Łączna liczba wyświetleń

15382897

środa, 7 października 2015

"JEŚLI KIEDYŚ SIĘ SPOTKAMY..." - rozdział 4

 

08 styczeń 2014
ROZDZIAŁ 4



Jej życie zaczęło się powoli stabilizować. Praca pochłonęła ją bez reszty. Chwalono ją za sumienność, rzetelność i niezawodność. Pracowała głównie wśród mężczyzn. Jedyną kobietą była tutaj sekretarka dyrektora, jej zwierzchnika, człowieka tuż przed emeryturą. Czuł się wypalony. Niejednokrotnie powtarzał Uli, że odlicza czas, bo ma już dość tego szaleńczego tempa pracy.
- Ty też zwolnij. Nie gnaj tak, bo stracisz cel z oczu – mówił. – Nie samą pracą człowiek żyje. Jesteś młoda, bardzo piękna i tak bardzo zawsze smutna i poważna. Powinnaś znaleźć sobie porządnego faceta i ułożyć z nim życie.
- Ja nie nadaję się do małżeństwa – mawiała. – Los przeznaczył mnie do ciężkiej pracy, a nie do życia rodzinnego.
Praca uszczęśliwiała ją. Dzięki niej skupiała się na zupełnie innych rzeczach. Zarabiała świetnie. Co miesiąc wysyłała do Rysiowa pięć tysięcy złotych. To, co zostawało, wystarczało na dobre życie i pozwalało jeszcze zaoszczędzić. Czuła się potrzebna. Po pracy szła prosto do domu. Potem szybki spacer z Dukatem, jakieś zakupy i rozmowy z Magdą.
W pewnym momencie pomyślała, że powinna zrobić prawo jazdy i kupić samochód. Mogłaby wtedy zabierać Magdę na wycieczki w plener. Ona nie czuła się ostatnio dobrze, a wypad poza miasto pełne spalin i hałasu mógł zdziałać cuda.
Wigilię spędziła w Katowicach. Nie pojechała do domu. To jej rodzina gościła u Magdy. Polubili się. W pierwszy i drugi dzień świąt Ula oprowadzała ich po mieście pokazując co ciekawsze zakątki.
- I jak żyjesz córcia – pytał zaniepokojony Józef. – Już przebolałaś?
- Tato. Takich rzeczy nie można tak szybko przeboleć, bo tkwią w człowieku jak zadra.
- Powinnaś wreszcie pomyśleć o sobie. Zakochać się i zacząć żyć jak normalny człowiek.
- Ja już nie potrafię żyć jak normalny człowiek. Nie potrafię zakochać się w innym mężczyźnie, bo nadal kocham Marka. Z żadnym innym nie umiałabym też żyć. Mogłam żyć tylko z Markiem, teraz nie mogę z nikim. Wiem, że czekasz na wnuki. Prędzej chyba doczekasz się ich od Jaśka i Betti niż ode mnie. Kiedy poznałam Marka i zakochałam się w nim, pomyślałam, że jeśli dzieci, to tylko z Dobrzańskim. Dzisiaj wiem, że to nie będzie możliwe ani z nim, ani z nikim innym. Pogódź się z tym tato.
- Bardzo mi cię żal córcia. – Przytuliła się do jego ramienia.
- Za naiwność i głupotę płaci się czasem zbyt wysoką cenę. Powoli oswajam się z tą świadomością.

Marek się zmieniał. Ewidentnie zamykał się w sobie. Już nie żartował tak jak dawniej z pracownikami spotkanymi na korytarzu firmy. Nadal, gdy go o coś pytano, był uprzejmy i miły. Przestał być jednak wylewny i spontaniczny. Cała radość życia skutecznie z niego wyparowywała. Nie potrafił się już cieszyć niczym. Poświęcił się pracy, ale i ona nie sprawiała mu przyjemności. Firma była ważna, a on starał się nie zaniedbywać jej interesów. Znacznie zwiększyły się obroty. Podniósł ludziom pensje, bo uznał, że zasłużyli na podwyżki. Po ośmiu godzinach harówy wracał na Sienną. Tam wyjmował albumy ze zdjęciami swoimi i Uli i oglądał je bez końca. Przesiadywał nad nimi godzinami gładząc kciukiem jej uśmiechniętą twarz. Wspomnienia wywoływały łzy, które niejednokrotnie znaczyły ślad na fotografiach. Tęsknił za nią. Milion razy zastanawiał się, gdzie ona teraz jest i czy doszła do równowagi po tych nieszczęsnych zaręczynach. Dałby wiele, żeby móc ją zobaczyć i przytulić. – Jeśli kiedyś się spotkamy… - przywoływał treść tej pożegnalnej kartki w myślach. A jeśli nie? Jeśli już nigdy nie będzie dane mu jej spotkać? Ta myśl uwierała jak gwóźdź w bucie. Nie chciał się zastanawiać. Chciał żyć nadzieją, że kiedyś tak właśnie będzie. Że spotka ją i będzie błagał o wybaczenie.
Natrętnie wracało do niego jakieś dziwne przeczucie, że ona znalazła sobie kogoś. Nie mógł znieść myśli, że mogłaby należeć do kogoś innego. A z drugiej strony miała do tego pełne prawo. On przecież ją zdradził. Też przez chwilę należał do innej kobiety. Dlaczego miałaby mieć jakieś skrupuły i opory przed ułożeniem sobie życia z kimś innym? - Nie, nie, nie… Kochała mnie. Sama powtarzała, że jestem miłością jej życia. Nie mogłaby być z kimś innym. Puknij się w głowę idioto. Do śmierci ma być sama jak palec? - Bał się, że kiedyś dotrze do niego wiadomość, że ona jest już szczęśliwą żoną i matką. Wtedy pozostanie mu tylko strzelić sobie w łeb.

Wraz z nastaniem wiosny Magda zaczęła chorować. Była bardzo słaba. To Ula wzięła na siebie obowiązek podawania jej insuliny. Magdzie wysiadał wzrok. Nie potrafiła sama ustawić na strzykawce właściwej dawki leku. Doszły powikłania nerek i wątroby. Doszła niewydolność krążenia. Ula była bardzo zmartwiona, bo Kolska marniała w oczach. Z tęgiej kobiety w krótkim czasie została połowa. Już nie wstawała z łóżka. Ula dbała o nią jak tylko potrafiła najlepiej. Pilnowała diety, myła ją, zmieniała pościel i bieliznę, umawiała lekarza na wizyty domowe.
Którejś soboty wróciła z zakupami i usłyszała wołanie Magdy. Weszła do jej pokoju i przysiadła na łóżku. Magda ujęła jej dłoń i popatrzyła w oczy.
- Posłuchaj Ula. Tu na Placu Wolności jest kancelaria adwokacka. Jeśli możesz to idź tam w poniedziałek i poproś któregoś z notariuszy, żeby tu przyszedł. Oni wykonują takie usługi w domu klienta. Ja koniecznie muszę coś załatwić.
Nie pytała o co chodzi. Magda była słaba i nawet mówienie przychodziło jej z trudem. Obiecała, że to załatwi.
W poniedziałek zadzwoniła do pracy i poinformowała, że nie będzie jej dzisiaj i prosi o dzień urlopu. Wyprowadziła Dukata i zaraz potem pomaszerowała do kancelarii, o której mówiła Magda. Znalazła ją bez trudu. W środku siedział młody człowiek i konferował z kimś przez telefon. Zobaczywszy ją w drzwiach wykonał ręką gest zapraszający do środka. Przycupnęła na fotelu i cierpliwie czekała aż prawnik skończy rozmawiać. Odłożył słuchawkę i uśmiechnął się do niej.
- Czym mogę pani służyć?
- Przyszłam tu w imieniu mojej przyjaciółki, którą bardziej traktuję jak matkę, bo jest ode mnie dużo starsza. Jest też bardzo schorowana i nie wstaje już z łóżka. Chciałam prosić, by któryś z notariuszy przyszedł do nas do domu. Ona chce chyba załatwić jakąś sprawę. Nie powiedziała mi o co chodzi, ale podejrzewam, że o testament. Podobno wykonujecie takie usługi.
- To prawda. Jeśli klient nie może sam do nas przyjść, wtedy my udajemy się do niego. Jaki to adres?
- Zabrska siedem mieszkanie numer jeden. Magdalena Kolska. Kiedy mógłby ktoś przyjść?
- Myślę, że do godziny powinienem się zjawić. To niedaleko. Czekam tylko na wspólnika, wtedy będę mógł wyjść. Ktoś musi tutaj być.
- Bardzo panu dziękuję i jestem wdzięczna, że tak szybko pan przyjdzie. W takim razie czekamy na pana.

Zjawił się niewiele później. Przywitał się z Kolską i usiadł przy niewielkim stoliczku obok jej łóżka. Ula postawiła przed nim kawę i dyskretnie wyszła zamykając za sobą drzwi. Nie chciała, żeby Magda czuła się skrępowana jej osobą. Po niecałych dwóch godzinach prawnik wyszedł.
- Miała pani rację. Chodziło o testament. Proszę mi podać swój numer telefonu. Ja w zamian zostawiam pani swoją wizytówkę i proszę jej nie zgubić. Do zobaczenia.
Zamknęła za nim drzwi i poszła do Magdy. Usiadła przy niej i popatrzyła na nią swoimi smutnymi oczami, w których kręciły się łzy. Miała świadomość, że ją traci.
- Pani Magdo…
- Posłuchaj Ula, – przerwała jej - muszę ci coś wyjaśnić. Spisałam testament. Zostawiam ci wszystko. To mieszkanie i to, co w nim jest. Oprócz tego upoważnienie do konta i całą biżuterię.
Nie mogła tego słuchać i rozpłakała się rozpaczliwie.
- Nie pani Magdo… Nie… Proszę…
- Dziecko moje kochane, te trzy ostatnie lata były najszczęśliwszymi latami w całym moim życiu. Wniosłaś w nie świeżość, radość i dobro. Byłaś mi jak córka, której nigdy nie miałam. Komu mam to zostawić? Obcemu? Wiesz, że nie mam żadnej rodziny, żadnych bliższych i dalszych krewnych. Ty musisz to przyjąć, bo wtedy umrę spokojna i szczęśliwa. Nie musiałaś się mną zajmować, a jednak robiłaś to z miłością, troską i oddaniem i za to jestem ci bardzo wdzięczna. Nie wiem ile jeszcze mi zostało. Sama czuję, że niewiele. Jestem coraz słabsza. Chcę, żebyś zrobiła dla mnie jeszcze kilka rzeczy. Po pierwsze, kiedy będzie krytycznie nie dzwoń po pogotowie. Nie chcę umierać w szpitalu. Chcę odejść godnie, w domu przy bliskiej osobie, a nie przy jakiejś nieczułej pielęgniarce. Po drugie, zatrzymaj Dukata. Nie chcę, żeby wycierał się po schroniskach. Kochasz go i myślę, że nie miałabyś sumienia go oddać. Po trzecie, otwórz tę szafę. Na wieszaku wisi czarna, koronkowa sukienka, a pod nią stoją czarne czółenka. W tym chcę być pochowana. W woreczku obok butów leży bielizna. Wyjmij tę drewnianą kasetkę i podaj mi. - Otworzyła wieczko i wyjęła stamtąd kopertę. – Tu są pieniądze na mój pochówek. Miejsce jest od dawna opłacone. Stoi tam już pomnik. To na cmentarzu w Bogucicach. To dzielnica Katowic, ale to pewnie wiesz. Ktoś z dyrekcji cmentarza wskaże ci miejsce.
Ula zanosiła się od płaczu. Nie mogła pogodzić się z myślą, że ta dobra o wielkim sercu kobieta żegna się z życiem.
- Nie płacz. Chodź tu do mnie i posłuchaj, bo to, co teraz ci powiem jest chyba najważniejsze. Chodzi o Marka. Ja wiem jak wielkie świństwo ci zrobił, jak wielką krzywdę wyrządził i to dwukrotnie. Powiedziałaś mi kiedyś, że kochasz go nadal, ale nie potrafisz mu wybaczyć. Widzę jak cierpisz. Jest w tobie tyle smutku i rozpaczy, że aż serce się kraje. Ludzie wybaczają sobie o wiele gorsze rzeczy. Wierz mi. Powinnaś przynajmniej spróbować. Spróbować najpierw wybaczyć, a potem zaufać raz jeszcze. On zbłądził, ale nadal cię kocha i nadal jest sam.
- Skąd pani wie? – wyszlochała.
- Rozmawiałam z twoim tatą. Od niego dowiedziałam się, że przyjechał do Rysiowa po tym incydencie, żeby przeprosić. Wtedy powiedział też, że nigdy nie przestanie cię kochać i będzie cię kochał do końca swoich dni. On z nikim się nie związał. Z nikim nie utrzymuje kontaktów. Odsunął się od wszystkich. Stał się odludkiem i myślę, że też podobnie jak ty, bardzo cierpi. Tego wszystkiego tata dowiedział się od Ali. Nie zamykaj się w swojej rozpaczy. Nikt tak jak ty nie zasługuje na szczęście. Wiem, że kochasz go tak mocno, że nie potrafisz być już z innym mężczyzną. On nie potrafi być z inną kobietą. Już nie. Obiecaj, że pomyślisz o tym kochanie póki nie jest za późno.
- Obiecuję – szepnęła.
Rozmawiały do późna. Potem Magda zasnęła, a Ula nie miała dość siły, żeby odejść od jej łóżka. Zmęczona płaczem ułożyła głowę obok dłoni Magdy i przymknęła oczy.
Obudziło ją ujadanie Dukata. Próbowała go uciszyć, ale jak na złość nie przestawał szczekać. Zamknęła go w kuchni i wróciła do Magdy. Potrząsnęła lekko jej ramię, ale nie zareagowała. Ujęła jej dłoń i wtedy zorientowała się, że jest lodowata.
- Pani Magdo! Pani Magdo!? Niech się pani obudzi! Niech się pani obudzi… - osunęła się na kolana i zaniosła głośnym płaczem. Magda spała już snem wiecznym. Załatwiła wszystkie doczesne sprawy i wreszcie spokojnie mogła zamknąć oczy.
Nawet nie wiedziała jak długo siedziała na podłodze przy łóżku Kolskiej i nie mogła przestać płakać. W końcu zebrała się w sobie i zadzwoniła po pogotowie. Lekarz stwierdził zgon i od ręki wypisał akt. Ciało Magdy zapakowano w pokrowiec i przewieziono do miejskiej kostnicy. Zadzwoniła do pracy. Musiała powiadomić szefa, że znowu jej nie będzie i potrzebuje kilku dni urlopu.
- Zmarła moja ciocia, z którą mieszkałam. Muszę mieć czas, żeby ją pochować i pozałatwiać wszystkie formalności.
- To oczywiste Ula. Bardzo ci współczuję. Tydzień ci wystarczy?
- Wystarczy. Dziękuję.
Zadzwoniła do taty. Obiecał, że przyjadą jak najszybciej i pomogą jej. Powiedział, że przyjadą z Alą. W innych okolicznościach skakała by z radości, że zobaczy przyjaciółkę, ale teraz nie umiała się cieszyć.
Pogrzeb był bardzo skromny. Niewiele przyszło osób. Oprócz nich byli tylko sąsiedzi. Nie potrafiła powstrzymać łez. Kiedy wrócili z cmentarza zabrała Dukata na spacer.
- Muszę trochę ochłonąć. W lodówce jest przygotowany obiad. Zajmiesz się tym Alu?
- Idź. Poradzimy sobie.
W tydzień po pogrzebie stawiła się w kancelarii. Miał być otwarty testament Magdy. Jego treść znowu wywołała u niej łzy. Zapisała jej dosłownie wszystko, co posiadała. Nie miała pojęcia, że ta skromnie żyjąca kobieta miała takie pokaźne zasoby. Konto opiewało na sto siedemdziesiąt tysięcy. Samo mieszkanie było warte majątek, a oprócz tego unikatowa biżuteria, małe sztabki złota w liczbie sześciu sztuk i kilka oryginalnych obrazów pędzla słynnych malarzy. Prawnik był tak miły, że podał jej namiary na rzeczoznawcę, który mógłby ewentualnie wycenić precjoza i dzieła sztuki. Zostawiła to jednak na później.
Po wyjeździe rodziny nie mogła oswoić się z samotnością w tym wielkim mieszkaniu. Nie potrafiła zasnąć. Od tej pory miała jeszcze większe problemy ze snem. Zrywała się o czwartej nad ranem, parzyła kawę i stojąc przy dużym oknie z kubkiem w ręku obserwowała świat za szybą. Potem ubierała się i wyprowadzała Dukata. Później biegła do pracy.
Głęboko tkwiły w niej słowa wypowiedziane przez Magdę na łożu śmierci. Słowa o miłości i wybaczaniu. Jak dotąd nie znalazła w sobie tyle odwagi, żeby zadzwonić do Marka i powiedzieć mu, że wybacza i że nadal go kocha.

Od śmierci Magdy minęło osiem miesięcy. Jakoś pozbierała się do kupy, choć nadal ubierała się na czarno, bo czuła, że tak trzeba. Pod koniec kwietnia zdała egzamin na prawo jazdy, a miesiąc później kupiła swój pierwszy samochód. Niedużego, zgrabnego Nissana Micrę. Dzięki niemu nie musiała już wystawać za każdym razem na przystankach, gdy chciała pojechać na cmentarz.
W pracy doceniono ją. Jej szef odszedł wreszcie szczęśliwy na zasłużoną emeryturę. Zaproponowano jej to stanowisko. Zgodziła się. Jej pensja znacznie wzrosła i ciągle odnosiła wrażenie, że ma szczęście wyłącznie do pieniędzy i robienia kariery, a nie ma go zupełnie jeśli chodzi o życie osobiste. Ciągle nie mogła pozbyć się tego smutku, który w niej tkwił. Mężczyźni zabiegali o jej względy. Zauważała to, ale nie robiła im nadziei. Pamięta, jak któregoś dnia świętowali zawarcie nowego, intratnego kontraktu. Urządzono bankiet. Były wykwintne przystawki i mnóstwo szampana. Dyrektor generalny osobiście gratulował jej i dziękował za zaangażowanie, dzięki któremu doszło do podpisania umowy. Zarumieniona przyjmowała gratulacje z uśmiechem przyklejonym do ust. Jeden z jej najbliższych współpracowników adorował ją już od jakiegoś czasu. Był natrętny, chociaż wiele razy dawała mu do zrozumienia, że nie jest zainteresowana. Kiedy wyszła z toalety, dopadł ją na pustym korytarzu. Przycisnął do ściany i zaczął nachalnie całować. Sama nie wie skąd znalazła w sobie siłę, żeby obronić się przed tym mężczyzną. Z całej siły kopnęła go kolanem w krocze, bo chyba widziała to na jakimś filmie. Odepchnęła go i zamaszyście strzeliła otwartą dłonią w policzek. Był zaskoczony. Stała nad kulącym się z bólu facetem i mówiła przez zaciśnięte zęby.
- Nigdy nie waż się tego powtórzyć. Jeśli spróbujesz ponownie, załatwię ci dyscyplinarkę, zrozumiałeś?
On pokiwał tylko głową. Ona poprawiła włosy i weszła ponownie na salę, w której odbywał się bankiet. Od tej pory nazywano ją panią niedostępną i już żaden z jej kolegów nie próbował podobnych rzeczy.

Na zaduszki nie pojechała na grób mamy. Umówiła się z ojcem, że przyjedzie na kilka dni przed świętami i zostanie do nowego roku. Dzień przed świętem zmarłych wybrała się na bogucicki cmentarz. Umyła pomnik Magdy i zapaliła znicze. Usiadła na ławeczce i modliła się za spokój jej duszy. W samo święto zawiozła sporą doniczkę z pięknymi chryzantemami. Wieczorem znowu płakała. Ciągle nie mogła pogodzić się ze świadomością, że jej już nie ma.
Paulina (gość) 2014.01.08 16:43
Bardzo smutna notka, bardzo mi przykro, że pani Magda umarła, ale taka jest kolej rzeczy... Niestety... To co powiedziała Uli tuż przed śmiercią o Marku to prawda. Mam nadzieję, że Ula jej posłucha i choć spróbuje porozmawiać z Markiem. Ona nadal go kocha.
Świetny rozdział.
Pozdrawiam :))
P.S Zapraszam do mnie, tam pojawila się pewna informacja.
MalgorzataSz1 2014.01.08 16:47
Nikomu nie jest łatwo, gdy umiera ktoś bliski, a taką osobą była dla Uli Magda. Czy jej posłucha? To już w następnej części.
Dziękuję Paulina za komentarz. Serdecznie Cię pozdrawiam i już przenoszę się na Twój blog. :)
ADRIANCREVAN 2014.01.08 16:50
czas ponoć goi wszelkie rany, czy zagoi i tę ranę w sercu Uli ?
ciężko jest stracic kogoś bliskiego, a Ulka jakby po raz drugi straciła matkę, bo kims na miano matki , była dla niej pani Magda .
smutne , naprawdę
Ulka ma teraz finansow zabezpiecznie, ale i dobrą pracę ,
tylko że to nie wszystko niestety
an co komu pieniadze jeśli nie jest w życiu szczęśliwy
lepiej dzielić się z ukochaną osobą suchą kromką chleba niż samemu jeść marcepany

bardzo dobry rozdział, chociaż bardzo smutny ..
spadam robić zadanie z angielskiego
miłego wieczoru
:-)
MalgorzataSz1 2014.01.08 16:55
Aniu

Bardzo trafnie ujęłaś pojęcie szczęścia w swoim komentarzu. Na co komu ono, gdy mimo zasobów finansowych nie ma ukochanej kobiety, czy ukochanego mężczyzny u boku?
Ula długo nie będzie się mogła pogodzić ze śmiercią Magdy, ale przecież trzeba żyć dalej i jakoś funkcjonować. Słowa Magdy dały jej do myślenia i nie tak łatwo będzie mogła wyrzucić z głowy tę ostatnią z nią rozmowę.
Dzięki Aniu za wpis. Mam nadzieję, że z angielskim pójdzie jak po maśle. Buziole. :)
ADRIANCREVAN 2014.01.08 16:58
spokojnie
ja światowa kobita jestem i angielski to dla mnie pestka
gorzej z zadaniem z Wosu ..
mamy bardzo wymagającego faceta .
wrócę pewnie jeszcze ale wieczorem :-)
MalgorzataSz1 2014.01.08 17:12
Nie wiem co to WOS. Ja edukację skończyłam trzydzieści lat temu, a wtedy nie było takiego przedmiotu.
lectrice (gość) 2014.01.08 17:15
Cztery lata !
O rany jak dlugo, no juz najwyzszy czas aby cos zmienic !

A te opisy pani Magdy, smutne, smutne ...

Byczkow nie widzialam, przeczytalam szybko, zaden nie atakuje jawnie, moze jakiegos tajniaka znajde potem.

ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.08 17:20
wiedza o społeczeństwie
:-)
angielski zrobiony :-)
lectrice (gość) 2014.01.08 17:21
"Za naiwność i głupotę płaci się czasem zbyt wysoką cenę. Powoli oswajam się z tą świadomością."
No skoro ta cena jest zbyt wysoka to niech leci do Mareczka i obnizy koszty cierpienia !


MalgorzataSz1 2014.01.08 17:29
Aniu

Teraz już wszystko jasne.

Lectrice

To nie takie proste w wykonaniu Uli i dobrze o tym wiesz. U niej wszystko wymaga dobrego, gruntownego przemyślenia a potem dopiero pojęcia jakiejś decyzji.
Kolejny raz odczytujesz zdanie zbyt dosłownie. Oj niedobra Lectrice.

Dziękuję dziewczyny.
ADRIANCREVAN 2014.01.08 17:37
nie dziękuj :-)
aj tu jeszcze wrócę
hi hi hi
teraz troszkę inni rycerze z mieczami mnie ścigają
muszę napisać o wojnach krzyżackich ..
yyy
nie lubię historii
chyba że takie jak twoja o Ulce ..
nel (gość) 2014.01.08 17:38
Znalazłam błąd rzeczowy. Ulka nie mgła jeździć hyundaiem micrą, ponieważ taki samochód nie istnieje. Micra to Nissan.
MalgorzataSz1 2014.01.08 17:46
Nel

Masz rację. Micra to Nissan. Dziękuję i zaraz poprawiam. :)
lectrice (gość) 2014.01.08 18:38
A mnie czesciej uwiera kamien w bucie niz gwozdz !
Gwozdz to do trumny...

Co do kasetki, ktora byla w szafie - kasetki sa raczej metalowe, a pudelka moga byc z drewna. Ale kasetka drewniana ?
MalgorzataSz1 2014.01.08 19:08
Osobiście posiadam dwie takie skrzyneczki będące mieszanką drewna i metalu. Nazywam je kasetkami i na pewno nie będę zmieniać tej nazwy w rozdziale. Ona niczego istotnego nie wnosi do jego treści, wiec tym razem będę uparta. :)
lectrice (gość) 2014.01.08 19:13
A jak pojedzie na nowy rok do domu to sie cos bedzie dzialo ciekawego ?
No to bedzie dobra okazja zeby... no pomoz jej troche bo takie ciagle niewyspanie zaszkodzi jej na urode i jak po nastu latach przypadkiem na siebie trafia to jej Mareczek nie pozna, biedaczek !
(Wiem, ze nie trafia przypadkiem ale tak troszke prowokuje...

Byczki chyba w byczkolandii, ta trawa jest za malo zielona !
lectrice (gość) 2014.01.08 19:15
Ale ja nie kaze nic zmieniac, to byla luzna uwaga ...
lectrice (gość) 2014.01.08 19:17
Zupelnie mnie zdolowalas tym opisem choroby pani Magdy...
MalgorzataSz1 2014.01.08 19:18
Lectrice

W niedzielę ostatni rozdział i wszystko będzie wiadomo. Nic nie zdradzę, bo nie będziecie zainteresowani. Przecież znasz już mnie trochę i wiesz, że przeważnie, a właściwie do tej pory zawsze dążyłam do tego, żeby tę dwójkę połączyć. Tym razem nie będzie inaczej.
lectrice (gość) 2014.01.08 19:20
Ufff, dziekuje, to jednak w czasie tego powrotu na Nowy Rok !
MalgorzataSz1 2014.01.08 19:23
Lectrice

Jeśli chodzi o przebieg choroby Magdy, to wierz mi, że napisałam najłagodniej jak tylko umiałam. Cukrzyca to cichy zabójca, bo doprowadza z czasem do niewydolności wielonarządowej. Ja jestem w pełni świadoma tej strasznej choroby i konsekwencji jakie ze sobą niesie. Patrzyłam przez długie lata, co robiła ze zdrowiem moich rodziców. Mnie i mojego brata też nie oszczędzi, bo jesteśmy nią obarczeni genetycznie. Przykre to bardzo, ale staram się o tym nie myśleć i cieszyć każdym dniem. To ta lepsza wersja dla życia. :)
ADRIANCREVAN 2014.01.08 20:54
wkleiłam Ci coś do poduszki :-)
bo jutro Cię nie będzie :-)]
no i żeby nam Lectrice nie padła z głodu
sporo tego ..
:-)
taka odskocznia od krzyżackich płaszczy ...
dobranoc Małgosiu !
lectrice (gość) 2014.01.08 21:34
Tak sobie mysle cichutko, ze te twoje kasetki metalowo drewniane szkatulkami byc moze moznaby niesmialo sprobowac nazwac ?
No i gdybys sie tak troszeczke przekonala to od razu bys miala cos nowego w dom (tanim kosztem, za darmo) bo stare kasetki zamienia ci sie w nowe szkatulki, warto sprobowac !

A tak nawiasem, to Ula nabeczala sie w tej czesci, fakt, ze miala powod, ale kredyt literacki na lzy juz wyczerpalas i jak sie spotkaja to juz tylko skasac z radosci bedzie mogla - po swietach to nawet dobry pomysl bo takie skoki to tluszczykowy wrog !
MalgorzataSz1 2014.01.08 21:41
Aniu

Jutro będę miała jeden z takich dni, które można nazwać chaotycznymi. Z pewnością będę zaglądać, ale tylko z doskoku i długo miejsca nie zagrzeję.

Lectrice

Kasetki pochodzą z końca XVIII wieku i należały kiedyś do mojej pra pra babki. Przechodzą z pokolenia na pokolenie i zawsze były nazywane kasetkami. Szkatułka to coś zrobione z metalu i szkła i chyba dość ozdobne. Te moje takie nie są, ale przez tę prostotę wykonania bardzo mi się podobają.
lectrice (gość) 2014.01.08 21:49
Ale mi sie tak podoba slowo szkatulka !!!
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.08 21:59
A ja muszę w końcu pogonić krzyżaków spod Grunwaldu ..
no i przydało by się trochę pisać , bo dziś moja historia nie drgnęła ani o słowo :-(
dobranoc
MalgorzataSz1 2014.01.08 22:01
lectrice

Ale to co Ula wyciągnęła z szafy nie było szkatułką.

Aniu

Przeczytałam i zostawiłam komentarz.

Dobranoc dziewczyny. :)
lectrice (gość) 2014.01.08 22:33
No dobra, dobra, dobranoc wszystkim pudeleczkom, szkatuleczkom , kaseteczkom i innym skarboneczkom, niech sobie spia na poleczkach, w szafeczkach i w szufladeczkach... no niech juz bedzie jak kto woli z tymi skrzyneczkami tudziez innymi szescianikami z zameczkami i zlotymi kluczykami ...

Szacuneczek do przywiazania do rodzinnych pudeleczek..
(XVIII wiek to jest cos !!!)
lectrice (gość) 2014.01.08 22:34
Szacuneczek DLA, a nie DO (ale skandal !)
Natalia (gość) 2014.01.08 23:52
Małgosiu,
Po raz pierwszy od pewnego czasu wywołałaś u mnie łzy. Scena żegnającej się Magdy z Ulą przywołała wspomnienia, niekoniecznie te radosne. Poza tym przeczuwam jakie będzie zakończenie, ale to sekret. :)
Pozdrawiam i czekam na finał. :)
lectrice (gość) 2014.01.09 00:13
Adriancrevan
A ja myslalam, ze tych Krzyzakow to juz cos trafilo gdzies 603 lata temu, nie wiedzialam, ze oni przez ten caly czas czekali na Ciebie !
Co dla nich przewidzialas?
A moze ty masz pogonc takie pajaki krzyzaki - tu zwykla miotle polecam tudziez bardziej radykalny sposob : klapek japonek !
No wyslij japonka na krzyzaka i obserwuj rozwoj wydarzen !

Milej nocy, nie znecaj sie zbyt nad nimi !
MalgorzataSz1 2014.01.09 09:45
Natalio

Miałam nadzieję, że scena żegnania się Magdy z życiem i z Ulą niektórych z Was poruszy. Rzadko się zdarza, żeby ktoś będąc już na łożu śmierci, żegnał się z życiem świadomie. Z reguły ludzie są nieprzytomni i w takim stanie umierają. Magda była samotną kobietą i miała świadomość, że powinna to zrobić jak należy. Zadysponować zgromadzonym majątkiem tak, by po jej śmierci nie dostał się w niepowołane ręce. Uczynienie Uli spadkobierczynią wydawało się jedynym logicznym wyjściem.
Magda powiedziała jej też coś ważnego. Powiedziała, że powinna wybaczyć i zaufać ponownie. Czy Ula dotrzyma o obietnicy, którą złożyła umierającej Magdzie? O tym przekonasz się w niedzielę. Mam nadzieję, że sprawdzi się to, co trzymasz w sekrecie.
Dziękuję i serdecznie Cię pozdrawiam. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.09 11:39
Lectrice, nie chodzi o krzyżaków spod Grunwaldu :-)
zadanie z historii , po prostu :-)))))))))
ADRIANCREVAN (gość) 2014.01.09 11:40
Miało być że CHODZI o krzyżaków..
:-)
Amicus (gość) 2014.01.09 13:03
Magda odeszła zostawiając Uli nie tylko pokaźny majątek, ale przede wszystkim zostawiając po sobie słowa, które wciąż w Uli tkwią i nie pozwalają przejść obok nich obojętnie.
Ula jest świadoma, że nie będzie potrafiła ułożyć sobie życia z kimś, kto nie jest Markiem, a mimo to, cios, który jej zadał wciąż boli tak bardzo, że nie może się przełamać.
On, mimo upływu prawie, o ile się nie mylę, czterech lat wciąż jest sam. Nie potrafi być z nikim innym. Wciąż myśli o Uli, marzy o niej i ma nadzieję, że ona, tak jak on, wciąż jest sama. Ma nadzieję, że może kiedyś się spotkają...
I znając Ciebie spotkają się. Czyżby podczas jej pobytu na Mazowszu podczas świąt?
Nie wiem czy wiesz, ale w moim kalendarzu jest dziś niedziela. Kupiłam go w specjalnej edycji limitowanej... ;) Więc zgodnie z moim kalendarzem możesz już dziś wrzucić ostatnią część ;)
Pozdrawiam!
MalgorzataSz1 2014.01.09 14:17
Amicus

U mnie kalendarz zwyczajny, który pokazuje, że niedziela za dwa dni nie licząc dzisiejszego. Staram się go ściśle trzymać, choć tak jak dziś mogą się zdarzyć jakieś historie z ostatniej chwili, które burzą porządek.
Ale masz rację. Spotkają się, bo przecież nie może być inaczej. Ostatnio jednak coraz częściej nawiedzają mnie myśli, że wcale tak nie musi być. Ten mój wyidealizowany Marek gdzieś mi umyka i coraz częściej dostrzegam rysy jego osobowości. Odważyłam się nawet napisać opowiadanie, w którym pozbawiłam Ulę i Marka wszelkich złudzeń i możliwości bycia razem. Ciekawa jestem jaki to znajdzie odbiór wśród czytelników. Mam nadzieję, że nie zlinczują mnie.
Dzięki, że wpadłaś, chociaż pewnie znowu masz nawał zajęć. Tym bardziej to doceniam. Dziękuję też za komentarz i serdecznie Cię pozdrawiam. :)
bewunia68 (gość) 2014.01.09 16:17
Znowu czytam i lecą mi łzy. Dużo czasu już Ula mieszka w Katowicach. Mało opisów Marka.
Pozdrawiam
kawi ;) (gość) 2014.01.09 17:11
Wspaniała notka. Łzy leciały mi ciurkiem. Ta część skłoniła mnie do przemyśleń o tym, że każda chwila naszego życia jest podróżą do samego końca i że nigdy nie wiemy kiedy ten koniec nastanie.
Baardzo dużo czasu Ula mieszka już w Katowicach. Trochę mnie to zdziwiło, bo czytając nie doświadczamy aż tak upływającego czasu.
Ula się prawie pozbierała, dobrze jej się wiedzie na Śląsku. Ma dobrą pracę, mieszkanie. Jedyne czego jej brakuje to Marka. Ale niestety boi się mu wybaczyć, bo wie, że może się to skończyć kolejnym rozczarowaniem.
Ulka jest w twoim opowiadaniu taką kobietą wampem. Piękna, niedostępna pani, łamiąca serca mężczyznom.
Marek oczywiście cierpi, to jest wiadome. Dręczą go wyrzuty sumienia. Ma w dodatku świadomość, że nic już nie może zrobić, bo nie zna ani numeru telefonu Uli, ani miejsca jej zamieszkania.
Mam nadzieję, że mimo wszystko pogodzą się i będą szczęśliwi.
Pozdrawiam i czekam na kolejną część!
Kawi ;)
Natalia (gość) 2014.01.09 17:40
Z niecierpliwością czekam na zakończenie. Czemu do niedzieli jeszcze tyle czasu. To u Ciebie obliczałyśmy kiedyś godziny do finałowej notki ?
Oby moje przeczucia były słuszne. :)
MalgorzataSz1 2014.01.09 18:58
Bewuniu, Kawi

Dziękuję Wam dziewczyny za Wasze wzruszenie i łzy. Już wielokrotnie o tym pisałam, że taki odbiór jest nagrodą dla piszącego, bo ma świadomość, że poruszył jakąś wrażliwą strunę.
Tak, Ula w Katowicach mieszka już od czterech lat. To nie daje się odczuć, bo opowiadanie jest krótkie i trzeba było w nim zmieścić wszystko. To nie jest jakiś przeskok czasowy, bo jeśli sobie przypomnicie, opowiadanie zaczęło się w mieszkaniu Magdy już po jej śmierci, a potem była tylko retrospekcja i ponowny powrót do sceny początkowej.
Marka rzeczywiście było mało, ale obiecuję go więcej w ostatnim rozdziale.

Natalio

Do niedzieli zaledwie dwa dni i jestem pewna, że wytrzymasz, bo twarda z Ciebie sztuka.

Dziękuję dziewczyny za komentarze. Wszystkie najserdeczniej pozdrawiam. :)
Amicus (gość) 2014.01.09 19:11
Małgosiu,

ja mam ogromną słabość do Marka. Nie do tego 'realnego' jak choćby w moim 'przykładnym mężu', ale właśnie tego wyidealizowanego, jak u Ciebie i przeważnie u mnie. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. W realu tacy mężczyźni nie istnieją lub bardzooooo trudno ich spotkać. Chociaż fikcja literacka stwarza takiego mężycznę, o którym większość kobiet marzy. Troskliwego, czułego, zakochanego po uszy, żałującego za grzechy, przechodzącego przemianę w imię miłości.

Jakoś mi się tak nudzi.... Nie dałaś się namówić na szybszą publikację finałowego rozdziału, więc ja dla zabicia czasu postanowiłam wcześniej wrzucić pierwszy rozdział nowego opowiadania. Już teraz zapraszam Cię do siebie na 'zapomnij o mnie', które będzie pojawiało się na zmianę z miniaturkami.
Pozdrawiam :)
MalgorzataSz1 2014.01.09 19:39
Amicus

Chyba masz rację. My, kobiety ciągle szukamy ideału, księcia z bajki i nigdy takiego nie znajdujemy. Taki wyidealizowany Marek w naszych opowiadaniach sprawia, że jedyne co możemy zrobić, to tęsknić i marzyć, by choć w ułamku procenta nasz wybranek okazał się ideałem. To takie cukierkowe, że aż czasem mdli, kiedy ten Dobrzański jest taki doskonały, ale ja nie umiałabym z niego zrobić totalnej kanalii, więc ograniczam się tylko do mniej drastycznych zachowań, chociaż czasem i one nie są akceptowane.
Cieszę się, że dodałaś dzisiaj. Zaraz przenoszę się na Twój blog. Pozdrawiam. :)
ADRIANCREVAN 2014.01.09 19:56
no nie ma takowych, niestety
ale czy my same jesteśmy takie idelane ?
poza tym o czym byśmy pisały, gdyby idealni faceci istnieli na serio ?
i jeszcze jedno
miłość a zwłaszcza ta prawdziwa idealizuje w naszych oczach tych nieidealnych ..
tak trochę jak różowe okulary
i mamy tych książąt z bajki ..
przynajmniej tak nam się wydaje ..
:-)))
MalgorzataSz1 2014.01.09 20:01
Aniu

Bardzo trafnie to ujęłaś. Nic dodać, nic ująć. :)
Aniula (gość) 2014.01.09 21:13
Małgosiu,
Czytam... i płaczę ze wzruszenia. Jak Ty potrafisz doprowadzić mnie do łez. Jak pięknie i wzruszająco opisałaś scenę pożegnani Magdy z Ulą. Do takich opisów trzeba mieć prawdziwy talent. I Ty go masz.
Rozdział bardzo smutny, ale daje nadzieje, że wszystko skończy się dobrze.
Czekam z niecierpliwością na kolejną, już niestety ostatnią część tego pięknego opowiadania.
Postaram się dodać coś w sobotę, najpóźniej w niedzielę.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ania
MalgorzataSz1 2014.01.09 21:40
Aniu

Ja ciągle zaglądam na Twój blog z nadzieją, że zastanę na nim nowy rozdział. Cieszę się, że dodasz go w weekend.
Dziękuję za miłe słowa. Bardzo chciałam, żeby to pożegnanie było wzruszające i wycisnęło łzy. Niektóre dziewczyny rzeczywiście je uroniły.
Opowiadanie się kończy ale za chwilę zacznę publikować następne z nadzieją, że też kogoś wzruszy. Pierwszy rozdział już za tydzień.
Bardzo dziękuję za wpis i serdecznie Cię pozdrawiam. :)
ADRIANCREVAN 2014.01.10 13:18
WPADAŁAM NA CHWILKĘ masz nowy rozdział , tylko nie jojcz , że taki krótki :-) wrzucę coś jeszcze wieczorem , przez to wczorajsze polowanie na buty nic nie napisałam , dziś też nie. A znów idę polować , bo jak zima nas zaskoczy to w półbutach chyba będę chodzić ,a moi krzyżacy nadal biegają po polach Grunwaldu :-)
Aniula (gość) 2014.01.10 19:11
Małgosiu,
Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę i spodoba Ci się kolejny rozdział, który jest w produkcji... no prawie skończony. Jak go zamieszczę to Cię poinformuję
Czekam na ostatni rozdział u Ciebie, który ukaże się za kilkadziesiąt godzin. To już nie tak długo. Szybko zleci. Pewnie znowu nas ni wzruszysz. Tym jak i kolejnym rozdziałem, których też z ciekawością oczekuję.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ania.
Aniula (gość) 2014.01.10 19:15
Chciałam "Tym jak i kolejnym opowiadaniem".
Myślę co innego, a piszę co innego.
Mam nadzieję, że w moim opowiadaniu nie będzie tylu błędów.
Pozdrawiam jeszcze raz.
Ania.
MalgorzataSz1 2014.01.10 19:44
Aniu.

Z całą pewnością nie będę się czuć rozczarowana. Ja wręcz łaknę Twojej nowej części, bo długą przerwę sobie zrobiłaś. A błędami w ogóle się nie przejmuj, bo kto ich nie popełnia.
Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
lectrice (gość) 2014.01.10 20:57
Rekord komentarzy to chyba 84 !
Chyba trzeba bedzie kiedys dopuscic sie setki ?!
Natalia (gość) 2014.01.10 21:24
Rozumiecie, że jeszcze tylko nieco ponad 26 godzin do niedzieli ?
O ludzie, dawno na nic tak nie czekałam :)
Dobra, będę się uczyła tych czytań będę obrabiała lekcje i sprzątała dom, tylko dajcie mi niedzielę ...
MalgorzataSz1 2014.01.10 21:30
Lectrice

Ja z wielką ochotą i wdzięcznością przyjmuję każdą ilość komentarzy, nawet tą najmniejszą. Muszę przyznać, że od jakiegoś czasu ich liczba przyprawia mnie o zawrót głowy, co mnie bardzo cieszy. Dziękuje.

Natalio.

Cierpliwość jest cnotą. Uzbrój się w nią, ciesz się nową fryzurą i posłuchaj ulubionego zespołu. Zobaczysz jak szybko zleci czas do niedzieli.
Buziaki. :)
Natalia (gość) 2014.01.10 21:43
Mam nowy cudowny serial na DVD. Myślę, że to coś wpadające bardziej w Twoje klimaty . Jestem mega szczęśliwa, że go mam.
Właśnie kończę oglądanie 4 odcinka, ale i tak czekam :)
MalgorzataSz1 2014.01.10 21:50
Natalio

Przynajmniej podaj jego tytuł, bo jak na razie intrygujesz.
Natalia (gość) 2014.01.10 21:56
Zapraszam na mojego bloga, jeśli poszukasz znajdziesz zdjęcie w najnowszym poście :)
MalgorzataSz1 2014.01.10 21:59
Widziałam Annę German. Jeśli to ten serial, który leciał w telewizji, to odpuszczam sobie. To nie są moje klimaty. Przemęczyłam dwa odcinki i nie byłam w stanie oglądać kolejnych. Mnie się nie podobał.
Na blogu oczywiście byłam i nawet zostawiłam wpis. :)
Natalia (gość) 2014.01.10 22:07
No o to chodzi, myślałam, że Ci się spodoba, ja oglądałam w Telewizji i mało mi, muszę to oglądać ciągle i ciągle i ciągle. Jestem w nim zakochana. Może nie tyle w samym filmie co historii, która mnie urzekła od samego początku.
MalgorzataSz1 2014.01.10 22:11
Ja pamiętam Annę German żywa i tryskającą zdrowiem. Pamiętam jej piosenki i jej głos jak dzwon. Ona w Polsce nie była aż tak bardzo popularna. Znacznie większą popularność miała w Rosji radzieckiej. Tam ludzie szaleli na jej punkcie.
Aniula (gość) 2014.01.10 22:42
Próbowałam oglądać ten serial, tym bardziej że moja mama jest nim urzeczona i ogląda go już któryś raz z kolei. Ciągle mnie namawiała, ale jakoś mnie nie zaciekawił. Może kiedyś się to zmieni.
Pozdrawiam Dziewczyny.
Ania.
MalgorzataSz1 2014.01.10 22:46
Może gdybym była bardziej uparta, to przyciągnęłyby mnie i zaciekawiły dalsze odcinki. Te dwa pierwsze były jakieś drętwe i męczyłam się oglądając je. Ale są ludzie, którym serial się podobał i chwalą go. Ja nie zapałałam sympatią do aktorki, która odgrywała rolę Anny. Dla mnie grała mało przekonywająco.
Amicus (gość) 2014.01.11 15:59
mogłaby być już dzisiaj niedziela.... ;)
lectrice (gość) 2014.01.11 17:46
Ja juz kiedys proponowalam nowelizacje kalendarza tygodniowego (glownie zostawic czwartki i niedziele) i jakos szanowna autorka nie chciala mnie poprzec, a ty prosze nie tylko ja narzekam na zawilosci i dluzyzny czasowe !
Aniula (gość) 2014.01.11 18:16
Macie rację. Czas oczekiwania na kolejny rozdział opowiadania Małgosi dłuży się niemiłosiernie, ale na szczęście jutro już jest niedziela.
Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2014.01.11 18:21
Dziewczynki.

Jeszcze tylko ta jedna noc, a jutro skoro świt dostaniecie rozdział do porannej kawy. Obiecuję. :)
ADRIANCREVAN 2014.01.11 18:27
jakoś wytrzymam dręczycielko, zwłaszcza że mam jutro egzamin z historii , wrzuciłam jeden rozdział i uciekam uczyć się nim mnie zlinczujecie :-)
miłego wieczoru Małgosiu :-)
lectrice (gość) 2014.01.11 20:25
Szanowna Autorko,
Ja kawe pije raczej wczesnie.... wiec jak ma byc do kawy ... to sama rozumiesz !

Adriancrevan
Co za pomysl aby niedzielny czas poswiecac na egzaminy !
No ale co kto lubi ! Zycze polamania piora i zaplatania jezyka, popros corke, zeby Ci dala kopniaka przed wyjsciem na ten egzamin. Z tym kopniakim to bardzo powaznie, sama sprawdzilam, bylam regularnie kopana przez cala rodzine przed egzaminami i nigdy zadnego nie oblalam !
Nie zaponij tez szczotki aby skutecznie pogromic krzyzaki !
MalgorzataSz1 2014.01.11 20:47
Lectrice

Proponuję, żebyś w niedzielę porządnie się wyspała i dopiero wtedy zasiadła do tej kawy. Będziesz miała lepsze samopoczucie i być może przyjemność z czytania. :)
lectrice (gość) 2014.01.11 20:52
No to napisz, ze do szostej kawy....
Ja w niedziele nie spie dlugo bo nie chce sobie skracac wolnego czasu, wstaje wiec wczesnie i upajam sie niedzielna dlugasnoscia !!!
MalgorzataSz1 2014.01.11 21:21
W takim razie postaram się wkleić rozdział jak najwcześniej. Może o szóstej rano? Podaję sobie wtedy insulinę, a później wracam do łóżka, bo muszę odespać noc. ha, ha.
lectrice (gość) 2014.01.11 21:36
Nie, no nie bede az taka okrutna !
O szostej to za wczesnie, odespij sobie co trzeba!
Siodma trzynascie wydaje mi sie zupelnie rozsadna godzina ...
MalgorzataSz1 2014.01.11 22:02
OK. Niech będzie siódma trzynaście. :)
lectrice (gość) 2014.01.11 22:10
Nie czesto sie ze mna zgadzasz, a tu taka niespodzianka !
Myslalam, ze podejdziesz logicznie do sprawy i ochrzanisz bo co to za godzina siodma trzynascie !
Ja juz sie przygotowalam na ciezkie negocjacje i bylam sklonna zgodzic sie, no w najgorszym przypadku, na siodma dwadziescia dwie i pol (pol minuty naturalnie) !
No ale skoro tak to trudno ! Zaluj ! Moglas wynegocjowac dziewiec i pol minuty !
MalgorzataSz1 2014.01.11 22:15
Lectrice

Zgodna ze mnie kobieta i zawsze gotowa uchylić nieba swoim czytelnikom. Skoro już tak bardzo narzekałyście, że do niedzieli tak Wam się ciągnie, to nie będę się sprzeciwiać wczesnej godzinie wstawienia rozdziału. :)
lectrice (gość) 2014.01.11 22:24
Jesli juz o niedzieli mowa, a ty tak bardzo chcesz skrocic nasze meki to nie zapomnij, ze niedziela zaczyna sie o dwudziestej czwartej jeden ... -:DD
Aniula (gość) 2014.01.11 22:38
Jeszcze tylko kilka godzin. Mam nadzieję, że wytrzymam. :)
lectrice (gość) 2014.01.11 22:55
Aniulo,
Wytrzymasz, wytrzymasz, nie masz wyjscia... koniec chcesz poznac...
Na pocieszenie ci powiem, ze nie czekasz sama...
MalgorzataSz1 2014.01.11 23:00
Oprócz tego, że jestem zgodna, to w dodatku rozsądna. Wiem od której godziny zaczyna się niedziela i nie prowokuj mojej dobroci, by nakłonić mnie do publikowania o dwudziestej czwartej zero jeden. Niedziela kończy się też o dwudziestej czwartej. Co Ty na to, żeby nie wstawiać o siódmej rano a o dwudziestej trzeciej pięćdziesiąt osiem?
Aniula (gość) 2014.01.11 23:00
Wiem, że nie czekam sama i to jest dla mnie dużym pocieszeniem.
Natalia (gość) 2014.01.11 23:00
Nie wiem czy wiecie, ale BrzydUla znów jest wśród nas. Zapraszam na TVN Player :P
Aniula (gość) 2014.01.11 23:05
Natalia,
To bardzo dobra wiadomość, bo planuję ją znów zacząć oglądać już któryś raz z kolei. Ostatnio oglądałam jakiś rok temu a to przecież bardzo dawno.
Pozdrawiam, Ania.
MalgorzataSz1 2014.01.11 23:12
Natalio

Dzięki wielkie za tę wspaniałą informację. Dzień bez Brzyduli to dzień stracony a ja naprawdę myślałam, że już więcej nie będzie możliwości oglądania serialu. Kinomaniak,TV też przestał istnieć. Podobno był nielegalny. Ciekawe, że dopiero po latach ktoś doszedł do tego wniosku, jak strona miała już z pięćset tysięcy polubień.
lectrice (gość) 2014.01.11 23:13
Malgosiu, ja nie chce byc niegrzeczna (zakare mozesz mi zrobic kakao) ALE...

Rozsadna, rozsadna... nie przeceniasz sie czasem ? W koncu zgodzilas sie na siodma trzynascie !!!

A ja zaraz rozpuszcze plotke, ze Szanowna Autorka chce publikacje zrobic o dwudziestej trzeciej piecdziesiat osiem w niedziele... ty serio chcesz, zeby pol Polski nie mialo po co wstawac rano ?
lectrice (gość) 2014.01.11 23:17
Natalio,
Bardzo dziekuje za pzekazanie tego sekretu !
Natalia (gość) 2014.01.11 23:25
Aniu,
Rok bez BrzydUli jest rokiem straconym. Ja sobie robię przerwy po 2 miesiące. Codziennie oglądam po 2 lub 3 odcinki, zależy to od szkoły. Roku nigdy nie wytrzymałam. :P
MalgorzataSz1 2014.01.11 23:41
Lectrice

Rozdział będzie opublikowany o siódmej trzynaście, o ile nie zaśpię rzecz jasna. Może nawet wcześniej. To jak dla mnie pora bardzo rozsądna. :)
Natalia (gość) 2014.01.12 00:27
lectrice,
Tylko nie zapomnij, że to sekret i nikomu o tym nie mów. :P

Małgosiu,
Myślę, że poświęcę się i wstanę tak wcześnie. Na niedziele mam zakodowaną godzinę 8:30, ale może dam radę :)
Przecież czego się nie robi dla BrzydUli <3
lectrice (gość) 2014.01.12 00:54
Czego sie nie robi aby "zachowac' twarz !
Zgodzic sie na siodma trzynascie ! Nie wiem czy mam to uznac za sukces osobisty, wstrzymam sie do jutra !
Mam nadzieje, ze sie nie okaze, ze Autorka ze mnie zakpila, pospala do jedenastej, a odcinek jak zazwyczaj objawil sienaszym stesknionym oczom o jedenastej dwadziescia siedem...
I prosze nie zwalac na budzik.... budziki sa ustawowo zabronione w niedziele...
Do jutra, punktualnosc jest cnota...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz