25 kwiecień 2012 |
ROZDZIAŁ X
- Zostawcie mnie! W tej chwili rozkujcie mi ręce! Co wy sobie wyobrażacie!? Wiecie, kim ja jestem!? – Paulina szarpała się z całych sił trzymana jednak w żelaznym uścisku rąk przedstawicieli prawa. Przystanęli z nią przy radiowozie. - No? Kim pani jest? – Jeden z nich spojrzał wyzywająco w jej oczy. – Ja powiem, kim pani jest. Jest pani wstrętną, rozpieszczoną babą, pozbawioną jakichkolwiek hamulców. Nie dość, że upiła się pani na oczach tych setek ludzi, to jeszcze wywołała pani niezły skandal. I proszę się tak nie szarpać paniusiu, bo za chwilę przestanę być taki miły. Wrzucili ją na tylne siedzenie radiowozu i ruszyli zmuszeni wysłuchiwać nadal jej wyzwisk pod ich adresem. Na komendzie przeszukali jej torebkę i spisali dane z dowodu. Pobrali jej odciski palców, co nie było łatwe, bo kobieta cały czas szamotała się i wyrywała utrudniając im pracę. Jej wrzaski zwabiły samego komendanta. - Co się tu dzieje? Dlaczego ta kobieta tak wrzeszczy? – Spytał podszedłszy do kontuaru. - Jest kompletnie zalana panie komendancie. Wywołała awanturę na pokazie Febo&Dobrzański w Łazienkach. Mamy trudności z okiełznaniem jej wojowniczego charakteru. - Spisaliście jej dane? Jeśli tak zaprowadźcie ją na izbę. Chyba potrzebuje nieco ochłonąć. – Puścił oczko do jednego z policjantów. Ten zrozumiał w lot, o co chodzi szefowi. Powlekli ją przez długi korytarz wychodzący na obszerny dziedziniec, który oddzielał komendę od izby wytrzeźwień. Tam oddali ją w ręce kobiety o obfitych kształtach. Wysokiej i mocno otyłej. - Hania, masz robotę. Ta pani potrzebuje ochłody. Trzeba trochę ostudzić jej temperament. - Już ja się nią zajmę. Zawołała koleżankę i wraz z nią wprowadziła Paulinę do sporej łazienki. Rozebrały ją do naga, choć gryzła i drapała. - Zosia, włącz prysznic. Na wściekłą Febo skierowano silny strumień zimnej wody, który spowodował, że brakło jej tchu. Upadła na kafelki i skuliła się pod wpływem zimna. - Przestańcie idiotki! – Wrzasnęła. - To ty się lepiej uspokój złotko. – Powiedziała ze stoickim spokojem Hania. – Zaraz poczujesz się lepiej. Lały na nią wodę przez co najmniej dziesięć minut i przez cały ten czas szydziły i wyśmiewały ją, nazywając damulką z piekła rodem. Kiedy umilkła zupełnie, Zosia wyłączyła zawór. - Ma dość. Idę po piżamę dla niej. Wytarły ją do sucha i ubrały w mało twarzowy strój nocny. Trzęsącą się z zimna zaprowadziły do celi i rzuciły na niewygodną pryczę. - Słodkich snów maleńka. Odeśpij tę gorzałę. – Zachichotała Zosia. Rzeczywiście usnęła niemal natychmiast, choć zapach celi i tej okropnej piżamy przyprawiał ją o mdłości. Następnego ranka o godzinie ósmej drzwi celi otworzyły się i pojawiła się w nich potężna Hania. - Jaśnie pani, budzimy się. Ma pani gościa. Wstała z pryczy bez protestu i spokojnie wyszła wraz z kobietą do przebieralni. Ubrała wczorajszą sukienkę i przygładziła nastroszone włosy. Wyglądała żałośnie i w niczym nie przypominała dumnej panny Febo. Bez makijażu, krwistej szminki na ustach i nienagannej fryzury przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy. - Będziesz spokojna, czy mam cię skuć? - Będę spokojna – powiedziała cicho. - W takim razie idziemy. Przeszły na komendę, gdzie Hania oddała ją w ręce policjanta. Ten wprowadził ją do niewielkiej salki, w której czekał już na nią Alex. Podbiegła do niego i wtuliła się w jego ramiona szlochając głośno. Pogładził ją po głowie. - Już dobrze, już dobrze. Zabieram cię do domu. Trzeba jeszcze podpisać jakieś dokumenty. Po chwili wrócił funkcjonariusz z plikiem papierów w dłoni. - Proszę usiąść. – Wskazał krzesła przy niedużym stoliku. – Tu są pani rzeczy. Proszę sprawdzić, czy wszystkie. Za dwa tygodnie, trzydziestego września odbędzie się posiedzenie kolegium do spraw wykroczeń. Musi pani się stawić na wyznaczoną godzinę. Postawiono pani zarzut umyślnego zakłócenia porządku publicznego. - Czy za to idzie się do więzienia? – Spytała płaczliwym głosem. - Nie, ale z pewnością obciążą panią stosowną karą i kosztami sądowymi. Teraz proszę podpisać te wszystkie dokumenty. - Podpisała i oddała policjantowi długopis. - Jest pani wolna. Może pani wracać do domu. Szybko wsunęła się do samochodu Alexa. Było jej wstyd, a przecież to nie koniec jej upokorzeń. Brat spojrzał na nią. Było mu jej żal. Ta noc w izbie wytrzeźwień musiała być straszna. - Powinnaś bardziej słuchać tego, co mówię. Prosiłem wczoraj byś nie piła tyle, bo to może źle się skończyć. Co cię napadło? Przecież rozstałaś się z Markiem już dawno i nie rozumiem, co masz do tej Cieplak. Przy wszystkich nazwałaś ją dziwką i oblałaś wódką. Pamiętasz to w ogóle? - Nie bardzo – przyznała zgodnie z prawdą. - Naprawdę nie wiem, jak ty po tym wszystkim pokażesz się w firmie, w której już pewnie huczy od plotek. Przecież na tym pokazie byli niemal wszyscy. Muszę przyznać, że gdybym był na miejscu Marka, pewnie zachowałbym się tak samo. Wywołałaś niezły skandal towarzyski, a dzisiaj wszystkie brukowce o tym piszą i zamieszczają zdjęcia, na których wyglądasz strasznie. Mnie wystarczyło, że przeczytałem podpis pod jednym z nich, „Oto kobieta z klasą”. To bardzo nieprzyjemna sytuacja, bo upokorzyłaś nie tylko Marka i jego dziewczynę, ale i mnie. Całe szczęście, że Dobrzańscy nie byli świadkami tego incydentu, chociaż pewnie dzisiaj już o nim wiedzą. - Mogę pojechać do ciebie? Wzięłabym tylko trochę rzeczy z domu. Nie chcę być sama. - Dobrze. I ja nie chcę zostawiać cię samej. Do pracy, rzecz jasna dzisiaj nie pójdziesz, ale mocno się obawiam, co będzie dalej z tobą. Krzysztof chyba się wścieknie. - Też się tego boję. Wolę nie pokazywać się żadnemu z nich na oczy, przynajmniej przez jakiś czas. – Ukryła twarz w dłoniach. - Zrobiłam z siebie kompletną idiotkę. – Alex pokiwał głową. - Dobrze, że przynajmniej zdajesz sobie z tego sprawę. Poczuł ciężar na swojej piersi i otworzył ciężkie od snu powieki. Uśmiechnął się błogo na widok przytulonej ufnie do niego Uli. Wczorajszy wieczór był dla niej traumatycznym przeżyciem i miał nadzieję, że dzisiaj będzie w lepszym nastroju. Pogładził z czułością jej zaróżowiony policzek. Poruszyła się pod wpływem jego dotyku i obudziła. Z lękiem rozejrzała się dookoła nie wiedząc gdzie jest. Popatrzyła na męski, owłosiony tors i przeniosła wzrok wyżej. Na jej twarzy wykwitł szeroki uśmiech. - Marek… - wyszeptała. – Już myślałam, że to jakiś niedorzeczny sen. Przytulił się do jej ust. - To nie sen skarbie. Jesteśmy u mnie, na Siennej, pamiętasz? - Pamiętam… - Spojrzała na niego uważnie. – Czy my wczoraj…? No wiesz… - Nie Ula, nie. Nic się nie działo. Zanim wróciłem z łazienki, ty już spałaś. Ja tylko cię przytuliłem i zaraz zasnąłem. – Widział, że odetchnęła z ulgą. - Chyba musimy się zbierać do pracy. Już siódma trzydzieści. Idź do łazienki, a ja zrobię nam kawy. Ubrała szlafrok i poszła wziąć prysznic. Dopiero teraz mogła przyjrzeć się mieszkaniu. Było całkiem spore. Duży salon i otwarta na niego kuchnia. Ładny przedpokój a z niego wejście do łazienki. Prysznic postawił ją na nogi. Z przyjemnością chłonęła zapach świeżo parzonej kawy. Usiadła przy kuchennym blacie i upiła łyk. Po chwili dołączył do niej Marek. - Przydałoby się jakieś śniadanie. Zaraz zobaczę, co mam w lodówce. O, są kiełbaski. Skusisz się? Wstawię do garnka, niech się trochę zagrzeją. Zrobię też tosty. Szybko uporał się ze wszystkimi czynnościami podając jej po chwili talerz. Jadła bez apetytu intensywnie o czymś myśląc. Popatrzył na nią z troską. - O czym tak rozmyślasz? - Ona nazwała mnie dziwką… - w jej oczach zalśniły łzy. Widział, jak mocno przeżywa ten afront i jak bardzo czuje się zraniona. Przytulił ja do siebie całując w skroń. - Nie płacz skarbie. Myślę, że ona nie miała zbyt przyjemnej nocy na izbie wytrzeźwień. Tam nie cackają się z pijanymi i na pewno nie potraktowano jej łagodnie. Nawet nie jestem pewien, czy ona pamięta, co do ciebie mówiła. Była kompletnie zalana. Nie myśl już o tym. Zbierajmy się. Sam jestem ciekawy, jak gazety o tym piszą. Mam tylko nadzieję, że ten wczorajszy incydent nie podkopie autorytetu firmy. Punktualnie o ósmej trzydzieści pojawili się na piątym piętrze. Tam czekała już na nich podekscytowana Violetta z ogromnym plikiem gazet w ręku. - No jesteście. Musicie to zobaczyć. To prawdziwa bomba. Przeszli do gabinetu Marka i pochylili się nad gazetami. - Niech to diabli!. Na każdej pierwszej stronie pokazują pijaną Paulinę. Patrzcie na te nagłówki. „Ambasador firmy Febo&Dobrzański wywołuje skandal”, „Paulina Febo – Kobieta z klasą?”, „Skandal na pokazie F&D”. Cholera jasna! Nie wiem jak ojciec to przeżyje. - No o niej nie piszą dobrze, ale zobacz tutaj. – Viola pokazała palcem artykuł w kolejnej gazecie. – Piszą dobrze o kolekcji. Piszą, że była wydarzeniem, które przyćmił incydent wywołany przez Paulinę. Faktycznie, ta włoska małpa przebiła wszystko. Ciekawe, jak zareaguje mistrz. Coś czuję, że będzie kolejna afera. - Nie kracz Viola. Może nie będzie tak źle. – Ula próbowała tonować sytuację. Rozległ się dźwięk komórki Marka. Spojrzał na wyświetlacz. - To ojciec. Muszę odebrać. - Halo, cześć tato? - Witaj synu. – Głos seniora brzmiał bardzo poważnie. Marek domyślił się, że ojciec już wie. – Jesteś w pracy? - Tak. Niedawno przyszliśmy. - Przyjdź do mnie i zabierz ze sobą Ulę. Muszę z wami porozmawiać. - Dobrze. Za chwilę będziemy. – Spojrzał na dziewczyny. - Ojciec wzywa nas do siebie. Musimy iść. - Mnie też? – Spytała Kubasińska. - Nie Viola, tylko mnie i Ulę. Pilnuj biura. Nie wiem, jak długo to potrwa. Idziemy. Weszli niepewnie do gabinetu prezesa. Przywitał się z nimi i wskazał kanapę. Usiedli. - Właśnie się dowiedziałem o tym przykrym zajściu na pokazie. W związku z tym muszę podjąć pewne decyzje i chciałbym was o nich uprzedzić. Przede wszystkim Paulina musi odejść z firmy. Skompromitowała ją. Wszystkie gazety o tym piszą. Naprawdę nie rozumiem, co ją napadło? Możecie opowiedzieć mi, co tak naprawdę wydarzyło się na tym bankiecie? - Ona się kompletnie zalała tato. Tańczyłem z Ulą, kiedy podeszła do nas i najpierw nazwała Ulę wywłoką, która zabrała jej mnie, a potem chlusnęła jej w twarz kieliszkiem pełnym wódki i nazwała dziwką. Awanturowała się i ubliżała nie tylko nam, ale i innym gościom. Nie miałem innego wyjścia i musiałem wezwać policję. Upokorzyła Ulę. Płakała wczoraj cały wieczór i nie mogłem jej uspokoić. Popatrz na nią. Ona nadal przeżywa ten incydent. Rzeczywiście, po jej policzkach spływały strumienie łez. Krzysztof podszedł do niej i pogładził ją po głowie. - Nie płacz dziecko. Ona już nigdy nie sprawi ci przykrości. Czy ona w ogóle pokazała się w firmie? - Naprawdę nie wiem. Zadzwonię do Ani. Ona na pewno będzie wiedziała. - Wykręcił wewnętrzny na recepcję. - Aniu nie wiesz czy Paulina jest w pracy? - Nie Marek. Nie ma jej. Alexa też nie. Nikt nie wie, co się z nimi dzieje. - Dziękuję. – Popatrzył na ojca. – Nie ma oboje Febo. Nie wiadomo, co z nimi. - Zaraz zadzwonię do Alexa. Na jutro zwołam zarząd. Chcę, żebyś i ty tam była Ula, bo sprawa dotyczy przede wszystkim ciebie. Nie mogę tego tak zostawić. Zaproponuję, żeby oddała udziały bratu, albo by sprzedała je nam. Nie chcę jej już widzieć tutaj, nawet w charakterze członka zarządu. Przeszła samą siebie. Nie sądziłem, że może posunąć się do czegoś podobnego. Jej rodzice chyba przewracają się w grobie. Co za wstyd. Wprawdzie recenzje na temat kolekcji są pozytywne, ale większość zapamięta ten pokaz nie dlatego, że kreacje były wyjątkowe. Dobrze kochani. Wracajcie do siebie i pamiętajcie o jutrzejszym dniu. Zaczynamy o dziesiątej. Kiedy opuścili jego gabinet, wybrał numer Alexa. Odebrał po kilku sygnałach. - Witaj Krzysztof. - Dzień dobry Alex. Możesz mi wyjaśnić, dlaczego nie ma was w pracy? Chciałem z wami porozmawiać. - Więc już wiesz…? - Wiem. Całe miasto huczy o tym nieprzyjemnym incydencie. Rozumiesz, że nie mogę tak tego zostawić? - Rozumiem i nie dziwi mnie to. My dzisiaj nie przyjdziemy. Paulina jest w kiepskim stanie. Spędziła noc w izbie wytrzeźwień i nie może dojść do siebie. Muszę z nią zostać. - Ona nie może dojść do siebie? – Zadrwił. - To podobnie, jak Ula, którą obraziła przy tylu obcych osobach. Jutro o godzinie dziesiątej zwołuję posiedzenie zarządu i chcę was tu widzieć oboje, bo podjąłem ważne decyzje. - Na pewno będziemy Krzysztof. Chcę cię też bardzo przeprosić. - Sądzę Alex, że to nie ty powinieneś mnie przepraszać. Nie jesteś niczemu winien. Czekam w takim razie na was jutro. Do zobaczenia. Alex odłożył telefon i spojrzał na leżącą na kanapie siostrę. - To był Krzysztof. Zwołuje jutro o dziesiątej posiedzenie zarządu. Musimy być. Myślę sorella, że będzie chciał pozbyć się ciebie z firmy. Podjął już jakieś decyzje. - Nadal mam udziały. Nie może się mnie tak po prostu pozbyć. - Myślę Paula, że może i nawet jestem pewien, że już coś wymyślił, by je od ciebie przejąć. - Nie pozbędę się ich bez walki. To moje jedyne zabezpieczenie. Z czego będę żyć, gdy mu je oddam? Mam iść żebrać? - Nie wiem Paula, naprawdę nie wiem. Następnego dnia, tuż przed godziną dziesiątą z windy na piątym piętrze wyszedł Alex prowadząc pod rękę swoją siostrę, która gdyby mogła, najchętniej zaszyłaby się w mysiej dziurze. Kręcący się po korytarzu pracownicy obrzucili tę parę niechętnym wzrokiem. Alex szybko przeprowadził ją do sali konferencyjnej i zamknął drzwi. Kilka minut później pojawił się Marek z Ulą. Przywitali się ogólnym „Dzień dobry” i zajęli miejsca naprzeciw Febo. Nie powiedzieli do siebie ani słowa. Paulina obrzuciła siedzącą ze zwieszoną głową, Ulę niechętnym spojrzeniem. Marek obserwował to wszystko i tylko zaciskał zęby, by nie wybuchnąć. Do konferencyjnej z poważną miną wszedł Krzysztof. Obrzucił wszystkich spojrzeniem i zajął miejsce u szczytu stołu. - Zwołałem dzisiejszy zarząd w związku z incydentem, który miał miejsce na niedzielnym pokazie. Nawet w najgorszych koszmarach nie podejrzewałem, że takie nieprzemyślane zachowanie członka zarządu, wspólnika firmy, może ją aż tak skompromitować. Skompromitować do tego stopnia, że nie mówi się już o tej pięknej kolekcji stworzonej przez Pshemko, lecz o wyskoku pijanej panny Febo. Gratuluję Paulinko. Zachowałaś się tak, jak na kobietę z klasą przystało. – Powiedział ironicznie. – Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo czuję się rozczarowany i cieszę się, że wasi rodzice nie dożyli tej hańby. Możesz mnie oświecić, na podstawie jakich dowodów okrzyknęłaś Ulę dziwką i wywłoką? Co zrobiła ci ta na wskroś dobra istota, byś obrzuciła ją stekiem takich wyzwisk? Podobno, uznałaś, że to ona zabrała ci Marka. Większej bzdury w życiu nie słyszałem. To ty jesteś głównym powodem rozbicia tego związku i dobrze o tym wiesz. Nie obwiniaj więc za to innych, bo przez kilka ładnych lat pracowałaś na to, by mój syn cię znienawidził. Twoje zachowanie na bankiecie sugeruje, że nie jesteś zrównoważona psychicznie i być może powinnaś skorzystać z pomocy lekarza psychiatry. To jednak tylko moja sugestia, z której skorzystasz, lub nie. Ja nie chcę cię już oglądać w tej firmie. Mam w związku z tym kilka propozycji. Zachowasz pakiet udziałów bez pojawiania się w firmie i uczestniczenia w posiedzeniach zarządu. Będziesz tylko biernym współwłaścicielem czerpiącym profity, o ile takie będą, z dwudziestopięcioprocentowego pakietu udziałów. Warunkiem jest to, że jeszcze dzisiaj złożysz swoje wypowiedzenie. Druga możliwość, to oddajesz udziały swojemu bratu. Pytanie tylko, czy zechce cię utrzymywać i spełniać twoje wygórowane żądania. Trzecia opcja, to odsprzedanie udziałów nam. Którą z tych możliwości wybierasz? - Tę pierwszą. Dwie pozostałe nie wchodzą w rachubę. - Dobrze. W takim razie – podsunął jej czystą kartkę papieru i długopis – napisz teraz wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym. Przysunęła się do stołu i drżącą ręką zaczęła pisać. Kiedy skończyła podsunęła ją w kierunku Krzysztofa. - Od tej pory nie jesteś już pracownikiem firmy. Jeszcze dziś załatwisz kartę obiegową i zdasz sprzęt, z którego korzystałaś do tej pory. Zdasz również identyfikator. Ochrona na dole zostanie powiadomiona o zakazie wpuszczania cię do firmy. Mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiał cię oglądać. To wszystko. Febo w milczeniu opuścili salę konferencyjną. Pozostała reszta odetchnęła z ulgą. - Ula? Dobrze się czujesz? – Zaniepokojony Krzysztof przyjrzał się dziewczynie. Była bardzo blada. Jej czoło usiane było kropelkami potu, a oczy szkliły się od łez. - Trochę mi słabo. Muszę wyjść na powietrze. Duszno tu. - Chodźmy do mnie do gabinetu, tato. Pootwieram okna na oścież, by mogła swobodniej oddychać. Wziął ją ostrożnie na ręce. - Złap mnie mocno za szyję Ula. Nie chcę wypuścić cię z rąk. Tato otwórz drzwi. Ułożył ją delikatnie na kanapie i otworzył wszystkie okna. Uniósł jej nogi i podłożył pod nie jedną z poduszek stanowiących oparcie kanapy. Włączył też niewielki wentylator. - Viola zmocz ręcznik zimną wodą i przynieś. Może znajdziesz trochę lodu w socjalnym, to owiń go w ręcznik. - Już lecę. - Ula, spójrz na mnie. To tylko emocje kochanie. Zaraz wszystko minie. Wiem, że nie była to komfortowa sytuacja dla ciebie, ale wiesz, że tato musiał tak postąpić. - Wiem Marek. Będąc na miejscu pana Dobrzańskiego sama nie postąpiłabym inaczej. Dziękuję panie Krzysztofie, że stanął pan po mojej stronie. Krzysztof uśmiechnął się dobrodusznie. - Nie mogłem inaczej. Ja znam Paulinę, jak zły szeląg i wiem, jak podła potrafi być. To zimna i bezduszna kobieta i naprawdę cieszę się, że nie będę jej musiał już oglądać. No jak dziecinko? Lepiej ci już? - Jeszcze trochę kręci mi się w głowie. - Gdzie ta Violetta? – Zżymał się Marek. - Jestem, już jestem. Szukałam lodu, ale znalazłam. Proszę. Podłożył jej zimny ręcznik pod kark. - Poleż chwilkę kotku. Zaraz na pewno ci przejdzie. Ten dzisiejszy dzień dostarczył im obojgu sporej dawki emocji. Pshemko też nie był w dobrym nastroju. Był świadkiem całej awantury na bankiecie i jak przeczytał trochę artykułów w gazetach, to mina zrzedła mu doszczętnie. Znał Paulinę od dziecka. Znał jeszcze jej rodziców. Byli przyjaciółmi. Nigdy nie przypuszczał, że Bella dopuści się takiej kompromitacji. Marek pocieszał go całe popołudnie. Zamówił czekoladę dla mistrza z nadzieją, że ona, choć w niewielkim stopniu go uspokoi. Przez cały ten dzień i kilka kolejnych szeptano po kątach o wyczynie panny Febo. Mimo jednak całej afery, o której głośno było w mediach, zaczęły spływać zamówienia. Marek i jego ojciec odetchnęli. Nie było tak źle. Firma powoli, ale konsekwentnie podnosiła się po tym blamażu. Najdziwniejsze było to, że po odejściu Pauliny Alex złagodniał. Przestał podnosić głos i krzyczeć na pracowników. Był też w znacznym stopniu mniej uszczypliwy w stosunku do Marka. W tydzień po zarządzie natknął się na niego w pomieszczeniu socjalnym i ni stąd, ni zowąd zapytał. - Z Ulą wszystko w porządku? Marek obrzucił go zdziwionym, spojrzeniem. - A odkąd interesuje cię samopoczucie mojej dziewczyny? - Nie unoś się tak. Wiem, że Paulina nie miała prawa robić jej wyrzutów. Nie zasłużyła sobie na to, co ją spotkało ze strony mojej siostry. Mogę jedynie usprawiedliwić jej zachowanie tym, że ona naprawdę jest niezrównoważona. Pewnie o tym nie wiesz, ale dwa dni po zarządzie musiałem ją odstawić na oddział psychiatryczny. Załamała się zupełnie i nie radziła sobie sama ze sobą. Mam nadzieję, że tam dojdzie do siebie. Zaskoczył Marka tą informacją. - Rzeczywiście. Nie wiedziałem. Chyba nikt o tym nie wie i lepiej żeby tak zostało. Po co ma znowu huczeć od plotek cała firma. Ja nikomu nie powiem a i ty nie bądź zbyt wylewny. Sprawa sama przyschnie i rozejdzie się po kościach, choć muszę przyznać, że Ula źle zareagowała na ten incydent. Jest bardzo wrażliwa a sytuacja na bankiecie po prostu ją przerosła. - Sam czuję się winny, bo to ja nalewałem Paulinie drinki. Wymusiła to na mnie. Mogłem być bardziej kategoryczny. Może wtedy do niczego by nie doszło. - Czasu nie cofniesz. To już się stało. Teraz trzeba tylko szybko zapomnieć. Po rozmowie z Alexem wrócił do gabinetu. Pomyślał, że dobrze by było odpocząć od całego zamieszania. W końcu obiecał kiedyś Uli, że pokaże jej domek w lesie. Tam jest cisza i błogi spokój. Tam się zrelaksują i odetchną. Miał dzisiaj ją odwieźć do domu. Został zaproszony przez ojca Uli na ciepłą kolację i ciasto. Pan Cieplak już od dłuższego czasu wiedział o ich miłości. I choć początkowo nie bardzo Markowi ufał, zwłaszcza po tej historii nad zalewem, to szybko jednak przekonał się do niego i polubił podobnie, jak reszta rodziny. Widział, jak Dobrzański traktuje jego córkę. Jaki jest opiekuńczy i dobry. Widział też szczęście na twarzy Uli. Nie miał wątpliwości, że obdarzają się wielkim uczuciem. Przed siedemnastą wyszedł z gabinetu i zdziwiony spojrzał na Violettę. - Ty jeszcze tutaj? Myślałem, że już cię nie ma. - Jestem, jestem. Czekam na Sebastiana. Mam dzisiaj najprawdziwszą randkę. Dasz wiarę? - Nooo… gratuluję. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. Ula zbieraj się. W brzuchu mi burczy a podobno twój tata przygotował same pyszności na dzisiaj. - Już. Jeszcze tylko zamknę komputer i możemy jechać. No, gotowe. Miłej randki Viola. Do jutra. - Do jutra. Dzięki. Ruszył wolno spod firmy. Włączył cicho radio i zerknął na swoją dziewczynę. - Ula, pamiętasz, co kiedyś ci obiecałem? – Nie bardzo wiedziała, o co mu chodzi. - Nie, a co? - Obiecałem ci, że zabiorę cię w piękne miejsce. Mała chatka, jeziorko i piękny las. - A tak, pamiętam. I co? - Pokaz się skończył. Zlecenia wpływają. Możemy odetchnąć. Rozmawiałem już o tym z ojcem. Zgodził się, byśmy wzięli tydzień urlopu i wyjechali. Co ty na to? Pochodzimy po lesie. Nazbieramy grzybów, bo już podobno są. Zrelaksujemy się. Uśmiechnęła się do niego promiennie tak, jak najbardziej lubił. - Jestem za. Muszę tylko powiedzieć tacie. - Dzisiaj jest dobra okazja. Powiemy mu razem. - A gdzie to w ogóle jest? Daleko? - Nie tak daleko. Na Kaszubach, w pobliżu Tucholi w Borach Tucholskich. Jestem pewien, że okolica przypadnie ci do gustu. Ten domek wybudował mój dziadek. Dziadek Dobrzański. Jakiś czas temu wziąłem klucze od rodziców. Dawno tam nie byliśmy i chyba trzeba będzie trochę posprzątać, ale poradzimy sobie, prawda? - No pewnie. Zabierzemy trochę środków czystości i całą furę jedzenia, żebyśmy nie musieli się stamtąd ruszać. Patrzył na jej entuzjazm i serce mu rosło. Była bardzo pozytywnie nastawiona do tego wyjazdu. - Cieszę się Ula, że ten tydzień spędzimy tylko we dwoje. Będzie fajnie. Zero telefonu, zero komputera i zero telewizji. Prawdziwa głusza. - I to są najlepsze warunki do odpoczynku mój drogi. Podjechał pod bramę i już po chwili witali się z całą rodziną. Kolacja rzeczywiście była pyszna. Potem dostali jeszcze po kubku kawy i kawałku aromatycznego sernika. Opowiedzieli Józefowi o swoich planach. - Zgódź się tato – mówiła Ula. – Ja naprawdę potrzebuję tego odpoczynku podobnie, jak Marek. Wyjechalibyśmy w sobotę rano, a do tego czasu nagotuję i zamrożę wam trochę bigosu, pierogów i upiekę mięso. Poradzicie sobie beze mnie. To tylko tydzień. - Ja nie mam nic przeciwko temu córcia. Harowaliście jak woły. Widziałem to przecież. Jedźcie i odpoczywajcie. - Dziękuję tatusiu. - Ja także, panie Józefie. |
orchid94 (gość) 2012.04.25 18:30 |
Gosiu wybacz, ale ja dziś króciutko z powodu braku czasu. Bardzo się cieszę, że dodałaś kolejną notkę piękną i cudowną, choć obfitującą też w mało przyjemne wydarzenia. Należało się Paulinie, może coś w końcu zrozumie. Ona jest po prostu nieobliczalna wręcz, ale może noc w izbie wytrzeźwień zmusi ją do myślenia i czegoś nauczy. Dobrze, że Marek jest przy Uli. Bardzo ją zabolało to, jak nazwała ją Paulina. Krzysztof musiał się strasznie zdenerwować, a i Pshemko nie był zachwycony, że jego kolekcję przyćmił wybryk Pauliny. Czy mi się wydaje, czy Paulina coś tam jednak zrozumiała, że źle zrobiła? Nie no ona nadal swoje, zamiast przeprosić i zgodzić się na wszystkie warunki, to pilnuje swoich interesów. Nawet Uli nie przeprosiła. Dobrze, że zniknie z oczu Dobrzańskim. Ulę to bardzo dużo nerwów kosztowało i zdrowia. Łał Aleska uczłowieczyłaś :) Fajnie. Nie krzyczy, normalnie rozmawia z Markiem, pyta o Ulę i jeszcze siebie obwinia o to, co się stało - po prostu nie wierzę, ale lubię takiego Aleksa. No tak, nie zdziwiłam się, że z Pauliną nie wszystko jest ok, takie rzeczy, jak ona wyprawiała może tylko osoba niezrównoważona, bo przecież normalna chyba by się tak nigdy nie zachowywała, jak ona to robiła od początku opowiadania. No i piękna końcówka - Marek zabiera Ulę od tego wszystkiego daleko i będą mieli czas tylko dla siebie. Czekam na ciąg dalszy. Bardzo serdecznie i cieplutko pozdrawiam :) |
MalgorzataSz1 2012.04.25 18:58 |
Iza. Dziękuję za komentarz. Uwielbiam to Twoje "króciutko". Wcale nie było krótko, ale wyczerpująco. Zauważyłam, że od jakiegoś czasu dodajesz notki na blogu, a na forum nie. Myśmy umówiły się z Pauliną i Shabii, że będziemy dodawać i tu i tu. Oczywiście notki o tej samej treści. To tak na wszelki wypadek, gdyby ponownie zdarzyły się zawirowania na socjum i miałoby coś z niego zniknąć, tak jak kiedyś. Pamiętasz, że ugrzęzły w odmętach internetu cztery dni wraz z notkami i komentarzami. Rzecz już nie do odzyskania. Rozdział dwunasty przyniesie może więcej zaskoczeń, bo cały jedenasty poświęciłam ich pobytowi w leśnej chatce. Sytuacja zacznie się rozwijać, ale będzie dotyczyć raczej obojga Febo, choć Ula i Marek też będą grali pierwsze skrzypce. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Serdecznie Cię pozdrawiam. |
XUlaX (gość) 2012.04.25 19:25 |
Gosiu, Cudowna notka. Myślę, że Paulina po tej nocy spędzonej na izbie wytrzeźwień coś zrozumiała. Przede wszystkim to jak czuła się Ula gdy nazwała ją dziwką i wywłoką. Chociaż to nie to samo. Paulina jest przyzwyczajona do luksusów, brzydzi się biedą. Nie potrafiła wytrzymać jednej nocy w izbie wytrzeźwień to co ona by zrobiła gdyby mieszkała w domu Uli, w Rysiowie? Wiem, że tam nie jest wcale brzydko, ani nic tylko biednie. Po prostu nie mają tyle pieniędzy, aby żyć na wyższym poziomie. Bardzo się cieszę, że Krzysztof tak kategorycznie potraktował Paulinę. Należało jej się, nie tylko upokorzyła Febo&Dobrzański swoim pijaństwem, ale także obraziła bądź co bądź jego przyszłą synową. Rozumiem załamanie Uli, ona jest bardzo wrażliwa i nawet najmniejszym czynem można ją skrzywdzić. Ojciec Marka miał rację, to nie Ula doprowadziła do rozpadu związku Pauliny i Marka. To Febo zrobiła, nie potrafiła dać Markowi tego, czego potrzebował. Marek nigdy jej nie kochał, chciał zakończyć ten chory związek, ale bał się. Bał się reakcji Pauliny oraz rodziców. Przecież Dobrzańscy ustalili przed laty z nieżyjącymi rodzicami Pauli i Aleksa, że Marek z Pauliną będą razem. W końcu to miał być "rodzinny biznes". Ta sytuacja w Jelitkowie, gdy Paulina zrobiła scenę jak Ula ratowała Markowi życie utwierdziła go w przekonaniu, że Paulina jest zimną i nie liczącą się z uczuciami innych kobietą. Wreszcie zmądrzał i ją zostawił. Zaintrygowała mnie rozmowa Marka z Aleksem, czyżby Febo chciał zawiesić broń i odnowić dobre relacje z niedoszłym szwagrem? Ciekawe, co wymyśliłaś. Pozdrawiam Cię serdecznie i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.:) |
MalgorzataSz1 2012.04.25 20:36 |
Paulina. Paula tak naprawdę nic nie pamięta z tego bankietu, bo była kompletnie nawalona. Ewidentnie Uli nie cierpi, ale też jest rozchwiana emocjonalnie. Jej zachowanie na bankiecie, to symptomy pewnej choroby, o której napiszę w późniejszych rozdziałach. Przecież jej brat musiał ją zawieźć do szpitala i umieścić na oddziale psychiatrycznym. Najwyraźniej jest coś z nią nie tak. Coś, czego nie rozumie dobrze ani Alex, ani Marek. Wszystko jednak da się rozsądnie wyjaśnić. Alexa przytłacza ta sytuacja. Nigdy w takiej nie był a nagle musi sobie radzić z rozszalałą Pauliną. Całą uwagę skupia wyłącznie na niej. Przestaje knuć i snuć intrygi. To nie Paulina zrozumiała, że na bankiecie postąpiła źle, lecz Alex przejrzał na oczy. Jeszcze trochę cierpliwości, a wszystko zrozumiecie. Bardzo Ci dziękuję za komentarz i cieplutko pozdrawiam. |
miki (gość) 2012.04.25 20:50 |
wcale się nie dziwie że Paulina wylądowała w szpitalu psychiatrycznym, w końcu zawalił się jej cały świat.Paulina tak na prawdę nigdzie nie pracowała poza rodzinną firmą,a i w firmie poza reprezentowaniem nie wiele robiła.Teraz została bez pracy i bez dobrego imienia a to się dla nie liczyło.po takiej tramie nie łatwo się podnieść.Paulina musi teraz zaczyna od zera,znaleźć dla siebie nowe miejsce w życiu Paulina dla mnie jest tragiczną postacią,pokazuje jak rodzice poprzez wychowanie mogą zmarnować życie dziecku.Paulina tak na prawdę nie została przygotowana do życia przez swoich rodziców. .twoje opowiadanie ma jedną wadę,za szybko się je czyta ,i znowu trzeba czeka na następny odcinek,więc czekam z niecierpliwością. |
MalgorzataSz1 2012.04.25 21:12 |
Miki. Istotnie Paulina pełniła w firmie funkcje reprezentacyjne, była jej ambasadorem. Czasem wybierała dodatki do kreacji i w zasadzie na tym kończył się jej wkład w budowanie dobrego imienia firmy, jej pozycji i prestiżu. Masz rację, to postać tragiczna. Najgorzej jest wmówić dziecku, że jest wyjątkowe i jedyne takie na świecie. Wbić je w dumę i upewniać o jego wartości i wyjątkowości dla świata. Tak właśnie postępowali rodzice słynnej Dody. Posłużę się tu właśnie jej przykładem. Mam nadzieję, że jeśli nawet okażesz się jej fanką, to nie urażą Cię moje słowa. Dziewczyna ma podobno wysokie IQ. Jakoś tego nie zauważyłam, bo zachowuje się nonszalancko, lekceważy ludzi w tym i swoich fanów, a jej wypowiedzi z pewnością nie świadczą o wysokim poziomie inteligencji. Raczej wręcz przeciwnie. Ostatnio przeczytałam jej wypowiedź, która brzmiała. "Świat kręci się wokół mnie". Ciekawe, co każe jej tak myśleć. To świadczy o jej zarozumiałości, utwierdzaniu się w przekonaniu, że jest się pępkiem świata a przede wszystkim o braku umiejętności w zachowaniu instynktu samozachowawczego. Dzisiaj jest na świeczniku, jutro może z niego popłynąć, jak topniejący wosk. Rodzice Pauliny też zapewne popełnili podobny błąd. Wiedziałam, że moje opowiadanie posiada wady, ale o takiej nie pomyślałam. Miki, obiecuję, że kolejna część w sobotę lub w niedzielę, jak tylko czas pozwoli. To zaledwie kilka dni i myślę, że jakoś wytrzymasz. Żeby Cię zachęcić, powiem tylko, że w kolejnej części wyjadą do chatki w lesie. Opiszę tam ich pobyt i inne rzeczy. Będzie gorąco. Bardzo Ci dziękuję za wpis i serdecznie pozdrawiam. |
Shabii (gość) 2012.04.25 21:56 |
Małgosiu część wyśmienita! Do tej pory uśmiech
nie może zejść mi z twarzy. Ale zakosiłaś Paulinę. Należało jej się.
Zachowała się karygodnie. Mam nadzieję, że pobyt w izbie wytrzeźwień
czegoś ją nauczy i chociaż odrobinkę dumna panna Febo się zmieni.
Narobiła sobie takiego obciachu, że aż słów brakuje. Polubiłam dwie nowe
bohaterki a mianowicie pracownice izby Hanię i Zosię. Nie patyczkowały
się z Paulą tylko pokazały jej gdzie jest jej miejsce. Brawa dla nich. O
proszę odespała i jaka cichutka. Sądziłam, że rano znów będzie się
awanturować, krzyczeć i wszystkich obrażać a ona taka potulna. Alkohol z
niej zszedł i mimo, że nie wszystko pamięta to jednak chyba dotarło do
niej co się stało. Violetta gdy tylko zauważyła Ulę i Marka musiała
pochwalić się nowymi nabytkami czyli gazetami w których aż huczy o
występku Pauliny. Dobrze, że mimo tego przykrego incydentu kolekcja
została zaakceptowała i wychwalona. Pshemko chyba nie zniósłby gdyby
przez Bellę jego kolekcja została negatywnie oceniona. Cieszę się, że
Krzysztof podjął odpowiednie kroki. Paulina nie może dłużej pracować w
firmie. Nie dość, że ją skompromitowała to jeszcze obraziła pracownika a
to w FD jest niedopuszczalne. Ja bym na miejscu Dobrzańskiego nie
dawała jej żadnych możliwości. Odchodzi i już. Zapracowała sobie na to,
za błędy się płaci. Zdziwiło mnie zachowanie Aleksa. Byłam wręcz pewna,
że będzie bronił swojej siostry, że teraz jeszcze bardziej będzie mścił
się na Marku bo wezwał policję. A on? On skarcił Paulinę za jej
zachowanie, przeprosił Krzysztofa i nawet zapytał Marka jak czuje się
Ula. Jemu pewnie też jest głupio. Z jednym tylko nie mogę się zgodzić i
tutaj trochę stanę w obronie Pauli. Krzysztof powiedział, że to ona całe
życie pracowała na to, żeby im nie wyszło. Ok nie była fair, ciągle się
o coś czepiała - niekiedy bezpodstawnie, na każdym kroku go sprawdzała i
robiła okropne awantury. Ale chyba rozpad związku (o ile to związkiem w
ogóle można nazwać) to nie tylko jej wina. Gdyby Marek nie zdradzał jej
na prawo i lewo to tego by nie było. Uważam, że oboje są winni. Oni
nigdy do siebie nie pasowali i dobrze się stało, że już nie są razem.
Teraz Marek ma kobietę z którą jest szczęśliwy. Żal mi Uli, strasznie
przeżyła tę całą sytuację. Została nazwana dziwką i to zabolało,
okropnie zabolało. Wierzę, że Marek postara się by szybko o tym
zapomniała. Fajnie, że Józef przekonał się co do wybranka córki. Widzi
na twarzy Uli uśmiech i szczęście a tego właśnie chciał, by była
szczęśliwa. Super, że Marek załatwił sobie i Uli wolne. Będą mogli
wyjechać, odpocząć i pobyć razem, tylko we dwójkę. Przyda im się taki
odpoczynek po tych wszystkich zawirowaniach. Ula jest dorosła i
wiedziałam, że senior Cieplak się zgodzi. Przecież nie mógłby jej
zabronić. Gosiu część tak jak już Ci pisałam wyśmienita, genialna,
rewelacyjna. Czekam na kolejną i mam nadzieję, że od teraz będzie już
tylko dobrze. Bez żadnych przykrych niespodzianek. "Przez własną głupotę, tracimy za dużo..." Serdecznie pozdrawiam :):* |
MalgorzataSz1 2012.04.25 22:02 |
Shabii. Cytat "Shabii": Z jednym tylko nie mogę się zgodzić i tutaj trochę stanę po stronie Pauli. Krzysztof powiedział, że to ona całe życie pracowała na to, żeby im nie wyszło. Ok nie była fair, ciągle się o coś czepiała, niekiedy bezpodstawnie, na każdym kroku go sprawdzała i wywoływała okropne awantury. Ale chyba rozpad związku (o ile to związkiem w ogóle można nazwać) to nie tylko jej wina. Gdyby Marek nie zdradzał jej na prawo i lewo to tego by nie było. Uważam, że oboje są winni. Oni nigdy do siebie nie pasowali i dobrze się stało, że już nie są razem. To oczywiście stuprocentowa racja, ale odnosząca się do serialu. Zapewne zauważyłaś, że w tym opowiadaniu Paulina jednak różni się od tej serialowej. Sęk w tym, że tutaj po raz pierwszy oskarżyła go o zdradę wtedy, gdy tak naprawdę tego nie zrobił. W jednym z późniejszych rozdziałów wyjaśniam to do końca. Zdradzę trochę, żebyś miała jasność. Oskarżyła go o coś, czego nigdy do tej pory nie zrobił. Pomyślał więc, że właściwie jest obojętne, czy będzie ją zdradzał, czy nie, ona i tak będzie mu robić sceny zazdrości. Po takiej niesłusznej awanturze postanowił pójść na całość. Krzysztof poniekąd miał rację, chociaż to, że Marek zdradzał Paulinę, wiedział jedynie od niej, a nie zawsze jej podejrzenia były słuszne. Za dużo nie chcę się rozpisywać, bo musiałabym streścić pozostałe rozdziały. Powolutku wszystko będzie się wyjaśniać. Bardzo Ci dziękuję Shabii za piękny i jak zwykle długi komentarz. Pozdrawiam. |
miki (gość) 2012.04.25 22:03 |
nie jestem fanką Dody.może i jest inteligentna.ale czy mądra to można by dyskutować.każda gwiazda powinna wiedzieć że sława trwa krótko ,a gwiazdy czasami spadają.co do Pauliny to tak naprawdę ona nie wiele umie ,została wychowana na hrabinę ,a to nie zawód. |
MalgorzataSz1 2012.04.25 22:05 |
Podpisuję się pod tym obiema rękami. |
danka69 (gość) 2012.04.26 00:24 |
Małgosiu, wiem ,że wstawiłaś tę część tuż po
17.00, ale ja zabrałam się do jej przeczytania dopiero 4 minuty przed
północą.Musiałam nadrobić moją nieobecność w domu,co nieco ogarnąć,
pogadać z moja ukochaną córunią, tegoroczną maturzystką , zakopaną po
uszy w książkach i takie tam... . Miałam już nie otwierać laptopa, ale
wiedziałam,że muszę to zrobić bo będę żle spać, jak nie przeczytam
kolejnej części. Muszę ci powiedzieć,że pobyt Pauli w Izbie Wytrzeźwień to prawdziwy "Meisterstueck". Zrobiło mi się samej trochę mroczno i nieprzyjemnie, jak ją "skatowałaś" tym zimnym prysznicem. Uświadomiłaś mi jak wygląda proces stawiania na nogi osoby tam trafiającej.Prawdziwa perełka. No cóż, powoli zaczynam rozumieć dlaczego Paula tak się zachowywała. Zwyczajnie jest osobą chorą , nie do końca prawidłowo oceniającą otaczającą rzeczywistość, reagującą nadpobudliwie i chorobliwie. Aleks natomiast ,w zaistniałej sytuacji trzeźwo i logicznie ocenia to co miało miejsce. Może jego zachowanie wynika z faktu ,że chce ratować własny tyłek. Stąd tak pozytywne nastawienie do Marka, Uli . A może ma czyste intencje. W serialu sytuacja była zgoła odmienna.To Paula tonowała zachowania Aleksa, którego ja uważałam za nie do końca poczytalnego i emocjonalnie zrównoważonego. Czekam na kolejną część ,którą jak zapowiadasz poświęcisz w całości Uli i Markowi. Pewnie dojdzie do" pogłębienia" ich relacji,na co wszyscy czekamy. Może dasz radę sprawić nam przyjemność np. już w piątek wieczorem, przecież to już początek weekendu ... ? Ciepło pozdrawiam. |
MalgorzataSz1 2012.04.26 06:48 |
Danusiu. Podziwiam Cię za tak późną porę, o której zabrałaś się za czytanie rozdziału. Ja o tej porze już spałam snem sprawiedliwego. To dlatego, że wstaję już o czwartej piętnaście, każdego dnia. W sumie to i tak cierpię, bo niewiele tych godzin snu. Masz dziecko w maturalnej klasie i pewnie bardziej denerwujesz się, niż ona tą maturą. To taki "przywilej" rodziców, że bardziej przeżywają takie wydarzenia niż ich własne pociechy. Potem jeszcze egzaminy na studia, które też przynoszą dodatkowy stres. No ale wracam do rozdziału. Zadziwiające, jak potrafisz określić niektóre sytuacje, na nazwanie których zwyczajnie zabrakło mi słów. Faktycznie skatowałam i sponiewierałam Paulinę na izbie wytrzeźwień, ale pomyslałam sobie, że tak właśnie to tam wygląda. Może ten prysznic był zbyt okrutny, lecz gdyby nie on, Febo na pewno awanturowałaby się dalej. Masz rację, trochę odwróciłam role. Tutaj to Alex jest tym rozsądnym. Opisując go właśnie takiego nie miałam na mysli aż takiego wyrachowania z jego strony. Tzn. że chce ratować własny tyłek. Jest raczej w szoku, bo nigdy nie widział Pauliny w takim stanie. Wiedział, że jest nerwowa i całe życie reaguje emocjonalnie, ale nigdy nie podejrzewał, że ona cierpi na chorobę psychiczną. To go nieco załamało. W końcu to jedyna najbliższa mu osoba. Kocha ją i poczuwa się do opieki. Jednak powoli zaczyna go to przerastać. Ja zwykle ogarniam już dom od piątkowego popołudnia i naprawdę nie wiem, czy znajdę czas na wklejenie nowej części. Postaram się. To mogę obiecać. Dziękuję Danusiu za komentarz. Pod tym względem jesteś niezawodna. Serdecznie Cię pozdrawiam. |
milionioliwka 2012.04.26 07:18 |
Ja się powoli uzależniam jak od serialu ;o))) bardzo lubiłam go oglądać ;o))) |
MalgorzataSz1 2012.04.26 08:58 |
milionioliwka. Mnie to bardzo cieszy, że powoli się uzależniasz od moich opowiadań, bo to szansa, że będziesz tu częstym gościem. Ja uzależniłam się od serialu już bardzo dawno. To stąd wzięła się moja chęć do pisania opowiadań. Dziękuję za wpis i pozdrawiam. |
MalgorzataSz1 2012.04.26 09:03 |
Danusiu. Jeszcze słówko do Ciebie. Przeczytałam ponownie moją odpowiedź na Twój komentarz i uznałam, że muszę coś sprostować, bo nie zabrzmiało zgodnie z moimi intencjami. W ostatnim zdaniu napisałam coś takiego. "Dziękuję Danusiu za komentarz. Pod tym względem jesteś niezawodna" Oczywiście nie miałam na myśli, że pod innymi względami zawodzisz. Broń Boże! Chciałam tylko wyrazić, że ja zawsze mogę liczyć na Twój komentarz, bo dodajesz go pod każdym rozdziałem. Mam nadzieję, że w taki właśnie sposób to odczytałaś. Pozdrawiam. |
Marcia (gość) 2012.04.26 17:14 |
W końcu po edzaminach i po wielkim stresie, więc
biorę się za czytanie - wcześniej ciągle coś mi kołotało się po głowie i
nie mogłam się skupić, a teraz trzy rozdziały do nadrobienia - super :) Rozdział VIII W końcu szczera, oczyszczająca rozmowa i wyjaśnienie sobie nieporozumień. Marek jest w stosunku do Uli bardzo cierpliwy i pewnie mu się to opłaci. Wiesz co? Dopiero teraz odkryłam dlaczego taki a nie inny tytuł opowiadania - najpierw Ulka była cierpliwa w stosunku do Marka, czekała aż zmądrzeje i zorientuje się, że on ją kocha, a teraz to Marek jest cierpliwy dla Uli, spokojnie czeka aż dziewczyna się do niego przekona - świetnie to wykombinowałaś. Marek świetnie poradził sobie z Pauliną. Ona w tym opowiadaniu jest rzeczywiście przedstawiona jako typowy czarny charakter, ale jak na razie dobrze sobie z nią radzą. Rozdział IX Marek świetnie dba o Ulkę. Przy takiej opiece szybko powróci do odpowiedniej wagi. Fajny pomysł z tymi lunchami - mogą sobie spokojnie porozmawiać i na pewno też zbliżają ich do siebie. I świetnie sobie Ula poradziła z Domi. Ona naprawdę uważa się za pępek świata, może to ją czegoś nauczy. I jestem dumna z Marka - potwierdził tylko to co powiedziała Ula, wyjaśnił Dominice, że jego asystentka na pewno doskonale wie co robi i nie poddał się jej tak jak zwykle a na dodatek zwolnił ją - to dało Uli dużo do zrozumienia. Piękna rozmowa, Ula świetnie ją przeprowadziła. Doskonale wyobraziłam sobie tą spontaniczną reakcję Marka i szeroki uśmiech wpłynął mi na twarz. To na pewno pięknie by wyglądało. Ja nie wiem co Paulina sobie wyobraża. Upiła się, a potem jeszcze wyzwała Ulę. Nie pojmuję tego, może być zła na Marka za to jak ją traktował, ale bez przesady! Dobrze, że Marek zaraz zaopiekował się Ulką, pocieszył ją i przytulił. Taki facet to skarb :) Rozdział X To policjant Pauli powiedział... ale tak czy owak miał dużo racji. Paulina jest nie lada wyzwaniem dla funkcjonariuszy, zresztą można się było tego spodziewać - Paulina nie należy do najłatwiejszych ludzi. Dla Pauliny faktycznie przeżycie dość traumatyczne, ale może dzięki temu w końcu czegoś się nauczy. Spokojny, miły poranek Uli i Marka - jakże inny od tego Pauliny. Ulę nadal bolą słowa Pauliny. Dobrze, że ma przy sobie Marka, który stara się ze wszystkich sił ją pocieszyć i sprawić, żeby poczuła się lepiej. Krzysztof wyciągnął wobec Pauliny dość duże, ale zarazem słuszne konsekwencje. Po nocy na izbie i po usłyszeniu co planuje zrobić Krzysztof nie wierzę, że mogłaby nadal tak się zachowywać. Paulina, sądząc po jej zachowaniu gdy do konferencyjnej weszli Ula z Markiem chyba niezbyt żałuje tego co zrobiła. Zamiast ją przeprosić, albo chociaż ignorować to spojrzała na nią z niechęcią. Po prostu nie pojmuję zachowania tej kobiety. W końcu ktoś jej uświadomił jakim jest człowiekiem. Nie wiem czy Paulina coś z tego monologu Krzysztofa wywnioskuje, ale mam nadzieję, że choć trochę weźmie sobie do serca jego słowa. Ula zareagowała bardzo emocjonalnie, ale nie dziwię jej się. Ta sytuacja na pewno nie była dla niej miła. Dobrze, że się nią zajęli. Dobrze, że wyskok Pauliny nie odbił się na firmie i, że pomału udaje im się podnieść na nogi. Zmiana Aleksa dość mnie zaskoczyła, jednak pozytywnie. Może ma wyrzuty sumienia przez to co zrobiła Paula, chociaż nie była to jego wina, ale na pewno dobrze mu to zrobiło. Może chociaż on, z dwojga Febo, zmieni się na lepsze bo dla Pauliny dużych szans nie widzę, chociaż u Ciebie Gosiu to wszystko jest możliwe i zawsze potrafisz zaskoczyć :) Cieszę się, że Józef zaakceptował Marka bo on naprawdę kocha Ulę, mimo tego co jej zrobił. Na pewno się na Marku nie zawiedzie jeśli chodzi o Ulę, bo Marek nie ma zamiaru jej krzywdzić. Fajnie, że Marek postanowił wziąć urlop i wyjechać z Ulką. Na pewno ich wyjazd będzie bardzo przyjemny. Nie wiem czemu, ale rozbawiła mnie wizja Marka na grzybach, hehe :D Byłam dawno temu w Borach, ale żadnej chatki chyba raczej sobie nie przypominam :D Ale tak na serio - super, na pewno będą się dobrze bawić, zrelaksują się, pospacerują i odpoczną od ostatnich przeżyć. Fajnie, że Józef się zgodził, ale w sumie dlaczego miałby nie? W końcu ma dorosłą, dojrzałą i odpowiedzialną córkę, która na pewno dobrze wie co robi i pewnie na co się zgadza wyjeżdżając ze swoim ukochanym na tydzień. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i oczywiście opisu pobytu Uli i Marka w domku :) Pozdrawiam |
MalgorzataSz1 2012.04.26 17:37 |
Marcia. Sporo miałaś do nadrobienia. Niektórzy twierdzą, że lepiej się czyta, jak ma się przed sobą kilka rozdziałów. Przyznam, że mnie wcale nie było trudno wyobrazić sobie Marka na grzybach. Jak to mówią "ładnemu we wszystkim ładnie", więc pewnie i te gumowce były bardzo twarzowe. Przeanalizowałaś każdy z rozdziałów i nie będę się już rozpisywać na ich temat, bo zrobiłam to już w komentarzach powyżej. Poinformuję Cię tylko, że kolejna część w sobotę lub w niedzielę, więc nie będę dawała już informacji na Twoim blogu. Bardzo Ci dziękuję za długi komentarz. Takie czytam zawsze z największą przyjemnością. Teraz nie było inaczej. Pozdrawiam Cię najcieplej, jak tylko się da. |
kawi :) (gość) 2012.04.27 06:29 |
Dobrze tak Paulinie, chyba obdarli ją z godności
na tej izbie wytrzeźwień. Krzysztof słusznie postąpił wywalając ją z
firmy na zbity psyk :) Czyżby Alex złagodniał... hmm... Sielanka.. uwielbiam ją. Jestem bardzo ciekawa tego wyjazdu Uli i Marka do lasu :) Mam nadzieję, że nic, ani nikt im tam nie przeszkodzi :] Notka wspaniała. Czekam na CD pozdrawiam kawi :) |
MalgorzataSz1 2012.04.27 06:37 |
Kawi. Paulinie ze wszech miar należała się taka nauczka. Zasłużyła sobie na wszystko, co ją spotkało. Jednak już wiesz, że są podejrzenia, że jest psychicznie chora i z pewnością jej zachowanie też spowodowane było siedzącą w niej chorobą. Alex złagodniał, bo musi teraz skupić się na siostrze, nie ma czasu na knucie. Sielanka będzie. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Bardzo Ci dziękuję za kolejny wpis i gorąco pozdrawiam. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz