Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"TABU" - rozdział 3

 

28 listopad 2013
ROZDZIAŁ 3


Szelest kroków za jego plecami oderwał go od tych myśli i spowodował, że odwrócił się. Zobaczył ją jak stała w drzwiach ubrana w szlafrok i przyglądała mu się w milczeniu.
- Wreszcie raczyłeś się zjawić – wyrzuciła z siebie. Spojrzał na nią niepewnie.
- Musiałem wyjechać do szwalni i załatwić kilka nie cierpiących zwłoki spraw.
- Wiem. Nie tłumacz się. Szkoda tylko, że mnie nie uprzedziłeś o tym wyjeździe. Gdybym o nim wiedziała, nie musiałabym robić z siebie idiotki przed Olszańskim i tą Cieplak. – Pokiwał głową.
- Nie dałaś mi szansy, – powiedział cicho – znowu wylądowałem na pogotowiu.
Podeszła do niego i pogładziła jego policzek noszący jeszcze ślady po jej paznokciach.
- No widzisz, do czego ty mnie doprowadzasz? – Mruknęła pieszczotliwie. – Do ostateczności. Gdybyś mnie nie zdradzał nie miałabym powodu, żeby cię tak traktować.
- Nie zdradzam cię. Od kiedy pobraliśmy się nie byłem z żadną inną kobietą. Ty ciągle masz jakieś urojenia. Słyszałem jak potraktowałaś Klaudię. Ona w niczym nie zawiniła. Oskarżyłaś ją bezpodstawnie. Na własne życzenie pakujesz się w kłopoty, bo ona nie odpuści. – Spojrzał ze smutkiem w jej czarne oczy. – Dlaczego ty taka jesteś? Dlaczego mnie krzywdzisz. Wiesz, że nigdy nie podniósłbym na ciebie ręki. Lekarz, który opatrywał mi głowę na pogotowiu uświadomił mi, że w przeciągu ostatnich dwóch lat byłem tam dwadzieścia osiem razy. To nie jest normalne Paulina. Ciągle mnie pytają, co spowodowało te urazy, a ja łżę jak pies mówiąc im, że albo mnie napadnięto, albo jestem niezdarą. Nie wierzą mi i mają rację. A mnie jest tak bardzo wstyd, żeby powiedzieć im, że jestem bity przez kobietę. Przez własną żonę. Nie można tak dłużej żyć. Ty musisz zacząć się leczyć, bo jesteś agresywna i przez to nieobliczalna. Jeśli nic z tym nie zrobisz, ja będę musiał odejść z obawy, że któregoś dnia nie przeżyję twojego ataku.
Odsunęła się od niego. Jej oczy nabrały kpiącego wyrazu, a usta wykrzywił ironiczny uśmiech.
- A czego ty się spodziewałeś? Że ktoś uwierzy, że baba cię bije? Spójrz na mnie. Kto mógłby posądzić mnie o to wszystko, o czym mówisz? Wprawdzie nie jestem wiele od ciebie niższa, ale o wiele szczuplejsza. Zasłużyłeś sobie na bicie, bo nie dbasz o mnie tak jak mąż powinien dbać o żonę. I nie wierzę w te bajeczki o twojej wierności. Nie jestem naiwna. Klaudia chciała wojny, to ją ma. W sądzie też z nią wygram. Bez obaw.
Nalał do filiżanki kawę i odrobinę śmietanki. Westchnął.
- Nie mam zamiaru z tobą walczyć. Chcę tylko spokoju i tego, żebyś postarała się przynajmniej zapanować nad złością. Czy to tak wiele?
- Nie będziesz mi mówił, co mam robić – jej głos był już o ton wyższy niż przed chwilą. - Nie mam zamiaru się zmieniać i dla twojej wiadomości nigdy nie pozwolę zaciągnąć się na jakąś kozetkę w gabinecie psychiatrycznym. Nie jestem idiotką i nie uda ci się zrobić jej ze mnie. Zapamiętaj sobie.
Wyszedł z kuchni minąwszy ją w drzwiach.
- Zrobisz co zechcesz. Mnie nic do tego. Ja chcę mieć tylko spokój we własnym domu. A teraz jeśli pozwolisz, położę się. Jestem zmęczony. – Ciężkim krokiem udał się do swojej sypialni. Wyprowadził się z ich wspólnej jakieś półtora roku temu po kolejnym pobiciu. Nie potrafił się z nią kochać, gdy rany były świeże i tak bardzo dotkliwe. Ona po każdej takiej akcji była słodka jak miód. Pieściła go i całowała, a on ze wstrętem odwracał od niej twarz. Nie podniecała go już tak jak kiedyś. Czy w ogóle kiedyś go podniecała? Nie było w tym żadnej namiętności z jego strony. Po prostu spełniał tylko małżeńskie obowiązki. Musiał przyznać rację Uli, która mocno wątpiła w ich miłość. W głębi duszy wiedział, że żadnej miłości nie czuje do żony. Najchętniej odszedłby od niej, byleby zaznać chociaż trochę spokojnego życia bez ciągłych kłótni i awantur, a także bez permanentnych wizyt na pogotowiu.

Dwa tygodnie później pojechali we trójkę na pierwszą lekcję samoobrony. Przedstawiono im różne techniki walki, ale zdecydowali się na aikido. Ta pierwsza lekcja była lekcją niejako poglądową, gdyż wyjaśniono im na czym polega ten rodzaj sztuki walki. Okazało się, że w aikido nie ma technik ataku, a jedynie techniki obronne, mające na celu powstrzymanie przeciwnika przed zrobieniem zaatakowanemu krzywdy, a o to przecież chodziło Markowi. Nie chciał skrzywdzić fizycznie swojej żony, a jedynie powstrzymać ją. Trener objaśniał im, że celem nie jest nauka „jak się bić”, ale umiejętność opanowania agresji, samoobrony oraz panowania nad emocjami. Mówił, że aikido jak i pozostałe sztuki walki trenuje się latami. Oni będą wtajemniczeni jedynie w podstawy, żeby wiedzieć nie jak wygrać starcie, ale żeby ujść z życiem i nie przegrać. Będą się uczyć panowania nad swoim ciałem, a swoje wyuczone nawyki zastąpić reakcjami aikido. Podkreślał, że aikido nie jest sztuką walki, a jedynie sztuką samoobrony. Jeśli jednak dla kogoś najważniejsze jest wyjście z opresji i uniknięcie ataku, aikido jest idealną alternatywą walki nieagresywnej.
Po tej pierwszej lekcji wyszli bardzo zadowoleni. Za dwa dni miał się zacząć prawdziwy trening. Zaopatrzyli się w odpowiedzenie stroje do ćwiczeń i zjedli wspólnie obiad. Po nim Marek odwoził Ulę do Rysiowa i mieli jeszcze okazję pogadać.
- Możesz wziąć mój strój do siebie? – Spytał. – Nie chcę, żeby Paulina coś podejrzewała.
- No pewnie. Nawet sama chciałam ci to zaproponować – popatrzyła na jego ładny profil. – Masz przynajmniej spokój po tej rozmowie? Nie szarpie cię?
- Nie powiem, że jest idealnie, bo ona ciągle wyszukuje powody do sprzeczki i czasem mnie szturchnie, ale to i tak nic w porównaniu z tym jaka potrafi być naprawdę. Staram się schodzić jej z drogi i nie prowokować jej.
- Zawsze schodzisz jej z drogi – powiedziała cicho. – Nie obraź się, ale ona jest po prostu bezdennie głupia. Nie potrafi docenić, że wyszła za mąż za naprawdę wspaniałego człowieka, z którym mogłaby mieć dobre i szczęśliwe życie. Niektóre baby są beznadziejne – skwitowała. Uśmiechnął się nie odwracając głowy od kierownicy.
- Ale tylko niektóre, bo niektóre są wyjątkowe. Jedną taką znam i jestem z tego dumny. – Uśmiechnęła się tylko promiennie i do samego domu nie odezwała się ani słowem. Zatrzymał samochód pod bramą i odwrócił się do niej.
- Nawet nie wiesz jak bardzo jestem ci wdzięczny za tę przyjaźń. Jestem wdzięczny wam obojgu. Gdyby nie wy, nie mam pojęcia jakbym sobie poradził z tą nieprzyjemną sytuacją. Nie musieliście się zapisywać na ten kurs, bo do niczego nie jest wam potrzebny, a jednak zrobiliście to dla mnie. Naprawdę to doceniam i mam nadzieję, że i ja kiedyś będę się mógł w jakiś sposób zrewanżować.
- Nie musisz się rewanżować. Przyjaźń nie liczy na korzyści. Po prostu jest i to najważniejsze, prawda?
- Prawda. A teraz zmykaj, bo jak wrócę za późno, ona znowu z czymś wyskoczy. – Wysiadła i zanim zatrzasnęła drzwi rzuciła jeszcze.
- Do jutra Marek i nie pozwól jej na to.

Treningi zaczęły sprawiać im przyjemność. Początkowo każde z nich narzekało na zakwasy, ale regularność ćwiczeń szybko zmieniła ich złe samopoczucie, bo w szybkim czasie pozbyli się bólu mięśni. Przesiadywanie przez tyle godzin przy biurku z wlepionymi w ekran monitora oczami nie było żadną formą aktywności i dopiero trenując uświadomili sobie jak bardzo jej potrzebowali. Intensywność treningów sprawiła, że poprawili kondycję, wzmocnili mięśnie i psychikę chyba też. Starali się utrzymać ten stan. Zrezygnowali z jeżdżenia windami, a w porze lunchu organizowali sobie przynajmniej piętnastominutową przebieżkę w pobliskim parku.

Paulina nie zmieniła się ani trochę. Nadal „umilała” mu życie i była coraz bardziej kreatywna w tym względzie. Starał się schodzić jej z drogi, ale wtedy miała do niego pretensje, że jej unika. Powód do awantury dobry jak każdy inny. Którejś soboty znalazła jednak o wiele lepszy.
Pojechali na obiad do rodziców. Był już tam Alex. Obrzucił swojego szwagra uważnym spojrzeniem, a szczególnie jego bladą twarz.
- Coś ty taki zmarnowany? Za dużo roboty?
- Nie… wszystko w porządku. Trochę mało sypiam i to chyba dlatego. A co u ciebie? Ostatnio nie widuję cię zbyt często, bo ciągle przysyłasz Adama.
- No tak się jakoś złożyło, a poza tym poznałem kogoś – uśmiechnął się tajemniczo. Marek spojrzał na niego zdziwiony.
- O bracie, to prawdziwy przełom. Od dawna nie byłeś związany z nikim. Kto to? Znam ją? – Febo pokręcił głową.
- Nie sądzę. To nikt z firmy. Może kiedyś ci ją przedstawię.
Zasiedli do stołu, na którym gosposia Dobrzańskich ustawiała pachnące potrawy. Helena zachęcała ich do poczęstunku.
- Jedzcie. Obaj wyglądacie jakoś nieszczególnie. Jeden i drugi chudy jak patyk.
- Nie przesadzaj mamo – odparował Marek. – My jesteśmy w sam raz. Jak człowiek nosi za dużo kilogramów na sobie to też niedobrze. Ja ostatnio sporo ćwiczę i przybyło mi trochę muskułów.
Na jego słowa Paulina parsknęła śmiechem.
- Ciekawe, gdzie one są. Obaj macie muskuły jak bocian pięty. Atleci.
Marek na do dictum nie odpowiedział nic natomiast Alex patrząc w ciemne oczy siostry wysyczał.
- No, żebyś się nie zdziwiła.
Krzysztof widząc, że zanosi się na sprzeczkę podniósł obie ręce do góry.
- Dzieci, dzieci, basta. Lepiej powiedzcie, co u was słychać. O firmę nie będę pytał, bo wiem, że tam wszystko w najlepszym porządku. Szczerze powiedziawszy to wyczekujemy jakiś nowin o wnukach. Słabo pracujecie i bez efektów. Postarajcie się, bo nie możemy się ich już doczekać.
- Lepiej za bardzo na to nie licz tato. Co ma być to będzie – odezwał się Marek. – Ja nie przepadam za dziećmi i raczej nie chcę ich mieć. – Nie mówił prawdy, ale musiał przyjąć jakieś stanowisko.
- Jak to nie chcesz ich mieć! – Usłyszał piskliwy głos swojej żony. – Oczywiście, że chcemy mieć dzieci Krzysztofie. Przecież ktoś musi odziedziczyć po nas firmę.
- I tylko dlatego chcesz je mieć, żeby miał kto dziedziczyć? – Szybko zripostował Marek. – Nie dlatego, że kochasz dzieci i posiadanie własnych mogłoby cię uszczęśliwić? Tak naprawdę to nie wyobrażam sobie ciebie w roli matki. Nie posiadasz tak ważnej dla kobiety empatii, wrażliwości i opiekuńczości. Te cechy są ci zupełnie obce. Nie potrafiłabyś wychować dobrze dziecka. Dlatego lepiej go nie mieć.
Widział jak bardzo ją to ubodło, jak zdenerwowało. Zacisnęła pięści i usta. Opanowała się jednak i powiedziała do seniorów.
- Nie martwcie się. Na pewno niedługo pojawią się wnuki. Już ja tego dopilnuję.

Wracali do domu w kompletnej ciszy. Czuł, że tym wywodem o dzieciach wzbudził w niej wściekłość. Wszedł za nią do salonu, a wtedy ona odwróciła się gwałtownie i wbiła w jego klatkę piersiową wskazujący palec.
- Nie daruję ci tego! Co ty sobie wyobrażasz?! Jak śmiałeś powiedzieć coś takiego o mnie przy rodzicach! Jak mogłeś mnie tak upokorzyć?! Deprecjonujesz mnie jako potencjalną matkę. Co ty możesz wiedzieć o wychowaniu dzieci?
- A ty? – Spytał cicho. - Co ty wiesz na ten temat? Po co miałbym chcieć mieć z tobą dzieci? Żebyś pastwiła się nad nimi tak jak nade mną? Zamiast miłości miały by piekło na ziemi. Nie zmusisz mnie do tego, żebym dał ci dziecko. Nigdy. Nie dopuszczę, by spotkał je taki los jak mnie.
- Ty obrzydliwy draniu! Jak możesz mi mówić takie rzeczy. – Podeszła do niego i zaciśniętymi pięściami zaczęła okładać jego tors. – Ty chamie, ty łajzo! Lepiej powiedz, że nie wiesz jak się do tego zabrać! Ty żałosny nieudaczniku! – Ciosy zaczęły padać gęściej. Nie wybierała już miejsc na jego ciele i waliła na oślep. Próbował zasłaniać się rękami.
- Przestań… Przestań do jasnej cholery… Prawda boli, a ty musiałaś usłyszeć prawdę.
Jeden cios w szczękę i drugi. Skrzywił się. Poczuł w ustach krew i ząb, który mu wybiła. Zadzwoniła jego komórka. Jej dźwięk sprawił, że Paulina przestała go okładać. Odebrał.
- Halo…
- To ja Marek. Sebastian. Natychmiast wyjdź z domu, bo to nie skończy się dobrze. Ona musi ochłonąć i ty też. Zadzwonię za dziesięć minut.
- A skąd wiesz, że…
- Później wyjaśnię.
Rozłączył rozmowę i obrzucił swoją żonę rozpaczliwym spojrzeniem.
- Nie wiem na co ja liczyłem, – wyszeptał – że się zmienisz? Ależ byłem głupi… Wychodzę, a ty ochłoń i przemyśl swoje zachowanie.
Narzucił na ramiona kurtkę i wyszedł przed dom. Wypluł krwawy skrzep i ten nieszczęsny ząb, nie pierwszy zresztą. Znowu będzie musiał zaliczyć dentystę. Jak tak dalej pójdzie, to w wieku trzydziestu lat będzie nosił sztuczną szczękę. To był już trzeci, którego pozbawiła go Paulina. Kolejny raz odezwał się telefon.
- Jesteś na zewnątrz?
- Jestem. Dobrze, że zadzwoniłeś, bo mogło się skończyć znacznie gorzej.
- Uszkodziła ci coś?
- Wybiła mi ząb. To już trzeci. A tak w ogóle, to skąd wiesz, co się dzieje?
- Nie chciałem ci mówić, bo nie przyjąłbyś tego chyba zbyt dobrze. Mam podgląd u siebie na komputerze waszego salonu i kuchni. Dzięki temu wiem co się dzieje. Nie gniewaj się na tę przesadną ostrożność, ale sam widzisz, że nie jest to pozbawione sensu.
- Nie gniewam się Seba. Dobrze zrobiłeś.
- Odczekaj trochę i wróć do domu. Ona jest w swojej sypialni i pewnie dzisiaj już z niej nie wyjdzie. Pogadamy w poniedziałek.
- Dzięki przyjacielu. Dobranoc.

W niedzielę wstał dość wcześnie. Nie zjadł zbyt wiele, bo rana po zębie trochę go bolała. Ubrał się, po cichu wyprowadził samochód z garażu i ruszył bez celu, a przynajmniej tak mu się wydawało. W pewnym momencie stwierdził, że jest na wylotówce do Rysiowa. Zatrzymał samochód na poboczu i wybrał numer Uli. Odebrała natychmiast i zaniepokojona spytała.
- Cześć prezesie, co się dzieje?
- No trochę się podziało i jestem nieco rozbity. Dotrzymasz mi dzisiaj towarzystwa? Pojedziemy może do Łazienek…? Tak naprawdę to potrzebuję pogadać.
- Nie ma sprawy. Przyjeżdżaj. Ja za kilka minut będę gotowa.
Wszedł do domu bez pukania. Miał na to pozwolenie domowników. Uwielbiali rodzinę Uli i on i Sebastian. Wielokrotnie bywali tutaj i dobrze się czuli w towarzystwie jej taty i rodzeństwa. Na jego widok najmłodsza latorośl Cieplaków pisnęła radośnie i rzuciła się w jego rozpostarte ramiona.
- Mareczek! Ale się za tobą stęskniłam. Dawno cię nie było.
- I ja się stęskniłem Betti. A gdzie reszta?
- Jesteśmy, jesteśmy – usłyszał głos Józefa, a potem zobaczył go wychodzącego z kuchni. – Witaj Marek. A gdzie Sebastian?
- Dzisiaj przyjechałem sam, bo on ma jakąś randkę. Chcę wyciągnąć Ulę na spacer. Mogę?
- No pewnie, że możesz. Ślęczy tyle czasu nad papierzyskami, że przyda jej się trochę ruchu. Jasiek wybiera się do Warszawy, podwieziesz go?
- No jasne, nie ma sprawy. Nie będzie się przecież tłukł autobusem.
- Dzięki. Chodź. Zrobię ci kawy. Ula zaraz będzie gotowa. Jasiek, pośpiesz się! Marek nie będzie czekał! Załatwiłem podwózkę do Warszawy!
Usłyszeli głośny tupot nóg i już po chwili Marek witał się z młodym.
- Ty też wybierasz się na randkę?
- Jak to też, a kto jeszcze?
- Seba, dlatego dzisiaj jestem tu sam.
Jasiek przyjrzał mu się uważnie i spytał.
- A co ciebie zęby bolą? Jakiś opuchnięty jesteś i dziwnie mówisz.
- Wybiłem jednego i jutro czeka mnie wizyta u dentysty.
- No to współczuję, bo ja boję się ich jak ognia. – Marek roześmiał się.
- Ja też, ale to konieczność, bo nie będę chodził szczerbaty na spotkania z kontrahentami.
Do kuchni weszła Ula i obrzuciła go zaniepokojonym spojrzeniem. Wyraźnie prawy policzek miał opuchnięty i siny. Ogólnie nie wyglądał najlepiej.
- Cześć Marek. Możemy jechać. Jestem gotowa.
ADRIANCREVAN (gość) 2013.11.28 17:36
mówiłam , ze Ulka to złote serce ! Paulina psychopatka coraz bardziej mnie kurza ! Znam takich ludzi jak ona są tak zaślepieni w swoich fanatycznych wyobrażeniach rzeczywistości , że za nic nie dają się przekonać że prawda jest nieco inna ! Ja bym nie wytrzymała i w końcu jej przywaliła . I wcale się nie dziwię że Marek nie chce mieć dzieci , znaczy z nią , oczywiście ..
postarałaś się , sporo tego :-)
a emocje rosną :- )
miłego wieczoru Małgosiu
MalgorzataSz1 2013.11.28 17:45
Aniu

W każdym moim opowiadaniu Ula to prawdziwy anioł i w dodatku obdarzony kilkoma talentami. W tym opowiadaniu też nie jest inaczej, bo tutaj ma wielkie szlachetne serce uwrażliwione na cierpienie innych, a szczególnie Marka. W końcu go kocha, chociaż on jeszcze nic o tym nie wie.
Paulina była zawsze zadufana w sobie i mająca na swój temat najlepsze zdanie, co oczywiście kłóciło się z opinią ludzi ją znających. Tu uznała, że Marek dostąpił wielkiego zaszczytu żeniąc się z nią i dlatego pozwala sobie traktować go jak śmiecia. To się kiedyś skończy, ale na przemianę jej charakteru raczej bym nie liczyła.
Bardzo Ci dziękuję za opinię o rozdziale. Widziałam, że i Ty wstawiłaś nowy. Jak tylko się ogarnę, zaraz napiszę o nim kilka słów.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
ADRIANCREVAN 2013.11.28 17:45
Miało być " wkurza " mnie ta Paulina :-)
łykam literki !
ADRIANCREVAN 2013.11.28 17:49
Spokojnie , spokojnie też dopiero wstałam, i przy kawie dla przyjemności wpadałam zobaczyć co słychać u Marka i Uli :-)
co do Pauliny- niestety znam ten typ kobiety , zaborczej , władczej która myśli że facet jest stworzony by jej usługiwać , nie tędy jednak droga . Myślę że Marek ma racje , ich dziecko nie miało by lepszego losu bo takie baby - wybacz za określenie - zazwyczaj nie pałają instynktem macierzyńskim !
imponssible (gość) 2013.11.28 17:50
No proszę. Nasza kochana Paulinka jest tak bezczelna, że az mam ochotę jej coś zrobić. Tylko się boję.
Z tej złości nie wiem co napisać .
Napiszę tylko tyle. usunęłam pamiętnik, który był beznadziejny. Zaczęłam od nowa http://imponssible.bloog.pl/ zapraszam.
ADRIANCREVAN 2013.11.28 17:54
Imponssible - to jest nas dwie :-)
MalgorzataSz1 2013.11.28 17:54
imponssible

Co Ty zrobiłaś? To był najlepszy pamiętnik jaki kiedykolwiek czytałam. To duży błąd, że zlikwidowałaś go. Bardzo mi żal, bo Twoje teksty w nim urzekały mnie do łez. Co Ty sobie ubzdurałaś? Jaki beznadziejny? Może jeszcze da się coś zrobić, żeby go przywrócić? Nie rezygnuj z niego, błagam.
lectrice (gość) 2013.11.28 18:41
Marek uswiadamia Paulinie, ze jesli ona sie nie zmieni to odejdzie od niej. Jednoczesnie zdaje sobie sprawe, ze wlasciwie jej nie kocha i nie ma ochoty planowac przyszlosci u jej boku. Od ponad roku nie ma pasji miedzy nimi. To chyba wystarczy aby odejsc, ile on bedzie jeszcze dojrzewal do tej decyzji ?
Gdyby ja kochal i mial nadzieje na wspolne zycie, dzieci itp to moglabym zrozumiec jego cierpietnicze zachowanie. Ale on juz niewiele do niej czuje, a to w zupelnosci wystarczy by sie rozstac (juz nawet przemoc nie jest niezbednym elementem) !
Ludzie sie rozstaja bo milosc zamiera, na co wiec czeka Marek ?
Boi sie reakcji zony czy trudno mu zaczac cos od nowa bo jego ego zostalo tak sponiewierane, ze nie potrafi samodzielnie podjac decyzji ? Chyba jeszcze za bardzo zyje rytmem humorow Pauliny, swoje postepowanie i decyzje widzi przez pryzmat jej reakcji.
A przeciez on ma pieniadze, moze tak zwyczajnie sie wyniesc i juz ! Czy on boi sie pustki w swoim zyciu, samotnosci ? Pustke juz ma, samotnosc u boku zony tez. Moze do tej pory liczyl na cudowne nawrocenie Pauliny ? No ale wlasciwie po co, on juz jej nie kocha !
No i kiedy wreszcie otworzy oczy i dostrzeze Ule ? To podswiadomosc go do niej prowadzi, a kiedy bedzie swiadomie, bo jak wreszcie zrozumie o co biega to moze wreszcie zacznie dzialac. Milosc doda mu skrzydel ?
imponssible (gość) 2013.11.28 18:53
Nie da się nic zrobić. Był beznadziejny i nieprzemyślany. Całą noc opracowywałam koncepcję nowego. Link masz w poprzednim moim komentarzu. Notki będą w takim samym stylu. będą się ukazywały codziennie. Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę. Oczywiście myślę, że notki z poprzedniego bloga też tutaj będę wplatać.
Historię zaczynam niemal od początku. Ula jest szczęśliwą żoną, niedługo zostanie mamą słodyczki (zastanawiam się tylko czy imienia nie zmienić) wszystko będzie tak jak było, tylko lepiej, estetyczniej i porządniej zrobione. Nic nie będę robiła na odwal się. Mam nadzieję, że nowy blog również przypadnie Ci do gustu.
Jeśli jednak postanowisz wrócić lub to przeczytasz to wpadnij ;3
http://imponssible.bloog.pl/ jeszcze raz serdecznie zapraszam i przepraszam, że tak mieszam.
MalgorzataSz1 2013.11.28 19:15
lectrice

Jeszcze trochę cierpliwości a zapewniam Cię, że Marek wreszcie dojrzeje do tego, żeby odejść. Nie boi się pustki w swoim życiu, bo kieruje się zupełnie innymi powodami. Sprawa musi dojrzeć na tyle, żeby nie miał wątpliwości o słuszności podejmowanych decyzji. Nie będzie zgłaszał tej przemocy na policji, ale dobrze się przygotuje, żeby uświadomić całą sytuację swoim rodzicom i bratu Pauliny. To reakcji rodziców obawia się najbardziej i postanawia udowodnić im czarno na białym jak był przez nią traktowany. Czy zauważyłaś jak poprawne stosunki łączą Marka i Alexa? W tym opowiadaniu Febo jest zupełnie innym człowiekiem niż w serialu i w dodatku bardzo mu się nie spodoba postępowanie siostry.


imponssible

Byłam na Twoim blogu i zostawiłam komentarz. Nie wiem dlaczego długo się nie wyświetla. Pod spodem ramki jest napisane, że musi być zaakceptowany przez właściciela bloga. Za każdym razem tak będzie, czy można to jakoś obejść?
Nie zmieniaj imienia dziecka i nadal nazywaj ją słodyczką. To takie piękne określenie. Rozumiem, że Fasolinka będzie następnym dzieckiem Uli.

Bardzo Wam dziewczyny dziękuję za wpisy i obie najserdeczniej pozdrawiam. :)
bewunia68 (gość) 2013.11.28 19:49
Pozdrawiam Cię Małgosiu!
Dawno się nie odzywałam , ale czytałam wszystkie rozdziały twoich opowiadań. Tym razem musiałam się odezwać , bo uczepiła się mnie jedna myśl i nie chciała odejść . Nie zetknęłam się osobiście z tak drastycznym znęcaniem się ani żony nad mężem , ani odwrotnie i nie potrafię się wczuć i sobie wyobrazić sytuacji ofiary . A jeszcze trudniej zrozumieć w takim układzie Marka. Wprawdzie wiem , że to ma być inny facet niż w serialu , ale chyba ja nie do końca mogę obu Marków oddzielić . Będę niecierpliwie czekać na kolejne rozdziały, aż opiszesz w jaki sposób Dobrzański pozbędzie się żony . Ale wracam do nurtującego mnie tego jednego pytania . Częściowo już odpowiedziałaś piszą o oddzielnej sypialni i " spełnianiu obowiązków małżeńskich ". Ciekawi mnie jak w ogóle był w stanie . Pomińmy zboczenia sado-maso ( nie wiem jak się to pisze ) pejcze i inne drastyczniejsze dodatki . Wyłoniło mi się jeszcze jedno pytanie . Jeśli Marek unika sypialni , to musi to strasznie napędzać zazdrość Pauliny .
Ponad 10 lat temu sama chciałam brać rozwód , bo mąż był przepracowany i brakowało mu sił na " obowiązki ". Ale udało się nam dogadać i wyjaśnić sobie niedomówienia . A przecież moja zazdrość to tylko taki zefirek w porównaniu z Pauliną .
Gosiu ! Ty nie zaczęłaś pisać zanim sobie nie przemyślałaś tematu . Ciekawi mnie twoje zdanie na ten temat .
lectrice (gość) 2013.11.28 20:10
Rzeczywiscie nic nie napialam o wyjatkowych relacjach Marka i Aleksa. W tej wersji, Marek chyba nic nie zrobil przeciwko Aleksowi (Marek jest "grzeczniejszy" i hormony go nie roznosza), wiec glowny powod niezgody chyba nie istnieje. Poza tym Paulina od zawsze byla ciezka i chyba zalazla za skore tez Aleksowi w mlodzienczych i dzieciecych latach, oni obydwaj od zawsze znosza wybuchy zlosci Pauliny wiec nie ma sie co dziwic, ze maja babska dosyc i trzymaja sie razem.

Ja troche sie dziwie, ze ten trzeci przetracony zab nie daje zdecydowanie Markowi do myslenia (ze juz przy pierwszym go nie ruszylo). Ja osobiscie jestem bardzo przywiazana do moich zebow i gdyby mi ktos wybil zabek to bym go obchodzila szerokim lukiem ! Bo to jest konkretna strata naszej czesci ciala ! Rany, zadrapania sie zagoja, a zab nie odrosnie ! I bez takiego zeba jest nas mniej, o pare gramow ale zawsze ! Taka strata to jest cos co widac i co zostaje na cale zycie ! Do tego jak bym patrzyla w lustro na kolejne koronki wstawiane pzez wybryki "bliskiej" mi osoby to raczej nie bylabym w stanie tak latwo przebaczyc, zapomniec i przejsc nad tym do porzadku dziennego.
Nie mowie tu o kosztach ani o seansach u dentysty !
MalgorzataSz1 2013.11.28 20:40
Bewuniu

Tak się cieszę, że znowu komentujesz. Istotnie nie było Cię tu bardzo dawno, a mnie jest miło, że jednak pamiętasz i czytasz.

To opowiadanie nie jest napisane na podstawie moich doświadczeń, bo takich nie posiadam. Sprawę znam wyłącznie z artykułów i któregoś dnia pomyślałam sobie, że to dobry temat na opowiadanie i w ten sposób się urodziło.
Trudno zrozumieć postępowanie ofiary takiego układu. Wydaje nam się, że to przecież jest takie proste, że można odejść i rzucić w diabły taką żonę. Okazuje się jednak, że jest to trudniejsze niż sądzimy. Ofiara w jakiś sposób jest wycofana, często nie radzi sobie z całą sytuacją przez to, że jest całkowicie zdominowana, niemal ubezwłasnowolniona przez żonę. Trudno jest jej odejść i trudno jest zostać. Miota się, bo tak naprawdę jest pogubiona i nie wie jak ma postąpić. Rady łatwo jest dawać, gorzej z ich wdrożeniem w życie.
Znamienne jest to, że najczęściej ofiarami takich żon stają się mężczyźni spokojni, dalecy od wszczynania kłótni, tacy, u których poziom agresji równy jest zeru. Pacyfiści. Taki rodzaj charakteru czy też usposobienia jest dla nich prawdziwym dramatem, bo nie radzą sobie z agresywną żoną.
Poruszasz sprawę pożycia intymnego, a mnie wydawało się, że dosyć czytelnie nakreśliłam te relacje. Paulina to dwulicowa zdzira. Najpierw go lała, a potem chciała zagłaskać na śmierć. Czasem jej ulegał, ale kiedy rany stawały się coraz bardziej dotkliwe nie potrafił już przejść z tym do porządku dziennego. Oczywiście, że to napędza zazdrość Pauliny. Jest obsesyjnie zazdrosna. Zazdrosna do tego stopnia, że obwinia jego byłe kochanki, że nadal z nim sypiają, To właśnie z tego powodu niemal oskalpowała Klaudię.


lectrice

W tej historii Alex zdecydowanie opowie się po stronie Marka. Nie ma między nimi animozji takich jak w serialu. Alex nie walczy o stołek prezesa. Jest dla Marka wsparciem.
Rozwaliłaś mnie tymi zębami. Każdy jest przywiązany do swojego uzębienia, Marek też, a mimo to pozwolił, żeby wybiła mu aż trzy. Zapewniam, że czwartego już nie straci, bo Paulina nie będzie miała ku temu okazji. On również nie zapomni o tym piekle, które mu zgotowała, tak prędko, a przecież to jeszcze nie koniec jego cierpień. To dopiero trzeci rozdział. Jeszcze trochę będzie musiał się pomęczyć, ale powoli dojrzewa do decyzji rozstania z panną FE.


Bardzo dziękuję dziewczyny, że podzieliłyście się ze mną swoimi spostrzeżeniami. Serdecznie i najcieplej Was pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2013.11.28 21:22
O rany, no bardzo przepraszam, ja nikogo nie chcialam rozwalac... , a juz napewno nie zebami, ja jestem raczej spokojna osoba i do takich akcji sie nie nadaje... , a do tego bardzo sobie cenie moje uzebienie i nie uzywam go jako broni atakujacej..
W Twoim opowiadaniu jest wiele przemocy, wiec pozwalam sobie "bojowe" slownictwo rozumiec doslownie... :-)
Pozdrawiam z usmiechem nie pokazujacym zebow aby nie byc zle zrozumiana :-D
lectrice (gość) 2013.11.28 21:26
P.S. A co zrobilas z byczkami ? Juz zaden sie u Ciebie nie pasie, trawa zatruta czy co?
MalgorzataSz1 2013.11.28 21:32
Lectrice

Ja Cię błagam, uspokój się, bo zanoszę się od śmiechu, a przy tym cherlam jak stary gruźlik, bo grypsko dopadło mnie paskudne i kapie z oczu, nosa i Bóg wie z czego jeszcze.
Byki na pewno jakieś się pasą, ale Ty zajęta swoim uzębieniem zapomniałaś o wyostrzeniu wzroku, a w dodatku zielony ponoć uspokaja.
A tak na poważnie, to cieszę się, że nie znalazłaś żadnego i dałaś odetchnąć mojej skołowanej głowie.
Dzięki Ci za to dobra kobieto. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2013.11.28 22:46
polecam mleko z miodem i czosnkiem , jak nie lubisz to miętę z miodem i koniecznie cytryną , łyżka rumu do tego i zaraz ci przejdzie :-)
mnie pomogło !
dobranoc Małgosiu :-)
lectrice (gość) 2013.11.29 00:17
No i prosze, Szanowna Autorka zrobila ze mnie osobniczke z wyostrzonymi zebami i tepym wzrokiem...

Mimo tak niepochlebnej opinii, chcialabym sluzyc pocieszeniem w sprawie grypy i zapewnic, ze nie istnieja na skladzie urokliwe odmiany grypy, sa tylko paskudne …

A co do tego uciazliwego kapania, to moge dac rade z wlasnego doswiadczenia... jak mi kiedys kapal kran to podstawilam miseczke i troszke pomoglo... W zwiazku z tym, ze u szanownej autorki jest pare przeciekow to proponuje caly zestaw miseczek, nawet jesli specjalnie nie pomoze to nie bedzie kaluz w domciu !

Polecam sie na przyszlosc, rad u mnie zasob duzy, chetnie sie podziele (nie pobieram oplat).
MalgorzataSz1 2013.11.29 08:20
Dziewczyny dziękuję za cenne rady. Mleko z czosnkiem odpada, bom ja cukrzyk zaawansowany i ani laktozy ani miodku jeść nie mogę, za to czosnek, cytryna i mięta jak najbardziej.

Co do miseczek w hurtowej ilości mam małe wątpliwości, bo mimo choroby jeżdżę do pracy i mogłabym sobie nie poradzić z takim dodatkowym bagażem.
Lectrice, wcale nie chciałam zrobić z Ciebie osobniczki z wyostrzonymi zębami i tępym wzrokiem. O zębach nic nie mogę powiedziec, a co do wzroku, to powiedziałabym, że masz sokoli, bo dostrzegasz moje braki, których ja nie zauważyłam mimo dwudziestokrotnego przeczytania tekstu.
A jeśli chodzi o rady, to chętnie z nich skorzystam, bo nic tak człowieka nie cieszy jak fakt, że dostaje coś za darmo.

Bardzo Wam dziewczyny dziękuję i serdecznie pozdrawiam. :)





ADRIANCREVAN 2013.11.29 14:09
ja bym raczej preferowała zamiast miseczki paczkę tamponów OB lub innej marki , ale dobrej takiej chłonnej :-))))
dziś nadgoniłam sporo w pracy i zapisałam prawie pół zeszytu .
ale nie jestem pewna czy tak ma to wszystko wyglądać jak wymyśliłam - czeka mnie chłodna kalkulacja - matę dziś nadrabiam - egzaminy niebawem , pozdrawiam A.
lectrice (gość) 2013.11.29 19:27
Ale sie porobilo, autorka ostatniego komentarza uzywa tamponow przy katarze grypowym, moze to i dobry patent chociaz zaskakujacy!
MalgorzataSz1 2013.11.29 19:31
Lectrice

Właśnie odpisałam Ani, że tampony odpadają. Ha, ha, ha.
ADRIANCREVAN 2013.11.29 19:33
:-) różnie bywa he he , potrzeba ponoć matką wynalazku :-)
Małgosiu , pokusiło - jedna część - i spadam pisać a właściwie przepisywać z zeszytu do laptopa :-)
martwi mnie jedno , co będzie kiedy ta historia dobiegnie wreszcie finału ? oj .
MalgorzataSz1 2013.11.29 19:43
Aniu

To właśnie miałam na myśli, kiedy pisałam Ci, żebyś zwolniła tempo, bo czasem dodawałaś po trzy części dziennie. Trzeba pozwolić czytelnikowi spokojnie przetrawić treść i dać mu czas, żeby mógł wypowiedzieć się w komentarzu, a Ty momentami nie dawałaś tej szansy. Wszystko potoczyło się za szybko, ale to też lekcja, z której można wyciągnąć wnioski na przyszłość. Jak skończysz pisać to opowiadanie, to powrócisz do poprzedniego "Ostatniego anioła". Wyobraźnia na pewno podsunie Ci dobre pomysły, bo jak do tej pory wręcz nimi tryskasz.
Pozdrawiam. :)
ADRIANCREVAN 2013.11.30 08:34
Boje się raczej ze się wypalę przy pierwszym :-)
miłego dnia dzisiaj :-)
ADRIANCREVAN (gość) 2013.11.30 09:48
oglądam Ulę :-)
zaczęłam od 1 odcinka :-)
MalgorzataSz1 2013.11.30 11:29
I tak trzymaj. Ja jestem uzależniona od tego serialu. Oglądałam go już z dziesięć razy od 1-go odcinka do 235-tego i ciągle tkwi w mojej głowie ta bajka o pięknym księciu i o Kopciuszku, który zmienia się z czasem w piękną królewnę.
lectrice (gość) 2013.11.30 18:15
A gdzie Wy ogladacie ponownie Brzydule, macie Na DVD czy jekies inne zrodlo?
ADRIANCREVAN (gość) 2013.11.30 19:38
na internecie Seriale Online lub na stronie tvn , wpisz tylko w google Brzydula a samo wyskakuje i na Seriale Online nie ma żadnych reklam !
Małgosiu dziś z moją córką obejrzałam 14 odcinków :-)
wciągnęło nas obie :-)
pozdrawiam
ADRIANCREVAN 2013.11.30 19:46
melduję : skończyłam 4 rozdział :-)
zaczynam piąty choć dziś po macoszemu potraktowałam Adriana I Agnes bo Ulka i Marek mi wskoczyli na pierwszy plan :-)
MalgorzataSz1 2013.11.30 19:57
Aniu
Naprawdę się cieszę, bo znam wiele osób, które urzekł ten serial. Mam nadzieję, że i z Wami tak będzie. 14 odcinków to kolejny Twój rekord. Piszę "kolejny", bo już ilość wstawianych przez Ciebie rozdziałów opowiadania jest rekordowa, a ja nigdy w życiu nie wstawiałam naraz tylu komentarzy.
A wracając jeszcze do serialu to jestem pewna, że natkniecie się na momenty, które mocno Was wzruszą i na takie, które wzbudzą inne emocje. To jest siłą "Brzyduli" a także jej genialna obsada.

Lectrice

Podaję Ci link do serialu:
http://tvnplayer.pl/seriale-online/brzydula-odcinki,52/

Pozdrawiam dziewczyny. :)
lectrice (gość) 2013.11.30 21:09
Dziekuje za linka ale u mnie wyswietlaja sie tylko poczatkowe reklamy, potem czarna dziura i g.... kreci sie jakies kolko (do tego w kolko), mi sie sokole oczka plataja... Zajme sie jakas robota zanim mnie cos trafi ze zlosci.
Moze to lepiej, ze nie dziala bo nie zawale week endu (pierwszy raz obejrzalam Brzydule na You Tubie, ogladam prawie dzien i noc - cale zycie poszlo w nawias i wkurzylam bardzo wiele osob wokol mnie). Potem zablokowali prawie wszystkie odcinki i byl spokoj.
Trudno pozyje sobie wspomnieniami, no i czekam na jutro;
Pozdrowionka
MalgorzataSz1 2013.11.30 21:26
Lectrice

W takim razie podaję Ci jeszcze jeden link:
http://www.kinomaniak.tv/seriale/brzydula
Jak chcesz możesz się zarejestrować na tej stronie, bo rejestracja jest za darmo.
Poza tym chyba zarejestrowałaś się na streemo Brzyduli, a ja wysłałam Ci wiadomość i zaproszenie do znajomych, ale pewnie dzisiaj tam nie zaglądałaś.
Buziole. :)
MalgorzataSz1 2013.11.30 21:36
Lectrice

Jeszcze jeden link i ten chyba będzie najlepszy:
http://serialnet.pl/serial/3-27/brzydula
ADRIANCREVAN 2013.11.30 21:53
najprościej to wpisać w wyszukiwarce : Brzydula
ja tak znalazłam i całkiem fajnie się ogląda
lectrice (gość) 2013.11.30 21:58
dziala !!! dziala!!! dziala!!!
MalgorzataSz1 2013.11.30 22:06
Który? Ten drugi? Jeśli tak, to wspaniale, bo tam jest chyba nadawany bez tych drażniących reklam.
lectrice (gość) 2013.11.30 22:33
Ten drugi
dzieki
MalgorzataSz1 2013.11.30 22:38
No to kamień z nerki. :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz