Rozdział X
Z ulgą ściągnęła wysokie szpilki i założyła domowe kapcie. Marek rozpiął jej zamek od sukienki. Ściągnęła ją w pośpiechu i w samej bieliźnie powędrowała do łazienki. Z przyjemnością poddała się pierwszym ciepłym kroplom.
- Jak to dobrze, że Johann jest taki wyrozumiały. Dobrze też, że nie okazał się natrętem i nie naciskał na mnie. Ostatnią rzeczą, jakiej bym pragnęła, to zepsuć tę współpracę. – Pomyślała. Usłyszała rozsuwające się drzwi od kabiny i po chwili poczuła dłonie Marka na swojej talii. Odwróciła się do niego i uśmiechnęła promiennie. – Miałabym stracić takie szczęście? Nigdy.
- Kocham cię. – Przylgnęła do jego ust i pocałowała żarliwie. – I pragnę.
Oderwał się od jej warg. Zaczął całować szaleńczo jej piersi i drażnić płeć. Jęknęła rozkosznie. Uwielbiała, kiedy to robił. Uwielbiała też sama dawać mu przyjemność. Odwrócił ją tyłem. Nie przestając pieścić jej piersi całował szyję, ramiona i plecy. Każdy pocałunek wprowadzał jej ciało w dziwny, błogi rezonans. Ukląkł za nią i łapiąc ją za biodra zmusił, by i ona to zrobiła. Wszedł w nią jednym gwałtownym ruchem, aż krzyknęła. Przywarł do niej i zainicjował ten swoisty taniec. Pod wpływem każdego jego pchnięcia coraz bardziej traciła poczucie rzeczywistości. Jego ruchy były mocne, rytmiczne i głębokie. Czuł, że jest blisko. Przyspieszył, by po kilkunastu kolejnych usłyszeć jej krzyk. Dygotała, a rozkoszny spazm rzucał jej ciałem raz po raz. On też poddał się rozkoszy w dalszym ciągu pulsując w jej wnętrzu. Opadła na dno brodzika. Podniósł ją i przytulił się do jej pleców obejmując dłońmi jej kształtne piersi.
- Dziękuję ci kochanie, byłaś cudowna. – Wyszeptał jej do ucha.
Zakręcił prysznic i wytarł ją i siebie do sucha. Nagą zaniósł do sypialni i ułożył na łóżku. Przytuliła się do niego całym ciałem układając głowę na jego piersi. Leżeli tak przez chwilę. Wreszcie zebrała się na odwagę i powiedziała.
- Wiesz, Johann chciał się ze mną umówić… - Oparł się na łokciu i zamarł wpijając w nią swoje ogromne szaro-stalowe oczy.
- Jak to umówić…? – Wykrztusił z siebie.
- Powiedział, że spodobałam mu się od samego początku i chciałby mnie lepiej poznać.
- I co odpowiedziałaś? – Spytał przełykając nerwowo ślinę. Uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Marek, a co mogłam odpowiedzieć? Powiedziałam, że jestem w szczęśliwym związku z osobą, którą kocham nad życie. On się domyślił, że chodzi o ciebie.
- Naprawdę? Jeśli on się domyślił, to inni chyba też. Myślę, że nie powinniśmy już robić z tego tajemnicy, tym bardziej, że najważniejsze dla nas osoby wiedzą, że cię kocham.
- Chyba nie masz zamiaru ogłosić tego oficjalnie?
- Nie. Ale nie będziemy się dłużej z tym kryć. Tak będzie lepiej. Poza tym Nicol, też próbowała mnie podrywać.
- Żartujesz? – Pokręcił przecząco głową przypominając sobie ich wspólny taniec.
- Jesteś bardzo przystojny i pociągający Marek. – Nicol spojrzała mu w oczy i przylgnęła do niego całym ciałem. Wbrew swojej szczupłej budowie trzymała go w żelaznym uścisku ramion.
- Po kolacji moglibyśmy pójść do mnie. Poznalibyśmy się lepiej.
- Przykro mi Nicol. Nie interesują mnie jednorazowe miłostki.
- A kto powiedział, że będą jednorazowe? Pociągasz mnie. Mogłoby nam być ze sobą wspaniale.
- Nic z tego moja droga. Ja nie jestem zainteresowany. Mam dziewczynę i bardzo ją kocham. To Ula. Nie będę ryzykował zerwania z nią dla jednej upojnej nocy z inną kobietą. Ona nie wybaczyłaby mi tego nigdy a ja nie mógłbym bez niej żyć. Spróbuj z Johannem. – Roześmiała się głośno.
- Już próbowałam. Nie wyszło nam.
- W takim razie musisz poszukać kogoś innego, bo ze mną też ci nie wyjdzie.
Spojrzała za siebie i zobaczyła poruszających się w tańcu Johanna i Ulę.
- Masz świetny gust. Ona jest piękna.
- Masz rację. Jest piękna nie tylko na zewnątrz. Jest także bardzo mądra, uczciwa, niezwykle dobra i wrażliwa. Ma piękne wnętrze. Kocham ją całym sercem.
- Zazdroszczę ci. Sama chciałabym się tak zakochać.
- Zakochasz się. Na pewno. Jesteś bardzo atrakcyjną kobietą Nicol i niewielu znajdziesz mężczyzn, którzy będą chcieli ci się oprzeć.
Słuchała tego, co mówił z szeroko otwartymi oczami.
- Oparłeś się Nicol…?
- A co w tym dziwnego? Powiedziałem ci to kiedyś. Dawnego Marka już nie ma. Teraz jest Marek, który pragnie tylko jednej kobiety. Nigdy nie mógłbym cię zdradzić, za bardzo cię kocham.
Następnego dnia czekali przed budynkiem firmy na swoich niemieckich gości. Gdy podjechał hotelowy samochód Marek otworzył drzwi i podał Nicol dłoń pomagając jej wysiąść.
- Serdecznie was witamy i zapraszamy. – Ula wskazywała im drogę do windy.
Weszli do pracowni i Dobrzański przedstawił im Pshemko. Mistrz był wzruszony słysząc liczne pochlebstwa z ust Niemców. Nie zwlekając ani chwili zaprosił ich do zajęcia miejsc w przygotowanych fotelach i dał znak Izabeli, by wypuściła modelki. Przechodziły, jedna za drugą przy akompaniamencie łagodnej muzyki. Nicol patrzyła zachwyconymi oczami i co chwila wzdychała. Blaut też był pod niemałym wrażeniem. Musiał przyznać, że ten niepozorny człowieczek ma niespotykany talent i jest prawdziwym skarbem F&D. Wreszcie ostatnia modelka zakończyła swój przemarsz.
- I co ty na to, Johann? Podobało ci się? – Spytał Marek.
- Marek, podobało, to za mało powiedziane. Jestem zachwycony, oczarowany. Te kreacje zarobią fortunę. Zobaczysz. Postaramy się o odpowiednią promocję. Nasz Magnus jest niezastąpiony i robi to świetnie. To prawdziwe arcydzieła. Pierwszy raz spotykam się z tak wielkim geniuszem. To maestria w największym wydaniu. Będzie murowany sukces.
Mistrz pod wpływem tych słów topniał, jak wosk. Czule pożegnał się z Nicol i Johannem obiecując, że sesja również będzie wyjątkowa.
Pojechali do Łazienek. Marek chciał im pokazać to piękne miejsce i oczywiście salę przeznaczoną na pokazy. Pogoda dopisywała podobnie, jak humory wszystkich.
- U nas nie ma swobodnie dreptających pelikanów, ale łabędzi i kaczek jest pod dostatkiem. Lubimy przyjeżdżać tu z Ulą i je karmić.
- Jest tu naprawdę ładnie. Dbacie o ten park, to widać.
Spacer był bardzo przyjemny a i sala przypadła Niemcom do gustu. Rzeczywiście była nieco mniejsza, ale nie przeszkadzało to wcale. Johann zaproponował obiad w ich towarzystwie. Nie chcąc robić mu przykrości, zgodzili się. Wchodząc do hotelowego holu ze zdumieniem ujrzeli na jednej z kanap siedzącą Paulinę. Marek przeprosił ich na chwilę i podszedł do niej.
- Cześć Paulina. Co ty tutaj robisz? – Spojrzała na niego zdumiona.
- Mogłabym cię zapytać o to samo. Czekam na Alexa. Zaprosił mnie tu na obiad.
- A ja myślałem, że na Lwa? Nie jadasz już z nim obiadów?
- Lew, to już przeszłość. Zerwałam z nim. Podobnie, jak ty, nie zasługiwał na mnie. – Marek westchnął ciężko i przewrócił oczami.
- O! Jest Alex. - Febo podszedł do siostry i pocałował ją w policzek, z niechęcią odnotowując obecność swojego rywala.
- A ty co tu robisz?
- Tak się składa, że goszczę dyrektora niemieckiej firmy „Pro moda”, Johanna Blauta i jego dyrektor finansową Nicol Baumann. Przyszliśmy na obiad.
- A co oni mają z nami wspólnego? O ile wiem nie współpracujemy z żadną niemiecką firmą.
- Teraz już współpracujemy. Kilkanaście dni temu podpisałem z nimi bardzo korzystny kontrakt. – Oboje Febo byli w szoku.
- Aha, już to widzę. – Odezwał się Alex. - Tak korzystny, że teraz będziemy robić za podnóżek u tych Szwabów.
- Mylisz się Alex. Zostaliśmy równorzędnymi partnerami tej firmy i zyski podzielimy po połowie. Przyjechali na mini pokaz naszej kolekcji. Dobrze by było, żebyście ich poznali. W końcu jesteście współwłaścicielami firmy, prawda? Może przyłączycie się i zjecie z nami.
Paulina podniosła się z kanapy.
- Tak. Powinniśmy ich poznać, prawda Alex? Chodźmy więc. - Podeszli do czekającej trójki.
- Johann, Nicol, przedstawiam wam współwłaścicieli firmy Febo & Dobrzański, Paulinę Febo, ambasadora firmy i Alexa Febo, dyrektora finansowego, a to Johann Blaut i Nicol Baumann, o których wam mówiłem. Moją Ulę, już znacie.
- Twoją Ulę? – Powtórzyła zszokowana Paulina.
- Tak Paula. Ula jest moją dziewczyną i moją wielką miłością, a teraz chodźmy.
Zajęli miejsca przy stoliku. Blaut, jak zaczarowany wpatrywał się w Paulinę. Podobnie na Alexa patrzyła Nicol.
- Polska nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, – powiedział Johann – a szczególnie tak ogromna ilość niezwykle pięknych kobiet. – Popatrzył w oczy Paulinie. – Najpierw poznałem Ulę a teraz poznaję panią, równie piękną i olśniewającą. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Polki, to najpiękniejsze kobiety w Europie.
- Ja jestem półkrwi Włoszką panie Blaut. – Odpowiedziała wyniośle Paulina.
- To niczego nie zmienia, bo jest pani bardzo piękna.
- Pana towarzyszka jest równie piękna, mimo, że jest Niemką. Proszę więc nie mówić, że tylko Polki są piękne. – Odezwał się kurtuazyjnie Febo i spojrzał Nicol w oczy.
- Panowie, dość tej licytacji. – Roześmiał się Marek. – Wszystkie obecne tu panie są zjawiskowo piękne i to nie ulega najmniejszej wątpliwości, prawda?. A teraz zamawiajmy.
Już przy jedzeniu Marek poinformował Paulinę i Alexa o mającej się odbyć za Rysiowem sesji zdjęciowej.
- Jeśli macie ochotę, możecie przyjechać. Przy okazji zobaczycie całą kolekcję. W czerwcu wystawiamy ją w Essen wraz z kolekcją Johanna. Mam nadzieję, że będziecie obecni?
- Oczywiście. Przecież zawsze jesteśmy obecni na pokazach. – Powiedziała Paulina. – I bardzo chętnie pojedziemy. Jestem ciekawa kolekcji niemieckiej, więc nie odpuszczę jej sobie.
- Bardzo miło mi to słyszeć. – Ożywił się Blaut. – Chętnie też pokażę państwu nasze piękne miasto. Ula i Marek mieli okazję je już zwiedzić i bardzo im się podobało.
- To prawda. – Odezwała się milcząca dotąd Ula. – Jest bardzo piękne i godne obejrzenia.
- Pan też przyjedzie? – Zwróciła się do Alexa Nicol.
Popatrzył na nią poważnie. Schylił się i szepnął jej do ucha.
- A chce pani?
- Bardzo. – Powiedziała cicho, a pod wpływem spojrzenia jego ciemnych oczu poczuła na skórze dreszcz.
- W takim razie przyjadę.
Wbrew obawom Marka, który lękał się zachowania obojga Febo, obiad upłynął w miłej, zgodnej atmosferze.
- My będziemy się już zbierać. Muszę jeszcze zawieźć Ulę do domu. Johann, kierowca jest poinstruowany, dokąd ma jutro jechać, więc na pewno traficie. O dziesiątej będzie czekał na was przed hotelem. Alex, rozumiem, że Paulina zabierze się z tobą. Weź może GPS, bo łatwo tam zabłądzić. Gdyby tak się stało pytajcie o rysiowską górkę. Każdy w Rysiowie powie wam, gdzie to jest. Do widzenia wszystkim, do jutra.
Odsunął Uli krzesło i podając jej dłoń pomógł wstać. Ona również pożegnała się ze wszystkimi i wraz z Markiem wyszła z hotelu.
- Ładna z nich para, prawda? – Uśmiechnęła się Nicol.
Paulina popatrzyła na nią zezem.
- Tak pani uważa? Dla mnie to zwykła prostaczka.
- Nie jest prostaczką. – Zaprzeczył Johann. – To bardzo miła i sympatyczna osoba i wysokiej klasy fachowiec. Mogliśmy się przekonać tam w Niemczech. Jest bardzo kompetentna, znająca przy tym biegle języki. Nie można nazwać jej prostaczką tylko dlatego, że pochodzi ze wsi. Jest świetnie wykształcona i naprawdę zaimponowała nie tylko mnie, ale i moim współpracownikom. Myślę, że źle ją pani ocenia.
Paulina poczuła się tak, jakby dostała w twarz. Zachowując jednak zimną krew powiedziała.
- Być może ma pan rację. Nie znam jej zbyt dobrze. Chyba i my już pójdziemy, prawda Alex?
- Tak, tak, oczywiście.
Żegnając się z Nicol szepnął jej jeszcze.
- Mam nadzieję, że to nie było nasze ostatnie spotkanie.
Był niewątpliwie pod urokiem tej kobiety. Dawno już nie czuł czegoś podobnego. Jego serce najwidoczniej nie było do końca zimne, jak głaz.
- Na pewno nie. I ja mam nadzieję na kolejne. Do widzenia.
Blaut również żegnał się z Pauliną.
- Droga pani. Jest pani piękną, intrygującą kobietą. Jestem panią zauroczony i już nie mogę się doczekać jutrzejszego spotkania. Jesteśmy tu do piątku. Mam nadzieję, że uczyni mi pani zaszczyt i spotka się ze mną przed moim wylotem? Da mi pani swój numer telefonu? – Wsunęła dyskretnie w jego dłoń wizytówkę.
- Będę czekać na pański telefon. Jest pan bardzo dobrze wychowanym człowiekiem a mnie to się niezwykle podoba. Podobają mi się mężczyźni, którzy potrafią docenić piękno kobiety. Chętnie się z panem jeszcze spotkam. Do widzenia. – Ucałował jej dłoń, podobnie jak Alex Nicol i już po chwili zostali tylko we dwójkę przy stoliku.
- Niezwykłe rodzeństwo, prawda Nicol?
- Tak masz rację. Oboje bardzo piękni zarówno ona, jak i on. Spodobał mi się. Jest bardzo przystojny i chyba nieco wyższy od Marka.
- Ona też jest zjawiskowa. Kobieta z klasą, choć nie bardzo podobało mi się to, co mówiła o Uli.
- Może rzeczywiście słabo ją zna i ocenia zbyt pochopnie.
- A ja odniosłem wrażenie, że chodzi tu o coś więcej. Może sama mi powie?
- Kochanie chodź już, bo się spóźnimy.
Marek siedział w kuchni u Cieplaków i zniecierpliwiony, co chwilę zerkał na zegarek. Józef popatrzył z uśmiechem na niego i poklepał go uspokajająco po ramieniu.
- Pozwól jej się trochę pokrygować. Od kiedy tak bardzo wypiękniała lubi się stroić i przeglądać w lustrze. Nie mówię, żeby była próżna, bo taka nie jest, ale lubi wyglądać ładnie i często powtarza, że nie chce przynieść ci wstydu.
Marek zdziwiony spojrzał na niego.
- To nonsens. Ja nigdy nie wstydziłbym się za nią, przecież ją kocham.
- Wiem synu, wiem.
Wreszcie doczekał się. Ula wyszła z pokoju i stanęła przed nimi.
- No i jak? Dobrze?
Marek omiótł ją zachwyconym wzrokiem.
- Pięknie wyglądasz. Po prostu cudo, prawda panie Józefie?
- Prawda. Naprawdę ładnie. Idźcie już, bo Marek za chwilę zrobi dziurę w krześle, tak się na nim wierci.
Podchodzili do samochodu, gdy zatrzymało się obok czarne BMW, w którym Marek rozpoznał samochód Alexa. Podszedł do niego i przez uchyloną szybę powiedział.
- Trafiliście bezbłędnie. Jeszcze tylko kilkaset metrów.
- Pojedziemy za tobą.
- Dobrze.
Otworzył Uli drzwi i sam zasiadł za kierownicą. Po kilku minutach parkowali u podnóża zbocza. Zauważyli żywo rozprawiających Johanna, Nicol i Pshemko. Podeszli do nich i przywitali się.
- Jak idzie Pshemko, rozstawiacie się? – Spytał Marek.
- Rozstawiamy. Modelki tylko jęczą, że muszą wspinać się na górę.
- One zawsze jęczą. Powiedz im, że to dla ich zdrowia i figury, to przestaną.
- Jak wam się podoba miejsce? – Zwrócił się do Niemców.
- Pięknie tu, naprawdę pięknie. Pogoda też, jak na zamówienie. Czuję, że to będzie bardzo udana sesja.
- No, mamy nadzieję. Chodźcie na górę. Tam jest jeszcze ładniej. – Chwycił Ulę za rękę i poszedł wraz z nią przodem. Za nim pociągnęła Nicol z Alexem i Paulina z Johannem. Ten ostatni chwycił swoją towarzyszkę za dłoń i podniósł do ust. Spojrzała na niego zdziwiona.
- Możemy mówić sobie po imieniu? – Spytał. Uśmiechnęła się do niego.
- Oczywiście. Nie mam nic przeciwko temu.
- Paulino droga. Powiesz mi, dlaczego tak ostro zareagowałaś wczoraj na Ulę? To taka dobra osoba. Czym ci się naraziła? – Paulina zamyśliła się.
- Właściwie to niczym. Nie wiem, czemu tak zareagowałam, bo rzeczywiście nie znam jej zbyt dobrze.
- Czy nie chodzi tutaj o Marka? Nie obraź się, ale czasem rzeczy wydają się zbyt oczywiste.
- Jesteś bardzo spostrzegawczy Johann i chyba masz trochę racji. Powiem ci, bo czy wcześniej, czy później i tak pewnie się dowiesz. Kiedyś byłam narzeczoną Marka. – Słysząc to Blaut aż przystanął zdumiony.
- Naprawdę? I co się stało. – Uśmiechnęła się smutno.
- Cóż Johann, życie… Byliśmy ze sobą ponad sześć lat. Nie kochaliśmy się. Mieliśmy się pobrać właściwie tylko ze względu na wspólną firmę. On zdradzał mnie, podobnie, jak ja jego. Rozstaliśmy się, bo dalsze bycie ze sobą nie miało sensu.
- Zdradzał cię z Ulą?
- Nie… On jeszcze wtedy jej nie znał. Nie pracowała u nas. Zresztą myślę, że to taki typ kobiety, która nigdy w życiu nie wplątałaby się w związek z zajętym mężczyzną. Jest chyba na to zbyt uczciwa.
- To prawda, jest uczciwa i bardzo skromna. Kiedy byli u nas, nigdy nie pomyślałbym, że ich coś łączy. Oboje zachowywali się bardzo profesjonalnie. Dopiero tutaj Ula powiedziała mi, że jest w związku z nim i że bardzo go kocha podobnie, jak on ją. – Paulina pokiwała głową.
- A ja dowiedziałam się dopiero wczoraj i jestem w szoku. Nigdy nie podejrzewałam ich o jakieś bliższe kontakty, bo w pracy też trzymali dystans. Chyba nikt się nie zorientował. Muszę jednak przyznać, że od dawna nie widziałam Marka równie szczęśliwego. Chyba wreszcie znalazł tą swoją prawdziwą miłość.
- A ja jej szukam nadal. – Powiedział smutno Johann. – Czy ty jesteś teraz z kimś związana?
- Byłam, ale to zamknięty rozdział. Jestem wolna.
- Skoro tak, czy zgodziłabyś się spotykać ze mną? Oczywiście, jeśli nie zraża cię odległość. – Paulina przystanęła i spojrzała mu w oczy.
- Bardzo chętnie będę się z tobą spotykać Johann i żadna odległość mnie nie zniechęci. – Ucałował z czcią jej dłoń.
- Bardzo się cieszę Paulina. Bardzo.
Dotarli na szczyt i rozejrzeli się wokół.
- Ula, to miejsce tak bardzo się różni od tego, co widziałem tu w zimie. Jest cudowne. Można odetchnąć pełną piersią.
- Sielski widoczek, prawda? – Powiedziała uśmiechając się delikatnie. Zdjęcia będą super. Widzisz te zwalone drzewa? Czyż nie wyglądają malowniczo? Przy nich też można zrobić kilka ujęć.
- Masz rację. O, widzę Czarka. Powiem mu. Przepraszam na chwilę kochanie.
Długo nie stała sama, bo dołączyła do niej Nicol z Alexem i Paulina z Johannem.
- I jak wam się podoba?
- To fantastyczne miejsce Ula. Skąd je wytrzasnęliście? – Roześmiała się perliście.
- Ja mieszkam tu niedaleko, a poza tym przychodziliśmy w to miejsce z Markiem i moim młodszym rodzeństwem w zimie na sanki. Mieliśmy prawdziwą frajdę.
- Zadziwiające. – Wymruczał Alex.
Ula podniosła dłoń do czoła i spojrzała w dół.
- Przepraszam was, ale widzę Violettę. Ona ma też brać udział w sesji.
- Violetta ma brać udział w sesji? – Spytała zdziwiona Paulina. – A z jakiej racji?
- Chciała spróbować swoich sił w modelingu, a że ma świetną figurę i ładną buzię, Marek postanowił dać jej szansę.
- Świat się wali – jęknęła Paulina.
- Proszę się nie martwić pani Paulino. Ona nie przyniesie nam wstydu. Myślę nawet, że poradzi sobie świetnie. – Pobiegła wzdłuż zbocza machając ręką.
- Viola, Viola, tutaj! – Kubasińska odmachała jej i bohatersko walczyła ze zboczem i wysokimi szpilkami, które raz po raz wbijały się w miękkie podłoże. Wreszcie dotarła na miejsce i utonęła w ramionach Uli ściskając ją serdecznie. Wiedziała, że to za namową Uli Marek zgodził się dopuścić ją do zdjęć.
- Cześć Ula. Nareszcie dotarłam. Sebastian mnie przywiózł, dasz wiarę. On jest naprawdę bardzo kochany.
- Viola, nie może być inny. Przecież jesteście razem i bardzo cię kocha.
- Masz rację. To gdzie mogę się przebrać?
- Widzisz te wielkie namioty tam pod lasem? Tam urządzili przebieralnie. Idź i pokaż się Pshemko. On wskaże ci sukienkę. Trzymam kciuki.
Dotarł na górę i Sebastian. Ula przedstawiła go gościom z Niemiec, jako dyrektora HR i najlepszego przyjaciela Marka. Wreszcie zjawił się on sam i uściskał przyjaciela.
- Dawno nie widzieliśmy się. Kiedyś trzeba będzie to nadrobić stary, ale póki co mamy ważniejsze sprawy. Violka już się przebiera. Na pewno wypadnie świetnie, zobaczysz.
- Podejdźmy może wszyscy bliżej, zaraz się zacznie. – Powiedział do pozostałych. Rzeczywiście w kilka minut później zaczęła się sesja. Czarek dyrygował wszystkim przy pomocy dwóch innych fotografów, którzy robili ujęcia z różnych stron. Niemcy byli pod wrażeniem, bo wszystko szło bardzo sprawnie i nie tracono niepotrzebnie czasu. Po dwóch godzinach zakończono i wszyscy odetchnęli z ulgą. Johann podszedł do Marka i powiedział.
- Marek wpadłem na pewien pomysł, ale potrzebuję twojej akceptacji.
- Mów śmiało, o co chodzi.
- Pomyślałem sobie, że kiedy wywołacie już zdjęcia, folderami mógłby się zająć Magnus i wydrukować je u nas. Co o tym myślisz?
- Johann, sam zachwalałeś go jako bardzo zdolnego, więc ja nie mam nic przeciwko temu. U mnie w biurze nie ma nikogo do spraw reklamy. Ja i Ula zajmujemy się tym osobiście. Uważam, że to świetny pomysł tym bardziej, że odciąży i mnie i ją. Zdjęcia prześlę najszybciej, jak tylko się da. Chciałbym cię też spytać, kiedy wylatujecie. Odwiozę was na lotnisko.
- Tym już nie musisz się martwić. Alex zaofiarował się z pomocą. Chyba Nicol wpadła mu w oko. – Dobrzański spojrzał na niego bezgranicznie zdumiony.
- Naprawdę? – Blaut pokiwał głową.
- Naprawdę.
- To zadziwiające. Wiesz, że on od kilku lat nie był związany z żadną kobietą? A tu proszę, przyjechała Nicol i usidliła naszego Alexa. Zdumiewające.
- Nie tylko ona jego oczarowała Marek. Ja jestem pod urokiem Pauliny. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu.
- A dlaczego miałbym mieć?
- Ona opowiadała mi, że kiedyś byliście parą.
- Ale od dawna nie jesteśmy. Nie pasowaliśmy do siebie. Może tobie uda się utemperować jej włoski charakterek. Ja w każdym razie życzę wam powodzenia.
Będąc już przy samochodach pożegnali się z sympatyczną, niemiecką parą.
- Do zobaczenia w czerwcu moi drodzy. Szczegóły omówimy telefonicznie. Bawcie się dobrze w Polsce. Macie dobrych przewodników. – Spojrzał wymownie na Paulinę i Alexa. – Szczęśliwego lotu i zadzwońcie po powrocie.
Jeszcze ostatnie uściski dłoni i już Marek wraz z Ulą jechał na obiecany przez Józefa niedzielny obiad.
Z ulgą ściągnęła wysokie szpilki i założyła domowe kapcie. Marek rozpiął jej zamek od sukienki. Ściągnęła ją w pośpiechu i w samej bieliźnie powędrowała do łazienki. Z przyjemnością poddała się pierwszym ciepłym kroplom.
- Jak to dobrze, że Johann jest taki wyrozumiały. Dobrze też, że nie okazał się natrętem i nie naciskał na mnie. Ostatnią rzeczą, jakiej bym pragnęła, to zepsuć tę współpracę. – Pomyślała. Usłyszała rozsuwające się drzwi od kabiny i po chwili poczuła dłonie Marka na swojej talii. Odwróciła się do niego i uśmiechnęła promiennie. – Miałabym stracić takie szczęście? Nigdy.
- Kocham cię. – Przylgnęła do jego ust i pocałowała żarliwie. – I pragnę.
Oderwał się od jej warg. Zaczął całować szaleńczo jej piersi i drażnić płeć. Jęknęła rozkosznie. Uwielbiała, kiedy to robił. Uwielbiała też sama dawać mu przyjemność. Odwrócił ją tyłem. Nie przestając pieścić jej piersi całował szyję, ramiona i plecy. Każdy pocałunek wprowadzał jej ciało w dziwny, błogi rezonans. Ukląkł za nią i łapiąc ją za biodra zmusił, by i ona to zrobiła. Wszedł w nią jednym gwałtownym ruchem, aż krzyknęła. Przywarł do niej i zainicjował ten swoisty taniec. Pod wpływem każdego jego pchnięcia coraz bardziej traciła poczucie rzeczywistości. Jego ruchy były mocne, rytmiczne i głębokie. Czuł, że jest blisko. Przyspieszył, by po kilkunastu kolejnych usłyszeć jej krzyk. Dygotała, a rozkoszny spazm rzucał jej ciałem raz po raz. On też poddał się rozkoszy w dalszym ciągu pulsując w jej wnętrzu. Opadła na dno brodzika. Podniósł ją i przytulił się do jej pleców obejmując dłońmi jej kształtne piersi.
- Dziękuję ci kochanie, byłaś cudowna. – Wyszeptał jej do ucha.
Zakręcił prysznic i wytarł ją i siebie do sucha. Nagą zaniósł do sypialni i ułożył na łóżku. Przytuliła się do niego całym ciałem układając głowę na jego piersi. Leżeli tak przez chwilę. Wreszcie zebrała się na odwagę i powiedziała.
- Wiesz, Johann chciał się ze mną umówić… - Oparł się na łokciu i zamarł wpijając w nią swoje ogromne szaro-stalowe oczy.
- Jak to umówić…? – Wykrztusił z siebie.
- Powiedział, że spodobałam mu się od samego początku i chciałby mnie lepiej poznać.
- I co odpowiedziałaś? – Spytał przełykając nerwowo ślinę. Uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Marek, a co mogłam odpowiedzieć? Powiedziałam, że jestem w szczęśliwym związku z osobą, którą kocham nad życie. On się domyślił, że chodzi o ciebie.
- Naprawdę? Jeśli on się domyślił, to inni chyba też. Myślę, że nie powinniśmy już robić z tego tajemnicy, tym bardziej, że najważniejsze dla nas osoby wiedzą, że cię kocham.
- Chyba nie masz zamiaru ogłosić tego oficjalnie?
- Nie. Ale nie będziemy się dłużej z tym kryć. Tak będzie lepiej. Poza tym Nicol, też próbowała mnie podrywać.
- Żartujesz? – Pokręcił przecząco głową przypominając sobie ich wspólny taniec.
- Jesteś bardzo przystojny i pociągający Marek. – Nicol spojrzała mu w oczy i przylgnęła do niego całym ciałem. Wbrew swojej szczupłej budowie trzymała go w żelaznym uścisku ramion.
- Po kolacji moglibyśmy pójść do mnie. Poznalibyśmy się lepiej.
- Przykro mi Nicol. Nie interesują mnie jednorazowe miłostki.
- A kto powiedział, że będą jednorazowe? Pociągasz mnie. Mogłoby nam być ze sobą wspaniale.
- Nic z tego moja droga. Ja nie jestem zainteresowany. Mam dziewczynę i bardzo ją kocham. To Ula. Nie będę ryzykował zerwania z nią dla jednej upojnej nocy z inną kobietą. Ona nie wybaczyłaby mi tego nigdy a ja nie mógłbym bez niej żyć. Spróbuj z Johannem. – Roześmiała się głośno.
- Już próbowałam. Nie wyszło nam.
- W takim razie musisz poszukać kogoś innego, bo ze mną też ci nie wyjdzie.
Spojrzała za siebie i zobaczyła poruszających się w tańcu Johanna i Ulę.
- Masz świetny gust. Ona jest piękna.
- Masz rację. Jest piękna nie tylko na zewnątrz. Jest także bardzo mądra, uczciwa, niezwykle dobra i wrażliwa. Ma piękne wnętrze. Kocham ją całym sercem.
- Zazdroszczę ci. Sama chciałabym się tak zakochać.
- Zakochasz się. Na pewno. Jesteś bardzo atrakcyjną kobietą Nicol i niewielu znajdziesz mężczyzn, którzy będą chcieli ci się oprzeć.
Słuchała tego, co mówił z szeroko otwartymi oczami.
- Oparłeś się Nicol…?
- A co w tym dziwnego? Powiedziałem ci to kiedyś. Dawnego Marka już nie ma. Teraz jest Marek, który pragnie tylko jednej kobiety. Nigdy nie mógłbym cię zdradzić, za bardzo cię kocham.
Następnego dnia czekali przed budynkiem firmy na swoich niemieckich gości. Gdy podjechał hotelowy samochód Marek otworzył drzwi i podał Nicol dłoń pomagając jej wysiąść.
- Serdecznie was witamy i zapraszamy. – Ula wskazywała im drogę do windy.
Weszli do pracowni i Dobrzański przedstawił im Pshemko. Mistrz był wzruszony słysząc liczne pochlebstwa z ust Niemców. Nie zwlekając ani chwili zaprosił ich do zajęcia miejsc w przygotowanych fotelach i dał znak Izabeli, by wypuściła modelki. Przechodziły, jedna za drugą przy akompaniamencie łagodnej muzyki. Nicol patrzyła zachwyconymi oczami i co chwila wzdychała. Blaut też był pod niemałym wrażeniem. Musiał przyznać, że ten niepozorny człowieczek ma niespotykany talent i jest prawdziwym skarbem F&D. Wreszcie ostatnia modelka zakończyła swój przemarsz.
- I co ty na to, Johann? Podobało ci się? – Spytał Marek.
- Marek, podobało, to za mało powiedziane. Jestem zachwycony, oczarowany. Te kreacje zarobią fortunę. Zobaczysz. Postaramy się o odpowiednią promocję. Nasz Magnus jest niezastąpiony i robi to świetnie. To prawdziwe arcydzieła. Pierwszy raz spotykam się z tak wielkim geniuszem. To maestria w największym wydaniu. Będzie murowany sukces.
Mistrz pod wpływem tych słów topniał, jak wosk. Czule pożegnał się z Nicol i Johannem obiecując, że sesja również będzie wyjątkowa.
Pojechali do Łazienek. Marek chciał im pokazać to piękne miejsce i oczywiście salę przeznaczoną na pokazy. Pogoda dopisywała podobnie, jak humory wszystkich.
- U nas nie ma swobodnie dreptających pelikanów, ale łabędzi i kaczek jest pod dostatkiem. Lubimy przyjeżdżać tu z Ulą i je karmić.
- Jest tu naprawdę ładnie. Dbacie o ten park, to widać.
Spacer był bardzo przyjemny a i sala przypadła Niemcom do gustu. Rzeczywiście była nieco mniejsza, ale nie przeszkadzało to wcale. Johann zaproponował obiad w ich towarzystwie. Nie chcąc robić mu przykrości, zgodzili się. Wchodząc do hotelowego holu ze zdumieniem ujrzeli na jednej z kanap siedzącą Paulinę. Marek przeprosił ich na chwilę i podszedł do niej.
- Cześć Paulina. Co ty tutaj robisz? – Spojrzała na niego zdumiona.
- Mogłabym cię zapytać o to samo. Czekam na Alexa. Zaprosił mnie tu na obiad.
- A ja myślałem, że na Lwa? Nie jadasz już z nim obiadów?
- Lew, to już przeszłość. Zerwałam z nim. Podobnie, jak ty, nie zasługiwał na mnie. – Marek westchnął ciężko i przewrócił oczami.
- O! Jest Alex. - Febo podszedł do siostry i pocałował ją w policzek, z niechęcią odnotowując obecność swojego rywala.
- A ty co tu robisz?
- Tak się składa, że goszczę dyrektora niemieckiej firmy „Pro moda”, Johanna Blauta i jego dyrektor finansową Nicol Baumann. Przyszliśmy na obiad.
- A co oni mają z nami wspólnego? O ile wiem nie współpracujemy z żadną niemiecką firmą.
- Teraz już współpracujemy. Kilkanaście dni temu podpisałem z nimi bardzo korzystny kontrakt. – Oboje Febo byli w szoku.
- Aha, już to widzę. – Odezwał się Alex. - Tak korzystny, że teraz będziemy robić za podnóżek u tych Szwabów.
- Mylisz się Alex. Zostaliśmy równorzędnymi partnerami tej firmy i zyski podzielimy po połowie. Przyjechali na mini pokaz naszej kolekcji. Dobrze by było, żebyście ich poznali. W końcu jesteście współwłaścicielami firmy, prawda? Może przyłączycie się i zjecie z nami.
Paulina podniosła się z kanapy.
- Tak. Powinniśmy ich poznać, prawda Alex? Chodźmy więc. - Podeszli do czekającej trójki.
- Johann, Nicol, przedstawiam wam współwłaścicieli firmy Febo & Dobrzański, Paulinę Febo, ambasadora firmy i Alexa Febo, dyrektora finansowego, a to Johann Blaut i Nicol Baumann, o których wam mówiłem. Moją Ulę, już znacie.
- Twoją Ulę? – Powtórzyła zszokowana Paulina.
- Tak Paula. Ula jest moją dziewczyną i moją wielką miłością, a teraz chodźmy.
Zajęli miejsca przy stoliku. Blaut, jak zaczarowany wpatrywał się w Paulinę. Podobnie na Alexa patrzyła Nicol.
- Polska nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, – powiedział Johann – a szczególnie tak ogromna ilość niezwykle pięknych kobiet. – Popatrzył w oczy Paulinie. – Najpierw poznałem Ulę a teraz poznaję panią, równie piękną i olśniewającą. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Polki, to najpiękniejsze kobiety w Europie.
- Ja jestem półkrwi Włoszką panie Blaut. – Odpowiedziała wyniośle Paulina.
- To niczego nie zmienia, bo jest pani bardzo piękna.
- Pana towarzyszka jest równie piękna, mimo, że jest Niemką. Proszę więc nie mówić, że tylko Polki są piękne. – Odezwał się kurtuazyjnie Febo i spojrzał Nicol w oczy.
- Panowie, dość tej licytacji. – Roześmiał się Marek. – Wszystkie obecne tu panie są zjawiskowo piękne i to nie ulega najmniejszej wątpliwości, prawda?. A teraz zamawiajmy.
Już przy jedzeniu Marek poinformował Paulinę i Alexa o mającej się odbyć za Rysiowem sesji zdjęciowej.
- Jeśli macie ochotę, możecie przyjechać. Przy okazji zobaczycie całą kolekcję. W czerwcu wystawiamy ją w Essen wraz z kolekcją Johanna. Mam nadzieję, że będziecie obecni?
- Oczywiście. Przecież zawsze jesteśmy obecni na pokazach. – Powiedziała Paulina. – I bardzo chętnie pojedziemy. Jestem ciekawa kolekcji niemieckiej, więc nie odpuszczę jej sobie.
- Bardzo miło mi to słyszeć. – Ożywił się Blaut. – Chętnie też pokażę państwu nasze piękne miasto. Ula i Marek mieli okazję je już zwiedzić i bardzo im się podobało.
- To prawda. – Odezwała się milcząca dotąd Ula. – Jest bardzo piękne i godne obejrzenia.
- Pan też przyjedzie? – Zwróciła się do Alexa Nicol.
Popatrzył na nią poważnie. Schylił się i szepnął jej do ucha.
- A chce pani?
- Bardzo. – Powiedziała cicho, a pod wpływem spojrzenia jego ciemnych oczu poczuła na skórze dreszcz.
- W takim razie przyjadę.
Wbrew obawom Marka, który lękał się zachowania obojga Febo, obiad upłynął w miłej, zgodnej atmosferze.
- My będziemy się już zbierać. Muszę jeszcze zawieźć Ulę do domu. Johann, kierowca jest poinstruowany, dokąd ma jutro jechać, więc na pewno traficie. O dziesiątej będzie czekał na was przed hotelem. Alex, rozumiem, że Paulina zabierze się z tobą. Weź może GPS, bo łatwo tam zabłądzić. Gdyby tak się stało pytajcie o rysiowską górkę. Każdy w Rysiowie powie wam, gdzie to jest. Do widzenia wszystkim, do jutra.
Odsunął Uli krzesło i podając jej dłoń pomógł wstać. Ona również pożegnała się ze wszystkimi i wraz z Markiem wyszła z hotelu.
- Ładna z nich para, prawda? – Uśmiechnęła się Nicol.
Paulina popatrzyła na nią zezem.
- Tak pani uważa? Dla mnie to zwykła prostaczka.
- Nie jest prostaczką. – Zaprzeczył Johann. – To bardzo miła i sympatyczna osoba i wysokiej klasy fachowiec. Mogliśmy się przekonać tam w Niemczech. Jest bardzo kompetentna, znająca przy tym biegle języki. Nie można nazwać jej prostaczką tylko dlatego, że pochodzi ze wsi. Jest świetnie wykształcona i naprawdę zaimponowała nie tylko mnie, ale i moim współpracownikom. Myślę, że źle ją pani ocenia.
Paulina poczuła się tak, jakby dostała w twarz. Zachowując jednak zimną krew powiedziała.
- Być może ma pan rację. Nie znam jej zbyt dobrze. Chyba i my już pójdziemy, prawda Alex?
- Tak, tak, oczywiście.
Żegnając się z Nicol szepnął jej jeszcze.
- Mam nadzieję, że to nie było nasze ostatnie spotkanie.
Był niewątpliwie pod urokiem tej kobiety. Dawno już nie czuł czegoś podobnego. Jego serce najwidoczniej nie było do końca zimne, jak głaz.
- Na pewno nie. I ja mam nadzieję na kolejne. Do widzenia.
Blaut również żegnał się z Pauliną.
- Droga pani. Jest pani piękną, intrygującą kobietą. Jestem panią zauroczony i już nie mogę się doczekać jutrzejszego spotkania. Jesteśmy tu do piątku. Mam nadzieję, że uczyni mi pani zaszczyt i spotka się ze mną przed moim wylotem? Da mi pani swój numer telefonu? – Wsunęła dyskretnie w jego dłoń wizytówkę.
- Będę czekać na pański telefon. Jest pan bardzo dobrze wychowanym człowiekiem a mnie to się niezwykle podoba. Podobają mi się mężczyźni, którzy potrafią docenić piękno kobiety. Chętnie się z panem jeszcze spotkam. Do widzenia. – Ucałował jej dłoń, podobnie jak Alex Nicol i już po chwili zostali tylko we dwójkę przy stoliku.
- Niezwykłe rodzeństwo, prawda Nicol?
- Tak masz rację. Oboje bardzo piękni zarówno ona, jak i on. Spodobał mi się. Jest bardzo przystojny i chyba nieco wyższy od Marka.
- Ona też jest zjawiskowa. Kobieta z klasą, choć nie bardzo podobało mi się to, co mówiła o Uli.
- Może rzeczywiście słabo ją zna i ocenia zbyt pochopnie.
- A ja odniosłem wrażenie, że chodzi tu o coś więcej. Może sama mi powie?
- Kochanie chodź już, bo się spóźnimy.
Marek siedział w kuchni u Cieplaków i zniecierpliwiony, co chwilę zerkał na zegarek. Józef popatrzył z uśmiechem na niego i poklepał go uspokajająco po ramieniu.
- Pozwól jej się trochę pokrygować. Od kiedy tak bardzo wypiękniała lubi się stroić i przeglądać w lustrze. Nie mówię, żeby była próżna, bo taka nie jest, ale lubi wyglądać ładnie i często powtarza, że nie chce przynieść ci wstydu.
Marek zdziwiony spojrzał na niego.
- To nonsens. Ja nigdy nie wstydziłbym się za nią, przecież ją kocham.
- Wiem synu, wiem.
Wreszcie doczekał się. Ula wyszła z pokoju i stanęła przed nimi.
- No i jak? Dobrze?
Marek omiótł ją zachwyconym wzrokiem.
- Pięknie wyglądasz. Po prostu cudo, prawda panie Józefie?
- Prawda. Naprawdę ładnie. Idźcie już, bo Marek za chwilę zrobi dziurę w krześle, tak się na nim wierci.
Podchodzili do samochodu, gdy zatrzymało się obok czarne BMW, w którym Marek rozpoznał samochód Alexa. Podszedł do niego i przez uchyloną szybę powiedział.
- Trafiliście bezbłędnie. Jeszcze tylko kilkaset metrów.
- Pojedziemy za tobą.
- Dobrze.
Otworzył Uli drzwi i sam zasiadł za kierownicą. Po kilku minutach parkowali u podnóża zbocza. Zauważyli żywo rozprawiających Johanna, Nicol i Pshemko. Podeszli do nich i przywitali się.
- Jak idzie Pshemko, rozstawiacie się? – Spytał Marek.
- Rozstawiamy. Modelki tylko jęczą, że muszą wspinać się na górę.
- One zawsze jęczą. Powiedz im, że to dla ich zdrowia i figury, to przestaną.
- Jak wam się podoba miejsce? – Zwrócił się do Niemców.
- Pięknie tu, naprawdę pięknie. Pogoda też, jak na zamówienie. Czuję, że to będzie bardzo udana sesja.
- No, mamy nadzieję. Chodźcie na górę. Tam jest jeszcze ładniej. – Chwycił Ulę za rękę i poszedł wraz z nią przodem. Za nim pociągnęła Nicol z Alexem i Paulina z Johannem. Ten ostatni chwycił swoją towarzyszkę za dłoń i podniósł do ust. Spojrzała na niego zdziwiona.
- Możemy mówić sobie po imieniu? – Spytał. Uśmiechnęła się do niego.
- Oczywiście. Nie mam nic przeciwko temu.
- Paulino droga. Powiesz mi, dlaczego tak ostro zareagowałaś wczoraj na Ulę? To taka dobra osoba. Czym ci się naraziła? – Paulina zamyśliła się.
- Właściwie to niczym. Nie wiem, czemu tak zareagowałam, bo rzeczywiście nie znam jej zbyt dobrze.
- Czy nie chodzi tutaj o Marka? Nie obraź się, ale czasem rzeczy wydają się zbyt oczywiste.
- Jesteś bardzo spostrzegawczy Johann i chyba masz trochę racji. Powiem ci, bo czy wcześniej, czy później i tak pewnie się dowiesz. Kiedyś byłam narzeczoną Marka. – Słysząc to Blaut aż przystanął zdumiony.
- Naprawdę? I co się stało. – Uśmiechnęła się smutno.
- Cóż Johann, życie… Byliśmy ze sobą ponad sześć lat. Nie kochaliśmy się. Mieliśmy się pobrać właściwie tylko ze względu na wspólną firmę. On zdradzał mnie, podobnie, jak ja jego. Rozstaliśmy się, bo dalsze bycie ze sobą nie miało sensu.
- Zdradzał cię z Ulą?
- Nie… On jeszcze wtedy jej nie znał. Nie pracowała u nas. Zresztą myślę, że to taki typ kobiety, która nigdy w życiu nie wplątałaby się w związek z zajętym mężczyzną. Jest chyba na to zbyt uczciwa.
- To prawda, jest uczciwa i bardzo skromna. Kiedy byli u nas, nigdy nie pomyślałbym, że ich coś łączy. Oboje zachowywali się bardzo profesjonalnie. Dopiero tutaj Ula powiedziała mi, że jest w związku z nim i że bardzo go kocha podobnie, jak on ją. – Paulina pokiwała głową.
- A ja dowiedziałam się dopiero wczoraj i jestem w szoku. Nigdy nie podejrzewałam ich o jakieś bliższe kontakty, bo w pracy też trzymali dystans. Chyba nikt się nie zorientował. Muszę jednak przyznać, że od dawna nie widziałam Marka równie szczęśliwego. Chyba wreszcie znalazł tą swoją prawdziwą miłość.
- A ja jej szukam nadal. – Powiedział smutno Johann. – Czy ty jesteś teraz z kimś związana?
- Byłam, ale to zamknięty rozdział. Jestem wolna.
- Skoro tak, czy zgodziłabyś się spotykać ze mną? Oczywiście, jeśli nie zraża cię odległość. – Paulina przystanęła i spojrzała mu w oczy.
- Bardzo chętnie będę się z tobą spotykać Johann i żadna odległość mnie nie zniechęci. – Ucałował z czcią jej dłoń.
- Bardzo się cieszę Paulina. Bardzo.
Dotarli na szczyt i rozejrzeli się wokół.
- Ula, to miejsce tak bardzo się różni od tego, co widziałem tu w zimie. Jest cudowne. Można odetchnąć pełną piersią.
- Sielski widoczek, prawda? – Powiedziała uśmiechając się delikatnie. Zdjęcia będą super. Widzisz te zwalone drzewa? Czyż nie wyglądają malowniczo? Przy nich też można zrobić kilka ujęć.
- Masz rację. O, widzę Czarka. Powiem mu. Przepraszam na chwilę kochanie.
Długo nie stała sama, bo dołączyła do niej Nicol z Alexem i Paulina z Johannem.
- I jak wam się podoba?
- To fantastyczne miejsce Ula. Skąd je wytrzasnęliście? – Roześmiała się perliście.
- Ja mieszkam tu niedaleko, a poza tym przychodziliśmy w to miejsce z Markiem i moim młodszym rodzeństwem w zimie na sanki. Mieliśmy prawdziwą frajdę.
- Zadziwiające. – Wymruczał Alex.
Ula podniosła dłoń do czoła i spojrzała w dół.
- Przepraszam was, ale widzę Violettę. Ona ma też brać udział w sesji.
- Violetta ma brać udział w sesji? – Spytała zdziwiona Paulina. – A z jakiej racji?
- Chciała spróbować swoich sił w modelingu, a że ma świetną figurę i ładną buzię, Marek postanowił dać jej szansę.
- Świat się wali – jęknęła Paulina.
- Proszę się nie martwić pani Paulino. Ona nie przyniesie nam wstydu. Myślę nawet, że poradzi sobie świetnie. – Pobiegła wzdłuż zbocza machając ręką.
- Viola, Viola, tutaj! – Kubasińska odmachała jej i bohatersko walczyła ze zboczem i wysokimi szpilkami, które raz po raz wbijały się w miękkie podłoże. Wreszcie dotarła na miejsce i utonęła w ramionach Uli ściskając ją serdecznie. Wiedziała, że to za namową Uli Marek zgodził się dopuścić ją do zdjęć.
- Cześć Ula. Nareszcie dotarłam. Sebastian mnie przywiózł, dasz wiarę. On jest naprawdę bardzo kochany.
- Viola, nie może być inny. Przecież jesteście razem i bardzo cię kocha.
- Masz rację. To gdzie mogę się przebrać?
- Widzisz te wielkie namioty tam pod lasem? Tam urządzili przebieralnie. Idź i pokaż się Pshemko. On wskaże ci sukienkę. Trzymam kciuki.
Dotarł na górę i Sebastian. Ula przedstawiła go gościom z Niemiec, jako dyrektora HR i najlepszego przyjaciela Marka. Wreszcie zjawił się on sam i uściskał przyjaciela.
- Dawno nie widzieliśmy się. Kiedyś trzeba będzie to nadrobić stary, ale póki co mamy ważniejsze sprawy. Violka już się przebiera. Na pewno wypadnie świetnie, zobaczysz.
- Podejdźmy może wszyscy bliżej, zaraz się zacznie. – Powiedział do pozostałych. Rzeczywiście w kilka minut później zaczęła się sesja. Czarek dyrygował wszystkim przy pomocy dwóch innych fotografów, którzy robili ujęcia z różnych stron. Niemcy byli pod wrażeniem, bo wszystko szło bardzo sprawnie i nie tracono niepotrzebnie czasu. Po dwóch godzinach zakończono i wszyscy odetchnęli z ulgą. Johann podszedł do Marka i powiedział.
- Marek wpadłem na pewien pomysł, ale potrzebuję twojej akceptacji.
- Mów śmiało, o co chodzi.
- Pomyślałem sobie, że kiedy wywołacie już zdjęcia, folderami mógłby się zająć Magnus i wydrukować je u nas. Co o tym myślisz?
- Johann, sam zachwalałeś go jako bardzo zdolnego, więc ja nie mam nic przeciwko temu. U mnie w biurze nie ma nikogo do spraw reklamy. Ja i Ula zajmujemy się tym osobiście. Uważam, że to świetny pomysł tym bardziej, że odciąży i mnie i ją. Zdjęcia prześlę najszybciej, jak tylko się da. Chciałbym cię też spytać, kiedy wylatujecie. Odwiozę was na lotnisko.
- Tym już nie musisz się martwić. Alex zaofiarował się z pomocą. Chyba Nicol wpadła mu w oko. – Dobrzański spojrzał na niego bezgranicznie zdumiony.
- Naprawdę? – Blaut pokiwał głową.
- Naprawdę.
- To zadziwiające. Wiesz, że on od kilku lat nie był związany z żadną kobietą? A tu proszę, przyjechała Nicol i usidliła naszego Alexa. Zdumiewające.
- Nie tylko ona jego oczarowała Marek. Ja jestem pod urokiem Pauliny. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu.
- A dlaczego miałbym mieć?
- Ona opowiadała mi, że kiedyś byliście parą.
- Ale od dawna nie jesteśmy. Nie pasowaliśmy do siebie. Może tobie uda się utemperować jej włoski charakterek. Ja w każdym razie życzę wam powodzenia.
Będąc już przy samochodach pożegnali się z sympatyczną, niemiecką parą.
- Do zobaczenia w czerwcu moi drodzy. Szczegóły omówimy telefonicznie. Bawcie się dobrze w Polsce. Macie dobrych przewodników. – Spojrzał wymownie na Paulinę i Alexa. – Szczęśliwego lotu i zadzwońcie po powrocie.
Jeszcze ostatnie uściski dłoni i już Marek wraz z Ulą jechał na obiecany przez Józefa niedzielny obiad.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz