Łączna liczba wyświetleń

15380497

środa, 7 października 2015

"JEŚLI KIEDYŚ SIĘ SPOTKAMY..." - rozdział 3

 

05 styczeń 2014
ROZDZIAŁ 3

W poniedziałkowy poranek wszedł do firmy rozdrażniony i niewyspany. W nocy tłukł się po mieszkaniu jak nomen omen Marek po piekle, nie mogąc sobie darować tej głupoty. Myślał też o Uli. Jak bardzo ją zranił, chociaż już po tym pokazie zapewniał ją, że zawsze będzie z nią szczery i nigdy nie dopuści, by kolejny raz miała przez niego płakać. Nie dotrzymał słowa. Tak bardzo pragnął być teraz przy niej. Objąć ją mocno i zetrzeć z jej oczu łzy. Wiedział, że gdyby nawet miał możliwość zbliżenia się do niej, ona nie dopuściłaby go do siebie na odległość mniejszą niż metr. Sebastian miał rację. Tą zdradą pogrzebał na wieki swoją szansę na szczęście. Przysiągł sobie, że już nigdy nie spojrzy na żadną kobietę i już żadnej nie ulegnie.
Wysiadł z windy i ze spuszczoną głową pomaszerował wprost do swojego gabinetu. Miał świadomość, że wszyscy już wiedzą o jego wyczynie. Przecież większość była na przyjęciu.
Sekretariat świecił pustkami. Wszedł do pokoju i stanął jak wryty. Na kanapie w nonszalanckiej pozie siedziała Klaudia Nowicka i na jego widok uśmiechnęła się do niego od ucha do ucha.
- Witaj prezesie.
- Co ty tu robisz? O ile przypominam sobie ojciec wyrzucił cię z roboty. Nie powinnaś teraz od Sebastiana odbierać swojego zwolnienia dyscyplinarnego? - Podeszła do niego kocim krokiem chcąc mu zarzucić ręce na szyję. Odsunął się i złapał je wykręcając tak mocno, że aż wrzasnęła. – Ręce precz ode mnie – wysyczał. Rozmasowała bolące nadgarstki.
- Marco nie gniewaj się – zrobiła przymilną minkę. – Przyszłam cię prosić, żebyś wstawił się za mną u twojego ojca. Gdzie ja teraz zdobędę jakiś kontrakt? – Roześmiał się pogardliwie.
- Kontrakt? Ty chyba naprawdę niewiele usłyszałaś z tego, co mówił wczoraj mój ojciec. Jeśli rzeczywiście tak jest, to czytaj mi z ust. Żadnego kontraktu nie będziesz miała już nigdy. On nie odpuści i zrobi wszystko, byś nigdy nie wyszła na wybieg. Lepiej zacznij szukać sobie innej roboty.
- I po tym wszystkim, co nas łączyło pozwolisz mi tak po prostu odejść?
Popatrzył na nią tak, jakby widział ją po raz pierwszy.
- Ty istotnie jesteś taka głupia jak twierdzi moja matka. Czy ty nie rozumiesz co zrobiłaś? Myślisz, że to był świetny żart z tym zaciągnięciem mnie do łóżka? Zrobiłaś to z premedytacją. Jak tylko przyszłaś na przyjęcie już miałaś w głowie taki plan. Do teraz nie mogę uwierzyć, że dałem się tak podejść, że byłem takim idiotą. Zniszczyłaś mi życie, rozumiesz, a ja jeszcze ci w tym pomogłem? Co za kretyn ze mnie. Przyczyniłaś się do tego, że kobieta, którą kocham, uciekła ode mnie i nawet nie wiem, gdzie jest. Zapewniam cię, że w podobny sposób zniszczę twoje życie. Zrobię absolutnie wszystko, żebyś skończyła na myciu kibli w miejskim szalecie. Nie dopuszczę, żebyś nadal miała łazić po wybiegu. A teraz wynoś się stąd i nie waż się przychodzić tutaj nigdy więcej, bo następnym razem nie będę już taki miły i osobiście wywalę cię na zbitą twarz.
Przestraszyła się go. Nigdy nie widziała go w takim stanie. W panice pozbierała swoje rzeczy i wybiegła z gabinetu.
Usiadł za biurkiem i ukrył w dłoniach twarz. Musiał się uspokoić. Usłyszał jakąś krzątaninę w sekretariacie. Domyślił się, że Violetta przyszła. Zapukała do drzwi i wsunęła przez nie głowę.
- Cześć prezesie. Kawy chcesz?
- Bardzo i może jeszcze jakąś tabletkę od bólu głowy.
- To może ja skoczę do apteki po całe opakowanie, bo myślę, że od jednej to ci nie przejdzie.
Wyczuł ironię w jej słowach.
- Zrób jak uważasz - powiedział cicho. - Możesz nawet kupić całe opakowanie cyjanku. On z pewnością będzie najbardziej skuteczny.
Zażyłby go chętnie i raz na zawsze rozwiązał wszystkie swoje problemy. Uli nie ma i już nigdy nie będzie. Nie wyciągnie jej na spacer do parku ani na zapiekanki. Nie zatopi się w spojrzeniu jej pięknych, dużych, chabrowych oczu, które patrzyły na niego zawsze z miłością. Nie przytuli się już do jej ust ciepłych, pełnych i soczystych. Kartka od niej i ten pierścionek pozbawiły go wszelkich złudzeń. – Od teraz jesteś sam i pozostaniesz już sam na swoje własne życzenie.
Przez cały dzień oprócz Violetty nie zajrzał do niego nikt. Nawet jego najlepszy przyjaciel trzymał się od niego z daleka. Zrozumiał, że wszyscy jak jeden mąż potępiają go za to, co zrobił. Oni kochali Ulę i stanęli po jej stronie. Nie dziwiło go to. Ona zawsze wywoływała na ich twarzach uśmiech i ciepłe uczucia zarówno wtedy, gdy była jego asystentką, choć może nie od samego początku, tak i później kiedy zajęła jego miejsce na fotelu prezesa. Zawsze miła, sympatyczna i łagodna, nigdy na nikogo nie podnosiła głosu, nie traktowała z wyższością i za to darzyli ją wielkim szacunkiem. On potraktował ją jak Paulinę. Różnica była tylko taka, że Paulina wybaczała mu zawsze. Ula wybaczyła mu raz i nie zrobi już tego nigdy więcej. Chciało mu się wyć. Spakował teczkę i umknął z biura schodami. Nie mógł znieść tych karcących spojrzeń swoich pracowników.

Pożegnała się wieczorem z panią Magdą obiecując jej kolejną wizytę. Polubiła od razu tę zażywną staruszkę i chyba z wzajemnością. Dukat przez cały wieczór nie schodził jej z kolan poddając się z lubością pieszczotliwie gładzącym go dłoniom. Zaproponowała, że dopóki nie znajdzie zatrudnienia może przychodzić każdego ranka i wyręczać Magdę w spacerach z psem. Mogłaby robić jej również zakupy. Kobieta przyjęła jej pomoc z wdzięcznością i ze łzami w oczach.
- Dziękuję Ula. Nie sądziłam, że będzie mi dane poznać tak dobrą i wyrozumiałą osobę. Jesteś wspaniałym człowiekiem.
Następnego dnia rano, tuż po śniadaniu zapukała do drzwi Kolskiej. Usłyszała radosne szczekanie Dukata i uśmiechnęła się. Po chwili drzwi otworzyła jej nowo poznana przyjaciółka i wpuściła ją do środka.
- Dzień dobry. Dobrze pani spała?
- Ja już nie sypiam dobrze moje dziecko, ale dzisiaj nie budziłam się tak często jak zwykle. To chyba dzięki świadomości, że poznałam ciebie. Mam prośbę. Tu niedaleko za kościołem jest apteka. Mogłabyś tam pójść? Mam recepty do wykupienia. Dzwoniłam już tam dzisiaj i leki są przygotowane. Głównie chodzi o insulinę, bo tej zaczyna mi brakować. Kup też po drodze pieczywo i mleko. To wszystko. Nie będzie ci za trudno z psem? Można go uwiązać pod sklepem.
- Poradzę sobie. Na pewno. Dla siebie też muszę zrobić zakupy.
Najpierw pozwoliła wybiegać się psu. - Jak się zmęczy nie będzie przynajmniej tak ciągnął smyczy – pomyślała. Wracając odebrała leki i zrobiła zakupy. Zaopatrzyła się też w kolejną porcję gazet chcąc prześledzić ogłoszenia o pracy.
Kiedy wróciła, na stole pachniała już aromatyczna kawa, a obok stał talerzyk z herbatnikami. Pomogła wypakować siatki i usiadła przy kuchennym stole. Rozłożyła gazety.
- Pomoże mi pani? Może pani będzie miała więcej szczęścia niż ja?
- A czego szukamy?
- Najpierw pracy. Może potrzebują kogoś z wykształceniem ekonomicznym w banku, lub jakiejś innej instytucji?
Zagłębiły się w prasę. W pewnym momencie Kolska wzięła w dłonie jeden z kolorowych magazynów i oniemiała. Z okładki uśmiechała się do niej Ula i stojący obok niej niezwykle przystojny mężczyzna. Niepewnie spojrzała na nią, ale ta pogrążona była w lekturze ogłoszeń. Zaczęła czytać. Dowiedziała się o zaręczynach i przyczynie ich zerwania. Zrozumiała skąd w Uli tyle smutku, który wyziera z jej ładnych, niebieskich oczu.
- Ula…, spójrz – powiedziała cicho i podsunęła jej magazyn pod nos. Cieplakówna zerknęła i zamarła. Wstrząsnął nią szloch. Kolska wstała i podeszła do niej przytulając ją do siebie.
- Nie płacz – mówiła gładząc ją po głowie. – To było podłe zrobić coś takiego narzeczonej i to jeszcze w dniu zaręczyn. Ja wiem jak to boli, choć moje doświadczenia są zupełni inne. To minie. Zobaczysz. Najważniejsze, to nie zadręczać się. Jestem pewna, że ten człowiek bardzo żałuje teraz swojego postępku, a ty musisz być silna. Koniecznie trzeba znaleźć tę pracę. Zajmiesz się nią i nie będziesz myślała o przykrych rzeczach. Głowa do góry moje dziecko. Jesteś młoda i życie przed tobą. Ono zawsze niesie niespodzianki i oby tobie przyniosło tylko te najlepsze.
Następnego dnia przyszły jej dokumenty przesłane przez Alę. Zadzwoniła dziękując jej za nie i poinformowała, że już ostatni raz dzwoni z tego numeru, bo właśnie wybiera się po nowy. Wprawdzie Marek nie bombardował ją SMS-ami, ani połączeniami tak jak za pierwszym razem, ale i tak chciała zmienić numer na wszelki wypadek. On nie zadzwonił ani razu. Nie próbował nawet skontaktować się z nią. Wiedziała od ojca, że był w Rysiowie i przepraszał. I co jej po takich przeprosinach? Stało się coś kompletnie nieodwracalnego, a ona chciała jak najszybciej o tym zapomnieć.
- Nie uwierzysz – mówiła Ala. – On całkowicie odseparował się od wszystkich. Przychodzi rano do pracy i jeśli nie ma spotkań na mieście, nie wyściubia nosa z gabinetu. Nawet Sebastian potępia go za to, co ci zrobił i w ogóle tam nie zagląda. Został sam jak palec. To przykre, ale zasłużył sobie na to.
- Ala, ja nie chcę o nim nic wiedzieć. Ten człowiek przestał dla mnie istnieć. Ze wszystkich sił staram się wymazać go z mojej pamięci. Nie opowiadaj mi o nim, proszę. To zamknięty i bolesny dla mnie temat.

Kilka dni później poszła jak zwykle do Magdy. Ta otworzyła jej drzwi bardzo podekscytowana.
- Chodź, chodź prędko. Znalazłam ogłoszenie „Stalexportu”. To ci, co mają te dwa bliźniacze wieżowce przy Mickiewicza. Miałabyś dwieście metrów do pracy i nie musiałabyś dojeżdżać. Spójrz, – rozciągnęła przed Ulą gazetę – poszukują zastępcy dyrektora finansowego. Spełniasz wszystkie wymagania. Koniecznie musisz do nich zadzwonić i umówić się na rozmowę. Dzwoń – podsunęła jej telefon.
Ula wybrała numer i rozmawiała przez chwilę z jakąś kobietą. Po skończonej rozmowie uściskała Kolską i powiedziała.
- Chyba mam szansę. To ma być konkurs. Jutro mam przyjść na dziesiątą z dokumentami. Przygotuję sobie wszystko. Nie mam przecież nic do stracenia, prawda?

Nieco onieśmielona weszła do jednego z budynków. Podeszła do kobiety stojącej za ladą recepcji i zapytała o rozmowy kwalifikacyjne. Przedstawiła się, a recepcjonistka natychmiast wykonała telefon mówiąc do kogoś po drugiej stronie, że przyszła pani Cieplak.
- Proszę wjechać windą na czwarte piętro. Pokój czterysta osiem.
Znalazła go. To był sekretariat. Przed nim siedziały trzy osoby. Podała sekretarce teczkę z dokumentami i usiadła na wskazanym przez nią krześle. Była spięta, ale powtarzała sobie, że nie może niczego zawalić. Będzie odpowiadała jasno i rzeczowo na zadawane pytania.
Po niespełna dwóch godzinach została na korytarzu sama. Wreszcie wezwano ją. Weszła do elegancko urządzonego gabinetu. Za szklanym stołem siedziało trzech mężczyzn. Jeden z nich wstał i podszedł do niej z wyciągniętą dłonią. Przywitał się z nią po angielsku. Nie sądziła, że w tym języku będą prowadzone rozmowy. Nie uprzedzono jej. A może tu właśnie tkwił haczyk? Uśmiechnęła się do mężczyzny i odpowiedziała mu płynną angielszczyzną.
- Proszę spocząć – wskazał jej fotel – i opowiedzieć nam coś o sobie, a także o dotychczasowym przebiegu pracy zawodowej.
Opowiadała dość długo na przemian po angielsku i niemiecku, bo i w tym języku do niej zagadano. Mówiła, że w F&D pełniła funkcję dyrektora finansowego, a potem prezesa. Pytano, dlaczego stamtąd odeszła. Zapewniła, że nie z powodów zawodowych, a osobistych. Sprawdzano również jej wiedzę dotyczącą finansów i spraw ekonomicznych. W końcu powiedziano jej, że oddzwonią i poinformują ją o efektach tej rozmowy.
Wyszła z mieszanymi uczuciami. Nie miała pojęcia, czy poszło jej dobrze, czy źle. Nie potrafiła tego ocenić. Wprost ze Stalexportu poszła do Magdy. Musiała uspokoić emocje, a staruszka miała na nią dobry wpływ.

Zadzwoniono dopiero w następnym tygodniu. Przeproszono, że tak długo to trwało i powiedziano jej, że została przyjęta. Miała stawić się do pracy od pierwszego września. Jak na skrzydłach poleciała na Zabrską.
- Udało się pani Magdo! Udało! Zaczynam od pierwszego. Teraz powinnam tylko znaleźć szybko jakieś lokum, bo rezerwację hotelu mam do ostatniego sierpnia. Nareszcie zaczyna się dobrze układać. Tak się cieszę.
- I ja się cieszę Ula. Usiądź, bo muszę ci coś powiedzieć. – Położyła swoje spracowane dłonie na dłoniach Uli. – Posłuchaj. Pomyślałam, że nie musisz szukać mieszkania. Ja mam tu tyle miejsca. Dwa pokoje stoją zupełnie niewykorzystane. Mogłabyś je zająć. Podzielimy się kosztami za media, bo nie będę od ciebie brać pieniędzy za wynajem. Wystarczy, że wyjdziesz z psem i czasem zrobisz mi jakieś zakupy. Pokochałam cię dziecko jak swoje własne i nie chciałabym się z tobą rozstawać. Proszę cię, zgódź się. - Po jej pomarszczonych policzkach płynęły łzy. Zaskoczona tą propozycją Ula wpatrywała się w jej szklące, naznaczone zaćmą oczy.
- Kochana pani Magdo…, bardzo mnie pani zaskoczyła. To dla mnie idealne rozwiązanie, ale boję się, że sprawię pani swoją osobą tylko kłopot.
- Kłopot? Jesteś najmilszą osobą jaką znam i najlepszą. Jaki ty możesz sprawić mi kłopot? To prędzej ja tobie go przysporzę. Od czterdziestu lat tkwię tutaj sama jak palec. Nie mam żadnej rodziny. Chociaż ty bądź jej namiastką.
- No dobrze… Bardzo dziękuję. W takim razie jutro rano wymelduję się z hotelu i przyniosę swoje rzeczy. – Kolska popatrzyła na nią z wdzięcznością.
- Dziękuję ci Ula. Jesteś najlepsza. – Uśmiechnęła się. – Marek też to zawsze powtarzał.

Przeprowadziła się. Dawno nieużytkowane pokoje należało posprzątać. Zabrała się do tego z wielką ochotą. Pomyła okna i podłogi nie tylko u siebie, ale i w całym mieszkaniu. Rzeczywiście było wielkie. Na dziewięćdziesięciu metrach rozmieszczone były trzy pokoje, duża kuchnia, równie duża łazienka, długi przedpokój i schowek mogący też posłużyć za niewielką spiżarnię. Zmęczona, ale szczęśliwa z zapałem zajadała jarzynową zupę przygotowaną przez Magdę i rumiane naleśniki z dżemem.
natagirlblue 2014.01.05 12:31
Jak dobrze czase powrócić do Uli Cieplak w pogniecionych, czerwonych okularach, jej pierogów, Violetty Kubasińskiej przez V i 2 t :D i jej cudownych haseł "Ula! Wyglądasz, jak śmieć na chorągwi" :D ojj bede stałym czytelnikiem , pozdrawiam serdecznie :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.05 12:34
dziś to ja mam problemy by się zalogować :-)
włsnie wróciłam, kawa i nowy rodział u Ciebie to od razu miły dzień ..
Bardzo ciekawie sie dzieje..
choć nie ejstem pewna tego, czy Ulka dobrze robi odcinająć się tak od Marka
popełnił karygodną rzecz , fakt..
ale serce nie sługa.
rozumiem ją , i popieram, sama nie wiem jka bym się zachowała w takiej sytuacji
to takie upokorzenia dla kobiety, taki ogromny cios dla zakochanego serca, ale właśnie dlatego tak mnie dziwi jej postawa
ponoć: " miłość wszystko wybacz " a skoro Ulka kocha go szczerze
ja na jej miejscu biła bym się z myślami
czytałaś " Samotność w sieci " ?
tam jest taka fajna scenka jak rozum rozmawia z sercem ..
i w takich wypadkach jak ten rozum zawsze będzie innego zdania niż serce,
pytanie czym pokieruje się nasza Ulka ?
a co do Marka,
jakoś tak ..
może ta izolacja i samotnośc mu pomoże ?
pamiętasz co zrobiła Agnes , kiedy pierwszy raz Adrian ją zostawił ?
też się odizolowała, czasami taka samotność pomaga zrozumieć wiele spraw ..
życzę Ci udanej niedzieli
Ania
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.05 12:36
PRZEPRASZAM za połknięte literko, ale pisałam szybko , by mi myśl z głowy nie uciekła :-)
Lectrice się ucieszy z tych moim byczków ..
:-))))
lectrice (gość) 2014.01.05 12:41
"On nie zadzwonił ani raz." - ja bym dala "ani razu"

"Jutro mam przyjść na dziesiątą razem z dokumentami" - razem to z kims, a nie z czyms, nie lepiej : Jutro mam przyjść na dziesiątą i przyniesc dokumenty." Albo : "Jutro mam rozmowe o dziesiatej, mam przedstawic dokumenty.
Albo jeszcze prosciej : "Jutro mam przyjść na dziesiątą z dokumentami."

No ichyba mialam racje, ze po raz pierwszy nalalo sie Markowi w uszy... Teraz zachowuje sie jak desperat, traci nadzieje, odczuwa dramat i beznadzieje sytuacji.
Wczesniej, przy pierwszym klamstwie, mial werwe by to naprawic bo nie czul sie winny na sto procent, wiedzial, ze ma atuty w reku i wystarczy tylko je umiejetnie przedstawic by Ula zmiekla.
Teraz nie ma nic na swoja obrone, bo glupota to nie argument.

Tylko jak oni maja sie spotkac jesli on jej nawet nie szuka ! Niech sie wezmie do roboty bo przegapi zupelnie wszystko...
To ich spotkanie bedzie przypadkowe?
Czy Ula nie jest troszke rozczarowana tym, ze on jej wcale nie szuka ? Nawet nie moze sie na nim wyzyc bo jego nie ma !

To ile w sumie beda osobno ? Opowiadanie zaczyna sie jak pani Magdy juz nie ma...

Czy Markowi nie pomylily sie troche role, on ma byc partnerem Uli, a nie "ochraniaczem", on nie jest starszym bratem od tuenia i wycierania lez ! On chyba stawial sie w pozycji tego bardziej doswiadczonego, silniejszego, moze troche zdobywcy, on mial otaczac piecze nad Ula bo ona taka wrazliwa... I moze dlatego zrobil co zrobil bo nie byli (chyba) na tym samym stopniu relacji... Bo jesli chce sie za wszelka cene bronic i chronic kogos to odsuwa sie od niego nieprzyjemne rzeczy, wystarczy, ze ten ktos sie nie dowie by byl szczesliwy... I chyba tak funkcjonowal Marek.
No i spadl z wysoka, musi dotrzec do niego, ze Ula to partnerka i trzeba grac czysto...


Katowice, insulina ... no co tu mamy jeszcze z prywatnego zycia ?

Dlugo sie mecze z tym komentarzem, nie chce sie wkleic !
lectrice (gość) 2014.01.05 12:41
Nareszcie !
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.05 12:42
ale jednak dałaś rady ..:-)
to dobrze, miłego dnia dziewczyny..
MalgorzataSz1 2014.01.05 13:19
natagirlblue

Bardzo się cieszę, że trafiłaś na mój blog, a jeszcze bardziej z komentarza. To właśnie z tego sentymentu do serialu powstały te wszystkie opowiadania i tylko należy się cieszyć, że tak bardzo zapadł w pamięć widzów i stał się niemal kultowy.
Mam nadzieję, że jeszcze nie raz uraczysz mnie miłym wpisem. :)

Aniu

Ula jest mocno zraniona. Na obecnym etapie stara się jak najszybciej zapomnieć o Marku, ale czy to będzie takie proste?
Na samym końcu z pewnością się dowiesz, czym będzie się kierować Ula, czy sercem, czy rozumem. Miłość nie zawsze wszystko wybacza, a jak będzie w tym przypadku - zobaczymy.
" Samotności w sieci " nie czytałam, a jedyną rozmowę serca z rozumem widziałam ostatnio na reklamach. Ha, ha, ha.
Jedno jest pewne, że rozum i serce mają zazwyczaj odmienne zdania.


Lectrice

"On nie zadzwonił ani raz." - to nie jest błąd i obie formy są poprawne. A jeśli chodzi o drugiego byczka, to zaraz postaram się go poprawić.

Markowi jest najzwyczajniej wstyd swojego postępku. Jakby mógł, to wsadziłby czapkę niewidkę, żeby uniknąć krytycznych spojrzeń pracowników i szeptów za plecami, ale tak się nie da, bo większość była na przyjęciu.
Nie będzie szukał Uli, ponieważ doszedł do wniosku, że ona już mu nie wybaczy i na zawsze zaprzepaścił szansę bycia z nią szczęśliwym. Ich spotkanie nie będzie przypadkowe, ale na ten temat nic więcej nie napiszę.
Zadałaś pytanie: "To ile w sumie będą osobno?" Chcę Ci tylko przypomnieć, że pod pierwszym rozdziałem sama trafnie napisałaś jak długo trwała ta rozłąka.
Lectrice, ja zawsze dodaję do opowiadań jakieś własne opisy mojego życia, lub doświadczeń. Katowice i insulina nie powinny Cię dziwić.

Dziewczyny
Bardzo dziękuję Wam za miłe komentarze i wszystkie cieplutko pozdrawiam życząc udanej niedzieli. :)
bewunia68 (gość) 2014.01.05 13:24
Żal mi obojga. Bardziej poszkodowana jest Ula, ale Marek i sobie zrobił krzywdę. Ciekawe, co teraz zrobi Dobrzański. Wszyscy się od niego odsunęli.
Będę czekać niecierpliwie na nowy rozdział.
Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2014.01.05 13:33
Bewuniu

Marek będzie się zapadał w sobie. On już wie, że popełnił największy, życiowy błąd. Zrobił coś, czego nie można już naprawić ani posklejać (przynajmniej on sam tak uważa). Ostracyzm przyjaciela i innych pracowników boleśnie się na nim odciśnie, co jeszcze bardziej uświadomi mu wielkość krzywdy, którą wyrządził Uli. Na pewno będzie w psychicznej rozsypce.
Wielkie dzięki za wpis. Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2014.01.05 14:44
Ja jako nie moge sie przekonac do tego "ani raz".
"Ani razu" znaczy "wcale nie, nigdy, zupelnie nie" i to pasuje do tego zdania :
"On nie zadzwonił ani razu."
"On nie zadzwonił nigdy."
"On zupelnie nie zadzwonił."
"On wcale nie zadzwonił."

Aby zatrzymac "ani raz" moze lepiej dodac slowko "jeden, bodaj".

"On nie zadzwonił ani jeden raz."

To tyle.

Zastanawiam sie, jesli sie nie spotkaja przypadkiem to znaczy, ze jednak ktores z nich swiadomie uczyni pierwszy krok... Tylko ktore ... Ula, zeby wreszcie pospac w spokoju ?

MalgorzataSz1 2014.01.05 14:47
Lectrice

Za dużo chcesz wiedzieć na raz. Pamiętaj, że czytasz od początku a nie od końca. Zostaw sobie rezerwę na małą tajemnicę.
Dla świętego spokoju poprawiam. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.05 14:51
To poczytaj, bo warto :-) 'mogę Ci pożyczyć bo mam swój egzemplarz :-) he he 'a film może widziałaś ? nie jest tak dobry jak ksiażka, ale który film jest ?
Co do Ulki , nie wątpie że postępuje prawidłowo. Ale to własnie moze nie jest dla niej najlepiej ..
liczę na Twą interwencję..
a Ulce dam czas na otrząśniecie sie z tego ciosu..
buziale, pędze bo Adrian mnie wzywa , może wieczorkiem coś wrzucę jak mi interia pozowli, bo teraz zajmuje się trudną rozmową Adriana z ..
e , nie
nie zdradzę
same poczytacie..
MalgorzataSz1 2014.01.05 15:05
Aniu

Może się zdziwisz, ale ja jestem teraz na etapie czytania "Igrzysk śmierci". Długo zbierałam się do lektury czegoś, co również dzieje się w świecie kompletnie abstrakcyjnym, chociaż jest jak najbardziej ludzki ten świat, chociaż nieco barbarzyński. Jak przeczytam, mam zamiar obejrzeć film. Nie jestem taka dobra, żeby skupiać się na kilku rzeczach na raz. To już nie te latka. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.05 15:14
nie dziwię się , ja ostatnio połykałam Dary Anioła w tępie zatrważajacym , a potem Inferno Dana Brovna :-)
Igrzysk nie czytałam, ale widizałam film,
:-) bardzo dobry.
MalgorzataSz1 2014.01.05 15:20
Książki są fenomenalne. Nie mogę się oderwać, bo wciągają jak magnes. Przeczytałam już dwa tomy i dzisiaj zabieram się za trzeci.
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.05 15:24
chętnie sama poczytam :-) jak już Adrianek spocznie na laurach, bo na razie pisze , piszę , piszę ..
:-)
miłego wieczoru kochana :-)
Amicus (gość) 2014.01.05 15:29
No i wreszcie Ula ma mieszkanie i pracę. A przede wszystkim przyjazną duszę u boku, której jak sądzę, będzie zaliczała nie tylko dach nad głową, ale i spokój duszy. Poniekąd dzięki temu artykułowi dowiedziała się już trochę o jej historii. Może list?
Marek zrezygnował. Poddał się chcąc zapewnić Uli spokój, pozwalając jej się od siebie uwolnić. Z jednej storny ma rację, że Ula na chciałaby słuchać jego przeprosin, ale czy mimo to nie powinien chociaż spróbować?
I bardzo dobrze, że wszyscy się od niego odcięli. Niech wie, że takie zachowania się potępia. Przyda mu się taka nauczka, żeby już mu nigdy nic głupiego nie strzelało do głowy i nie ranił wszystkich w koło.
Klaudia jest naprawdę pusta! Szkoda, że Mareczek pozbył się jej tak późno.
Dzięki Ci za tą część i niech już będzie czwartek, bo się wciągnęłam w tą historię na maxa.
Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2014.01.05 15:39
Amicus

Magda będzie dla Uli takim dobrym duchem, aniołem stróżem, pocieszycielką, ale też dobrym obserwatorem jej zachowań. To z pewnością odnajdziesz w czwartkowym rozdziale.
Marek nie ma już odwagi, żeby walczyć. Zdaje sobie sprawę, że cokolwiek by nie zrobił Ula odbierze jego starania negatywnie. Nawet nie chce próbować, żeby jej nie drażnić i zburzyć jej spokój. Uważa, że wzajemny do siebie powrót jest nierealny i że Ula na zawsze zamknęła mu drogę do siebie.
A Klaudia, to rzeczywiście prawdziwe pustogłowie. Ha, ha.
Dziękuję Amicus, że wpadłaś i że skomentowałaś. Twoja ostatnia mini jest genialna. Chyba już ze trzy razy ją czytałam. Jesteś niekwestionowanym mistrzem.
Pozdrawiam. :)
Paulina (gość) 2014.01.05 15:42
Świetny rozdział. Fajnie, że Ula znalazła pracę i zaczyna wszystko od początku. Tylko Marek się błąka... Z jednej strony mi go szkoda, a z drugiej to dobrze mu tak za to jak potraktował Ulę.
Ciekawa jestem jak dalej to pociągniesz.
Pozdrawiam :))
Gośka (gość) 2014.01.05 17:33
Miałam odpisać pod tamtym rozdziałem, ale miałam problem z internetem. Aż tak nie znam Katowic. Jestem z dalekich okolic Szczecina, więc zbytnio nie po drodze mi do Katowic. Byłam tam właśnie na dworcu, kiedy był remontowany przed Euro 2012. Jestem pewna, że zdjęcia i dokładne opisy pozwolą mi czuć się tak jakbym znała je dokładnie.

Ten rozdział jest ciekawy. Zachowanie Marka takie jednak zaskakujące, rzadko ktoś komu wszystko się psuję potrafi mieć tyle wewnętrznej chęci i upartości, aby dodatkowo po przegranej podniósł się i próbował się zmienić. Liczyłam właśnie na to, że sytuacja jaka się wywiązała nic go nie nauczy. A jednak.... .
A Ula to taka Ula...
Czekam na kolejne...
< Nie szalej z długością, bo w przyszłą niedzielę WOŚP i będzie trzeba to nadrobić!>
Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2014.01.05 17:46
Paulina

Dzięki za miłe słowa. Ula, skoro znalazła już pracę, poświęci jej się całkowicie z dwóch powodów. Po pierwsze, jak wiemy, praca zawsze sprawiała jej satysfakcję i poświęcała się jej z dużym zaangażowaniem, a po drugie po to, żeby zapomnieć o Marku. Nie będzie to łatwe.

Gosiu

To rzeczywiście drugi kraniec Polski, chociaż i ja bywałam w Szczecinie, a raczej w Szczecinie-Zdroje, bo tam mój mąż ma rodzinę.

Marek się zmienia, ale ta zmiana nie jest wynikiem świadomego działania. On zamyka się w sobie i pielęgnuje w sobie wszystkie chwile spędzone z Ulą. Pielęgnuje też w sobie wielki żal, że już nigdy nie będzie im dane być ze sobą.
Ta przemiana spowodowana jest uczuciem porzucenia, wyalienowania, bo przecież odsunął się od ludzi, rozpaczy a przede wszystkim ogromnego poczucia winy. To nie są dobre emocje, ale to właśnie one ukształtują go na zupełnie innego człowieka.
Chyba nie szaleję zbytnio z długością rozdziałów, a w następną niedzielę pojawi się piąty, już ostatni, więc nawet jeśli nie zdążysz przeczytać, to z całą pewnością nadrobisz.

Dziękuję dziewczyny za komentarze. Obie serdecznie pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2014.01.05 19:50
Kurcze, to nie mialo byc dla swietego spokoju, ja cie mialam przekonac !
No ale milo, ze poprawilas...
MalgorzataSz1 2014.01.05 20:05
Nie denerwuj się Lectrice. Ja jestem bardzo zgodnym człowiekiem i działam według schematu "mówisz i masz". Natknęłam się na informację, że obie formy są właściwe tak samo jak nazwa miasta Tychy. Jedziesz, do Tych lub Tychów. Obie poprawne. Raz, czy razu jeden kit i tak wszyscy wiedzą o co chodzi, prawda?
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.05 20:27
ja tam wątpie , czy po tym co się stało, Ulka będzie mogła jeszcze kiedyś spokojnie spać, a jakikolwiek kontakt może pogorszyć jej stan, czasami czas nie leczy takich ran, lub potrzeba go bardzo wiele...
MalgorzataSz1 2014.01.05 20:42
To prawda, ale pamiętaj Aniu, że ta historia jest wyssana z mojego palca i wszystko może się w niej zdarzyć. :)
kawi ;) (gość) 2014.01.05 21:38
Ula bardzo, bardzo powoli dochodzi do siebie. Znalazła nową pracę, ma gdzie mieszkać i z kim porozmawiać. Jedynie Marek ma wyrzuty sumienia, które chyba nigdy nie miną. Ale czemu się dziwić? Skrzywdził Ulę bardzo dotkliwie. Jestem poruszona faktem, że nawet Sebastian się od niego odwrócił, zawsze przecież trzymali się razem. Chyba wydoroślał i zrozumiał, że jego przyjaciel postąpił źle.

Mam nadzieję, że znajomość Magdy... i nagle coś mi się zaświeciło. MAGDA, ta Magda, która umarła, o której pisałaś w pierwszej części opowiadania. O jejku.
Dla Uli będzie to kolejny cios. Straci przyjaciółkę. Okropne. Biedna dziewczyna.
Fantastyczna notka. Czytałam ją z zapartym tchem. Czekam na kolejną :)
U mnie pojawiła się pierwsza część opowiadania, zapraszam!
Pozdrawiam ;)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.05 21:53
dlatego to jest takie fajne, ja liczę na Ciebie Małgosiu..
dobranoc
MalgorzataSz1 2014.01.05 22:02
Kawi kochana

To najlepsza wiadomość dla mnie, że znowu zaczęłaś pisać coś nowego. Oczywiście przeczytam, ale jutro rano, bo już dzisiaj wysiada mi głowa i oczy. Obiecuję, że zostawię rzetelny komentarz.


Sebastian w tym opowiadaniu wydaje się rozsądniejszy niż Marek. Pamiętajmy, że przecież uczestniczył, był naocznym świadkiem tego, co działo się z Markiem kiedy odeszła Ula i później, gdy wróciła taka odmieniona i taka niedostępna. Widział jak Marek o nią walczy i jak bardzo się stara. To głównie dlatego nie rozumie postępowania przyjaciela, gdy on zapomina się w ramionach innej kobiety i to na własnych zaręczynach.

Tak. To o tej Magdzie pisałam na samym początku opowiadania. Magda jest dla Uli kimś wyjątkowym. Jest też bardzo mądrą i pełną empatii kobietą. Jest też bardzo schorowanym i niemłodym już człowiekiem.
To dlatego Ulą tak wstrząśnie jej śmierć.

Bardzo Ci dziękuję za ten wpis i już przenoszę się na Twojego bloga. Wbrew temu, co napisałam wyżej, może uda mi się sklecić jakiś sensowny wpis.
Serdecznie pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2014.01.05 22:35
Jeden kit kitowy, jasne ale ja tak ociupinke bardziej sklanialabym sie niesmialo ku tej mojej formie...
Bo kit kitem, Tychy Tychami, raz razem ale w mojej wersji tak tyci tyci ladniej brzmi...

Z nadzieja, ze mnie nie wylogujesz na stale, pozdrawiam i do czwartku, jesli nie wczesniej na jakis ping-pong gramatyczno ortograficzny !
MalgorzataSz1 2014.01.05 23:19
Lectrice

Na pewno Cię nie wyloguję, bo kto dostarczałby mi tekstów, po przeczytaniu których poprawia mi się z mety humor i śmieję się całą gębą? Byczek poprawiony i teraz tyci, tyci brzmi nieco lepiej kiedy czytasz zdanie. I o to chodzi. O dobre samopoczucie czytelnika. To tak jak w dawnym PRL-u "nasz klient, nasz pan" i chociaż w PRL- u wbrew temu co mówiono, wcale nie szanowano klientów, to ja jak najbardziej szanuję swoich czytelników i gotowam im nieba przychylić, byleby nie czuli podczas czytania żadnego dyskomfortu.
Dobrej nocy Lectrice. :)
kawi ;) (gość) 2014.01.06 08:26
Małgosiu!
Bardzo, bardzo cię przepraszam. Nazwa tego opowiadania wpadła mi to głowy tak nagle. Zastanawiałam się gdzie ja już coś takiego czytałam.Ale nie miałam złych intencji. Zaraz zmienię nazwę :)
Jeszcze raz bardzo przepraszam i proszę, nie bierz tego do siebie. Wyszło to po prostu przez przypadek.
Pozdrawiam!
MalgorzataSz1 2014.01.06 11:12
Kawi

Spokojnie. Przecież nie popełniłaś żadnej zbrodni , ani plagiatu. Ja wcale nie miałam takich intencji, żeby Ci to wytknąć. Nawet uważam to za szczęśliwy zbieg okoliczności. W ogóle tego nie zmieniaj.
Pozdrawiam. :)
kawi ;) (gość) 2014.01.06 11:14
Na moim blogu pojawiła się nn, zapraszam!
kawi ;)
ADRIANCREVAN 2014.01.06 11:51
masz zupełną rację Małgosiu:-) wrzuciłam ci jeszcze coś , po za tym Lectrice nie bedzie sie mogła wyżyć na tak krótkim tekście..
a musimy dbać o jej dobre samopoczucie ...
biedronka2012 (gość) 2014.01.06 16:11
Gosiu,

Przeczytałam dzisiaj trzy cześci tego opowiadani. Muszę przyznac, ze jest bardzo ciakawe. Nie musze pisac,że jest swietnie napisane. Marek nietylko zdradził Ule, ale przede wszystkim skrzywdził i zawiódł jej zaufanie. Nie dziwie się, że wyjechała, że rozpoczeła nowe zycie- bez Marka. On chyba dostał nauczkę, Paulina wybaczała mu wszystko, dla niej nie było ważne to że on ja zdradza i nie kocha. Paulina chciała doprowadzić za wszelką cenę do ślubu. Ula ma zupełnie inne podejście, dla niej najwaxniejsza jest miłośc i zaufanie.

Czekam na cd

pozdrawiam biedronka

PS Opowiadanie rozgrywa się w miejscu do którego mam ogromny sentyment
MalgorzataSz1 2014.01.06 17:02
Biedronko

Dawno Cię tu nie było i tym bardziej mi miło, że śledzisz blog.
Sytuacja ich obojga jest nie do pozazdroszczenia, bo oboje wyszli poranieni przez nieodpowiedzialność i kompletną bezmyślność Marka. On bardzo tego żałuje, ona usiłuje się pozbierać i robi wszystko, żeby zapomnieć, choć właściwie nie wydaje się to możliwe, bo mimo, że ją dotkliwie zranił, ona nadal go kocha.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i nieśmiało zapytam, kiedy pojawi się coś u Ciebie?
Pozdrawiam najserdeczniej. :)
lectrice (gość) 2014.01.06 17:08
"klient nasz pan" , tylko kto tu klient, a kto tu pan ?
Jestem twoim klientem bo czytuje Twoje teksty natomiast Ty jestes moim klientem no bo te byczki...
No, skoro kazda z nas jest "klientem" to jest jednoczesnie "panem".
A ja tak sobie mysle, ze chyba (raczej z wieksza niz mniejsza checia) podazalabym niesmialo w kierunku bycia PANEM. No bo jesli mam wybor... No, ale Ty tez ma wybor (zyjemy teraz w wooolnym kraju) i moze tez chcesz raczej smialo byc PANEM.
No jesli tak, to nie poprawiaj moich wyimaginowanych byczkow jak nie masz na to ochoty ! "Popanuj" (casownik od rzeczownika "pan") sobie do woli i sie nie przejmuj ... chociaz jak czytasz "ani razu" to odczuwasz taki komfort psychiczno-ortograficzno-gramatyczny, ze warto bylo sie przelamac i ....poprawic -:DDDD
biedronka2012 (gość) 2014.01.06 17:09
To ja nieśmiało odpowiadam,ze na streemo wrzuciłam miniaturkę. O podobnej tematyce jak Twoje opowiadanie,ale wszystko dzieje sie juz po slubie.

Więc zapraszam !
MalgorzataSz1 2014.01.06 17:15
A ja nieśmiało mówię, że już przeczytałam i zostawiłam komentarz. :):):)
MalgorzataSz1 2014.01.06 17:18
Lectrice

Tak mnie zakręciłaś tym tekstem, że już nie chcę być żadnym panem ani nawet klientem. Przyrzekam poprawiać wszystkie wytknięte byczki bez szemrania i spierania się o to, czy słuszne, czy nie.
Pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2014.01.06 17:24
No ma sie te sposoby aby dopiac swego ..
lectrice (gość) 2014.01.06 17:27
JAK TO NIE CHCESZ BYC KLIENTEM, A CO Z BYCZKOLANDEM ?????

To ja juz bede grzeczna tylko zostan moim PANEM i klientem !!!
MalgorzataSz1 2014.01.06 17:27
Poddaję się. Wygrałaś. :)
MalgorzataSz1 2014.01.06 17:29
Lectrice
Wejdź na blog kawi. Zaczęła nowe opowiadanie i jest świetne. Dodała już dwa rozdziały.
lectrice (gość) 2014.01.06 18:24
OK, OK, juz czytalam.
ADRIANCREVAN 2014.01.06 18:36
macie jeszcze jeden, bo coś mało byczków wychodowałam dla kochanej Lectrice..
ale to dziś ostatni , obiecuję
Aniula (gość) 2014.01.06 19:41
Małgosiu,
Na początku chcę Ci podziękować za to, że wstawiasz zdjęcia w każdej części. Katowice jest to miasto, które bardzo chcę zwiedzić, ale jakoś mi to nie wychodzi. Mieszkam w okolicach Krakowa i choć to wcale nie tak daleko, bo trochę ponad 100 kilometrów, ale jakoś ciężko mi się zebrać. Mam nadzieję, że w końcu mi się to uda, bo dodatkowo te zdjęcia mnie do tego zachęcają.
Teraz przechodzę do opowiadania. Bardzo współczuję Uli, bo każda wzmianka o Marku czy też zdjęcie w gazecie wywołuje u niej wspomnienia. A przecież stara się zapomnieć. To nie jest takie łatwe.
Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko będą razem. Marek skrzywdził Ulę, ale teraz tego żałuje i kocha ją. Ula choć stara się zapomnieć również go kocha.
Wcale nie bronię Dobrzańskiego. Nie podoba mi się to co zrobił, ale jednak lubię kiedy ta para jest razem, więc również w tym opowiadaniu tego oczekuję.
Ja pracuję nad kolejnym rozdziałem opowiadania. Miałam napisane ich już pięć i jeden z nich miałam dodać w Nowy Rok, ale niestety padł mój komputer i wszystkie przepadły. Żałuję, że ich nie zapisałam, no ale cóż zrobić. Takie życie. Nie narzekam na brak weny, więc może uda mi się od nowa napisać. Mam nadzieję, że kolejny dodam jeszcze w tym tygodniu. Jeszcze zobaczymy jak mi pójdzie. Jeśli dodam to Cię poinformuję.
Czekam z niecierpliwością na czwartek i na kolejną część Twojego opowiadania.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ania.
Natalia (gość) 2014.01.06 20:02
Zastanawiam się jak to możliwe, że wczoraj przed południem przeczytałam nową notkę, a piszę dopiero teraz. Mniejsza o to .
Bardzo podoba mi się postępowanie pracowników F&D w stosunku do Marka. Absolutnie sobie na to zasłużył, natomiast Ula zasłużyła na szczęście i jest albo będzie szczęśliwa. Nie musi się martwić o mieszkanie, znalazła dobrą pracę i ma bratnią duszę. Nie wiem czy szybko zapomni o Marku, ale będzie starała się wrócić do normalności. Trzymam za nią kciuki.

Nie wiem czy zauważyłaś, że z TVN Player zniknęły wszystkie odcinki "BrzydUli" . Można je jeszcze gdzieś obejrzeć? Właśnie oglądałam serial ten po raz 11, byłam już na 209 odcinku, a gdy wczoraj weszłam na TVN Player okazało się, że jest już niedostępny ;c
MalgorzataSz1 2014.01.06 20:08
Aniu

Można powiedzieć, że masz do Katowic rzut beretem. Miasto nadal bardzo rozkopane, liczne objazdy i wszędzie korki nie do zniesienia. Ja czekam z utęsknieniem, kiedy wreszcie skończą.

Ciężko Ci będzie odtworzyć te pięć rozdziałów. Koniecznie musisz się asekurować i każdy rozdział gdzieś zapisać, czy nawet wydrukować. Łatwiej przepisać, niż napisać od nowa.

Nie chciałabym się powtarzać, bo wszystko na temat zachowania Marka i postępowania Uli napisałam już w odpowiedziach pod innymi komentarzami. Jedno jest pewne, że droga ich do siebie nie będzie łatwa.
Bardzo Ci dziękuję za wizytę u mnie a także za komentarz.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
MalgorzataSz1 2014.01.06 20:13
Natalio

I ja jestem zaskoczona, że serial zniknął. To naprawdę świństwo. Spróbuj obejrzeć pod tym linkiem:
http://serialnet.pl/serial/3-27/brzydula

Masz rację pisząc, że Marek zasłużył na takie traktowanie przez własnych pracowników. W zasadzie nie ma im za złe, bo wie jak kochali i szanowali Ulę. On skupi się teraz na pracy, żeby chociaż na kilka godzin o niej nie myśleć. Ona również rzuci się w wir obowiązków, ale czy będzie potrafiła pokochać kogoś innego? To trudne pytanie.
Wielkie dzięki za wpis. Cieplutko pozdrawiam. :)
Natalia (gość) 2014.01.06 21:04
Niestety nie mogę tam oglądać. Nie wiem dlaczego usunęli go z TVN Player, przecież są tam seriale, których emisja dobiegła końca znacznie wcześniej niż Brzyduli.

Nie chodziło mi o to, że Ula znajdzie od razu nową miłość, bo wiem, że jeśli to w ogóle możliwe to jeszcze długa droga do tego, raczej miałam na myśli fakt, że Ula będzie szczęśliwa będąc w Katowicach. Ma towarzystwo, pracę i święty spokój. Jest z dala od stolicy czyli nie musi się obawiać, że Dobrzański wyskoczy jej zza krzaka.
W sumie zaczęłam się już gubić. Trzy dotychczasowe notki to retrospekcje tak ? Czy one będą do końca opowiadania, czy się skończą ?

Całuję :P
MalgorzataSz1 2014.01.06 21:15
Natalio
Spróbuj jeszcze tutaj, chociaż o tej porze, to też trudno tam coś obejrzeć, ale może Ci się uda. Rejestracja jest całkowicie bezpłatna. http://www.kinomaniak.tv/

W Katowicach Ula znajdzie szczęście pod postacią Magdy, spokojnego domu, dużej ilości pracy i satysfakcjonujących zarobków. Innego nie będzie.
To opowiadanie jest niejako parabolą. Na początku piszę o tym, co jest teraz, potem to retrospekcja, a już chyba w następnym rozdziale powrócę do czasu obecnego.
Natalia (gość) 2014.01.06 22:13
Oczywiście będę walczyła na wszystkie możliwe sposoby, a jeśli będzie taka potrzeba to kupię wszystkie odcinki na DVD. Mam nadzieję, że są jeszcze dostępne.
Właśnie czekam na kolejną podróż w czasie. chce wiedzieć co dzieje się z Ulą i M. "teraz" .
Przyznam Ci się, ale tak w tajemnicy, że wróciłam do nocnych westchnień w kierunku "BrzydUli" tylko nikomu nie mów :)
MalgorzataSz1 2014.01.06 22:22
Przysięgam, że nie pisnę słowa. :)))
Natalia (gość) 2014.01.06 22:23
To będzie nasza słodka tajemnica :)
Natalia (gość) 2014.01.06 22:27
Już wszystko wiem. Skończyła się licencja na serial, jednak redakcja walczy o przywrócenie serialu na TVN Player. Miejmy nadzieję, że serial będzie ponownie udostępniony. :P
MalgorzataSz1 2014.01.06 22:28
Dociekliwa z Ciebie osóbka. Mam nadzieję, że to się uda i nadal będziemy się cieszyć jego oglądaniem. Byłaby wielka szkoda, gdybyśmy nie miały już tej możliwości.
Natalia (gość) 2014.01.06 22:34
Moją zaletą, która często przeradza się w wadę jest dociekliwość i upartość. Zawsze walczę do końca,a nawet dłużej o to, na czym mi zależy najbardziej. Staram się nie poddawać i znajdywać nowe rozwiązania z różnych sytuacji. Póki co nic nie mogę zrobić, czyli trzeba czekać.
lectrice (gość) 2014.01.06 23:00
Dziewczyny, z tymi sekretami to sie chyba zapatrzylyscie na Violette ! Ona tez nie pisnela slowka oznajmiajac wszystko na glos, na ogolnym forum. No gratulacje, doczekala sie godnych nastepczyn ! -:DDD
lectrice (gość) 2014.01.06 23:04
No to rozumiem dlaczego od paru dni za nic nie moge obejrzec "Brzyduli" na serial net !
Pewnie to tez problem licencji...
Ja tez ogladalam sobie po trochu, od poczatku, naturalnie to tajemnica, wiec ciiiiii
ADRIANCREVAN 2014.01.07 12:06
wrzuciłam aż dwie części, bo jeden jest naprawdę krótki , a popołudniu mam kolędę i nie wiem czy dam rade coś wkleić, miłego dnia Małgosiu :-)
Natalia (gość) 2014.01.07 17:23
My z Małgosią serio potrafimy dochować sekretu, więc bez obaw. U nas, jak w studnię !
lectrice (gość) 2014.01.07 18:16
Ja oczywiscie wszystko biore na powaznie, szczegolnie te studnie...
MalgorzataSz1 2014.01.07 18:41
Witaj Natalio, witaj Lectrice

Widzę, że trwają jakieś dialogi na cztery nogi.
lectrice (gość) 2014.01.07 18:54
Oj tesknia mi sie"Dialogi na cztery nogi", mam chyba w domu gdzies ksiazke (tu, na wygnaniu), wydana byla razem z "Fachowcami", jak ja znajde to posmieje sie rechotem postrzelonej zabichy !
To jednak byly dobre monenty... prosze tylko nie pomylic z "Momenty byly ?"...


A tak ogolnie i nieszczegolowo... to skad zrobilas sie taka poinformowana, przeciez w tych komentarzach same sekrety smigaja ?
Chyba, ze Ty masz jakis sekret aby odczytywac sekrety innych ?
MalgorzataSz1 2014.01.07 19:08
Lectrice

Taka dobra to ja już nie jestem i żadnych nadprzyrodzonych zdolności nie posiadam i nie ingeruję w tajemnice innych.

Natomiast rechot postrzelonej żabichy rozrechotał mnie totalnie. Skąd Ty bierzesz te powiedzonka?

"Dialogi na cztery nogi", "Fajny film wczoraj widziałem...", "Fachowców", a także "Rycerzy trzech..." i "Panie Sułku kocham pana..." wspominam z rozrzewnieniem jak każdą "Powtórkę z rozrywki". Już nie robią takich programów, a szkoda, bo dzisiejsze kabarety z tym swoim wymuszonym żartem są mało zabawne i w ogóle mało śmieszne.
lectrice (gość) 2014.01.07 19:23
Co prawda, to prawda, na sama mysl o tych kabaretach zaczynam sie smiac.
Pamietam jak sluchalm radia (60 minut na godzine)... czlowiek dusil sie ze smiechu, zeby nie zagluszac audycji, u mnie w domu pokladalismy sie ze smiechu rodzinnie...

Aj, nostalgia mnie dopada...
Natalia (gość) 2014.01.07 19:43
Oczywiście, ja też wszystko biorę na poważnie. Jeśli macie jakieś sekreciki do powierzenia studni to serdecznie zapraszam http://imponssible.blogspot.com/
buka7523 (gość) 2014.01.07 20:05
Małgorzato mam do ciebie prośbę, byś sprawdziła sobie co oznacza zwrot ,,nomen omen'', gdyż ma zupełnie inne znaczenie niż te, które jest w twoim opowiadaniu. Mam nadzieję, że drugi raz nie usuniesz mojego komentarza i poprawisz błąd jaki jest w twoim tekście.
Z wyrazami szacunku
buka!
lectrice (gość) 2014.01.07 20:22
Do studni sie nie gada, do studni sie wpada...
Natalia (gość) 2014.01.07 20:26
Gdy byłam mała zawsze mi powtarzano, żeby sekrety mówić do studni, bo stamtąd nie wypadnie. Czyli, żeby wpadło trzeba gadać :)
buka7523 (gość) 2014.01.07 20:34
Małgorzato,
chciałabym cię przeprosić, gdyż po przeanalizowaniu tego stwierdzenie zauważyłam iż miałaś słuszność używając go, a ja byłam przemądrzałą krową:P
Głupio mi, przepraszam!
Z poważaniem
buka!
lectrice (gość) 2014.01.07 21:02
Notalio
A ty ciekawska istoto nadal swoje! Moze do ucha to bym cos szepnela ale studnia gleboka, wilgotna jeszcze mi sekrecik przyplesnieje...
A jak ja bylam mala to mi mowili, ze wilk mnie porwie albo inna Baba Jaga, a jak nie bede jesc to mnie dziad zabierze (nie jadlam i dziada taka chudzina nie interesowala...) cos mi sie wydaje, ze troszke sie ze mnie nabijali, moze z ciebie z ta studnia tez...
Wiec pewnosci nie mam i nie bede ryzykowac, bo jak sie sekret na dobre utopi (no w tej studni) to co bedziemy powtarzac po katach (tak zeby niky nie slyszal.. bo to SEKRET....).

Wiesz juz cos o Brzyduli i jej dostepnosci na TVN lub serialnecie ? Jesli cos wiesz, mozesz smialo, ja nic nikomu ani ani...
Natalia (gość) 2014.01.07 21:12
Lectrice,
W sekrecie Ci powiem, bo wiem że Ty nikomu nie wygadasz. W mailu dostałam informację, że trzeba czekać. Prawdopodobnie do końca miesiąca będzie odpowiedź, ale to nie jest przecież takie proste. Wznowienie licencji wymaga zgody producentów pierwowzoru naszej Brzydulki. Mam tylko nadzieję, że nie będziemy na to czekały tak długo jak na kontynuację,
Tylko pamiętaj, że to sekret. Pozdrawiam :)
buka7523 (gość) 2014.01.07 21:16
Na stronie kinomaniak.tv są wszystkie odcinki brzyduli
ADRIANCREVAN 2014.01.07 21:23
WRZUTApl sie kłania , wyświecona na dodatek :-)
spadam, bo późno, kolorowych snów :-)
'ta - wrzuta to ja :-))))))
lectrice (gość) 2014.01.07 21:33
Malgosiu,
W sekrecie Ci powiem, ze troszke sobie pozyczylysmy twojego bloga na jawna wymiane o tajnych sekretach niewypowiedzianych i troszke nieprzemyslanych.
Malgosiu, mam nadzieje, ze sie nie gniewasz, i ze dochowasz tajemnicy, i nikomu o tych naszych bzdureczkach studniowo Babo Jagowych nie rozpowiesz bo gdyby swiat sie dowiedzial to by dopiero byl obciach !
No i ten Dziad, ktory nigdy po mnie nie przyszedl (bo nie jadlam i bylam za chuda, a mial mnie zabrac bo nie jadlam, co jest szcztttem braku logiki ze strony doroslych pragnacych mnie upasc za wszelka cene), no wracam do tego Dziada, otoz gdyby to do jego uszu doszlo to jeszcze by po mnie przyszedl bo od tamtego czasu niestety utylam !!!
No, to bardzo cie prosze, dla mojego bezpieczenstwa dochowaj sekretu i NIKOMU NIC!!!

Tylko sie ze mnie nie smiej bo ja sie boje serio !

Na tym koncze i oddaje kompa dzieciom, moze to i lepiej ......
lectrice (gość) 2014.01.07 21:35
Pojde do kinimaniaka na Brzydule, tylko szaaa, nie mowcie nikomu bo jeszcze wolnych miejsc zabraknie !
MalgorzataSz1 2014.01.07 21:42
Lectrice

Nadal trwa u mnie rechot postrzelonej żabichy i przez to nie mogę nic chlapnąć nikomu. Sekrety wszelkie na pewno zostaną dotrzymane, a wasze wpisy ubawiły mnie setnie. Dlatego też zapraszam tu Was w każdej chwili do wzajemnego wyjawiania sekretów i nie mam absolutnie nic przeciwko temu.
Dobrej nocy dziewczyny. :)
Natalia (gość) 2014.01.07 21:50
Opcja komentarzy u Małgosi jest "studnią". żaden sekret nie ujrzy światła dziennego. Gdyby coś wiem gdzie mogę się udać. Miłej nocki.
ADRIANCREVAN 2014.01.07 22:00
mam kolejną dziurę w brzuchu , żądna wrażeń kobieto :-))
kolorowych snów...
lectrice (gość) 2014.01.08 00:59
Aniu, a o co chodzi z ta dziura w brzuchy, dlaczego ty ja masz?
Bo dziura to pustka, nic tzn, ze nie masz nic w brzuchu i jestes glodna... proponuje pomidorka !
Teraz bardzo powaznie : nie kumam tego zwrotu "dziura w brzuchu" i prosze o wyczerpujace wyjasnienie !
Wiem, ze sie" wierci" dziure w brzuchu, ktos ci cos wywiercil ?, corka marudzi o nowy przyodziewek, czy co ?
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.08 07:56
Lectrice, przez was mam dziury , boście mi je wywierciły :-)
jak tylko skończyłam pisać cześć pierwszą :-)
Małgosiu!
odpowiedziałam na twe pytania i wątpliwości, teraz powinno być ok, reszta u mnie
miłego dnia
lectrice (gość) 2014.01.08 11:54
Adriancrevan
A, to ja tez wiercilam, nie bylam w pelni swiadoma, no mam chociaz nadzieje, ze dziura ladna i rowno wywiercona, jak cos nie tak to prosimy z reklamacja to powiercimy jeszcze troszke, tak do drugiego, trzeciego rozdzialu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz