24 kwiecień 2014 |
ROZDZIAŁ 3
Maciek dopadł drzwi wejściowych i otworzył je na całą szerokość. Momentalnie buchnął na nich zimny podmuch wiatru niosąc ze sobą tuman śniegu. Przed nimi stał człowiek odziany w kożuch i futrzaną czapkę. Jego twarz wydawała się zdrętwiała z zimna. Usiłował coś powiedzieć, ale tylko nieznacznie poruszył ustami. Maciek schwycił go za rękę i wciągnął do środka zatrzaskując szybko drzwi i odcinając ich w ten sposób od śnieżnej zadymki. Pociągnął nieznajomego do saloniku i usadził przy kominku. Ściągnął mu czapkę i kożuch, a także zaśnieżone buty. Ula już niosła miskę z gorącą wodą i ręcznik. Pomogła ściągnąć mokre skarpety i wsadziła zmarznięte stopy mężczyzny do miski. Syknął i skrzywił się z bólu. Podała mu kubek z gorącym barszczem, ale miał tak zgrabiałe dłonie, że nie był w stanie go utrzymać. Wlewała mu do gardła zupę łyżką do momentu aż jego policzki zaróżowiły się. Miał spory zarost, który zaczął teraz tajać i moczyć mu sweter. Podała mu ręcznik, by mógł wytrzeć brodę. Uśmiechnął się nieznacznie i wyszeptał. - Thank you..., thank you very much, both of you. - Not at all – Ula przykucnęła i wytarła mu stopy. – Maciuś przynieś te wełniane kapcie i koc. Koniecznie musi się rozgrzać. Zaraz zrobię mu coś do jedzenia. Nieznajomy wytrzeszczył na nią oczy. - Jesteście Polakami? Teraz to oni wpili w niego zdumione spojrzenia. - A pan też z Polski? Co pan tu robi na tym odludziu? - To długa historia. Szukam pensjonatu o nazwie „On the cliff”. - No to właśnie go pan znalazł – Maciek wyciągnął do mężczyzny dłoń. – Jestem Maciek, a to moja przyjaciółka Ula. Jesteśmy właścicielami pensjonatu. A pan? Jak się mamy zwracać do pana? - Marek. Po prostu Marek – odwzajemnił uścisk dłoni. - Dojechałem do Clifden i tam wynająłem samochód. Niestety zakopałem się nim jakieś trzy kilometry stąd. Musiałem resztę drogi przejść pieszo. Gdybym nie zobaczył światła w oknach pewnie bym zamarzł na tym mrozie. - Proszę założyć te skarpety i przykryć się kocem. Ja zaraz przygotuję coś do jedzenia i pokój dla pana. Na jak długo chce pan zostać? - Myślę, że na długo. To nie będzie kłopotliwe? Zapłacę na razie za miesiąc z góry. - To żaden kłopot. Może pan zostać jak długo pan zechce. - Dziękuję. Nie wiem tylko co z samochodem. Zostawiłem tam swoje rzeczy. - Tym proszę się nie martwić. Ja jutro ściągnę go do pensjonatu. Rano powinni już odśnieżyć drogę i na pewno go znajdę. Tymczasem dzisiaj pożyczę panu swoją piżamę i może szlafrok. Po kilkunastu minutach Ula postawiła na stole barszcz z uszkami, trochę odgrzanego dorsza i pierogi. - Proszę bardzo. Zapraszam. Ja, jeśli pozwolisz Maciuś, – zwróciła się do przyjaciela - przygotuję pokój i położę się już, a jutro dogadamy z panem szczegóły. Dobranoc. - Dobranoc – odpowiedzieli niemal równocześnie. Maciek przysiadł przy stole i przyglądał się Markowi, który z zapałem konsumował ciepłe potrawy. Był naprawdę głodny. - Z której części Polski pan pochodzi? – Spytał cicho. - Z Warszawy. Opuściłem ją cztery dni temu, ale miałem swoje powody, o których nie bardzo chcę opowiadać. - Z Warszawy… My pochodzimy z Rysiowa. To mała mieścina oddalona od Warszawy o jakieś dwadzieścia kilometrów. - Tak… Obiła mi się o uszy ta nazwa. Długo tu jesteście? - Ponad dwa lata, ale wcześniej przez rok byliśmy w Londynie. Wyjechaliśmy za pracą. - No to chyba poszczęściło się wam, skoro stać was było na kupno pensjonatu. - Nie kupiliśmy go, ale został nam zapisany w testamencie przez poprzedniego właściciela. Pochowaliśmy go niedawno. Jeśli pan zjadł to zaprowadzę pana do pokoju. – Weszli po schodach na piętro. Maciek otworzył pierwsze z brzegu drzwi na całą szerokość. – Proszę, oto pański pokój. Mam nadzieję, że okaże się wygodny. Z okna jest widok na klify i morze. Łazienka jest tuż obok, jeśli chciałby pan wziąć prysznic, a tu piżama i szlafrok. Dobranoc. - Dobranoc panie Maćku i jeszcze raz bardzo dziękuję. Obudził go zapach świeżo zaparzonej kawy. Przetarł powieki i wyskoczył z łóżka. Stanął przy oknie i zerknął przez nie. Krajobraz przypominał arktyczne pole. Wszędzie, gdzie nie spojrzał widział tylko śnieg. Otrząsnął się. Co go podkusiło, żeby wybrać to odludzie? Był uciekinierem. Uciekał przed sprawami, które go kompletnie przerosły i chyba też przed samym sobą, co było trudniejsze w realizacji. Ubrawszy kapcie poszedł do łazienki. Wziął ciepły, przyjemny prysznic, a po nim mocno skrócił zarost. Nie podobał się sam sobie z taką długą brodą. W piżamie i szlafroku zszedł na dół. W kuchni zastał krzątającą się Ulę. - Dzień dobry – przywitał się. Odwróciła się od kuchennego blatu. - Dzień dobry. Wyspał się pan? Jeśli chce się pan przebrać, to przy schodach stoi pańska walizka. Maciek zaraz z rana ściągnął wraz z przyjacielem pański samochód. Jest sprawny, ale mocno się pan wczoraj zakopał w śniegu. Zaskoczyła go. Nie sądził, że jest aż tak późno. Spojrzał na wiszący w saloniku zegar, który wskazywał godzinę jedenastą trzydzieści. Nieco zażenowany odpowiedział. - Nie przypuszczałem, że już niemal południe. Rzeczywiście zaraz się przebiorę i zejdę, żeby omówić z panią warunki. Wrócił po piętnastu minutach. Na stole parowała w filiżance kawa, w dzbanku herbata, a obok stały talerze z jajecznicą na bekonie i mnóstwem przeróżnych wędlin. Zapachniał mu mocno świeży chleb i ciasto. Zdziwił się. - Skąd macie świeże pieczywo? Jest tutaj jakaś piekarnia działająca nawet w święta? – Ula uśmiechnęła się. - Piekarnię tu mamy, ale okres świąt szanują tak jak wszędzie. Sama piekę chleb, jeśli zajdzie taka potrzeba. Proszę jeść, a ja przy kawie powiem co i jak. – Przyniosła sobie kubek z kawą i usiadła naprzeciw Marka. – Zwykle w sezonie bierzemy za dobę sześćdziesiąt pięć euro. W to wliczone są trzy posiłki. Jednak już jest dawno po sezonie, a w zimie nie miewamy gości w ogóle. Dlatego chcę zaproponować panu cenę o piętnaście euro niższą. Również będzie o jeden posiłek mniej, bo tylko śniadanie i obiadokolacja. Oczywiście jeśli pan zgłodnieje w międzyczasie, może pan zawsze dostać dodatkowy posiłek. Za miesiąc, to będzie tysiąc pięćset euro. Co tydzień będzie miał pan zmienianą pościel. Ręczniki co drugi dzień. Jeśli panu to odpowiada zaraz wpiszę pana do książki gości, ale wcześniej poproszę o jakiś dokument. Dowód osobisty lub paszport. - Cena jest bardzo korzystna, a co do posiłków, to i tak nie chciałem się czuć związany jakąś konkretną godziną. Mam zamiar poszwendać się po okolicy i obiadokolacja w zupełności wystarczy. Chciałem jeszcze zapytać, czy macie tu zasięg. Można stąd dzwonić z telefonu komórkowego? - Zasięg jest bardzo dobry. Trzy kilometry stąd mamy przekaźnik. Ja bez problemu rozmawiam z rodziną w Polsce. Mamy też dostęp do internetu, gdyby zechciał pan skorzystać. Po śniadaniu ubrał się i wyszedł przed dom. Jaskrawo świecące słońce odbijające promienie w śnieżnobiałym puchu poraziło mu oczy. Zmrużył je i przytknął do czoła dłoń. Zauważył nieopodal samochód, którym przyjechał i podszedł do niego. Otworzył tylne drzwi i sięgnął po oprawiony w skórę duży, gruby brulion, pudełko zawierające węgiel drzewny i kilkanaście ołówków. Wrócił do domu i zostawił to wszystko na komodzie przy drzwiach. Potem ruszył na rekonesans. Mróz trzymał, ale on szedł dość energicznie. Zobaczył z daleka niewielki kościółek, a za nim spore wzniesienie. Ciężko było mu tam dotrzeć, bo śnieg był kopny i niemal brnął w nim po kolana. Jednak warto było się pomęczyć. Kiedy stanął na szczycie widok, który zobaczył wprawił go w zachwyt. Koniecznie musi przyjść tu raz jeszcze i uwiecznić ten obrazek na rysunku. Dostrzegł w oddali port i kutry. Tam też obowiązkowo musi pójść. Wyciągnął z kieszeni telefon. Rzeczywiście miał zasięg. Szybko wybrał numer i ubrał z powrotem rękawiczkę. Po chwili usłyszał znajomy głos i uśmiechnął się słysząc radosne powitanie swojego najlepszego przyjaciela. - Stary! Gdzie ty jesteś?! Miałeś być na firmowej wigilii. Wziąłeś urlop? Dziś pierwszy dzień świąt. Umawialiśmy się na dzisiejsze popołudnie, pamiętasz? Dzwoniłem nawet do twoich staruszków, ale oni powiedzieli mi tylko, że wyjechałeś i zostawiłeś im jakąś tajemniczą kartkę. - Wybacz Seba, ale nie pojawię się u ciebie. Cztery dni przed wigilią była straszna draka u rodziców. Pokłóciłem się z Pauliną i zerwałem zaręczyny. Starzy nie mogą mi tego darować. Ojciec prawie zszedł na zawał tak wrzeszczał. Wyzwał mnie od nieodpowiedzialnych dupków i kretynów. Oni oboje wzięli stronę Pauliny. Przez pół dnia ta głupia suka skarżyła się na mnie, jaki to ja jestem niedobry, że zdradzam ją z modelkami i koniecznie dążyła do konfrontacji z nimi tuż po świętach. Oni wszyscy chcieli mnie zlinczować. Ledwie umknąłem. Na komodzie przy drzwiach zostawiłem im tylko kartkę, że wyjeżdżam i nie chcę z nimi mieć żadnych kontaktów, a szczególnie z ich ukochaną Paulinką. Dopisałem, że mają mnie nie szukać. Spakowałem się w pośpiechu i pojechałem na lotnisko. Wsiadłem w samolot do Irlandii i tak wylądowałem na jej zachodnim brzegu w mieścinie niemal odciętej od świata o nazwie Cleggan. Wynająłem pokój na razie na miesiąc. Myślę jednak, że moja nieobecność w kraju potrwa znacznie dłużej. Mam odruchy wymiotne na myśl o obojgu Febo i wcale nie chcę wracać. Tu jest pięknie. Nikt mi nic nie nakazuje i do niczego nie zmusza. Gdybym wziął ten ślub, to równie dobrze mógłbym palnąć sobie w łeb, bo życia bym nie miał z tą wściekłą wydrą. Nic nikomu nie mów, że znasz miejsce mojego pobytu. Ja nie mam zamiaru informować o tym nikogo więcej. Muszę się uspokoić i zadbać o higienę swoich nerwów. Nieźle mną szarpnęło bracie. Nie sądziłem, że może być do tego stopnia podła i wredna. Szantażowała mnie. Dasz wiarę? A co by było po ślubie? Nawet nie chcę myśleć. Jakby się działo coś ważnego, to dzwoń. Mam tu na myśli rodziców. Reszta mnie nie obchodzi. - No to pojechałeś stary, ale wcale ci się nie dziwię. Ona chyba jest wściekła jak osa. Będzie musiała odwołać ślub i tych wszystkich gości, których naspraszała. Dobrze jej tak. Wcale mi jej nie żal. To odpoczywaj bracie i wyciszaj emocje. Odezwę się. Na razie. Olszański rozłączył telefon i zamyślił się. To chyba najlepsze rozwiązanie jakie mogło przyjść Markowi do głowy. Paulina była nieznośna i parła do ołtarza jak taran. Ciągle robiła mu wymówki, wręcz awantury, że nie angażuje się w przygotowania. Nic dziwnego, że zdezerterował. W samą porę włączył mu się bieg wsteczny. Tylko co teraz będzie z firmą? Marek był przecież jej prezesem. Ani chybi Krzysztof powoła na to stanowisko Febo. A jeśli tak, to wkrótce zaczną się kłopoty. Czuł to niemal przez skórę. Po dwóch godzinach szwendania się po okolicy miał już serdecznie dość. Przemarzł, a nogawki spodni były kompletnie przemoczone. Dotarł do pensjonatu i z ulgą przekroczył jego próg. W pokoju przebrał się w suche ubranie i zszedł do saloniku. Liczył na łyk gorącej kawy. Zauważył krzątającą się w kuchni Ulę i oparłszy się o futrynę drzwi spytał cicho. - Pani Urszulo…, ja bardzo przepraszam, czy dostałbym kubek gorącej kawy? Trochę zmarzłem i bardzo mam na nią ochotę. Na dźwięk jego głosu odwróciła się. Od gorąca bijącego z kuchennego, kaflowego pieca miała zarumienione policzki. Uśmiechnęła się do niego wdzięcznie. - Oczywiście. Proszę sobie usiąść przy kominku, a ja zaraz przyniosę kawę. Nie jest pan głodny? Jeśli tak, to podam obiad wcześniej. Z przyjemnością patrzył na nią. Te rumieńce dodawały jej niewątpliwie uroku, a oczy patrzyły szczerze. - Głodny raczej nie jestem, bo przecież zjadłem późne śniadanie, ale kawa zdecydowanie postawiłaby mnie na nogi. Kiwnęła głową i włączyła expres. Na talerzu wylądował tradycyjny świąteczny, słodki chlebek korzenny z bakaliami bardzo tu popularny. ![]() Postawiła wszystko przed nim. - Proszę się częstować. Niepotrzebnie upiekłam tak dużo ciasta, bo Maćka więcej nie ma jak jest. To głównie on jest wielkim smakoszem wypieków. – Marek uśmiechnął się. Dopiero teraz zauważyła, że ma miły uśmiech, a w policzkach słodkie jak u dziecka dołeczki. Pod większym zarostem nie było ich widać w ogóle. - Ja też jestem wielkim łasuchem i chętnie spróbuję. To keks, prawda? Widać, że szczodrze sypnęła pani bakalii. Na pewno jest pyszny. - To tylko przypomina nasz polski keks, ale nim nie jest. Tutaj nazywają to ciasto barm brack i jak tylko pan spróbuje, na pewno zauważy różnicę. Ułamał kęs i wsadził sobie do ust. Uśmiechnął się błogo. - Rewelacja. Ale to dobre. – Sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął portfel. Położył odliczoną należność za wynajęcie pokoju. – To pieniądze za pierwszy miesiąc, chociaż ja już wiem, że zostanę dłużej. Pięknie tu. Wreszcie będę się mógł poświęcić swojej pasji. Znalazłem tu wiele wdzięcznych obiektów do uwiecznienia. - Fotografuje pan? - Nie. Nawet nie mam ze sobą aparatu. Lubię rysować, ale nie często mam ku temu okazję. Jeśli pani chce, pokażę kilka swoich rysunków. Sporo zrobiłem ich w warszawskich Łazienkach. - Chętnie obejrzę. Wieki tam nie byłam. |
MalgorzataSz1 2014.04.24 09:27 |
Sorry dziewczyny, ale wczoraj padłam przed czasem i nie dałam rady dodać rozdziału. |
Elkanum (gość) 2014.04.24 10:01 |
Uwielbiam takie niespodziewane zwroty w akcji. :) Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału! :) Zaczęłam nadrabiać zaległe opowiadania na twoim blogu. Jak już nadrobię całość to na pewno dodam komentarz :P |
Elkanum (gość) 2014.04.24 10:14 |
Dziekuję ci za twój komentarz na moim blogu! :) Muszę ci powiedzieć, że nie wierzę w to, że kiedykolwiek stanę się odpowiedzialną, dorosłą osobą, mój świat będzie poukładany i nie wierzę w to, że kiedykolwiek nauczę się piec ciasta :p Ale dzięki, że we mnie wierzysz :D Wiem, że nie lubisz serialu To nie koniec swiata, ale mimo to zapraszam cię serdecznie na mojego drugiego bloga. Bardzo bym chciała poznać twoją opinię o moim opowiadaniu. :D |
MalgorzataSz1 2014.04.24 10:30 |
Elkanum Następna część w niedzielę. Przeważnie dodaję rozdziały w czwartki i w niedziele właśnie. To, że staniesz się kiedyś taka, jak napisałam Ci w komentarzu, to nie tylko wiara w Ciebie, ale niemal stuprocentowa pewność. Kiedy ludzie dorastają zmieniają się diametralnie i nie sądzę, żeby z Tobą miało być inaczej. Na drugim blogu już byłam i przeczytałam obydwa rozdziały. Nie miałam tylko czasu, żeby je skomentować. Sądziłam, że zaczniesz opowiadanie od momentu, kiedy Anka poznaje się z Pawłem, a ono tymczasem zaczyna się od odcinka, który chyba będzie dzisiaj. Resztę napiszę w komentarzu. Bardzo dziękuję za wpisy i serdecznie Cię pozdrawiam. :) |
marit (gość) 2014.04.24 11:03 |
A nie mówiła,że to Mareczek za tymi drzwiami
sterczy? Moja zgaduj,zgadula za drzwiami z odmrożonymi częściami ciała
stała. Bidoka. No to mamy już jasność,zaiskrzy między dwojgiem. Maciek ,wiedząc,że zostawia pensjonat i Ulę w dobrych rękach,poleci do Polski, aby ściągnąć rodzinkę do Irlandii. Przecież na wiosnę rozbudowują pensjonat,a siła robocza potrzebna. Przyszło mi na myśl,że Marek w obawie przed przejęciem przez Febo i włochów firmy, będzie musiał zrobić coś z wekslami.Ojciec zapewne już dawno go wydziedziczył,ale nadal pozostaje współudziałowcem. Nie tęskni za powrotem,ale myśli o staruszkach. No i właśnie, w czasie pobytu Maćka w Polsce,docierają do niego informacje o firmie, Marka, w której zaczyna się źle dziać. Nawet można powiedzieć,że firma jest na krawędzi upadku. Z takimi wieściami i wiadomościami,jak i o ciężkim stanie zdrowia ojca Marka,dociera do Irlandii Maciek,a nie jego najlepszy przyjaciel Seba. Decyzja ciężka,ale podjęta wspólnie z Ulą. Wracają. Będą oboje ratować to,co jeszcze się uda i postawią firmę na nogi. Febo wyfruną na bruk,bez możliwości bycia współudziałowcami. Pensjonatem zarządzać będzie Maciek, wspólnie z Erin. Na pewno profity będzie zbierać Ula,bo to ich wspólna własność. No chyba,że odsprzeda Maćkowi swoją część, no i tyle ziemi. Jak mi się udał scenariusz Gosi? Na pewno nie po Twojej myśli. |
MalgorzataSz1 2014.04.24 11:31 |
Marit. Pozwolisz, że wypunktuję. 1. Między Ulą i Markiem na pewno zaiskrzy, bo po to pisane jest to opowiadanie. 2. Maciek nie wyleci do Polski. 3. Jego rodzina na pewno trafi kiedyś do Irlandii. 4. W opowiadaniu nie ma słowa o wekslach. 5. Dobrzański nie wydziedziczy syna 6. Ponieważ Maciek nie wyleci do kraju, nie dotrą do niego żadne informacje o tym, co się dzieje w F&D. 7. Dobrzański senior będzie w świetnej formie. 8. Olszański nigdy nie wyleci do Irlandii. 9. Ponieważ Maciek postanowi zostać w Irlandii, bo tutaj znalazł miłość, to on będzie zarządzał pensjonatem być może z Erin, o ile się pobiorą, a póki co nadal z Ulą. A teraz kochana Marit sama porównaj sobie Twoje przypuszczenia, z tym co zaplanowałam i wyciągnij wnioski. Pozdrawiam. :) |
Elkanum (gość) 2014.04.24 11:55 |
Ja cię chciałam właśnei powiadomić o nowym rozdziale, a ty już go skomentowałaś! :p Dzięki! :) Przeczytałaś moją odpowiedź? Miłego dnia ci życzę! :) |
MalgorzataSz1 2014.04.24 13:17 |
Dzięki Elkanum. Zaraz przeczytam. :) |
lectrice (gość) 2014.04.24 13:27 |
Jego twarz wydawała się zdrętwiała z zimna. - ta
twarz BYLA zdretwiala z zimna nie tylko sie wydawala, tym bardziej, ze
ma problemy z artykuowaniem... odcinając ich w ten sposób od śnieżnej zadymki. - ja bym dala ZADYMY bo, kurcze, zimno bylo jak ch.... N prosze, Marezek sam sie odwazyl podjac wazne decyzje ! A Ulcia juz mu nogi wyszorowala ! No i re rumience od garow... zaczyna sie ciekawie. On po przejsciach z furiatka wpadnie w sidla oazy spokojnosci... |
MalgorzataSz1 2014.04.24 13:34 |
Lectrice To co napisałaś to nie błędy i nie będę poprawiać. Mówiłam Ci, że za drzwiami Dziadek Mróz. :D :D :D Już jesteś po dentyście? Przeżyłaś? |
lectrice (gość) 2014.04.24 13:38 |
To ja tez tak sie pobawie : (a co mi tam !) 1. Marek wpadnie w niezastawione sidla Ulki. 2. Ulka sie zdziwi ale zdobyczy nie odtraci... 3. Trafi im sie bobas. 4. Wroca do Polski i wszystkim szczeki poopadaja (bedzie ruch na rynku dentystycznym...) 5. Wszyscy beda mysleli, ze to Irlandka i powiedza cos glupio obrazliwego po polsku, Ulka zrozumie i w bek ! 6. Marek odzyska stolek prezesa. 7. Ulka (chyba) po studiach, zajmie sie tez firma i bedzie czynic cuda. 8. Dobrzanscy stesknieni za synem dobrze go przyjma i rozkleja sie na wiadomosc o potomku, a do tego zdolnosci ekonowicze Uli powala ich totalnie. , no i bobas dokona cudownej przemiany - Dobrzanscy stana sie lukrowaci. 9. Paulina, urazona w swojej dumie, wycofa sie z pola widzenia. Bedzie slub itd No i co , no i jak ? |
lectrice (gość) 2014.04.24 13:39 |
Dentysta jest o 15 stej, zyje jeszcze ale co to za zycie ! |
MalgorzataSz1 2014.04.24 13:53 |
Pięknie to wypunktowałaś Lectrice. Może
wykorzystam kiedyś ten wariant opowiadania, ale póki co moje niewiele ma
wspólnego z tym co napisałaś. Sorry. A z tymi poopadanymi szczękami to takie subtelne nawiązanie do Twojej dzisiejszej wizyty u zębologa, prawda? |
lectrice (gość) 2014.04.24 14:00 |
Prawda, prawda, ja wszedzie zeby widze i od rana mam szczekoscisk na przemian z nadmiernym poluzowaniem... |
marit (gość) 2014.04.24 15:14 |
Dawno nie pamiętam kiedy ostatnio,dostała
takiego kopa od poetki.
Załatwiłaś mnie. Katastrofa na całej
długości,ode mnie,aż do Ciebie.No to mi teraz powiedz szanowna
autorko.Jak to się stało,że Ty nie mająca, jakiegokolwiek pomyślunku do
dalszego pisania opowiadania, odwaliłaś nam,nasze takie piękne
scenariusze. No i co ? Raptem wena wróciła? No niech ja Cię dorwę. Mnie
szczena opadła ,a co z Lectrice? Dostała szczęko ścisku. To nas
załatwiłaś .Wyglądamy teraz jak nadmuchane balonyA co powiesz na to ?
1.Nikt nigdzie z Irlandii nie wylatuje,będą harować
we troje? 2. Kwitnąca miłość Uli i Marka,a będą bliźniaki ? 3. Marek zrobi wernisaż?. 4.Przyleci Jasiek z wizytą ? 5.Rozbudują pensjonat jak zaplanowali i zbudują wędzarnię ryb? 6.Marek zajmie się połowem z Maćkiem? / wolnych chwilach/ A po jakich studiach jest cała trójka,bo nie ma wzmianki. Ekonomiści? Jak w tych moich punkcikach, nie ma źdźbła prawdy, to się zachlastam. No,pofantazjować i dawać propozycje na zaś, zawsze można.Prawda ? . |
MalgorzataSz1 2014.04.24 15:21 |
Marit. Odpowiem tak: 1. Ktoś jednak wyleci z Irlandii 2. Miłość będzie kwitnąca. Nie będzie bliźniąt. 3. Nie będzie wernisażu. 4. Jasiek nie przyleci z wizytą. 5. Pensjonat rozbudują na 100%. 6. Nie będzie wędzarni ryb. 7. Marek będzie łowił, ale nie z Maćkiem. 8. Będzie wzmianka, że są ekonomistami i to już w następnym rozdziale. I już nie obruszaj się tak, bo łatwiej mi było wypunktować odpowiedzi na Twoje pytania, niż rozwlekać się w opisie. Buźka. :) |
marit (gość) 2014.04.24 15:31 |
I tak Cię dorwę.A zła to nie jestem,ale lubię
fantazjować z humorem. Gosiu,jak wiesz,teraz mi wściekłość nie jest
potrzebna,a luz. I tego się trzymam. A tobie wciskamy swoje pomyślunki
opowiadania i chcemy sprawdzić,czy trafimy chociaż z jednym punktem.
Wiesz może to i trochę śmiesznie wygląda,bo inni nie wypowiadają się tak
żartobliwie,z humorem i pod tekstami,jak my. Może nie życzysz tego
sobie, to powinnaś napisać szczerze,bo wiem,że tylko taką tolerujesz. A co do opowiadania,znowu pudło. Muszę czekać do niedzieli? Pozdrawiam. |
marit (gość) 2014.04.24 15:33 |
Zapomniałam napisać,że ja Ciebie też wypunktuję,ale w odpowiednim momencie. A,,, i tu Cię mam.. ...Ha.ha.ha. |
MalgorzataSz1 2014.04.24 15:39 |
Marit Nawet tak nie myśl, bo uwielbiam Wasze komentarze i często śmieję się z nich do rozpuku. Nie przestawajcie pisać. :) |
bewunia68 (gość) 2014.04.24 16:25 |
Gosiu! Czy zasugerowałaś się tym, że Filip ostatnio się nie goli i dla tego u Ciebie Marek też ma brodę? W "Przyjaciółkach" z zarostem. Wracając do opowiadania, to dałaś wyjątkowo długie wprowadzenie w temat. Skąpisz informacji o bohaterach. Co takiego zrobiła Paulina, że Marek zerwał z takim hukiem i zwiał? |
MalgorzataSz1 2014.04.24 16:47 |
Bewuniu Na pewno nie pomyślałam o wyglądzie Filipa w "Przyjaciółkach". On chyba nie ma tam aż tak długiej brody. Tu nie golił się od czterech dni i zarost szybko urósł. Poza tym wydawało mi się, że dość jasno opisałam powody, dla których Marek zwiał z kraju. Miał serdecznie dość swojej narzeczonej i ciągłych awantur, w które wplątywała też seniorów Dobrzańskich. Oni od zawsze trzymali jej stronę i tym razem również stanęli za nią murem. Miała być przecież ich wymarzoną synową, a tymczasem ich jedynak zrywa z nią i ucieka. Ponadto Paulina zażądała konfrontacji z modelkami, z którymi Marka łączyły liczne romanse. Te konfrontacje miały się odbyć w obecności jego rodziców. To zaskutkowałoby pogrążeniem Marka w oczach seniorów i pewnie licznymi zwolnieniami w F&D. Kreatywność Pauliny wznosiła się wciąż na wyżyny, a on najzwyczajniej miał dość. Zrozumiał, że ona się nie zmieni i po ślubie będzie tak samo jak przed, bo nadal latałaby z pretensjami do rodziców, a on nie miałby życia. Mam nadzieję, że trochę wyjaśniłam sytuację. Zresztą Paulina pojawi się jeszcze w tym opowiadaniu. Dziękuję Ci za komentarz i zapraszam na niedzielę. Pozdrawiam. :) |
bewunia68 (gość) 2014.04.24 16:56 |
Odnalazłam zamieszczone przez Ciebie zdjęcia ze
spektaklu "kochanie na kredyt". W Białymstoku Filip miał dłuższy zarost.
Ja chyba potrzebuję dużo czasu na to, aby przyjąć do wiadomości, że
facetowi nie chce się golić. No co? Można chyba mieć prywatne zdanie.
Moje wynurzenia są nie na temat, ale czekam na ciąg dalszy losów Uli i
Dobrzańskiego i marudzę w międzyczasie. Pozdrawiam. |
marit (gość) 2014.04.24 17:07 |
I co narobiłaś Gosiu? Lectrice szczęki się
zakleszczyły i doktorek ma na pewno problem,z otwarciem.Oby jej nie
rozerwał paszczaka pięknego.
Moja doktorzyna też ,nie odzywał się, ani razu, zaraza.
Oj,dostanie mu się,jak tylko pojawi mi się na horyzoncie ,za pół roku.
Nie przejdzie mi do tego czasu na pewno. Jak widzę,nikt nie kwapi się do podjęcia próby rozszyfrowania,Twojego opowiadania. Na pewno dokonałaby tego Amicus,ale ona wsiąkła w eterze i podrywa psorków na uczelni. Pocieszające jest to,że jutro zawita na swój blog. A tak z ciekawości.Czy dał jej ktoś kopniaczka przed egzaminami ? No gdzież ta Lectrice,chyba zakochała się w tym szczękoczęku,bo tak długo jej nie ma. |
marit (gość) 2014.04.24 17:10 |
Bewunia twierdzi,że nie na temat mówi ? To ciekawe co o nas myśli,jak my bredzimy na tym szalonym blogu. Gosiu,jak sądzisz.My to już wariatki jesteśmy chyba. |
lectrice (gość) 2014.04.24 17:43 |
Osobiscie wariatka moge byc, zupelnie mi to nie przeszkadza ! U szczekowej mi sie zeszlo bo oczywiscie miala 40 min spoznienia, a potem weszly moje latorosle (im sie straaasznie spieszylo do ..... kolegow), na koncu ja ! Szczekowa stwierdzila, ze prawie wszystkie moje plomby sa z zeszlego wieku i bedzie je wymieniac... dala mi wizyte na wrzesien, wizyta ta bedzie trwala godzine i 45 min !!! Jak ja to przezyje to nie bardzo wiem ! Marit Co my tak pudlujemy, co propozycja to pudlo ! Jakies marne jestesmy ! A Malgosie sie smieje z nas w zaciszu domowym ! Znalazlam jej dwa mile stworki byczkopodobne, a ona na to, ze to gazele albo inne zebry i poprawic nie chce. Za jelenia mnie bierze czy za pospolitego osiolka (osiolki mile, wiec chyba sie nie pogniewam). A to swinka jedna ! Tak nie doceniac biednego zuczka ! Ja tyram jak wol i sprawdzam, i prosze ! Malgosie wykreca kota ogonem ! A czy to moja wina, ze ona juz porzadnych bykow nie sadzi, a ja lubie znajdowac byczki ! I robie co moge bo na bezrybiu i rak ryba ! Ja mysle, ze zaraz bedzie odzew od szanownej Autorki bo o wilku mowa .... A gdzie ten wilk ? No w lesie ! I nie na darmo sie mowi "Nie wywołuj wilka z lasu." !!! |
lectrice (gość) 2014.04.24 17:58 |
No i gdzie ten wilk ? Widac nie wolalam dosyc glosno ! |
MalgorzataSz1 2014.04.24 18:22 |
Bewuniu Nie wiem czemu twierdzisz, że piszesz nie na temat. Piszesz o Filipie i to jest jak najbardziej na temat. Mnie on się podoba z trochę dłuższą brodą. W "Prosto w serce" dla mnie był idealny. Taki prawdziwy, rasowy facet. Nie podobał mi się tylko w zapuszczonym wąsie, ale to przecież kwestia gustu, a o tych się nie dyskutuje. Lectrice, Marit Moje dwie ukochane kozy. Czasami się śmieję, a już dzisiaj na pewno, bo żadna z Was nie przewidziała dalszego rozwoju wypadków. Trochę się tam pokrywa, ale niewiele i o tym pisać nie będę, bo musiałabym odkryć przed Wami treść kolejnych rozdziałów. Jeśli macie ochotę, to kombinujcie dalej, choć ja nie obiecuję, że potwierdzę lub zaprzeczę. Ja już też nie mogę się doczekać kolejnej części u Amicus. Mam nadzieję, że ta nauka nie wykończyła jej i jest na chodzie. Lectrice, dlaczego dopiero we wrześniu ta wizyta? A jak wypadną Ci wcześniej te plomby, to masz chodzić szczerbata? Myślałam, że tylko tu u nas w tym porąbanym kraju służba zdrowia tak kuleje, a tymczasem okazuje się, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. |
marit (gość) 2014.04.24 19:34 |
Gosiu. Jak jej powypadają wszystkie plomby
dzięki tej jej szczękowej do września,to zrezygnuje z nauczania zbuków i
wybierze inny zawód. Jaki ? Pójdzie za konduktora bilety kasować,z
takimi scerbami zatrudnią ją od ręki. A u Ciebie Lectrice chyba lepiej
opłacalny jest ten zawód aniżeli w Polsce. Nie mówię już o płacach
psorki,taka sama nędza. Tak więc droga koleżanko Lectrice,zabieraj zbuki do kraju, wylecz swoje scerulce i masz taniej. A mówiłam kup po drodze gips,za jednym zamachem zrobiłaby wszystko. Tylko,jak Ty mogłabyś usiedzieć na ty twardym fotelu,wiedząc,że Gosia puściła jusik na odczepnego rozdzialik. I tak nas olała. A do tego każe czekać do niedzieli,niewdzięcznica. Oj Lectrice,jak by nie patrzył trzeba ją czymś przegruchać, udobruchać,żeby trochę puściła parę z brzucha. Gośka samośka,czy ty nas w ogóle słuchasz,te swoje kochane opierzone kumpele? |
marit (gość) 2014.04.24 19:41 |
Lectrice,przestań wywoływać wilka z lasu.
Widzisz co ona z nami robi ? Najpierw prosi Cię o malutką podpowiedź do
opowiadanka,a potem co robi? Zlewka. " Może wykorzysta w innym opowiadaniu". To tak jakby podpisała pakt z Maruniem,niech się pocą i wymyślają. Od niewdzięcznica. Lectrice,bolą zębolki ? |
MalgorzataSz1 2014.04.24 19:44 |
Marit Zawsze Was słucham, tylko nie zawsze odpowiadam, bo mogłabym coś chlapnąć za dużo, a niektórzy chcą mieć niespodziankę, a nie wiedzieć wszystko od razu. Trochę zrozumienia drogie koleżanki. |
lectrice (gość) 2014.04.24 20:52 |
Jako koza powinnam dostac medal za odwage bo do wilka osmielam sie pisac... To my z Marit wspielysmy sie na wyzyny tworcze i nie wymyslilysmy przebiegu historii !!!!! Jak to mozliwe ? (jestesmy nedze zerowe...) ! Cytuje twoje slowa "Trochę się tam pokrywa, ale niewiele i o tym pisać nie będę, bo musiałabym odkryć przed Wami treść kolejnych rozdziałów. " NO I WLASNIE O TO CHODZI !!!!!! Chodzi o to, zebys chlapnela to i owo. Na Amikus tez lypie od czasu do czasu i mam cicha nadzieje, ze jej sie planing nie zmodyfikuje. Co do mojej wizyty to takie sa terminy bo u dobrych dentystow sie czeka. Ja nie chce brac zwolnienia, wiec moge tylko wieczorkiem lub w sobote, dentystce potrzeba duzo czasu, a ja do tego nie moge w wakacje (lipiec, serpien ) bo jade do mamy no i wyszlo na wrzesien, w moje imieniny !!! A jak mi cos wczesniej wypadnie to ona mnie przyjmie. Sama nie wiem dlaczego tak sie uparla, zeby wszystko na raz robic ! Co jest jeszcze znosne w tym kraju to to , ze mi za cale podstawowe leczenie zwracaja calosc wiec nawet mi sie nie oplaca tego robic w Polsce. Troche inaczej jest z koronkami i ciezkimi robotami gebowymi. |
lectrice (gość) 2014.04.24 20:56 |
A co u Ani ? Shinigami sie na nia pogniewali ? |
jute (gość) 2014.04.24 20:56 |
Witaj Małgosiu.U Ciebie cieplutko,milusnie.,misiulkowo borsucznie,choć na dworze ziąb. Jaka jest Ulka? Ukularowo -aparatowa,czy już sote. Jeszcze trochę a zacznę tęsknić za zimą.Pozdrawiam. |
lectrice (gość) 2014.04.24 21:12 |
Jute Dlaczego ty tesknisz za zima, chcesz mies bialy dywan na pokrycie brudactw i paprochow ? |
jute (gość) 2014.04.24 21:26 |
No. |
MalgorzataSz1 2014.04.24 21:46 |
Jute Moja Ulka w niczym nie przypomina serialowej Ulki. Moja ma równe zęby nie oszpecone aparatem i nie nosi okularów. Jest od razu piękna, co wkrótce dostrzeże Dobrzański. Jest też naturalna, bo rzadko używa kosmetyków. Ponieważ ma rudy odcień włosów i trochę piegów na nosie Irlandczycy biorą ją za swoją, bo tam przecież mnóstwo rudzielców. Zimy raczej nie wskrzeszaj, chociaż majówka nie zapowiada się jakoś rewelacyjnie i chyba będzie zimno. Pozdrawiam. :) |
MalgorzataSz1 2014.04.24 21:48 |
Lectrice Staram się być ostrożna i nie chlapię jęzorem bez potrzeby. :D |
MalgorzataSz1 2014.04.24 21:50 |
Ania nie jest w formie. Pisała mi na facebooku, że jest przepracowana i osłabiona i wybiera się do lekarza. Nie ma na nic czasu, a zajęć mnóstwo. Mam nadzieję, że ta niemoc szybko jej przejdzie. |
lectrice (gość) 2014.04.24 22:24 |
A chlapnij sobie od czasu do czasu, co ci szkodzi ? Ja nie widze problemu ! Nawet jesli sobie chlapniesz zupa pomidorowa to teraz sa super proszki (masz cala liste na blogu u Natalki). Mozesz sobie czasem clapnac kawa, soczkiem i tak od czasu do czasu jezorem. No smialo, przeciez od paru chlapniec jezor Ci nie odpadnie ! |
MalgorzataSz1 2014.04.24 22:33 |
No nie jestem pewna. Mogłabym chlapnąć za dużo i wtedy nie pozostałoby mi nic innego jak tylko sobie go odgryźć. :D |
Justynka29 (gość) 2014.04.24 22:54 |
Ciekawie się zapowiada. Ciekawe kto wyleci z Irlandii. Czy Maciek będzie z dziewczyną ,w której się zakochał. Jak potoczą się dalsze losy bohaterów. A to ,że Dobrzański szkocuję przypomniało mi o moich warsztatach na ,które chodziłam dwa lata temu i wycieczkę w urodziny. Tak jakoś mi się skojarzyło z tymi rysunkami. Ale to dlatego pewnie ,że nie mam już dziś na nic siły. ale postanowiłam jeszcze zajrzeć na bloga. Jestem ciekawa czy Ula zostanie w Irlandii na stałe i czy Marek również. Znalazłam twoje pierwsze opowiadania na blogu i czytałam ale jeszcze nie wszystkie. Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam i Dobranoc |
MalgorzataSz1 2014.04.24 23:20 |
Justyna Wiesz, że nie mogę odpowiedzieć na Twoje pytania, ale jeśli będziesz śledzić opowiadanie, to wszystko z czasem się wyjaśni. Ciesze się, że wpadłaś i że chce Ci się czytać te starocie, które kiedyś napisałam. Dziękuję i pozdrawiam. :) |
marit (gość) 2014.04.24 23:42 |
Gosiu !!! Najlepiej jak byś się oblała
całym garem z zupą pomidorową,ale coś chlapnij nam biednym żuczkom i
jęzora nie odgryzuj. Jak będziesz porozumiewać się,ze swoim kochaniem,na
migi ? Do sądu by nas podał. Lectrice ? Zauważyłaś,że ona nawet Justynie chlapnęła więcej,aniżeli nam? Czytałaś o ujawnionej urodzie Ulci, w przodźku rozdziału? Bo ja nie. Więc kochana,nie wywołujemy wilka i czekamy na Anicus, a wtedy będziemy wiedziały więcej. A pro po Lectrice,w jakim dniu,wypada święto we wrześniu nadanego Ci imienia ? Do jutra. |
l (gość) 2014.04.25 07:49 |
Jest jeszcze inna propozycja : nigdy nie probowalas chlapnac czegos z usmiechem, tak, zeby jezor sie trzymal ? A z rzeszta ja o chlapaniu mowilam, a nie o rzucaniu w nas kawalkami jezora, widze, ze sie nie zrozumialysmy. Ale to zupelnie nie szkodzi , bo teraz jak juz wiesz , ze nie kazemy ci skladac jezora w ofierze to moze wreszcie cos chlapniesz, bezpiecznie i w spokoju ducha ! Marit Ja mam imieniny szostego wrzesnia, moje imie to "szczesliwa" po lacinie, ale co to za szczescie kiedy tylko oczy otworze i zobacze natycmiast gebusie mojej dentystki i to na prawie dwie godziny (ide na dziewiata rano). Ona mi te plomby bedzie wymieniac, a musisz wiedziec, ze u mnie plpmb wyjatkowy urodzaj, taki, ze juz prawie zebow nie ma ! |
marit (gość) 2014.04.25 09:38 |
Lectrice, załóż cholera wycieraczki na oczy,bo
ta szantrapa szczękaczka po nocach Ci się będzie śnić.No tego chyba już
Ci nie trzeba,masz więcej problemów z bólem, jak z oglądanie jej
gabinetu. Wytrzymasz te 1.5 godz.. W moim kalendarzu występują tylko dwa imiona kobiece, tego dnia ,Beata i Eugenia. Które jest Twoje ? |
lectrice (gość) 2014.04.25 13:07 |
To pierwsze. Tu sie imenin nie obchodzi, a nawet gdyby to moje w kalendarzu nie figuruje. Zazwyczaj jak je podaje (w celach administracyjnych) to natychmiast literuje bo zdziwienie im pysie wykrzywia. Z tego wniosek, ze oprawca dentystyczny nie bedzie swiadom mojego swieta i nawet mi ozdobnego wiertla do borowania nie wybierze ! Malgosiu, A Ty jestes z 10-go czerwca ? Moja siostra tez jest Goska - upierdliwa starsza siostra, zastanawiam sie czy wszystkie Goski maja takie charakterki ... ? No, skoro Ula jest raczej urodziwa w tym opowiadaniu to troche inaczej widze cd. Do tej pory zastanawialam sie czym ona go ujmie bo teoretycznie ma malo czasu (nie sadzilam, ze Marek kopnie w tylek caly swiat i zwieje na odludzie). Raczej sadzilam, ze przyjedzie na pare dni, a w tak krotkim czasie nieurodziwa Ulka moglaby miec problemy ze zlowieniem go. Mam pytanko, jak dorzucasz "zapowiedz publikacji" to znaczy, ze to nowe opowiadanie jest juz napisane do konca czy jestes dopiero w trakcie ? |
MalgorzataSz1 2014.04.25 13:41 |
Lectrice Ja imieniny mam rzeczywiście 10-go czerwca, ale ich nie obchodzę. Tu na Śląsku obchodzimy raczej urodziny, bo te są raz w roku, a imieniny kilka razy w kalendarzu. Wszystkie Gośki to twarde, asertywne baby, nie dające sobie w kaszę dmuchać i kiedy trzeba, upierdliwe, bo doskonale wiedzą, czego od życia chcą. To wojowniczki i ja sama też jestem taka. Są momenty, że sobie popłaczę, ale większość była takich, w których np. brałam wiertarkę do ręki i wierciłam dziury w ścianach, lub układałam glazurę w łazience. Gośkom nie straszna jest ciężka robota, bo świetnie sobie radzą. I nie narzekaj na starszą siostrę. Jeśli wstawiam zapowiedź publikacji opowiadanie jest z reguły napisane i wymaga jedynie "kosmetyki", której dokonuję podczas kilkukrotnego jego czytania, ale generalnie nie wstawiam zapowiedzi, jeśli historia nie jest napisana do końca. |
lectrice (gość) 2014.04.25 13:49 |
A na kogo mam narzekac ? Mlodszej siostry nie mam ! To prawsa, ze te Goski to uparte stworzenia... Z tego co zrozumialam to piszesz teraz jakies opowiadanie. To znaczy, ze oprocz "Nowego poczatku" jest cos jeszcze nowszego w drodze ? |
lectrice (gość) 2014.04.25 14:02 |
Ja juz bede siedziec cicho, ani mru mru. Wyczytalam, ze Malgorzata to "nerwowa choleryczka o dużej pobudliwości. " Do mojej siostry pasuje jak ulal, do Ciebie nie wiem ale wole sie nie narazac ! O sobie wyczytalam , ze "cenie sobie spokoj". W imie tego spokoj pozostawiam wilka w lesie ! |
MalgorzataSz1 2014.04.25 15:41 |
"Nowy początek" właśnie kończę i dlatego wstawiłam zapowiedź, bo zanim dojdzie do publikacji, to na pewno zdążę z ostatnim rozdziałem. Oprócz tego nic na tapecie nie mam. Mam jedynie nadzieję, że zanim Wy przeczytacie to opowiadanie w mojej głowie zrodzi się następne. |
lectrice (gość) 2014.04.25 16:02 |
A moze "Stary koniec ?" Co do tresci to jesli ladnie poprosisz to My ci z Marit pomozemy... Jute bedzie konsultantem od terenow zielonych i higieny wewnatrz mieszkalnej... |
MalgorzataSz1 2014.04.25 16:50 |
Dzięki Lectrice, ale to na pewno będzie "Nowy początek". Co do konsultacji, to by się przydały raczej w zakresie amerykańskiego prawodawstwa, ale i z tym sobie poradzę. Natomiast jeśli chodzi o Wasze pomysły, to nie krępujcie się. :) |
lectrice (gość) 2014.04.25 19:23 |
Ja proponowalam nastepne opowiadanie, po "Nowym poczatku", a nie zamiast. Fundujesz nam wycieczke do stamow ? Super ! |
MalgorzataSz1 2014.04.25 20:06 |
Czy to będzie super, to jeszcze nie wiem, ale Stany odegrają dość istotną rolę w tym opowiadaniu. |
Aneta (gość) 2014.04.25 21:06 |
witam. Czytam Pani opowiadania i nie umiem przestać. Też bardzo lubię BrzydUlę i jeśli tylko czas mi pozwala to oglądam całość serialu. Dobrze że istnieje taki blog, bo dzięki niemu mogę do woli czytać o losach Uli i Marka. Pozdrawiam |
MalgorzataSz1 2014.04.25 21:26 |
Aneto Bardzo dziękuję za miłe słowa. Ja też jestem wielką fanką tego serialu i dlatego postanowiłam pisać opowiadania na temat jego bohaterów. Poza tym tutaj wszyscy mówimy sobie po imieniu i o to samo proszę Ciebie. Serdecznie Cię pozdrawiam i liczę na to, że jeszcze odezwiesz się w komentarzach. :) |
jute (gość) 2014.04.25 21:30 |
Witaj Małgosiu. Globtroterka się z Ciebie zrobiła.Kobito,prawo w Stanach?Z tego co wiem to ono się opiera na casusach albo precedensach.to co jest ius cogens w Karolinie to może być laure caduco na Alasce.Daj sobie spokój. Kieruj się zdrowym rozsądkiem i własnym kodeksem.Nikt się nie będzie wcinał.Wiem ,że starasz się być dokładna(casus Eco) ale przypominam Ci,że to jest Twój blog i to co w nim napiszesz jest konstytucją tego blogu.I kropa .jak się komuś nie będzie podobało to niech idzie na lipę banany prostować. |
Aneta (gość) 2014.04.25 21:33 |
Jeśli blog bedzie istniał jak najdłużej to postaram się co nieco pisać. To juz jest 7 opowiadanie które czytam, ale dopiero przy tym postanowiłam zostawić po sobie ślad. |
jute (gość) 2014.04.25 21:34 |
Lecrice stary koniec cosik mi powiało jakimsik niezdrowym powietrzem. I to nie jest to co będziesz starała mi się wmówić,że jest. |
Sloneczko (gość) 2014.04.25 22:18 |
moze jak moge cos pomoc w sprawie Stanow? Mieszkam tu juz ponad 20 lat to moze cos podpowiem :) |
MalgorzataSz1 2014.04.25 22:32 |
Aneto Skoro czytasz 7 opowiadanie, to masz ich jeszcze co najmniej 17-ście. (nie liczę tych, które są dopiero zapowiedzią do publikacji) Natomiast co do bloga, to mam nadzieję, że będzie trwał bardzo długo, chyba, że wypalę się z pomysłów na opowiadania. Słoneczko Bardzo Ci dziękuję. W nowym opowiadaniu opisuję Nowy York, ale gdybym napisała o co konkretnie mi chodzi, to musiałabym zdradzić treść opowiadania, a bardzo tego nie chcę. Posłucham Jute i nie będę się wdawać w żadne zawiłości prawne z nadzieją, że opowiadanie na tym nie ucierpi. Jakby na to nie patrzeć, to przecież fikcja literacka niekoniecznie mająca mieć odniesienie w rzeczywistym świecie. Ja sama nie jestem prawnikiem i tu dodatkowa obawa, że mogłabym się pogrążyć, gdybym źle zinterpretowała przepisy. Jute ma rację i opiszę to co zamierzam, wyłącznie ogólnikami, ale bardzo dziękuję za chęć pomocy. Pozdrawiam dziewczyny. :) |
lectrice (gość) 2014.04.25 23:03 |
Malgosiu, ty sie sluchaj konsulantki Jute bo ona przeciez pod Manhattanem mieszka to sie zna ! I ona po ichniemu tez gada, najpierw ci oczy zamydli casusami precedensami, doprawi iusem cogensusem, domiesza listek laurowy z rodzaju caduco rodem z Alaski, a na koniec proponuje zdrowy rozsadek najlepiej w Karolinie! Postraszy troche casus Eco, nastepnie wyznaczy kare za niesubordynacje : zsylka na na lipę banany prostować !!!!!!! Jute Ja ci przypominam, ze kara powinna byc uzyteczna ! Po co komu proste banany ? A komu przeszkadza krzywy banan ? Nawet najgorsza malpa jest zadowolona i nie narzeka ! Nie myslalas nigdy by skazywac ludzi na zmiekczanie kokosow na wierzbie ? Taki kokos moze zabic jak spadnie na glowe (szczegolnie pusta). A jak osobnik skazany za krytyke blogu takiego kokosa zmiekczy to sie z niego pilka gabczasta zrobi i juz zadnej glowie nie zagrozi ! Jute, w poprzednim wcieleniu prawnikiem bylas ? |
lectrice (gość) 2014.04.25 23:07 |
Malgosiu Twarda sztuka z Ciebie, nawet przed Sloneczkiem nie chlapnelas nic a nic, a przciez moglabys miec u niego chody i pogode na week end ! |
MalgorzataSz1 2014.04.25 23:15 |
To Słoneczko zawsze daje ładną pogodę na stronach mojego bloga, a ja za każdym razem cieszę się, kiedy coś tutaj skrobnie. |
Sloneczko (gość) 2014.04.25 23:21 |
Gosiu Nie ma za co. Ja chetnie pomoge chociaz nie mieszkam w Nowym Yorku a w Filadelfii... A moze przenies akcje opowiadania do Filadelfii. :) Lectrice U nas ma caly weekend padac... Moze wiec u was sloneczko bedzie swiecic. |
MalgorzataSz1 2014.04.25 23:27 |
Słoneczko Ta propozycja jest nie do odrzucenia, ale ja już kończę to opowiadanie pisać i trudno byłoby mi teraz zmieniać miejsce akcji, bo występuje przynajmniej w pięciu rozdziałach. Ale kto wie, co jeszcze może mi wpaść do głowy. Filadelfia bardzo dobrze mi się kojarzy, bo uwielbiam ten wzruszający film z Hanksem o tym samym tytule. :) |
Sloneczko (gość) 2014.04.25 23:38 |
Filadelfia jest pieknym miastem ... Moze jakas wycieczka krajobrazowa Twoich bohaterow ( Uli? Marka?) Pozdrawiam serdeczne :) |
MalgorzataSz1 2014.04.25 23:47 |
Słoneczko Jeśli tylko przyjdzie mi nowy pomysł na opowiadanie na pewno skorzystam z Twojej wiedzy na temat tego miasta. Moja pochodzi głównie z internetu i nie zawsze jest rzetelna. Nie ma to jak dowiedzieć się u źródła. Życzę Ci dobrej nocy i zapraszam na nowy niedzielny rozdział. :) |
jute (gość) 2014.04.25 23:48 |
Lectrice Jestem zdania ,że kara powinna być uciążliwa( Syzyf, Tantal itp.)Wolałabym,żeby zasłużony na niwie przestępczości osobnik.był skazywany na podcieranie sobie tyłka przez dwadzieścia lat drutem kolczastym, niż na dwadzieścia lat trzaskania obrotowymi drzwiami. Wredna suka ze mnie jest, Pewnie oberwałam tym kokosem, co ci spadł z tej gruszki. |
jute (gość) 2014.04.25 23:55 |
lectrice zapomniałam zapodać ,że w poprzednim wcieleniu byłam solonym hammurabim. Nie mylić z Kwaśnym Hamburgerem. |
lectrice (gość) 2014.04.26 01:20 |
No i co sie porobilo ! U Sloneczka nie ma
sloneczka, gdzie indziej tez nie ma sloneczka ! Mialo byc w Nowym Jorku
ale zwialo do Filadelfii... Malgosiu, a co takie sloneczko robi w nocy ? Bo jak mu zyczyc dobrej nocy to przynajmniej miec jakies przypuszczenia... ja nigdy sloneczka w nocy nie widzialam bo przysyla lysego na zastepstwo. Jute Jesli bylas solona w poprzednim wcieleniu to ani chybi sledz , moze mops rolmops albo inny zawijak ! Jakis tam krol z Babilonii to solony z pewnoscia nie byl, sol ci przezarla to i owo i ci sie wcielenia pomerdaly ! Jestes pewna, ze to nie byl Hamburger ? Na Manhttan masz niedaleko , Hamburger - Manhattan, to by nawet pasowalo! |
MalgorzataSz1 2014.04.26 10:00 |
Lectrice Ja życzyłam jej dobrej nocy, a nie pomyślałam o różnicy czasu. U nas była już noc, a u Słoneczka pewnie popołudnie. |
Aneta (gość) 2014.04.26 13:48 |
Staram sie nadrobić zaległe opowiadania ale nie za bardzo mi to wychodzi. poniewaz nie chcę stracić watku ostatniego. Może znajde kiedyś czas na dluższa lekture :) pozdrawiam |
MalgorzataSz1 2014.04.26 14:39 |
Anetko Opowiadania tu są i będą, nawet wtedy, kiedy mnie już nie będzie. Zawsze będziesz mogła wejść i przeczytać, jeśli tylko przyjdzie Ci na to ochota. Nie wiem, czy wiesz o istnieniu streemo Brzyduli. Jego adres widnieje po prawej stronie bloga. Tam też wklejam moje opowiadania i chyba lepiej czytać je właśnie tam, bo nie trzeba klikać w kolejne strony, jak tutaj. Nie musisz się też rejestrować, bo każdy ma do nich dostęp. Wystarczy wejść w zakładkę FORUM a potem LITERATURA i wybrać sobie jakiś tytuł. |
lectrice (gość) 2014.04.26 15:22 |
No wlasnie, to sloneczko to bardzo zapracowana istota, zasuwa bez przerwy ale za to caly swiat zwiedzi bo swiec oczkami wszedzie ! |
lectrice (gość) 2014.04.26 18:10 |
No, cale szczescie, ze jutro jest juz jutro bo dluzej by bylo trudno czekac ! |
MalgorzataSz1 2014.04.26 18:17 |
Lectrice Właśnie miałam dać informację, że jutro nie będzie rozdziału, dopiero za tydzień, co Ty na to? |
lectrice (gość) 2014.04.26 18:35 |
Jutro jest jutro ! Skoro nie bylas za reforma tygodnia (skrocic do czwartku i niedzieli) to musisz byc konsekwentna i nie zmieniac znaczenia slowa "jutro" bo by sie straszny balagan w slownikach zrobil ! Jesli jutro znaczy "za tydzien" to co znaczy" za tydzien" ? Niestety, musisz zrobic nadludzki wysilek i odnosic sie z powazaniem do konwencji leksykalnych !!! NIech no sie tylko Marit dowie o tym sabotazu leksykalnym !!! A Jute ? Ani jednego karczocha Ci nie zostawi - uwazaj z Jute bo ona ma cos za bogaty slownik prawniczy ! JUTRO to JUTRO i prosze nas nie straszyc !!! :-D |
MalgorzataSz1 2014.04.26 19:20 |
No dobra. To była mała prowokacja. Oczywiście,
że dodam jutro i to zaraz z rana. Nie skoro świt wprawdzie, ale koło
dziewiątej lub dziesiątej. Nie będę robić zamieszania w słowniku. :) |
lectrice (gość) 2014.04.26 21:07 |
uuuffffffffff !!!! A juz myslalam, ze nam sie Autorka zbiesila ! Ale strachu sie najadlam ! Nazarlam nawet, a mialam sie odchudzac lub chociaz nie tyc wiecej ! I jak tu czlowiek ma byc rozsadny jak mu takie zawirowania emocjonalne serwuja !! |
kawi ;) (gość) 2014.04.26 21:08 |
Witaj! Znów trochę mnie nie było, ale czytałam, śledziłam i muszę powiedzieć, że naszła mnie pewna refleksja, co do brzydulowych opowiadań. Zabrnęłam dzisiaj na jeden z jakiś blogów, z nadzieją, że może po dwóch latach nieobecności pojawiła się jakaś notka, niestety jest tak samo jak było, a szkoda. Przejrzałam kilka blogów, które kiedyś namiętnie śledziłam i stwierdziłam, że żadna z tych dziewczyn nie dokończy już nigdy swojego opowiadania, to smutne, bo piszących fanów Brzyduli została garstka, którą można policzyć na palcach jednej ręki. Cieszę się, więc, że jesteś Ty, Amicus, Natalia, kobiety, które raczą mnie, nas wspaniałymi opowiadaniami. Och... trochę melancholijnie się zrobiło, ale wracając do notki to jestem usatysfakcjonowana, ponieważ wydaje się, że wszystko zmierza we właściwym kierunku, mam nadzieję, że za niedługo, Ula dostrzeże w Dobrzańskim kogoś wyjątkowego i odwrotnie, że Marek spojrzy na Ulkę, jak na kogoś kogo można pokochać, mimo wszystko. Dziękuję ci za tą i poprzednią część, z niecierpliwością oczekuję jutra i kolejnej wspaniałej notki. Pozdrawiam! |
marit (gość) 2014.04.26 21:12 |
No nie,jak tylko ruszę na działkę robalom poprzeszkadzać w grządkach, Gocha sięga na półkę po szantaż. Nie ma głupich, będę siedzieć dzisiaj do 24.o1 i czekać na następny kawałek. Gosiek !!!!!! Nie pozwolę Ci włazić do wyra,razem z kurami na grzędę. Ja nie wiem,co się z naszą poetką dzieje? "Wiosna panie sierżancie "? Weekend się skończył,zbuki świąteczne wywalone,więc wiosenka zawitała do Gosiuni i wymyśla. W opowiadaniach była już Anglii.Francji,Irlandii, no to za ocean się przerzuciła. Lata po świecie na tej mietle jak szalona,a mówiła,że nie ma weny? Co ciekawsze zasiedziałe amerykanki,podrzucają jej swoje propozycje,a ona wybredna. Nie ciem. Jak ja bym chciała polecieć do Filadelfii,a ona olewa propozycję wirtualną. I co? Ja mam czekać do dziesiątej? A co Ty masz zamiar tak długo spać? Brrrr....... Lectrice. Przecież Ty i Jute macie na nią taki anielski dobry wpływ, może chociaż raz zlituje się nad wami i puści po północy? Jute wróci z nocnej zmiany i będzie mogła przeczytać przed snem. Och jaka byłaby zadowolona. Gosiek,daj się namówić. A może od razu daj dwa rozdzialiki. Przecież masz już gotowca i następne też już gotowe opowiadanka. Gosiu,nie daj się prosić. Wszystko zwalasz na jutro,jutro. No jak? |
marit (gość) 2014.04.26 21:19 |
Lectrice. Masz Facebooka? |
lectrice (gość) 2014.04.26 21:34 |
Marit, Chyb nic nie wskoramy, ja wywalczylam niewprowadzanie najnowszej reformy, Malgosia chciala zlikwidowac "jutro" ! Chyba nam pozostaje czatowac jutro od dziesiatej na nowa czesc ! |
lectrice (gość) 2014.04.26 21:37 |
NIe mam bo caly czas mi sie wydaje, ze jest niepotrzebny ale chyba poprosze moje zbuki, zeby mi zalozyly, od jutra obiecuje ! (teraz jeden poszedl biegac, a drugi do kina i na kregle, wroci w srodku nocy wiec mam nocke do kitu... |
MalgorzataSz1 2014.04.26 21:43 |
Kawi Ja już dawno wyraziłam swój żal, że tyle blogów pozostaje w zawieszeniu i żadna z ich właścicielek nie kwapi się, żeby skończyć to, co zaczęła. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ona jak jeden mąż zgodnym chórem twierdziły, że na pewno te opowiadania doprowadzą do finału. Ani Monika, Orchid, Marcia, Shabii, Bea, Ania1302 i wiele innych nie dokończyły swoich historii. Naprawdę szkoda, bo wygląda to trochę na słomiany zapał lub brak konsekwencji, chociaż większość tłumaczy się zwyczajnie brakiem czasu lub wypaleniem lub znudzeniem tematem. Wiem, że tak jest na pewno w przypadku Shabii, bo ona rzeczywiście nie ma czasu i jest zajęta, ale co do pozostałych to mam wątpliwości. Zresztą przecież nikomu nie będziemy przystawiać pistoletu do głowy i namawiać, żeby dopisał dalszy ciąg. Sama masz sporo nauki, a jednak zawsze coś skrobniesz. Amicus za chwilę będzie się bronić a też nie zasypia gruszek w popiele. Dużo by mówić. Moim zdaniem, jeśli komuś zależy to nie szuka wymówek, prawda? Cieszę się, że czytasz u mnie. Ta historia będzie nieco dłuższa niż zwykle, bo napisałam 15 rozdziałów, dlatego też i wyznanie miłości nastąpi nieco później, ale na pewno nastąpi. Serdecznie Cię pozdrawiam. :) Marit Skąd Ty wytrzasnęłaś tę Francję. Nigdy nie napisałam opowiadania, którego akcja umiejscowiona by była we Francji. Za trudny język. To tylko Lectrice przychodzi z łatwością posługiwanie się nim. Jeśli chodzi o następny rozdział, to naprawdę nie wiem, czy wytrzymam do północy. Jeśli tak, to postaram się dodać. Na pewno nie będę dodawać dwóch części na raz. Wykluczone. |
lectrice (gość) 2014.04.26 22:14 |
Jak to za trudny jezyk ? Przeciez i tak piszesz po polsku ! W razie potrzeby sluze tlumaczeniem, no to juz masz miejsce akcji nastepnego opowiadania... |
MalgorzataSz1 2014.04.26 22:47 |
Lectrice Nazwy własne musiałabym pisać po francusku, a to mogłoby mnie przerosnąć, bo moim zdaniem język jest karkołomny i mogłabym sobie przy okazji połamać swój własny. |
lectrice (gość) 2014.04.26 23:11 |
Ten jezyk jest piekny, ja padlam pod jego urokiem w liceum i tak mi juz zostalo. I jeszcze mi sie moj wlasny jezyk nie polamal no moze dlatego, ze bywa niewyparzony... Tenze jezyk jest barwny (moj rozowy), dzieki temu jezykowi jak jestem w Polsce z corka to mozemy wziac caly swiat na jezyki i tak nikt nic nie kuma, jednym slowem mozemy chlapać językiem ile wlezie. Musze jednak przyznac, ze najlepiej mi cie gada co slina na język przyniesie po polsku...alei czesto mam coś na końcu języka polskiego i francuskiego bo ja mam dwa jezyki w gebie ! Lata sie z wywieszonym jęzorem polskim i francuskim zupelnie tak samo... I sama nie wiem ktory jezyk mam za dlugi ... ? Musze przyznac, ze wyjatkowo ciezko jest ciągnać Autorke za język po polsku - istna mordega, nic nie chlapnie ! Z tego wniosek, ze polski jezyk nie swiezbi i latwo sie go trzyma za zebami ! W szkole strzępie sobie język cale dnie, wiec ten francuski chyba sie szybciej zuzyje... Ja kocham polski jezyk i jest on "pod ochrona", wiec nigdy nie moge ugryżć się w tenze język - dlatego tez gadam bzdury. Jak juz sie zdecydujesz na to pisanie to zawsze mozesz zasięgnąć języka u mnie, mysle, ze znajdziemy wspólny język, cos posredniego miedzy polskim a francuskim - zabi, pod warunkiem, ze zaba bedzie rodem z Poski... :-D |
marit (gość) 2014.04.26 23:12 |
Lectrice. O matulu, ona znowu marudzi? Teraz Twój język jej się nie podoba. Czy Ty sobie wyobrażasz Gosię,jak fafluni francuszczyzną nie znając języka. Zobaczysz zaraz odpisze,że jesteśmy wariatki. Wiesz czemu napisałam jej,że była we Francji? Bo myślałam,że jak zrezygnowała z amerykanców,to bliżej Ciebie ją podeślę,na opowiadanko. Chyba mi się nie udało,bo nie trawi żab i co gorsza języka. zauważyłaś? Napisała,że może da po północy,ale ona lepiej jak by poszła jednak z tymi kurami spać.A ja będę spokojniejsza,że jutro wstanie zdrowsza,bez bóli. Podstęp sie nie udał,ale miejmy nadzieję,że w następnych opowiadaniach zawita do Ciebie. Do jutra Lectrice. Miłych snów. A a a,jak szczękczka,długo Cię męczyła? |
lectrice (gość) 2014.04.26 23:27 |
Nie meczyla dlugo bo zrobila tylko czyszczenie zebichow, zbuczki tez maja czyste zabki, wypolerowane, moga smigac na podryw choc zadna panna im sie jeszcze nie przyplatala ! |
MalgorzataSz1 2014.04.26 23:46 |
Marit Nigdzie nie napisałam, że nie znoszę francuskiego. Dla mnie jest zbyt trudny i chyba w życiu bym się go nie nauczyła. Jak wytrzymacie jeszcze trochę, to wkleję rozdział. Nadal siedzę przed komputerem. Jest szansa. Nawet nie ziewam. Wstawię bez korekty. Lectrice będziesz miała pole do popisu. |
lectrice (gość) 2014.04.26 23:56 |
Cale pole dla mnie ? Za darmo ? Mama nadzieje , ze to nie jakis ugor... Ja to bym chciala pole truskawek... Nie wypuszczaj zbyt wiele byczkow bo mi truskawki zafajdaja !!! |
jute (gość) 2014.04.27 00:14 |
Czekam.Podglądam,dowiaduję się dużo na swój temat.Jest bardzo ciekawie.Już wiem,że mam duży łeb. Uprawiam karaczochy.i wekuję je.(służę przepisem).Pracuję jako pomywaczka okien na nocnej zmianie,ze ścierek do kurzu umiem uszyć lotnię, lubię proste banany a powinnam lubić tłuczone orzechy, gram na organach,Mam w domu książkę.W poprzednim wcieleniu byłam śledziem..Jestem zachwycona jak mawiał bułchakowski kot. Jeszcze nikt nigdy nie zafundował mi tak cudownej charakterystyki. Kłaniam się niziutko.Mam nadzieję ,ze u Was dziewczyny wszystko w porządeczku.? |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz