24 marzec 2013 |
ROZDZIAŁ 8
Dzięki umowom podpisanym na targach mody firma nieco okrzepła. Zaczęła się regularna współpraca z kontrahentami. Poprawiły się znacznie wyniki sprzedaży i już nie groziła firmie plajta. Marek ewidentnie się zmienił. Spoważniał i już nie uśmiechał się tak jak dawniej. Skupił się na dwóch rzeczach. Na tym, by F&D osiągnęła od dawna wyczekiwaną stabilizację i na odnalezieniu Uli. Jak do tej pory nie dowiedział się o niej nic. Natomiast wiele dowiedział się o życiu swojej żony. Rozmowa, którą przeprowadził z nią po targach miała być tylko pretekstem do tego, by Paulina zaczęła się buntować i robić mu na przekór. Nie musiał długo czekać. Kilka dni po pokazie zadzwonił do niego Gawroński, drugi z detektywów, którego zadaniem było śledzić Paulinę. Umówili się na mieście w jednej z restauracji. Już na miejscu wręczył mu kopertę zawierającą zdjęcia. - Ona spotyka się z jednym facetem. Wysoki, dobrze zbudowany. Nazywa się Korzyński i jest z pochodzenia Rosjaninem. Tu w Polsce prowadzi rozległe interesy. - Tak. Wiem. Znam go. Tak przypuszczałem, że oni się spotykają. Dziękuję panie Gawroński. Proszę nadal ją śledzić i dokumentować obserwacje zdjęciami. Będą stanowić dowody w sprawie. Po spotkaniu z detektywem poszedł do parku. Usiadł na ławce tuż przy stawie i zamknął oczy. Lubił wyobrażać sobie, że siedzi tu razem z Ulą i karmi wraz z nią kaczki. Boleśnie ścisnęło mu się serce. Na myśl, że to już nigdy się nie zdarzy poczuł pod powiekami łzy. W momentach takich jak ten mocno żałował, że nie był bardziej odważny, że nie przeciwstawił się rodzicom, że tak bardzo dał się zmanipulować i zdominować Paulinie. Gdyby miał więcej odwagi i nie był takim podłym tchórzem, jego życie teraz byłoby szczęśliwe. Nawet wtedy, gdyby rodzice dotrzymali słowa i wydziedziczyli go, poradziłby sobie. Z Ulą u boku poradziłby sobie ze wszystkim. – Gdzie ty jesteś Ula? Gdzie mam cię szukać? – Wyszeptał bezradnie. Odpowiedział mu tylko silny poryw wiatru i szelest jesiennych liści. Z rodzicami utrzymywał tylko sporadyczny kontakt. Skończyło się bywanie na wspólnych obiadach. Oni nadal ciosali mu kołki na głowie, a on nie chciał tego wszystkiego wysłuchiwać. Pamięta tą rozmowę z matką zaraz po powrocie Pauliny z Mediolanu. Nie byłaby sobą, gdyby następnego dnia nie pojechała, żeby się poskarżyć. - Ona jest bardzo nieszczęśliwa synku. Mówi, że źle ją traktujesz, że małżeństwo do tej pory nie zostało skonsumowane, że każesz jej opłacać rachunki. Kiedy to usłyszał roześmiał się szyderczo. - A czego wyście się spodziewali? To małżeństwo zostało skonsumowane wiele lat temu i tyle powinno jej wystarczyć. Już na ślubie powiedziałem wam, co o tym myślę. Tylko do siebie możecie mieć pretensje. Co wy myśleliście? Że zaraz zmajstruję wam wnuka? Niedoczekanie. Wolę umrzeć bezpotomnie niż mieć dzieci z kobietą, której nienawidzę całym sercem. Dzięki waszym działaniom unieszczęśliwiliście nie tylko mnie, ale i waszą ukochaną Paulinkę. Jedyne, co możecie zrobić, to płakać razem z nią, bo ja nie tknę jej już nigdy w życiu i do końca swoich dni będę omijał jej sypialnię szerokim łukiem. Nie będę jej też utrzymywał. Już dość pasożytowała na mnie przez te siedem lat. Wreszcie zacznie płacić rachunki jak każdy obywatel w tym kraju. Helena popatrzyła smutno na swojego jedynaka. - Nie sądziłam, że możesz być taki podły i cyniczny. Ona nie zasłużyła sobie na takie traktowanie. - A ja? Czy ja zasłużyłem sobie, że wy, moi rodzice potraktowaliście mnie tak przedmiotowo nie zważając na moje uczucia? Teraz żałuję, że byłem na tyle słaby, by wam się przeciwstawić. Lepiej by mi się żyło ze świadomością, że zostałem wydziedziczony, niż do końca życia mordować się z tą włoską harpią. Już dzięki Bogu nie macie wpływu na mnie i na to, co zrobię. Już do tego nie dopuszczę, byście mieli wtrącać się w moje życie. Dość złego wyrządziliście. Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiecie i sumienie nie pozwoli wam spać. Teraz wychodzę i nie sądzę bym miał prędko tu wrócić. Synową za to będziecie widywać bardzo często. Na pewno wkrótce się zjawi, by kolejny raz na mnie ponarzekać. Z talerzem pełnym pachnącego bazylią spaghetti rozsiadł się w swoim pokoju i z ciekawością przeglądał zdjęcia dostarczone przez Gawrońskiego. Było ich sporo. Wybrał te, na których jego żona namiętnie całuje się z Rosjaninem, obściskuje go i gładzi po policzku. Było ich sześć. Spakował je do białej, dużej koperty i zmieniając charakter pisma wypisał drukowanymi literami adres największej, plotkarskiej gazety w kraju. Pod spodem umieścił jeszcze nazwisko dziennikarki, do której miały trafić materiały. Do środka koperty wrzucił wydrukowaną na komputerze kartkę o treści. „Oto wierna jak Penelopa, kochająca żona Marka Dobrzańskiego w objęciach Lwa Korzyńskiego, biznesmena i jednego z najbogatszych ludzi w Rosji. Mąż pani Dobrzańskiej nie jest tak majętny i nic dziwnego, że żona zdradza go z zasobniejszym portfelem. Zdjęcia są oryginalne i nie są fotomontażem”. Zakleił kopertę i uśmiechnął się do siebie. – Zobaczymy Paulinko jak na to zareagujesz. Będziesz dementować, czy nie? Wyszła z windy i ze zdziwieniem obrzuciła wzrokiem sporą grupę pracowników chichoczących nad jakąś gazetą. Zauważyła Violettę i kiwnęła na nią. - Cześć Viola, co to za zgromadzenie? – Kubasińska przyjrzała jej się z ironicznym uśmieszkiem. - No co ty Paulina, nie wiesz? Jesteś dzisiaj bohaterką bulwarowej prasy. Wszędzie cię pełno. Rozczarowałaś mnie. Zawsze mówiłaś mi o uczciwości i wierności. Ganiłaś mnie za znajomość z Sebastianem. Krytykowałaś mój sposób prowadzenia się. A tymczasem co ty robisz? Zdradzasz Marka na lewo i na prawo. Kobieta z klasą. – Prychnęła pogardliwie. Paulina przełknęła głośno ślinę. - Viola o czym ty mówisz? – Kubasińska odwróciła się na pięcie i wyrwała jednej z dziewczyn gazetę. - Mówię o tym, jakbyś nie wiedziała. Gratuluję. Popisałaś się, nie ma co. Paulina wyszarpała gazetę z jej rąk. Gdy zobaczyła zdjęcia pociemniało jej w oczach. – Skąd mają te zdjęcia? Jak się dostały w ich łapy? Taka kompromitacja. – Złożyła gazetę i czym prędzej czmychnęła do gabinetu Alexa. Odkąd Ula odeszła Krzysztof przywrócił go z powrotem do pracy. Marek nie chciał się na to zgodzić i puścił ojcu to nieszczęsne nagranie zrobione przez Violettę. Jednak ojciec nie zareagował na nie tak jak Marek się tego spodziewał. Wymusił na Febo obietnicę, że nigdy więcej nie posunie się do korumpowania pracowników i gdy ten przyrzekł mu to solennie, wrócił na swoje dawne stanowisko. Weszła do niego z hukiem wyrywając o mały włos drzwi z futryny. - Alex! Widziałeś to? - Jej brat spojrzał na nią strapiony. - Widziałem. Usłużny Turek nie omieszkał mi przynieść tego szmatławca. Co ty wyprawiasz Paulina? Nawet nie chcę myśleć, co sądzą o tym ludzie, którzy nas znają. Musisz tak ostentacyjnie uganiać się za tym Lwem? Psujesz sobie reputację. Daj sobie z nim spokój i przestań się kompromitować. - Ale ja go kocham! To najwartościowszy mężczyzna jakiego w życiu poznałam. On też mnie kocha. - A jakie to ma znaczenie? Jesteś mężatką przecież. - Tak, jestem, ale tylko na papierze. Co ty myślisz, że będę do końca życia gnuśnieć w samotności i nie mieć z życia nic? - Ja to wszystko rozumiem, ale dopóki nie jesteś wolna nie powinnaś pokazywać się z nim na mieście. - Pomocny to ty za bardzo nie jesteś wiesz? Idę do siebie. Z dumnie podniesioną głową przemaszerowała przez korytarz udając, że mało ją obchodzą śmiechy i docinki pracowników. Myślała, że przynajmniej w swoim gabinecie będzie miała spokój. Niestety zastała w nim Marka pochylającego się nad rozłożoną gazetą. Usłyszał jak wchodzi, podniósł głowę i uśmiechnął się do niej radośnie w sposób jakiego nienawidziła od czasu rozmowy w altanie. - Brawo! Brawo kochana żono. Gratuluję. Dawno nie widziałem tak dobrych fotografii w prasie. Prosiłem cię kiedyś byś nie przyprawiała mi rogów, a ty co robisz? Mam poroże jak dorodny jeleń na rykowisku. Co mam odpowiadać tym wszystkim pismakom, którzy wydzwaniają do mnie od rana pytając, jak się czuję w roli zdradzonego męża? Zepsułaś opinię nie tylko sobie, ale również mnie. Musisz to odkręcić. Nie wiem… Udziel wywiadu, zdementuj, zrób cokolwiek, by raz na zawsze przestano gadać na ten temat. Popatrzyła na niego butnie. - Chcę rozwodu. – Uśmiechnął się jeszcze szerzej, gdy to usłyszał. - Rozwodu? Ale ty przecież wiesz, że ja nigdy ci go nie dam. Powiedziałem ci to już na weselu, pamiętasz? - A co ci na tym tak zależy? Nie kochasz mnie przecież, więc po co masz się ze mną dalej męczyć? Zniknę ci z oczu i będziesz miał problem z głowy. Poza tym mógłbyś wtedy wrócić do dziewczyny, którą ponoć tak bardzo kochasz. Roześmiał się na całe gardło. - Świetny żart. Naprawdę. – Spoważniał nagle. - Przez ciebie nie mam już do niej powrotu i nigdy nie będę miał, więc daruj sobie tego rodzaju propozycje. Nigdy nie dam ci wolności. Nigdy nie będziesz szczęśliwa. Nie dopuszczę do tego. – Podniósł się z fotela. - A teraz zostawiam cię samą. Pomyśl jak wykręcić się z tej hańby. – Wskazał na gazetę. – Aha… i pomyśl jeszcze, co powiesz swoim teściom, gdy spytają cię o romans z Korzyńskim. Wrócił do siebie i zakazał Violetcie łączyć z kimkolwiek. Ona myślała, że jest przybity tą jawną zdradą Pauliny. Z troską w głosie spytała. - Może chcesz pomidorka Marek? One są dobre na wszystkie smutki. - Nie Viola, dzięki. – Odpowiedział poważnym tonem. Wszedł do gabinetu i z szerokim uśmiechem zamknął za sobą drzwi. Udało się. Upokorzył ją. Upokorzył ją tak, jak ona jego upokarzała przez te wszystkie lata. Niech wie, jak to jest, gdy szydzi się z kogoś i wyśmiewa. – To za Ulę Paulinko. Z niej też kpiłaś bezustannie i zawsze krytykowałaś. Pewnie nawet do głowy ci nie przyszło, że te zdjęcia to moja sprężyna. Odczuj na własnej skórze jak to jest być pośmiewiskiem dla innych. Usiadł za biurkiem i zabrał się za przeglądanie dzisiejszej poczty. Tę czynność przerwał mu dźwięk jego komórki. Spojrzał na wyświetlacz i natychmiast odebrał. - Dzień dobry panie Budkowski. Jakieś dobre wieści? - Dzień dobry. W jakimś sensie pozytywne. Mógłby się pan urwać z pracy na chwilę? Jestem przed pana firmą. Musimy pogadać. - Nie ma problemu. Zaraz będę na dole. Może pójdziemy na jakąś kawę? - Może być. Czekam w takim razie. Szybko zbiegł ze schodów. Po drugiej stronie ulicy dostrzegł swojego ochroniarza siedzącego w samochodzie. Dyskretnie dał mu znak, że wszystko w porządku. Przywitał się z Budkowskim i wraz z nim wszedł do położonej w pobliżu kafejki. Zamówili espresso. - Zabił mi pan niezłego klina panie Dobrzański. Ona bardzo się postarała, by nikt nie poznał miejsca jej pobytu. Wypytałem dyskretnie niemal cały Rysiów i nic. W końcu pomyślałem, że może wyciągnę coś od jej rodzeństwa. Postanowiłem zacząć od najmłodszej, Beatki. Wychodziła ze szkoły w grupie koleżanek, gdy zaczepiłem ją. Przedstawiłem się fikcyjnym nazwiskiem i powiedziałem, że szukam jej siostry, bo mam dla niej pracę. Mała jest bardzo rezolutna. - Ale Ulcia ma już pracę. - A gdzie? - No jak to gdzie, w tej Szwecji przecież. - Aaaa… rozumiem. A pamiętasz w jakim mieście i co to za firma? - Nie, to za trudna nazwa i nie potrafię jej wymówić. - Nie chciała mi już powiedzieć nic więcej. Nie wypytywałem już nikogo, bo nikt inny nic by mi już na jej temat nie powiedział. Wiemy, że wyjechała do Szwecji. To spory kraj, ale coś czuję, że ona jest w stolicy. To tam jest przecież największe skupisko różnych firm. W sobotę zamierzam wylecieć do Sztokholmu i tam będę pytał. Do tego czasu jeszcze spróbuję się dowiedzieć czegoś na lotnisku, choć wiem, że oni raczej nie udzielają informacji o swoich pasażerach. Spróbuję uroku osobistego, może zadziała. – Roześmiał się. Marek popatrzył na niego poważnie. - To prawdziwy przełom panie Budkowski. Ja zaraz wypiszę czek, by miał pan środki i na podróż i na poszukiwania. Bardzo panu dziękuję. Znowu wstąpiła we mnie nadzieja, że uda się panu ją odnaleźć. - Bardzo się postaram. Zapewniam pana. - Proszę, tu jest czek. Jeśli byłyby jakieś ponadplanowe wydatki proszę dzwonić, ja natychmiast prześlę stosowną sumę. – Budkowski spojrzał na czek i uśmiechnął się. - Myślę, że nie będzie takiej potrzeby. Ta suma jest aż za duża. Będę leciał. Szkoda czasu. Jeśli tylko czegoś się dowiem, zadzwonię. – Uścisnął Markowi dłoń i znikł jak duch. Dopił swoją kawę. Ten dzisiejszy dzień był bardzo udany. Wreszcie pierwsze informacje o Uli. Nie wiedział czy wybrała Szwecję zupełnie przypadkowo, czy też pojechała tam do kogoś. Budkowski na pewno to ustali. To już osiem długich miesięcy odkąd widział ją ostatni raz. Tęsknił za nią. Za błękitem jej pięknych oczu i za jej łagodnym głosem. Westchnął ciężko. Czy jeszcze kiedyś będzie mógł spojrzeć w te dwa cudne chabry? Nie wiedział. Okres mdłości i wymiotów minął bezpowrotnie. Wreszcie poczuła się dobrze. Nie zwolniła ani trochę. Nadal utrzymywała swoje tempo pracy i niejednokrotnie Nilsson musiał hamować jej aktywność w tym względzie. - Spokojnie Ula, – mówił – nie wszystko na raz. Mamy czas. W takich razach uśmiechała się do niego łagodnie mówiąc, że to nic, że czuje się dobrze i może pracować. Cenił ją bardzo. Mówiła już po szwedzku całkiem dobrze i dogadywała się ze wszystkimi. Była elokwentna, komunikatywna i bardzo profesjonalna. Poznała już wszystkich kontrahentów nawet tych zagranicznych i to głównie ona załatwiała z nimi wszystkie sprawy dotyczące wzornictwa, rodzaju tkanin i dodatków. Nadszedł też moment, w którym pomyślała, że powinna mieć swoje mieszkanie. Już zbyt długo siedziała Marysi na karku. Tym bardziej teraz, gdy ona poznała miłego faceta i chyba zakochała się w nim. Często zostawał na noc i mimo wszystko było to dla Uli nieco krępujące. Kiedy powiedziała Marysi o swoim pomyśle ta oburzyła się. - No co ty Ula? Źle ci tutaj ze mną? - Marysiu, wiesz dobrze, że jest mi tutaj jak w niebie, ale już dość wykorzystywania ciebie. Zarabiam całkiem nieźle. Zaoszczędziłam też sporo. Stać mnie na wynajęcie jakiegoś niewielkiego mieszkanka, a i wy będziecie się czuć swobodniej kiedy mnie tu nie będzie. - No dobrze, jak wolisz, ale pozwól, że pójdę jutro do zarządcy osiedla i spytam o jakieś wolne mieszkanie. Chciałabym cię mieć blisko. - Na to mogę się zgodzić. Ja też nie chciałabym się wyprowadzać daleko od ciebie. Poza tym już niedługo urodzę i chciałabym przygotować jakiś ładny pokoik dla maleństwa. Marysia nie traciła czasu. Następnego dnia rzeczywiście odbyła rozmowę z zarządcą. Okazało się, że w klatce obok jest wolne mieszkanie. Wprawdzie nie dwupoziomowe, ale spore, bo trzypokojowe. Na parterze. Ucieszyła się. - Przynajmniej Ula nie będzie taszczyć wózka na piętro. Szybko pobiegła do domu, by podzielić się z przyjaciółką tymi wieściami. Następnego dnia poszły obejrzeć mieszkanie. Wymagało małego remontu, ale Mania uspokoiła ją mówiąc, że skrzyknie całą paczkę i wyszykują to mieszkanie błyskawicznie. Ula załatwiła wszystkie formalności z zarządcą. Dowiedziała się też o wymiar czynszu i z zadowoleniem stwierdziła, że ją stać. Do domu posyłała sporą sumę, ale to, co jej zostawało spokojnie wystarczało jej na życie. W sobotni poranek zjawili się u Mani w mieszkaniu wszyscy. Bosse i Gunnar dźwigali wielkie puszki z farbą, a Anton sprzęt malarski. Przyszły też dziewczyny. Obie uśmiechnięte od ucha do ucha. - Będziemy sprzątać Ula. Nie pozwolimy byś w twoim stanie miała się przemęczać. Musisz mieć siły na poród. Pomyjemy okna i podłogi jak chłopaki już skończą. Była im naprawdę wdzięczna. Jadąc do Szwecji nawet nie przypuszczała, że znajdzie tutaj grupkę tak bardzo oddanych przyjaciół. Przeszła z nimi do klatki obok i otworzyła im drzwi. Rozejrzeli się ciekawie. - Niezłe mieszkanko Ula i wcale nie takie małe. – Bosse postawił puszki z farbą i omiótł wzrokiem pomieszczenie. – No to teraz powiedz, jakie chcesz mieć kolory. - Tu będzie taki nieduży salon, dlatego wybrałam ten ciepły beż. Pokój dla dziecka bardzo blado pomarańczowy. Jeśli farba będzie zbyt intensywna, rozjaśnijcie ją białym kolorem dobrze? Mój pokój na jasno żółty, a kuchnię na seledynowo. W łazience do samej góry są kafelki, więc pomalujcie tylko sufit. Wszystko jasne? - Jak słońce. Zostaw nas teraz i odpoczywaj. My podzielimy się i dzięki temu robota pójdzie szybko i sprawnie. Jak skończymy zawołamy cię, byś mogła ocenić. - Słuchajcie. Ja przygotowałam dla nas wszystkich obiad, więc nawet jeśli nie skończycie, przyjdźcie coś zjeść około czternastej. W kuchni znajdziecie napoje a w termosie kawę. Są też plastikowe kubki. To ja idę w takim razie a wy się rządźcie. Kiedy wyszła zabrali się ostro do roboty. Najpierw rozłożyli folię we wszystkich pomieszczeniach. Na podłodze był parkiet i nie chcieli go zachlapać farbą. Obie dziewczyny wzięły się za pokój dziecinny, a Bosse i Gunnar za salon. Anton malował pokój Uli. Po godzinie dołączył do nich Lars, chłopak Marysi. Zadeklarował pomoc, wiec wcisnęli mu w dłoń wałek i wysłali do kuchni. Robota paliła im się w rękach. Do czternastej uwinęli się ze wszystkim. Zadowoleni ocenili jeszcze swoje dzieło, gdzieniegdzie dokonali niewielkich poprawek i pomaszerowali na obiad. Ula wraz z Marysią urzędowała w kuchni, kiedy ta wesoła gromada weszła do mieszkania. - Skończyliśmy Ula. Po obiedzie pójdziesz z nami i obejrzysz. Zostało jeszcze sprzątanie, ale nie zostawimy dziewczyn samych. One pomyją okna a my podłogi. Od jutra będziesz mogła urządzać to swoje gniazdko. – Anton wyszczerzył się do niej. Miała łzy w oczach i była bardzo wzruszona. - Nie wiem jak ja wam się odwdzięczę. Gdyby nie wy to chyba dopiero po porodzie mogłabym się za to zabrać. Bardzo wam wszystkim dziękuję. A teraz siadajcie, już podajemy. Na pewno zgłodnieliście. W niedzielę pojechały do Ikei. Ula wybrała łóżeczko i materac a także pościel w różowe słoniki. Wiedziała już, że będzie miała córkę. Pod koniec piątego miesiąca, gdy poszła na USG doktor Olson powiedział jej, że widzi płeć dziecka. Zapytał, czy chce wiedzieć. Chciała i to bardzo. - Będzie pani miała córeczkę. Gratuluję. – Odwrócił do niej monitor. – Proszę spojrzeć. – Pokazał palcem. – Małe rączki i stópki, a tu atrybut kobiecości. – Wskazał to miejsce i roześmiał się. – Zrobimy zdjęcie, bo bardzo ładnie ją widać. Była taka wzruszona, że nie mogła wykrztusić słowa. Zaszkliły jej się oczy. – Moja kruszynka. Moja mała kruszynka. – Mówiła w myślach. Tego samego dnia rozmawiała z tatą i powiedziała mu, że będzie miał wnuczkę. I on się wzruszył. Jasiek gratulował, a Betti piszczała ze szczęścia. Rozejrzały się jeszcze po sklepie. - Chyba muszę kupić jakieś meble. Chodźmy obejrzeć kuchnie i jakieś kanapy. Długo nie mogła się zdecydować. Wreszcie wybrała niedrogie i skromne mebelki do kuchni, kilka komód i niewielką szafę, łóżko dla siebie i kanapę z dwoma niedużymi fotelikami do salonu. - Stolika nie kupuj. Ja mam w domu taki, który nie jest mi potrzebny a tobie będzie pasował. Złożyły zamówienie i umówiły dostawę. Ze sobą zabrały tylko łóżeczko dla małej i wszystkie dodatki do niego. Z biegiem czasu mieszkanie zapełniało się sprzętami. Przeniosła wszystkie swoje rzeczy od Mani. Bosse przyniósł jej jakiś używany telewizor. Był sprawny i nadawał się do użytku. Dziewczyny obdarowały ją firankami, a Petra przywlekła nawet niewielki dywanik w sam raz do salonu. Zrobiło się przytulnie i miło. Zadomowiła się. Teraz czekała już tylko na pojawienie się dziecka. |
Marcysia (gość) 2013.03.24 10:12 |
Małgosiu, jestem pod wrażeniem. Marek doskonale wykonuje swoją rolę - rolę upokarzającego Paulinę Dobrzańską. Wreszcie ta włoska małpa zobaczy, co czuł Marek przez wcześniejszy okres ich związku. Naprawdę, poprawiłaś mi humor wątkiem sprzedaży fotografii do gazety :) Cieszę się również, ze Uli układa się w Szwecji, a przede wszystkim bardzo mi przyjemnie, że będzie miała córkę. Córkę z Markiem. I właśnie ten brak Marka jest jedynym negatywem w całej tej sytuacji. Mam nadzieję, że za niedługo Dobrzański pojawi się u ukochanej :) Pozdrawiam Cię serdecznie :) |
MalgorzataSz1 2013.03.24 10:37 |
Marcysiu. Ależ jesteś szybka! Dopiero wstawiłam wiadomość u Ciebie, a tu już komentarz. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy. To nie jedyne upokorzenie, którego doświadczy Paulina. Ona boi się skandali jak ognia a kompromitujące zdjęcia w brukowej gazecie, to rzecz nie do przeżycia. Teraz z pewnością ma się czego wstydzić. Jednak Korzyński pociąga ją. Jest bajecznie bogaty i bardzo znany w biznesowych kręgach. Paulina lubi brylować w świetnym towarzystwie i kocha pieniądze. Nie odpuści sobie Rosjanina, co niedobrze dla nie wróży. Ula powoli wije gniazdko dla siebie i maleństwa. Spotkanie jej i Marka nastąpi chyba w 10 lub 11 rozdziale. Bardzo dziękuję Ci za ten ekspresowy wpis i pozdrawiam serdecznie. :) |
bewunia68 (gość) 2013.03.24 11:26 |
Małgosiu! Próbowałam zgadnąć, co Marek może zaserwować Paulinie w ramach zemsty, ale akcja ze zdjęciami i gazetą mnie zaskoczyła. Usatysfakcjonowała. Bardzo. Korzyński jako kochanek Pauliny? Doskonały wybór. Rodzice Marka? Minęło tyle miesięcy, a oni nic nie rozumieją. U Uli układa się dobrze, skoro nie wydarzyło się w pracy nic godnego opisania. Czy dziewczyna nie powinna już urodzić? Detektyw zatrudniony przez Marka miał trudne zadanie. Ale przynajmniej już ustalił kierunek poszukiwań. I jeszcze jedno marzenie. Ciekawość? Chciałabym zobaczyć (w wykonaniu Filipa) uśmiech Marka ze scen starć z Pauliną, który opisujesz. Taki diaboliczny. Pozdrawiam i życzę weny. |
truskaweczka (gość) 2013.03.24 11:33 |
Akcja ze zdjęciami w brukowym pisemku - bomba!!
Paulina wreszcie ma za swoje. A i z szukaniem Uli duży postęp:) Ulka ma
grono oddanych przyjaciół, którzy chętnie jej we wszystkim pomogą. Ale
jednak mimo wszytko niecierpliwie czekam na spotkanie Uli z Markiem. Mam
nadzieję, że Anton nie zakocha się w Uli, chociaż mam takie dziwne
przeczucie, że coś się między nimi wydarzy. Oczywiście wiem, ze nie
możesz mi w tej chwili powiedzieć czy się mylę czy nie:) Dlatego tym
bardziej czekam na następne części:P Pozdrawiam cieplutko:** |
MalgorzataSz1 2013.03.24 11:37 |
Bewuniu. Myślałam, że to, co zaserwuje Marek Paulinie nie będzie takie trudne do przewidzenia. Oparłam swój pomysł na fakcie, że ona panicznie unikała skandali i wplątywania swojego nazwiska w nie. Dla niej zawsze liczyło się, co ludzie powiedzą i po akcji ze zdjęciami z pewnością mają do powiedzenia bardzo dużo i to w dodatku krytycznych słów. To oczywiście jeszcze nie koniec. Czeka Cię jeszcze reakcja Dobrzańskich seniorów na widok zdjęć swojej ukochanej synowej. Masz rację. Oni nadal nic nie rozumieją i jeszcze trochę tak będzie. Dopiero podczas konfrontacji z Pauliną coś zacznie im świtać. Poród Uli jeśli się nie mylę będzie w następnym rozdziale. A jeśli chodzi o uśmiech Marka podczas starć z Pauliną, to właśnie taki miał być. Diaboliczny. Ja też sobie go wyobrażałam, że w kontraście tych wykwitających na jego policzkach słodkich dołeczków jego stalowo-szare oczy ani drgną. Patrzą lodowato i poważnie mrożąc za każdym razem Paulinie krew w żyłach. Ślicznie dziękuję za komentarz i cieplutko Cię pozdrawiam. :) |
MalgorzataSz1 2013.03.24 11:40 |
Truskaweczko. Cieszę się, że akcja ze zdjęciami w brukowcu przypadła Ci do gustu. Pomyślałam, że to najlepsza forma rewanżu na zarozumiałej Febo. Jeśli chodzi o Antona, to muszę Cię uspokoić. Nic takiego nie przewidziałam, by on miał zakochać się w Uli. Jest po prostu bardzo dobrym przyjacielem, na którego zawsze można liczyć. A spotkania w końcu się doczekasz. To już naprawdę niedługo. Dziękuję Ci bardzo, że przeczytałaś i zostawiłaś wpis. Przesyłam buziaki. :) |
bewunia68 (gość) 2013.03.24 12:09 |
Być może ciąża Uli ostudzała zapędy otaczających ja panów. Dla niej to dobrze, bo miałaby wyrzuty sumienia nie mogąc odwzajemnić uczuć. |
MalgorzataSz1 2013.03.24 12:37 |
Bewuniu. Pisząc to opowiadanie nie brałam w ogóle pod uwagę ewentualnych zalotów innych mężczyzn, których Ula spotka na swojej drodze po rozstaniu z Markiem. Kilkakrotnie nawet podkreślam, że ona kochała go tak mocno, że nigdy nikogo nie pokochałaby już w taki sposób. Ciąża utwierdziła ją tylko w przekonaniu, że zawsze będzie już sama. Wprawdzie jest teraz piękna i niejeden mężczyzna zawiesi na niej oko, jednak ona nie myśli o żadnym z nich w kategorii chłopaka, czy kochanka, ale raczej znajomego, czy przyjaciela. Jakby na to nie patrzeć, wszyscy oni odpadają w przedbiegach, bo żaden nie jest Markiem. Pozdrawiam. :) |
elkanum (gość) 2013.03.24 12:51 |
Rozdział bardzo mi się spodobał. Był po prostu cudowny ; - D Teraz niestety nie mam czasu raczej, a le w środę po południu mam już przecież wolne. Wtedy przeczytam Twoje wszystkie opowiadania. Już czuje, że będą super. Ula będzie miała córeczkę. Hm... Jej matką chrzestną będzie prawdopodobnie jej najlepsza przyjaciółka Marysia, ale jak dziewczynka będzie miała na imię? Czy pisałaś już coś na ten temat? Z niecierpliwością czekam na ten rozdział, w którym Ula i Marek się spotkają. To właśnie w książkach i w filmach denerwuje mnie najbardziej. Chłopak i dziewczyna nie wyobrażają sobie życia bez siebie , a wmawiają sobie, że nic do niej / do niego nie czują. To świetnie, że Ula układa sobie jakoś życie. To dobrze, że w każdej sytuacji może liczyć na pomoc przyjaciół. Ej no... Kurczę. Przeczytałam 8 rozdziałów i nie mogę sobie przypomnieć czy pisałaś coś na temat imienia dziecka ; - ( Pozdrawiam Cię i życzę Ci miłej niedzieli. ; - ) Ja już chcę następny rozdział... |
MalgorzataSz1 2013.03.24 13:07 |
Elkanum. Od razu Cię uspokoję, że nie podawałam jeszcze imienia dziecka. To nastąpi w kolejnej części, która prawdopodobnie w czwartek. A wracając jeszcze do moich opowiadań. Napisałam chyba tylko dwa, które swoją treścią nawiązują mocno do serialu. To obecne (3 pierwsze rozdziały) i pierwsze "Wariacje na temat". Reszta to tylko wymysły nie mające nic wspólnego z fabułą. Jednak w każdym z nich występują elementy stałe. Mam tu na myśli trudną i pełną zawirowań miłość Marka i Uli. Długą drogę do pokonania przeszkód stojących na przekór tej miłości. Złe charaktery rodzeństwa Febo i nie zawsze dobre rodziców Marka. Jeszcze poruszę mały techniczny mankament bloga. Otóż nie wyświetla się marzec 2012r w którym wkleiłam "Wariacje na temat". Chcąc je przeczytać przewiń stronę do samego końca. Tam na dole wyszczególnione są numery poszczególnych stron. Musisz wejść na ostatnią i już bez przeszkód możesz czytać. Bardzo się cieszę z Twojej obecności tutaj i dziękując za komentarz serdecznie Cię pozdrawiam. :) |
Amicus (gość) 2013.03.24 15:25 |
Małgosiu, brawo! :) Mistrzowski pomysł ze
zdjęciami do prasy. Paula zawsze tak bardzo obawiała się skandalu,
liczyło się 'co ludzie powiedzą', najważniejsze były pozory. A tutaj
proszę! Stała się bohaterką wielkiego skandalu. Bardzo jestem ciekawa,
czy Dobrzańscy dowiedzą się o tym artykule i jak zareagują. Zresztą
nawet jakby się mieli nie dowiedzieć, to pewnie Marek zrobi wszystko, by
odpowiednia gazeta trafiła do ich rąk. :) Detwktyw trafił wreszcie na właściwy trop. Co prawda trochę mu to zajęło... Dziwne, że od samego początku nie zaczął od jej najbliższych. Mam nadzieję, że ten wyjazd do Sztokholmu przyniesie oczekiwany efekt i wróci on z adresem Uli. A Marek gdy już tam dotrze, powitają go dwie jego księżniczki. Bo nierealne jest, by spotkali się jeszcze przed porodem. Trochę szkoda, że nie było go podczas ciąży, że nie mógł oczekiwać wraz z Ulą przyjścia na świat dziecka, że go to ominęło. Jednak tak czasami w życiu bywa... A ta scena w parku... Miałam łzy w oczach, tak jak on. Dziękuję Ci za ten cudowny rozdział i oczywiście chyba nie muszę pisać, że z niecierpliwością wyglądam kolejnego rodziału. Rozdziału, który jak sądzę, przyniesie ze sobą powitanie na świecie małej Dobrzańskiej i być może rychłą zapowiedź spotkania jej rodziców. Udanego tygodnia Ci życzę! :) |
Magdusia16 (gość) 2013.03.24 15:48 |
Małgosiu! Miałam się odzywać częściej, ale niestety znów zawiodłam. Powód jest prosty. Mam kłopoty zdrowotne związane z nawracającym polipem nosa. Ten tydzień spędziłam w szpitalu i miałam już po raz trzeci usuwanego tego drania. Ostatnio też jeździłam często do szpitala na badania. Nie znajduję czasu na wszystko, ale wiedz, że gdy tylko coś wstawiasz, to zawsze to czytam. :) To opowiadanie również bardzo mi się podoba. :) Historia, którą nam turaj pokazujesz bardzo mnie intryguje. Kurcze, bardzo w tym opowiadaniu podoba mi się wątek Pauliny. Przez te lata tak uparcie dążyła do ,,ślubu dekady'', a tu okazuje się, że to zdarzenie jest jej największą karą. Nie sądziła chyba, że będzie aż tak. Myślała pewnie, że przysięga małżeńska rozwiąże jej wszytkie problemy. Okazuje się, że tylko założyła sobie pętle na szyje. Marek kocha Ulę, a nie ją. Z reszą równie bardzo podoba mi się wprowadzenie w ich historię Marysi. Widać, że Ula zawsze może na nią liczyć. Ogólnie też fajnie, że wprowadziłaś też nowy kraj. Piękną Szwecje. Ten kraj w ogóle, to kojarzy mi się z ABBĄ, która swoją drogą ma cudowne piosenki ( I nie dziw się, że słucham czasem takiej muzyki. Po prostu u mnie w domu mój tata zawsze puszczał starą muzykę i zaraził mnie miłością do niej. :)). Jak czytam te fragmenty związan z życiem Uli w Szwecji, to od razu grają mi w głowie piosenki tego zespołu :) A tak w ogóle, to mam małe pytanko. Czy Ula przechodziła w tym opowiadaniu jakąś przemianę związaną ze swoim wyglądem? Bo za Chiny nie mogę sobie przypomnieć. :) Pozdrawiam, Magda. :* |
MalgorzataSz1 2013.03.24 16:25 |
Amicus. Oczywiście, że Dobrzańscy dowiedzą się o tym skandalu, nawet obejrzą te zdjęcia. Nie żyją przecież na odludziu i takie pikantne wieści wcześniej czy później docierają do nich. Na pewno będzie rozmowa z Pauliną. Sprawa miejsca pobytu Uli była tajemnicą. W Rysiowie nikt nie miał pojęcia, gdzie ona przebywa. Józef i Jasiek nie pozwoliliby się podejść obcemu zupełnie człowiekowi i nie puściliby pary z ust. Co innego Betti. Jest mała i jeszcze naiwna. Wygadała się. Budkowski jest sprytny i potrafi logicznie myśleć. Dodał dwa do dwóch i teraz niemal ma pewność, że ona jest w Sztokholmie. Niestety Marek nie będzie przy porodzie, a znacznie później. Zauważyłaś pewnie, że nie podaję dat ani nazw miesięcy. Tak mi było wygodniej, choć może gdzieś popełniłam jakieś błędy w określaniu czasu. Spotkanie Uli i Marka nastąpi, gdy dziecko będzie miało już pół roku. Byłam ciekawa, czy ktoś doceni tę parkową scenę i doczekałam się. Tęsknota Marka i szum jesiennych liści tak dobrze mi się zgrały z jego smutkiem. Fajnie, że Ci się podobało. Ja również życzę Ci miłego tygodnia, choć liczę po cichu w międzyczasie na jakąś mini. Magda. Zacznę od tego, że bardzo Ci współczuję. To naprawdę nic miłego, a jeszcze gdy ciągle się powtarza, to już w ogóle. Mam nadzieję, że ten trzeci zabieg okaże się na tyle skuteczny, że już to świństwo nie odrośnie. A wracając do opowiadania, to nie tylko Tobie spodobał się wątek Pauliny. Nawet nie sądziłam, że spodoba się tak wielu osobom. Raczej byłam przekonana, że czytelnicy potępią mnie za to, że ją tak demonizuję. Dobrze, że tak się nie stało. To zgodnie z przysłowiem "kto mieczem wojuje od miecza zginie". Trochę rozbawiło mnie, gdy napisałaś, że tata puszcza Ci starą muzykę. Dla mnie ABBA, to zespół kultowy a jej piosenki ponadczasowe. Ten zespół to muzyka mojej młodości, więc podejrzewam, że z Twoim tatą możemy być równolatkami. Szwecja rzeczywiście najczęściej kojarzy się z ABBĄ, ale ja nie dlatego umieściłam właśnie tam część tego opowiadania. Pisząc je przypomniałam sobie wywiad z Filipem, w którym mówił, że ten kraj bardzo mu się podoba i często tam bywa u znajomych. To zadecydowało. Odpowiadając na Twoje pytanie, to tak, Ula przeszła metamorfozę chyba w trzecim lub czwartym rozdziale. Musiało Ci umknąć. To było już po rozmowie z Marysią i przed wylotem do Szwecji. Wtedy ścięła włosy i ściągnięto jej aparat. Dziękuję Ci Magda, że mimo dużego dyskomfortu związanego z Twoim zdrowiem wstawiłaś komentarz. Obie serdecznie pozdrawiam i dziękuję za obszerne wpisy. :) |
Dziuba (gość) 2013.03.24 17:37 |
Witam! Rozdział jak zwykle fajny. W ogóle nie
żal mi Pauliny bo zasłużyła sobie na to. Teraz jeszcze Dobrzańscy
powinni się przekonać co z niej za ziółko i powinni zrozumieć ,że
poniekąd zniszczyli życie własnemu synowi. Wiesz tak myśląc o tym Twoim
Marku z tego opowiadania , doszłam do wniosku ,że mi go żal. Co prawda
zawinił , bo nie potrafił przeciwstawić się rodzicom i przez to
skrzywdził Ulę. Ale czy ona nie skrzywdziła go też? W końcu nie
poinformowała go o ciąży i pozbawiła go możliwości opiekowania się nią i
możliwości bycia przy niej podczas porodu. To zawsze bardzo wzruszające
i z pewnością Marek chciałby przy tym być. Rozumiem Ulę , ale gdyby
znała całą prawdę to może zachowałaby się inaczej.. Tak jak zwykle na
przeszkodzie stoi jej duma, co nigdy mi się u niej nie podobało a w
serialu wręcz mnie drażniło.Tak sobie myślę ,że oni oboje wyrównali już
swoje rachunki bo patrząc na to z innego punktu Ula w jakimś tam stopniu
skrzywdziła tez Marka- sama napisałaś ,że Marek pozna córkę jak już
będzie miała pół roku, Ula w ten sposób ukarała Marka choć na pewno nie
podchodziła do tego w ten sposób. Może inni tego tak nie odbierają ale
jakoś tak dzisiaj jak czytając ten rozdział przyszło mi to do głowy.
Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg. Pozdrawiam |
Ania (gość) 2013.03.24 17:48 |
Gosiu :) Dziękuję za kolejną cześc.Ja wiesz jestem wierną fanką Twoich opowiadan.Zawsze chętnie je przeczytam ;).Markowi wyszlo swietnie upokorzenie Pauli.Dobrze jej tak.Marek nie zasłuż na takie traktowanie.Fajnie ,że u Uli wszystko dobrze się układa.Będzie miała corke super :).Nie mogę się doczekac kiedy Marek dowie się o tym ,że zostanie tatą :).Chciałabym zoabczyc jego mine :D.Korzynski kochankie Pauli swietny wybor oni do siebie pasuja jak Paczki nie rozłaczki hehe jakby powiedziała Violcia :D.Rodzice Marka znowu go nie wspierają ? blad popełniaja oddalaja się od syna.Mysle ,że jak zobacz zdjecia i gazete z Paula i Korzynskim zmienia zdanie i beda po stronie Marka,.Najlepiej jakby naglowek był Dobrzanska zdradza swojego Meża>? hehe ciekawe co by na to powiedzieli :D Zdjęcia upokorzą Pauline i dobrze.Ula ma super przyjaciól ,ale mysle ze teskni za Markiem.Czekam na ich spotkienie.Mam nadzieje ,że ten Anton nie bedzie chciał byc z Ula a jak zobaczy Marka to bedzie z nim o nią rywalizować? oby nie ....i tak Marek wygra :D.Widzę ,że poszukiwania Uli idą pomyslnie oby tak dalej.Jej ,ale sie rozpisałam :) pozdro :) p/s u mnie nowe notki :D |
MalgorzataSz1 2013.03.24 18:39 |
Dziuba Tak naprawdę po tym, co napisałam i w jakim świetle przedstawiłam Paulinę, to myślę, że raczej nie znajdzie się osoba, której byłoby żal Pauliny. W końcu długo pracowała na to, by w taki właśnie sposób ją potraktowano. Rodzice Marka już niedługo dojdą do właściwych wniosków i przestaną ingerować w życie syna. Na początku tego opowiadania Marek jest słaby i mało odporny psychicznie. Nie ma własnego zdania i opiera się na sugestiach rodziców, wiecznie dominującej Pauliny i na zdaniu Sebastiana. Nie potrafi sam podjąć jakiejkolwiek decyzji. Tacy ludzie żyją wśród nas i jedynie co potrafią samodzielnie, to oddychać. On w końcu się zmienia. Potrzebował mocnego kopniaka, by zaczął wreszcie się buntować przeciw planom rodziców. Tym kopniakiem było pokochanie Uli i jej odejście. Nie nazwałabym skrzywdzeniem Marka faktu, że Ula nie poinformowała go o ciąży. Pamiętajmy, że kiedy uświadomiła sobie, że w niej jest, Marek był już żonatym facetem. W takiej sytuacji ona miała skrupuły. Czuła w kościach, że on ucieszyłby się z dziecka, ale kompletnie nie wiedziała jak wygląda teraz jego życie. Wiedziała, że Paulina nie jest materiałem na żonę dla żadnego faceta, jednak pomyślała sobie, że być może jakoś ona i Marek doszli do porozumienia i żyją zgodnie. Nie chciała burzyć, jak jej się wydawało, poukładanego już życia młodych Dobrzańskich. Powiedzenie Markowi o ciąży mogłoby zniszczyć to małżeństwo, a tego nie chciała. Tu nawet nie chodzi o dumę, ale o zwykłą ludzką przyzwoitość. Gdyby było inaczej a Ula znała relacje między nimi po ślubie, być może nie miałaby wtedy problemu, żeby wyjawić Markowi prawdę. Rzeczywiście kiedy nastąpi ich spotkanie ich córka będzie miała pół roku. Jednak przez ten cały czas Ula nie miała żadnych informacji o swoim ukochanym. Nie wiedziała, że się rozwiódł i jest już wolnym człowiekiem w dodatku nie znającym miejsca jej pobytu. Ania. Zdanie Dobrzańskich na temat małżeństwa Marka ulegnie zmianie dopiero podczas konfrontacji z Pauliną. Kiedy dowiedzą się jak to wygląda naprawdę już sami będą namawiać go do rozwodu. Zresztą nie będę zdradzać dalszej części. Poza tym pisałam już wyżej, że Anton na pewno nie będzie stanowił konkurencji dla Marka. Ula jest stała w uczuciach a Anton w niczym nie przypomina Marka. Bardzo Wam dziękuję dziewczyny za ciekawe spostrzeżenia i obie serdecznie pozdrawiam. :) |
Magdusia16 (gość) 2013.03.24 19:23 |
Małgosiu! :) Ja również mam nadzieje, że się od tego uwolnię. :) Jest to wysoce prawdopodobne, ponieważ chyba znaleźli przyczynę - moją alergię na roztocza i ogólnie kurz domowy. Jestem dobrej myśli. :)! Cóż, nie wiem, czy jesteście równolatkami, ale podejrzewam, że jesteś jednak młodsza. Powiem tyle, że właśnie dobiega pięćdziesiątki. :) Dla mnie ABBA i również inne zespoły z tamtych czasów, są ogromnie ważne. :) Przypominają mi dzieciństwo i każde wakacje u babci, która puszczała tą muzykę, jak również audycje z piosenkami z czasów jej młodości. A te wyczarowują cudowny klimat. :). Ogólnie u mnie w domu muzyka jest bardzo ważnym elementem. :). Nawet ja, nastolatka, wolę słuchać starej muzyki niż tej dzisiejszej, tej ,,na czasie''. :) Czasem wydaje mi się, że urodziłam się stanowczo za późno. Chciałabym żyć w czasach, gdy w Polsce królowały Anna Jantar i Maryla Rodowicz. :) Nie przeszkadzałaby mi nawet ciężka sytuacja tamtych czasów. :) Pauliny nigdy nie lubiłam. Zołza i kobieta o sercu skutym lodem. Nie mam dla niej litości. :) Skoro umknęło, to powracam do wcześniejszych rozdziałów. :) Pozdrowienia. :) |
MalgorzataSz1 2013.03.24 19:39 |
Magda. Jednak ja jestem starsza, bo już niedługo stuknie mi pięćdziesiąt pięć. Pamiętam początki Anny Jantar i ten straszny wypadek samolotu, w którym zginęła. Pamiętam jej córeczkę Natalkę śpiewającą Puszka Okruszka. Upłynęło tak wiele lat, ale ja zawsze chętnie wracam do muzyki tamtych czasów. Niestety dzisiejszej nie rozumiem. Rap, Techno, to nie moje klimaty. Lubię czasem zanucić a tego po prostu się nie da. Dobrze, że zdiagnozowali Ci tą alergię. Przynajmniej już wiedzą jak prawidłowo Cię leczyć. Zbliża się wiosna a wiosną alergicy zawsze mają pod górkę. Mam nadzieję, że przejdziesz ten okres łagodnie i już nigdy nie dojdzie do takich zaostrzonych objawów. Ja życzę Ci dużo, dużo zdrówka i pozdrawiam. |
Magdusia16 (gość) 2013.03.24 22:15 |
Małgosiu! :) Kurcze, sądziłam, że jesteś młodsza od mojego taty. Ja widać nie trafiłam. :) Teraz aż mi głupio zwracać się do Ciebie na ,,ty". Chociaż chyba nie powinno, bo mam kuzyna w Twoim wieku. :) Ja rapu, techno i metalu nie znoszę. Tego nie da się słuchać. A jak słyszę, jak klną w tych rapowanych piosenkach, to mi się cofa. To jest muzyka? Co drugi słowo, to przekleństwo i wyzywanie. Ja teraz w nowoczesnej muzyce odnajduję się tylko w popie i rocku. :) Akurat ja mam alergię właśnie na roztocza, kurz domowy. Więc leki na alergię są potrzebne przez cały rok, bo przed tym nie da się uciec. :/ |
Dziuba (gość) 2013.03.25 00:03 |
No to widać , że przyjaciółki Uli i tym razem się nie sprawdziły również. W serialu po powrocie Uli z Mazur bardzo mnie wkurzały , z Alicja na czele, która znając już wtedy uczucia Marka i tak pchała Ulę w ramiona tego doktorka. W ogóle , że tak powiem rozsiewały plotki na prawo i lewo. Mogłyby choć raz być użyteczne i donieść Uli jak się sprawy mają. Nie wierzę ,że w firmie nikt się nie zorientował na czym w zasadzie polega małżeństwo Marka. |
Seraphina (gość) 2013.03.25 01:35 |
Małgosiu, rozdział piękny. Marek, "prawdziwy mąż" i dobrze tak. Włoska zimna flądra jak to mówi Viola nareszcie dostanie za swoje. Niech wie jak to jest. Uli po woli zaczyna się układać w Szwecji. Dorze, że ma tam tylu przyjaciół. Ciekawa jestem jak Marek zareaguje na wieści od detektywa. O dziecku i w ogóle.... Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam serdecznie :) |
MalgorzataSz1 2013.03.25 07:02 |
Magda Absolutnie nie musisz mieć wyrzutów sumienia, że zwracasz się do mnie po imieniu. Ja wręcz proszę, by nadal tak było. Dzięki temu czuję się młodo. Z tą alergią to naprawdę masz niewesoło. To nie jest choroba, którą można do końca wyleczyć, a jedynie dzięki lekom osiągnąć jakiś komfort i psychiczny i fizyczny. Mam nadzieję, że Ci się to uda, bo ataki alergii potrafią być bardzo męczące. A co do muzyki, to chyba rzeczywiście urodziłaś się za późno, bo znacznie odstajesz pod tym względem od rówieśników, ale mnie osobiście bardzo się to podoba. Dziuba W tym opowiadaniu Ula nikomu nie zwierzała się ze swojej zażyłości z Markiem. Nie wiedział o tym nawet jej ojciec, więc tym bardziej Ala i Iza. Oglądając serial miałam identyczne odczucia jak Ty. Ala, stara baba, mająca większe doświadczenie niż nieopierzona Ula, nie popisała się nim i rzeczywiście wiedząc doskonale jak Marek bardzo kocha Cieplakównę, jakby z premedytacją podżegała do spotkań z Piotrem. Iza też nie lepsza. Usłyszała bzdury o odwołaniu ślubu od Violetty, a rozmawiając z Ulą przez telefon wmówiła jej., że na własne uszy słyszała jak to Paulina odwołuje ślub. One obie bardzo jej zaszkodziły i chyba nie były raczej jej przyjaciółkami, bo tak można nazwać kogoś, kto Cię wspiera i stoi za Tobą murem. W opowiadaniu mają żal do Uli, że wyjechała bez słowa i nie pożegnała się z nimi. W kontraście z serialem, to chyba lepiej. W przewciwnym wypadku znowu mogłyby coś namieszać. W firmie nikt nie wiedział również co łączy Marka i Ulę. Dobrze się ukrywali i nikt się nawet nie zorientował. Seraphina Chyba po raz pierwaszy komentujesz tutaj, co mnie bardzo cieszy. Największa radość dla piszącego, to powiększające się grono czytelników. Widzę, że podobnie jak większość też obdarzasz Paulinę "sympatią". Tu jest prawdziwą jędzą, prawda? Zrobiłam z niej niezłą diablicę. Ale to dlatego, by Marek mógł się wyżywać. Hahaha. Jak Marek zareaguje na wieści od Budkowskiego niech pozostanie jeszcze tajemnicą. Następny rozdział to przyjście na świat maleństwa, a Marek dowie się o dziecku w 11 części. Dziewczyny kochane. Jeszcze raz wielkie, wielkie dzięki za te imponujące komentarze. Jestem zachwycona Waszą aktywnością i naprawdę bardzo to doceniam. Pozdrawiam wszystkie i każdą z osobna najcieplej jak mozna. :) |
Monik (gość) 2013.03.25 10:17 |
Małgosiu, dziękuję za Twoje opowiadania... czytam każdą część każdego opowiadania wielokrotnie i codziennie wypatruje następnych rozdziałów, mimo, że znam już system czwartek-niedziela, to sprawdzam, bo "nadzieja zawsze umiera ostatnia" :) Marek z Twojego opowiadania podoba mi się teraz bardzo... ja po prostu lubię facetów, którzy wiedzą czego chcą, a on już teraz wie... nie napiszę, że szkoda, że nie wiedział wcześniej, bo by przecież nie było opowiadania... :) oprócz całego zyliona plusów Twoich opowiadań, które zupełnie by mi się nie zmieściły w takim małym komentarzu, najfajniejsze jest to, że wiem, że opowiadanie skończy się dobrze a Marek i Ula będą razem, nie lubię smutnych zakończeń... dzięki za klimat, który tworzysz swoimi opowiadaniami, za to że piszesz i za emocje, których mi dostarczasz... weny życzę i pozdrawiam, |
MalgorzataSz1 2013.03.25 10:36 |
Monik. To kolejny, jakże miły dla mnie komentarz. Chyba podobnie jak Seraphina, komentujesz u mnie po raz pierwszy. Tym bardziej cenny Twój wpis. Ja podobnie jak Ty, również nie znoszę nieszczęśliwych zakończeń. Lubię bajki ze szczęśliwym finałem. W codziennym życiu dość jest dramatów, więc przynajmniej w sferze marzeń powinno być sielankowo. Uśmiechnęłam się, gdy przeczytałam o tym systemie czwartek-niedziela. Akurat w tym przypadku taki przyjęłam, ale zależy on głównie od wygospodarowania sobie czasu i natłoku codziennych zajęć. Następny rozdział oczywi ście w czwartek. Mam nadzieję, że moja wena Cię posłucha i jeszcze nie raz wpadną mi do głowy jakieś oryginalne pomysły. Najgorsze, co mogłoby mi się przydarzyć, to zawieszenie bloga z powodu ich braku. Serdecznie Ci dziękuję za tak wiele ciepłych słów i równie serdecznie pozdrawiam. |
aga (gość) 2013.03.25 19:18 |
małgosiu , przeczytałam wszystkie twoje opowiadania i za kazdym razem sie bardzo wzruszałam. w tym opowiadaniu bardzo podoba mi sie postawa marka który uprzykrza życie Pauliny. nie moge sie doczekac spotkania uli i marka. czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. pozdrawiam |
MalgorzataSz1 2013.03.25 19:37 |
Aga. Za chwilę zacznę unosić się w powietrzu ze szczęścia, choć przy mojej wadze będzie trudno to sobie wyobrazić ha ha ha. Nawet nie wiesz jak wiele radości mi sprawiają wpisy osób, które przyznają się do czytania moich wypocin. To bardzo, bardzo, bardzo budujące. Mam tylko nadzieję, że nadal będziesz tak wierną czytelniczką a ja ze swojej strony postaram się żadnej z Was nie zawieść. Dziękuję Ci serdecznie za komentarz i gorąco pozdrawiam. :) |
Abstrakt (gość) 2013.03.25 21:19 |
Witaj Małgosiu :-) jeszcze ja do względnego kompletu ;-) komentujących :-) Mam takie wrażenie, że Twój Marek jest taki jakiego brakowało nam w serialu, szczególnie w relacjach z Paulą. Ona nim koncertowo kierowała. Nie mówię, że uroczy Mareczek był kimś mdłym ale z Paulą miał zawsze problem. I czy to była kwestia taktu i kultury względem kobiet czy tylko Pauliny to nie wiem. Rogi rogami. Ale fakt faktem, że mógł więcej. Tu jest super wyrazisty, akuratny i konsekwentny. Fajny jest :-) Nie mógłby być już czasem czwartek?? :-) Pozdrawiam Cię serdecznie Małgosiu :-) |
MalgorzataSz1 2013.03.26 06:54 |
Moja kochana Abstrakt. Cieszę się, że TAKIM Markiem utrafiłam w Twój gust. Przyznam szczerze, że też byłam wkurzona oglądając serialowego Marka, takiego poddańczego względem Pauliny, wręcz bojącego się jej. Mimo, że nie był jej wierny i pobyty w klubach na chwilę pozwalały zapomnieć o demonicznej Febo, to późniejsza konfrontacja z nią w jego wykonaniu była nie do przyjęcia. Słabo się bronił i za słabo protestował. To dlatego miałam ciągle wrażenie, że on jest zupełnie przez nią zdominowany. A czwartek mógłby być. Ja nie miałabym nic przeciwko temu. Zawsze to bliżej do piątku i weekendu. Niestety mamy wtorek, a ja sporo zajęć. Dopiero w czwartek po południu będę luźniejsza i to dlatego wstawiam w te dni rozdziały i w niedziele. Jestem pewna, że wytrzymasz. :) Pozdrawiam Cię serdecznie. :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz