05 maj 2013 |
ROZDZIAŁ 4
- Proszę kochanie. Tu jest cukier a tu śmietanka. Może masz ochotę na kawałek tortu? Kupiłem trochę dla nas przy okazji kupowania tego dla pielęgniarek. - Chętnie zjem, ale niedużo. Jeszcze raz poszedł do kuchni i ukroił im po kawałku tych słodkości. Kiedy już usiadł ponownie na miejscu powiedział. - Kupiłem ci Ula telefon, bo chyba nie masz. Chcę mieć z tobą kontakt jak jestem w pracy. Będę dzwonił co jakiś czas i upewniał się, czy wszystko w porządku, dobrze? Poza tym nikomu nie otwieraj. Nikt ze znajomych tu nie przychodzi bez wcześniejszego uprzedzenia. – Wyciągnął z pudełka komórkę. - Wprowadziłem wszystkie potrzebne numery, a przede wszystkim mój i twojego taty. A’propos taty. Może jednak zadzwonisz do niego? Słuchała jak zaczarowana jego słów a po policzkach wolno płynęły jej łzy. - Chyba nigdy nie zdołam ci się odwdzięczyć za to wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Jesteś najlepszym człowiekiem na ziemi i cofam te wszystkie złe słowa, których musiałeś wysłuchać ode mnie przed pokazem. Nie miałam racji. Za szybko cię osądziłam, ale byłam tak bardzo zraniona i zła na ciebie. Było we mnie wiele żalu i nie potrafiłam sobie z nim poradzić. Bardzo cię za wszystko przepraszam. - Nie przepraszaj Ula, bo ja zasłużyłem po stokroć na takie traktowanie. Teraz jedynie marzę o tym, byś zaufała mi znowu i uwierzyła, że ja już nigdy cię nie zawiodę. Uwierzyła, że kocham cię najbardziej na świecie i pragnę byś ty pokochała mnie równie mocno. - Ja nigdy nie przestałam cię kochać. Tak powiedziałam Piotrowi. Powiedziałam, że to między nim i mną nigdy się nie uda, bo nie czuję do niego nic prócz przyjaźni. Jednak potem wydarzyło się bardzo wiele złych rzeczy. To dlatego prosiłam, byś uzbroił się w cierpliwość i dał mi czas. Potrzebuję go, by móc poukładać sobie wszystko. A do taty już dzwoniłam ze szpitala. Rozmawiałam z nim. Jakoś dają sobie radę, choć tak naprawdę nie wiem, czy powiedział mi prawdę. Ja chyba powinnam pójść do pracy. Za chwilę skończą im się oszczędności i znowu będą klepać biedę. - O to się nie martw Ula. Na razie i tak musimy poczekać, aż ściągną ci gips. Potem będziesz jeździć na rehabilitację, by wzmocnić tą rękę. Jak już całkiem wydobrzejesz, to mam nadzieję, że wrócisz do F&D. Ja cię tam bardzo potrzebuję. - Do F&D? Nie wiem, czy to dobry pomysł. Nie wiem, czy poradzę sobie z tą wyniosłością i wieczną uszczypliwością Pauliny. Przed pokazem też usłyszałam od niej wiele przykrych słów. Popatrzył na nią ze smutkiem. - Tym nie musisz się już przejmować Ula. Pauliny już nie ma. - Jak to nie ma? Odeszła z firmy? – Westchnął ciężko. - W jakimś sensie odeszła. Nie chciałem ci tego mówić wcześniej, bo byłaś jeszcze słaba i przytłoczona własnym nieszczęściem. Wtedy, gdy cię potrąciłem, wracałem z Mediolanu. Byłem tam na pogrzebie Pauliny. Ona nie żyje Ula. Zginęła w tragicznych okolicznościach. Napadnięto na bank, w którym pobierała pieniądze. Zanim go obrabowali zaczęli od strzelaniny. Było dużo niewinnych ofiar. Wśród nich i ona. Zginęła na miejscu. Potem okazało się, że była w ciąży. Alex sądził, że ze mną. Ja wiedziałem, że to niemożliwe, bo po naszym wyjeździe do SPA nie byłem już nigdy z żadną kobietą, z nią również. Kazał mi zrobić badania DNA i one to potwierdziły. Pauliny już nie ma Ula i nigdy nie będzie. Była oszołomiona. Nigdy nie lubiła tej wyniosłej Włoszki, ale na pewno nie życzyła jej śmierci. - To straszne Marek. Nikt nie zasługuje na taką śmierć. Ona także. Naprawdę jest mi przykro. A jak Alex to zniósł? - Ciężko. W ciągu jednej nocy przybyło mu mnóstwo siwych włosów. Wstrząsnęło nim to bardzo. Jednak przez cały czas naszego pobytu trzymał fason i myślał racjonalnie. Był tylko jeden taki moment, w którym nie wytrzymaliśmy obaj. To było wtedy, gdy koroner pokazał nam ciało Pauliny. On zwymiotował, a ja ledwie powstrzymałem torsje. Okropny widok. Ale dość o tym. Ja będę jeszcze musiał wrócić do firmy. Ty odpoczywaj. Może pooglądaj telewizję. Jak będę wracał kupię coś do jedzenia. To będzie taki późny obiad. W kuchni są owoce, gdybyś zgłodniała. Wytrzymasz do siedemnastej? Jutro jakoś inaczej to zorganizuję. - Nie martw się. Poradzę sobie. - No dobrze. Będę leciał w takim razie. Rządź się. Została sama. Jeszcze raz z ciekawością obejrzała całe mieszkanie. Miał naprawdę dobry gust, bo urządził go nowocześnie i ze smakiem. Pokój, który przygotował dla niej był bardzo przytulny i taki typowo kobiecy. Zajrzała też do kuchni. Zaglądnęła do szafek, by zorientować się co w nich jest i zlustrowała lodówkę. Na razie i tak nie mogła przygotować żadnego posiłku, bo przeszkadzał jej w tym gips. Obiecała sobie, że jak tylko ta ręka będzie sprawna nie pozwoli, by przywoził gotowe dania z restauracji. Wróciła na kanapę. Ułożyła się na niej i przykryła kocem. Włączyła telewizor i cicho ustawiła na MTV. Przynajmniej na tym kanale nie podają jakichś dramatycznych wiadomości. Nie wiedzieć kiedy, usnęła. Zasnęła tak mocno, że nie słyszała nawet natrętnie dzwoniącej komórki. Wszedł do domu i od razu zauważył ją zwiniętą w kłębek i śpiącą na kanapie. ![]()
Rozebrał się cicho i równie cicho podszedł do niej. Wyglądała tak słodko. – To dlatego pewnie nie odebrała mojego telefonu. Niepotrzebnie się martwiłem. – Wypakował styropianowe pojemniki z reklamówki i wsadził je do mikrofalówki, by podgrzały się trochę. Nastawił expres do kawy. Gorące dania wyłożył na talerze i położył je na stole w salonie. Obok ułożył sztućce. Usiadł na fotelu i cicho powiedział.
- Ula? Ula… Obudź się kochanie. Obiad na stole. Ula? Otworzyła zaspane powieki i po raz pierwszy uśmiechnęła się do niego cudnie. - Już jesteś? Dzwoniłeś? - Dzwoniłem i trochę się zmartwiłem, gdy nie odbierałaś. Wyspałaś się przynajmniej? - I to nawet bardzo. Co tak pięknie pachnie? - Przywiozłem obiad. Jedz póki gorący. Zajadali ze smakiem. Ponownie tego dnia raczyli się kawą. Po skończonym posiłku pozmywał naczynia i wyciągnął coś z teczki. - Coś ci kupiłem, spójrz. - Wyciągnął oprawiony w czerwoną okładkę gruby brulion. ![]() – Pamiętam, że lubiłaś zapisywać różne rzeczy. Może i teraz zechcesz. Obiecuję, że nie będę do niego zaglądać. Tu jeszcze coś. Proszę. Zaskoczona spojrzała na książkę, którą trzymał w ręku. - „Cień gwiazdy”? Jak udało ci się to dostać? Czy wiesz, że ja straciłam tą książkę bezpowrotnie? Najbardziej żal mi było tej dedykacji. - Nie żałuj Ula, bo ja doskonale pamiętam, co ci wtedy napisałem i zaraz to powtórzę. – Odebrał książkę z jej rąk i szybko wpisał kilka zdań. Podał jej z powrotem. – Proszę.
„Dla mojej ukochanej Uli
by uwierzyła, że nie wszystko jest takie, jakim się wydaje i że nie wszyscy są podli i źli. zawsze kochający Marek” Poczuła dławienie w gardle i już nie powstrzymała łez cisnących się jej do oczu. - Postaram się ze wszystkich sił w to uwierzyć. Obiecuję. – Wyszeptała. - Nie płacz kochanie. Zobaczysz, że jeszcze wszystko obróci się na dobre. A ja mam propozycję. Może obejrzymy jakąś komedię? Oderwiemy trochę myśli od przykrych rzeczy. Co ty na to? Usiądę na drugim końcu kanapy, byś nie czuła się nieswojo, dobrze? - Dobrze. Ten wieczór upłynął bardzo miło i przyjemnie. Po raz pierwszy od tak długiego czasu nie czuła się spięta. Wręcz przeciwnie. Była rozluźniona i śmiała się z zabawnych momentów filmu. Wieczorem zaniósł jej duży, kąpielowy ręcznik do łazienki. - Tu masz wszystko pod ręką kochanie. Mydło, szczoteczkę do zębów i pastę. Piżamę położyłem tu na półce. Szlafrok wisi na wieszaczku. Poradzisz sobie? W kabinie jest też szampon do włosów. Twój ulubiony, owocowy. Uważaj, żebyś nie zamoczyła gipsu. Zostawiam cię teraz. Gdybyś czegoś potrzebowała, to po prostu zawołaj. Obudził go przeraźliwy krzyk. Zerwał się na równe nogi i pobiegł do pokoju Uli. Miotała się po całym łóżku krzycząc. - Nie! Błagam! Nie! Ja nie chcę! Dlaczego mi to robisz! Przestań! Przez moment stał zszokowany tym, co zobaczył i usłyszał. Przysiadł na łóżku i potrząsnął ją za ramię. - Ula, Ula, obudź się! – Powiedział głośno. ![]()
Barbara Rabiega
Otworzyła oczy i wylękniona przesunęła się błyskawicznie na krawędź łóżka. Jej wzrok z przerażeniem rejestrował obecność Marka przy niej.
- Ocknij się skarbie. – Powiedział łagodnie. - To tylko ja, Marek. Miałaś zły sen. Krzyczałaś. Musiałem to przerwać. Napij się wody. – Podał jej szklankę. – Już dobrze. Jesteś bezpieczna. Już dobrze. Uspokajała się popijając małymi łykami wodę. Oddała mu szklankę. - Przepraszam, że cię wystraszyłam. Miałam taki okropny sen… - Wiem kochanie. Wiem. Już wszystko w porządku. Nie bój się. Tu nikt cię nie skrzywdzi. Spróbuj zasnąć. Jest środek nocy. Rano zajrzał do jej pokoju. Nadal spała. Nie budził jej. Przygotował dwa termosy. Jeden z herbatą, drugi z kawą. Naszykował dla niej śniadanie i zostawił na stole wraz z kartką. Obudziła się koło dziewiątej. Wstała i poszła do łazienki. Ubrała dres i weszła do kuchni. Od razu zauważyła kartkę od Marka. „Kochanie, nie chciałem cię budzić, bo miałaś męczącą noc. Przygotowałem ci śniadanie. W czerwonym termosie jest gorąca herbata, a w tym drugim kawa. Będę dzwonił koło dziesiątej. Kocham cię.” Uśmiechnęła się. - Ja też cię kocham – wyszeptała, jakby bała się, że ktoś może to usłyszeć. – Bardzo kocham. Siedział przy biurku i analizował raporty z ostatniego kwartału. Wyglądały nieźle. Wbrew temu, co sądzili wielcy przeciwnicy FD Gusto, sprzedaż kolekcji szła nadspodziewanie dobrze. Nie musiał się już martwić złą kondycją firmy, bo ta z każdym dniem była coraz lepsza. Ula dokonała cudu. Uratowała ją i za to zarówno on jak i jego rodzice będą jej wdzięczni do końca życia. Usłyszał pukanie do drzwi gabinetu i po chwili ujrzał wsuwającą się przez nie głowę Sebastiana. - Cześć Marek. Mogę na chwilę? - Możesz, możesz. Co tam? - W porządku. Ja chciałem cię tylko zapytać o Ulkę. Jak ona? Doszła już do siebie? - To trudniejsze niż początkowo sądziłem Seba. Dzisiaj miała jakiś koszmarny sen. Krzyczała tak głośno, że musiałem ją obudzić. To nie minie tak prędko, bo siedzi w niej głęboko i nie pozwala zapomnieć. Nadal nie wiem, co przeżyła. Nie naciskam na nią. Liczę, że w końcu sama dojrzeje i gdy już będzie gotowa, opowie mi. Trzeba dać jej czas a ja zapewnię jej go tyle, ile będzie potrzebowała. Nic na siłę. - Bardzo mi jej żal i współczuję wam obojgu. Będę leciał. - Seba, zaczekaj. Właśnie coś sobie przypomniałem. Nie masz czasem czystych blankietów przelewu? Wiesz, nie takich z konta na konto, tylko takich zwykłych, w których wpisuje się adres domowy otrzymującego przelew. Olszański skrzywił się i podrapał po głowie. - Chyba będę miał kilka sztuk. Potrzebujesz więcej? - Nie. Na razie jeden wystarczy. Przyniesiesz? - Pewnie. Zaraz będę z powrotem. Na czystym blankiecie wypisał drukowanymi literami adres odbiorcy i kwotę dziesięciu tysięcy złotych. W czasie lunchu poszedł na pocztę i nadał przekaz. Wracając do domu zrobił jeszcze niezbędne zakupy i jak zwykle odebrał zamówiony wcześniej obiad z Baccaro. Te koszmary powtarzały się każdej nocy. Był u kresu, bo nie wiedział kompletnie jak ma jej pomóc. Cierpiał razem z nią. Jednak którejś nocy nastąpił przełom. Znowu krzyczała rozpaczliwie wyrywając go ze snu w samym jej środku. Znowu płakała i błagała o litość nieznanego oprawcę. Coraz trudniej to znosił. Kolejny raz przysiadł na łóżku i potrząsnął nią chcąc ją obudzić. - Kochanie obudź się. Obudź. Wystraszona zwinęła się w kłębek patrząc na niego żałośnie z cierpieniem wypisanym na twarzy. - Już nie mogę tak dłużej. Zamęczam ciebie i siebie. Tak bardzo cię przepraszam, że musisz znosić to wszystko. Wybacz mi błagam, ale to zżera mnie od środka i wykańcza. Jestem już taka zmęczona. - Powiedziałem ci już kiedyś w szpitalu, że chcę, byśmy przeszli przez to razem. Jednak ja nadal nie wiem, z czym walczę Ula. Powinnaś wyrzucić to z siebie. Byłoby ci lżej. - Wiem Marek, ale jeszcze nie potrafię… Mógłbyś…, mógłbyś mnie przytulić? Oniemiał. To był naprawdę milowy krok. Chciała jego ramion, chciała jego dotyku. Czy to możliwe? Niepewnie spojrzał na nią. - Jesteś pewna, że tego właśnie chcesz? - Jestem i bardzo tego chcę. – Wyszeptała. Przysunął się do niej i mocno ją objął. Westchnęła jakby doznała ulgi i wtuliła się w niego jak kocię. Wreszcie poczuła się bezpieczna. On dał jej już tyle dowodów na to, że jej nie skrzywdzi a jego ciepłe, silne ramiona były tego potwierdzeniem. Przylgnął ustami do jej włosów. Nie chciał niczego zepsuć. To była magiczna chwila. Po prostu siedzieli przytuleni do siebie nic więcej. Kołysał ją w ramionach i był bezgranicznie szczęśliwy. - Bardzo cię kocham Marek – usłyszał jej zdławiony głos. - I ja cię kocham maleńka. Kocham jak wariat. Zasnęła w jego ramionach. Ułożył ją na łóżku i przykrył kołdrą. - Słodkich snów skarbie. Słodkich snów. Po dwóch tygodniach zawiózł ją do szpitala na poliklinikę. Zrobiono jej najpierw zdjęcie i stwierdzono, że kości ładnie się zrosły. Uwolniono jej rękę z gipsu. Jednak wyraźnie odczuła, że jest słabsza. Drżały jej palce. Dano skierowanie na rehabilitację. Miała przyjeżdżać codziennie przez dwa tygodnie a oprócz tego ćwiczyć w domu. Kupił jej miękką kauczukową piłeczkę, by przez jej uciskanie mogła wzmocnić dłoń. Rzeczywiście po upływie kolejnych czternastu dni odczuła wyraźną poprawę. Była w stanie utrzymać już kubek z herbatą i samodzielnie zrobić wiele innych rzeczy. Od tej pamiętnej nocy, kiedy tak ufnie wtuliła się w jego ramiona, te straszne sny zdarzały się coraz rzadziej. Nie zawsze tak było, jednak często przesypiała noc bez koszmarów. On zawsze był obok gotowy w każdej chwili przybiec i uspokoić jej strwożone, rozedrgane, skowyczące panicznie serce. Przy nim opuszczał ją lęk. Czuła się bezpiecznie. Zaufała mu. Teraz jeszcze musi się zdobyć na odwagę, by wszystko mu wyznać jak to było z nią naprawdę. Bała się, że nie podoła. Że w trakcie opowiadania mu o tych przeżytych przez nią potwornościach załamie się i nie wykrztusi z siebie słowa. Zaczęła zapełniać karty pamiętnika, który od niego dostała. To tu postanowiła przelać na papier całą krzywdę i doznany ból. Kiedy skończy da mu go przeczytać. Tak będzie najprościej. Któregoś wieczora siedzieli na kanapie w salonie. Przytuliła się do niego opierając głowę na jego piersi. - Marek? - Co tam kotku? - Zaczęłam pisać pamiętnik. - Cieszę się, że jednak ci się przydał. - To nie będzie taki zwykły pamiętnik, ale zapis tego wszystkiego, czego doświadczyłam. Doszłam do wniosku, że nie byłabym w stanie opowiedzieć ci o tym, bo nie przeszłoby mi to przez gardło. Jestem ci winna wyjaśnienia, ale chcę, byś je przeczytał. Jak już skończę, to wtedy ci go dam. - Dobrze skarbie. Skoro uważasz, że tak ci będzie łatwiej. Cieszę się, że przynajmniej w ten sposób wyrzucisz to z siebie. Za bardzo cię to dręczy i niszczy. Nie walcz z tym sama. Ja jestem od tego, by pomóc ci dźwigać ten ciężar. Następnego dnia po wyjściu Marka do pracy postanowiła zadzwonić do ojca. Kiedy tylko usłyszała jego głos znowu poczuła w oczach łzy. - Dzień dobry tato. - Ula. Jak dobrze, że dzwonisz córcia. Dostaliśmy od ciebie te pieniądze. Dziękujemy, bo bardzo nam się przydały. Opłaciłem prąd i gaz za pół roku. Dziesięć tysięcy to strasznie dużo, a ty w ogóle masz za co tam żyć? Przez głowę przebiegła jej lawina myśli. – Jakie dziesięć tysięcy? O czym ten tata mówi? Przecież nie posyłałam im żadnych pieniędzy, bo sama ich nie mam. – Nagle doznała olśnienia. – To Marek. Na pewno on. Przecież mówiłam mu kiedyś w jak kiepskiej sytuacji jest moja rodzina. – Przełknęła ślinę i już bardziej opanowanym głosem powiedziała. - O mnie się nie martw tatusiu. U mnie wszystko w porządku. Żyć też mam za co. Najważniejsze, że wy trochę odetchniecie i nie będziecie tak mocno zaciskać pasa. Ja postaram się przysyłać wam co jakiś czas trochę pieniędzy. Może nie aż tak dużo, ale tyle, by wspomóc was trochę. Bardzo was kocham. Jesteście zdrowi? - Jesteśmy córcia i tęsknimy za tobą bardzo. Dbaj o siebie. - Staram się tato. Do widzenia. |
kawi :) (gość) 2013.05.05 10:21 |
Bardzo poruszająca część. Wielu, na miejscu Marka, by zrezygnowało pomagać komuś. Dobrzański jest bardzo dobrym człowiekiem, dzielnie stara się chronić Ulę i jej we wszystkim pomagać. Ula w końcu się przełamała i powiedziała Markowi co czuje, mogła przynajmniej tyle z siebie wyrzucić. Coś czułam, że ten pamiętnik posłuży właśnie, jako zapis notatek przeżyć Uli. Jestem bardzo, bardzo ciekawa co tam się wydarzyło i nurtuje mnie jeszcze jedna sprawa, czy Ula odważy się powiedzieć o tym swojej rodzinie? Serdecznie cię pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejną część ;) |
Ania (gość) 2013.05.05 10:26 |
Gosiu Piękne opowiadanie jak zawsze. Dobrze ,że Ula chociaż w pamiętniku zapisuje to co ją boli. Marek się stara bo bardzo ją kocha. Ona go te . Z dnia na dzień mu zaufała to dobry krok. Mam nadzieje ,że nie długo wszystko dobrze się zakończy i będą szczęśliwi. czekam cierpliwie na cd. Ania. |
MalgorzataSz1 2013.05.05 10:33 |
Kawi, Ania Marek kocha Ulę bezgranicznie, nawet sam czuje się winny jej obecnego stanu, choć tak naprawdę nie mógł temu zapobiec. Pamiętnik odegra tu niebagatelną rolę, bo Ula nadal nie potrafi się przełamać i opowiedzieć Markowi swojej historii. Nie będzie również miała odwagi podzielić się tymi przeżyciami ze swoją rodziną. jednak jej ojciec w końcu dowie się o wszystkim, ale nie od niej. Bardzo Wam dziękuję za tak szybki odzew i serdecznie obie pozdrawiam. :) |
Kasia (gość) 2013.05.05 10:49 |
To jest genialne . Jeszcze nigdy nie czytałam lepszego opowiadania. Bardzo jestem ciekawa jaka jest ta historia Uli i mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy. Czekam na następną notkę. ;) |
Natalia (gość) 2013.05.05 11:29 |
Może się mylę, ale Ula ewidentnie jest rozstrojona. W takich wypadkach należy chyba udać się do specjalisty, bo ani ukochana osoba, ani pamiętnik nie pomogą, ale mogę się mylić. Fajnie zachował się Dobrzański z tym przelewem, świetna sprawa. Jego wspaniałomyślność z każdym dniem staje się coraz bardziej uwidoczniona. Ważne, żeby jego działania dochodziły do skutku. Czekam na więcej, może w następnej notce opiszesz pamiętnikowe wpisy? Pozdrawiam :) |
MalgorzataSz1 2013.05.05 11:29 |
Kasiu. Tyle pochwał! Dziękuję. Następna część przyniesie wiele odpowiedzi na Wasze pytania i wiele wyjaśni. Pozdrawiam. :) |
MalgorzataSz1 2013.05.05 11:38 |
Natalio. Masz rację, Ula jest rozstrojona. Jednak psycholog już w szpitalu usiłował z nią porozmawiać i udzielić fachowej pomocy. Jeśli pamiętasz, to się nie udało, bo ona była i nadal jest wycofana i niezwykle ciężko jej jest opowiedzieć o swoich przeżyciach. Pamiętnik jest środkiem, przy pomocy którego będzie mogła to zrobić. Łatwiej jest jednak napisać, niż wykrztusić z siebie te straszne rzeczy a takie właśnie będą. Ten przelew, to nie tylko wynik wspaniałomyślności Marka. On ma też w jakimś stopniu uspokoić ojca Uli, że z nią wszystko w porządku, że pracuje i zarabia, bo przecież na tym etapie on nie ma pojęcia, co się dzieje z jego córką. Następny rozdział z pewnością będzie poświęcony pamiętnikowi i jego zawartości. Czas, byście miały wreszcie jasność. Bardzo dziękuję Natalio za komentarz. Pozdrawiam.:) |
Marcysia (gość) 2013.05.05 11:47 |
Małgosiu, wzruszyłaś mnie tym rozdziałem. Marek stara się z całych sił, wspiera Ulę, jest przy niej i pomaga w powrocie do zdrowia - nie tylko fizycznego, ale również psychicznego. Ona bardzo tego potrzebuje, i mam wrażenie, że tylko Dobrzański jest osobą, przed którą będzie się potrafiła tak do końca otworzyć. Cieszy mnie również przełom w ich relacjach, to niezbyt odważne, ale jakże szczere wyznanie milości ze strony Uli. To zwiastuje, że teraz musi być tylko lepiej. Dziękuję za tą część i czekam na kolejną ;) Pozdrawiam Cię serdecznie! |
Aniaa (gość) 2013.05.05 11:50 |
Świetnie piszesz. Kiedy mogę się spodziewać następnej notki? ;D |
MalgorzataSz1 2013.05.05 12:03 |
Marcysiu Czyż zakochany w kobiecie mężczyzna nie jest w stanie zrobić dla niej dosłownie wszystko? Marek pod tym względem wcale się nie wyróżnia. Stosuje metodę małych kroków i powoli sprawia, że ona ufa mu coraz bardziej. W tej roli on spełnia się znacznie lepiej niż psycholog. Wie, że nie może niczego przyspieszać ani wymuszać na niej cokolwiek, bo wystraszy ją tylko i wtedy nie dowie się już od niej nic. Aniaa Bardzo się cieszę, że moja pisanina przypadła Ci do gustu. Niestety dzisiaj nie odpowiem na Twoje pytanie, bo sama nie znam na nie odpowiedzi. Po prostu nie wiem kiedy będę dodawać kolejną część. Zaglądaj więc proszę. Bardzo Wam dziewczyny dziękuję i serdecznie pozdrawiam. :) |
Amicus (gość) 2013.05.05 16:16 |
Ula wciąż nie może sobie poradzić z traumą i nie może się przełamać, by wprost powiedzieć o swoich przeżyciach Dobrzańskiemu. Całe szczęście, że on przy niej trwa i stara się wspierać na każdym kroku. Każdego dnia okazuje jej swoją troskę i miłość i odnosi sukces. Piękny był ten moment, gdy prosi go, by ją przytulił, a później wyznaje mu miłość. Tak bardzo boi się mężczyzn, tak bardzo ucieka od kontaktu z nimi, a jednak jemu pozwala się dotknąć, przytulić. To był magiczny moment, gdy przełamuje swoje lęki, bo poświadomie pragnie jego bliskości. Wie, że tylko w jego ramionach może poczuć się naprawde bezpieczna. Świetny pomysł z pamiętnikiem. Wreszcie te zapisane kartki papieru pozwolą Markowi poznać prawdę. Dla Uli to nie jest łatwe i sądzę, że dla Marka również to nie będzie. Domyślam się, że on również będzie przeżywał w środku dramat, gdy dowie się co tak naprawdę przeszła jego ukochana kobieta. Fajnie zachował się Dobrzański wysyłając Cieplakowi pieniądze. Martwi sie nie tylko o Ulkę, ale również jej rodzinę. Niecierpliwie wyglądam kolejnej, wiele wyjaśniającej części (pamiętam, że zapowiadałaś, iż 5 rozdział przyniesie wiele odpowiedzi na nutrujące nas pytania ) Pozdrawiam serdecznie :) |
MalgorzataSz1 2013.05.05 17:22 |
Amicus. Kobiety, które mają podobne przeżycia jak Ula, często nie wychodzą z takiej traumy. Ich psychika szwankuje tak bardzo, że właściwie nigdy nie wracają do normalności. Marek robi wszystko, by stworzyć ukochanej odpowiednie warunki tj. spokój, bezpieczeństwo i maksymalny komfort psychiczny. Niczego nie przyspiesza, niczego nie wymusza, bo wie, że takimi działaniami tylko pogorszyłby sprawę. Te jego starania wreszcie nie pozostają bez reakcji. Ona jest już zmęczona, bo te powtarzające się sny, w których przeżywa swój koszmar od początku, nie pozwalają jej ani na chwilę zapomnieć. To w ramionach jedynego człowieka, któremu stara się zaufać, znalazła ukojenie i spokój. Bardzo Ci dziękuję za wpis. Pozdrawiam. :) |
bewunia68 (gość) 2013.05.07 12:51 |
wróciłam dziś z wygnania bezinternetowego i oczywiście pierwsza czynność po wejściu do domu, to odpalenie komputera. Biedna ula. Jeszcze długo będą ją męczyć koszmarne sny. Marek jest jedyną osobą spoza rodziny, której ula mogla zaufać. Dobrzański naprawdę bardzo się stara i dobrze mu idzie. Zastanawiałam się tylko czemu nie powiedział dziewczynie o przelewie. Ale on przemilczał celowo. Prawda? Nie chciał, żeby Ula czuła się dodatkowo zobowiązana. Teraz czekam na następny rozdział i wpis w pamiętniku. Co tak naprawdę Ula przeszła. Pozdrawiam. |
Amicus (gość) 2013.05.07 14:15 |
Dzisiaj o wyjątkowo wczesnej porze zapraszam na miniaturkę :) Pozdrawiam! |
MalgorzataSz1 2013.05.07 15:21 |
Bewuniu. Sama odpowiedziałaś sobie na pytanie, dlaczego Marek nie powiedział Uli o przelewie. Ona jest w złym stanie psychicznym i bardzo niedobre ma zdanie o samej sobie, bo uważa, że jest nic nie wartym człowiekiem. Gdyby powiedział jej od razu, co zamierza, poczułaby się jeszcze gorzej myśląc, że nawet swojej rodzinie nie potrafi pomóc i nawet okoliczności w jakich się znalazła i przez co przeszła, nie byłyby dla niej usprawiedliwieniem. Nie mówiąc jej o tym postawił ją przed faktem dokonanym, bo Cieplak już skorzystał z części pieniędzy i nie ma już odwrotu. Na pewno z każdym dniem będzie czuła się silniejsza i skończą się też te koszmary. Zrozumie, że w domu Marka jest naprawdę bezpieczna a on stoi na straży tego bezpieczeństwa. Ona powoli dźwiga się z tej traumy i zaczyna wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Bardzo dziękuję, że przeczytałaś i napisałaś komentarz. Serdecznie Cię pozdrawiam. :) |
Marcysia (gość) 2013.05.07 16:19 |
Małgosiu, u mnie nn :) |
ania1302 (gość) 2013.05.09 07:56 |
Witaj Gosiu! Nadrobiłam zaległości w czytaniu i piszę nowe opowiadanie z którym wkrótce się podzielę. Zaskoczyła mnie myśl przewodnia opowiadania, ale takie historie się zdarzają nader często w naszym życiu. Chwała kobietom , które po traumatycznych przeżyciach potrafiły wrócić do normalności, a przecież tak wiele z nich nigdy nie zaznało i nie zazna spokoju? Koszmary nocne, nie pozwalające zapomnieć i wszechobecny strach? Mam nadzieję że dramatyczne przeżycia Ulki pójdą w zapomnienie przy troskliwej opiece Marka? Oby. Czekam na dalsze losy naszych ulubionych bohaterów. Pozdrowionka. |
MalgorzataSz1 2013.05.09 08:43 |
Aniu. Tak dawno się nie odzywałaś, że zachodziłam w głowę, co się dzieje. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze. Bardzo ucieszył mnie Twój komentarz a w nim wiadomość, że nie zrezygnowałaś z pisania i wkrótce uraczysz nas czymś nowym. Często zaglądałam na Twój blog z nadzieją, że coś jednak przeczytam, a teraz sama mi się gębusia śmieje na myśl o nowym opowiadaniu. Wiesz, że moje opowiadania mimo czasami traumatycznych wydarzeń w życiu bohaterów, zawsze kończą się szczęśliwie. Tu też nie będzie niespodzianki. Marek bardzo się o to postara, by Ula zaczęła normalnie żyć. Jego pomoc w tej materii będzie nie do przecenienia. Kolejny rozdział pozwoli wiele rzeczy zrozumieć a przede wszystkim wyjaśni, co działo się z Ulą. Jeszcze raz wielkie dzięki za tą niespodziankę. Serdecznie Cię pozdrawiam i mam nadzieję, że powiadomisz mnie o pierwszym wstawionym rozdziale. Buziaki. :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz