Łączna liczba wyświetleń

15380794

wtorek, 6 października 2015

"W POGONI ZA SZCZĘŚCIEM" - rozdział 3

07 marzec 2013
ROZDZIAŁ 3



Miała mieszane uczucia, co do tego wspólnego wyjazdu. Przede wszystkim źle się czuła ze świadomością, że Marek, to mężczyzna już zajęty, uwikłany w poważny związek z inną kobietą, mężczyzna, dla którego ta kobieta jest narzeczoną a za chwilę będzie żoną. Czasami miała wrażenie, że pcha się z buciorami między nich i poważne obawy, że ich związek przez nią może nie przetrwać. Z drugiej jednak strony dlaczego miałby przetrwać? Marek wielokrotnie jej mówił, że nie kocha Pauliny. Czy można ożenić się z kimś do kogo nie czuje się nic? Nie rozumiała ich świata. Był dla niej zbyt skomplikowany. Obłudny i pełen pozorów. Nic nie było takie jakim się wydawało. Zasady były po to, by je łamać lub naginać do własnych potrzeb. Liczyły się tylko pozorne konwenanse i to, co ludzie powiedzą. Brzydziło ją to, bo jej świat był prosty, a przede wszystkim uczciwy. Bez knucia, intryg, kombinowania i tuszowania prawdy. Teraz znalazła się w sytuacji, w której będzie musiała to wszystko zrobić i nie czuła się z tym komfortowo. Obiecała to jednak Markowi. Obiecała i zrobi to dla niego z miłości.
Podjechał pod bramę w piątkowy poranek i zapukał do drzwi. Otworzyła mu ubrana w letnią sukienkę z rozpuszczonymi włosami. Omiótł ją zachwyconym spojrzeniem.
- Pięknie ci w tej sukience – wyszeptał całując ją w usta. Zarumieniła się, co bardzo go rozczuliło. – Jesteś gotowa? Gdzie masz torbę?
- Tutaj – podała mu ją a sama wzięła torebkę i reklamówkę. – Wzięłam trochę ciasta i termos z kawą, może się przyda.
- Na pewno, a teraz jedźmy już.

Okolica zachwyciła ich. Nowoczesny budynek SPA a tuż za jego progiem rozciągające się jak okiem sięgnąć, duże jezioro okolone lasem. Kawałek piaszczystej plaży, molo a przy nim stoliki z rozłożonymi parasolami. Marek chłonął ten widok z tarasu, który mieli do dyspozycji. Kiedy się meldowali miała miejsce trochę niezręczna sytuacja, bo on zamówił jeden dwuosobowy pokój, co wywołało u Uli konsternację i zażenowanie. Nie sądziła, że będą spać w jednym. Tłumaczył się dość nieudolnie i w końcu zaproponował, że wynajmie jej osobny pokój. Była purpurowa ze wstydu, ale po krótkim zastanowieniu się odstąpiła od tego pomysłu, a on odetchnął. Pogoda była cudna więc wyszli na duży taras. Ona usiadła w fotelu i zabrała się za przeglądanie dokumentów a on oparłszy się o barierkę podziwiał widok rozciągający się przed jego oczami.

- Aaaah…, pięknie tu – odwrócił się i spojrzał na Ulę. – Co…, co ty robisz?
- No chcę to trochę ogarnąć. Będzie z tym naprawdę dużo roboty. Pomyślałam sobie, że gdybyśmy przedstawili najpierw… - Podszedł do niej i wyjął jej papiery z rąk.
- Daj spokój Ula. Rozluźnij się i rozejrzyj dokoła. Zobacz jak tu pięknie.
Ponownie sięgnęła po plik dokumentów leżący na stoliku.
- Ale my naprawdę mamy dużo pracy i dobrze by było, gdybyś zechciał…
Kolejny raz zabrał jej kartki z rąk. - Nie teraz… - Schwycił ją za dłonie i pomógł jej wstać. Zbliżył twarz do jej twarzy i zaczął całować. Nie protestowała już więcej i poddała się tym słodkim pocałunkom. Pociągnął ją w stronę pokoju i nie przestając całować ułożył na łóżku. Gdy z pieszczotami dotarł do jej szyi powstrzymała go.
- Marek…, Marek…, nie możemy…, Paulina.
Oderwał się od niej i usiadł obok. Spojrzał przez okno na gładką taflę jeziora.
- Pauliny już nie ma. Po zarządzie nie zobaczysz jej już więcej. Ja nie mogę już dłużej z nią być. Już nie…
Te słowa bardzo ją uspokoiły. Spojrzała na niego i ściągnęła okulary. Była gotowa oddać mu ciało i duszę.

Te trzy dni były dla niej jak najpiękniejszy sen, z którego nie chciała się już obudzić. Jeszcze nikt w całym jej życiu nie traktował jej z taką atencją, czułością, delikatnością i miłością. Godziny dopołudniowe spędzali w szwalniach, ale popołudnia a przede wszystkim noce należały tylko do nich. Upijała się tą miłością jak najlepszym trunkiem. To były tylko trzy dni i zaledwie dwie noce, ale to wystarczyło by jej uczucie do tego nieprzeciętnego mężczyzny stało się mocne i silne. Nikt nigdy nie pieścił jej ciała w taki sposób i nikt nigdy nie obdarzył ją tak ogromną dawką rozkoszy. Wreszcie poczuła się spełnioną kobietą. Stuprocentową kobietą.
Dla niego była kimś zupełnie wyjątkowym i tak bardzo innym od kobiet, które znał do tej pory. Delikatna, subtelna, oddająca jego pieszczoty w dwójnasób. Mile go zaskoczyła. Nie sądził, że ma tak fantastyczną figurę. Dopiero tutaj mógł podziwiać jej szczupłe, długie, zgrabne nogi, wąską talię i wdzięcznie sterczące, niezbyt duże, ale kształtnie uformowane piersi, piękną linię szyi i te cudowne, pełne usta jak dwie słodkie maliny, które przyciągały go jak magnes. Największym jej atutem były jednak oczy. W nie mógłby patrzeć bez końca. U żadnej kobiety nie spotkał takich. Intensywnie błękitnych, dużych, wyrażających tak wiele różnych emocji. Mógłby tonąć w nich bezustannie i nigdy nie miał dość. Nie chciał myśleć, co będzie po ich powrocie do firmowej rzeczywistości. Liczyło się tylko to, co tu i teraz. Tu ona była najważniejsza. Zastanawiał się, dlaczego przylgnęło do niej to wstrętne przezwisko. Czy naprawdę ludzie byli tak ślepi i nie dostrzegali w niej tego zniewalającego piękna? Gdyby popatrzyli na nią uważniej z pewnością zgodziliby się z nim. Ona była skończoną pięknością i tylko ludzie złośliwi mogliby twierdzić, że jest inaczej. Uświadomił sobie, że ludzie z jego najbliższego otoczenia tak właśnie ją postrzegają. Sebastian, Paulina, Violetta… Tak… Nie miała zbyt wielu przychylnych osób w tej firmie. Westchnął ciężko i spojrzał na śpiącą obok Ulę. Miała w sobie tyle niewinności dziecka. Odruchowo pogładził jej ciepły od snu policzek. Pod wpływem jego dotyku otworzyła zaspane oczy. Uśmiechnął się.
- Będziemy się musieli zbierać Ula. Zjemy jakieś śniadanie i trzeba będzie wracać.
Popatrzyła na niego ze smutkiem.
- Szkoda. Byłam tu taka szczęśliwa a tam nie wiem, co mnie czeka. Boję się wracać. Znowu będziemy udawać tylko przyjaciół i że nic poza przyjaźnią nas nie łączy. To bardzo trudne. Nie wiem, czy po tym wszystkim będę potrafiła ukryć uczucia do ciebie.
- Byle do zarządu, a po nim już nie będziesz musiała niczego udawać. Po nim wszystko się zmieni.

Wrócili. On znowu był prezesem, ona dyrektorem finansowym. Ciągle walczyła z tym nieszczęsnym raportem, żeby wyglądał w miarę wiarygodnie. Musiała wszystko dokładnie sprawdzić i wszystko logicznie uargumentować. Tu nie mogło być miejsca na jakiekolwiek pomyłki, bo mogło to ich drogo kosztować. Zmęczona tym ciągłym stanem skupienia nad liczbami wyszła z gabinetu z zamiarem zrobienia sobie kawy. Zanim jednak dotarła do pomieszczenia socjalnego spotkała Izę, główną krawcową i prawą rękę Pshemko. Przyjaźniły się. Ucieszyła się na widok przyjaciółki.
- Jak tam Iza, w porządku? Pshemko nie dokucza ci za bardzo?
- W porządku. Na szczęście on skupia się teraz na zupełnie czymś innym. Wiesz, że za dwa tygodnie ślub Marka i Pauliny. Chodź pokażę ci coś pięknego. – Iza schwyciła ją za rękę i pociągnęła za sobą do pracowni. Przekroczywszy jej próg stanęła jak wryta. Na podeście w ślubnej sukni i w welonie stała Paulina a wokół niej tańcował podekscytowany Pshemko.
- To nie możliwe. Ona szykuje się do ślubu? Przecież Marek powiedział, że tego ślubu nie będzie, że porozmawia z nią. Na co on czeka? Zarząd za dwa dni. Chyba nie chce jej powiedzieć tego przy ołtarzu? Nic z tego nie rozumiem.
Ten widok szczęśliwej i uśmiechniętej Pauliny dał jej do myślenia. Czy aby na pewno Marek był z nią szczery?
Następnego dnia koło dwunastej poszła do jego gabinetu. Obiecał jej dać dodatkowe zestawienia kosztów potrzebne do tego raportu. Od Violetty dowiedziała się, że poszedł z Pauliną na lunch. Miała czekać aż wróci? Ona w przeciwieństwie do niego nie mogła pozwolić sobie na przerwę w pracy. Zadzwoniła przypominając mu, że obiecał jej te dokumenty.
- Wiesz co Ula, wejdź do mnie i weź sobie. Powinny być gdzieś na biurku. Ja będę za jakieś pół godziny.
Weszła do jego gabinetu i przysiadła na obrotowym krześle. Sięgnęła do korytek stojących na blacie i przejrzała dokumenty, ale nie było wśród nich tych, o które jej chodziło. Pociągnęła pierwszą z szuflad, ale i w niej były tylko jakieś mało istotne drobiazgi. Za to, gdy otworzyła drugą zamarła. Wypełniona była biżuterią. Naszyjniki, brosze, łańcuszki. Zachichotała. – Co on, jubilera okradł? – Sięgnęła po jakąś kartkę leżącą głębiej i uśmiech natychmiast spełzł z jej twarzy. „ Niezawodny zestaw prezentów dla Brzyduli - Seba” – przeczytała. – To stąd pochodzą te wszystkie świecidełka, którymi tak szczodrze mnie obsypywał. – Teraz wszystko stało się jasne i czytelne. Nareszcie zrozumiała jego intencje. On jej nie kochał. Jemu chodziło tylko o te udziały i o ten raport. – Świnia, świnia, świnia… - Zerwała się z fotela i odrzuciwszy z obrzydzeniem na blat biurka tę kartkę i garść biżuterii uciekła czym prędzej z pokoju. Wpadła do swojego ledwie hamując łzy. Była w jakimś amoku. W pośpiechu spakowała wszystkie swoje rzeczy. Na szczęście nie było ich zbyt wiele. Zgrała na płytę dane dotyczące raportu. Zarzuciła torebkę na ramię i z pokaźną reklamówką powędrowała do windy. W niej dała upust swojej złości i żalu. Rozpłakała się na dobre. Na dole rzuciła tylko krótkie „do widzenia” panu Władkowi i pobiegła na przystanek.

Ten lunch zaczynał go już nużyć. Paulina szczebiotała jak najęta opowiadając mu o kolejnych „rewelacjach” dotyczących zbliżającego się ślubu. Tak naprawdę kompletnie go to nie obchodziło. Najchętniej wysyczałby jej prosto w tę wytapetowaną twarz, że żadnego ślubu nie będzie. Nie miał jednak odwagi. Był zbyt wielkim tchórzem. Rozstał się z nią przy windach i pomaszerował do gabinetu. Wszedł do środka i oniemiał. Na biurku leżały precjoza i kartka, którą wraz z nimi wcisnął mu kiedyś Sebastian. Wycofał się do sekretariatu i spytał.
- Viola, kto był u mnie w gabinecie? Ktoś szperał w moim biurku i wszystko wywalił na blat.
- No jak to kto? Ulka była. Powiedziała, że pozwoliłeś zabrać jej jakieś dokumenty.
Zrobiło mu się ciemno przed oczami. Zamknął za sobą drzwi i usiadł. Zrozumiał, że przez jego głupotę Ula znalazła te błyskotki i jeszcze tą żenującą kartkę od Sebastiana. Był kretynem. Dlaczego się jej nie pozbył? Wziął ją w dłoń i zauważył, że nosi na sobie ślady łez. Łez Uli. Ścisnęło mu się serce. – Mój Boże, co ona sobie teraz o mnie myśli. Muszę jej wszystko wyjaśnić. – Z takim postanowieniem ruszył do gabinetu dyrektora finansowego. Przywitał się z Dorotą i już nacisnął klamkę, gdy Dorota poinformowała go, że pani dyrektor nie ma.
- Jak to nie ma, a gdzie jest? – Sekretarka wzruszyła ramionami.
- Nie mam pojęcia. Wybiegła stąd mocno zdenerwowana z wielką reklamówką i powiedziała mi tylko, że dzisiaj jej nie będzie już do końca dnia.
Od kilkunastu minut wybierał jej numer telefonu, ale wciąż tylko słyszał nagrany jej łagodny głos „Tu Ula, Ula Cieplak. Zostaw wiadomość”. W końcu nagrał się nie widząc innej możliwości skontaktowania się z nią. Nie wybaczy mu. Tak bardzo nie chciał jej skrzywdzić a jednak zrobił to już kolejny raz. Jutro zarząd. Nie przedstawi na nim fałszywego raportu, bo go nie ma. Przedstawi ten właściwy, a potem wręczy ojcu rezygnację ze stanowiska i spakuje swoje rzeczy. Już nie ma nic do szukania w tej firmie. Niech teraz Alex pokaże, co potrafi. Pewnie będą pytać, gdzie Ula, przecież to do niej należy przedstawienie sprawozdania finansowego. Co ma im powiedzieć, że i to spieprzył? Najlepsze, co może zrobić w tej sytuacji to wykopać sobie grób.

Wrócił przybity do domu. Na pytania Pauliny odpowiadał monosylabami. Nie miał ochoty na żadne utarczki słowne. Zabrał poduszkę i kołdrę i rozłożył się na kanapie. Była zaskoczona jego zachowaniem. Sądziła, że po tym ostatnim wspólnym lunchu wszystko jest już między nimi w porządku. Od Heleny dowiedziała się o przebiegu rozmowy z nim i uspokoiła się jej zapewnieniem, że teraz już będzie dobrze a on nie będzie stwarzał problemów. Chyba jednak nie było. On zachowywał się dziwnie. Ona liczyła na wspólną, upojną noc, on wręcz przeciwnie, pragnął tylko spokoju. Przymknął oczy. Wpłynął przed nie obraz płaczącej Uli. Sam poczuł pod powiekami łzy. Nakrył się kołdrą aż po czubek głowy i usiłował zasnąć.

Wstała kompletnie wykończona i rozbita. Do północy siedziała i kończyła ten raport. Napisała też sprawozdanie z ostatniego miesiąca i wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym. Nie chciała spędzić w firmie więcej czasu niż to było konieczne. Pójdzie tylko na zarząd, wręczy Markowi wypowiedzenie i znika stamtąd. Ojcu powiedziała, że już nie może tam dłużej pracować i zacznie szukać innej pracy. Zmartwił się, ale nie pytał o szczegóły. Miał mądrą córkę i jeśli twierdziła, że nie da rady dłużej wytrzymać w tej firmie, to tak było. Szkoda, bo dzięki jej zarobkom znacznie podreperowali budżet i nawet trochę zaoszczędzili. Teraz trzeba będzie uruchomić te oszczędności dopóki ona czegoś nie znajdzie.
Związała włosy w kucyk i poprawiła okulary. Nie będzie się malować ani stroić. Już nie ma dla kogo. Ubrała ciemną garsonkę, pod którą włożyła białą bluzkę. Jeszcze raz przyjrzała się swemu odbiciu w lustrze. – Może być i tak nikt nie zwróci na mnie uwagi.
Przyjechała wcześniejszym autobusem. Zarząd zaczynał się o ósmej miała więc jeszcze trochę czasu. Wzięła od Ani klucz do gabinetu Marka i położyła mu na biurku jedną z teczek, które ze sobą przyniosła. Między innymi zawierała też jej wypowiedzenie, które kończyło jej współpracę z Febo&Dobrzański. Poszła jeszcze do swojego gabinetu i spakowała resztę drobiazgów. Zmieściła wszystko w torebce, bo zostało ich zaledwie kilka. Punktualnie o ósmej zaopatrzona w sprawozdanie udała się do sali konferencyjnej. Siedzieli już w niej państwo Dobrzańscy i Alex. Przywitała się ogólnym „dzień dobry” i zajęła miejsce blisko drzwi jakby po wszystkim chciała się jak najszybciej stąd ewakuować. Wreszcie dotarł i Marek z Pauliną. Ucieszył go jej widok, choć nie miał absolutnie pewności jak przedstawi to sprawozdanie. Zajął miejsce i spojrzał na nią. Nie patrzyła na nikogo. Siedziała ze spuszczoną głową i udawała, że jeszcze analizuje to, co napisała. Krzysztof rozpoczął posiedzenie. Kilka słów wstępu i już została wywołana do tablicy. Wstała trzymając w trzęsących się dłoniach kartki ze sprawozdaniem. Mówiła przez dwadzieścia minut. Udowadniała, że nienajlepsze wyniki, jakie firma osiągnęła przez ostatnie dwa miesiące, są skutkiem panującego kryzysu i w takim położeniu są inne firmy modowe, które podobnie jak F&D, zanotowały spadki obrotów. Powołała się na raport Terleckiego mówiąc, że mimo iż wyniki nie są imponujące, to następuje ciągły wzrost sprzedaży i to napawa nadzieją.
- Reasumując. W świetle tych niekorzystnych koniunktur i w dobie dużego kryzysu ekonomicznego firma nie jest w najgorszym położeniu. Ciągle dysponuje sporym potencjałem w postaci eleganckich kolekcji, których sprzedaż utrzymuje się na niezłym poziomie, a także FD Sportivo, które świetnie zadebiutowało i powoli zaczyna przynosić zyski. – Skończyła czytać i spojrzała na Krzysztofa. – To wszystko panie Krzysztofie.
- Dziękujemy pani Urszulo. Świetnie się pani spisała. Kto jest za przyjęciem sprawozdania? – Odetchnęła, gdy podniosły się ręce wszystkich członków zarządu. – Ogłaszam, że sprawozdanie zostało przyjęte jednogłośnie. Jeszcze raz dziękuję pani Urszulo. Jest pani wolna.
Wstała z miejsca i nie patrząc na nikogo opuściła pomieszczenie. Po wyjściu wzięła głęboki oddech. Udało się, a ona już nigdy więcej nie będzie kłamać.
Po jej wyjściu Marek poruszył się niespokojnie.
- Możemy zrobić krótką przerwę? – Zwrócił się do ojca. – Dosłownie piętnaście minut.
- No dobrze. Ale ani minuty dłużej. - Zerwał się z krzesła i wypruł jak strzała z konferencyjnej wprawiając wszystkich tym nagłym zrywem w zdumienie.
- A temu co się stało? – Retorycznie spytała Paulina.
- Może coś natarło prezesowski tyłek. – Ironicznie odparł jej brat.
- Uspokójcie się. – Zgromił ich Krzysztof. - Jeśli chcecie też możecie skorzystać z toalety.
Wybiegł na korytarz i rozejrzał się nerwowo. Podbiegł do recepcji i zapytał Anię, czy nie widziała Uli.
- Ula już poszła. Widziałam jak wchodziła do windy.
Puścił się schodami na parter. Wybiegł z budynku i wreszcie ją dostrzegł jak oddala się szybkim krokiem w kierunku przystanku. Podbiegł do niej i złapał ją za ramię.
- Ula zaczekaj – wysapał. Stanęła przed nim. Dostrzegł w jej oczach gromadzące się łzy.
- Wszystko zostawiłam na twoim biurku. Jeśli usiłujesz mi coś wyjaśnić, to daruj sobie. Ja wystarczająco dużo zobaczyłam i jestem na tyle inteligentna, że potrafię wyciągnąć wnioski. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi, myślałam, że mnie kochasz, bo przecież tak gorliwie mnie o tym zapewniałeś. Brzydzę się tobą i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Jeśli chodziło ci tylko o te udziały, to trzeba było powiedzieć wprost. Oddałabym ci je, bo mnie nie są do niczego potrzebne. Oszczędziłbyś sobie chodzenia ze mną na randki, przytulania i całowania mnie. To musiało być dla ciebie ciężkie doświadczenie zmuszać się do adorowania kogoś takiego jak ja. Już dzięki Bogu nie będziesz musiał tego robić, bo ja znikam z twojego życia i postaram się ze wszystkich sił jak najszybciej o tobie zapomnieć. Jesteś kłamcą, oszustem i łajdakiem, a ja takich typków omijam szerokim łukiem. Mimo wszystko życzę ci powodzenia. Nie stracisz stanowiska, bo sfałszowałam ten raport. Nie zrobiłam jednak tego dla ciebie, ale dla ludzi, na których mi zależy. Nie jesteś wart, by robić dla ciebie cokolwiek. Na szczęście ja już nic nie muszę. Żegnaj. – Odwróciła się na pięcie chcąc odejść, jednak zatrzymał ją jeszcze.
- Nie kłamałem mówiąc, że cię kocham. Kocham cię bardziej niż jesteś to sobie w stanie wyobrazić. Jednak zobowiązania poczynione przez moich rodziców wobec rodziców Pauliny nie pozwalają mi na zrezygnowanie z tego ślubu. Gdybym to zrobił, straciłbym wszystko. Zagrozili mi, że mnie wydziedziczą. – Uśmiechnęła się ironicznie.
- I nie kłamałeś też mówiąc, że po zarządzie wszystko się zmieni i że nie zobaczę już więcej Pauliny. Miałeś rację. Wszystko się zmieniło a ja nie muszę już patrzeć na tę nadętą Włoszkę. Życzę wam jednak szczęścia na nowej drodze życia.
Tym razem nie zatrzymywał jej. Stał tylko na chodniku i patrzył jak odchodzi. Widział jak trzęsą jej się ramiona. Płakała, choć przy nim nie uroniła ani jednej łzy. Zapłakał i on. Dzisiaj stracił bezpowrotnie coś najcenniejszego w swoim popapranym życiu. Stracił miłość Uli. Nie odzyska jej już. Zbyt wiele zadał jej bólu. Zbyt wiele przez niego wycierpiała. Nie wybaczy mu. Coś w nim pękło. W jego sercu narastał gniew i bunt. – Tak bardzo chcesz tego ślubu Paulinko? Będziesz miała swój wymarzony ślub, ale na nic więcej nie licz, bo niczego więcej z mojej strony się nie doczekasz. Zamieniłaś mi życie w koszmar, czas na rewanż kochanie, najwyższy czas.

Po zarządzie dotarł wreszcie do swojego gabinetu. Poprosił Violettę o kawę. Musiał się uspokoić. Dostrzegł leżącą na blacie teczkę i otwarł ją. Na wierzchu leżało wypowiedzenie Uli i raport od Terleckiego już poprawiony. Pod nim dostrzegł coś jeszcze. Udziały i kopertę, której zawartość pozbawiła go wszelkich złudzeń. Oddała wszystkie świecidełka, które od niego dostała. W ten sposób odcięła się od niego całkowicie. Poczuł w gardle wielką kluchę. Chciało mu się wyć. Poluzował krawat jakby nagle zabrakło mu powietrza. To koniec. Nie odzyska jej. Czy będzie umiał bez niej żyć? Usłyszał ciche pukanie do drzwi. Po chwili ujrzał w nich Alę, asystentkę Sebastiana i najlepszą przyjaciółkę Uli.
- Marek, mogę ci zająć chwilkę?
- Wejdź. Masz coś pilnego?
- Wiem, że Ula złożyła dzisiaj wypowiedzenie. Chciałam cię prosić o podpisanie jej świadectwa pracy. Bez niego nie będzie mogła nic znaleźć. Podpiszesz?
- Podpiszę. Oczywiście, że podpiszę. Nie wiesz, gdzie ma zamiar się zatrudnić?
- Nie wiem. Nic nie mówiła.
Złożył zamaszysty podpis pod dokumentem i wręczył go Milewskiej. Podziękowała i szybko opuściła gabinet.



Yabi (gość) 2013.03.07 17:54
Ale pojechałaś po całości!!!!!!
Witaj i wszystkiego NAJ z okazji roczku :) Oby dalej Ci wena była przyjaciółka i nigdy nie zbrakło tematów. Powodzenia!!!
MalgorzataSz1 2013.03.07 18:04
Yabi!!!

Tak rzadko się ujawniasz, że za każdym Twoim pojawieniem się tutaj reaguję spontanicznie. Mam nadzieję, że czytałeś ostatnie opowiadanie?
Mój blog kończy dzisiaj okrągły roczek, to dlatego byłam taka szczodra i wkleiłam aż trzy rozdziały. Bardzo dziękuję za życzenia i liczę na to, że się spełnią a weny wystarczy. Oby.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
Kama (gość) 2013.03.07 18:12
Przeczytałąm i mam ochote Dobrzańskiemu nakopać. Może by wtedy zmądrzał i dotarłoby do niego że wazniejsza jest Ula i ich miłość, a nie kasa rodziców. Mam nadzieję że Marek sie w porę opamięta i dojdzie do takiego właśnie wniosku, a przedewszystkim mam nadzieję że nie będzie sie koło Uli kręcił żaden inny facet i że Ulka nie będzie z żadnym innym facetem poza Markiem ( a nie tak jak durna serialowa Ulka, która po przemianie sie zaczeła zachowywac jakby jej ktoś wyłąćzył rozum, myslenie i rozsądek). Tym bardziej, że zapewne cały czas będzie kochac marka a nie jest z tych co wiążą się z kims kogo nie kochają, tym bardziej że wtedy nie różniła by sie wtedy niczym od Marka.
MalgorzataSz1 2013.03.07 18:43
Kama.

Z uśmiechem na twarzy przeczytałam Twój komentarz. Naprawdę nie miałam pojęcia, że ten tekst wywoła taki wojowniczy nastrój u niektórych. Ale to świetnie, bo przynajmniej wzbudza jakieś emocje.
Na początku tego opowiadania Dobrzański jest bardzo chwiejny emocjonalnie. Pozwala sobą manipulować zarówno Paulinie jak i rodzicom. Nie ma swojego zdania i na nic nie potrafi się zdecydować. Zobaczysz jednak, że to się zmieni, choć będzie się wydawać, że w pewnych sprawach klamka już zapadła i nic nie można zrobić.
O jednym mogę Cię zapewnić, że Ula nie potrafi już nikogo tak mocno pokochać i z wyborem, czy być singlem, czy kogoś sobie znaleźć na pewno nie będzie miała problemu.
Bardzo dziękuję, że skomentowałaś i serdecznie Cię pozdrawiam. :)
bewunia68 (gość) 2013.03.07 19:44
Gratulacje i życzenia z okazji rocznicy bloga.
To pierwsze Twoje opowiadanie zakorzenione naprawdę w serialu. Mnie ciekawi jak rozwiniesz akcję po ślubie Marka i Pauliny. Chyba tylko raz w opowiadaniach pojawił się ślub. Przynajmniej w tym momencie innych sobie nie przypominam. Bardzo to mnie intryguje. wyszłam z wprawy w pisaniu, cho nadal czytam namiętnie.
Ostatnio chciałam przypomnieć sobie Twoje pierwsze opowiadania, ale marzec mi nie chciał wejść. Coś się zablokowało czy tylko ja taka zdolna?
MalgorzataSz1 2013.03.07 20:06
Bewuniu.

Bardzo dziękuję za życzenia i jest mi niezwykle miło, że jednak pamiętasz o moim blogu i zaglądasz. Ten marzec nie wchodzi od samego początku i tu Cię uspokajam, że to nie ma nic wspólnego z Twoimi zdolnościami. Sama nie wiem dlaczego tak się dzieje. Jednak można wejść w pierwsze opowiadanie klikając na ostatnią stronę, a jest ich chyba 66 lub 67, na samym dole pod rozdziałami. Niemal wszystkie opowiadania prócz tego, które się skończyło i tego, które wklejam teraz, można przeczytać na streemo Brzyduli w zakładce FORUM, Literatura. W sumie na forum jest ich dziesięć. Nie trzeba się logować.
Mocno zakorzenione w serialu było też pierwsze moje opowiadanie pt. "Wariacje na temat Uli i Marka". Co do ślubu z Pauliną to rzeczywiście się odbędzie. Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że w tej opowieści przedstawiam Paulinę, jako bardzo złą kobietę, która przez siedem przedślubnych lat sporo napsuła krwi Dobrzańskiemu, a jednak był na tyle słaby i tchórzliwy, że nie miał odwagi od niej odejść. W innej sytuacji powiedziałabym, że jest to miłość ofiary do kata, ale w tym przypadku to sformułowanie nie jest adekwatne, bo Marek nie kocha Pauliny i żywi w stosunku do niej uczucia zgoła inne.
Ja chyba też czytałam jakieś opowiadania, w którym Paulina i Marek byli małżeństwem. Jednak nie sądzę, by moje rozwinięcie dalszej sytuacji w jakikolwiek sposób przypominało tamte historie. Powiem tylko jedno, że Paulina za swój podły charakter dostanie za swoje i będzie to zemsta w białych rękawiczkach.
Mam nadzieję Bewunia, że to nie będzie Twój jedyny komentarz. Ciągle wracam do Twojego wpisu w księdze gość i liczę trochę na to, że jednak będziesz mnie dopingować.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)


Amicus (gość) 2013.03.07 22:54
Małgosiu, przede wszystkim gratuluję rocznicy! :) Jestem pod wrażeniem ilości jaką nam dzisiaj zaserwowałaś. To prawdziwe święto móc od razu przeczytać trzy części. Dziękuję Ci za te dziesiątki minut wypełnionych historią Uli i Marka. Piszesz, że ślub się odbędzie... Ciekawe. Marek rozumie, że kocha Ulę, nie chce tego ślubu, boi się rodziny i da się wplątać w ten chory układ i założyć na palec obrączkę. BArdzo mnie ciekawi jak to dalej rozwiążesz. Już się nie mogę doczekać. Pozdrawiam :)
ania1302 (gość) 2013.03.08 06:48
Witaj Gosiu. Z przyjemnością przeczytałam te trzy pierwsze rozdziały przypominające nam jak rozkwitało uczucie prezesa do swej nieprzeciętnej choć trochę zaniedbanej asystentki. Już czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Poprzednie opowiadanie przeczytałam z łezką w oku i bardzo mi się podobało. Niestety brak czasu nie pozwala mi na komentowanie za każdym razem. Czytam jednak regularnie i podziwiam. Moje opowiadanko też dokończę niebawem. Mam zamiar przenieść cały swój blog na interię bo onet mi szwankuje, a to wymaga czasu. Powodzenia i dalszej weny życzę.
MalgorzataSz1 2013.03.08 08:51
Amicus.

Bardzo dziękuję za gratulacje. Jak świętować, to świętować. To dlatego postanowiłam wkleić od razu te trzy rozdziały. To tak na dobry rozruch. Szybko zleciał ten rok i w następny wchodzę z nadzieją, że będzie obfitował w nowe pomysły, które będę mogła przelewać na klawiaturę.
Ślub się odbędzie. Jeszcze w żadnym swoim opowiadaniu nie napisałam takiej wersji wydarzeń, wiec chyba najwyższy czas. Marek bardzo szybko zrozumie, że nie tędy droga, jednak ożeni się z Pauliną. Nie chcę za wiele zdradzać, ale panna Febo będzie miała pod górkę.

Aniu.

Już zaczynałam się martwić, gdzie zniknęłaś. Na szczęście odezwałaś się. Cieszę się, że poprzednie opowiadanie dostarczyło Ci wzruszeń. O to właśnie chodziło, by uwrażliwić czytelnika na problem dziecka obarczonego zespołem Downa.
A co do Twojego bloga, to muszę Ci powiedzieć, że nie jesteś jedyną osobą, która narzeka na onet. Ja od początku jestem na interii i choć zdarzały się sytuacje, że np. nie mogłam dodać komentarza, to miały one miejsce najwyżej ze dwa razy, odkąd istnieje mój blog. Nie chcę tu robić interii jakiejś reklamy, ale jednak ona chyba lepiej działa niż onet. Ja czekam na kolejne rozdziały Twojego opowiadania.

Dziewczyny. Bardzo Wam dziękuję za przemiłe wpisy. Obie cieplutko pozdrawiam. :)


truskaweczka (gość) 2013.03.08 11:12
Dziękuję Ci :)
Przeczytałam wszytko jednym tchem i dziękuję ci za to że tak wszytko pięknie mi przypomniałaś:) Wisłę, Spa, cały ten zarząd...Dawno nie oglądałam... Pobudziłaś mnie do tego i znowu sobie obejrzałam te odcinki:)
Mam teraz ochotę zdzielić Markowi w łeb, że tak powiem, ale wiem, że na pewno doprowadzisz do zmiany jego sposobu myślenia. Strasznie jestem ciekawa jak to dalej pociągniesz, bo zapowiada się bardzo ciekawie.
Troszeczkę spóźnione, za co przepraszam, ale wczoraj miałam urwanie głowy, oczywiście ŻYCZENIA!!! Bardzo się cieszę że jesteś tutaj już rok:) Życzę ci aby było takich jeszcze dużo, dużo i aby wena zawsze trzymała się blisko ciebie. A skoro już tak się złożyło, że życzenia nie wczoraj, a dziś to połączę je jeszcze z innymi, dobrze wiesz jakimi:) Co z tego, że baba, babie, a nie facet, życzenia muszą być:) Wszystkiego NaJ NaJ !!
Buziaki:****
MalgorzataSz1 2013.03.08 12:14
Truskaweczko.

Wielkie dzięki za życzenia z obu powodów. Ja dzisiaj na streemo złożyłam je wszystkim Brzydulomaniaczkom jak kobitka kobitkom. Tobie też życzę wszystkiego co najlepsze.
Jeśli chodzi o opowiadanie, to już w następnym rozdziale nastąpi prawdziwa rewolucja i nie będzie to już powtórka serialu, bo dzięki tym trzem rozdziałom przygotowałam solidny grunt do dalszego ciągu historii. Jestem pewna, że ta następna część pozwoli Ci zmienić zdanie na temat Marka i pohamuje Twoją chęć do zdzielenia go po łbie. Haha.
Bardzo dziękuję za komentarz i cieplutko pozdrawiam. :)
Amicus (gość) 2013.03.08 22:15
Małgosiu, zapraszam do mnie na pierwszą część nowego opowiadania 'Kocham Was'. Pozdrawiam :)
miki (gość) 2013.03.08 23:02
Marek to tchórz,całe życie był zależny od rodziców którzy urządzili mu życie ,nie wyobrażał sobie by mógł to stracić i sam o własnych siłach zacząć od początku .Tak naprawdę skrzywdził nie tylko Ulę,ale i Paulinę.Tłumaczenia że Paulina się czepiała jest śmieszne,a jak miała się zachowywać jak była notorycznie zdradzana,jej winą jest to że mu wybaczała i w ten sposób niszczyła nie tylko siebie ale i jego.Jeszce to słuchanie podszeptów Sebastiana,Marek to facet bez swojego zdania,przyzwyczajony do tego że to inni układają mu życie.W następnych odcinkach mam nadzieje że będzie już lepiej,czekam niecierpliwie na odcinek.
MalgorzataSz1 2013.03.08 23:32
Miki.

To wszystko co napisałaś o Marku jest szczerą prawdą. Jednak muszę wyjaśnić postawę Pauliny. W tym opowiadaniu ona nie jest taka jak w serialu. Wprawdzie nie opisuję jej czynów szczegółowo i będzie się można o nich dowiedzieć już w następnym rozdziale z rozmowy, którą przeprowadzi z nią Marek. To prawda, że nie był jej wierny, jednak ona robiła mu gorsze świństwa i to w dodatku przy całkowitej akceptacji swojego brata, który też nie pozostawał bierny i aktywnie wspierał ją w różnych działaniach przeciwko przyszłemu szwagrowi. Ona nigdy nie stała za nim murem, bo zawsze trzymała stronę Alexa i to jemu zawsze ufała bardziej niż Markowi. Zresztą mam nadzieję, że ten następny rozdział wyjaśni całą sytuację.
Bardzo dziękuję Ci za ten wpis i to o tak późnej porze. Naprawdę to doceniam i pozdrawiam gorąco.
Abstrakt (gość) 2013.03.09 22:37
Małgosiu :-)
Przede wszystkim gratuluję Ci pierwszej rocznicy na interii :-) i bloga. No, nie można nie podkreślić, że cudownie zapisujesz się w zbiorach :-) zostawiając przecudowne treści. Podkreślam podwójną i ciągłą :-) I dziękuję Ci równocześnie za te wszystkie wzruszenia, radości, czas, który między innymi dla mnie poświęcasz, za różnorodność opowiadań i za to, że pozwalasz żyć ciągle w Brzydulowym świecie tworząc niesamowite, zawsze wyboiste ale i zawsze szczęśliwie zakończone piękne historie. Wielki buziak za to dla Ciebie :-)
A przede mną kolejne opowiadanie, 3 rozdziały miło znajomo wprowadzają mnie w kolejną historię Uli i Marka. Aż jestem ciekawa co teraz będzie. Czekam z niecierpliwością na rozwój wypadków. Choć, czytając Twoje komentarze Marek będzie cichociemny, niby nijaki a jednak dosadny. Intrygujące. Jaki Marek będzie faktycznie? I co będzie po drodze?
Powiesz ile przed nami rozdziałów? Czy też będzie krótko? Lecz treściwie? Czy pozwolisz się nam nacieszyć szczęściem? :-)
Mam nadzieję, że tak będzie ;-)
Wobec tego, w oczekiwaniu na kolejny rozdział i gratulując jeszcze raz i życząc kolejnych lat tutaj pozdrawiam Cię serdecznie :-)

Amicus (gość) 2013.03.10 08:33
Dziś w nocy pojawiła się u mnie druga część opowiadania. Zapraszam! :)
MalgorzataSz1 2013.03.10 09:24
Abstrakt.

Bardzo dziękuję za gratulacje i tyle wzruszających pochwał. Są dla mnie pociechą a przede wszystkim bardzo dopingują do dalszej pracy. Ciągle szukam nowych pomysłów i choć teraz mam lekki zastój i pozwalam sobie na lenistwo, bo dwa opowiadania są do publikacji, to jednak cały czas słucham i obserwuję licząc na to, że coś oryginalnego przyjdzie mi do głowy. Coś, co Was poruszy, wyciśnie być może łzy i będzie zawierało intrygującą treść.
Dzisiaj pojawi się czwarty rozdział opowiadania już zupełnie inny od tych trzech wklejonych razem. W sumie historia ma 15 rozdziałów, więc tak średnio, ani długo, ani krótko.
Początkowo Marek jest kompletnie niepoukładany emocjonalnie. Mało zdecydowany i bardzo tchórzliwy. Podatny na sugestie osób trzecich i to niekoniecznie wychodzące mu na korzyść. Nie potrafi się określić i przez to być bardziej stanowczym w sprawach dotyczących jego uczuć. To zmieni się już w czwartym rozdziale. Chyba każdy z nas tak ma, że następuje moment, w którym stwierdzamy, że to nie tędy droga, że kierunek jest inny a my podchodzimy źle do wytyczenia tego właściwego. Tak będzie właśnie z Markiem. I choć wydawać się będzie, że od pewnych spraw nie ma już odwrotu, to okaże się, że jego determinacja podsunie mu dobre pomysły. Piszę nieco enigmatycznie, ale chcę, by te kolejne części były dla Was zaskakujące.
Oczywiście finał opowiadania będzie pozytywny jak zawsze a i szczęścia nie poskąpię.
Jeszcze raz wielkie podziękowanie za tyle miłych słów i piękny komentarz. Ja pozdrawiam Cię serdecznie i już zapraszam na kolejną część. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz