29 kwiecień 2012 |
ROZDZIAŁ XII
W poniedziałek zjawili się punktualnie i po wylewnym przywitaniu się z Violettą i Sebastianem, rzucili się w wir pracy. Mieli trochę zaległych spraw. Tak zastał ich prezes, który zawitał dzisiejszego ranka na piąte piętro. Trochę ich zaskoczył, ale nie komentowali tego. - Pewnie jesteście zdziwieni, że tak was nachodzę z samego rana. Od razu uprzedzam, że nie przyszedłem was kontrolować. – Roześmiał się dobrodusznie. – Przyszedłem, bo jestem ciekawy, czy chata jeszcze stoi i czy Uli podobało się to miejsce. Ula uśmiechnęła się błogo na samą myśl. - Panie Krzysztofie, to najpiękniejsze miejsce na ziemi. Zakochałam się w nim. Cisza, spokój, sarny i sowy. W dodatku chodziliśmy na grzyby, bo było ich mnóstwo. Nazbieraliśmy i nasuszyliśmy tyle, że obie rodziny będą miały co jeść na święta. Marek nawet łowił ryby. - To prawda – wtrącił się Marek. – Z chatą wszystko w porządku. Zrobiliśmy gruntowne porządki. Ula umyła okna, a ja wytrzepałem skóry. Udał nam się ten pobyt. Odetchnęliśmy. - Bardzo się cieszę moi drodzy. Zmęczony pracownik, to zły pracownik. Zawsze to powtarzam. Skoro już odpoczęliście, to może wpadniecie w sobotę na obiad do nas? Mama już przed waszym wyjazdem was zapraszała. - Właśnie wczoraj rozmawialiśmy o tym i doszliśmy do tego samego wniosku. W sobotę przyjedziemy. - No to załatwione. Mamie przekażę, a wam już nie przeszkadzam. Do zobaczenia. O trzynastej wybrali się na lunch. Zaprosili też Violę i Sebastiana. Kiedy złożyli już zamówienie Olszański pochylił głowę w stronę Marka i szepnął. - Czy wiesz, co się dzieje z Alexem? Jest jakiś dziwny. - Dziwny? Dlaczego dziwny? - Zamyka się na całe osiem godzin w gabinecie i ani nosa nie wychyli. Dopuszcza tylko do siebie Turka i przez niego załatwia wszystkie sprawy. Może on coś znowu knuje, żeby zrobić wam mało przyjemną niespodziankę? Marek pokręcił z powątpiewaniem głową. - Nie sądzę. Myślę, że chodzi o coś innego. - O co? - Tego jeszcze nie wiem, ale się dowiem. Ula z Violettą też szeptały. - Jak ci się układa z Sebastianem? Wszystko w porządku? - W jak najlepszym. On jest taki kochany. Zabiera mnie w różne miejsca. Ostatnio jednak coraz częściej nalega, żebym przeprowadziła się do niego, ale myślę, że to za wcześnie. Znamy się długo, ale jesteśmy z sobą od niedawna. - Masz rację. Nie śpiesz się tak. Musicie się przecież lepiej poznać. Powinnaś być na sto procent pewna jego uczuć do ciebie, zanim zrobisz ten krok. Wiesz, że on i Marek nie mają zbyt chlubnej przeszłości. Za bardzo obu pociągają inne kobiety, choć myślę, że w przypadku Marka mogę powiedzieć to w czasie przeszłym. Dał mi milion dowodów, że mnie kocha. Seba musi ci dać taką samą pewność. - Wiem Ula, wiem, przecież nie jestem idiotką. - Nic nie mówisz, co ze studiami. - A właśnie! Gdzie ja mam głowę!? Od pierwszego października mam zajęcia. Trochę się boję. Nawet bardzo się boję, czy sobie poradzę. – Ula poklepała ją uspokajająco po dłoni. - Na pewno sobie poradzisz, a ja, tak jak obiecałam, pomogę ci. Zobaczysz. Nie taki diabeł straszny, jak go malują. Lunch przebiegał w miłej atmosferze. Dobrze czuli się we własnym towarzystwie. - Ależ ze mnie gapa! – Krzyknęła Violetta i pacnęła się dłonią w czoło. – Nie słyszeliście ostatnich rewelacji. Dowiedziałam się, że podobno Paulina wylądowała w wariatkowie. Marek słysząc te słowa, zamarł. - Skąd wiesz? – Spytał przełykając ślinę. Obiecał Alexowi, że nikomu nie powie i słowa dotrzymał. Skąd więc Viola ma takie informacje? - Od koleżanki. Jej matka od dawna leży na oddziale psychiatrycznym i ona odwiedza ją co jakiś czas, choć tak naprawdę to nie wiem, po co. I tak nie ma z nią żadnego kontaktu. Ona, to znaczy Gośka Poznachowska była tu w firmie kilka razy i nawet przedstawiłam jej kiedyś Paulinę. Dlatego rozpoznała ją. Jest na sto procent pewna, że to właśnie dumna panna Febo, której ponoć w ogóle nie przypomina. Chyba ładują w nią jakieś psychotropy, bo wygląda na otępiałą i zupełnie nieobecną. - Ale numer… - odezwał się zszokowany Olszański. – W życiu bym się nie spodziewał… Z drugiej jednak strony była jedną, chodzącą furią. Niezły popis dała na tym bankiecie po pokazie. Rzeczywiście wtedy wyglądała na kompletnie szaloną. Marek był skołowany tymi wiadomościami. Jak zahipnotyzowany wpatrywał się w Kubasińską. - Słuchajcie. Mam do was prośbę. Zachowajcie te rewelacje dla siebie. Mam nadzieję Viola, że nikomu nie wygadałaś? Byłoby niedobrze, gdyby w firmie zaczęto plotkować na ten temat. - Nic nikomu nie mówiłam. Wiem o tym od wczoraj i dopiero teraz mi się przypomniało. Nic nie wypaplam. Obiecuję. – Zapewniła Viola podnosząc do góry dwa palce. – A swoją drogą chyba nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Ja myślałam, że ona siedzi w tym swoim Mediolanie. - Ja myślę, że to bardzo nieszczęśliwa kobieta. – Odezwała się cicho Ula. – Doświadczyłam od niej wielu przykrości, a jednak jest mi jej żal. Rzadko spotyka się osoby, które aż tak bardzo nie potrafią zapanować nad swoimi emocjami. Ona zapłaciła za to wysoką cenę i nie wiadomo, czy kiedykolwiek dojdzie do równowagi. To takie smutne. - To prawda. – Marek w zadumie spoglądał na Ulę. – Jeszcze raz bardzo was proszę o dyskrecję. Nie mówmy już o tym. Podejrzewał, był nawet pewien, że zachowanie Alexa wiąże się z tym, co przytrafiło się Paulinie. Był przekonany, że to właśnie jej stanem emocjonalnym się gryzie. Postanowił przełamać się i po powrocie do firmy iść z nim porozmawiać. Byli wprawdzie wrogami od lat i największymi konkurentami, ale pamiętał też i te lata, kiedy byli najlepszymi przyjaciółmi. W takiej chwili nie chciał go zostawiać samego z problemem. Przypomniał sobie te wszystkie awantury, które Paulina urządzała mu niemal każdego dnia, gdy mieszkali jeszcze pod jednym dachem. To nie było normalne. Ta chorobliwa zazdrość o niego zatruwała jej mózg. Już przecież wtedy nie była zrównoważona psychicznie. Sam ojciec to zauważył i proponował jej wizytę u psychiatry. To chyba nie mogło inaczej się skończyć, jak w taki właśnie sposób. Po powrocie z lunchu odebrał jeszcze kilka telefonów i wyszedł z gabinetu. - Idę do Alexa Ula. Jakby coś się działo, to daj mi sygnał na komórkę. - W porządku. Idź. Wszedł do sekretariatu działu finansowego i przywitał się z Dorotą, sekretarką Alexa. - Cześć Dorota, Alex u siebie? - U siebie. Już od jakiegoś czasu nie wychodzi z gabinetu, a ja donoszę mu tylko kawę. – Powiedziała cicho. – Dziwnie się zachowuje. Już wolałabym chyba, żeby na mnie wrzeszczał. - Muszę z nim pogadać. Dopilnuj, by nikt nam nie przeszkadzał, dobrze? - Bez obaw. Nikogo nie wpuszczę. Zapukał do drzwi i nie czekając, aż go poprosi, wszedł. Febo siedział za biurkiem tępo wpatrując się w okno. Powoli przeniósł obojętny wzrok na Marka. - Cześć. Masz chwilę? Chciałbym pogadać. Bez słowa wskazał mu ręką fotel. Kiedy Marek usiadł, zapytał. - A o czym? - O Paulinie. – Alex spiął się i wbił w Dobrzańskiego wzrok. – Pamiętasz naszą rozmowę w socjalnym? Powiedziałem ci wtedy, że nikomu nie powiem, co się z nią dzieje. – Alex pokiwał głową. - Pamiętam. - Ja dotrzymałem słowa, ale dowiedziałem się dzisiaj o tym od Violetty. Zatkało mnie, gdy mi powiedziała, że Paulina jest w szpitalu psychiatrycznym. Wiesz, że Viola, to największa gaduła w firmie. Przestraszyłem się, że wszyscy już wiedzą. Spytałem, skąd wie? Okazało się, że matka jednej z jej koleżanek tam leży. Ta koleżanka była tu kilka razy i wie, jak Paulina wygląda, dlatego rozpoznała ją bez trudu. Zobowiązałem Violę do milczenia, ale nie wiem, jak długo będzie można utrzymać to w tajemnicy. Alex westchnął ciężko i ukrył w dłoniach twarz. - Ta cała sytuacja zaczyna mnie przerastać. Faszerują ją jakimiś zastrzykami uspakajającymi i tabletkami. Czasami nie mogę złapać z nią kontaktu. Nawet wzrokowego, bo jej oczy są rozbiegane i nie potrafią skupić się na niczym. Mówi od rzeczy. Wyciąga z zakamarków pamięci jakieś zamierzchłe sprawy. Czasem myśli, że jestem jej ojcem. Przytula się wtedy do mnie i płacze. Nie wiem, jak ja dalej to zniosę. Ciężko mi na nią patrzeć w takim stanie. Musiałem ją oddać do tego szpitala, bo sam nie poradziłbym sobie z nią. Była bardzo agresywna i wciąż wygadywała jakieś głupstwa. Marek był w szoku. W życiu nie spodziewałby się, że Paulinie pomieszają się zmysły. - Alex, może tam ją źle leczą. Może trzeba pomyśleć o jakimś prywatnym ośrodku. Przecież macie pieniądze. Myślę, że w normalnym szpitalu nie będzie miała dobrej opieki. Zbyt dużo tam pacjentów, by lekarze mogli skupić się tylko na niej. Jeśli się zgodzisz, poszukam jakiegoś ośrodka pod Warszawą. Jestem przekonany, że coś znajdę. Pojedziemy obejrzeć i zadecydujesz. - Tak… Chyba to rozsądne wyjście. Tam tylko ograniczają się do bicia zastrzyków, których nie znosi i na siłę wmuszają w nią tabletki. Jak jest agresywna, to zawiązują ją w kaftan krępując jej w ten sposób ręce, by nie mogła się ruszać. To okropny i przygnębiający widok. Będę wdzięczny, jeśli coś znajdziesz. Ja kompletnie nie mam do tego głowy. - W takim razie idę i zaraz zacznę przeglądać Internet. Dam ci znać, jak natrafię na coś interesującego. Wszedł do sekretariatu i pochylił się nad Ulą. - Kochanie chodź do mnie, muszę ci coś powiedzieć. Spojrzała na niego, a w jej oczach czaił się niepokój. Był taki poważny i chyba zmartwiony. Usiadła na kanapie tuż obok niego. Milczał przez chwilę. W końcu zebrał się w sobie i rzekł. - Z Pauliną nie jest dobrze Ula. To, co usłyszałem od Alexa zjeżyło mi włosy na głowie. W tym szpitalu zrobili z niej warzywo. Przez cały czas szprycują ją zastrzykami i prochami na uspokojenie. Robią tak dlatego, bo wcześniej była bardzo agresywna. Często nie ma z nią kontaktu, nawet wzrokowego. Alex mówi, że ona czasami go nie poznaje i bierze go za Francesco, ich ojca. Płacze wtedy i przytula się do niego, jak dziecko. Obiecałem mu, że poszukam jakiegoś prywatnego ośrodka, w którym mogliby ją leczyć. Ten szpital nie zdaje egzaminu. Nie mogą jej poświęcić tyle czasu, ile potrzebuje, bo mają za dużo pacjentów. Rano sadzają ją w wózku inwalidzkim i tak siedzi aż do wieczora. Ula, ja nie mogę tego tak zostawić. Żal mi bardzo Alexa, bo naprawdę niewiele brakuje, by i on się załamał. Oni oboje wyrządzili mi dużo złego, ale i ja nie byłem bez winy. Chcę, choć w części wynagrodzić im to, jak ich traktowałem w przeszłości. Popatrzyła na niego z rozczuleniem. - Marek, nie wiem, czego się obawiałeś mówiąc mi o tym wszystkim. Myślałeś, że będę miała coś przeciwko pomocy Paulinie? Przecież mnie znasz i wiesz, że zawsze mi żal, gdy kogoś spotyka nieszczęście. Jeśli tego się bałeś, to naprawdę nie musisz. Ja też chętnie pomogę, bo szkoda mi tej kobiety mimo wszystko. Chodź poszukamy razem tego ośrodka. Jego oczy wpatrywały się w nią z miłością. Była wspaniała i wielkoduszna. Była aniołem. Zrozumiała w lot jego obawy i zaraz je rozwiała. - Kocham cię skarbie. Jesteś wspaniała. – Przyciągnął ją do siebie i dał słodkiego całusa. – Chodźmy poszperać, może coś znajdziemy. Usiedli przy biurku i uruchomili Internet. Nie trwało długo, gdy znaleźli odpowiedni ośrodek, usytuowany w lesie, trzydzieści kilometrów od Warszawy. Zdjęcia wyglądały obiecująco. Wydrukował je wraz z zamieszczonym na stronie cennikiem i z plikiem papierów w ręku, jeszcze raz tego dnia pojawił się u Alexa. - Chyba znalazłem coś odpowiedniego. Spójrz. – Rozłożył przed nim plik zdjęć. – Ten ośrodek jest ładnie położony, w cichej okolicy. Zapewniają całodobową opiekę, wyżywienie i cały wachlarz różnych terapii w zależności od diagnozy. Miałaby tu dobrze i może szybko doszła do siebie. Popatrz na ceny. Myślę, że są do przyjęcia. Powinieneś pojechać do szpitala i porozmawiać z lekarzem prowadzącym. Trzeba mu powiedzieć, że zabierasz ją stamtąd. Wcześniej jednak powinieneś obejrzeć to miejsce. Jeśli chcesz możemy ci towarzyszyć. - My? – Spojrzał na niego zdziwiony. - No ja i Ula. Ona bardzo się przejęła całą tą sytuacją i też chce pomóc. - Pomóc? Po tym, co usłyszała od Pauliny? - Ona nie jest ani mściwa, ani pamiętliwa Alex. Ma za to w sobie niezmierzone pokłady dobra i życzliwości. Zapewniam, cię, że nie chowa już urazy do twojej siostry. - W takim razie dziękuję. Zgodzicie się jechać jutro? Chciałbym jak najszybciej obejrzeć ten ośrodek. - Może być jutro. Pojedziemy do południa. Na pewno ojciec nie będzie miał nic przeciwko temu. Jak nie chcesz, nic mu nie powiemy o Paulinie. - Sam nie wiem. Dobrze by było, żeby wiedział, a z drugiej strony obawiam się, jak na to zareaguje. Może pomyśleć, że to przez niego. - W takim razie powiemy mu już po wszystkim. Po tym, jak umieścimy ją w tym ośrodku. To ja lecę. Mam jeszcze trochę roboty. Odwrócił się i poszedł w kierunku drzwi. Kiedy do nich doszedł, dotarł do niego głos Alexa. - Marek? - Tak? - Dziękuję. - Naprawdę nie ma za co. Na razie. Następnego dnia o godzinie dziesiątej ruszyli spod firmy. Marek najpierw ustawił GPS, by nie błądzić i rzeczywiście dojechali bez problemów na miejsce. Zrobiło na nich wrażenie. Trzy budynki połączone ze sobą i wtopione w leśny, jesienny krajobraz. Las był mieszany i pysznił się ciemną zielenią świerkowych i sosnowych igieł a także barwną paletą liści klonów dębów i buków. Weszli do budynku głównego i po uzyskaniu informacji, gdzie mieści się gabinet dyrektora ośrodka, skierowali swoje kroki wprost tam. Dyrektorem okazała się kobieta w średnim wieku o niezwykle sympatycznej twarzy. Przywitała ich z uśmiechem na ustach przedstawiając się. - Witam państwa. Nazywam się Marta Michno i jestem specjalistą w zakresie psychiatrii i dyrektorem ośrodka. Co państwa do mnie sprowadza? Alex wziął głęboki oddech i opowiedział jej całą historię. Po wysłuchaniu jej pokiwała ze zrozumieniem głową. - No cóż. Nie wygląda to najlepiej. Z tego, co usłyszałam, podejrzewam ciężką depresję, ale myślę, że mogę pomóc pańskiej siostrze. Mamy tu znakomitych specjalistów z pokaźnym dorobkiem zawodowym i spektakularnymi osiągnięciami. Cena pobytu może nie jest zbyt niska, ale zapewniam pana, że siostra otrzyma najlepszą pomoc i opiekę medyczną wartą tych pieniędzy. Każdy z naszych pacjentów ma osobny pokój z wszelkimi wygodami. Pielęgniarki zatrudnione tutaj, to prawdziwa siła fachowa i są na każde zawołanie. Chorzy pozostają pod stałym nadzorem personelu, więc nie ma mowy, by mogło ich spotkać coś złego. Prowadzimy tu terapię indywidualną i grupową. Jeśli państwo mają ochotę obejrzeć ośrodek, to serdecznie zapraszam. Przy okazji pokażę, jak wyglądają pokoje. Pokazała im niemal wszystko. Byli pod wrażeniem. Pokoiki były nieduże, ale w zupełności spełniające wymogi. Spora baza rehabilitacyjna, dobrze wyposażone gabinety lekarskie i sale terapeutyczne. Była też świetlica i basen. Pod koniec tych oględzin Alex zwrócił się do dyrektorki. - Jestem zachwycony i wierzę, że w tych warunkach moja siostra dojdzie do równowagi. Jutro mam zamiar wypisać ją ze szpitala. Kiedy mógłbym ją tu przywieźć? - Kiedy pan zechce. Ja rezerwuję w takim razie pokój. Poproszę jeszcze pana o wypełnienie i podpisanie kilku dokumentów, a także o wpłacenie zaliczki na poczet jej pobytu. Resztę uiści pan po przywiezieniu siostry tutaj. - W porządku. Ula, Marek, zaczekajcie na mnie. To nie potrwa długo. - Kiwnęli głowami na znak zgody i wyszli na zewnątrz. - I co o tym myślisz Ula? – Spytał Marek, gdy stanęli przy samochodzie. - To był strzał w dziesiątkę Marek. Mam nadzieję, że tutaj dojdzie do siebie i może nieco złagodnieje. Ośrodek wygląda wspaniale i jestem przekonana, że zajmą się nią tak, jak trzeba. Ona musi wrócić do zdrowia. Nie ma innej opcji. Słuchał jej słów z podziwem. Pomyślał, że ona nawet najgorszemu wrogowi uchyliłaby nieba. Nie ma w niej krzty egoizmu a jedynie empatia i współczucie dla kobiety, która nienawidziła ją z całej duszy. – To cała Ula. Kobieta z sercem na dłoni. Moja kobieta. – Objął ją wpół i wtulił się w jej usta. - Jesteś niezwykłą osobą Ula. Aniołem o dobrym, wrażliwym, delikatnym wnętrzu. Jesteś ciepłym światełkiem, które rozświetla mrok i ogrzewa serce. Bardzo cię kocham. – Uśmiechnęła się tak szeroko i szczerze, że od tego uśmiechu pojaśniały jej oczy. - A ty po raz kolejny udowodniłeś, że potrafisz być równie wrażliwy, jak ja. Gdyby było inaczej, czy wyciągnąłbyś pomocną dłoń do Alexa? Na pewno nie. On tego nie mówi, ale widać, jak bardzo ci jest wdzięczny za tę pomoc, bo zjawiła się w samą porę. Gdybyś wczoraj do niego nie poszedł, załamałby się zupełnie. Sam mówiłeś, że siedział apatyczny i gapił się w okno. On może i ma mocny charakter, ale okazuje się, że całkiem przyziemne sprawy takie, jak choroba kogoś, kogo kocha, mogą go zniszczyć. Dobrze zrobiłeś i jestem z ciebie naprawdę dumna. Przechyliła głowę na bok i zobaczyła wychodzącego z budynku ośrodka Febo. - Alex wraca. Ciekawe, co postanowił. Doszedł do nich i odetchnął z ulgą. - No załatwiłem. Jeśli uda mi się ją wypisać ze szpitala, to chciałbym ją od razu przewieźć tutaj. Bałbym się, że gdyby była w domu i miała atak nie dałbym rady jej okiełznać. Mam do was wielką prośbę, już ostatnią, bo nie chciałbym nadużywać waszego czasu i przychylności. Chciałbym prosić was oboje, byście pomogli mi ją tu przewieźć. Chyba nie mam odwagi jechać z nią sam na sam. - Oczywiście. Nawet nie musisz prosić. My bardzo chętnie pomożemy. – Zapewnił go Marek. – Mam taką propozycję. Jedź jutro rano do szpitala i spróbuj załatwić wypis. Jak ci się uda, zadzwonisz do mnie, a ja podjadę wraz z Ulą pod szpital. Mam tylko nadzieję, że Paulina, jak zobaczy Ulę nie będzie robić cyrków takich, jak na bankiecie. - Nie obawiaj się. Poproszę, by dano jej jakieś środki uspokajające. Usiądę z nią na tylnym siedzeniu i będę jej pilnował. - No to jesteśmy umówieni. Wracajmy do firmy. Następnego dnia Alexander Febo zjawił się o godzinie ósmej na szpitalnym oddziale psychiatrycznym. Pomyślał, że załatwi wypis Pauliny jeszcze przed obchodem, który zwykle rozpoczynano o godzinie dziewiątej. Zapukał do gabinetu ordynatora i po usłyszeniu zaproszenia, wszedł. Przywitał się ze starszym, łysiejącym mężczyzną i przedstawił się. Wyłuszczył mu, w czym rzecz. Opowiedział, że znalazł prywatny ośrodek psychiatryczny, w którym chciałby umieścić siostrę. - Oczywiście. Ja nie mam nic przeciwko temu. Sam pan widzi, jakie warunki tu mamy. Pacjentów dużo, a personelu, jak na lekarstwo. Kiedy chciałby ją pan zabrać? - Najlepiej już teraz, jeśli to nie kłopot. Chciałbym ją tam zawieźć jeszcze dzisiaj. - Dobrze. W takim razie zaraz każę przygotować wypis. Wie pan, że zdiagnozowaliśmy chorobę pańskiej siostry? - Niestety nie. Jak byłem tu ostatnio, nic do końca nie było przesądzone. Mieliście zwołać konsylium. - I tak właśnie się stało. Uzgodniono, że siostra cierpi na chorobę afektywną zwaną inaczej psychozą maniakalno- depresyjną, lub po prostu manią. U pańskiej siostry objawiła się niezdrowym podekscytowaniem, zawyżonym wrażeniem własnej wartości, zanadto szybką wymową, wojowniczym, agresywnym postępowaniem, niekontrolowanymi wybuchami wściekłości i niebezpiecznym, pozbawionym kontroli użyciem alkoholu. Wszystko to umieścimy w wypisie, a oprócz tego dostanie pan kopię karty pacjentki, gdzie również to wszystko opisano. - Dziękuję doktorze. Chciałbym prosić też, by dano jej jakieś środki uspokajające. Nie chciałbym przykrych niespodzianek w czasie drogi. Lekarz wstał zza biurka i wyszedł z Alexem na korytarz. - Proszę się nie obawiać. Leki dostanie, a ja za chwilę wydam pielęgniarkom dyspozycje, by ją spakowały i ubrały. Tymczasem proszę sobie usiąść tam na końcu korytarza i zaczekać. – Alex uścisnął mu dłoń. - Bardzo dziękuję doktorze za wszystko. Jestem bardzo wdzięczny. Lekarz skłonił mu się i powędrował w głąb korytarza, gdzie mieścił się pokój oddziałowej i dyżurka pielęgniarek. Doszedł do miejsca, w którym ustawiono kilka wyściełanych foteli. Usiadł na jednym z nich, wyciągnął telefon i wybrał numer do Marka. Ten odebrał już po pierwszym sygnale. - Cześć. Załatwiłeś? – Przeszedł od razu do rzeczy. - Załatwiłem. Właśnie czekam na wypis i na nią. Możecie przyjechać? - Obiecaliśmy ci przecież. Zaraz będziemy. Które to piętro? - Drugie. - Dobra. Ubieramy się i wychodzimy. Na razie. Minuty wlokły się w nieskończoność. Co chwilę, zniecierpliwiony spoglądał na zegarek. Wreszcie ujrzał pielęgniarkę niosącą mu dokumenty. Podeszła do niego i powiedziała. - Proszę panie Febo, tu jest wypis, a tu xero karty pacjentki. Ją samą zaraz przywiozą. Zwiezie ją pan na dół windą na wózku. Tak będzie łatwiej. Wózek proszę potem zostawić na izbie przyjęć. - Dobrze. Dziękuję pani. Usłyszał za sobą kroki. Odwrócił się i zobaczył Marka ciągnącego za rękę Ulę. - Dobrze, że już jesteście. Zaraz ją przywiozą. Właśnie dostałem wypis. Lekarz mi powiedział, że zdiagnozowano ją. Ma psychozę maniakalno – depresyjną i wszystkie jej typowe objawy. To da się podobno wyleczyć. Przynajmniej on tak twierdzi. - On jest lekarzem Alex – odezwała się Ula – i na pewno wie, co mówi. Skoro twierdzi, że to uleczalne, to na pewno tak jest. Trzeba być dobrej myśli. Jestem przekonana, że z tego wyjdzie. – Popatrzył na nią z wdzięcznością. - Dziękuję Ula za te słowa. Bardzo bym chciał, by się sprawdziły. Usłyszeli rozmowy i zobaczyli lekarza i pielęgniarkę pchającą przed sobą wózek z Pauliną, dla której zaczynał się nowy rozdział w życiu. |
Shabii (gość) 2012.04.29 12:12 |
Małgosiu dzisiaj część w pełni poświęcona
Paulinie. Cieszę się, bo byłam bardzo ciekawa co z nią. Zachowała się
źle, beznadziejnie wręcz ale mimo tego, jest mi jej trochę żal. Wysoką
cenę zapłaciła. Podobało mi się zachowanie Marka. Febo nie byli dla
niego zbyt mili ale on i tak poczuł, że musi im pomóc. W końcu na własne
życzenie posypała się jego przyjaźń z Aleksem. Przepraszał, żałował ale
charakter Aleksa jest ciężki i nie wybaczył, mścił się, knuł. Myślę, że
teraz po tym wszystkim co Marek i Ula zrobili dla niego i dla Pauliny
pojednają się i może znów zaczną przyjaźnić. Febo potrzebuje teraz
wsparcia i kogoś kto mu pomoże jakoś to wszystko przetrwać. Pomysł Marka
okazał się świetny. Wiadomo, że w takim zwykłym szpitalu opieka jest
trochę gorsza niż w prywatnym ośrodku. Jest dużo pacjentów i nie starcza
czasu by każdemu poświęcać go jak najwięcej. A tam Paulina nie dość, że
będzie miała 24 na dobę opiekę to jeszcze będzie miała gdzie wyjść,
odetchnąć, pospacerować. Wierzę, że uda jej się zwalczyć chorobę i
wyzdrowieje. Postawa Uli jest godna pochwały. Tyle wycierpiała przez
Paulinę a nie kryje urazy, pomaga i życzy jej jak najlepiej. Jestem
bardzo ciekawa jak to będzie w drodze do ośrodka... Czy Paulina będzie
wrzeszczeć, obrażać, czy raczej będzie opanowana? Tak sobie myślę, że ta
choroba Pauliny to taka nauczka dla niej. Była wredna, traktowała ludzi
bardzo przedmiotowo, obrażała innych, była wyniosła i wyrafinowana.
Może dzięki temu coś zrozumie, zmieni się. Zarówno ona jak i Aleks.
Szczerze, mam taką nadzieję. Gosiu notka bardzo fajna i taka trochę
pouczająca. Pokazuje między innymi to, że warto pomagać i że czasem
osoba którą uważamy za wroga jest tak naprawdę naszym przyjacielem.
Bardzo mi się podobała i jestem pełna podziwu dla twojej wiedzy. Czekam
na kolejną część, wierzę, że będzie równie przyjemna, długa i tak
pięknie napisana jak i ta. "Czasem twój wróg, okazuje się przyjacielem" "Wykorzystaj życie należycie, bo po życiu możesz nie mieć nic..." Pozdrawiam :) :* |
MalgorzataSz1 2012.04.29 12:40 |
Shabii. Rozwijasz się i wklejasz coraz ładniejsze obrazki. Ten jest bardzo a'propos. Ula nigdy nie odmawia pomocy w potrzebie. W serialu też taka była. Najpierw myślała o innych a dopiero potem o sobie. Tu nie ma niespodzianki. Trudno tu mówić o nauczce, bo ja nie potraktowałam tej choroby, jak kary dla Pauliny. Ta choroba tkwiła w niej już od dziecka i to ona spowodowała, że jej charakter był taki zły. To jej usposobienie jest wynikiem choroby, a nie choroba wynikiem jej podłego usposobienia. Nosiła w sobie wszystkie jej objawy i kompletnie nie zdawała sobie z tego sprawy podobnie, jak jej otoczenie. Długa droga przed nią, długa walka i praca nad sobą. Już wiadomo, że nie jest w tym sama. Pomoże jej brat wspierany przez Marka i Ulę. Kolejna część we wtorek. Nie będziesz więc długo czekać. To część, w której odbędzie się obiad u Dobrzańskich. Oni jeszcze nic nie wiedzą a Marek wykorzysta tę okazję, by im przekazać te smutne wieści. Bardzo Ci dziękuję kochana za komentarz i pozdrawiam słonecznie.:) |
miki (gość) 2012.04.29 13:40 |
Marek ma prawo czuć się winny takiego stanu Pauliny.Był z nią w związku przez parę lat mieszkali razem,a mimo to ją zdradzał z każdą napotkaną kobietą.To że ją nie kochał tylko go obciąża,bo po co ją wtedy oszukiwał.Wiadomo że do miłości nie można nikogo zmusić,ale on przez to że z nią mieszkał dawał jej nadzieje na wspólne życie ,a ona cierpiała bo kochała i nie mogła odejść bo nie wyobrażała sobie życia bez niego.Dla kobiety wspólne mieszkanie to znak że facet ma poważne zamiary ,dla faceta nie zawsze.Wielu tak myśli jak Marek,że to tylko próba jak mi się znudzi to idę w swoją stronę,dla Pauliny odejście Marka to koniec marzeń o tym że może być jeszcze kochaną.O Marku dobrze świadczy to że pomaga Aleksowi,ale to nie jest żadne miłosierdzie,to posprzątanie konsekwencji własnego egoizmu.Mam nadzieje że Paulina się podniesie,i jeszcze znajdzie miłośc o której marzyła. |
MalgorzataSz1 2012.04.29 14:28 |
Miki. Z pewnością masz sporo racji, jednak to, o czym napisałaś odnosi się bardziej do serialu, niż do tego opowiadania. Marek być może miał wyrzuty sumienia, ale tylko z powodu swojej niewierności Paulinie, a nie z powodu jej choroby. To nie on był przyczyną, że na nią zapadła. Nie miał na to kompletnie wpływu, bo choroba uaktywniła się już w dzieciństwie, o czym przeczytasz jeszcze w tym opowiadaniu. Im Paulina była starsza tym choroba coraz wyraźniejsze dawała objawy. W pierwszych rozdziałach tego opowiadania napisałam, że ona zaczęła mu robić awantury o kochanki, zanim w ogóle ją zdradził. Oskarżała go bezpodstawnie. To wtedy po raz pierwszy pomyślał, że w zasadzie wszystko jedno, czy ma kochanki, czy też nie, ona i tak będzie mu robić sceny zazdrości. Poza tym, co do uczuć Pauliny względem Marka mam nieco odmienne zdanie. Twierdzę bowiem, że ona prócz przywiązania nie czuła do Marka nic. Patrząc na serial widziałam zimną, wyrachowaną kobietę. Posiadaczkę najprzystojniejszego mężczyzny, który stanowił w jakimś sensie jej oprawę. Tło, na którym błyszczała. W głowie miała tylko to, że ten związek musi się zakończyć ślubem, bo taka była wola jej rodziców i rodziców Marka, których zawsze miała po swojej stronie i wykorzystywała to bez skrupułów. On był zbyt słaby, zbyt tchórzliwy, by przeciwstawić się woli rodzicieli. Z Pauliną był niejako z musu. Przypomnij sobie scenę rozstania, gdy on ze zdziwieniem stwierdza, że chciała być z nim jedynie dla dobra wspólnej firmy. Nawet jej łzy są w tej scenie, jak dla mnie, zbyt sztuczne, zbyt teatralne, bo nie płacze dlatego, że właśnie straciła wielką miłość, ale dlatego, że nie odbędzie się jej wymarzony ślub, na którym przecież miała błyszczeć i o którym miały rozpisywać się wszystkie gazety przez kolejne miesiące. Winę Marka upatruje tylko w tym, że powinien był dużo wcześniej z nią porozmawiać i powiedzieć, że ten związek nie ma przyszłości i nie robić jej nadziei na ślub. Pamiętajmy jednak, że on też był pod presją i z tego powodu nie miał odwagi zdobyć się na szczerą rozmowę. Jak już pisałam wyżej, Marek w żadnym stopniu nie może się obwiniać za stan Pauliny. Alexowi nie pomaga dlatego, że czuje wyrzuty sumienia w stosunku do jego siostry, ani nie kieruje nim też miłosierdzie. To również nie chęć naprawy konsekwencji swojego egoizmu. Jest mu zwyczajnie żal Alexa. Pamięta czasy, kiedy byli dobrymi przyjaciółmi i w każdej sytuacji mogli na siebie liczyć. Wchodząc do jego gabinetu widzi człowieka załamanego, którego zdaje się przerastać sytuacja, w jakiej się znalazł. Chęć pomocy ze strony Marka jest spontaniczna i bez najmniejszych podtekstów. Po prostu uważa, że nie może Alexa zostawić samego z problemem i postanawia pomóc. Nie przeprowadza żadnej analizy swojego postępowania, że to teraz akurat nadarza się świetny moment, by mógł wynagrodzić mu to, że zdradził go z jego dziewczyną, a Paulinie wynagrodzić te lata bez miłości. Marek nie jest aż tak wyrachowany, nie kalkuluje na zimno. Działa odruchowo i dopiero znacznie później mówi Uli, że mimo wyrządzonych sobie wzajemnych świństw, nie może Alexa zostawić samego w takiej sytuacji. Przed Pauliną długa droga do wyzdrowienia. Ono nastąpi. Pod koniec opowiadania będzie szczęśliwą kobietą. To mogę zagwarantować. Bardzo Ci dziękuję Miki, bo swoim komentarzem sprowokowałaś do dyskusji. Serdecznie Cię pozdrawiam. |
kawi :) (gość) 2012.04.29 16:53 |
Biedna Paulina, nie pałam do niej sympatią, ale
to co się z nią stało jest straszne. Mam nadzieję, że z tego wyjdzie.
Ula jak zwykle empatyczna, to chyba najbardziej w niej lubię. Jestem
dumna z Marka, że po mimo tego, że z Aleksem są wrogami to potrafi
wyciągnąć do niego pomocną dłoń. Mam nadzieję, że tak jak Aleks, Paulina
też będzie się stopniowo zmieniać. Notka bardzo mi się podobała i czekam na CD :) pozdrawiam kawi ;p |
Marcia (gość) 2012.04.29 18:06 |
Rozdział XI Marek zabrał Ulę w przepiękne miejsce :) Sama bardzo chętnie bym pojechała w takie miejsce, bo uwielbiam obcować z naturą - cisza, spokój, odpoczynek od miasta... :) Zazdroszczę im, no może oprócz tego sprzątania, bo nie należy do moich ulubionych zajęć :D Przyjemnie się czyta gdy na dworzu też słoneczko przygrzewa :) Grzybobranie i Marek w gumiakach :D Nie wiem dlaczego, ale rozwala mnie to :haha: Ale zazdroszczę im - uwielbiam grzyby i sama bym sobie zjadła :) Przez ten rozdział aż nie mogę się doczekać wycieczki klasowej, może nie do lasu, a do Stegny, ale zawsze :) Ulce spodobały się sarny - ja również gdy je pierwszy raz w życiu zobaczyłam tak zareagowałam :D Nie mogłam się napatrzyć :P Scena +18... chyba nie powinnam czytać bo sama tylu nie mam :D No ale co tam :) Podobała mi się, nieprzesadzona - taka w sam raz :) Spodobała mi się scena jak Marek łowił ryby - ja sama osobiście nigdy niczego nie złowiłam, nawet tej nieszczęsnej płotki :haha: Marek złowił dużą sztukę i koniecznie chciał pochwalić się Sebie :) Ten rozdział był tak optymistyczny i przepełniony pozytywnymi uczuciami tej dwójki, że aż nie mogłam przestać się uśmiechać :) Rozdział XII Violetta zaczyna studia - no proszę. Ulka na pewno jej pomoże i Viola już za jakiś czas może dostanie jakiś awans, w końcu pewnie ma na to nadzieję :) Relacja Aleksa dość... szokująca. Nigdy nie interesowałam się, nawet trochę, jak wygląda w szpitalu psychiatrycznym, ale jeśli jest właśnie tak... Pierwszy raz odkąd pamiętam chyba współczuję Pauli. Dobrze, że Marek zaproponował pomoc i znalezienie prywatnego szpitala. Tam na pewno zajmą się nią lepiej. Pomiędzy Markiem i Aleksem powoli zaczyna się układać. On i Ula pomagają, a Aleks jest im za to bardzo wdzięczny. Nie jest już taki oschły w stosunku do Marka, a i on stara się być dla niego bardziej życzliwy. Może na razie nie można mówić tu o przyjaźni, ale ich stosuki widoczni się poprawiają. Przyjemna okolica, szpital też robi dobre wrażenie. Może faktycznie Paulina szybciej wydobrzeje w tym ośrodku. Ula zadziwia. Jest taka dobra, że to wydaje się niemal niemożliwe. Życzy Paulinie jak najlepiej, chociaż ta zrobiła jej tyle złego. No ale to w końcu Ula :) Ula także ma rację - Marek udowodnił, że również potrafi być wrażliwy, dobry i współczujący. Oboje bardzo pomogli Aleksowi i na pewno jest im bardzo wdzięczny. Ciekawa jestem jak Paulina zachowa się podczas drogi. Czy będzie spokojna, czy może choroba da o sobie znać? Z niecierpliwością czekam na kolejny rodział :) |
MalgorzataSz1 2012.04.29 18:09 |
Kawi. Niektórzy ludzie czasem potrzebują wstrząsu, by móc się zmienić. W życiu Pauliny taki wstrząs nastąpił, bo okazało się, że ma chorobę psychiczną. Alex jest jej najbliższą osobą. Kocha ją i on również przeżył taki wstrząs uświadamiając sobie, że ona może już nigdy nie dojść do normalności. Też uważam, że zarówno Marek, jak i Ula zachowali się bardzo ładnie w tej trudnej sytuacji, wyciągając do Alexa pomocną dłoń. To przyniesie bardzo pozytywne konsekwencje i zakończy szczęśliwie. Dziękuję Ci Kawi za wpis i ciepło pozdrawiam, mimo upału. |
MalgorzataSz1 2012.04.29 18:20 |
Marcia. Miałaś, jak widzę dwurozdziałowe zaległości, ale nie mam Ci za złe, bo wiem, że byłaś w trakcie pisania swojego własnego, który przed chwilą skomentowałam i na forum i na blogu. Ja w przeciwieństwie do Ciebie poznałam warunki leczenia pacjentów psychicznie zwichniętych i mogę Cię zapewnić, że są dalekie od normalności. Skromny liczebnie personel nie wyrabia przy dużej ilości chorych. Dlatego to taki przykry widok. Postanowiłam, że nie będę trzymać Pauliny w takich warunkach i postanowiłam ją przenieść w bardziej ludzkie realia. Ona potrzebuje spokoju i bardzo dużo czasu, by wyjść z tej choroby. Tam ma odpowiednie warunki. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały też Ci się spodobają, bo dużo miejsca poświęcę Paulinie, nie zapominając jednak i o innych bohaterach tego opowiadania. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam. |
orchid94 (gość) 2012.04.29 19:04 |
Gosiu muszę się jeszcze odnieść do dodawania
notek, to znaczy chodzi Ci o komentarze? Bo notki dodaję i tu i tu
oczywiście. Lubię komentować na blogu, wiem, że Wy komentujecie na
blogach i socjum, ja oczywiście w takim razie też zacznę tak robić. No, a
teraz do notki :) Zaskoczona byłam, gdy okazało się, że Viola wie o
tym, że Paulina jest na oddziale psychiatrycznym, ale wierzę, że Violka
potrafi utrzymać tajemnicę, jeśli naprawdę trzeba. Ojej wmieszałaś
jeszcze w to mamę przyjaciółki Violi, ale rozumiem, że od kogoś
Kubasińska musiała się dowiedzieć, wiec tak najlepiej. No brawo - Viola
zaczyna studia. Pewna jestem, że sobie poradzi, a tym bardziej, że Ula
ma jej pomóc. Dobrze, że Marek poszedł do Aleksa i postanowił pomóc, to
ważne i myślę, że naprawi relacje między nimi. Poza tym ukazałaś Aleksa
nie jako złego człowieka tym razem, a zagubionego i zaślepionego
wcześniej nienawiścią do Marka z wiadomych powodów. Natomiast gdy
Paulina przesadzała to interweniował, potem rozmawiał z Markiem i
przeprosił. Lubię takiego łagodniejszego Aleksa. Rozumiem, że ta
sytuacja z Pauliną go przerasta. Każdemu, nawet najsilniejszemu
człowiekowi byłoby ciężko, a Aleks jest z pozoru twardy i silny, a
wewnątrz jednak okazuje się być wrażliwy. Boli go to wszystko i obawia
się reakcji ludzi z firmy. Ula jest cudowną kobietą. Popiera Marka i
jeszcze pomaga pomimo, że Paulina była dla niej delikatnie mówiąc
wredna. Aleks bardzo docenia tą pomoc i widzę, że bardzo jest wdzięczny
Uli i markowi za pomoc i wsparcie, wiele to dla niego znaczy. Szczerze
mówiąc, to szkoda mi Pauliny. Dostałą nauczkę, była zła, ale wiadomo już
skąd te jej zachowania, pobyt w tym szpitalu, to musiało być straszne,
dobrze, że ją stamtąd zabierają. Okazuje się, że jest chora i choć
zachowała się strasznie, to można ją choć trochę zrozumieć i
usprawiedliwić. Żal mi jej, ale mam nadzieję, że już będzie tylko lepiej
i wyleczą ją. Myślę, że ma ta jej choroba związek ze stratą rodziców i
różnymi przeżyciami. Notka cudna, choć mało optymistyczna, bo dużo smutku związanego z sytuacją z Pauliną, ale piękna :) Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg. Bardzo, bardzo serdecznie i cieplutko pozdrawiam Gosiu :):* P.S. Przepraszam, ale długo nie mogłam dodać notki, bo mi się nie chciało pole komentarza włączyć. |
MalgorzataSz1 2012.04.29 19:31 |
Iza. Dokładnie chodzi o dodawanie komentarzy jednakowych i na forum i na blogu. Szkoda by było ponownie je stracić, gdyby forum nagle, z jakichś powodów przestało działać. To taki rodzaj podwójnego zabezpieczenia. Wtedy przynajmniej komentarze zostaną na blogach. Chodzi o dodawanie tylko tych pierwszych. Nie tych, które później piszemy prowadząc jakąś dyskusję. Wracam jednak do opowiadania. Musiałam jakoś ubrać Violę w tą wiedzę o szpitalu. Wymyśliłam więc matkę jej koleżanki. Może to trochę naciągane, ale tak wyszło. Ty lubisz łagodniejszego Alexa, a ja lubię pisać o jego przemianie i udowadniać, że nie jest wcale złym człowiekiem, tylko mocno zranionym i zamkniętym w sobie. On bardzo cierpi z powodu choroby Pauliny, bo został z tym sam, dlatego z taką wdzięcznością przyjmuje pomoc Uli i Marka. Jesteś kolejną osobą, której jest żal Pauliny. I o to właśnie mi chodziło, by wzbudzić w Was współczucie. Pomimo iż jej osoba nie budzi sympatii i jest negatywną postacią, to jest też człowiekiem ze wszystkimi jego wadami i zaletami a także, a może przede wszystkim, ułomnościami. Nie będę zagłębiać się aż tak daleko, czy choroba powstała po jej traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa. Zostawiam to już domysłom czytelników. Dziękuję Iza za ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie. PS. To dziwne, że nie chciało Ci się otworzyć pole komentarza. Do tej pory były problemy z onetem. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe zawirowania na interii. |
kawi :) (gość) 2012.04.29 20:20 |
U mnie na blogu... - trochę koślawo- pojawiła się nn - więc zapraszam :) |
kawi :) (gość) 2012.04.29 20:57 |
Gosiu ! Bardzo dziękuję za komentarz u mnie. Mam nadzieję, że nie zraziły cię te błędy, które się pojawiły a ja ich nie dostrzegłam i ''krzywe'' piosenki? Onet szaleje już za nim było gorąco... sama nie wiem co się z nim dzieje, nn dodawała mi się 30 minut... pozdrawiam kawi :) |
MalgorzataSz1 2012.04.29 21:14 |
To ciekawe Kawi, co piszesz, bo ja nie
zauważyłam żadnych błędów a tym bardziej nie zwróciłam uwagi na, jak to
określasz, "krzywe" piosenki. Mnie pochłonęła całkowicie treść, która
była cudna. Pozdrawiam.:) |
danka69 (gość) 2012.04.30 00:05 |
Małgosiu, ależ "zdołowała" mnie ta część.Jesteś
mistrzynią przekazu, wprowadzasz nas tak wiernie w klimat danych
wydarzeń ,że nie sposób nie przeżywać razem z bohaterami ich perypetii.
Zdecydowanie wolę bardziej "lightowe" i sielankowe sceny, ta mnie trochę
rozwaliła psychicznie. Choroby psychiczne należą do grupy chorób ,które
obok chorego trawią również bardzo mocno jego bliskich. Aleks, który
raczej ma mocny charakter nie radzi sobie z chorobą Pauli.Przyjmuje
pomoc Uli i Marka bez żadnego sprzeciwu, licząc na ich wsparcie i pomoc w
chwilach ,w których jest bezradny, zwyczajnie boi się tej sytuacji. To
trudne dla niego chwile. Marek mający za sobą kilkuletni związek z Paulą
też jest przybity jej chorobą. Nie zważa na to co wydarzyło się
wcześniej tylko stara się pomóc w działaniach Aleksowi, mając na uwadze
zdrowie Pauli. Ula jak zawsze otwarta, empatyczna, pomocna. Mam nadzieję ,że od teraz bedzie już tylko lepiej, nie chcę już takich części.... .Dobrze ,że pod koniec uszczęśliwisz Paulę, bo jej choroba skazała ją na wieczną szarpaninę emocji, nerwów. Już się cieszę na kolejną część bardziej optymistyczną. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam |
MalgorzataSz1 2012.04.30 10:20 |
Danusiu. Ja wiem, że te ostatni rozdział mógł Wami wstrząsnąć. Jednak wiesz dobrze, że nie może być tylko i wyłącznie słodko i sielankowo. Pewnie po kilku takich przesłodzonych częściach odbijałoby Wam się czkawką. Wprowadziłam trochę dramatyzmu, ale doskonale wiesz, że u mnie zawsze wszystko zostaje wyprostowane i kończy się szczęśliwie. Masz rację. Choroby psychiczne w rodzinie, to ciężkie przeżycie i dla chorego i dla jego bliskich. Nie każdy potrafi udźwignąć ciężar takiej choroby, szczególnie wtedy, gdy zostaje z tym sam. Powinien mieć wsparcie, dlatego pomoc Uli i Marka wydała mi się tu jak najbardziej na miejscu. Alex zawsze uważał Marka za nieudacznika i właśnie teraz ten nieudacznik przejmuje pałeczkę i myśli rozsądniej od niego. Dobrze wie, że w tym szpitalu nie pomogą Paulinie, stąd pomysł prywatnego ośrodka. Wbrew wszystkiemu, ten ośrodek okaże się wybawieniem dla panny Febo. Trochę to potrwa, ale jednak stanie na nogi. Poza tym zadzieję się tam inne pozytywne rzeczy. Pozytywne dla niej i nie pozostanie to bez wpływu na proces jej zdrowienia. Myślę, że kolejna części będzie istotnie bardziej optymistyczna. Przecież nie może już być gorzej, prawda? Serdecznie dziękuję Ci za komentarz i pozdrawiam.:) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz