11 maj 2014 |
ROZDZIAŁ 8
Podczołgała się na brzeg klifu i załzawionymi oczami spojrzała w dół, ale nie zobaczyła go tam. Przetarła oczy i dokładnie zaczęła lustrować skały. Wreszcie go dostrzegła. Nie spadł na podstawę klifu, ale zatrzymał się jakieś sześć metrów od szczytu na wąskiej, skalnej półce. Leżał na plecach z rozrzuconymi na bok rękami i nie dawał znaku życia. Wstrząśnięta nerwowo wybierała numer pogotowia w Clifden. Przedstawiła się i urywanym głosem mówiła. - Proszę przyjechać…, szybko. Z najwyższego klifu w Cleggan spadł człowiek. Nie wiem, czy żyje. Nie rusza się. Przyjeżdżajcie, błagam. Rozłączyła się i wybrała numer do Maćka. - Maciek, zwołaj wszystkich. Weźcie liny i sprzęt. Marek spadł z klifu. Nie wiem, czy żyje – rozpłakała się rozpaczliwie. – Zatrzymał się na półce skalnej. Pośpieszcie się, proszę. Pogotowie już jedzie. Jak tylko dowiedzieli się o tym nieszczęściu natychmiast ruszyli z pomocą. Dwóch sprawnych, młodych mężczyzn opuściło się na linach. Ostrożnie ułożyli Marka na noszach zapinając mu wcześniej kołnierz ortopedyczny. Zabezpieczyli pasami nosze i dali znak, że można je wyciągać. Kiedy dotarły na górę Ula zaraz znalazła się przy nich. Rozpaczała jak jeszcze nigdy w życiu. - Marek, ocknij się kochanie proszę. Otwórz oczy. Daj mi znać, że żyjesz. Usłyszeli sygnał karetki pogotowia. Po chwili klęczał już przy Marku lekarz i osłuchiwał go. Uśmiechnął się do czekającego w napięciu tłumu. - Oddycha. Zabieramy go do szpitala. Ma otwarte złamanie prawej nogi. Trzeba zrobić też prześwietlenie i tomografię głowy. Dopiero teraz Ula dostrzegła, że przez nogawkę jego spodni przebiła się kość. Nie był to miły widok i prawie ją zemdliło. Przełknęła nerwowo parę razy ślinę. - Mogę jechać z wami? – Spytała lekarza. - Pewnie. To ktoś z rodziny? - Tak. Z rodziny. - My pojedziemy za pogotowiem Ula – usłyszała jeszcze głos Maćka. – Nie zostawimy cię samej. W karetce podpięto mu kroplówkę. Usiadła przy nim trzymając go za rękę i szeptając. - Ocknij się Marek, spójrz na mnie. Wszystko będzie dobrze. Jesteś silny. Dasz radę. Nie zostawiaj mnie. - Jej łzy kapały mu na policzki. Otworzył oczy nie bardzo rozumiejąc, gdzie jest i co się stało. Zobaczył pochylającą się nad nim Ulę i jej zapłakaną twarz. - Ciii… Nic nie mów i nie ruszaj się. Jedziemy karetką do szpitala. Spadłeś z klifu. Nie wiadomo jeszcze jak bardzo jesteś poturbowany. - Przepraszam cię kochanie. Narobiłem ci tyle kłopotu… - powiedział z trudem. - To nie ważne. Najważniejsze, żebyś wyzdrowiał. Dojeżdżamy. Natychmiast zabrano go na salę operacyjną, gdzie poskładano mu nogę. Potem przeszedł resztę badań. - To prawdziwy szczęściarz – mówił im doktor, kiedy wyszedł do nich z całym plikiem badań. – Chyba w czepku się urodził. To pierwszy wypadek w mojej karierze, gdzie pacjent nie złamał kręgosłupa spadając z takiej wysokości. Dzięki temu, że miał na sobie tę grubą, puchową kurtkę jest tylko poturbowany, ale narządy wewnętrzne są w porządku. To ona zamortyzowała upadek. Nawet tomografia głowy nic nie wykazała, bo nie uderzył nią bezpośrednio o skały, ale upadł na kaptur kurtki, który zadziałał jak kask i ochronił czaszkę. Z całą pewnością będzie miał mnóstwo siniaków, ale lepsze to niż uszkodzenia narządów wewnętrznych. Nogę poskładaliśmy i włożyliśmy w gips co najmniej na osiem tygodni. Musi się porządnie zrosnąć. Dostanie kule, żeby mógł się jakoś poruszać. W szpitalu potrzymamy go jednak przez kilka dni na obserwacji. Odetchnęli wszyscy, bo to były bardzo dobre wieści. Maciek podszedł do Uli i przytulił ją. - Już dobrze Ula. Nie płacz. Słyszałaś co mówił lekarz. On wyjdzie z tego. Potrzeba tylko trochę czasu. - Maciuś, ja będę musiała zrezygnować z wyjazdu. Nie mogę go teraz tak zostawić. Skontaktuję się z tatą i przeproszę ich. Może w październiku będzie to możliwe. Wtedy nie będzie już tylu gości i poradzicie sobie z Erin. - Wiesz, to może wcale nie taki głupi pomysł. Moi staruszkowie też chcą przyjechać tu jesienią już na stałe. Będą sprzedawać dom. Pomogłabyś w pakowaniu i sprzedaży. - Nie ma sprawy. Teraz chodźmy do Marka. Może jest już na sali. Wsunęli się cicho do jednego z pokoi. Na ich widok Marek uśmiechnął się szeroko. Jego prawa noga wisiała na wyciągu. Connor uścisnął mu dłoń. - Napędziłeś nam strachu bracie. Teraz już wiesz, jak bardzo potrafią być zdradliwe klify. Lepiej nie zbliżać się do krawędzi. - Teraz to ja będę się trzymał od nich z daleka. Przepraszam, że was tak wystraszyłem. Chciałem tylko zerknąć jak jest tam na dole i sam poleciałem w dół. Chyba mam szczęście, że żyję. - Lekarz powiedział to samo – odezwał się Maciek. – Zostaniesz tutaj trochę na obserwacji. Ula będzie przyjeżdżać. My jak wiesz, nie bardzo możemy, bo budowa nas trzyma. - Jak to Ula będzie przyjeżdżać? Przecież wylatuje do Polski? Podeszła do niego i usiadła na łóżku. - Dzisiaj odwołam rezerwację. Nie mogę jechać. Nie mogę cię tak zostawić. Przełożę wylot na październik tuż przed końcem sezonu. Ucałował jej dłoń i z miłością spojrzał jej w oczy. - Jesteś najlepszym co dostałem od losu. Kocham cię. - My będziemy musieli zaraz wracać Marek. Tu zostawiam ci twoją komórkę. Nawet nie draśnięta i sprawna. Przyjadę jutro i przywiozę ci zasilacz. Odpoczywaj i słuchaj lekarzy. Do jutra kochany. - Pochyliła się nad nim i ucałowała jego usta. Wracali w ciszy. Ula przykleiła czoło do szyby i intensywnie myślała nad dzisiejszym dniem. Nie miała pojęcia, co by zrobiła, gdyby on zginął na tych skałach. Sama też chyba nie miałaby po co żyć. Przez te parę miesięcy pokochała go mocno i szczerze. Podobnie jak ona dla niego i on dla niej stał się całym światem. Kiedy dojechali zaprosiła Connora na obiad. - Zjesz i pójdziecie z Maćkiem na budowę. Musicie przekazać innym wiadomości o Marku, bo na pewno są ciekawi. Erin zaraz poda obiad. Ja muszę skontaktować się z tatą i powiadomić go, że jednak nie przyjadę. Muszę też odwołać rezerwację lotu. Jak tylko to zrobię zaraz do was dołączę. Najpierw wysłała sms-a do Jaśka, żeby włączył komputer, bo chce z nimi pogadać, po czym włączyła laptopa i weszła na skypa. Po pięciu minutach pokazał się na ekranie jej brat. Poprosiła, żeby zawołał ojca, bo ma mu do przekazania ważną wiadomość. - Witaj tato. Nie mam dobrych wiadomości. Wiem, że obiecałam wam, że przyjadę na początku maja. Nawet bilety lotnicze już kupiłam, ale dzisiaj wydarzyło się coś niedobrego i niestety muszę odwołać mój przyjazd. Opowiadałam ci kiedyś tatusiu, że mamy tu gościa z Polski, Marka Dobrzańskiego. Zakochałam się w nim, a on zakochał się we mnie. Od ślubu Maćka jesteśmy parą, bo to właśnie wtedy wyznał mi, że mnie kocha. Dzisiaj rano pojechaliśmy na klif. Marek chciał trochę porysować, a ja mu towarzyszyłam. On podszedł zbyt blisko krawędzi tatusiu, poślizgnął się i spadł. Myślałam, że oszaleję z rozpaczy. Na szczęście szybko wyciągnęliśmy go, bo nie spadł na sam dół, ale utknął na półce skalnej sześć metrów od szczytu. Teraz jest w szpitalu w Clifden. Zoperowali mu nogę, bo miał otwarte złamanie i musi tam jeszcze zostać. Na szczęście nic więcej nie ucierpiało, chociaż ma mnóstwo siniaków, bo mocno poobijał się o skały. W takiej sytuacji rozumiesz, że nie mogę go tak zostawić, bo nie będzie się miał kto nim zająć. Maciek cały czas pomaga w odbudowie domu MacKinley’ów, a Erin gotuje i zawozi im posiłki. Nie daliby sobie rady opiekując się jeszcze Markiem. - To okropne córcia, co mówisz. Oczywiście rozumiem i nie mam ci za złe. Będziemy czekać więc do października. Jakoś wytrzymamy, choć liczyliśmy na to, że wreszcie będziemy mogli cię uściskać. - Ja też tato, wierz mi. Jak stoicie z pieniędzmi? Ja za chwilę wyślę przekaz na wasze konto. Miałam tego nie robić i załatwić to już tam na miejscu, ale w takiej sytuacji nie możecie być bez pieniędzy. - Dajemy radę córcia. Nie szastamy nimi, ale też nie biedujemy. Niczego nam nie brakuje. Dzieciaki mają nowe ubrania i na leki też wystarcza. Wczoraj obkupiliśmy się na bazarku. W połowie maja postawią mamie pomnik. Zamówiłem najładniejszy. A ty niczym się nie martw. Najważniejsze, żeby Marek wyzdrowiał i na tym się skup. - Dziękuję tatusiu. Już mi lżej. Dbajcie o siebie. Pozdrów Szymczyków. Całuję was mocno. Pa. Weszła do kuchni i usiadła przy stole. Erin nałożyła jej trochę jagnięcego gulaszu z ziemniakami, ale nie miała apetytu. - Rozmawiałaś? – Spytał Maciek. Pokiwała głową. - Rozmawiałam Maciuś. U nich wszystko dobrze. U twoich też. Zdrowi są. Powiedziałam, że przyjadę w październiku. Tata zrozumiał i to najważniejsze. Wieczorem zagniotę trochę pierogów. Muszę się uspokoić. - Co to pierogi? - To taki rodzaj klusek Erin, nadziewanych farszem z mięsa lub sera. Niektórzy nadziewają je szpinakiem, który tu u was jest mniej znany, albo kiszoną kapustą z grzybami, ale tej też tu nie dostanę. Zrobię z mięsem. - Nauczysz mnie? - Pewnie. Maciek je uwielbia. Po obiedzie mężczyźni odjechali, a one wyciągnęły stolnicę i zaczęły robić pierogi. Na początku Erin nie szło zbyt sprawnie, ale z biegiem czasu zaczęły wychodzić jej coraz zgrabniejsze. Zrobiły ich chyba z trzysta. - Część zamrozimy, a część ugotujemy. Jutro zabiorę trochę Markowi. Na pewno chętnie zje. Możemy też zjeść po kilka na kolację. Pokroję jeszcze boczek i podsmażę. Są o wiele smaczniejsze, gdy polać je tłuszczykiem. Kładła się już do łóżka, gdy rozdzwoniła się jej komórka. Odebrała. - Dlaczego ty jeszcze nie śpisz? Miałeś odpoczywać. - Myślę o tobie i bardzo tęsknię – poskarżył się. – Chciałbym cię przytulić. - I mnie ciebie brakuje kochanie, ale jutro przyjadę i porozmawiamy. Zrobiłam wraz z Erin mnóstwo pierogów i przywiozę ci trochę. Masz jeszcze na coś ochotę? - Mam i to ogromną, ale nie mogę ci powiedzieć. – Zarumieniła się, bo domyśliła się o czym mówi. Jeszcze nie byli razem nigdy, choć Marek wielokrotnie prowokował takie sytuacje. - Marek… - Wiem, wiem… Pewnie znowu się rumienisz. Uwielbiam twoje różowe policzki. Dzwoniłaś do taty? - Dzwoniłam. Wszystko wyjaśniłam. Pojadę w październiku. - Nawet nie wiesz jak bardzo doceniam to, co dla mnie robisz. Jesteś najlepszą osobą jaką znam. Kocham cię. - Ja też cię kocham, a teraz spróbuj się trochę przespać, bo dość wrażeń miałeś na dzisiaj i ja też. Do jutra kochany. - Śpij dobrze moje szczęście. A jednak nie wyszedł ze szpitala po kilku dniach, ale po dwóch tygodniach. Dostał długie kule, a lekarz zakazał mu stąpania na złamanej nodze. W dniu wypisu Ula przyjechała po niego. Zabrała jego rzeczy i powolutku zeszła z nim na parking. Rozłożyła przednie siedzenie, żeby mu było wygodnie i pomogła usadowić się na nim. - Nie wiem jak poradziłbym sobie bez ciebie. Cedric miał rację. Jesteś prawdziwym skarbem. - Nie przesadzaj. Wygodnie ci? - Jak w niebie. - No to ruszamy. - Możemy najpierw podjechać na budowę? Chciałbym zobaczyć jak daleko postąpili z pracami. - Nie ma sprawy. Na pewno się ucieszą, że już jesteś w domu. „W domu”. Tak. Teraz chyba też mógłby tak powiedzieć, bo od dłuższego czasu uważał Cleggan za swój dom. Tu było wszystko co kochał, a przede wszystkim była Ula. Na niej zależało mu najbardziej i wiedział, że tam gdzie ona, tam i on. Kiedy zbliżali się do portu już z daleka dostrzegł surową bryłę budynku. - Dobry Boże, przecież oni już kończą! Kładą dach, widzisz Ula? Za chwilę będą wstawiać okna. Są naprawdę niesamowici. - Śpieszą się Marek, bo za chwilę rozpoczną się prace u nas. Musimy to tak zorganizować, żeby były jak najmniej uciążliwe dla turystów. W dodatku będą się toczyć na dwóch frontach, bo nie dość, że hotel, to jeszcze pole namiotowe. Maciek już je ogrodził, ale trzeba zapewnić ludziom sanitariaty i zbudować polową kuchnię. Tam nie będzie aż tak wiele pracy, za to przy pensjonacie i owszem. Już mamy rezerwacje od pierwszego czerwca. Niestety będziesz musiał się przenieść do mojego pokoju, bo twój też wynajęłam. Dostawimy drugie łóżko. Będzie trochę ciasno, ale jakoś wytrzymamy te cztery miesiące. Uśmiechnął się figlarnie. - Przecież możemy zamienić twoje małe łóżko na jedno duże łóżko i będzie po sprawie. – Popatrzył na nią z żarem w oczach. - A ty znowu swoje. Jesteś niepoprawny, wiesz? – Jeszcze szerszy uśmiech wypełznął na jego twarz. - Jestem zakochany skarbie, a to różnica. Pokręciła tylko głową i nie odezwała się więcej. |
Aneta (gość) 2014.05.11 10:30 |
Ten Mareczek to ma szczęście :) nie dość że żyje to jeszcze Ulka odwołala lot aby się nim opiekować, no i sielanka trwa... Może im ktoś przeszkodzi w tym szczęściu... |
MalgorzataSz1 2014.05.11 10:41 |
Aneta Tak bardzo chcesz dramatu? Jeden już był, kiedy spadł z tego klifu. Myślisz, że byliby w stanie przeżyć kolejny? Ja oszczędziłam im następnego. I tak Marek będzie się długo lizał z ran. Dzięki, że wpadłaś. Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli. :) |
lectrice (gość) 2014.05.11 10:47 |
Byczkow brak, one nie rosna jak grzyby po deszczu bo ostatnio lalo niezle... trudno Ula jest jakos malo romantyczna i zmyslowa, dobra z niej gospocha, kucharka, pielegniarka, zapobiegliwa w zyciu codziennym, poswieca sie dla wszystkich, dba o rodzine w Polsce, a jakby ta zmyslowa czesc zycia zupelnie w kokonie. I nawet Marek jej jeszcze nie rozbudzil ? No lepszego budzika od Marka to ona pewnie miec nie bedzie ! I do tego on jej brzeczy nad uchem i brzeczy, a ona nic, raka spala, glowa kreci i tyle. Ona ma jakies religijne przekonania czy to totalne zagubienie w temacie ? No najpierw zabandazowalas Mareczkowi raczki, teraz mu noge wsadzilas w gips ! Ja nie wie czy ten facet jest zupelnie bezpieczny z Toba ! Naturalnie nasuwa mi sie pytanie jak on sobie radzi w toalecie, no ale juz nie bede drazyc bo mnie z blogu wyrzuca. |
Aneta (gość) 2014.05.11 10:51 |
Aż takiego dramatu to ja nie chce. Ja sobie tak myslalam że moze Paulina go znajdzie i... |
MalgorzataSz1 2014.05.11 11:25 |
Lectrice Bez obaw. I ta zmysłowa strona u Uli się obudzi. Po prostu do tej pory nie było sprzyjających warunków, ale i te nastąpią. Mareczka trzeba zahartować i właśnie to robię. Trzeba też go uodpornić na różne niespodzianki losu. Zapewniam Cię, że za chwilę Mareczek będzie już zupełnie innym Mareczkiem. Człowiekiem, który walczy i nie poddaje się z byle powodu. Cieszę się po raz kolejny, że nie ma błędów. Nawet popadłam w dumę. Anetko Paulina jeszcze się pojawi w tym opowiadaniu, ale nieco później i na pewno nie będzie mieszać. To ją zmieszają. Z błotem. Pozdrawiam dziewczyny! |
Aneta (gość) 2014.05.11 11:31 |
Już się nie moge doczekać :) pozdrawiam |
CysioLove (gość) 2014.05.11 12:27 |
Dlaczego ta Ula jest taka poukładana? Przecież.... Och. szkoda słów. A tak na serio. To były najgorsze trzy dni mojego życia. w nocy z czwartku na piątek śniło mi się, że Marek zmarł na sali operacyjnej, okazało się, że Ula jest w ciąży i pozostała mu wierna do końca życia. widzisz jakie traumatyczne przeżycia mi serwujesz ? Jestem coraz bliżej zapowiedzianego zawału. Nie zdziw się. Pozdrawiam :D |
MalgorzataSz1 2014.05.11 13:18 |
Natalia Poważnie zaczynam się obawiać o stan Twojego zdrowia. Nie możesz tak wszystkiego przeżywać, przecież to tylko wyssana z palca historia. Ja natomiast ze smutkiem przeczytałam, że na miesiąc zamilkniesz i nie będziesz dodawała na blogu. Szkoda. Mimo to ciesze się, że zajrzałaś i przeczytałaś. Pozdrawiam najcieplej. :) |
bewunia68 (gość) 2014.05.11 13:30 |
Nie wiem co napisać. Z całego rozdziału najbardziej spodobała mi się propozycja dużego wspólnego łóżka. Pa. |
lectrice (gość) 2014.05.11 13:37 |
Ula za bardzo poukladana, propozycja wielkiego lozka sie podoba, oj cos te mysli kosmate kraza i kraza... |
MalgorzataSz1 2014.05.11 13:43 |
Bewuniu Muszę przyznać, że jestem rozczarowana. Naprawdę tylko to duże łóżko przypadło Ci do gustu? A ja uznałam to za mało istotny szczegół, bo bardziej miałam na uwadze dodatkowy pokój dla gości. Niestety, na tę łóżkową scenę jeszcze trochę zaczekacie. Pozdrawiam. :) Lectrice Nie wiem, czy to jakieś wyposzczone towarzystwo, ale wszyscy lub prawie wszyscy piszą o wstrzemięźliwej Uli i ewidentnie dają do zrozumienia, że powinna już skonsumować związek. Jestem zaskoczona, ale mimo wszystko nie zmienię treści i nie wstawię wcześniej sceny łóżkowej. |
CysioLove (gość) 2014.05.11 14:03 |
Mała przerwa techniczna. Będę jednak nadal aktywna i na photoblogu i na facebook'u i u Ciebie na blogu. Niestety. Jeśli chodzi o Ulę i Marka, to nawet najbardziej oderwane od rzeczywistości opowiadanka biorę sobie głęboko do serducha. Chyba nie dasz rady tego zmienić. Za późno. Tyle lat minęło ... |
MalgorzataSz1 2014.05.11 14:22 |
No właśnie! Minęło ponad pięć lat od zakończenia "Brzyduli", więc powinnaś już nabrać do tego dystansu. Mam nadzieję, że w kwestii pisania o bohaterach nie powiedziałaś jeszcze ostatniego słowa i ja też nie. Buziaki. :) |
jute (gość) 2014.05.11 14:45 |
Witaj Małgosiu,popatrz,popatrz niby całe towarzystwo rozbudzone a prze do łóżka.Ale coś w tym jest. Latka lecą naszej Ulci. Nie daj Boże dziewczyna całkiem skostnieje i co?Biedny Mareczek będzie musiał dynamitu użyć?A jak się jakiś wypadek przyplącze?. cały czas mówię,że lepiej grzeszyć i potem żałować,niż żałować że się nie grzeszyło.A oni się kochają. Więc w czym problem?A endorfiny? Jeszcze nam Ulka zacznie sztucznie je napędzać czekoladą albo czytaniem opowiadań w necie i urośnie jej wielki tyłek? To by było straszne.I już się zamykam. Na spacer chyba pójdę, albo co? |
MalgorzataSz1 2014.05.11 15:05 |
Jute Spokojnie. Wszystko będzie, ale w swoim czasie. Scena +18 chyba w 13 rozdziale, o ile dobrze pamiętam. Ula nie skostnieje, bez obaw. Marek też nie. Będzie słodko, miłośnie, namiętnie. Nie wiem, czy spacer to dobry pomysł. U mnie się chmurzy jak cholera. Tylko patrzeć jak lunie deszcz i wietrzysko paskudne. Oszczędzaj zdrowie, bo jeszcze się przeziębisz. Pozdrawiam. :) |
MalgorzataSz1 2014.05.11 15:06 |
Jeśli ktoś ma ochotę na czytanie gorących scen w wykonaniu Uli i Marka, to polecam blog Sappir. Jest w linkach po prawej stronie bloga. :) |
CysioLove (gość) 2014.05.11 15:26 |
Nie. Piszę 11 rozdział myślę nieco innego opowiadania. Niestety, opublikuję je dopiero dy napiszę całość :D 5 lat. 5 tak niewyobrażalnie magicznych lat, że ło ho ho. I pomyśleć, że pierwsze 10 odcinków zniechęciło mnie do dalszego oglądania. nie oglądałam premierowych odcinków. Zaczęłam dopiero oglądać od akcji SPA i później nadrabiałam wszystko w Internecie. A teraz? Biegnę jak głupia z autobusu, żeby zdążyć na 16:00 by obejrzeć powtórkę po raz nie wiadomo który :) |
MalgorzataSz1 2014.05.11 15:54 |
Ja też nie oglądałam. Zaczęłam z nudów podczas pobytu w sanatorium, ale to był już chyba 150 odcinek. Potem po powrocie nadgoniłam wszystko w internecie. Nadal rzecz jasna oglądam i szukam inspiracji do napisania nowych opowiadań. To cud, że ten serial nadal mi się bardzo podoba i wciąż mnie nie nudzi. |
CysioLove (gość) 2014.05.11 16:26 |
Ja już wiele razy miałam obsesje na różne seriale, przeważnie były to produkcje typu 13-19 odcinków, ale zawsze jakiś miesiąc po zakończeniu emisji mi przechodziło, a teraz. 5 lat, a ja nadal chodzę z głową między Rysiowem, a Warszawą. |
MalgorzataSz1 2014.05.11 16:51 |
Ha, ha, ha. Ja mam dokładnie to samo. Żaden serial nie wzbudził we mnie aż tylu emocji, a przede wszystkim pod wpływem żadnego nie poczułam chęci, żeby pisać opowiadania o jego bohaterach. Najlepsze jest to, że nie sądzę też, że kiedyś taki się pojawi. Brzydula, to zbiorowy wysiłek wspaniałych scenarzystów i jeszcze wspanialszej obsady. Ten mariaż dał znakomity efekt i sprawił, że serial stał się już kultowy. Ludzie nadal oglądają powtórki a ci bardziej zauroczeni piszą opowiadania. Oby jak najdłużej. :) |
lectrice (gość) 2014.05.11 17:58 |
No i prosze, toarzystwo wyglodzone, wiosna idzie , brak witamin, a ty masz zamiar ten tlum do 13 stego odcinka o nienasyconym talerzu trzymac ??? |
MalgorzataSz1 2014.05.11 18:23 |
Taki mam właśnie zamiar Lectrice. Wcześniej napisałam, że jeśli ktoś bardzo chce poczytać o upojnych chwilach Uli i Marka, może się przenieść na blog Sappir. Dziewczyna wprawdzie przestała pisać już dość dawno, ale jej opowiadanie jest długie i wręcz naładowane erotyką. Dobrze się czyta. Polecam. :) |
CysioLove (gość) 2014.05.11 18:30 |
Kiedyś byłam ciekawa kiedy to minie, teraz się
zastanawiam czy to w ogóle minie? Może kupię wszystkie odcinki na DVD i
będę to puszczała wnukom? Może Internet jeszcze będzie istniał i na
dobranoc będę im czytała opowiadania - między innymi Twoje, bo Sappir to
w swoim czasie. Pamiętam jak w ubiegłe ferie, które całe przeleżałam w
szpitalu czytałam te erotyki z wypiekami na twarzy. Abuuu! czytałam to mojej 15 letniej wtedy sąsiadce z sali obok. Och to były czasy. To są wspomnienia na całe życie. :) |
MalgorzataSz1 2014.05.11 19:24 |
Po co masz kupować DVD. Brzydula cały czas dostępna na TVPlayer. Poza tym jestem pewna, że zanim Ty będziesz miała wnuki, Brzydulę będą puszczać tak często jak Klossa i Czterech pancernych lub Janosika. :D :D :D |
CysioLove (gość) 2014.05.11 19:33 |
A nie pamiętasz, że już ostatnio chcieli nas jej pozbawić? Myślałam, że umrę ze strachu. Z 70 maili napisałam, żeby mi ją oddali. Mam nadzieję, że zrobią z niej takich Czterech pancernych . Chciałabym... Lekturę szkolną hahah od razu dzieci by zaczęły czytać lektury - moje na pewno :D |
MalgorzataSz1 2014.05.11 19:46 |
To była krótka przerwa, bo musieli odnowić licencję. Myślę, że nie zlikwidują tej strony, bo zbyt wiele osób powraca do serialu i oglądalność jest. |
CysioLove (gość) 2014.05.11 20:36 |
Mam nadzieję, ale nigdy nic nie wiadomo. Jak już zarobię pierwszy milion to sobie kupię :D A co mi tam :d Póki co muszę kupić wygodne buty :D |
lectrice (gość) 2014.05.12 00:37 |
Malgosiu, ty przestan wykrecac kota mordka...
Czytelniczki glodne, placza jak jeden maz (chorem) a ty wszystkim
substytut alimentacyjno wzruszeniowy proponujesz (w postaci cudzych
blogow). Ja nie jestem pewna czy one wszystkie chca taka bule (no bulke,
buleczke) na zapchaj sie ! Cos mi sie wydaje, ze az takie glodne chyba
nie sa.... przeciez post juz minal... Jakby mialy wybierac to by wolaly wyrafinowane ciasteczko, problem w tym, ze autorka piecze ciasteczka za dwa i pol tygodnia !!! Na bezrybiu (tego karpia lowic na przynente Marit nie chcialas !) i rak ryba... mam nadzieje, ze blog Sappir nie przezyje oblezenia... U nas dzisiaj straaaasznie wialo, resztki rozumku mi chyba wymiotlo, teraz glowka czysciutka, puchami swieci i lekko mi na karku ! |
MalgorzataSz1 2014.05.12 08:21 |
Lectrice A co ma być za dwa i pół tygodnia, że muszę piec ciasteczka? U nas wczoraj też tak było. Wiało jak na dworcu w Kielcach, ale dzisiaj już spokojnie chociaż pochmurno. Miłego dnia. :) |
lectrice (gość) 2014.05.12 18:01 |
O rany, to takie porownanie : wszystkie baby
dopytuja sie o 'momenty', czyli sa nieco wyglodzone, tudziez czegos tam
spargnione (ale w Twoim opowiadaniu, a nie tak ogolnie - no przynajmniej
ogolnie nikogo o nic nie posadzam bo to nie moja sprawa! ). Ale ja przypuszczam, ze one wyglodzone na cos wyrafinownego, co bys mogla zaserwowac nieco wczesniej (zamiast Ule w celibat wpuszczac do trzynastego rozdzialu !) czyli na delikatne ciasteczka i byle bula sie nie zapchaja (tzn, ze byle 'momenty' ich tak szybko nie 'zadowolnia') ... wiec nie proponuj im zastepczych blogow tylko wrzuc cos szybciej... Zawsze mozesz powiedziec, ze ten trzynasty rozdzial to taki pechowy i sie skubany przypadkiem zaplatal i dlatego nastepuje po osmym. Z trzynastkami to roznie bywa i wszyscy zrozumieja ! Ja nie wiem czy to jasne, a jak nie to zupelnie nie szkodzi... bo ty jestes twarda jak czerstwa buleczka i sie nie ugniesz naturalnie wiec sobie pogadalam, przynajmniej mi ulzylo... Co do blogu Sappir to i owszem zmyslowy jest ale cos duzo u niej tych zmyslow i troche to powszechnieje jak zwykla buleczka... U Ciebie te sceny robia sie rzadkoscia dlatego docenia sie je jak dobre ciasteczka, a nie jak pospolite buly (bez obrazy dla innych "goracych" blogow). No ? Jasne ? Bo jak nie to nie szkodzi.... Naturalnie to nie znaczy, ze jesli jesz buleczki na sniadanie to z podtekstem... |
lectrice (gość) 2014.05.12 18:02 |
P.S. Z moich wyliczen wynika, ze rozdzial nr 13 jest za dwa i pol tygodnia... |
MalgorzataSz1 2014.05.12 19:09 |
No Lectrice Teraz to ja jestem jaśnie oświecona, bo wyjaśniłaś dokładnie, łopatologicznie jak nie przymierzając tej krowie na granicy. Doszłam do wniosku, że ja to jednak mało inteligentna jestem a już zdecydowanie słaba w kojarzeniu. Po Twoim wcześniejszym komentarzu zupełnie nie miałam ciasteczkowych skojarzeń i tego, że 13 część będzie za dwa i pół tygodnia. Teraz przynajmniej to wiem i dzięki za wykładnię. |
l (gość) 2014.05.12 21:08 |
Krowie na granicy... moze byc ! Choc ja mam w zwyczaju "jak chlop krowie na roli" - co krowa to obyczaj, wiadomo ! |
lectrice (gość) 2014.05.12 21:09 |
To znaczy, ze nie ma szans aby ten 13 sty rozdzial sie zapodzial i wpadl wczesniej w nasz oczki ? :-DD |
lectrice (gość) 2014.05.12 21:31 |
No pomyl sie raz, co ci szkodzi ? Pomylka ludzka rzecz ! |
MalgorzataSz1 2014.05.12 22:18 |
Sorry Lectrice. Jak wiesz nieźle liczę i taka pomyłka nie wchodzi w rachubę. :) |
lectrice (gość) 2014.05.12 22:47 |
To po co umiesz liczyc, to takie niepraktyczne ! |
MalgorzataSz1 2014.05.12 23:26 |
Niepraktyczne dla Ciebie, dla mnie bardzo pomocne. Dobrej nocy Lectrice. :) |
lectrice (gość) 2014.05.13 00:36 |
Pomocne, pomocne, akurat ! Jestes pewna, ze
koniecznie musisz te barany liczyc ? Nie mozesz sobie powiedziec, ze
jest ich straasznie duzo i tyle ! Przeciez i tak nigdy ich nie
doliczylas sie do konca ! Toz to syzyfowa praca, zycia ci nie starczy
zeby te barany porachowac ! A kazde dziecko wie ze co drugi dorosly to baran, baran na baranie siedzi i baranem pogania ! Nie warto ich liczyc. No i co przekonalam Cie do nieistotnosci liczenia (no jasne, nie?) - wniosek z tego ze mozesz zaszalec z cyferkami, mi zupelnie odpowiadalo by np : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 13, 18, 9, 10, 11, 12, 14, 15, 16, 17. Jak szalec to szalec ! PS 1 Jestem pewna, ze usnelas dzisiaj nie wiedzac ile tych baranow jest ! PS 2 Uwielbiam matematyke i jesli glupoty wypisuje to tylko dlatego, ze mi ten rozum wywialo i w glowie chlupie i cos w rodzaju gorskiego nahalnego miedzy uszami swista. No to dobranoc, moze jakiegos barana dorwe i na sweter przerobie bo zimnoooooo ! |
Elkanum (gość) 2014.05.13 15:15 |
Czyli wychodzi na to,że nie jest aż tak źle. Z Markiem wszystko dobrze się skończyło. Nic i nikt nie przeszkadza Uli i Markowi w byciu razem. Lubię takie historie :) Pozdrawiam i zapraszam na nowy wpis http://blogkunegundy.blogspot.com/ :) Wiem, że zaniedbuję bloga z opowiadaniem, ale wkrótce dodam na pewno tam następny rozdział :) |
MalgorzataSz1 2014.05.13 17:00 |
Lectrice Baranów może i się nie doliczę, ale zawsze jest alternatywa, bo na końcu można postawić znak nieskończoności, prawda? Mam nadzieję, że u Ciebie przestało w końcu wiać i Twoja głowa wróciła do normy. :D Elkanum Przecież wiesz, że nie mogłabym zostawić Marka martwego na tych skałach. Musiał przeżyć, bo jeszcze sporo pracy przed nim. Na blog chętnie zajrzę i to zaraz. Pozdrawiam. :) |
CysioLove (gość) 2014.05.13 18:53 |
Cześć i czołem kluski z rosołem. Póki nie mogę
być u siebie na blogu - z przyczyn ode mnie nie zależnych, wraca
pamiętnik Uli. Piszę go namiętnie od września, ale to tak krótka forma,
że nie wiążę z nią przyszłości. http://cysiolove.bloblo.pl/ Zapraszam tutaj. Przez ten miesiąc kolejne wpisy będą ukazywały się codziennie. Może nawet kilka razy dziennie. Pozdrawiam . |
MalgorzataSz1 2014.05.13 19:21 |
Natalia Sorry, ale na tym blogu w ogóle nie dodaje się komentarz i jest potraktowany jako spam, nie rozumiem dlaczego. Szkoda, że nie dałaś jakiegoś streszczenia tego, co było już wcześniej. Trochę się gubię. Pamiętam jedynie, że jedno dziecko już było - dziewczynka. To jest następne? |
lectrice (gość) 2014.05.13 21:14 |
I to ma byc pocieszenie, ze baranow w nieskonczonosc ? |
jute (gość) 2014.05.13 21:25 |
Dobry wieczór. Chwilę człowieka nie ma a już tyle się dzieje!. Krówki i byczki już na łąkach, teraz czas na redyk. Jasne bo kto mo łowce robi co kce. |
lectrice (gość) 2014.05.13 21:56 |
Jute Ty chcesz organizowac redyk dla wszystkich baranow swiata . Nie wiem czy dasz rade... |
jute (gość) 2014.05.13 22:57 |
Myślałam , (czasem mi się zdarza),że Ty i Małgosia coś organizujecie. Ale dużo liczenia by było,no podobno są jakieś kłopoty nasenne albo senne. To może być zdrowy środek zaradczy. Jak tam Twoje kąpiele błotne?Jakieś algi wyłowiłaś? I co teraz,Maseczki sobie robisz? |
lectrice (gość) 2014.05.13 23:28 |
Noooooo; Jestem piekna i wspaniala i zupelnie doskonala ! Blotko mi sluzy niczym zlotko, rozumek zamula i zabie zmysly wyczula ! Algi jadam jak niedomagam, a teraz sie czuje jak ciele doskonale i jadam wylacznie to co zbaraniale ! Kotletow ilosc na mym stole gosci bo Malgosia mi postawila znak nieskonczonosci (w baraniej ilosci !! ) To by bylo na tyle! Mlasku, mlasku slodki grubasku - zajmuje sie jak moge bo mi Malgosia (w swej upartosci upartej) nie chce udostepnic sedna sprawy w trzynastce zawartej ! A ja zadna momentow, opisow i slow bo mi baranina kotletowa nie dostarcza odpowiednich bodzcow ! |
lectrice (gość) 2014.05.13 23:30 |
Mam nadzieje, ze ktos zbaranieje z zachwytu ! |
jute (gość) 2014.05.13 23:46 |
Bee, beeee, beeee. Dobranoc |
lectrice (gość) 2014.05.14 00:35 |
Mialas zbaraniec, a nie sie rozbeczec ! Chociaz dobre i to ! |
jute (gość) 2014.05.14 10:53 |
Pada sobie deszczyk,pada sobie równo ,raz spadnie na kwiatek drugi raz na g.....o.Ale nić to. Mój PsiuRex zdrowieje więc jest CUDOWNIE ! Lectrice wołku zbożowy to było beczenie barana a właściwie to chyba owcy? |
lectrice (gość) 2014.05.14 12:26 |
Jute Mialas zbaraniec z zachwytu ! A ja tam wiem co takie beczenie oznacza ? Czy jestes baranem ? Na ktora lake chodzisz ? A jak juz Cie na ten redyk wykopia to dadza ci komputer ? Ja barana z komputerem to nie widzialam, osla tez nie, chociaz moze jednak ? Wszystko ladnie rosnie po deszczu : i grzyby, i kwiatki, i g...... chyba tez. Uwazaj na te ostatnie, u nas wyrastaja na srodku chodnikow, nastepnie ktos w nie wchodzi i robi takie piekne slady na np 10ciu metrach - mowie ci piknie jest wtedy !!! Podaj psu lape w moim imieniu (na 'dzien dobry'). Czy ty jako dostojna owca welne dajesz na sweterki ? A u mnie nie pada, a g..... sa ! |
CysioLove (gość) 2014.05.14 20:29 |
Nie ma sprawy, nie musisz komentować - nie zmuszam, nie piszę dla komentarzy:) |
jute (gość) 2014.05.14 20:45 |
A poszła Ty won od mojego runa!,ja Ci dam sweterki, kazdzy run na wage złota.Cos mi sie porobiło z kalwiaturą i teraz bede pisac tak jak Ty.Mam gdzies drugą ale jutro dopiero poszukam bo terayz mi sie nie chce |
lectrice (gość) 2014.05.14 21:22 |
Jute O rany , jakas Ty leniwa ! Malgosiu Jutro jest jutro, niezaprzeczalnie i nieomylnie !!! |
MalgorzataSz1 2014.05.14 21:27 |
Natalia Już Ci pisałam, że wreszcie udało mi się dodać komentarz. Oczywiście, że będę komentować! Lectrice Jutro jest jutro, a jutro kolejna część. |
lectrice (gość) 2014.05.14 22:01 |
No wreszcie szanowna Autorka nie kreci nosem :-DD |
MalgorzataSz1 2014.05.14 22:16 |
Nie kręcę, bo wszystko idzie zgodnie z planem. A Ty szykuj się jutro na łowy. Wprawdzie nie baranów, ale byczków. :) |
lectrice (gość) 2014.05.14 22:32 |
Juz zastawiam sidla... |
lectrice (gość) 2014.05.14 23:10 |
I ostrze zeby... |
jute (gość) 2014.05.14 23:14 |
Lenistwo czasem jest Ok, Znalazłam umęczyłam się bo ma inny wtyk (musiałam odsunąć biurko) a to ustrojstwo wygląda jak kokpit Enterprisa i nie mieści mi się pod blatem . Lectrice zamorduję Cię. I tak muszę pomajstrować przy starej, , bo literki są tylko w dziwnych miejscach.Pewnie coś żle mi się nacisnęło. Idę majstrować,a jak nie dam rady to będę byczyć |
MalgorzataSz1 2014.05.14 23:20 |
Jute Jak już podłączysz i nadal będzie podmieniać litery np. "y" z "z", to spróbuj wcisnąć lewy control, lewy Alt i prawy Shift. Powinno pomóc. |
gość (gość) 2014.05.14 23:25 |
Odnoszę wrażenie,że nie jest to blog do
wypowiadania swoich sugestii o opowiadaniu,a wręcz klepaniu pierdół nie
na temat. Tak fajnie czytało się komentarze o opowiadaniach do pewnego
momentu Pani Małgosiu. Szkoda. Bardzo miło czyta się Pani twórczość. Pozdrawiam. |
jute (gość) 2014.05.14 23:26 |
Małgosiu na czym Lecrice ostrzy te zęby?Wyjmuje je?Fajnie!Tzn.,że może się ugryżć w różne dziwne miejsca ? sama? A co z plombami ? nie wypadają?.Dobra idę majstrować zanim oberwę po moich i prawie moich zębach. |
jute (gość) 2014.05.14 23:31 |
Kurcze,ktoś się normalnie zniesmaczył? ok. przepraszam już się zamykam. |
MalgorzataSz1 2014.05.14 23:34 |
Dziękuję, że tu zaglądasz i podobają Ci się moje
historie. Niestety nie mam wpływu na treść komentarzy. Osoby, które
prowadzą ze sobą tutaj dialog wypowiedziały się już na temat rozdziału
na samym początku. Nie mogę zabronić im pisać i na inne tematy nie
dotyczące rozdziału, czy opowiadania. Blog jest otwarty dla wszystkich i
jeżeli ktoś zechce wypowiedzieć się na temat treści tu zawartych, czy
też poradzić się w sprawie z nimi nie związanej, lub podyskutować, ja
nie widzę problemu. Zawsze można ominąć taki komentarz i dotrzeć do
takiego, który zawiera przemyślenia na temat wklejonej przeze mnie
części. Mam nadzieję, że nadal będziesz tu zaglądać i czytać mimo nie zawsze adekwatnych komentarzy. Serdecznie pozdrawiam. :) |
marit (gość) 2014.05.15 00:21 |
Gosiu popieram Cię,ale przykro byłoby, gdyby gość nie miał odwiedzać Twojego bloga. Nikt nikogo nie zmusza do czytania naszych zabawnych komentarzy. Pozdrawiam |
marit (gość) 2014.05.15 00:25 |
Od której mogę nowy odcinek czytać ?=). |
lectrice (gość) 2014.05.15 02:06 |
O jeju, o jeju ! To ja sie chyba juz zamkne na dobre, suwaczek na gebusie, a na raczki rekawiczki z jednym palcem ! Bardzo bym nie chciala aby ten gosc przestal odwiedzac twego bloga z powodu moich min komentarzy stanowiacych niewatpliwie przypadek kliniczny. Nie bardzo rozumiem jak moja glupota ujawniajaca sie w moich komentarzach moze zaszkodzic jakosci twoich tekstow... Co ma piernik do wiatraka ? No ale widac cos ma ! Nie bardzo tez rozumiem jak mozna czytac twoj blog i upajac sie komentarzami... upajac sie nalezy twoimi tekstami ! Naturalnie moze sie podobac to co pisze jakas Zosia, to co mysli pewna Tosia i to przed czym pada z wrazenia i uwielbienia jakas inna Ktosia, a co ewentualnie pod dywan zamiata (bo niewazne) inna Antosia gosposia. Ale nie w tym sednum sprawy... Bardzo dziekuje, ze mimo wszystko troszeczke bronilas swych fanek przed zmasowanym atakiem goscia. To by bylo na tyle : pewna zaba powiedziala co wiedziala i w zabim mule na stale sie zakopala !!! |
lectrice (gość) 2014.05.15 02:27 |
Najnowsze przemyslenia z mulu... Jest tu
nowoczesnie jak na Francje 21 wieku przystalo. Posiadam wlasny peryskop i
nie wystawiajac nosa na tej niebezpieczny swiat blogowy moge byc
zorientowana w truchcie wydarzen. Postanowilam juz nosa nie wychylac (nigdy) bo chwila zapomnienia moze byc fatalna w skutkach ! Wszak Jute chce mnie zamordowac (ona zazdrosci mi tych ruchomych zebow i |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz