Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"Z DALEKIEGO KRAJU" - rozdział 9

15 maj 2014
ROZDZIAŁ 9



Witali go jak swojego, a jemu serce rosło ze szczęścia, bo nikt nigdy nie witał go tak przyjaźnie i wylewnie. To byli naprawdę dobrzy przyjaciele. Do tej pory miał tylko Sebastiana, a tu znalazł ich całą gromadę. Oni daliby się za niego pokroić. Podchodzili i klepali go przyjaźnie po plecach życząc szybkiego powrotu do zdrowia. On dziękował im za uratowanie mu życia.
- Najbardziej mi żal kochani, że nie będę mógł wam pomóc.
- Tym się nie przejmuj Mark – odezwał się Connor. – Pomogłeś nam już wystarczająco. To również dzięki tobie ten dom powstał tak szybko, a ja będę wdzięczny wam wszystkim do śmierci. Jeszcze tylko kilka dni i będzie oszklony. Potem wejdą tynkarze i zrobią wnętrze. W tym czasie my przeniesiemy się do was. Ty będziesz odpoczywał i z fotela dopingował nas do pracy. – Marek roześmiał się.
- Tak. To jedyne, co mogę w tej chwili robić. No pożegnam się już, bo nie chcę wam przeszkadzać. Trzymajcie się. Do zobaczenia.

Wraz z Erin wytaszczyła z pokoju swoje łóżko i przeniosła do dawnego pokoju Maćka. Dzięki temu mogła przyjąć o jedną osobę więcej. U niej wylądowało jedno podwójne, tak jak chciał Marek. Musiała mu przyznać rację, bo dzięki temu wygospodarowała trochę więcej wolnego miejsca, co nie było by możliwe przy wstawieniu dwóch osobnych. Przeniosła jego rzeczy i ułożyła w szafie. Przebrała pościel i zmieniła ręczniki. Jutro musi pojechać do Clifden po pierwszy turnus turystów.

Pole namiotowe z prawdziwego zdarzenia stanęło błyskawicznie. Uporali się z tym w ciągu zaledwie trzech dni. Maciek z Connorem wymurowali niewielką kuchnię i postawili nad nią daszek. Sanitariaty zamówili już gotowe. Kiedy je przywieziono, wystarczyło je tylko postawić na właściwym miejscu. Były w częściach, a złożenie ich nie nastręczało wielkiego problemu. Stanęło takim sposobem dziesięć szaletów i jedna spora umywalnia wraz z trzema prysznicami. Od studni znajdującej się w pobliżu hotelu pociągnęli nitkę wodociągu, żeby i na polu namiotowym była bieżąca woda. Część pola została odgrodzona od miejsca przeznaczonego na caravaning. Spokojnie mogło tu stanąć dziesięć camperów lub samochodów z przyczepami kempingowymi. Podłoże utwardzono szutrem na piaskowej podsypce podobnie jak drogę dojazdową.
Marek miał za zadanie wprowadzić wszystkie informacje na stronę internetową pensjonatu. Zabrał się do tego z wielką ochotą, bo nawet rysowanie zaczęło go już nudzić. Dał jeszcze Uli do przeczytania, ale ona nie miała żadnych zastrzeżeń.
- Pięknie to opisałeś. Będę zdziwiona jeśli taka informacja nie przyciągnie do nas ludzi.

Mimo, że zaczęli już rozbudowę hotelu nie można było tak naprawdę jej odczuć. Zasłonili ogromną folią murarską część, w której pracowali, a która znajdowała się na tyłach budynku. Ula i Erin zadbały o jego front. Klomby zaczęły mamić kwieciem. Przy nich rozstawiły stoliki z wielkimi parasolami. Wystarczyły trzy i już zrobiło się przyjemniej. Dla Marka wyniosły specjalny, skórzany fotel z podpórką na nogi, którego kiedyś używał Art. Teraz przydał się jak nic.
Obie uwijały się jak w ukropie. Turystów przybywało, a Ula musiała jeździć po nich do Clifden. Erin nie miała prawa jazdy. Na okrągło prały, gotowały i sprzątały. Turnusy były przeważnie tygodniowe i kończyły się w niedzielę. Od poniedziałku zaczynał się kolejny. Nie miały czasu na oddech. Marek często dziwił się jak one to wytrzymują. Nigdy nie narzekały, nigdy się nie skarżyły. Tylko wieczorem, gdy leżał już w łóżku, Ula przychodziła kompletnie skonana i ledwo przykładała głowę do poduszki, zasypiała momentalnie. Przygarniał ją wtedy do siebie, a ona wtulała się w niego jak kocię zasypiając z głową na jego piersi. Widząc ją taką zmęczoną nie miał sumienia domagać się od niej pieszczot i zbliżenia, choć pragnął tego od dawna. Musiało mu wystarczyć, że była tuż obok i ufnie tuliła się do niego. Wstawała, kiedy on jeszcze smacznie spał i szykowała dla wszystkich posiłek. Potem przychodziła do niego. Pomagała mu się umyć i ubrać. Po tych zabiegach zjadał śniadanie i wychodził przed dom.
W lipcu pojechała wraz z nim do szpitala. Mieli zrobić mu prześwietlenie i orzec, czy noga prawidłowo się zrosła, a jeśli tak, to zdjąć gips. Był dobrej myśli. Nie czuł żadnego bólu i nawet próbował lekko na niej stawać. Nic się nie działo więc wierzył, że wszystko jest w porządku. Naprawdę był wielkim szczęściarzem. Wyszedł ze szpitala bez gipsu. Lekarz pozwolił mu używać nogi, ale bez przesady. Nadal musiał się posługiwać kulami, co najmniej przez dwa kolejne tygodnie. Miał też nakaz ćwiczeń, żeby wzmocnić kończynę.
- Mam nadzieję, że rzetelnie wywiążesz się z tego obowiązku. Ja nie mam czasu, żeby cię pilnować i przypominać ci o tym – mówiła Ula. – Masz świadomość, że jeśli zaniedbasz ćwiczenia, będziesz utykał na tę nogę do końca życia.
- Wiem kochanie i na pewno tego nie zaniedbam. Nie chcę, żebyś miała kiedyś kulawego męża.
- Męża? – powtórzyła za nim zaskoczona.
- Nie chcesz wyjść za mnie? Przysięgam ci, że będę najlepszym mężem na świecie. Oczywiście wszystko po kolei. Nie panikuj kochanie, bo już widzę z jakim przerażeniem na mnie patrzysz. Najpierw oświadczę ci się jak zwyczaj nakazuje, a potem pomyślimy o ślubie. – Wyszczerzył się do niej. – No, to powiedz mi to.
- Ale co?
- No to, że mnie kochasz.
- Przecież wiesz o tym.
- Ale chciałbym to czasem usłyszeć.
- Kocham cię.
- Co? Nie dosłyszałem.
- Kocham cię wariacie – rozchichotała się.
- A ja ciebie bardziej – przylgnął do jej słodkich ust i zatracił się w pocałunku.

Czas płynął, a Marek poruszał się coraz lepiej. Jeszcze trochę utykał, ale chodził już bez kul. Jeszcze raz pojechali do szpitala na kontrolę, ale wszystko zrosło się bardzo dobrze, a ćwiczenia przyniosły pożądany skutek. Jak tylko mógł wyręczał Ulę w pracach w pensjonacie. Sprzątał, zmieniał pościel, a nawet pomagał w kuchni.
Nowa atrakcja Cleggan, czyli pole namiotowe zrobiła im miłą niespodziankę. Któregoś dnia zawitało tu pięć samochodów z przyczepami. Zaczęli też napływać ludzie z namiotami, głównie młodzież. Pomysł Maćka zaczął owocować realnymi profitami. Powoli też kończyła się rozbudowa hotelu. W liczbie dziesięciu chłopa błyskawicznie postawili dobudówkę mającą pomieścić trzy dodatkowe pokoje. Tynkarze u Connora skończyli i przenieśli się do pensjonatu. MacKinley cieszył się, że święta spędzą wreszcie na swoim.

Wrzesień dobiegał końca. Siedziała z Markiem przed hotelem popijając kawę zasłuchana w ciszę, którą on przerwał.
- Wiesz Ula, pomyślałem, że mógłbym polecieć do Polski z tobą. Nie chcę tracić cię z oczu. Na pewno bardzo bym tęsknił, a ja nie chcę tęsknić. Zabierzesz mnie?
Spojrzała na niego uważnie.
- Na pewno tego chcesz? Jesteś gotowy?
- Bardzo chcę. Nie wiem, czy jestem gotowy, ale jedno wiem na pewno. Tam gdzie ty tam i ja. Moje miejsce jest przy tobie i nic tego nie zmieni, chyba, że przestałabyś mnie kochać – dodał smutno.
- Nigdy nie przestałabym cię kochać. Nie potrafiłabym. Jeśli chcesz, to pojedziemy oboje. Jutro zabukuję bilety w Shannon. Może Maciek nas tam zawiezie? To wprawdzie kawał drogi. Około sześciu godzin jazdy w jedną stronę, ale lepiej jechać samochodem niż tłuc się autobusem. Wyjechalibyśmy ostatniego września.
- No to postanowione – odetchnął z ulgą.

Dwa dni przed wyjazdem przygotowała uroczystą kolację, na którą zaprosiła wszystkich swoich przyjaciół. Długo ucztowano, a potem pożegnano się z obojgiem wylewnie i szczerze. Maciek zgodził się ich odwieźć na lotnisko. W pensjonacie zostawała Erin wraz ze swoją matką Brit, która zadeklarowała się do pomocy.
Ku ich zdziwieniu w ten wrześniowy poranek przyszła ich pożegnać cała wieś. Życzyli im szczęśliwej podróży i szczęśliwego powrotu do nich. Byli naprawdę wzruszeni, bo tego się nie spodziewali. Jeszcze ostatnie uściski i już ruszali. Nie mogli się spóźnić, bo Ula precyzyjnie wyliczyła czas dojazdu.
W Shannon pożegnali się z Maćkiem. Po raz kolejny zapewniła go, że wszystkiego dopilnuje, a i Marek pomoże przy sprzedaży domu i przy pakowaniu rzeczy. Maciek stał jeszcze do momentu, aż nie zniknęli mu za bramkami do odprawy. Potem udał się na parking. Zjadł kanapki przygotowane przez Erin i popił solidnie czarną kawą. Teraz mógł wracać.

Londyn przywitał ich mżawką, ale wylądowali bezpiecznie. Na następny samolot musieli czekać aż pięć godzin. Zostawili bagaże w przechowalni i ruszyli w miasto. Powłóczyli się po nim trochę, powspominali, bo i Marek bywał tu swojego czasu, a potem poszli na obiad.
- Wiesz kochanie tak naprawdę to ja nie mam dokąd wrócić. W domu, który dzieliłem z Paulą mieszka właśnie ona, a do rodziców nie pojadę, bo pewnie ojciec nie wpuści mnie za próg. Mógłbym u Sebastiana, ale on mieszka z dziewczyną. Chyba będę musiał wynająć jakiś hotel.
- Nie będziesz nic wynajmował. Zamieszkasz u nas w Rysiowie. Jesteś mi potrzebny, bo obiecaliśmy Maćkowi, że pomożemy wyekspediować do Cleggan jego rodziców.
- Boję się, że sprawię twojemu ojcu kłopot.
- Nie martw się, bo mój tata jest naprawdę fantastyczny. Wie o nas i kibicuje nam. Przyjmie cię z otwartymi ramionami. Spełniasz jego sen o zięciu. – Roześmiała się serdecznie. – Jeśli zjadłeś to wracajmy na lotnisko, bo samolot poleci bez nas.
W Warszawie wzięli taksówkę. Marek nawet nie chciał słyszeć, że mają pojechać autobusem.
- Autobus będzie się tłukł z godzinę, a taryfą będziemy raz dwa.
Zanim wsiedli wykonała jeszcze telefon do ojca mówiąc mu, że już są w Polsce i za chwilę będą w Rysiowie.
- Wypatrujemy was córcia i czekamy – mówił wzruszony.
Zmierzchało kiedy dojeżdżali. W świetle ulicznych latarni dostrzegli grupkę osób stojących przed bramą. Po chwili taksówka zatrzymała się. Ktoś otworzył drzwi i wyciągnął Ulę ze środka. Wpadła w ramiona ojca i swojego rodzeństwa. Płakali wszyscy. Uściskała Szymczyków. Wreszcie przedstawiła im Marka.
- Kochani, to Marek Dobrzański, mój chłopak. Zostanie u nas. Zaraz wam wszystko opowiemy, ale koniecznie musimy napić się kawy, bo za chwilę zaśniemy. To była bardzo męcząca podróż i długa.
Usadziwszy się przy stole w pokoju gościnnym jedząc i popijając kawę opowiadali na przemian o życiu w Cleggan. Marek mówił Szymczykom.
- Macie państwo wspaniałego syna. Jestem dumny, że jest moim przyjacielem. Jest niezwykle zaradny. Teraz, kiedy się ożenił pracują ciężko razem z Erin. Gdy wyjeżdżaliśmy rozbudowa pensjonatu była na ukończeniu. Wcześniej urządzili pole namiotowe. Tamtejsza społeczność bardzo pomaga. To prości, ale niezwykle szczerzy ludzie i uwielbiają Maćka, a Ula nazywana jest tam morskim klejnotem, bo takie ma znaczenie jej imię w języku Celtów. Kochają ją, bo zawsze ma dla każdego życzliwe słowo i pociechę. Obiecaliśmy Maćkowi, że pomożemy wam przy pakowaniu. Będzie trzeba wysłać pocztą niektóre rzeczy. Do samolotu nie wolno wziąć więcej jak trzydzieści kilo na osobę. Jak już będziecie znali datę wylotu damy Maćkowi znać. On przyleci po was do Londynu, bo stamtąd jest przesiadka do Shannon i jeszcze dwieście sześćdziesiąt kilometrów samochodem. To niemal koniec świata, ale niezwykle piękny i jestem pewien, że zachwyci państwa.
- To dlatego, że trzeba pomóc państwu Szymczykom prosiłam cię tato, żeby Marek zatrzymał się u nas. On będzie potrzebny tu na miejscu i trudno byłoby mu dojeżdżać codziennie z Warszawy.
- Nawet nie ma o czym mówić. Bardzo nam będzie miło pana gościć, a pokój już przygotowany.
- Marek. Proszę się do mnie zwracać po imieniu. Mam nadzieję, że w niedługim czasie staniemy się rodziną, bo bardzo kocham pańską córkę i mam wobec niej poważne zamiary.
Przegadali tak do północy. Najmłodsza Cieplaczka usnęła na krześle, a i im kleiły się już oczy. Ula zaprowadziła Marka do jej dawnego pokoju. Teraz wyglądał zupełnie inaczej. Był odświeżony. Zniknął jej panieński tapczanik, a jego miejsce zajęła duża kanapa i fotele. Do środka wszedł Józef.
- I jak ci się podoba Ula. To już nie ten pokój co kiedyś, prawda?
- Jest naprawdę piękny. A ja gdzie będę spać?
- No jak to gdzie? Tutaj. Kanapa jest dwuosobowa. No nie patrz tak. Tam w Cleggan spaliście osobno? Na pewno nie. Nie jestem pruderyjny córcia.
Kiedy zamknęły się za nim drzwi Marek przyciągnął ją do siebie.
- Uwielbiam twojego tatę. Jest świetnym i bardzo wyrozumiałym facetem. Idziemy spać? Ja nawet nie mam siły się myć. Jutro wezmę porządny prysznic.
- Idziemy. Ja też ledwie patrzę na oczy.
Przytulił ją mocno i ucałował z miłością. Ułożyła głowę na jego ramieniu i po chwili już spała.



marit (gość) 2014.05.15 10:34
No i jak tu się nie rozmarzyć.Nieustające szczęście młodości. Niespodziewana tolerancja ojca,wobec obojga.
Podejrzewam,że nie obejdzie się bez przypadkowych spotkań Marka,ze starymi znajomymi/ np. modelkami,Febo,rodzicami/ .
Tak więc,urozmaicenia nam nie zabraknie ?
Pozdrawiam i miłego dnia Gosiu.
Drenaż zaliczony,a już idę w plener,bo robale czekają.
MalgorzataSz1 2014.05.15 12:30
Marit

Oczywiście, że się nie obędzie, chociaż Ci znajomi to z pewnością nie będą modelki. Jeszcze trochę się podzieje nim zapanuje pełnia szczęścia.
Pozdrawiam. :)
Elkanum (gość) 2014.05.15 16:10
Rozdział jest naprawdę super! :) Fajnie, ze pomiędzy Ulą i Markiem wszystko się układa :D Mam nadzieję, że to się nie zmieni. Wiem, że to się robi już powoli nudne to moje usuwanie i zostawianie blogów, ale musiałam to zrobić. Mogę odblokować w ciągu dwóch miesięcy tego bloga wiec możliwe, że jeszcze do niego wrócę, ale wątpię. Nie czułam się tam dobrze i musiałam usunąć tego bloga. Tego bloga z opowiadaniem na pewno jednak nie usunę. Mogę ci to obiecać. Wkrótce dodam na pewno następny rozdział. Chcę się skupić na blogu z opowiadaniem. Do tamtego bloga nie miałam weny i serca. Pozdrawiam cię i życzę ci miłego dnia :)
MalgorzataSz1 2014.05.15 16:14
Elkanum

Nie przewiduję jakichś wielkich wstrząsów w dalszych rozdziałach, chociaż problemów nie zabraknie. Nie będą one jednak dotyczyły relacji między Ulą i Markiem.

Co do bloga, to na razie nie będę usuwać go z linków. Poczekam miesiąc. Jeśli się nic nie zmieni wywalam. Swoją drogą masz zdecydowanie za mało konsekwencji, a ja uważałam go za naprawdę blog na poziomie. No, ale to Twoja decyzja.
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam. :)
Elkanum (gość) 2014.05.15 16:18
Naprawdę ci się podobał? Bo mnie ten blog wkurzał. Gdybym miałą aprat to byłoby może inaczej. Wszyscy wstawiają swoje zdjęcia na blogi, a ja po prostu nie mogę.
MalgorzataSz1 2014.05.15 16:44
Przecież wstawiałaś zdjęcia. Pewnie robiłaś telefonem, ale ich jakość nie odbiegała od tych robionych aparatem. Szkoda, że tak szybko zrezygnowałaś.
Aneta (gość) 2014.05.15 17:14
A tu cały czas sielanka, fajnie.. choć nie ukrywam że czekam na jakieś komplikacje :) ile rozdziałów ma to opowiadanie?
Elkanum (gość) 2014.05.15 17:24
Chocdzi mi o to, ze nie mogłąm dodawać swoich zdjęć. Wszystkie brałam z grafiki Google.
lectrice (gość) 2014.05.15 19:08
To zdanie nie jest niepoprawne ale mi tu cos nie pasuje...
Musiała mu przyznać rację, bo dzięki temu zaoszczędziła trochę miejsca niż wtedy, gdyby miały tu stanąć dwa osobne.
Wolalabym :
Musiała mu przyznać rację, dwa osobne lozka by zajely duzo miejsca, a dzieki temu podwojnemu zyskala sporo wolnej przestrzeni.
Musiała mu przyznać rację, bo dzięki temu wygospodarowala trochę wiecej wolnego miejsca, co nie bylo by mozliwe przy wstawieniu dwoch osobnych.
Przeszkadza mi tu czasownik "zaoszczedzic" ja bym dala raczej "zyskac", "pozyskac", "wygospodarowac".

Ach ta Ula , pracuje i zasypia, pracuje i zasypia i tak w kolko !
Maja juz to podwojne lozko i tatus ich wtrynia na jedna kanape, a oni nic ! Ty im chyba zafundowalas jakies tabletki na wstrzymanie, a moze to ludzie o zelaznych zmyslach ?
Czekamy na rozwoj wypadkow...
MalgorzataSz1 2014.05.15 19:50
Aneta

Nic nie zmąci tej sielanki, choć jak pisałam już wyżej będą kłopoty. One nie będą dotyczyły ich relacji. Opowiadanie zawiera 15 rozdziałów.

Lectrice

Błąd poprawiony zgodnie z sugestią.
Jak to mawiają, wszystko w swoim czasie. Na razie zasypiają i budzą się obok siebie i tak do rozdziału 13-go. Cierpliwości kochana, bo scena łóżkowa nie jest tutaj kluczowa i niezbędna, a przynajmniej ja tak uważam. Rozwój wypadków za chwilę nabierze tempa, a oni będą mieli co robić.

Elkanum

Teraz rozumiem te kłopoty ze zdjęciami.

Dziękuję dziewczyny za komentarze. Wszystkie serdecznie pozdrawiam.
bewunia68 (gość) 2014.05.15 20:06
Gosiu!.
To wspólne miejsce do spania po przyjeździe do Rysiowa przypomniało mi jak śmiałam się z mojej obecnej teściowej. Zajechałam drugi albo trzeci raz na wioskę z Jankiem, a ona posłała nam jedną wersalkę. Ponad dwadzieścia lat temu. Strasznie mnie to bawiło. Pytałam Janka czy którejś z córek by w takiej sytuacji też przygotowałaby jedno łóżko?
Czeka na nowy rozdział.
MalgorzataSz1 2014.05.15 20:09
Bewuniu

Brawa dla Twojej teściowej. Niektóre matki czy też teściowe szybko zapominają jakie one były w młodości. Grunt, to zrozumienie i brak pruderyjności, a Józef taki właśnie był.
Zapraszam Cię na niedzielę i dziękuję za wpis.
Pozdrawiam. :)
jute (gość) 2014.05.15 22:42
Witaj Małgosiu,Jest tak jak myślałam. Oni nie opuszczą już siebie.Teraz jest ich czas na miłość. Więc po co tracić czas i tęsknić, gdy można być razem?Obiecujesz zawirowania,ale nie między Ulą i Markiem, to jest to co tygrysy,przepraszam owce lubią najbardziej. Dziękuję za pomysł na "wyprostowanie " mojej klawiatury.Tamta była strasznie dziwaczna(syn czasem dostaje takie cuda do testowania) Skąd Ty się tak dobrze znasz na tym ustrojstwie?Wracając do tematu,Marek jawi się jako człowiek ze stali.Poczekam, trudno.Żeby nie było,że piszę o pierdołach to może walnę w dzwon, no nie w Wielkiego Zygmunta,ale w dzwoneczek-"Dla tej rozkoszy-jednej,co prawdę zawiera.Świat walczy,działa,tworzy,otwarcie lub skrycie.Żądzo!- w nieskończoności chwilo wreszcie szczera.Uncjo spełnienia w marzeń wielkim niedosycie."Chciałam Cię jeszcze przeprosić, za to że znowu przez moje wygłupy znalazłaś się w głupiej sytuacji Czy można obrazić się na komentującego?Pewnie tak. Ja sama kiedyś obraziłam się na śp. Jerzego W.,kiedy stwierdził,że Bach zrzyna sam z siebie. Pan Jerzy wielkim krytykiem i znawcą był,ale ja dalej kocham i słucham Bacha. Ładniej by wyszło gdyby ów gość zwrócił się do piszącej owe pierdoły czyli do jute.W pierwszej chwili chciałam się zamknąć,ale stwierdziłam,że zamknę się jeżeli Ty będziesz chciała.A jeżeli jutro objawi się następny gość i stwierdzi,że komentować powinni tylko ludzie z przedziałkiem z lewej strony? albo lubiący kaszkę? To absurd.Potem się nadęłam i stwierdziłam,że przewalcuję gościa po literaturze,sztuce et cetera.Ale przypomniał mi się stary dobry Kant(Emanuel)i stwierdziłam,że wielka głupota jest we mnie.Róbmy swoje.Najlepiej by było gdyby gość Strzelił błyskotliwym komentarzem na temat Twojej twórczości zamiast komentować komentarze.Uf trochę maślane to masło wyszło.Pozdrawiam.
CysioLove (gość) 2014.05.15 22:46
Jak pięknie słodko i cukierkowo. Nie mogę sobie wyobrazić Marka leżącego tak grzecznie obok Uli i to tyle nocy . Oj ciężko.
No pięknie, pięknie.
Późno już, moja kreatywność jest ograniczona do minimum.
Dobrej nocki :)
marit (gość) 2014.05.15 22:49
Gosiu.
Zaangażujesz ich u Szymczyków?
Wieczorkami powalać ze zmęczenia będziesz Marka obok Uli.?
Poczekam jeszcze trochę,a za 2,3 odcinki przeczytam,że będzie potrzebna mu viagra.
No,co. Ile facet może spać obok i patrzeć,nie dotykać swojej piękności,rozkoszować się nią? Długo tak będą leżeć i leżeć obok siebie?Powal mnie na kolana i zaskocz. Przecież muszę cię sprowokować do ociupinki zdrady następnego rozdzialika. Brrr do niedzieli?
Już wszystkim robalom grzywki poczochrałam.
Jak muszę to może poczekam. Pozdro.
gość (gość) 2014.05.15 23:03
Uwielbiam czytać p.Małgosi twórcze pomysły tworzenia zjawiskowych opowiadań.
Natomiast nie komentuję wypowiedzi czytelnika,a wręcz chłonę je,gdyż niektóre z nich zawierają sensowna treść wypowiedzi dotyczącą samego opowiadania.
Pani Jute obraziła się za moją wypowiedź, a to znaczy,że winni się tłumaczą. Nie zarzucam p.Małgosi złego prowadzenia bloga, ale zbytecznych komentarzy,nie dotyczących opowiadania. Tak więc,jak to się mówi, wolność Tomku w swoim domku. Ograniczę się tylko chłonięcia czytności opowiadań.
Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2014.05.15 23:37
Jute

Jednak zadziałało na klawiaturę? Nie byłam tego pewna, bo tę kombinację klawiszy nie zawsze dobrze pamiętam. Mnie też czasem się zdarza, że nacisnę jakiś niewłaściwy klawisz i wtedy litery zamieniają swoje miejsca. Już kilkakrotnie tak miałam, a za pierwszym razem uciekłam się do pomocy informatyka i w jakimś kajecie to zapisałam.

Żadnych rozstań i powrotów nie będzie. Nie w tym opowiadaniu, któremu do końca nie zostało już tak wiele. Byłoby bez sensu mącić im spokój i szczęście jak przed nimi jeszcze inne trudności.

Nie musisz mnie za nic przepraszać. Jak już pisałam, to blog otwarty i każdy może umieszczać w nim wszystko, co zechce i trochę humoru i przemyśleń na temat opowiadania i poradzić się jeśli ma problem. Trudno wszystkich zadowolić i ja rozumiem też odczucia osoby podpisującej się jako "gość". Ona z pewnością poprzez czytanie komentarzy chce również skonfrontować swoje wrażenia po przeczytaniu rozdziału z wrażeniami innych czytających,. To chyba normalne, bo i ja komentując na innych blogach też czytam komentarze wcześniejsze.

Jeśli wspominasz już pana Jerzego W., to ja pamiętam, że on zawsze "klął się na swojego psa Puzona", gdy pragnął, by interlokutor uwierzył w to, co mówił. Poza tym to była bardzo barwna postać.

Natalia

Masz rację, Cud, miód i orzeszki między nimi i tak już do końca. Marek to porządny gość, chociaż wcześniej taki nie był. Dawniej skorzystałby z okazji, ale na tym etapie opowiadania posiada już empatię, cierpliwość i wyrozumiałość.

Marit

Jak najbardziej zaangażuję ich do Szymczyków. W końcu obiecali to Maćkowi i nie zawiodą.
Viagra nie będzie Markowi potrzebna, bo to młody, zdrowy, jurny facet. To tylko okoliczności niesprzyjające, ale i te się zmienią.
Nie przeczytałam jeszcze kolejnego rozdziału więc trudno mi powiedzieć, co dalej. Prawdopodobnie pakowanie Szymczyków i rekonesans Marka, a przede wszystkim telefon do przyjaciela.

gość

Ciesze się, że odezwałaś się ponownie i chcę Cię prosić, żebyś zwracała się do mnie po imieniu, bo tak jest o wiele lepiej i prościej.
To bardzo miłe i pochlebne dla mnie, co piszesz na temat moich opowiadań.
Ja doskonale rozumiem, co możesz sobie pomyśleć odnośnie komentarzy, które kompletnie nie dotyczą rozdziału. Proszę, żebyś potraktowała je z przymrużeniem oka. Ja też po dodaniu nowej części najchętniej czytam wpisy na jej temat, bo jestem ciekawa, czy spodobała się czytelnikom, czy też nie. Jestem otwarta na krytykę, bo mimo tych wszystkich miłych słów pod moim adresem ja nie jestem profesjonalistką a jedynie amatorem. Dziewczyny, które zostawiają tu komentarze często sobie żartują na inne tematy, bo to jedyne miejsce, w którym mogą pogadać i w taki sposób być może odreagować cały dzień. Ja nie mogę im tego zabronić, bo sama czasem odczuwam potrzebę wygadania się. Trzeba znaleźć jakiś kompromis. Dlatego proponowałam wcześniej pomijanie tych komentarzy. Po prostu udawaj, że ich nie ma i proszę nie przestawaj tutaj zaglądać. Byłoby mi miło, gdybyś od czasu do czasu i Ty napisała kilka słów.

Pozdrawiam dziewczyny i dziękuję za wszystkie uwagi. Trzymajcie się cieplutko, bo tu u nas na Śląsku istny armagedon. Huraganowy wiatr i ulewny deszcz. Mam nadzieję, że u Was lepsza pogoda. :)
jute (gość) 2014.05.15 23:41
Szanowny gościu, mnie jest trudno obrazić,udaje to się nielicznym,zapewniam Cię,że do nich nie należysz.Przypominam delikatnie że gość nie powinien przestawiać mebli w domu gospodarza, ani być powodem niesnasek. I muszę Cie zmartwić coś takiego jak " pierdoła" nie istnieje,są tylko tematy, które Ciebie nie obchodzą. Kłaniam się.A i jeszcze jedno "wchłoń": jeszcze raz to co napisałam może zrozumiesz że przeprosiłam Małgosię za arogancję.Pozdrawiam.
lectrice (gość) 2014.05.15 23:44
Ja juz nie wiem sama czy mam wtracac te swoje trzy grosze czy nie, tym bardziej, ze u mnie euro i z groszami marnie, nie wiem Malgosiu czy centymy przyjmujesz...
Jakas do tej pory nie wykasowalas tych naszych wypocin (naszych : mam na mysli glownie Jute, Marit i siebie... Wiec jakos nas znosisz mimo, no wlasnie mimo czegos tam.
Ja nie bardzo rozumiem dlaczego jestesmy az tak krytykowane przez kogostam... nic zlego chyba nikomu nie czynimy, a smiech to zdrowie, humor takze.

Jute
Niestety obrazic mozna sie na kazdego, to obrazalstwo jest czesto spowodowane niezrozumieniem i tym, ze osoba na ktora sie obrazasz jest nieosiagalna intelektualnie. Boimy sie tego co dziwne, odstajace od szablonu... Ty od szablonu odstajesz (i to jest super ! ) ale ja na Ciebie sie nie obrazam, nie martw sie !
Ja nie wiem z ktorej strony ty masz przedzialek, ja cale szczescie z lewej strony, uffff !
Mam przy tym straaaszny problem bo kaszki za ch..... nie lubie, wiec nagle poczulam sie zagrozona krytyka ludzka...
Gosc chyba wzial nas za wariatki z ostatniej polki i nie dotarlo do niego, ze pierdoly i bzdury to panaceum na zycie...
Ja kocham te glupote we mnie... bez niej bylabym przesmutnie smutna i zostaly by mi tory kolejowe tudziez odmety jakiejs rzeczki.
Czyz to nie cudowne, ze Marit poczochrala już wszystkim robalom grzywki, to potrafi tylko Marit !

Gosciu szanowny
Wydaje mi sie, ze "Pani Jute" nie obrazila sie na wypowiedz tylko na nia zareagowala !


Wracam do mojej kaluzy, mulik cieplutki i swojski, chlup i czesc !

Szkoda mi tego Mareczka, cierpliwy on , oj cierpliwy !

MalgorzataSz1 2014.05.16 00:14
Dziewczyny

Proponuję już zakończyć tę dyskusję i nie nakręcać się niepotrzebnie. Ja nikogo z bloga nie wyrzucam i komentarzy Waszych nie usuwam. Bądźcie tolerancyjne dla naszego gościa, bo tu każdy ma prawo pisać to co chce i wyrażać swoją opinię. No, chyba, że ta opinia jest złośliwa i tendencyjna i w jakiś sposób mnie dotyka lub rani. Wtedy usuwam komentarz.
W Waszym przypadku nic takiego nie ma miejsca więc śpijcie spokojnie. Nasz gość po moich wyjaśnieniach z pewnością to
zrozumie. Każdy jest tutaj mile widziany i czytany (poza tym jednym przypadkiem, który opisałam powyżej).
A więc (chociaż od "a więc" nie zaczyna się zdania, to myślę, że wybaczycie) moje drogie panie, pełne odprężenie i relaks.
jute (gość) 2014.05.16 00:15
Małgosiu , znowu mnie poniosło. Ale nic to. Puzon, prawie o nim zapomniałam. Ale Pan Jerzy cud miód , to lekkie grejserowanie, błyskotliwy dowcip i wiedza.Wyobraz sobie,że miałam zaszczyt uścisnąć mu dłoń.Byłam wtedy strasznie smarkata i absolutnie nieświadoma jego inklinacji.Opowiadał o muzyce sypał faktami, totalnie skupił moja uwagę.Potem się okazało ,że się w niego wgapiałam i mój ojciec przez dobry kwadrans truł,że tak nie wypada.Ale Bacha mu nie zapomniałam.
MalgorzataSz1 2014.05.16 00:28
Jute

Ja go dobrze pamiętam i pamiętam, że uwielbiałam słuchać tego co mówił. Nie zapomnę też tej charakterystycznej, równo przyciętej grzywki. Wiedze posiadał ogromną, ale myślę, że był też człowiekiem mocno schorowanym. To było po nim widać.
jute (gość) 2014.05.16 00:36
Lectrice Cieszę się ,że się nie zasznurowałaś.super!I wyłaż już z tej kąpieli,bo Ci zaszkodzi. A ja ubrałam się dzisiaj w gęsie piórka(żeby woda i inne takie lepiej spływały)Pomimo wszystko wzorem jednego z moich ulubionych głupków twierdzę,że wszystko jest najlepsze na tym najlepszym ze światów.
CysioLove (gość) 2014.05.16 00:44
Czyli powiadasz, że do końca już będzie okejaśnie? O matko jak ja to uwielbiam. To nic, że to potrafi być nudne jak flaki z olejem. Ja wolę taką sielankę niż kryzysy, zdrady, rozstania, zawirowania i niepewność. :)
CysioLove (gość) 2014.05.16 00:44
Jeśli masz ochotę poczytać pamiętnik to sporo nowości się pojawiło :D
jute (gość) 2014.05.16 00:57
Chyba muszę iść spać.,choc. wcale mi się nie chce,Ta pogoda mnie przeraża,mam nadzieję,że nie będzie podtopień.Jest wstrętnie.Ale można to ująć pięknie " Brzozy są jak złote wodotryski,Zimno jest jak w ostatnim liście.Słońce jest jak ktoś bliski,który ziębnie i odchodzi. Lecą liście.. Końcówka nie całkiem się wpasowała, ale M.P.J. pisała o jesieni. Lectrice użyj swojego belferskiego autorytetu i każ mi iść spać(zawsze starałam się słuchać nauczycieli)Nie no robię się monotematyczna (monoautorska? ),zaczynam tworzyć głupie neologizmy,więc czas spać.Dobranoc Wam mówi Wasza zbaraniała gąska.
lectrice (gość) 2014.05.16 01:06
Malgosiu, ty masz racje, ze jak sie zakrecone nakreca to bedzie dopiero pokrecony scenariusz...

A ja tak sobie mysle, ze nasz Mareczek to wcale nie musi byc taki facet z zelaza, a Uleczka niekoniecznie taka niespragniona niczego ! Bo ja jakos nie moge przyjac do wiadomosci, ze oni nie maja na takie zajecia rozwojowe czasu i ze maja co innego na glowie...
Bo nawet najbardziej zapracowany mlodzian i najokrutniej zaangazowana mlodzielica na rozrywki cielesne moga znalezc chwilke, nawet jesli na pyski padaja (z przepracowania). Bo gdyby tak nie bylo to by nam sie gatunek nie utrzymal i wyginelibysmy z tego przepracowania ! A tu mimo roboty pojawiaja sie na swiecie coraz to nowsze pokolenia .......
Ja tak sobie mysle, ze oni niesmiali i za plecami Malgosi cos tam razem wymyslili, Malgosia nic o tym nie wie bo oni w czwartki i niedziele uprawiaja abstynencje (zeby fason trzymac przed Autorka), a w pozostale dni tygodnia'Hulaj dusza piekla nie ma !!!' Spryciule !
Malgosiu, ty musisz ich nakryc ! Moze jak znienacka opublikujesz cos np w sobote to zlapiesz ich na goracym uczynku ?
lectrice (gość) 2014.05.16 01:16
Jute, wlaz na te grzede (gesia) i zamknij dziob ! Pieknie ta poezja z rekawa walisz, serce mieknie, a na kaluzy mi sie fale robia ze wzruszenia !
gość (gość) 2014.05.16 06:50
Gosiu.
Twoja uprzejmość jest nad wyraz wymowna,jakby to rzec,w obronie niektórych osób, Uwierz mi, nie o to mi chodziło,aby wywołać zamieszanie na Twoim blogu.
Czytując inne komentarze, z innych blogów,bardzo nam się podobały,że zawierały tylko wypowiedź dotyczącą kwestii tematu opowiadania / użyłam nam,jest nas 6 pań w gronie wiernych czytelnicze/.
Nie miałam najmniejszego zamiaru i intencji,dokonania przewrotu na tej stronie,nawet dokonania przewrotu w przestawianiu mebli. Wiekowo jestem już,jakby to ująć delikatnie,za stara na dźwiganie mebli, ponieważ liczę sobie 82 wiosenki i nie w głowie mi łamanie kości.Natomiast na stronkach internetu serfuję od wielu,wielu lat dzięki moim kochanym dzieciom i wnukom.Stąd moja wypowiedź dotycząca komentarzy,nie literackich.A zdaje się,że właśnie ta strona zawiera ten temat.
Użycie przeze mnie słowa,pierdoły,to nic innego,jak pisanie bzdur, nie na temat opowiadanie,co nas staruchy wkurzyło.Po prostu jesteśmy z epoki kamienia łupanego i wiemy dlatego,czego żądano by od nas w odpowiedzi,w owych czasach.
Gosia,jako gospodyni tejże strony,nawet gdyby jej się to nie podobało,że każdy wypowiada się ,nie na temat,nikomu z grzeczności nie zwróci uwagi.Czego dowodem jest jej uprzejma odpowiedź w moim kierunku i dziękuję za uprzejmie Gosiu. Dziękuję również za poradzenie mi,że powinnyśmy pomijać kwestię rozrywki,komentarze i zapewniam Cię,że na pewno skorzystamy już teraz z propozycji. Zapewniam Cię również Gosiu,że nie odejdziemy z Twojej strony,o nie,nie. Ponieważ pochłaniamy cały czas,z innych blogów opowiadania,Twoich literackich młodszych,koleżanek.
Jesteś nad wyraz profesjonalistką w tym co robisz,a robisz to wspaniale.
Twoja twórcza pomysłowość niech się rozrasta w nieboczytnych rozmiarach i niech wena, nigdy Cię nie opuszcza.
Bardzo Cię proszę,nie odpisuj już na mój komentarz,gdyż już nie wejdę na stronę komentarzy.Dziękuję Ci za miłe słowa pod moim adresem i życzę Ci wszystkiego najlepszego,zdrowia nieustającego,abyś mogła nam stare oczy i uszy zaspokajać swoją piękną poezją.
Jeszcze raz dziękuję.
marit (gość) 2014.05.16 11:40
Fiu,fiu.wymietło od rana,że tak tu pusto.Gośka jeszcze śpi? Nie,chyba wiatry w oknach wstrzymuje,żeby jej z futryn nie powyrywały. Dawno mnie nie było tutaj,ale widzę,żeco,nie co, zmian nastąpiło. Nowe czytelniczki.
A wracając do stałych bywalczyń tej oto stroniczki. Czy nasza obskubana żabcia,wylazła z bagienka i w końcu założyła bez podpierania się o swoje ukochane zbuczątka, tzw. Faceboouczka, czy dalej olewa najukochańsze swoje koleżaneczki?
No wiadomo,olewajka Lectricusiu ?
Napisz wreszcie,masz już czy nie ficboooouczka?

MalgorzataSz1 2014.05.16 12:26
Do naszego tajemniczego gościa

Bardzo poruszyła mnie ta odpowiedź, w której tyle pochlebnych słów pod moim adresem i mimo, że na końcu napisałaś, by nie odpowiadać już na ten komentarz, ja jednak odpisuję. Przede wszystkim nie spodziewałam się, że mam takie wierne czytelniczki w tak zaawansowanym wieku. Mogę jedynie pogratulować kondycji i cierpliwości w czytaniu nie zawsze dobrych tekstów. Ja sama wprawdzie nie mam tak wiele lat, ale też już jestem niemal ryczącą sześćdziesiątką.
Wyrażam niniejszym ogromny szacunek dla wszystkich pań i nadzieję, że mimo wszystko nie znikniecie stąd.
Komentarze na temat każdego rozdziału są ważne dla piszącego, bo dzięki nim ma motywację do dalszej pracy. Również bardzo motywuje świadomość, że są tacy, którzy wprawdzie nie komentują, ale jednak systematycznie czytają i za to wszystkim paniom jestem wdzięczna. Wszystkie też pozdrawiam najserdeczniej i najcieplej życząc długich lat w zdrowiu i dziękując za życzliwość i zrozumienie.
MalgorzataSz1 2014.05.16 12:31
Lectrice

Informacja dla Ciebie. Na pewno jutro nie będzie żadnego rozdziału. Idziemy zgodnie z planem i następny w niedzielę do południa.

Marit

Zwlokłam się dzisiaj dość późno. W nocy nie mogłam spać i zasnęłam nad ranem. Musiałam odespać, chociaż forma nadal kiepska. Pogoda mnie dobija. Nadal szaleje wietrzysko i leje jak z cebra. Widziałam prognozę i u Ciebie dzisiaj chyba też mokro.
Niech już wreszcie wyjrzy słońce.

Pozdrawiam dziewczyny. :)
marit (gość) 2014.05.16 12:52
Kochanie,u mnie słońce wali od rana. Jeżeli się zbierze na deszczysko to może po południu,ale też wątpię.
Podtrzymuję swoją propozycję,przeprowadzki do mnie.U mnie zawsze mnie leje,mniej wieje,mimo,że do morza nie daleko tylko 80km,ale zawsze cieplej jak u ciebie.
A poza tym oddycham jodem z daleka,delikutaśnie i mimo to ta cholera nawaliła przez ten pieroński Czarnobyl,jak z resztą wszyscy w Polsce. Nie jest aż tak źle,oby nie było gorzej. Miłego dnia Gosiu. Ja właśnie dopijam kawkę z kuliżanką,a już dawno miałam iść w plener. Narka.
lectrice (gość) 2014.05.16 18:14
A u mnie piekne slonce, zabki susza sie po przymusowych prysznicach (wczoraj padal grad i byla burza przy niebieskim niebie, nikt sie tego nie spodziewal, ponadto walnal piorun gdzies bardzo blisko, myslalam, ze to koniec swiata (serio, tym razem bardzo serio !).
Aneta (gość) 2014.05.16 18:37
Gdzie wy mieszkacie że słońce macie? Oddajcie mi troche :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz