01 maj 2012 |
ROZDZIAŁ XIII
Widok Pauliny Febo był dla nich wstrząsem. Szczególnie dla Marka. W najgorszych koszmarach nie przypuszczał, że dożyje dnia, w którym zobaczy ją w tak fatalnym stanie. Siedziała skulona w wózku z opuszczoną głową. Jej twarz zakrywały całkowicie długie do ramion, czarne włosy. Drgnęła lekko słysząc głos lekarza. - Proszę panie Febo. Oddajemy ją panu. Dostała zastrzyk uspokajający. Na pewno wystarczy na całą drogę. Przez ten czas powinna być spokojna. Podniosła głowę i wtedy zobaczyli jej puste spojrzenie, pozbawione jakiegokolwiek wyrazu i emocji. Wpatrywała się w Ulę, jakby chciała wygrzebać z pamięci, skąd ją zna. Przeniosła wzrok na Alexa. - Tato? – Wyszeptała cicho. – Dokąd jedziemy? Alex przykucnął przy wózku i odgarnął jej włosy z twarzy. Pogładził ją po policzku. Przytrzymała jego dłoń i wtuliła się w nią. - Do bezpiecznego i bardzo pięknego miejsca. Na pewno ci się tam spodoba. Będziesz grzeczna, prawda? - Będę, tylko nie zostawiaj mnie. – Odpowiedziała ledwie słyszalnie. Otulił ją kocem i pchnął wózek w kierunku wind. Marek i Ula poszli za nim. Na parkingu wziął ją na ręce i ostrożnie posadził na tylnym siedzeniu samochodu. Ponownie okrył ją kocem. - Ciepło ci? – Zapytał z troską. Pokiwała sennie głową. Zastrzyk zaczął działać. Wrócił Marek, który odwiózł wózek na izbę przyjęć. Zasiadł za kierownicą i odwrócił głowę do tyłu. - Możemy jechać? - Możemy, ona zasypia. Ruszył ostrożnie ze szpitalnego parkingu. Na trasie rozwinął większą prędkość. Nie minęło czterdzieści minut, gdy podjechał pod główny budynek ośrodka. Zaparkował w pobliżu wejściowych drzwi. - Idź Alex i zgłoś, że już jesteśmy. Ja zabiorę ją do środka. - Poradzisz sobie? – Febo miał niepewną minę. - Nie martw się. Jest przecież Ula. Pomoże mi. - Dobra. To ja idę. Po jego odejściu Marek otworzył tylne drzwi i wziął na ręce Paulinę. - Zamknij samochód Ula i otwórz mi wejściowe drzwi. Zrobiła, jak prosił. Weszli do holu i posadzili Paulinę na jednym z foteli. Powoli wybudzała się. Podniosła powieki i rozejrzała się dookoła. Podkuliła nogi i z lękiem naciągnęła na siebie koc. Marek usiadł obok. - Paulina, spójrz na mnie. – Poprosił cicho. – Poznajesz mnie? Wbiła w niego wylęknione spojrzenie i przypatrywała mu się dłuższy czas. Widać było, jak usiłuje sobie przypomnieć, skąd zna tę piękną twarz. - Ty jesteś… Ty jesteś… Kim ty jesteś? Gdzie tata? – Rozejrzała się nerwowo. Pogładził ją po dłoni. - Spokojnie Paulina, tata zaraz przyjdzie. Nie denerwuj się. – Jego łagodny głos rzeczywiście uspokoił ją trochę. Popatrzyła na Ulę marszcząc czoło. - Ja ciebie znam… Tylko… nie wiem skąd… Ula przysiadła z drugiej strony i pogładziła jej ramię. - Z czasem na pewno sobie przypomnisz. Musisz być tylko cierpliwa i słuchać lekarzy. Zwiesiła głowę i potrząsnęła nią. Znowu zapadała w dziwny rodzaj transu, spowodowany pewnie środkiem na uspokojenie. Podszedł Alex wraz z dyrektorką ośrodka. Przywitali się z nią. - Zaraz pokażę państwu pokój. Tam stoją wózki. Proszę wziąć jeden z nich, bo pewnie nie pójdzie o własnych siłach. Zaraz zawołam też osobę, która będzie się opiekować siostrą. Wjechali na pierwsze piętro i poszli za doktor Martą przez dość długi korytarz. - Proszę, – otworzyła drzwi do jednego z pokoi – pokój numer osiemnaście. Rozejrzeli się. Nieduży, ale bardzo przytulny pokoik, ładnie umeblowany, z przylegającą do niego łazienką, spodobał im się, bo nie wyglądał, jak sala szpitalna. Wygodne łóżko z wysokim materacem i z uchwytami, stoliczek, fotel i komoda. Na podłodze dywanik. - Proszę się rozgościć i rozpakować jej rzeczy. Jak będziecie państwo stąd wychodzić, to proszę jeszcze zajrzeć do mnie. Przekażę kilka spraw dotyczących już samego leczenia. Miała już wychodzić, gdy do pokoju weszła ładna kobieta w wieku około trzydziestu lat, w uniformie pielęgniarki i czepku na głowie. - O, jesteś Kasiu. Przedstawiam państwu Katarzynę Pawlak. To ona będzie się od dzisiaj zajmować panią Febo. Ma spore doświadczenie w opiece nad chorymi i wspaniałe do nich podejście. Z pewnością będą państwo zadowoleni. Przywitali się z pielęgniarką. Po wyjściu dyrektorki rozmawiała z nimi jeszcze przez chwilę. - To pańska siostra? – Zwróciła się do Alexa. - Tak. Choć czasem wydaje jej się, że jestem jej ojcem. To przez tą chorobę. - Nie znam jeszcze historii jej choroby. Mógłby mi pan powiedzieć, na co zapadła? - Zdiagnozowali to, jako psychozę maniakalno – depresyjną. - Rozumiem. Bywała agresywna? Upijała się ostatnio, była dziwnie podekscytowana? - Dokładnie. Miała wszystkie te objawy. – Powiedział zmartwiony. Uśmiechnęła się do niego. - Proszę się nie martwić. Ja mam doświadczenie, jeśli chodzi o takie przypadki i powiem nieskromnie, że i spore sukcesy. To da się wyleczyć. Trzeba tylko trochę czasu, cierpliwości i odpowiedniego podejścia. Będzie dobrze, zobaczy pan. - To bardzo pocieszające, co pani mówi. Szczerze powiem, że nie radziłem sobie z nią i tą całą sytuacją. Gdyby nie moi przyjaciele, ja sam załamałbym się już dawno. Marek i Ula spojrzeli na siebie zdziwieni. Alex nazwał ich przyjaciółmi? Od kiedy zmienił tak diametralnie zdanie? Przecież nie tak dawno nienawidził ich i traktował pogardliwie. Rzeczywiście ta historia z Pauliną zmieniła go całkowicie. - Alex? – Dotarło do nich od strony łóżka. Obrócili się, jak na komendę. Spoglądała na nich wszystkich i wydawało im się, że jakby przytomniej. - Paulina? Poznajesz mnie? - Oczywiście? Czemu zadajesz takie dziwne pytania? Co oni tu robią? – Wskazała na Marka i Ulę. - Pamiętasz przynajmniej, co się działo? Pamiętasz, że jesteś chora? - Zmarszczyła brwi. - Wiem, że byłam w szpitalu, ale gdzie jestem teraz? - Zabrałem cię z tego szpitala, również dzięki Markowi i Uli, a właściwie to głównie dzięki nim. Marek uznał, że to nie miejsce dla ciebie i wyszukał ten piękny ośrodek za Warszawą. Jak trochę się wzmocnisz i będziesz mogła wychodzić, na pewno docenisz to ładne miejsce. - Co mi jest? - Masz zaburzenia emocjonalne. – Alex starał się być delikatny. Nie chciał jej mówić wprost, że oszalała. – Wymagasz leczenia. Ale nie martw się, wszystko będzie dobrze. Ta miła pani – wskazał na Kasię – będzie ci pomagać w dojściu do zdrowia, a my będziemy cię odwiedzać tak często, jak się da. Paulina nerwowo dotknęła swoich włosów. - Chyba nie wyglądam najlepiej. Chciałabym się wykąpać. Pomożesz mi? – Zwróciła się do Uli. Zaskoczyła ją. Wytrzeszczyła oczy i nieco zdezorientowana spojrzała na Marka i Alexa. - Na pewno chcesz, bym to ja ci pomogła? Jest przecież pani Kasia… - Wiem. Ale ciebie znam. Ty jesteś dziewczyną Marka. Nie wszystko pamiętam i trochę miesza mi się w głowie. My byliśmy kiedyś ze sobą, prawda Marek? – Skierowała wzrok na Dobrzańskiego. - Tak Paulina. Dawno temu. Nie układało się nam, dlatego rozstaliśmy się. – Pokiwała głową ze smutkiem. - To, co. Pomożesz mi się wykąpać? Czuję się taka brudna i te włosy, jak nie moje. - Pomogę ci. Oczywiście. Masz siłę wstać? - Dam radę. - Naleję do wanny wody - zadeklarowała się pielęgniarka i poszła do łazienki. - Alex, czy Paulina ma tu jakąś bieliznę na zmianę? Może czystą piżamę? - Tak Ula. Wszystko jest tutaj w torbie. Odsunęła zamek i wyciągnęła czyste figi i koszulę nocną. Podeszła do Pauliny i odkryła kołdrę. - No to spróbujemy wstać. Pomóżcie mi. Złapali ją za ramiona i powoli wprowadzili do łazienki. - Ula, ja może pójdę do dyrektorki. Chciała jeszcze coś przekazać. - Pójdę z tobą – Ofiarował się Marek. – I tak nie mam tu nic do roboty. Zamknęła drzwi od łazienki i wspólnie z Kasią pomogły jej wejść do wanny. Ciepła woda i owocowy zapach płynu do kąpieli podziałały na Paulinę uspokajająco. - Pani Kasiu, proszę nas zostawić. Ja poradzę sobie. Na pewno ma pani innych pacjentów. - Dobrze. Gdyby jednak potrzebowała pani pomocy to i w łazience i w pokoju jest taki czerwony przycisk. Wystarczy nacisnąć, a ja zaraz przyjdę. - W porządku. Zapamiętam. Kiedy zostały same, Ula nachyliła się nad Pauliną i zapytała cicho. - Paulina, chcesz, żebym umyła ci włosy? Nie wyglądają najlepiej. Potem postaram się je jakoś ładnie ułożyć. - Tak poproszę. Ściągnęła słuchawkę prysznica z baterii wannowej i puściła wodę. Usłyszała przeraźliwy pisk Pauliny. Wystraszona spojrzała na nią. - Paula, co się dzieje? – Oczy panny Febo były rozszerzone panicznym strachem. Płynęły z nich łzy. - Tego nie, błagam… Tego nie… Ja się boję… Tego nie… Zakręciła wodę i pogładziła ją uspokajająco po głowie. - Nie bój się. Przecież ja ci nie zrobię krzywdy. Chciałam tylko polać ci włosy wodą, bo prysznicem łatwiej jest spłukać. Puszczę tylko mały strumień, dobrze? Jak będzie za silny, to mi powiesz, a ja natychmiast zakręcę wodę. Paulina dygotała ze strachu. Była przerażona. - Ja się boję… One wtedy… One puściły wprost na mnie taki mocny strumień… Upadłam na kafelki… a one się śmiały ze mnie i lały na mnie lodowatą wodę. Ja nie chcę… - Kochanie, – przemówiła do niej Ula łagodnym i cichym głosem – ja nigdy nie potraktowałabym cię w tak okrutny sposób. Nie upadniesz na kafelki, bo siedzisz w wannie. Odchylisz tylko do tyłu głowę, a ja jak najdelikatniej poleję ją małym strumieniem i nałożę szampon. Obiecuję ci też, że na pewno nie będę się z ciebie śmiała. Byłaś zawsze taka dzielna i niezależna. To, co? Spróbujemy? Zobacz, puszczam bardzo, bardzo wolno. To zaledwie mały strumyczek. Odchyl głowę. O właśnie tak. Widzisz, jakie to przyjemne? Teraz nałożę szampon i wmasuję go delikatnie w głowę. A teraz spłuczemy pianę. W porządku. Już po wszystkim. Nie było tak źle, prawda? Paulina otarła z oczu łzy. - Prawda – wyszeptała. – Dziękuję. - Masz tu gąbkę i żel do mycia. Umyj się z przodu, a ja umyję ci plecy. Po kolejnych piętnastu minutach tych ablucji wyciągnęła ją z wanny. Pomogła jej się wytrzeć i ubrać bieliznę. Założyła jej koszulę i szlafrok. - Lepiej się już czujesz? - Tak. Znacznie lepiej. Potrzebowałam tego. Odwiedzisz mnie jeszcze? - Odwiedzę, jeśli tylko tego chcesz. Wyszły z łazienki. W pokoju był już Alex z Markiem. Pomogli ją doprowadzić do łóżka i położyć się. Była zmęczona i senna. Środek uspokajający, który dostała w szpitalu jeszcze działał. - Spróbuj zasnąć sorella. – Alex pogładził ją po twarzy. – Ja przyjadę tu jutro i jak będziesz się dobrze czuła, to porozmawiamy. - Dobrze. Do widzenia braciszku. Marek, Ula, dziękuję, że pomogliście przywieźć mnie tutaj. Mam nadzieję, że i wy mnie odwiedzicie. Ula mi to już obiecała. - Na pewno cię odwiedzimy. Trzymaj się i słuchaj lekarzy, wtedy szybko opuścisz to miejsce. – Obiecał Marek. Większą część drogi przebyli w milczeniu przetrawiając we własnych głowach tę historię. W końcu odezwał się Alex. - Chciałem wam jeszcze raz podziękować za wszystko, co zrobiliście. Naprawdę nie wiem, jak poradziłbym sobie bez waszej pomocy. - Nazwałeś nas przyjaciółmi. – Odezwał się cicho Marek. – Naprawdę tak uważasz? Po tym wszystkim, czego ode mnie doświadczyłeś, naprawdę uważasz mnie za przyjaciela? - Ty doświadczyłeś ode mnie równie złych rzeczy, a jednak wyciągnąłeś do mnie dłoń wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebowałem. Mimo animozji. Doceniam ten gest i doceniam zaangażowanie was obojga. Tak zachowują się przyjaciele, a nie znajomi. - Alex? –Ula odwróciła do tyłu głowę i spojrzała na siedzącego na tylnym siedzeniu Febo. – Czy Paulina opowiadała ci, co się z nią działo, zanim popadła w tę chorobę? Ja myślę, że ona ma jakąś traumę. Nawet nie wiecie, jak histerycznie zareagowała, gdy puściłam prysznic. Była śmiertelnie przerażona. Musiałam ją najpierw uspokoić i obiecać, że będę delikatna i nie zrobię jej krzywdy. Opowiadała o kimś, kto polewał ją tak mocnym strumieniem zimnej wody, że upadła na kafelki, a ten ktoś śmiał się z niej. Rozumiesz coś z tego? Alex wbił w nią czarne, jak węgiel oczy. - Chyba rozumiem. To było wtedy, jak z bankietu zabrali ją na izbę wytrzeźwień. Mówiła, że dwie potężne kobiety rozebrały ją do naga i puściły na nią tak silny strumień wody z węża, podobnego do tego strażackiego, że jego siła rzuciła ją na kafelki, a one jeszcze śmiały się z niej i drwiły. Widocznie ta sytuacja zostawiła trwały ślad w jej psychice. Rzeczywiście potem było już tylko gorzej. - Przeszła straszne rzeczy, ale teraz trzeba zrobić wszystko, by wyciągnąć ją z tego. – Powiedział Marek. - Ma dobrą opiekę i wierzę, że postawią ją na nogi. Może sprawią, że złagodnieje trochę i przestanie być ciągle nabuzowana i wściekła. Myślę Alex, że sprawa z izbą wytrzeźwień przyspieszyła tylko to, co było nieuniknione. Siedziało w niej to od dawna. Te ciągłe awantury i wrzaski były nie do zniesienia. Każdego niemal dnia ciosała mi kołki na głowie o byłe i niebyłe kochanki. Nie byłem święty, ale wiele rzeczy dopowiadała sobie sama i tylko nakręcała się niepotrzebnie. Była bardzo zaborcza i chorobliwie zazdrosna. Doszła do momentu, że nie potrafiła już rozmawiać spokojnie i ciągle mówiła podniesionym głosem. Nie mogłem tego znieść. Moi rodzice podobnie. Widzieli, jak bardzo zmieniła jej się osobowość i przeczuli, że nigdy nie będziemy ze sobą szczęśliwi. To właściwie oni zadecydowali, że tego ślubu nie będzie. - Nie wiedziałem o tym. – Alex wyglądał na zaskoczonego. – Pamiętam, że wróciła znad morza i powiedziała mi, że zerwała z tobą, bo ma dosyć ciągłych zdrad. Mówiła, że ją ignorowałeś i uganiałeś się za letniczkami. - To kompletna bzdura Alex. Wymyśliła to sobie. Dojeżdżali do Warszawy. Dopiero teraz Marek zerknął na zegarek i ze zdumieniem stwierdził, że już pora obiadowa. - Nie wiem, jak wy, ale ja poczułem głód. Może podjedziemy na jakiś obiad? Już trzynasta. - Ja nie jestem głodny. Podwieź mnie pod firmę, jeśli możesz, a na obiad idźcie sami. Ja mam dość po dzisiejszym dniu. – Alex nerwowo potarł czoło. – Przekażę tylko Adamowi kilka spraw i wracam do domu. Muszę odreagować. - No dobrze, jak chcesz… Siedzieli przy restauracyjnym stoliku wciąż analizując ten dzień. - Wiesz Marek, że ona nie pamięta wielu rzeczy. Widać, że usiłuje sobie przypomnieć, ale jak na razie nie bardzo jej się udaje. Żal mi jej. Jest taka bezradna i zagubiona. Muszę jednak przyznać, że podczas kąpieli słuchała mnie, kiedy ją uspokajałam. Prosiła, bym ją odwiedziła ponownie. Na razie wie tylko, że mnie zna i że jestem twoją dziewczyną. Chyba nic nie pamięta z tego, co się działo na bankiecie. - I ja tak myślę. Rozmawia spokojnie, ale to może być wpływ środków uspokajających. Nie wiadomo, jak zachowywałaby się bez nich. Może znowu byłaby agresywna. Nie mówmy już o niej. Ja też mam dość na dzisiaj i wcale nie mam ochoty wracać do firmy. Chyba nie potrafiłbym się skupić na niczym. Pójdziemy do parku pospacerować i odetchnąć, a potem zawiozę cię do domu. Zadzwonię tylko do Violetty i uprzedzę, że nie wrócimy dzisiaj do pracy. Zamówimy jakiś deser? Ula pokręciła głową. - Ja mam pełny brzuch, ale jak masz ochotę, to sobie zamów. - Właściwie to i ja się najadłem. Pamiętasz, że w sobotę jedziemy do rodziców? Przyjadę po ciebie koło pierwszej. - Dobrze. Może upiekę jakieś ciasto? Nie wypada jechać z pustymi rękami. - Ula. Ciasto na pewno będzie. Już Zosia się o to postara. Lepiej odpocznij. Miałaś dość wrażeń. Może zostałabyś u mnie na weekend? Ja bardzo chciałbym. Poleniuchowalibyśmy, a potem pojechali do Łazienek, o ile pogoda dopisze. Jakoś zorganizujemy sobie ten dzień. Co ty na to? Zarumieniła się. Dobrze wiedziała, że nie skończy się na leniuchowaniu i spacerze w Łazienkach. - No nie wiem… - powiedziała niepewnie. Przyciągnął ją do siebie i cmoknął w policzek. - No zgódź się, proszę. Tak dawno nie byliśmy razem. - Wcale nie tak dawno – droczyła się z nim. - Cały tydzień byliśmy razem. - No tak, ale kiedy to było. - Kilka dni temu – odpowiedziała rezolutnie. - No właśnie. Strasznie dawno. – Roześmiała się na widok jego żałosnej miny. - Jesteś niepoprawny. Dobrze. Uprzedzę tatę, że wrócę w poniedziałek po pracy. - Uwielbiam cię. – Mruknął uszczęśliwiony. W sobotę, tuż przed pierwszą zaparkował pod bramą rodzinnego domu Uli. Zauważył Jaśka majstrującego coś przy zamku. - Cześć Jasiu. – Uścisnął mu dłoń. – A co ty tam grzebiesz? - Cześć Marek. Zamek się zacina. Wymieniam wkładkę. Muszę też naoliwić, bo klucz ledwie się przekręca. - Wszyscy w domu? - Wszyscy. Betti już nie może się ciebie doczekać. Od rana tylko o tym gada, jak nakręcona. Marek roześmiał się. Uwielbiał Beatkę i choć nigdy nie sądził, że ma dobre podejście do dzieci, z tą małą wyjątkowo dobrze się dogadywał. Może dlatego, że tak bardzo przypominała Ulę? - No dobra. To ja ci nie przeszkadzam. Trzymaj się. Otworzył drzwi do domu i cicho zajrzał do kuchni. - Dzień dobry wszystkim. - Mareczek! – Na twarz Betti wypłynął szczęśliwy uśmiech. Podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję. – Stęskniłam się za tobą i już nie mogłam się ciebie doczekać. - To prawda. – Józef podszedł do Marka i uścisnął mu dłoń. – Nie mówi dzisiaj o niczym innym. - Mam coś dla ciebie Betti. Zobacz. Wyciągnął z kieszeni płaszcza ogromną czekoladę z orzechami. Małej zaświeciły się oczy. - Cała dla mnie? - Calusieńka. Myślę jednak, że poczęstujesz tatę i brata? - Pewnie. Dziękuję. - A gdzie moje szczęście? Józef uśmiechnął się słysząc to określenie jego pierworodnej. - Jeszcze się kryguje przed lustrem. Powiedziała, że nie chce wyglądać byle jak. - Mówiła panu, że chcę ją zatrzymać na weekend? - Mówiła. Mam nadzieję, że miło go spędzicie. Mam coś dla twojego ojca. - Wyciągnął dużą, pękatą butelkę. – Daj mu to. Niech spróbuje. Może przypadnie mu do gustu moja nalewka. - Na pewno. Ojciec jest smakoszem takich specjałów. Dziękuję. Do kuchni weszła Ula. Wyglądała pięknie. Omiótł ją roziskrzonym wzrokiem. - Cudnie wyglądasz Ula. Jestem zachwycony. Pokraśniała od tego komplementu. - To jedziemy? - Spakowałaś się? Jeśli tak, to ruszamy. Pożegnali się z rodziną i odjechali w kierunku Warszawy. Była pod ogromnym wrażeniem domu Dobrzańskich. Jego rozmiary były imponujące. Nie wyobrażała sobie, że może być aż tak wielki. Zatrzymał samochód na podjeździe i pomógł jej wysiąść. - Bardzo piękny dom i tak ładnie utrzymane otoczenie. – Powiedziała z uznaniem. - Latem wygląda to znacznie lepiej. Rodzice zatrudniają wykwalifikowanego ogrodnika. Tego samego od wielu lat. On bardzo dba o całą roślinność, by mogła cieszyć ich oczy. Z tyłu domu jest duży ogród. Tam zawsze latem wypoczywają. Zresztą, co będę strzępił język. Po obiedzie sam ci go pokażę. Podeszli do drzwi. Nie zdążył nacisnąć na dzwonek, kiedy otwarły się i ukazała się w nich Helena Dobrzańska. |
kawi :) (gość) 2012.05.01 14:05 |
Fajnie, że dodałaś nn, bo właśnie się zastanawiałam kiedy się pojawi, atu proszę niespodzianka :) Notka piękna. Może lepiej, że Paula nie pamięta tego co się stało na bankiecie... wtedy tylko by mogła zaszkodzić Uli, znowu ją obrazić albo coś. Ula to jednak dobra osoba, po mimo tego, że Paulina zawsze traktowała ją z pogarda to ona jej pomaga i jest do niej miła. Chyba mało jest takich osób na świecie, jak Ula, szkoda... Czekam z niecierpliwością na Cd :) pozdrawiam bardzo serdecznie kawi :) |
orchid94 (gość) 2012.05.01 14:28 |
Gosiu muszę zacząć od odniesienia się do Twojej odpowiedzi pod moim ostatnim komentarzem - ok, w takim razie ja też będę wklejać komentarze i tu i tu. Wcale nie było to naciągane, że Viola dowiedziała się o Paulinie w ten sposób, tak przecież mogło się zdarzyć. Ja jestem zdania, że Aleks nie jest złym człowiekiem, tylko trochę pogubionym i zranionym. Ta złośliwość to maska, którą przybrał, bo uważał, że tak będzie łatwiej, a Ty bardzo pięknie pokazujesz, że ma ludzką twarz i każdy może się zmienić. To, że jestem kolejną osobą, której żal Pauliny dowodzi, że świetnie oddałaś te uczucia, o które chodziło. Inaczej teraz patrzę na Paulę. Myślę, ze traumatyczne przeżycia związane ze stratą rodziców nie były bez znaczenia, a też się do tej choroby Pauliny przyczyniły. Mi się wydaje, że to wina mojej przeglądarki, że miałam problem z polem komentarza, nie interii, bo teraz jest ok, tylko raz się tak zdarzyło i mam nadzieję, że się nie powtórzy. No, a teraz do notki - Przeczytałam tą część z zapartym tchem. Ta cała część o Paulinie wywarła na mnie wielkie wrażenie. Żal mi Pauli naprawę, czułą się zagubiona i bezbronna. To nie ta sama kobieta. Jej zachowanie w stosunku do Uli i Marka też było całkiem inne, spokojne i można powiedzieć, że miłe. Ula chyba się trochę obawiała gdy Paulina to ją poprosiła o pomoc, no i wcale się temu nie dziwię, ale Paula czułą się bezpieczniej przy Uli, bo ją kojarzyła, a nieznanej pielęgniarki pewnie się obawiała. Widać jak bardzo odbił się na Paulinie ten pobyt w izbie wytrzeźwień. Przeraziła się strumienia wody, ale to, jak zachowała się Ula uspakajając ją delikatnie i pokazując, że jej może zaufać było piękne. Widać, że bardzo dobrze znasz się na psychologii. Podziwiam Ulę, jest naprawdę cudowną osobą. Nie ma żalu i jeszcze pomaga Paulinie. Widzi, że Paula jej w jakiś sposób ufa. Zastanawiam się, czy gdyby Paulina nie dostała środków uspakajających też zachowałaby się spokojnie, czy też urządziła jakąś scenę, ale to chyba nie do przewidzenia. Teraz Paulina nie wszystko pamięta, może to też jest powodem, dla którego spokojnie reagowała na Ulę i Marka, chociaż pod dobrą opieką lekarską, gdy przypomni sobie wszystko może być albo wściekła, albo zrozumieć, że źle się zachowała wobec nich. W przypadku chorób natury psychicznej nie da się niczego przewidzieć. Wierzę, że w tym ośrodku pomogą Paulinie, wyciszy się, wyzdrowieje i dojdzie do siebie, a brat i przyjaciele będą ją wspierać, bo po tym, jak Aleks nazwał Ulę i Marka przyjaciółmi relacje się polepszą, a gdy Paulina wszystko sobie poukłada też moim zdaniem uzna ich za przyjaciół, bo nie odwrócili się, a pomogli. Aleks nie bez przyczyny przecież uznał Ulę i Marka za przyjaciół, wspierają go, pomagają i zachowują się jak prawdziwi przyjaciele, nikt inny nie był by zdolny do tego, by tak wspaniale się zachować. Aleks się zmienił, a ta sytuacja pokazuje też, jak zmienił się Marek, jest dobrym człowiekiem i wiele zrozumiał, przecież sam wyciągnął rękę i bez względu na wszystko przyszedł razem z Ulą, Aleksowi z pomocą. Nie jestem nawet w stanie opisać wszystkich myśli, które kłębią się teraz w mojej głowie po przeczytaniu, ale naprawdę ta część zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Końcówka lekka i przyjemna - myślę, że wizyta u Dobrzańskich uda się świetnie. Nie dziwię się, że Marek chce 'porwać' Ulę i spędzić z nią każdą sekundę, taka cudowna osoba, to skarb. Rozpisałam się troszeczkę, nieskładnie mi to wyszło, ale cóż, trudno. Dziękuję za tą piękną część, czekam na kolejne. Pozdrawiam Cię Gosiu bardzo, bardzo serdecznie :) |
MalgorzataSz1 2012.05.01 15:53 |
Kawi, Iza. Odpowiem w jednym komentarzu, bo macie podobne odczucia. Ula , to dobra duszyczka. Nawet diabła by zmusiła, by czynił dobro. Taka jest z natury. Miła, pomocna, nie potrafiąca przejść obojętnie obok nieszczęścia. Nie dziwi nas więc to tak bardzo, że wyciągnęła pomocną dłoń do Pauliny. Alex rzeczywiście nie jest ani demoniczny, ani zły. Przecież wcześniej był normalnym, miłym człowiekiem. Na pewno nadal to w nim siedzi ukryte na dnie duszy. Wraz z nieszczęściem Pauliny i pomocą Marka wypłynęło na zewnątrz i nie odczuwa już ciężaru minionych, złych lat. Czuje tylko wdzięczność, że nie pozostawiono go samego w takiej sytuacji. Sytuacji, która go po prostu przerosła. Ja mało się znam na psychologii. Generalnie to kompletnie nie moja bajka. Jestem może tylko niezłym obserwatorem i czasem uda mi się wyciągnąć jakieś wnioski z tych obserwacji. Cieszę się, że rozdział wzbudził tyle emocji. Przecież niezmiennie chodzi o to, by poruszyć czytelnika i by nie pozostał obojętny. Wygląda na to, że mi się udało. Paulina na pewno wyjdzie z choroby, choć trochę to potrwa. To nie grypa, by minęła w ciągu tygodnia. Ale na pewno zakończę wszystko szczęśliwie. Iza, rozpisałaś się bardzo składnie, a ja bardzo szybko i z ciekawością pochłonęłam komentarz. Dziękuję zarówno Kawi i Tobie za wpis i serdecznie obie pozdrawiam. |
Marcia (gość) 2012.05.03 17:48 |
Przeczytałam rozdział niemal widząc te wszystkie
wydarzenia. Żal mi Pauliny, chyba pierwszy raz jest mi jej naprawdę
szkoda. Ona naprawdę jest przestraszona i zagubiona. Zmieniła się,
pytanie tylko, czy gdy już sobie wszystko przypomni to czy nadal będzie
taka miła w stosunku do Marka i Uli. Widać, że odbił się na niej pobyt
na izbie wytrzeźwień, ale Ula zachowała się wspaniale. Uspokoiła ją na
tyle ile mogła i zapewniła, że nic złego jej się nie stanie. Aleks mnie
zaskoczył tym, że nazwał Marka i Ulę przyjaciółmi, szczególnie tym, że
nazwał tak Marka. Bo Ula nic złego mu nie wyrządziła, chyba tylko tyle,
że jest dziewczyną jego byłego, największego wroga i ją może nazwać
przyjaciółką. Jednak po tym wszystkim co zrobił mu Marek Aleks potrafił
wybaczyć. Wraz z Ulą bardzo Aleksowi i Paulinie pomogli i widać, że Febo
to docenia. Pewnie nie spodziewał się, że po tylu latach wzajemnej
nienawiści Marek sam wyciągnie pomocną dłoń. Część wspaniała,
przeczytałam ją z zapartym tchem. Teraz z niecierpliwością czekam na
następny rozdział i opis wizyty u Dobrzańskich. Na pewno uda się
świetnie :) Pozdrawiam |
kawi :) (gość) 2012.05.03 20:14 |
U mnie na blogu pojawiła się nn - zapraszam :) |
Marcia (gość) 2012.05.04 12:12 |
Zapraszam do mnie na pierwszy rozdział nowego opowiadania pt. "Zakład" :) Pozdrawiam :* Marcia |
MalgorzataSz1 2012.05.04 16:58 |
Marcia. Bardzo dziękuję za komentarz. W tej chwili Paulina wzbudza współczucie. Nie potrafi odnaleźć sama siebie. Jednak z biegiem czasu ten stan będzie ewoluował. Ona sama przypomni sobie wydarzenia z jej przeszłości i uspokoję, że już nie będzie taka, jak kiedyś. Alex tym pojednaniem pokazał klasę i choć minęło wiele lat wzajemnych animozji, to jednak, jak się okazało, jedynie mógł liczyć na swojego zapiekłego wroga i jego dziewczynę. Docenił to w pełni i stara się zapomnieć to, co kiedyś tak bardzo ich poróżniło. Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam. |
Shabii (gość) 2012.05.04 18:21 |
Małgosiu przepraszam Cię strasznie, że dopiero
teraz czytam i komentuję ale miałam kilka planów na majowy weekend i nie
miałam czasu, żeby wejść na komputer. Tak prawdę powiedziawszy to
myślałam, że jak wejdę to będę mieć sporo zaległości i bardzo dużo do
nadrobienia, ale nie jest tak strasznie. Tylko kilka opowiadań. Zaczynam
od Ciebie gdyż zaintrygowałaś mnie z tą Pauliną. Muszę przyznać, że
zszokowało mnie zachowanie Febo. Dostała leki uspokajające i odurzające i
faktycznie zachowywała się w porządku. Myślałam, że jak zobaczy Ulę to
co nie co sobie przypomni i zacznie się od nowa jedna wielka awantura.
Jej widok musiał być koszmarny. Długie zapuszczone włosy, brak makijażu,
poniszczona cera. Dobrze, że przetransportowali ją do miejsca gdzie
będzie mieć lepszą opiekę i szybciej dojedzie do siebie, bo kurde szkoda
mi jej. Biedna niewiele pamięta, nawet Aleksa ma za swojego zmarłego
ojca. Jest taka zagubiona. Już się przestraszyłam gdy normalnie zwróciła
się w szpitalu do brata. Byłam przekonana, że skoro przypomniała sobie
jego to rozpozna i będzie wiedzieć kim są Ula i Marek i może powiedzieć
coś nie miłego. Na szczęście nie pamięta, że nienawidziła Uli. Poprosiła
ją nawet o pomoc przy kąpieli. Fajnie. Mam nadzieję, że gdy leki
przestaną działać to mimo wszystko nie wróci już ta sama Paula. Że nie
będzie wrogo nastawiona do Ulki. I w podziękowaniu za to wszystko co dla
niej zrobiła, przestanie się boczyć, obrażać i przeprosi za swoje
zachowanie. Wiem, że na to będziemy musieli jeszcze poczekać, ale czuję,
że ta choroba ją zmieni, zmieni na lepsze. Nie dziwię się, że Febo
przestraszyła się tego prysznica. Na izbie wytrzeźwień nikt się z nią
nie patyczkował, polewali ją ogromnym strumieniem, zimnej wody. To
zostawiło trwały ślad i teraz boi się by sytuacja się nie powtórzyła.
Cieszę się, że Ula mimo tych wszystkich przykrości potrafiła podać
pomocną dłoń, zaopiekowała się Pauliną, uspokoiła ją i obiecała, że
ponownie odwiedzi. Bardzo jestem ciekawa jak to będzie dalej, czy
Paulina wszystko sobie przypomni? Jakie będą jej stosunki z Ulą i
Markiem? Najbardziej spodobało mi się to, że Aleks nazwał ich swoimi
przyjaciółmi. Widać, że jest im wdzięczy za pomoc, sam na pewno nie
dałby rady. Jest takie powiedzenie - "Co było a nie jest, nie pisze się w
rejestr". Byli najgorszymi wrogami, Marek niewątpliwe skrzywdził Aleksa
ale żałował tego, przepraszał. Aleks nie był lepszy, knuł, kopał pod
nim dołki. Ale prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. Marek zjawił
się z pomocą kiedy ona była najbardziej potrzebna i dzięki temu
zażegnali nienawiść. Szkoda, że Aleks nie poszedł z nimi na obiad,
zawsze to choć na chwilę przestałby się zamartwiać, no ale w sumie nie
ma też się co dziwić. Jest przemęczony, chce odpocząć, odetchnąć. W
kolejnej części będę miała okazję przeczytać jak przebiegnie obiad u
Dobrzańskich. Już się nie mogę doczekać. I jeszcze słówko odnośnie
rodziny Uli. Widać, że zaakceptowali Marka i polubili go bardzo.
Najbardziej chyba Beti. Świetnie, że Ula znów zostanie na nockę u Marka.
Można się spodziewać jakiejś pięknej sceny +18? No nic poczekam i
pewnie niebawem się przekonam. "Bez pomocy bliźnich, sami nie dojdziemy do niczego" "Słusznie jest wybaczać winy, proszącemu o przebaczenie..." Serdecznie Pozdrawiam :):* |
MalgorzataSz1 2012.05.04 18:47 |
Shabii. Przede wszystkim nie masz za co przepraszać. Większość miała już sprecyzowane plany na ten długi weekend. Ja mam nadzieję, że Twój był udany. To ja chcę Cię przeprosić, bo trochę nieświadomie wprowadziłam Cię w błąd pisząc przed wklejeniem 13 rozdziału, że to właśnie w nim przeczytasz o obiedzie u Dobrzańskich. Trochę mi się myli, co napisałam w poszczególnych rozdziałach i główka nie pracuje już tak, jak kiedyś. Obiad będzie w tym, który wkleję jutro podobnie, jak scena +18. A wracając do rozdziału i Twojego komentarza, to powiem, że Z biegiem czasu Paulina będzie sobie przypominać to, co zdarzyło się w przeszłości, a ja to wszystko będę opisywać. Tzn. mam na myśli te wszystkie etapy dochodzenia jej do równowagi. Liczę na to, że nie zanudzę Was za bardzo, ale proces wychodzenia z choroby psychicznej wydał mi się bardzo interesujący i to dlatego poświęcam mu tak wiele uwagi w tym opowiadaniu. Bardzo Ci dziękuję za długi komentarz i jak zwykle piękne "złote myśli". Serdecznie Cię pozdrawiam.:) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz