14 kwiecień 2012 |
ROZDZIAŁ V
Weszła do domu i przywitała się ze wszystkimi. Ojciec zakrzątnął się przy kuchni i po chwili stawiał przed nią parujący talerz z zupą. Sam usiadł naprzeciw niej i z troską przyglądał się, jak niezgrabnie grzebie łyżką w talerzu. - Ula jedz. Nie baw się jedzeniem. Tak zmizerniałaś, że tylko cień z ciebie został. Uśmiechnęła się blado do ojca. - Nie jest tak źle tato. Zmęczona jestem. Muszę odespać i zaraz poczuję się lepiej. - Zanim będziesz odsypiać to chcę zobaczyć pusty talerz. Dzisiaj zjesz wszystko. Drugie danie też. Nie będę wyrzucał jedzenia, na które to ty właśnie harujesz. Wcinaj. Ledwie zmusiła się, by zjeść to, co przygotował. Z przepełnionym brzuchem poszła do łazienki i połowę tego, co zjadła, zwymiotowała. – Chyba skurczył mi się żołądek – pomyślała. Wyciągnęła z szafki łazienkową wagę i weszła na nią. Wskazówka pokazała pięćdziesiąt kilo. – Tyle, co worek ziemniaków. – Przy jej wzroście stu sześćdziesięciu siedmiu centymetrów to była spora niedowaga. – Faktycznie jestem chuda, aż mi żebra wystają. Nadgonię. Wszystko nadgonię. Niech tylko ten młyn się skończy. Popatrzyła w lustro i skrzywiła się widząc swoje odbicie. Długie włosy, rozdwojone na końcach, szara z niewyspania i przemęczenia cera, kilka piegów na nosie i ten okropny aparat na zębach. – Prawdziwa piękność – zadrwiła sama z siebie. – Może by coś zmienić? Obciąć włosy na przykład i może pofarbować. Jestem nijaka. Który facet zwróci na mnie uwagę? Musiałby być ślepy. Jutro, prosto z pracy pójdę do fryzjera. Nie skracałam włosów od podstawówki. Już najwyższy czas coś zmienić i przestać być szarą myszką. Z takim postanowieniem kładła się spać. Może i Marek zauważy jej przemianę? - Przestań o nim myśleć! Miałaś zapomnieć! Obojętność Cieplak. Kompletna obojętność. Pamiętaj. Już od samego rana czuła dziwne podekscytowanie. To przez tą wizytę u fryzjera. Wiedziała, że to wyjdzie jej tylko na dobre. Zjadła w pośpiechu śniadanie i popędziła na przystanek. W sekretariacie odnotowała obecność Violetty, co zdziwiło ją niepomiernie. - Ty już w pracy? – Spytała zdumiona, bo Viola niemal każdego dnia spóźniała się wymyślając, co rusz inne powody tych spóźnień. Sekretarka uśmiechnęła się do niej. - Od dzisiaj koniec ze spóźnieniami. Postanowiłam się zmienić. Przemyślałam to, co wczoraj mówiłaś. Miałaś rację. Nie chcę być ciągle sekretarką. Jeszcze w tym tygodniu zapiszę się na te studia. Pomożesz mi? Obiecałaś. - Obiecałam Viola i słowa dotrzymam. Bardzo się cieszę. Naprawdę. Dobrze robisz. - No dobra. To zabieramy się do roboty. Daj mi coś. Siedziały pochylone nad klawiaturą. Tak zastał je Dobrzański i aż przystanął zaskoczony widząc swoją sekretarkę zatopioną w dokumentach. Mało brakowało, a zacząłby przecierać oczy ze zdumienia. – Violetta pracuje? Dasz wiarę? - Cześć moje ulubione dziewczyny. – Kubasińska uśmiechnęła się do niego. - Cześć szefie. - Cześć – odpowiedziała cicho i poważnie Ula tak, jak zwykle od dłuższego już czasu. Znowu się zmartwił. Jej smutek przytłaczał go. Niemal odczuwał ból serca patrząc na nią. - Ula pozwól do mnie na chwilę. Wstała od biurka i powlokła się za nim do gabinetu. - Usiądź. – Wskazał ręką kanapę i przysiadł obok. Dotarł do niej zapach jego perfum i sprawił, że zakręciło jej się w głowie. Pobladła i oparła głowę o zagłówek kanapy. Z niepokojem ją obserwował. - Źle się czujesz? Jesteś taka blada. - Nie… Wszystko w porządku. Chciałeś coś? Mam trochę pilnej roboty… - Chciałem coś wyjaśnić. – Spojrzał na nią niepewnie. – Obserwuję cię już od dłuższego czasu. Zmieniłaś się. Mam wrażenie, że coś cię gnębi i to coś cię w jakiś sposób niszczy. Nie zachowujesz się tak, jak dawniej. Znikł gdzieś promienny uśmiech z twojej twarzy, nie ma w tobie spontaniczności i żywiołowości, którą tak w tobie lubiłem. Co się dzieje Ula? Jeśli masz problem, to powiedz mi, może będę mógł ci jakoś pomóc. Spojrzała na niego a on znowu wyczytał w jej oczach ten przeraźliwy smutek. Przeszedł go dreszcz. Teraz dopiero zauważył, jak bardzo schudła. Wyostrzyły się rysy jej twarzy i zdominowały ją te ogromne, niemożliwie błękitne, wręcz chabrowe oczy, z których wydzierała już teraz niema rozpacz. Westchnęła żałośnie. - Przepraszam cię Marek, ale nie możesz mi pomóc. Nikt nie może mi pomóc. Ja muszę uporać się z tym sama. - Ula nie odrzucaj mojej pomocy. Przecież wiesz, jak bardzo jesteś dla mnie ważna. Nie darowałbym sobie, gdyby ci się coś stało. - Nic mi się nie stanie, zapewniam cię. – Powiedziała niemal szeptem. - Nie potrzebuję też niczyjej pomocy. Nie zawracaj sobie mną głowy. Ja i tak nie mogę ci powiedzieć, o co chodzi, więc nie nalegaj. Teraz, jeśli pozwolisz wrócę do siebie. Mam mnóstwo pracy. - Poczekaj jeszcze chwilę. Mam, dla ciebie zaproszenie na pokaz. – Podniosła zdumiona na niego wzrok. - Zaproszenie? Ja nigdzie się nie wybieram. Nie lubię takich spędów i źle bym się tam czuła. Poza tym ja tam nie pasuję. Mógłbyś się za mnie tylko wstydzić. Oszczędzę ci tego. Patrzył na nią i nie mógł wykrztusić słowa. Zamurowało go. W końcu odezwał się. - Jak to, nie wybierasz się na pokaz? Ty musisz tam być. Naharowałaś się, jak wół przy jego przygotowaniu. Masz tam być. To polecenie służbowe. Jeśli się nie pojawisz, przyjadę osobiście do Rysiowa i zaciągnę cię na niego siłą. Ja nigdy, rozumiesz, nigdy nie wstydziłbym się z ciebie. Skąd ci w ogóle przyszedł do głowy taki pomysł? – Pokręcił głową. – Trzymaj – wcisnął jej ozdobny kartonik w dłoń. – Nie chcę już nawet słyszeć, że cię tam nie będzie. Wyszła z jego gabinetu przetrawiając w myślach słowa, które od niego usłyszała. - Czy on się czegoś domyśla? Chyba nie. Powiedział, że jestem dla niego ważna. To może oznaczać wszystko i nic. Kurde blaszka, myślałam, że uniknę tego pokazu. Powiedział, że to polecenie służbowe, więc muszę tam być. Zaszyję się najwyżej w jakiś kąt i przeczekam żeby nie rzucać się nikomu w oczy. Po pracy poszła do najlepszego salonu fryzjerskiego w mieście. Wreszcie mogła w siebie zainwestować trochę pieniędzy. Był koniec tygodnia i z ulgą stwierdziła, że salon świecił pustkami. Na krześle przy lustrach siedział znudzony fryzjer i przeglądał jakąś gazetę. - Dzień dobry. Można? – Oderwał się od prasówki i spojrzał na nią. - Oczywiście, bardzo proszę. – Wyszczerzył się. – To, co robimy? - Zdaję się na pana. Proszę mnie ostrzyc tak, bym ładnie wyglądała. Może jakiś kolor. Moje włosy są nijakie. Zaufam panu i oddam się w pana ręce. - A ja dziękuję za to zaufanie. Zobaczy pani, modna fryzura potrafi czynić cuda i zmienić kompletnie wizerunek. Co pani powie na kolor czekoladowy? Ożywiłby włosy i nadał im połysk. Będzie pięknie, przekona się pani. Rozmieszał farbę i zgrabnie nałożył jej na włosy. Siedziała przez czterdzieści minut z czepkiem na głowie gawędząc wesoło z fryzjerem, który opowiadał jej zabawne historyjki. Spłukał jej z włosów farbę i zaczął strzyc. Bez żalu patrzyła na spadające na podłogę długie pasma włosów. I tak były do niczego. - Ostrzyżemy nie za krótko. Do ramion wystarczy. Zrobię tak, by nie miała pani kłopotu z ich ułożeniem. Trochę wycieniuję i nadam im nieco lekkości. Kiedy skończył nie mogła wyjść z podziwu. Patrzyła w lustro i nie poznawała samej siebie. - Jest pani piękna – wyszeptał jej w ucho. - Tak pan uważa? - Ja to wiem. Wystarczy lekki makijaż, by dopełnił całości. - Bardzo panu dziękuję. Nie spodziewałam się aż takiej przemiany. Wyszła z salonu uskrzydlona. Nie przypuszczała, że jej twarz zmieni się tak diametralnie. Nie przypominała już tamtej Uli. Postanowiła pójść jeszcze do optyka. Jej okulary były ładne i lekkie, ale chciała spróbować soczewek kontaktowych. Już wprawdzie kiedyś usiłowała je nosić, ale czuła się w nich mało komfortowo. Podrażniały jej oczy. Słyszała, że teraz mają soczewki najnowszej generacji i takie postanowiła kupić. Mijała właśnie sklep z odzieżą i zwróciła uwagę na sukienkę wystawioną w oknie. Podeszła bliżej i przyjrzała się jej. Była błękitna, ładnie i pomysłowo uszyta. Cena też wydawała jej się przystępna. Weszła do środka i podała ekspedientce swój rozmiar. Suknia leżała idealnie eksponując atuty jej figury i podkreślając kolor jej oczu. To było to. Kupiła ją bez wahania i zadowolona z zakupu już bez przeszkód dotarła do optyka. Na pokaz przyszło mnóstwo ludzi. Znawców najnowszych, modowych trendów, celebrytów i dziennikarzy. Łatwo było zniknąć w tym tłumie. Tak też zrobiła. Nie chciała rzucać się w oczy. Widziała Marka, jak nerwowo rozglądał się po sali. Wiedziała, że usiłuje ją wypatrzeć w tej ciżbie. Pokaz był bardzo udany. Opłacił się jej trud. Zaczął się bankiet. Szampan lał się strumieniami a gratulacjom nie było końca. Zauważyła Sebastiana, który omiótł ją pełnym podziwu wzrokiem, ale co dziwne, w ogóle nie poznał. Uśmiechnęła się w duchu. – Naprawdę wyglądam inaczej. Musiała odetchnąć. Zgromadzenie tak wielu osób w jednej sali spowodowało, że zrobiło jej się duszno. Wyszła przed budynek i spacerkiem poszła w kierunku ławki, którą dostrzegła. Nie uszła nawet dwudziestu metrów, gdy zobaczyła jakąś parę całującą się namiętnie. Podeszła bliżej i nogi się pod nią ugięły. Zobaczyła Marka całującego się z jakąś kobietą. To nie była modelka. Nie znała tej kobiety. Szelest jej kroków na żwirowej ścieżce sprawił, że para oderwała się od siebie. Ula stanęła zdumiona wbijając swoje ogromne oczy w Dobrzańskiego. Nie potrafiła się ruszyć. On również wpatrywał się w nią, jak urzeczony i wreszcie zrozumiał. - Ula… przyszłaś… Jego słowa otrzeźwiły ją. Obróciła się na pięcie i ile miała sił w nogach i na ile pozwalały jej dość wysokie obcasy, rzuciła się do ucieczki. Słyszała jeszcze za sobą krzyk Marka. - Ula poczekaj! Nie przestawała biec. Miała szczęście, bo kiedy dobiegła do przystanku podjechał jej autobus i jak tylko zajęła w nim miejsce, ruszył. Dotknęła policzka. Był mokry od łez. Wytarła nerwowo twarz. Kolejny raz widok Marka ściskającego w ramionach kobietę przyprawił jej serce o bolesny skurcz. Wzięła głęboki oddech. – Uspokój się, uspokój. To przecież nie pierwszy raz, a ty za każdym razem traktujesz to, jak zdradę. On nie ma pojęcia, że go kochasz. Może robić, co chce. Jest wolnym człowiekiem. Nie potrafiła jednak przejść z tym do porządku dziennego. Musiała przyznać sama przed sobą, że zazdrości tym wszystkim kobietom, które czuły dotyk jego dłoni i jego zmysłowe usta na swoich. Oddałaby wszystko za jeden taki pocałunek. – To się nigdy nie spełni, bo on nigdy nie spojrzy na mnie jak na kobietę, którą mógłby pokochać. Jestem tylko asystentką, niczym więcej. Tej nocy przepłakała kilka godzin nim sen utulił jej zmęczone od płaczu powieki. Wstała kompletnie rozbita. Była niedziela. Powlokła się najpierw do kościoła a potem na cmentarz, na grób mamy. Znowu płakała skarżąc się jej żałośnie. - Mamusiu, czy ja już nigdy nie będę szczęśliwa? Czy dla mnie szczęście jest zakazane? To tak bardzo boli. Kocham go całym sercem i duszą. Wiem, że już nigdy nikogo tak mocno nie pokocham. Czuwaj nade mną i spraw by i on odwzajemnił tę moją beznadziejną miłość. Tej nocy śniła jej się mama. Wyglądała, jak anioł i uśmiechała się do niej mówiąc. - Nie martw się córeczko. Jeszcze będziesz szczęśliwa. Szczęście zawsze okupione jest cierpieniem. Bądź cierpliwa. Cierpliwość jest cnotą. Nie poddawaj się, a wszystko zakończy się szczęśliwie. - Mamusiu nie opuszczaj mnie – wyszeptała. - Nie opuszczę cię kochanie. Jestem przy tobie i czuwam. Obudziła się z twarzą wtuloną w mokrą od łez poduszkę. Ten sen był taki realistyczny i niósł pociechę. Czy to była odpowiedź na jej modlitwy? Wierzyła, że tak. Pokrzepiona tą myślą powędrowała na przystanek. Przed wejściem do firmy spotkała Violettę. - Cześć Viola. – Kubasińska przyjrzała się jej uważnie. - My się znamy? – Spytała. - Viola nie wygłupiaj się. Nie poznajesz mnie? To ja, Ula. - Ula? – Oczy Violetty niemal wyszły z orbit. – Matko Boska, jaka ty jesteś ładna! Coś ty zrobiła z twarzą? Wyglądasz zupełnie inaczej. Jeszcze jak ściągną ci to żelastwo z zębów, to będziesz chodzącą pięknością. Dobrze, że pozbyłaś się tych babcinych ciuchów. Okulary też wyrzuciłaś? - Nie, noszę teraz soczewki. Jeszcze się do nich przyzwyczajam. - No maleńka. Muszę przyznać, że nieźle się wylaszczyłaś. Ciekawe, czy Marek cię pozna? Koniecznie muszę zobaczyć jego minę. - Nie będzie zdziwiony. Widział mnie wczoraj na pokazie. Chodźmy już, bo w końcu się spóźnimy. Zanim zamknęły się za nimi drzwi windy, ktoś zablokował je teczką. Kiedy ponownie się otworzyły wszedł do środka Dobrzański. Obrzucił pełnym zachwytu wzrokiem Ulę. - Cześć dziewczyny. - Cześć – przywitały się. Violetta nie byłaby sobą gdyby nie zwróciła uwagi Marka na nową Ulę. - Widziałeś Marek, jaka nasza Ula piękna? Prawdziwa laska się z niej zrobiła. Nie odrywał od niej oczu. - Tak zauważyłem wczoraj. Gratuluję Ula tej przemiany. Ślicznie wyglądasz. - Dziękuję – powiedziała cicho nie patrząc na niego. - Chciałbym z tobą porozmawiać. Wejdź do mnie na chwilę. - Zaraz przyjdę. Wsunęła się cicho do gabinetu siadając tym razem na fotelu. Nie chciała, by był tak blisko. Nie potrafiła zapanować w takich sytuacjach nad swoim sercem. Usiadł na kanapie i kolejny raz wbił w nią zachwycone spojrzenie. Musiał przyznać, że jest piękna. - Chciałem cię przeprosić za wczorajszy wieczór, za to, czego byłaś świadkiem. Poruszyła się niespokojnie na fotelu. Czuła, że będzie chciał wrócić do wczorajszego dnia. - Nie Marek, nie przepraszaj. – Powiedziała cicho spuszczając głowę. - To ja winna ci jestem przeprosiny. Nie chciałam być świadkiem tej sceny, ale stało się. Nie musisz mieć wyrzutów sumienia. To twoja sprawa, a mnie nic do tego. Każdy żyje, jak chce. Jeśli Tobie odpowiada takie życie, to nikt nie ma prawa cię oceniać. Ja też nie będę. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy. Ja żałuję tylko, że znalazłam się tam o nieodpowiedniej porze i za to chcę cię przeprosić. Głos jej drżał i ledwie hamowała łzy. Nie chciała się przy nim rozkleić, a jednak pociekły po jej policzkach. Zerwała się gwałtownie z fotela, rzuciła tylko „przepraszam” i wybiegła z gabinetu. Zamknęła się w łazience i dała upust swojej rozpaczy. Była zła na siebie, że dopuściła do sytuacji, w której rozkleiła się przy nim zupełnie. - Co on sobie teraz pomyśli? Pewnie zachodzi w głowę, co mi się stało. Głupia, głupia, głupia… Miała rację. Po jej gwałtownym wyjściu z gabinetu Dobrzański nie mógł wyjść ze zdumienia. – Co ją tak poruszyło, że musiała się rozpłakać? Co jest grane? Czy to ma związek z tą tajemnicą, którą nosi w sobie, a o której nie chce mi powiedzieć? Aż ścisnęło mi się serce na widok tych pięknych, zapłakanych oczu. Mógłbym utonąć w ich głębi. Są takie niezwykłe. Nigdy u żadnej kobiety nie widziałem takich oczu. Są wyjątkowe. Jakże ona się zmieniła. I to tak nagle. Co ją do tego skłoniło? Może już miała dość tego, że wszyscy nazywają ją tu Brzydulą? Teraz to chodząca piękność. Rasowa kobieta. Po tym incydencie ich wzajemne relacje nie uległy jakiejś drastycznej zmianie. Nadal przyłapywała go czasem, jak obściskiwał modelki. Przywykła i nie reagowała już tak emocjonalnie, choć za każdym razem zamierało w niej serce z rozpaczy. On w takich chwilach czuł się zażenowany i wyrzucał sobie, że znowu go nakryła. Najbardziej jednak nie mógł znieść wyrazu jej oczu. Ich widok wstrząsał nim do głębi, bo były wtedy tak bardzo smutne, pełne żalu i czegoś, czego nie potrafił jeszcze nazwać. Na początku lipca prezes Dobrzański ogłosił, że w najbliższy piątek planuje wyjazd integracyjny nad Zalew Zegrzyński. Przybyło trochę nowych pracowników i czas najwyższy, by wszyscy się lepiej poznali. Ula początkowo nie miała ochoty na ten wyjazd, ale namawiana usilnie przez Violettę, dała się w końcu skusić. W czwartek po pracy obleciały jeszcze sklepy i zaopatrzyły się w kostiumy kąpielowe i kilka letnich sukienek kupionych w promocji. W piątek rano stawiły się pod firmą, spod której miał zabrać pracowników wynajęty autokar. Stały od kilku minut w podcieniach budynku, gdy pojawił się przed nimi Marek. - Cześć dziewczyny. Pojedziecie ze mną. Chodźcie, zapakujecie bagaże. Spojrzały na siebie zdziwione, ale bez protestu poszły za nim. Wpakował ich torby do bagażnika. Violetta zajęła miejsce przy kierowcy, a Ula na tylnym siedzeniu. Ustawił lusterko nad głową tak, by móc ją widzieć. Letnia, przewiewna sukienka w drobne niebieskie kwiatuszki sprawiała, że wyglądała, jak śliczna, mała dziewczynka. Uśmiechnął się do lusterka zauważając, że patrzy na niego. Nie odwzajemniła uśmiechu, lecz spojrzała na niego tym znanym mu już, smutnym wzrokiem. Trochę się zmartwił. Już nie pamiętał, kiedy uśmiechała się do niego tak, jak najbardziej lubił. Nadal tkwił w niej ten niezrozumiały dla niego smutek. – Może tam będzie w lepszym nastroju? – Pomyślał z nadzieją. - To co dziewczyny, jedziemy? Nie będziemy przecież czekać, aż autobus ruszy. - Pewnie, że jedziemy – odpowiedziała rozentuzjazmowana Violetta. – Przynajmniej będziemy sobie mogły wybrać najładniejszy pokój z widokiem na jezioro, nie Ulka? – Pokiwała w milczeniu głową. - W takim razie ruszamy. – Dobrzański odpalił samochód i wolno ruszył z firmowego parkingu. Nie mieli jechać daleko. Zaledwie trzydzieści kilometrów za Warszawę. Dobrzański-senior wynajął na trzy dni ośrodek „Promenada” położony nad Zalewem Zegrzyńskim. Jego oferta była kusząca, bo zapewniał wiele atrakcji a i cena była do przyjęcia. Prezes wiedział, co robi. Zawsze szanował swoich pracowników i był świadom, że wydajny pracownik, to wypoczęty i zrelaksowany, a przy tym właściwie wynagradzany człowiek. Tradycją się stały te organizowane raz do roku wyjazdy integracyjne. Ula przykleiła czoło do szyby obserwując mijane widoki za oknem. Nie do końca była przekonana, co do tego wyjazdu. Bała się, że znowu natknie się na Marka obściskującego jakąś panienkę. Coraz trudniej było jej znosić takie sytuacje. Myślała, że uodporniła się na nie, lecz nie było to prawdą. Ilekroć widziała go w konfiguracji z coraz to inną kobietą, jej serce pękało z rozczarowania. Zaszywała się wtedy w jakiś zakamarek i łykała łzy z rozpaczy. Do jej uszu dobiegło paplanie Violetty. Dobrze przynajmniej, że ona zajmuje Marka rozmową. Ula nie potrafiłaby podtrzymać z nim konwersacji. O czym niby miałaby z nim rozmawiać? Oprócz spraw służbowych nie mieli wspólnych tematów. - Co o tym myślisz Ula? – Głos Violetty wyrwał ją z zadumy. Spojrzała na koleżankę nie bardzo rozumiejąc. - Co, co? O czym? Przepraszam cię Viola, ale nie słyszałam, o czym rozmawialiście. Zamyśliłam się. - Mówiliśmy o kąpieli w zalewie. Pogoda piękna. Na pewno za godzinę zrobi się gorąco. Może powinniśmy otworzyć sezon kąpielowy. Marek mówił, że świetnie pływasz. - Nie wiem, czy świetnie, ale chyba nie skuszę się na pływanie. Wolę się opalać. Znowu zamilkła. Przypomniała sobie, jak w Jelitkowie desperacko usiłowała wyciągnąć go z wody, by uratować mu życie. Sama nie miała pojęcia, skąd znalazła w sobie tyle siły, by pokonać ten niemały dystans w jedną i drugą stronę. To pewnie zasługa adrenaliny. Przymknęła oczy. To było dawno, a teraz jest teraz. Nie widziała, jak Marek co chwilę spogląda w lusterko obserwując jej poważną i przygnębioną twarz. Nadal martwił go jej stan. Nie rozumiał tego. Co takiego się stało, że jej usposobienie uległo tak drastycznej zmianie? To trwało już zbyt długo. Za długo. Odnosił wrażenie, że zamknęła się w swoim, tylko jej dostępnym świecie i nie dopuszcza do niego nikogo z zewnątrz. Zasklepiła się w jakiejś skorupie, przez którą nie potrafił się przebić, by zrozumieć, co się z nią dzieje. Naprawdę się o nią martwił. Tak bardzo chciał jej pomóc a zupełnie nie wiedział jak. Westchnął. - Dojeżdżamy – rzucił. Wjechał na parking przed hotelem i zatrzymał samochód. Zgrabnie wyskoczył z auta i pomógł wysiąść dziewczynom. Wyjął ich torby i swoją i skierował się do hotelu. Podszedł do recepcji i przedstawiając się wyłuszczył, w czym rzecz. Recepcjonistka wysłuchała go z miłym uśmiechem. - Tak, wiemy o państwa przyjeździe. Hotel jest przygotowany. Zaraz dam państwu karty magnetyczne do pokoi. Jeszcze tylko miałam poinformować, że o jedenastej pan Krzysztof Dobrzański zwołał krótkie zebranie informacyjne dla pracowników. Odbędzie się tu na dole w sali konferencyjnej. A oto i karty. Dla pana pokój sto piętnaście, dwuosobowy i dla pań również dwuosobowy z numerem sto dwadzieścia. Pokoje są na pierwszym piętrze, tymi schodami do góry i na lewo. Marek odebrał karty i jedną z nich wręczył Uli. - Chodźcie. Zobaczymy te pokoje. Jest dziesiąta, akurat zdążymy się rozpakować i zaaklimatyzować. Weszli na piętro i szybko zorientowali się w rozkładzie pokoi. Okazało się, że Marka pokój jest naprzeciw pokoju dziewczyn. Ula włożyła kartę i nacisnęła klamkę. Przekroczyły próg i rozejrzały się ciekawie. Pokój był ładny i jasny. Dwa tapczaniki, dwie nocne szafki, niska komoda, na której królował telewizor, okrągły stolik i dwa przytulone do niego fotele. Tuż przy drzwiach wejściowych znajdowała się łazienka z kabiną prysznicową, a w głębi drzwi na taras wspólny dla kilku pokoi. - Ładnie tu, podoba mi się. – Violetta podeszła do łóżka stojącego bliżej okna. – Mogę zająć to łóżko? - Oczywiście. Mnie jest wszystko jedno. Nie mam specjalnych wymagań. – Ula położyła torbę na sąsiednim i zaczęła wyjmować z niej rzeczy. Nie było ich wiele, bo przecież przyjechały tylko na trzy dni. Kiedy uporała się z nimi zerknęła na zegarek. Była dziesiąta dwadzieścia pięć. - Pójdę się trochę przejść Viola. Spotkamy się na zebraniu. - W porządku. Ja skończę się rozpakowywać. Wyszła na zewnątrz i rozejrzała się dokoła. – Piękne miejsce. Jezioro, las, plaża, cisza i spokój. Poszła przed siebie po ciepłym piasku, który już zdążył się nagrzać pod wpływem porannego słońca. Zrzuciła z nóg sandały i zanurzyła w nim stopy. Uwielbiała to uczucie. To miejsce tak bardzo przypominało jej plażę w Jelitkowie. Podeszła do wody i zamoczyła nogi. Woda nie była bardzo zimna. – Ta pierwsza kąpiel w tym sezonie może się udać. – Ruszyła brzegiem oddalając się coraz bardziej od hotelu. Viola wieszała ostatnie sukienki na wieszaku, gdy usłyszała pukanie do drzwi. - Proszę – rzuciła. W drzwiach ukazał się Marek. - Rozpakowałyście się już? - Ula tak, ja właśnie kończę. - A gdzie ona jest? - Poszła się przejść i zobaczyć, jak tu jest. - Poszła na plażę? - Chyba tak. Właściwie to nie wiem. Powiedziała, że spotkamy się na zebraniu. - Aha. Dobra, to ja lecę. Szybkim krokiem wyszedł z hotelu i przykładając dłoń do czoła rozejrzał się wypatrując dziewczyny w sukience w kwiatki. Zamajaczyła mu w oddali jej sylwetka. Niemal biegiem rzucił się w jej kierunku. Stała nad wodą obejmując się ciasno ramionami, zapatrzona w horyzont i zamyślona. Podszedł bliżej. Stanął w niewielkiej odległości obserwując jej piękny profil. Nie odzywał się. Nie chciał jej wystraszyć. – Jest taka drobna i krucha. Wygląda, jak delikatna, porcelanowa lalka. Bardzo schudła od czasu, kiedy ją poznałem. Ta szczupłość dodała jej jednak subtelności i uszlachetniła rysy jej twarzy. - Ula – szepnął. Odwróciła się gwałtownie wyrwana z zadumy i ze zdziwieniem spojrzała na niego. - Możemy porozmawiać? - Porozmawiać? A o czym? - O tobie. Martwię się o ciebie. Zamknęłaś się w sobie. Nikniesz w oczach. Co cię tak gnębi? Dlaczego nie możesz podzielić się ze mną tym zmartwieniem, które dręczy cię od dłuższego czasu? Co to za straszna tajemnica, o której nie możesz mi powiedzieć? Ja chciałbym ci tylko pomóc. Wiesz przecież, że zawsze możesz na mnie liczyć. Patrzyła mu w oczy niemal przerażona, że nie będzie potrafiła ukryć przed nim swoich uczuć do niego, a on tonął w tych błękitach, jak zauroczony i nie mógł przestać. Zauważył, że zaszkliły się od łez. Nie był w stanie tego znieść. - Ula proszę cię, powiedz mi. Co się dzieje? – Spytał ze ściśniętym sercem. - To nic takiego. Te łzy to od wiatru. Czasem tak mam, że łzawią mi oczy. – Próbowała bagatelizować sprawę. – Naprawdę nic się nie dzieje. Wszystko pod kontrolą, więc nie martw się, bo nie masz o co. Odwróciła się i ruszyła wolno w stronę hotelu. Szedł obok zerkając na nią co jakiś czas. Nienawidził tego stanu, w którym tkwiła już od tylu miesięcy. - Co robić, co robić? Nie powiedziała mi prawdy. Jak mam jej pomóc, kiedy nawet nie wiem, o co chodzi? Postanowił podpytać Violettę. Ona na pewno coś wie i być może zechce podzielić się z nim tą wiedzą. |
orchid94 (gość) 2012.04.14 12:30 |
Gosiu piękna notka, piękna, ale bardzo smutna. Na początku bardzo złe samopoczucie i wyniszczenie Uli. Ta miłość ją niszczy, to że nikomu o tym nie mówi, ukrywa przed Markiem (co w sumie nawet rozumiem) i widuje go z różnymi panienkami. A myślałam, że Dobrzański troszeczkę zmądrzał, ale okazuje się, że niestety potrzebuje jeszcze trochę czasu. Viola bez spóźnienia, zatopiona w papierach "dasz wiarę?" :) ale to dobrze. Dobrze, że Marek podjął próbę rozmowy z Ulą na temat tego, co się z nią dzieje i wyciągnął na ten pokaz. Gdy widzi Ulę taką smutną jego samego boli serce, ale pojęcia nie ma, że to on jest przyczyną smutku Uli, gdyby ona coś powiedziała, albo on się domyślił, ale oczywiste, że Ula nic nie powie, nie zdradzi, że się w nim zakochała, a i w domyślność Marka w tym przypadku wątpię. Ula się zmieniła i wygląda ślicznie. Marek na tym pokazie znów zachował się jak idiota. Nie znalazł Uli, a potem zaczął się obściskiwać z jakąś kolejną panienką i jeszcze Ula to zobaczyła, a on po jej zachowaniu niczego się kompletnie nie domyśla. Opis tego snu z mamą piękny i zrobiło się optymistycznie. A potem ta rozmowa o tym, co Ula zobaczyła na bankiecie i to, jak Ula wybiegła z gabinetu. Marek naprawdę się martwi i poważnie dało mu to do myślenia. Szczerze mówiąc to ja myślałam, że na tym bankiecie coś się zmieni między Ulą a Markiem...no i zmieniło się, ale nie w tą stronę, którą przewidywałam. Właśnie to, że Twoje opowiadania są ciekawe i nieprzewidywalne jest jednym z powodów, dla którego tak je lubię :) Marek niestety nic nadal nie rozumie i spotyka się z różnymi kobietami, a w dodatku nawet się specjalnie z tym nie kryje i dopuszcza do sytuacji, że Ula go z nimi widziała. Co z tego, że czuł się potem zażenowany, no ale nie mógł wiedzieć, że łamie tym co robi Uli serce. Może ten wyjazd firmowy to dobry pomysł. Marek martwi się o Ulę, Ula jest smutna, kiepsko się zaczyna, ale może dobrze skończy. Zastanawiam się dlaczego Marek ma pokój dwuosobowy, z kim będzie mieszkał? Bardzo spodobał mi się ten pomysł ze spacerem. Marek pogonił za Ulą, znów próbuje się czegoś dowiedzieć, a Ula znów ucieka. Nie wiem czemu, ale coś mi się wydaje, że podczas tego wyjazdu Ula jednak zdradzi Markowi, że jest w nim zakochana i coś się między nimi zmieni, ale pojęcia nie mam, czy planujesz zmianę na lepsze, czy też inaczej. Jestem bardzo ciekawa. Notka piękna cudowna, śliczna. Czekam z ciekawością na dalszy ciąg :) Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam :) |
MalgorzataSz1 2012.04.14 13:01 |
Iza. Kolejny bardzo długi komentarz. Uwielbiam Cię. To prawda, że rozdział trochę smutny. Następne chyba też nie będą zbyt pokrzepiające. Niestety muszę Cię rozczarować. Ten wyjazd niczego nie zmieni, a nawet pogrąży Marka jeszcze bardziej w oczach Uli i nie chodzi tu wcale o kolejne przyłapanie go z panienką. Trochę jeszcze pogmatwam ich losy. Nie może być zbyt łatwo, prawda? Pisałam już gdzieś, że Marek, mimo swojej wrodzonej inteligencji jest mało błyskotliwy, jeśli chodzi o psychikę kobiet. Myślę nawet, że większość mężczyzn tak ma. On sam nie domyśli się, o co w tym wszystkim chodzi. Trzeba będzie mu to uświadomić i tak się stanie. Marek ma dwuosobowy pokój, bo dojedzie jeszcze Sebastian. Jego nie może zabraknąć na tym firmowym wyjeździe. Dziękuję Ci za wpis i gorąco pozdrawiam. |
orchid94 (gość) 2012.04.14 13:55 |
Dziękuję Ci Gosiu bardzo, miło mi :) Po takiej
notce z przyjemnością piszę komentarz, taki właśnie długi. Smutna notka,
aż łezka mi się w oku zakręciła, ale wiem, że na szczęście Ula i Marek
się dogadają, bo przecież wszystkie lubimy szczęśliwe zakończenia i
wierzę, że nie potrafiłabyś skończyć rozdzielając Ulę i Marka. Znaczy
wyjazd zmieni, ale jeszcze na gorsze z tego, co piszesz, no cóż tak
bywa. Skoro Marka ten wyjazd pogrąży, a nie będzie to kolejne
przyłapanie z panienką, to już się zastanawiam, co wymyśliłaś, poczekam
do kolejnej notki i wszystko stanie się jasne. Jak dobrze, że często
dodajesz nowe rozdziały. No tak, choć Marka otacza mnóstwo kobiet to
"jest mało błyskotliwy, jeśli chodzi o psychikę kobiet" jak to
powiedziałaś, a poza tym Ula jest inna, niż te wszystkie. No tak, nie
pomyślałam o Sebie :) faktycznie on też tam będzie i przecież w pokoju z
Markiem, bo z kim by innym, jak nie z najlepszym kumplem. Pozdrawiam Cię Gosiu cieplutko :) |
kawi :) (gość) 2012.04.14 14:41 |
Notka bardzo smutna, chciałabym, żeby już
wszystko się między Ulą, a Markiem ułożyło, ale wiadomo, że w życiu nic
łatwo nie przychodzi :) Cieszę, się. że Ula przeszła już swoją zmianę,
może teraz Marek będzie patrzeć na nią inaczej, w sensie jak na kobietę,
chociaż chyba -moim zdaniem- już tak na nią patrzy, w końcu bardzo mu
się ona podoba. Przeczytałam jeden z twoich komentarzy na tym blogu,
szkoda, że ten wyjazd niczego nie zmieni, byłam pewna, że Ula powie
Dobrzańskiemu co do niego czuje, on będzie musiał to przemyśleć i w
najbliższym czasie da jej jakąś odpowiedź - oczywiście pozytywną :). Mam
skrytą nadzieję, że Marek w końcu się zmieni. Dziękuję o powiadomieniu o nowej notce :) pozdrawiam kawi :) |
MalgorzataSz1 2012.04.14 15:40 |
Kawi. Bądź spokojna. Marek na pewno się zmieni. Gwarantuję. Może nie nastąpi to w zbyt expresowym tempie, ale nastąpi. Za kilka rozdziałów będzie już dużo lepiej. Dzięki za komentarz. Serdecznie Cię pozdrawiam. |
XUlaX (gość) 2012.04.14 17:45 |
Gosiu. Bardzo podoba mi się ta notka, ale jest smutna. Oczywiście z wiadomego powodu. Nie mogę już patrzeć na snującą się smutną Ulę, która przez ostatni czas ogromnie schudła. Marek wydaje się być zupełnie nieświadomym tego co się dzieje z Ulą. Znaczy na pewno tak jest, Marek przez to, że ona jest taka niedostępna, nie chce w ogóle z nim rozmawiać nie może do niej dotrzeć. Fajnie, że Ula postanowiła się zmienić. Mam nadzieję, że na tym wyjeździe nad zalew relacje Uli i Marka się poprawią. Może Markowi uda się z nią porozmawiać, chociaż nie sądzę, że Ula powie mu o tym, że go kocha i boli ją, gdy Marek się obściskuje z modelkami. Jeszcze słówko o tym śnie Uli. To wygląda jak dobra wróżba. "Cierpliwość jest cnotą" - użyłaś w tej notce tytułu opowiadania. Myślę, że chodzi w nim o to, że Ula musi być cierpliwa, przetrwać te "związki" Marka z modelkami, jeżeli chce odbudować (raczej zbudować od nowa)przyjaźń z Markiem. Pozdrawiam |
Shabii (gość) 2012.04.14 18:07 |
Małgosiu znów uraczyłaś nas pięknym, wspaniałym i
cudownym wpisem. Jestem pod wrażeniem, nie pierwszy zresztą raz. Wiesz,
że Twoja twórczość sprawia, że mój humor poprawia się o 180 stopni. Bez
względu na to, czy opowiadanie jest wesołe czy trochę smutne to i tak
zawsze sprawia, że jestem szczęśliwa. Że coś się pojawiło, że będę mogła
przeczytać i odciąć się od rzeczywistości. I za to bardzo Ci dziękuję.
Nie wiem co bym zrobiła bez Twoich opowiadań. Nuda by mnie chyba pożarła
w całości. Dobra przechodzę do treści opowiadania bo strzeliłam długi
wstęp a nie na tym polega komentowanie. A więc po przeczytaniu początku
trochę się zmartwiłam. Ula nie ma apetytu, zmusiła się do zjedzenia
obiadu przygotowanego przez ojca i zwymiotowała. Coś niedobrego się z
nią dzieje. Jest przemęczona, dużo schudła. Powinna trochę przystopować i
zadbać o zdrowie, wypocząć. Bardzo mile mnie zaskoczyłaś gdy
przeczytałam, że Violetta przestała się spóźniać i wzięła sobie do serca
rady Uli. Widać, że naprawdę chce się kształcić by dojść do czegoś
więcej w życiu. Brawa dla niej. Oby tylko się nie rozmyśliła i tkwiła w
tym postanowieniu. Widzę, że nie tylko dla mnie był to szok. Mareczek
też nie wierzył własnym oczom. Zauważył też, że Ula jest jakaś dziwna,
smutna, nieobecna? Znowu... Martwi się o nią. Ale niestety nie udało mu
się nic z niej wyciągnąć. Bardzo się cieszę, że namówił ją a wręcz
nakazał jej pojawienie się na pokazie. Ulki nie może tam zabraknąć
przecież to między innymi dzięki niej i jej harówce ten pokaz w ogóle
się odbędzie. O jejku! Ale się okropnie cieszę, że Ula postanowiła coś
zmienić w swoim wyglądzie. Ścięła i ufarbowała włosy, kupiła nową piękną
błękitną sukienkę i nawet spróbowała kolejny raz soczewek. Już sobie ją
wyobrażam, musiała wyglądać przecudnie. I znowu biedna zauważyła Marka
obściskującego i całującego się z jakoś przypadkową kobietą. Nie dziwię
się, że tak zareagowała. Kocha go. Nikt z nas nie chciałby patrzeć jak
facet za którym szalejemy spotyka się z inną kobietą. Krzyczał za nią
ale uciekła, nie potrafiła z nim rozmawiać. Znów się rozpłakała, lepiej
że tego nie widział. Kurdę szkoda mi jej. Cierpi, tak okropnie cierpi a
Marek nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo ją rani. No ale w
sumie, jest wolny i może robić co chce i z kim chce. Haha Violetta jej
nie poznała. I oczywiście musiała coś strzelić przy Marku któremu i tak
szczęka opadła na widok nowej, pięknej Ulki. Niestety kolejna rozmowa
była nieunikniona. Za co ona przeprasza? Nie rozumiem tego. Tak szczerze
powiedziawszy to oboje nie mają za co przepraszać. A Ulka to już w
ogóle. Wyszła się przewietrzyć, nie mogła przewidzieć że napatoczy się
na Marka i jego 'zdobycz'. No i się rozpłakała. Kurde blaszka, nie dała
rady, nie wytrzymała. Marka aż coś ścisnęło. Dlaczego się rozpłakała?
Pewnie to pytanie brzęczało mu w głowie przez cały czas. Nie mógł
patrzeć na jej piękne oczy całe we łzach. Sama nie wiem co bym sobie
pomyślała na jego miejscu. Pewnie też nie wiedziałabym co jest grane.
Nic się nie zmienia. Ula dalej jest jakaś smutna a Marek. Mimo usilnych
prób nie wie jak jej pomóc, nie wie co się dzieje. Może te wyjazd
integracyjny nie jest taki głupi. Może trochę odpocznie, przemyśli
trochę spraw. Tak coś przeczuwałam, że inni pojadą autokarem a Ulka wyląduje w lexusie. Trochę współczuję Markowi. Biedny skierował lusterko na Ulę by móc na nią patrzeć a zamiast widzieć jej cudowny uśmiech widział tylko nieszczęśliwe, przygnębione oczy. Violetta pewnie trajkotała jak najęta i Dobrzański nie mógł ani na chwilę się skupić. Tak się zastanawiam po co Markowi dwu-osobowy pokój? Czyżby miał zamiar przygruchać sobie jaką lokatorkę? A może między Ulą a Markiem coś się wydarzy właśnie tam nad zalewem Zegrzyńskim? Czuję, że chyba jeszcze za wcześnie. No dobra nie będę gdybać przecież niebawem będę wiedzieć co takiego wymyśliłaś. Taki spacer po plaży na pewno dobrze Uli zrobi. Nie dane jej było jednak pospacerować samej bo zjawił się nie kto inny jak Marek. Widać, że zależy mu na niej i chce żeby powiedziała mu prawdę. Chce jej pomóc. Chce by znów była jak dawniej uśmiechnięta i przebojowa. I znowu pudło. Nie dziwię się, że nie chce nic powiedzieć. Przecież nie wypali mu prosto z mostu "Zakochałam się w Tobie - przepraszam" choć w serialu musiała się przyznać. Violetta pewnie nie wiele mu pomoże, w końcu sama jeszcze nic nie zauważyła. Mam nadzieję, że niebawem wszystko się wyjaśni. A tajemnica Uli ujrzy światło dzienne. Czekam z niecierpliwością na kolejną część i błagam Cię Gosiu nie każ mi czekać długo, bo chyba zwariuję. Pisz, pisz szybko i dodawaj, błagam! Część wyśmienita mimo, że trochę smutna mi się bardzo podoba, jest taka niesamowita i wzruszająca... "Chciałabym być obojętna, na błędy które popełniasz" Fantastyczne! Pozdrawiam Serdecznie |
MalgorzataSz1 2012.04.14 18:45 |
Paulina. Cytat "XUlaX": Mam nadzieję, że na tym wyjeździe nad zalew relacje Uli i Marka się poprawią. Może Markowi uda się z nią porozmawiać, chociaż nie sądzę, że Ula powie mu o tym, że go kocha i boli ją, gdy Marek się obściskuje z modelkami. Jeszcze słówko o tym śnie Uli. To wygląda jak dobra wróżba. "Cierpliwość jest cnotą" - użyłaś w tej notce tytułu opowiadania. Myślę, że chodzi w nim o to, że Ula musi być cierpliwa, przetrwać te "związki" Marka z modelkami, jeżeli chce odbudować (raczej zbudować od nowa)przyjaźń z Markiem. Jeśli czytałaś komentarz powyżej Twojego, to już wiesz, że nie dojdzie do szczerej rozmowy między Markiem i Ulą. Nie wyjaśnią sobie niczego, bo zdarzy się coś, co pokrzyżuje im plany. Coś nader głupiego i zupełnie nieprzemyślanego. Na ten moment z pewnością nie odbudują swoich relacji, a Marek nadal nie będzie miał pojęcia, dlaczego Ula jest taka smutna i przytłoczona. O tym jednak przeczytasz w następnym rozdziale. Nie będę zdradzać nic więcej. Jeśli chodzi o sen Uli, to dokładnie o to chodziło. By nie rezygnować, a uzbroić się w cierpliwość, a nagroda będzie wielka. Sen przyniósł Uli pociechę i choć nadal wątpiła, że ta miłość się spełni, słowa matki dodały jej otuchy. |
MalgorzataSz1 2012.04.14 18:47 |
Shabii. Jesteś niemożliwa. Chciałabym potrafić pisać tak długie i piękne komentarze. Cytat "Shabii": Wiesz, że Twoja twórczość sprawia, że mój humor poprawia się o 180 stopni. Bez względu na to, czy opowiadanie jest wesołe czy trochę smutne to i tak zawsze sprawia, że jestem szczęśliwa. Że coś się pojawiło, że będę mogła przeczytać i odciąć się od rzeczywistości. To najpiękniejsze słowa, jakie może przeczytać piszący o swoim opowiadaniu. Bardzo Ci za nie dziękuję. Podniosły mnie na duchu. Cytat "Shabii": Tak się zastanawiam po co Markowi dwu-osobowy pokój? Czyżby miał zamiar przygruchać sobie jaką lokatorkę? A może między Ulą a Markiem coś się wydarzy właśnie tam nad zalewem Zegrzyńskim? Czuję, że chyba jeszcze za wcześnie. To drugie łóżko to nie dla nowej panienki. Przyjedzie też Sebastian i to dlatego mają pokój dwuosobowy. Przecież jego nie może zabraknąć na tym firmowym spędzie. Tam gdzie Marek, tam i on. Nad zalewem coś się wydarzy, ale pójdzie nie w takim kierunku, jakbyśmy sobie tego życzyli. Do rozmowy między Markiem i Ulą nie dojdzie. Napisałam to w odpowiedzi na komentarz Pauliny. Przeczytaj i być może trochę Ci się wyjaśni. Masz dobre przeczucia. To jeszcze grubo za wcześnie, by mogło dojść między nimi do czegokolwiek. Cytat "Shabii": Violetta pewnie niewiele mu pomoże, w końcu sama jeszcze nic nie zauważyła. Violetta nie ma bladego pojęcia o uczuciach Uli, bo ta ostatnia tłumi je w sobie i nic nikomu nie powiedziała. Jest skryta tak, jak w serialu. Czekam z niecierpliwością na kolejną część i błagam Cię Gosiu nie każ mi czekać długo, bo chyba zwariuję. Pisz, pisz szybko i dodawaj, błagam! Spokojnie kochana. Postaram się dodać w okolicy środy, ale wszystko będzie zależeć od czasu. A póki co melisa na uspokojenie i dużo snu. Bardzo Ci dziękuję Shabii za wyczerpujący komentarz. Przeczytałam, jak zwykle z dużą ciekawością. Ja też błagam, napisz coś, bo ciągle wchodzę na blog, a tam wciąż życzenia wielkanocne. Cieplutko Cię pozdrawiam. |
danka69 (gość) 2012.04.14 22:53 |
Piękna, niesamowita część. To prawda, smutna,
ale Ula postanowiła ukryć swoje uczucia przed Markiem. W serialu, z
uwagi na okoliczności musiała przyznać Markowi ,że jest w nim zakochana.
Tutaj ogromnie cierpi, jest bardzo dumna, nie chce się otworzyć. Być
może kompleksy sprawiają, i tak pewnie jest ,że nie wierzy, że Marek
odwzajemni kiedykolwiek jej uczucie.Nie chce się ośmieszyć i wyjawić co
ją trapi. Niestety zachowania Marka to cierpienie jeszcze bardziej
pogłębiają. Ucieka w ciężką pracę, pracuje nad swoim wyglądem. Z
pewnością nie jest świadoma tego ,że zmiana wyglądu, zachowań wzbudza w
Marku coraz większe zainteresowanie jej osobą . Jest to z pewnością na
razie, tylko normalna reakcja Marka na zachodzące zmiany w Uli.
Niepokój o jej zdrowie, samopoczucie, próbuje odkryć co ją
gryzie.Chociaż .... Marek już zwrócił uwagę na jej piękne oczy,
delikatność , kruchość jej sylwetki, może to pierwsze zwiastuny
zainteresowania się Ulą, jako kobietą, nie tylko w przyjacielskim
aspekcie? Proces ten, jak widzę Małgosiu po Twoich komentarzach będzie
następował bardzo powoli , po drodze Marek jeszcze coś nabroi, jak to
on. A Ula cierpi..... i cierpieć będzie, aż do szczęśliwego finału.Mam
nadzieję ,że na pełnię ich wspólnego szczęścia przewidujesz kilka
rozdziałów a nie tylko jeden finałowy. Czytając ten rozdział dopadła mnie jeszcze jedna refleksja, a właściwie nierelane marzenie. Jak byłoby fantastycznie zobaczyć to opowiadanie na ekranie w wykonaniu Julii i Filipa. Wprawdzie cierpiącej Uli było mi bardzo żal w serialu, ale cierpiący Marek w wykonaniu Filipa, z uwagi na jego grę mnie fascynował . Wobrażam sobie ,że tak poprowadzisz to opowiadanie ,że obok cierpienia Uli, ukażesz również Marka jako większego wrażliwca, bardziej refleksyjnego , niż tylko chłodnego flirciarza, kobieciarza. Oczywiście jest tylko facetem, nie wiele rozumie i zajmie mu trochę czasu, aż coś zrozumie. Liczę na dużą dawkę romantyzmu. Czekam już z utęsknieniem na kolejną część. Pozdrawiam |
MalgorzataSz1 2012.04.14 23:20 |
Danusiu. Przede wszystkim serdecznie dziękuję za długi, wyczerpujący komentarz. Widzę, że ten ostatni rozdział wzbudził wiele emocji wśród czytających. Rzeczywiście Ula jeszcze trochę pocierpi. Nie przewiduję jednak opisywać tego cierpienia przez następnych kilka rozdziałów. Nie mogę i nie mam sumienia dręczyć ich tak długo. Marek też przejdzie swoją drogę przez mękę, ale zapewniam Cię, że będzie całkiem sporo romantycznych chwil. Powiem też, że w dalszych częściach opowiadania nie skupię się jedynie na nich i ich uczuciu. Będą się działy i inne sprawy związane z innymi osobami. Nie chciałam, by to opowiadanie było bardzo monotematyczne. Wprowadzę jeszcze trochę zamieszania, ale wyprostuję wszystko i z pewnością zakończę szczęśliwie i poprowadzę przez kilka rozdziałów do szczęśliwego finału. Marek w końcu coś zrozumie, a właściwie dostanie odpowiednie wskazówki, które przenicują mu ogląd całej sytuacji i zmienią perspektywę. Spojrzy na wszystko inaczej i zmieni się właśnie w takiego, jak opisujesz, wrażliwego człowieka. Obiecałam dziewczynom na forum, że wkleję jutro kolejny rozdział, bo namiętnie zgadują, co będzie dalej. Warianty są bardzo różne, ale ani jeden nie podobny do tego, co wymyśliłam. Nie będę ich trzymać w niepewności i jutro wkleję nową część, na którą już Cię serdecznie zapraszam. Pozdrawiam. chłodnego flirciarza, kobieciarza. Oczywiście jest tylko facetem, nie wiele rozumie i zajmie mu trochę czasu, aż coś zrozumie. Liczę na dużą dawkę romantyzmu. Czekam już z utęsknieniem na kolejną część. |
MalgorzataSz1 2012.04.14 23:22 |
Przepraszam Cię Danusiu, ale na końcu mojego komentarza wkleiła się część Twojego. To przez moją nieuwagę. Nie bardzo wiem, jak mogę to usunąć, więc na razie musi zostać tak, jak jest. |
monika_2601 (gość) 2012.04.15 00:36 |
Biedna Ulka... Chyba nie ma nic gorszego niż
kochać, a nie być kochanym. Coś tam niestety o tym wiem. Ile to się
człowiek namęczy, zanim powie sobie "dość" i zapomni. Czytając ten rozdział miałam kilka scenariuszy tego, jak to wszystko potoczy się dalej. Przeczytałam jednak Twoje komentarze do komentarzy dziewczyn (komentarze do komentarzy, ha:p) i okazało się, że wszystkie mogę wywalić do kosza. Miałam kilka wersji, ale najbardziej prawdopodobna wydawała mi się ta, że Ula przyłapie Marka znowu z jakąś inną i wszystko się posypie, ale mówisz, że tak nie będzie. Myślę i myślę i naprawdę nie mogę nic wymyślić. Nie Paulina, nie nowa kochanka, nie pomoc Violi - a to też przeszło mi przez myśl, więc co? I jeszcze zastanawia mnie to, jak się wyda, że Ula kocha się w Dobrzańskim. Bo skoro nie Violetta, to może Sebastian zauważy to i poinformuje przyjaciela o swoich obserwacjach. Nic nie wskazuje na to, żeby Ula sama się wydała ze swoim uczuciem. No chyba, że Marek sam się zorientuje. Chociaż skoro ten serialowy nie zauważył tego pomimo tylu widocznych objawów zakochania, to dlaczego ten Twój miałby?:P Już gubię się w tym domysłach, więc lepiej zaczekam na następny rozdział i nie będę już kombinować. Ale szpilę nam zadałaś, Gosiu!:p I dzięki Bogu, że jutro wstawisz, bo chyba nie dałabym rady dłużej czekać. Pozdrawiam:) |
MalgorzataSz1 2012.04.15 09:32 |
Monika. Kolejny raz się uśmiecham czytając Twój komentarz. Chyba rzeczywiście nie zdołacie się domyślić, co się takiego stanie. Jednak już za kilkanaście minut wszystko stanie się jasne. Marek jest ciężko kapujący tak, jak w serialu i kompletnie nie ma pojęcia o co chodzi. Jemu potrzebne są elektrowstrząsy, lub dobry przyjaciel, który otworzy mu oczy. Ula jest zbyt nieśmiała, by odważyć się i wyznać swoje uczucia Markowi. Nie... Nic więcej już nie powiem. Zaraz wszystko się wyjaśni. Pozdrawiam cieplutko. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz