24 listopad 2013 |
ROZDZIAŁ 2
Stukot wysokich obcasów oderwał Olszańskiego od komputera. Wiedział do kogo należą i zanim ujrzał ich właścicielkę, wziął głęboki oddech. Energicznie otworzyła drzwi i stanęła w nich. Bez bawienia się w jakiekolwiek konwenanse wypluła z siebie. - Nooo..., to gdzie on jest? - Kto? – Udawał głupka. - Twój najlepszy przyjaciel a mój mąż i nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię. Nie wmawiaj mi też, że nie masz pojęcia, gdzie od wczoraj przebywa. Przybrał na twarz poważną minę, bo wiedział, że jeśli tego nie zrobi wybuchnie szaleńczym śmiechem. - Zgubiłaś męża? A to dopiero nowina... - Nie bądź bezczelny! – Zagotowała się. – Masz mi natychmiast powiedzieć, gdzie on jest! - A co to ja jestem? Twój niewolnik? Nawet gdybym wiedział, to nic bym ci nie powiedział. Skoro jesteś taką kochającą żoną, to pilnuj go sobie. Najwyraźniej miał już ciebie dość i zwiał. – Nie mógł się powstrzymać od odrobiny uszczypliwości. - Nie bądź chamem! - A ty naiwną idiotką! Pojechał do szwalni przecież! Już dwa tygodnie temu umawiał się z ich dyrektorami! Nie powiedział ci? To doprawdy dziwne, że nie uprzedza o takich istotnych rzeczach swojej ukochanej małżonki. Widocznie nie uznał tej informacji za dość ważną. Ledwie się hamowała. Gdyby nie bliskość innych pracowników, była gotowa rzucić się na Olszańskiego i wydrapać mu te śmiejące się pogardliwie oczy. – Chcesz adres? Wiem, gdzie się zatrzymał. W każdej chwili możesz do niego dołączyć, bo niechybnie zdążył już zatęsknić za twoim towarzystwem. – Podniosła dumnie głowę. - Mam to gdzieś, a ty uważaj, żebyś nie wyleciał stąd szybciej niż myślisz. - Na szczęście to nie ty o tym decydujesz i chwała Bogu, bo przy twoich rządach w krótkim czasie zostałabyś sama w tym budynku. Nooo... i może jeszcze twój brat, o ile wcześniej nie naraziłby ci się czymś. A teraz zamknij drzwi z drugiej strony jeśli łaska. Mam robotę do wykonania. Wyszła z wielkim hukiem zatrzaskując je za sobą. Jeszcze pożałuje ten burak bezczelności z jaką ją potraktował. Wprost od Olszańskiego powędrowała szybkim krokiem do Marka sekretariatu. Zapyta jeszcze Brzydulę. Ona na pewno wie, gdzie jest Marek. Nie przywitawszy się nawet rzuciła ostro. - Ty, słuchaj no, gdzie jest prezes? Ula podniosła oczy znad klawiatury i rozejrzała się dokoła. W końcu spojrzała na Febo. - Ty, to znaczy kto? Jeśli o mnie pani chodzi to przypomnę, że nazywam się Urszula Cieplak i nie kojarzę, żebyśmy kiedykolwiek mówiły sobie po imieniu. Dla pani więc jestem panią Cieplak. Prezesa nie ma i nie będzie przez kilka najbliższych dni. Pojechał służbowo do szwalni i aż dziwne, że pani o tym nie wie. - Nie twoja sprawa! - Nie pani sprawa jak już. A teraz pozwoli pani, że wrócę do swoich obowiązków, bo w przeciwieństwie do pani mam ich całkiem sporo. - Natychmiast masz mi dać klucz do pokoju Marka! – Zażądała. Ula pokręciła głową. - Bardzo mi przykro, ale dostałam wyraźne polecenie od prezesa, żeby nikomu go nie udostępniać. Bez wyjątku. Wybaczy więc pani, ale on nadal jest moim szefem, a ja trzymam się ściśle tego, co mi polecił. - Jeszcze tego pożałujesz. Zobaczysz – wysyczała. Cieplakówna uśmiechnęła się szeroko pokazując w całej swojej krasie aparat ortodontyczny. - Już nie mogę się doczekać – powiedziała cicho. – Lepiej niech pani nie traci czasu na jałowe gadanie i zacznie działać. Jej furia sięgała zenitu. Ledwie nad sobą panowała. Ten śmieć nie czuł przed nią żadnego respektu i jeszcze w dodatku uśmiechał się do niej bezczelnie. Bez słowa obróciła się na pięcie i opuściła gabinet. Violetta siedziała jak skamieniała i wbijała wzrok w Ulę. - Jeżu malusieńki Ulka, czy ty wiesz z kim zadarłaś? Teraz ona przemieli cię jak surowy boczek i zwolni jak nic. - Na pewno mnie nie zwolni. To nie ona jest tu prezesem tylko Marek i to on ma najwięcej do powiedzenia w tej kwestii. To głównie dlatego prosiłam, żebyś się zastanowiła po czyjej jesteś stronie, bo mam wrażenie, że jednak nie po tej właściwej. Gdyby ciebie chcieli zwolnić ona nie kiwnęłaby palcem w twojej sprawie. Możesz mi wierzyć. To największa egoistka jaką nosi ziemia. Violetta pokiwała głową. - Chyba masz rację Ula. - Na pewno mam. O siedemnastej spakowała torbę i założyła płaszcz. Przy windach spotkała się z Sebastianem i opowiedziała mu szeptem o rozmowie z Pauliną. - Ja miałem podobną. Jest wściekła jak osa. Słyszałaś co zrobiła u Pshemko? – Ula pokręciła przecząco głową. – Dorwała Klaudię Nowicką i zarzuciła jej, że nadal spotyka się z Markiem. Nic bardziej bzdurnego, bo od kiedy się ożenił nie spotyka się z nikim na boku. Wiesz o tym przecież. Niestety Paulina nie dała wiary jej słowom. Rzuciła się na nią i wyrwała jej z głowy płat skóry razem z włosami. Niemal ją oskalpowała. Nowicka na pewno tak tego nie zostawi. Odgrażała się, że pójdzie z tym do sądu. Po całym incydencie pojechała do szpitala razem z Domi, która była świadkiem. Pewnie zrobią obdukcję i zdjęcia. Będzie mieć przynajmniej dowód. Tym razem panna Febo mocno przegięła i jeśli Klaudia będzie konsekwentna, nie ujdzie jej to płazem. Zjechali na parter. Najpierw pojechali na Ursynów. Tam w szkole przy Koncertowej prowadzono zapisy na kurs samoobrony. Sebastian sprawdził najpierw w internecie, żeby nie błądzić. Zapisali się oboje i zapisali też Marka. Mieli zacząć za dwa tygodnie. Akurat wystarczą, żeby Marek wydobrzał. Bez przeszkód dotarli do szpitala. Tam opowiedzieli mu wszystko. Ula zdając relację ze spotkania z Pauliną dygotała na całym ciele. - Jeszcze do teraz nie mogę się uspokoić i dziwię się skąd znalazłam tyle odwagi, żeby się jej sprzeciwić. To naprawdę nie było miłe, a ona jest nieobliczalna. Niech Sebastian ci opowie, co zrobiła Klaudii. Jeszcze długo nie wyjdzie na wybieg chyba, że założą jej jakąś perukę. Był bardzo zaskoczony tym, co opowiedział Sebastian. Nie przypuszczał, że zdolna jest do przemocy wobec innych. Na nim wyżywała się bez żadnych zahamowań i skrupułów, ale żeby na innych? - Ona przesadziła Marek i to grubo. Klaudia nie zostawi tej sprawy i pójdzie do sądu. Przez to co zrobiła Paulina, straci sporo pieniędzy, bo nie będzie brać udziału w pokazach. Na pewno wniesie o odszkodowanie. - I bardzo dobrze – wtrąciła się Ula. – Może to trochę utemperuje tę włoską Harpię. – Spojrzała na Marka i skurczyła się w sobie. – Przepraszam, ale tak właśnie o niej teraz myślę. - Nie przepraszaj, bo to chyba trafne porównanie. – Marek uśmiechnął się do niej. - Mamy dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę – Olszański wyjął z teczki plik folderów. – Zapisaliśmy cię na kurs samoobrony. My też się zapisaliśmy. Zaczynamy za dwa tygodnie. Nie wymigasz się przyjacielu. Marek popatrzył na niego kpiąco. - To nie jest dobry pomysł Seba. Przed kim mam się bronić? Przed bandziorami? - Nie Marek – Ula pokręciła głową. – Masz się obronić przed własną żoną. I nie chodzi tu o to, żebyś teraz ty zaczął ją okładać przy każdej okazji. I tak byś tego nie zrobił, bo nie wychowano cię na damskiego boksera. Chodzi o to, żebyś mógł się przed nią skutecznie obronić nie robiąc jej krzywdy. Oni tego tam właśnie uczą. Poza tym pomyśleliśmy o jeszcze jednej rzeczy. Pomyśleliśmy o monitoringu u ciebie w domu. Chodzi głównie o salon i kuchnię, bo tam najczęściej odbywają się wasze kłótnie. Koniecznie trzeba je nagrać. Mamy już grubą teczkę twoich obdukcji, ale potrzebujemy naprawdę mocnych dowodów. Czytałam, że te wspaniałe żony, które katują swoich mężów, zdolne są do odwrócenia tej sytuacji i składania doniesień na policji, że to one były maltretowane. Koniecznie trzeba cię przed tym zabezpieczyć. Wobec nagrania video nie będzie miała argumentów. - Pomyśl o tym, dobrze? – Sebastian wstał z krzesła. – Mam klucze do twojego domu i jestem w stanie załatwić to dyskretnie podczas nieobecności w nim Pauliny. - Pomyślę bracie…, pomyślę. A tu Ula kolejna obdukcja do kolekcji. Proszę. - Jest ich już tak dużo, że będę chyba musiała założyć kolejną teczkę. Wyobrażasz sobie, gdyby ona leżała u ciebie w domu, a Paulina by ją znalazła? Nawet boję się pomyśleć, jak mogłaby na nią zareagować. – Marek pokiwał głową. -Na całe szczęście jest u ciebie. Bezpieczna. - Wiesz już, kiedy cię wypuszczą? - Wiem Seba. W piątek. - W takim razie przyjedziemy po ciebie. Daj tylko znać, o której. Będziemy się zbierać. Ulkę trzeba zawieźć do domu, żeby nie szwendała się w Rysiowie po nocy. – Roześmiali się. Pakował ciuchy do reklamówki. Za chwilę mieli się stawić jego niezawodni przyjaciele. Nie chciał, żeby musieli czekać. Przed momentem znajoma już pielęgniarka przyniosła mu wypis. - Proszę panie Marku i mam nadzieję, że to już ostatnia pana wizyta na naszym oddziale. – Uśmiechnął się do niej szeroko, a na jego policzkach pooranych jeszcze paznokciami Pauliny wykwitły dwa słodkie dołeczki. - I ja mam taką nadzieję pani Haniu. Mimo to mówię do widzenia. Opuścił salę, w której leżał i usiadł na korytarzu. Po chwili usłyszał szybkie kroki i zobaczył Sebastiana i Ulę śpiesznie idących jego środkiem. - I jak? – Spytała Ula. – Wszystko dobrze? - Dobrze, a co w firmie? Dała wam spokój? - Dała. Nie pokazała się już więcej. Za to ja pokazałem się w waszym domu wraz z kumplem, który zamontował kamerki w dyskretnych miejscach. Ona nawet nie zauważy. Tobie też nie powiem gdzie są. Lepiej żebyś nie wiedział. To gdzie chcesz jechać? - No chyba do domu. Nie pokażę się z taką gębą rodzicom. Zaraz zaczęliby zadawać niewygodne pytania. Najpierw jednak zapraszam was na obiad. Mój samochód stoi na parkingu. Pojedziecie za mną. Dotarli na Stare Miasto do jednej z elegantszych restauracji La Rotisserie. Ula była bardzo skrępowana. - Marek, ja tam nie wchodzę. Spójrz jak jestem ubrana. Za sam wygląd wyrzucą mnie z knajpy. – Objął ją ramieniem. - Nie przesadzaj Ula. Nie jest tak źle. Od kiedy zaczęłaś przejmować się wyglądem? No chodź. Nie marudź, bo jedzenie jest tu znakomite. Rzeczywiście takie było istotnie i bardzo, bardzo drogie. Marek jednak nie oszczędzał na nich. W jego niewesołym życiu ta dwójka była dla niego najważniejsza. Nigdy nie zawiódł się na nich, bo zawsze stali za nim murem, pomagali mu i po prostu byli na każde jego zawołanie. Sebastian stanowił jego podporę od lat, bo znali się już od czasu szkoły średniej, a potem razem studiowali. Ula dołączyła do nich jakieś dwa i pół roku temu. Już nie wyobrażał sobie, że mogłoby jej nie być. W jakiś sposób imponowała i jemu i Sebie. Podziwiali ją za jej umiejętności, logiczne podejście do wszystkiego i profesjonalizm. Podziwiali ją też za jej niezwykłe przymioty charakteru. Była najlepszą osobą na świecie. Dobrą, współczującą, do bólu szczerą i przy tym niezwykle skromną. Marek zawsze traktował ją jak kogoś wyjątkowego. Otaczał opieką i bronił przed Pauliną. Szczególnie ataki tej ostatniej odbierała bardzo źle. Często płakała, bo jej wielka wrażliwość nie pozwalała reagować inaczej. Dopiero ostatnio nauczyła się trochę przed nią bronić. Uwielbiał ją i zawsze myślał o niej ciepło. Pamiętał jej początki w firmie. Była taka nieporadna i ciągle narażała się na śmieszność. Kpiono z jej wielkich, niemodnych okularów i z tego szpecącego twarz aparatu na zębach. Kpiono z jej biednych ubrań. Teraz ubierała się już znacznie lepiej i z większym wyczuciem. Okulary i aparat pozostały i nadal nie dodawały jej uroku. On i Sebastian też początkowo stroili sobie z niej żarty. Szybko jednak docenili ją i nawet nie wiedzieć kiedy, stała się przyjaciółką ich obu. Polubili ją i zawsze traktowali jak młodszą siostrę. Pamiętał jak wręczał jej zaproszenie na ślub jego i Pauliny. Jego przyszła żona była z tego bardzo niezadowolona i głośno to niezadowolenie wyrażała bojąc się, że Brzydula zepsuje całą uroczystość. Bronił jej wtedy jak lew i nawet zagroził, że jeśli Ula nie pojawi się na ślubie, jego też na nim nie będzie. Wtedy skapitulowała. Ula nie przyniosła wstydu, bo załatwił jej przepiękną sukienkę i buty projektu samego mistrza Pshemko. Popłakała się kiedy wręczał jej te rzeczy wraz z zaproszeniem i długo nie mogła się uspokoić. Pocieszał ją nieporadnie obejmując ramieniem. - Ula ty musisz być na tym ślubie. Nie wyobrażam sobie, że mogło by być inaczej. Jesteś moją przyjaciółką i jedną z najważniejszych dla mnie osób. Nie wiedział, że ona płacze nie tylko ze wzruszenia. Do dzisiaj o tym nie wie. Nie ma pojęcia, że ona pokochała go od samego początku jak tylko pojawiła się w firmie, a on stanął na jej drodze. Jej serce zabiło wtedy mocniej i tak bije do tej pory. Wiedziała, że niedługo się żeni. Poznała Paulinę, która bardzo zniechęciła ją do siebie. Nie rozumiała Marka i jego uczuć do tej wyniosłej, dumnej kobiety, która traktowała go czasem gorzej niż psa. Postanowiła być zawsze pod ręką. Zawsze wtedy, gdy będzie jej potrzebował. To stanowiło namiastkę, która musiała jej wystarczyć. Potem dowiedziała się o przemocy jaką stosuje wobec Marka Paulina. Nie wyobrażała sobie nawet takiej sytuacji, a on znosił to od ponad dwóch lat i nawet nie miał siły, by to przerwać. Weszli do środka i zajęli stolik. Bezszelestnie podszedł do nich kelner i wręczył im menu. Zamówił dla siebie i Seby homara, a dla Uli polędwiczki cielęce, smaczne i delikatne. Pamiętał, że jest uczulona na ryby i owoce morza i nie mogła zjeść tego co oni. Kiedy postawiono przed nimi talerze i pochylili się nad nimi odezwał się Olszański. - I co teraz Marek? Ona chodzi wściekła przez cały tydzień. Jest nabuzowana jak bura suka w rui. Boję się, że wrócisz do domu, a ona znowu coś ci zrobi. – Marek przetarł czoło. - Postaram się do tego nie dopuścić. Pokażę ten opatrunek na głowie i ślady na twarzy. Może wreszcie coś do niej dotrze? - Na to za bardzo bym nie liczyła – Ula popatrzyła mu z troską w twarz. – Przecież nie pierwszy raz jesteś w takim stanie. Pewnie uspokoiłaby się dopiero wtedy, gdybyś leżał martwy u jej stóp. Nie odpuścimy ci Marek tego kursu. Zaciągniemy cię tam siłą, jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie chcemy dożyć chwili, że zakatowałaby cię na śmierć, a ty nie broniłbyś się tylko dlatego, że ona jest kobietą a ich się nie bije. Czas zweryfikować to myślenie. Martwimy się o ciebie bardzo. – Spuścił głowę i szepnął. - Wiem Ula… wiem…, będę przynajmniej próbował coś z tym zrobić. Obiecuję. Zatrzymał się przed bramą swojego domu i zanim wjechał na podjazd wziął głęboki oddech. Pojęcia nie miał, czego może się spodziewać po swojej żonie. Była nieobliczalna i kompletnie nieprzewidywalna. Nacisnął przycisk pilota, który uruchomił drzwi od garażu. Wolno wjechał przez nie. Wysiadł i zamknął samochód. Kolejny raz głęboko odetchnął i wszedł wewnętrznym wejściem do domu. Nie zastał jej w salonie. Usłyszał za to szum wody dochodzący z łazienki. Brała kąpiel. Rozebrał się z kurtki i przeszedł do kuchni zaparzyć sobie kawy. Włączył express i zapatrzył się w widok za oknem. Myślami wrócił do rozmowy z przyjaciółmi w restauracji. Martwili się o niego już nie pierwszy raz. Bali się o jego bezpieczeństwo. Postanowił przejść ten kurs. To zaledwie trzy miesiące i na pewno nauczą go jak bronić się przed atakami Pauliny. Nie będzie przecież chodził tam sam. Uśmiechnął się. Życie przez ostatnie lata nie rozpieszczało go. Nie było bogate w nic, czym mógłby się pochwalić. I choć nie miał szczęścia do kobiety, z którą je dzielił, to wdzięczny był stwórcy za tę dwójkę. On dla nich też był gotowy zrobić absolutnie wszystko. Pech tylko sprawił, że to on ciągle potrzebował ich pomocy. Z nadzieją pomyślał, że może kiedyś się to zmieni. |
l (gość) 2013.11.24 11:04 |
Cezesc super, bardzo mi sie podobala. Nie mam czasu na dluzszy kometarz, napisze cos wieczorem lub jutro. . |
lectrice (gość) 2013.11.24 11:08 |
Perwsze slowo to "czesc", z pospiechu pisze jak potluczona...(a to nie mnie pobili....), znalazlam jeden prakujacy przecinek przed "a"...hi hi , ale o tym potem. |
MalgorzataSz1 2013.11.24 11:20 |
Lectrice Nie morduj mnie już tymi przecinkami, bo śniły mi się całą noc. W dodatku w wielkim stresie dokonywałam korekty rozdziału. Przecinki przed a postawione są tam, gdzie powinny. Tam gdzie nie powinny, nie ma ich. Nie zawsze przecież stawia się je przed a. Zaczynam mieć nerwicę natręctw. :) |
miki (gość) 2013.11.24 15:53 |
Nie rozumiem postępowania Marka,jego związek z Pauliną to jakiś koszmar,co sprawia że Marek dalej to ciągnie,chyba nie miłość,poczucie obowiązku,przywiązanie.Nie bardzo to rozumiem.Rozumiała bym gdyby mieli dzieci,ale nie mają .Paulinę należy leczyć bo takie zachowanie nie jest normalne.Dobrze że Marek ma przyjaciół bo gdyby z tym wszystkim został sam źle to by mogło się skończyć. |
Natalia (gość) 2013.11.24 16:30 |
Hej Gosiu! Chwilę mnie tutaj nie było, a tyle zmian! Przede wszystkim super zakończenie poprzedniego opowiadania! Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem! WOW. Co do tego. Jak na razie mam mieszane uczucia. Rozumiem, że przemoc domowa dotyka zarówno kobiety jak i mężczyzn, jednak dla mnie facet nieradzący sobie z żonką, to przysłowiowa "ciapa". jednak daję szansę i z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg :)) Pozdrawiam |
ADRIANCREVAN 2013.11.24 18:04 |
wróciłam dopiero do domu ze szkoły :-) na prędce kolejna część , reszta - jak sie ograne na razie |
ADRIANCREVAN (gość) 2013.11.24 18:19 |
TA Paulina to jakaś psychopatka ! Ma w sobie wiecej testosteronu niż nie jeden facet ! troszkę mi żal Marka :-) zaczynam go rozumieć :-) dobrze że ma kogoś kto go wspiera ! poruszyłaś bardzo ciekawy temat przemocy ale wobec mężczyzn , temat opowiadania jest tu jak najbardziej trafiony ! ciekawe dlaczego o przemocy wobec kobiet tyle się trąbi a o facetach niewiele ? retoryczne - oczywiscie mam małe pytanko , czy te opowiadania mają jakąś spójnośc fabuły ? lub tylko tych samych bohaterów ? bo nie wiem czy czytać od poczatku , czy na wyrywki kolejen opowiadania , pozdrawiam Cię kochana Ania |
imponssible (gość) 2013.11.24 18:26 |
Nie rozumiem w tym opowiadaniu postępowania zarówno Pauliny jak i Marka. Dlaczego ona go bije ? Ma to czego chciała. A Marek ? Nie pojmuję tego wszystkiego. |
MalgorzataSz1 2013.11.24 18:30 |
Miki Większość z nas nie rozumie postępowania osób, a raczej mężczyzn takich jak Marek w tym opowiadaniu, a jednak to wcale nie taka rzadkość i można wymieniać różne powody, dla których taki związek trwa. Marek nie kocha Pauliny i coraz mocniej będzie się w tym upewniał. Nie mam zamiaru tłumaczyć tutaj tych powodów, że nadal oboje mordują się w tym zakłamanym, obłudnym układzie. Najrozsądniej byłoby odejść, ale póki co niewiele tu rozsądku. A dlaczego kobiety całymi latami znoszą brutalność swoich mężów? To przecież identyczna sytuacja tylko w drugą stronę. Miłość ofiary do kata? Już wiemy, że w przypadku Marka tej miłości nie ma, ale są inne czynniki, które na teraz nie pozwalają mu podjąć jakiejś konkretnej decyzji. Natalia Ty masz mieszane uczucia? Przecież lubisz jak coś dzieje się tak bardzo skrajnego od przyjętych standardów. Facet, który nie radzi sobie z żoną jest czasami "ciapą", a czasami człowiekiem o dobrym , wrażliwym sercu, totalnym pacyfistą nie znoszącym kłótni, przepychanek i bicia. Człowiekiem kompletnie pozbawionym agresji i nawet jeśli doświadcza bicia, ciągle ma nadzieję, że ta druga strona wreszcie wyhamuje i zrozumie, że go krzywdzi. Jak w takim razie nazwać kobietę, która nie radzi sobie ze swoim "mężusiem", bo ten każdego dnia okłada ją po gębie i nie tylko? Też ciapą? Chyba jednak to słowo nie bardzo mi tu pasuje, bo spłyca cały problem. Dziewczyny Wielkie dzięki za komentarze. Cieszę się, że temat wzbudził tyle wątpliwości i odczuć trudnych do określenia. Serdecznie obie pozdrawiam. :) |
ADRIANCREVAN 2013.11.24 18:40 |
chyba się nie gniewasz że nazwałam Pauline psychopatką ? :-) Ula - to złote serduszko , szkoda tylko że tacy ludzie zawsze dostają po łapach , kiedy wyciagają do innych ręce |
MalgorzataSz1 2013.11.24 18:55 |
ADRIANCREVAN Taką miałam nadzieję, że wielu z czytających to opowiadanie pochyli się nad problemem i wejdzie w niego głębiej. Ja tylko liznęłam czubek góry lodowej, ale wszyscy dobrze wiemy, że taki układ w małżeństwie rodzi prawdziwe dramaty, bo jak się okazuje kobiety potrafią być nieobliczalne, lub mają problem z poczytalnością. O Paulinie zdecydowanie można powiedzieć, że jest psychopatką. Zgadzam się z Tobą całkowicie, że zdecydowanie częściej porusza się temat bicia kobiet przez mężczyzn, choćby nie tak dawno spowiedź Katarzyny Figury. Dzieje się chyba tak dlatego, że kobiety postrzegane jako słaba płeć częściej wychodzą z tej skorupy i mówią światu prawdę. U mężczyzn wyznanie takiej prawdy nadal jest czymś uwłaczającym i upokarzającym. A jeśli chodzi o Twoje pytanie, to opowiadania są niezależne. Bohaterowie ci sami, co w serialu, ale tematy poruszane w tych moich historiach bardzo różne. Generalnie są pewne elementy, które łączą je z serialem. Te główne, to przemiana, bo niemal każdy z bohaterów jej doświadczył, zły charakter rodzeństwa Febo, chociaż z tym bywa u mnie różnie i również ich poddaję przemianie i wreszcie trzecia rzecz, najważniejsza - miłość Uli i Marka i ich trudna droga do siebie. Nic nie stracisz czytając na początku jakiekolwiek opowiadanie, bo każde ma swój początek i koniec. imponssible Myślę, że na Twoje pytania odpowiedziałam już w komentarzu powyżej. Jeśli nie zetknęłaś się z podobną sytuacją, lub nawet z sytuacją, w której jest na odwrót, możesz tego nie rozumieć, bo jesteś przy tym wszystkim dość młoda i tylko należy się cieszyć, że nie masz podobnych doświadczeń. Na teraz mogę powiedzieć tylko tyle, że Paulina ma mocny dominujący charakter. Lubi rządzić i lubi jak wszyscy tańczą tak jak ona zagra. Marek często wyłamuje się z tego. Nie przychodzi do domu na czas, wyjeżdża nie informując jej o tym, a to bardzo jej się nie podoba, dlatego funduje mu domowy trening bokserski z nim, jako workiem treningowym w roli głównej. Dla kontrastu zadam podobne pytanie. Dlaczego mężczyźni biją kobiety? Bo zupa przypalona lub przesolona, bo brak piwa w lodówce i papierosów na stole, bo dziecko się drze, a ona nie potrafi go uspokoić i za to obrywa. Analogiczna sytuacja i nie wiem dlaczego tak trudno to zrozumieć. Tak się po prostu zdarza i określa się to patologią. Powinnaś może trochę poczytać na ten temat, bo psycholog, czy psychiatra w bardziej przystępny sposób ode mnie wytłumaczyłby takie zachowania. Bardzo dziękuję Wam obu za wpisy i cieplutko pozdrawiam. :) |
ADRIANCREVAN 2013.11.24 18:57 |
Tak myślałam :-) bo zamierzam zacząć czytać po kolei :-) co do przemocy w rodzinie , to temat mi nie obcy , moja siostra przez wiele lat była bita przez swego męża , cała rodzina przechodziła to piekło , na szczęście już sie poukładało , pozdrawiam gorąco Ania |
ADRIANCREVAN 2013.11.24 18:59 |
PS, Miłość zwłaszcza ta prawdziwa zawsze jest trudna i zazwyczaj ma pod górkę , zauważyłaś ? coś co przychodzi w życiu zbyt łatwo niewiele jest warte ! |
MalgorzataSz1 2013.11.24 19:35 |
Zauważyłam i podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami. :) |
lectrice (gość) 2013.11.24 22:24 |
Kubasinska cudna jak zwykle, doskonale kontynuujesz te postac. Paulina daje popis parszywego charakteru, to naprawde wredna malpa, Marek pozwolil jej na zbyt wiele, ona czuje sie za pewnie i zaczyna popelniac karygodne bledy, tym lepiej... Ula i Seba maja odwage i stawiaja sie Paulinie, Seba wrecz traktuja ja ironicznie, bardzo mi sie podoba takie podejscie tej dwojki do sprawy. Paulina mowi o swoim mezu jak o przedmiocie, az ciarki przechodza jak sie to slyszy (tym bardziej, ze wszyscy kochamy Mareczka). Marek zachowuje sie jak typowa ofiara przemocy domowej, nadal nie rozumie powagi sytuacji, dziwi sie, ze Paulina byla zdolna do przemocy w stosunku do kogos innego i jest w stanie niemal ja usprawiedliwiac. On wyraznie musi dojrzec by wreszcie dotarlo do niego co sie dzieje, jest na dobrej drodze i chyba wreszcie przejrzy na oczy dzieki przyjaciolom. W pewnych komentarzach czytelnicy dziwia sie i nie rozumieja postawy Marka. Tu nie ma nic do rozumienia, Marek zyje w innym wymiarze i nie mozna go osadzac z pozycji obserwatora, tak « na zimo ». Ogolnie nie mozna oceniac ofiar przemocy (tym bardziej jesli ta przemoc trwa dlugo i wrasta w zycie codzienne), trzeba im pomoc (tak jak robia to Ula i Seba) ale nie mozna oczekiwac od nich, ze z dnia na dzien otrzasna sie i zaczna dzialac jak « normalna » osoba (taka bez obciazen). Bardzo mi sie podobala ta czesc, jest z doza humoru i bez zbednego dramatyzmu. Zalozylam to moje czerwone ubranko i zostalam zaatakowana przez drobne nawet nie byczki, ale cielaczki … Nie wydaje mi sie, zeby mozna bylo powiedziec « Ula ubrala plaszcz ». Mowi sie, ze ubrac to « włożyć na kogoś albo na coś ubranie, obuwie, nakrycie głowy ; odziać» Ubierać dziecko, lalkę. Ubrać kogoś w nową sukienkę, w nowe buty, w nowy kapelusz. » Ula nie « ubiera plaszcza », ale « zaklada plaszcz albo ubiera sie w plaszcz » Mam tez problem z « odwrocenie tej sytuacji do gory ogonem » …. chyba raczej : odwrocic cos do gory dnem, ewentualnie odwrocic kota ogonem. No i na deser mamy zdanie « Wyobrazasz sobie, gdyby ona lezala u ciebie w domu,,,, a Paulina by ja znalazla ? Niesmialo proponuje przecinek … Pozdrawiam |
MalgorzataSz1 2013.11.25 08:41 |
Lectrice Cieszę się, że rozdział przypadł Ci do gustu mimo tych błędów. Melduję, że zostały poprawione zgodnie z sugestią. Jeśli chodzi o tą część, to muszę się z Tobą zgodzić, że postępowanie ofiary przemocy domowej, a zresztą jakiejkolwiek przemocy, bywa irracjonalne i trudne do zrozumienia przez najbliższe otoczenia. Tego nie można rozpatrywać w kategoriach "rozumiem lub nie rozumiem". Należy w miarę mozliwości wspierać i małymi kroczkami uświadamiać potencjalne skutki tej przemocy. Marek na szczęście to wsparcie posiada, choć i jego przyjaciele ciągle namawiają go, żeby złożył doniesienie na policji. Nie są jednak bierni w tym wszystkim i ta pomoc nie kończy się tylko na czczym gadaniu. Chcą spróbować innych możliwości takich jak kurs samoobrony, czy też rozmieszczenie kamer w domu. Nie bardzo można liczyć na to, że Paulina się zmieni. To, co zrobiła Klaudii z całą pewnością dało Markowi do myślenia, bo zrozumiał, że ona nie tylko w stosunku do niego potrafi być agresywna. Jak to się dalej potoczy, przekonacie się już niedługo. Wielkie dzięki za ten długi wpis. Pozdrawiam najcieplej i najserdeczniej. :) |
ADRIANCREVAN 2013.11.25 08:51 |
miałam meldować o notkach to melduję wrzuciłam co nie co , niestety usilne próby poprawienia czegokolwiek spełzły na niczym , niestety :-) pozdrawiam Cię dzisiaj serdecznie Ania |
MalgorzataSz1 2013.11.25 10:21 |
Aniu Pod Twoim rozdziałem napiszę Ci jak ja to robię, to sobie porównasz, czy robisz podobnie. Ja wprowadzam korekty nawet kilka razy i nic się nie dzieje. Może robisz coś nie tak. Zobaczymy. Póki co jestem w pracy i nie bardzo mam czas opisywać. Jak tylko znajdę chwilkę, to zrobię to. Życzę Ci przyjemnegoi dnia. :). |
ADRIANCREVAN (gość) 2013.11.25 11:06 |
poczekam , bo szczerze to nie radze sobie i bardzo mnie to martwi, a wszelkie wskazówki się przydadzą , miłej pracy :-) |
Amicus (gość) 2013.11.25 13:59 |
Paulina się rozkręca i dobrze. Zawsze obrywał tylko Marek. Teraz staje się agresywna również w stosunku do innych pracowników - ten incydent z Klaudią nie powinien zostać bez echa. Wreszcie inni pracownicy firmy mają okazję zobaczyć panią Febo w 'akcji'. Do tej pory, jak sądzę, o jej zamiłowaniu do boksu wiedziała tylko Ula i Sebastian. Przyjdzie czas na sprawiedliwość i ona za wszystko odpowie, mam nadzieję. Marek ma naprawdę wspaniałych przyjaciół. I aż dziw, że ani Marek, ani Sebastin się nie zorientowali czym kieruje się Ula w tej pomocy Dobrzańskiemu, że to nie zwykła sympatia, a jednak miłość. Dzięki za tą część. Pozdrawiam :) |
ADRIANCREVAN 2013.11.25 14:54 |
dzięki stokrotne za pomoc - reszta u mnie w komentarzu , miłego dnia :-) |
MalgorzataSz1 2013.11.25 16:22 |
Amicus Incydent z Klaudią oczywiście nie pozostanie bez echa. Takie postępowanie musi się w końcu zemścić na Paulinie, ale zanim się to stanie, ona posunie się do innych, okropnych rzeczy i będzie bardzo kreatywna w tym względzie. Marek kompletnie nie zorientował się, że Ula go kocha. Zbyt pochłonięty jest swoimi sprawami, ale to się oczywiście zmieni. Sebastian podejrzewa, że tak jest, ale nie zdradzi tajemnicy Uli. Z biegiem czasu Markowi zaczną się otwierać oczy, ale to za jakiś czas. Bardzo dziękuję, że znalazłaś czas na wpis. Pozdrawiam Cię najserdeczniej. :) |
Aniula (gość) 2013.11.25 18:42 |
Witaj Małgosiu, Dawno mnie u Ciebie nie było, ale już komentuję. No nie spodziewałam się takiego tematu. Co prawda, gdy zobaczyłam tytuł, długo myślałam jaki to też może być temat tabu i nie wymyśliłam, że to może chodzić o przemoc domową w dodatku żony wobec męża, a w tym wypadku Pauliny wobec Marka. Zaskoczyłaś mnie i jestem ciekawa dalszego ciągu. Widzę, że niektórych dziwi zachowanie Marka, ale w prawdziwym życiu jest wiele takich sytuacji i to nie tylko mężczyźni biją kobiety, czy rodzice dzieci, ale również kobiety biją mężczyzn. Dla mnie wszystkie te sytuacje mi się nie podobają i nie rozumiem tych ludzi. Ale co zrobić. Ty jak zawsze pięknie to opisujesz i czekam z niecierpliwością chwili, kiedy skończą się męki Marka. Nie wiem jeszcze kiedy u mnie się coś pojawi. Od ponad dwóch tygodni jestem chora a z każdym dniem coraz bardziej. Powinnam się teraz uczyć, ale nie mogę się na niczym skupić. Niby katar leczony powinien trwać siedem dni a nieleczony tydzień (czy jakoś tak) a u mnie trwa już siedemnaście dni. Jak to jest. Pozdrawiam Cię serdecznie oczekując kolejnej części. Ania. |
MalgorzataSz1 2013.11.25 19:00 |
Aniula Cieszę się, że mimo choroby dałaś radę wstawić komentarz. Teraz taki paskudny okres. Sporo ludzi choruje. Ja również jestem mocno przeziębiona, ale niestety chodzę do pracy, bo samo się nie zrobi. Ten temat tabu zaskoczył wielu wchodzących na mój blog. Takiego problemu jeszcze nie poruszałam w swoich opowiadaniach i wydał mi się ciekawy, chociaż dość trudny, bo w społeczeństwie nadal funkcjonuje dominujący model kobiety maltretowanej przez męża. To dlatego odwrotna sytuacja wydaje się tematem tabu, bo rzadko się zdarza, żeby mężczyzna przyznał się do bicia przez żonę. Oczywiście Marek wreszcie otrząśnie się i zacznie działać, chociaż po drodze spotka go jeszcze wiele niemiłych rzeczy. Ja dziękując Ci za wpis życzę Ci też zdrowia i sił. Uzbrajam się w cierpliwość i czekam kiedy to nastąpi. Wszystkiego dobrego. :) |
Abstrakt (gość) 2013.11.25 21:57 |
Witaj Małgosiu :-) Wow! No to zafundowałaś temat...Jezu chryste, Twoja wyobraźnia nie zna granic.... Jestem pod ogromnym wrażeniem wielobarwności Twoich opowiadań. Co historia to coraz ciekawszy temat, który znowu jest z kluczem Obserwuję, że Paulina sięgnie dna, i to dennego dna.... Straszne są choroby psychiczne, które często mają trudne do ustalenia podłoże i przyczynę. Zastanawiałam się, co może być powodem furii, którą częstuje Marka.... czy to te traumatyczne dzieciństwo, spowodowane odejściem rodziców, czy kwestia zazdrości, oschłości, braku hamulców wynikających z pewnej egzaltacji. Sama nie wiem. Czy po prostu bezradność wobec samej siebie jako metoda na komunikację. Jestem bardzo ciekawa jak poprowadzisz tą historię i czy będzie więcej ofiar. Marek, Klaudia... Okazuje się, że są osoby, które pomimo dość stanowczej postawy są w stanie powstrzymać Paulinę od czynów. I czy ta właśnie postawa, przeciwstawienie się, daje przeciwnikom fory. Marek, i jego dżentelmeńskie zasady wobec kobiety i innych są skuteczne wykorzystywane przez Paulinę. Ona wyczuwa instynktownie, że Marek jej nie odda i to ją napędza. To chyba jest częste wśród katów i ofiar przemocy. Fakt faktem, zjawisko bardzo częste w różnych środowiskach. I takie nieme, nikt nie widzi, nikt nie słyszy.... Straszne.... Choć ostatnio nie udaje mi się zostawiać regularnie komentarze, uważnie śledzę Twoje opowiadania, mam kruchutko z czasem. Nie znajduję na razie metody na ten bałagan, jednak jestem dobrej myśli ;-) W każdym razie czytam i jestem pod ogromnym wrażeniem :-) Pozdrawiam Cię serdecznie :-) |
MalgorzataSz1 2013.11.25 22:19 |
Abstrakt Od razu Cię zapewniam, że moja wyobraźnia z całą pewnością ma swoje granice, a to oznacza, że któregoś dnia zasiądę przed laptopem i nie będę miała o czym pisać. Dziękuję za te liczne pochwały, ale czy zasłużone, to się jeszcze okaże. W tej opowieści nie zagłębiałam się w stany psychiczne Pauliny. Zasygnalizowałam tylko, że ta agresja nie jest czymś normalnym. Marek wprawdzie będzie chciał jej uświadomić, że powinna coś z tym zrobić, ale to nie odniesie żadnego skutku, a tylko nakręci ją niepotrzebnie. Przypomnij sobie jej postać z serialu. Ona ciągle chodziła nabuzowana i ciągle z niczego niezadowolona. Typowy malkontent. Dobry humor i świetne samopoczucie u panny Febo, to była rzecz epizodyczna. W jednym z pierwszych odcinków trzasnęła przecież Marka w twarz podejrzewając go o zdradę (zresztą słusznie). Chodzi mi o to, że przy jej wybuchowym temperamencie nie tak trudno jest wyobrazić ja sobie w roli tłukącej męża żony. Ja bynajmniej nie miałam z tym żadnego problemu. Nie będę tu przedstawiać żadnej terapii, którą mogłaby przejść, bo głównie skupiam się na tym, żeby uwolnić od niej Marka. Zaskoczeniem w tej historii będzie dla Was Alex, a dlaczego, to przeczytasz w następnych rozdziałach. Ofiar więcej nie będzie, bo wszystko jednak skupi się na Marku. Masz rację, że Paulina wykorzystuje jego dobre serce i to, że szanuje kobiety i nie chce podnosić na nie ręki. Ona jednak tego nie docenia mając go za mięczaka, nieudacznika i faceta nie potrafiącego podjąć decyzji. Zresztą wygarnie mu to parę razy. Mam nadzieję, że czas pozwoli Ci trochę ogarnąć ten, jak piszesz, "bałagan". Generalnie myślę, że to kwestia logistyki, chociaż nie zawsze wychodzi tak, jak człowiek sobie zaplanuje. Cieszę się, że mimo wszystko wstawiłaś długi komentarz. Dziękuję najpiękniej i serdecznie Cię pozdrawiam. :) |
ADRIANCREVAN 2013.11.26 14:14 |
ciesze się że masz nosa do takich rzeczy .. to mnie podnosi na duchu .. na razie tylko , czytam , pisze itd .. czasami mam wrażenie jakby moje opowiadanie żyło swym własnym życiem miłego dnia dzisiaj |
ADRIANCREVAN (gość) 2013.11.26 20:00 |
Małgosiu , wklejam ci link do mojego starego bloga gdzie kiedyś zaczęłam pisać całkiem inne opowiadanie , zresztą sama zobacz : http://aniooolmm.blog.interia.pl/ pozdrawiam Ania |
ADRIANCREVAN (gość) 2013.11.26 21:26 |
Małgosiu kochana wcale się nie gniewam, notki pisałam z zeszytu na bloga bez udziału worda :-) takie sobie nazwijmy to trudne początki - blog ma być do kasacji bo historyjkę mam w zeszycie to się nie gniewaj że go skasuje z twoim komentarzem :-) zostwiłam go tylko po to byś przeczytała , pozdrawiam Ania |
MalgorzataSz1 2013.11.26 21:30 |
Ale dlaczego chcesz go skasować? Przecież miałaś prowadzić dalej to opowiadanie, tak przynajmniej deklarowałaś na blogu. |
ADRIANCREVAN 2013.11.26 22:18 |
dla Ciebie na dobranoc - obiecana scenka :-) liczę na komentarz :-) nie musisz mnie oszczędzać :-) pylam spać bo wstaję o 4 rano dobranoc |
ADRIANCREVAN (gość) 2013.11.27 09:34 |
ciesze się że Ci się podobało , choć było trudno udało się z czego sama się niezmiernie cieszę :-) dziękuję ci za twój przemiły komentarz , życzę Ci dziś dobrego dnia no i czekam jutro na nową notkę :-) Ania |
goldi (gość) 2013.12.01 21:02 |
Zablokowanie uderzenia to nie przemoc i nie trzeba chodzić na kursy samoobrony, żeby to wiedzieć. "Jak w takim razie nazwać kobietę, która nie radzi sobie ze swoim "mężusiem", bo ten każdego dnia okłada ją po gębie i nie tylko? Też ciapą? Chyba jednak to słowo nie bardzo mi tu pasuje, bo spłyca cały problem." Różnica polega na tym, że mężczyzna ma przewagę fizyczną nad kobietą. I o ile kobiecie ciężko się obronić przed bijącym ją mężem, tak mężczyźnie nie powinno sprawić to najmniejszego problemu. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz