Łączna liczba wyświetleń

15382176

środa, 7 października 2015

"JEŚLI KIEDYŚ SIĘ SPOTKAMY..." - rozdział 2

 

02 styczeń 2014
ROZDZIAŁ 2
Wszedł na podium dla zespołu, który przygrywał gościom do tańca i uniósł ręce do góry usiłując w ten sposób uciszyć gwar. Kiedy zaprzestano rozmów powiedział.
- Mam państwu do zakomunikowania ważną informację. – Wziął głęboki oddech i z rozpaczą spojrzał na stojących u wylotu holu rodziców. – To bardzo nieprzyjemna i krępująca mnie wiadomość. Ze względu na to, że w tak ważnym dla mnie dniu zachowałem się jak ostatni dureń i uległem wdziękom innej kobiety, moja narzeczona zerwała zaręczyny. Z tego właśnie powodu jestem zmuszony zakończyć dzisiejszą imprezę. Bardzo mi przykro i przepraszam wszystkich, których zawiodłem. Dobranoc.
Jeszcze przez kilka minut goście stali w holu skonsternowani i zszokowani tą wiadomością. Jednak po chwili zaczęli się rozchodzić. Marek uciekł do swojego pokoju, a za nim podążyl Sebastian. Głośno zatrzasnął drzwi i wrzasnął.
- Czyś ty do reszty zgłupiał?! Co ty wyprawiasz?! W dniu zaręczyn zdradzasz kobietę, którą kochasz i która ma zostać twoją żoną? Naprawdę myślałem, że jesteś mądrzejszy, ale widzę, że twój rozum ukrył się głęboko w rozporku. Jak mogłeś jej to zrobić? Tyle miesięcy walczyłeś o nią. Mówiłeś, że żadnej innej nie będzie, że ona, tylko ona, a co robisz? Teraz, gdy wreszcie ci zaufała, ty przy pierwszej lepszej okazji zdradzasz ją i założę się, że z tą szmatą Klaudią, która nie dorasta Uli nawet do pięt. Jak myślisz, po co ona tu przyszła? Pogratulować wam? Od początku chodziło jej tylko o to, żeby wepchać ci się do łóżka. Słodki Jezu, przecież Ulka nie podźwignie się z tej traumy. Jest na to zbyt wrażliwa. Jesteś moim najlepszym przyjacielem, ale muszę ci powiedzieć, że też durnym palantem. Straciłeś bezpowrotnie szansę na udany, szczęśliwy związek i wiesz co? Wcale mi cię nie żal. Żal mi jedynie Ulki. Zniszczyłeś życie nie tylko jej, ale i sobie, a teraz zrób z tym co chcesz.
Wyszedł z pokoju Marka i zgarnąwszy po drodze Violettę szybko odjechał do domu.


Weszła do budynku dworcowego i stanęła przed świetlną tablicą informującą o odjazdach pociągów. Za dwadzieścia minut miał być podstawiony pociąg do Katowic. Zdecydowała się natychmiast. W kasie wykupiła bilet pierwszej klasy i przeszła na peron. Ludzi było niewielu. Usiadła na ławce. Nagle poczuła się samotna i opuszczona. Czy już zawsze będzie tak się czuć? Musi się wziąć w garść. Jak dotrze na Śląsk zakotwiczy się w jakimś niedrogim hotelu. Na krótko. Tylko na tyle, żeby mogła w szybkim czasie znaleźć i wynająć jakieś nieduże mieszkanko, i zacząć szukać pracy. Koniecznie musi zadzwonić do Ali. Musi mieć świadectwo pracy z F&D. Poprosi, żeby jej przysłała. Może wynajmie skrytkę na dworcu? Tam będzie mogła odbierać pocztę. Jutro zaraz z rana zadzwoni do przyjaciółki. Ciekawe, czy już wie, co się stało.
Była zmęczona i śpiąca. Wielki kolejowy zegar wskazywał godzinę drugą trzydzieści. Powstrzymała ziewanie, bo zapowiadali jej pociąg. Wkrótce wjechał na peron i mogła do niego wsiąść. W przedziale była sama. Zasłoniła zasłonki i zasunęła drzwi. Będzie próbowała choć na chwilę zasnąć.
Obudziło ją szturchanie w ramię. Otworzyła oczy i ujrzała nad sobą twarz konduktorki.
- Proszę się obudzić i dać mi bilet do kontroli. – Wygrzebała go z torby i podała kobiecie.
- Daleko jeszcze do Katowic?
- Jeszcze godzinka i będziemy na miejscu. Pani do rodziny?
- Nie, nie… Zaczynam nowe życie właśnie tutaj. Jadę zupełnie w ciemno. Nawet nie wiem, gdzie mogłabym się zatrzymać. – Konduktorka uśmiechnęła się do niej z sympatią.
- Jest fajny i tani hotel niedaleko dworca. W samym centrum. Nazywa się InvestDom. Stoi przy ulicy Sobieskiego. To naprawdę rzut beretem i pieszo to dosłownie piętnaście minut. Każdy pokaże pani drogę. Proszę, oto pani bilet. Życzę zatem powodzenia i już nie przeszkadzam pani.
Podziękowała. Była wdzięczna tej kobiecie za informacje. Przynajmniej jeden adres już zna.
Kiedy dotarła do celu podróży i wysiadła z pociągu, poczuła się bezradna. Okazało się, że dworzec jest w przebudowie i to na ogromną skalę. Ciągle musiała pytać ludzi jak z niego wyjść. Wreszcie wydostała się na zewnątrz i stanęła przy przystanku tramwajowym. Na tabliczce umieszczonej na jednej z kamienic odczytała nazwę ulicy. Trzeciego Maja. Zaczepiła jakąś kobietę i spytała o ulicę Sobieskiego.


- To bardzo blisko. Proszę pójść prosto aż do Placu Wolności, który widać na końcu ulicy i przejść ten okrągły skwer. Wejdzie pani w ulicę Gliwicką. Pierwsza przecznica po prawej stronie to będzie ulica Sobieskiego.
Podziękowała i ruszyła we właściwym kierunku. Rzeczywiście nie było tak daleko i w niedługim czasie stanęła przed hotelem. Weszła do środka i podeszła do recepcji. Spytała, czy mają wolne pokoje i w jakiej cenie. Usłyszała, że jeśli wynajmie pokój co najmniej na miesiąc, policzą jej po dwadzieścia złotych za dobę. W tym będzie mogła zjeść śniadanie. Ucieszyła się, że jest tak tanio. Zdecydowała się i wynajęła na najbliższe cztery tygodnie.
Pokój nie był zbyt duży, ale jasny i czysty. Posiadał to, co niezbędne. Łazienkę z prysznicem, małą lodówkę i telewizor, a także łącze do internetu. Z ulgą zdjęła buty i postawiła ciężką walizkę. Rozebrała się i weszła pod ciepły natrysk. Po nim runęła jak długa na łóżko zasypiając niespokojnym snem.
Obudził ją hałas ruchliwej ulicy, przy której stał hotel. Sądziła, że przespała cały dzień, tymczasem okazało się, że spała zaledwie trzy godziny. Ogarnęła się trochę i ubrała. Poczuła głód. Postanowiła wyjść na miasto i znaleźć jakąś knajpkę. Może natrafi na zapiekanki? Zanim wyszła zadzwoniła do Ali. Ta odebrała natychmiast.
- Ulka. Jak dobrze, że dzwonisz. Martwiłam się o ciebie. Zniknęłaś tak nagle wczoraj, ale już wiem dlaczego. Wszystko się wydało. Marek jest pod krechą u rodziców. Kazali mu przyznać się przed wszystkimi, dlaczego zaręczyny zostały zerwane. Niemal się popłakał, a Klaudię Krzysztof wyrzucił z przyjęcia i obiecał jej zwolnienie dyscyplinarne od poniedziałku. Bardzo ci współczuję maleńka. Myślałam, że tym razem nic już nie przeszkodzi waszemu szczęściu. Marek jest niereformowalny. A gdzie ty w ogóle jesteś? Dzwoniłam do taty, ale on też nic nie wie i bardzo martwi się o ciebie.
- Posłuchaj Ala. Powiem ci, ale proszę cię o dyskrecję. Jestem w Katowicach. Dojechałam tu dzisiaj rano. Koniecznie muszę mieć świadectwo pracy i chciałam cię prosić, żebyś załatwiła to z Krzysztofem. Do Marka nie chodź. Nie wiem nawet, czy po tym wszystkim pokaże się w firmie. Seniorowi powiedz, że wyjechałam i chcę podjąć pracę, dlatego jest mi potrzebne. Jak już je załatwisz, to prześlij mi wszystkie dokumenty z teczki osobowej na adres: InvestDom, Katowice, ulica Sobieskiego jedenaście. To hotel. Wynajęłam tu pokój na cały miesiąc, bo jest tanio. Przynajmniej będę miała gdzie spać i będę mogła spokojnie poszukać pracy i jakiegoś lokum na stałe. A o Marku nie chcę słyszeć. Dla mnie stał się historią, do której nie chcę wracać. Zaraz też zadzwonię do taty, bo pewnie gryzie palce z nerwów. Aha i jeszcze jedno. Na pewno będę zmieniać numer telefonu. Nie chcę, żeby Marek wydzwaniał. Podam go tylko tobie i tacie. To chyba wszystko. Gdyby mi się jeszcze coś przypomniało, to dam ci znać.
- Dobrze Ulka. Ja też oddzwonię jak pozałatwiam wszystko. Chyba będę musiała napisać w twoim imieniu wypowiedzenie, ale myślę, że Krzysztof nie będzie miał nic przeciwko temu. Najwyżej doślesz je podpisane przez siebie to je podmienię. Trzymaj się i uważaj na siebie. Do usłyszenia.
Zadzwoniła jeszcze do ojca i uspokoiła go. Potem wyszła z hotelu zaopatrzywszy się wcześniej w recepcji w plan miasta. W kiosku kupiła kilka sztuk lokalnej prasy. Chciała mieć rozeznanie co do ofert pracy. Na ulicy Stawowej z zadowoleniem ujrzała mnóstwo olbrzymich parasoli.

Zauważyła, że ludzie siedzący pod nimi piją piwo i jedzą jakieś ciepłe dania. Usiadła i ona pod jednym z nich i zagłębiła się w menu. W końcu wybrała coś treściwego w postaci mięsa, klusek i surówki. Nie było takie złe. Była głodna więc zjadła ze smakiem. Mimo, że była niedziela handel na ulicach kwitł. Bez problemu zdobyła ciepłe jeszcze pieczywo i inne spożywcze rzeczy. Kupiła również kawę i mleko do niej. Zauważyła w pokoju czajnik bezprzewodowy. Będzie mogła sobie bez problemu zaparzyć.
Zmierzchało, gdy wróciła do hotelu. Włączyła telewizor i początkowo beznamiętnie wpatrywała się w ekran. Ożywiła się, gdy zobaczyła na nim Marka. Ktoś sfilmował całą sytuację na bankiecie. Słyszała co mówił i widziała, że przychodzi mu to z ogromnym trudem. Było jej żal. Nie jego, ale samej siebie. Płakała ganiąc się w myślach, że mogła być tak naiwna i zaufać mu ponownie. Nie był wart ani jednej łzy. Psychicznie okaleczył ją na całe życie. Już nigdy nie zaufa żadnemu mężczyźnie. Już nigdy żadnego nie pokocha tak mocno. On tą zdradą skazał ją na życie w samotności i beznadziei. Nigdy nie pozna jak to jest być żoną i matką. Dla niej wraz z wczorajszym dniem skończył się cały świat.

Po wyjściu Sebastiana rozpłakał się jak małe dziecko. Był głupcem. Jak mógł uwierzyć w szczere intencje Klaudii? Znał ją przecież od lat i dobrze wiedział do czego jest zdolna. Wszak na zaręczynach z Pauliną wyskoczyła z wielkiego tortu w jej sukni ślubnej, czym doprowadziła Paulę do wściekłości. Teraz zrobiła coś znacznie gorszego. Spowodowała, że uległ jej jak napalony samiec. Odebrała mu rozum i pozbawiła jasności myślenia. – Suka, suka, suka. Nie daruję jej tego. Boże… Boże… Jak Ula musiała się czuć widząc to wszystko? Gdyby na jej miejscu była Paulina niechybnie wpakowałaby się do mojego pokoju przyłapując nas in flagranti. Ula nie musiała tego robić, bo jęki Klaudii niosły się pewnie po całym korytarzu.
Był świnią. Zwykłą, pospolitą świnią. Nie docenił tego, że tak wiele musiała przełamać w sobie, by zaufać mu ponownie. A on? Czy stać go, żeby po raz drugi zacząć o nią walczyć? Nie wierzył już w skuteczność swoich starań, bo w jej oczach pogrążył się na amen. Najchętniej podciąłby sobie żyły, chociaż mocno wątpił, że mógłby się na to odważyć. Czuł pogardę i wstręt do samego siebie. – Tchórz, łajdak i drań. Podłe ścierwo.
Wyszedł z pokoju o czwartej nad ranem. W holu walały się na wpół sflaczałe balony i serpentyny z bibuły. Nikogo już nie było. Wyszedł na zewnątrz i odpalił samochód. Nie mógł tu dłużej zostać. Wyjechał na ulicę i skierował samochód na Sienną, gdzie od rozstania z Pauliną miał mieszkanie w jednym z bloków.
Późnym popołudniem wybrał się do Rysiowa. Nawet nie liczył na to, że Ula zechce z nim porozmawiać. Chciał tylko przeprosić Józefa za to całe zamieszanie, chociaż tak naprawdę to bał się mu spojrzeć w oczy. Zastał go samego. Dzieciaków nie było. Cieplak zaprosił go do kuchni.
- Siadaj proszę – powiedział cicho.
- Ja chciałem tylko bardzo przeprosić panie Józefie… Nie zasługuję na nią… Skrzywdziłem ją po raz drugi i nie liczę na to, że mi wybaczy. Sam sobie nie mogę wybaczyć.
Cieplak ze smutkiem popatrzył mu w oczy.
- Ja naprawdę miałem cię za dobrego i wartościowego człowieka. Ty nie tylko skrzywdziłeś Ulę. Skrzywdziłeś nas wszystkich. Przez ciebie musiała opuścić dom, by nie narazić się już nigdy więcej na twoje wizyty tutaj. Uciekała jakby się paliło. Nawet nie spakowała wszystkich rzeczy, bo odjechała tą samą taksówką, która przywiozła nas od twoich rodziców. Masz świadomość, że choruję na serce. Od rana jestem na środkach uspokajających. Pojęcia nie mam jak poradzimy sobie bez jej pomocy. Beatka ciągle płacze, a Jasiek chodzi jak struty. Straciliśmy ją. Przez ciebie, bo nie potrafiłeś utrzymać w ryzach swojej chuci. To takie niskie i takie podłe. Ja nawet nie wiem, gdzie ona jest. Nie zadzwoniła. Nie dała znaku życia. Drżę na samą myśl, że nie wytrzyma psychicznie i sobie je odbierze. Coś ty zrobił Marek…? Coś ty zrobił synu…? Czujemy się bez niej jak sieroty bez matki. Była tu przecież najważniejsza. – Po policzkach Józefa pociekły łzy. Nie mógł znieść tego widoku. Wstał i wyszeptał tylko.
- Wiem, że nie zdołacie mi wybaczyć. Już nie będę się narzucał. Mam nadzieję, że jednak wyjdzie z szoku i wkrótce się odezwie. Jest mi tak strasznie przykro i żal, że byłem takim głupcem. Do końca swoich dni będę żałował tego, co jej zgotowałem i do końca swoich dni będę ją kochał. Do widzenia panie Józefie.
Wyszedł przytłoczony i słowami Cieplaka i tymi starczymi łzami bezradnego człowieka. Miał na sumieniu cztery osoby. Nie wiedział, czy będzie potrafił normalnie żyć po tym, czego się dopuścił.


Wstała rano i zeszła na śniadanie. Hotel serwował szwedzki stół. Mogła wziąć to, na co miała ochotę. Najedzona kupiła jeszcze w recepcji papeterię i napisała wypowiedzenie. Spytała o najbliższą pocztę i wysłała je priorytetem poleconym na adres Ali. Dokupiła jeszcze gazet i do południa przeglądała oferty pracy i wynajmu mieszkań. Doszła do wniosku, że będzie musiała wynająć coś poza centrum, bo ceny były tu horrendalne. Nieco zniechęcona wybrała się na spacer.
Musiała poznać miasto, żeby poruszać się po nim bez ciągłego pytania ludzi o drogę. W ten sposób dotarła na rynek. Kupiła trochę kwiatków od stojących tam kwiaciarek i ruszyła dalej.

Minęła teatr. Z daleka rozpoznała kopułę słynnego, katowickiego spodka i poszła w jego kierunku.
Obejrzała go sobie i przeszła pod rondem na drugą stronę szerokiej ulicy.



Zanim przysiadła na skwerze przy Sokolskiej, zauważyła budkę z zapiekankami. Uśmiechnęła się. Ostatni raz jadła je w towarzystwie Marka tuż przed zaręczynami. Kupiła długą, pachnącą bułkę i rozsiadła się wygodnie na ławeczce. Kończyła jeść, gdy podbiegł do niej mały kundelek z piłeczką w pysku i położył ją obok jej nóg.
- A skąd ty się tutaj wziąłeś? Gdzie masz swoją panią? – Pogłaskała pieska za uchem. Po chwili usłyszała głos wołający psiaka po imieniu.
- Dukat! Dukat! Nie przeszkadzaj pani. – Kobieta podeszła bliżej. Była dość tęga. Starsza, koło siedemdziesiątki i mocno zasapana. – Bardzo panią przepraszam, ale to jeszcze szczeniak i trochę nieposłuszny, – usiadła ciężko na ławce – ciągle mi gdzieś ucieka.
- To bardzo miły piesek i wcale mi nie przeszkadza. Pobiegniesz za piłeczką? – Rzuciła przed siebie kolorową kulkę.
- Dziękuję – staruszka uśmiechnęła się. – Już nie mam tyle siły, żeby rzucać mu zabawkę. Znalazłam go któregoś dnia w kartonie na śmietniku. Ludzie są bez serca. Jak mogli wyrzucić takie maleństwo? Zrobiło mi się go żal i przygarnęłam go. Trochę trudno mi z nim wychodzić, ale wniósł do domu tyle radości, że wynagradza mi tym wszystko. Przy nim zapominam o samotności.
- Tak… to bardzo przykre, gdy człowiek jest sam. Ja też jestem sama. Przyjechałam tu wczoraj z Warszawy. Nie znam jeszcze miasta i szukam mieszkania i pracy. Mam nadzieję, że tutaj rozpocznę nowy rozdział mojego życia.
- Musiało panią spotkać coś bardzo przykrego. Pani usta się uśmiechają, ale oczy pozostają przeraźliwie smutne.
- To prawda. Uciekłam od dawnego życia i chcę zacząć od nowa.
- A teraz? Gdzie pani teraz mieszka?
- Zatrzymałam się w tym hotelu na Sobieskiego. Jest tani i wynajęłam pokój na miesiąc.
- To niedaleko ode mnie – ucieszyła się kobieta. – Ja mieszkam na Zabrskiej. Tuż za rogiem. Możemy wracać razem. Dukat wybiegał się już, a ja zdążyłam się zmęczyć.
Wstały z ławki i ruszyły gawędząc cicho. Ula zapięła psiakowi smycz i prowadziła go na niej. Przeszły przez światła i weszły na Zabrską. W pewnym momencie kobieta zatrzymała się przed piętrowym, sporym budynkiem.
- To właśnie tutaj mieszkam. A może wejdzie pani na herbatkę? Tak dawno nie miałam żadnych gości. Proszę mi nie odmawiać. Czasami człowiek chce się wygadać i nie ma do kogo ust otworzyć. Dobrze, że przynajmniej jest ta psina.
- Ja bardzo chętnie, ale czy to nie będzie zbyt duży kłopot?
- Ależ żaden. Nawet najmniejszy. Serdecznie panią zapraszam.
Weszły do klatki schodowej. Na parterze były dwa mieszkania. Kobieta otworzyła drzwi po prawej stronie i weszła pierwsza.
- Oto moje królestwo. Jak dla mnie samej zdecydowanie za duże. Z dwóch pokoi w ogóle nie korzystam. Najczęściej przesiaduję w kuchni. Proszę się rozgościć, a ja już wstawiam wodę. Wsadzę też te piękne kwiaty do wazonu. Było by szkoda, żeby zaraz zwiędły. - Zakrzątnęła się żwawo i po chwili stawiała przed nią aromatyczną herbatę i zdobną, srebrną cukiernicę. – Nawet nie przedstawiłyśmy się sobie. Ja nazywam się Magdalena Kolska, a ty? Przepraszam, że mówię ci na „ty”, ale chyba mogłabyś być moją wnuczką.
- Magdalena… - wyszeptała Ula cicho. – Tak miała na imię moja mama. Nie żyje już od wielu lat. Ja nazywam się Ula Cieplak i bardzo mi miło, że w tym mieście mam jedną przyjazną duszę.
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.02 12:36
no nareszcie, czytam , ale skomentuje po powrocie bo zaraz do domu z pracy idę , na razie :-)
MalgorzataSz1 2014.01.02 13:00
Aniu

Poznajesz katowickie widoczki? Te zdjęcia wkleiłam głównie ze względu na Lectrice, bo ona, jak sama powtarza, siedzi u żabojadów i nie wie jak to teraz wygląda w Polsce, a już z pewnością nie zna Katowic. Przynajmniej te fotografie jej nieco przybliżą okolicę, w której żyjemy.
lectrice (gość) 2014.01.02 13:05
Czytalam ale nie moge teraz komentowac, potem !
A Ty chyba jestes zadowolona, ze Ulcie masz tak blisko !!!
Amicus (gość) 2014.01.02 13:28
Małgosiu,
to bardzo poruszające opowiadanie. Wiele w nim bólu i cierpienia. Dobrze, że Ula po takim ciosie znalazła w sobie resztki sił, by wyjechać i rozpocząć nowe życie. Jest zdeterminowana i z pewnością nowa rzeczywistość pozwoli jej szybciej odetchnąć choć trochę. Zdecydowanie gorzej byłoby, gdyby zamknęła się w swoim pokoiku w Rysiowie i płakała.
Całe szczęście, że spotkała na swojej drodze Magdalenę. Przynajmniej nie będzie taka samotna w obcym mieście. Może nawet zamieszka u starszej pani. Pomagałyby sobie wzajemnie.
Marek zadał jej bolesny cios. Bardzo bolesny, z uwagi na to, że tak naprawdę uderzył w niezagojoną ranę. Ona ledwie mu zaufała, ponownie uwierzyła w jego szczere intencje, w jego miłość, a on po raz kolejny zakpił z jej uczuć.
O Marku wiele pisać nie będę. Po pod adresem akurat tego Marka, w tym opowiadaniu, mogłabym jedynie wystosować szereg inwektyw. Alicja miała rację. On jest niereformowalny, żeby zdradzić kobietę w dniu zaręczyn. I on ją ponoć kocha. On nie ma pojęcia o miłości. Jego to gonienie króliczka kręciło, bo Ula nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Ponowne jej zdobycie było dla niego wyzwaniem. I gdy osiągnął cel, ponownie się z nią związał, dla poczucia adrenaliny, urządza sobie skok w bok. Trochę nie rozumiem, czemu ma pretensje do Klaudii, nazywa ją suką... A czy to tylko jej wina? Zaciągnęła go do łóżka siłą? Sam poszedł i nawet nie musiała go specjalnie namawiać. Niby w czym go oszukała? Doskonale wiedział na co się decyduje idąc z nią do swojego pokoju. Wierzył w jej szczere intencje... Czyżby myślał, że będzie miał narzeczoną, którą będzie zdradzał z Klaudią, a ona nie piśnie słówka, by nikt się nie dowiedział jakim jest sukinsynem? Biedny Mareczek, nieczego nieświadomy, dał się naciągnąć... Niczego się nie nauczył. Kompletnie. Mówi się trudno. Szkoda tylko Ulki.
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejną część. :)
MalgorzataSz1 2014.01.02 13:40
Amicus

Jestem pod wrażeniem Twojego błyskawicznego komentarza i już odpowiadam.
Oczywiście nikt nie twierdzi, że tylko Klaudia jest tu winna. Wina rozkłada się po połowie. Jej winą jest to, że przychodząc na to przyjęcie miała wszystko zaplanowane i jeden cel - wylądować z Dobrzańskim w łóżku. Jego winą jest to, że jej uległ nie myśląc o konsekwencjach. Ja go absolutnie nie usprawiedliwiam i nie wybielam.
Ula cierpi i nawet nie przypuszcza jak bardzo będzie ją niszczyć to cierpienie.

Pretensje do Klaudii póki co mają Dobrzańscy. Widzą realne niebezpieczeństwo i nie mogą pozwolić, by Klaudia nadal pracowała w firmie. Krzysztof obwinia zarówno ją jak i Marka stając po stronie niedoszłej synowej. Marka nie bardzo mogą wyrzucić z firmy bo przecież jest ich synem, ale Klaudię jak najbardziej. Jedno mogę powiedzieć, że modelka nie będzie się chciała tak łatwo poddać.
Baaardzo dziękuję za długi komentarz i serdecznie Cię pozdrawiam Amicus. :)
madzian (gość) 2014.01.02 13:48
Fajnie się czyta ;) Akcja BrzydUli w Katowicach <3 tego chyba jeszcze nie było w rzadnym opowiadaniu ;) Też "mieszkam" w Katowicach, tylko że na Ligocie ;)
Czekam na kolejny rozdział z Katowic! ;)
Amicus (gość) 2014.01.02 13:49
Ja nie twierdzę, że Ty go wybilasz. To raczej Marek wybiela siebie, twierdząc, że ktoś go naciągnął, a on bidulek nie wiedział co robi i ma pretensje do Nowickiej.
Wiesz, uległ Klaudii, bo niczego się nie nauczył ani po związku z Pauliną, ani po historii z Ulą. Teraz rodzice muszą go od niej separować, jakby miał 5 lat i brak własnego rozumu. On chyba tak naprawdę nie wie, co jest dla niego ważne. Teraz napatoczyła się Klaudia, później może być Domi, albo jakaś inna modelka lub inna kobieta. Gdyby nie chciał, to nawet stając na głowie, żadna by go nie skusiła.
Strasznie się emocjonalnie wciągnęłam w tą historię... ;) Udanej końcówki tygodnia
bewunia68 (gość) 2014.01.02 14:00
Ula znalazła w Katowicach pierwszą przyjazną duszę. To dobrze. Będzie jej odrobinę łatwiej.
Na Marka brak mi słów.
Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2014.01.02 14:11
madzian

Ligota, to też Katowice. Przecież to jedna z najważniejszych dzielnic. Ja dość dobrze ją znam. Katowice wybrałam właśnie dlatego, że znam topografię miasta i nie muszę posiłkować się google, gdy chcę coś znaleźć. Zresztą miasto dobre jak każde inne, prawda?

Amicus

Masz absolutną rację. Ale pamiętajmy, że to zawsze ktoś decydował za Marka. Przeważnie byli to jego rodzice i to oni czują się w obowiązku wyegzekwować od syna jakieś postanowienie. Uważają, że mają prawo, mimo iż Marek jest dorosły, kazać mu zwolnić Klaudię i wyjaśnić gościom, dlaczego zaręczyny zostały zerwane. To on powinien świecić oczami nikt inny i nikt inny nie będzie się za niego tłumaczył. On jest niedojrzały i zachowuje się jak dzieciak. Rozstanie Ulą na pewno przyniesie opamiętanie i żal. To mogę obiecać.


bewuniu

Rzeczywiście ta znajomość podziała na Ulę bardzo pozytywnie. Magda stanie się dla niej przyjaciółką i drugą matką. I pod tym względem istotnie będzie jej łatwiej.


Dziękuję dziewczyny, że dzielicie się ze mną Waszymi opiniami. Cieszę się też, że opowiadanie wzbudza emocje. Serdecznie wszystkie pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2014.01.02 14:11
To prawdziwa trauma ale nie tylko dla Uli.
Marek chyba wreszcie dorosl. On chyba niewiele zrozumial z tego co mu sie przydarzylo wczesniej, zawsze byl typem zwyciezcy, musial sie niezle nastarac aby Ula mu ponownie uwierzyla ale tu byl zupelnie szczery, serio sie w niej zakochal i wczesniejsz oszukiwanie nie mialo znaczenia w jego oczach. Wtedy, kiedy ja oszukiwal, juz ja kochal tylko sam nie umial sprecyzowac tego co sie dzialo !
To pierwsze sciemnianie nie bylo przewinienie (wg niego) bo zawsze traktowal Ule powaznie i w wyjatkowy sposob. On odzyskal to co mu si nalezalo, jego uczucia byly prawdziwe, Ula go tez kochala i trzeba bylo tylko doprowadzic do ponownego polaczenia, to bylo dla niego naturalne.
I pogubil sie, bo dostal to co mu sie nalezalo i chyba dlatego spoczal na laurach i dal sie poniesc !
Absolutnie go nie tlumacze ale wydaje mi sie, ze powod jest berdziej zlozony aby tylko sprowadzac go do rozporka.

Oczywiscie trzeba byc slepym idiota aby robic TAKIE rzeczy w dniu swoich zareczyn ... ale nie moge sie oprzec tym poszukiwaniom przyczyn bo dla mnie zaszufladkowanie takiego zachowania nie wchodzi w gre ! (nie znosze szufladek...)

A do tego wszystkiego cierpienie po stracie czegos, jesli ma sie swiadomosc, zeto sie stalo przez swoja niedojrzalosc lub glupote wcale nie jest do pozazdroszczenia.
W pewnym momencie samo cierpienie zaslania przyczyny i powod tego cierpienia - istnieje tylko bol i mysle, ze tu znowu paradoksalnie zblizaja sie do siebie bo stopien ich cierpienia jest porownywalny.
I do tego, tez paradoksalnie, mysle, ze tylko oni sami wzajemnie moga ugasic to cierpienie !

Dobrze, ze napisalas o przezyciach rodziny, czesto sie o tym zapomina, a to cierpienie bliskich czesto jest tez nie do zniesienia bo w nim jest zawarta niemoc.

Byczki potem jak cos znajde...
MalgorzataSz1 2014.01.02 14:34
Lectrice

Muszę przyznać, że kiedy pisałam to opowiadanie, nie postrzegałam zachowania Marka w sposób jaki Ty nam tu przedstawiłaś. Ja jego zachowanie składałam na karb niedojrzałości emocjonalnej, a przede wszystkim najzwyklejszego pożądania. Mężczyźni z reguły nie analizują, a ich umysły są dość proste. Zaręczyny zaręczynami, ale tutaj sama pcha mu się w łapy taka okazja, więc dlaczego z niej nie skorzystać? Ma Ulę na wyciągnięcie ręki, a jednak idzie do łóżka z byłą kochanką. To rzecz kompletnie nie przemyślana, bo nie obchodzą go późniejsze konsekwencje. Liczy się to co tu i teraz, a teraz najważniejsze jest zaspokojenie się.

Myślę, że Twoje podejście, które trochę wybiela Marka też jest ciekawe. Można tu tylko gdybać, że rzeczywiście odpuścił sobie, bo zdobył to co chciał. Ula go kocha i on ją też i w dodatku będzie ją miał na całe życie. Pozwala sobie na luz. W jakiś sposób tłumaczysz jego poczynania, które ja nadal zaliczam do tych, które mają zaspokoić wyłącznie jego popęd.

Rodzina Uli jest ważna i cierpi, podobnie jak ona. Sam Józef mówi, że Ula była najważniejsza w ich domu i czują się bez niej jak sieroty bez matki. Tym samym uświadamia Markowi, że skrzywdził nie tylko ją, ale jeszcze trzy osoby.
To zdanie:
"I do tego, tez paradoksalnie, myślę, że tylko oni sami wzajemnie mogą ugasić to cierpienie !"
zostawię bez komentarza, bo ostatnie rozdział powinien rozwiać wszystkie wątpliwości.

Wielkie dzięki Lectrice. Serdecznie pozdrawiam. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.02 14:37
wróciłam
tak Małgosiu, oczywiście że poznaję :-)
dobrze znam te katy, jeżdżę często do Katowic , a przez ten remont to nie raz dreptałam za plac Wolności na przystanek tramwajowy by dojechać do domu :-) Znam miejsca które opisałaś :-)
co do rozdziału : jedno słowo- ŚWIETNY!
Mareczka nareszcie dopadły wyrzuty sumienia, szkoda , że po niewczasie.
Na razie znów go nie żałuję, ale jak Cię znam to go pewnie rozgrzeszysz raz dwa , albo i nie..
nie wiem czy czytałaś co ci odpisałam na Twoje ostatnie komentarze pod pierwszą częścią nowego rozdziału , ale to jest właśnie to o co mi chodziło !
Nadal zadziwiasz fabułą i zmianą akcji...
Chylę czoła :- )))
serio ..
i czekam na kolejny rozdział ,
na razie
wracam do moich shinigami , bo się ich namnożyło , oj
ale zajrzę tu jeszcze dziś na pewno, bo lubię czytać nie tylko po kilka razy Twoje nowe rozdziały ,a le też wszelkie komentarze
miłego popołudnia kochana !
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.02 14:38
PS. nowego rodziału u mnie oczywiscie :-)
lectrice (gość) 2014.01.02 14:40
W zdaniu : "Jednak po chwili zaczęli się rozchodzić. Marek uciekł do swojego pokoju, a za nim Sebastian.", napisalabym " a za nim podazyl Sebastian. " Bo tak troche to wyglada jakby Sebastian tez uciekl.


A Ulka, w takiej traumie, zamiast balansowac na moscie nad nurtami Wisly, szybko uklada pragmatyczny plan "co dalej" - zadzwonic do Ali, mieszkanko, praca itp
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.02 14:49
Lectrice , podzielam Twoje zdanie. ja też nie cierpię gdy się coś szufladkuje, sprowadza to utartych schematów i stereotypów. Uważam , że każdy ma prawo postrzegać świat po swojemu i postępować zgodnie z tym co myśli i czuje. To tyczy się też moich "bajeczek" bo kto powiedział, że dorosła kobitka nie może ogądać kreskówek i zachwycać się takimi historyjkami jak Kuroshitsuji ? Dla mnie to żaden wstyd. A nawet przeciwnie, Popatrzcie jakie są tego efekty :-)
Paulina (gość) 2014.01.02 14:53
Smutna ta notka... I wiesz co? Po przeczytaniu pierwszego rozdziału byłam wściekla na Marka, a teraz...A teraz nawet trochę zaczynam mu współczuć....Ale to nie zmienia fakty, że jest świnią.
Coś czuję, że Ula długo nie zagrzeje miejsca w tym hotelu tylko przeprowadzi się do pani Kolskiej.
Czekam na ciąg dalszy :)
MalgorzataSz1 2014.01.02 14:56
Aniu

Oczywiście, że komentarze przeczytałam, a Mareczka wybielać nie będę, bo jest pod krechą. Lectrice w swoim komentarzu napisała bardzo znamienne zdanie, do którego nie chciałam się odnosić. Powiem tylko, że ona ma niesamowitą intuicję i nie po raz pierwszy tego doświadczam.
Wiedziałam, że poznasz te katowickie zakątki. To samo centrum przecież.

Lectrice, błąd zaraz poprawię.

Wielkie podziękowania dziewczyny i jeszcze pytanie do Ani. Czy Ty dzisiaj będziesz dodawać jeszcze rozdział?
MalgorzataSz1 2014.01.02 14:59
Paulina

Na razie jest smutno, ale wiecznie tak nie będzie. No i nie będę już ukrywać, bo odgadłaś moje intencje. Masz rację, Ula zamieszka z Kolską.

Bardzo Ci dziękuję, że trafiłaś na blog, ponieważ ten rozdział ukaże się na streemo dopiero w niedzielę.
Serdecznie pozdrawiam. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.02 15:04
mogę dodać , sporo dziś napisałam, a po za tym to dla mnie zawsze bezpieczeństwo dla moich notek, jak mi co zniknie z kompa mam to na blogu , no chyba że interia też mnie wykasuje :-) A dlaczego pytasz >
lectrice (gość) 2014.01.02 15:06
Ja nie chce bronic Marka chociaz moze i chce. Wszyscy na niego to ja na odwrot, lubie sie przeciwstawiac...
Marek do tej pory nie poniosl porazki i w uszy mu sie nie nalalo, jest paniczykiem, nadzianym, przystojnym, dopiero co odzyskal to co stracil (Ule) ale to mu sie nalezalo (ona go kocha, on ja tez), a problemy miedzy nimi zatarl sila uczucia.
No i ma juz wszystko i ... spoczywa na laurach !
Klaudia przenosi go w ten swiat szalenstw, ktory byl jego swiatem przez dluzszy czas, to byla jego codziennosc i nikt specjanie nie bil na alarm !
Pozwalano mu na zdrady (Pauliny), romansidla, przygodne noce... Zaliczanie modelek tez nie bylo tajemnica i nikt nie lamentowal, raczej usmiechano sie po katach mowiac jaki to z niego ogier !
On przez chwile wraca do dawnych szalenst, odpuszcza sobie bo juz wszystko ma (zareczyny) i do tego w tych zareczynach nie udaje, on serio ja kocha. I dla niego jest to maly powrot do przeszlosci, w danej chwili, w jego swiadomosci nie rujnuje swego zycia, on nie bierze tego wyskoku na powaznie.

Tak sie zastanawiam dlaczego Ula pozwolila mu na pojscie do lozka z Klaudia, widziala, ze "poplynal" w zmyslowym pocalunku, nie mogla tego przerwac ? Potem moglaby sie pogniewac, milczec, co tylko chce, ale mogla cos zrobic. Ona tez zna dobrze Marka, wie jaki byl i troche naiwne jest myslenie, ze on przeszedl cudowna przemiane !
On jest ofiara samego siebie ale tez calego kontekstu socjanego ! Wymaga sie od niego bardzo wiele, zmiany o 180° i to na zawsze ! Uli jest latwiej, zawsze byla swieta...

Kazdy z nas ma wady i ciekawe czy z pelna swiadomoscia mozemy powiedziec, ze czegos (co raczej lubimy) juz nigdy, przenigdy nie zrobimy... nawet jak nikt nie widzi...
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.02 15:15
nigdy nie mów nigdy ,
co nie ?
MalgorzataSz1 2014.01.02 15:15
Aniu
Pytam z czystej ciekawości. A swoją drogą jeśli obawiasz się, że może Ci zginąć jakiś tekst, to wysyłaj go na własną pocztę. Ja tak robię ze wszystkimi swoimi opowiadaniami. Umieszczam je bezpiecznie na poczcie.

Lectrice

Ula była osobą honorową i przy tym rzeczywiście nieco naiwną, i nigdy nie zdobyłaby się na to, żeby konkurować z byłymi i obecnymi kochankami Marka. Nie należała do osób zbyt przebojowych. Uznała, że skoro on zapewnił ją o swojej miłości, obiecał, że nigdy nie będzie przez niego płakać, to słowa dotrzyma. Nie doceniła ułomności ludzkiej natury. Ot, co.
lectrice (gość) 2014.01.02 15:19
No wlasnie, nigdy nie mow nigdy !
I dlatego bronie Mareczka bo lubie ofiary losu.

A Ulka i tak dojdzie do wniosku, ze z nim zle ale bez niego nie do wytrymania ! (W jednym z opowiadan Amicus byl taki element).

Niech zyja slabosci !!!!
lectrice (gość) 2014.01.02 15:26
Malgosiu, Ja tam sama do siebie listow nie wysylam.
Rozumiem, ze to jedna z twoich slabosci...
A jak Ci poczte zamkna albo bedzie redukcja etatow, to co wtedy...


No znikam bo musze zrobic zakupy bo mi moje domowe zbuki z glodu padaja..., a ze zaczynam opowiadac bzdury to moze rzeczywiscie czas zajac sie czyms pozytecznym !
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.02 15:27
dobry pomysł , tylko ja mam zawsze tak zapchaną pocztę , ze amen, na razie zapisuje co jakiś czas na karcie pamięci , ale nigdy nie jestem pewna czy mi to ktoś z moich domowników nie wykasuje przypadkowo, a rozdział zaraz wrzucę :- ) bo i tak mam luz, siedzę i pisze dalszy ciąg, a wasze oponie zawsze dobrze mi robią na wenę :-)
o ile mi interia pozwoli, bo net coś mi kaprysi ..
ADRIANCREVAN 2014.01.02 15:32
wrzuciłam, he he
teraz idę Tworzyć dalej ,a Wy kombinujcie ...
paaa :-))))
MalgorzataSz1 2014.01.02 15:42
Lectrice

Chodzi o pocztę elektroniczną, a nie o taką zwykłą. Chyba nie posądzasz mnie o coś takiego, że wysyłam sama do siebie listy. To nie słabość, ale przezorność, bo zawsze laptop może paść, lub zakraść się jakiś wirus, który wszystko zniszczy, a na elektronicznej poczcie wszystko jest bardziej bezpieczne.
lectrice (gość) 2014.01.02 16:37
O padajacych laptopach cos wiem, wlasnie jednego pochowalam...
Z poczta cos tak czulam i dlatego wolalam isc po zakupy i sie zmeczyc zanim posunelabym sie do absurdalnie absurdalnej glypoty...
MalgorzataSz1 2014.01.02 16:42
Nie przejmuj się Lectrice, bo z tego, co nazywasz "głupotą" wychodzą zabawne rzeczy, a ja przynajmniej mam dobry powód, żeby się pośmiać. Mam nadzieję, że zakupy udane. :)
lectrice (gość) 2014.01.02 16:49
A tak wlasciwie to dlaczego bys nie miala sama sobie wysylac listow?
Violetta mogla sobie kwiaty wysylac ? Mogla !
No, a przeciez nie jestesmy glupsze od Violetty !

Koncze bo sie musze powaznie zastaniwic co ja dzisiaj do siebie napisze, ja tak lubie dostawac maile !
Jak bedzie cos ciekawego w tym mailu ktorego dostane od siebie to si z Wami podziele !
MalgorzataSz1 2014.01.02 17:36
Szalona kobieta!
lectrice (gość) 2014.01.02 17:55
No wcale nie taka szalona, napisala mi same nudziarstwa, bzdety i nawet nie mam o czym z Wami poplotkowac ...
Mam nadzieje, ze nie przeczyta tego komentarza bo sie jeszcze obrazi....
MalgorzataSz1 2014.01.02 18:30
Lectrice

Znowu za dużo pomidorów. Może kupuj po jednym opakowaniu a nie od razu dwa.
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.02 18:49
Lectrice
ja wiem co tam będzie , hodowla byczków, a potem będziesz sama siebie poprawiać :-)
znamy Cię znamy ...
lectrice (gość) 2014.01.02 18:55
Sklep z TYMI pomidorami jest troszke daleko i dlatego, jak juz sie tam znajde to staram sie kupowac wiecej... pzezorny zawsze uberpieczony...
Juz troszke pojadlam, poziom bromu wyraznie mi sie podniosl i jestem na etapie pozytywnych decyzji.
Otoz doszlam do wniosku, ze juz wiecej nie bede do siebie pisac ! Przeczytalam komentarz, ze to niby bzdury i nudziarstwa no i sie obrazilam !
Czlowiek probuje byc mily i utrzymywac wiezy epistolarne, a i tak go nie doceniaja !
Jak nie to nie.
Mam nadzieje, ze ty bedziesz miala wiecej szczescia, uwazaj mimo wszystko co do siebie piszesz, zeby cie adresatka twoich listow nie objechala tak jak mnie !

Ciesze sie, ze nie musze juz siebie znosic w postaci autorki listow, zostala mi tylko to osoba w lazienkowym lustrze, ona tam zawsze jest, kiedy jestem w lazience !!! Nie wiesz czy mozna sie jej jakos pozbyc ? Jestem otwarta na wszelkie rady i porady.
Jesli macie podobne problemy to chetnie wyslucham...

lectrice (gość) 2014.01.02 18:57
Rzeczywiscie, co ja zrobilam, jak juz nie bede do siebie pisac to nie narodzi sie cale stado bykow !!!
No trudno, to wina tej w lustrze lazienkowym !!!!
MalgorzataSz1 2014.01.02 19:01
Kochana Lectrice

Epistolarne więzi nie są takie złe. Wyrażenie siebie w postaci listu do samego siebie może być formą oczyszczenia umysłu. Formą przelania na papier bądź klawiaturę wszystkich swoich frustracji jeśli się takowe posiada, a nie ma komu się z nich zwierzyć. Papier jest cierpliwy i wszystko przyjmie.
A co do lustra, to powiem Ci, że ja rzadko kiedy w nie spoglądam. Korzystam tylko z takiego małego jak robię makijaż. Jedyna rada dla Ciebie w tej kwestii to zasłonić je ręcznikiem. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.02 19:06
Lub stłuc, ale raczej tego nie rób, to ponoć pech na siedem lat , choć ja tam nie jestem przesądna, kup farbę w sprayu, najlepiej czarną i po kłopocie.
MalgorzataSz1 2014.01.02 19:16
Aniu

Teraz widzę jak ciężko u mnie z kreatywnością. Na farbę w sprayu nigdy bym nie wpadła. :D :D :D
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.02 19:21
nie jest tak źle, ręcznik to też dobry pomysł, zwłaszcza jak chce się jeszcze korzystac potem z tego lustra :-)
Kasia (gość) 2014.01.02 19:32
Mimo, że Marek źle postąpił i że jest świnią to zaczynam mu trochę współczuć . Oczywiście nie zamierzam go tu niczym usprawiedliwiać. Szkoda mi tylko Uli. Na pewno rany szybko się nie zagoją po tym co jej zrobił, a może nawet w ogóle się nie zagoją. Ona ledwo co zdołała mu na nowo zaufać, wybaczyła a tu taki pech i to w dniu zaręczyn. Jestem ciekawa czy Ula i Marek jeszcze się spotkają i w jakich okolicznościach to nastąpi.
Sprawa tajemniczej Magdy rozwiązana ;) Coś mi się wydaję, że Ula już niedługo u niej zamieszka, ale to tylko moje domysły. Pozdrawiam serdecznie ;)
MalgorzataSz1 2014.01.02 19:53
Kasiu

Nie powinnaś Markowi współczuć, bo to dorosły facet, który zachował się jak gówniarz. Ula z całą pewnością będzie długo leczyć rany. A z Magdą oczywiście zamieszka. To dla obu będzie idealne rozwiązanie.
Cieszę się, że wpadłaś i zostawiłaś komentarz.'
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
ADRIANCREVAN 2014.01.02 20:10
dodałam jeden krótki rozdzialik o Adrianie, byś się o niego nie martwiła, bo nie wiem czy jutro do popołudnia znajdę czas :-)
Gośka (gość) 2014.01.02 20:50
Pierwsza myśl po przeczytaniu? "I zamieszkają razem, we dwie". A może mnie zaskoczysz?! Czekam do niedzieli. Na pewno tutaj zajrzę.
Zdjęcia to bardzo fajny pomysł.
Czytając o przekopanym dworcu w Katowicach powróci wspomnienia.
Czekam na więcej.
MalgorzataSz1 2014.01.02 20:57
Gosiu

Pierwsza myśl zawsze najlepsza. Nie zaskoczę Cię, bo tak właśnie to sobie wymyśliłam. Jeśli znasz Katowice, to na pewno wiesz w jakim rejonie mieszka Magda i Ula. Z nim wiążę też następny rozdział.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2014.01.02 22:57
Waham sie miedzy tym recznikiem a farba w sprayu bo moze jednak nie rozwale mojego lustra, no chyba ze ta po drugiej stronie mnie juz zupelnie wkurzy !
No ale gdybym sie zdecydowala na rozwalenie lustra doprowadzona do stanu wysokiej nerwowosci przez te w lustrze i bylaby to ewidentnie jej wina, to kto bedzie mial siedem lat przechlapane ? Ja czy ona ?
Do jutra wstrzymam sie od ostatecznych gestow, moze cos innego doradzicie, a moze sie cos przysni mimo braku kwiatkow i serduszek tam gdzie wiecie.
Natalia (gość) 2014.01.02 22:59
No proszę, od razu widać że doskonale znasz to miasto. Nie przypominam sobie byś wcześniej przywiązywała tak ogromną uwag do opisu miejsc, nazw ulic i hoteli. Mogę się mylić, niestety do tej pory nie było mi dane wszystkiego przeczytać. Jest to dobra reklama Katowic, aż chce się jechać.
Pięknie to wszystko opisujesz, już nawet zapomniałam, że jest to retrospekcja. Moim skromnym zdaniem będzie to jedno z lepszych Twoich opowiadań, ale nie wiem, to dopiero początek. Ula wydaje mi się być tutaj taką zdecydowaną kobietą, która cierpi, ale stara się nie pokazywać tego aż tak, jak Ula z serialu. Natomiast jeśli chodzi o Marka to póki co pozostawię jego postać bez komentarza. Wypowiem się po kolejnym rozdziale, może moja opinia o nim się polepszy, bo póki co to nie lubię faceta.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie http://imponssible.blogspot.com/ :)
miki (gość) 2014.01.02 22:59
Nie wieżę że Marek kocha Ulę,jak się kocha tak się nie postępuje.Myślę że tak naprawdę Marek nie potrafi kochać nikogo,po prostu nie wie co to miłość.Od zawsze nie musiał się o nic starać ,zawsze wszystko dostawał za darmo,w dalszym ciągu jest małym chłopcem który uważa że wszystko mu się należy.Do tej pory z wszelkich opresji albo ratowali go rodzice,albo było mu to po prostu wybaczane.Mam nadzieje że teraz będzie inaczej bo takiego świństwa nie da się tak łatwo wybaczyć.Nie wiem czy taki facet w ogóle potrafi zmądrzeć,mam nadzieje że tak.
MalgorzataSz1 2014.01.03 11:24
Natalio

Nie wiem, czy czytałaś moje wcześniejsze opowiadania, ale ja zawsze przywiązuję uwagę do miejsc, w których umieszczam swoich bohaterów. Przed napisaniem takiego opowiadania dobrze się przygotowuję korzystając z możliwości google, jeśli nie znam miejsca, które chcę opisać.
Jednak w większości tych opisanych byłam i miałam możliwość trochę je poznać. Katowice to moje naturalne środowisko. Tutaj chodziłam do szkoły średniej i tutaj pracuję.
To dlatego z taką łatwością przychodzi mi opisywanie jego zakątków. Zdjęcia wstawiłam głównie po to, żeby Ci którzy nie znają stolicy Śląska mieli choćby mgliste wyobrażenie o niej.
Nie wiem, czy będzie to jedno z lepszych moich opowiadań, bo nawet trudno je tak nazwać. Jest krótkie i liczy zaledwie pięć rozdziałów, choć one same są dość obszerne.
W antypatii do Marka nie jesteś osamotniona, bo większość tak ma przeczytawszy te dwie części. Może później zmienisz zdanie?


miki

Marek z całą pewnością Ulę kocha, ale jest podatny na pokusy. Przecież kiedy był z Pauliną też miał takie ciągoty. Nadal siedzi w nim chłopiec, którego ciągnie do psot i głupich zachowań. Oczywiście to co zrobił trudno nazwać psotą, bo jest ewidentną zdradą.
Marek się zmieni zapewniam Cię. Zmieni go tęsknota i właśnie miłość do Uli.

Bardzo dziękuję Wam dziewczyny, że przeczytałyście i zostawiłyście komentarze.
Serdecznie obie pozdrawiam. :)
ADRIANCREVAN 2014.01.03 14:04
jedziemy dalej z tym koksem :-)
zapisałam w pracy pół zeszytu, bo nie miałam laptopa, teraz muszę przepisywać , a Ty poczytaj kolejny rozdział :-))
Natalia (gość) 2014.01.03 21:37
Gosiu,
Chyba źle się wyraziłam. Nie chodziło mi o to, że wcześniej nie przywiązywałaś wagi do miejsc w których umieszczasz bohaterów, chodziło mi raczej o to, że teraz zauważyłam dużo więcej opisów miejsc i nazw ulic.
Mam nadzieję, że polubię Marka, przecież zawsze był moją ulubioną postacią :)
MalgorzataSz1 2014.01.03 21:50
Natalio

Nie ma o czym mówić. Rzeczywiście chyba źle Cię zrozumiałam. A katowickie nazwy ulic mogłabym wymieniać z pamięci, bo przed oczami mam plan miasta. Ha, ha, ha.
W tym opowiadaniu nie skupiam się na przemianie Marka, chociaż ta gdzieś w nim bez wątpienia zachodzi. Raczej opisuję perypetie Uli tu na Śląsku, chociaż osoby Marka nie pominę.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
ADRIANCREVAN 2014.01.04 09:36
na dzień dobry , do kawy jeden rozdzialik,
bo muszę pędzić na zakupy, baterie w myszce bezprzewodowej do laptopa padły..
a w mojej głowie aż roi się od pomysłów..
trzeba je uwolnić..
miłego dnia Małgosiu !
lectrice (gość) 2014.01.04 14:45
Do kawy ? A ciasteczka gdzie ?
MalgorzataSz1 2014.01.04 14:48
Lectrice

Chętnie zjadłabym i ciasteczka, ale wiesz, że mi nie wolno. Zostaję przy pomidorach. :)
kawi ;) (gość) 2014.01.04 15:02
Smutna notka. Bardzo żal mi Uli. Cierpi. Dobrze, że uciekła. Przynajmniej Warszawa nie przypomina jej o Dobrzańskim.
On żałuje, ale czy to ma teraz jakieś znaczenie? Skrzywdził nie tylko ją, ale również Józefa, Jaśka i co gorsza małą Beatkę.
Ula znalazła bratnią duszę w Katowicach. Mam nadzieję, że ta znajomość będzie obfitowała w same pozytywy.
Jestem zachwycona tą notką, jest naprawdę cudowna!
Czekam z niecierpliwością na kolejną część.
Serdecznie pozdrawiam :)
MalgorzataSz1 (gość) 2014.01.04 15:16
Nie wiem dlaczego i co się dzieje, ale nie mogę się zalogować na własnym blogu. Jeśli jutro tak będzie, to istnieje realne zagrożenie, że rozdział się nie ukaże. Oby nie musiało do tego dojść.

Kawi

Znajomość z Magdą będzie naprawdę czymś pozytywnym dla Uli. To jej przyjazna dusza i dobrze się rozumieją. Marek już od tej pory będzie tylko żałował i nie będzie się mógł pogodzić z tym, że przez swoje durne zachowanie stracił miłość swojego życia.
Wielkie dzięki, że wpadłaś. Jeśli jutro nie będzie problemu z zalogowaniem się, to już dzisiaj zapraszam Cię na trzecią część. Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
kawi ;) (gość) 2014.01.04 15:31
Tak w ogóle to mam nadzieję, że Ula pogodzi się z Markiem...
Bo w którymś z komentarzy wyczytałam, że w tym opowiadaniu skupisz się na przygodach Uli w Katowicach.
Ale oczywiście mogłam coś źle zrozumieć, więc mam nadzieje, że mi to wytłumaczysz :)
Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 (gość) 2014.01.04 15:57
Kawi

Z całą pewnością opowiadanie skończy się szczęśliwie. Rzeczywiście skupiam się na Uli, ale nie pomijam też Marka. Staram się na bieżąco informować czytelnika, co porabia Dobrzański. Nie będzie więc tak, że nic o nim nie wiemy. :)


ADRIANCRAVEN

Aniu potrafisz się zalogować na swoim blogu? Interia i u mnie się rozszalała i nie rozumiem dlaczego nie pozwala się zalogować.
ADRIANCREVAN 2014.01.04 16:37
zalogowałam się , ale nie wiem czy pamiętasz , ze niejednokrotnie była odwrotna sytuacja , Ty sie logowałaś ja nie mogłam, takie uroki interii , niestety , a jak juz się zalogowałam to wrzuce co nie co :-) bo zaraz do pracy pylam, Moze wieczorem się uspokoi ?
buziale
MalgorzataSz1 2014.01.04 17:07
Teraz zalogowałam się dwukrotnie więc może nie będzie tak źle. Mnie po raz pierwszy zdarzyło się coś takiego.
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.04 17:15
ja mam tak czesto, wrzuciłam notke , spadam do pracy ..'
na razie :-)
MalgorzataSz1 2014.01.04 17:18
A ja już przeczytałam i skomentowałam. :)
lectrice (gość) 2014.01.04 18:03
Jak sie nie mozsz zalogowac to dawaj na POCZTE, badz co badz kochamy poczte (do tego stopnia, ze pisujemy do lustrzanego odbicia....).
MalgorzataSz1 2014.01.04 21:10
Już w porządku Lectrice. To był chyba przejściowy problem, a przynajmniej taką mam nadzieję.
marit (gość) 2014.01.04 21:14
Wszyscy krytykują postępowanie Marka,,a kto miał kierować jego życiem,uczyć go dobra,zła,co wypada,co tonie. Niania? Chyba nie do tego została zatrudniona.Z kogo brał przykład i wzór doskonałości? Oczywiście z tatuśka.Jak ma szanować,pielęgnować kobiety,miłość, skoro całe swoje przyszłe życie miał wyłożone na złotej tacy .Niczego mu nie brakowało,a Ula doświadczyła miłóści rodzinnej tej której on tego nie miał,a gdzie szukał ? Na złotej tacy podawanej codzienne pod nos. Klaudia - czego doświadczyła od młodych lat,tego co miał Marek? Dawała bo miała w przyjemność i krzywdziła wszystkich bez względu na to czy znała czy nie,czy to się podoba czy nie.Odpłacała wszystkim pięknym za nadobne,mściwością i nienawiścią. A,że trafiła na miękkie serce wykorzystała to ze wzmocnioną premedytacją nie dają szczęścia innym,nie mając jej sama. Nie chciałabym,aby Ula cierpiała dalej / co przewiduje jej pani w dalszych odcinka/ ona właśnie powinna być kochana i dopieszczana właśnie przez Marka,on powinien szukać jej ,zatrudniając detektywów ,aby ja odnaleźli i udowodnić jej,że to co zrobił było ostatnią haniebną rzeczą w ich przyszłym wspólnym pożyciu,bo nigdy ich miłość nie zostanie w pełni doceniona i uszanowana tak jak powinna / może ciąża tego dokona/ .Klaudia powinna z opowiadania zniknąć raz na zawsze.Cierpienie jest gorsze od zdrady,to gorycz serca.Pozdrawiam i czekam na cd.
MalgorzataSz1 2014.01.04 21:36
marit

Cieszę się, że reprezentujesz stanowisko wobec Marka zupełnie inne od większości tutaj. Jego czyn był naganny, ale faktycznie można to tłumaczyć tym, że był rozpieszczonym jedynakiem, który wszystko dostawał bez wysiłku i starań. To Twoje stanowisko bardzo podobne jest do opinii wyrażonej przez Lectrice. Ona uważa niemal identycznie. Myślę też, że nie mylisz się co do Klaudii. Ona już wkrótce zniknie z życia Dobrzańskiego.
Zapewniam Cię, że cierpienie Uli na pewno się skończy, bo uświadomi sobie wiele istotnych rzeczy, których na razie nie będę zdradzać.
A jutro zapraszam Cię serdecznie na trzeci rozdział tej historii i bardzo dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2014.01.05 00:26
Marit
Bardzo sie ciesze, ze ktos ma podobnez zdanie , ja tez bronie Mareczka. Troce z przekory, troche dlatego, ze jest tym "zlym" a zupelnie nie lubie czarnego i bialego , uwielbiam szarosci...
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.05 10:34
wstałam, kawę zrobiłam, wrzuciłam kolejny rozdział i ..
liczę na Ciebie, dziś niedziela..
miłego dnia !
marit (gość) 2014.01.14 16:43
Pani Małgosiu i Lectrice.bardzo dziękuje za pozdrowienia i opinię o moich spostrzeżeniach. Z wieloma osobami nie zgadzałam się z poprzednimi wypowiedziami,ale każdy z nas inaczej patrzy na życie postępowanie,miłość i rozczarowanie. Faceci to takie małe zwierzaczki, które popełniają jeszcze gorsze błędy, aniżeli dzieci w przedszkolu.Musimy zawsze dawać im tak i sobie drugą,a nawet trzecią szansę.No cóż my ich kochamy.Czekam na cd.Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz