| 19 maj 2013 |
ROZDZIAŁ 8
Czas mijał a ona powoli zapominała. Marek bardzo dbał o to, by nie miała zbyt wiele czasu na myślenie o tych okropnych rzeczach, których doświadczyła. Powoli zaczął wdrażać ją w sprawy firmy. Kupił drugi laptop tylko dla niej i router, by był połączony bezpośrednio z firmowym serwerem. Dzięki temu miała stały wgląd w dokumenty. Często prosił ją o sprawdzenie czegoś, czego nie był pewien a ona chętnie to robiła. Gdy potrzebowała jakichś danych łączyła się z nim przez skypa i mogła ustalić różne rzeczy. Wciągnął ją na listę płac. Na razie na umowę-zlecenie. Nie chciał, by robiła cokolwiek za darmo. Dzięki tym pieniądzom i ona poczuła się dowartościowana, że nareszcie jest komuś potrzebna i ktoś docenia jej pracę. Zimowe święta spędzili tylko we dwoje. Na szczęście dla Marka jego rodzice wyjechali do uzdrowiska, więc nie miał problemu i nie musiał się tłumaczyć, dlaczego nie może z nimi spędzić wigilii. Ula bardziej cierpiała. Dla niej święta to był czas zupełnie wyjątkowy, spędzany z najbliższymi. W tym roku nie mogła nawet podzielić się z nimi opłatkiem. Nie chciała ich tak narażać. Zadzwoniła jednak i złożyła życzenia tacie i swojemu rodzeństwu. Po raz pierwszy rozmawiała z Jaśkiem i Betti od czasu, gdy żegnała ich przed wyjazdem do Niemiec. Najtrudniej było z Beatką, która płakała do słuchawki i pytała co chwilę, kiedy Ula wróci. Ciężka dla niej była ta rozmowa i znowu poleciały jej łzy. Przed wigilią, na kilka godzin przed zamknięciem sklepów pojechała z Markiem na zakupy. Nie rozdzielali się, bo mimo późnej pory w sklepie było sporo ludzi a ona kolejny raz poczuła się wylękniona. Trzymała się go blisko pokazując, co ma wziąć z półek. Nie było żadnych przykrych niespodzianek, których tak się obawiała. Kupili wszystko a ona mogła zabrać się za przygotowanie świątecznych przysmaków. Marek dbał o to, by nie siedziała zamknięta w czterech ścianach, by i ona zażywała ruchu. Potrzebowała tego, bo nadal była bardzo blada. Coraz częściej zabierał ją na spacery lub wypady za miasto. Celowo wybierał miejsca jak najbardziej oddalone od centrum Warszawy i od Rysiowa. Takie wycieczki relaksowały ją. Pozwalały zapomnieć i zająć myśli czymś zupełnie innym. Czasem myślała o Heldze. Jak sobie radzi, czy jest bezpieczna. Nie darowałaby sobie, gdyby spotkało ją coś złego. Ona też dość w życiu przeszła i zasługiwała na odrobinę spokoju na stare lata. Zastanawiała się, czy nadal mieszka z Aną. Na razie nie znała odpowiedzi na te pytania. Święta minęły, podobnie styczeń. Była połowa lutego i w firmie czyniono gorączkowe przygotowania do wiosennej kolekcji. Pshemko wybrał już materiały i teraz zadaniem Marka było je zamówić. Siedział pochylony nad dokumentacją, gdy do gabinetu weszła Violetta. - Marek. Jakaś kobieta do ciebie. Mówiłam jej, że jesteś zajęty, ale nie pozwala się zbyć. Mówi, że chce koniecznie rozmawiać z prezesem. - Przedstawiła się? - Tak. Jakaś Miotacz, czy Kropacz. Drgnął na dźwięk tego ostatniego nazwiska i wbił wzrok w sekretarkę. - Mówiła w jakiej sprawie? - Nie. Powiedziała tylko, że to sprawa osobista i musi porozmawiać z prezesem. - Dobrze Viola. Zrób jej kawy i posadź przy dawnym biurku Uli. Nie rozmawiaj z nią na żadne firmowe tematy ani na temat obecnych i byłych pracowników. To bardzo ważne. Przeproś ją i przekaż, że będę do dyspozycji za jakieś piętnaście minut, bo prowadzę rozmowę z zagranicznym kontrahentem. Jednym słowem zatrzymaj ją tu jak najdłużej, dobrze? - W porządku. Zrozumiałam. Wróciła do sekretariatu i uprzejmie uśmiechnęła się do kobiety. - Prezes bardzo panią przeprasza, ale będzie dyspozycyjny za piętnaście minut. W tej chwili ma ważną rozmowę z zagranicą. Prosił, by pani zaczekała. Ja bardzo chętnie zrobię pani kawy. - Z przyjemnością się napiję. Ładnie tu macie. Elegancko. - A dziękuję. Firma zajmuje się modą i nie może być inaczej, prawda? - Zna pani wszystkich pracowników? Zna pani Urszulę Cieplak? W tym momencie Viola pamiętając o tym, co mówił Marek o nie udzielaniu informacji o pracownikach firmy, dała upust swojej bujnej wyobraźni. - Tylko ze słyszenia. Wiem, że pracowała tu kiedyś, ale osobiście jej nie poznałam. Pracuję tu od niedawna. W czasie kiedy Violetta konwersowała z kobietą na nic nie znaczące tematy, Marek już rozmawiał z komendantem Jaworskim. - Nie uwierzy pan, ale przed moim gabinetem siedzi nie kto inny jak pani Kropacz. Nie wiem w jakiej sprawie przyszła, ale kazałem sekretarce ją przetrzymać. Jeśli możecie, przyjedźcie jak najszybciej. - Nie będę tracił czasu. Już jedziemy. Zerknął na zegarek. Odkąd wyszła Viola minęło osiemnaście minut. Wstał zza biurka i zapiął guzik marynarki. Otworzył drzwi od gabinetu i przykleił na usta uśmiech. Podszedł do kobiety i przedstawił się. - Dzień dobry pani. Nazywam się Marek Dobrzański a pani… - Dzień dobry – podała mu dłoń. – Urszula Kropacz. Mogę zająć panu chwilkę? - Oczywiście. Bardzo proszę. – wskazał otwarte drzwi. Weszła przez nie i zajęła miejsce w fotelu. Otaksował ją spojrzeniem. Według niego była zupełnie przeciętna, ale zadbana. Ubrana z wyszukaną elegancją. Usiadł na kanapie i zapytał. - Chyba pierwszy raz jest pani w Febo&Dobrzański? Co panią do mnie sprowadza? - Wie pan, wróciłam kilka dni temu z zagranicy, gdzie przebywałam przez parę lat. Moi dawni znajomi pozakładali rodziny i porozjeżdżali się w różne strony. Kiedyś miałam przyjaciółkę od serca, z którą chodziłam do szkoły średniej. Od kiedy jestem w kraju usiłuję ją odnaleźć. Całkiem niedawno dowiedziałam się, że ona pracuje w pańskiej firmie, a raczej pracowała, jak wyjaśniła mi pańska sekretarka. - Naprawdę? A jak się nazywa? - Nazywa się Cieplak. - Cieplak? Ula Cieplak? Rzeczywiście pracowała tu. Była moją asystentką. Niestety w zeszłym roku, chyba w czerwcu złożyła wypowiedzenie i odeszła. Bardzo tego żałowałem i nawet próbowałem ją zatrzymać, bo była świetnym pracownikiem, ale ona miała jakieś inne plany. - I od tego czasu nie widział jej pan? - Niestety nie. Ja nawet nie mam pojęcia, gdzie ona się zatrudniła po odejściu z F&D. Do dziś żałuję, że tak łatwo zrezygnowała z pracy u mnie. Zarabiała tu całkiem niezłe pieniądze. Nie będę mógł pani pomóc. Musi pani pytać gdzieś indziej. Kropacz podniosła się z fotela. - No cóż… szkoda. W takim razie już nie będę panu zajmować czasu. Do widzenia. – Wyciągnęła dłoń na pożegnanie. W tym momencie otworzyły się drzwi, przez które wszedł w cywilu komendant Jaworski i trzech policjantów. Marek udał zaskoczenie. - Przepraszam, a co panowie tu… - To my przepraszamy za najście panie prezesie, ale mamy nakaz zatrzymania tej kobiety. Pani Urszula Kropacz, prawda? Wyglądała na kompletnie zaskoczoną. Nie mogła wydobyć z siebie słowa. Kiwnęła tylko potwierdzająco głową. Podszedł do niej policjant i skuł jej nadgarstki. - Jest pani zatrzymana za stręczycielstwo i udział w grupie przestępczej zajmującej się nakłanianiem do prostytucji. Pójdzie pani z nami. Cela już czeka na panią. Dwóch rosłych policjantów ujęło ją pod ramiona i wyprowadziło z gabinetu. Marek odetchnął z ulgą. Uścisnął dłoń Jaworskiemu. - Udało się komendancie. Jak to dobrze, że pan od razu przyjechał. - Już my sobie z nią pogadamy. Po co tu przyszła? - Rozpytać o Ulę. Szuka jej. A jeśli ona to robi, to Dąbrowski również. - Wczoraj w nocy niemiecka policja otoczyła budynek, w którym przetrzymywana była Ula. Zatrzymano dwóch oprychów. Prawdopodobnie tych samych, o których Ula pisała w pamiętniku. Znaleziono tam też szesnaście kobiet przetrzymywanych w warunkach urągających wszystkiemu, co ludzkie. Było wśród nich osiem Polek, cztery Czeszki i dwie Ukrainki i jeszcze jedenaście innych kobiet. Wszystkie wyniszczone i skrajnie wyczerpane. Wszystkie na granicy obłędu. Udzielono im już pierwszej pomocy lekarskiej. Wysłałem tam rano moich ludzi, by pozyskali od nich zeznania. Krąg zaczyna się zacieśniać panie Marku. Dąbrowskiego nadal namierzają. Jest list gończy i nie wymknie się tak łatwo, bo opublikowano jego rysopis w niemieckich mediach. Jesteśmy pewni, że nie ma go na terenie Polski. Nie daje za wygraną. Wysłał tą Kropacz, by zlokalizowała Ulę. Mściwy sukinsyn. Dziękuję, że pan tak szybko zareagował i zachował zimną krew. Ona poniesie karę za rzeczy, których się dopuściła i o tym proszę zapewnić panią Cieplak. No, pożegnam się. Do zobaczenia. Ta ogromna ilość dobrych wiadomości bardzo go ucieszyła. Postanowił, że jak najszybciej przekaże je Uli, by i ona poczuła się lepiej. Poprosił Sebastiana, żeby zastąpił go do końca dnia a sam pojechał do domu. Zdziwił ją jego widok o tak wczesnej porze. - Obijasz się prezesie, a tam ludzie harują jak woły. – Zachichotała. - Nawet nie wiesz kochanie jakie dobre wieści przywożę. Zrób nam kawy a wszystko zaraz ci opowiem. Zasiedli na kanapie z filiżankami w dłoniach. - No, opowiadaj – zniecierpliwiła się trochę. - Wyobraź sobie, że do F&D przyszła dzisiaj pani Urszula Kropacz we własnej osobie. - Ula w momencie zesztywniała a jej oczy zrobiły się ogromne. Pogładził ją uspokajająco po dłoni. - Spokojnie kochanie. Mnie na początku też zatkało, gdy Viola ją zaanonsowała. Kazałem ją przetrzymać i zaalarmowałem Jaworskiego. Ta kobieta jest jak kameleon. Potrafi być bardzo miła. W rozmowie ze mną usiłowała mi wmówić i robiła to bardzo przekonywująco, że jest twoją serdeczną przyjaciółką z okresu szkoły średniej, wróciła zza granicy i od kilku dni usiłuje złapać z tobą kontakt. Dowiedziała się, że pracujesz w F&D i dlatego przyszła. Oczywiście natychmiast jej powiedziałem, że kiedyś tu pracowałaś, ale odeszłaś, a ja nie mam pojęcia, dokąd. Kiedy skończyliśmy rozmawiać wparował do środka Jaworski z trzema funkcjonariuszami, którzy aresztowali ją i skutą wyprowadzili z mojego gabinetu. Poza tym dowiedziałem się, że niemiecka policja namierzyła ten budynek, w którym cię przetrzymywano. Aresztowano tych dwóch osiłków i uwolniono dwadzieścia pięć kobiet, wśród nich te Polki, które jechały wraz z tobą do Berlina. Teraz przebywają w szpitalu i niedługo będą przesłuchane. Za Bartkiem wysłano list gończy a jego zdjęcie aż krzyczy z niemieckich ekranów. Na pewno się nie wywinie, to już tylko kwestia czasu. Jaworski zapewnił mnie, że Dąbrowskiego na pewno nie ma w Polsce i zaszył się gdzieś w Niemczech. Widzisz skarbie, wszystko zmierza ku lepszemu. Bartek sam nie chciał się ujawnić dlatego wysłał tu Kropacz ewidentnie w celu odszukania cię i ściągnięcia z powrotem do Niemiec. Cieszę się, że ona już siedzi i długo nie wyjdzie. Płakała. Szlochała długo w jego ramionach i nie potrafiła się uspokoić. Nareszcie jakiś przełom a ona może już przestać się bać. Wytarła łzy i blado uśmiechnęła się do niego. - Wiesz Marek, pomyślałam sobie, że powinnam zrobić badania. On mógł mnie zarazić jakąś chorobą. Ja muszę wiedzieć, czy nie siedzi coś we mnie. - Nie ma sprawy skarbie. Jeśli cię to uspokoi to znajdziemy jakąś prywatną klinikę ginekologiczną i dobrego lekarza. Jeśli chcesz to jeszcze dzisiaj się tym zajmę i zamówię wizytę. - Tak… Tak zrób. To dla mnie bardzo ważne. Szła na te badania z duszą na ramieniu a wyszła z budynku kliniki cała w skowronkach. Zrobiła wszystkie możliwe testy w kierunku chorób wenerycznych łącznie z badaniem na HIV. Była czysta. To zakrawało niemal na cud. Przecież Bartek nie tylko nad nią tak się pastwił i nie tylko ją gwałcił a w dodatku nie stosował żadnych zabezpieczeń. Mógł zarazić ją każdą z tych chorób. Lekarz, który ją badał stwierdził, że ma sporo bliznowatej tkanki na ściankach pochwy i u jej wejścia. Pytał skąd to się wzięło. Przyznała mu się ze łzami w oczach, że jest ofiarą wielokrotnych, brutalnych gwałtów, że była więziona i wykorzystywana kilka razy dziennie. Współczuł jej. Mówił, że powinna to zgłosić, lub jeśli chce, klinika zrobi to za nią. Podziękowała i wyjaśniła, że sprawa już jest w toku. Dla niej najważniejsza była informacją, że jest zdrowa. Kiedyś przecież zacznie współżyć z Markiem i nigdy nie darowałaby sobie, gdyby zaraziła go jakimś paskudztwem. Wsiadła do samochodu, w którym czekał na nią i uśmiechnęła się szeroko. - Jestem zdrowa. Wszystkie wyniki są dobre. - Czułem, że tak będzie. Niepotrzebnie się tym dręczyłaś. - Musiałam mieć stuprocentową pewność Marek i teraz już ją mam. Jedziemy na zapiekanki? – Cmoknął ją w policzek. - Jeśli tylko masz na nie ochotę, to jedziemy. Nastały cieplejsze dni a ona znowu zapragnęła rozmowy z tatą. Nie takiej przez telefon, bo takie odbywały się bardzo często, ale takiej twarzą w twarz. Myśli Cieplaka były bardzo zbieżne a jeszcze w świetle tego, co wydarzyło się niedawno, tym bardziej. Któregoś marcowego piątku zadzwonił do Uli. Był podekscytowany i mówił nieco chaotycznie. - Córcia? Musimy się koniecznie zobaczyć. Mam nowe wieści w twojej sprawie. Marek też musi przy tym być. - Dobrze tatusiu. Marek powiadomi Sebastiana a on jutro rano przywiezie cię do nas. Powiedziała o tym dziwnym telefonie ukochanemu a on nie tracąc czasu umówił Olszańskiego. - Sam jestem ciekawy, co tata ma do powiedzenia. Może to coś ważnego i trzeba będzie przekazać informacje policji. W sobotnie przedpołudnie znowu ściskała ojca ze łzami w oczach. Usiedli w salonie a on zagaił. - Była u mnie Dąbrowska. Jest cała roztrzęsiona. W telewizji pokazali zdjęcie Bartka i podali jego rysopis. Mówi, że trwają zakrojone poszukiwania na terenie całych Niemiec. Oczywiście go wybiela i ciągle rozpacza, co też policja może chcieć od takiego porządnego chłopaka. - No, pani Dąbrowska. Taki porządny to on jednak nie jest – mówię do niej. – Gdyby taki był, nie miałby tak grubej kartoteki na policji. Czas spojrzeć prawdzie w oczy i zrozumieć, że Bartek jest oszustem, złodziejem i Bóg wie kim jeszcze. To nie jest porządny i uczciwy obywatel. - Panie Józefie jak pan może tak mówić? Przecież pan go zna od pieluch. - Właśnie dlatego, że go dobrze znam tak mówię. Pani syn nie jest dobrym człowiekiem. Przysiadła przy stole i nalała sobie herbaty. - To co ja mam teraz zrobić? Jak go zamkną ja nie będę miała życia w Rysiowie. - On musiał popełnić naprawdę poważne przestępstwo, że tak gorliwie szuka go policja. Ciekawe, co przeskrobał? - Na pewno jest niewinny. To tylko zwykłe pomówienia. Jakby coś przeskrobał to by mi się przyznał. To dobre dziecko. Kilka dni temu przysłał mi futro z norek, żebym nie marzła. - Naprawdę? A skąd przysłał? - No jak to skąd? Z Hamburga przecież. - Dała się podejść dzieci. Jeśli ona dostała to futro kilka dni temu, to jest szansa, że on nie ukrywa się w Berlinie, ale w tym Hamburgu, a ona ma jego adres. Dzwoń Marek do tego znajomego komendanta. Trzeba kuć żelazo póki gorące. Nawet się nie zastanawiał. Wziął telefon i wybrał numer prywatny Jaworskiego. Powtórzył mu pokrótce to, co opowiedział Józef. - Panie komendancie, jeśli pan może, proszę wysłać do Rysiowa swoich ludzi z nakazem przeszukania domu Dąbrowskich. Adres, to Rysiów dwanaście. Matka z pewnością zna dokładnie miejsce przebywania swojego syna. To pozwoli zawęzić teren poszukiwań i ograniczyć go tylko do Hamburga. Siedzi tam ukryty jak kret, ale tamtejsza policja na pewno go znajdzie. - To cenna informacja panie Marku. Zaraz wysyłam tam ludzi. Dziękuję. To już drugi raz dzięki panu dokonujemy postępu w śledztwie. Powiem też, że mamy już pierwsze zeznania tych kobiet. Wiele z nich pokrywa się z tym, co napisała Ula w pamiętniku. Zgodziły się też zeznawać. Polki wszystkie. Nie wiem jeszcze co z pozostałymi. Nadal czekamy na ich decyzję. Ale nie przedłużam już. Idę działać. Jeszcze raz dziękuję i do usłyszenia. Odłożył telefon na stolik i spojrzał na nich. - Załatwione. Jaworski wysyła tam ekipę. Wątpię, czy pani Dąbrowska dzisiaj zaśnie. |
| kawi ;) (gość) 2013.05.19 17:35 |
| W końcu znaleźli tą Kropacz, we więzieniu dostanie za swoje, należy jej się. Ale tak moim zdaniem to ona troszkę głupiutka jest, pewnie dała się łatwo Bartkowi omamić, tak jak kiedyś Ula i teraz odwala za niego czarną robotę Dała się łatwo złapać, pozostali też już siedzą, kobiety są bezpiecznie. Odkąd zaczęłam czytać to opowiadanie nie pomyślałam ani razu o tym, że Bartek mógł Ulkę czymś zarazić, na szczęście Cieplakówna jest zdrowa :] Czekam z niecierpliwością na CD. Serdecznie pozdrawiam :D |
| bewunia68 (gość) 2013.05.19 18:11 |
| Witaj Gosiu! Dziwne,że Ula robiła badania tak późno. My czytając mogłyśmy nie pomyśleć , ale ona jako ofiara raczej powinna. W każdym razie jest zdrowa. I sypianie z Markiem zaczyna jej chodzić po głowie. A to świadczy o zmianie sposobu myślenia. Czyli jest nadzieja na powrót do normalności. Fajne rozwiązanie aresztowania tej Kropacz i uzyskanie namiarów na Bartka. Dąbrowska obowiązkowo broni synalka. Taki dobry chłopiec. Czego policja od niego chce? Złapią go w tym Hamburgu? Jak zwykle czekam na następny rozdział. Pozdrawiam. |
| MalgorzataSz1 2013.05.19 19:48 |
| Kawi. W tym wypadku Kropacz być może nie popisała się inteligencją idąc prosto do F&D, ale pamiętajmy, że miała za zadanie znaleźć Ulę za wszelką cenę i szukała wszędzie, nawet w firmie, w której nie pracowała już od dawna. Nie miała pojęcia, że Marek mimo, że nie zna jej, to zna jej nazwisko i dobrze wie, kim jest. O omamieniu Kropacz przez Bartka nie ma mowy. Ona wykonuje jego polecenia. To relacja szef - podwładna. Ona dostaje za te usługi wynagrodzenie i to nie takie małe. Kwestia złapania choroby wenerycznej jest dość oczywista w takim przypadku ze względu na dużą ilość partnerek seksualnych. Bewuniu Sądzę, że ofiary wielokrotnych gwałtów nie myślą w pierwszej kolejności o możliwości zarażenia chorobą weneryczną lub HIV. Dla nich w przede wszystkim najważniejsze jest bezpieczeństwo i dojście do równowagi psychicznej. To przecież zwichnięte emocjonalnie kobiety, których psychika nie funkcjonuje normalnie. Myślę, że dopiero z czasem, gdy wyciszają się i uspokajają zaczyna dochodzić do głowy rozsądek i obawa, że mogły zostać zarażone. Oczywiście, że złapią Dąbrowskiego. Inaczej ta historia nie miałaby sensu. Jest wina, musi być i kara. Sprawiedliwość musi być. Bardzo Wam dziękuję dziewczyny za komentarze. Obie pozdrawiam serdecznie i przesyłam buziaki. :) |
| Amicus (gość) 2013.05.19 20:25 |
| Pięknie. Marek zachował się bardzo przytomnie i rozsądnie. Zagadał Kropacz i ściągnął policję. Jedna już siedzi. Tylko czekać, aż Bartek dołączy do niej. Dąbrowski jest naprawdę mściwy. Wciąż ją szuka i węszy, jak nie przez swoją matkę, to przez Ulkę. Ale i na niego przyjdzie kolej. Całe szczeście, że Ula jest zdrowa i nie złapała żadnej choroby. Marek jest dla niej najważniejszy i nie wybaczyłaby sobie, gdyby go zaraziła. Zaczyna o ich związku myśleć coraz poważniej i to również o jego fizycznym aspekcie. Ich zbliżenie będzie kolejnym ważnym krokiem w jej życiu 'po' Niemczech. dziękuję Ci za tą część. Pozdrawiam serdecznie :) |
| Kasia (gość) 2013.05.19 20:45 |
| No, no notka niczego sobie . Nareszcie dorwali tą Kropacz, mam nadzieję że Bartuś też niedługo wyląduje w więzieniu i to na bardzooooooooo długo ;D Pozdrawiam i czekam na kolejną część. ;) |
| MalgorzataSz1 2013.05.19 21:03 |
| Amicus Już w następnym rozdziale nastąpi to najistotniejsze wydarzenie, czyli Dąbrowski zostanie złapany. Z uwagi na drastyczność wszystkich czynów jakich się dopuścił i on i Kropacz, sprawa sądowa odbędzie się szybko a oni dostaną wyroki adekwatne do tego, czego się dopuścili. Masz rację. Ula coraz częściej myśli o związku jej i Marka. Ma świadomość, że nastąpi moment, że same pocałunki nie wystarczą a ostatnią rzeczą jakiej by chciała, to zarazić go jakąś chorobą. Wie, że aby związek mógł przejść na kolejny poziom musi mieć pewność, że jest absolutnie zdrowa. Ich spełnienie nastąpi w ostatniej części i mam nadzieję, że trochę was wzruszy. Kasiu Z pewnością nie pozwolę, żeby Bartkowi się upiekło. zbyt dużo zła wyrządził nie tylko Uli, ale i innym kobietom. Zostanie ukarany za każdą z nich i na pewno kara będzie bardzo surowa. Ja wyglądam kolejnego rozdziału u Ciebie. mam nadzieję, że dodasz wkrótce. Pozdrawiam Was dziewczynki i bardzo dziękuję, że zajrzałyście. :) |
| Natalia (gość) 2013.05.19 22:13 |
| Przyznam, że przez moment myślałam, że Ula będzie w ciąży. I to w dodatku z tym całym Dąbrowskim, no ale skoro wszystko jest okej, to pewnie potomstwo będzie już z Markiem 9 oj, Wy, Kobietki i te szczęśliwe zakończenia ;) ). Ciekawe czy ta cała Kropacz jest aż tak głupia, że przyszła do FD czy po prostu nie miała wyjścia, ponieważ jest pod wpływem Bartka. Ciekawi mnie dalszy ciąg wydarzeń. Tak sobie siedzę i myślę, że strasznie ciężko funkcjonuje się w takiej relacji, w jakiej obecnie znajduje się Marek z Ulą. Z jednej strony ona nie wie, kiedy będzie mogła zacząć normalnie żyć, a z drugiej, on całe życie będzie musiał ważyć słowa i czyny... no, ale cóż. Czas pokaże. Z niecierpliwością czekam na przysłowiowy cedek. Myślę, że dzisiaj coś pojawi się u mnie, więc z góry zapraszam :) Buźka! |
| MalgorzataSz1 2013.05.20 09:57 |
| Natalio Znasz mnie już trochę i wiesz, że raczej nie dopuściłabym do tego, by Ula była w ciąży z Dąbrowskim. To byłoby ohydne. W swoim pamiętniku napisała, że dostawała od Helgi pigułki antykoncepcyjne, żeby w tą ciążę nie zajść i to może dlatego one uchroniły ją przed tym. Kropacz nie miała pojęcia, że Marek zna Dabrowskiego z przeszłości. Bartek powiedział jej tylko tyle ile chciał a mianowicie, że Ula kiedyś pracowała w F&D i być może tam wróciła. To dlatego obecność Kropacz w firmie. Gdyby posiadała pełną wiedzę z pewnością nie pchałaby się tam. Masz rację, że relacje Marka i Uli są dość trudne. Myślę, że ze świecą szukać faceta, który podjąłby się takiego trudu, by wyprowadzić z traumy ukochaną osobę. Najczęściej mężczyźni są dość leniwi i unikają problemów. Z pewnością taki facet musiałby bardzo, bardzo kochać kobietę, bo przecież to miłość stała się motorem napędowym działań Marka. On musiał się uzbroić w ogromne pokłady cierpliwości. spokoju, czułości i troski, by wraz z nią przejść tą trudną drogę. Dla ludzi, którzy się kochają i obdarzają szacunkiem nie jest wcale trudno utrzymać poprawne relacje. W takiej sytuacji nie trzeba ciągle uważać na to co się robi i mówi, bo to wynika ze wzajemnego stosunku i poprawnego odnoszenia się do siebie. Marek bardzo kocha Ulę i z pewnością nie byłby w stanie ubliżyć jej lub zrobić coś, co miałoby ją zranić, ponieważ ma świadomość, że ona już dość przeszła w życiu i z całą pewnością zasługuję na dobre traktowanie. Wielkie dzięki, że zajrzałaś i skomentowałaś. Pozdrawiam. :) |
| Abstrakt (gość) 2013.05.20 17:55 |
| przeklejam post spod VIIki Abstrakt (gość) 2013-05-19 Dobry wieczór Małgosiu :-) przejmujący rozdział VI i ogromny akt desperacji. Jednak szczęśliwie zakończony. Udało się wyrwać oprawcy. Ciekawe dlaczego Bartek zniknął? Czy czuje pismo nosem, czy ktoś inny go ściga? Jaki to musi być parszywy interes..... Straszne. Cudem okazała się obecność Marka i niefortunny wypadek, dzięki któremu wszytko zaczęło się odwracać.... Długa droga przed Ulą.... Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak można "wrócić" po czymś takim do normalnego życia... Nawet pomimo obecności ukochanej osoby, która będzie super wspierać, będzie cierpliwa, odporna na ciosy i odtrącenia.... Marek jest na początku drogi, ale to co mi się w nim podoba to, że jest taki proaktywny i z głową załatwia sprawę ujęcia oprawcy. Pamiętnik okazał się wybawieniem. Jestem bardzo ciekawa co nastąpi dalej.... Pozdrawiam Cię Małgosiu serdecznie :-) |
| MalgorzataSz1 2013.05.20 18:32 |
| Abstrakt Założyłam, że Bartek prowadził ciemne i szemrane interesy nie tylko w Berlinie, ale i w Hamburgu. Kierował przecież siatką przestępczą zajmującą się nie tylko porywaniem kobiet do domów publicznych, ale i dilerką narkotyków. Nie mógł dopilnować interesu siedząc wyłącznie w jednym mieście. Dopóki nie wróci więc z Hamburga, lub dopóki jego kolesie nie wytrzeźwieją, nie będzie miał pojęcia, że Ula zniknęła. Kiedy jednak znalazła się w Polsce, on już dobrze był zorientowany, że uciekła razem z Helgą. Od tego momentu będzie starał się ustalić miejsce jej pobytu. Jest mściwy i nie odpuszcza. Żeby nie budzić podejrzeń w stosunku do swojej osoby wysyła Ulkę Kropacz. To kobieta, która łże bez mrugnięcia okiem, a Dąbrowski jej ufa i wierzy, że kolejny raz uda jej się ściągnąć Ulę do Niemiec. Kobiety po tak ciężkich przejściach są właściwie obarczone traumą już na zawsze, choć starają się żyć normalnie. Myślę jednak, że już do końca życia będą nosić w sobie ten potworny lęk przed takimi ludźmi jak Bartek. Ula stara się zapomnieć ze wszystkich sił i dzięki Markowi powoli jej się to udaje. To dzięki temu, że on bezustannie odwraca jej uwagę i stara się ją zaabsorbować czymś innym, przyjemniejszym. Nie daje jej czasu na rozpamiętywanie tych dramatycznych momentów i dzięki temu oboje osiągają postępy. W ostatnim rozdziale Ula powie Markowi, że uleczył jej ciało i duszę. Tak napisałam, ale czy tak rzeczywiście jest? Człowiek ma pamięć jak mamut, przynajmniej dopóki się nie zestarzeje i o takich potwornościach trudno jest zapomnieć tym bardziej, że przecież Ula nosi namacalne ślady przemocy na swoim ciele i choćby nie chciała, to i tak będzie pamiętać. Bardzo Ci dziękuję Abstrakt za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :) |
| Aniula (gość) 2013.05.20 18:56 |
| Wiem, że wcześniej nie komentowałam tego opowiadania, ale bardzo mi się spodobało. Chyba tylko ty potrafisz opisać coś takiego. Cieszy mnie to, że jest możliwie coraz bliżej aresztowania Dąbrowskiego, bo tacy ludzie nie powinni być na wolności. Czekam z niecierliwością na kolejną część. Pozdrawiam, Ania. |
| MalgorzataSz1 2013.05.20 19:24 |
| Aniu Wierz mi, że każda z nas piszących mogłaby coś takiego napisać. Różnica jest tylko taka, że to ja pierwsza miałam szczęście wpaść na taki pomysł opowiadania. Wujek "google" jest hojny i sypie informacjami jak z rękawa. Nawet jeśli czegoś nie wiem lub nie jestem pewna on zawsze pomoże. Cieszę się, że czytasz to opowiadanie. Ono jest mało romantyczne i chyba nie za bardzo przesłodzone. Raczej poważne i chmurne, ale temat uznałam za tak ważny, że miałabym wyrzuty sumienia wobec siebie gdybym go nie poruszyła. Wielkie dzięki, że zajrzałaś i zostawiłaś wpis. Przesyłam buziaki. Ps. A kiedy u Ciebie nowy rozdział? |
| orchid94 (gość) 2013.05.21 09:14 |
| Hej :) Małgosiu zapraszam do mnie na nową notkę, pojawiła się kolejna część opowiadania. Jestem już po maturze i nadrabiam zaległości także niedługo możesz się spodziewać komentarza ode mnie :) Pozdrawiam serdecznie :) |
| Dziuba (gość) 2013.05.22 14:08 |
| Witam! Dawno mnie tutaj nie było, więc miałam trochę do nadrobienia. Bardzo Cię podziwiam Małgosiu, że poruszyłaś po raz kolejny tak istotny temat. Robisz naprawde to wspaniale. Mam nadzieję,że całość zakończy się jednak dobrze. Przepraszam ,że ostatnio mnie tu nie było ale jakoś nie mam głowy do niczego. Moje życie jest w rozsypce przez nękające mnie kłopoty. Straciałam pracę i nie potrafię znależć nowej i chyba po mału mam z tego powodu jakąś depresje. Sorry za takie zwierzenia ale jakos mi tak lżej .Poza tym ostatnio byłam troche zafascynowana serialem PA i troche mi przykro z takiego obrotu sprawy jakie tam miało miejsce i że tak długo trzeba czekać na nowy sezon. wiadomo serial serialem a zycie zyciem. Jak pisałam moje póki co jest do bani i potrzebuje czegoś takiego wesołego co podniesie mnie na duchu i sprawi ,że odzyskam wiarę w siebie i nadzieje ,że będzie dobrze. Chyba więc zaczne czytać Twoje opowiadania od samego początku po bardzo pilnie potrzebuje czegos pozytywnego. Nie znaczy to jednak ,że nie podoba mi się to opowiadanie. Jest naprawdę wspaniałe i porusza temat z zycia wzięty i jakże realny. Naprawde podziwiam Cię za to. Życzę Ci wielu nowych pomysłów i dużo twórczej weny! Pozdrawiam |
| MalgorzataSz1 2013.05.22 15:39 |
| Dziuba. Rzeczywiście dawno się nie odzywałaś. Myślałam, że odpoczywasz gdzieś na urlopie, a Ty masz takie przygnębiające wieści. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Głowa do góry. Ja miałam dwukrotnie kontakt z Urzędem Pracy, bo dwukrotnie padły firmy, w których pracowałam. Nie załamuj się, tylko konsekwentnie szukaj. Jestem pewna, że w końcu coś znajdziesz. Upór i determinacja muszą być nagrodzone. Pamiętam, że ja z wyższym wykształceniem technicznym pracowałam przez rok w kiosku Ruchu u faceta, który był totalnym, prymitywnym, wiecznie niezadowolonym bucem z podstawowym wykształceniem. Prawdziwy burak. Wytrzymałam rok, by przynieść do domu jakiekolwiek pieniądze. Ale przez ten czas rozsyłałam CV i w końcu udało się. Tobie też się uda, jestem tego pewna. To miłe, co piszesz o moich opowiadaniach i jeżeli one podbudowują Cię na duchu to czytaj jak najwięcej. Mnie bardzo to cieszy, że ktoś może się poczuć lepiej po ich przeczytaniu. To opowiadanie, choć zaczęło się tragicznie również będzie miało swój szczęśliwy finał i to już niedługo, bo zostały do końca jeszcze dwa rozdziały. Bardzo Ci dziękuję, że jednak wróciłaś na mój blog i serdecznie pozdrawiam. PS. Jak będziesz chciała pogadać, to podaję mail. goniasz2@interia.pl Ja chętnie Cię wysłucham a raczej przeczytam i być może coś doradzę w miarę swoich skromnych możliwości. To tylko propozycja, której nie musisz przyjąć, bo jest niezobowiązująca. |
| Marcysia (gość) 2013.05.22 19:44 |
| Małgosiu, całe szczęście, że Kropaczówna została złapana. Lepiej późno, niż wcale. Dobrze, że niemiecka policja znalazła ten budynek, w którym przetrzymywane były kobiety. Szkoda jedynie, że od razu nie złapano Dąbrowszczaka, bo myśle, że wtedy Ula byłaby jeszcze bardziej spokojna, że nic jej już nie grozi, bo człowiek, który zamienił jej życie w piekło został zatrzymany. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że nie wpędziłaś Ulki w żadną chorobę, bo inaczej zrobiłabyś z jej życia jeszcze większy horror. Czekam na kolejną częsć ;) Pozdrawiam. |
| MalgorzataSz1 2013.05.22 20:08 |
| Marcysiu. Co się odwlecze, to nie uciecze, jak mawiają najstarsi górale. Dąbrowskiego dopadną i to już w następnym rozdziale. Również w następnym zacznie się rozprawa sądowa. Materiału dowodowego jest tak dużo, że proces będzie pokazowy i zapadną surowe wyroki. Po nich Ula wreszcie odetchnie i odważniej spojrzy w przyszłość. Fajnie, że się odezwałaś. Chyba i Ty masz jakieś egzaminy. Teraz większość coś zdaje, jak nie maturę to sesję letnią. Bardzo Ci dziękuję za komentarz i pozdrawiam cieplutko. :) |
| Marcysia (gość) 2013.05.22 20:32 |
| Małgosiu, ja już po egzaminach, teraz czekam na wyniki, ale aktualnie trwa rekrutacja do liceum, więc wprowadzam informację do systemu elektronicznego, latam z podaniami - urwanie głowy. A tak w ogóle, to podobno po egzaminie miałam mieć luz - obiecanki-cacanki, a głupiemu stówa, jakby to powiedziała Viola. Męczą jeszcze więcej :/ Przez to nie mogę skonczyc kolejnej części opowiadania. Mam nadzieje, że zrobię to w ten weekend. :) |
| MalgorzataSz1 2013.05.22 21:39 |
| Marcysiu. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Przed Tobą jeszcze wiele egzaminów, więc taka zaprawa dobrze Ci zrobi. Przyniesie nowe doświadczenia i wiedzę, gdzie, co załatwiać. Ja na rozdział cierpliwie poczekam aż Twoja latanina się skończy i już z czystym sumieniem będziesz mogła powiedzieć, że masz wakacje. Buziaki. :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz