poprzednie okreslenie mozna wzmocnic "brudasem" ! |
lectrice (gość) 2013.12.28 15:05 |
To moze ja, jak ta Ula, na dlugie zimowe miesiace uciekne do Katowic i w bezsenne noce bede sie upajac widokiem odsniezonych ulic ! Dla takiego widoku warto popasc w bezsennosc !!! A gdyby cos sie nie odsniezylo jak trzeba to wiem do kogo leciec na skarge !!! |
MalgorzataSz1 2013.12.28 15:12 |
Lectrice To, że pracuję w takiej instytucji nie oznacza, że jestem wszechmocna. Ja zajmuję się tam sprawami geodezyjnymi, sprawami wywłaszczeń gruntów zajętych pod drogi publiczne. Z oczyszczaniem ich niestety nie mam nic wspólnego. A co do bezsenności, to ja nie wybrałabym Katowic, żeby podczas niej podziwiać odśnieżone ulica. Ja wybrałabym Seattle. Był kiedyś taki film "Bezsenność w Seattle". :) |
lectrice (gość) 2013.12.28 15:31 |
A juz myslalam, ze po znajomosci uda mi sie znalezc odsniezone miejsce marzen ! Co do bezsennych nocy to Seattle odpada ze wzgledu na to, ze ja absolutnie nie mam problemow ze snem i jechac do Seattle i spac, spac i spac byloby bez sensu (pewnie nawet lot samolotem bym przespala) - gdybym tam pojechala to by mi godzina snu wyszla bardzo drogo ...a ja ostatnio groszem nie smierdze wiec nawet bym nie miala za co spac !!! No trudno, zostane tu gdzie jestem i bede sie modlic o brak snieznych opadow... |
orchid94 (gość) 2013.12.28 18:46 |
Witaj Gosiu :) Wiem, że dawno się nie odzywałam. Nie wchodzę na swój blog przez kompletny brak czasu. Ale musisz wiedzieć, że choć nie pozostawiam komentarzy, to czytam każdą dodaną przez Ciebie notkę i jestem pod ogromnym wrażeniem. Jestem z Twoimi opowiadaniami na bieżąco. Nie będę się rozpisywać, bo musiałabym tu przeprowadzić solidną analizę, a mój komentarz z pewnością przekroczył by wszelkie limity znaków. Chcę po prostu, żebyś wiedziała, że czytam i nie zapomniałam :) Choć spóźnione to serdeczne życzenia Świąteczne i życzę bardzo szczęśliwego Nowego Roku. Pozdrawiam bardzo serdecznie i ciepło :) |
orchid94 (gość) 2013.12.28 18:52 |
P.S. Oczywiście chodzi mi o to, że z Twoim blogiem jestem na bieżąco i śledzę. Przepraszam, że nie zostawiałam przez tak długo komentarzy, ale nie wiem, jak będzie teraz, bo po prostu mam kilka wolnych dni w świątecznym czasie, a potem znów mnóstwo spraw. To z moim blogiem jestem nie na bieżąco i nie dodaję notek, za co przepraszam, ale to z braku czasu. Do Ciebie zaglądam bardzo często i czytam z wielką przyjemnością :) |
MalgorzataSz1 2013.12.28 19:00 |
Iza! Dobry Boże! Już przestałam nawet liczyć na to, że kiedykolwiek się odezwiesz. Ależ to miła niespodzianka, tym większa, że jednak czytasz. Niewiarygodne. A ja z przyzwyczajenia wchodzę czasem na Twój blog i po cichu liczę, że jednak doczekam się jakiegoś rozdziału. Zamilkłyście wszystkie na raz. I Ty i Shabii, i Monika, a także wiele innych blogowiczek. Została nas zaledwie garstka. Aż mi się serce ściska. Shabii się odgrażała, że wkrótce wróci na streemo, ale od tego czasu znowu upłynęło wiele wody, a z jej strony kompletna cisza. Liczyłam, że dokończy swojego "Kaktusa", ale to już chyba nie będzie możliwe. Monika też zostawiła nas z niedokończonym opowiadaniem podobnie jak Ty. Mam nadzieje, że w końcu wygospodarujesz trochę czasu i coś skrobniesz. Wiesz, że nie cierpię niedokończonych opowiadań. Ja w nowym roku życzę Ci jak najmniej zajęć i jak najwięcej wolnego czasu, żeby pozwolił Ci napisać cokolwiek. Życzę też zdrowia i powodzenia w nauce. Pamiętaj o mnie i odezwij się czasem. Uwielbiam niespodzianki, a dzisiaj Twój wpis jest mega niespodzianką, za którą bardzo Ci dziękuję. Serdecznie pozdrawiam. Trzymaj się. :) |
Aniula (gość) 2013.12.28 21:03 |
Małgosiu, Cieszę się, że jeszcze w tym roku zaczęłaś dodawać nowe opowiadanie. Bardzo mnie zaciekawia temat. Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy Uli i Marka. Nie rozumiem jego zachowania, ale uważam że niektórych mężczyzn trudno zrozumieć. Jestem też ciekawa co to za Magda. Mam pewne podejrzenia, ale poczekam do kolejnej części żeby się przekonać czy mam rację. A właśnie. Kiedy pojawi się kolejna część. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci wszystkiego co nalepsze w Nowym Roku. Ania. |
MalgorzataSz1 2013.12.28 21:17 |
Aniu Cieszę się, że zajrzałaś. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze i właściwie mogłabym Cię zapytać o to samo, a mianowicie, kiedy nowy rozdział? Ja miałam dodawać dopiero po nowym roku, ale ponieważ jestem na urlopie, uczyniłam to wcześniej. Magda to zupełnie nowa postać i nie jestem pewna, czy słusznie się domyślasz. Nie chciałabym nic więcej zdradzać, bo czytając kolejny rozdział, nie byłybyście może tak zainteresowane. A rozdział prawdopodobnie w czwartek lub w piątek już w nowym roku. Ja życzę Ci szampańskiej, sylwestrowej zabawy i wiele radości i przyjemności w nowym roku. Dziękuję za wpis i serdecznie pozdrawiam. :) |
bewunia68 (gość) 2013.12.29 08:26 |
Siedzę i łzy ciekną mi z oczu. Dużo. Marek jest głupi. Klaudia też. W dodatku naiwna. Czy napiszesz, co z nią będzie dalej? Dla Uli to straszny cios. Nic dziwnego, że nie wierzy w miłość Marka. Chociaż ja wierzę. Tylko przy Pauli wytworzyły mu się pewne schematy zachowań i pozwolił uwieść się Klaudii. Zapomniał, że Ula to nie Paulina. |
ADRIANCREVAN 2013.12.29 10:49 |
dziś niedziela :-) nadal trzymasz się systemu ?? pozdrawiam |
MalgorzataSz1 2013.12.29 11:10 |
Bewuniu Twoje łzy są dla mnie największą nagrodą. Nie sądziłam, że ten pierwszy rozdział wywoła takie emocje. Niestety wątku Klaudii nie będę rozwijać. Ona jeszcze pojawi się w drugim rozdziale i będzie jak zwykle głupio naiwna, ale to wszystko, co o niej napiszę. W tej historii skupiam się głównie na Uli i jej życiu na Śląsku z dala od rodziny. Bardzo Ci dziękuję za komentarz i cieplutko pozdrawiam. :) Aniu System zostanie zachowany, ale dopiero od stycznia. Zachowany w tym sensie, że nadal dwa razy w tygodniu będą pojawiać się rozdziały, jednak rozważam układ środa - sobota. Ale to w styczniu. Z uwagi na Sylwestra drugi rozdział ukaże się w piątek, kiedy to już wszyscy odetchną po szampańskiej zabawie. Pozdrawiam i życzę miłego dnia. :) |
ADRIANCREVAN 2013.12.29 12:17 |
i kto tu się nad kim pastwi ???? |
ADRIANCREVAN 2013.12.29 18:36 |
jak obiecałam tak zrobiłam ... |
Natalia (gość) 2013.12.29 21:59 |
Witaj Małgosiu! Mimo że tamto opowiadanie nie przypadło mi do gustu, to zapowiada się cudownie! Już nie mogę doczekać się kolejnej notki. Nie będę się rozpisywać. Pragnę życzyć Szczęśliwego Nowego Roku i proszę, dodaj coś szybko :) |
MalgorzataSz1 2013.12.29 22:07 |
Natalio I ja życzę Ci samych dobroci w tym nadchodzącym nowym roku. Wiesz, że nie zawsze czytelnikom podobają się moje bazgroły i cieszę się jeśli ktoś tak jak Ty jest szczery w swej opinii. Liczę na to, że to opowiadane Cię zadowoli, chociaż w przeważającej części jest bardzo smutne. Dzięki, że się odezwałaś. Pozdrawiam. :) |
Kasia (gość) 2013.12.29 22:15 |
Małgosiu, Czy coś się zmieniło odnośnie dodawania rozdziałów?? Pozdrawiam ;) |
MalgorzataSz1 2013.12.29 22:22 |
Kasiu Zmieniło się tylko chwilowo. Zauważyłaś pewnie, że ten nowy rozdział został dodany w piątek, dlatego dzisiaj już nie dodawałam. Następny pojawi się też w piątek, bo wszyscy będą odpoczywać po sylwestrowej zabawie i nikt nie będzie miał siły, żeby czytać. Od stycznia w zasadzie wszystko wróci do normy. Rozdziały będą się ukazywać albo w czwartki i niedziele, tak jak było do tej pory, albo w środy i soboty, ale jeszcze o tym powiadomię. Tak więc do piątku. Pozdrawiam. :) |
lectrice (gość) 2013.12.29 22:24 |
O rany bedzie jakis"Trojkat", no dobrze, dobrze, nadzieja nas nie opuszcza ! Chociaz trojkat nie zaowiada sie optymistycznie...trojkaty zazwyczaj na zdrowie nikomu nie wychodza... moze Aleks by sie zamienil w lubieznika, tak dla odmiany ! |
ADRIANCREVAN (gość) 2013.12.29 22:29 |
rany ! Ty też postanowiłaś się pastwić nad nami ??? :-))))))))))) |
Kasia (gość) 2013.12.29 23:26 |
Dopiero w piątek?! O rany. Jak ja tyle wytrzymam ? |
MalgorzataSz1 2013.12.29 23:34 |
lectrice Będzie trójkąt, ale nie taki jak masz na myśli a Alex z całą pewnością nie zmieni się w lubieżnika. Właśnie przed chwilą skończyłam pisać ostatni rozdział. ADRIANCREVAN To żadne pastwienie się, ale zabieg logiczny. W czwartek nikt nie będzie miał siły czytać blogów, a w piątek być może ktoś się skusi Kasiu Jestem pewna, że jakoś dasz rade. Ja znacznie dłużej czekam na kontynuację Twoich opowiadań. Może i Ty coś skrobniesz, bo tylko pobudziłaś nasz apetyt tą miniaturą. Dobrej nocy dziewczynki. :) |
lectrice (gość) 2013.12.30 00:39 |
Juz bys przestala byc taka geometryczna i zdradzila jeden kacik trojkata. Tak marudzilas, ze weny brak, a zeby intrygowac czytelnikow to masz sile !!! A "trojkat" to cos co mowi samo za siebie, no i wyobraznia zaczyna pracowac. To nie to samo co "Tabu", w ktorym jest nieco miejsca na wahanie ! "Trojkat" to lzy, zal i zgrzytanie zebami, no i maglabys chociaz uprzedzic czytelniczki o delikatnym sercu kto bedzie wylewal lzy, kto bedzie mial zal i kto zazgrzyta zebami .... Co z Was (Ty i Ania) za niemilosierne Autorki, ze nie chcecie zdradzac konca przed poczatkiem ! Ja czesto zaczynam ksiazki od konca aby wiedziec czy strach sie bac, czy tez nie .... Tak sobie mysle, ze przyszle publikacje to beda o tym, ze jak sie kiedys spotkaja to pogadaja o stracie bezwarunkowej milosci przez zle zorganizowany trojkat. Ewentualnie jak odkryja strate mozliwosci na rozwoj ekscytujacego trojkata, to sie zdadza na bezwarunkowa milosc...ale nic nikomu nie powiedza bo odczuwac zal po stracie trojkata to w naszym spoleczenstwie jeszcze tabu ! No juz sie zamykam, wracam pod miotle jak przykladny mis... Uwielbiam nie spac w nocy i to nie dlatego, ze cierpie na bezsennosc... milego poniedzialku czyli milego dzisiaj. |
lectrice (gość) 2013.12.30 00:57 |
Ania zaszalala i dodala jeszcze cos, zlitowala sie nad nami... rozjasnila nieco mrocznosc bogow smierci. |
MalgorzataSz1 2013.12.30 10:30 |
Lectrice Siedzę i płaczę. Płaczę ze śmiechu. To Twój kolejny komentarz, który powalił mnie na łopatki. Nigdy w życiu nie czytałam książki od końca. To właśnie jest ekscytujące zacząć czytać od początku, a jeszcze jeśli autor dawkuje nam napięcie, to już cud, miód i orzeszki. Przecież jak teraz napiszę o czym są te opowiadania, to nie będziecie miały żadnej frajdy. Powiem tylko tak: weny rzeczywiście było brak, ale ja bardzo dużo czytam i blogów i portali informacyjnych. Czasami rzuci mi się w oczy jakiś interesujący temat, który mógłby być również tematem opowiadania. Wtedy staram się go rozwinąć i potem jakoś już leci. Ten trójkąt paradoksalnie nie jest takim typowym trójkątem. Nie w sensie on, on, ona, lub ona, ona, on. Tu chodzi o coś kompletnie innego. Jak twierdzą psycholodzy w trójkącie może równie dobrze uczestniczyć dziecko, pies, kot tudzież inne gady. Klasyczne trójkąty i te, które wymieniłam mają jednak wspólny mianownik. Ten mianownik, to destrukcyjny, toksyczny układ, który prowadzi z czasem do tego, co wymieniasz, do łez, frustracji, żalu czy kłótni. Tak wymieszałaś te wszystkie tytuły ze sobą, że dostałam zawrotu głowy i sama się w tym pogubiłam. Masz szczególny dar do mieszania ludziom w łepetynach. Ha, ha. Trzymaj się Lectrice i nie kombinuj za dużo. W końcu przecież doczekasz się publikacji wszystkich tych opowiadań, a wtedy nie będzie już żadnych wątpliwości i pytań. Pozdrawiam. :) |
lectrice (gość) 2013.12.30 11:25 |
W "trojkacie" pies albo kot ? Dziewczyno jakich ty portali informacyjnych sie naczytalas ??? -:)) I do tego taki portal Cie zainteresowal na tyle aby zafundowac nam opowiadanie... no prosze, prosze... Co to znaczy "tudziez inne gady", od razu zaznaczam, ze gadow chronicznie nie znosze i nie bede czytac opowiadan z tymi stworami nie tylko w roli glownej (to sie samo rozumie) ale nawet w jednym kacie trojkata !!!! Wiec gdyby co, prosze je szybciutko wymienic na jakas kaczuszke albo inna lame. A z tym czytaniem od konca to prawdziwa prawda i dzieki temu nie popadam w otylosc (tzn nie w straszna otylosc) bo czasem, jak sobie taki koniec przeczytam to juz mnie omijaja te "miód i orzeszki", a to przeciez kaloryczne ! Zobacz co u Crevana bo wczoraj szalal do poznych godzin i wklejal, i wklejal, i wklejal .... |
MalgorzataSz1 2013.12.30 11:38 |
Lectrice Podaję Ci link do artykułu, być może Cię zaciekawi. http://www.styl.pl/uczucia/we-dwoje/news-troje-to-juz-tlum,nId,1049738 "tudzież inne gady" miało byś sformułowaniem ironicznym, a pod nim ukrywa się wszystko, co żyje. U Ani byłam przed chwilą i wszystko przeczytałam. Nawet zostawiłam komentarz. Buziaki. :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz