31 marzec 2013 |
ROZDZIAŁ 10
Ledwie zdążyły zamilknąć echa tej żenującej sprawy ze zdjęciami, ledwie Paulina pozbierała się do kupy po tych licznych słowach krytyki swojego męża, swojego brata i swoich teściów, gdy zadzwonił Lew z propozycją spotkania. Nie widzieli się jakiś czas, bo interesy wezwały go do Rosji. Tęskniła za nim. Takiej miłości oczekiwała przez całe swoje życie. Miłości, którą on obdarzał ją w ogromnych ilościach i ciągle udowadniał swoje uczucie do niej. Rozpieszczał ją, ciągle adorował, obsypywał kosztownymi klejnotami, zabierał do najdroższych restauracji w mieście. Teraz, po tym skandalu wiedziała, że już nie mogą pozwolić sobie na takie jawne spotkania. Byli na celowniku prasy. Lew miał duży dom w Warszawie, pełen drogich antycznych mebli, które ją urzekły, bo kochała antyki, oryginalnych dzieł wielkich mistrzów pędzla zarówno zagranicznych jak i rosyjskich i pełne półki białych kruków światowych dzieł literatury. Ciągnęło ją do tego bogactwa i ciągnęło ją do tego człowieka. Doceniał jej niebanalną urodę, traktował jak boginię i wynosił na piedestał. Przede wszystkim jednak naciskał na nią, by wzięła rozwód z Dobrzańskim. Pragnęła tego z całej duszy. Gdyby się zgodził, nic już nie stałoby na przeszkodzie do szczęścia jej i Lwa. Problem był w tym, że Marek konsekwentnie odmawiał podpisania papierów rozwodowych. Kiedyś Lew przyszedł do F&D z zamiarem porozmawiania z Dobrzańskim. Tego ostatniego mocno zaskoczyła ta wizyta. - O ile wiem panie Korzyński, nie mamy już ze sobą wspólnych interesów. Wypiął się pan na mnie i zerwał umowę. Chyba nie mamy też wspólnych tematów do rozmowy? - Myli się pan. - Czyżby? A na jaki wspólny temat moglibyśmy porozmawiać? - Chodzi mi o Paulinę. - Ach tak? Chodzi panu o moją żonę. Już dość narobiła mi wstydu pozwalając się sfotografować w intymnych sytuacjach z panem. O panu też nie świadczy to dobrze, że ugania się pan za zamężną kobietą. - Ona pana nie kocha i chce rozwodu. - No cóż. Ja również nie pałam do niej uczuciem, ale w kwestii rozwodu pozostanę nieugięty. Nie dopuszczę, by ona była szczęśliwa. Ona zrobiła dosłownie wszystko, bym ja nigdy nie był. To rewanż panie Korzyński i proszę już nie nękać mnie w tej sprawie, bo zdania nie zmienię. Korzyński wyszedł wściekły z gabinetu Marka. Teraz pozostaje im się spotykać tylko na tajnych schadzkach u niego w domu. Tam właśnie zaprosił Paulinę. Podjechał po nią wieczorem limuzyną z przyciemnionymi szybami tak jakby chciał w największym stopniu zachować ostrożność i konspirację. Po chwili wybiegła z domu wtulając twarz w postawiony na sztorc kołnierz. Wsunęła się szybko do środka i czule przywitała się z kochankiem. Limuzyna ruszyła a za nią w bezpiecznej odległości mało rzucający się w oczy opel. Zupełnie nie wiedział od czego ma zacząć. Musiał koniecznie zawęzić krąg poszukiwań, bo miasto było ogromne i wręcz naszpikowane różnego rodzaju firmami. Zdobył katalog dokładnie opisujący każdą z nich i zagłębił się w lekturę. To była tytaniczna praca. Po godzinie zrezygnował widząc beznadziejność sytuacji. Musi ułożyć sobie jakiś logiczny plan, bo w przeciwnym razie nic nie zdziała. – Myśl Budkowski, myśl. Jest ekonomistką, świetnie wykształconą, zna języki, jest doskonałym fachowcem, pracowała w firmie modowej i zna się znakomicie na robocie, dużo wie o tej branży. Trzeba wyselekcjonować wszystkie firmy modowe w Sztokholmie. - Wziął kartkę i zaczął zapełniać ją nazwami firm. – No trochę tego jest. – Następnie wybrał tylko te największe, a spośród nich najbardziej prężną na rynku „Nakknę”. – Zaczniemy od najwyższej półki. Złapał za słuchawkę telefonu i wybrał numer centrali. Kiedy odezwał się damski głos, przedstawił się fałszywym nazwiskiem i powiedział po angielsku. - Ja bardzo panią przepraszam, ale dzwonię w takiej nietypowej sprawie. Jestem krewnym jednej z waszych pracownic. Przyjechałem do Sztokholmu w bardzo ważnej sprawie rodzinnej i muszę ją koniecznie odnaleźć. Okradziono mnie na lotnisku i zabrano portfel a wraz z nim kartkę, na której miałem zapisany jej adres domowy. Zapamiętałem tylko nazwę firmy, w której pracuje. Czy mogłaby mi pani pomóc? - A jak się nazywa ta krewna? - Cieplak, Urszula Cieplak i pochodzi z Polski. - Aaa…, pani Cieplak. Już pana łączę a na przyszłość wewnętrzy sto trzydzieści sześć. - Bardzo pani dziękuję. – Odczekał chwilę i już usłyszał łagodny, kobiecy głos „asystentka Johanna Nilssona, Urszula Cieplak w czym mogę pomóc?” Rozłączył się szybko i odtańczył na środku pokoju taniec radości. - Bingo Budkowski, bingo! Jesteś najlepszy. Raźnym krokiem wszedł do sekretariatu witając się z Violettą. Odebrał od niej pocztę i poprosił o kawę. Ledwie usiadł za biurkiem rozdzwoniła się jego komórka. Odebrał natychmiast. - Dzień dobry panie Gawroński. Jest coś nowego? - Jest prawdziwa bomba. Jeśli pan może, to proszę zejść na parter, stoję przed budynkiem. Tym razem poszli do parku i usiedli na dyskretnej ławeczce. Gawroński wyciągnął z koperty zdjęcia i podał Markowi. Pokazywały niemal cały akt seksualny od gry wstępnej aż po pełen uniesień finał. Było widać, że były robione z zewnątrz. Na niektórych widniało obramowanie okna. Spojrzał na detektywa z uznaniem. - Za te zdjęcia ma pan extra premię. Świetnie się pan spisał. Już nie potrzebuję więcej dowodów, bo dostarczył mi ich pan aż nadto. Jeszcze dzisiaj prześlę na pana konto satysfakcjonującą, mam nadzieję, sumę. Bardzo panu dziękuję. Z kopertą ukrytą pod połami płaszcza wrócił do gabinetu. Miał zamiar przesłać je wszystkie co do jednego. Wybuchnie kolejny skandal a on tym razem nie będzie już oponował w kwestii rozwodu. W czasie lunchu wyszedł z firmy i skierował swoje kroki na pocztę. Nie wrzucił koperty do skrzynki tylko nadał w okienku jako priorytet polecony. Przynajmniej miał pewność, że szybko dotrze do gazety. Zauważył, że często wychodzi wieczorami. Zauważył też czarną limuzynę, która zatrzymuje się w pewnej odległości od wjazdu na posesję. Naprawdę myślała, że jest taki głupi i tego nie dostrzeże? Ukrył w małym podręcznym sejfie rolkę z filmem. Ma dwie i to powinno sędziemu wystarczyć, by szybko orzec rozwód. Powinien poszukać jakiegoś mieszkania. Miał pewność, że nie chce zatrzymać domu. Zbyt wiele się w nim wydarzyło złych rzeczy. Skandal wybuchł wcześniej niż przypuszczał. W dwa dni po tym jak wysłał zdjęcia, gazeta zafundowała swoim czytelnikom obszerny artykuł poparty pikantnymi fotografiami. Były wszystkie co do jednej. Jak tylko wszedł do firmy oblegli go fotoreporterzy. - Panie Dobrzański, co pan teraz zrobi? Rozwiedzie się pan z niewierną żoną? Ukarze ją pan? Zatrzymał się w połowie schodów i spojrzał na ten żądny sensacji tłum. - Panowie, o co chodzi? Ja nie mam pojęcia o czym wy mówicie. - Nie czytał pan jeszcze „Z życia celebrytów’? - Nie czytuję tego rodzaju gazet. A teraz państwo wybaczą, praca czeka. – Odwrócił się na pięcie i wszedł do windy. Na piątym piętrze obok recepcji zgromadził się tłum pracowników. Jak tylko go zobaczyli, zamilkli. Spojrzał na nich dziwnie. - Co się tu dzieje? Nie macie nic do roboty? Ósma jest. – Rozchodzili się niechętnie. Do Marka podeszła ze zbolałą miną Violetta i podała mu gazetę. - Masz. Przeczytaj, co znowu wywinęła twoja żona. - Przeczytam Viola. Przeczytam. Nie łącz mnie z nikim, muszę mieć chwilę spokoju. - I będziesz miał tyle ile zechcesz. Z gazetą w ręku zasiadł przy biurku. Rozłożył ją i oniemiał. Niemal cała była poświęcona Paulinie. Nawet nie pomniejszyli zdjęć bojąc się pewnie, że zatrą się szczegóły. Wszystko było widać jak na dłoni. Ich nagie ciała splecione w miłosnym uścisku. Moment uniesienia i to jak dominowała siedząc na Lwie. Złapał za komórkę i wybrał jej numer. Po kilku sygnałach odezwała się. - Czego chcesz? - Czytałaś dzisiejszą prasę? - Nie, a co? - Masz natychmiast tu do mnie przyjść. – Wysyczał. - Natychmiast! – Wrzasnął. Nie minęło kilka minut, gdy pojawiła się w jego gabinecie. Kazał jej usiąść i podsunął gazetę pod nos. Zmartwiała. Pokazano ją zupełnie nagą uprawiającą seks z Lwem. Nie potrafiła wykrztusić słowa. - Prosiłem cię niejeden raz, byś prowadziła się jak porządna kobieta i nie robiła mi problemów, a przede wszystkim nie kompromitowała mnie. Nie wzięłaś sobie do serca tych próśb. Jeden skandal jeszcze dobrze nie przysechł a ty wpakowałaś się w kolejny. Mam tego dość. Jesteś zwykłą szmatą, która puszcza się na lewo i na prawo. Jesteś pospolitą dziwką, a ja nie będę mieszkał pod jednym dachem z taką zdzirą. Osiągnęłaś swój cel. Podpiszę te dokumenty rozwodowe. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Jak ojciec obejrzy te zdjęcia, to chyba dostanie kolejnego zawału. Na dole pełno dziennikarzy. Wypytywali mnie, a ja nie wiedziałem kompletnie, o co chodzi. Dopiero tu ktoś usłużnie podsunął mi ten brukowiec. Od dzisiaj zacznij sobie szukać mieszkania. Sprzedaję ten dom. Już dość upokorzeń. Już dość. A teraz wynoś się! Nie chcę cię więcej widzieć! Brzydzę się tobą! Bez słowa podniosła się z fotela i otworzyła drzwi uderzając boleśnie czającą się pod nimi Violettę. - A ty co? Podsłuchujesz? Kompletny prymityw z ciebie. Za grosz klasy. - Za to ty masz jej w nadmiarze, – odparowała Kubasińska – szczególnie dobrze widać ją na tych zdjęciach. Paulina nie odpowiedziała już nic. Zadarła dumnie nos i wymaszerowała z sekretariatu. Violetta weszła do gabinetu i cichym głosem spytała. - Marek chcesz jeszcze kawy? A może jakąś tabletkę na uspokojenie? - Nie Viola, tabletki nie, ale kawy chętnie się jeszcze napiję. Już się powoli uspokajam. - Zaraz przyniosę. Koniec. Nareszcie koniec. Koniec tego idiotycznego związku i koniec Pauliny. Załatwił ją jej własną bronią. Długo będzie się leczyć z tej traumy. Jego to już nic nie obchodzi. Teraz najważniejsze jest odnalezienie Uli i założenie sprawy rozwodowej. Sięgnął po notes i poszukał numeru telefonu do adwokata. Umówił się z nim w jego kancelarii. Po pracy pojechał tam. Opowiedział prawnikowi wszystko. Nie pominął najdrobniejszego szczegółu. Pokazał zdjęcia. - Wie pan, nie ma sensu zakładać sprawy o orzekaniu bez winy, bo tu wina jest ewidentna. To miażdżące dowody zdrady i naprawdę nie wiem, co musiałaby wymyślić, by się z tego wybronić. Jeśli panu bardzo na tym zależy ja jutro napiszę pozew i złożę go w sądzie. - Dziękuję. Nie będę ukrywał, że zależy mi na jak najszybszym zakończeniu tej sprawy. Mam dość wszystkiego a mojej żony szczególnie. - Dobrze. W takim razie ja piszę pozew. Jutro podjadę jeszcze do firmy, bo musi go pan podpisać a potem udam się do sądu. Wyszedł od adwokata i zmierzał w kierunku parkingu, gdy rozdzwoniła się jego komórka. Dzwonił Budkowski. - Dzień dobry panie Dobrzański. Odnalazłem ją. – Marek zamarł. W końcu wykrztusił z siebie. - Naprawdę odnalazł pan moją Ulę? Widział ją pan? - Nie, nie widziałem. Ustaliłem jednak gdzie pracuje i w jakim charakterze. Zatrudniona jest w firmie „Nakkna”. To jedna z największych firm modowych w Szwecji. Prawdziwy gigant. A teraz uwaga. Właścicielem jest niejaki Johann Nilsson, a ona jest jego prawą ręką. Jest jego asystentką. Dowiedziałem się też, że jutro z samego rana wyjeżdża wraz z nim na dwa tygodnie do Finlandii, a potem do Norwegii, na jakieś targi mody, czy pokazy. Dokładnie nie wiem. Jednak pomyślałem, że dopóki ona nie wróci nie ma sensu tu tkwić. Wiem już gdzie jej szukać, więc nie będę błądził po omacku. - Panie Budkowski nie mam słów, by podziękować panu za to, co pan dla mnie zrobił. Oczywiście niech pan wraca, ale chciałbym żeby za dwa tygodnie wrócił pan tam i porobił może trochę zdjęć. Dawno jej nie widziałem i mogła zmienić wygląd. Dobrze by było też znać jej adres domowy. - To na pewno łatwo da się ustalić. Wracam w takim razie. Będziemy w kontakcie. Prześlę panu raport z tego wyjazdu i zestawienie kosztów. Do zobaczenia. Jego serce śpiewało. Odnalazła się, a on już nie dopuści, by miała znowu gdzieś zniknąć. Za bardzo ją kocha. Pojedzie do niej i wyjaśni wszystko. Łkała w jego ramionach. Zalewała się łzami a on nie wiedział jak ma ją uspokoić. - Paulina, proszę cię uspokój się i powiedz mi co się stało, że tak rozpaczliwie płaczesz? Ktoś zrobił ci krzywdę? - Posadził ją na kanapie i podał kieliszek koniaku. – Masz, wypij. Może to cię trochę uspokoi. – Wypiła jednym haustem krztusząc się od mocnego alkoholu. - Już nie ma dla mnie miejsca w F&D – wyszlochała. - Skompromitowali mnie. Taki wstyd, taki wstyd. Znowu ten szmatławiec wydrukował nasze zdjęcia. Mnóstwo zdjęć. My kochaliśmy się, a ktoś zza szyby zrobił cały fotoreportaż o tym. Widać nas kompletnie nagich. Marek zrobił mi dzisiaj kolejną awanturę. Nawet nie śmiałam się odezwać taki był wściekły. Po raz pierwszy w życiu usłyszałam od niego tyle obelg. Wyzwał mnie od najgorszych. Jedyny pożytek z tego, że zgodził się na rozwód. - Naprawdę? To wspaniała wiadomość. Czym ty się martwisz? Weźmiesz rozwód i rzucisz w diabły tę firmę. Przy mnie nie musisz pracować. Nie pozwoliłbym na to. Ty jesteś stworzona do tego, bym mógł cię kochać a nie to tego, by urabiać się dla mnie po łokcie. Wyjedziemy do Rosji. Tam odzyskasz spokój. Pobierzemy się i będziemy szczęśliwi. No już. Uśmiechnij się. Wszystko będzie dobrze. Już nie wróciła do pracy. Następnego dnia pozbierała wszystkie swoje rzeczy i wyniosła się z domu, w którym mieszkała z Markiem. Tymczasowo zamieszkała u Alexa. Lew wprawdzie nalegał, by przeprowadziła się do niego, ale wytłumaczyła mu, że dopóki nie dostanie rozwodu tak będzie lepiej dla nich obojga. Adwokat okazał się bardzo operatywny. Nie pierwszy raz załatwiał sprawy w sądzie dla rodziny Dobrzańskich. Wynagradzali go świetnie, a on nie chciał zawieść pokładanego w nim zaufania. W miesiąc od złożenia przez niego pozwu rozwodowego sprawa trafiła na wokandę. Przyszedł na nią sam w przeciwieństwie do Pauliny, która weszła do sądu uwieszona na ramieniu Lwa. Nawet nie przypuszczała, że ta sprawa okaże się dla niej tak trudna do zniesienia. Dopiero na miejscu dowiedziała się, że nie ma mowy, by odbyła się bez orzekania o winie. W swojej naiwności, nie wiedzieć czemu sądziła, że rozstanie będzie polubowne, bez prania brudów. Wprawdzie dostała pozew, ale nie zaprzątała sobie głowy jego czytaniem. Dla niej najważniejszy był termin rozprawy. W toku całego postępowania udowadniano jej punkt po punkcie, że to ona ponosi całkowicie winę za rozpad tego związku. Pokazano jej materiał dowodowy a wraz z nim te nieszczęsne zdjęcia, które najchętniej by spaliła, żeby został z nich tylko popiół. Nie potrafiła wytłumaczyć dlaczego tak konsekwentnie dążyła do ślubu z Markiem. Nie potrafiła wytłumaczyć wielu innych rzeczy. Po półgodzinnej przerwie ponownie zaproszono ich na salę. Miał być odczytany wyrok. Powstali, gdy na katedrę wszedł sędzia. Otworzył akta i zaczął czytać. - Wyrok w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej. Niniejszym stwierdzam całkowity i nieodwracalny rozpad pożycia małżeńskiego powoda, pana Marka Dobrzańskiego i pozwanej, pani Pauliny Febo-Dobrzańskiej. Rozpad związku nastąpił wyłącznie z winy pozwanej, a szczególnie z powodu zdrad, których się dopuściła. Na rzecz powoda, jako zadośćuczynienie zasądzam dwieście tysięcy złotych i obciążam kosztami sądowymi pozwaną. Zadośćuczynienie ma zostać wypłacone powodowi w terminie siedmiu dni od daty niniejszej rozprawy. Wyrok jest ostateczny i prawomocny. Na tym kończę dzisiejszą rozprawę. Proszę jeszcze powoda i pozwaną o podpisanie wyroku. Wyszedł z sali rozpraw z sercem lekkim jak piórko. Nareszcie koniec. Na dzisiaj umówiony był z pośrednikiem w sprawie mieszkania i sprzedaży domu. Jak tylko to załatwi, może zacząć nowe życie już bez żadnych obciążeń. – Żegnaj Paulinko. Dałem ci w kość, ale zasłużyłaś na wszystko, co cię spotkało. Mimo wszystko życzę ci szczęścia u boku tego ruskiego niedźwiedzia. Długo nie mógł sprzedać domu. Był duży i wyceniono go na sporą sumę. Więcej szczęścia miał przy kupnie mieszkania. Pośrednikowi od razu określił jasno, jakie chce mieć. Miało być duże, funkcjonalnie z kuchnią otwartą na salon i z co najmniej czterema pokojami. Do tego duża łazienka i przedpokój. Kilka dni po rozprawie rozmówił się ze swoimi ochroniarzami. Podziękował im i wypłacił spore premie. Nie byli mu już potrzebni, bo nic mu już nie zagrażało. Alex najwyraźniej oklapł i nie był taki aktywny jak dawniej. Widać znudziły mu się te ciągłe podchody, a Paulina złożyła wypowiedzenie, przepisała na brata swoje udziały i ulotniła się jak kamfora. – Pewnie pojechała na białe niedźwiedzie. To ci dopiero atrakcja. – Pomyślał złośliwie. Któregoś dnia zadzwonił pośrednik. - Dzień dobry panie Marku. Chyba znalazłem dla pana odpowiednie mieszkanie. Może się pan ze mną spotkać na Siennej osiem o godzinie siedemnastej? Pokazałbym je panu. - Oczywiście, że będę. Bardzo chętnie je obejrzę. Pojechał prosto z pracy. Spodobało mu się to osiedle. Czyste i wyjątkowo zadbane. Przed blokiem dostrzegł czekającego pośrednika. Przywitał się z nim i razem wjechali na dwunaste piętro. Jeszcze w windzie pośrednik zachwalał lokalizację i świetny widok na panoramę Warszawy. Urzekło go. Naprawdę go urzekło. Podłogi wyłożone dębiną, szerokie okna i ten widok zapierający w piersi dech. Łazienka nie dość, że posiadała wannę z hydromasażem, to jeszcze kabinę prysznicową. Przestronna kuchnia z szeroką wyspą otwarta na salon tak jak chciał. Nie zastanawiał się dłużej. Mieszkanie wyglądało jakby dopiero zakończono w nim remont. Wszędzie czysto, nowa armatura. Zresztą pośrednik powiedział mu, że rzeczywiście remont przeprowadzono niedawno. Wymieniono nawet rury. Szybko dobili targu. Mógł się wprowadzać od razu, bo poprzedni właściciel opróżnił mieszkanie z mebli. Kiedy podpisał już ostateczną umowę sprzedaży i przelał pieniądze na konto sprzedającego zabrał się za urządzanie tego gniazdka. Zaangażował w to wszystko Sebastiana, który okazał się bardzo cennym pomocnikiem. Pomógł i w noszeniu mebli i w ich ustawianiu. W krótkim czasie wykonali tytaniczną pracę opróżniając dom Marka i przewożąc meble na Sienną. Mógł wreszcie zacząć żyć i całą uwagę poświęcić odnalezieniu Uli. Budkowski dawno się nie odzywał. Dostał wprawdzie od niego raport i kosztorys, ale już od dłuższego czasu nie miał wiadomości o Uli. Zaczął się trochę niepokoić, jednak w końcu detektyw zadzwonił. - Mam dobre wieści panie Dobrzański. Ona wróciła z tej Finlandii. Śledziłem ją i zdobyłem adres. Porobiłem też trochę zdjęć i jeszcze dzisiaj prześlę je panu na maila. Adres również. Wygląda inaczej niż na zdjęciu, ale upewniłem się, że to właśnie ona. Każdego ranka czeka na nią kierowca w służbowym samochodzie i odwozi ją do pracy. Trochę się zdziwiłem, bo ona codziennie wynosi w nosidełku niemowlę i zabiera ze sobą do pracy. - Niemowlę? Ona ma dziecko? - Nie wiem, czy to jest jej dziecko, czy kogoś innego. Z pewnością sam pan to ustali, gdy spotka się pan z nią. Jeśli chciałby pan wiedzieć, czy jest z kimś związana, to od razu odpowiem, że nie jest. Ma tu w pobliżu przyjaciółkę i grupkę znajomych. Wspierają się nawzajem. Myślę, że zakończyłem już swoją misję panie Dobrzański. Wie pan już wszystko, a ja nie mam tu nic więcej do roboty. Wracam do kraju. - Dziękuję panie Budkowski. Dokonał pan niemożliwego. Po pana powrocie rozliczymy się i nie będę na panu oszczędzał, bo zasłużył pan na te pieniądze jak mało kto. Ja w takim razie czekam na te zdjęcia i czekam na pana. Do zobaczenia. |
Yabi (gość) 2013.03.31 14:13 |
Trudno rozpoznać święta po pogodzie, ale można po zapachu. Na te święta pachnące jajami, życzę zmartwychwstania duchowego, psychicznego, fizycznego i konta bankowego :) |
MalgorzataSz1 2013.03.31 14:23 |
Dzięki wielkie za życzenia Yabi. Ja Tobie
również życzę wszystkiego, co najlepsze w ten świąteczny czas i cieszę
się, że zawsze o mnie pamiętasz. U mnie napadało 30 centymetrów śniegu i
jak tu życzyć ludziom mokrego dyngusu? Pozdrawiam Cię cieplutko. :) |
bewunia68 (gość) 2013.03.31 14:41 |
Baaaardzo podobała mi się nagonka ma Paulinę.
dziwi mnie tylko brak ostrożności ze strony pani Dobrzańskiej. Po
pierwszych fotkach w gazecie, spodziewałabym się większej czujności,
zwłaszcza, że tak dba o pozory. Paulina mogła aż tak się zakochać?
Chociaż napisałaś Gosiu "ciągnęło ją do bogactwa". Niezły skandal.
Poniżenie. Przyszła mi do głowy taka myśl, że Paulinie jednak częściowo
się upiecze. Uciekła przed plotkami do Rosji. Marek doczekał się dobrych wiadomości. Detektyw bardzo operatywny. Jeszcze trochę niepewności co do dziecka. Bo to przecież dla Marka niespodzianka. Znając Ciebie Gosiu to nie zaserwujesz nam jednak żadnych komplikacji i będzie szczęśliwy finał. Świetny rozdział. Czekam nexta |
miki (gość) 2013.03.31 14:43 |
Widzę że u Marka i Uli wszystko wychodzi po woli na prostą,bardzo mnie to cieszy.Mam nadzieje że i z rodzicami z czasem się Markowi ułoży,miło jest przeczytać kolejny rozdział.Chciałam Ci życzyć wesołych świąt,miłego odpoczynku i wiosny w sercu na co dzień,bo w przyrodzie na razie nie mamy chyba co liczyć. |
MalgorzataSz1 2013.03.31 15:00 |
Bewunia. Wydawać by się mogło, że rzeczywiście panna Febo miała szczęście. Pamiętajmy jednak o tym, że ona jest niepoprawną materialistką i dla niej liczy się tylko kasa i pozycja towarzyska. Jak się później okaże nie do końca wyjdzie jej to na zdrowie. A co do ostrożności, to zarówno ona jak i Korzyński sądzili, że jego dom, to najbezpieczniejsze miejsce na ziemi. Pomylili się. Spotkanie Marka i Uli już w następnym rozdziale i na pewno nie będzie już żadnych przykrych niespodzianek. W końcu Ula wybaczyła mu i doszła do wniosku, że powiedział jej prawdę o swojej miłości do niej. Dziecko jeszcze bardziej umocni tę miłość. Miki. Jak już pisałam wyżej wszystko zacznie się pozytywnie układać. Opowiadanie powoli dobiega końca, a jak wiesz, końcówka zawsze jest u mnie szczęśliwa. Tym razem też tak będzie. Pogoda za oknem wcale nie świąteczna. Już dawno nie pamiętam takich śnieżnych świąt wielkanocnych. Jednak mimo aury życzę Ci wiele optymizmu i pogody w te święta. Zresztą nie tylko w święta, ale i w całym roku. Bardzo Wam dziewczyny dziękuję za komentarze i obie gorąco pozdrawiam. :) |
truskaweczka (gość) 2013.03.31 15:33 |
Jezuuu!!! Tak, tak, tak!!! Długo czekałam na tę notkę. Wreszcie rozwód:) Żegnaj Panno FE!! Witaj Miłości!!! Jestem strasznie ciekawa czy Marek domyśli się, że to jego dziecko. Do jego spotkania z Ulą jest już bliżej niż dalej co mnie jeszcze bardziej uszczęśliwia:) Te zdjęcia to było wyjątkowo podłe ze strony Marka. Zrobić je -owszem, wykorzystać w sądzie- jak najbardziej, ale z tą gazetą to chyba trochę przesadził. Ona i tak już dostała za swoje. W każdym razie teraz liczy się tylko Ula!! Niecierpliwie czekam na 11 rozdział:) Buziaki:*** |
MalgorzataSz1 2013.03.31 15:55 |
Truskaweczko. Zdjęcia w brukowej prasie nie były żadną przesadą. Paulina najbardziej na świecie dbała o swój własny PR i najbardziej na świecie obawiała się skandalu z własnym udziałem. Dla niej było to coś nie do przeżycia, no bo przecież, co ludzie powiedzą, a jak wiemy sama uważała się za kobietę z klasą, której takich rzeczy jak zdrada tzw. towarzystwo nie wybaczyłoby nigdy. Marek dobrze wie, że jego metody są podłe, jednak tylko w taki sposób może osiągnąć cel i raz na zawsze odciąć się od tej kobiety. Już wiesz, że w kolejnym rozdziale dojdzie do spotkania. Marek nie od razu pozna, że Hania jest jego córką. Będzie musiał się dobrze przypatrzeć, by zauważyć to uderzające podobieństwo. Nawet jak zobaczy Ulę z wózkiem nadal będzie myślał, że ona opiekuje się cudzym niemowlęciem. Bardzo dziękuję Ci za tę spontaniczną reakcję i błyskawiczny wpis. Serdecznie pozdrawiam. :) |
Marcysia (gość) 2013.03.31 16:10 |
Małgosiu, skończyła się katorga panny Fe, co przyjęłam z dużą ulgą. Wreszcie jest wolna, a co za tym idzie - wolny jest Marek. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby mógł złączyć swe życie z Ulą i Hanią. Na to bardzo, bardzo liczę. Czekam na ich spotkanie, które na pewno będzie pełne emocji i radości. Kiedy mogę się spodziewać kolejnego rozdziału? Błagam, niech to będzie szybciej, niż w czwartek :) Pozdrawiam. |
MalgorzataSz1 2013.03.31 16:20 |
Marcysiu. Tak właśnie zamierzałam. Zamierzałam dodać w czwartek. Póki co nie mogę Ci nic obiecać, bo nie jestem zdrowa. Podłapałam grypę jelitową i zamiast się cieszyć świątecznymi smakołykami od trzech dni nie miałam nic w ustach prócz sucharków. Słaba jestem jeszcze, ale jeśli we wtorek będę się czuła dobrze, to dodam w ten dzień. Zawsze to o dwa dni szybciej, prawda? Bardzo Ci dziękuję za wpis i pozdrawiam cieplutko. :) |
Marcysia (gość) 2013.03.31 16:42 |
Małgosia, trzymam kciuki za Twój szybki powrót do zdrowia. To musi być jakiś paskudny wirus, bo ja i moja cała rodzina mieliśmy początek tygodnia z głowy - właśnie przez tą grypę. A co do wtorku - pewnie, że to szybciej :))) Będę czekać zniecierpliwiona :)) |
Amicus (gość) 2013.03.31 17:24 |
Marek dobił Paulinę jej własną bronią. Na własne
życzenie została upokorzona. Ten skandal w Polsce już zawsze będzie się
za nią ciągnął. Prasa o tego typu aferach nie zapomina. Długo
wyczekiwany rozwód. Dobrzańscy wreszcie powinni być usatysfakcjonowani.
Ich ukochana synowa wreszcie będzie szczęśliwa. Kupno mieszkania.
Przestronne, z dużą kuchnią - wybierał je pod kątem Uli, mam rację?
Budkowski rozwiązał zagadkę. Czekam, aż Marek spakuje walizki i poleci
do Szwecji. Sprawiłaś mi tą częścią miłą niespodziankę. Nie sądziłam, że pojawi się u Ciebie coś nowego w czasie świąt. Dziękuję tym bardziej. Pozdrawiam! :) |
MalgorzataSz1 2013.03.31 17:37 |
Marcysiu Dziękuję i mam nadzieję, że Twoje słowa okażą się prorocze, bo jak na razie choróbsko daje mi nieźle popalić. Amicus. Dokładnie. Ona z pewnością nie zostanie w Polsce, bo ciągle musiałaby teraz chodzić w ciemnych okularach i naciśniętej na czoło czapce, by jej nikt nie rozpoznał. Marek wychowywał się w wielkim domu i to dlatego pomyślałam, że małe mieszkanie nie wchodzi w rachubę, bo przywykł do przestrzeni. Oczywiście na pewno nie będzie miał nic przeciwko temu, by tą przestrzeń zapełniła Ula z córką. Wylot do Szwecji już w następnej części, być może we wtorek, jak tylko poczuję się lepiej. Ten rozdział miałam wkleić tuż po świętach, ale z uwagi na tę paskudną przypadłość siedzę w domu i pomyślałam, że utrzymam ten system czwartkowo-niedzielny i wkleję już dziś. Dziękuję dziewczynki i obie pozdrawiam najcieplej jak można z uwagi na te zimowe krajobrazy, które mam za oknem. :) |
Ania (gość) 2013.03.31 18:55 |
Gosiu :) Dziękuję za kolejny rodział.Taki miły swiateczny prezent :).Jak zawsze super cześć.Paulina dostała za swoje.Zdjecia w gazecie i to jeszcze jakie no no. ,ale widać ze Paula się tym nie przejeła.widocznie ma to gdzieś.Wreszcie Marek się z nią rozwiod super :D.Detektyw spisał sie na medal.Super ,że Marek wie mniej wiecej gdzie pracuje i dowiedział się o dziecku.Viola dobrze Pauli powiedziała :D.Nowe mieszkanie super :) czekam kiedy Ula Marek i mała Hania :) tak?się przeprowadzą do nowego mieszkanka :). Ładne imię.Też miałąm mieć tak na imię.Nie mogę sie doczekać spotkania Uli i Marka i jak Marek zobaczy malenstwo :) Czekam na cd.Gosiu szybkigo powrotu do zdrowia 3maj się cieplutko zdrówka dużo..Wesołych Swiąt raz jeszcze :* :) |
MalgorzataSz1 2013.03.31 19:43 |
Aniu. Doszłam do wniosku, że Twoim ulubionym słowem jest słowo "super". Hahaha. Powinnaś je sobie powtarzać, kiedy masz gorszy dzień, że mimo tego kiepskiego dnia i tak jest super. Aż się uśmiechnęłam kochana, gdy naliczyłam tych "super" aż cztery i zaraz poprawił mi się nastrój, bo od piątku fatalnie się czuję (grypa jelitowa). Ciągle też odnoszę wrażenie jak czytam Twoje komentarze, że dokądś się spieszysz. To tak, jakbym czytała telegram. Spokojnie kochana. Przecież jak nie masz czasu, to nie musisz komentować już, natychmiast, ba - w ogóle nie musisz. Przecież wiesz, że ja i tak jestem bardzo zadowolona i dobrze o tym wiem, że wchodzisz na mój blog i śledzisz notki. W tej chyba coś Ci umknęło, bo Paulina bardzo przejęła się tym skandalem i na pewno nie spłynęło to po niej jak po kaczce. Nie na darmo szlocha w objęciach Korzyńskiego mówiąc, że w F&D jest już skreślona na dobre. Marek dowiedział się od detektywa, że Ula wozi do pracy jakieś dziecko. On nadal nie ma pojęcia, że to jego własne. Dziękuję Ci, szalona głowo za ten komentarz i proszę Cię, weź głęboki oddech i trochę wyhamuj, bo nikt Cię nie pogania. Dbaj o siebie i ubieraj się ciepło, bo zima atakuje, a wiosny ani widu, ani słychu, ani kukuryku. Buziaki. |
elkanum (gość) 2013.03.31 21:32 |
Po prostu łał, łał, łał i jeszcze raz łał ; - ) Na dworze może śnieg, zimno, ale ja mam twoje opowiadania i wcale nie przejmuję się tą denerwującą zimą. Świat Pauliny rozsypał się nagle na milion kawałków. Taki skandal! Uważam, że to świetnie, że Marek nie rozwiódł się od razu z tą żmiją tylko najpierw dał jej nauczkę, zemścił się na niej. Marek nareszcie uwolnił się od Pauliny. Cieszy mnie to, że Marek zobaczy się wreszcie z Ulą i zobaczy swoje dziecko. Może Ci już o tym, pisałam, ale to nic. Napiszę jeszcze raz, że nie mogę się doczekać 11 rozdziału ;D Pozdrawiam wiosennie mimo pogody, którą mamy za oknem ; - D |
Seraphina (gość) 2013.03.31 21:58 |
Małgosiu, cud, miód i orzeszki :) rozdział...ach po prostu brak słów :) Markowi po woli zaczyna się układać :) Paulinka dostała za swoje, choć myślałam, że "kochający mąż" pomęczy ja jeszcze troszkę ;D Detektyw znalazł Ulę..hura!! Czekam na dalszy rozwój wydarzeń i wycieczkę Marka do Szwecji :) Pozdrawiam i życzę dużo weny :) |
Seraphina (gość) 2013.03.31 22:03 |
Małgosiu, cud, miód i orzeszki :) rozdział...ach po prostu brak słów :) Markowi po woli zaczyna się układać :) Paulinka dostała za swoje, choć myślałam, że "kochający mąż" pomęczy ja jeszcze troszkę ;D Detektyw znalazł Ulę..hura!! Czekam na dalszy rozwój wydarzeń i wycieczkę Marka do Szwecji :) Pozdrawiam i życzę dużo weny :) |
MalgorzataSz1 2013.03.31 22:22 |
Elkanum, Seraphina. Bardzo się cieszę, że spodobała Wam się ta część. Nie chciałam Marka już wikłać w kontynuowanie tego rewanżu, bo to co zafundował jej w tym brukowcu dało spodziewany efekt. Uznał, że pogrążył ją dostatecznie i zdobył świetny pretekst do rozwodu. Właśnie przed chwilą zrobiłam korektę kolejnej części i jest wielce prawdopodobne, że zamieszczę ją we wtorek. Zresztą już Marcysia namawiała mnie na to i chyba spełnię jej prośbę, nie będziecie więc długo czekać. Bardzo Wam dziękuję, że mimo tak późnej już pory dałyście radę skomentować.i bardzo serdecznie pozdrawiam obie. :) |
Marcysia (gość) 2013.04.01 01:03 |
Małgosiu, u mnie nn :) Zapraszam serdecznie. |
aga (gość) 2013.04.01 11:24 |
czesc małgosiu czytałam twoje opowidanko i bardzo sie ciesze ze marek wreszcie dał nauczke paulinie i ze odnalazł ule, ale bedzie jego zdziwienie kiedy dowie sie ze to jego dziecko. ciekawe jak na to wszystko zareaguja dobrzańscy. czekam na nastepny rozdział i zycze ci szybkiego powrotu do zdrówka. trzymaj sie cieplutko |
MalgorzataSz1 2013.04.01 11:32 |
Aga A ja bardzo dziękuję Ci, że tu zaglądasz. Już ze mną nieco lepiej i za kilkanaście minut dodam nowy rozdział, na który serdecznie Cię zapraszam. Pozdrawiam. :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz